Katakumby sejmu (Magda Figurska)

avatar użytkownika Maryla

Dawno, dawno temu, w słusznie minionej epoce, transmitowane posiedzenia Plenum KC PZPR były perfekcyjną realizacją scenariusza, który  towarzysze, w tajemnicy przed społeczeństwem, uchwalali w katakumbach gmachu partii – wielkiej sali, która była jednocześnie stołówką, kawiarnią i salą obrad, w zależności od pory dnia. Filtrowanie informacji, podporządkowanie mediów czy język propagandy sukcesu, to najważniejsze, choć niejedyne cechy ustroju totalitarnego, który dążył do poddania sobie całego człowieka i całego społeczeństwa (łac.totus).  Ta siła fatalna władała wszystkim, co było do zawładnięcia, dysponowała mocą, którą chętnie demonstrowała, nie tylko na defiladach. Jej wszechmoc obejmowała nieomylność i moc podejmowania „jedynie słusznych decyzji”.  

W tamtą, wydawałoby się minioną niejawność życia politycznego i decyzji rządzących, wpisuje się z powodzeniem ostatnia decyzja spółki Farłał-PO, dotycząca rezygnacji TVP Info z transmisji obrad sejmu. Odmawianie prawa w demokracji, do rzetelnej informacji społeczeństwa o działaniach konstytucyjnego organu władzy ustawodawczej, jest zamachem na nią i celową marginalizacją opozycji. Nie łudźmy się, że pluralizm poglądów zastąpią  wywiady z politykami czy nowe programy publicystyczne; likwidacja wielu z nich zapowiada nie tylko niebezpieczny proces upolitycznienia TVP, rezygnacji z misji, ale i ewidentne obniżenie poziomu publicznego dyskursu, skoro do prowadzenia jednego z nich zatrudniono Pawła Kukiza.  Program  „Koniec końców”   zostanie wyemitowany 10 września w TVP1.  Oby jego tytuł nie był proroczy dla telewizji i partii administrującej RP, bo określenie „rządzącej” byłoby jawnym nadużyciem.
 
Przeczytałam dzisiaj w plotkarskim Pardonie.pl tekst internetowej dziennikarki P. Marty Wawrzyn na temat decyzji P. Farfała i poznałam jej punkt widzenia. Jak zwykle brak obiektywizmu i język rodem z brukowców, w którym określenia „heca”, „biadolenie opozycji”, „bzdury PiS i SLD”, przeważają nad analizą przyczyn i skutków tej decyzji.
Łagodzi jednak autorka swój tekst faktami z autopsji, pisząc, że widziała „na własne oczy” dziennikarzy TVP, którzy nie zabraniają wypowiedzi posłom: Cymańskiemu, Girzyńskiemu, Wenderlichowi, posłance Senyszyn. Czyli jednak moje obawy o zagrożeniu demokracji są niesłuszne? Skoro partia nie zabrania? Może tylko się czepiam? Może,  jak pisze P. Wawrzyn, „mało kogo to interesuje”? Może wolą być czytelnikami pardonowych dziennikarzy-tropicieli, którym bliższy jest temat biustu Dody, kochanek polityków czy rozwodów przez Internet.
Kończy swój tekst P. Wawrzyn stwierdzeniem, że takie jest prawo rynku, a politycy powinni zadbać o lepszą jakość wystąpień, wtedy kamery same przyjdą. Nie napisała tylko jakich polityków ma na myśli. Ja stawiałabym na partię rządzącą. Bo przecież za słowami idą takie same czyny.
http://wing2009.salon24.pl/121152,katakumby-sejmu
Etykietowanie:

napisz pierwszy komentarz