Wartość dodana - wartość odjęta
Foxx, ndz., 09/08/2009 - 17:20
Na portalu "Rzepy" możemy znaleźć tekst B. Wildsteina "Powstanie czyli policzek dla filistra". Autor pisze m.in. Nie skończył się (...) sabat naszych filistrów, którzy dopiero teraz, pięć lat po stworzeniu muzeum, zrozumieli, że fenomen ten odnawia kategorie, można by sądzić, wyparte z języka III RP, takie jak: poświęcenie, ofiara, heroizm. Wszystko to psuje komfort bytowania współczesnego mieszczucha i wprowadza zamęt w jego, wydawałoby się, raz na zawsze ułożony świat.
Zjawisko to nie jest nowe i bynajmniej nie dotyczy tylko "mieszczucha", pisałem o tym dość obszernie np. w notce o przydługim nieco tytule "Delikatna dłoń w koronkowej rekawiczce i kastecie (czyli wirtualna śmierć Boga wśród brzozowych krzyży)" - zapraszam do lektury. Dzisiaj chciałbym jednak wyjść poza tematykę Powstania Warszawskiego. Otóż podobną agresję, jak sukces Muzeum Powstania Warszawskiego, czy atencja akowskich kombatantów, jaką cieszy się prezydent - budzi np. toruńska rozgłośnia (w tym miejscu, komentatorom zainteresowanym "kontrowersjami", przypominam, kto od niemal dwóch lat zawiaduje fiskusem, służbami wszelakimi oraz prokuraturą). Skąd takie zestawienie? - ktoś spyta. Ano właśnie.
W dyskusjach o politycznych działaniach mediów związanych z Kościołem, w mainstreamie, nigdy się specjalnie nie zajmowano "Tygodnikiem Powszechnym" (po '89 - ideologicznie: "krakowska wkładka do Gazety Wyborczej" - aktualnie "w rodzinie" ITI), ani np. Religia TV (ten sam koncern...). Swoją drogą, próba ekspansji w tą sferę akurat tej spółki sama w sobie jest interesująca - zwłaszcza ze względu na skalę, w jakiej się odbywa. Ale, tradycyjnie, nie dla dziennikarzy. W każdym razie działania te odnoszą bardzo umiarkowane efekty. Przyczyna takiego stanu rzeczy jest prozaiczna - "filisterskie" (choć, podkreślam, ta terminologia B. Wildsteina średnio mi odpowiada) media katolickie nie posiadają choćby potencjalnej grupy docelowej. Trudno wszak indukować ludziom, że nie tylko religia, ale jakiekolwiek kwestie światopoglądowe należą wyłącznie do domeny prywatnej, a później - w oparciu o religię, czy niesione przez nią wartości - próbować tworzyć (choćby wirtualną) wspólnotę. Brak sukcesów powoduje spiralę agresji - wystarczy porównać, co się działo wokół pielgrzymki Radia Maryja na Jasną Górę - biorąc pod uwagę relacje na temat frekwencji, a raczej ich brak - z turbomarketingiem Przystanku Woodstock oraz tym, co w tym przypadku na temat frekwencji mówiono i pisano. I jak głośno.
Innym przykładem "desantu" w miejsca tradycyjnie zajmowane dotąd przez osoby, czy instytucje szczerze zainteresowane kwestiami związanymi np. z patriotyzmem, jest "konferansjerka" Jarosława Kuźniara w czasie koncertu zorganizowanego w Muzeum na tydzień przed rocznicą wybuchu Powstania. Widzieliśmy (post)punkowe zespoły w rodzaju Armii, czy Dezertera - zapowiadane w konwencji "Dzień dobry z TVN", czyli de facto... festiwalu w Sopocie. Tzn. - ja np. widziałem w TVN Warszawa. Dla osoby zainteresowanej - wtedy - sceną niezależną przełomu '89/'90 to dość egzotyczne doświadczenie.
Po co takie zabiegi, gdy "młodzi, wykształceni - już - z wielkich miast" przeczytają w "G.W.", czy "Polityce", że Powstanie Warszawskie po prostu było klęską, którą publicznie należy pominąć milczeniem, a prywatnie w ciszy schylić głowę nad głupimi nieszczęśnikami? Podobnie, jak w przypadku sfery związanej z religią - front socjal-liberalnych mediów jest niespójny. Większość tradycyjne próbuje marginalizować to wszystko, o czym na przykładzie Powstania pisze B. Wildstein.
Można jednak stwierdzić z całą pewnością, że skala działań ITI w różnych sferach mających konteksty społeczne musi robić wrażenie. Podobnie, jak fakt, że żadne z powyższych działań nie ma uzasadnienia biznesowego - przynajmniej w formach wybieranych przez koncern. W tym kontekście warto przypomnieć konflikt władz KP Legia Warszawa (ITI) z kilkudziesięcioosobową grupą kibiców o flagę zawierającą m.in. przekreślony sierp i młot: "Komu przeszkadzają patrioci?". Z aneksem - była ona wywieszana bez problemów w czasie rządów L. Millera.
Mamy do czynienia ze specyficzną sytuacją - głoszenie wprost tego, co europejska liberalna lewica uważa za "wartości", jest w dzisiejszej Polsce skazane na porażkę (na razie). Obserwujemy więc próby "podczepiania się" pod wartości tradycyjne i "moderowania" tej sfery w preferowanym przez siebie kierunku. Apogeum tych działań miało miejsce w czasie zeszłorocznych obchodów wybuchu PW: "Zebraliśmy się tu, jak co roku, pierwszego maja... przepraszam sierpnia".
Jaką wartość będą chcieli jeszcze dodać, a jaką odjąć?
Zjawisko to nie jest nowe i bynajmniej nie dotyczy tylko "mieszczucha", pisałem o tym dość obszernie np. w notce o przydługim nieco tytule "Delikatna dłoń w koronkowej rekawiczce i kastecie (czyli wirtualna śmierć Boga wśród brzozowych krzyży)" - zapraszam do lektury. Dzisiaj chciałbym jednak wyjść poza tematykę Powstania Warszawskiego. Otóż podobną agresję, jak sukces Muzeum Powstania Warszawskiego, czy atencja akowskich kombatantów, jaką cieszy się prezydent - budzi np. toruńska rozgłośnia (w tym miejscu, komentatorom zainteresowanym "kontrowersjami", przypominam, kto od niemal dwóch lat zawiaduje fiskusem, służbami wszelakimi oraz prokuraturą). Skąd takie zestawienie? - ktoś spyta. Ano właśnie.
W dyskusjach o politycznych działaniach mediów związanych z Kościołem, w mainstreamie, nigdy się specjalnie nie zajmowano "Tygodnikiem Powszechnym" (po '89 - ideologicznie: "krakowska wkładka do Gazety Wyborczej" - aktualnie "w rodzinie" ITI), ani np. Religia TV (ten sam koncern...). Swoją drogą, próba ekspansji w tą sferę akurat tej spółki sama w sobie jest interesująca - zwłaszcza ze względu na skalę, w jakiej się odbywa. Ale, tradycyjnie, nie dla dziennikarzy. W każdym razie działania te odnoszą bardzo umiarkowane efekty. Przyczyna takiego stanu rzeczy jest prozaiczna - "filisterskie" (choć, podkreślam, ta terminologia B. Wildsteina średnio mi odpowiada) media katolickie nie posiadają choćby potencjalnej grupy docelowej. Trudno wszak indukować ludziom, że nie tylko religia, ale jakiekolwiek kwestie światopoglądowe należą wyłącznie do domeny prywatnej, a później - w oparciu o religię, czy niesione przez nią wartości - próbować tworzyć (choćby wirtualną) wspólnotę. Brak sukcesów powoduje spiralę agresji - wystarczy porównać, co się działo wokół pielgrzymki Radia Maryja na Jasną Górę - biorąc pod uwagę relacje na temat frekwencji, a raczej ich brak - z turbomarketingiem Przystanku Woodstock oraz tym, co w tym przypadku na temat frekwencji mówiono i pisano. I jak głośno.
Innym przykładem "desantu" w miejsca tradycyjnie zajmowane dotąd przez osoby, czy instytucje szczerze zainteresowane kwestiami związanymi np. z patriotyzmem, jest "konferansjerka" Jarosława Kuźniara w czasie koncertu zorganizowanego w Muzeum na tydzień przed rocznicą wybuchu Powstania. Widzieliśmy (post)punkowe zespoły w rodzaju Armii, czy Dezertera - zapowiadane w konwencji "Dzień dobry z TVN", czyli de facto... festiwalu w Sopocie. Tzn. - ja np. widziałem w TVN Warszawa. Dla osoby zainteresowanej - wtedy - sceną niezależną przełomu '89/'90 to dość egzotyczne doświadczenie.
Po co takie zabiegi, gdy "młodzi, wykształceni - już - z wielkich miast" przeczytają w "G.W.", czy "Polityce", że Powstanie Warszawskie po prostu było klęską, którą publicznie należy pominąć milczeniem, a prywatnie w ciszy schylić głowę nad głupimi nieszczęśnikami? Podobnie, jak w przypadku sfery związanej z religią - front socjal-liberalnych mediów jest niespójny. Większość tradycyjne próbuje marginalizować to wszystko, o czym na przykładzie Powstania pisze B. Wildstein.
Można jednak stwierdzić z całą pewnością, że skala działań ITI w różnych sferach mających konteksty społeczne musi robić wrażenie. Podobnie, jak fakt, że żadne z powyższych działań nie ma uzasadnienia biznesowego - przynajmniej w formach wybieranych przez koncern. W tym kontekście warto przypomnieć konflikt władz KP Legia Warszawa (ITI) z kilkudziesięcioosobową grupą kibiców o flagę zawierającą m.in. przekreślony sierp i młot: "Komu przeszkadzają patrioci?". Z aneksem - była ona wywieszana bez problemów w czasie rządów L. Millera.
Mamy do czynienia ze specyficzną sytuacją - głoszenie wprost tego, co europejska liberalna lewica uważa za "wartości", jest w dzisiejszej Polsce skazane na porażkę (na razie). Obserwujemy więc próby "podczepiania się" pod wartości tradycyjne i "moderowania" tej sfery w preferowanym przez siebie kierunku. Apogeum tych działań miało miejsce w czasie zeszłorocznych obchodów wybuchu PW: "Zebraliśmy się tu, jak co roku, pierwszego maja... przepraszam sierpnia".
Jaką wartość będą chcieli jeszcze dodać, a jaką odjąć?
- Foxx - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
11 komentarzy
1. import "Kiepskich" sie udał, zbudowanie sekty ITI TV Religia
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
2. a propos Bastionu
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
3. oni nie maja innego wyjscia...
4. Maryla
5. coz to dla historii Polski jest te 20 czy trzydziesci lat*
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
6. Autentyczny cytat podsłuchany
:::Najdłuższa droga zaczyna się od pierwszego kroku::: 'ANGELE Dei, qui custos es mei, Me tibi commissum pietate superna'
7. Wildstein
8. czasami
9. victor
10. Joanna
11. Foxx