OBECNY KRYZYS - OSZUSTWO CZY INDOLENCJA? (I)
"żaden bank nie jest wypłacalny w przypadku, gdyby wszyscy nagle chcieli odzyskać swoje włożone tam pieniądze"; "...obecny kryzys był do przewidzenia..."; "...za praprzyczynę obecnego kryzysu gospodarczego możemy uznać chęć powiększenia wielkości elektoratu partii demokratycznej w USA..."
Witam wszystkich.
Mamy już globalny kryzys gospodarczy (nie tylko finansowy). Chcemy czy nie dotyczy on każdego z nas (lub w najbliższym czasie będzie dotyczył). Niniejszy post jest pierwszym z trzech lub czterech, które zamierzam opublikować, a w których pragnę Wam przedstawić moje subiektywne refleksje na temat przyczyn, skutków i dróg wyjścia z tego kryzysu.
Nie aspiruję do roli wszystkowiedzącego, nie zidentyfikuję i nie opiszę wszystkich aspektów tego zjawiska. Pragnę jedynie podzielić się z Wami moimi spostrzeżeniami opartymi na mojej (oczywiście niewystarczającej) wiedzy (jestem ekonomistą) i doświadczeniu (swego czasu zajmowałem się finansami) a także sprowokować do dyskusji (również poprzez krytykę mojego punktu widzenia).
Niektóre wątki powstały jako reakcja na treści i z ich wykorzystaniem zawarte: w Financial Times oraz portalu Bankier.pl.
Jakie są już obecnie konsekwencje obecnego kryzysu dla zwykłego człowieka, państw, systemów gospodarczych i politycznych?. Co należy (lub nie należy) zrobić, aby wyjść z tego kryzysu i zminimalizować negatywne jego skutki?
Te pytania - nurtujące zarówno jednostkowe gospodarstwa domowe, jak i wielkie korporacje oraz państwa i związki państw wymagają jak najszybszej odpowiedzi. Szczególnie teraz, gdy otacza Polskę głęboka recesja i kryzys finansów prywatnych i publicznych. Gdy spadek PKB notują prawie wszytkie kraje a u nas przewiduje sie na koniec roku PKB w wysokości 0,2% (według mnie nierealnej - będzie jednak wartość ujemna wzrostu, czyli recesja).
Problem w tym, że nikt nie jest obecnie w stanie dać racjonalnych i prawidłowych takich odpowiedzi.
Wpływ na to ma wiele czynników: od ułomności nauk ekonomicznych (w których teorie, modele i rozwiązania tworzone są ex post, czyli już po wystąpieniu konkretnych zjawisk i zdarzeń gospodarczych; wszystkie teorie ekonomiczne ex ante, np. naukowego socjalizmu K. Marksa, są z natury rzeczy utopijne), poprzez wyjątkowość i niepowtarzalność zdarzeń ekonomicznych (gospodarka ma charakter żywiołowy, każde kolejne zdarzenie jest inne, nieporównywalne, stąd uważam za błędne porównywanie obecnego kryzysu do tego z lat 30-tych czy 70-tych XX wieku) aż do socjologicznej nieprzewidywalności zachowań ludzkich (wbrew pozorom kondycja gospodarki a w szczególności rynku finansowego, jest powiedzmy w 50% uzależniona od emocji i zachowań poszczególnych ludzi, których zachowanie i decyzje dotyczące alokacji rozmieszczenia własnych zasobów, np. pieniędzy, przesądzi o ostatecznym kształcie obecnego kryzysu).
Wobec powyższego jak zrozumieć obecny kryzys i jak się przed nim bronić?.
Zacząć należy od poznania - merytorycznych i pozamerytorycznych, podstawowych i wtórnych - jego przyczyn. MOJA OSOBISTA KONKLUZJA - OBECNY KRYZYS A PRZEDE WSZYSTKIM TAK DUŻE JEGO ROZMIARY SĄ WYNIKIEM OSZUSTWA, INDOLEMCJI I EGOCENTROIZMU (to moje słowo - neologizm - stworzone na potrzeby określenia zjawiska jednoczesnego występowania: egoizmu, egocentryzmu i cynizmu) POLITYKÓW, RZĄDÓW, EKONOMISTÓW, FINANSISTÓW I MENEDŻERÓW WIELKICH KORPORACJI.
Ale od początku: Oto niektóre podstawowe i merytoryczne przyczyny kryzysu:
I. Każdy, kto choć trochę liznął ekonomii wie, że kryzys gospodarczy jest immanentną cechą gospodarki rynkowej. Występuje cyklicznie, co kilka-kilkanaście lat. Ekonomiści stworzyli, dla opisania tego zjawiska, teorię cyklu koniunkturalnego, która w skrócie polega na tym, że gospodarka – na zasadzie sinusoidy – ma okresy ożywienia i wzrostu, które przeplątają się z okresami spadku i regresji. Cały cykl koniunkturalny to sinusoida: ożywienia, szczytu, kryzysu i dna gospodarczego.
Tak więc - wbrew pozorom - OBECNY KRYZYS JAKO JEDEN Z ETAPÓW TEGO CYKLU BYŁ MOŻLIWY DO PRZEWIDZENIA. Ostatnie 10 a może i dłużej lat cała gospodarka zachodnia (USA i Europa) były w fazie ożywienia gospodarczego a w latach 2004-2006 mieliśmy do czynienia ze szczytem tego ożywienia.
DLACZEGO ZATEM ZARÓWNO POLITYCY, EKONOMIŚCI, FINANSIŚCI I MENEDŻEROWIE SĄ NIM TAK ZASKOCZENI? STAWIAM TEZĘ, ŻE WCALE NIE SĄ. Spodziewali się tego kryzysu, ale z różnych względów nie potrafili bądź nie chcieli mu zapobiec. Będę o tym pisał w dalszej części moich refleksji. Powiem na razie tylko tyle: obecne tłumaczenia i wielka międzynarodowa troska polityków, finansistów i ekonomistów jest li tylko tłumaczeniem ich oszustwa (nie poinformowali zwykłych ludzi o bliskim kryzysie), indolencji wynikającej z nieumiejętności i nieudolności radzenia sobie z globalnymi problemami i chęci utrzymania status quo (ekonomiści boją się przyznać do niewiedzy bo to ich społecznie deprecjonuje a politycy natomiast wolą utrzymywać bieżący porządek bo to nie wymaga podejmowania działań niepopularnych mogących zmniejszyć ich szanse wyborcze – wszelkie rządy w okresie ożywienia robią wszystko, aby jak najdłużej, nawet sztucznie, wydłużać ten okres ) i „egocentroizmu” (wzajemne zależności: wielkich korporacji; polityków i państw: USA, Europa; finansistów – których celem jest trwanie i zysk-kasa - spowodowały, że uwierzyli, ze świat kręci się wokół nich, że od nich zależą jego losy, że są najważniejsi, że są najbardziej rozwinięci i mogą decydować oraz pouczać innych. Zwykły człowiek przestał być dla nich wartością a jedynie maszynką do głosowania bądź uzyskiwania przez nich zysku – o czym dalej. Sztucznie tworzyli wzrost gospodarczy oraz kreowali pieniądz, którego nie ma i nigdy nie było.
II. Źródłem obecnego kryzysu jest kryzys finansowy. Jest on specyficznym i najważniejszym źródłem wszelkich kryzysów gospodarczych (w przeciwieństwie np. do bankructwa korporacji produkcyjnych: np. Microsoftu). Banki i instytucje finansowe zapewniają dopływ pieniądza dla firm i poszczególnych ludzi. Zachwianie ich kondycji powoduje, że zarówno pojedynczy człowiek jak i firma czują się zdezorientowane, biedniejsze i skłonne podejmować nieracjonalne decyzje. Pieniądz: jego brak lub możliwość posiadania (nawet przy pomocy kredytów) determinuje rozwój indywidualny i grupowy. Mając pieniądze możemy je wydawać – tworzymy popyt na dobra i usługi, który sprawia, iż firmy mogą sprzedawać swoje wytwory i uzyskiwać zysk a tym samym dalej produkować i zwiększać produkcję. To z kolei pozwala płacić wynagrodzenia, które z kolei przeznaczamy na powtórne zakupy (kółeczko rozwoju).
Brak pieniędzy i utrata ich wartości (poprzez inflację) jest niczym włożenie w szprychy koła kija – powodujemy zatrzymanie roweru gospodarczego i jego zatrzymanie oraz ewentualną wywrotkę (recesja, spadek produkcji, zwolnienia, bankructwa, itd.).
Zachwianie systemu finansowego sprawia też, iż my (indywidualnie i firmy) chcemy zmaterializować swój, ulokowany gdzieś kapitał poprzez jego odzyskanie (wypłata oszczędności i kapitału w gotówce). Nieświadomie takim postępowaniem powodujemy utratę całości lub części swojego kapitału - bank i instytucje finansowe, poprzez tzw. mechanizm kreacji pieniądza, tworzą sztucznie pieniądz, który pożyczają.
ŻADEN BANK NIE JEST WYPŁACALNY W PRZYPADKU, GDYBY WSZYSCY NAGLE CHCIELI ODZYSKAĆ SWOJE WŁOŻONE TAM PIENIADZE. Kryzys finansowy implikuje do takich zachowań, co z kolei wpływa na upadanie banków, brak dopływu gotówki, chaos i dalszy kryzys.
III. Ważnym, dla niektórych najistotniejszym, czynnikiem obecnego kryzysu jest – już przeszła - polityka finansowania rynku nieruchomości w USA a także pośrednio w krajach zachodniej Europy.
Geneza tej polityki sięga lat 30-tych a powstała po okresie wielkiego kryzysu gospodarczego. W USA utworzono wówczas agencje rządową Fannie Mae, której celem było wsparcie Amerykanów w uzyskaniu własnego, wymarzonego domu. W skrócie: agencja ta skupowała od banków kredyty hipoteczne i korzystając z gwarancji rządowych tworzyła z nich obligacje, które następnie sprzedawała inwestorom. Dzięki wiarygodności rządu Stanów Zjednoczonych papiery te łatwo było sprzedać i przeznaczyć gotówkę na budowę nowych domów i zaciąganie kolejnych kredytów. To z kolei obniżało ich oprocentowanie i zwiększało dostępność kredytów mieszkaniowych.
Taki stan trwał w USA przez blisko 70 lat i był chętnie kopiowany przez kraje europejskie. Było to możliwe z dwóch powodów: po pierwsze banki udzielały kredytów osobom o wysokiej zdolności kredytowej (których było stać na spłatę kredytów), po drugie: zarówno państwo jak i banki miało bardzo skrupulatnie opracowany system nadzoru i oceny ryzyka kredytowego, co uniemożliwiało „rozdawnictwo tych kredytów”.
Zmieniło się to pod koniec lat 90-tych. Wtedy rząd demokraty Billa Clintona spowodował, ze Fannie Mae poluzowała kryteria, które decydowały o ocenie ryzyka kupowanych kredytów. Celem takiego działania było zwiększenie dostępności kredytów hipotecznych dla mniej zamożnych i czarnych mieszkańców USA (tradycyjny elektorat Demokratów). Powstał nowy rynek klientów kredytów hipotecznych: subprime.
WIĘC ZA WĄSKO POJMOWANĄ PRAPRZYCZYNĘ OBECNEGO KRYZYSU GOSPODARCZEGO MOŻEMY UZNAĆ CHĘĆ POWIĘKSZENIA WIELKOŚCI ELEKTORATU PARTII DEMOKRATYCZNEJ.
Aż do roku 2007 wszyscy byli zadowoleni: budownictwo i konsumpcja napędzały wzrost PKB (na kredyt), banki i inwestorzy zarabiali dziesiątki miliardów dolarów, a na Wall Street trwała hossa. Miliony niezbyt bogatych Amerykanów mogły sobie pozwolić na zakup wymarzonych domów (myśląc, że ich wartość zawsze będzie rosła, więc banki pozwolą zrefinansować kredyt nowymi pożyczkami). Wszystko to było jedną wielka bańka mydlaną.
I nomen omen – włodarze tego świata (w tym USA) - politycy, bankierzy, finansiści - zdawali sobie z tego sprawę ale podejmowali działania mające utwierdzać obywateli w ułudzie wiecznej hossy. Było to jak już wspomniałem dobre dla wszystkich – bankierzy zarabiali ogromne pieniądze i dostawali niebotyczne odprawy, politycy- zwiększali swój zadowolony elektorat, ekonomiści i finansiści byli poważani oraz posiadali ważną pozycje społeczna, korporacje i ich menedżerowie powiększały swój majątek i wpływy. Robione było wszystko, żeby ten stan trwał jak najdłużej. Stąd niby uśpiona czujność banku centralnego oraz (o zgrozo!) państwowa pomoc dla utrzymania płynności (wypłacalności) prywatnych instytucji finansowych w latach 2001-2003 (jako reakcja na kryzys firm internetowych). Już wtedy winien nastąpić międzynarodowy krach, który byłby miał o wiele mniejsze globalne skutki a teraz może byśmy mieli do czynienia z kolejnym etapem ożywienia.
Reasumując pierwszą część moich refleksji do podstawowych przyczyn obecnego kryzysu należą: naturalna cykliczność gospodarki rynkowej, odejście od realizowania paradygmatów (modeli) gospodarki rynkowej, ingerencja państwa w pomoc dla systemu finansowego, brak odpowiedzialności i ponoszenia ryzyka przez instytucje finansowe, globalizm gospodarczy oraz polityczny (rządowy) i gospodarczy (korporacyjny i instytucji finansowych) koniunkturalizm a takze ambicje utrzymywania jak najdłuzej władzy oraz bezwzględnego poszerzania swojego elektoratu.
W następnej części będą: dalsze, równie ważne przyczyny kryzsu, odpowiedź m.in.: na pytania: dlaczego wybuchł on teraz?, jakie skutki przyniesie dla nas w niedalekiej przyszłości? I co możemy zrobić aby jego skutki dla nas były jak najmniejsze?
- Krzysztofjaw - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
napisz pierwszy komentarz