Stefan Hambura07-07-2009, ostatnia aktualizacja 07-07-2009 07:42

Orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego Niemiec blokuje przekształcanie Unii w federację i potwierdza, że Unia Europejska to porozumienie suwerennych państw narodowych – pisze prawnik

 

Niemiecki Federalny Trybunał Konstytucyjny (FTK) wydał 30 czerwca 2009 r. wyrok w sprawie traktatu z Lizbony. Warto zapamiętać tę datę. FTK stwierdził, że Unia Europejska to związek suwerennych państw, a nie federacja. Jeżeli Niemcy chciałyby się stać częścią federacji europejskiej, to zgodnie z artykułem 146 niemieckiej konstytucji (Grundgesetz) naród musiałby zdecydować o tym w referendum po napisaniu nowej niemieckiej konstytucji, która by na to zezwalała.

 

Powrót państwa narodowego

 

Decyzja Trybunału w Karlsruhe ma fundamentalne znaczenie dla przyszłości UE i na długo zablokuje jej dalszą ewolucję. Orzeczenie precyzyjnie definiuje zależności: Unia Europejska, państwa narodowe i narodowe parlamenty.

Przy okazji orzeczenia w sprawie traktatu z Lizbony FTK dokonał swoistej nacjonalizacji Unii Europejskiej, wzmacniając pozycję niemieckiego parlamentu i niemieckiego Trybunału Konstytucyjnego

Według FTK Parlament Europejski nie jest parlamentem, gdyż ma braki w zakresie definicji równości podczas wyborów. Wszelkie decyzje rozszerzające lub zmieniające kompetencje UE muszą uzyskać potwierdzenie ustawowe Bundestagu (ewentualnie Bundesratu), aby obowiązywały w Niemczech.

Trybunał powiedział więc traktatowi lizbońskiemu: „tak, ale”. Czyli jest on zgodny z konstytucją Niemiec, o ile rozstrzygnięcia zapadające według nowych reguł przegłosuje każdorazowo w ustawie niemiecki parlament.

Trybunał Konstytucyjny dokonał także nowej wykładni definicji UE, co jej wolno i jak daleko może się posunąć integracja europejska, aby istota niemieckiej państwowości nie została naruszona. Do tego wszystkiego FTK podkreśla na przyszłość zarówno swoją kompetencję w badaniu ewentualnych naruszeń, jak i swoją niezależność od Trybunału Sprawiedliwości Wspólnot Europejskich w Luksemburgu zwanego potocznie ETS.

 

„Nie” dla państwa europejskiego

 

Krótko mówiąc, przy okazji orzeczenia w sprawie traktatu z Lizbony FTK dokonał swoistej nacjonalizacji Unii Europejskiej, wzmacniając pozycję niemieckiego parlamentu i niemieckiego Trybunału Konstytucyjnego.

Jeżeli tak zinterpretowany traktat lizboński zostanie przez Niemcy ratyfikowany, wszystkie pozostałe państwa będą się musiały dostosowywać do rozstrzygnięć niemieckiego parlamentu, który ustawowo będzie kontrolował decyzje przedstawiciela Niemiec w Radzie Unii. Dodajmy do tego, że takie rozstrzygnięcia – jako podejmowane w trybie ustawy przez niemiecki parlament – mogą być zaskarżane do FTK i przezeń kontrolowane.

Mechanizm ten gwarantuje zachowanie niemieckiej suwerenności (i każdego z państw, które by poszły tym samym śladem), ale zasadniczo wydłuży proces podejmowania decyzji. W efekcie traktat lizboński, który miał się przyczynić do integracji UE, może – na skutek interpretacji FTK – stać się barierą na drodze przekształcania się Unii w federację państw europejskich.

Nie ma wątpliwości, że taki był właśnie cel FTK, co wprost zostało powiedziane w orzeczeniu.

Wyrok z 30 czerwca 2009 r. nie jest wewnętrzną sprawą niemiecką, dotyczy wszystkich państw członkowskich, także Polski. Inaczej mogą sądzić tylko ludzie niekompetentni, nieznający dotychczasowego procesu integracji europejskiej i znaczenia orzeczeń FTK, jak np. w sprawach „Solange I”, „Solange II”, „Maastricht”.

FTK zachował się bardzo przebiegle, a jego orzeczenie jest niezwykle precyzyjne. Z jednej strony stwierdził, że ustawa zezwalająca Republice Federalnej Niemiec na ratyfikację traktatu z Lizbony jest zgodna z niemiecką ustawą zasadniczą. Z drugiej zaś orzekł, że ustawa o rozszerzeniu oraz wzmocnieniu praw Bundestagu i Bundesratu w sprawach UE narusza art. 38 ust. 1 w związku z art. 23 ust. 1 ustawy zasadniczej. I dlatego właśnie ratyfikacja traktatu z Lizbony w Niemczech została wstrzymana przez FTK do czasu odpowiedniego ustawowego zagwarantowania praw Bundestagu i Bundesratu.

W tym kontekście warto spojrzeć bliżej na zapisy artykułów niemieckiej konstytucji, które – według FTK – zostały naruszone.

Artykuł 38 ust. 1: „Posłowie do niemieckiego Bundestagu zostają wybrani w wyborach powszechnych, bezpośrednich, wolnych, równych i tajnych. Są przedstawicielami całego narodu, nie są związani poleceniami i instrukcjami i podlegają tylko swojemu sumieniu”. Artykuł ten ma podobne zapisy jak art. 96 i 104 ust. 1 Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej.

Artykuł 23 ust. 1: „Dla urzeczywistnienia zjednoczonej Europy Republika Federalna Niemiec współdziała w rozwoju Unii Europejskiej, która zobowiązana jest przestrzegać zasad demokracji, państwa prawa, socjalnych i federalnych i zasady subsydiarności oraz zapewnia porównywalną z niniejszą ustawą zasadniczą ochronę praw podstawowych. Republika Federalna Niemiec może ponadto przekazać prawa zwierzchnie ustawą po uzyskaniu zgody Bundesratu. Do umocowania Unii Europejskiej, jak również do zmian jej traktatowych podstaw i porównywalnych uregulowań, w których wyniku ta ustawa zasadnicza ulega w swojej treści zmianie lub uzupełnieniu lub takie zmiany albo uzupełnienia zostaną umożliwione, stosuje się art. 79 ust. 2 i 3”.

Zapisy tego artykułu mają podobne zadanie do spełnienia jak zapisy art. 90 Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej. Zarówno w niemieckiej, jak i polskiej konstytucji jest to punkt oddziaływania na siebie dwóch porządków: narodowego i unijnego.

Powyższe porównanie zapisów konstytucyjnych pokazuje, że regulacje w Niemczech i Polsce są podobne. Udowadnia to zatem potrzebę działania także w Polsce.

 

Szansa dla Polski

 

FTK w Karlsruhe nie ma zaufania do Parlamentu Europejskiego. Ciekawe są jego wyliczenia dotyczące liczby reprezentowanych wyborców przez poszczególnych członków Parlamentu Europejskiego w zależności od reprezentowanego państwa członkowskiego po zmianach wynikających z traktatu z Lizbony. Tak więc na członka Parlamentu Europejskiego reprezentującego Francję lub Niemcy przypada 857 000 obywateli unijnych. Natomiast na członka reprezentującego Luksemburg 83 000 obywateli unijnych, a więc około dziesięć razy mniej aniżeli w przypadku Francji i Niemiec.

To przykład naruszenia zasady równości w wyborach do Parlamentu Europejskiego. Zasada równości w wyborach powszechnych obowiązuje zarówno w Niemczech (art. 38 ust. 1 niemieckiej konstytucji), jak i w Polsce (art. 96 ust. 2 polskiej konstytucji).

FTK stwierdza, że równość wszystkich obywateli przy wykonywaniu prawa wyborczego jest jedną z istotnych podstaw porządku państwowego. W Polsce nie ma w tej materii różnicy.

Ten wyrok powinien być zatem również wyzwaniem dla polskich posłów. Rezygnując z wakacji, powinni oni przygotować taką samą ustawę, nad którą pracuje niemiecki parlament, gwarantując sobie swoje prawa w UE.

Autor prowadzi kancelarię adwokacką w Berlinie, jest współautorem pierwszych w Polsce komentarzy do traktatów europejskich

Rzeczpospolita

źródło: http://www.rp.pl/artykul/9133,330326_Hambura__Niemcy_bronia_suwerennosci.html