Elity kontra wieś
Tymczasowy, sob., 04/07/2009 - 13:36
Falszowanie znaczenia polskiej wsi dla kraju zapoczatkowala przed polwiekiem komunistyczna propaganda. Dzis proceder ten uprawiaja polskie elity. Ogrom tego zafalszowania nie jest widoczny nawet dla w miare krytycznego oka. Potrzeba dokladnej analizy zrobionej przez fachowca. Wlasnie taka analize zawdzieczac mozna prof. Izabelli Bukrabie-Rylskiej z Instytutu Rozwoju Wsi i Rolnictwa PAN oraz Instytutu Socjologii Uniwersytetu Warszawskiego, ktora napisala ksiazke pt. "Na temat wsi i socjologii wsi (pomiedzy dyskursem wiejsko-plebejskim a miejsko- inteligenckim)".
Ksiazka ta przerasta wszelkie oczekiwania. Jest to prowadzona z ogromna pasja obrona i rehabilitacja polskiej wsi. Prezentowane jest to jako fragment szerszego problemu- sposobu traktowania polskiego spoleczenstwa przez elity. Autorka jest w stosunku do nich bezlitosna - myslenie elit poddawane jest precyzyjnej analizie, jak robak poddawany wiwisekscji.
Sposob myslenia i jezyk autorki sa niezwykle wyrafinowane. Wyglada na to, ze jest ona jednym z najblyskotliwiej piszacych socjologow. Obszernie i nie bez wielkiej przyjemnosci, zacytuje kilkakrotnie tekst ksiazki, by nie bylo co do tego watpliwosci.
Autorka oparla swoje rozwazania na wynikach ogolnopolskich badan prowadzonych przez IRWiR PAN w latach 2002-2004. Okazalo sie, ze istnieja dwa punkty widzenia wsi i rolnictwa: "liberalny", czyli "miejsko-inteligencki" i "tradycyjny", czyli "wiejsko-plebejski". Ten pierwszy, bedacy w duzej mierze wyrazem antychlopskiego kompleksu polskiej inteligencji, jest obrazem sentymentalnym, a jednoczesnie podkresla koniecznosc zmian w imie nowoczesnosci. Drugi - jest realistyczny, oparty na praktycznej wiedzy i ma charakter pozytywny. Jednakze postawy wiekszosci spoleczenstwa sytuuja sie posrodku, pomiedzy tymi dwiema skrajnosciami, co przekonuje o zdrowym rozsadku polskiego spoleczenstwa. Jak stwierdza autorka:"Fakt ten dowodzi jak najbardziej racjonalnego stosunku spoleczenstwa do neoliberalizmu, ktory Jadwiga Staniszkis nazywa ahistoryczna i prostacka percepcja wynikajaca z doktrynalnego podejscia do rynku".
I. Bukraba-Rylska stawia nastepnie pytanie czy taki stan swiadomosci spolecznej powinien martwic, czy cieszyc?? I daje odpowiedz nastepujaca:
"Wydaje sie, ze nalezy tu zaryzykowac ocene przeciwna do tej, najczesciej formulowanej we wspolczesnym dyskursie publicznym, przez przedstawicieli elit oraz w wielu publikacjach naukowych.Dominujacy ton tych wypowiedzi- nie dosc, ze skrajnie krytyczny, czasem wyraznie niechetny, a bywa, ze wrecz wrogi - sprowadza sie w istocie do totalnej dyskwalifikacji mentalnosci, kapitalu kulturowego i spolecznego oraz kompetencji cywilizacyjnej Polakow. Najkrocej rzecz ujmujac: bez mala wszystko, co jest, uznaje sie za niefunkcjonalny i kompromitujacy przezytek minionych wiekow, natomiast wszystko to, czego brak, postrzegane jest pozytywnie i traktowane jako niezbedny warunek pomyslnego sfinalizowania procesu transformacji.
Ten wlasnie typ postawy, jak zauwaza Zdzislaw Krasnodebski, prowadzi do preferowania modernizacji wylacznie imitacyjnej, a wiec wtornej i epigonskiej wobec Zachodu. Z jednej strony, jest to uwarunkowane brakiem rzetelnej wiedzy o rzeczywistosci krajow zachodnich, brakiem kompensowanym gorliwymi lekturami zachodnich autorow, a z drugiej strony, stanowi wyraz kompleksow i frustracji, ktore plyna z identyfikowania siebie ze Wschodem, ujmowanym jako prosta odwrotnosc Zachodu, a wiec na zdefiniowanie wlasnej sytuacji w kategoriach kulturowej peryferyjnosci. Kiedys postawa taka sprzyjala rusyfikowaniu lub germnizowaniu sie wielu polskich intelektualistow, a pozniej ich komunizowaniu sie, a obecnie jej przejawem jest balwochwalczy wrecz stosunek wzgledem wszystkiego, co zachodnie".
Badania warszawskich naukowcow ujawnily, ze wieloletni wysilek spychania wsi i rolnictwa na margines, nie okazal sie skuteczny. Co wiecej, to wlasnie dzieki wsi, jej dziedzictwu kulturowemu, trwaja podzielane wyobrazenia zbiorowe, czyli polska tozsamosc kulturowa. Niszczona, przez pozostajace w sluzbie "Nowoczesnosci", elity, przetrwala w swiadomosci spolecznej, mimo naporu propagandowego.
Mozna oskarzac spoleczenstwo o utrzymywanie stereotypow, ale akurat w tym przypadku, jest to zjawisko pozytywne: "Ich utrzymywanie sie swiadczy wiec nie tylko o odpornosci spoleczenstwa na zmasowany atak elit, negujacych rodzimosc pod jakakolwiek postacia, ale takze dowodzi sily konkurencyjnych mechanizmow transmisji, czyli przewagi niewidzialnych, niezinstytucjonalizowanych struktur spolecznych, ktore za nimi stoja i zwyciesko rywalizuja z wplywowymi srodowiskami starajacymi sie ksztaltowac opinie publiczna".
Kultura kultura, dyskurs dyskursem, ale przeciez wies jest tez pewna nazwa dla rolnictwa, czyli zjawiska z dziedziny ekonomii. Autorka nie odmowila sobie przyjemnosci zdemistyfikowania roznych pogladow na role rolnictwa w procesie rozwoju gopodarczego. A siegnac trzeba az do czasow panszczyzny, gdzie obciazenie chlopow siegalo 65%. Ktos w koncu musial finansowac tak zwana nowoczesnosc.W czasach Polski Ludowej manipulowano statystyka tak, by zanizyc udzial rolnictwa w wytwarzaniu dochodu narodowego. A to uzasadnialo niedoinwestowanie rolnictwa.Podsumowujac;
"Jezeli wiec uwzglednic niezbedne korekty i przeprowadzic rzetelny rachunek historyczno-ekonomiczny, okazaloby sie, ze wies nigdy nie byla i takze obecnie nie jest dluznikiem spoleczenstwa, lecz raczej jego wierzycielem. Oceniajac zas efekty reform, trudno oprzec sie wrazeniu, iz opatrznosc celowo zachowala az do teraz polska wies i rolnictwo w takim ksztalcie i rozmiarach. Wlasnie dlatego, ze sa one tradycyjne, rozdrobnione i zacofane, moga sluzyc jako "amortyzator przemian", "poczekalnia rozwoju gospodarczego" i "gabka chlonaca bezrobocie", a ich wielkosc jest akurat na miare talentow kolejnych ekip reformatorow".
Jak w dobrze napisanym scenariuszu, autorka ksiazki dopiero na samym koncu wyciaga litosciwie mizerykordie na korzysc zgnusnialych intelektualnie "Europejczykow". W podrozdziale zatytulowanym pytaniem:"Wies-balast czy warunek postepu?", daje prosta odpowiedz tym, ktorzy uwazaja, ze chlopi sa przeszkoda, zacofanym hamulcowym postepu: "Dzisiejsi socjologowie, tak jak poprzednio, nie dostrzegaja zadnych okolicznosci lagodzacych dla"maruderow postepu". "W marszu do Europy - ironizuje Jastrzebski - sa chlopi kamieniami po kieszeniach i worami niepotrzebnych kartofli na plecach. Z takim bagazem nie chca nas wpuscic na salony".
A potem nastepuja przyklady, jak rolnictwo amortyzowalo rozne wahniecia rozwoju kapitalizmu na Zachodzie. Wlacznie ze "zdobywaniem Dzikiego Zachodu" w Ameryce Polnocnej, ktore w istocie rozladowywalo bezrobocie i rozne napiecia spoleczne.
Indywidualna gospodarka chlopska jest jednym z fundamentow wlasnosci, ktora daje czlowiekowi wolnosc.A to jest fundamentalna idea cywilizacji judeochrzescijanskiej. To polski chlop "lapczywie" zagarnial i trzymal grunt, a nie szlachta, ktora doprowadzila do rozbiorow Polski
- Tymczasowy - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
4 komentarze
1. Jutro
2. W nastepnej odslonie
3. Świetny wpis.
4. Edeczek sie wkurwil i pojdzie na calość