Znasz-li ten kraj?

avatar użytkownika FreeYourMind

W tym kraju to, co widzą obywatele gołym okiem i co na własnym grzbiecie odczuwają całymi latami, musi dopiero dostrzec jakiś porządny urzędnik, by w ogóle przebiło się do „szerszej wiadomości”. Dla każdego, kto niedawno był w Krakowie lub kto choćby służbowo jeździ do Warszawy, jasne jest, że jeśli chodzi o drogi, to sytuacja w tych miastach wygląda tak, jakby zatrzymał się czas. Podobnie zresztą jest w wielu innych polskich miastach, jak choćby Gdańsk, Łódź itd. Czas faktycznie się zatrzymał – stara, peerelowska audycja zapoczątkowana za wczesnego Gierka (1971 r., łza się w oku kręci), „Lato z Radiem” ze swoim przypominającym ruski folk sygnałem (ach jakże ta czołówka musiała się podobać sowieckim rezydentom) rozwesela naród polski od samego rana i o godz. 9.18 emitowana jest H. Vondrackowa. Lubię te klimaty, bo – jak już nieraz pisałem – faktycznie upewniają one ludzi uważnie przyglądających się „temu krajowi”, że z „obalaniem komunizmu” chodziło o to, by zrobić wszystko, bo nic tak naprawdę się nie zmieniło.

No i widać to na przykładzie tzw. polskich dróg. Jak stwierdza raport NIK-u nie ma koordynacji działań poszczególnych ekip remontowych i co jedna coś załata, to druga rozkuwa. To jednak też widać gołym okiem. Widziałem kiedyś osobiście, jak jedna ekipa w zatoczce położyła kostkę, a potem po paru miesiącach przybyła inna ekipa i zalała kostkę asfaltem. A propos asfaltu, klasyką jest w tym kraju łatanie dziur w trakcie deszczu, kiedy po wylanej świeżo smole gostkowie chodzą w buciorach ubijając łatę, jakby kapustę kiszoną w bekach ugniatali. Tak wygląda skok technologiczny w XXI-wiecznej Polsce.

Szczególnie podobają mi się te odcinki dróg, gdzie remonty są co kilkanaście kilometrów (na odcinkach wielokilometrowych), co sprawia, że większość czas jedzie się na trójce. Oczywiście te remonty wyglądają tak, że na jednym odcinku widać gostków kręcących się wokół jakiegoś wykopu (jak u A. Płatonowa), ale już na pozostałych odcinkach żywej duszy. Jak jest sygnalizacja świetlna to jest dobrze, ale zwykle nie ma i kierowcy urządzają sobie wyścigi z wpychaniem się. Do wybitnych osiągnięć polskich „remontowców” należy to, iż co niebezpieczniejsze „urywy” asfaltu nie są nijak oznakowane i jedynie na widok charakterystycznie podskakujących na amortyzatorach aut kierowcy domyślają się, że gdzieś jest wycięta wierzchnia warstwa drogi i jedzie się po takich fajnych bebechach. Z drugiej strony drogowcy potrafią pozostawiać znaki tam, gdzie już remonty się skończyły i na przykład na długim i gładkim odcinku obowiązuje ograniczenie do 30, mimo że śladu nie ma po żadnych niedogodnościach na jezdni. Brakuje tylko w takich miejscach policji, która by łapała za niestosowanie się do przepisów.

A propos policji. Pewien gostek wynalazł niezły na nią sposób. Jeżdżąc po kraju wypatrywał patroli drogówki, a następnie świadomie przekraczał rozmaite ograniczenie, by dać się złapać. Gdy policjanci przechodzili do spisywania i wystawiania mandatu, gostek oferował im gratyfikację pieniężną, by polubownie załatwić sprawę, jednocześnie zaś rejestrował „transakcje” za pomocą ukrytej kamery. Potem rozjeżdżali się i policjanci, i gostek, który po jakimś czasie z zapisem zajścia przyjeżdżał na komendę i znalazłszy tych, którym wręczył łapówkę, informował ich, że jeśli chcą spokojnie dalej pełnić służbę, to tym razem oni powinni mu wypłacić stosowną gratyfikację, w przeciwnym razie wideo zostanie upublicznione (co oczywiście pociąga za sobą automatycznie m.in. wywalenie z pracy takiego policjanta). Stróże prawa i porządku chcąc nie chcąc (musieli się zapożyczać, auta sprzedawać itd.), płacili gostkowi. Jakoś tam tego gostka potem jednak złapali i posadzili, ale myśl miał niezłą.

Gdyby tak odwrócić role i kazać teraz prezydentom miast z wielebną Hanną na czele, no i tym wszystkim politykom, specom, ekspertom od infrastruktury płacić z własnej kieszeni za stan dróg w największych polskich miastach, to moglibyśmy nieźle się odkuć za to, do jakiego stanu nerwowego doprowadzają nas i do jakich zniszczeń doprowadzają nasze auta ludzie, których psim obowiązkiem jest dbać o to, by Polska się modernizowała.


http://pb.pl/a/2009/07/03/RMF_FM_Ponury_raport_NIK_o_stanie_drog

3 komentarze

avatar użytkownika skywalker07

1. Polskie drogi...

Gdyby w "tym kraju" był gospodarz to by dbał. Ale za to mamy niezniszczalnych "polityków" a raczej żulików, skrzętnie ukrywających swoją przeszłość i powiązania rodzinne. Od prawie 20 lat rządzi Polakami sprzysiężenie okrągłego stołu: raz z lewa raz a raz udając prawicę..Pytam dlaczego żona Prezydenta, uważanego za prawicowego bierze udział w lewackiej hucpie w pałacu Stalina, dlaczego zaprasza do pałacu prezydenckiego wojujące aborcjonistki? Czy pojawi się w Polsce jakaś siła, która rozkruszy ten zaklęty krąg uzurpatorów, udawaczy, tej mimikry, tego mówienia do ludu przez nos, z niewyleczonymi polipami, co jest przypadłością pewnego ludu znad Morza Martwego? Tych pytań "dlaczego" jest dużo: oto TW Must napisał list i już pozycja "premiera" się chwieje. O czym to świadczy? Że ci co rządzą naprawdę stoją za kulisami? I dopiero na tym tle w pełni widać polskie drogi czyli będzie tak jak zawsze...
skywalker07
avatar użytkownika Wojciech Kozlowski

2. Patrzac na imie autora

to chyba Ameryka ;) Dobrze, ze tytul tym razem polski bo bym wcale nie przeczytal. Bo ja tu od cwierc wiecza nie moge sie nauczyc angielskiego ;( A w Polsce to teraz taka angielska maniera ;(

Wojciech Kozlowski

avatar użytkownika mariko

3. FYM- niestety,

przypuszczam, ze z polskimi drogami sobie nie poradzimy. Nie zadzialal podatek drogowy, nic nie dal podatek od paliwa /najbardziej sprawiedliwy/ nie da rady rowniez Euro 2012. Swojego czasu podarowalam mezowi "Twierdze Rzeczpospolitej" i niedawno wrocil z wycieczki w trakcie ktorej je zwiedzal. Wrazen mnostwo, ale najwazniejsza po powrotnym przekroczeniu granicy, to chec ucalowania polskiej "zdolowanej" drogi i przyrzeczenie, ze nigdy wiecej nic zlego o niej nie powie. Mala pociecha, ze inni maja gorzej, ale jednak. Pozdrawiam.