Nowa epoka w boksie

avatar użytkownika Tymczasowy
Alez sie porobilo w boksie! Na liscie najlepszych bokserow wagi ciezkiej opracowanej przez legendarny "The Ring" (istnieje od 1922 r.) w pierwszej piatce znalazlo sie az czterech piesciarzy z dawnego ZSRR: Wladimir Kliczko, Vitalij Kliczko, Aleksnder Povetkin i Aleksander Dimitrienko. A w pierwszej dziewiatce - jeszcze dwoch: Sultan Ibragimow i Ruslan Szagajew. Skonczyla sie era czarnoskorych gigantow. Zaczela sie w 1908 r., gdy Murzyn Jack Johnson pokonal Kanadyjczyka Tommy Burnsa. Pozniej byl czas triumfow Joe Louisa, byc moze najlepszego boksera wagi ciezkiej wczechczasow. Dwie walki z Niemcem Maxem Schmellingiem (19 VI 1936 i 22 VI 1938)przeszly do historii. Niezwykla byla kariera Muhammada Ali, moim zdaniem mistrza wszechwag wszechczasow. Jego "The Rumble in the Jungle" w Kinszasie przeciwko G. Foremanowi (30 X 1974 r.) oraz "Thrilla in Manilla" na Filipinach przeciwko J. Frazierowi (1 X 1975 r.)takze do historii przeszly. No a teraz, nie dalej niz wczoraj, na stadion pilkarski w Gelsenkirchen (Niemcy)przyszlo 61 000 widzow, by zobaczyc walke Vladimira Kliczki (mistrz IBF i WBO) przeciwko R.Szagajewowi (mistrz federacji IBO). Wiecej widzow w Niemczech przybylo jedynie na walke M.Schmellinga, ktory znokautowal Adolfa Heusera w 1939 r. w Stuttgarcie na oczach 70 000 widzow. Czyzby po 90 latach zaczela sie nowa epoka? Szkoda, ze nie za sprawa A.Goloty.
Etykietowanie:

14 komentarzy

avatar użytkownika triarius

1. z tym rozpoczęciem...

... się epoki czarnych bokserów na Jacku Johnsonie to lekka przesada, skoro następnym czarnym mistrzem świata wszechwag był właśnie wymieniony przez Ciebie Joe Louis. Czyli od 1915 kiedy Johnson stracił tytuł do Jess Willarda (b. zdecydowanie, wbrew temu, co wmawia nam lewizna, wiem, bo całkiem ostatnio widziałem skrót tej walki) do 1937, kiedy zdobył go Joe Louis, dalej panowali biali. A więc całe 22 lata przerwy w "panowaniu czarnych championów"! ;-) W międzyczasie zaś byli w wadze ciężkiej tacy wspaniali mistrzowie jak Jack Dempsey czy Gene Tunney. Zresztą wielki Joe Louis swą pierwszą walkę ze Schmellingiem, wtedy już mającym najlepsze lata za sobą, akurat przegrał przez b. szybki nokaut. (Choć drugą wygrał także przez nokaut.) Po Joe Louisie faktycznie większość mistrzów wszechwag była czarna, ale np. Rocky Marciano zalicza się do absolutnie największych i jest jedynym mistrzem wszechwag, który nigdy nie przegrał walki. W dodatku mistrzem prawdziwym, bo teraz to już w tym biznesie panuje paranoja. Warto bowiem nieuświadomionym powiedzieć, że wtedy to jednak ten tytuł znaczył bez porównania więcej, niż dzisiaj - przede wszystkim dlatego, że mistrz w każdej wadze był tylko jeden i nikomu się nie śniło, że cwani macherzy mogą to zmienić. Cassius Clay/Muhammad Ali był oczywiście wielki, ale ani w połowie tak wielki, jak to nam wmawiają. Nawet w gębie to nie był aż tak cudowny, jak chce to widzieć lewizna.


Pzdrwm

triarius

-----------------------------------------------------

http://bez-owijania.blogspot.com/ - mój prywatny blogasek

http://tygrys.niepoprawni.pl - Tygrysie Forum Młodych Spenglerystów

avatar użytkownika Tymczasowy

2. Metody treningowe

Porownywanie bokserow z roznych epok ma te slabosc, ze nalezaloby uwzglednic postep w metodach treningowych. Ilustruje to postep w wymiernych dyscyplinach sportu. Mozna przyjac, ze gdyby jakos, podobnie jak w dyscyplinach wymiernych daloby sie zmierzyc poziom wyszkolenia w dyscyplinach niewymiernych, to by sie okazalo, ze jest przepasc pomiedzy sportowcami obecnymi, a tymi sprzed lat, powiedzmy, piecdzisieciu. A Cassius Clay mial swietna koordynacje ruchow, co czesto u ciezkich szwankuje. Bardzo ladnie wyprowadzal ciosy. Moglbym na to patrzec i patrzec... A gadke mial tandetna.
avatar użytkownika triarius

3. @ Tymczasowy

Miał koordynację, zgoda. Ale wcale się tym na tle mistrzów świata wszechwag specjalnie nie wyróżniał. Był za to b. szybki. Natomiast patrząc na tę sprawę nieco głębiej... Schmelling dożył b. późnego wieku w znakomitym zdrowiu fizycznym i umysłowym, tak samo Dempsey, Carpentier, i cała masa innych bokserów - dlaczego akurat Clay/Ali jeszcze w czasie kariery zaczął zdradzać objawy choroby Parkinsona, a niedługo potem stał się bełkoczącym inwalidą? Parkinsona miał także Joe Luis, ale on jednak w późnym wieku. Facet nie był AŻ taki wielki. Przy innym sędziowaniu, przy mniejszym poparciu publiczności, miałby i inne wyniki, i nie byłby nikim ponad jednego z dwudziestki najlepszych bokserów wagi ciężkiej. Jego tańcowanie i błaznowanie w ringu nie jest warte tyle, co solidny celny cios. A ciosu gość nie miał, po prostu. Nie da się jednocześnie robić baleciku i walić jak to robił Rocky Marciano czy Ernie Shavers. Raczej gość trafił na epokę, gdy nie było wielu naprawdę dobrych bokserów wagi ciężkiej, a kiedy się pojawili, z tymi zwycięstwami nie było już aż tak różowo. Dla mnie np. Ali nie wygrał swej drugiej walki z Joe Frazierem, czyli w sumie z nim przegrał dwie, wygrał jedną. Foremana załatwił cudownie, ale raczej cwaną taktyką niż czymkolwiek innym, i na 10 z nim walk przegrałby zapewne większość, bo był po prostu słabszym bokserem, fizycznie to na pewno. Zaś co do epoki czarnych bokserów, to wydaje się, że zaczęła się po prostu wtedy, gdy białym na tyle się w Stanach poprawiło, że nie garnęli się już do boksu jak kiedyś. Choć faktycznie selekcja przez statki niewolnicze i koszmarne warunki też nie może być bez znaczenia.


Pzdrwm

triarius

-----------------------------------------------------

http://bez-owijania.blogspot.com/ - mój prywatny blogasek

http://tygrys.niepoprawni.pl - Tygrysie Forum Młodych Spenglerystów

avatar użytkownika Tymczasowy

4. Triarius o boksie

Akurat co do boksu, to swoich pogladow bede bronil jak niepodleglosci, np. Ugandy. By nie wdawac sie w glupie dyskusje, jak popluczyny po mistrzu Schopenhauererze, musze bezlitosnie stwierdzic, ze od lat, co jakis czas robia rozne ponadczasowe rankingi. i M.Ali czesto wychodzi na zwyciezce. A teraz w punktach, by nadac wywodom pozory scislosci, ktore nie jednego i nie dwoch zwioda: 1.Moj bohater nie wyroznial sie koordynacja ruchow wsrod ciezkich! Jezusie Maryjo! To juz ponad-Schopenhauer. No popatrz na tych wszystkich bardzo duzych, czesto bardzo grubych. Co oni potrafia? Triariusie, gdyby boksowali w lzejszych wagach, to byle jaki Filipinczyk czy Meksykanin, by ich zjadl. 2. Parkinson. To jest zdechly kot podrzucony nie wiem jak. toc wszak juz poza kariera. A iluz to bokserow mialo o jedna walke za duzo? Zgod, ze pewnie Lewactwo, puscilo kaleke na otwarcie igrzysk Olimpijskich w Atlancie. A teraz sie zapytotywowywuje, cyz rzeczywisci, mozna bylo jeszcze bardziej spieprzyc te igrzyska spod znaku Coca Coli? Moze polityczna Poprawnosc kazala stac kalece przed kamerami i pod reflektorami, tu mialbys racje uzasadniajaca twoje uprzedzenie. 3. Ladnie opisales "The Rumble in the Jungle". Ja patrze na to inaczej. To powinno wejsc do podrecznikow historii boksu. Gdybym byl nauczycilem sztuki piesciarskiej, to bym tego uczyl. Dla mnie to byla insza inszosc: nadrealizm nazywany takze surrealizmem, postmodernizm, jaja i moglbym jeszcze uzyc kilku madrych slow. 4.Prawda jest, ze boks jest sportem warstw i klas ubogich. NAJGORSZY JEDNAK ZARZUT MOJ polega na tym, ze ja, jako ja, lubie w dyskusji przeskakiwac myslowo etapy, i na Twoim miejscu siegnalbym do wag lzejszych. Tam sa Bogowie boksu.Tym sposobem otwarlbym caly obszar dyskusji. A jako Rzymianin znajacy sie na boksach, zaslugujesz na krotka opowiesc. Otoz, w roku 1965, nie sadze bym sie mylil, miala przyjechac na boksy reprezentacja Kuby. my tam bylismy po triadzie zlotych medali z Olipiady w Toki i potraktowalsmy parweniuszy nalezycie. Wystawilismy II reprezentacje Polski. znalem paru kolezkow z tej szmranej mkolekcji. Miedzy innymi Trynkiewicza z Inowroclawia. On boksowal w muszej. ja w polsredniej. Klate mialem jak nalezy, ale On w kategorii do 51 kg. mial taka jak ja w kategorii do 65 kg. Gdyby nie pil, to bylby absolutnym mistrzem swiata. le on pil dwa razy wiecej niz ja teraz na wypoczynku w kraju Bobra czy klonowego Liscia. W przeddzien meczu Trynkiewicz schlal sie winskiem i spal na trawie w parku miejskim w Szczecinku. No i ta cala Kubaaaa!!! dala taki wycisk naszej II reprezentacji, ze cieszyc sie nalezy, ze nie porobili z naszych Orlow kaleki. Pamietam z tego niejakiego Romero, szesnastolatka. Pozniej jakos spulardzial i nie zrobil kariery. A o kolezkach, ktorzy pili i nie zdobyli medali olimpijskich tylko z tego powodu, dlugo moglbym pisac. Na przyklad taki jeden gosc ze "Startu" Elblag, ktory w sparringu scial mi szkliwo z przedmich klow. Pan trener Feliks Stamm jak zobaczyl tego pijaczka, to od razu go powolal go do kadry na Meksyk.Pewnie, ze moge sie tlumaczyc, ze on jako lzejsza waga mial "osemki" na rekach i walil jak kamieniem. A niestety, od wagi polsredniej zaczynaly sie "dwunastki". Czlowiek walczyl jak slon. A potem Pan trener Konarzewski, chyba medalista mistrzostw Europy przed wojna, powiedzial na pocieszenie (nerwy na klach mialem na wierzchu i jak odetchnalem, to syknalem): "Ty bedziesz Mistrzem!". Jak to dobrze, ze sie gleboko pomylil. Chociaz bliski byl prawdy. Przed mistrzostwami Polski trafilem jednego prawym prostym, lekko skrzywiona dlonia i napuchla bania. musialem boksowac tylko lewa reka i jakas tam poslednia medaline zdobylem. Lepszy kruszec przegralem w stosunku 3:2 z gosciem z "Hutnika" Nowa Huta. Potega, obozy, diety itd. A ja w swojej miescinie, przychodzilem sobie na trening godzinke wczesniej, dawalem sobie w d... Ledwie chodzilem Potem przychodzili ludzie na trening i zesmy sobie cwiczyli, a potem sparrowali. Prali mnie strasznie. Ledwie na oczy widzialem. Robilem za worek treningowy.oni sie cieszyli i ja takze. Z zupelnie roznych powodow.No, ale na mistrzostwach, trzecia, czyli ostatnia runda zawsze musiala byc Edeczka. W 1965 r., gdy podsumowywali osagniecia boksu wojewodztwa koszalinskiego, to wsrod trzech nazwisk jakie sie pojawilyu, bylo takze moje. Potem doszli "Czarni" Slupsk i to byla inna juz skala.
avatar użytkownika triarius

5. @ Tymczasowy

Znasz się z pewnością i fajnie gadasz. Doceniam, bo jak bym miał nie doceniać. Co do ciężkich, to zwracam jednak Twoją uwagę, że kiedyś ciężcy nie mieli, jak teraz, po 110 kg, ino przeważnie nieco ponad 80. Ile miał Dempsey? Z 86 chyba. Ingo Johansson (tego akurat karierę dokładnie poznałem mieszkając długo w Szwecji, gdzie do dziś jest ulubieńcem mas) miał 84 kiedy był na swym optymalnym poziomie i miał spore sukcesy. Jego przeciwnik Floyd P. nawet z osiągnięciem osiemdziesiątki miał spore problemy, gdyby nie to, byłby naprawdę wielki. I tak to się kręciło. Ci faceci nie mieli absolutnie żadnych problemów z koordynacją! Ostatnio na KO TV pokazywali walkę Braddocka z Louisem, w której Louis odebrał mu tytuł, no i Braddock był technicznie całkiem super, po prostu jego ciosy nie robiły Brown Bomberowi dostatecznej krzywdy. Clay/Ali miał super koordynację jak na gościa ważącego 98 kg i mającego 189 cm, z tego co pamiętam. Ale też ten gość walczył tak, że mniej przychylny sędzia by go szybko przywołał do porządku, a jego przeciwnicy, wiedząc, że on bije wyłącznie na głowę, nie mieli dość rozumu, by wysoko podnieść gardę. No i parę walk wygrał całkiem wątpliwie, albo przez kontuzje łuków przeciwnika. (Fakt że jego ciosy raniły, ale to nie jest całkiem to, co co chodzi, n'est-ce pas?) Gość jest ciężko, moim zdaniem, przereklamowany. Poza słynnym - i b. podejrzanym - "shadow punchem" nawet nikomu krzywdy nie zrobił pojedynczym ciosem. Gdyby trafił na epokę np. z Dempseyem i Tunneyem, albo Joe Louisem, Ezzardem Charlesem i Joe Walcottem, miałby sporo problemów. Choć fakt, że oni wtedy byli wszyscy mniejsi. Co do gości z Elbląga, to akurat w Elblągu długo mieszkałem. Był w Starcie Elbląg taki znakomity technicznie i sprytny bokser w lekkośredniej, nazywał się Zdzisław Adamczyk. Startował w reprezentacji jeszcze przed Stachurskim, ale to był faktycznie alkoholik i to go szybko wykończyło. To o niego chodziło?


Pzdrwm

triarius

-----------------------------------------------------

http://bez-owijania.blogspot.com/ - mój prywatny blogasek

http://tygrys.niepoprawni.pl - Tygrysie Forum Młodych Spenglerystów

avatar użytkownika Tymczasowy

6. Triarius

Ten facet nazywal sie Grzankowski i boksowal w piorkowej. Tego Adamaczyka znalem z bardzo zlej strony. Rzeczywiscie boksowal w lekkosredniej. Na obozie kadry narodowej byl dosc przecietny. Bardzo zalowalem, ze nie byl w mojej grupie, choc np. wicemistrz Polski w lekkosredniej, chyba z Zagania, akurat byl. Pralem go choc bylem z polsredniej. Z Adamczykiem chetnie bym posparrowal, bo odbil mi dziewczyne. No, moze nie w pelnym sensie tego slowa. W Cetniewie zabralem sie za siatkarke z kadry narodowej. Byla z "Czestochowianki".Opalona i z warkoczykami, wygladala jak Indianka. Dobrze szlo, rozbieranie na plazy itd., ale ja mialem dopiero 18 lat i nie za bardzo wiedzialem, ze jest jeszcze jeden krok naprzod. No i pod koniec obozu, w jakas glupia "zielona noc" facetowi sie udalo. A pozniej w moim namiocie, czyli Bydgoszczy, opowiadal jak to z nia robil i co ona mowila (byla dziewica). Dobrze, ze sie rozpil. Nalezalo mu sie! Jechal go pies!
avatar użytkownika Tymczasowy

7. Triarius II

A co do Stachurskiego. Sytuacja wygladala tak. Ja trafilem w polfinalach na Cegle z "Hutnika" Nowa Huta. w czasie treningu wybilem prawa reke i w boksowalem tylko jedna reka. Przegralem tylko 3:2. A Stachurski wygral z jakims chlopakiem z Olsztynskiego. A Stachurskiego rozniosl w gfinalach. Stachurski w owym czasie to byl taki wysoki, chudy przecinek. Mam nadzieje, ze gdybym na niego, a nie na A. Cegle trafil, to bylbym o oczko w gore. Pozniej Stachurski zbyczal i zostal wicemistrzem Europy w wadze sredniej.
avatar użytkownika Tymczasowy

8. Triarius III

Jak juz znasz osoby wystepujace na tamtej scenie, to doprecyzuje. W interesu7jacej Cie wadze lekkosredniej, mistrzem Polski zostal posniak z Lodzi. W lodzi wlasnie rzecz sie dziala i oni zgarneli wiekszosc tytulow. Wicemistrzem zostal Wertelecki z ZielonejGory, o ktorym wyzej pisalem. Musial byz z "Czarnych" Zagan. Jak wrocil z mistrzostw, to wladze miejskie witaly go na dworcu i wreczyli mu w nagrode prawdziwy zegarek. Lepszy od nich byl dziopa z Opola. Nie dosc, ze przystojny, to bardzo dobry piesciarz. Rzeczony Adamczyk z Gdanskiego byl na poziomie Werteleckiego, albo i gorzej. Opowiadal, ze w polfinalach przegral, bo spotkal w hotelu taka jedna i przez cala noc sie z nia zabawial. On chyba bylo pieprzniety na tym tle. Jak sie ma 18 lat, to sie nie pije, nie pali i nie spedaza sie nocy z kobietami. Na to wszystko przychodzi pozniej czas. A jeszcze pozniej, jako dziadek, wszystko to sie milo wspomina. W mojej wadze, czyli polsredniej, ja bylem strefowym mistrzem Polski, czyli wojewodztw: szczecinskiego, poznanskiego, zielonogorskiego i koszalinskiego. Trafilem na Cegle z Krakowa (Pieniny, Jugoslawia srele morele, a ja sam musialem sobie worek wieszac w tej swojej "Lechii" Szczecinek). Gdybym nie wybil prawej dloni sobie na pare dni przed finalami na jednym raczej ciezszym glupku, bo lzejsi sie nie nadawali do tej roboty,to moglbym boksowac dwiema piachami. Rzecz miala sie jak na zabawie wiejskiej. ja sprowokowalem zawodnika lewym prostym i on z pelna ufnoscia ruszyl na mnie, czyli na czekajaca prawa kontra, ktorej mu nie oszczedzilem. Fiknal raczej efektownie, ale konsekwencje to ja ponioslem, a nie osilek. W tym czasie, W.Stachurski wymeczyl zwyciestwo z fajnym chlopaczkiem z Bialegostoku o nazwie Rzeczko. A pozniej, Cegla rozniosl Stachurskiego na strzepy. Niestety nie sparrowalem w kadrze ze Stachurskim, wiec moge tylko gdybac. Natomiast wiem napewno, ze jak juz zbydlecial w tych swoich "Blekitnych" Kielce i dotarl do wagi sredniej, to by mnie rozniosl na strzepy bez najmniejszych watpliwosci. no, ale trzeba tez przyznac, ze ja w tym czasie zaczalem stawiac na plan pierwszy mozg, a nie piachy.
avatar użytkownika Tymczasowy

9. Triarius IV

Jak juz jestes z Elblaga, to oswiec mnie prosze, co stalo sie z jeszcze inna postacia (chyba, ze Ty nia jestes) o nazwisku Bieniuk. Bylismy w tej samej gwardyjskiej druzynie. On chodzil w wadze sredniej i nie bylo na niego sily. Caly czas, czyli trzy trzyminutowe rundy, wyprowadzal ciosy proste i sie cofal. Nikt nie mogl go dosiegnac, bo byl dlugi i sie cofal. Kondyncje mial takze jak nalezy, a nie jak moi kolezkowie, ktorzy w przeddzien meczu szli do lazni miejskiej, wspywali/smy pare kilo soli do wanny i tak sobie zesmy plazowali. Jeszcze inaczej, w drodze do Koszalina (autobusem) zujac cukierki; landrynki czy sugusy, bylem w stanie wypluc trzy czwarte kilograma wagi swojej.
avatar użytkownika triarius

10. @ Tymczasowy

Bieniuka kojarzę b. mętnie, coś mi się o uszy chyba obiło, ale albo już wtedy nie mieszkałem w Elblągu i amatorskim boksem przestałem się całkiem podniecać, albo też mam Alzheimera. Ale ja w sumie w Elblągu tylko kilka lat mieszkałem, z czego dwa przypadły na b. poważną mononukleozę, kiedy sport nie był mi w głowie. Adamczyk rzeczywiście, z tego co mówisz, kawał chuja. Za to tego Grzankowskiego teraz sobie przypomniałem - to był drugi technik z ówczesnego Startu Elbląg. Tyle, że znacznie lżejszy ode mnie, więc jakoś mniej poważnie go traktowałem od Adamczyka. Z tego co mówisz, musiałeś być naprawdę niezły. Szkoda z tą dłonią, ja też b. łatwo sobie uszkadzałem zawsze dłonie, nawet ostatnio na BJJ też mi facet padł na odstawiony kciuk, i do dziś mam z nim kłopoty. I tak lepiej niż kiedyś na judo, bo tutaj z klęczek padł, a tam z stójki! Co do boksowania, to od września mam zamiar do dotychczasowego BJJ dodać MMA i takie JKD z rozszerzeniami. Wiesz, w moim wieku, ale z drugiej strony jestem w tym niewyżyty i mam nadzieję, że jeszcze się całkiem nie sypię. B. chętnie też bym nieco poboksował, nie mówię w zawodach, ale w porządnych sparringach i tak dalej. Więc jeśli masz jakieś rady, to możesz zostać moim wirtualnym trenerem, albo w każdym razie doradcą.


Pzdrwm

triarius

-----------------------------------------------------

http://bez-owijania.blogspot.com/ - mój prywatny blogasek

http://tygrys.niepoprawni.pl - Tygrysie Forum Młodych Spenglerystów

avatar użytkownika Tymczasowy

11. Drogi Triariusie

Za Twojego doradce nie smialbym robic. Chocby z tego wzgledu, ze nie znam zadnego z uzywanych przez Ciebie skrotow pisanych duzymi literami. Pojmuje tylko, ze idzie o rozne sztuki walki. Najmniej znam sie na zapasach, a tam chyba najlepsi goscie byli. Pamietasz tego japonskiego Imaokoki, czy jakos tak, ktory walczyl z moim number one, czyli Cassiusem Clayem? U onkikich jest inny poziom treningu. Inny poziom wyszkolenia. Kiedys pilem z takim jednym slaskim zapasnikiem w "Karczmie" kolo katowickiego dworca. On nastrozonoy, a i ja po paru piwkach tez nie do tylu. dobrze, ze nie poszlislmy do parku, by sprobowac! Dzieki Matce Boskiej! Jezeli, momo, sygtnalizowanego wieku, bierzesz sprawy na powaznie, to ja moge dac Ci pewne namiary. Tak jakos si sklada, ze syn mojego kuzyna Zenka, klawisza ze Szecinka, a pewnie i Czarnego, byl mistrzem Europy w kick-boxingu. Pare miesiecy temu walczyl nawet w tymze Szczecinku z jakims Chrancuzem o mistrzostwo swiata. Niestety przegral. Podobno jest idealny w uderzeniu noga z obrotu tylem. Przed paru laty przegral mistrzostwo swiata w The Great Country of USA, bo kolezkowie zrobili pewien jeden blad. Jakis Glupek, sendzia, oczywizda, probowal cos wczesniej glupio dyskutowac. No to nasi podstawili mu noge i lebiega dala orla. A potem sie na naszym Zbyszku odkuli! Zbyszek prowadzi szkole kick-boxingu w Szczecinku. Na codzien jest klawiszem - wychowawca, czy coas takiego - w Czarnem.
avatar użytkownika Tymczasowy

12. Triarius I

Niestety, caly pic polega na zachowaniu indywidualnosci. Pewnie, ze sa normy i paradygmaty, no i ich ofiary, jak Kulej Jerzy, na przyklad.Z jednej strony, stracil swiadomosc w walce z Kubanczykiem Requiferosem i zdobyl ZLOTO! pOTEM wyszedl na swieze powietrze w pewnej wsi, na wiejskiej zabawie, i jeden osilek go walnal miedzy oczy (dzisiaj mowia: miedzy rogi)i Jureczek padl. Potem J.K. zostal alkoholikiem. Juz mial popelnic samobojstwo, gdy sobie przypomnial flache ukryta przed swiatem. Walnal ja i przezyl sobie. Tak to biwalo! Niestety, biwa nadal! Tak to jest miedzy nami! Lepiej isc na zywiol. Machac galeziami jak pasuje. Przeciez taki G.Foreman, to posmiewisko. A na starosc zostal mistrzem swiata i zarobil ciezkie miliony na jakichs kuchenkach. Czy ja dobrze mowie?
avatar użytkownika triarius

13. @ Tymczasowy

Inoki, Antonio zresztą. Chyba ino w połowie Japończyk. Faktycznie byczydło. Amerykański catch - w tej prawdziwej wersji, nie pic dla durnych leszczy - to rzeczywiście dość specjalna sprawa. A kiedyś to sobie faceci nawet na pamiątkę brali np. wydłubane oko przeciwnika... I inne podobne sprawy. Mam nieco na ten temat. A tutaj patrz - walki w klatce miały być hiper-realistyczne, a błyskawicznie pojawiły się wagi, wykluczyli najbardziej skuteczne ("niebezpieczne") techniki, obowiązkowe rękawice (zgoda - raczej dla łapek, a nie dla mordek, ale co to w istocie zmienia? zresztą władze myślą, że dla mordek, bo co by im inaczej zależało?), ograniczony czas trwania, decyzje sędziów, rozdzielanie zawodników "kiedy nic się nie dzieje"... To i tak są twardzi goście, ale bez żywej tradycji ofiar z ludzi i egzekucji na miejskich placach naprawdę realistyczne walki po prostu nie są... Well, realistyczne. Znaczy szansa na nie nie jest. ;-) Kulej? Nie znałem szczegółów, ale to, jakby nie było, gwardzista, nie miał więc i innych trefnych spraw za uszyma, że spytam? ;-) Co do trenowania mnie, to niestety trochę żart - lata już nie te, cóż z tego, że fizycznie jestem sporo młodszy od swej metryki, tak czy tak to nie są lata na jakąś karierę w takiej branży.


Pzdrwm

triarius

-----------------------------------------------------

http://bez-owijania.blogspot.com/ - mój prywatny blogasek

http://tygrys.niepoprawni.pl - Tygrysie Forum Młodych Spenglerystów

avatar użytkownika Tymczasowy

14. Triarius

Daj znac czy chcialbys zebym dal notke z najciekawszymi fragmentami wywiadu z Jozefem Walichtem, kiedys bardzo dobrym dzudoka i trenerem 1 klasy panstwowej ("Flota" Gdynia). Ukazal sie on w ostatnim numerze wydawanego w Toronto "Gonca". Dla mnie rewelacja. Sugeruja, ze On ma pod siedemdziesiatke. Jest bramkarzem w polskiej knajpie w moim miescie, czyli Mississaudze. Nazwa knajpy: "Orbit". On znal zalozycieli i pierwszych mistrzow judo w Polsce: Zieniawe, Okroja... Wspomina jak na ulicy rozni ludzie prali Stefaniuka, mistrza Europy (chyba z Warszawy - 1953 r.) - Ty wiesz lepiej. Porownuje tez uliczna uzytecznosc roznych sportow walki. Inna sprawa, ze komus sie chce na starosc szarpac z byle kim, byle gdzie.