Polską rządzi toksyczna elita, która wpaja Polakom zaniżoną samoocenę, aby łatwiej jej było panować. Tak twierdzi dr. Barbara Fedyszak-Radziejewska w ciekawej wypowiedzi na rocznicę 4 czerwca, a której  w Salonie Free Your Mind poświęcił entuzjastyczny wpis. 

http://freeyourmind.salon24.pl?109783,zdegradowana-polskosc

  (nie wiem, czemu link ten łaczy z innym wpisem FYM-a. Chodzi mi o "Zdegradowaną polskość")  

  Zgadzam się z tymi oceami w wielu punktach. Krytyka polskości poszła za daleko. Pobudza rodzaj choroby umysłowej i politycznej, zamiast prowadzić do zdrowia. Niestety, oboje nie poświęcili należnej uwagi pytaniu, skąd się wzięła ta toksyczna elita, jak gdyby stanęli krok od przepaści, zajrzęli w jej otchłań i cofnęli się. Ja również się cofnę.

   Nadszedł  czas odbudowy szacunku do siebie, jak 30 lat temu, kiedy Marek Roztworowski urządził przełomową wystawę "Polaków portret własny".  Skoro III RP odtwarza struktury PRL, jak twierdzi Pani Barbara, to rada nasuwa się sama.  Należy sięgnąć po podobne środki. Dlatego  warto "Polaków portret własny" pokazać na nowo, ale poszerzając o trzy wątki, które w PRL nie mogły zostać rozwinięte.

   Po pierwsze, podkreślić fakt, że Polacy zbudowali cywilizację łacińską na Kresach pozyskując ten teren dla Europy. Po drugie, fantastyczną odbudowę państwa i patriotyzmu w II Rzeczpospolitej. Po trzecie,  pokazać Polskę  jako arkę dla wdzięcznych (?) Żydów we wrogiej Europie i udział polskich Żydów w wysadzeniu w powietrze Cesarstwa Rosyjskiego.  (Rosja nie wpuszczała do siebie Żydów, ale ich przejęła z  ziemiami zaborów - i po stu latach srogą zapłaciła cenę.)

   W wypowiedziach Pani Barbary i FYM-a brak mi przyznania, że krytyka polskości jest uzasadniona. Brak mi też programu pozytywnego.  Czasem zastanawiam się, czy sam nie należę do elity toksycznej, chociaż pochodzę poniekąd od Gombrowicza, a nie od "Młodziaków".  Jestem jednak autorem artykułu "Program dla P" sprzed sześciu lat   w "Rzepie", który wywołał spore zamieszanie.  Byłem w krytyce bardzo agresywny. Dzisiaj, po kompromitacji obozu modernizatorów, bardziej bym ważył słowa, docenił solidną robotę Jagiellonów i panów krakowskich. Jednak daję program pozytywny, staram się odpowiedzieć na pytanie - co robić? - choć wielu to może zgorszyć. Ale przecież to wszystko jest do dyskusji.

http://new-arch.rp.pl/artykul/458497_Program_dla_P.html

   Nie jestem polskim nacjonalistą, może raczej chwiejnym patriotą. Czemu więc sympatyzuję ze stronnictwem patriotycznym? Po pierwsze, z oburzenia na kłamstwa, które szerzą jego wrogowie.  Po drugie, ze zwykłego zdrowego rozsądku. Nie wolno żyć w pogardzie dla siebie. To największa trucizna. Trzeba w siebie wierzyć.  "Yes, you can", jak uczy Ameryka.