Związek Wypędzonych. Jakich wypędzonych? Zbiegów raczej
Koteusz, pt., 05/06/2009 - 07:46
Rozważmy hipotetyczną sytuację: spowodujesz, doprowadzisz do tego, że ktoś opuści mieszkanie. Ty pod jego nieobecność wprowadzisz się do jego mieszkania i będziesz korzystał do woli ze wszystkich sprzętów. Po jakimś czasie dowiadujesz się, że prawowity właściciel wkurzony na ciebie wraca do swego mieszkania. Co wówczas robisz? Najrozsądniej chyba dać nogę i nie czekać, aż ci pysk właściciel obije. Jakim mianem można cię określić uciekającego z tego mieszkania? Logicznie byłoby użyć słowa UCIEKINIER, ale wedle niemieckich standardów ty jesteś WYPĘDZONY.
Do napisania tego tekstu zainspirowała mnie przedwyborcza wspólna deklaracja niemieckich partii: CDU i CSU, w której domagają się „międzynarodowego potępienia wypędzeń”. Niemieccy chadecy uważają, że potępienia wymagają wypędzenia każdego rodzaju; potępienia na płaszczyźnie międzynarodowej. Dodatkowo CDU i CSU uważają, że naruszone prawa muszą zostać uznane. Nie byłoby nic dziwnego w takim potępieniu, rzecz byłaby niezwykle szlachetna. Ale chadecy jakby zapomnieli, że w ich kraju działa, finansowany także z budżetu państwa i budżetów federalnych, Związek Wypędzonych (niem. Bund der Vertriebenen, BdV). Owemu stowarzyszeniu przewodzi największa z „wypędzonych” – Erika Steinbach. Jakie hasła ona głosi oraz jakie idee jej przyświecają, tego chyba nie trzeba wyjaśniać. I oto politycy niemieckiej chadecji postanowili przed wyborami parlamentarnymi dać głos w kwestii wypędzeń, także tzw. Wypędzeń obywateli ich kraju. Uważam to za bezczelność czystej wody, biorąc pod uwagę „|sukcesy” Eriki Steinbach, obywatelki Niemiec przecież.
Sięgnijmy na chwilkę do Wikipedii by poznać krąg prawie 2 milionów osób zaliczanych, zgodnie z niemieckim prawem, do „wypędzonych”. Członkostwo w BdV obejmuje:
» ● osoby deklarujące narodowość niemiecką, przesiedlone w konsekwencji postanowień konferencji poczdamskiej z byłych terenów niemieckich Polski (Ziemie Odzyskane) i ZSRR oraz z terytorium Czechosłowacji, po zakończeniu II wojny światowej,
● osoby zamieszkujące w/w terytoria w trakcie wojny i ewakuowane lub zbiegłe przed Armią Czerwoną,
● tzw. „późnych wysiedleńców”, czyli osoby, które zadeklarowały narodowość niemiecką i wolę wyjazdu do RFN do roku 1990,
● wysiedlonych członków niemieckich mniejszości narodowych zamieszkałych uprzednio w innych państwach Europy Środkowo–Wschodniej (w tym mniejszość niemiecka w Polsce, w granicach z 1 września 1939) – niezależnie od obywatelstwa posiadanego przed nabyciem obywatelstwa Republiki Federalnej Niemiec. «
Nie mam dostępu do danych określających strukturę wypędzeń, to znaczy nie wiem, jaki procent „wypędzonych” stanowią: przesiedleni w wyniku ustaleń konferencji poczdamskiej, uciekinierzy przez nadchodzącą Armią Czerwoną i podążającymi z nią wojskami polskimi, tzw. późni wysiedleńcy, a w końcu ilu jest wysiedlonych członków mniejszości niemieckiej.
A jest jeszcze jedna kategoria „wypędzonych”, kategoria opisywana przez mnie na wstępie.
» (…) status „wypędzonego” został przyznany także kolonistom narodowości niemieckiej, osiedlanym w latach 1939–1945 na okupowanych wojskowo przez III Rzeszę terytoriach Rzeczypospolitej Polskiej, anektowanych przez III Rzeszę – bezpośrednio (por. Tereny Rzeczypospolitej Polskiej anektowane przez III Rzeszę), lub pośrednio jako Generalne Gubernatorstwo, (niezgodnie z konwencją haską IV z 1907r.). Koloniści ci zamieszkiwali w domach i gospodarstwach rolnych, przymusowo i bezprawnie odebranych polskim właścicielom przez okupacyjne władze niemieckie (również wbrew postanowieniom konwencji haskiej IV). «
W tej kategorii znalazł się prezydent Niemiec Horst Köhler, ale on sam mocno publicznie zdystansował się od statusu „wypędzonego”. Uznał on nawet, że wypędzonymi byli Polacy, których pozbawiono domostw, ale on sam już do wypędzonych nie zalicza się.
Okazuje się, że analogiczna do prezydenckiej jest sytuacja najgłośniejszej „wyjącej syreny okrętowej” czyli Eriki Steinbach. I to ona, reprezentując cały Związek, zgłasza takie inicjatywy jak utworzenie Centrum przeciwko Wypędzeniom z siedzibą w Berlinie. Interesującym jest też fakt, że podczas obchodów 50–lecia BdV, sama kanclerz Angela Merkel poparła ideę budowy tegoż Centrum.
W zasadzie nie miałbym absolutnie nic przeciwko utworzeniu takiego Centrum. W zasadzie… lecz jeśli inicjatywa wychodzi od uciekinierki, to owo Centrum powinno nosić nazwę Centrum Zbiegów i może być przeciw; przeciw wszystkiemu nawet. A pomysły, żeby je w jakimś stopniu finansować z polskiego budżetu, to pomysły paranoików. Ja nie zamierzam dokładać ani grosika i będę protestował, jeśli nasze państwo zechce przeznaczyć na ten cel pieniądze z podatków, do których ja przecież też dokładam.
I jeszcze majątkowe roszczenia niemieckie wobec Polski, o których głośno ostatnimi czasy. Dlaczego Polska ma płacić za postanowienia wynikające z rozmów w Poczdamie. Niech Niemcy zwrócą się roszczeniami solidarnymi do wszystkich państw decydujących w taki a nie inny sposób o przebiegu konferencji poczdamskiej, a nie tylko do Polski np. do Rosji. Nie można skierować ich w stronę Rosji? A! faktycznie, nie można, bo przecież zaburzyłoby to wizerunek miłości między narodami, takiej miłości kohlowsko–merkelowsko–putinowskiej.
Pisałem już ponad rok temu [o tu: http://koteusz.salon24.pl/64245,dlaczego–nie–ufam–niemcom], wymieniając zasadnicze powody, dla których nie mam do Niemców zaufania. Ten cały Związek Uciekinierów, to kolejny, i nie ostatni, powód.
Poza tym, dlaczego mam ufać komuś, kto mi nie ufa? Przykładem tego jest wypowiedź Niemki, którą to wypowiedź słyszałem dzisiaj, dotycząca kandydowania do jednego z samorządów niemieckich… Polaka. Członkini narodu „Übermenschów” oświadczyła o tej kandydaturze tak oto: „W przyszłości może tak, ale nie teraz, bo Polska jeszcze nie jest tak zintegrowana z Europą jak Niemcy.”
Mhmm… Deutschland, Deutschland über alles?
Cytaty za:
Radio Zet
http://pl.wikipedia.org/wiki/Zwi%C4%85zek_Wyp%C4%99dzonych
- Koteusz - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
1 komentarz
1. Krzysiu