DECYZJA JUŻ PODJĘTA - OLECHOWSKI NA PREZYDENTA?

avatar użytkownika Krzysztofjaw
Witam (dawno mnie tu nie było) W natłoku wydarzeń kampanijnych do PE umykają nam ważne z punktu widzenia przyszłości "małe medialne polityczne zdarzenia" dotyczące okresu powyborczego. A czekają nas chronologicznie wybory: prezydenckie i samorządowe (2010) oraz parlamentarne (2011). Jak myślicie kto będzie kandydował na Prezydenta RP ze środowiska szeroko rozumianej Platformy Obywatelskiej (razem z przybudówkami demokratycznymi i ewentualnie lewicowymi w nazwie)? Myślicie, że Donald Tusk. Otóż jesteście w błędzie!. Niezależnie od wyników w obecnych wyborach czas Donalda Tuska na najwyższych państwowych funkcjach skończy sie definitywnie z dniem zaprzestania pełnienia przez niego funkcji Premiera RP. Może na otarcie łez pokieruje jeszcze PO jakis czas, ale to wszystko i kropeczka. Dlaczego tak sądzę? A przewidywałem to już w styczniu humorystycznie mówiąc, że nowym kandydatem będzie Marek Kondrat -http://krzysztofjaw.pardon.pl/dyskusja/161739...) Pisałem wówczas: "Donek Tusk się kończy i to dsołownie (...). Otóż, wedle niesprawdzonych jeszcze informacji,tzw. "Główny Ośrodek Dcyzyjny" władzy w Polsce skreślił już Donka jako przyszłego kandydata na Prezydenta Polski". Więc tłumaczę dlaczego tak jest i tak będzie - o czym Donald Tusk dobrze wie (może stąd w sumie jego dość mało wyrazista postawa w obecnej kampanii i niedbałość o jej jakość i efektywność... w końcu jak głowa ryby zaczyna się psuć - i wie o tym - to cała ryba zaczyna w przyspieszonym tempie gnić!)?. Jest kilka przyczyn. Wymienię je w kolejności, która nie oznacza ich ważności a wszystkie one są wobec siebie współzależne: 1) NIE BYŁO PRZYPADKU POWTÓRNEGO KANDYDOWANIA PRZEGRANEGO PRETENDENTA - obecnych demokracjach zachodnich (powojennych, ale chyba nie tylko) jeszcze prawdopodobnie się nie zdarzyło żeby przegrany raz kandydat startował powtórnie na najwyższy w danym państwie urząd kadencyjny poprzez wybory powszechne w kolejnych wyborach (jeśli się mylę to są to przypadki jednostkowe). A przypominam, że Donald Tusk już raz startował w 2005 roku i poniósł klęskę!. Przecież nie stawia się po raz drugi do tego samego wyścigu już raz przegranego "konia". D. Tusk był przygotowywany na Prezydenta od momentu zostania w 2003 roku szefem PO. Cały wysiłek tego "towarzystwa" był podporządkowany wyborom prezydenckim D. Tuska. I byli peni wygranej... a tu klops. Drugi raz ryzykować nie wolno. 2) PO JEST CHYBA JUŻ LEKKO (POPRZEZ UŚPIENIE WYSOKIM SONDAŻOWYM POPARCIEM) NIEŚWIEŻA POLITYCZNIE I MERYTORYCZNIE ORAZ POTRZEBUJE REWITALIZACJI - D. Tusk po prostu znudził się dotychczasowym wyborcom a nie pozyskuje nowych ze swojej grupy docelowej. Wyborcy są już inaczej ukształtowani niż w 2005 czy nawet w 2007 roku. Nawet w tej kampanii PO tego nie dostrzegła, że rewolucja techniczno-medialna "gna jak oszalała". Stworzyła pokolenie "nowych" medialnych Polaków, do których - w przeciwieństwie do PiS - nie potrafiła dotrzeć. Zawaliła całkowicie swoją kampanię wyborczą (spoty tak żenujące, że aż strach), szczególnie w mediach elektronicznych. Szefostwo do wymiany! 3)DONALD TUSK PO PROSTU NIE NADAJE SIĘ NA GŁOWĘ PAŃSTWA! - jako Tusk - Struś jest po prostu w codziennej pracy nieudacznikiem i leniwcem pospolitym. Pisałem o tym wielokrotnie. On był przygotowywany na czas prosperity a nie na kryzys. W swoich działaniach jest żenujący a jego uległość wobec Krajanki A. Merkel jest porażająca. Obecny kryzys i nieumiejetność generowania odpowiednich reakcji na dynamiczne wydarzenia gospodarcze tylko unaoczniły miałkość Premiera. A niestety człowiek miałki dobiera sobie jeszcze bardziej miałkich współpracowników (jak Pan Rostowski chociażby). Analitycy ekonomiczno-polityczni "tego środowiska" dobrze wiedzą, że apogeum kryzysu przed nami i D. Tusk jako kandydat na Prezydenta nie miałby szans (a cudu raczej nie będzie) - będzie bezradny jak dotychczas. 3)ŻYCIE POLITYKA RZĄDZI SIĘ SWOIMI SWOISTYMI PRAWAMI - funkcjonowanie w niej człowieka jako polityka opiera się na pewnych, sprawdzonych socjotechnicznie zasadach. Otóż nieprzypadkowo w większości krajów ograniczono kadencyjność do 2 kadencji (pomijam tutaj względy zapędów totalitarnych i jednpostkowe przypadki). Określenie dwukadencyjności nie wynika raczej (albo nie tylko) ze względów tzw. praw systemu demokratycznego (może kiedyś, ale nie dzisiaj). Jest odwzorowaniem cyklu naturalnej skłonności społeczeństw do utrzymywania jednakowo wysokiego poziomu poparcia dla określonego kandydata. Innymi słowy: każdy kandydat lub urzedująca Głowa Państwa w pewnym momencie osiąga apogeum poparcia społecznego by później sukcesywnie je tracić (niezależnie od wahań okresowych tendencja jest z reguły spadkowa). To taki (skrótowo) polityczny swoisty cykl koniunkturalny popularności polityka. I tego sie nie zmieni. Średni okres wytrzymałości przez społeczeństwo tego samego polityka na szczycie wynosi 10-12 lat. Później po prostu już nie "można patrzeć na niego", bo i tak wiadomo co powie. A poza tym następuje zmęczenie materiału i trzeba rewitalizować produkt (najlepiej nowym kandydatem). ((Nawiasem mówiąc sprawdzało sie to tez za czasów PRL - własnie srednio co 10-12 lat następowały zmiany (z lekkimi fluktuacjami) - są zwolennicy teorii, ze wszelkie zmiany w PRL (1956, 1970, 1980, 1989...) były odgórnie sterowane przez władzę komunistyczną)). 4) PARTIE TEZ POTRZEBUJĄ REWITALIZACJI OKRESOWEJ -podobnie jak poszczególni przywódcy fluktuacjom cyklicznym podlegaja również kierowane przez nich partie, które (dla przedłużenia cyklu trwania swego życia) też potrzebują rewitalizacji czyli zmiany przywództwa i korekty programów. 5) WYBORY PARLAMENTARNE 2011 TUŻ PO PREZYDENCKICH! - dla naszej analizy konieczne jest przypomnienie, że wybory parlamentarne odbędą się rok po prezydenckich, a więc prawdopodobieństwo, że wybory wygra partia "proprezydencka" są bardzo duże. Stąd też tak ważne jest zwycięstwo w wyborach Prezydenckich. A jak już pisałem nie jest to pewne a kryzys dopiero przed nami. Ale nie martwmy sie o Donalda Tuska. Pewnie zagrzeje jakies miejsce w Parlamencie lub Komisjach Europejskich albo w europejsko-amerykańsko-rosyjskich spółkach przyszłości (patrz OPEL). Więc kto na Prezydenta z tej strony politycznej?. Otóż jest niemal pewne (ja mam przekonanie 100%), że będzie to ANDRZEJ OLECHOWSKI!!!(o zgrozo jedyny stały polski uczstnik Grupy Bilderberg!!! http://pl.wikipedia.org/wiki/Grupa_Bilderberg) - czy to przypadek? Sądzę, że nie. Zjawi się jako panaceum na kryzys i jego skutki (wszakże jest m.in. biznesmenem i to szanowanym) Co może na to wskazywać? Ano: 1) samo potwierdzenie przez A. Olechowskiego niewykluczenia przez niego kandydowania na ten urząd. http://eurowybory.onet.pl/565,_wyobrazam_sobi...) Olechowski stwierdził w wywidzie powyższym m.in. "Wyobrażam sobie kandydowanie na prezydenta i konkurowanie z Donaldem Tuskiem (...); nie ubiegam się obecnie o stanowisko komisarza europejskiego i nikt mi tego nie proponował (...); jestem zmęczony sytuacją polityczną w kraju i czuje się zakładnikiem sporu Kaczyński - Tusk (...); mam co najmniej już jedną kompetencję do startu w wyborach: nie nazywam się Tusk, ani Kaczyński". Toż to przecież niemalże już jawna deklaracja startu w wyborach prezydenckich (a znając meandry polityki gwarantuję, że zarówno pytanie dziennikarza o wybory, jak i odpowiedź Olechowskiego, były drobiazgowo wcześniej przygotowane. A ostatnie zdanie streszcza obszar ukierunkowania jego przyszłej kampanii prezydenckiej: MOIM ATUTEM JEST TO, ZE NIE JESTEM ANI TUSKIEM ANI KACZYŃSKIEM (w domyśle... dość dziwnych i śmiesznych kłótni... zajmijmy sie karajem na poważnie i z dystyngowaną klasą, którą JA POSIADAM). Aż dziw bierze, że wokół tej sprawy jest ogólnomedialny nimb milczenia. To przecież kapitalna informacja dla dziennikarzy na snucie różnych domysłów i spekulacji oraz materiałów na pierwsze strony i anteny. Oczywiście wiem... wybory do PE. Po nich wszystko wybuchnie (pewnie już przygotowywana jest cała strategia działania do wyborów prezydenckich - o ile już nie jest gotowa). A dzięki tej zapowiedzi Olechowski już będzie notowany w sondażach prezydenckich!!! 2) Coraz częstsze pojawianie sie A. Olechowskiego w mediach. Symptomatyczny był wczorajszy jego występ bodajże w Polscie. "Ni z gruszki ni z pietruszki" przed wyborami SAM ON gościł jako gość w Polsacie Info zaraz po Wydarzeniach - on do żadnych struktur europejskich przecież się sie nie wybiera. No, ale trzeba polskiemu odbiorcy odświeżyć postać szacownego Pana Andrzeja jako postaci politycznej (stąd w okresie kampanii). Coraz więcej jest też wzmianek w internecie i innych mediach... I powiem Wam szczerze... ten plan był misternie przygotowywany od lat, tylko czekał na odpowiedni moment (a taki w kryzysie nastąpił). Zawsze będzie tak jak jest to ustalane podczas spotkań Grupy Bilderberg (i proszę mnie nie oskarżać o spiskowa teorię dziejów!). Szkoda, ze Polska znów dostanie się prawdopodobnie w łapy agenta komunistycznych służb (i to podobno podwójnego?... dlaczego nie został aresztowany na Zachodzie? Łot i zagadka?) Pozdrawiam P.S. No chyba, że się mylę a Andrzej Olechowski (dyskredytując Tuska) toruje drogę innemu politykowi z tego środowiska. KTO WIE?
Etykietowanie:

napisz pierwszy komentarz