No bo dlaczego nie? Skoro dla wielu 4. czerwca 1989 roku był dniem upadku komunizmu w prlu (z Jaruzelskim jako prezydentem i Kiszczakiem jako szefem policji), to dlaczego nie robić hucznych obchodów konferencji w Jałcie?

Nie miejcie żalu do Stalina,
Nie on się za tym wszystkim krył,
Przecież to nie jest jego wina,
Że Roosevelt w Jałcie nie miał sił.
Gdy się triumwirat wspólnie brał
Za świata historyczne kształty,
- Wiadomo kto Cezara grał -
I tak rozumieć trzeba Jałtę.*

Czy ktoś przytomny na umyśle mógłby uznać Jałtę za symbol końca II wojny światowej? Wątpię. Naprawdę myślę, że nikt. Któż więc, u chuja pana, robi z pseudowyborów 4. czerwca jakis PRZEŁOM, jakiś KONIEC? Jaruzelski i Kiszczak... "Gruba kreska" tow. Mazowieckiego... Michnik walczący na trybunie sejmowej w obronie majątku i przywilejów PZPR ...

Nie miejcie żalu do Churchilla,
Nie on wszak za tym wszystkim stał,
Wszak po to tylko był triumwirat,
By Stalin dostał to, co chciał.
Komu zależy na pokoju,
Ten zawsze cofnie się przed gwałtem -
Wygra, kto się nie boi wojen
I tak rozumieć trzeba Jałtę.

Okrągły stół i Jałta... Wygra, kto się nie boi wojen... Chciałem wojny. Tylko po wygranej wojnie można stawiać warunki. Nikt, kto ma władzę i siłę, nie ustąpi na drodze pokojowej. Chciałem wojny, po której bolszewicy zawisną na latarniach, albo skończą jak Ceaucescu... ale nie wykończeni przez swoich-cwańszych, tylko przez nas. Takiej wojny chciałem, jak na kolejowym moście w Gdańsku koło "zieleniaka", gdzie ZOMO-wiec trafił pod buty i skończył na torach. To był koniec jednego bandyty, ale chciałem takiego końca dla całej komuny.

Nie miejcie żalu do Roosevelta,
Pomyślcie ile musiał znieść!
Fajka, dym cygar i butelka,
Churchill, co miał sojusze gdzieś.
Wszakże radziły trzy imperia
Nad granicami, co zatarte:
- W szczegółach zaś już siedział Beria,
I tak rozumieć trzeba Jałtę!

Jałta - nowy światowy ład. Wypędzeni ludzie, Polacy, Niemcy, Ukraińcy. Ze Lwowa, z Pomorza i Dolnego Śląska, akcja "Wisła" itd. NRD i RFN, prl, republiki bałtyckie jako części Imperium Zła.

Okrągły Stół - wypędzeni ludzie, zepchnięci na margines tzw. "przemian". Pozbawieni nawet tego gównianego prl-owskego "dobrobytu" i bezpieczeństwa, ofiary nie wojny, lecz ofiary negocjacji, gdzie tylko jedna strona miała naprawdę coś do gadania. Mierzwa. Na odstrzał. Na "kuroniówkę". Do śmietników, konkurować na "wolnym" rynku ze szczurami.

Nie miejcie więc do Trójcy żalu,
Wyrok historii za nią stał
Opracowany w każdym calu -
Każdy z nich chronił, co już miał.
Mógł mylić się zwiedziony chwilą -
Nie był Polakiem ani Bałtem...
Tylko ofiary się nie mylą!
I tak rozumieć trzeba Jałtę!

Czcijmy zatem Jałtę i "wybory" 4. czerwca. Pokojowo i przy cygarkach, winie, wódce i rubasznych żartach "ludzi honoru" zgotowano nam new deal, new order. Jasne, że jest lepiej, niż było. Można kupić banany, kiwi, zachodnią furę. Lepszy był transport bydlęcymi wagonami spod Lwowa na Dolny Śląsk i z Pruszkowa do Słupska, niż hitlerowskie "eurocity" do Oświęcimia, czy stalinowskie na Kołymę lub do Kazachstanu. Radocha taka, że się sam klepię po plecach.

Po prostu jest super (to nie jest aluzja do Łukasza Warzechy!). Mamy wolność. Możemy wybrać pomiędzy TVN Waltera i Wejcherta, Polsatem Solorza, TVP Farfała, pomiędzy "Wyborczą" i "Dziennikiem". 17-ta republika ZSRS odeszła w niebyt. Niech żyje Republika Bananowa.

Wesołego święta z Kylie Minogue!

_________________________________________

* Jacek Kaczmarski, Jałta (1984)

[216667]