Gospodarska debata bez warchołów
stagaz1, wt., 19/05/2009 - 07:25
Kiedy zbliżał się koniec kurtuazyjnego spotkania (bo trudno to nazwać debatą) premiera Tuska z przedstawicielami związków Inżynierów i Techników oraz Okrętowiec, opanowało mnie irracjonalne przeczucie, że za chwilę usłyszę sakramentalną frazę : „No, to jak, pomożecie ?”.
Trzej panowie w garniturach i pod krawatami zapewniali się wzajemnie o swoich najlepszych intencjach i zamiarach przez czterdzieści pięć minut i przez cały ten czas nie doszło do najmniejszej różnicy zdań. Wczoraj przed debatą słyszałem wypowiedź Romana Gałęzowskiego z „Solidarności” Stoczni Gdańskiej, że oba niszowe związki, które wzięły udział w debacie z Tuskiem, to przybudówki premiera.
Przyznaję, że wziąłem to stwierdzenie za populisytczną retorykę i pomyślałem nawet, że gdy panowie z pozostałych zaproszonych przez rząd związków zewrą się na serio na merytoryczne argumenty z premierem, to będzie prawdziwy obciach dla nieobecnych „Solidarności” oraz OPZZ i dowód nie wprost, że stracili szansę na udowodnienie, że nie chodzi im tylko o zadymę.
Tymczasem pokaz serwilizmu jaki zaprezentowali przedstawiciele obu niszowych związków Stoczni Gdańskiej wobec władzy w osobie premiera – przypomnę, że w sumie liczą ponoć 220 członków – tylko potwierdził tezę, że słusznie są niszowe i chyba pozostaną takie na zawsze. Wszelkie oczekiwania przeszło zapewnienie związkowców, że oni nie będą palić opon, że potępiają i w ogóle zapewniają premiera i rząd...Do annałów historii debat władzy z ludem pracującym przejdzie chyba stwierdzenie przedstawicieli ludu, że policja ma za małe uprawnienia i musi się tłumaczyć z użycia siły.
Dla porządku trzeba zaznaczyć, że przedstawiciele związków napomknęli nieśmiało o użyciu środków chemicznych w trakcie zamieszek przed Pałacem w Warszawie, ale premier bez trudu przekonał ich, że policja działała w interesie ludu pracującego. Jednak największe moje zdumienia wzbudził sam premier, który do tej drętwoty się dostosował i przyjął konwencję Edwarda Gierka z pamiętnego spotkania w stycznia 1971 roku z wybranymi stoczniowcami Trójmiasta. Wczoraj również stoczniowcy byli starannie dobrani, żeby broń boże nie wprawić w zakłopotanie gospodarza spotkania, jakim był niewątpliwie Tusk, co sam zaznaczył.
Po gospodarsku premier zapewnił stoczniowców, że nie zostawi ich bez pomocy, a jego rozmówcy po debacie stwierdzili, że mając zapewnienie premiera, pójdą spokojnie spać. Z rzeczy kuriozalnych należy wspomnieć, że Donald Tusk wiele czasu poświęcił na zapewnianie związkowców, jak wielką pomoc ze środków publicznych otrzymała stocznia, chociaż nie trafiła ona do bezpośrednio kieszeni stoczniowców. Niestety, premier nie wyjaśnił, do czyich kieszeni trafiła, a związkowcy nie śmieli zapytać.
Właściwym zakończeniem tego tekstu może być stwierdzenie, że rozmowa upłynęła w konstruktywnej atmosferze, a obie strony zapewniły o chęci kontynuacji spotkań w przyszłości.
- stagaz1 - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
13 komentarzy
1. Niestety, premier nie wyjaśnił, do czyich kieszeni trafiła
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
2. Maryla
3. Wytyczne dla stoczniowców
http://wola44.wordpress.com/ >>> http://dokumentalny.blogspot.com/
4. Wczorajsze szoł
Dla triumfu zła starczy by dobrzy ludzie nic nie robili.. E.Burke
5. @All
Selka
6. Selka
Dla triumfu zła starczy by dobrzy ludzie nic nie robili.. E.Burke
7. Pewnie, że wygrał!
basket
8. natenczas
9. Waits
10. Selka
11. basket
12. do posłuchania zamiast piaskownicy tuskowej
Debata dotycząca stoczni
słuchaj
zapisz
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
13. Maryla