Klatka schodowa
1Maud, pon., 18/05/2009 - 07:21
Maj to czas matur i I Komunii Świętych. Oba wydarzenia pozostają w pamięci na całe lata. Pamiętamy jakieś szczegóły z samych głównych wydarzeń, jakieś,szczególnie bliskie sercu, prezenty. Impulsem, który wyzwala naszą pamięć do projekcji z przeszłości, są komunie naszych dzieci,naszych wnuków.
Zmiany, jakie dokonały się w sposobie oprawy samej najważniejszej uroczystości, przyjęcia po raz pierwszy Hostii ( jako znaku jedności z ciałem i krwią Jezusa Chrystusa), są znaczące.W samej uroczystości kościelnej –nie zmieniło się nic. Biel sukienek dziewczynek i alb chłopców symbolizuje jak dawniej, czystość duszy. Zmienia się to, co po Komunii, rodzaj prezentów i przyjęcia komunijne dla rodzin. W miejsce wiecznych piór, zegarków czy rowerów –pojawiają się laptopy, play-station, komórki itp.
W miejsce pożyczania stołów od sąsiadów,aby móc posadzić wszystkich gości najbliższa rodzinę) w niewielkich mieszkaniach, uczta odbywa się w wynajętych salach i restauracjach. Co mały chrześcijanin z tego zapamięta?
Dzieciństwo spędziłam w kamienicy na Starówce Gdańska. Z uwagi na fakt, że na parterze mieścił się Zakład Krawiecki, do którego przychodziło sporo ludzi,a w samym zakładzie nie funkcjonował zakaz spożywania alkoholu, utrzymanie w czystości wejścia do naszych domów nie było praktycznie możliwe. Ponura lamperia,murowane podpórki pod drewniane,szerokie poręcze, pomalowane na rdzawo-bury kolor. Stosunkowo nieduże okna na klatce nie dawały zbyt wiele światła. Dla rozjaśnienia tej ponurej klatki, mieszkańcy stawiali jakieś kwiaty na oknach, ale to nie zmieniało jej wyglądu w sposób znaczący.
W trzypiętrowym domu, było 7 mieszkań i czternaścioro dzieci.Klatka schodowa wyglądała nieodmiennie tak samo-beznadziejnie szaro.
Tak samo wyglądała, kiedy słonecznym porankiem pierwszych dni czerwca,prawie pięćdziesiąt lat temu, dla mnie i przyjaciółki z 3 piętra,nadszedł nasz dzień I Komunii św. Kiedy jednak wróciłyśmy z Kościoła i weszłyśmy do naszej klatki schodowej zaparło nam dech w piersiach. Od samego wejścia do ostatniego piętra,szłyśmy jak w ogrodzie. Sąsiedzi wystawili wszystkie swoje kwiaty na korytarz. Na półpiętrach duże palmy, rododendrony,na schodach fuksje, kwitnące kaktusy, azalie, storczyki, przeplatały się mniej szlachetnymi, rozłożystymi paprociami. Z drugiego piętra dobiegało, grane na skrzypcach przez -o dwa lata starszego kolegę,Ave Maria.
Nasza szara klatka schodowa zamieniła się w oranżerię.A słodki głos skrzypiec,chwalący Maryję, towarzyszył nam i naszym gościom, dopóki nie zamknęły się drzwi do naszych mieszkań.
Ze wspomnień komunijnych, najbardziej utkwiła mi metamorfoza naszej klatki schodowej. Dzięki sąsiadom i rodzicom, po I Komunii trafiłyśmy prawie do raju. Nie wiem, kto wpadł na taki pomysł, ale kolejne Komunii w naszej klatce, przebiegały identycznie
- 1Maud - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
Etykietowanie:
2 komentarze
1. 1Maud
2. Foxie@