Czumie nie wierzę
gw1990, pt., 15/05/2009 - 22:46
Podtrzymuję to, co napisałem w poprzedniej notce. Moim zdaniem, Andrzej Czuma doskonale wiedział o zamiarach syna. Niestety - "Magazynu 24 godziny" nie oglądałem, ale widziałem fragmenty w Internecie. Wcześniej obejrzałem "Fakty".
Minister sprawiedliwości nie wypadł w nich najlepiej. Tłumaczył się mętnie i próbował rozbawić, że Krzysztof wypowiadał się w imieniu swoim i co najwyżej córek.
Bardzo dowciapne, panie dziejku. O ile mnie pamięć nie myli, syn ministra nie chciał rozmawiać z dziennikarzami, zabrakło mu odwagi. Natomiast Andrzej Czuma w wieczornym programie tvn24 zrównał się poziomem z Krzysztofem. Właściwie, powinienem napisać - to u nich rodzinne. Najpierw minister stwierdza:
"Nikt mnie o to nie pytał, nikt nie działa w moim imieniu. Nic nie wiem o tym, żeby Krzysztof komuś groził, nie słyszałem też o żadnym pozwie. Gdzie to pani wyczytała? Kataryna pani powiedziała?"
Oczywiście Czuma próbuje tutaj dezawuować sprawę i lekko ironizować z Kataryny, odwracać kota ogonem. Ale trudno mi przyjąć do wiadomości, że minister o niczym nie wie, jeśli dalej mówi:
"Nie interesują mnie wynurzenia biedaka, który nie ma odwagi wystąpić pod nazwiskiem(...)Taki dziwny ten głos... Może to maszyna, a nie człowiek? - Dziwię się, że te wynurzenia zajmują tyle miejsca w tak zacnej telewizji".
Zapewniam polityka, że Kataryna biedakiem nie jest, na pewno intelektualnym. I prawem blogera jest pisanie pod nikiem. Oczywiście, nie zakłada to braku odpowiedzialności za słowo, ale Kataryna nikogo nie pomówiła, a jej wpis - jeszcze raz powtórzę - w ogromnej większości był przytoczeniem cytatów z gazet. Andrzej lub Krzysztof Czuma powinni się sądzić z "Newsweekiem" lub "Gazetą Wyborczą". Poza tym, minister rżnie doprawdy głupa, jeśli nie potrafi dojść do wniosku, że głos blogerki został zniekształcony z oczywistych powodów.
Liczyłem, że Czuma ma honor, jeśli brakuje go u syna. Niestety, polityk nie potrafił przeprosić Kataryny, a poszedł dalej. W wielkim skrócie - ośmieszył się. I dlatego tym bardziej nie przekonuje mnie wołanie Bronisława Komorowskiego, żeby "nie mylić polityków z ich dziećmi". Bardzo dobrze, że brzydki proceder został nagłośniony i żaden synalek wysoko postawionej osoby publicznej nie zrobi takiego wyskoku kolejny raz. No chyba, że zechce zaryzykować autokompromitacją zarówno siebie, jak i ojca.
- gw1990 - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
2 komentarze
1. Owszem. Zestawmy kilka
:::Najdłuższa droga zaczyna się od pierwszego kroku::: 'ANGELE Dei, qui custos es mei, Me tibi commissum pietate superna'
2. Krzyś czy Krzysztof ?
Na dziecko to on mi nie wygląda.
A mówimy o berbeciach polityków :)
Fot. BARTOSZ KRUPA EAST NEWS
http://wola44.wordpress.com/ >>> http://dokumentalny.blogspot.com/