O ewolucji marksizmu
FreeYourMind, sob., 09/05/2009 - 07:13
Niektórym ludziom się wydaje, że marksizm przyszedł ze Wschodu i skoro już dziś nie przychodzi to go nie ma. Przeciwnie, marksizm w swej nowej szacie ideologicznej ma się znakomicie i przychodzi tym razem z Zachodu nie tylko za przyczyną „rewolucji 1968 r.”, która sprawiła, że myśl lewacka zalała środowiska akademickie w wolnym świecie, ale też za tą przyczyną, iż marksizm na Zachodzie trwał i ewoluował, wypracowując „niebolszewicką” drogę do przemian świadomości i społeczeństwa. Tę drogę wypracował włoski komunista A. Gramsci oraz marksiści głównie żydowskiego pochodzenia skupieni w szkole frankfurckiej, którzy oddziałali mocno na kształtowanie się amerykańskiej myśli społecznej.
Zrozumienie tego, że marksizm to coś, co ewoluuje, zaś komunizm czymś, co nie tylko mówi różnymi językami, lecz i wykorzystuje – oprócz permanentnego kłamstwa i dezinformacji – rozmaite nowe środki działania, pozwala zarazem pojąć, skąd się bierze coś takiego jak polityczna poprawność i dlaczego ma to tak niszczące skutki dla śródziemnomorskiej kultury. Jednym z klasycznych narzędzi marksizmu i komunizmu jest obrona proletariatu i występowanie przeciwko prześladowcom proletariatu. O ile jednak na Zachodzie „klasa robotnicza” nie paliła się do takiej emancypacji politycznej jak w Rosji czy innych krajach, gdzie „rozlewała się” bolszewicka rewolucja, o tyle marksiści wynaleźli sobie, a raczej skonstruowali, inny proletariat, który otoczono specjalną, nadzwyczajną troską, wyrażającą się już nie tylko coraz silniejszymi akcjami propagandowymi (także na ulicach), lecz i akcjami cenzorskimi oraz administracyjno-prawnymi. Oczywiście mowa o homoseksualistach, osobach, które uczyniono narzędziem w kolejnej pieriekowce. Walka o „prawa” homoseksualistów jest dziś równie bezwzględna, jak kiedyś walka o „prawa klasy robotniczej”, zaś zakres „wolności homoseksualistów” jest w niektórych krajach, w ramach pieriekowki serwowanej przez zdeprawowany establishment, nieustannie poszerzany, co skutkuje rozwiązaniami nie tylko typu „małżeństwa” homoseksualistów, ale i przyznawanie praw do adopcji dzieci przez takie „małżeństwa”.
Proszę zauważyć, jak zgodnym, zamordystycznym językiem wypowiadają się ludzie zaangażowani w nowy marksizm i jak spoza tej ich frazeologii wyziera klasyczna, milicyjna pałka podniesiona na ludzi o konserwatywnych poglądach. To, że neomarksiści tacy jak M. Środa, C. Michalski czy S. Sierakowski (bo o samych działaczach-homoseksualistach nie mam zamiaru pisać) zwalczają poglądy religijne już nie jest niczym zaskakującym – tak w neomarksizmie było, jest i będzie – religia wszak wiąże się z podtrzymywaniem pewnego modelu kultywującego naturalne skłonności człowieka, naturalny obraz rodziny i wychowywania dzieci, co dla neomarksizmu jest zupełnie nie do przyjęcia, ponieważ dąży on do kulturowego przewrotu. Zaskakujące raczej jest to, że już nawet poglądy tradycjonalistyczne (niekoniecznie religijne) są traktowane jako „mowa nienawiści”, czyli niecenzuralne. Jest to przygotowanie gruntu pod rozwiązania prawne, w myśl których za powiedzenie, że osoby tej samej płci, które uprawiają ze sobą seks, zachowują się nienaturalnie będzie można pójść do więzienia. Podobnie za wyrażanie oburzenia na widok mężczyzn poprzebieranych za kobiety, wymalowanych i paradujących w ramach manifestowania „praw” homoseksualistów. Sam widok zresztą takich osób nasuwa myśl, że kwalifikują się one właśnie do leczenia w formie psychoterapii, na co oczywiście neomarksiści nie mogą pozwolić, gdyż odejście od kulturowego paradygmatu, zgodnie z którym osoby o skłonnościach homoseksualnych to nowy proletariat domagający się wyzwolenia spod presji „klas hegemonicznych”, czyli uznanie, że homoseksualiści wymagają psychoterapii nie zaś dalszego przyzwolenia na swoje nienaturalne zachowania, byłoby dla neomarksistów ciosem takim, jak niechęć robotników na Zachodzie do wzniecania leninowskiej rewolucji.
Walcząc więc o „prawa” homoseksualistów, domagając się leczenia homofobów (Sierakowski – ten leninista naprawdę wie, z której strony wiatr wieje), czyli przywrócenia instytucji psychiatrii represyjnej w stylu sowieckim czy chińskim, kiedy to ludzi o niewłaściwych poglądach poddaje się przymusowej izolacji i „opiece medycznej”, neomarksiści walczą w obronie siebie samych. Bez proletariatu nie mieliby racji bytu, zaś mając swoją nową „ciemiężoną klasę”, mogą nie tylko rozwijać skrzydła, dostając za to olbrzymie pieniądze od lobbies wspierających homoseksualistów, ale i poddawać kulturę opartą na tradycyjnych wartościach i naturalnej wizji człowieka, dalszej destrukcji. Strategię marksizmu można obecnie nazwać strategią grzyba. Po II wojnie światowej i po doświadczeniach hitleryzmu oraz w kontekście ekspandującego komunizmu, kultura na Zachodzie przyjęła na jakiś czas postać konserwatywną, lecz już od końca lat 60., właśnie pod wpływem marksistów zaczęła się erozja. Po ścianach kulturowej budowli zaczął się wspinać grzyb. Każdy, kto miał w jakimś pomieszczeniu problemy z nadmiarem wilgoci i właśnie zagrzybieniem murów, wie, jak cholernie trudno się takiego grzyba pozbyć. Dzisiaj grzyba widać już gołym okiem – nie trzeba czytać broszurek działaczy homoseksualnych i komunistycznych. Zresztą proszę rzucić okiem na tekst zlinkowany z „Dziennikiem”. Nie wiadomo, kto go napisał, gdyż nie jest podpisany, ale musiała to być wyjątkowo tępa głowa, skoro w tekście nawet nie ma cienia wątpliwości, że z homoseksualizmem jest coś nie tak i że głoszenie poglądu iż homoseksualiści powinni być poddawani psychoterapii to całkiem racjonalne rozwiązanie problemu nienaturalnych skłonności. Autor/autorka tak się wścieka, że ktoś ośmiela się wpuszczać w mury katolickiej uczelni psychologa odważnie przeciwstawiającego się propagandzie homoseksualizmu, że ma się wrażenie, iż natychmiast poparłby sankcje wymierzone w uniwersytet w Lublinie, gdyby to było tylko możliwe. Okazuje się więc, że już nawet w środowisku akademicko-naukowym należy się rozglądać, czy nie nadchodzą pałkarze, którzy w obronie nowego proletariatu wróciliby szast-prast do stalinowskich metod wywalania ludzi z uczelni, cenzurowania wypowiedzi, a nawet, jak wspomniałem, leczenia „za poglądy”.
Są osoby, którym obecna ubekizacja życia społecznego w Polsce wciąż wydaje się niegroźnym szaleństwem - dla marskistów i komunistów jednak to sprawa życia i śmierci, co widać nie tylko z ich wypowiedz. Ważne jest więc, byśmy zdali sobie sprawę z tego, że albo oni zwyciężą, albo ludzie o konseratywnych poglądach, czyli my. A na deser proszę sobie poczytać marcowy tekst Michalskiego o Pospieszalskim (zlinkowany poniżej) – tekst mało znany, a bardzo ważny, ponieważ dowodzi, że psychoterapią należałoby, obok homoseksualistów, objąć też neomarksistów.
Jeden może fragment zacytuję:
„Czy to jest moment, żeby obrażać homoseksualistów, popisywać się swoim zdziczeniem i wulgarnością, sugerować, że zdziczenie i wulgarność to cechy rozpoznawcze całej katolickiej większości? Czy to ciągle jeszcze jest heroiczna walka z przeważającymi siłami osaczającego lewackiego wroga, czy raczej zachowanie klasowych sadystów, którzy, żeby poprawić sobie samopoczucie, znęcają się nad słabszym kolegą?”
„Homofobi” to wulgarna dzicz i sadyści? W ramach nowego Kulturkampfu tak to właśnie wygląda.
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80273,6587944,o_tyranii_homoseksualistow_w_kul.html
http://www.naszdziennik.pl/index.php?typ=po&dat=20090509&id=po51.txt
http://www.dziennik.pl/wydarzenia/article375151/KUL_pozwala_na_obrazanie_gejow.html
http://www.rp.pl/artykul/2,301548__Homoseksualisci_sa_jak_narkomani_.html
http://www.dziennik.pl/opinie/article350395/Pospieszalski_zdziczal.html
- FreeYourMind - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
2 komentarze
1. No nareszcie !!!! ;)
RACJA JEST JAK DUPA, KAŻDY MA SWOJĄ /Józef Piłsudski/
2. FYM
Pozdr.
-------------------
GW nie kupuję.
TVN nie oglądam.
TOK FM nie słucham.
Na Rysiów, Zbysiów i Mira nie głosuję.