Skrzetuski popiera Platformę

Nigdy nie podobały mi się manifestacje poparcia dla konkretnego ugrupowania politycznego składane przez tzw. artystów. Oczywiście każdy znany aktor, piosenkarka, prezenter ma prawo wspierać publicznie określonego polityka/partię. Musi mieć jednak świadomość konsekwencji płynących z takiej decyzji. Przeciętny obywatel nie wnika w kulisy polityki wyborczej. Nie jest dla niego istotny fakt, czy określony celebryta wspiera kampanie wyborczą kandydata takiej, a nie innej partii charytatywnie, czy też bierze za to pieniądze. Ważna jest migawka, sam moment; wszyscy pamiętamy, że Doda Elektroda śpiewała Tuskowi niczym M. Monroe JF Kennedy'emu, a więc go lubi, ufa mu. Dla wielu tysięcy fanów tej wątpliwej gwiazdy polskiej muzyki pop, stanowił taki gest jasny przekaz. Inną konsekwencją jest dość trwałe nabycie określonej łatki. Krzysztof Cugowski, który startował niegdyś z list PISu do senatu, mimo iż z partią braci Kaczyńskich ma dziś mało wspólnego, przez sporą liczbę Polaków, kojarzony jest właśnie z Kaczorami. Dlaczego więc "artyści" i artyści tak chetnie uczestniczą w agitacji politycznej? Próbuje sobie odpowiedzieć na to pytanie po przeczytaniu dzisiejszego artykułu na stronach internetowych "Rzepy": "Rafał Trzaskowski to numer cztery na warszawskiej liście PO w wyborach do Parlamentu Europejskiego. W skład jego komitetu wchodzi ponad dwadzieścia znanych osób ze świata kultury i nauki. Są wśród nich także m.in. aktorzy Zbigniew Zamachowski, Wojciech Malajkat, Piotr Adamczyk i Tomasz Karolak, reżyser Janusz Morgenstern, religioznawca, muzycy jazzowi Tomasz Stańko i Zbigniew Namysłowski i filozof prof. Tadeusz Gadacz, a także reżyser Jacek Bromski. Piosenkarka jazzowa Urszula Dudziak oraz piosenkarz i kompozytor Grzegorz Turnau nagrali dla Trzaskowskiego wyborcze jingle radiowe. - Powiem od serca, szczerze i wprost. Uważam, że w moim pokoleniu wśród ludzi przedsiębiorczych i takich, którzy powinni zajmować się polityką Rafał jest najwybitniejszym kandydatem na eurodeputowanego - mówił na konferencji prasowej Żebrowski. Dodał, że Trzaskowski "pochodzi z rodziny artystów i jak mało kto rozumie, że jakiekolwiek reformy społeczne, polityczne zaczyna się od kultury"." http://www.rp.pl/artykul/2,302499_Wiedzmin_i_Shrek_murem_za_kandydatem_PO.html Wielu powie, że to nic nadzwyczajnego. W USA, podczas niedawnej prezydenckiej kampanii wyborczej hollywodzkie gwiazdy mocno angażowały się w pracę na rzecz sztabu danego kandydata. Prym wiódł oczywiście Barack Obama, wielka nadzieja środowisk lewicujących (czytaj: artystycznych). Zgadza się. Jednak o ile zaangażowanie po stronie jakiegoś ruchu stricte apolitycznego (np. słynne nowojorskie koncerty po zamachach z 11 września) są zrozumiałe i nie budzą skrajnych uczuć, o tyle wielka manifestacja poparcia dla danego kandydata/opcji politycznej może zostać zrozumiana w wieloraki sposób. Chciałbym by doraźne cele polityczne w jak najmniejszym stopniu wpływały na kulturę, sztukę, sport i show biznes. Z drugiej strony dobrze byłoby, gdyby artyści także nie działali na rzecz danej formacji politycznej. Taka działalność zawsze prowokuje do często nieprawdziwych domysłów. W Polsce byłoby to szczególnie pożądane.