Hołdys gani prostaków krytykujących Marcinkiewicza

avatar użytkownika chinaski
Kilka miesięcy temu żyliśmy romansem Kazimierza Marcinkiewicza. Dziś mało kto bulwersuje się tamtą sprawą. Bardzo dobrze; mamy znacznie bardziej frapujące problemy niż życie prywatne byłego premiera rządu RP. Nie wracałbym do tej przykrej w gruncie rzeczy kwestii, gdybym nie przeczytał kuriozalnej wypowiedzi artystycznego 'autorytetu': Zbigniew Hołdys: W każdym razie wszystko kręci się wokół seksu i miłości. Tak samo jest z miłością pana Marcinkiweicza. Stracił nad tym kontrolę. Zakochał się i się cieszy, i bardzo dobrze, że się cieszy. Ma udawać nadętego buca, skoro jest szczęśliwy i zakochany? Problemem było natomiast towarzystko, w którym się obracał. Wszyscy okazali się prostakami i skoczyli mu do gardeł, mówiąc, że się skończył i skompromitował. Jak to się skompromitował? Bo się zakochał? (pisownia oryginalna) http://www.dziennik.pl/zycienaluzie/gwiazdy-mowia/article372453/Holdys_Milosc_Marcinkiewicza_jest_piekna.html Nie posądzam Hołdysa o celowe łganie w sprawie. Myślę, że on zwyczajnie nie ma głębszego pojęcia o wyczynach Kazimierza Marcinkiewicza; dostał pytanie i w odpowiedzi "popłynął". Gdybym myślał inaczej musiałbym stwierdzić za Hołdysem, że prostakiem są nie tylko PISowcy wypowiadający się krytycznie o byłem koledze z partii (do czego notabene mają oczywiste prawo), ale także m.in. M. Olejnik czy Ł. Warzecha (to pierwsze z brzegu nazwiska publicystów, którzy bardzo negatywnie ocenili zachowanie K. Marcinkiewicza w związku z jego romansem, i które pamiętam). Warto przypomnieć, że nikt premierowi z Gorzowa nie zarzucił 'zakochania się'. Miłość to takie ludzkie. Rozwody, choć bolesne (zwłaszcza dla dzieci)także się często zdarzają. Słuszny niesmak wielu Polaków wzbudziło samo zachowanie K. Marcinkiewicza. Chodzi o zasady, styl. To Kazimierz rozpoczął dziwną grę z brukowcami. To on świadomie wygłupiał się przed kamerami ze swoją infantylną kochanką. To Marcinkiewicz wreszcie zwiał po wszystkim do bezpiecznego Londynu, pozostawiając rodzinę "na medialne pożarcie". Nie będę przypominał nieoficjalnych doniesień na temat stanu zdrowia żony Kazimierza i reakcji jego bliskich na romans. Będę jednak uparcie bronił prawa do publicznej krytyki byłego premiera, osoby publicznej, znanej i...niegdyś uwielbianej. Nie uważam, by uzasadnionym było nazywanie krytyków 'prostakami'. To po prostu niegodne. Pozostaje zasadniczy problem, z którym mamy do czynienia coraz częściej, mianowicie zakres odpowiedzialności tzw. osób publicznych za własne wypowiedzi. Takim jak Hołdys, (a więc ludziom przygarniętym przez salon, wykreowanym na 'autorytety') każda, nawet najgłupsza wypowiedź, uchodzi zupełnie 'na sucho'. Nie ma jakiegoś sprawiedliwego środowiskowego ostracyzmu, najmniejszej formy krytyki.
Etykietowanie:

4 komentarze

avatar użytkownika Maryla

1. Wszyscy okazali się prostakami

Witam, Hołdys jest coraz bardziej odrażającym indywiduum, eksploatowanym przez media jako "nowy ałtorytet". Spełnia taka sama role, jak Nelly Rokita, z tym, ze ta potrafi byc symaptyczną kobieta opowiadająca bzdury, a Hołdys to zwykły buc. ŁACZY ICH WŁASCIWIE TYLKO zamiłowanie do czerwonych kapeluszy i parcie na szkło. pozdrawiam

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika chinaski

2. Maryla

Taaak..to parcie na szkło.
Zapiski z jaskini lwa
avatar użytkownika FreeYourMind

3. chinaski

ten Hołdys daleko zajdzie. Może wystartuje w następnych wyborach na senatora? Pozdr
avatar użytkownika Maryla

4. Może wystartuje w następnych wyborach na senatora?;

;)) w takim czerwonym kapeluszu to raczej wyżej! Może na biskupa ? Takie bucowate nadęte przesłania zasługują na jakąś ambonę w TVN Religia. pozdrawiam

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl