Beznadziejny dowcip z Brodą
toyah, ndz., 03/05/2009 - 15:07
Właśnie przyszła do mnie starsza Toyahówna z następującym problemem: Jak to jest, że ona jest podpisana pod listem zatytułowanym Przestańcie szkodzić Polsce, a sprokurowanym przez niejakiego prof. dr. hab. Rafała Brodę i, równie jej nieznanego, kpt. ż.w. inż. Zbigniewa Sulatyckiego? Zareagowałem standardowo. Skoro ona się nie podpisywała pod listem Brody i Sulatyckiego, to skąd wie, że ona tam w ogóle jest? Okazało się, że moja córka, w momencie kolejnego przesilenia nauką, zaczęła stukać w googla i znalazła ten list i swoje nazwisko pod tym listem w kilkunastu miejscach, które są jej równie mało bliskie jak Broda i jego znajomy kapitan-inzynier. Okazało się przy okazji jednak coś jeszcze. Mianowicie, pod listem Brody i Sulatyckiego, jak widać na ekranie naszego peceta, podpisałem się jeszcze ja, Toyahowa i Toyah junior.
Piszę dziś ten tekst, bo mamy problem. Moja rodzina jest oczywiście politycznie zaangażowana, ale wyłącznie sercem i duchem. Na płaszczyźnie praktycznej, jedyną osobą, która w jakimkolwiek stopniu jest aktywna – jestem ja. A więc, gdyby do nas do domu przyszedł prof. Rafał Broda z kapitanem żeglugi wielkiej Sulatyckim i podsunęli nam pod nos jakąś kartkę, tylko ja mógłbym z nim gadać. A ja sobie nie przypominam, żeby tu przyłaził jakiś Broda z kolegą i mnie do czegokolwiek namawiali. A tym bardziej nie przypominam sobie, żeby mnie namawiali do podpisania listu otwartego w sprawie takiej, że marszałek Komorowski z Donaldem Tuskiem szkodzą Polsce. I – jeszcze tym bardziej – nie przypominam sobie, żebym albo taki list podpisywał, albo prosił kogoś, żeby go za mnie podpisał.
I od razu muszę tu oświadczyć – choć wiem, że dla większości z tych, którzy czytają ten blog, moje oświadczenia są tu jak najbardziej zbędne – że ja się doskonale orientuję, że Komorowski z Tuskiem szkodzą Polsce. A zatem, z podpisywaniem się pod deklaracjami w tej sprawie, nie mam najmniejszego problemu. Tyle że ja również – szczególnie od pewnego czasu – mam głębokie przekonanie o tym, że lista osób, które szkodzą Polsce jest o wiele szersza, niż odkrył to właśnie prof. Broda. Powiem więcej. Problem w tym, że ja jestem bezwzględnie przekonany, że na jednym z głównych miejsc tej listy znajduje się właśnie sam Broda. Konsekwentnie więc, ja bym się pod listami pisanymi przez prof. Brodę i osób, z którymi on się czuje politycznie zafiliowany, nie podpisywał nawet wtedy, gdyby ten list dotyczył jednego jedynego tematu – że dobrze jest być zdrowym, bogatym i kochanym, a wszystko to pod wspaniałą prezydenturą Lecha Kaczyńskiego.
Skąd wiem o Brodzie? W portalu Polis MPC, z którym mam zaszczyt współpracować, ukazał się jakiś czas temu tekst przez niego podpisany, w którym – krótko mówiąc – Broda dowodził, że porządne przeprowadzenie lustracji w Polsce jest absolutnie niemożliwe. Że dokumenty zgromadzone przez IPN są najczęściej sfałszowane i to sfałszowane tak skutecznie, że nie ma sposobu tego fałszerstwa zneutralizować. I że dodatkowo fałszerstwo zostało dokonane w taki sposób, żeby porządnych ludzi zniszczyć, a złych ludzi ochronić. A zatem - lustracja leży wyłącznie w interesie post-komunistycznej agentury i naiwnych Polaków, którzy tej agenturze służą za paliwo.
Odpowiedziałem Brodzie u FYM-a w Polisie http://polis2008.nazwa.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=311:polemika&catid=99:lustracja-i-dekomunizacja-lista&Itemid=169 dłuższym tekstem. W swojej odpowiedzi, wykazałem mu, że jego tekst jest z gruntu nieuczciwy i na dodatek wynikający ze złych intencji i zakończyłem ją następującymi słowami:
„Wiem też, że wielu z tych, co wówczas najbezczelniej w świecie współpracowali, dziś po tych wszystkich latach, przede wszystkim bardzo dobrze sobie radzą w publicznej domenie, a oprócz tego bardzo skutecznie wmówili sobie, że oni przede wszystkim mieli wspaniale intencje, a poza tym byli nieprawdopodobnie sprytni i przebiegli. Wielu innych twierdzi, że oni do współpracy zostali zmuszeni groźbą tortur, śmierci, utraty pracy, lub dobrego imienia. Wiem też przy tym, że wszyscy oni łżą jak najęci. A już szczególnie wtedy, gdy mnie zapewniają, jak to nikt nie jest bardziej od nich oddany idei lustracji i publicznego oczyszczenia. Pod warunkiem oczywiście jednak, że będzie to lustracja solidna i uczciwa. Czyli że, broń Boże, nie dotknie ich samych i tych, których oni bardzo lubią.”
Dziś muszę jeszcze do tego dodać jedną informację. Ja bardzo się wahałem, czy we wspomnianej odpowiedzi, bardziej jednoznacznie nie sformułować moich podejrzeń, że Broda sam musi mieć nieczyste sumienie. Chciałem to podkreślić dlatego że mam autentyczne przekonanie, że z nim jest coś nie tak, ale również dlatego, że akurat jeśli idzie o niego, to „coś nie tak” robi wrażenie szczególnie ciekawego. W końcu jednak zrezygnowałem. Założyłem, że mogę się mylić, a jeśli się nie mylę, to i tak ta finałowa sugestia, na jaką sobie pozwoliłem, jest wystarczająco przejrzysta.
Dziś już wiem na pewno, że się co do Rafała Brody nie myliłem ani przez moment. Wcześniej o jego istnieniu nie miałem pojęcia, a jak już się dowiedziałem, to już wyłącznie miałem rację. Skąd to wiem? Stąd mianowicie, ze Toyahówna przynosi mi ten list ze swoim nazwiskiem pod listem rozesłanym przez Brodę w różne miejsca, a ja wiem, że to jej nazwisko Broda wpisał tam sam, bez pytania jej o zgodę, a – co najciekawsze – on to nazwisko skądś dostał. Podobnie jak nazwisko moje, Toyahowej i Toyaha juniora. Skąd on je miał? Ja w Salonie się nie przedstawiam. Jeśli ktoś z czytających te teksty zna moje nazwisko, nie zna danych moich dzieci. Skąd Rafał Broda uzyskał nasze dane? Na dodatek, jego list, wśród wielu innych miejsc w Internecie, znajduje się w miejscu szczególnym, mianowicie na stronie bankier.pl - http://www.bankier.pl/forum/temat_przestancie-szkodzic-polsce,6813333.html Co to takiego ten bakier.pl? Nie mam pojęcia. Piszą tam, że to „największy i najlepszy portal finansowy”, że to„kredyty, podatki”, że to „gospodarka, inwestowanie, finanse osobiste, prowadzenie firmy, kursy walut, notowania akcji, fundusze”. Czy prof. dr. hab. Rafał Broda stamtąd dostał nasze dane? Bardzo bym chciał wiedzieć.
Wśród naszych nazwisk, nie ma najmłodszej Toyahówny. Ale ona jest jeszcze nieletnia. A więc on pozyskał te dane ze źródeł nie prywatnych, lecz oficjalnych. My przy okazji każdych kolejnych wyborów, wpisujemy się na listy poparcia dla kandydatów PiS. Z tego jednak, co wiem, to jest to, że jeśli Broda ma coś wspólnego z PiS-em, to wyłącznie to, że PiS nie znosi Brody, a Broda PiS-u, więc nie wydaje mi się możliwe, żeby nasze imiona Broda przepisał z wyborczych list. Ale to jest nieważne. To co się liczy, to fakt, że on najprawdopodobniej całą resztę podpisów pod swoim listem zebrał w ten sposób i dziś zadaje szyku, jaki z niego patriota, jaki bohater i z jak niesłychanym poparciem on ten swój patriotyzm i bohaterstwo będzie teraz eksponował.
Tydzień temu, w sobotę, w komentarzach na moim blogu znalazłem informację jakiegoś aktywnego patrioty o nicku never06, który mnie poinformował, że „ludzi odważnych nie brakuje” http://toyah.salon24.pl/88329,po-ile-odwaga-po-ile-tchorzostwo-po-ile-strach
A w dalszym ciągu swojej informacji zacytował tekst Brody, dotyczący tego wielkiego sukcesu, jakim był jego list do Tuska, Komorowskiego i pozostałych piłkarzy: „Przyznam, że nie przypuszczaliśmy z kpt.Z.Sulatyckim, jakie konsekwencje będzie miało dla nas napisanie tego mocnego, ale przecież jednego z wielu listów otwartych, które zdarzyło się każdemu z nas napisać w życiu. Tym razem nasze proste słowa skierowane do Premiera i marszałków Sejmu i Senatu, wzywające do opamiętania i poważnego potraktowania słów przysięgi składanej przy obejmowaniu swoich stanowisk, trafiły w samo sedno odczuć Polek i Polaków. Oferta składania podpisów pod tym listem spotkała się z nadzwyczajnym odzewem i już od z górą miesiąca układamy listy sygnatariuszy, które dzisiaj przekroczyły już 10 tysięcy osób. To mordercza praca, ale daje wiele satysfakcji, bo wiąże się także ze szczególną możliwością poznania opinii Rodaków o tym, co się dzieje. Listy, które otrzymujemy bardzo często zawierają treści, które wzruszają, czasem wzmacniają gniew, ale też budzą nadzieję, a ich odczytywanie jest jakby dotykaniem duszy Narodu A.D.2009.”
Ja wówczas, tę informację potraktowałem tak jak ona na to zasługiwała. Krótką odpowiedzią, że Brodę znam tylko z tego anty-lustracyjnego tekstu w Polis MPC, że jestem z nim w polemice, i tyle. Dziś wiem, że sprawa jest daleko bardziej poważna. I od razu muszę się zastrzec, ze ja się nie bardzo przejmuję tym, że on moim nazwiskiem autoryzuje swoje zadania. To Toyahówna się piekli. Bo jest jeszcze młoda i – w odróżnieniu ode mnie – ma coś, co się nazywa poczuciem osobistej wolności. Ja to chrzanię. Niedawno niejaki mikiumieścił mój blog na prowadzonej przez siebie stronie z blogami ludzi, których uważam za kretynów i ruskich buców, takich jak na przykład matka kurka. Niech robi co chce, byle nie zaczął na tych tekstach zarabiać, mówiąc, że to on tak potrafi znakomicie pisać. Ale u Brody jest moja żona i moje dzieci i dla nich to, że są bez swojej wiedzy wykorzystywani przez jakąś agenturę do niszczenia polskiej nadziei, jest bolesne. Trudno. Stało się. Jak spotkam tego Brodę, to go kopnę w ruską dupę.
Dziś mogę tylko pozwolić sobie na pewną refleksję. Od 20 lat, ile razy następował jakiś polityczny kryzys, który mógł przynieść zwycięstwo sił prawdziwie polskich i patriotycznych, ile razy elity post-komunistyczne miały kłopoty i nie bardzo wiedziały, jak sobie z tymi kłopotami poradzić, to wzywały na pomoc agenturę. Agenturę szczególnego typu. Agenturę z biało-czerwonym sztandarem w dłoni i słowem ‘Polska’ na ustach. W Krakowie jest to Broda, w Warszawie – powiedzmy – Zawisza, tu w Salonie, niejaki Adam Wielomski. W pewnym momencie zagranie to stało się na tyle przewidywalne i modelowe w swym kształcie, że kiedy ci niby-patrioci nagle się pojawiali, to właściwie chciało się już tylko rzygać. Niestety, jak wszystko wskazuje, oni do dziś zachowują pewną skuteczność. Nawet jeśli ta skuteczność sprowadza się tylko do zrobienia zamieszania, trzeba im to przyznać – swoją powinność czynią na tyle gorliwie i efektywnie, że zawsze mogą liczyć na to, ze dostaną tę swoją sezonową pracę.
Mam nadzieje, że to iż moja starsza córka przypadkiem odnalazła nasze nazwisko pod listem Brody i Sulatyckiego, i to że postanowiłem ten ich proceder opisać, trochę im zaszkodzi. Choć trochę. Jednak jest coś, co z pewnością będzie stanowiło dla nich przedsmak autentycznej klęski. Mianowicie poparcie Lecha Wałęsy. Jak się okazuje, pan Bolesław jest armatą o najwyższym stopniu niezawodności. Już jest wesoło. Niedługo będzie jeszcze śmieszniej. Końcowa uwaga do bolszewii: Popełniliście fatalny błąd. Trzeba było wziąć Bolka odpowiednio wcześniej na rozmowę, wytłumaczyć mu co wolno, czego nie, kazać się regularnie kontaktować, kwitować instrukcje i wszystko by grało. A on, znów uznał, że jest królem i wszystko spaprał. Teraz to już tylko możecie go opieprzyć. Jego i Donalda.
- toyah - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
15 komentarzy
1. zadziwiające
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
2. Spokojnie...
basket
3. Ściąć brodę
4. Toyah,
"Ogół nie umie powiedzieć, czego chce, ale wie, czego nie chce" Henryk Sienkiewicz
5. Maryla
6. basket
7. Panie Toyah
8. Toyahu
Selka
9. Polonez
10. Selka
11. Toyahu
Selka
12. Toyah
13. Selka
14. Dzięki anglisto!
Selka
15. Polonez