Święto Wałęsy

avatar użytkownika FreeYourMind

 


Jeszcze parę dni temu Ministerstwo Prawdy płakało na widok łez Wałęsy, wystawiając te łzy zresztą na publiczny widok, byśmy i my płakali, jako i ministrowie, a tu ani się obejrzeliśmy, a ministrowie znowu Wałęsę ogłaszają wariatem i prostakiem. Jeszcze niedawno Wałęsa był symbolem narodowym i nazywanie go „TW Bolkiem” uchodziło w okolicach Czerskiej za szczyt chamstwa, a tu nagle Czerscy sami głośno przypominają, że są tacy, co Wałęsę za TW Bolka mają. Nie znasz więc, panie dzieju, dnia ani godziny, kiedy łaska rasowego salonowca się kończy. Mechanizm jest wprawdzie identyczny jak w okresie peerelowskim, kiedy ktoś, kto krzewił komunizm jak inni czerwoni (lub komu się zdawało, że krzewi jak inni), mógł nagle zostać oskarżony o „nacjonalistyczne odchylenie”, „rewizjonizm” etc. - jednakże obecnie, jak wiemy, mamy wolny i niepodległy kraj, więc tego, co robi salon, nie należy utożsamiać z działaniami zamordystów, bo przecież ludzie z okolic Czerskiej nigdy jeszcze za twarz nikogo nie złapali. Warto więc się im przyglądać i przysłuchiwać, gdyż to są wolni ludzie w wolnym kraju, gospodarze naszej republiki bananowej od czerwca 1989 r.

Sprawy zaszły tak daleko, że znowu zaczęto Wałęsie wypominać, że „nie zna logiki”, że dokonuje „niezrozumiałych wolt”, że „nie ma poglądów” itd., w czym, co muszę przyznać, brylowali nie tylko zdumieni pojawieniem się byłego prezydenta na włoskim zjeździe Libertasu, peokraci (na zasadzie „myśmy cię, Lechu, osłaniali, a ty nam na 5-lecie unijnego cudu gospodarczego, taki nóż w plecy wbijasz?), ale i co poniektórzy mądrzejsi posłowie PiS-u, jak P. Kowal czy T. Cymański. Co do tego ostatniego, to nie miałem nigdy większych złudzeń, że usiłuje żyć w zgodzie z wszystkimi, ale co do tego pierwszego to mam coraz większe wątpliwości, czy w ogóle kuma czaczę. Na zaskakujący wyjazd Wałęsy należało bowiem odpowiedzieć szczerym i gromkim śmiechem z pajaców z PO, którzy obwozili byłego prezydenta niemalże po wszystkich swoich imprezach i nosili go na rękach przez wszystkich swoich wiernych pismaków. Przecież reakcja ciemniaków z PO dosłownie zwala z nóg – ja osobiście pękałem wczoraj ze śmiechu, widząc, co peokraci wyrabiają po występie Wałęsy w Rzymie.

Na tym nie koniec, oczywiście. Skoro trąbka zagrała do pogoni na Wałęsę za wsparcie Libertasu, to i zaraz psy gończe zmieniają kierunek polowania, choć jeszcze do niedawna ganiały za zupełnie inną zwierzyną. No kto by pomyślał, że to wszystko tak sprawnie na gwizdek działa? Jednak lata praktyki robią swoje. 20 lat treningu to nie byle co. Najgorsze w takiej sytuacji to pozostać w tyle pościgu, czyli, mówiąc inaczej, zgubić peleton, toteż od razu wysforował się niezawodny w takich sytuacjach J. Żakowski, tenże sam odważny, który w 2005 r. ostentacyjnie na SLD zagłosował, czego mu, oczywiście, nigdy nie zapomnimy, no i ni mniej ni więcej, tylko uznał, że Wałęsa przeszedł na stronę Kremla.

Psiakrew, jeszcze niedawno Wałęsa z Rosją nie miał nic wspólnego, a teraz już jest na Kremlu? I to z jakiego powodu, panie dzieju? No z takiego, że pojechał na zjazd jednej partii. Problem, rzecz jasna, w tym, że nie na tej, na której zjeździe powinien się, zdaniem Ministerstwa Prawdy, pojawiać. Tak zresztą ministrowie pojmują swobodę polityczną od pamiętnego czerwca 1989, kiedy to przypieczętowano „obalenie komunizmu” - można wszak mieć jakieś poglądy polityczne i wspierać ugrupowania polityczne, byleby to były poglądy i ugrupowania tworzone przez Ministerstwo Prawdy. Zasada prosta, lecz ten, kto o niej zapomina, w ciągu paru chwil może zostać ruskim agentem. To mianowanie na człowieka Kremla jest jednak o tyle zabawne, że samo Ministerstwo Prawdy niezwykle kocha Rosję i wszelkie prorosyjskie akcenty niezwykle sobie ceni. To Ministerstwo Prawdy zwalcza rusofobię, antykomunizm, tarczę antyrakietową czy postawy proamerykańskie – w naturalny więc sposób powinno wszelkich ruskich agentów przygarniać pod swoje szerokie skrzydła. Okazuje się jednak, że służba Moskwie, jaką wykonuje Ministerstwo Prawdy, w ramach polskiej pierestrojki, zwanej dla niepoznaki „transformacją”, nie pozwala na takie ojcowskie gesty. Tak czy tak warto zapytać, od kiedy to Żakowski jest taki antyrosyjski? Bo jak na mój gust, to dopiero od wczoraj.

Ciekawa rzecz jest jednak inna. Otóż okazuje się, że do mianowania na ruskiego agenta wystarczy opowiedzenie się po stronie tych, którzy nie mają salonowego namaszczenia. Sam Wałęsa przecież dla Ministerstwa Prawdy jeszcze parę dni temu z żadnymi, nie tylko ruskimi agentami nie miał nic wspólnego, ale z żadnymi agentami (nawiasem mówiąc, „GW” w ramach pracy edukacyjno-osłonowej, pisała o Adamie Hodyszu, który „dla IPN-u jest esbekiem”), stanowiąc symbol polskiej drogi do wolności, wolności słowa i swobód obywatelskich. Wygląda jednak na to, że wolność wolnością, swobody swobodami, ale Ordung muss sein, a Wałęsa nie zrozumiał, że granice wolności ustala od 1989 r. Ministerstwo Prawdy. Nie ma zatem nic zaskakującego, że nagle krytykują Wałęsę „wszyscy” - poczynając od Niesiołowskiego, poprzez Kłopotka, a na otrzepanym z pajęczyn Oleksym kończąc. Nawet M. Jurek się załapał do grona zdumionych, co także trzeba mu poczytać za świadectwo wielkiej czujności ideowej. No i nagle (choć jak zwykle przy takich okazjach), rozmaici domorośli politolodzy przypomnieli sobie o „języku Wałęsy” (prof. W. Konarski powiada np., że były prezydent „znany jest z dziwacznych wypowiedzi” i „demonstruje dość pokrętną logikę”, zaś wspierający intelektualnie SLD, prof. K. Kik dorzucił swoje trzy grosze o Wałęsowskim byciu za, a nawet przeciw integracji).

W ten sposób, dzięki Ministerstwu Prawdy, wizerunek Wałęsy wygląda tak, jak twarz Mickey'a Rourke po nadmiernej ilości operacji plastycznych. Ba, ale i na tym nie koniec tej całej komedii. Oto inny niezawodny, dr A. Wielomski, wygłosił przy okazji całej tej zawieruchy swoje przemówienie. Sprawa wszak miała jeszcze takie oblicze, że Wałęsa został okrzyczany agentem na owym zjeździe eurowolnościowców przez polską delegację. Swoją drogą, faktycznie musi to być banda baranów, jeśli nawet takiej okazji, gdy nadęty przez media (nie tylko polskie, ale i światowe) do gigantycznych rozmiarów Wałęsa, przybywa na tego rodzaju spotkanie, nie są w stanie przekuć w medialny, międzynarodowy sukces. Niewiele mnie to jednak obchodzi, ponieważ ani do Wałęsy nie żywię sympatii po jego histerycznych atakach na IPN i PiS, ani do Libertasu, którego polska frakcja nazywa się otwarcie „anty-PiS-em”, przejmując w ten sposób tradycje polityczne „późnego LPR-u”, który po wyjściu z koalicji rządowej, organizował w 2007 r. słynne „biało-czerwone miasteczko” pod sejmem. Jak słyszę zresztą A. Zawiszę, to nie mam wątpliwości, że idzie w ślady Giertycha.

Wróćmy jednak do Wielomskiego. Wyraziwszy skrótowo swoją wersję życiorysu Wałęsy, załamuje on ręce nad postawą tych delegatów z Polski, co byłego prezydenta zwyzywali od agentów:

„To jest katastrofa. Nawet nie dlatego, że coś tam ktoś sobie pokrzyczał. To jest katastrofa innego rodzaju. Oto tworzymy Libertas. Naszym celem jest stworzenie prawicowej kontrpropozycji dla PiS; wyparcie PiS z prawej części sceny politycznej. To jest walka nie razem z PiS, ale przeciwko PiS. Na prawicy możemy być albo my, albo PiS. Dla dwóch partii brak tu miejsca. Jedna z sił musi zostać unicestwiona.”


Sprawy więc się jeszcze bardziej komplikują, jak w porządnym thrillerze, a nawet horrorze. L. Kołakowski pisał kiedyś o horrorze metafizycznym, tu zaś mamy polityczną jego odmianę. Oto bowiem tak samo, jak koalicja postkomunistyczna (PO-PSL-SLD) przywłaszczała sobie Wałęsę, jako swojaka legitymizującego III RP (w przeciwieństwie do hord pisowskich antykomunistów i lustratorów), tak teraz Wielomski wpadł na to, by przygarnąć byłego prezydenta do polskiej agendy Libertas - także przeciwko kaczofaszystom. Teraz pozostaje nam tylko czekać, kto Wałęsę bardziej sponiewiera w tym horrorze. Nie ma wszak żadnych wątpliwości, co do tego, iż były prezydent traktowany jest przez wszystkich jego adoratorów zupełnie instrumentalnie, co zresztą po obecnych dantejskich scenach z udziałem postkomunistów z PO, PSL czy SLD widzimy.

Co dalej, poza deklaracją unicestwienia PiS-u, pisze Wielomski w przypływie szczerości?

„Poza pieniędzmi z dotacji budżetowej, przewaga partii Kaczyńskich wynika z tego, że narzuciła prawicy swoją narrację, swój dyskurs oparty o slogany lustracji, walki z agentami i rozprawiania o tym co było 30 lat temu. Libertas – przynajmniej ja to tak rozumiem – zakładamy po to, aby wydrzeć PiS prymat na prawicy, aby więcej nie było masakrowania ludzi prawicy i konserwatywnych hierarchów Kościoła za pomocą jakich papierków sprzed 40 lat. Chcieliśmy aby ten bełkotliwy dyskurs został zastąpiony przez głębszą refleksję o miejscu Polski w Europie, o jej systemie ekonomicznym, o katolickiej Polsce. A warunkiem tego jest neutralizacja pisowskiej narracji, koncentrującej cały program prawicy na awanturach wokół IPN i czynieniu wrzawy na podstawie jakichś notatek esbeska sprzed 30 czy 40 lat. To tylko zasłona dla kompletnej intelektualnej pustki.”

Znowu te cholerne „papierki sprzed 40 lat” wracają, tym razem jednak jako „zasłona dla kompletnej intelektualnej pustki”. Na szczęście mamy Wielomskiego, który intelektualną pełnię prezentuje poniżej:

„Prawda jest brutalna: młode pokolenie LPR w znacznej mierze jest „zapisione” intelektualnie. Na prawy.pl często spotkać można IPNowskie teksty w rodzaju „agent TW Bolek” (wczorajsza informacja na prawy.pl dotycząca zjazdu Europejskiej Partii Ludowej); młodzi z MW biorą udział w pikietach pod domem gen. Jaruzelskiego, zapominając, że czołówka endecka w sumie stan wojenny popierała, widząc w nim mniejsze zło względem władzy działaczy KOR; młodzi byli posłowie LPR na falach telewizyjnych podpierają się cytatami z Wildsteina…”


Z tego możemy wnioskować, że na pewno Wielomski zapisiony nie jest. Skoro jednak „czołówka endecka” stan wojenny popierała, to przecież na zjazd Libertasu, obok Wałęsy należało Jaruzelskiego zaprosić, póki jeszcze żyje. Czemu tego pomysłu Wielomski Ganleyowi nie podpowiedział?

http://adamwielomski.salon24.pl/103653,zapisione-mozdzki#comment_1394170
http://www.tvn24.pl/-1,1598230,0,1,gdzie-logika-w-dzialaniu-walesy,wiadomosc.html
http://fronda.pl/news/czytaj/czy_declan_ganley_rozumie_wolnosc_i_demokracje
http://www.tvn24.pl/-1,1598263,0,1,walesa-nie-ma-pogladow,wiadomosc.html
http://www.dziennik.pl/polityka/article371747/Walesa_twarza_Libertasu.html
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80269,6561596,Walesa_na_zjezdzie_Libertas___Real_European_hero__.html
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80269,6562189,_Jesli_Walesa_poparl_Ganley_a__to_przeszedl_na_strone.html
http://wyborcza.pl/1,75478,6556664,Dla_Polski_bohater__Dla_IPN_esbek.html
Etykietowanie:

13 komentarzy

avatar użytkownika FreeYourMind

1. widzę, że

mój poprzedni wpis nie został u Was zagregowany, no ale trudno. Tu znowu proszę admina o przeklejenie zdjęcia z mojego macierzystego bloga :) Pozdr
avatar użytkownika Jan Kalemba

2. Drogi Autorze

Aby dokopać Kaczorom, PO "zaprzyjaźni" się nie tylko z Lepperem ale nawet z Giertychem... Pozdrowienia
Jan Kalemba
avatar użytkownika Maryla

3. FYM

Witam,

agregacja z Salon 24 nie działa, musimy sprawdzic, czy Twój blog zewnetrzny został podlinkowany do agregacji.

Pozdrawiam ;)

 

Poprzedni tekst :

 

2009-05-01

I po pałowaniu


Toyah ma rację. Skandalem jest to, że media kompletnie zlekceważyły spałowanie stoczniowców.

 

http://centralaantykomunizmu.blogspot.com/2009/05/i-po-paowaniu.html

 

 

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika FreeYourMind

4. Jan Kalemba

zgadzam się :)
avatar użytkownika FreeYourMind

5. Marylo

dzięki za informację :)
avatar użytkownika skywalker07

6. Coraz częściej odnoszę wrażenie...

Coraz częściej odnoszę wrażenie, że główni protagoniści życia politycznego w Polsce są nieautentyczni, przez kogoś podstawieni i z chwilą wejścia na szczyty władzy realizują cele zupełnie sprzeczne z tymi, które deklarowali przed demokratycznymi wyborami. Cóż pogląd Arystotelesa o demokracji jest druzgocący:" demokracja to władza hien nad osłami". Na pewno w wielu polskich głowach zapaliły się czerwone lampki po ostatnim pałowaniu pracowników stoczni z Wybrzeża. Ileż to razy z ust polityka o kaszubskich korzeniach słyszeliśmy o jego umiłowaniu wolności i solidarności.Nadziwić się zwykły człowiek nie może jak radośnie i beztrosko demonstrują sobie na ulicach pederaści , młoda lewica, czciciele Róży Luxemburg i Klary Zetkin a stoczniowcy są zwalczani jak najgorsze bydło, traktuje się ich po stalinowsku jako nawóz historii. Gdyby to był normalny kraj pewnie ktoś zaprosiłby ich na rozmowę: siadajcie napijemy się herbaty, wspólnie pomyślimy jak uratować stocznie...Nie byłoby takiej siły, która stocznie by przeszkodziła uratować. Podający się za polskich polityków ludzie dźwigają na rękach niewidzialne kajdany, a może jest to obroża? Polska się przygląda: na razie trwa milczenie owiec, ale gdyby pojawił się autentyczny polski polityk, myślący i mówiący do Polaków po polsku? Kto wie?
skywalker07
avatar użytkownika michael

7. "Zimny cynizm Platformy" Rozmowa z senatorem Krzysztofem Zarembą

http://www.rp.pl/artykul/296922.html Senator Zaremba odszedł z PO - właśnie z powodu cynicznej obojętności i aż demonstracyjnego lekceważenia losu stoczni. Jest tak jak pisze skywalker07. Mam podejrzenie, że ta obca siła to "Wilczy pysk i przekrwione oczy komunizmu"
avatar użytkownika Penelka

8. Wałęsa wyje jak pies Baskerwilów. (lubię nazwy spoplszczone)

Bo co mu pozostało?
penelka
avatar użytkownika Barres

9. Ad Skywalker07 - sprostowanie.

Korzenie Tuska są niemieckie. On tylko na początku lat 90-tych próbował się pod Kaszubów podczepić, ale na kongresie w połowie 1992 r został pogoniony, gdy snuł wizje autonomii Kaszub z własnym pieniądzem, policją itd. Pozdrawiam!
avatar użytkownika FreeYourMind

10. skywalker07

to prawda, żyjemy w rzeczywistości podstawionej.
avatar użytkownika FreeYourMind

11. michael

odpowiedziałem Ci sążnistym postem :)
avatar użytkownika hak

12. @skywalker07

gdyby pojawił się autentycznie polski polityk, mądry, silny i przebiegły, znający zakulisowe mechanizmy władzy, realizujący swoją politykę z planem w ręku... gdyby taki się pojawił, byłby wrogiem numer jeden
hak
avatar użytkownika basket

13. hak

..gdyby pojawił się... A może jest? I jest wrogiem nr 1 niemal całkowicie sparaliżowanym w konkretnych działaniach? Całe działanie rządu nastawione jest/byłoby na zwalczanie takiej indywidualności. A co oznacza hasło: wyrżnąć watahy? Gorsze, że na obłęd brak leku - na świńską grypę ma być najdalej za 3 miesiące... Bez jednoznacznego wsparcia przynajmniej większości rządzącej, bez ich elementarnej lojalności w stosunku do państwa, nawet geniusz polityczny jest bez szans.. A może z takim przypadkiem mamy do czynienia w Polsce? PS To wcale nie musi być polityczny "geniusz", tylko uczciwy, wykształcony polityk, patriota...

basket