O tym jak to Wałęsa dobijał komunizm
kokos26, czw., 30/04/2009 - 12:42
Upadek komunizmu, tak jak był wielką nadzieją dla wszystkich tak zwanych demoludów, tak dla naznaczonych przez Kreml władz i beneficjantów systemu prowadził do niemałych stresów i obaw o swój dalszy los.
Kontraktowe wybory 4 czerwca, uzmysłowiły komunistom, że ich poparcie oscyluje gdzieś w pobliżu błędu statystycznego, a co najgorsze, parasol polityczny jest przez Moskwę zwijany i nie można już w żadnym razie liczyć na bratnią armię radziecką.
Można tylko pękać ze śmiechu na dzisiejsze słowa wypowiadane przez Wałęsę i cytowane przez wszystkie media i portale internetowe.
„Wałęsa: byłem prezydentem na chwilę, aby dobić komunizm”
Szkoda, że zabrakło szczegółów, choćby jednego nazwiska dobitego komunisty na potwierdzenie tych pompatycznych słów.
Bez żmudnych analiz i wielostronicowych wywodów można powiedzieć w skrócie, że rolę Kremla i Armii Czerwonej w chronieniu i zapewnieniu bezkarności polskim komunistom, przejęli Michnik, Geremek, Kuroń i Wałęsa z pomniejszymi autorytetami, czującymi pismo nosem karierowiczami i tabunem pożytecznych idiotów.
Jest to zapewne wielki wyczyn, który będzie opisywany przez rzesze historyków, kiedy to garstka ludzi zastąpiła wielkie imperium w chronieniu przed karą i marginalizacją namiestników Kremla.
Po dwudziestu latach od tamtych wydarzeń tajemnicą pozostaje rozliczenie środków finansowych, jakie do Solidarności płynęły nie tylko z zachodu, ale i z Watykanu.
Wszyscy, łącznie z IPN-em milczą na ten temat. Faktem jednak jest, że wielu opozycjonistów dysponowało na początku lat 90-tych sporą gotówką w dolarach lub markach niemieckich.
Warto Lechowi Wałęsie przypomnieć, że to u niego w gabinecie prezydenckim robił karierę niejaki Jerzy Milewski, agent SB oddelegowany na odcinek Solidarności. To on od 1982 roku kierował w Brukseli biurem Solidarności i to przez jego ręce przechodziły niemal wszystkie pieniężne „dary”.
Czy to ta tajemna wiedza połączyła na śmierć i życie konstruktywną opozycję z „ludźmi honoru”?
Czyżby tajnych dokumentów na temat finansów Solidarności nie było w IPN-ie, lecz znajdowały się w prywatnych archiwach Jaruzelskiego i Kiszczaka, o Moskwie już nie wspominając?
Ciekawe, że nawet po 20 latach panuje dziwna zmowa milczenia na te tematy.
A może to wszystko dlatego, że ludzie honoru o pieniądzach nie rozmawiają?
- kokos26 - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
Etykietowanie:
1 komentarz
1. O pieniądzach