Czarnobyl - ukryty wróg
Pelargonia, ndz., 26/04/2009 - 10:43
Weekend był wyjątkowo ciepły jak na kwiecień, wokół budzila się wiosna. Gros ludzi robiło wiosenne porządki w ogrodach, w obejściu oraz spędzalo czas na spacerach i wycieczkach. Nic nie zwiastowało, ze wróg jest tuż tuż, nadciąga od strony wschodniej granicy w postaci szarej, ocięzałej chmury. W powietrzu unosił się dziwny, nieokreślony zapach. Nikt nic nie przeczuwał. Nie było żadnych ostrzegawczych znaków.
Pracowałam wtedy w pracowni izotopowej. W poniedziałek w drodze do pracy zauważyłam, że w mieście poznikały pierwszomajowe plakaty z napisem: "Socjalizm promieniuje na cały świat".
W zakładzie wył sygnalizator progowy skażeń. Kolega radiofizyk oznajmił, ze po telefonie do CLOR-u (Centralne Laboratorium Ochrony Radiologicznej) otrzymał informację o wybuchu w siłowni nuklearnej na Ukrainie i skażeniu radioaktywnym obejmującym m.in. Polskę. Czekają właśnie na pozwolenie ogloszenia oficjalnych komunikatów.
Pamiętam, że pozamykano nam wtedy przyrządy pomiarowe, pozostał jedynie licznik Geigera-Millera, który mierzył tylko skażenia powierzchniowe. Tym licznikiem kolega wykonywał pomiary na ubraniach i ciałach pracowników zakładu. Najwięcej "tego" było we włosach i na podeszwach. Jeden z laborantów miał bardzo dużo izotopu promieniotwórczego w tarczycy, nawet powierzchniowo dało się to zmierzyć. W ten sposób dowiedzieliśmy się, że jednym z izotopów był promieniotwórczy jod.
Wieczorem, po trzech dniach od zdarzenia, media podały oficjalne komunikaty o awarii w Czarnobylu. Pamiętam twarzyczkę Urbana w telewizorni, kiedy zapewniał, że "nic się nie stało".
Następnego dnia apteki rozdawały płyn Lugola (remedium na promieniotwórczy jod), ale tylko dla uprzywilejowanych. Ja do takich nie należałam, więc Lugola zrobiliśmy sobie sami w zakładzie. Ale i tak była to musztarda po obiedzie. Organizm ludzki zdążył przez trzy dni skumulować z powietrza tyle jodu, ile mu było potrzeba. Nadmiar powodował w organizmie ludzkim rozmaite reakcje, szczególnie u dzieci. Były wypadki zapaści i uczuleń.
W kolejne dni po awarii przynoszono do zakładu do pomiarów skażeń warzywa, padnięty drób i ptactwo z guzami białaczkowymi. Kierownik zakładu powtarzał: "kto jest wiekszym wrogiem socjalizmu, dla tego te skażenia są gorsze".
Kolega miał zwyczaj co weekend wyjeżdzać na Mazury. Udawał się w rejs i penetrował licznikiem Geigera brzegi jezior. Gdzie mu bardziej "zapiszczało w trawie" wykopywał łopatką i wkładał do słoikow. W ten sposób zebrał sporo tzw. "hot spotów" do celów pomiarowych. Wykazywały one promieniotwórczość po kilka tysięcy bekereli. Oczywiście, robił to w tajemnicy, żeby nie wyciągnięto w stosunku do niego konsekwencji.
Jod rozlożył się mniej więcej po trzech miesiacach. Ale pozostały jeszcze inne izotopy, jak cezu i strontu, które sa groźniejsze dla organizmu ludzkiego, a ich rozpad będzie trwał co najmniej sto lat.
Na naszych terenach (Podlasie) skażenie było wyjątkowo duże. Mamy przez to bardzo wysoki wskaźnik zachorowań na nowotwory złośliwe.
Od tamtej pory kazda wzmianka o elektrowniach jądrowych powoduje u mnie strach.
Jak myślicie, czy słuszny?
- Pelargonia - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
Etykietowanie:
9 komentarzy
1. Witam
2. Znalazłam na YouTube
"Ogół nie umie powiedzieć, czego chce, ale wie, czego nie chce" Henryk Sienkiewicz
3. Porciak
"Ogół nie umie powiedzieć, czego chce, ale wie, czego nie chce" Henryk Sienkiewicz
4. Panie porciak!
Selka
5. Selka,
"Ogół nie umie powiedzieć, czego chce, ale wie, czego nie chce" Henryk Sienkiewicz
6. @Pelargonia
Selka
7. a w Teleekspresie dzisiaj podali, że po wybuchu w Czarnobylu
"Ogół nie umie powiedzieć, czego chce, ale wie, czego nie chce" Henryk Sienkiewicz
8. 23 lata wstecz byłam w Brnie, tez kwitnęły magnolie,
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
9. Pani Marylu, ta wysypka to był skutek efektu ultrafioletowego
"Ogół nie umie powiedzieć, czego chce, ale wie, czego nie chce" Henryk Sienkiewicz