Przepraszam. Sorry. Smutno...

avatar użytkownika toyah
We wczorajszej Rzeczpospolitej czytam rozmowę z Anną Branicką-Wolską, córką Adama Branickiego, ostatnią żyjącą przedstawicielką rodu Branickich. http://www.rp.pl/artykul/292869.html. Rozmowa dotyczy pretensji zgłaszanych przez Branicką do Pałacyku w Wilanowie. Sprawa polega na tym, że wprawdzie ten pałac to dom rodzinny pani Branickiej, odebrany rodzinie przez komunistów, ale również dawna siedziba polskich królów, a więc w pewnym sensie skarb narodowy, a przez to, ze społecznego punktu widzenia, tego typu roszczenia wydają się co najmniej niezrozumiałe. Rzeczpospolita więc chce się dowiedzieć, czemu pani Branicka tak się na ten pałac zawzięła. Branicka nie za bardzo chce rozmawiać o szczegółach. Od razu zastrzega, że przede wszystkim sprawa jest w toku, sprawę prowadzi jej siostrzeniec i że wszystko jest bardziej skomplikowane niż by się wydawało. W pewnym momencie jednak sugeruje, że jej głównie chodzi nie o to, żeby Państwu odbierać pałac, ale o to, by to Państwo zechciało jakoś pokazać, że nie jest obojętne wobec pewnych wartości, leżących niejako na zewnątrz. Nieważne. Nie o tym chcę dziś tu pisać. Nie chcę tu dyskutować ani o wrażliwości Branickich, ani o ich prawach – słusznych, czy nie słusznych – ani też o trudnej sytuacji Polskiego Państwa w tego typu sytuacjach. Ja chcę zwrócić uwagę jedynie na jeden aspekt sprawy, o którym wspomina pani Branicka. A jest to aspekt, w moim mniemaniu absolutnie wyjątkowy i porażający w swojej wymowie. Otóż Branicka opowiada, jak jeszcze przed laty, w latach 90, rodzina miała nadzieję odzyskać nie sam pałac, ale zaledwie jeden z budynków, znajdujący się poza kompleksem pałacowym, budynek stosunkowo nowy, w którym kiedyś mieszkał administrator. Oto jej opowieść: „Obiecano nam w latach 90., że ten budynek odzyskamy – nie było większych przeszkód, bo nie miał dużej wartości zabytkowej, a poza tym leżał poza ogrodzonym terenem kompleksu pałacowego w Wilanowie. Ustalono, że musimy zapłacić według sporządzonej wyceny. Transakcja miała być sfinalizowana. W wyznaczonym dniu pojawiłam się w odpowiednim urzędzie, w torebce miałam zaliczkę. I usłyszałam od osoby, która miała podpisać dokumenty: – Przykro mi, ale nic z tego. Oficjalnie usłyszałam, że sprawa jest nieaktualna. Ale jeden z urzędników dyskretnie wskazał drzwi. Pożegnałam się i wyszłam. Na schodach urzędnik powiedział mi, że była interwencja i budynek ma otrzymać w dzierżawę przyjaciółka pani Jolanty Kwaśniewskiej. Zdobyłam potem telefon tej pani, bardzo majętnej osoby, która miała już restaurację w Konstancinie. Prosiłam, żeby zrezygnowała z dzierżawy. Tłumaczyłam, że to jedyny budynek, który moja rodzina na pewno może odzyskać. Była bardzo arogancka. Powiedziała, że takiej rzeczy się z rąk nie wypuszcza. – A poza tym – dodała: – ja mam pieniądze, zrobię z tego wspaniałą restaurację, a co pani może?. Próbowałam interweniować. Na imprezie dobroczynnej spotkałam się z panią Kwaśniewską, poprosiłam, by wpłynęła na zmianę decyzji. Potraktowała mnie z góry i nieprzyjemnie. Sens jej wypowiedzi był taki, żebym sobie nie wyobrażała, że ona w ogóle byłaby zainteresowana takim budynkiem, bo ma znacznie lepsze. Dziś w budynku wybudowanym przez mojego dziadka jest restauracja Villa Nuova.” Oto historia, która mnie poruszyła. Poruszyła mnie zarówno przez swoją własną siłę i przez samą swoją treść. Ale również przez to, że jestem przekonany, że cokolwiek sobie o niej myślę i cokolwiek o niej pomyślą sobie czytelnicy tego wpisu, ludzie wrażliwi i czuli na punkcie sprawiedliwości, prawa i prawa tego i sprawiedliwości braku, to wszystko co opowiada pani Branicka i tak – jeśli w ogóle – pozostanie w czyjejś pamięci zaledwie przez chwilę. Jestem przekonany, ze już wkrótce, wszelkie ewentualne cienie tej opowieści, te, tak niezwykle mocno opisane postaci Jolanty Kwaśniewskiej i jej znajomej, to wszystko stanie się tylko mglistym wspomnieniem, a w związku z tym właściwie już teraz, tak naprawdę nie ma o czym rozmawiać. Z tego wszystkiego i tak, w ostatecznym rozrachunku pozostanie ta – z pewnością bardzo piękna – restauracja Villa Nuova i nasze sprawy codzienne. Ostatnio na przykład, sprawa zakupu przez Kancelarię Prezydenta flaszek. Więc to tyle na ten temat. Kto ma rozum niech myśli. Kto ma serce, niech czuje. Ponieważ wpadłem w marny nastrój, jeszcze jedna sprawa. Dla mnie i dla Was może nawet ważniejsza. 8 kwietnia zamieściłem tu tekst zatytułowany O nadętych pałach i aureolkach. W pewnym momencie wśród komentarzy pojawił się komentarz podpisany Alpha-Alpha, zawierający jakieś niemiłe sugestie odnośnie red. Ewy Milewicz. Komentarz został natychmiast usunięty przez Administrację, a niżej pojawiło się następujące wyjaśnienie: „Pana komentarz, jak każdy zawierający "wycieczki" osobiste, został usunięty przez administrację”. Ponieważ z doświadczenia osobistego wiem, że tzw. „wycieczki osobiste” nigdy dotychczas Administracji nie przeszkadzały, zwróciłem Administratorowi uwagę, że on się emocjonuje bardzo wybiórczo. Napisałem tak: „Jestem pod wrażeniem. Jeśli Administracja zacznie równie gorliwie wycinać 'osobiste wycieczki' pod adresem np. córki i zięcia Prezydenta, to mogę tego emocjonalnie nie wytrzymać.” No i zaczęło się. Administrator zaczął mnie najzwyczajniej w świecie besztać, że na moim blogu kwitnie chamstwo, a ja je toleruję, i że on nie będzie ze mną dyskutował dopóki nie posprzątam itd. W pewnym momencie, w obronę wziął mnie mój dobry kolega z Salonu Don Esteban, a że się zdenerwował, przy okazji napisał coś, co Administratora zezłościło, więc został z Salonu usunięty. Nie trochę – został usunięty ostatecznie, a jego konto zostało zablokowane. Ja wziąłem w obronę Don Estebana, Administrator zaczął mi tłumaczyć, że on chamstwa tolerował nie będzie i tak sobie rozmawialiśmy, aż wreszcie – pod wrażeniem nadchodzących Świąt – zawarliśmy ugodę, obiecaliśmy sobie że Don Esteban będzie mógł wrócić, a my będziemy już grzeczni i przy okazji obaj zadbamy o lepszy poziom Salonu i tyle. Wczoraj na SG Salonu24 pojawił się tekst pani Renaty Rudeckiej-Kalinowskiej, który został napisany prawdopodobnie w jednym jedynym celu. Żeby insynuując związki ojca prezydenta Kaczyńskiego ze stalinowskimi zbrodniarzami, pamięć śp. Rajmunda Kaczyńskiego zhańbić, a przez to, ewidentnie, uderzyć bezpośrednio w Lecha i Jarosława Kaczyńskich. Pani Kalinowska nie podaje żadnych konkretnych faktów. Ona tylko pyta. A to pytanie wygląda tak: „Janusz Palikot na swoim blogu poinformował, ze zwrócił się do IPN z prośbą o wyjaśnienie związków rodzinnych Rajmunda Kaczyńskiego, ojca Jarosława i Lecha Kaczyńskich z osobą Wilhelma Świątkowskiego, co zdaniem Palikota mogłoby wyjaśnić szczególnie dobrą sytuację w stalinowskiej rzeczywistości Polski byłego żołnierza AK Rajmunda Kaczyńskiego. Sytuację diametralnie różniącą się od sytuacji innych żołnierzy AK”. I tak dalej w ten sposób. Pani Kalinowska w swoich opiniach na temat związków pana Kaczyńskiego z bolszewickimi mordercami, nie opiera się na żadnych realnych informacjach. Ona najpierw swój tekst poświęca prezentacji historycznych danych, dotyczących kilku stalinowskich zbrodniarzy, a w pewnym momencie – powołując się na blog Palikota – pyta w sposób modelowo insynuujący o śp. Rajmunda Kaczyńskiego. Później już do końca szydzi z Kaczyńskich pod hasłem „ładnego to synalkowie mieli tatusia”. Jak już tu kiedyś wspominałem, jestem w Salonie traktowany wiele lepiej, niż sobie na to zasłużyłem. Nie zmienia to faktu, ze kilka razy Administracja potraktowała mnie z przysłowiowego buta. Raz odrzucono mi tekst, bo był poświęcony w sposób bardzo krytyczny jednemu z blogerów (a tego robić podobno nie wolno), raz dlatego że w tytule tekstu użyłem wulgarnego słowa, raz z mojego własnego bloga usunięto mój własny komentarz (również z powodu użycia wulgarnego słowa), bo się na mnie poskarżył niejaki van bc. No i kilka razy zostałem, jak na moje wyobrażenia, arogancko upomniany przez któregoś z Administratorów. W sumie więc, nic szczególnego. Bywa. Taki standard. Ostatnio jednak, z mojego punktu widzenia zbyt często, pojawia się w Salonie pewnego typu chaos, który mnie irytuje o wiele bardziej niż nieustanne awarie systemu. Nie jest to więc chaos techniczny, nie jest to też chaos polityczny, nie jest to nawet chaos moralny. Jest to swego rodzaju chaos intelektualny. A to akurat jest coś takiego, co ja marnie znoszę. Napisałem do Administracji dwukrotnie protest przeciwko temu, by w Salonie, który jak by nie było, aktywnie współtworzę, pojawiały się bezkarnie praktyki te, które opisałem w odniesieniu do pani Rudeckiej. Bez rezultatu. Żadnej odpowiedzi. Żadnej reakcji. W tej sytuacji pragnę wydać oświadczenie: Od dziś proszę szukać moich nowych tekstów w portalu Polis MPC i w blogmedia24.pl. Do czasu satysfakcjonującego dla mnie wyjaśnienia sprawy przez Administrację Salonu – ewentualnie do czasu jak mi, w sposób naturalny, mój fatalny obecnie nastrój minie – wolę się tu nie pojawiać. Za duże ryzyko utraty twarzy.

12 komentarzy

avatar użytkownika Maryla

1. Administrator zaczął mnie najzwyczajniej w świecie besztać

Witam, zauwazyłam, że jest nowy administrator o nicku Miki. Tenże Miki powitał mnie na pierwszym forum, na którym zaczęłam swoje pisanie w internecie u T.Lisa takim wulgaryzmem, że prawie mnie zniechęcił. Gdyby nie Piotr -Hiob, który stanął w mojej obronie, pewnie na tamtym forum bym skończyła swoja przygodę z internetem. Tak więc, do pryszczatego i jeszcze bardziej lewicowego, nowego Admina, dołaczył pospolity cham. Nic dziwnego, ze to miejsce staje sie spelunką, nie salonem. Cieszę sie, ze Cie nie zniechęcono do pisania . pozdrawiam serdecznie

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

2. dla kogo pałac, dla kogo emigracja w III RP odzyskanej

http://www.old.vipnews.pl/cgi-bin/index.cgi?sciezka=10_03_nuova&wydanie=03.10.2001

 

 

Katarzyna Romanowska i Monika Zięba - słynne restauratorki prowadzące w Sopocie ekskluzywną Villę Hestia, otwarły w
Warszawie nową restaurację. Obie panie wygrały konkurs na zagospodarowanie
domku rządcy w Wilanowie, który położony w olbrzymim ogrodzie
z początku XX wieku, patrzy na Pałac w Wilanowie. Tam właśnie
otwarły restaurację VILLA NUOVA. Bankiet inaugurujący działalność nowego przybytku stał się
wydarzeniem towarzyskim, które przyćmiło wszystko, co działo się w stolicy w ciągu kilku ostatnich miesięcy.

Gości witały w
progu obie właścicielki, w
środku czekały
zaś stoły zastawione smakołykami. Z apetytem pożerano bażanty, ryby i owoce morza,
buszując wśród półmisków z kilkudziesięcioma
potrawami. O wrażenia kulinarne zadbał sam szef kuchni, utytułowany mistrz Frame Pierre Salomon.

Zaśpiewały
słowiki z Teatru Ateneum: Wiktor
Zborowski, Jacek Borkowski, Marian Kociniak i Marian Opania. Z Krakowa specjalnie na otwarcie
przyjechał z koncertem Jacek Wójcicki. Wieczór poprowadzili Bogna Sworowska i
Tomasz Kamel, wśród gości zaś brylowali m.in.
Wojciech Fibak z małżonką, Maryla Rodowicz
z mężem, Maria Gładkowska, Izabela
Trojanowska, Hanna Smoktunowicz,
Alicja Resich-Modlińska, Ewa Braun, Jan Wołek, Bożena Batycka, Paweł Deląg, Krzysztof Kowalewski, Lew Rywin, Krzysztof i
Anna Ibiszowie,
Kasia Figura z mężem. Dopisali też ludzie biznesu i polityki. Nie zabrakło najzamożniejszego Polaka - Jana
Kulczyka, Zbigniewowi Niemczyckiemu towarzyszyła małżonka, Katarzyna Frank-Niemczycka. Z otoczenia prezydenta
dostrzegliśmy
Marka Siwca. Lewicę reprezentował Józef Oleksy, a Platformę Obywatelską - Robert Smoktunowicz. Bawiono się i ucztowano do
białego rana,
popijając francuskie wina.



























































Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Lancelot

3. Maryla

Toż to cała sqrwiona elita PRL, przydupasy I wszych sekretarzy KC.Pzdr

 RACJA JEST JAK DUPA, KAŻDY MA SWOJĄ  /Józef Piłsudski/

avatar użytkownika Maryla

4. Tak oto w majestacie prawa nasze nowe elity dorabialy sie swoich

Z ta

 

kolezanka Kwasniewskiej to podobna sprawa do opisanej niedawno w rzepie sprawy palacu Sobanskich przy Al. Ujazdowskich 13. Pada tam takie ciekawe zdanie
"Ostatecznie rodzina sprzedała roszczenia do pałacyku za jedną trzecią jego ówczesnej wartości.
– Po podpisaniu umowy Wejhert zapłacił i w marcu 1997 r. odzyskał w cztery miesiące to, czego nam nie udało się przez 50 lat. To wzbudziło nasze zdziwienie i żal – mówi Michał Sobański. "
Czy tylko jeden taki palacyk zostal w ten sposob "zreprywatyzowany"? Nie sadze.
Tak oto w majestacie prawa nasze nowe elity dorabialy sie swoich majatkow.
Dla zainteresowanych linka;)
http://www.rp.pl/artykul/289966.html?print=tak

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika michael

5. Taki Walz jak i jego kamienica. Dyzmy, Parana ich mać.

Dlatego wciąż polecam Waszej pamięci, moi drodzy WSPÓŁCZESNĄ DEFINICJĘ KOMUNIZMU. Komunizm to nie żadna ideologia, ani ustrój, ani nawet także nie jest to państwo totalitarne. Komunizm to jest po prostu grupa rabusiów, zwykli przestępcy, gromada prymitywnych pasożytów. Tym się różnią od zwykłych bandytów, że kradną całe państwa i obezwładniają je, jak na bandytów przystało, nie przebierając w środkach. Kradzież, oszustwo, wymuszenie, przekupstwo, kłamstwo lub pomówienie, terror, zastraszenie lub morderstwo, zawłaszczenie,.... Los Branickich albo postawa pani ujutnej Jolanty Kwaśniewskiej świetnie ilustruje prymityw intelektualny, degradację emocjonalną i skrajną arogancję zupełnie zdemoralizowanych drapieżników. Elitarność tych jelit mierzona jest klasą postaci, których poziom, nawet poziom żartów jest żałosny. Porozumiewają się jak fornale, językiem Michnika i Rywina, wulgarny, prymitywny, pełen pogardy język zwany kminą,... Jeśli według kogoś dzieło pań i panów kategorii Renaty Rudeckiej-Kalinowskiej zasługuje na uwagę, to chyba tylko z poziomu gangsterskich metres, w rodzaju Katarzyny Kolędy-Zaleskiej albo Moniki Olejnik, którym wyrażanie myśli przychodzi z trudem. Polecam poważne zastanowienie nad WSPÓŁCZESNĄ DEFINICJĄ KOMUNIZMU.
avatar użytkownika Sceptyk

6. Sceptyk

Tak się składa, że jeszcze przed Romanowską byłem zainteresowany wynajęciem tego budynku. Z kierownikiem admnistracyjnym muzeum oglądałem zniszczony przez nadwiślanskich żołdaków. Dziurawy dach, latające wewnątrz gołębie, zrezygnowałem. Natomiast pamiętam do dziś informację od tegoż kierownika - nie ma żadnych dokumentów w hipotece dotyczących tego budynku czyli wg. papierów urzędowych nie ma takiego budynku ( przynajmniej niwtedy nie było) - więc nic dziwnego, że z Panią Branicką tak postąpiono.
avatar użytkownika Kirker

7. Reprywatyzacja była

co komuna zabrała, winno zostać zdenacjonalizowane. Reprywatyzacja powinna odbywać się w naturze. Była np. fabryka, którą komuna sobie ukradła dekretem Hilarego Minca z 1946 roku, żyje rodzina właściciela, fabrykę trzeba oddać tym ludziom. Tak samo powinno się postępować z pałacami, kamienicami, ziemią, które to komuniści ukradli. Mnie tam by to nawet bardzo odpowiadało, bo w 1946 roku też kawałek ziemi moja rodzina straciła, tak samo mienie zabużańskie, a jak widzę jakie marne ochłapy za to państwo polskie oferuje, to aż rzygać się chce! pozdrawiam
Kirker prawicowy ekstremista
avatar użytkownika koma

8. Witam,

Dzięki temu tekstowi tu trafiłam. Pozdrawiam serdecznie.
~~~~~~~~~~~~~~~~ Nastała era triumfu bylejakości.
avatar użytkownika Maryla

9. koma

Witamy na Blogmedia24.pl ;)

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika dydek

10. Janke zapowiedział 'ostateczne rozwiązanie'

nie pomagają 404 a nawet 503:) Wezwali posiłki w osobie Mikiego, bo Ephoros nie dał rady - za młody i zbyt niedoświadczony. Stawiam na 2 tygodnie - Shalom24 bardziej szkodzi niż pomaga. A do wyborów tylko 6 tygodni :) Jak to zrobią agorowcy? Może być prosty komunikat typu 'niestety, wszelkie próby naszego speca Krawczyka naprawienia imperialistycznego Drupala nie powiodły i musimy zamknąć nasze nieudane propagandowe dzieło. Shalom' albo - na co stawiam - z dnia na dzień ukaże się bez słowa wyjaśnienia komunikat 'strona nie znaleziona'. To bardziej w stylu bermanowców. P.S. sam nie wiem już czy to dobrze czy źle Drogi Toyahu, że tam się już nie będziesz udzielać. Dobrze, bo dokąd można ale źle że Miki zadziałał skutecznie. Warto by jeszcze na koniec napisać parę słów prawdy o bezkręgowym karierowiczu Jankem. Ale i tak to pewnie wisiałoby tylko 5 minut... Będziemy i tutaj czytać. Pozdrowienia.
dydek
avatar użytkownika Maryla

11. Dobrze, bo dokąd można ale źle że Miki zadziałał skutecznie.

dydek, Witam, masz racje, szkoda, ze Toyah poddaje sie chamstwu lewackiemu. Ostatnio Miki napastuje samasłodycz na Jej blogu. Ten poziom chamstwa nie reaguje na grzeczne i stanowcze wyprosiny. Bez koła z płotu sie nie obejdzie, a samasłodycz jest kulturalna starsza Panią i nie potrafi dac zdecydowanego odporu parasolem lub miotłą ;) pozdrawiam

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika toyah

12. koma

Dziekuję. Bardzo mi miło. Przychodź tu jak najczęściej.
toyah