Z „baśki” Owsiaka w „bydło” Bartoszewskiego
kokos26, ndz., 12/04/2009 - 12:56
Kiedy zbliżały się święta pomyślałem:
- Pewnie w mediach w końcu będzie trochę spokoju, wyciszenia. Odpoczną nareszcie kilka dni nasze wspaniałe elity, wybitni eksperci, niezastąpieni komentatorzy i analitycy politycznej sceny.
Niestety jak to się mówi Pan każe sługa musi. Jako, że wydarzyło się kilka „skandali” salon wydał hasło do ataku i świętego oburzenia trwającego jeszcze do późna w Wielki Piątek.
Tematem był oczywiście wstrętny IPN, zaszczuta „ikona”, czyli Lech Wałęsa, Marcin Libidzki opuszczający szeregi PiS, przy całkowitym przemilczeniu kolejnych zarzutów i podejrzeń wobec ministra Aleksandra Grada z PO.
Ten nasz salon, trzeba przyznać, z powodzeniem zastąpił biuro polityczne PZPR, które jak pamiętamy zawsze było inicjatorem potępieńczych wieców przeciwko różnym warchołom.
Niestety tak jak zlikwidowano przemysł stoczniowy ze stoczniowcami czy wielkie huty z hutnikami, brakuje dziś robotniczego mięsa, które można by spędzić w jedno miejsce i przedstawić reszcie plebsu, jako aktyw robotniczy mówiący wszelkiej maści wichrzycielom głośne i stanowcze NIE!!!
W III RP tą bolesną stratę i lukę wypełniają powołane specjalnie w tym celu liczne organizacje pozarządowe i tacy zawodowi sygnatariusze wszelkich listów otwartych i protestacyjnych jak Wajda, Kutz, Holland, Edelman, że wymienię tylko tych kilka nazwisk.
Mównicą zaś i trybuną, z której padają hasła do ataku stała się Gazeta Wyborcza. To z Czerskiej nieomylny palec sprawiedliwości i prawdy wskazuje współczesnym medialnym zomowcom i ormowcom, kogo lać i jak to robić, żeby wyglądało to wiarygodnie i naturalnie.
W czasach wrażej junty Kaczyńskich, która tak bardzo zagroziła naszej młodej demokracji, cały postępowy salon z dokooptowanymi artystami i komediantami słał listy otwarte, wiecował w auli UW, uruchamiał zagraniczna prasę i cieszył się z poparcia, jakie otrzymywał od mediów niemieckich i rosyjskich.
Każde wypowiadane słowo przez członków reżimu było analizowane pod kątem przydatności do spreparowania ataku wymierzonego w język pogardy i nienawiści.
Gdyby tak wszyscy sympatycy dzisiejszych rządów miłości nie mieli zatkanych uszu i zawiązanych oczu bez trudu by zauważyli, że na tle słów, jakie padają dziś z ust ekipy rządzącej „wyczyny” pisowców to była zwykła niegroźna dziecinada.
Wyskoki Palikota. Chamstwo Niesiołowskiego, który ostatnio poniża i pogardliwie obraża profesora Nowaka z UJ, wybitnego historyka i człowieka o takiej wysokiej kulturze osobistej, że na jego tle słowo profesor przed nazwiskiem wicemarszałka sejmu brzmi jak kiepski żart.
Szerzące się chamstwo, knajacki rynsztokowy język, wyścigi w ośmieszaniu, poniżaniu i obrażaniu przeciwników politycznych, w tym głowy państwa, osiągnęły, biorąc pod uwagę całe dwudziestolecie, absolutne apogeum.
Czy kogoś to niepokoi, przeraża? Czy troszczący się do tej pory o stan naszej demokracji i język debaty publicznej biją na alarm?
Kiedyś za stwierdzenie, że prezydent Kwaśniewski ma tłuste dupsko, lub jest nierobem niezawisłe sądy skazywały Cejrowskiego i Leppera prawomocnymi wyrokami. Dzisiejszego prezydenta można gnoić i lżyć bezkarnie nazywając chamem, s…….em, alkoholikiem, wynajdując mu różne choroby. Tabuny kabareciarzy i dziesiątki pajaców robi karierę przy aplauzie salonu na drwinach ze sposobu mowy, uczesani, chodu kaczorów. Ośmielone coraz bardziej bezczelnością i brakiem wszelkich barier takich ludzi jak Palikot czy Niesiołowski polityczne chłystki typu Karpiniuka poczynają sobie coraz śmielej.
Do „szkła kontaktowego” dzwonią coraz bardziej rozochoceni sympatycy rządzących z patriotycznymi, odważnymi apelami typu „utopcie tych szkodników” , „trzeba zniszczyć tych parchów”.
Jako przykład hipokryzji i zakłamania tych wszystkich zatroskanych jeszcze nie tak dawno wrażliwców niech posłużą słowa jednego z typowych przedstawicieli załganej koalicji strachu przed polskim narodem.
Jacek Żakowski w Rzepie:
„Wielką mobilizacją, ogólnonarodowym wysiłkiem, zbiorowym rzutem na taśmę półtora roku temu udało się odsunąć PiS od władzy. I bardzo dobrze. Bo niemal pod każdym względem były to najgorsze rządy w 20-letnich dziejach III RP.
Ulga była niemal natychmiastowa. Polityka szczucia znikła, a zaczęła się polityka miłości. W pierwszej chwili – jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki – atmosfera w Polsce zmieniła się diametralnie. Była to wielka zasługa Donalda Tuska i grupy osób z jego otoczenia. Bo dzięki nim znów żyć się w Polsce chciało. Więc chwała im za to.”
Taki ogląd rzeczywistości przez Żakowskiego przypomina zakochanego w zwykłej dziwce faceta, który, mimo, że na jego oczach zdradza go, kradnie, co się da i obrzuca przezwiskami wszystkich dookoła, on opowiada o niej wszem i wobec, że
na głowie kwietny ma wianek,
w ręku zielony badylek,
a przed nią bieży baranek,
a nad nią lata motylek”
Nie chce być tu złym prorokiem, ale myślę, że najgorsze jeszcze przed nami.
Widząc, czym można sobie zjednać salony i uzyskać ich przychylność ciągną watahy różnych cwaniaków, którzy plując w wskazaną stronę chcą upiec swój własny półgąsek.
Przykładem tej odczuwalnej przez Żakowskiego „natychmiastowej ulgi” i „diametralnej zmiany atmosfery” może być ostatnio wyskok Owsiaka.
- Jestem pacyfistą, ale mogę teraz z "baśki" przyłożyć. Niech tylko Wałęsa wskaże, komu - powiedział Jerzy Owsiak podczas oficjalnej konferencji prasowej dot. tegorocznego Przystanku Woodstock.
Właśnie w Wielki Piątek, w stacji TVN, która nie znalazła przez ostatnie dni czasu na zajęcie się na przykład aferą Aleksandra Grada, wystąpił Jerzy Owsiak powtarzając jak zwykły żul, swoje chamskie pogróżki wobec IPN-u.
Warto przypomnieć, że zrobił to w telewizji, która przejęła medialną opiekę nad jego „orkiestrą”. Jednym słowem bez TVN nie ma finansowego sukcesu Owsiaka.
Jedna „święta krowa” i „legenda”, wobec której zakazana jest wszelka krytyka udziela poparcia drugiej nietykalnej „świętej krowie” i „legendzie”. Cóż za wspólnota interesów tych dwóch gigantów dorównujących wielkością, jeśli wierzyć sondażom, samemu Janowi Pawłowi II.
Niektórzy dopiero dzisiaj ze zdziwieniem zauważyli, że Owsiak cynicznie wykorzystuje politykę do własnej promocji.
A czymże jest organizowana przez niego i Hołdysa na Przystanku Woodstock „słynna” o ironio „Akademia Sztuk Przepięknych” jak nie udzieleniem dostępu do podchmielonych owieczek takim salonowym pasterzom jak Monika Olejnik, Leszek Balcerowicz czy abp Józef Życiński?
W tym roku marzeniem Jurka Owsiaka jest goszczenie Władysława Bartoszewskiego.
Wszystko, więc jest na najlepszej drodze, aby dalej walić w „bydło” Bartoszewskiego z „baśki” Owsiaka choćby tylko po to, aby „elitom” III RP - cytując Żakowskiego – „ znów się w Polsce żyć chciało”.
- kokos26 - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
Etykietowanie:
4 komentarze
1. Rozne pietra
2. Kokosie,
3. Effendi
4. Kokosie,