Afera gradowa. Interesy ministra skarbu i jego kompaniji.

avatar użytkownika chinaski
Dla ludzi wierzących w wysokie standardy etyczne polityków PO, sprawa Misiaka musiała być lekkim szokiem. Tusk, ku ich uciesze, zareagował dość stanowczo wyrzucając dolnośląskiego senatora z partii i obiecując prawo zapobiegające podobnym 'przekrętom'. Coraz mniej jednak wskazuje, by obietnice Donalda Tuska miały cokolwiek wspólnego z rzeczywistością. Po niedługim czasie pojawiły się medialne zarzuty wobec ministra Nowickiego. W sprawie przemówiła jednak "Gazeta", co skutecznie zapobiegło dalszemu drążeniu problemu. Szkoda, choć trzeba przyznać, że historia ta była zupełnie innego (mniejszego) kalibru niż afera opisana dziś przez "Rzeczpospolitą": "Firma geodezyjno-projektowa MGGP wygrywa przetargi organizowane przez agencje rządowe i spółki Skarbu Państwa. Udziały w niej mają żona Aleksandra Grada i jego kolega. Konkurencja nazywa spółkę „gradówką”. Czemu? – Bo bije innych po głowach niczym solidny grad – odpowiadają przedsiębiorcy. – Gdy ona staje do przetargu na zamówienia publiczne, to inni mają niewielkie szanse – mówi przedstawiciel jednej ze spółek geodezyjnych. – Jakoś tak się składa, że idealnie odpowiadają im warunki przetargu i przebijają innych ceną. Ja nic nie sugeruję, tylko się zastanawiam, dlaczego tak jest? – zaznacza. – Na rynku wszyscy wiedzą, co to za spółka, do kogo należy, i nikt nawet nie podejmuje walki – komentują inni. Proszą, by nie podawać nazw firm. Tłumaczą, że nie chcą się narażać na ryzyko utraty dodatkowych zamówień. " http://www.rp.pl/artykul/2,288628_Spolka_zony__i_kolegi_ministra___.html Aferę zapowiadali nieśmiało niektórzy bardziej zorientowani blogerzy. Mówiło się, że media będą ją rozwijać stopniowo, by jak najmniej zaszkodzić rządowi. Jak będzie- zobaczymy. Sprawa jest poważna. Grad to nie jakiś tam senator, jest ministrem rządu Rzeczpospolitej, człowiekiem odpowiedzialnym za ochronę interesów skarbu państwa oraz za gospodarowanie mieniem skarbu państwa. Czy to, że firma w której niegdyś wiceprezesem był sam Aleksander Grad, a dziś o jej sprawach decydują de facto żona ministra i jego przyjaciel ze studiów, wygrywa warte grube miliony rządowe przetargi nie stanowi konfliktu interesów? Ależ oczywiście, że tak. Za chwilę dostaniemy medialne komunikaty kancelarii premiera, że wszystko jest ok, ponieważ najpewniej nie złamano prawa. A co ze standardami? Jestem ciekaw, jaki będzie dalszy ciąg tej grubej afery. Jak zachowają się w tej sytuacji media. Jak zareaguje premier: poświęci Grada w imię wątpliwych standardów, czy zdecyduje się go bronić do końca, ufając w nieskończoną miłość Polaków do jego partii? Szykuje się ciekawa, wiosenna kampania wyborcza.
Etykietowanie:

9 komentarzy

avatar użytkownika marie

1. Nowe hasło wyborcze PO -„By grało się lepiej, wszystkim”

To tytuł artykułu z ostatniego "Wprost", który mówi jak PO spłaca dług wdzięczności wobec ITI. Za sprawą nowego projektu Ministerstwa Sportu wejdzie zapis obniżający podatki właścicielom gruntów sportowych: te o powierzchni większej niż 10 h zamiast podatkiem od nieruchomości mają byc objęte podatkiem rolnym. Dzięki temu zapisowi Jan Wejchert, współwłaściciel ITI, który w ubiegłym roku rozpoczął budowę pola golfowego w gminie Góra Kalwaria, zamiast 700 tys. zapłaci niespełna 13 tys. rocznie.

Marie

avatar użytkownika chinaski

2. marie

Pięknie. Przekręt goni przekręt. Nie dziwie się, skoro zupełnie nie wpływa to na wahnięcia słupków z poparciem. Absurd za absurdem. Pozdrawiam.
Zapiski z jaskini lwa
avatar użytkownika marie

3. Warto też zadać pytanie

– kim są pozostali właściciele pól golfowych i jakie mają powiązania z "partią miłości"?

Marie

avatar użytkownika marie

4. Kwaśniewski funduje kolegom pole golfowe?

We wrześniu 2005 roku grunt wart 500 mln zł kupuje za 11 mln zł grupa ludzi związanych z byłym prezydentem. 29 sierpnia 2005 roku grupa inwestorów związanych z lewicą, m.in. pan Walter -TVN, Rosati z żoną, pan Nurowski-Polsat, podpisała ze Szkołą Główną Gospodarstwa Wiejskiego umowę na wieczyste użytkowanie 87 ha ziemi w Konstancinie, najdroższej podwarszawskiej miejscowości. Cała sprawa swój punkt kulminacyjny miała 1 września, kiedy w życie weszła nowa ustawa o szkolnictwie wyższym. Powstała ona z inicjatywy prezydenta i miała jednodniowe (zamiast zwykłego 14-dniowego) vacatio legis. Ustawa zawiera przepis (art. 230) mówiący, że grunty należące do skarbu państwa, a pozostające w użytkowaniu wieczystym uczelni państwowych stają się ich własnością. Ten niewinny z pozoru zapis pozbawił gminy prawa pierwokupu przy sprzedaży przez szkoły wyższe należącej do nich ziemi. Straciło więc państwo i podatnicy - a zarobią koledzy prezydenta. Cena, którą zapłacono za metr kwadratowy gruntu w Konstancinie, wyniosła 3 dolary, podczas gdy rynkowa cena działek rolnych w tej okolicy sięga 130 dolarów za metr kwadratowy. 30 sierpnia do urzędu gminy Konstancin przybył kurier i dostarczył kopię aktu notarialnego umowy. Jak twierdzą urzędnicy gminy nigdy wcześniej nie dostarczano im dokumentów w tak błyskawicznym tempie i w taki sposób. Inwestycja w Konstancinie to pasmo korzystnych dla inwestorów zbiegów okoliczności i wbrew pozorom nie jest to scenariusz filmu kryminalnego, tylko polska rzeczywistość... Kwaśniewski zaprzeczył, by miał z tym coś wspólnego. Czy kiedykolwiek dowiemy się prawdy, jak było naprawdę? Zainteresowanych, którzy chcieliby poznać „wkład” p. Kwaśniewskiego w budowę i rozwój klubów i ośrodków sportowych odsyłam do artykułu „Wprost” Nr 1192 (09 października 2005) i artykułu pt.„Kwaśniewski funduje kolegom pole golfowe?”

Marie

avatar użytkownika kokos26

5. chinaski

Grad to "super-przekręt". Pisałem o nim na salonie24 niejednokrotnie, ale teksty zawsze lądowały na zapleczu. pozdr
kokos26
avatar użytkownika chinaski

6. kokos26

No właśnie, dlaczego? Ciekawe jak będzie dziś.
Zapiski z jaskini lwa
avatar użytkownika marie

7. "Ostatni dołek" autorstwa Kwaśniewskiego

Oto link do artykułu - "Ostatni dołek" http://www.wprost.pl/ar/?O=81488&C=57

Marie

avatar użytkownika chinaski

8. marie

Niezła afera...i jak zwykle nikt z grubych ryb nie beknął za to... Nic dziwnego, że teraz czas na uwłaszczenie POkratów nastał. Co tam Grad będzie sobie żałował.
Zapiski z jaskini lwa
avatar użytkownika marie

9. Nowe hasło wyborcze PO - "By wywoziło się lepiej, WSZYSTKIM"

Bez echa przeszedł wpis Trapisty w salonie-24. Autor wskazuje kolejny dowód na to, gdzie jeszcze będzie można kręcić lody. "Skandaliczny projekt rządu - zezwolenie na swobodny wywóz zabytków z Polski" Lobby "lodziarzy" działa jak bezwględna machina niszcząca. Ich uwadze nie ujdzie możliwość uzyskania nawet mniejszych niż np. w służbie zdrowia, korzyści finansowych. Jak informuje onet.pl za PAP rząd przyjął właśnie projekt nowelizacji ustawy o ochronie zabytków, w którym wprowadzono znaczne ograniczenie katalogu zabytków, których wywóz za granicę będzie wymagał pozwolenia - tylko do szczególnie cennych i wartościowych. Obecnie zasadniczo nie wolno wywozić z Polski przedmiotów zabytkowych (tj. także książek, fotografii itp.) mających więcej niż 55 lat, a w przypadku zabytków techniki starszych niż 25 lat. Można to uczynić jednak za specjalnym pozwoleniem. Taki przepis (a ściślej mający za datę graniczną rok 1949) został wprowadzony za czasów (pod tym względem jednak bardziej niekiedy dbającej o ruchomowe zabytki) "komuny", ze względu na ogrom zniszczeń dokonanych przez Niemców w czasie II wojny światowej. Przypomnijmy że Niemcy pozbawili nasz kraj większości substancji zabytkowej, czy to niszcząc, czy to paląc, czy grabiąc, albo "tylko" dewastując. M.in. spalili jesienią 1944 i zimą 1944/1945 wiele kilometrów najcenniejszych polskich archiwaliów i setki tysiący książek z narodowych bibliotek i zbiorów prywatnych. Niestety jak to w Polsce bywa, nawet i te dotychczasowe przepisy nie do końca chroniły nasz kraj przed wywozem zabytków, ale działo się to na szczęście na względnie niewielka skalę (choć zdarzało się, jak miało to miejsce z zabytkową kamieniarką z Dolnego Śląska, że wywózka zabytków odbywała się wieloma tirami). Jednak nawet to formalne ograniczenie lobby handlowemu zainteresowanemu w pełni swobodnym wywozie z Polski zabytków na sprzedaż nie podobało się i minister kultury i dziedzictwa narodowego[sic!] Bogdan Zdrojewski przygotował wspomniany projekt nowelizacji ustawy o ochronie zabytków. W wyniku tej nowelizacji będzie można wywozić z Polski w praktyce wszystko. Pozwolenia na wywóz będą bowiem wymagały jedynie nieliczne kategorie zabytków i to w dodatku spełniające jeszcze specyficzne warunki jak np. zabytki archeologiczne mające więcej niż 100 lat i wchodzące do zbiorów archeologicznych, czy też fotografie, filmy oraz negatywy mające więcej niż 50 lat o wartości większej niż 1500 euro, albo książki ponad stuletnie o wartości przekraczającej 1500 euro. Przy takich zapisach będzie można wywieźć z Polski nawet unikatowe inkunabuły, starodruki, rękopisy, bo nieliczne tylko pozycje osiągają w Polsce takie ceny. Ten projekt ustawy jest skandaliczny. I w dodatku dzieje to pod hasłem "ochrony"[!] zabytków. To jak pozwolenie na wyprzedaż resztek "zastawy domowej". Taki przepis daje bowiem zielone światło do ograbienia (bo czymś takim jest wywiezienie zabytków z Polski) naszego kraju ze znajdujących się w nim resztek dawnych zasobów zabytkowych, smętnych resztek archiwaliów i starych książek. To jest straszne, jak dla umożliwienia grupie cwaniaków zarobienia paru euro, pozwala się na tak swobodny drenaż materii zabytkowej z naszego kraju. A przy obecnym poziomie euro i zasadnicznej różnicy w poziomie materialnym między Polską a krajami Zachodu, można być pewnym że zabytki z Polski popłyną tam ogromną rzeką... Trapista –salon24

Marie