Order za order

Salon nie spocznie, póki IPN w niezależnym kształcie, nie zostanie zlikwidowany. Mamy 20. rocznicę wydarzeń będących prologiem dla uwłaszczenia komunistów i ich opozycyjnych przyjaciół. Dość "plucia" państwowej instytucji w ten szacowny sojusz. Dość "plucia" w jego czołowe postaci, z Wałęsą(Bolek) i Kwaśniewskim(Alek) na czele! "Gazeta Wyborcza" wymierza swoje największe działa. Dziś publikuje oświadczenie Ewy Milewicz, w którym dziennikarka podaje powody zwrotu prezydenckiego odznaczenia (Krzyż Komandorski Orderu Odrodzenia Polski). Order za order. Bezpośrednią przyczyną gestu Milewicz jest wczorajsza uroczystość w Pałacu Prezydenckim. Odznaczenia odebrali pracownicy IPN, m.in. Kurtyka, Żaryn i Gontarczyk. Milewicz oskarża: "Nie rozumiem jednak, na czym polega odwaga prezesa IPN i niektórych autorów Instytutu? Na wyciąganiu teczek i jednostronnym ich interpretowaniu? Na czym polega odwaga piętnowania przez IPN ludzi takich jak Lech Wałęsa, czyli osób, których władza w osobie Pana Prezydenta tak nie szanuje? Skoro Pan nazwał Lecha Wałęsę agentem, to jakiej odwagi wymagało powiedzenie tego przez IPN?" http://wyborcza.pl/1,75968,6478115,Dlaczego_oddaje_order_prezydentowi.html Dziennikarka nie pisze w ogóle o niewątpliwych (i nie skupiających większej uwagi) sukcesach IPN. Boli ją treść jednej jedynej książki, która opisuje wycinek z biografii L. Wałęsy. Co więcej, Milewicz nie pokusi się o jakikolwiek dowód demaskujący marną wartość tej publikacji. Liczy się sam fakt. W wolnym Państwie Polskim mówienie prawdy zostało obarczone olbrzymim ryzykiem. Instytucja, którą kieruje Janusz Kurtyka odważyła się dociekać prawdy na temat polskiej historii. Zwłaszcza prawdy bardzo niewygodnej dla gazetowych elit, autorytetów. Zwrócenie, w tej sytuacji, odznaczenia przez panią Ewę Milewicz, świadczy jak najlepiej o IPN. To widoczny znak, że Kurtyka podąża we właściwym kierunku.