Trzaska, Masztalski, "Astor" - trzy oblicza szpicla
tosz, sob., 28/03/2009 - 10:13
Masztalski czy tajny współpracownik bezpieki "Astor"?
Informacje TW 'Astora' były bardzo cenne dla podwładnych gen. Kiszczaka
Z archiwum IPN wynika, że Aleksander Trzaska, czyli popularny Masztalski, od 1984 roku był tajnym współpracownikiem bezpieki o pseudonimie "Astor".
Aleksander Trzaska to wieloletni dziennikarz Radia Katowice. W 1986 wraz z kolegami z katowickiej rozgłośni Polskiego Radia założył Kabaret Masztalskich, który gościł w większości polskich sal koncertowych i widowiskowych, a także w większości ośrodków polonijnych. Drugim nurtem pracy kabaretu stało się kolekcjonowanie i archiwizowanie dowcipów, ich opracowywanie i działalność wydawnicza.
Z dokumentów IPN wynika, że Aleksander Trzaska przez sześć lat donosił nie tylko na kolegów z Radia Katowice, ale także na polonijnych księży oraz działaczy emigracyjnych w USA i Kanadzie. W tych samych aktach IPN można odnaleźć informacje, że po raz pierwszy redaktor Trzaska z oficerem wydziału II katowickiej SB (czyli kontrwywiadu) porucznikiem Adamem Zawarczyńskim spotkał się w lutym 1984 roku, w jednym z pokoi w Rozgłośni Polskiego Radia w Katowicach.
Jest taki dowcip o Masztalskim. Esbek pyta: - Masztalski jesteście z nami szczęśliwi?
- Tak jest obywatelu poruczniku!
- A co robiliście wcześniej?
- Byłem znacznie szczęśliwszy!
To tylko dowcip, ale bardzo prawdziwy. Niemal wzięty z życia redaktora Aleksandra Trzaski.
O tym, jak miały przebiegać rozmowy, i wiele innych spotkań Trzaski z Zawarczyńskim przeczytaliśmy w archiwum Instytutu Pamięci Narodowej w Katowicach. Tam, na półkach leżą dwie opasłe teczki agenta SB pseudonim "Astor" - personalna i pracy.
Zawarczyński od kilku lat jest emerytem MSWiA w stopniu pułkownika, był szefem delegatury UOP w Katowicach. My zaś piszemy książkę o agentach SB wśród dziennikarzy.
"Celem planowanej i przeprowadzonej rozmowy operacyjnej było uzyskanie bliższych danych o planowanym wyjeździe w/w wraz z dr Nardellim do USA oraz osiągnięcie na tej bazie korzyści operacyjnych. W trakcie rozmowy z ob. T.A. uzyskałem następujące informacje wiążące się z wyjazdem do USA: T.A. od roku 80. na bazie pracy dziennikarskiej i zainteresowań bioenergoterapią nawiązał kontakt dziennikarski z dr. Nardellim. Wraz z wymienionym uczestniczył w seansach energoterapeutycznych organizowanych na terenie kraju. Wciągnął się w tę dziedzinę i został zaakceptowany przez Nardellego. Wspólnie z nim napisał książkę o energoterapii i dr Nardelli traktuje go jak swojego rzecznika prasowego i pomocnika w sprawach formalnych przy organizowaniu porad energoterapeutycznych" - raportował Zawarczyński.
W aktach IPN znajdują się informacje, że SB zainteresowała się dziennikarzem Polskiego Radia w Katowicach, ponieważ złożył wniosek o paszport. Chciał wyjechać razem z Nardellim do USA, gdzie bioenergoterapeuta miał otrzymać doktorat Uniwersytetu w Tucson.
Trzaska powiedział Zawarczyńskiemu o wyjeździe i jego programie. Już 14 marca 1984 r. powstał wniosek o zezwolenie na "opracowanie w charakterze kandydata na Tajnego Współpracownika", czyli agenta. Porucznik Zawarczyński z sekcji I wydziału II SB w Katowicach tak uzasadniał "cel i uzasadnienie opracowania red. Trzaski":
"Ma naturalne możliwości przebywania w USA szczególnie wśród Polonii amerykańskiej i kanadyjskiej. Będąc z zawodu dziennikarzem ma możliwość nawiązywania szerokich kontaktów na terenie USA i Kanady. Przy potwierdzeniu określonych cech psychofizycznych kandydata na TW po jego pozyskaniu i w toku współpracy zakłada się jego perspektywiczne wykorzystanie w działaniach ofensywnych".
Przełożeni Zawarczyńskiego zgodzili się z takim uzasadnieniem. Oficer SB dostał zgodę na werbunek, a Trzaska - paszport. Z dokumentów IPN wynika, że 9 maja 1984 roku Zawarczyński spotkał się z Trzaską ponownie. Tym razem w kawiarni Tokay w Katowicach. Było to już po powrocie Trzaski z USA. Radiowiec miał poinformować oficera SB "o przebiegu wyjazdu do USA z Nardellim i aktorami sceny polskiej".
"Aktualny stopień stosunków między Polonią amerykańską ocenił jako rozłamowy ze względu na zachowanie się aktualnej emigracji po 13 grudnia, która jest wroga do Polski, leniwa do pracy, schodząca na granice przestępczości. Stara Polonia odcina się od tej grupy" - raportował porucznik swoim szefom po spotkaniu z dziennikarzem.
Jak wynika z archiwum IPN, do zwerbowania Trzaski doszło 26 maja w Hotelu Katowice. Oprócz Zawarczyńskiego brał w tym udział zastępca naczelnika wydziału II SB kpt. inż. Adam Durnaś.
"W trakcie rozmowy pozyskaniowej kandydat nie oponował co do wyrażenia zgody na udzielanie pomocy w sposób niejawny kontrwywiadowi MSW. Własnoręcznie podpisał zobowiązanie do współpracy, obierając sobie pseudonim "Astor". Podczas pierwszego spotkania TW "Astor" przekazał informacje na piśmie nt. osób poznanych w USA tj. Barbary Piaseckiej-Johnson oraz Gregory Piasecki. Do współpracy został pozyskany na zasadzie "współodpowiedzialności za ład i bezpieczeństwo ""- raportował przełożonym por. Zawarczyński.
Przeszkodą w dążeniu do zwerbowania Trzaski nie była nawet jego przynależność do PZPR. - Wywiad i kontrwywiad mogły współpracowników werbować wśród członków PZPR bez oglądania się na istniejący formalnie zakaz. Jego ominięcie przez inne wydziały wymagało zgody sekretarza komitetu wojewódzkiego - wyjaśnia archiwista IPN.
Dobry obserwator
"Astor" tak pisał o Barbarze Piaseckiej-Johnson: "Jest jedną z najbogatszych chyba kobiet świata. Ma 48 lat. Magister sztuki. Bystra, inteligentna, kontaktowa. Zdaje sobie sprawę z rozmiarów majątku, toteż czasem w czasie rozmowy wymyka się jej zdanie, że może kupić wszystko.[…] Poglądy typowe dla Polonii - niechęć do Związku Radzieckiego, a przede wszystkim jego polityki gospodarczej wobec Polski, tolerancja wobec władzy socjalistycznej wynikająca z miłości do ziemi ojczystej, silny związek duchowy z Kościołem, ale bez widocznych kontaktów".
Inne donosy "Astora" mogły zaszkodzić. O Tomaszu Stanisławie Pochroniu, redaktorze naczelnym "Panoramy" - tygodnika, który ukazuje się w Chicago, "Astor" tak donosił: "Twierdzi, że jego pismo nie chce się mieszać w politykę, co nie znaczy, że nie można w nim znaleźć publikacji o charakterze antyradzieckim czy krytykującym politykę Polski. […]Jako jeden z nielicznych dziennikarzy mówi wprost o potrzebie utrzymywania kontaktów z polskim konsulatem, umiarkowania w polityce i trzeźwej oceny sytuacji. [...]Przypuszczam, że Pochroń wiąże swoje plany z powrotem do kraju. W kraju pozostaje jego b. ciężko chora żona, która mieszka w Warszawie przy ul. […]". Dopisek Zawarczyńskiego: ""Informacja dotycząca Pochronia jest interesująca z operacyjnego punktu widzenia pod kątem utrzymywania z nim kontaktu przez nasze źródło. Pozwoliłoby to na rozpoznanie tego środowiska Polonii, które skupia się wokół T[omasza] P[ochronia]".
Zadzwoniliśmy do Pochronia w USA. Pamięta spotkanie z Trzaską i konsekwencje donosu. - Przeżyłem mocno to, że nie dostałem wizy, kiedy chciałem pojechać do Polski na pogrzeb żony - wspomina redaktor naczelny amerykańskiej "Panoramy".
Wykrywacz kłamstw
Bezpieka planowała "wykorzystać "Astora" na kierunku amerykańskich służb specjalnych". Jego możliwości oceniano bardzo wysoko. W październiku 1984 roku, przed kolejnym wyjazdem do USA tak go scharakteryzowano.
"Na bazie co prawda krótkiego okresu współpracy można stwierdzić, że TW Astor jest jednostką wiarygodną, szczerą w stosunku do SB, rzeczową, inteligentną w postępowaniu, co stwarza przesłanki jego szerszego wykorzystania w perspektywie."
Jednak SB nie ufała do końca "Astorowi". Planowano go sprawdzać i kontrolować przez "agenturę równoległą pozostającą na kontakcie wydziału III, zadania dublujące i sprawdzające, okresowe oceny informacji przekazywanych przez TW, przez zastosowanie dostępnych środków techniki operacyjnej oraz prace "W" (czyli kontrolę korespondencji - przy. aut.)".
W IPN zachowała się "Charakterystyka TW ps. Astor" z 2 października 1985 r. Oddaje w pełni jego zaangażowanie we współpracę.
"W okresie współpracy z SB >>Astor<< przekazał 28 informacji na piśmie, które w części wykorzystano w meldunkach operacyjnych do Wydziału I Departamentu II MSW. W tym okresie był trzykrotnie wynagradzany oraz sprawdzany. Jest to osobnik o cechach sangwinika, zdolny jako dziennikarz, znający swoją profesję, inteligentny, lojalny wobec SB."
Kontakty Trzaski z SB miały nabrać innego wymiaru w czerwcu 1986 roku. Wtedy to Zawarczyński wysłał raport do zastępcy szefa WUSW w Katowicach ds. SB, płk. Edmunda Matysa o "zezwolenie na nawiązanie styku operacyjnego przez tw Astor z kierowniczką działu wizowego konsulatu USA w Krakowie Marią Krzyś".
Trzaska zetknął się z urzędniczką podczas załatwiania wizy na wyjazd do USA w 1984 roku z Nardellim. Znajomość odżyła po dwóch latach, kiedy kobieta niespodziewanie zadzwoniła z podziękowaniem za przesłaną jej książkę. Zaprosiła Trzaskę do odwiedzenia jej w konsulacie.
Z akt IPN wynika, że SB postanowiła wykorzystać ten niespodziewany kontakt jako okazję do "stworzenia naturalnej sytuacji operacyjnej do nawiązania styku z v-ce konsulem ds. kulturalno-prasowych konsulatu USA J. Brownem".
W obawie, czy agent jest lojalny wobec SB, i nie został czasem "odwrócony" przez amerykańskie służby specjalne, Astora poddano badaniu na wykrywaczu kłamstw. Astor test zdał celująco: "W jego świadomości nie odbiły się ślady związane z dezinformacją i szpiegostwem".
Co prawda agentowi nie udało się wniknąć w świat amerykańskiej dyplomacji, ale przekazał SB kilka cennych informacji.
"Ucho" w radiu
Jednocześnie "Astor" dostawał też inne zadania. Miał np. "zwrócić uwagę w związku z X Zjazdem PZPR na nastroje, oceny, punkty zapalne występujące w środowisku dziennikarzy". Innymi słowy "Astor" donosił na kolegów w Polskim Radiu. Na przykład 16 kwietnia 1985 r. tak informował o sytuacji w Rozgłośni Polskiego Radia w Katowicach:
"W PR w Katowicach panuje nastrój rezygnacji i zniechęcenia. […] Po reorganizacji redakcji w latach 82-83 (chodzi o weryfikację dziennikarzy - przy. aut.) nie ma grup nieformalnych mogących akceptować hasła podziemia. Były redaktor PR Sysak, absolwent filologii angielskiej UŚ człowiek b. zdolny w dziennikarce, który do PR przyszedł po wygranym konkursie aktualnie pracuje na Filologii Angielskiej w bibliotece. Był działaczem "S" w PR, lecz przez rozpęd, chęć działania bez przemyślenia został internowany. Zwolniono go w marcu 82 r. Należał do jednych z pierwszych, którzy podpisali deklaracje o lojalności".
- Olek Trzaska, oprócz tego że był mentorem, nauczycielem i patronem moich postępów w pracy antenowej to jako pierwsza osoba już kilka dni po moim internowaniu zdobył się na wielką odwagę i odwiedził moją rodzinę, przynosząc im karpia na święta - mówi Sysak . - I teraz okazuje się, że spośród wszystkich moich byłych kolegów, którzy zniesławili się jakąś formą współpracy ze służbami, on uczynił to bodaj w sposób najpodlejszy. Donoszenie na ludzi, którzy go gościli, ufali mu, a nawet zawierzali mu swą korespondencję do najbliższych w Polsce, którą on następnie skwapliwie dostarczał ubolom. Przykre, że to on był właśnie wśród założycieli "Solidarności" w katowickim radiu - dodaje.
Z akt IPN można wysnuć wniosek, że w zamian za współpracę z SB Trzaska bez problemu dostawał paszport na wyjazdy do USA i Kanady. Kiedy przestał jeździć po świecie z Nardellim, wyjeżdżał na drugą półkulę z założonym razem z Jerzym Ciurlokiem (czyli Ecikiem) i Józefem Swobodą z katowickiego radia Kabaretem Masztalscy. W ciągu miesiąca zarabiał ponad tysiąc dolarów, czyli równowartość czteroletniej pensji nauczyciela w kraju.
Za donoszenie "Astor " brał pieniądze. W rejestrach funduszu operacyjnego SB zachowały się daty, kwoty i pokwitowania. W sumie "Astor" wziął prawie 50 tysięcy złotych.
Siedem stron maszynopisu liczy "Informacja na temat Polonii amerykańskiej" przekazana 11 września 1984 roku przez "Astora" oficerowi SB. Znalazły się w niej m.in. charakterystyki dziennikarzy, księży i działaczy polonijnych.
Donos na POMOST i KUL
Na podstawie donosu "Astora" z 5 grudnia 1984 r. na temat Radia Pomost został opracowany meldunek operacyjny dla Wydziału I Departamentu II MSW. Jego treść wywołała poruszenie: "Bezwzględnie działa w Chicago polskie Radio Pomost, znane z najbardziej radykalnych poglądów. Cała sprawa jest jednak szersza i owiana tajemnicą. Otóż Radio Pomost, jak mówią niektórzy, to część dość chyba mocno zakonspirowanej całości, i ta całość nazywa się POMOSTEM (faktycznie chodziło o Ruch Społeczno-Polityczny POMOST - przy. aut.). Niektórzy Polonusi z kręgów inteligencji twierdzą, że POMOST finansowany jest przez FBI. W jego skład wchodzą przeważnie młodzi ludzie, najczęściej wojujący wcześniej w kraju byli członkowie "S", pozostający obecnie w złej sytuacji materialnej lub młodzi Polacy pozostający bez środków do życia. O POMOŚCIE nikt w USA nie pisze, nie słyszy się faktów, trudno w ogóle dotrzeć do owego szyldu, wygląda tak, jak gdyby były to grupy szturmowe czy operacyjne biorące udział w określonych akcjach, a nieprowadzące na co dzień normalnej działalności."
"Astor" był bliski prawdy. Do Polski POMOST wysyłał sprzęt poligraficzny, radiowy, fundusze. W Chicago organizowano manifestacje pod Konsulatem Generalnym PRL, bojkotowano występy polskich artystów. Relacje z manifestacji ukazywały się we wszystkich anglojęzycznych środkach masowego przekazu w Chicago. Wywiad i kontrwywiad PRL traktowały POMOST jak organizację terrorystyczną.
10 stycznia 1985 r. "Astor" złożył obszerne doniesienie zatytułowane "Fundacja Budowy Collegium Jana Pawła II na KUL". Nazwa jest zła, bo powinno być "Fundusz Budowy Kolegium Jana Pawła II". "Bezwzględni przedstawiciele Kościoła pomagają im, czy też oni wtajemniczeni są w sprawy udziału przedstawicieli Kościoła w przekazywaniu do Polski funduszy walutowych na różne cele. W ten sposób ukrywa się wielkość funduszy i istnieje gwarancja, że dostaną się one we właściwe ręce. "
Informacja ta trafiła do Wydziału IV SB w Katowicach, zajmującego się walką z Kościołem.
Po 1989 roku "Astor" przestał być cenny dla SB, której los był przesądzony. Współpracę przerwano. - Służby zawsze będą werbowały dziennikarzy. To doskonałe źródła informacji, wielu z nich to wymarzeni agenci. Skandalem jest ujawnianie takich spraw. A Trzaski nie znam i nic nie wiem, aby współpracował z SB - z lekkim uśmiechem zaprzecza płk Adam Zawarczyński.
Redaktor Aleksander Trzaska po trzech tygodniach zastanawiania się odrzucił propozycję przedstawienia na łamach Polski Dziennika Zachodniego swojego stanowiska na temat współpracy ze Służbą Bezpieczeństwa.
To zapowiedziany wczoraj na Salonie 24.pl tekst o znanym dziennikarzu, który okazał się konfidentem.
Tekst ukazał się dzisiaj w POLSKA Dziennik Zachodni
- tosz - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
Etykietowanie:
11 komentarzy
1. Tomaszu, dzięki!
2. T.Szymborski
3. I do tego
4. Mocne!
5. "Informacja na temat Polonii amerykańskiej"
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
6. Czy ktoś może?
7. proszę
http://www.estrada.net.pl/?wiadomosci=23
Aleksander Trzaska i Jerzy Ciurlok
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
8. Paweł Wieczorkiewicz
9. Od nowa
10. Przeprosił
11. @tosz