Salonowcy przed sądem
kokos26, pt., 27/03/2009 - 10:09
Kiedy Adam Michnik wytacza procesy sądowe swoim krytykom jest to oczywiście „słuszna obrona swoich praw”, „obrona swego dobrego imienia”, „walka z bezczelnym kłamstwem”.
Zdarza się jednak, że i Gazeta Wyborcza z redaktorem naczelnym Adamem Michnikiem rzuca oszczerstwa, kłamie, niszczy czyjeś dobre imię i zniesławia.
Tak było w przypadku Jana Kobylańskiego, polskiego biznesmena i milionera, który ośmielił się sponsorować Radio Maryja i za własne pieniądze stawiać pomniki Jana Pawła II.
Dziś rusza w Warszawie proces wytoczony przez polonijnego biznesmena ewidentnym oszczercom. Na ławie oskarżonych zasiądą m.in. redaktorzy naczelni "Gazety Wyborczej" i "Polityki" Adam Michnik i Jerzy Baczyński, wiceminister spraw zagranicznych Ryszard Schnepf, były ambasador Polski w Urugwaju Jarosław Gugała, były naczelny "Rzeczpospolitej" Grzegorz Gauden oraz dziennikarze Mikołaj Lizut i Jerzy Morawski.
Jak reaguje towarzystwo z Czerskiej, jeżeli ktoś próbuje bronić swojego dobrego imienia niszczonego przez Gazetę Wyborczą? Jak na prawdziwych hipokrytów przystało nazywa się to oczywiście tak:
„Kobylański atakuje”, „Kobylański ciągnie przed sąd”.
Przypomnę, że od lat każda krytyka Władysława Bartoszewskiego napotykała na zmasowany odpór środowiska Agory i „najwybitniejszych autorytetów i dziennikarzy”. Koronnym argumentem salonu były zawsze słowa w stylu, "Jak można tak mówić o sędziwym, zasłużonym człowieku, więźniu obozu Auschwitz i posiadaczu najlepszego polskiego życiorysu?"
Nie powstrzymało to jednak wyżej wymienionych od kampanii nienawiści, kłamstw i pomówień wymierzonych w, jak się okazało, Bogu ducha winnego, 86 letniego wieloletniego więźnia Pawiaka, Auschwitz, Mauthausen, Gusen, Gross Rosen i Dachau.
Oto próbka możliwości salonu w niszczeniu niewinnych, lecz niewygodnych
„Zbrodniarz sponsorem Ojca Rydzyka?”,
„Za garść złotych monet”,
„Kobylański szmalcownikiem?”,
„Ścigany sponsor ojca Rydzyka”,
„Ekstradycja milionera”,
„Fałszywka Kobylańskiego”,
„Podwójne życie don Juana”,
„IPN o sprawie Kobylańskiego. Wydali rodzinę żydowską gestapo.”
Kobylańskiego, który poczynając od Pawiaka przeszedł przez Auschwitz, Mauthausen, Gusen, Gross Rosen i Dachau wyjęto spod tej ochrony dla byłych więźniów niemieckich obozów koncentracyjnych. Wszak nie był swój.
Nagonki i obrzucaniem błotem politycznych wrogów spowodowało, że nawet po oczyszczeniu z wyssanych z palca kłamstw żyją one dalej własnym życiem.
Na ulicy, forach internetowych, aż roi się od tych, co to na własne oczy widzieli agorowego Maybacha ojca dyrektora, zaświadczą, iż dysponuje on największym imperium medialnym w Polsce, a Kobylański to faszysta, kolaborant i szmalcownik bez dwóch zdań.
To jest właśnie największy dorobek Adama Michnika i jego zgranej trupy.
Warto tu przypomnieć również fragment tekstu Lizuta z GW, który najlepiej ilustruje wiarygodność tego pseudo-dziennikarza.
„Po wojnie Kobylański trafił do Austrii, potem do Włoch, błyskawicznie dorobił się wielkich pieniędzy. W 1952 r. wyjechał do Paragwaju. Nie ma na to dowodów, ale wszystko wskazuje, że za pomocą siatki Odessa, wspomagającej ucieczkę z Europy nazistów i ich współpracowników. W tym czasie rządził krwawy dyktator gen. Alfredo Stroessner, który udzielał schronienia nazistowskim zbrodniarzom wojennym”.
I tak oto polski patriota i ofiara niemieckiego nazizmu staje się sama podejrzana o nazizm i hitlerowskie zbrodnie.
Komu by się chciało sprawdzać, że gen. Stroessner dokonał zamachu stanu dopiero w 1954 roku, a Kobylański trafił do Paragwaju dwa lata wcześniej, wraz z włoską grupą biznesmenów zachęconych do inwestowania przez ówczesny paragwajski rząd.
Proces wytoczony przez Jana Kobylańskiego jest ważnym testem dla polskiego wymiaru sprawiedliwości. Przypomnę, że Zbigniew Ziobro za zniesławienie doktora G. został potraktowany bardzo surowo i samo zamieszczenie spotów reklamowych może go kosztować nawet pół miliona złotych.
Jak się zachowa polski niezawisły sąd w stosunku do salonowej śmietanki?
Bacznie obserwujmy i przyglądajmy się temu procesowi.
- kokos26 - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
Etykietowanie:

6 komentarzy
1. "Jak sie zachowa polski
basket
2. Tabloidowcy przed sądem.
Agamemnon ........................... Nieodpowiedzialny, kto głupiemu losy państwa powierzył.
3. To nie tabloidowcy. To zaciekłe psy współczesnej cenzury.
michael
4. J.Kobylański story..
basket
5. Odpowiadam na ostatnie pytanie.
jerry
6. Prof. Cenckiewicz odpowiada
Prof. Cenckiewicz odpowiada na rewelacje Czuchnowskiego: Spokojnie! Stąd nienawiść i taka walka. Ale prawda zwycięży
Prof. Cenckiewicz udostępnił wpis na portalu X, w którym odnosi się do rewelacji Wojciecha Czuchnowskiego z „Gazety Wyborczej”.
– pisze Cenckiewicz.
– dodaje szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego.
Naczelna
Izba Lekarska po tekście "GW" o szefie BBN: Niedopuszczalne. NIL chce
wszczęcia postępowania wyjaśniającego ws. wycieku danych
Naczelna Izba Lekarska
wydała komunikat, w którym odniosła się do doniesień „Gazety Wyborczej”
na temat szefa BBN Sławomira Cenckiewicza. „Informacje o przyjmowanych
przez pacjenta lekach są daną szczególnie wrażliwą i ich publiczne
ujawnienie nigdy nie powinno mieć miejsca” - podkreśliła Izba, domagając
się od organów państwa wszczęcia postępowania wyjaśniającego ws.
wycieku danych. „Apelujemy do przedstawicieli mediów o szczególną
ostrożność w przekazywaniu tego typu treści, gdyż mogą one nie tylko
naruszyć fundamentalne prawa pacjenta, ale doprowadzić do spadku
zaufania pacjentów do całego procesu leczenia i bezpieczeństwa ich
danych medycznych, a także stygmatyzacji osób chorych” - czytamy
w komunikacie NIL.
Dzień po przywróceniu przez BBN
do obiegu publicznego raportu z prac komisji ds. badania wpływów
rosyjskich „Gazeta Wyborcza” zaczęła reklamować artykuł Wojciecha
Czuchnowskiego z dzisiejszego wydania dziennika: „Leki szefa BBN. Wiemy,
co w ankiecie bezpieczeństwa zataił Sławomir Cenckiewicz”. Choć autor
artykułu w „Gazecie Wyborczej” Wojciech Czuchnowski nie ujawnił nazw
leku (zastąpił je literami X i Y), to zamieścił opis ich działania oraz
choroby, zaburzenia czy objawy, na które lekarze decydują się przepisać
pacjentowi dany lek. W tekście wielokrotnie pojawiają się także
sformułoania o „lekach psychotropowych” czy „leczeniu psychiatrycznym”,
z którego korzystał w pewnym okresie życia obecny szef BBN. Choć
Czuchnowski przekonuje, że „podobnie jak leczenie psychiatryczne, nie
jest niczym wstydliwym i piętnującym”, to z całą pewnością zdaje sobie
sprawę, jaki efekt może wywołać ujawnienie tego typu informacji.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl