Program powszechnej połowiczności

avatar użytkownika stagaz1
Nieśmiertelna polska połowiczność kwitnie bezprecedensowo za rządów Donalda Tuska. I jest to połowiczność programowa, gdyż wcale nie chodzi o to, że przeróżne przedsięwzięcia są rozpoczęte i niedokończone – one są celowo rozgrzebane. Mało tego, mam wrażenie że podjęto je już z myślą, że nie będą sfinalizowane. Jeśli to prawda, że mężczyznę poznaje się po tym jak kończy, to Donald Tusk nie poddaje się ocenie – wciąż i na okrągło rozwiązuje te same problemy, zresztą własnego pomysłu i chowu. W polityce krajowej łeb odrósł hydrze sopockiej, co już grozi premierowi kompromitacją, jako że to jego matecznik, można powiedzieć. Radni Sopotu zbiorowo pokazali premierowi figę wycofując spod głosowania uchwałę o referendum w sprawie odwołania prezydenta Karnowskiego. Pomorska PO rżnie głupa twierdząc, że referendum i tak się odbędzie przez inicjatywę obywatelską, ale dobrze poinformowane wiewiórki podpowiadają, że powód jest inny – stary jak dzieje demokracji przedstawicielskiej. Chodzi o to, że „gdyby do referendum doszło w drodze uchwały radnych, a sopocianie opowiedzieli się w nim za pozostawieniem prezydenta na stanowisku, to z mocy prawa rada miasta zostałaby rozwiązana. Trzeba by było rozpisać nowe wybory”. Dobre, co ? Gdy referendum wygra Karnowski, to przegra rada; gdy przegra Karnowski, to wygra rada, zatem trzeba koniecznie zrobić aby wilk był syty, a owca cała, czyli żeby o referendum zdecydowały zebrane już podpisy obywateli miasta. Problem jest tylko taki, że wtedy, przepraszam za słowo, na durnia wyjdzie znowu Donald Tusk, który wcześniej nakazał sopockim radnym PO głosowanie na sesji za referendum. Tylko uprzedzam ewentualnych oponentów, żeby mi nie mówili, że premier nie może nic nakazać radnym miasta, ponieważ boli mnie kręgosłup i nie mogę tarzać się ze śmiechu. Co gorsza premier nie uczy się nawet na błędach, a dowodem tego jest sprawa Waldemara Pawlaka, która jest ewidentnie rozwojowa - Donald Tuska zdaje się być ślepy na fakt, ze zuchwałość PSL rośnie w miarę, jak mu się coraz bardziej pobłaża. Zauważmy bowiem, że jeszcze parę miesięcy temu, po aferze w KRUS poleciały tam głowy ludowych kombinatorów. Tymczasem teraz, generał Pawlak nawet nie ustąpił ze stanowiska głównodowodzącego OSP. O ustąpieniu ze stanowiska w rządzie nikt nawet nie pomarzył. Premier tylko pisnął żałośnie, że w PO są inne standardy, lepsze niż w PSL-u. Ten zaś kpi z niego w żywe oczy, że „w czasach kryzysu możemy polegać tylko na rodzinie”. Od dawna podejrzewałem, że w tym rządzie nie ma mocnych na Pawlaka, ale teraz widać, że ten chłop naprawdę potęgą jest i basta. Teraz słyszę, że wicepremier w najlepsze kokietuje przedsiębiorców, co umoczyli się w opcjach walutowych i pokazuje Tuskowi jak się zgina dziób pingwina w sprawie kontroli posłów prowadzących działalność gospodarczą. Podobnie jest na froncie niemieckim, który został otwarty przez Władysława Bartoszewskiego, ale nikt go do tej pory nie zamknął. Owszem, premier ogłosił sukces, że nienawistna Erika Steinbach nie zasiądzie w radzie fundacji muzeum. Tyle, że na początku swej kadencji Donald Tusk głosił, że nie dopuści do powstania muzeum – skończyło się na zawieszeniu jednej Steinbach, muzeum zaś powstaje w najlepsze, a kanclerz Merkel nie może się Eriki nachwalić i przynajmniej raz w tygodniu przysięga jej swoje poparcie. Miało być łagodnie i skutecznie, a efekt jest taki, że Bartoszewski opluł wszystkich Niemców dookoła i rozwścieczył ich do białości. A fotel na Erikę czeka, tak czy inaczej. Kiedy niedawno, na jednym z niezliczonych szczytów UE Donald Tusk rozgromił protekcjonizm państwowy, a szczególnie poraził jego czołowego apologetę Sarkozy`ego, mało kto przewidział, że tak szybko się ta hydra podniesie. A przecież już starożytni wiedzieli, że hydrom łby odrastają. No i stało się i Francuzi w zamian za rządową pomoc przenoszą produkcję Renault ze Słowenii do ojczyzny. Skoro nawet Komisja Europejska „czuje się wystrychnięta na dudka”, to wyobraźmy sobie, co przeżywa nasz premier, któremu przecież po powrocie z owego szczytu niemal zbudowano łuk triumfalny ? Wiem, wiem, szczyty europejskie są co tydzień bez mała i premier może to sobie odbić w każdej chwili, jednak każdemu jest głupio, gdy okazuje się, że wyszedł na dudka. Tym bardziej, że było się na czym uczyć, bo podobny błąd znamy z historii, gdy Władysław Jagiełło po grunwaldzkiej wiktorii poniechał marszu na Malbork, gdyż wolał świętować przy kielichu i w dobrej kompanii.

9 komentarzy

avatar użytkownika kryska

1. stagaz1

Od tych "sukcesów"Donka niebawem zwariujemy
pozdrawiam -Przeciwność uczy rozsądku,dobrobyt go odbiera- SENEKA Młodszy
avatar użytkownika stagaz1

2. kryska

"Od tych "sukcesów"Donka niebawem zwariujemy" Jest szansa moim zdaniem, że on zwariuje wcześniej - to jesteśmy uratowani :) Pzdr.
avatar użytkownika Maryla

3. Jest szansa, że on zwariuje wcześniej

i w tym nasza nadzieja ;) Psychiatra Klich udzieli mu pomocy, jest"pod ręką". Bedzie dwa w jednym - lekarz przestanie udawać, ze jest generałem, a Tusk uzyska wreszcie fachowa pomoc. Obysmy my ten eksperyment przezyli! pozdrawiam

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika michael

4. Taka Polska Tuska jak i za Ruska.

Połowiczność zawsze była w Polsce obrzydliwa. Wrogowie Polski, wszelcy najeźdźcy i zaborcy, moskiewscy rusyfikatorzy, pruscy germanizatorzy spod znaku Hakaty, jeszcze od czasów antypolskich misji XVIII stulecia, prowadzili systematyczną i profesjonalną wojnę informacyjną. Podstawowym i podręcznikowym narzędziem każdej takiej wojny, jest nawała propagandowa, której celem zawsze jest zniesławienie i obrzydzenie wszystkiego co jest w przeciwniku dobre, oraz zasilenie, wsparcie i wyolbrzymienie wszystkiego, co jest słabością przeciwnika. Dżyngis Chan mawiał, podstawą wojennego sukcesu nie jest siła moich wojsk, ale zajęcze serce moich przeciwników. Przez kilkaset lat połowiczność była w Polsce czymś obrzydliwym, jest tak i dzisiaj, najlepszym dowodem jest Twoje obrzydzenie, szanowny autorze. Połowiczność jest cechą naszych napastników, postpolitycznych semi-elit ciągnących do III RP komunistyczne tradycje wszystkieg, co nawet w PRL było irytująco obrzydliwe. Taka Polska Tuska jak i za Ruska.
avatar użytkownika Maryla

5. Michaelu

powiem nawet, że w pewnych sprawach jeszcze gorsza! Akurat dzisiaj po wymianie kilku doswiadczeń w rozmowie z osoba, która "dobrze pamięta" doszłysmy do takiej konkluzji - w pewnych sferach zycia za PRL było wiecej normalności i wolności. W zyciu bym nie uwierzyła, ze cos takiego powiem i napisze. pozdrawiam

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika michael

6. Marylu. - I dlatego najwyższy czas na odpór!

Przecież najnowsza akcja Aspiryny bardzo kojarzy mi się z takimi zjawiskami jak "Karta 70". Tak pod wieloma względami teraz w Polsce jest gorzej, a przede wszystkim dlatego, że trockistowskie pokolenie komunistycznych kukułek PRL, rozpiera się i wypycha dzisiaj nas z naszego własnego gniazda. Tak się teraz realizuje napaść na Polskę, najazdem "Obcych Nostromo", niby polskich ET, jurgieltników zatraconych, którym nawet godności Judasza Iskarioty brakuje. Oni są jak Gollum, który niby był Władcą Pierścienia, jednak bardziej Śmierdzielem, Krętaczem i obrzydliwym robalem. To są nasi szemrani przywódcy, otwarcie przyznający się do uprawiania "postpolityki". Postpolityka nieustannie kojarzy mi się z praktykami tego obrzydliwego Krętacza Sméagola, urodzonego zdrajcy. Postpolityka jest czymś obrzydliwym i cuchnącym etycznie i ekskrementalnie. Salon w miejscu, w którym lubią kręcić się Owsiki.
avatar użytkownika stagaz1

7. Maryla

"lekarz przestanie udawać, ze jest generałem, a Tusk uzyska wreszcie fachowa pomoc" Gorzej będzie, jak się okaże, że psychiatra zapomniał, co się nauczył, a generał pozostanie niedouczony. Pzdr
avatar użytkownika stagaz1

8. michael

"Taka Polska Tuska jak i za Ruska" Coś w tym jest, zwłaszcza jak patrzę na Cimoszewicza na listach PO, to mam deja vu. Pzdr.
avatar użytkownika michael

9. Taka Polska Tuska, jak i PRL za Ruska.

To nie "coś w tym jest", to cała prawda. Obejrzałem sobie przed chwilą w TVP Info rozmowę o tym, że od pamiętnej kłótni gazowej z Ukrainą, na przełomie roku, Polska odbiera ok. 75% zakontraktowanego i potrzebnego gazu. Pozostałą część czerpiemy z zapasów. Jesli w kwietniu nie zaczniemy uzupełniać tych zapasów, to możemy mieć poważne kłopoty jeszcze w 2009 roku. O brakujących dostawach gazu wiadomo od stycznia. Alarmujaco pisał o tym w S24 kejow. Pisałem o tym ja, w nieco innym kontekście. Okazało się w czasie dzisiejszej rozmowy, że Polska strona rządowa, która przygotowuje się TERAZ do tzw. "wydania opinii w sprawie Rurociągu Bałtyckiego" nie jest poinformowana o tym co robi", nie zdaje sobie sprawy, że działając odpowiednio, we współpracy z rządami Szwecji, Finlandii, Estonii, Litwy i Łotwy moglibyśmy doprowadzić do zablokowania tej budowy. Wynika to z międzynarodowej umowy w sprawie bezpieczeństwa wód Bałtyku. Jedynym kompetentnym w dzisiejszej rozmowie okazał się być były minister gospodarki Piotr Woźniak, zarówno w sprawie gazu jak i Nord Stream. Polska Tuska, jak i za Ruska, polskie sprawy pozostawia w rękach Ruskich. No i tuskowy monopol władzy, która palikotowymi awanturami zasłania naprawdę ważne dla nas wszystkich sprawy. Sprawy tak ważne, decydujące o tym jaka będzie rzeczywista jakość życia Polaków, nie są przedmiotem publicznych dyskusji, wypłynęły prawie przypadkiem, w wieczornej audycji TVP Info. Zapewne dlatego nowa ustawa medialna ma zlikwidować tę rozgłośnię. Kto w mediach, który z czołowych dziennikarzy zajmie się takim tematem: - Skąd weźmiemy gaz, by od początku kwietnia można było zacząć uzupełniać polskie zapasy? Skąd, do jasnej cholery? Czy jakiś Sadurski, albo Monika Olejnik ruszy kitą w tej sprawie? A może Aleksander Smolar, przyciśnie rząd, może Wyborcza zrobi awanturę, już czas? A gówno ich to wszystko obchodzi! Taka Polska Tuska, jak i PRL za Ruska.