Era miłości

Interesujący artykuł można znaleźć na portalu LRT, litewskiego publicznego radia i telewizji. Autor, publicysta Roman Bilinskis, wprost pisze o polskiej polityce zagranicznej. Chwali wyraźnie Lecha i Jarosława Kaczyńskich za sympatię okazaną Litwie i budowanie partnerstwa miedzy Litwą a Polską. Zdaniem autora partnerstwo zakończyło się wraz z dojściem do władzy "pragmatycznego i ambitengo rządu Donalda Tuska, który idzie na konfrontację z prezydentem" (tłumaczenie koślawe, bo litewski rozumiem tak jak niemiecki, czyli biernie, z tą różnicą, że niemiecki mi wbijano do głowy pałką, a litewski podsłuchuję z własnego upodobania). Gorzej: "Gdy szefem dyplomacji został R. Sikorski rozpoczęto tworzenie polityki "Wielkiej Polski", w której Litwa może być jedynie małą posłuszną satelitą" - a chodzi o to, by stworzyć wrażenie, ze Litwa jest tylko częścią UE. Trudno sie z litewskim autorem nie zgodzić. Polityka nastawiona na Zachód nie przyniesie nam wiele dobrego. Silna koalicja państw wschodnich - Litwy, Łotwy Estonii, Ukriany i Polski, ale także choćby Gruzji, a w przyszłości (daj Panie Boże w niebiesiech, niedalekiej) Białorusi może wewnątrz przyszłej, rozszerzonej UE stworzyć mocne lobby. Dla naszego własnego dobra. Z tymi krajami łączą nas nie tylko sile więzy historyczne przez wielonarodową Rzeczypospolitą, ale także wspólny interes i ekonomiczny, i polityczny. Skoro Niemcy dogadali się ponad naszymi głowami z Rosją, my musimy dogadac się między sobą. Nie wolno Polsce zapominać też o połudnowych sąsiadach - Słowacji, Czechach i Węgrzech. Udawanie, że nasze interesy leżą wyłacznie na zachód od Odry może nam przysporzyć tylko kłopotów. A już konsekwencje tego zwrotu mamy - ostra krytyka ze strony białoruskiej opozycji, niechęć Litwinów, wreszcie pogróżki imperialnej Moskwy - na co też wskazuje Bilinskas. Rząd po prostu rujnuje to, co wypracował poprzedni rzad i prezydent. Pytanie tylko, skąd taka polityka tego rządu. Ktoś zna odpowiedź? Bo ja niestety nie.