Palikot twarzą eutanazji w Polsce
FreeYourMind, czw., 05/03/2009 - 08:05
Komuniści – obok hitlerowców - specjaliści w wykonywaniu eutanazji na masową skalę, z właściwym sobie wyczuciem miłosierdzia, wsparli teraz humanitarne wysiłki J. Palikota, który już nie tylko jest twarzą koalicji, ale nawet występuje w odpowiedzialnej roli twarzy polskiej eutanazji.
Moim zdaniem nareszcie ten sponiewierany nerwowo człowiek znalazł należne miejsce nie tylko w naszej kulturze, ale generalnie w cywilizacji śródziemnomorskiej. Sekunduje mu w tym 80-letni K. Kutz, który zamiast dokonać osobistego rozrachunku z życiem, wszak Szkieletor już przechadza się pod oknami, zajmuje się odfajkowywaniem cudzych rachunków życia. Oczywiście skreślanie innych ludzi, podludzi czy po prostu „elementu” z życia, to całkiem wdzięczne zajęcie, w czym, jak wspomniałem (ale o czym nie wspomina ani Kutz, ani Palikot, ani cała rzesza humanitarystów, którzy wysyłaliby miłosiernie innych na tamten świat niemalże na wyścigi), specjalizowali się hitlerowcy i sowieciarze. Propagujący eutanazję powinni więc śmiało zawiesić sobie na ramieniu przepaskę ze swastyką i sierpem i młotem, by łatwo byli rozpoznawalni w tłumie jako ludzie największego cywilizacyjnego postępu.
Cóż bowiem złego jest w eutanazji? Otóż nic. Wprowadzenie „litościwego zabijania” ma przynajmniej kilka poważnych zalet. Po pierwsze, odciąża zdrowe społeczeństwo ekonomicznie. Utrzymywanie ludzi schorowanych, stetryczałych, gadających do siebie, rzężących, niezdolnych ani do roboty, ani do płacenia rosnących podatków, dzieci z zespołem Downa i wielu innych osobników nieposiadających tej pozytywnej jakości życia, którą ma Urban, Palikot, Środa, Szyszkowska, Dunin, no i wielu wielu innych, jest zbyt kosztowne – właściwie jest to wyrzucanie pieniędzy w błoto. Po drugie, czyni zdrowszym to społeczeństwo, gdyż w zdrowym ciele – zdrowy duch, tak więc mniej osobników schorowanych od razu dodaje siły zdrowym samcom i samicom w stadzie, dzięki temu stado to może stawić czoła wyzwaniom XXI wieku. Po trzecie, prowadzi do bardzo pozytywnej zmiany w systemie emerytalnym – znika bowiem konieczność wypłacania pieniędzy cherlakom, których miejsce jest w ziemi.
Po czwarte i chyba najważniejsze, zapewnia niesłychane wprost oszczędności w sferze opieki zdrowotnej. Część oddziałów szpitalnych można by spokojnie polikwidować – np. oddziały intensywnej terapii (niezwykle kosztowna aparatura i zabiegi), ale też oddziały onkologiczne (naprawdę, bez przesady z tym leczeniem nowotworów – lepiej pieniądze przeznaczyć na poprawianie jakości życia zdrowym, przecież). Co więcej, spokojnie można zrezygnować z drogich ambulansów, skoro wystarczy na miejsce jakiegoś poważnego wypadku wysyłać jakiegoś wracia, który w podręcznej torbie nosi zestaw eutanazyjny, pozwalający jakiemuś dogorywającemu na jezdni osobnikowi odejść w pokoju i z uśmiechem na ustach z tego świata. Zresztą taki zestaw mógłby być w sprzedaży w każdej aptece, wszak eutanazję można by upowszechnić szczególnie wśród tych, co nie tyle pozostają w stanie terminalnym, ale np. nie znajdują sensu życia, bo, dajmy na to, z jakichś dziwnych powodów od roku czy dłużej, nie mogą znaleźć pracy i w związku z tym wpadają w depresję. Nie możesz znaleźć pracy? „Nasz zestaw pomoże ci pozbyć się życiowych problemów”, takiego mogłoby być hasło na pudełku, a wypowiadałby je uśmiechnięty od ucha do ucha Palikot, obejmując uśmiechniętego Kutza za szyję. Myślę, że byłoby to nie tylko fantastyczne wypełnienie misji przyjaznego państwa, którą to misją przecież Palikot z takim oddaniem się zajmował już w czasach kaczyzmu, występując z wibratorami na konferencjach prasowych, ale zarazem byłaby to okazja do przeprofilowania produkcji w firmach, które należą do tego posła PO. Mógłby wszak się zająć przemysłową produkcją zestawów eutanazyjnych (dla różnych grup wiekowych) i w ten sposób przeszedłby do historii jako dobroczyńca całego narodu.
Zestawy dla dzieci (np. chorych na białaczkę lub na raka kości) mogłyby na okładce zawierać zdjęcie śpiącego misia czy śpiącej laleczki. Chciałoby się powiedzieć: żyć, nie umierać - no ale może nie w tym kontekście. Komunistyczna „Trybuna”, która z autentyczną troską pochyla się nad inicjatywą Palikota, zapewnia, że poseł „nie obawia się braku poparcia w społeczeństwie”. Ja też się nie obawiam, byleby poseł nie zapominał nosić ze sobą wibratora, gdyż to jest jakiś znak rozpoznawczy. Wspomniana wyżej opaska też zawiera znaki dobrze rozpoznawalne w polskim społeczeństwie, więc rezonans będzie na pewno.
Sam dzielny Palikot formułuje swoje stanowisko tak:
„Jestem zwykłym człowiekiem i jestem po stronie matki, która z wielkiej miłości, chcąc ulżyć cierpieniom, pragnie sama dać zastrzyk śmierci swojemu ukochanemu synowi. Jestem po stronie tej matki – a nie po stronie Boga. Szczególnie zaś nie jestem po stronie bezdusznego Boga Jarosława Gowina”, i to jest rzecz warta nagłośnienia. Kto bowiem nie jest po stronie Boga, ten zwykle sytuuje się po stronie Szatana, zatem Palikot niech sobie dorzuci trzeci znaczek do dwóch wspomnianych wyżej i będzie miał naprawdę niezły zestaw.
http://www.trybuna.com.pl/n_show.php?code=2009030502
Cóż bowiem złego jest w eutanazji? Otóż nic. Wprowadzenie „litościwego zabijania” ma przynajmniej kilka poważnych zalet. Po pierwsze, odciąża zdrowe społeczeństwo ekonomicznie. Utrzymywanie ludzi schorowanych, stetryczałych, gadających do siebie, rzężących, niezdolnych ani do roboty, ani do płacenia rosnących podatków, dzieci z zespołem Downa i wielu innych osobników nieposiadających tej pozytywnej jakości życia, którą ma Urban, Palikot, Środa, Szyszkowska, Dunin, no i wielu wielu innych, jest zbyt kosztowne – właściwie jest to wyrzucanie pieniędzy w błoto. Po drugie, czyni zdrowszym to społeczeństwo, gdyż w zdrowym ciele – zdrowy duch, tak więc mniej osobników schorowanych od razu dodaje siły zdrowym samcom i samicom w stadzie, dzięki temu stado to może stawić czoła wyzwaniom XXI wieku. Po trzecie, prowadzi do bardzo pozytywnej zmiany w systemie emerytalnym – znika bowiem konieczność wypłacania pieniędzy cherlakom, których miejsce jest w ziemi.
Po czwarte i chyba najważniejsze, zapewnia niesłychane wprost oszczędności w sferze opieki zdrowotnej. Część oddziałów szpitalnych można by spokojnie polikwidować – np. oddziały intensywnej terapii (niezwykle kosztowna aparatura i zabiegi), ale też oddziały onkologiczne (naprawdę, bez przesady z tym leczeniem nowotworów – lepiej pieniądze przeznaczyć na poprawianie jakości życia zdrowym, przecież). Co więcej, spokojnie można zrezygnować z drogich ambulansów, skoro wystarczy na miejsce jakiegoś poważnego wypadku wysyłać jakiegoś wracia, który w podręcznej torbie nosi zestaw eutanazyjny, pozwalający jakiemuś dogorywającemu na jezdni osobnikowi odejść w pokoju i z uśmiechem na ustach z tego świata. Zresztą taki zestaw mógłby być w sprzedaży w każdej aptece, wszak eutanazję można by upowszechnić szczególnie wśród tych, co nie tyle pozostają w stanie terminalnym, ale np. nie znajdują sensu życia, bo, dajmy na to, z jakichś dziwnych powodów od roku czy dłużej, nie mogą znaleźć pracy i w związku z tym wpadają w depresję. Nie możesz znaleźć pracy? „Nasz zestaw pomoże ci pozbyć się życiowych problemów”, takiego mogłoby być hasło na pudełku, a wypowiadałby je uśmiechnięty od ucha do ucha Palikot, obejmując uśmiechniętego Kutza za szyję. Myślę, że byłoby to nie tylko fantastyczne wypełnienie misji przyjaznego państwa, którą to misją przecież Palikot z takim oddaniem się zajmował już w czasach kaczyzmu, występując z wibratorami na konferencjach prasowych, ale zarazem byłaby to okazja do przeprofilowania produkcji w firmach, które należą do tego posła PO. Mógłby wszak się zająć przemysłową produkcją zestawów eutanazyjnych (dla różnych grup wiekowych) i w ten sposób przeszedłby do historii jako dobroczyńca całego narodu.
Zestawy dla dzieci (np. chorych na białaczkę lub na raka kości) mogłyby na okładce zawierać zdjęcie śpiącego misia czy śpiącej laleczki. Chciałoby się powiedzieć: żyć, nie umierać - no ale może nie w tym kontekście. Komunistyczna „Trybuna”, która z autentyczną troską pochyla się nad inicjatywą Palikota, zapewnia, że poseł „nie obawia się braku poparcia w społeczeństwie”. Ja też się nie obawiam, byleby poseł nie zapominał nosić ze sobą wibratora, gdyż to jest jakiś znak rozpoznawczy. Wspomniana wyżej opaska też zawiera znaki dobrze rozpoznawalne w polskim społeczeństwie, więc rezonans będzie na pewno.
Sam dzielny Palikot formułuje swoje stanowisko tak:
„Jestem zwykłym człowiekiem i jestem po stronie matki, która z wielkiej miłości, chcąc ulżyć cierpieniom, pragnie sama dać zastrzyk śmierci swojemu ukochanemu synowi. Jestem po stronie tej matki – a nie po stronie Boga. Szczególnie zaś nie jestem po stronie bezdusznego Boga Jarosława Gowina”, i to jest rzecz warta nagłośnienia. Kto bowiem nie jest po stronie Boga, ten zwykle sytuuje się po stronie Szatana, zatem Palikot niech sobie dorzuci trzeci znaczek do dwóch wspomnianych wyżej i będzie miał naprawdę niezły zestaw.
http://www.trybuna.com.pl/n_show.php?code=2009030502
- FreeYourMind - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
6 komentarzy
1. FYM
2. Błazen w POście
basket
3. o ile miwiadomo to Palikot twarzy nie ma
4. stan35
5. Ach ta semantyka...
Selka
6. @FYM
Selka