Co zrobić z polskimi mediami publicznymi?

avatar użytkownika FreeYourMind
Pytanie wydaje się absurdalne w sytuacji, w której media te stały się żerowiskiem politycznym przez ostatnie 20 lat. Ich rola zmieniła się może o tyle w stosunku do zmonopolizowanych całkowicie środków przekazu za czasów komunistycznych, że funkcjonują w odmiennym kontekście medialnym (ekspansja mediów komercyjnych (silnie spolityzowanych, dodajmy)) oraz społecznym - nieco iluzoryczne, moim zdaniem - poczucie swobód obywatelskich w naszym kraju. Dlaczego iluzoryczne? Ponieważ obywatelom pozwala się na demonstrowanie jakichś swoich idiosynkrazji wobec władzy czy wobec patologii trawiących polską państwowość, ale możliwości wpływania na mechanizmy zwalczające nieprawidłowości rządzenia czy owe patologie sa po prostu znikome. Działa to na zasadzie "możecie sobie poszczekać na ulicach, ale generalnie to mamy was w du...żym poważaniu; grunt, żebyście zasilali państwową kasę".

Gdyby wobec mediów publicznych zastosowano opcję zerową, tzn. wywalono by cały personel po "obaleniu komunizmu" i rozpoczęto nowy nabór ludzi, sprawdzając dokładnie nie tylko ich kwalifikacje zawodowe, ale przede wszystkim to, jaką postawę przyjmowali w warunkach komunistycznej opresji skierowanej przeciwko społeczeństwu, opresji, w której, dodajmy, środki masowego przekazu pełniły rolę niebagatelną, wtedy można byłoby zadbać o właściwy (niezależny od kontekstu politycznego, bo to jest chyba ideał, o jaki powinno nam chodzić - wszak dziennikarz to ma być "watchman on the hill", jak mawia legenda) wzorzec organizowania mediów publicznych i tym samym przywracając im należny prestiż. Jak wiemy jednak w naszym kraju ani nie było bitew o wieże telewizyjne (kto pamięta choćby rewolucję w Rumunii, ten wie, o czym mówię), ani żadnej próby uporządkowania sytuacji w mediach odziedziczonych po poprzednim reżimie. Co więcej, A. Drawicz, wchodząc do budynku TVP od razu błysnął złotą myślą, postulując, by "legitymacje partyjne zostały w przedpokoju". Gdyby chodziło o kapelusze, to tego rodzaju zalecenie można by potraktować jako dżentelmeńską zasadę, jednakże tego rodzaju filozofia w podejściu do mediów publicznych, znakomicie wpisująca się w wizję nierozliczania komunizmu, zapoczątkowaną przez rząd T. Mazowieckiego nie mogła przynieść żadnych innych skutków poza pogłębieniem procesu gnilnego, jaki toczył środki masowego przekazu.

Oczywiście był to jeden z kawałków całej układanki, która stanowiła obraz polskiego "rynku medialnego", który od początku był patologiczny - poczynając od procesu "przejmowania mediów publicznych", poprzez likwidację komunistycznego koncernu prasowego, pozostawienie całkowitej swobody w działaniu mediów komunistycznych (typu "Trybuna", "Polityka", a potem "NIE","Fakty i Mity" etc. - no, jedynie w przypadku "Złego" stwierdzono jednak, że co za dużo to niezdrowo, gdy się okazało, że publikowanie zdjęć gwałtów, samobójców itd. to chyba nadmierna wolność prasy), ułatwienia ekonomiczne dla działania jednych mediów (vide "GW"), uniemożliwanie lub poważne utrudnianie, chociażby za pomocą przeszkód w dystrybucji, działania innym (vide prasa prawicowa), a kończąc na "systemie koncesyjnym" dotyczącym rozgłośni radiowych i stacji telewizyjnych, z powołaniem KRRiT na czele. Już kiedyś pisałem, że totalny bajzel, jaki w Polsce jest stanem permanentnym (nie tylko na rynku medialnym) jest na rękę wielu ludziom, bo przecież, skoro jest bajzel, to zawsze potrzebne są reformy, a jak jedne reformy nie wychodzą, powiększając bajzel, to wprowadza się następne, jeszcze bardziej powiększające ten bajzel i interes się kręci, bo przez cały ten czas "reform" ktoś za "reformowanie" bierze ciężkie pieniądze. Zawsze zresztą można rozłożyć ręce i powiedzieć, że "nie dało się wiele zrobić, ale może następnym razem..."

Jak jednak uczy nas historia 20-lecia III RP na funkcjonowaniu w bajzlu da się znakomicie zarobić, czego namacalnym dowodem są koncerny medialne, takie jak Agora czy ITI, które wyrobiwszy sobie pozycję niemalże monopolistyczną, stanowiącą logiczną konsekwencję okrągłostołowego układu politycznego, mogą decydować, co ma prawo bytu na rynku medialnym, a co nie. I to także w mediach publicznych. Pomijając dość istotny, ale nie decydujący, według mnie, wątek polityczny, czyli jednoznaczne poparcie Ministerstwa Prawdy dla status quo bantustanu, jakim stała się Polska, status quo, które wyklucza z dyskursu politycznego ludzi przeciwnych porządkom bantustanu, to najważniejsze są względy ekonomiczne, które nakazują mediom komercyjnym zwalczać jakąkolwiek formę konkurencji. Zatem jeśli, jak to było w przypadku publicznego radia, Jedynce i Trójce udało się zagrozić słuchalności stacji nadających od rana do wieczora papę stanowiącą rezultat komputerowego mielenia (każdy, kto słuchał dłużej Zetki czy RMF-u, wie, że nadawana tam jest z niewielkimi zmianami prawie w kółko ta sama muzyka), okraszoną debilnymi wstawkami prezenterów i konkursami dla matołów - to naturalne jest, że przystąpiono do kontrataku na media publiczne jako "wrogie". Funkcjonariusze Ministerstwa Prawdy już tak sobie rwali włosy z głowy, że byli o krok od totalnego wyłysienia. Jeszcze trochę bowiem, a okazałoby się, że Polacy wolą słuchać mediów publicznych aniżeli papy, co przy spadających cenach akcji Agory mogło mieć katastrofalne, niedowracalne skutki nie tylko finansowe, ale mentalne. Kto by bowiem uczył obywateli demokracji? Kto by przewodził "ciemnemu ludowi"?

No ale, jak wiemy sytuacja została w porę opanowana i establishment czerwono-różowy wziął górę, co widzimy po entuzjastycznych reakcjach samych funkcjonariuszy i ich przydupasów rozsianych tu i tam, a którzy zabierają głos tym żarliwiej, im bardziej porządek bantustanu jest zagrożony. Media publiczne wszak mają rację bytu w obecnej naszej rzeczywistości o tyle, o ile nie wchodzą w paradę mediom komercyjnym, które, jak pokazała słynna rozmowa pewnego lwa z pewnym szczwanym lisem, były o krok od powołania kartelu trzymającego w ryzach cały rynek. Możemy być pewni, że ten kartel wnet powstanie - gdy to jednak nastąpi zwykli obywatele dowiedzą się tym jako ostatni. Kiedy zaś kartel zacznie rządzić zajmie się też "mediami oszołomskimi", gdziekolwiek by nie były i systematycznie będzie je wypychał poza mainstream. Ale, powiadam, to wszystko dopiero przed nami, gdyż po pierwsze, w bantustanie co nagle, to po diable, zwłaszcza że oszołomstwo potrafi podnosić krzyk z byle powodu, niemalże jak pacjent na widok strzykawki. Po drugie, wobec oszołomostwa należy stosować taktykę salami, tj. odcinania kawałka po kawałku, gdyż takie drobiazgi uchodzą oczom "opinii publicznej". Po trzecie, musimy pamiętać, że mamy do czynienia z ludźmi, którzy są fachowcami od bajzlu, a nie od profesjonalnego urządzania mediów (jak ktoś chce wiedzieć, jak wyglądają profesjonalne media, niech poogląda telewizję brytyjską lub amerykańską), fachowcami, którzy w warunkach wolnej konkurencji mogliby najwyżej programy rolne prowadzić i to w godzinach najniższej oglądalności. Mniejsza jednak z tym.

Piszę to wszystko dla zarysowania kontekstu do świeżej i bulwersującej wielu, sprawy K. Skowrońskiego. Jak wiemy, był to jeden z ostatnich epizodów "odPiS-owienia" mediów publicznych. Rzecz w ogóle warta zastanowienia, bo jakiekolwiek próby od-PZPR-owienia czy odkomuszenia, mówiąc ściśle, mediów po 1989 r. były i są traktowane jako zamach na swobody obywatelskie i wolność prasy. No ale, że zacytuję piosenkę "taka gmina", po prostu, a szerzej, taki bantustan. Więc już nawet nie chce mi się pisać o prawie prasowym, które też stanowi czystą kpinę nie tylko z nowoczesnego, zachodniego dziennikarstwa, lecz i ze zdrowego rozsądku. Odbiegłem jednak od tematu. Dzisiejsza demonstracja poparcia dla Skowrońskiego o tyle mnie ucieszyła, że po raz pierwszy od dłuższego czasu widać było tylu dziennikarzy czy innych osób publicznych protestujących w jakiejś słusznej sprawie. Ostatnia taka wielka akcja była, jak pamiętamy, gdy gwiazdy, a raczej kwiat polskiego dziennikarstwa zamykały się w klatce w obronie jakiegoś gostka, co nałgał o jakimś urzędniku i nie chciał tego odwołać, za co trafił za kratki. Dawne dzieje, prawda? Sprawa Skowrońskiego pokazuje jednak, że są już jednak ludzie mediów, którzy nie boją się wyjść na ulice, a to już postęp. Co innego bowiem przemawiać z ciepłego studia rozgłośni czy też komentować przed kamerą, a co innego wyjść i pokrzykiwać przed budynkiem jakiejś powaznej instytucji. Kto brał udział w demonstracjach ulicznych ten wie, o czym mówię. Oczywiście protestującym nic specjalnego nie grozi, ale pewnie dreszczyk emocji jest.

Jednakże nawet nie o tym chcę pisać, choć, powtarzam, widok budzący moją sympatię. Gdybym był w okolicach Myśliwieckiej, to może sam bym polazł pokrzyczeć, bo ostatnio coraz bardziej narasta we mnie ponownie pragnienie wyjścia na ulicę i wywijania pięścią, ale spokojnie, to jeszcze nie teraz :) Otóż z jednej strony widok krzepiący, z drugiej mam jakieś wrażenie, że nie do końca jestem w stanie pojąć, o co właściwie chodzi. Sprawa jest o tyle zagadkowa, że sam Skowroński przecież kiedyś pracował w Zetce, więc choćby z tego względu Agora mogła sobie dać spokój z tym ostentacyjnym aż do bólu, niemal histerycznym, jego flekowaniem (jak widać jednak, kto porzuca mury Ministerstwa Prawdy, ten staje się od razu podejrzanym o prawicowo-nacjonalistyczne odchylenie, co widać także po R. Graczyku czy - świeża historia - M. Cichym, którego los do tego stopnia ujął pewnego arcypasterza, że na Środę Popielcową zamiast o 40 dniach duchowego przygotowania do Święta Zmartwychwstania Panskiego zaczął mówić o ciężkim losie pewnej gazety i ponurych igrzyskach antysemickich w naszym kraju). Pal diabli jednak Agorę, bo przecież patrząc z kolei w stronę tych, co stanęli murem za Skowrońskim, to chciałoby się spytać, no ale w czym problem?

Jeśli media publiczne przez te 20 lat, jak się okazuje, są właściwie poza jakąkolwiek kontrolą społeczną (zwróciła na to uwagę J. Staniszkis w swoim dzisiejszym komentarzu w "Dzienniku"), a jedynie są żerowiskiem dla jakichś środowisk czerwono-różowych, to należy raz na zawsze machnąć na nie ręką, przecież, a nie wylewać łzy nad tym, że "coś tracimy". Powiedzmy sobie bowiem szczerze, jak to śpiewała w jednej z piosenek A. Moyet: "you can't loose, what you don't have". Jeśli więc media publiczne tak naprawdę jedynie w jakimś krótkim przedziale czasu można było traktować jako jakoś skoligacone z obywatelami, jako jakoś odpowiadające na społeczne zapotrzebowanie, jako jakoś oddające pluralizm opinii panujący wśród nas - to nie możemy ulegać złudzeniu, że te media udało się obywatelom "przejąć". Nie należy więc, moim zdaniem, wracać do tej samej rzeki, zwłaszcza jeśli przypomina ona składem chemicznym deltę Mekongu. Co wobec tego grono protestujących powinno uczynić? Zebrać się do kupy i zwyczajnie utworzyć własną rozgłośnię, w której normalni ludzie będą na antenie i gdzie będzie grana ciekawa muzyka, gdzie będzie można posłuchać Wolskiego, Pietrzaka, Pospieszalskiego, Reszczyńskiego, Jachowicza, Migalskiego, Skowrońskiego etc., gdzie przy okazji powróci duch Trójki z czasów, kiedy to radio niezwykle szanowało odbiorców, dostarczało potężnej wiedzy o muzyce itd. To wszystko jest do zrobienia przecież, a możliwości, jakie mają ludzie mainstreamu są nieporównywalne z możliwościami ludzi z off-u (mam tu na myśli choćby radio, które planuje powołać do istnienia J. Jarecki, co też jest godną wsparcia inicjatywą).

Oglądanie się na media publiczne jest nie tylko stratą czasu, ale i ludzkiego potencjału. Trzeba, powtarzam to już po raz kolejny, tworzyć w Polsce nowe media.


PS. Poniżej, niejako na deser, zamieszczam linki nie tylko do tekstów obrazujących widzenie mediów publicznych przez funkcjonariuszy Ministerstwa Prawdy z wartymi zacytowania wyimkami:

http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80273,6335402,Warszawa__Protest_w_obronie_Skowronskiego.html
"Przeciwnicy zarzucają mu uległość wobec rządzącego do niedawna radiem PiS. "Gazeta Wyborcza" niedawno pisała jak Trójka wysyłała wóz transmisyjny, by - w przeddzień emisji - nagrywać wywiad z prezesem Jarosławem Kaczyńskim."

http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80269,6321657,Wojciech_Reszczynski_odwolany_z_funkcji_wiceszefa.html
" Wśród pracowników IAR miał opinię osoby niezbyt zainteresowanej codzienną obsługą wydarzeń, ale zwracającej uwagę na przekaz ideologiczny. Nieoficjalnie dziennikarze mówią, że Reszczyński "zasłynął" na przykład, gdy po śmierci Aleksandra Sołżenicyna zabronił opublikować wspomnienia Daniela Olbrychskiego o zmarłym."

Nie ma jak te nieoficjalne wiadomości Ministerstwa Prawdy. Choć i oficjalne są wysokiej próby, co widzieliśmy po znakomitym śledczym tekście A. Kublik i R. Grochal:

"Bałagan w finansach spółki, gotówka wywożona w walizkach za wschodnią granicę, ogromne honoraria dziennikarskie wypłacane niezgodnie z zasadami spółki - "Gazeta" poznała wyniki audytu w publicznym radiu"
http://wyborcza.pl/1,75478,6276075,Chaos_w_Polskim_Radiu.html

http://www.dziennik.pl/wydarzenia/article332005/Pikieta_przeciw_wyrzuceniu_szefa_Trojki.html
http://zakopane1973.salon24.pl/389653.html
http://www.dziennik.pl/opinie/article331790/Jachowicz_Odchodze_z_Trojki.html
http://www.dziennik.pl/opinie/article331286/Mann_broni_Skowronskiego.html

25 komentarzy

avatar użytkownika kazef

1. FYM

W zasadzie masz racje, ale cos mi sie wewnetrznie przewraca w bebechach, jak pomysle, ze mam sie zgodzic na to, ze w Polsce nie da sie zrobic porzadnych panstwowych mediow. W czym jestesmy gorsi od Niemcow, Wlochow czy Anglikow? Nowe media - jak najbardziej. Tez się dołożę. Ale likwidacja publicznych to pogodzenie sie z porazką zadaną rękami michiko-walterow, platformianych lobuzow i innego ciałamajstwa. To wreszcie pogodzenie się z upadkiem obyczaju (ciekawie ująl to Jachowicz, piszac jak łatwo Jethon zgodziła się na schedę po Skowrońskim). Sytuacja w mediach wkur**a mnie na potęgę, ale nie mam zamiaru tym $%#@$^$ odpuszczać. Poza tym obok spraw politycznych w publicznych mediach dzieje sie jeszcze parę innych rzeczy, np. nadaja muzyke poważną. Za bardzo jestesmy owładnieci polityką.
avatar użytkownika Przemo

2. FYM

Takim wpisom, będę przyklaskiwał nie tylko łapami, ale i wszystkim, czym przyklasnąć mogę. Z radiem czy telewizją internetową, jest wszak problem - trzeba mieć internet i to jest poważne ograniczenie, takiego radia nie ma w "powietrzu", a michnikowski tok fm i inne badziewia są. Co nie oznacza, że jestem przeciwny inicjatywie J.Jareckiego, wręcz odwrotnie - pomysł, przednim jest.

Pozdr.
-------------------
GW nie kupuję.
TVN nie oglądam.
TOK FM nie słucham.
Na Rysiów, Zbysiów i Mira nie głosuję.

avatar użytkownika kryska

3. te media dac politykom

niech se je utrzymuja z wlasnej kabzy i pieprza cuda niewidy. stworzyc nowe media i politykom od nich WON! pzdr
pozdrawiam -Przeciwność uczy rozsądku,dobrobyt go odbiera- SENEKA Młodszy
avatar użytkownika Rzepka

4. >Free

Ja też się przez chwilę zastanawiałem dlaczego "Wyborcza" w taki paskudny sposób zaatakowała Skowrońskiego. Bo to nie jest przecież gość o jakichś wyrazistych poglądach. Był pilnym uczniem Andrzeja Woyciechowskiego, a jak Woyciechowski, to Zetka, a jak Zetka, to wiadomo - Agora. I nawet jeśli później wysunął się spod tej michnikowej sztancy, to przecież nie tak bardzo. Choć patrząc na to, co reprezentują dziś inni uczniowie tej szkoły, tacy jak Szczygieł, czy Majewski, chyba jednak trochę się wymknął. A może po prostu zaczął samodzielnie myśleć? Ale główną winą Skowrońskiego względem "GW" było to, że awansował w złym czasie i nie przez tych ludzi, co należy był nominowany. To wystarczyło, trzeba było dorżnąć watahy. Bez litości. Dlatego żal mi faceta. Dużo wątków dziś w tekście, należałoby każdemu z nich poświęcić osobny komentarz ;) Nowe media - wiśta wio, łatwo powiedzieć...Kochane pieniążki...;) Pozdrawiam
avatar użytkownika FreeYourMind

5. kazef

odpowiedziałem Ci pod postem na s24 :) Tu więc tylko powiem krótko: odzyskanie mediów publicznych byłoby możliwe po obaleniu postkomunizmu, co się na razie nie zapowiada. Pozdr
avatar użytkownika Maryla

6. co zrobić? pilnować kasy !!!

nie zapominajcie, ze ta rozpierducha jest po to, zeby zrealizować plan "przyszedł Rywin do Michnika". Tylko "przychodzacy" sie zmienił. Co się zmieni, że nie bedzie Skowrońskiego? Nic. To histeria, milczenie owiec, jak Skowroński, doprowadziło do tych czystek. Nie milczeć, nie beczeć za Skowrońskim, tylko pilnowac kasy.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika FreeYourMind

7. Rzepka

mnie to nawet już nie chodzi o samego Skowrońskiego, ale też o jakieś nadmierne zachwalanie Trójki. No może miała nieco lepszy poziom niż kiedyś, lecz nazywanie jej jakimś "inteligenckim radiem" uważam za megalomanię. Wciąż brakuje takich programów radiowych, które by nas przykuwały do głośników, jak kiedyś audycje BBC czy RWE :) Pozdr
avatar użytkownika Beta

8. Przepraszam Przemo, Ty znasz

Przepraszam Przemo, Ty znasz jakiś adres telewizji internetowej? Ja jeszcze miesiąc temu odbierałam włoską RAI i regionalne na KJ, a teraz nie ma nic. Były też kamery internetowe na żywo np.w Afryce, na wyspie Mykonos w Grecji..niczego nie ma.Przepraszam innych użytkowników, że nie na temat.
avatar użytkownika FreeYourMind

9. Maryla

co do kasy, to jak teraz tęczowa koalicja zaklepie nową ustawę medialną, to już tam będą wiedzieć na co budżetowe pieniądze w odniesieniu do mediów publicznych mają iść :)
avatar użytkownika kazef

10. @FYM

"odpowiedziałem Ci pod postem na s24 :) " Widziałem. I tu tylko napiszę, że generalnie chodzi mi o to, żeby nie wylewac dziecka razem z kąpielą. Dobrej nocy.
avatar użytkownika Przemo

11. kazef

"Poza tym obok spraw politycznych w publicznych mediach dzieje sie jeszcze parę innych rzeczy, np. nadaja muzyke poważną" Kazef - pytam gdzie ? Bo nie w 1 i 3, czasem się trafi w 2. Generalnie jest tak, że jak chcesz posłuchać muzyki powaznej, to możesz sobie wrzucić płytę, jaką masz w domu. Dwójka jest programem, który stara się łatać dziury, ale tych dziur jest tak wiele, że sobie z tym nie radzą, ale to nie ich wina.

Pozdr.
-------------------
GW nie kupuję.
TVN nie oglądam.
TOK FM nie słucham.
Na Rysiów, Zbysiów i Mira nie głosuję.

avatar użytkownika FreeYourMind

12. Przemo

na tradycyjne nadawanie trzeba mieć tyle kasy, że jest to poza zasięgiem zwykłych ludzi. W przypadku jednak ludzi mainstreamu, którzy dziś protestowali, to przecież oni mają o wiele "większe moce" (nie tylko decyzyjne). Zresztą istnieje Radio WaWa Reszczyńskiego - co za problem zmienić je w czołowe radio z nową ramówką, publicystyką etc.? Pozdr
avatar użytkownika kazef

13. "możesz sobie wrzucić płytę"

A jak chcę sobie na żywo posłuchac z filharmonii?
avatar użytkownika Maryla

14. FYM

pieniadze z naszych podatków i tak pójdą na te hucpę teczową. Ja mówie o pilnowaniu budynków, sprzetu, archiwów. Czekam na te nową ustawę medialna. Od 20 lat mamy tę sama polkę, nigdy, nawet przez czas Wildsteina, nie było inaczej, tylko Targalski i Czabański zrobili revoltę.I chwała im za to.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika FreeYourMind

15. kryska

jak na mój gust, to innej drogi na razie nie widzę. Jesteśmy w ślepej uliczce, pozdr
avatar użytkownika kazef

16. FYM: Radio WaWa

Co za problem? Po pierwsze wawa nei nadaje w calej Polsce po drugie - zeby wypromowac radio do poziomu sluchalnosci np. Zetki trzeba olbrzymej kasy na rozruch i reklame. Kilka lat dryfowania na stratach. RMF I ZET rozpoczely dzialnosc na zasadach mafijnych, nielegalnie. Bez specjalnych nakladow. Moze kiedys ktos to dokladnei opisze, tak jak Remuszko agorę.
avatar użytkownika FreeYourMind

17. Maryla

to prawda, Wildstein niewiele zmienił i chyba nie za bardzo wierzył w możliwość rozwalenia postkomunistycznej TVP. Natomiast to, co udało się Czabańskiemu i Targalskiemu zagospodarują teraz "właściwi ludzie". Pozdr
avatar użytkownika FreeYourMind

18. kazef

pasmo nadawania można z czasem poszerzyć (lub przynajmniej próbować). Oczywiście, co innego radio mądre, a co innego masówa, jaką robią pseudostacje, typu RMF czy Zetka. A o powstaniu tych ostatnich, to faktycznie, przydałoby się jakieś gruntowne opracowanie. Wszystko w tym kraju tonie w mrokach. Zwłaszcza przeszłość co głośniejszych dziennikarzy i mediów.
avatar użytkownika Maryla

19. tak więc nie ma co się zajmowac "publiczną" - media kłamią

jak za PRL -u - to hasło trzeba propagować i budowac lokalne ośrodki informacji. Niech sobie tam w publicznej Kiszczak z Wałęsą konferencje zwołują, a w walterowni Jaruzelski z Michnikiem ;)

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika kazef

20. @Maryla

Być może FYM ma racje. Nowe uda sie dopiero zbudowac na zgliszczach postkomuny.
avatar użytkownika Rzepka

21. "inteligenckie radio"

Może dla tych, którzy tak mówią wszystko, co powyżej Dody jest inteligenckie ;)
avatar użytkownika Maryla

22. dzisiaj we wsi 24 wylansowano tę "inteligencję" 3-ki

a pani Magdo obiecała, ze bedzie jeszcze bardziej inteligenckie ;)))

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

23. @kazef

dlatego mówie - jedyna "wartością' jakiej nalezy bronic, to majątek! Zeby nie rozkradli. Cała reszta to psu na budę, dopóki hydra z PRL-u zyje, wszystko skazi.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Rzepka

24. jeszcze bardziej inteligenckie ;)))

Co najmniej raz w tygodniu premier będzie recytował u pani Magdy " Skumbrie w tomacie" :))) Pani Magda zorganizowała bowiem kiedyś konkurs recytatorski wśród polityków. Wygrał Bronisław Geremek przed Tadeuszem Mazowieckim. Tusk ze "Skumbriami w tomacie" nie załapał się na nagrodę, no ale nic dziwnego, przy takiej konkurencji...;)
avatar użytkownika FreeYourMind

25. Maryla

"a pani Magda obiecała, ze bedzie jeszcze bardziej inteligenckie" otóż to. Wystarczy pospraszać do studia Borowskiego, Oleksego, Siwca, Rosatiego... - wtedy będzie inteligencja jak cholera. :D