Ekumenizm w świetle objawień Matki Bożej w Fatimie

avatar użytkownika intix

 

.

       Ekumenizm w świetle objawień Matki Bożej w Fatimie
       (Artykuł z 2000 r.)

       Objawienia fatimskie są bardzo głęboko sięgającym orędziem zbawienia przez nabożeństwo do Niepokalanego Serca Maryi. Biskup Alberto Cosme de Amaral, ordynariusz Fatimy, nazywa objawienia Matki Bożej w Cova da Iria „skróconą Ewangelią”, ponieważ mówią one o zwycięskiej mocy Chrystusa za pośrednictwem Maryi. Kardynał Cerejera, patriarcha Lizbony, stwierdził: „Wierzymy, że objawienia Fatimskie otwierają nową erę, erę Niepokalanego Serca Maryi”1. Czy ten kult do Niepokalanego Serca Maryi, potwierdzony przez Kościół i rozpowszechniany na całym świecie, ma coś wspólnego z dzisiejszym ekumenizmem?

       Warto zauważyć, że bezpośrednim następstwem objawień fatimskich było rozpowszechnienie się nabożeństwa do Niepokalanego Serca Maryi. Dzięki temu na całym świecie Kościół katolicki odnotował liczne nawrócenia, które swym zasięgiem objęły ludzi wszystkich stanów – od zwyczajnych i prostych aż do warstw inteligenckich. Ten sukces misyjny został nagle przerwany po Soborze Watykańskim II; wtedy to nowa orientacja ekumeniczna zaczęła przenikać umysły duchowieństwa. Czy może to być zjawisko przypadkowe, czy też raczej wskazuje ono na antynomię między Fatimą a działalnością ekumeniczną?

 

       I. Atmosfera fatimska i ekumenizm

       Kiedy na wiosnę 1916 r. Anioł objawił się dzieciom po raz pierwszy, z jego ust padły słowa:

„Nie bójcie się, jestem Aniołem Pokoju, módlcie się ze mną”. (*)

       I uklęknąwszy, pochylił głowę aż do ziemi i uczył dzieci znanej modlitwy:

 

„O mój Boże, wierzę w Ciebie, uwielbiam Ciebie, ufam Tobie, kocham Cię. Proszę Cię, byś wybaczył tym, którzy nie wierzą, którzy Cię nie uwielbiają, którzy Ci nie ufają, którzy Cię nie kochają”.
      
       I dodał:

„Tak macie się modlić. Serca Jezusa i Maryi słuchają z uwagą waszych próśb”2.

 

       Jest to jakby wprowadzenie dzieci w główny temat przyszłych Objawień Matki Bożej. Istotą tego wprowadzenia jest troska Maryi o zbawienie dusz oraz o oddanie Bogu należytego hołdu w formie zadośćuczynienia za ciągle obrażany Boży Majestat. Innymi słowy, orędzia fatimskie są teocentryczne. Fatima jest orędziem rzeczy ostatecznych, najważniejszych dla człowieka. W dniu 13 lipca 1917 r. dzieci widzą piekło, 13 maja Matka Najświętsza mówi o czyśćcu i pokazuje im tajemnicę Nieba. Wzmacnia w nich pragnienie Nieba i wprowadza ich w Boskie światło:

 

...otworzyła po raz pierwszy ręce, przekazując nam światło tak silne, jak gdyby odblask wychodzący z Jej rąk. To światło dotarło do naszego wnętrza, do najgłębszej głębi duszy i spowodowało, żeśmy się widzieli w Bogu, który jest tym światłem, wyraźniej niż w najlepszym zwierciadle3.

 

       Zatem wszystko koncentruje się w jednej wielkiej trosce: nawrócić grzeszników, uwolnić ich od błędu, uratować ludzi od wiecznego potępienia. Często w Fatimie jest mowa o świecie, o historii, nawet o bardzo aktualnej polityce, jednak w zupełnie nadprzyrodzonym znaczeniu: będzie pokój na świecie, jeśli ludzie się nawrócą do Boga, a cała historia świata ma jeden cel:

 

„na końcu Moje Niepokalane Serce zatriumfuje!”.

 

       Wymownym podsumowaniem tej nadprzyrodzonej atmosfery fatimskiej jest modlitwa, której Matka Boża uczyła dzieci 13 lipca 1917 r.:

 

Kiedy odmawiacie Różaniec, mówcie po każdej tajemnicy: «O mój Jezu, przebacz nam nasze grzechy, zachowaj nas od ognia piekielnego, zaprowadź wszystkie dusze do nieba, a szczególnie te, które najbardziej potrzebują Twojego miłosierdzia4.

 

       Przepaść pomiędzy Fatimą a dzisiejszą atmosferą ekumeniczną jest przerażająca. Panuje atmosfera humanistyczna, słownictwo kościelne starannie unika tematu Fatimy, będącej zresztą tylko echem duchowości Ojców Kościoła i Świętych. Kościelna „nowomowa” zorientowana jest ku światu: zjednoczenie świata, zjednoczenia religii, porozumienie między wszelkimi wyznaniami. Cel jest jasno określony – to wolność i godność osoby ludzkiej, którą Kościół ma urzeczywistniać przez braterski dialog, tolerancję, szacunek i wspólne działania na rzecz światowego pokoju. Razem z wszystkimi religiami Kościół jest w drodze do nieokreślonego transcendentnego celu, bo w każdej religii znajduje się boska rzeczywistość. Może najlepiej określa tę ekumeniczną atmosferę Jan Paweł II w przemówieniu do przedstawicieli 28 wyznań na zakończenie światowego dnia modlitw o pokój w Asyżu (27 października 1986 r.):

 

Fakt, że z różnych stron świata przybyliśmy do Asyżu, jest znakiem tej wspólnej drogi, którą ludzkość winna kroczyć zgodnie ze swym powołaniem. (...) Mamy nadzieję, że ta pielgrzymka do Asyżu uświadomiła nam wspólne pochodzenie i wspólne przeznaczenie ludzkości. Niech nam wolno będzie w tym widzieć zapowiedź tego, na czym powinien polegać – zgodnie z wolą Boga – rozwój historii ludzkości: musi ona stać się braterską wędrówką, w której towarzyszymy sobie nawzajem, podążając do transcendentnego celu, który On dla nas ustanowił5.

 

       II. Istota i cel objawień fatimskich: Niepokalane Serce NMP

       13 lipca 1917 r. Matka Boża tymi słowami zwróciła się do wizjonerów:

 

„Widzieliście piekło, do którego idą dusze biednych grzeszników. Aby je ratować, Bóg chce rozpowszechniać na świecie nabożeństwo do mego NIEPOKALANEGO SERCA”6.

 

       Z ust Pana Jezusa siostra Łucja usłyszała te słowa:

 

„Pragnę gorąco rozprzestrzenienia się kultu i nabożeństwa ku Sercu Niepokalanemu Maryi, bo to Serce jest magnesem, który ciągnie dusze do Mnie, jest również ogniskiem, które promieniuje na ziemię strumieniem Mojego Światła i Mojej Miłości; jest wreszcie źródłem nie wysychającym, które spływa na ziemię, żyjącą wodą Mojego Miłosierdzia”7.

 

       Siostra Łucja mówi, że Matka Najświętsza „powiedziała tak moim kuzynom jak i mnie, że Pan Bóg teraz daje światu dwa ostatnie lekarstwa: Różaniec i nabożeństwo ku Niepokalanemu Sercu Maryi. A jeśli to są ostatnie lekarstwa, to znaczy, że nie ma innych”8.

       Jak odnoszą się te słowa do ekumenizmu? U wyznań niekatolickich (z wyjątkiem prawosławnych) jakikolwiek kult Maryjny jest nie do pomyślenia. Dodać należy, że kult ten, który jest „ostatnim lekarstwem” dla świata, stanowi dla protestanta najwyższe zgorszenie. Jeśli ekumeniczny dialog chce osiągnąć porozumienie z protestantami, to musi koniecznie ominąć ten temat, zgodnie z poleceniem Soboru Watykańskiego II:

„Sposób formułowania wiary katolickiej żadną miarą nie powinien stać się przeszkodą w dialogu z braćmi”9.

       I rzeczywiście, spotkania ekumeniczne i kolejne porozumienia wskazują na to całkowite przemilczanie nauki Kościoła o Maryi. Aby uniknąć oskarżenia o sekciarstwo (z łacińskiego sectare – ‘odciąć część od całości’ – po grecku hairesis), ekumeniści muszą usprawiedliwić jakoś selektywność w pojmowaniu prawd Wiary. I tak Sobór przedstawia taką zasadę: „Przy zestawianiu doktryn niech pamiętają o istnieniu porządku czy «hierarchii» prawd w nauce katolickiej, ponieważ różne jest ich powiązanie z zasadniczymi podstawami wiary chrześcijańskiej”10. Pomijając fakt, że Pius XI w swej encyklice Mortalium animos potępił tę zasadę11, jest rzeczą oczywistą, że nauka o Najświętszej Maryi Pannie nie znajduje się na wysokim miejscu w owej „hierarchii” prawd, skoro można ją zupełnie ignorować.

       Aby uratować cześć Maryi, ekumeniści lubią powoływać się na dialog z prawosławnymi, którzy rzeczywiście są Jej czcicielami. Jednak w świetle Fatimy i ten dialog kończy się, bo nabożeństwo do Niepokalanego Serca Maryi jest dla nich czymś zupełnie obcym. Mariologia prawosławnych zatrzymała się na końcu ery starożytnej. Wszelki rozwój doktryny o Wierze oraz zgłoszenie nowych dogmatów wiary jest dla prawosławnych nie do przyjęcia. Doktryna o Niepokalanym Sercu Maryi ma za fundament dogmat o Niepokalanym Poczęciu NMP ogłoszony przez papieża Piusa IX, dogmat, który nie został przyjety przez prawosławnych. Poza tym objawienie Niepokalanego Serca NMP nie jest tylko doktryną, jest to także nabożeństwo i kult, oficjalnie przyjęty w roku liturgicznym Kościoła rzymskiego. Prawosławie jednak nie toleruje wprowadzenia nowych elementów w swoim obrządku. Dlatego też słowa Chrystusa: „Pragnę gorąco rozprzestrzenienia się kultu i nabożeństwa ku Sercu Niepokalanemu Maryi” są nie do pogodzenia z doktryną wschodnich schizmatyków.

       W Pontevedra Matka Boża objawiła siostrze Łucji, na czym dokładnie ma polegać nabożeństwo do Niepokalanego Serca. Należy bowiem dokonać szczególnej praktyki religijnej podczas pięciu kolejnych pierwszych sobót miesiąca. W imieniu swojego kierownika duchowego o. Józefa Bernarda Gonçalesa SI, siostra Łucja miała prosić Boga o wyjaśnienie, skąd wzięła się liczba pięciu sobót. W dniu 29 maja 1930 r., w święto Wniebowstąpienia Pańskiego, „w godzinie nocnej adoracji, Pan Jezus Chrystus odpowiedział przez wewnętrzne natchnienie”:

 

Moja córko, przyczyna tego jest prosta. Istnieje 5 rodzajów zniewag i bluźnierstw rzuconych na Niepokalane Serce Maryi:

        1. bluźnierstwa przeciw Niepokalanemu Poczęciu;
        2. bluźnierstwa przeciw Jej Dziewictwu;
        3. bluźnierstwa przeciw Jej boskiemu macierzyństwu, którego odmawiają,
            tym samym nie uznając Jej jako Matki ludzi;
        4. bluźnierstwa tych, którzy starają się publicznie złożyć w sercu dzieci zniewagę,
            czy pogardę, czy nawet nienawiść wobec Matki Niepokalanej;
        5. obelgi tych, którzy obrażają Ją bezpośrednio w Jej świętych obrazach
12

       Słowa te odnoszą się bezpośrednio do obecnych praktyk ekumenicznych. Należy rozróżnić między obiektywnym i subiektywnym bluźnierstwem. Może ktoś np. czyjąś matkę obrazić, ponieważ tak go nauczono. I chociaż nie ponosi on żadnej osobistej winy, gdyż został błędnie pouczony, to obiektywnie jest ta obraza wielką krzywdą i niesprawiedliwością wobec owej matki. Tak samo wyznawca protestantyzmu obiektywnie obraża Matkę Bożą i bluźni przeciw Niej. Dowodem może być punkt 3, gdzie bluźnierstwo to jest określone przez samą „odmowę uznania” Jej przywilejów zdefiniowanych przez Kościół.

       Wiadomo, jak bardzo te punkty (1-3, 5) odnoszą się do protestantyzmu. Również „katoliccy” działacze ekumeniczni wyróżniali się w ostatnich 30 latach tym, aby w tych bluźnierstwach utwierdzić błądzących. Czymże są chociażby słowa abp. Alfonsa Nossola, wypowiedziane przed rokiem podczas targów książki katolickiej w Warszawie: „zostawmy protestantów z ich szacunkiem do Matki Pana, nie mówmy im o Niepokalanym Poczęciu”. W tym wypadku nie można jednak założyć, że są oni bez winy, skoro dobrze poznali prawdę o Maryi. Liczba katolickich teologów poddających w wątpliwość dogmaty Maryjne jest ogromna. Zanikanie kultu NMP na całym świecie, zwłaszcza wśród młodzieży, jest tak powszechnym zjawiskiem, że z przerażeniem można siebie zapytać, czy choć 1% katolickiej młodzieży w Zachodniej Europie umie odmawiać Różaniec.

       Punkt 4. zasługuje na szczególną uwagę. Rozpowszechnia się bowiem pogarda dla najwyższych wartości ludzkich, takich jak dziewictwo i czystość; dzieje się tak bez stanowczego oporu hierarchów. Tym samym zostaje usankcjonowana zniewaga wobec Tej, która jest źródłem i wzorem wszelkiej czystości i niepokalaności. Gdy zaś ktoś zgubi się w truciźnie nieczystości, wtedy zaczyna nienawidzić to, co jest mu zawsze żywym wyrzutem sumienia. Zabrudzony patrzy najpierw z zazdrością na czystego i niewinnego, a zazdrość ta zmienia się w nienawiść. Skutki są widoczne gołym okiem: ten, kto żyje w czystości, zachowuje piękność i młodość ducha bez szczególnych wysiłków, podczas gdy zalety te nieubłaganie utraci ten, kto pogardza czystością. Dlatego właśnie ekumenista, który ukrywa przed młodzieżą ten wzniosły ideał Niepokalanej, aby nie drażnić innowierców, przyspiesza tylko zwycięstwo szatana nad duszami. Siostra Łucja trafnie to określiła w słowach:

 

Ojcze, nie czekajmy na to, aż od Rzymu przyjdzie wezwanie do nawrócenia dla całego świata. Również nie czekajmy, aż ono przyjdzie od biskupów w ich diecezjach, ani od zgromadzeń zakonnych. (...) Dlatego teraz powinniśmy sami rozpocząć duchową odnowę samego siebie. Każdy z nas winien ratować nie tylko swoją duszę, lecz także wszystkie dusze, które z woli Bożej spotykamy w drodze13.

 

       III. Główna treść orędzi fatimskich jest antyekumeniczna

       1. Różaniec. Podczas każdego objawienia Maryja przypominała o tej tak ważniej broni w walce przeciw szatanowi. Nowością jest, że katolik ma go odmawiać codziennie. Znaczy to, że codziennie ma oddawać szczególny hołd Matce Najświętszej. Różaniec jest rozważaniem głównych tajemnic Wiary katolickiej w zjednoczeniu z Maryją. Tu właśnie hasło św. Bernarda – „przez Maryję do Jezusa” – staje się rzeczywistością. Różaniec jest typowo katolicką modlitwą: nie znajduje się w żadnym innym wyznaniu. Stąd ciągły atak innowierców przeciw temu nabożeństwu. Św. Ludwik Maria Grignon de Montfort podkreśla:

Wszyscy heretycy i synowie diabła, którzy noszą widoczne znaki ich potępienia, nienawidzą «Zdrowaś Maryjo»; nauczą się może «Ojcze nasz», lecz «Zdrowaś Maryjo» nie; woleliby nosić na sobie raczej żmije niż Różaniec14.

       W dialogu ekumenicznym Różaniec jest kamieniem obrazy. I dokładnie to nabożeństwo Matka Boża przedstawia jako ostatnie lekarstwo dla zbawienia dusz!

       2. Cierpienia i ofiary wynagradzające. 10 grudnia 1925 zjawiła się Najświętsza Panna w Pontevedra (gdzie Łucja przebywała w nowicjacie), a obok Niej w jasności Dzieciątko.

Najświętsza Dziewica położyła Łucji rękę na ramieniu i pokazała cierniami otoczone serce, które trzymała w drugiej ręce. Dzieciątko powiedziało: „Miej współczucie z Sercem twej Najświętszej Matki, otoczonym cierniami, którymi niewdzięczni ludzie wciąż na nowo je ranią, a nie ma nikogo, kto by przez akt wynagrodzenia te ciernie powyciągał”. Potem powiedziała Najświętsza Panna: „Córko moja, spójrz, Serce moje otoczone cierniami, którymi niewdzięczni ludzie przez bluźnierstwa i niewdzięczność stale ranią. Przynajmniej ty staraj się mnie pocieszyć i przekaż wszystkim tym, którzy przez 5 miesięcy w pierwsze soboty: odprawią spowiedź, przyjmą Komunię św., odmówią jeden różaniec i przez 15 minut rozmyślania nad 15 tajemnicami różańcowymi towarzyszyć mi będą w intencji zadośćuczynienia, Ja obiecuję przyjść w godzinę śmierci ze wszystkimi łaskami potrzebnymi dla zbawienia ich duszy”15.

       Matka Boża podczas tego objawienia sama zdefiniowała istotne praktyki nabożeństwa do Jej Niepokalanego Serca, które mają być rozpowszechniane na całym świecie. Centralnym pojęciem w słowach Maryi jest WYNAGRODZENIE i ZADOŚĆUCZYNIENIE.

       Już podczas pierwszego objawienia dzieci zostały postawione wobec pytania:

„Czy chcecie ofiarować się Bogu, aby znosić wszystkie cierpienia, które On wam ześle jako zadośćuczynienie za grzechy, którymi jest obrażany, i jako prośba o nawrócenie grzeszników?”16.

       I jeszcze mocniejsze słowa podczas objawienia 19 sierpnia 1917 r.:

 

„Módlcie się, módlcie się wiele, czyńcie ofiary za grzeszników, bo wiele dusz idzie na wieczne potępienie, bo nie mają nikogo, kto by za nie się ofiarował i modlił”17.

 

       Jak rozumieć tę tajemnicę? „Wynagrodzenie za innych – to przecież herezja. Chrystus złożył za nas wszystkich wynagrodzenie wystarczające. Poza tym wynagrodzeniem żadne nie jest już potrzebne!” – mówią luteranie. Tego typu odpowiedzi spotyka się nierzadko, także wśród katolików. Protestantyzm odrzuca możliwość współpracy człowieka (przez dobre uczynki) w swoim własnym usprawiedliwieniu. Od człowieka jedynie jest wymagana sama wiara (sola fides), tzn. według Lutra, ufające Bogu serce. Poza tym nic dobrego nie może uczynić. Jego tzw. „dobre uczynki” są grzechem, bo człowiek jest radykalnie zepsuty. Jeśli więc nic nie może uczynić dla siebie, tym bardziej niczego nie może uczynić dla innych.

       Przeczą temu zupełnie orędzia fatimskie. Potwierdzają i przypominają każdemu katolikowi, co Kościół uczy o dobrych uczynkach i o Obcowaniu Świętych: „Między członkami Kościoła dla ścisłej jedności, która ich łączy ze sobą pod jedną głową Chrystusem, odbywa się wzajemna wymiana dóbr duchowych”18. Kościół jest żywym organizmem. W organizmie istnieje nie tylko żywy związek członków z głową, lecz również więź wzajemna pomiędzy poszczególnymi członkami. Tak więc pomiędzy członkami ma miejsce wzajemna wymiana sił witalnych. Także w Ciele Chrystusa jeden może drugiego pobudzić do zbawienia. Między członkami odbywa się tu przenikanie sił i impulsów, wzajemne wspomaganie. Taki jest wzajemny stosunek członków w Kościele, że „jeśli co cierpi jeden członek, wspólnie cierpią wszystkie członki; albo gdy cześć odbiera jeden członek, wspólnie się radują wszystkie członki” (1 Kor 12, 26). Matka Boża podkreślała tę prawdę mówiąc, że wieczne zbawienie wielu jest zależne od modlitwy i poświęcenia wiernych – tym samym jest to największa zachęta do wskrzeszenia katolickiej misji.

       W działalności ekumenicznej wobec protestantów nie może być mowy o współwynagradzaniu. Ale nie tylko o tym. U samych swoich podstaw, ekumenizm rezygnuje z założenia „misyjnego” Kościoła, nazywając to pogardliwie „prozelityzmem”. Perfekcyjnie oddał tę zasadę antymisyjności ekumenizmu abp Nossol: „Prozelityzm jest konwersją wymuszoną, choćby pasywnie, przez stwarzanie atrakcyjnych warunków, które mają przyciągnąć zwolenników innych wyznań” („Tygodnik Powszechny”, 23 maja 1999).

       Jeśli już starannie przemilczana jest potrzeba przynależności do Kościoła jako konieczny warunek dla wiecznego zbawienia, to o wiele więcej fakt, że zbawienie wielu zależy od modlitw i ofiar wiernych katolików. Ekumenizm pociągnął swoje katastrofalne skutki wśród wiernych – wielu z nich, właśnie na skutek ekumenii, zapomniało już nie tylko o Świętych Obcowaniu, ale przede wszystkim o potrzebie modlitwy za własne i innych zbawienie. W ten sposób realizują się słowa Maryi wypowiedziane w Fatimie. Można powiedzieć, parafrazując Jej słowa, że z powodu ekumenizmu „wiele dusz idzie na wieczne potępienie, bo nie mają nikogo, kto by się za nie ofiarował i modlił”.

       3. Sakramentalność Fatimy. Istotną częścią nabożeństwa do Niepokalanego Serca Maryi jest comiesięczna spowiedź i Komunia wynagradzająca. Matka Boża zachęca nas do częstego korzystania z tych środków zbawienia, które Pan Jezus powierzył Kościołowi katolickiemu. Duchowość fatimska jest eucharystyczna. Modlitwa, której Anioł uczy dzieci, kulminuje się w jednym zdaniu:

 

„Trójco Przenajświętsza (...) ofiaruję Ci Przenajdroższe Ciało, Krew, Duszę i Bóstwo Pana naszego Jezusa Chrystusa, obecnego na wszystkich ołtarzach świata, na przebłaganie za zniewagi, świętokradztwa i zaniedbania, które Go obrażają”19.

 

       Podczas trzeciego objawienia Anioła dzieci przyjmują z jego rąk mistyczną Komunię św. Podaje im Hostię i Kielich z tymi słowami:

 

„Przyjmijcie Ciało i Krew Jezusa Chrystusa, okropnie znieważanego przez niewdzięcznych ludzi. Wynagrodźcie za ich grzechy i pocieszajcie waszego Boga”20.

 

       Kiedy dzieci podczas pierwszego objawienia Matki Bożej widziały po raz pierwszy nadprzyrodzone światło i „Boga, który jest tym światłem”, to padły na kolana i powtarzały: „O mój Boże, kocham Cię w Najświętszym Sakramencie!”21. To podczas nocnej adoracji przed Najświętszym Sakramentem zostały przekazane siostrze Łucji najważniejsze wiadomości dotyczące nabożeństwa do Niepokalanego Serca Maryi.

       Zachowanie wizjonerów przed Najświętszym Sakramentem jest przeniknięte niezachwianą Wiarą w realną i substancjalną obecność Pana Jezusa w Hostii Świętej, skutkiem tego jest ich głęboki szacunek i adoracja. Również ten fakt uniemożliwia wszelkie porozumienie z protestantyzmem, który wręcz chełpi się zburzeniem doktryny o sakramentach, szczególnie o spowiedzi i Najświętszej Eucharystii. Posoborowe reformy w Kościele, zwłaszcza nowy porządek Mszy świętej, są inspirowane ideą ekumenizmu. Kardynał Ottaviani w Krótkiej analizie krytycznej nowego Ordo Missae cytuje czasopismo przeznaczone dla biskupów i wyrażające ich nauczanie: „Pragnie się całkowicie wymazać katolicką teologię Mszy Świętej. Zbliżamy się w głównych zarysach do teologii protestanckiej, która niszczy ideę Mszy jako Ofiary”22. Dalej Kardynał pisze: „Nowe Ordo Missae zostało skonstruowane tak, że w wielu punktach może zadowolić najbardziej modernistycznych protestantów”23. Nie ulega wątpliwości, że pojęcie Eucharystii w Fatimie jest sprzeczne z obecną liturgią, odnośnie nie tylko niegodnego zachowania się wielu kapłanów i wiernych, a także samych zasad ekumenicznych nowej liturgii. Bo przecież co ma wspólnego z przykładem głębokiej pobożności dzieci Fatimskich obecny zwyczaj przyjmowania Komunii Świętej na stojąco – i w dodatku na rękę?

 

       IV. Poświęcenie Rosji Niepokalanemu Sercu Maryi

       Przebywając w klasztorze w Tuy, siostra Łucja miała w dniu 13 czerwca 1929 r. słynną wizję Trójcy Przenajświętszej. Wtedy to Matka Boża wyraziła wolę Bożą o poświęcenie Rosji Jej Niepokalanemu Sercu:

 

nagle zrobiło się jasno w całej kaplicy wskutek nadprzyrodzonego światła. Na ołtarzu pokazał się jasny Krucyfiks sięgający aż do sufitu. W jaśniejszym świetle można było zobaczyć w górnej części krzyża oblicze i górną część ciała człowieka. Nad piersią gołąbka, również ze światła. Trochę niżej bioder w powietrzu wisiał kielich i wielka Hostia, na którą spadały krople krwi z oblicza Ukrzyżowanego i z jednej rany piersiowej. Z Hostii spływały te krople do kielicha. Pod prawym ramieniem krzyża stała Najświętsza Maryja Panna. Była to Matka Boża Fatimska ze swym Niepokalanym Sercem w lewej ręce, bez miecza i róż, ale z cierniową koroną i płomieniem. Pod lewym ramieniem krzyża wielkie litery jakby z czystej wody źródlanej odpadały na ołtarz tworząc słowa: Łaska i Miłosierdzie. Zrozumiałam, że została mi przekazana tajemnica Trójcy Przenajświętszej. I otrzymałem natchnienie na temat tej tajemnicy, którego mi jednak nie wolno wyjawić. Potem rzekła Matka Boża do mnie: „Przyszła chwila, w której Bóg wzywa Ojca Św., aby wspólnie z biskupami całego świata poświęcił Rosję memu Niepokalanemu Sercu, obiecując ją uratować za pomocą tego środka. Tyle dusz zostaje potępionych przez sprawiedliwość Bożą z powodu grzechów przeciwko mnie popełnionych. Przychodzę przeto prosić o zadośćuczynienie. Ofiaruj się w tej intencji i módl się””24.

 

       Wizja ta, jako dopełnienie objawień w Fatimie, nie tylko ma znaczenie najwyższej wagi odnośnie przyszłości krajów, ich rządów i polityki, lecz jest także wyrazem stosunku Matki Bożej do ekumenizmu:

       1. Sama wizja jest wyrazem tych dogmatów katolickich, które są obecnie
           najbardziej przemilczane z powodu tzw. dialogu ekumenicznego:
           Trójca Przenajświętsza, Tajemnica Odkupienia przez krwawą Ofiarę Chrystusa na Krzyżu,
           Najświętsze Serce Jezusa, Msza Święta jako uobecnienie Ofiary Chrystusowej,
           Rzeczywista Obecność Pana Jezusa we Mszy św.,
           Maryja Pośredniczka wszystkich łask i współodkupicielka, Niepokalane Serce Maryi.
   
       2. Na czym polega głęboki sens tego aktu poświęcenia?
           Polega on na uznaniu potęgi i triumfu Niepokalanego Serca przez całe duchowieństwo,
           deklarując publicznie całemu światu, że to Ona potrafi pokonać i nawrócić
           najgorszego wroga Kościoła Wojującego.
           Przez to cały świat ma uznać powszechne pośrednictwo NMP.
           Cały świat, to znaczy również: każdy wyznawca jakiejkolwiek religii.
           Skoro żadna religia prócz katolickiej nie uznaje tego przywileju Matki Niepokalanej,
           to jest to równoznaczne z nawróceniem innowierców do Kościoła rzymskokatolickiego.

       3. Poświęcenie Rosji spowoduje jej nawrócenie nie tylko od komunizmu,
           lecz także od zachodniego nihilizmu i materializmu oraz od schizmy prawosławnej.
           Tak też papież Pius XII rozumiał prośbę siostry Łucji i episkopatu Portugalii,
           który w 1940 roku błagał go o rychłe dokonanie aktu poświęcenia.
           Wreszcie 31 października 1942 r., z okazji 25-lecia objawień fatimskich, papież
           w orędziu radiowym głosił ów akt poświęcenia świata Niepokalanemu Sercu Maryi.
           Znajduje się w nim następująca aluzja do Rosji: „Daj pokój ludom, zwłaszcza tym,
           które żywią do Ciebie szczególniejsze nabożeństwo i u których nie było domu,
           gdzie nie by znajdował się na zaszczytnym miejscu Twój czcigodny obraz,
           i przyprowadź je do jednej owczarni Chrystusowej pod jednym i prawdziwym pasterzem”
25.
   
       4. Skutkiem powrotu prawosławnych do katolicyzmu przy zachowaniu ich liturgii,
           prawa i duchowości był stworzenie tzw. Kościołów unickich, które w ciągu 400 lat istnienia
           przyprowadziły wiele milionów schizmatyków do Kościoła.
           Fatima jest dla nich najgłębszym potwierdzeniem ich racji bytu.

       Dialog ekumeniczny z cerkwią prawosławną został autorytatywnie potwierdzony i jasno określony we wspólnej Deklaracji w Balamand z 24 czerwca 1993 r.26 Deklaracja ta jest w zasadzie skazaniem unii na śmierć:

Ze względu na sposób, w jaki katolicy i prawosławni jeszcze raz odnajdują się we wzajemnych relacjach do tajemnicy Kościoła i powtórnie odkrywają się nawzajem jako Kościoły siostrzane, opisana powyżej forma «misyjnego apostolatu» zwana «unionizmem» nie może być dłużej akceptowana ani jako metoda, ani jako model jedności, którego poszukują nasze Kościoły” (Nr 12). „Duszpasterska działalność Kościoła katolickiego, zarówno łacińskiego jak i wschodniego nie stawia sobie już więcej za cel odsuwania wiernych od jednego Kościoła do drugiego, co oznacza, że rezygnuje z prozelityzmu wśród prawosławnych skupiając się na zaspokajaniu duchowych potrzeb własnych wiernych” (Nr 22).

       Deklaracja ta wyklucza zasadniczo możliwość poświęcenia Rosji Niepokalanemu Sercu Maryi, gdyż:

       a. jak wyżej podaliśmy, prawosławni nie uznają kultu Niepokalanego Serca;
       b. poświęcenie to prowadzi do nawrócenia.

       Dlatego też porozumienie w Balamand, jak i przygotowywane na lipiec tego roku porozumienie w Baltimore poświęcone unii, należny określić mianem zdecydowanie antyfatimskich.

 

       V. Wniosek: Fatima to antidotum na ekumenizm

       Analizując treść objawień fatimskich widzimy wyraźnie, że Fatima jest przeciwieństwem obecnego ekumenizmu, który tak w objawieniach Matki Bożej Fatimskiej, jak i w innych objawieniach czy w tekstach Magisterium Kościoła nie znajduje nawet najmniejszego poparcia. Przeciwnie: każde słowo powiedziane w tych objawieniach jest oskarżeniem dzisiejszej orientacji ekumenicznej w Kościele. Dlatego też hierarchowie Kościoła po dziś dzień odmawiają opublikowania tzw. III Tajemnicy Fatimskiej, która z całą pewnością odnosi się do obecnego kryzysu w Kościele i samobójczych działań ekumenicznych27.

       Sama siostra Łucja podkreśla to w swoich listach:

Jest to smutne, że tylu ludzi zostało opanowanych przez falę diabelską, która szaleje na ziemi, iż są tak ślepi, że nie potrafią zauważyć błędu (...) obecny czas jest bardzo zły i my jesteśmy słabi. Jedynie siła Boża może wzmocnić nas28.

       Dalej:

Należy odmawiać Różaniec każdego dnia. Matka Boża to powtarzała we wszystkich objawieniach, abyśmy nie pozwolili się zwodzić fałszywym naukom. Niestety, lud wierzący jest w większości nieuświadomiony i w ten sposób wprowadzony w błąd. Stąd wielka odpowiedzialność tych, którzy mają obowiązek kierownictwa29. To tak bolesne patrzeć na taką wielką dezorientację, i to u tylu osób, które są odpowiedzialne. Demon potrafił infiltrować zło pod pozorem dobra, ślepi kierują drugimi i wprowadzają dusze w błąd. Matka Boża już wiedziała, że będzie czas, podczas którego diabeł i jego słudzy będą walczyć przeciw tej modlitwie [różańcowej]”30

– napisała siostra Łucja. Ω

 

Ks. Karol Stehlin FSSPX

Przypisy:

1. Kard. Cerejera, Jacinta, 1942. Słowo wstępne w „Obras Pastorais” II, s. 333.
2. Siosta Łucja mówi o Fatimie, Fatima 1989, s. 56.
3. Tamże, s. 145.
4. Tamże, s. 153.
5. Asyż. Spotkanie Religii Świata, Kraków 1990, s. 84.
6. Siosta Łucja mówi..., s. 153.
7. Por.: br. Michel de la Trinité, Toute la Vérité sur Fatima, Saint Parres les Vuades 1985.
8. Rozmowa s. Łucji z o. Fuentes w dniu 26 grudnia 1957 r. [w:] o. Joaquin M. Alonso, La Verdad sobre el Secreto de Fatima, Madrid 1976, s. 103.
9. Dekret o ekumenizmie Unitatis redintegratio, nr 11, [w:] Sobór Watykański II, Poznań 1967, s. 211.
10. Tamże.
11. Denzinger-Schoenmetzer, Enchiridion Symbolorum, Definitionum et Declarationum, nr 3683.
12. O. A. M. Martinis SI, Fatima, Documentos, Porto 1976, s. 409.
13. Rozmowa s. Łucji z o. Fuentes, [w:] o. J. M. Alonso, La Verdad sobre el Secreto de Fatima, Madrid 1976, s. 106.
14. Przedziwny Sekret Różańca Świętego, Wrocław 1995, s. 35.
15, Siosta Łucja mówi..., s. 180.
16. Tamże, s. 145.
17. Tamże, s. 155.
18. P. kard. Gasparri, Katechizm katolicki, Warszawa 1999, s. 52.
19. Siosta Łucja mówi..., s. 140.
20. Tamże.
21. Tamże, s. 145
22. Kard. Ottaviani, kard. Bacci, Krótka analiza krytyczna nowego Ordo Missae, [w:] ks. S. Maessen, Hoc est enim Corpus meum, Warszawa 1997, s. 96.
23. Tamże, s. 98.
24. Siosta Łucja mówi..., s. 183-184.
25. Documents Pontificaux de S.S. Pie XII, 1942, s. 270-277.
26. Pełny tekst przedrukowany w Zawsze wierni nr 23, lipiec-sierpień 1998, s. 98-109.
27  Por.: br. Michel de la Sainte Trinité, Toute la Vérité sur Fatima, tom III: Le III SECRET Contre-Réforme-Catholique, Saint Parres les Vaudes, III wydanie, 1986.
28. List do o. Jose Valinho z 13 kwietnia 1971 r. [w:] „Voice of Fatima” z 15 kwietnia 1972 r.
29. List do Marii Teresy da Cunha z 12 kwietnia 1970 [w:] o. Sebastiano Martins dos Reis, Uma Vida ao servico de Fatima, Porto 1973, s. 371.
30. Tamże, s. 377, list do s. Martins z 16 września 1970.

Za: Zawsze wierni nr2/200 (33)

(*) pogrubienie fragmentów tekstu - intix

  
      * * *
 

    


Ku Fatimie 2017

 

* * *


.

12 komentarzy

avatar użytkownika TW Petrus13

1. Witaj :)

miałem to szczęście i urodziłem się 13.października.A jakiś czas temu,Fatimska Pani pozwoliła mi być (na jakiś czas,tu na ziemi) Jej "paziem". Moja Mama już dawno nie żyje,została mi już tylko Ta Pani Królowa z Nieba.
pisz!,pisz!.W porę i,nie w porę.Pisz o szatanie!. Bądź jak kto woli,o ludzkiej niedoli z jego działania.Bo on wie,że choć ma silniejszego nad sobą Pana,sam na swoją chwałę panem się uznaje!
z pozdrowieniem :*


 

avatar użytkownika intix

2. Witaj...

Jesteśmy świadkami bardzo przykrych wydarzeń...
Do CZEGO współczesny ekumenizm prowadzi...

Zatrute - współczesnego ekumenizmu - owoce...
Pozwolę sobie załączyć z archiwum bloga:

Protestanckie zniszczenie Mszy Świętej

Episkopat Polski: antysemityzm jest grzechem

WIELKA APOSTAZJA...


Zbyt długo MILCZĄCĄ APROBATĄ ulegaliśmy wpływom Złego...
Potrzeba powrotu do Pana Boga...
Do czystej... niezmutowanej Wiary Ojców naszych...
Do Tradycji Kościoła Chrystusa... Tradycji Kościoła Świętego...

Różaniec Święty dnia każdego...
Módlmy się o łaskę nawrócenia...

***
Gorąco też polecam Blog Kapłana według Serca Bożego...
W trosce o dusze nasze i naszych bliźnich, korzystajmy z tych linków sami i posyłajmy dalej...



***
Również pozdrawiam...


avatar użytkownika intix

4. ECCLESIAE MAGISTERIUM

ENCYKLIKA OJCA ŚWIĘTEGO PIUSA XI

Mortalium animos

(z 6 stycznia 1928 roku)
O popieraniu prawdziwej jedności religii (*)
–––––––

Do Czcigodnych Braci Patriarchów, Prymasów, Arcybiskupów, Biskupów i innych Arcypasterzy, którzy żyją w zgodzie i łączności ze Stolicą Apostolską.


        Czcigodni Bracia, pozdrowienie Wam i błogosławieństwo Apostolskie!

        Dusz ludzkich może nigdy jeszcze nie przenikało tak silne pragnienie wzmocnienia i spożytkowania ku dobru wspólnemu społeczeństwa ludzkiego tych węzłów braterstwa, które nas z powodu jednego i tego samego pochodzenia i tej samej natury jak najściślej łączą, jak to, które zauważyć możemy właśnie w naszych czasach. Ponieważ narody nie mogą jeszcze w całej pełni cieszyć się dobrodziejstwami pokoju, ponieważ, przeciwnie, tu i tam odżywają dawne i powstają nowe waśnie, powodujące powstania i wojny domowe, ponieważ nadto nie udaje się rozwiązać całego szeregu spraw spornych, dotyczących spokoju i dobrobytu narodów, o ile ci, w których ręku spoczywa kierownictwo i ster państw, nie poświęcą się zgodnie temu zadaniu, łacno zrozumieć – tym bardziej, skoro nie ma różnicy zdań co do jedności rodzaju ludzkiego – dlaczego tak wiele ludzi pragnie, by w imię tego braterstwa, które obejmuje wszystkich, rozmaite narody coraz to ściślej się zespoliły.

        Coś całkiem podobnego pragną pewne koła wytworzyć w zakresie porządku, ustanowionego przez Chrystusa Pana Nowym Testamentem. Wychodząc z założenia, dla nich nie ulegającego wątpliwości, że bardzo rzadko tylko znajdzie się człowiek, któryby nie miał w sobie uczucia religijnego, widocznie żywią nadzieję, że mimo wszystkie różnice zapatrywań religijnych nie trudno będzie, by ludzie przez wyznawanie niektórych zasad wiary, jako pewnego rodzaju wspólnej podstawy życia religijnego, w braterstwie się zjednali. W tym celu urządzają zjazdy, zebrania i odczyty z nieprzeciętnym udziałem słuchaczy i zapraszają na nie dla omówienia tej sprawy wszystkich, bez różnicy, pogan wszystkich odcieni, jak i chrześcijan, ba, nawet tych, którzy – niestety – odpadli od Chrystusa, lub też uporczywie przeciwstawiają się Jego Boskiej naturze i posłannictwu. Katolicy nie mogą żadnym paktowaniem pochwalić takich usiłowań, ponieważ one zasadzają się na błędnym zapatrywaniu, że wszystkie religie są mniej lub więcej dobre i chwalebne, o ile, że one w równy sposób, chociaż w różnej formie, ujawniają i wyrażają nasz przyrodzony zmysł, który nas pociąga do Boga i do wiernego uznania Jego panowania. Wyznawcy tej idei nie tylko są w błędzie i łudzą się, lecz odstępują również od prawdziwej wiary, wypaczając jej pojęcie i krok po kroku popadają w naturalizm i ateizm. Z tego jasno wynika, że od religii, przez Boga nam objawionej, odstępuje zupełnie ten, ktokolwiek podobne idee i usiłowania popiera.

       Niektórzy tym łatwiej dają się uwieść złudnym pozorom słuszności, gdy chodzi o popieranie jedności wszystkich chrześcijan. Czyż nie jest rzecz słuszna – wciąż się to powtarza, – ba – nawet obowiązkiem, by wszyscy, którzy wyznają imię Chrystusa, zaprzestali wzajemnych oskarżeń i raz przecie połączyli się we wspólnej miłości? Gdyż, któżby się ośmielił powiedzieć, że miłuje Chrystusa, jeśli wedle sił swoich nie stara się urzeczywistnić życzenia Chrystusa, który prosi Ojca, by Jego uczniowie byli "jedno (unum)"? (1). A czyż ten sam Chrystus nie chciał, by Jego uczniów poznawano po tym, że się wzajemnie miłują i aby tym różnili się od innych: "In hoc cognoscent omnes quia discipuli mei estis, si dilectionem habueritis ad invicem (Po tym poznają wszyscy, że jesteście moimi uczniami, jeżeli będziecie się wzajemnie miłowali)"? (2). Oby – tak dodają – wszyscy chrześcijanie byli "jedno"! Mieliby przecież większą możność przeciwstawić się zarazie bezbożności, która z dnia na dzień coraz to bardziej się rozprzestrzenia i coraz to szersze zatacza kręgi i gotowa obezwładnić Ewangelię. W ten i podobny sposób rozwodzą się ci, których nazywają wszechchrześcijanami (panchristiani). A nie chodzi tu tylko o nieliczne i odosobnione grupy. Przeciwnie, powstały całe związki i rozgałęzione stowarzyszenia, którymi zazwyczaj kierują niekatolicy, chociaż różne wiary wyznający. Poczynania te ożywione są takim zapałem, że zyskują niejednokrotnie licznych zwolenników i pod swym sztandarem zgrupowały nawet potężny zastęp katolików, których zwabiła nadzieja unii, pojednania chrześcijaństwa, co przecież zgodne jest z życzeniem Świętej Matki, Kościoła, który wszak niczego bardziej nie pragnie, jak tego, by odwołać swe zbłąkane dzieci i sprowadzić je z powrotem do swego grona. W tych nęcących i zwodniczych słowach tkwi jednak złowrogi błąd, który głęboko rozsadza fundamenty wiary katolickiej.

       Ponieważ więc sumienie Naszego Urzędu Apostolskiego każe Nam nie dopuścić do tego, by owczarnia Pana uległa zgubnym złudzeniom, odwołujemy się do Waszego zapału, Czcigodni Bracia, byście nie omieszkali zwrócić baczną uwagę na to zło, ufamy bowiem, że przy pomocy słów i listów każdego z Was łatwiej do wiernego ludu dotrą i zrozumiane będą te zasady i rozważania, które wnet tu wyłuszczymy. Tak więc katolicy dowiedzą się, co mają sądzić i jak się mają zachować wobec poczynań, zmierzających ku temu, by wszystkich, którzy mienią się chrześcijanami, w jakikolwiek sposób zespolić w jedną całość.

       Bóg, Stwórca wszystkiego, powołał nas do życia w tym celu, byśmy Go poznali i miłowali. Nasz Stwórca ma więc wszelkie prawo do tego, byśmy Mu służyli. Otóż Bóg, kierując człowiekiem, mógł był poprzestać na przepisach prawa naturalnego, które w sercu człowieka, stwarzając go, wypisał, i mógł był dalszy rozwój tego prawa uregulować zwykłą Opatrznością. Zamiast tego wolał On dać przepisy, byśmy ich słuchali w ciągu wieków, mianowicie od początków rodzaju ludzkiego aż do przyjścia i nauczania Jezusa Chrystusa, sam nauczył człowieka przykazań, które naturę, obdarzoną rozumem, obowiązują wobec Niego – Stwórcy: "Multifariam multisque modis olim Deus loquens Patribus in Prophetis, novissime diebus istis locutus est nobis in Filio (Kilkakrotnie i w rozmaity sposób przemawiał Bóg niegdyś do Ojców przez Proroków, a ostatnio w tych dniach przemawiał do nas przez Syna)" (3).

       Z tego wynika, że żadna religia nie może być prawdziwa prócz tej, która polega na objawionych słowach Boga. To objawienie, które rozpoczęło się z początkiem rodzaju ludzkiego i kontynuowało się w Starym Testamencie, Jezus Chrystus sam w Nowym Testamencie ukończył. Jeżeli jednak przemówił Bóg – a że w samej rzeczy przemówił, to poręcza historia – rzeczą dla każdego jasną jest, że jest obowiązkiem człowieka bezwarunkowo wierzyć w objawienie Boga i słuchać Jego przykazań bez zastrzeżeń: byśmy jednak na chwałę Boga i dla naszego zbawienia mogli obie te rzeczy słusznie wypełnić, Jednorodzony Syn Boga ustanowił na ziemi swój Kościół. A więc sądzimy, że ci, którzy mienią się chrześcijanami, nie mogą nie wierzyć, że Chrystus ustanowił Kościół i to jeden jedyny. Gdy się jednak dalej pytamy, jakiego rodzaju ten Kościół z woli swego Założyciela ma być, nie wszyscy są jednego zdania. Wielu np. jest zdania, że Kościół Chrystusa nie musi być widzialny, przynajmniej o tyle, że nie musi występować w formie jednego ciała wiernych, wyznających jedną i tę samą naukę i pozostających pod jednym nauczycielem i jednym kierownikiem. A pod widzialnym Kościołem nie rozumieją niczego innego, jak tylko fakt związku, złożonego z rozmaitych chrześcijańskich wspólnot, choćby te wspólnoty wyznawały różne, albo wzajemnie zwalczające się nauki. Ale Chrystus ustanowił swój Kościół jako społeczność, z istoty swej na zewnątrz widzialną, aby pod kierownictwem jednej głowy (4), przez nauczanie żywym słowem (5), i przez udzielanie Sakramentów, tych źródeł łask niebieskich (6), kontynuowała w przyszłości dzieło odkupienia ludzkości. Dlatego to porównywał go z państwem (7), z domem (8), z owczarnią (9), z trzodą (10). Ten tak cudownie ustanowiony Kościół nie mógł po śmierci swego Założyciela i Apostołów, tych pierwszych pionierów swego rozpowszechnienia, upaść lub być obalonym, boć przecie Jego zadaniem było wszystkich ludzi bez różnicy czasu i przestrzeni, doprowadzić do zbawienia: "Euntes ergo docete omnes gentes (Idźcie przeto i nauczajcie wszystkie narody)" (11). Czyż więc Kościołowi w jego ciągłym, nieprzerwanym wypełnianiu swego przeznaczenia może zabraknąć skutecznej siły, skoro go przecież sam Chrystus wciąż wspomaga, On, który uroczyście przyobiecał: "Ecce vobiscum sum omnibus diebus, usque ad consummationem saeculi (Oto jestem z wami po wszystkie dni, aż do końca świata")? (12). Nie może więc być inaczej, jak tylko, że Kościół Chrystusa nie tylko dzisiaj, ale i po wsze czasy istnieje, lecz musi być z konieczności zawsze ten sam, jak był za czasów Apostołów, chyba, że ktoś powiedziałby – co nie daj Boże – że Chrystus Pan nie sprostał swym zamiarom, lub też, że pomylił się wówczas, gdy zapewniał, że bramy piekieł nigdy go nie zwyciężą (13).

       W tym miejscu należy objaśnić i usunąć błędne zapatrywania, na których wspiera się cała podstawa tych spraw i te różnorodne wspólne dążenia niekatolików ku zjednoczeniu chrześcijańskich Kościołów, o czym była mowa. Inicjatorzy tej idei prawie wciąż przytaczają słowa Chrystusa: "Ut omnes unum sint... Fiet unum ovile et unus pastor (Aby wszyscy byli jedno... Jedna niech będzie owczarnia i jeden pasterz)" (14), ale w ten sposób, jakby te słowa wyrażały życzenie i prośbę, które mają się dopiero spełnić. Są bowiem zdania, że jedność wiary i kierownictwa – co jest znamieniem prawdziwego i jednego Kościoła Chrystusa – nigdy poprzednio nie istniała i dzisiaj także nie istnieje. Może to według ich zdania być wprawdzie życzeniem, które może też kiedyś wspólną wolą wiernych się urzeczywistni, lecz tymczasem – tak sądzą – jest to tylko pięknym marzeniem. Mówią też, że Kościół sam przez się, już ze względu na swą naturę, rozpada się na części, tj. składa się z wielu odrębnych Kościołów, czy też odrębnych wspólnot, które wprawdzie w kilku zasadniczych punktach nauki są zgodne, ale w innych punktach się różnią. Istnieją one według ich zdania na równych prawach. Kościół – tak sądzą – co najwyżej tylko w okresie od czasów apostolskich aż do soborów powszechnych był jeden jedyny i zgodny. Mówią, że należy więc dawne sprawy sporne i różnice zdań, które po dziś dzień są kością niezgody wśród rodzin chrześcijańskich, pozostawić na boku, z innych zaś nauk ulepić i przedłożyć wspólną regułę wiary, której wyznawanie zbratałoby wszystkich i przez co wszyscy czuliby się braćmi. Rozmaite zaś Kościoły i wspólnoty po połączeniu się w ogólny związek miałyby możność przeciwstawić się poważnie i skutecznie naporowi niewiary. Oto, Czcigodni Bracia, ich wspólne zapatrywania. Są zresztą i tacy, którzy oczywiście przyznają, że protestantyzm zbyt nieopatrznie odrzucił niektóre istotne artykuły wiary i niektóre na wskroś możliwe do przyjęcia i cenne obrządki zewnętrznego kultu, przy których natomiast Kościół katolicki jeszcze trwa. Dodają jednak zaraz, że i ten Kościół działając nieprawnie, skaził pierwotną wiarę chrześcijańską, dołączył bowiem niektóre artykuły, których Ewangelia nie zna, a które jej nawet wręcz się sprzeciwiają. Do nich zaliczają nasamprzód naukę o Prymacie, jurysdykcji przyznanej Piotrowi i Jego następcom na Stolicy Rzymskiej. Niektórzy z nich, chociaż nieliczni, chcą wprawdzie przyznać Biskupowi Rzymskiemu albo pierwszeństwo honorowe, albo jurysdykcję, albo też w ogóle jakąś władzę, którą jednak wyprowadzają nie z prawa Boskiego, lecz niejako z woli wiernych. Inni znowu zgodziliby się nawet, by Papież przewodniczył ich, co prawda nieco niesamowitym, zjazdom. Jeżeli zresztą spotykać można wielu niekatolików, którzy w pięknych słowach głoszą braterską wspólność w Chrystusie, to przecież nie ma ani jednego, któremu przez myśl by przeszło poddać się posłusznie w nauce i kierownictwie Namiestnikowi Jezusa Chrystusa. W międzyczasie oświadczają, że chcą wprawdzie rokować z Kościołem Rzymskim, lecz z zastrzeżeniem równości wzajemnych praw, tzn. jako równouprawnieni. Gdyby jednak mogli rokować, to bez wątpienia w rokowaniach dążyliby do takiej umowy, która umożliwiłaby im trwanie przy tych zapatrywaniach, z powodu których błąkają się jeszcze ciągle poza jedyną owczarnią Chrystusa.

       W tych warunkach oczywiście ani Stolica Apostolska nie może uczestniczyć w ich zjazdach, ani też nie wolno wiernym zabierać głosu lub wspomagać podobne poczynania. Gdyby to uczynili, przywiązaliby wagę do fałszywej religii chrześcijańskiej, różniącej się całkowicie od jedynego Kościoła Chrystusowego. Czyż możemy pozwolić na to – a byłoby to rzeczą niesłuszną i niesprawiedliwą, – by prawda, a mianowicie prawda przez Boga objawiona, stała się przedmiotem układów? Chodzi tu o ochronę objawionej prawdy. Jezus Chrystus wysłał swych Apostołów na cały świat, by wszystkim narodom głosili radosną wieść, i chciał, by ich uprzednio dla uniknięcia wszelkiego błędu Duch Święty wtajemniczył w całą prawdę (15). Czy nauka Apostołów zupełnie zaginęła, lub też kiedykolwiek została przyćmiona w Kościele, którym rządzi i którego chroni sam Bóg? Jeśli jednak nasz Zbawiciel wyraźnie ustanowił, by Jego Ewangelia głoszona była nie tylko za czasów Apostolskich, ale i w przyszłych czasach, czyżby treść wiary mogła z biegiem stuleci ukształtować się tak mglisto i niepewnie, że dzisiaj ścierpieć by trzeba było nawet sprzeczne z sobą zapatrywania? Gdyby tak się rzecz miała, to trzeba by również powiedzieć, że zstąpienie Ducha Świętego na Apostołów i ciągłe przebywanie tegoż Ducha Świętego w Kościele, ba – nawet, że nauka samego Jezusa Chrystusa od wielu stuleci zatraciła zupełnie swą skuteczność i swą wartość. Takie twierdzenie byłoby bluźnierstwem.

       W rzeczywistości Jednorodzony Syn Boga polecił swym Apostołom, by nauczali wszystkich ludzi, po wtóre wszystkich ludzi zobowiązał, by z wiarą przyjmowali to wszystko, co im podane będzie "a testibus praeordinatis a Deo (Przez świadków od Boga wyznaczonych)" (16), a rozkaz swój przypieczętował słowami: "Qui crediderit et baptizatus fuerit, salvus erit; qui vero non crediderit, condemnabitur (Kto uwierzy i da się ochrzcić, zbawion będzie, kto jednak nie uwierzy, będzie potępion)" (17). Oba te rozkazy Chrystusa, rozkaz nauczania i rozkaz wierzenia, które muszą być wypełnione dla zbawienia wiecznego, byłyby niezrozumiałe, gdyby Kościół nie wykładał tej nauki w całości i jasno, i gdyby nie był wolny od wszelkiego błędu. W tym błądzą i ci, którzy sądzą, iż dobro wiary znajduje się wprawdzie na ziemi, lecz, że trzeba go poszukiwać z takim wysiłkiem wśród tak głębokich badań i roztrząsań, iż dla odszukania i spożytkowania go nie wystarczy wiek ludzki. Jak gdyby Miłosierny Bóg przemawiał był przez Proroków i przez Swego Syna Jedynego po to, aby tylko niewielu i to w latach podeszłych mogło przyswoić sobie przekazane objawienia, a nie po to raczej, by przedłożyć obowiązującą naukę wiary i obyczajów, którą człowiek przez całe swe życie ma się kierować.

       Zdawać by się mogło, że wszechchrześcijanie (panchristiani), dążąc ku połączeniu wszystkich Kościołów, zmierzają ku wzniosłemu celowi, jakim jest pomnożenie miłości wśród wszystkich chrześcijan. Jakżeż jednak byłoby rzeczą możliwą, by po zniszczeniu wiary zakwitła miłość? Wszyscy przecież wiemy, że właśnie Jan Apostoł miłości, który zdaje się, że w swej Ewangelii odsłonił tajemnicę Najświętszego Serca Jezusowego, a który uczniom swym zwykł był wpajać nowe przykazanie: "Miłujcie się nawzajem", że właśnie on ostro zabronił utrzymywać stosunki z tymi, którzy by nie wyznawali wiary Chrystusa w całości i bez uszczerbku: "Si quis venit ad vos et hanc doctrinam non affert, nolite recipere eum in domum, nec ave ei dixeritis (Jeśli do was przyjdzie ktoś i nie wniesie z sobą tej nauki, nie przypuście go do domu i nie powiedzcie bądź pozdrowiony)" (18). Ponieważ więc miłość wspiera się na fundamencie nietkniętej i prawdziwej wiary, przeto więc uczniowie Chrystusa muszą być przede wszystkim spojeni węzłami jedności wiary. Jakżeż można sobie wyobrazić chrześcijański "związek", w którym członkowie, nawet wówczas, gdy chodzi o wiarę, mogliby zachować własne zdanie, choćby ono sprzeciwiało się zdaniu innych? Jakżeż ci, którzy są przeciwnego zdania, mogliby należeć do jednego i tego samego związku wiernych? Jakżeż np. należeć by mogli do niego ci, którzy temu przeczą? Albo ci, którzy hierarchię kościelną: biskupów, księży i ich pomocników uważają jako przez Boga ustanowioną i ci, którzy twierdzą, że wprowadzono ją stopniowo, odpowiednio do potrzeb czasu i miejsca? Jakżeż ci, którzy w Najświętszym Sakramencie Ołtarza z powodu cudownego przeistoczenia chleba i wina w tzw. transsubstancję, czczą Chrystusa jako prawdziwie obecnego, i ci, według zdania których Chrystus obecny jest tylko przez wiarę, lub też przez znak i siłę Sakramentu? Jakżeż ci, którzy w Eucharystii uznają istotę Ofiary i Sakramentu i ci, którzy Ją za nic innego nie uważają, jak tylko za wspomnienie Ostatniej Wieczerzy, lub też uroczystość ku tej pamięci? Jakżeż ci, którzy za rzecz słuszną i zbawienną uważają kornie zwracać się do Świętych, panujących z Chrystusem, zwłaszcza do Bogarodzicy Maryi, oraz czczą ich obrazy i ci, którzy przeczą, by kult ten był dozwolony, jakoby ubliżał on czci Jezusa Chrystusa "jedynego pośrednika między Bogiem a ludźmi"? (19). Nie wiemy, jaka droga wiedzie z takiej różnorodności zdań do jedności Kościoła, ponieważ Kościół może przecież wywodzić się tylko z jednej nauki chrześcijańskiej wiary. Wiemy jednak jak tam łatwo dochodzić można do zaniedbania religii, lub do indyferentyzmu, lub też do modernizmu, którego ubolewania godne ofiary nie uważają prawdy dogmatycznej za absolutną, lecz za relatywną, tzn. za zmienną według rozmaitych miejscowych i czasowych potrzeb, jakoby ona nie stanowiła treści niezmiennego objawienia, lecz przystosowywała się do życia ludzkiego. Co się zaś tyczy artykułów wiary, to bezwarunkowo niedozwolona jest różnica, którą chciano zaprowadzić między tzw. zasadniczymi, a niezasadniczymi punktami wiary, jak gdyby pierwsze z nich musiałyby być uznane przez wszystkich, natomiast te drugie mogłyby pozostać do swobodnego uznania wiernych. Nadnaturalna cnota wiary ma swą przyczynę formalną w autorytecie objawiającego Boga i nie dopuszcza podobnej różnicy. Dlatego wszyscy prawdziwi chrześcijanie równie wierzą w tajemnicę Przenajświętszej Trójcy, jak i w Niepokalane Poczęcie Bogarodzicy, i z równą wiarą odnoszą się do Wcielenia Chrystusa, jak do nieomylności Papieża Rzymskiego, tak jak ją Sobór Watykański określił. Czyż wiara ich w te przytoczone artykuły wiary ma być mniej silną i pewną dlatego, że Kościół jeden z tych artykułów w tym, inny zaś w owym, może niedawnym czasie uroczystym dekretem ostatecznie określił? Czyż Bóg ich wszystkich nie objawił? Chociaż urząd nauczycielski Kościoła, – który według planu Boga ustanowiony został na ziemi w tym celu, by prawdy objawione utrzymane były po wsze czasy nieskażone i łatwo, a pewnie przedostawały się do wiadomości ludzi, – wykonywany jest dzień w dzień przez Papieża i przez pozostających z Nim w styczności biskupów, to jednak zadaniem tego urzędu jest celowo przystępować w uroczystej formie i w uroczystym dekrecie do określenia pewnych artykułów, jeśli wyniknie konieczność skuteczniejszego przeciwstawienia się błędom i atakom innowierców, lub też gdy chodzi o to, by w jaśniejszy i głębiej ujęty sposób wpoić wiernym pewne punkty nauki świętej. To nadzwyczajne wykonywanie urzędu nauczycielskiego nie oznacza jednak, by wprowadzano jakąś nowość. Przez to nie wprowadza się też niczego nowego do tej ilości prawd, które zawarte są, domniemanie przynajmniej, w skarbie Objawienia, przekazanym Kościołowi przez Boga. Przez to wyjaśnia się tylko prawdy, które dotąd mogły w oczach wielu uchodzić za mgliste, lub też stwierdza się prawdy wiary, którym uprzednio ten, czy ów przeczył.

       Jasną rzeczą więc jest, Czcigodni Bracia, dlaczego Stolica Apostolska swym wiernym nigdy nie pozwalała, by brali udział w zjazdach niekatolickich. Pracy nad jednością chrześcijan nie wolno popierać inaczej, jak tylko działaniem w tym duchu, by odszczepieńcy powrócili na łono jedynego, prawdziwego Kościoła Chrystusowego, od którego kiedyś, niestety, odpadli. Powtarzamy, by powrócili do jednego Kościoła Chrystusa, który jest dla wszystkich widoczny i po wsze czasy, z woli Swego Założyciela, pozostanie takim, jakim go On dla zbawienia wszystkich ludzi ustanowił. Mistyczna Oblubienica Chrystusa przez całe wieki pozostała bez zmazy i nigdy też zmazy doznać nie może. Daje już o tym świadectwo Cyprian: "Oblubienica Chrystusa – pisze on – nigdy nie może być pozbawioną czci. Jest ona nieskalana i czysta. Zna tylko jedno ognisko, świętość tylko jednej komnaty przechowuje w czystości" (20). I ten święty świadek słusznie się dziwił, jak ktoś wierzyć może, "że ta jedność, której fundamentem jest niezmienność Boga, której spoistość poręczona jest tajemnicą niebios, mogłaby być w Kościele zerwana i rozbita przez waśń poróżnionych ludzi" (21). Skoro to mistyczne ciało Chrystusa, Kościół, jedno jest (22), spojone i złączone (23) jak ciało fizyczne, bardzo niedorzecznym człowiekiem okazałby się ten, kto by chciał twierdzić, że ciało mistyczne Chrystusa może się składać z odrębnych, od siebie oddzielonych członków. Kto więc nie jest z Kościołem złączony, ten nie może być Jego członkiem i nie ma łączności z głową – Chrystusem (24).

       W tym jednym Kościele Chrystusa jest i pozostaje tylko ten, kto uznaje autorytet i władzę Piotra i jego prawnych następców, słuchając i przyjmując ją. Czyż Rzymskiemu Papieżowi, najwyższemu Pasterzowi dusz, nie podporządkowali się przodkowie tych, którzy zaplątali się w błędne nauki Focjusza i tzw. reformatorów? Synowie opuścili – niestety – dom ojcowski, lecz dom się nie rozpadł i nie zginął, gdyż w nieustannej pomocy Boga ma swą ostoję. Niechajże powrócą do wspólnego Ojca, który ich przyjmie z całą miłością, nie pomnąc krzywdy, jaką wyrządzili poprzednio Stolicy Apostolskiej. Jeśli, jak to wciąż powtarzają, pragną z Nami i z naszymi się połączyć, dlaczegóż nie powracają jak najśpieszniej do Kościoła, "tej Matki i Mistrzyni wszystkich wierzących w Chrystusa" (25)? Niechaj usłyszą, co mówi Laktancjusz: "Tylko... Katolicki Kościół – woła on – przestrzega prawdziwej wiary, On jest świątynią Boga. Kto do niego nie wstąpi, lub go opuszcza, ten z dala od nadziei życia i zbawienia" (26).

       Do Stolicy Apostolskiej, ustanowionej w tym mieście, którą Książęta Apostołów, Piotr i Paweł, krwią swą uświęcili, do Stolicy Apostolskiej, powiadamy, do "korzenia i Matki Kościoła katolickiego" (27) niechaj zbliżą się synowie odłączeni, nie w tej myśli i nadziei, że Kościół Boga Żywego, ten filar i podpora prawdy (28) poświęci czystość wiary i ścierpi ich błędy, lecz po to, by oddać się w opiekę Jego urzędu nauczycielskiego i Jego kierownictwa. Oby Nam dane było to szczęście, którego nie doczekało tak wielu z Naszych poprzedników, byśmy mogli z ojcowską miłością uściskać synów, nad których odłączeniem się, z powodu nieszczęsnego rozbratu, głęboko ubolewamy. Oby Bóg, nasz Zbawiciel, który chce, "by wszyscy byli zbawieni i doszli do poznania prawdy" (29), nas wysłuchał tak, jak Go gorąco błagamy, by zechciał w Swej dobroci przywołać wszystkich błądzących do jedności Kościoła. W tej ważnej i doniosłej sprawie prosimy o wstawiennictwo Najświętszej Dziewicy Maryi, Matki Łaski Bożej, Zwyciężczyni wszystkich herezyj i Wspomożenia Wiernych i wzywamy wszystkich chrześcijan, by się do Niej modlili, aby ona przez swe wstawiennictwo dała nam doczekać się jak najprędzej tego upragnionego dnia, w którym ludzie pójdą za głosem Jej Boskiego Syna i "zachowają jedność ducha węzłem pokoju" (30).

       Wiecie, Czcigodni Bracia, jak bardzo tego pragniemy i niechaj się o tym Nasi synowie dowiedzą, nie tylko katolicy, lecz także ci, co się od Nas odłączyli. Jeśli w kornej modlitwie błagać będą o światło Nieba, to z pewnością poznają jedyny prawdziwy Kościół Jezusa Chrystusa i wstąpią do Niego, łącząc się z Nami w doskonałej miłości. W tej nadziei na znak łaski Bożej i w dowód Naszej ojcowskiej przychylności udzielamy Wam, Czcigodni Bracia, Waszemu duchowieństwu i ludowi z serca Naszego błogosławieństwa Apostolskiego.

       Dan w Rzymie, u św. Piotra, 6 stycznia, w uroczystość Zjawienia się Pana Naszego Jezusa Chrystusa, w roku 1928, w szóstym roku Naszego Pontyfikatu.

                                       Pius PP. XI.

–––––––––

Tekst Encykliki pochodzi z czasopisma "Ateneum Kapłańskie", Tom 21 (1928 r.), ss. 60-68.

(Pisownię i słownictwo nieznacznie uwspółcześniono; przypisy poprawiono w oparciu o tekst oryginalny).

Oficjalne wydanie w języku łacińskim w: "Acta Apostolicae Sedis", Annus XX - Vol. XX (10 Ianuarii 1928), Num. 1, pp. 5-16. (a)

Przypisy:

(*) Podajemy ją w tłumaczeniu Polskiej Katolickiej Agencji Prasowej.
(1) Ioann. XVII, 21.
(2) Ioann. XIII, 35.
(3) Hebr. I, 1 seq.
(4) Matth. XVI, 18 seq.; Luc. XXII, 32; Ioann XXI, 15-17.
(5) Marc. XVI, 15.
(6) Ioann. III, 5; VI, 48-59; XX, 22 seq.; cf. Matth. XVIII, 18; etc.
(7) Matth. XIII.
(8) Cf. Matth. XVI, 18.
(9) Ioann. X, 16.
(10) Ioann. XXI, 15-17.
(11) Matth. XXVIII, 19.
(12) Matth. XXVIII, 20.
(13) Matth. XVI, 18.
(14) Ioann. XVII, 21; X, 16.
(15) Ioann. XVI, 13.
(16) Act. X, 41.
(17) Marc. XVI, 16.
(18) II Ioann. 10.
(19) Cf. I Tim. II, 5.
(20) De cath. Ecclesiae unitate, 6.
(21) Ibidem.
(22) I Cor. XII, 12.
(23) Eph. IV, 16.
(24) Cf. Eph. V, 30; I, 22.
(25) Conc. Lateran. IV, c. 5.
(26) Divin. Instit. IV, 30. 11-12.
(27) S. Cypr. Ep. 48. ad Cornelium, 3.
(28) I Tim. III, 15.
(29) I Tim. II, 4.
(30) Eph. IV, 3.
(a) Por. 1) Św. Pius X, Papież, Encyklika Pascendi dominici gregis o zasadach modernistów.
            2) Papież Pius XII, Encyklika Mystici Corporis Christi. O Mistycznym Ciele Chrystusa.
            3) Św. Cyprian, Biskup Kartagiński, O jedności Kościoła katolickiego.
            4) S. Cyprianus Episcopus Carthaginensis et Martyr, Liber de catholicae Ecclesiae unitate.
            5) Akta i dekrety świętego powszechnego Soboru Watykańskiego (1870), Pierwszy projekt Konstytucji dogmatycznej o Kościele Chrystusowym przedłożony Ojcom do rozpatrzenia.

(Przyp. red. Ultra montes).

© Ultra montes (www.ultramontes.pl)

avatar użytkownika TW Petrus13

5. początki Ekumenizmu

do np.Nauczania św.Jana Pawła II.Sądzę że (tak to rozumiem) Ekumenizm.To szukanie dobra wspólnego,duchownych,ludzi różnych wyznań.I w tym wszystkim powinna obowiązywać zasada
(to jest ujęte w kanonach naszej wiary). Nie nawracamy nikogo na siłę,tak czynił św.Franciszek z Asyżu,św.Antoni,św.Filip Neri.dzielili się kromką chleba,odzieniem.Jestem przekonany że w śród wierzących w Boga inaczej niż my,Ci Trzej wymienieni mają swoich wyznawców.Myślę że tyle wystarczy,a reszty dokona Sam Bóg.Słowa głodnemu w beznadziei nic nie pomogą.
Tak myślę,mam wielu przyjaciół wśród tych,którzy wierzą troszkę inaczej niż ja :).
dobrej nocy :*


 

avatar użytkownika TW Petrus13

6. nie dawało mi to spokoju,bo ja czuję i rozumiem inaczej

cyt:
"Ekumenizm lub ruch ekumeniczny (z gr. οικουμένη – oikumene – zamieszkana ziemia) – ruch w obrębie chrześcijaństwa dążący do przywrócenia pierwotnej jedności pomiędzy rozlicznymi wyznaniami chrześcijańskimi w ramach jednego, świętego, powszechnego i apostolskiego Kościoła"
i słowo posiłkowe

cyt:
"Agape (starogrecki ἀγάπη, agápe) jest to „miłość: najwyższa forma miłości, zwłaszcza miłość braterska, dobroczynność, miłość Boga do ludzi i ludzi do Boga”.

nie ma miłości ludzi do Boga,jeśli nie ma miłości wzajemnej ludzi do ludzi!. Wszak każdy z stworzonych przez Boga człowiek jest,Jego lustrzanym odbiciem!
z pozdrowieniem,a teraz życzę słodkich snów o Agape :*


 

avatar użytkownika TW Petrus13

7. ...

Pogniewałaś się na mnie? :(. A ja nie polemizuję z z Tobą (a mam jeszcze coś na temat polskiego antysemityzmu.Ale tym zajmują się uczestnicy BM24,na swoich blogach). Chciałbym Ci wspomnieć o tajemnicy "Lustra Weneckiego". Jeśli dyskusja toczy się na temat wiary i niewiary,wtedy warto o tej tajemnicy wspomnieć :)
z pozdrowieniem :*


 

avatar użytkownika intix

8. Nie pogniewałam się...

ja po prostu nie mam tyle czasu na blogowanie, jak dawniej...  nad czym ubolewam...
Wiele nie dokończonych wpisów, brak odpowiedzi na komentarze, za co Wszystkich serdecznie przepraszam...
***
Przytoczyłeś cytat z Wiki... o posoborowym, współczesnym  ekumenizmie.
O TYM, którzy stworzyli ci, którzy "odwróceni od Prawdy".
O TYM, o czym w temacie tego wpisu...
O TYM, co jest podwaliną NOWEJ GLOBALNEJ RELIGII...

Sięgnijmy jeszcze raz do Tradycji...
Do Tradycji Kościoła Świętego...

Zacznijmy od Credo...

Sięgnijmy jeszcze raz do Tradycji...

(...)...Zdawać by się mogło, że wszechchrześcijanie (panchristiani), dążąc ku połączeniu
wszystkich Kościołów, zmierzają ku wzniosłemu celowi, jakim jest
pomnożenie miłości wśród wszystkich chrześcijan. Jakżeż jednak byłoby
rzeczą możliwą, by po zniszczeniu wiary zakwitła miłość? Wszyscy
przecież wiemy, że właśnie Jan Apostoł miłości, który zdaje się, że w
swej Ewangelii odsłonił tajemnicę Najświętszego Serca Jezusowego, a
który uczniom swym zwykł był wpajać nowe przykazanie: "Miłujcie się
nawzajem", że właśnie on ostro zabronił utrzymywać stosunki z tymi,
którzy by nie wyznawali wiary Chrystusa w całości i bez uszczerbku: "Si quis venit ad vos et hanc doctrinam non affert, nolite recipere eum in domum, nec ave ei dixeritis (Jeśli do was przyjdzie ktoś i nie wniesie z sobą tej nauki, nie przypuście go do domu i nie powiedzcie bądź pozdrowiony)" (18).
Ponieważ więc miłość wspiera się na fundamencie nietkniętej i
prawdziwej wiary, przeto więc uczniowie Chrystusa muszą być przede
wszystkim spojeni węzłami jedności wiary. Jakżeż można sobie wyobrazić
chrześcijański "związek", w którym członkowie, nawet wówczas, gdy chodzi
o wiarę, mogliby zachować własne zdanie, choćby ono sprzeciwiało się
zdaniu innych? Jakżeż ci, którzy są przeciwnego zdania, mogliby należeć
do jednego i tego samego związku wiernych? Jakżeż np. należeć by mogli
do niego ci, którzy temu przeczą? Albo ci, którzy hierarchię kościelną:
biskupów, księży i ich pomocników uważają jako przez Boga ustanowioną i
ci, którzy twierdzą, że wprowadzono ją stopniowo, odpowiednio do potrzeb
czasu i miejsca? Jakżeż ci, którzy w Najświętszym Sakramencie Ołtarza z
powodu cudownego przeistoczenia chleba i wina w tzw. transsubstancję,
czczą Chrystusa jako prawdziwie obecnego, i ci, według zdania których
Chrystus obecny jest tylko przez wiarę, lub też przez znak i siłę
Sakramentu? Jakżeż ci, którzy w Eucharystii uznają istotę Ofiary i
Sakramentu i ci, którzy Ją za nic innego nie uważają, jak tylko za
wspomnienie Ostatniej Wieczerzy, lub też uroczystość ku tej pamięci?
Jakżeż ci, którzy za rzecz słuszną i zbawienną uważają kornie zwracać
się do Świętych, panujących z Chrystusem, zwłaszcza do Bogarodzicy
Maryi, oraz czczą ich obrazy i ci, którzy przeczą, by kult ten był
dozwolony, jakoby ubliżał on czci Jezusa Chrystusa "jedynego pośrednika
między Bogiem a ludźmi"?(19). Nie wiemy, jaka droga wiedzie z takiej różnorodności zdań do jedności Kościoła, ponieważ Kościół może przecież wywodzić się tylko z jednej nauki chrześcijańskiej wiary. Wiemy jednak jak tam łatwo dochodzić można do zaniedbania religii, lub do indyferentyzmu, lub też do modernizmu, którego ubolewania godne ofiary nie uważają prawdy dogmatycznej za absolutną, lecz za relatywną, tzn. za zmienną według rozmaitych miejscowych i czasowych potrzeb, jakoby ona nie stanowiła treści niezmiennego objawienia, lecz przystosowywała się do życia ludzkiego. (...)

i jeszcze:


Dalej... sięgnijmy do Pisma Świętego:

...Nie ciągnijcie jarzma z niewiernymi; albowiem co za uczestnictwo sprawiedliwości z nieprawością? Albo co za towarzystwo światłości z ciemnościami?
Albo co za zgoda Chrystusowi z Beliałem? Albo co za część wiernemu z niewiernym?
A co za zgoda kościołowi Bożemu z bałwanami? Albowiem wy jesteście kościołem Boga żywego, jako mówi Bóg: Iż będę mieszkał i przechadzał się w nich, i będę Bogiem ich, a oni będą mi ludem.
Przeto wynidźcie z pośrodku ich i oddzielcie się, mówi Pan, a nieczystego się nie dotykajcie, a Ja was przyjmę.
I będę wam za Ojca, a wy będziecie mi za syny i córki, mówi Pan Wszechmogący.
(2 L.Kor. 6; 14-18)

...Wchódźcie przez ciasną bramę; albowiem szeroka brama i przestrona jest droga, która wiedzie na zatracenie, a wiele ich jest, którzy przez nię wchodzą.
Jakóż ciasna brama i wązka jest droga, która wiedzie do żywota, a mało ich jest, którzy ją najdują.
Strzeżcie się pilnie fałszywych proroków, którzy do was przychodzą w odzieniu owczem, a wewnątrz są wilcy drapieżni.
Z owoców ich poznacie...
( Mt. 7;13,16 )

***
Dziesiątki lat skażenia modernizmem... skażenia liberalizmem... skażenia współczesnym ekumenizmem...
       Tolerancja religijna
       Tak daleko posunięta
       tolerancja wyznaniowa,
       że człowiek, zwący się dzieckiem Bożym
       inne religie wchłania jak gąbka…


Nasz Pan,

***

...nie ma miłości ludzi do Boga,jeśli nie ma miłości wzajemnej ludzi do ludzi!...

tak...
...nie można kochać
   Pana Boga
   nie kochając bliźniego.
..

Tolerancja wyznaniowa... to fałszywa miłość... fałszywe miłosierdzie...
Miłość bliźniego... miłość prawdziwa... podpowiada nam, aby troszczyć się, nie tylko o nasze, ale też o bliźniego ZBAWIENIE...
a poza Kościołem Świętym nie ma zbawienia...
Dlatego też od wieków Kościół Święty modli się o nawrócenia...


avatar użytkownika intix

9. Idea fałszywego miłosierdzia istotą apokaliptycznego zwiedzenia

Wykład - 08.02.2016 r.
Idea fałszywego miłosierdzia istotą apokaliptycznego zwiedzenia w świetle prorockiego powołania osób wierzących, zwłaszcza konsekrowanych – ks. Paweł Murziński.


***
Załączam też:

avatar użytkownika intix

10. Jak powinna wyglądać modlitwa o jedność chrześcijan?

Jak powinna wyglądać modlitwa o jedność chrześcijan?
Kardynał Reinhard Marx i ewangelicki „biskup” Heinrich Bedford-Strohm

Każdego roku od 18 do 25 stycznia trwa w Kościele katolickim Tydzień Modlitw o Jedność Chrześcijan. Ma on długą, bo ponad stuletnią historię, jednak u swojego zarania nie oznaczał ekumenicznego poklepywania heretyków po ramieniu, mówienia im, że najważniejsze w życiu to być dobrym człowiekiem, czy powtarzania, że nie ważne „w co się wierzy”.

W styczniu roku 1939 na łamach „Misji katolickich”, czyli wydawanego przez jezuitów ilustrowanego miesięcznika, opublikowano tekst modłów, przeznaczonych na Oktawę Modłów o Jedność Chrześcijan. Widzimy w nich, że miłość do bliźniego pozostającego poza Kościołem nie oznacza miałkiego i ciepłego pozdrawiania, łapania się za ręce i śpiewania.

Prawdziwa miłość to chęć doprowadzenia heretyka czy schizmatyka do zbawienia. Stąd w modlitwach o jedność chrześcijan sprzed II Wojny Światowej widzimy błagania o ich powrót lub przyłączenie się do katolików, a nie o „szacunek dla odmienności”.




Redaktor naczelny „Misji katolickich”, ojciec Czesław Sejbuk SJ został zamordowany przez Niemców w obozie koncentracyjnym Dachau w trakcie II Wojny Światowej. Na duchownym dokonywano nieludzkich eksperymentów pseudomedycznych. Jako męczennik za Wiarę jest dzisiaj kandydatem na Ołtarze.

Źródło: Misje Katolickie: czasopismo miesięczne ilustrowane. R. 58, 1939, nr 1

Michał Wałach
www.pch24.pl/

avatar użytkownika intix

11. ŹRÓDŁA WSPÓŁCZESNEGO EKUMENIZMU


"ŹRÓDŁA WSPÓŁCZESNEGO EKUMENIZMU I TRYBALIZM"
- Ks. Prof. Michał Poradowski



Ks. prof. Michał Poradowski przedstawia genezę powstania współczesnego ekumenizmu, którego początki sięgają połowy XIX wieku, a który inspirowany był przez rabinów żydowskich w Stanach Zjednoczonych Ameryki Północnej, gdy z braku pastorów obsługiwali zbory protestanckie. Następnie idee ekumenizmu trafiły podczas II Soboru Watykańskiego do dokumentów soborowych, a później do Kościoła Katolickiego.

Autor ukazał przenikanie trybalizmu - zwłaszcza w Ameryce Południowej - do obrzędów katolickiej Mszy Świętej, który rozszerzając się zagraża podstawowym regułom liturgii i wiary katolickiej.

www.nortom.pl
* * *

Fragmenty książki Ks. Prof. Michała Poradowskiego:"Źródła współczesnego ekumenizmu i Trybalizm"

PRZEDSŁOWIE

Po Drugim Soborze Watykańskim pojawił się w Kościele Katolickim tzw. "współczesny ekumenizm", całkowicie różny od ekumenizmu tradycyjnego". Różnica między tym "współczesnym ekumenizmem" i "ekumenizmem tradycyjnym " jest zasadnicza, gdyż "ekumenizm tradycyjny", zalecany nam przez Chrystusa Pana w czasie Ostatniej Wieczerzy - o czym świadczą Ewangelie - odnosił się tylko i wyłącznie do zachowania jedności wśród wszystkich chrześcijan, czyli do ochrzczonych wyznawców głoszonej przez Apostołów nauki Chrystusa Pana, a więc Kościoła Katolickiego. Natomiast, "współczesny ekumenizm" posoborowy usiłuje zjednoczyć wszystkich ludzi wierzących w istnienie Boga, a więc nie tylko wyznawców nauki Chrystusa Pana, czyli wiary w Boga w Trójcy Świętej Jedynego, lecz także i wierzących w najrozmaitszych bożków pogańskich, które to wierzenia pogańskie Kościół Katolicki zawsze uważał za diabelskie, zgodnie z psalmem 95, który to psalm wyraźnie mówi : "quoniain omnes dii genitium daemonia " (gdyż wszyscy bożkowie pogańscy są demonami ), a więc każda religia pogańska jest demoniczna, bo jest kultem szatana.

Święty Augustyn napisał o tym ogromne dzieło "De Civittate Dei" (O Państwie Bożym ), w którym usiłuje przekonać ówczesnych pogan - do których sam przez wiele lat należał - że wszystkie kulty pogańskie czczą diabłów, a nie Boga. Niestety po Drugim Soborze Watykańskim, w niektórych środowiskach Kościoła Katolickiego, przyjął się ów "ekumenizm współczesny", który szuka zjednoczenia wszystkich religii, w celu utworzenia jednej powszechnej religii światowej, a więc synkretycznej, która wyparłaby religię chrześcijańską i inne, a to w celu jako podstawy współżycia wszystkich ludów w Jednym Państwie Światowym, zaprojektowanym przez NOWY ŚWIATOWY ŁAD, czyli przez masonerię Otóż, ten "współczesny ekumenizm" nie ma nic wspólnego z religią chrześcijańską, gdyż narodził się wśród rabinów amerykańskich pod koniec XIX wieku, co w niniejszej broszurze zostaje przypomniane i udowodnione. W drugiej części tej broszury dodaje się także informacje o trybaliźmie, który stał się wielkim nieszczęściem Kościoła w Ameryce Południowej i w Afryce, a to na wskutek nieroztropnego stosowania w duszpasterstwie misyjnym tzw. "inkulturacji."

       ŹRÓDŁA WSPÓŁCZESNEGO EKUMENIZMU

       Kościół Katolicki zawsze szukał pojednania z odpryskami, które powstawały z najrozmaitszych przyczyn już nawet za czasów apostolskich. Wystarczy czytać Dzieje Apostolskie i Listy Apostołów, a przecież nawet jeszcze w okresie nauczania Chrystusa Pana ukazywały się małe grupki niezadowolonych, jak świadczą o tym Ewangelie.

       Natomiast słowo "ekumenizm" zdaje się iż pojawia się dopiero pod koniec wieku XIX w Stanach Zjednoczonych i to głównie wśród protestantów, ale z inicjatywy rabinów amerykańskich. Ciekawe na ten temat studia znajdują się w żydowskim czasopiśmie naukowo-historycznym, które od przeszło pół wieku ukazuje się regularnie pod tytułem "American Jewish Archives ", zajmującym się głównie historią imigracji żydowskiej do Stanów Zjednoczonych oraz jej działalnością.

       Imigracja ta, początkowo niewielka, pod koniec XIX wieku stała się masową i to głównie z Rosji carskiej. Ciekawe, że różni autorzy owych wspomnień o charakterze naukowo-historycznym, zamieszczonych w numerze pierwszym z roku 1982 (jest to kwartalnik), odnośnie imigracji pod koniec wieku XIX, podkreślają, że była ona ułatwiona głównie dzięki temu, iż - w owym czasie - nikt w Stanach Zjednoczonych nie zapytywał kim jest (who are you ?) lecz tylko interesowało jakiej pracy się oddaje (what can you do ?). nie istniał więc problem narodowościowy lub religijny, lecz wyłącznie problem zawodowy. Większość ówczesnych imigrantów przybywających z Rosji poświęcała się zawodowi rozrywkowemu, co oni nazywali "przemysłem rozrywkowym" ("the entretainment industry"), czyli lokale rozrywkowe, a więc takie gdzie można było zabawić się, potańczyć, pogawędzić, dobrze zjeść, czyli w praktyce chodziło o tak zwane "lokale nocne". Nie było więc w owym czasie w Stanach Zjednoczonych żadnego antysemityzmu. Wszędzie na tym ogromnym terytorium brakowało ludzi do pracy a nikogo nie interesowała narodowość czy rasa. Co więcej, według owych wspomnień historycznych, wszędzie w Stanach Zjednoczonych panowało współżycie przyjacielskie między wszystkimi. Widocznie imigracja Żydów w owym czasie była bardzo duża, gdyż wkrótce pojawiły się liczne synagogi i bóżnice, ale jednocześnie także i liczne kaplice głównie sekt protestanckich. Otóż okazało się, że wśród tych sekt protestanckich bardzo brakowało pastorów i skorzystali z tej sytuacji rabini, ofiarując swe usługi różnym sektom protestanckim, a to głównie jako kaznodzieje.

       To na tym tle narodził się tzw. Ruch Międzywyznaniowy (the Interfaith Movement). W praktyce początkowo ograniczał się jednak tylko do współżycia i współpracy rabinów z pastorami, ale później także, a to najważniejsze, do wypracowania Jakiejś wspólnej religii. I tak powstał ekumenizm. Słowo "ekumenizm" wprowadzili rabini, którzy jednocześnie pracowali w synagogach i w kaplicach sekt protestanckich jako pastorzy, i termin "ekumenizm" pisali w języku greckim. Ważne jest, że dzieje się to jeszcze na ćwierć wieku przed wojna światową, a więc przed ruchami typu ekumenicznego w Europie. Tak więc głównym i najważniejszym źródłem ekumenizmu europejskiego, a później światowego jest ów żydowsko-protestancki Ruch Międzywyznaniowy (the Interfaith Movement).

       Autor głównego na ten temat artykułu, zatytułowanego: "Toward Better Understanding: The Rise of the Interfaith Movement in America" (Ku lepszemu porozumieniu się; Powstanie Międzywyznaniowego Ruchu w Ameryce) - Lance J.Sussman podkreśla, że chodziło im głównie o wypracowanie jednej powszechnej religii ("a new universal religion"). Poza wspomnianym już brakiem pastorów dla zborów sekt protestanckich i z tego powodu ułatwienia rabinom zastępowania pastorów, a stąd też i wpływów religii judaistycznej na religię protestancką, proces ten umożliwia zjednoczenie judaizmu z protestantyzmem, a nawet proces wypracowania jakiejś nowej religii uniwersalnej. Do tego także przyczyniła się ówczesna w sytuacja prawna, gdyż deizm Jeffersona, wprowadzony do konstytucji Stanów Zjednoczonych, deklaruje, że wszystkie religie są sobie równe. Nadto, tak zwana "korespondencja" między Jerzym (Georgiem) Washingtonem ze stowarzyszeniami żydowskimi i z lożami masońskimi w latach 1789-1790, utwierdza zasadę, że w Stanach Zjednoczonych panować powinna absolutna wolność religijna i całkowita tolerancja.

       Dzięki Ruchowi Międzywyznaniowemu zostało uznane w owym czasie, że religia chrześcijańska powinna utożsamiać się z religią żydowską do tęgo stopnia, aby między nimi nie było żadnej różnicy(!). Optymizm rabinów w tej sprawie był niebywały. I tak, na przykład, rabin Joseph Krauskopf prorokował: "Jezus judaistyczny powoli zdobędzie utracony grunt. Etyka judaizmu zastąpi gnostycyzm Pawła. Kiedy Żydzi zerwą całkowicie z ekskluzywnym ceremoniałem, chrześcijanie z Chrystologią, Żydzi i poganie zjednoczą się". "Idea a zasadniczej wspólności między wszystkimi religiami otrzymała aurę naukowej wartości w ciągu XIX wieku". Także i w XIX wieku, w Ameryce i w Europie, powstały z inicjatywy Ruchu Międzywyznaniowego na Uniwersytetach katedry "religii porównawczej", co zdaniem rabina Krauskopfa, przyczyniło się do desmifikacji Pisma Świętego. A co najważniejsze - według autora tego artykułu, Lance J.Sussmana - ów Ruch Międzywyznaniowy, szybko doprowadzi do usunięcia wszystkich "religii i w ich miejsce wprowadzi wszędzie jedną religię uniwersalną obowiązku według zasad Kanta.

       Z artykułu tego także dowiadujemy się, że wszystkie te idee i projekty zostały już przyjęte przez judaizm i przez synkretyzm sekt protestanckich na zjeździe w Pittsburghu w roku 1885, a potwierdzone to zostało w Chicago w roku 1893 przez tak zwany "the World Parliament of Religions" (s. 40), a nieco później przy okazji Międzynarodowej Wystawy w Nowym Yorku w roku 1939-1940. w formie "Świątyni Religii" (the Temp/e of Religion) i w rok później przez Światowy Parlament Religii z okazji Wystawy Kolumbijskiej. Autor przypomina także poprzednie ważne spotkania ekumeniczne, jak np. w roku 1908 założenie Federalnej Rady Kościołów (the Federal Councii of Churches-FCC), która to Rada unowocześnia dawną instytucję z roku 1905, zwaną" pan Christian coalition" (s.40) i ustanowienie Krajowej Konferencji Chrześcijańsko-Żydowskiej z roku 1928, Ale co najważniejsze, że w tymże roku "Ruch Międzywyznaniowy" (the Interfaith Movement) nawiązuje ścisłe stosunki z masonerią żydowską, a więc z B'nai B'rith i z Centralą Konferencji Rabinów Amerykańskich. Niestety, ten "Ruch Międzywyznaniowy" został poparty przez szereg organizacji katolickich w Stanach Zjednoczonych, a mianowicie przez Calvert Association, the Kinghts of Columbus, the National Cathoilic Welfere Conference, a nawet przez czasopismo księży jezuitów Commonweal.

       Autor przypomina, że ten ekumenizm żydowsko-masoński spotkał się z odrzuceniem ze strony Watykanu, a nawet papież Pius XI wydał specjalną encyklikę, "Mortalium Animos"(1928), w której kategorycznie zabrania katolikom jakichkolwiek stosunków z tym "Ruchem Międzywyznaniowym" i potępił ów ekumenizm, jako heretycki i synkretyczny, i to dopiero Drugi Sobór Watykański uznał istnienie wspólnego dziedzictwa Żydów i chrześcijan. Autor także przyznaje, że antykatolicyzm był drożdżami owego "Ruchu Międzywyznaniowego. "
       (...)

       Tak to ekumenizm, jak również "inkulturacja", przeszły do nas, a więc do Europy, dzięki współpracy i współżyciu wspólnot żydowskich z sektami protestanckimi w Stanach Zjednoczonych, w ciągu prawie dwustu lat. Niektóre z tych sekt same to wyznają i na to się powołują, jak zobaczymy później. Przypominany powyżej "Ruch niedzieli-sabatu" jest tutaj przedstawiony na podstawie studium rabina Kerry M. Olitzky, który jest dyrektorem szkoły wychowania religijnego Kongergacji Beth Israel, West Hartford, Connecticut. Praca tego autora opublikowana w czasopiśmie American Jewish Archives, Aprii 1982, s.75-88, a więc w tym samym . czasopiśmie co i poprzednie tematy.

       Otóż jedna z sekt, które najściślej były związane z The Interfaith Movement, czyli z "Ruchem Międzywyznaniowym", który jak widzieliśmy, był dziełem rabinów-pastorów w Stanach Zjednoczonych głównie w wieku XIX , jest tzw."Nowa Pięćdziesiątnica". Sekta ta działała w Polsce od dawna poza Kościołem Katolickim aż do czasów Drugiego Soboru Watykańskiego i była znana raczej jako Ruch Charyzmatyczny.

       Kiedy jednak po Drugim Soborze Watykańskim przyszła moda w Kościele Katolickim na ekumenizm, w niektórych krajach, także i Polsce, niektóre sekty zostały "przygarnięte" przez Episkopat i odtąd działają wewnątrz Kościoła , korzystając z kaplic, sal, a nawet kościołów parafialnych, a jedną z takich sekt jest właśnie "Ruch Charyzmatyczny", który otrzymał nową nazwę "Odnowy w Duchu Świętym".

       Rozprowadzane książki, wydane przez ów Ruch Charyzmatyczny (dawniej zwany Ruchem Pentakostalnym, a obecnie "Odnową w Duchu Świętym"), podają wiele ciekawych informacji. I tak np. Monique Hebrard, w swej książce "Charyzmatycy" (Kraków 1994), pisze, że grupa studentów w Stanach Zjednoczonych, w roku 1967 "modliła się żarliwie o odnowienie wiary. Zostali wysłuchani w sposób nieoczekiwany : modlący się wraz z nimi zielonoświątkowcy włożyli na nich ręce i zstąpił na nich Duch Święty" (s. 10).

      Ciekawe, że ci Wszyscy studenci teologii protestanckiej, prawie wszyscy pochodzenia żydowskiego (widać to z ich nazwisk), tak niespodziewanie otrzymali Ducha Świętego i zaraz zaczęli żyć jak pierwsi chrześcijanie: "Żaden nie nazywał swoim tego, co posiadał, ale wszystko mieli wspólne" (D.A.4,32), cytuje autorka (s. 10). Ale czy w tym wypadku nie pachnie to nieco komunizmem ? Przypomina też autorka, że Ruch OCh (Odnowy Charyzmatycznej) nie jest czymś nowym wśród protestantów, bo już w roku 1703, a więc w początkach wieku XVIII, Wesley, pastor anglikański, doświadczył daru Ducha Świętego (według niego) i tak powstał Ruch Metodystów, a z ich inicjatywy powstał Ruch Charyzmatyków w roku 1901 w Illinois (Stany Zjednoczone). Autorka też stwierdza, że to pod wpływem Ducha Świętego powstały nowe Kościoły, czyli nowe sekty protestanckie, czyli według niej to rozbicie na tysiące sekt w Stanach Zjednoczonych jest dziełem Ducha Świętego. Co do katolików, to według autorki "wylanie Ducha Świętego" nastąpiło dopiero w czasie Drugiego Soboru Watykańskiego, a to głównie dzięki kard. Suenens (s. 14), który - jak wszyscy pamiętamy - z radością nazwał DSW rokiem 1789 w Kościele, czyli Rewolucją Francuską w Kościele.

       Trudno mi jest pogodzić się z tą opinią autorki, gdyż Rewolucja Francuska miała charakter zdecydowanie antychrześcijański, czego nie można przypisać Duchowi Świętemu, lecz raczej szatanowi. Niemniej jednak autorka uważa kardynała Suenensa za głównego twórcę Odnowy Charyzmatycznej. Według autorki, socjolog misyjny David Barrett obliczył, że już 332 miliony osób otrzymały dary Ducha Świętego i przewiduje, że w roku 2 tysięcznym będzie ich 562 miliony, nadto, jeśli brać pod uwagę osoby, które nie przynależą do żadnego Kościoła , cyfra ta dojdzie do 619 milionów osób(s.l5). Takich obliczeń podaje na kilku stronicach.

       Czy można brać na serio taką publikację chociaż ma Imprimatur Kurii Metropolitanej w Krakowie? A także i długi "wstęp" jednego z biskupów polskich. Jeszcze trudniej jest uwierzyć, że - jak twierdzi autorka - "Bóg podpisał pakt (convent) z Ameryką, by uczynić z niej państwo teokratyczne"(s.l6).

       Autorka także stawia na równi objawienia Matki Bożej w Fatimie z wydarzeniami w Medjugorie, a przecież objawienia w Fatimie zostały urzędowo uznane przez Kościół jako autentyczne, a co do Medjugorie jeszcze się Kościół nie wypowiedział, a jednak charyzmatycy pielgrzymują do Medjugorie, a nie do Fatimy.

       Autorka uznaje, że Ruch Charyzmatyków ma powiązania z Żydami w Stanach Zjednoczonych, a zwłaszcza z organizacją "Jews for Jesus" i z około piętnastoma innymi organizacjami przynależnymi do Union of Messianic Jewish Congregation, które także uważają się za charyzmatyczne(s. 18).

       Autorka pisze ."Wylanie Ducha Świętego może nastąpić albo przez modlitwę i wyłożenie rąk osób trzecich (jakich "trzecich" : chrześcijan, żydów czy pogan ? ), albo spontanicznie" (s. 19). "Zasadniczymi owocami są: "smak" Słowa Bożego? "Smak" to przecież zmysłowość, a nie duchowość. Jakie to dalekie od katolickiego "fides quaerit intellectum;intellectus ąuaerit fidem"; umysł, duchowość, a nie zmysły. Także według autorki, istnieją "...charyzmaty bardziej widowiskowe: mówienie językami, dar proroctwa lub uzdrawiania"(s.20).

       Co do tego "mówienia językami", to moi znajomi, którzy od wielu lat uczestniczą w zebraniach charyzmatycznych, twierdzą, że chodzi tutaj tylko o jakieś "mruczenie", którego nikt nie rozumie, nawet owa osoba mrucząca. O otrzymaniu daru proroctwa jeszcze nie słyszałem. Natomiast dar uzdrawiania jest bardzo dyskusyjny, bo w wyjątkowych warunkach, gdzie zbierają się wielkie tłumy ludzi, mogą zachodzić zjawiska uzdrowień, które nie mają nic wspólnego z nadprzyrodzonością, nie mówiąc już o zbiorowej histerii, lub jakiś oszustwach, co zresztą nie wyklucza, że mogą także zdarzać się uzdrowienia nadprzyrodzone. Że cudowne, a więc nadprzyrodzone uzdrowienia istnieją jest to fakt niezaprzeczalny, o czym świadczą uzdrowienia w Lourdes i innych cudownych miejscach, gdzie ukazywała się Matka Boża, ale są one surowo kontrolowane przez ekipy lekarskie, czego jednak nie ma jeśli chodzi o wspólnoty charyzmatyczne. Ktoś tam w tłumie krzyczy, że został uzdrowiony, ale nie wiadomo, czy był uprzednio rzeczywiście ciężko chorym.

       Autorką wspomina jako wielki cud przypisywany działaniu Ducha Świętego odnośnie opactwa benedyktyńskiego w Meksyku, a to dzięki jak pisze "harmonijnemu współistnieniu pomiędzy duchowością kontemplacyjną i psychologią Junga" (s. 26). Otóż sprawa tego klasztoru była bardzo głośna, gdy po zastosowaniu psychoterapii Junga wszyscy benedyktyni pożenili się i tak skończyło się owe opactwo i jego problemy. Było to wydarzenie sensacyjne dla prasy meksykańskiej i nie potrzeba przypisywać tego wydarzenia Duchowi Świętemu.

       Autorka informuje, że od roku 1984, główna centrala kierownictwa katolickiego Ruchu Charyzmatycznego, który oficjalnie nazywa się International Catholic Charismatic Renewal Office, znajduje się w Sekretariacie Stanu w Watykanie, będąc pod opieką bpa Cordesa. Dowiadujemy się także, że w roku 1993 Ruch ten otrzymał osobowość prawną w Kościele Katolickim. Ta "gałąź" katolicka Ruchu Charyzmatycznego jest bardzo skromna, w porównaniu z "gałęziami" protestanckimi. To przyłączenie się owej "gałęzi" katolickiej formalnie do Kościoła Katolickiego i oddanie się pod opiekę nastąpiło w roku 1975, a to z polecenia papieża Pawła VI.

       Autorka przypomina też, że jednym z najgorliwszych promotorów ruchu Charyzmatycznego w Kościele Katolickim jest ks. kardynał Lustiger, arcybiskup Paryża, oddając do jego dyspozycji jeden z największych kościołów w Paryżu - kościół Trójcy Przenajświętszej. Kościół ten znam doskonale od czasów moich pięcioletnich studiów w Paryżu i miałem wówczas zwyczaj w nim się spowiadać, gdyż zawsze, o każdej godzinie, od rana do późnej nocy, było wielu księży spowiedników, tak iż nigdy nie było potrzeba czekać w "ogonku" przed konfesjonałem, jak w innych kościołach.

       Otóż niedawno będąc w Paryżu także poszedłem do tego kościoła w nadziei, że szybko się wyspowiadam. Niestety, kiedy wszedłem do wewnątrz z przerażeniem spostrzegłem, że wszystkie konfesjonały zostały wyrzucone i nie było ani jednego księdza-spowiednika, natomiast szybko zbliżyła się do mnie jakaś panienka w krótkiej spódniczce i zapytała czego sobie życzę, na co odpowiedziałem, że przyszedłem, aby się wyspowiadać. Jej zdumienie było ogromne i powiedziała mi, że przecież po Drugim Soborze Watykańskim spowiedź została zniesiona, a raczej zastąpiona przez psychoanalizę, stąd też nie ma już konfesjonałów, ale są biurka i psychoanalityczki. I rzeczywiście cała lewa nawa kościoła była zajęta biurkami, gdzie siedziały owe psychoanalityczki. Na jej zaproszenie, abym także skorzystał z ich usług, odpowiedziałem że jestem tradycjonalistą i mam zwyczaj spowiadać się, a do psychoanalityków nie mam zaufania, gdyż uważam się za człowieka normalnego, a nie za psychopatę. Tak to ta wspaniała świątynia parafialna została zamieniona na przychodnię dla neurasteników, czy też osób "umysłowo chorych" bo jeszcze wierzących w sakrament pokuty.

       Ale wróćmy jeszcze do książki "Charyzmatycy". Autorka, Monique Herbard pisze: "Wszyscy twierdzą, że to właśnie księża stawiali największy opór wobec Odnowy Charyzmatycznej. Owszem, istnieją wyjątki: włoski klerykalizm, spowolniona tolerancja Szwajcarów, aktywna rola Anglików czy zdolność do ewolucji u Belgów. Jednakże niemal wszędzie już dzisiaj biskupi żałują, iż kapłani nie chcą szerzej towarzyszyć charyzmatykom, pozostawiając ich czasami w konieczności szukania podpory duchowej w innych Kościołach" (s.52)."Ken Metz zgłasza pewien niepokój wobec dążenia niektórych charyzmatyków, zniechęconych powolnością zmian w Kościele" (s. 54).

       A więc o to chodzi, aby Kościół Katolicki dostosował się do Ruchu Charyzmatycznego, a nie odwrotnie. Co więcej, autorka pisze: "jeden z jezuickich charyzmatyków irlandzkich, O'Donnell, stwierdza ze swej strony, iż niepokoją go ostatnie objawy niezdrowego rozwoju mariologii, co z czasem może doprowadzić Odnowę Charyzmatyczną do oddalenia się od właściwej jej roli w Kościele"(s.54).

       Czyli, że Ruch Charyzmatyczny jest przeciwny kultowi Matki Bożej i pragnie go wyrugować z Kościoła. Odnową Charyzmatyczna jest często nazywana "Odnową w Duchu Świętym", czyżby Duch Święty był przeciwny mariologii ? Przecież mariologia katolicka twierdzi, że Najświętsza Dziewica Maria jest świątynią Ducha Świętego, a skoro Odnowa Charyzmatyczna jest antymaryjna, nie można jej nazwać "Odnową w Duchu Świętym", bo jest to sprzeczność. Autorka uznaje przestrogę Jana Pawła II w dokumencie "Christifideles", że "charyzmaty mogą siać zamęt"(s.56). Także niektórzy biskupi uważają, że "przyznanie sobie charyzmatu znaczy przyznanie sobie niezależności wobec Jurysdykcji biskupa "(s. 57). Powstaje też obecnie problem pogodzenia owych rozmaitych ruchów charyzmatycznych i innych z odnowioną Akcją Katolicką, co omawiał Synod w Rzymie w roku 1987.
(...)
(link źródłowy)