Rocznica śmierci św. Maksymiliana. Prawda - ostatni artykuł przed śmiercią

avatar użytkownika intix

.

 

 

      

 

       75 lat temu, 14 sierpnia 1941 r. w Auschwitz  zmarł męczeńską śmiercią św. Maksymilian Kolbe.  Prawie każdemu Polakowi znane są okoliczności tej heroicznej śmierci  założyciela Niepokalanowa, jednak niewielu rodaków miało okazję przeczytać ostatni tekst o.  Maksymiliana, który został opublikowany w wojennym wydaniu ,,Rycerza Niepokalanej”. 

       W  1940 r. o. Kolbe wyprosił u władz niemieckich zgodę na jednorazowe wydanie maryjnego pisemka w nakładzie 120 tys. egzemplarzy. ,,Rycerz Niepokalanej” ukazał się na przełomie 1940 i 1941 roku jako numer podwójny, a następnie 26 lutego 1941 r. o. Maksymilian został aresztowany przez Gestapo. Istnieje duże prawdopodobieństwo, że to właśnie treść tego ostatniego artykułu mogła przyczynić się do aresztowania naszego ,,Szaleńca Niepokalanej”.

       Jakimi słowami o. Kolbe tak bardzo naprzykrzył się niemieckim władzom? Artykuł nosił tytuł ,,Prawda”, a św. Maksymilian stanowczo występował w nim przeciwko relatywizmowi. Ta bezkompromisowość nie mogła spodobać się hitlerowcom, na co zwróciła uwagę Maria Winowska opisując żywot o. Kolbe: ,,Jeśli spodziewali się Niemcy, że błękitne pisemko zmieni ton i zacznie ze strachu dolewać wody do przedwojennego wina, srogi spotkał ich zawód. Wiemy, że sednem obłędnej doktryny  hitleryzmu był relatywizm prawdy: <to jest prawdą co pożyteczne dla narodu; fałszem  to, co złe…>”.

       Uznanie obiektywnej prawdy stanowi fundament katolickiej apologetyki. Nie sposób nawrócić kogoś kto twierdzi, że nie ma prawdy, że prawdy nie można poznać lub, że istnieje wiele prawd. Osoby, które przyjmują takie poglądy to ateiści, agnostycy lub moderniści, którzy twierdzą, że ziarno prawdy istnieje w każdej religii.  Wbrew tym stanowiskom św. Maksymilian stwierdza jasno, że prawda jest jedna: ,,Chociaż nie wszyscy miłują prawdę, to jednak ona jedna tylko może być podstawą trwałego szczęścia. Prawda jest jedna”. Nie możemy twierdzić, że Bóg istnieje, a zarazem zachowywać się tak jakby Go nie było. Nie możemy twierdzić, że tylko wiara katolicka jest prawdziwa, a jednocześnie uczestniczyć w obrzędach religijnych innych wyznań. Ojciec Kolbe stwierdza, że musimy się jasno określić aby nie popaść w sprzeczność:

       ,,Opatrzność Boża jest, albo jej nie ma. Podobnie prawdą jest na przykład, że ja te słowa obecnie piszę, a ty drogi czytelniku, je odczytujesz. Wobec tego nie może być prawdą zdanie przeciwne, tj. że ja tego nie pisałem albo żeś ty tego nie czytał. Bo <tak> i <nie> w tej samej sprawie prawdą być nie może. Prawdą jest albo <tak>, albo <nie>. Bo prawda jest tylko jedna”.

       Widzimy, że mowa o. Maksymiliana jest prosta <tak, tak>, <nie, nie>, a Święty podkreśla wartość logicznej zasady niesprzeczności, która stanowi warunek każdej spójnej teorii naukowej. Pisma wielu współczesnych autorów katolickich są niezrozumiałe z powodu dwuznacznego  stylu: z jednej strony twierdzi się, że jedynie wiara katolicka jest prawdziwa; a zarazem powszechnie panuje pogląd, iż wyznawcy innych religii również w jakiś sposób dochodzą do prawdy. Taka postawa byłaby dla św. Maksymiliana nie do zaakceptowania, ponieważ dwie sprzeczne teorie nie mogą być zarazem prawdziwe – musi istnieć tylko jedna prawdziwa religia. Odmiennego zdania był np. hiszpański ksiądz  Raimon Pannikar (1918-2010), który po Soborze Watykańśkim II zaangażował się w dialog międzyreligijny z wyznawcami wschodnich religii i stwierdził: ,,Wyruszyłem jako chrześcijanin, odnalazłem siebie jako hindus i wróciłem jako buddysta, nie przestając być chrześcijaninem”. Natomiast Św. Maksymilian w artykule ,,Prawda” napisał wyraźnie: ,,Rozliczne spotykamy po świecie wyznania religijne i dość powszechne zdania, że każda religia jest dobra. Ale nie można się z tym zdaniem zgodzić. Prawdą jest, że wielu z tych, co nie uznają żadne religii, albo tej czy innej są wyznawcami, mogą być wolni od wszelkiej winy przed Bogiem dlatego, że są całkowicie przekonani iż kroczą drogą prawdziwą, ale w rzeczy samej i w sprawach religijnych prawda może być tylko jedna i ci, co są inaczej przekonani o rzeczach, niż jest w rzeczywistości, mylą się. Ten tylko co wedle prawdy sądzi, ma prawdziwą wiarę”.

       Rozważając ostatni artykuł  św. Maksymiliana,  po którym nastąpiło jego aresztowanie, męka w Auschwitz oraz heroiczna śmierć; możemy z całą pewnością stwierdzić, że o. Kolbe umarł za katolicką prawdę. Dziś siedemdziesiąt pięć lat po śmierci naszego założyciela obowiązkiem Rycerzy Niepokalanej jest walka o prawdę naszej Wiary w jej niezmienionej postaci. Oto testament, który pozostawił nam ojciec Kolbe. Nie możemy zaniedbać tego obowiązku, zwłaszcza  w czasach, w których panuje tak wielka obojętność religijna. Dogmaty wiary  to nie moda, którą trzeba dostosować do ducha czasu, ale prawda, którą można jedynie objaśniać, a której nie wolno  zmieniać. Jak pisał św. Maksymilian ,,żadnej prawdy więc  nie może nikt zmienić, ale może tylko prawdy poszukiwać znaleźć i uznać, i do niej życie swe dostosować, pójść drogą prawdy we wszystkich sprawach, a zwłaszcza dotyczących ostatecznego celu życia, stosunku do Boga, czyli w sprawach religii…”. Św. Maksymilian Kolbe zauważa, że nawet jeśli na świecie pozostanie tylko garstka ludzi, którzy wyznają prawdę, to i tak sama prawda nigdy się nie zmieni: ,,Prawda jest potężna. Gdyby ktoś chciał zaprzeczyć i powiedział, że ani ja nie pisałem, ani tyś nie czytał, to nie prawda się zmieni, ale przeczący potknie, pomyli się. I chociażby takich przeczących było więcej nic na tym nie ucierpi siła prawdy (…) I nawet Pan Bóg żadnym cudem nie przekreśli i przekreślić nie może prawdy, bo On właśnie jest Prawdą istotną – Co za potęga prawdy! Potęga iście nieskończona, Boża”.

       Nie podążajmy zatem za bezmyślnym tłumem, ale za prawdą, którą jest Bóg. Pan Jezus został skazany na śmierć głosem większości, a pod Krzyżem pozostała tylko garstka, a mimo to prawda pozostała niezmienna: ,,Ja się na to narodziłem i na to przyszedłem na świat, aby dać świadectwo prawdzie” (J 18,37). Piłat natomiast pytał kpiąco ,,czym jest prawda?” i umywając ręce skazał Pana Jezusa na śmierć. To porównanie przytacza również Winowska w książce o św. Maksymilianie: ,,Ktokolwiek w dziejach skazuje Chrystusa na śmierć, ten zawsze powtarza gest Piłata <cóż to jest prawda?>”

       Kpiący stosunek do prawdy wyrażał również przedstawiciel wolnomularstwa Lessing, którego postawę abp. Marcel Lefebvre  skomentował  w następujących słowach:  ,,A zatem, gdyby Bóg trzymał w jednej ręce prawdę, a w drugiej poszukiwanie tejże prawdy, on, Lessing, zwróciłby się ku lewej ręce, aby trwać w poszukiwaniu prawdy, a nie, aby otrzymać prawdę. Jest to nie do wierzenia! (…) Przerażającym jest to odrzucenie prawdy i mówienie: niech Pan Bóg raczej mnie ukarze, niż da mi prawdę!”.  Arcybiskup dodaje, że podobną postawę w kwestii prawdy można znaleźć w dokumentach ostatniego soboru: ,,Zauważmy jednakże, iż jeśli uważnie zgłębimy wywodzące się z Soboru Watykańskiego II teksty: czy to Gaudium et spes, czy to Dignitatis humanae, to odnajdziemy to samo ujęcie: jesteśmy wszyscy razem, wszystkie religie są na drodze poszukiwania prawdy. Jak Kościół mógł twierdzić tego rodzaju rzeczy? Nie jesteśmy na drodze poszukiwania prawdy! My ją posiadamy!”

       Czy człowiek może być szczęśliwy bez prawdy? Św. Maksymilian stwierdza, że szczęście zbudowane na nieprawdzie nie może być trwałe,  i podkreśla, że: ,,jedynie prawda może być i jest niezłomnym fundamentem szczęścia tak poszczególnych ludzi, jak i całej ludzkości”.

       Obchodząc rocznicę śmierci założyciela Rycerstwa Niepokalanej warto rozważyć jego ostatnie wydane drukiem słowa. Trwając przy prawdzie o. Kolbe zachował spokój i szczęście nawet wśród najgorszych katuszy obozu koncentracyjnego – własną krwią nasz Święty potwierdził prawdziwość swojego ostatniego tekstu.

 

Opracowano na podstawie:

Św. Maksymilian Kolbe, Prawda, RN 19/20 (1940/1941), s. 6-7. Fragmenty artykuły Prawda można znaleźć w książce: Co dzień ze św. Maksymilianem, Niepokalanów 2010, s. 9-11.

M. Winowska, Szaleniec Niepokalanej, Niepokalanów 2011, s. 190.

Biografia R. Pannikara  ze strony: http://www.raimon-panikkar.org/english/biography-3.html

Jan Paweł II, Do przedstawicieli religii <Shinto>, Audiencja Generalna 28 luty 1979,w:  S. Lach i Z.J. Kijas (red.), Buddyzm i hinduizm w nauczaniu Jana Pawła II, Kraków 2000, s. 9.

Abp. M. Lefebvre, Trzeba ujawniać przewrotność masonerii!, ,,Zawsze Wierni” nr 1/2015 (176).

Za: militia-immaculatae.org/

 

 

Prawda

Chociaż nie wszyscy miłują prawdę, to jednak ona jedna tylko może być podstawą trwałego szczęścia. 

 

            Prawda jest jedna. Znana to nam rzecz, a jednak w życiu praktycznym nieraz postępuje się tak, jakoby i “nie”, i “tak” w tej samej sprawie mogło być prawdą. Nietrudno na przykład doświadczyć na sobie samym, że czasem postępujemy w zgodzie z wiarą w Opatrzność Bożą nad nami; innym zaś razem trapimy się zbytnio, jakoby tej Bożej Opatrzności nie stało. A jednak albo Opatrzność Boża jest, albo jej nie ma. Podobnie prawdą jest na przykład, że ja te słowa obecnie piszę, a Ty, Drogi Czytelniku, je odczytujesz. Wobec tego nie może być prawdą zdanie przeciwne, tj. że ja tego nie pisałem, albo żeś Ty tego nie czytał. Bo “tak” i “nie” w tej samej sprawie prawdą być nie może. Prawdą jest albo “tak”, albo “nie”. Bo prawda jest tylko jedna.

            Prawda jest też potężna. Gdyby ktoś chciał zaprzeczyć i powiedział, że ani ja nie pisałem, ani Tyś nie czytał, to nie prawda się zmieni, ale przeczący się potknie, pomyli się. I chociażby takich przeczących było więcej, nic na tym nie ucierpi siła prawdy. Chociażby nawet wszyscy ludzie na całym świecie twierdzili, drukowali, filmowali i przysięgali i to przez wieki całe, że ani ja tych linii nie pisałem, ani Tyś ich nie czytał, to i to wszystko razem nie potrafi ani troszkę ukruszyć z granitu prawdy, że jam pisał, Tyś czytał. I nawet Pan Bóg żadnym cudem nie przekreśli i przekreślić nie może prawdy, bo On – właśnie jest Prawdą Istotną. – Co za potęga prawdy! Potęga iście nieskończona, Boża.

            Także w religii. Nie inaczej ma się sprawa w prawdach religijnych. Rozliczne spotykamy po świecie wyznania religijne i dość powszechne zdania, że każda religia dobra. Ale nie można się z tym zdaniem zgodzić. Prawdą jest, że wielu z tych, co nie uznają żadnej religii, albo tej czy innej są wyznawcami, mogą być wolni od wszelkiej winy przed Bogiem dlatego, że są całkowicie przekonani, iż kroczą drogą prawdziwą, ale w rzeczy samej i w sprawach religijnych prawda może być tylko jedna i ci, co inaczej są przekonani o rzeczach, niż jest w rzeczywistości, mylą się. Ten tylko, co wedle prawdy sądzi, ma prawdziwą wiarę.

I tak, jeżeli prawdą jest, że Bóg istnieje, w błędzie są bezbożnicy, co twierdzą, że Go nie ma; jeśliby Go zaś w istocie nie było, myliliby się ci wszyscy, co wyznają jakąkolwiek religię. Dalej, jeżeli prawdą jest, że Jezus Chrystus zmartwychwstał, prawdą jest to, czego uczył i to, że był wcielonym Bogiem; jeżeli zaś by nie zmartwychwstał, wszystkie religie chrześcijańskie nie miałyby racji bytu.

Wreszcie jeżeli Jezus rzeczywiście zwrócił się do Piotra ze słowami: “Ty jesteś opoka, a na tej opoce zbuduję Kościół mój” [Mt 16,18] i tak dał znak, po którym łatwo mógłby każdy rozpoznać Jego Kościół wśród setek różnych kościołów chrześcijańskich, to tylko ci, co znajdują się w Kościele powszechnym, katolickim, kroczą drogą prawdziwą i mają gwarancję, że jeżeli wiernie dążyć będą do Boga w myśl nauki Kościoła, osiągną szczęście wieczne, a nawet i pokój, i zadowolenie doczesne.

Podobnie i w innych wypadkach religijnych, np.: Jeżeli prawdą jest, że Niepokalana rzeczywiście objawiła się Bernadecie w Lourdes, to pewną jest rzeczą, że Ona żyje i kocha ludzi jak prawdziwa Matka. Jeśli zaś tego objawienia nie było, to nie moglibyśmy o Niepokalanej dowiedzieć się z tego źródła, ale opieralibyśmy się na tylu innych źródłach.

            Uznanie prawdy. Żadnej prawdy więc nie może nikt zmienić, ale może tylko prawdy poszukiwać, znaleźć i uznać, i do niej życie swe dostosować, pójść drogą prawdy we wszystkich sprawach, a zwłaszcza dotyczących ostatecznego celu życia, stosunku do Boga, czyli w sprawach religii.

            Trwałe szczęście. Nie ma człowieka pod słońcem, co by nie poszukiwał szczęścia; owszem, w każdym czynie naszym szczęście przyświeca nam w tej czy innej formie jako cel, do którego naturalnie zdążamy. – Szczęście jednak, zbudowane nie na prawdzie, nie może być – jak sama zresztą nieprawda – trwałe. Jedynie prawda może być i jest niezłomnym fundamentem szczęścia tak poszczególnych ludzi, jak i całej ludzkości.

 

 

Maksymilian Kolbe, Pisma OMK, Tom II,

(Oryg.: brak. – Druk.: RN 19/20 (1940/1941) 6-8.  [Niepokalanów, przed 8 XII 1940])

 

           

 

       W różnych wiekach bytu ludzkości różni ludzie częstokroć mądrzy i gorliwi podawali drogę do szczęścia ludzkości, ale jeżeli zbierzemy razem ich nauki, przekonamy się, że nie we wszystkim ze sobą się zgadzają. Prawda jednak może być tylko jedna bez względu na czas czy miejsce, czy kraj. 3 + 2 jest 5, było i będzie wszędzie. I chociażby wszyscy ludzie temu zaprzeczali, to jednak wszyscy się pomylą, a 3 i 2 będzie 5. Dlaczego? Bo to jest prawdą.

W tych więc rzeczach, w których nauki owych ludzi są sprzeczne, musimy badać, po której stronie prawda.

I tu jednak powiesz może: ach ja nie mam na to ni czasu, ni przygotowania, aby przedsięwziąć te studia. Jakżeż poznać tę drogę. I to prawda. Nie każdy może oddać się głębokim studiom religijnym, lecz mamy znak Boży, potwierdzający naukę prawdziwą, a tym jest prawdziwy cud. Bóg tylko może cuda działać, gdzie więc je znajdziemy, tam mamy pewne potwierdzenie od Boga.

I czytamy w historii, w księdze Nowego Testamentu, że Jezus Chrystus obiecał, iż na świadectwo prawdziwości swej nauki zabity, po trzech dniach zmartwychwstanie. I to się stało, tak że uczniowie Jego nawet nie wahali się śmierć ponieść na potwierdzenie tej prawdy. Musi więc być prawdą, czego On uczył.

 

Oryg.: rkps Archiwum Prowincji OO. Franciszkanów (OFMConv) w Tokio. Jedenaście kart jednostr. zapis. –

Fotokop.: AN.

[Mugenzai no Sono, po 2 IV 1934?]

 

Za: https://seminariumfranciszkanskie.pl/nasze-zycie/archiwum/nasze-zycie-112/prawda/

 

 

      

 

 

            Maksymilian Kolbe

          - Dzieciństwo i młodość

          - Sprawozdanie z Japonii

          - Jego ideał

          - Świadectwo ofiary jego życia


 

      

      


   
          - Św. Maksymilian i Cudowny Medalik

         - Cudowny Medalik


 

Modlitwa 

 

O Maryjo, bez grzechu pierworodnego poczęta,

módl się za nami, którzy się do Ciebie uciekamy

i za wszystkimi, którzy się do Ciebie nie uciekają,

a zwłaszcza za masonami i poleconymi Tobie…

 

Święty Maksymilianie, módl się za nami!

Amen.

 

 

 

 

Poświęcenie się Niepokalanej

z wprowadzeniem i 13-dniowym przygotowaniem

według św. Maksymiliana Kolbe

 

Ks. Karol Stehlin

 

[LINK]

 

 

________________________________________________________________________

(Aktualizacja:14 sierpnia 2021 AD. 01:53 - intix)

 

.

15 komentarzy

avatar użytkownika intix

1. Litania do św. Maksymiliana


Kyrie, elejson. Chryste, elejson. Kyrie, elejson.
Chryste, usłysz nas. Chryste, wysłuchaj nas.
Ojcze z Nieba, Boże, zmiłuj się nad nami.
Synu, Odkupicielu świata, Boże, zmiłuj się nad nami
Duchu Święty, Boże, zmiłuj się nad nami
Święta Trójco, Jedyny Boże, zmiłuj się nad nami.

Święta Maryjo, módl się za nami.
Niepokalana Pośredniczko łask, módl się za nami.
Święty Maksymilianie, módl się za nami.
Rozmiłowany w Bogu, módl się za nami.
Kochający modlitwę, módl się za nami.
Wytrwale strzegący cnoty czystości, módl się za nami.
Heroicznie posłuszny przełożonym, módl się za nami.
Realizujący ducha ubóstwa i prostoty, módl się za nami.
Żyjący w umartwieniu i pokucie, módl się za nami.
Wierny ideałowi ewangelicznej doskonałości, módl się za nami.
Oddany na własność Niepokalanej, módl się za nami.
Nieustraszony Rycerzu Niepokalanej, módl się za nami.
Twórco Rycerstwa Niepokalanej, módl się za nami.
Apostole Cudownego Medalika, módl się za nami.
Głoszący Ewangelię przy pomocy radia i prasy, módl się za nami.
Pałający pragnieniem zdobycia świata dla Niepokalanej, módl się za nami.
Misjonarzu Japonii, módl się za nami.
Pragnący męczeńskiej śmierci, módl się za nami.
Niezachwiany w ufności, módl się za nami.
Miłujący nieprzyjaciół, módl się za nami.
Mężny w znoszeniu zniewag i cierpienia, módl się za nami.
Duszpasterzu współwięźniów, módl się za nami.
Ofiaro heroicznej miłości bliźniego, módl się za nami.
Starty na proch dla Niepokalanej, módl się za nami.
Uwieńczony dwiema koronami, módl się za nami.
Męczenniku Auschwitz, módl się za nami.
Sławiony na całym świecie, módl się za nami.
Chlubo polskiej ziemi, módl się za nami.
Patronie trzeźwości, módl się za nami.
Patronie rodziny, módl się za nami.
Patronie naszych trudnych czasów, módl się za nami.
Wielki orędowniku u Boga, módl się za nami.

Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata, przepuść nam, Panie.
Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata, wysłuchaj nas, Panie.
Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata, zmiłuj się nad nami.

K: Nikt nie ma większej miłości.
W: Od tego, kto oddaje swoje życie za przyjaciół swoich.

Módlmy się:
Wszechmogący, Miłosierny Boże, Ty rozpaliłeś św. Maksymiliana taką miłością do Niepokalanej, że stał się Jej wielkim rycerzem i narzędziem do szerzenia Twojego Królestwa. Rozgrzej i nasze serca ofiarną miłością do Maryi, abyśmy naśladując Jej przykład i wsparci Jej pomocą służyli Tobie w braciach naszych i w ten sposób wypełnili największe przykazanie. Przez Chrystusa, Pana naszego. Amen.

Litania do św. Maksymiliana (II)

Kyrie, elejson. Chryste, elejson. Kyrie, elejson.
Chryste, usłysz nas. Chryste, wysłuchaj nas.
Ojcze z Nieba, Boże, zmiłuj się nad nami.
Synu, Odkupicielu świata, Boże, zmiłuj się nad nami
Duchu Święty, Boże, zmiłuj się nad nami
Święta Trójco, Jedyny Boże, zmiłuj się nad nami.

Święty Maksymilianie, módl się za nami.
Wielki miłośniku Boga, módl się za nami.
Nieustraszony rycerzu Niepokalanej, módl się za nami.
Apostole Niepokalanej Pośredniczki łask, módl się za nami.
Założycielu Rycerstwa Niepokalanej, módl się za nami.
Apostole Cudownego Medalika, módl się za nami.
Mężny szerzycielu królestwa Niepokalanej, módl się za nami.
Wzorze życia zakonnego, módl się za nami.
Pragnący śmierci męczeńskiej, módl się za nami.
Gorliwy apostole Japonii, módl się za nami.
Pełen poświęcenia dla chorych i nieszczęśliwych, módl się za nami.
Zdobywco dusz dla Niepokalanej, módl się za nami.
Ukazujący ludziom ideał życia, módl się za nami.
Miłośniku modlitwy, módl się za nami.
Wzorze niezachwianej ufności, módl się za nami.
Pociągający ludzi dobrocią i radością, módl się za nami.
Pragnący nawrócenia grzeszników, módl się za nami.
Pragnący zjednoczenia w Kościele wszystkich wyznawców Chrystusa, módl się za nami.
Pragnący nawrócenia pogan, módl się za nami.
Kochający bliźnich dla Boga, módl się za nami.
Miłośniku umartwienia i pokuty, módl się za nami.
Przykładzie posłuszeństwa, módl się za nami.
Miłośniku ubóstwa i prostoty, módl się za nami.
Wzorze anielskiej czystości, módl się za nami.
Obrońco dobrych obyczajów, módl się za nami.
Głosicielu odrodzenia narodu polskiego, módl się za nami.
Obrońco Wiary świętej, módl się za nami.
Apostole prasy katolickiej, módl się za nami.
Apostole dobrego przykładu, módl się za nami.
Wzorze znoszenia cierpień, módl się za nami.
Przykładzie przebaczenia wrogom, módl się za nami.
Umacniający współwięźniów na duchu, módl się za nami.
Ofiarujący swe życie za rodzinę, módl się za nami.
Śpieszący z kapłańską posługą skazańcom, módl się za nami.
Męczenniku Auschwitz, módl się za nami.
Chlubo polskiej ziemi, módl się za nami.
Wsławiony po całym świecie, módl się za nami.
Wielki nasz orędowniku w Niebie, módl się za nami.  

Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata - przepuść nam, Panie
Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata - wysłuchaj nas, Panie
Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata - zmiłuj się nad nami, Panie.
 
K. Módl się za nami święty Maksymilianie.
W. Abyśmy się stali godnymi obietnic Chrystusowych

Módlmy się:
Wszechmogący, Miłosierny Boże, który serce św. Maksymiliana rozpaliłeś miłością do Niepokalanej i uczyniłeś go wielkim Jej rycerzem i narzędziem do szerzenia Twojego Królestwa, rozpal i nasze serca podobną miłością i ofiarnością, abyśmy w życiu swoim szukali zawsze Twej chwały. Przez Chrystusa Pana naszego. Amen.



https://youtu.be/rochdPWbUbA

avatar użytkownika intix

2. Św. Maksymilian Kolbe i „niewidzialna ręka masonerii”

Data publikacji: 2015-08-14


Św. Maksymilian Kolbe i „niewidzialna ręka masonerii”

Św. Maksymilian Maria Kolbe już przez sobie współczesnych krytykowany był, iż zbyt łatwo daje wiarę pogłoskom o „niewidzialnej ręce masonerii”, która wpływa na wszystkie dziedziny życia, dążąc do wywrócenia porządku w narodach niegdyś chrześcijańskich. Dziś Wielki Mistrz Wielkiego Wschodu Francji już tylko „przypomina” rządzącym o „obowiązku” zachowywania laickości, która w całym post-chrześcijańskim świecie stała się obowiązującą definicją państwowości. Co powiedzieliby dawni naiwni krytycy „teorii spiskowych”, gdyby dożyli dzisiejszych czasów?

Dawna mądrość katolicka nie omijała szerokim łukiem ekumenizmu świadomości, iż cnota Bożej miłości w człowieku jest jak medal, który z konieczności ma dwie strony. Na awersie widnieje miłość Boga i wszystkiego, co od niego pochodzi, lecz i rewers nie pozostaje pusty – logiczną konsekwencją musi znaleźć się na nim wszystko, co Bogu jest przeciwne. Ta prawda rodziła w dawnych katolikach – począwszy od papieży, a skończywszy na prostym rolniku odrywającym rękę od pługa, by przeżegnać się przed pobliską kapliczką – postawę zdecydowanego sprzeciwu wobec zła. Władztwo upadłego anioła, na tym świecie – wraz z wydanymi przezeń herezjami, schizmami i rozmaitymi sekciarskimi związkami – nie czyniło szatana nigdy dla ludzi Kościoła partnera do dyskusji, lecz po prostu ustawiało we wrogim obozie, z którym – w sensie duchowym, a nieraz i dosłownym – pozostawali oni w stanie permanentnej i nieubłaganej wojny. Świadomość tego stała u początków powołania takich instytucji jak Święta Inkwizycja, istniejąca po to, by ratować dusze przed zatraceniem w odmętach tej wojny. Zainspirowała również tak wspaniałe czyny chrześcijańskiego rycerstwa jak wyprawy krzyżowe.

XX wiek ze sztandarem Lucyfera

Nie trzeba nikogo przekonywać, iż wiek XX jest w dziejach ludzkości okresem naznaczonym piętnem zła, które można by porównać jedynie z szarżą rozszalałych hufców diabelskich (II wojna światowa) i mrocznym panowaniem „księcia tego świata” (Związek Sowiecki oraz okupowane przezeń państwa). Bylibyśmy jednak niesłychanie krótkowzroczni, gdybyśmy całe zło tego stulecia zrzucili na karb kilku nienasyconych dyktatorów, zapominając o poprzedzającym je długim maratonie, w którym pałeczkę przekazywały sobie kolejne emanacje chaosu i rozbicia – od wystąpienia Lutra i poprzedzających go pomniejszych herezji, poprzez ukształtowanie się bezbożnej antyfilozofii, do powstania najupiorniejszego związku w dziejach ludzkości – masonerii. Widząc nienawiść tej organizacji do odwiecznego porządku, jaki Bóg ustanowił na świecie, wyrażonej w rewolucji zaplanowanej pośród mroków francuskich lóż, trudno nie odnieść wrażenia, iż stanowi ona apogeum tego, co może z siebie wydać ludzkie serce opętane złem. Wiek XX – jak każdy, w którym wybuchło ono ze szczególną siłą – wydał swoich szczególnych świętych wojowników. Ich specyficzny dramat polegał na tym, iż przyszli na świat w czasach porewolucyjnych, w których Kościół był wprawdzie jeszcze dość silny duchem, ale tracił wszelkie świeckie podpory swej potęgi – państwo kościelne pod zarządem papieża i europejskie państwa wyznaniowe gotowe do wystawienia wojsk w odpowiedzi na sygnał Głowy Kościoła. Można sobie wyobrazić ów gniew przemieszany z bezsilnością, gdy katolicy ówcześni widzieli jak pod dyktando Wielkich Mistrzów światowej masonerii świat stawał się coraz bardziej zlaicyzowany, a duch bojowy wśród niegdyś chrześcijańskich narodów zamarł do tego stopnia, iż nie było już szans na zakrojone szeroko działania wojenne dla zachowania starego porządku.

Dwudzieste stulecie po Chrystusie było też czasem, gdy masoneria zaczęła działać wyjątkowo zuchwale i coraz głośniej wykrzykiwać swoje postulaty – widząc, że spełniają się one jeden po drugim (zniszczenie Państwa Kościelnego, destrukcja instytucji rodziny poprzez wprowadzanie „ślubów” cywilnych i rozwodów etc.). Szaleńczą pychę, z jaką występowała wówczas owa sekta, opisał św. Maksymilian Maria Kolbe, naoczny świadek rzymskich obchodów dwusetnej rocznicy powstania wolnomularstwa. Młody Kolbe wspominał istną czarną procesję, jaka przeszła w tym dniu ulicami Wiecznego Miasta, powiewając sztandarami z wizerunkiem Lucyfera miażdżącego pod stopami św. Michała Archanioła. Z niektórych okien spuszczono płachty z podobnym przedstawieniem, a po mieście krążyły ulotki głoszące, iż „diabeł będzie rządził na Watykanie, a papież będzie jego gwardią szwajcarską”.

Rycerska stal przekuta w miecz ducha

Po tym rzymskim horrorze brat Maksymilian doszedł do wniosku, iż w działalności tego związku, który określił potem jako „masońską mafię” ogniskuje się cel walki. Jeszcze tego samego dnia Kolbe wraz z sześcioma współbraćmi założył Milicję Niepokalanej, której celem było nawracanie „przede wszystkim masonów”.

Dlatego też w tradycyjnej wersji wezwania „O Maryjo bez grzechu poczęta…” dodawanego po każdej dziesiątce Różańca świętego Maksymilian i jego wierni modlili się słowami: „i za wszystkimi, którzy się do Ciebie nie uciekają, a zwłaszcza za masonami i poleconymi Tobie”.

Program ten realizowany był nie tylko poprzez modlitwę i akty strzeliste. Ojciec Maksymilian angażował się osobiście w zdobywanie dla Chrystusa najbardziej zatwardziałych członków sekty. Tak było w przypadku znanego międzywojennego pisarza Andrzeja Struga, będącego jednocześnie masonem 33. stopnia i Wielkim Mistrzem warszawskiej loży. Kolbe ze zdumieniem wspominał zatwardziałość tego szanowanego literata, gdy przychodziło do rozmowy o znienawidzonej przezeń religii katolickiej.

Święty rozumiał dzieje XIX i XX wieku jako zmaganie Niepokalanej z siłami zła. Zwracał uwagę na różne odsłony tej walki. „Że Francję opanowali masoni, to nie ulega żadnej wątpliwości” – pisał, zwracają uwagę, iż cała tamtejsza nagonka na Kościół to „nic innego jak tylko wykonanie uchwał Wielkiego Wschodu”. Na te wydarzenia Niebo odpowiadało szczególnymi znakami. „Dlatego też i Niepokalana szczególniejszą opieką otoczyła ten kraj. Tu raczyła objawić swój «Cudowny Medalik» w roku 1830 i tu w Lourdes, w roku 1858 objawiła się ubogiej dziewczynce Bernadetcie wzywając do pokuty i zachęcając własnym przykładem do odmawiania Różańca. I tu sama nazywała siebie: «Jam jest Niepokalane Poczęcie»”. Takie atrybuty duchowej potęgi Bóg przekazywał katolikom, gdy dawne ostoje katolickiej cywilizacji pogrążały się w marazmie.

Walka na wszystkich frontach współczesności

„«My Kościoła nie zwyciężymy rozumowaniem, ale psuciem obyczajów», uchwalili na zjeździe masoni. I poczęli siać niemoralność przez teatry, kina, książki, czasopisma, obrazy, rzeźby itd.” – pisał św. Maksymilian w jednym z numerów „Rycerza Niepokalanej”. Samo zresztą czasopismo powstało w odpowiedzi na gorące apele papieży, od bł. Piusa IX do św. Piusa X, by potędze liberalnej prasy przeciwstawiać dobrą prasę katolicką. Franciszkanin zdawał sobie sprawę, iż masoneria, którą Kolbe określał mianem „głowy piekielnego węża”, zazwyczaj nie walczy z karabinem w ręku, prowadzi jednak wojnę znacznie straszliwszą – mającą wyniszczyć i od środka zdegenerować istotę ludzką, odrywając ją od wszelkich nadprzyrodzonych pojęć i wpływu łaski Bożej.

Innym frontem, na którym redaktor naczelny „Rycerza…” widział zepsucie szerzone przez masonerię była coraz bardziej nieskromna i wyuzdana moda, którą określał jako „za przeproszeniem – świńską”, ubolewając, ile dusz ginie przez ten bezwstyd. Ojcu Maksymilianowi zarzucano wtedy przesadę, twierdząc, iż zbyt łatwo daje wiarę istnieniu międzynarodowego spisku, w którym masoni, żydzi i socjaliści współdziałają we wspólnym celu zrewolucjonizowania świata. O ile wówczas, kiedy obyczaje społeczne nie były jeszcze tak dogłębnie wywrócone, podobne oskarżenia o „naiwność” miały jeszcze pewne podstawy, o tyle w dzisiejszych czasach, o których śmiało możemy powiedzieć, że stanowią realizację wszystkich rewolucyjnych ideałów – nie sposób nie przyznać racji przenikliwej ocenie świętego sługi Niepokalanej, wedle którego „niewidzialna ręka masonerii” zaczyna przenikać do wszystkich dziedzin życia.

Dlatego warto pamiętać, iż ów antymasoński aspekt działalności św. Maksymiliana Marii Kolbego nie jest tylko jakimś wątkiem ściśle historycznym, który dziś traci na aktualności. Masoneria nie musi już tak zuchwale jak dawniej podnosić głowy, ponieważ współczesne liberalne demokracje stanowią spełnienie wszystkich jej marzeń na temat nowego porządku świata. Nie oznacza to jednak, iż przestała ona istnieć, a przede wszystkim, że skutki jej działań w jakiś sposób rozeszły się czy rozejdą po kościach. Obierając św. Maksymiliana za patrona naszej własnej walki o zbawienie, pamiętajmy, iż ta walka osadzona jest w konkretnym kontekście i nie mniej ważne niż kształtowanie własnej doskonałości chrześcijańskiej okazuje się staranie, by świat, począwszy od rodziny, powracał do tego porządku, który skutecznie wywróciły wieloletnie podchody i szturmy rewolucji.

Filip Obara
Za: www.pch24.pl/
(pogrubienie fragmentów modlitwy - moje)
***
Pozwolę też sobie podłączyć bezpośrednio do tego wpisu:


avatar użytkownika intix

3. Św. Maksymilian Maria Kolbe - Tajemnica siły i potęgi katolików

Tajemnica siły i potęgi katolików

Nieraz słyszymy skargę: Chcę się poprawić, chcę być lepszy, ale nie mogę. W historii czytamy o wielkich wodzach i zwycięzcach, którzy jednak nie potrafili ujarzmić swoich złych skłonności. Taki na przykład głośny Aleksander Wielki umiera przedwcześnie z powodu rozwiązłego życia.

Rozglądając się naokół widzimy zastraszający wprost zanik moralności, zwłaszcza wśród młodzieży, a nawet powstają związki iście piekielne, mające w programie zbrodnię i rozwiązłość. Członkowie to owego związku popełnili głośne w Wilnie morderstwo profesora przy egzaminach.

Kina, teatry, literatura, sztuka kierowane w wielkiej części niewidzialną ręką masonerii, zamiast szerzyć oświatę, gorączkowo pracują w myśl uchwały masonów: My Kościoła katolickiego nie zwyciężymy rozumowaniem, ale zepsuciem obyczajów.

Jak się temu oprzeć?

Zdawać by się mogło, że takie przyznanie własnej niemocy, jak nie mogę się poprawić w podobnych okolicznościach to objaw pokory. Tymczasem gnieździ się w nim ukryta pycha.

A to w jaki sposób?

Otóż ci ludzie w wielu rzeczach przyznają, że mogą to lub owo uczynić, tylko tej lub innej wady ujarzmić w takich lub innych okolicznościach nie są w stanie.

To wszystko dowodzi tylko, że liczą oni jedynie na własne siły i uważają, że do tej granicy własnymi siłami to lub owo potrafią.
 
Tymczasem jest to nieprawdą, kłamstwem, bo własnymi siłami, sami z siebie, bez pomocy Bożej my nic i to zupełnie nic nie potrafimy (por. J 15,5). Wszystko, czym jesteśmy i cokolwiek mamy i możemy, to od Pana Boga mamy i to w każdej chwili życia od Niego otrzymujemy, bo trwanie w istnieniu to nic innego, jak ciągłe otrzymywanie tego istnienia.

Sami więc z siebie nic nie potrafimy, chyba tylko zło, które właśnie jest brakiem dobra, porządku, siły.

Jeżeli uznamy tę prawdę i spojrzymy na Boga, od którego otrzymujemy w każdej chwili wszystko, co mamy, natychmiast widzi­my, że On, Bóg, i więcej dać może i pragnie jako najlepszy Ojciec dać nam wszystko, co nam jest potrzebne. Gdy jednak dusza sobie przypisuje to, co jest darem Bożym, czyż Pan Bóg może ją obsypywać łaskami? Przecież wtedy utwierdzałby ją w fałszywym i aroganckim mniemaniu. Więc z miłosierdzia swojego nie daje tej obfitości darów i... dozwala nawet upadek, by dusza poznała wreszcie, czym jest sama z siebie, by na sobie nie polegała, ale z całą ufnością jedynie Jemu się oddała. Stąd też upadki były dla świętych - szczeblami do doskonałości. Biada jednak duszy, która nawet tego ostatecznego lekarstwa nie przyjmie, ale w pysze pozostając mówi: nie mogę się poprawić, bo Pan Bóg też jest sprawiedliwy i z każdej udzielonej łaski zażąda ścisłego rachunku. Cóż więc czynić należy?

Oddać się zupełnie z ufnością bez granic w ręce Miłosierdzia Bożego, którego uosobieniem z Woli Bożej jest Niepokalana. Nic sobie nie ufać, bać się siebie, a bezgranicznie zaufać Jej i w każdej okazji do złego do Niej jak dziecko do matki się zwracać, a nigdy się nie upadnie. Twierdzą święci, że kto do Matki Bożej modli się w pokusie, na pewno nie zgrzeszy, a kto przez całe życie do Niej z ufnością się zwraca, na pewno się zbawi.

Źródło: Św. Maksymilian Maria Kolbe o masonerii i Żydach. Pisma Wybrane, Krzeszowice 1998, s. 17-19
Za: www.pch24.pl/

***

avatar użytkownika intix

4. Modlić się za Żydów i masonów!

Modlić się za Żydów i masonów!

Przeciwnicy beatyfikacji i kanonizacji św. Maksymiliana często podnosili kwestię obsesyjnego – ich zdaniem – stosunku o. Kolbego do Żydów i masonerii. Oskarżano go – człowieka, który stworzył projekt rakiety! – o sprzyjanie… obskurantyzmowi, ciemnocie, zabobonowi, „zamkniętemu” i „nacjonalistycznemu” katolicyzmowi. Wreszcie, wytoczono przeciw niemu działo największe – oskarżenie o antysemityzm.

Niektórzy nawet posunęli się do porównań poglądów na „kwestię żydowską” Hitlera i św. Ojca Kolbego. Święty męczennik był opluwany, nazywany „żydożercą”. Nawet dziś jego pamięć jest szargana przez liberalnych zwolenników „katolicyzmu otwartego” i „społeczeństwa obywatelskiego”. Mając w świadomości fakt, iż pojęcia antysemityzmu używa się współcześnie raczej jako knebla, który ma zamknąć usta osobom inaczej myślącym, spójrzmy czymże ten święty człowiek, który ofiarował swe życie, by uratować od śmierci bliźniego, zasłużył na publiczną chłostę pomówień…

Ojciec Kolbe był gorącym katolikiem, czcicielem Niepokalanej Dziewicy, duchowym synem św. Franciszka. Trudno więc się dziwić, że ostrzegał przed zawartymi w Talmudzie bardzo negatywnymi określeniami chrześcijan i jawnymi bluźnierstwami przeciw Chrystusowi! I na tym przede wszystkim Maksymilian skupiał swoją uwagę jeśli chodzi o „kwetię żydowską”. Z drugiej jednak strony pożerała go miłość i troska o zbawienie wszystkich ludzi. W liście z 18 lipca 1935 roku pisał z Nagasaki do o. Mariana Wójcika, redaktora „Małego Dziennika”: Miłość wobec każdej duszy, włączając Żydów, masonów i heretyków, jest (…) jedyną drogą. (Pisma, tom II, nr 63, s. 182-186).

Oczywiście, był krytyczny wobec judaizmu, ostrzegał przed ekonomicznymi działaniami niektórych przedstawicieli narodu żydowskiego, niemniej należy cały czas mieć na uwadze fakt, że widział w Żydach bliźnich, za których się modlił i chciał im przyjść z pomocą.

O braku uprzedzeń rasowych niech świadczy choćby jego podziw dla Alfonsa Ratisbonne’a, nawróconego na katolicyzm Żyda. Warto podkreślić, że swą pierwszą Mszę św. Ojciec Kolbe odprawił w rzymskim kościele s. Andrea delle Fratte, w miejscu, gdzie Alfons miał cudowną wizję Matki Bożej, po której już na zawsze przylgnął do Kościoła Chrystusowego.

Swej – pozbawionej uprzedzeń – miłości do bliźnich, dał także świadectwo na początku wojny, gdy w Niepokalanowie znalazło schronienie ponad 1500 Żydów. Wbrew opiniom wrogów założyciela Niepokalanowa o „obsesji antyżydowskiej”, możemy znaleźć stosunkowo niewielką ilość wypowiedzi Świętego na ten temat. Z 2006 jego zachowanych listów, tylko 4 zawierają wzmianki o Żydach; z 396 artykułów, odczytów, notatek czy kazań radiowych, tylko 9 porusza tę kwestię.

W liście z Japonii (z 23 sierpnia 1934 roku) do br. Łukasza Kuźmy pisał: Co się tyczy Żydów, uważam, że należałoby poważnie podjąć zadanie nawrócenia ich, ale w sposób roztropny, doprawdy bardzo roztropny. Niekoniecznie trzeba o tym pisać na łamach „Rycerza”, ani w ogóle nie w sposób głośny. Być może w odpowiednim czasie „Rycerz” w jidysz spełni to zadanie. („Pisma”, tom 3)

Trudno za deklarację „antysemityzmu” uznać fragment artykułu z 1923 roku, jaki ukazał się w „Rycerzu Niepokalanej”, w którym o. Kolbe napisał – zgodnie z prawdą – iż wielu wodzów bolszewizmu, masonerii i teozofii w Polsce i na świecie, to osoby narodowości żydowskiej. Nawet jeśli chodzi o ekspansję ekonomiczną Żydów, bardziej kładł nacisk na rozwój polskich przedsiębiorstw, niż walkę z tą ekspansją: Lepiej jest nie mówić o wypieraniu Żydów, lecz raczej o rozwijaniu polskich przedsiębiorstw [list z 18 grudnia 1934 do wydawców „Małego Dziennika” (Pisma”, tom 3)].

Jak pisze o. Roman Aleksander Soczewka OFMConv, św. Maksymilian wskazywał konkretne środki nawrócenia Żydów i sam je stosował. Są to: modlitwa, katecheza i dyskusja z Żydami, podsuwanie im lektury, obdarowywanie Cudownym Medalikiem, wydawanie miesięcznika „Rycerz Niepokalanej” w języku hebrajskim lub jidysz, świętość życia i asceza, apele kierowane do Żydów.

Założyciel Niepokalanowa zwracał uwagę, by nawracając, postępować roztropnie i to bardzo roztropnie, bez budzenia nienawiści do Żydów, (…) gdy poproszą dobrowolnie o Chrzest, bez antysemityzmu.

Trzeba przyznać, że o. Maksymilian Kolbe widział niebezpieczeństwo ze strony wielu Żydów i masonów. Ze strony Żydów – ekonomiczne i ideowe, ze strony masonów – przede wszystkim ideowe. Często – ku przestrodze – cytował zasady masońskie: Zniszczyć wszelką religię, a zwłaszcza chrześcijańską oraz: My Kościoła katolickiego nie zwyciężymy rozumowaniem, ale zepsuciem obyczajów.

Żydów i masonów traktował na równi z grzesznikami, heretykami, schizmatykami, poganami i ateuszami, których trzeba nawrócić na chrześcijaństwo dla ich dobra, dla dobra Polski i dla dobra, czyli chwały Niepokalanej Matki Bożej.

Św. Maksymilian mówił wprost, że nawrócenie to przekonanie potrzebującego nawrócenia, że jest on w błędzie, podanie mu Prawdy, która jest tylko jedna, i udzielenie Sakramentu Chrztu.

W kontekście „kwestii żydowskiej” warto przywołać wojenne wspomnienia franciszkanina br. Innocentego Wójcika (zmarłego w 1994 r.) z Niepokalanowa, który był świadkiem życia i działalności Świętego. Gdy Niemcy wkroczyli do Niepokalanowa (19 września 1939 roku), zabrali wszystkich zakonników do obozu. Gdy po trzymiesięcznej niewoli wygnańcy powrócili, Niepokalanów był zajęty przez Niemców (…). Maszyny zrabowane, wywiezione. W grudniu tegoż roku przywieziono około 2000 wysiedlonych Polaków z Poznańskiego i z Pomorza oraz 1500 Żydów. Ludzie ci wyrzuceni ze swoich domów często w nocy, słabo ubrani, nierzadko chorzy, z dziećmi – byli w opłakanym stanie. Wyrzuceni z pociągu, przepędzeni do baraków Niepokalanowa czuli się jak skazańcy. Ojciec Maksymilian z braćmi zatroszczył się, aby tym ludziom zorganizować jakieś pożywienie i ogrzać mieszkania. Bracia szli żebrać do gospodarzy po wioskach. Inni rozbierali mniej potrzebne szopy, parkany, aby ogrzać zmarzniętych. „Musimy wszystko zrobić, by ulżyć doli tych biedaków wyrzuconych z gniazd rodzinnych, pozbawionych najpotrzebniejszych rzeczy. Zajmijcie się tym, dzieci drogie, bo to nasza misja na najbliższe dni” – mówił o. Maksymilian.

Żydzi byli najbardziej nieszczęśliwi i niezaradni. Jednak atmosfera dobroci i troski o wszystkich przywracała spokój, budziła jakąś nadzieję i lepsze samopoczucie. Ojciec Maksymilian odwiedzał wysiedlonych i otaczał ich troskliwą opieką. Gdy zbliżały się święta Bożego Narodzenia, u nas było chłodno i głodno. Ojciec Maksymilian prosił braci, aby coś przygotowali dla wysiedlonych, zarówno dla Polaków, jak i Żydów. Był też św. Mikołaj dla dzieci. Bracia kwestowali w tym celu w Warszawie i okolicy.

Łatwiej jest dawać, gdy się posiada, ale wtedy odczuwaliśmy brak żywności. Porcje chleba a nawet zupy były wydzielane, aby dla każdego starczyło. Bracia ciężko pracowali w różnych warsztatach, potrzebowali więc pożywienia. Mimo to wydzielało się i dla wysiedlonych Żydów, tak jak dla swoich bliskich. Nie był to jednorazowy gest, ale trwało to dłuższy czas, dopóki Niemcy nie wywieźli wysiedlonych i Żydów w nieznane. O. Maksymilian nie bał się Niemców i później kilku Żydów ukrywało się w Niepokalanowie. Często żywiono ich, gdy przychodzili do furty klasztornej.


Taki oto był stosunek św. Maksymiliana do „kwestii żydowskiej”…

Artykuł jest fragmentem książki „Święty Maksymilian. Z miłości do Niepokalanej”, którą można zamówić na stronie swietymaksymilian.pl

Za: www.pch24.pl/

avatar użytkownika intix

5. Św. Maksymilian Maria Kolbe - Niepokalana

Niepokalana

Gdy Bóg stworzył aniołów, wystawił ich na próbę, by dobrowolnie wybrali, czy chcą poddać się Jego woli we wszystkim, czy też nie, i objawił im przyszłość, że ma zamiar stworzyć istotę bez zmazy grzechu, niepokalaną, ale jednak istotę ludzką i że ta istota będzie ich Królową i z woli Jego cześć Jej oddawać będą. I znalazła się część aniołów, którzy uważali to za poniżenie swojej doskonałości. Podnieśli bunt przeciw woli Bożej i z Lucyferem na czele zostali strąceni do piekła.

W raju ziemskim ujrzał zbuntowany anioł, szatan, niewiastę bez zmazy grzechu. Nie była to Ta, którą Bóg mu objawił, ale Jej podobna ludzka istota. I zawrzał nienawiścią. Skusił i przywiódł do zbuntowania się woli Bożej.

Lecz Bóg przypomina mu tę Istotę, którą miał w swoich przedwiecznych planach i mówi: "Ona zetrze głowę twoją" [Rdz 3,15]. "Nie chciałeś Jej czci oddać. I jak przez Nią wtrącony zostałeś do piekła, tak przez Nią zmiażdżona zostanie twoja pyszna głowa, przez Nią będziesz musiał uciekać z każdej duszy, która Ją czcić zechce".

I przyszedł na świat Zbawiciel, Bóg-Człowiek, Jezus, i zaczyna swoje posłannictwo, swoje nauczanie drogi do nieba od tego, że uzależnia się od Niepokalanej jak dziecko od swej matki i pełniąc czwarte przykazanie przez lat trzydzieści trzy pobytu na ziemi, czci Matkę swoją i służy Jej we wszystkim bezpośrednio, by spełnić wolę Boga Ojca.

I od tej chwili nikt nie upodobni się do Jezusa, kto na wzór Jego nie będzie czcił Niepokalanej.

Chociażby szatan przywiódł duszę do bardzo nawet głębokiego upadku, jeżeli nie uda mu się wykorzenić z niej czci [a] Niepokalanej, zdobycz wciąż jeszcze nie jest pewna. Gdy zaś jaka dusza zapomniała o swej Matce Niebieskiej i cześć Jej oddawać zaprzestała, to chociażby otoczona była wszystkimi najrozliczniejszymi nawet nabożeństwami, chociażby pełniła wszystkie możliwe cnoty, to jednak po przerwaniu tego kanału łaski nieuchronnie stoczy się w przepaść.

Źródło: Ważność czci ku Niepokalanej, w: Pisma, t. VII, za: Niepokalanów.pl
www.pch24.pl/

avatar użytkownika intix

7. x Karol Stehlin - Św. Maksymilian Kolbe, Fatima

i osobiste poświęcenie się Matce Bożej
 
Wykład miał miejsce podczas konferencji Fatimskiej w Kanadzie w 2013 roku. Materiał zawiera wykład x. Karola Stehlina oraz przemówienie ojca Grunera.


https://youtu.be/14_ooeunNEU

* * *

Ku Fatimie 2017



avatar użytkownika intix

8. Modlitwa



O Maryjo, bez grzechu pierworodnego poczęta,
módl się za nami, którzy się do Ciebie uciekamy
i za wszystkimi, którzy się do Ciebie nie uciekają,
a zwłaszcza za masonami i poleconymi Tobie...
Amen.

Święty Maksymilianie... módl się za nami...




avatar użytkownika intix

9. Rocznica śmierci ojca Maksymiliana Kolbe – założyciela MI


W wigilię uroczystości Najświętszej Maryi Panny, 14 sierpnia 1941 roku
zginął w obozie koncentracyjnym Auschwitz śmiercią głodową
ojciec Maksymilian Maria Kolbe,
założyciel Rycerstwa Niepokalanej (Militia Immaculatae - MI).

 
Św. Maksymilian o duchu walki MI

Stać na uboczu, bezczynnie, z zakłopotaną miną, dzisiaj nam już nie wolno.
Dziś trzeba stanowczo i zdecydowanie wypowiedzieć się gdzie stajemy:
pod sztandarem Chrystusa, w szeregach Jego, w rzędzie sług Matki Jego Niepokalanej
- czy też idziemy pod chorągiew szatana, chorągiew buntu i przewrotności,
nienawiści do Boga i do wszystkiego co się do Niego odnosi.

Na jakieś ugody czy kompromis miejsca tu być nie może, bo sam Jezus Chrystus powiedział:

"kto nie jest ze mną, przeciwko mnie jest: a kto nie zbiera ze mną, rozprasza" (Mt 12,30)

Więc musimy się zdecydować i to szybko, aby nie było za późno,
a musimy zdecydować się wszyscy.

My, rycerstwo Niepokalanej, jużeśmy się zdecydowali.


 
(Rycerz Niepokalanej, 5 (1933) s. 131-132)


avatar użytkownika intix

10. Bóg prowadzi ludzi do świętości różnymi drogami



Bóg prowadzi ludzi do świętości różnymi drogami


[…] Różnorodne i nieprzeliczone są drogi, jakimi Bóg świętych do przeznaczenia wzniosłego prowadzi. Często darami nadprzyrodzonymi przyrodzone skłonności uzacnia i nimi posługiwać się pozwala i każe - ale niekiedy z tych naturalnych skłonności ofiary żąda, jeśli potrzebne jest to dla wyższego ukształcenia duszy. "Pan Bóg - mówi Bossuet - jeśli pragnie uczynić z ludzi godne siebie istoty, musi urabiać ich rozmaicie, aby się wedle Jego planu uformowały; na jedno tylko wśród tej pracy ma wzgląd: aby usposobieniu wrodzonemu nie zadać wyraźnego gwałtu". Stąd też jednych wyprowadził Bóg na pustynię i odosobnił całkowicie od ludzi; innych powołał do wspólnego życia i wspomagania się wzajemnego w postępie w doskonałości; jeszcze innych pozostawił w wirze świata, przy pługu, przy warsztatach rzemieślniczych, albo i na królewskich stolicach. Jednych wsławił nauką świecką lub religijną albo społeczną działalnością, a innych za życia pozostawiał w cieniu zapomnienia. Z jednymi jakoby się pieścił, mlekiem pociech duchowych karmił, a innych nasycał twardym chlebem cierpienia: wszystko to zależnie od potrzeb poszczególnej duszy i rodzaju posłannictwa, jakie jej przeznaczył.

Święci, choć wiernie postępują za natchnieniem łaski Bożej, jednak nie przestają być ludźmi nam podobnymi i zazwyczaj uczynki ich i słowa noszą charakter ich otoczenia, kraju, ojczyzny. Np. święta Katarzyna ze Sieny, mając w sobie "krew sieneńską", która wedle wyrażenia św. Bernardyna, jest "krwią słodką", obsypywała nieraz dzieci pocałunkami; a gdy wezwano ją razu pewnego do skazanego na śmierć, by go pocieszyła nakłoniła do spowiedzi, całą noc, jak matka najdroższe dziecię, tuliła jego głowę do swej piersi. W św. Teresie znów przebija się rycerskość. Pochodząc z "Avila rycerzy", gdzie nawet kobiety w nieobecności mężów oblężenie przetrzymać były zdolne, przejęła się na wskroś duchem swego miasta i kraju; stąd też w pismach jej spotykamy często wyrażenia: "Bóg walk", "sztandar Boga", "z męską odwagą Bogu służyć". To samo da się spostrzec u św. Ignacego Loyoli, byłego żołnierza, współrodaka św. Teresy.

Wielu świętych było miłośnikami muzyki. Św. Franciszek czasem wśród natchnienia brał w ręce dwa kawałki drewna i grał na nich jak na skrzypcach. Św. Teresa w dni świąteczne grywała na małym flecie i bębenku, a św. Ignacego Loyolę muzyka tak porywała, że nie czuł już wtedy żadnego cierpienia.

Zwykle postępowali święci Pańscy zupełnie naturalnie; jednak dla wyższej cnoty, a zwłaszcza dla uchylenia się od pochwał i uznania ludzkiego, pod tchnieniem łaski zdobywali się oni na uczynki, w mniemaniu otoczenia, nierozumne i poniżające. Istnym mistrzem w tym względzie był św. Filip Nereusz. Np. gdy delegaci polscy, wysłani do Papieża, dowiedziawszy się o "świętym", który przebywa w Rzymie, zobaczyć go chcieli, św. Filip uprzedzony o tym, ułożył sobie siedzenie z książek i otoczywszy się dziatwą, kazał jednemu z chłopców czytać żartobliwą książkę i z całą powagą słuchał. Weszli z uszanowaniem posłowie, ale Święty nie pozwalał chłopcu przerywać czytania, a gościom polecił zaczekać. Gdy jednak rozdział następował za rozdziałem, a końca doczekać się nie można było, oburzeni i zgorszeni posłowie oddalili się, a Święty dziękował Panu Bogu, że go ominęła chwała ludzka.

Widzimy więc, jak różnymi drogami postępowali święci, jak niejednakowo odnosili się oni do darów naturalnych. To jedno było im wszystkim wspólne, że zawsze podporządkowywali je łasce - tej łasce, która częstokroć dźwigała ich z długoletniej ospałości lub nawet grzechowej niewoli. Stąd wszyscy oni, niezależnie od tego, czy drogą zgodną czy sprzeczną z naturą - łaska kroczyć im kazała, wyższym i nadprzyrodzonym życiem żyli: celem ich jedynym Bóg i święta miłość Jego, wszystko zaś inne, sprawy naturalne czy nadnaturalne, miłe czy niemiłe - to do celu wiodące środki. A tak, nic im na szkodę się nie obracało, lecz jeszcze korzyści nieskończone, bo duchowe, odnosili z wszystkiego - gdyż "tym, którzy miłują Boga, wszystko dopomaga ku dobremu, tym którzy są wezwani podług postanowienia święci" (Rz 8,28).

Św. Maksymilian Maria Kolbe

Za: www.pch24.pl
* * *
Załączam też:

avatar użytkownika intix

11. NASZA POTĘGA



https://lagloriadelasantisimavirgen.files.wordpress.com/2016/09/lourdes_10.jpg



[Grodno, przed październikiem 1926][1]


    W „Protokołach Mędrców Syjonu”, czyli tej prawdziwej głowy masonerii, tak piszą oni o sobie: „Kto lub co zdolne jest obalić siłę niewidzialną? A siła nasza jest właśnie taka. Masoneria zewnętrzna służy do ukrycia jej celów, plan zaś działania tej siły, a nawet miejsce, gdzie się znajduje, nie będzie nigdy ludziom wiadome”.

Panowie, na wasze szczęście my zdolni jesteśmy obalić siłę niewidzialną! Mówię „na wasze szczęście”, bo nie macie pojęcia, jak słodko jest służyć wiernie Bogu i Niepokalanej.

Twierdzę, że jesteśmy zdolni was obalić i obalimy.

Ciekawiście może, kto my jesteśmy, że tak dufamy naszej potędze. Otóż jesteśmy wojskiem, którego Wódz zna każdego z was, patrzał i patrzy na każdy wasz czyn, słucha każdego waszego słowa, a nawet… nawet  żadna wasza myśl nie ujdzie Jego uwagi. – Powiedzcie sami, czy w takich może być mowa o tajemnicy w planach, o ukryciu i niewidzialności? Gorzej jeszcze (a właściwie dla was lepiej); tak jesteście zaszachowani, że tylko te ruchy uczynić możecie, na które nasz Wódz dla swoich mądrych celów wam pozwoli i bylibyście już dawno w proch zmiażdżeni, gdyby nasz Wódz tylko skinął na znak zgody i jemu tylko zawdzięczacie, że was jeszcze ziemia na swej powierzchni cierpi. Tak dla was miłosierny.

A wiecie dlaczego?

Bo nasz Wódz was kocha. Czybyście mogli to sami przypuszczać? On was kocha bardzo i nie chce waszej zguby, ale zwleka i czeka, byście zastanowili się nad sobą i … co prędzej w Jego szeregi wstąpili. – Przyjdzie jednak dla każdego z was czas i to niedługo, kiedy będzie za późno!!!….

Wiecie, jak się ten nasz Wódz nazywa?

To Niepokalana, ucieczka grzeszników, ale też i Pogromczyni węża piekielnego. Powiedzcie, gdzie potraficie ujść przed Jej wzrokiem? Jaki czyn, słowo, plan lub myśl potraficie przed Nią ukryć?

Prochu ziemski, wy! – czyż wraz ze swoimi skarbami nie otrzymujecie istnienia w każdej chwili z ręki Boga. Czyż  On, sprawiedliwy, nie potrafiłby was w proch zetrzeć?

Ale oto Wódz nasz, Niepokalana, prosi za was o miłosierdzie, o przedłużenie życia byście mogli jeszcze się opamiętać.

Lecz przyjdzie niezadługo czas, zamkniecie i wy oczy na zawsze i wtedy, jeśli teraz za życia nie uregulujecie waszego stosunku do Boga, będzie to czas straszny! Wtedy na nic zdadzą się żale, łzy i pokuta! Pomyślcie o tym wszystkim spokojnie i poważnie – i … zróbcie, co wam wskaże sumienie…

Rycerze i Rycerki Niepokalanej i wy wszyscy, co te słowa czytacie, starajcie się w tym miesiącu różańcowym, październiku, o ile możności, uczęszczać na wspólny różaniec, czy to w kościołach, czy przy drogach, czy przy obrazach lub figurach Matki Bożej. Kto zaś nie może domu opuścić, niechaj u siebie co dzień cząstkę różańca odmówi.

A dlaczego?

Bo Niepokalana sama raczyła nas do odmawiania różańca św. zachęcić, objawiając się z różańcem w ręku bł. Bernadecie[2].

A za kogo?

Za kogo by bardziej, jak nie właśnie za tych naszych biednych nieszczęśliwych braci masonów, tym nieszczęśliwszych, że nie widzą, iż pędzą ku zgubie własnej; a i braci, boć przecież Pan Jezus ich od uczestnictwa w zasługach Swej Męki nie wykluczył.

A w jakiej intencji?

Jak uważacie, Drodzy Czytelnicy, czy nie najlepiej, by co prędzej się nawrócili, wstąpili nawet do Milicji Niepokalanej i pragnąc naprawić zło dotychczas popełniane, tym gorliwiej na wzór św. Pawła po nawróceniu, do pracy nad zbawieniem dusz się zabrali?…


Rycerz Niepokalanej

Pisma, cz. II, Niepokalanów 2008, str. 436-437.


[1] Zamieszczone w numerze październikowym z 1926 r.
[2] Kanonizowanej w 1933 r.

Za: lagloriadelasantisimavirgen.wordpress.com
* * *
Załączam też:

avatar użytkownika intix

13. Czy święty Maksymilian mógłby dziś nawracać?



Czy święty Maksymilian mógłby dziś nawracać?

Wiara w obcowanie świętych zakłada między innymi, że zarówno pokolenia wcześniejsze, jak i te, które żyją obecnie, egzystują w tym samym Kościele. Czy jednak święci dawnych wieków, gdyby przyszło im żyć współcześnie, swobodnie odnaleźliby się w Kościele Anno Domini 2017? Nie sięgając zbyt daleko w przeszłość, pozostańmy przy XX-wiecznym świętym, tak bardzo przecież nowoczesnym…

Większość katolików zna świętego Maksymiliana Kolbe głównie dzięki jego ofiarnej śmierci w niemieckim obozie zagłady w Oświęcimiu. Część z nas wie, że franciszkanin założył Niepokalanów i „Rycerza Niepokalanej”, mniejszość, że stworzył Rycerstwo Niepokalanej, a jeszcze mniej liczni pamiętają o innym jego piśmie - „Małym Dzienniku” czy programie radiowym.

Nie wolno nam nigdy zapominać, że Maksymilian Kolbe został wyniesiony na ołtarze dzięki dwóm koronom – krwi i wiary. Choć kanonizowano go jako męczennika, był przecież także niezrównanym ewangelizatorem, starając się (po franciszkańsku) nie tylko o odnowę duchową wierzących, ale również – jeśli nie przede wszystkim – o nawrócenie niewiernych!

Stąd tytułowa wątpliwość: czy rzeczywiście mamy pewność, że osoba o charyzmie i charyzmacie świętego Maksymiliana mogłaby swobodnie działać w naszych czasach? A jest to wątpliwość o tyle uzasadniona, że święci to przecież osoby wyróżniane przez Kościół po to, byśmy je naśladowali!

Czy więc Maksymilian Kolbe przyjąłby do wiadomości dokument stwierdzający ni mniej ni więcej, że Kościół nie ma już misji wobec Żydów? Wszak święty nawracaniu ich poświęcił całe swe życie! Zasłużył sobie tą działalnością nawet na łatkę antysemity, gdyż śmiał zauważyć, że zasady, wartości i procesy, które naród niegdyś wybrany wciela w życie, nie służą Kościołowi. Owszem, publicystyka ojca Kolbego poświęcona Żydom była z oczywistych przyczyn tworzona z pomocą innego języka niż obowiązujący w Kościele naszych czasów, ale w osobistych kontaktach z każdym z przedstawicieli judaizmu Maksymilian pozostawał niezwykle delikatny, mimo wszystko starając się każdego przekonać do swoich racji. Swoich – to znaczy do racji Kościoła. Chciał bowiem swych rozmówców nawrócić.

Czy Maksymilian Kolbe podporządkowałby się słowom wysokich dostojników dzisiejszego Kościoła, sugerującym że prozelityzm (szczególnie w stosunku do prawosławnych) to grzech? Święty powołał przecież Rycerstwo Niepokalanej, którego pierwszym celem było „starać się o nawrócenie grzeszników, heretyków, schizmatyków”. Starać się, a więc nie poprzestawać na modlitwie, ale także podejmować konkretne działania! Nawracać!

Czy Maksymilian Kolbe świętowałby „pamiątkę reformacji”? Święty uznawał, że protestantyzm jest wynikiem żądzy augustiańskiego zakonnika, Marcina Lutra, który związał się z mniszką. Anglikanizm według Kolbego narodził się natomiast z rozpusty Henryka VIII zmieniającego żony jak rękawiczki. A pisząc o heretykach, Maksymilian zawsze podkreślał, że doprowadzając do rozłamu w Kościele wybrali oni tego, który nie chciał służyć.

Czy Maksymilian Kolbe odnotowałby ze zrozumieniem serdeczne listy ważnych hierarchów do „drogich braci masonów”?  Świętego atakowali współcześni mu obserwatorzy życia kościelnego, natrząsając się z „wiary w masońskie spiski”. Dziś już w istnienie masonów wierzyć nie potrzeba, bowiem oni sami coraz bardziej ochoczo się ujawniają. Ojciec Kolbe dostrzegał ich zakrojoną na ogromną skalę antykatolicką działalność, na własne oczy widząc ich bluźnierstwa i na własne uszy słysząc o ich planach. Maksymilian poświęcił setki, jeśli nie tysiące stron na przekonanie katolików o ogromnej szkodliwości działań podejmowanych przez masonów.

A z czego cieszyłby się Maksymilian Kolbe?

Z całą pewnością radowałby się widząc rozkwit katolickich mediów – dziś można kupić przecież wiele pism wydawanych przez Kościół instytucjonalny, odwiedzić dziesiątki portali internetowych, posłuchać radia, oglądać filmy na You Tube.

Czy jednak Maksymilian Kolbe pochwaliłby katolickie media rezygnujące z idei Kościoła walczącego? Święty w wydawanych przez siebie gazetach nie ograniczał się do opisywania tego, co Kościół proponuje, ale ostrzegał również przed złem otaczającym nas ze wszystkich stron. Wskazywał, jak je rozpoznawać i jak bronić przed błędami współczesności swoich braci, katolików.

Czy Maksymilian Kolbe radowałby się śledząc media „Kościoła otwartego”, godzącego ze sobą Kościół i świat zewnętrzny, ich zwyczaje i upodobania? Czy zaakceptowałby rozpropagowaną w tych mediach sentencję „nie przyszedłem Pana nawracać” i przekonanie, że wiara i modlitwa nie są potrzebne do zbawienia, bo wystarczy być dobrym człowiekiem? Święty osobiście starał się nawrócić każdego, kogo spotykał na swojej drodze. Wręczał cudowne medaliki, prowadził długie dysputy w środkach lokomocji, chrzcił ciężko chorych, którzy mogli już nie odzyskać świadomości, kiedyś wybiegł nawet z pociągu za dyskutującym z nim ateistą, bo czuł, że jego rozmówca jest już bliski otworzenia oczu na Chrystusową Prawdę. Przed dogonieniem niedowiarka powstrzymał franciszkanina jedynie habit, przez który nie mógł uporać się z wysokim ogrodzeniem sforsowanym chwilę wcześniej przez uciekającego mężczyznę!

Czy Maksymilian Kolbe ze spokojem przyglądałby się atakom na katolików rozprowadzających pisma i głoszących chwałę Chrystusa poprzez wysyłanie listów pocztą? To przecież on sam wymyślił katolicki fundraising w Polsce. Wydając „Rycerza Niepokalanej” i „Mały Dziennik” nie kierował ich przede wszystkim do kiosków z gazetami, ale wysyłał pocztą do konkretnych ludzi. Sugerował, że mogą za te pisma zapłacić, albo nie. Jeśli nie – to niech czytają, z pewnością ich dusze dzięki tej lekturze zyskają. Większość jednak obdarowanych z radością i dobrowolnie wysyłała mu pieniądze. Dziś, nawet w niektórych środowiskach kościelnych, mówi się o tego typu metodzie ewangelizacji jako o „naciąganiu” czy „wyłudzaniu”!

Celowo nie pytamy w tym tekście, jak mogłaby wyglądać reakcja Maksymiliana na zmiany w liturgii, których nie dożył. To kwestia bardziej skomplikowana. Warto jednak zastanowić się, jak zareagowałby święty widząc sposób w jaki potraktowano zakon Franciszkanów Niepokalanej, którego członkowie starali się naśladować Kolbego, żyć w zgodzie z proponowaną przez niego regułą i odprawiać tą samą co on formę Mszy Świętej?

Nie wiadomo.

Wiemy jednak coś innego. Święty Maksymilian Kolbe nadal może reagować – Kościół upewnił nas w tym wynosząc go na ołtarze. Chwała Bogu! Bo to wzór i patron na nasze czasy.

Na czasy wielkiego kryzysu


Krystian Kratiuk


http://www.pch24.pl/czy-swiety-maksymilian-moglby-dzis-nawracac-,53787,i.html

avatar użytkownika intix

14. Najwierniejszy Rycerz Niepokalanej


Miał rację Jan Dobraczyński, gdy pisał w Skąpcu Bożym. Rzecz o Ojcu Maksymilianie Maria Kolbe, że wielkość życia założyciela Niepokalanowa nie kaźnią głodowego bunkra, ale ideą królowania Maryi trzeba mierzyć. Rzeczywiście, jego dobrowolna ofiara dokonana w Auschwitz, to owoc wieloletniej, tytanicznej wręcz pracy nie tylko na rzecz swego zbawienia, ale przede wszystkim na rzecz zdobycia całego świata, wszystkich dusz dla Tej, której poświęcił całe swoje życie – dla Niepokalanej.

Ona niech króluje!


Papież Paweł VI w homilii podczas Mszy św. beatyfikacyjnej o. Maksymiliana, opisywał charakterystyczną duchowość nowego błogosławionego: Cechą charakterystyczną, rzec można oryginalną, mariologii ojca Kolbe, jest wyjątkowe znaczenie, jakie przypisuje Jej zadaniu wśród obecnych potrzeb Kościoła; jest jego wiara w spełnienie wizji proroczej Bożego triumfu w wiekuistej chwale i wywyższeniu maluczkich, a także wiara w Jej wstawiennictwo, w skuteczność Jej przykładu i w obecność Jej macierzyńskiej miłości. (...) Dziś z nieba ojciec Kolbe pomaga nam rozważać je i zgłębiać. Ten Maryjny rys nowego Błogosławionego włącza go do grona wielkich świętych, obdarzonych duchem proroczym, którzy pojęli, uczcili i wysławiali tajemnicę Maryi.

Istotnie, Maksymilian Kolbe zajmuje znakomite miejsce wśród takich gigantów kultu maryjnego, jak św. Bernard z Clairvaux, św. Dominik, św. Bonawentura, św. Bernardyn ze Sieny, św. Ludwik Maria Grignion de Montfort, św. Alfons de Liguori, bł. Alan de Rupe czy bł. Stanisław Papczyński.

W służbie idei królowania Maryi był bezkompromisowy. Tej ogromnej miłości „gwałtownika maryjnego” często świat nie rozumiał, ale – o dziwo! – nie rozumiało jej też pokaźne grono ludzi Kościoła, ba, nawet braci zakonnych. A jednak absolutnie przekonany o słuszności swej drogi, mający ciągle w pamięci pytanie Maryi: „Czy chcesz przyjąć dwie korony?”, o. Maksymilian nie zrażał się. Będąc pewny wstawiennictwa tak możnej Orędowniczki, angażował wszystkie swe siły, by Ona Królowała.

Ojciec Kolbe nie zadowalał się półśrodkami. Był maksymalistą, nie na darmo przyjął w zakonie imię Maksymilian: – Chcę żeby cały świat się nawrócił! Wiedział, że zwycięstwo Królestwa Niepokalanego Serca Maryi jest najprostszą i najkrótszą drogą do triumfu Królestwa Bożego. A przecież o nadejście tego Królestwa prosimy co dzień słowami modlitwy „Ojcze nasz”.

Militia Immaculatae


Gdy masoneria w Rzymie coraz śmielej występowała – wywiesiła swój sztandar przed oknami Watykanu, na sztandarze czarnym giordano-brunistów umieściła św. Michała Archanioła pod nogami Lucyfera i w ulotkach głośno występowała przeciw Ojcu Świętemu – powstała myśl założenia stowarzyszenia do walki z masonerią i innymi sługami Lucyfera.
 Tak św. Maksymilian opisywał okoliczności powstania Militia Immaculatae – MI (Rycerstwa Niepokalanej).

Rycerstwo było dzieckiem Świętego i wspaniałym darem dla Niepokalanej: Istotą i warunkiem Rycerstwa Niepokalanej jest całkowite oddanie się Niepokalanej, żeby dusza stała się pod każdym względem Jej narzędziem. Wszystkie tytuły, jak niewolnik, sługa – oznaczają jedno i to samo; idzie bowiem o to, żeby być coraz bardziej bezgranicznie Jej, aby Ona w duszy promieniowała bez żadnych zastrzeżeń.

Młody zakonnik, zakładając w 1917 roku Rycerstwo, miał jasno określony CEL: Starać się o nawrócenie grzeszników, heretyków, schizmatyków itd., a zwłaszcza masonów i o uświęcenie wszystkich pod opieką i za pośrednictwem Niepokalanej.

Są jednak pewne WARUNKI, bez których nie można przystąpić do tego działania. Przede wszystkim – trzeba oddać się całkowicie Niepokalanej, jako narzędzie w Jej rękach: Musimy naprawdę sami oddać się Niepokalanej, byśmy byli jak pióro w ręku pisarza, jak pędzel w ręku malarza, jak dłuto w ręku rzeźbiarza. Samo pióro, sam pędzel bez mistrza nic nie zrobią. Pan Jezus powiedział wyraźnie, że bez Niego nic uczynić nie możemy (por. J 15, 15). Bez łaski nadnaturalnej, która spływa przez Niepokalaną, nic uczynić nie potrafimy. A na czym polega doskonałość narzędzia w ręku mistrza? Na tym, aby dało się prowadzić temu artyście. Jeżeli Niepokalanej naprawdę się oddamy, wtedy Ona będzie dużo czyniła. Tu też posłuszeństwo jest największą doskonałością.

Pozostałe warunki uczestnictwa w Rycerstwie Niepokalanej to wpisanie się do księgi Militia Immaculatae oraz pobożne noszenie Cudownego Medalika.

A jakimi środkami mają się posługiwać rycerze? Maksymilian dał szerokie przyzwolenie: Wszelkie środki, byle godziwe – na jakie pozwala stan, warunki i okoliczności, co zostawia się gorliwości i roztropności każdego. W innym miejscu jeszcze dodawał: Niech te najnowsze wynalazki i urządzenia służą najpierw Jej, dla Jej chwały. (...)

Do ważniejszych środków należą: Cudowny Medalik i modlitwa, której Ona sama nas nauczyła, objawiając ten medalik: „O Maryjo bez grzechu poczęta, módl się za nami, którzy się do Ciebie uciekamy”, a my dodajemy jeszcze: „i za wszystkimi, którzy się do Ciebie nie uciekają, a zwłaszcza za masonami i poleconymi Tobie”. W ten sposób, kto się tak modli, modli się za wszystkich, „a zwłaszcza za masonów”. Oni są sprężyną najrozmaitszego wrogiego ruchu, nawet herezji. Oni zawsze są tą głową. Dlatego, gdy Niepokalana tę głowę zetrze, wszystko będzie dokonane. (...)

Wszystkich pod sztandar Niepokalanej zdobyć, a przez Nią dla Najświętszego Serca Jezusowego.


Maksymilian był ponadto wielkim propagatorem Różańca Świętego. Przed każdym przedsięwzięciem odmawiał modlitwę różańcową. Zalecał go swoim duchowym braciom, członkom MI. – Różaniec jest modlitwą najmilszą Matce Bożej – mówił.

Wola Niepokalanej ściśle zespolona z wolą Bożą


Podczas akademii pożegnalnej w Niepokalanowie (28 sierpnia 1933) z racji powrotu na misje do Japonii, ojciec Maksymilian podjął temat „woli Niepokalanej”. Dziś wielu teologów, określających siebie mianem „chrystocentrystów”, zżyma się, słysząc ten termin. Z tym problemem stykał się też o. Kolbe. Jednak cierpliwie tłumaczył: Doskonałość polega na pełnieniu woli Niepokalanej. Lecz jak możemy poznać tę wolę? Przede wszystkim nie możemy dopuścić do tego, by w praktycznym naszym życiu wytworzył się pogląd, że pomiędzy nami a Niepokalaną istnieje dzieląca nas przestrzeń. Innymi słowy nie możemy dopuścić do tego, by cokolwiek nas oddalało od Maryi. Jeśli tak się stanie – oddalimy się od doskonałości.

Ale... posłuchajmy, co chce nam powiedzieć najwierniejszy rycerz Niepokalanej: Jak to poznać, że Matka Najświętsza czegoś od nas żąda? Gdyby nam było objawione, albo nam anioł powiedział, to bylibyśmy pewni, że rzeczywiście życzy sobie tego Niepokalana. Ale gdy nie mamy objawień – skąd mamy wiedzieć, w czym objawia się wola Boża, czyli wola Niepokalanej? I tu pada odpowiedź, która w życiu chrześcijanina, a szczególnie w życiu zakonnika ma ogromne znaczenie: W świętym posłuszeństwie. Pan Jezus, chociaż Mądrość nieskończona – nie obrał sobie innej drogi, jak posłuszeństwo. On, jako Bóg, daleko lepiej od Matki Najświętszej wiedział, jak tę lub inną pracę się wykonuje, a jednak był Jej posłuszny (przez całe 30 lat na ziemi wiódł życie ukryte i był posłuszny Matce Najświętszej i św. Józefowi, a po śmierci św. Józefa – był posłuszny Swej Matce), bo w tym widział wolę Ojca.

Nie dlatego mamy słuchać przełożonego, że jest uczony, doświadczony, roztropny, uprzejmy itd., ale iż w tym posłuszeństwie jest wola Boża, wola Matki Najświętszej.


Ktoś może powiedzieć: wola Boża, wola Niepokalanej, jak to rozumieć?


Nigdy nie obawiajcie się mówić „wola Niepokalanej”. Jeżeli mówimy wola Niepokalanej, to oprócz tego, że uznajemy wolę Bożą, czcimy jeszcze przez to Matkę Najświętszą, uznając, że Jej wola jest tak zlana z wolą Bożą, iż stanowi jedno ścisłe zespolenie, a oprócz tego bardziej wielbimy Pana Boga, przyznając Mu tę doskonałość, iż stworzył tak wielką, tak potężną, tak doskonałą i tak świętą istotę, jaką jest Matka Najświętsza. Więc posłuszeństwo jest niczym innym, jak wolą Matki Najświętszej.


Zatem do Maryi, która powiedziała Bogu: „Niech mi się stanie według Słowa Twego” mamy się uciekać i prosić, by Ona – wzór posłuszeństwa – wyjednała nam tę łaskę.

Wszechpośredniczka łask wszelkich


Ojciec Maksymilian często przypominał prawdę, że Maryja jest wszechpośredniczką wszelkich łask. Jak Bóg w Chrystusie przyszedł na świat przez Nią, tak wszelkie Jego łaski zlewane są na wiernych przez ręce Maryi. I my zdążamy do Boga przez wierność i oddanie Niepokalanej. To najkrótsza i najpewniejsza droga: Niepokalana żyje w nas. Nie jest (...) obojętna na sprawy naszego życia, lecz działa ciągle w naszej duszy przez natchnienia. Jest Ona przecież Matką łaski Bożej, Pośredniczką łask wszelkich. (...) Przypominajmy sobie często, że zależymy od Niepokalanej. Pozwólmy się Jej prowadzić, a przekonamy się, że Niepokalana jest najkrótszą i najpewniejszą drogą do świętości.

Na koniec roku 1938 w przemówieniu do braci zakonnych mówił: My wierzymy (...), że Ona po Bogu jest najdoskonalsza (...) najlepsza, najpotężniejsza. Dlaczego Wam to mówię? Bo gdyby diabeł chciał na Was uderzyć, abyście mu nie wierzyli. Chociażby tu przyszli nawet mądrzy teologowie i uczeni i głosili Wam bardzo mądre wzniosłe rzeczy, ale inaczej by Was nauczali (…), nie wierzcie im. Przy pomocy Niepokalanej wszystko zrobicie.

My wierzymy, że Niepokalana jest, że Ona prowadzi nas do Pana Jezusa, a gdyby kto inaczej nauczał, niech będzie przeklęty! Niech będzie przeklęty!!! (...)


Przy Jej pomocy wszystko zrobimy, cały świat nawrócimy. Teraz tylko do czynu! Sami z siebie nic nie potrafimy, ale przy pomocy Niepokalanej cały świat nawrócimy, mówię, cały świat do jej stóp rzucimy! Bądźmy tylko Jej, w całości Jej, bezgranicznie Jej.


Niech Ona żyje w nas, działa w nas i wszystko robi w nas. Bądźmy Jej ślepym narzędziem (...). Niech Ona robi z nami, co się Jej tylko podoba.


Bezgranicznie zaufaj Niepokalanej!


Często słyszymy z ust bliskich nam osób: „Ja już taki jestem, nie zmienię się. Chcę, ale nie jestem w stanie się poprawić”. Zdarza się, że także my sami szukamy takiego usprawiedliwienia. Z takimi problemami stykał się też ojciec Kolbe i – co ciekawe – taką postawę: „Chcę, ale nie mogę” uważał za przejaw... pychy. Dlaczego? Dawał odpowiedź na łamach „Rycerza Niepokalanej”: Otóż , ci ludzie w wielu rzeczach przyznają, że mogą to lub owo uczynić, tylko tej lub innej wady ujarzmić w takich lub innych okolicznościach nie są w stanie. To wszystko dowodzi tylko, że liczą oni jedynie na własne siły i uważają, że do tej granicy własnymi siłami to lub owo potrafią. (...) I to jest właśnie pycha – polegać wyłącznie na własnych siłach.

Co więc radzi święty Maksymilian? Oddać się zupełnie, z ufnością bez granic w ręce Miłosierdzia Bożego, którego uosobieniem z Woli Bożej jest Niepokalana. Nic sobie nie ufać, bać się siebie, a bezgranicznie zaufać Jej i w każdej okazji do złego do Niej jak dziecko do matki się zwracać, a nigdy się nie upadnie. Twierdzą święci, że kto do Matki Bożej modli się w pokusie, na pewno nie zgrzeszy, a kto przez całe życie do Niej z ufnością się zwraca, na pewno się zbawi.

Ten temat podjął także podczas jednej z konferencji w 1937 roku: Nie dziw się, że i zło i dobro w sobie czujesz. Wszelkie zło od ciebie pochodzi, a wszelkie dobro spływa przez ręce Niepokalanej, Pośredniczki wszelkich łask. To zło, co w sobie widzimy, to jeszcze nie wszystko, ale trochę tylko Niepokalana nam poznać pozwala, byśmy nie zapomnieli o tym, czym sami z siebie jesteśmy. Trzeba walczyć ze swoimi słabościami, ale spokojnie, bez gniewania się na siebie; całą ufność jedynie i całkowicie w Niepokalanej połóż, a Ona cię już poprowadzi przez święte posłuszeństwo i do siebie w niebie doprowadzi. Więc zdaj się bezgranicznie na Jej wolę i walcz w pokoju, w Niej ufając bez granic, a wszystkie słabości na większe dobro ci się obrócą.

Dozwól mi chwalić Cię Panno Przenajświętsza


Maryjne credo ojca Maksymiliana streszcza się w ułożonej przez niego modlitwie „Do Maryi Niepokalanej”. Jest w niej zawarte uwielbienie. Jest też kontemplacja. Jest wreszcie myśl i idea, dla której każdego dnia chciał się poświęcać i wypalać, by Ona triumfowała:

Kim jesteś o Pani? Kim jesteś o Niepokalana? Nie mogę zgłębić, co to jest być stworzeniem Bożym. Już przechodzi me siły zrozumieć, co znaczy być przybranym dzieckiem Bożym.

A Ty, o Niepokalana, kim jesteś? Nie tylko stworzeniem, nie tylko dzieckiem przybranym, ale Matką Bożą, i to nie przybraną tylko Matką, ale rzeczywistą, Bożą Matką.

I to jest nie tylko przypuszczenie, prawdopodobieństwo, ale pewność, pewność zupełna, dogmat wiary.

A czy jeszcze jesteś Bożą Matką? Tytuł matki się nie zmienia. Na wieki Bóg będzie Ci mówił „Matko moja”... Dawca czwartego przykazania czcić Cię będzie na wieki, zawsze... Kim jesteś o Boża?

I lubował się On, Bóg wcielony, w nazywaniu Siebie Synem Człowieczym. Lecz ludzie tego nie zrozumieli. I dziś jakże mało dusz i jak niedoskonale jeszcze pojmuje.

Dozwól mi chwalić Cię Panno Przenajświętsza.

Uwielbiam Cię o Ojcze nasz w niebie za to, żeś w Jej przeczystym łonie Syna swego Jednorodzonego złożył.

Uwielbiam Cię o Synu Boży, żeś do Jej przeczystego łona wstąpić raczył i prawdziwym, rzeczywistym Jej
Synem się stał.

Uwielbiam Cię o Duchu Przenajświętszy, żeś w Jej nieskalanym łonie Ciało Syna Bożego uformować raczył.

Uwielbiam Cię o Trójco Przenajświętsza, o Boże w Trójcy Świętej Jedyny, za tak Boskie wyniesienie Niepokalanej.

I nie będę ustawał codziennie po przebudzeniu się ze snu najpokorniej z czołem o ziemię uwielbiać Cię Boże Trójco, mówiąc trzykrotnie: „Chwała Ojcu i Synowi, i Duchowi Świętemu. Jak była na początku i teraz, i zawsze, i na wieki wieków. Amen”.

Dozwól mi chwalić Cię Panno Przenajświętsza. Dozwól, bym własnym kosztem Cię chwalił.

Dozwól, bym dla Ciebie i tylko dla Ciebie żył, pracował, cierpiał, wyniszczył się i umarł. Dozwól, bym się przyczynił do jeszcze większego, do jak największego wyniesienia Ciebie.

Dozwól, bym Ci przyniósł taką chwałę, jakiej jeszcze nikt Ci nie przyniósł.

Dozwól, by inni mnie w gorliwości o wywyższenie Ciebie prześcigali, a ja ich tak, by w szlachetnym współzawodnictwie chwała Twoja wzrastała coraz głębiej, coraz szybciej, coraz potężniej, tak, jak tego pragnie Ten, który Cię tak niewysłowienie ponad wszystkie istoty wyniósł.

W Tobie Jednej bez porównania bardziej uwielbiony stał się Bóg, niż we wszystkich Świętych Swoich.

Dla Ciebie stworzył Bóg świat. Dla Ciebie i mnie też Bóg do bytu powołał. Skądże mi to szczęście?

O dozwól mi chwalić Cię, o Panno Przenajświętsza.


Ostatnie kazanie


Auschwitz. Lipcowe późne niedzielne popołudnie 1941 roku. Przed blokiem 15 wśród różnych rupieci i kamieni zgromadziła się garstka wychudzonych, zmaltretowanych więźniów. Wśród nich zbity, posiniaczony o. Maksymilian. Taczki służyły mu za ambonę. Naoczny świadek tej sceny, ks. Konrad Szweda zapamiętał ostatnie kazanie założyciela Niepokalanowa.

– Słowa, które płynęły na kształt miecza obosiecznego, przebijały serca – wspominał kapłan. I teraz św. Maksymilian wysławiał Maryję, przypominając odwieczną naukę Kościoła: – Niepokalana – mówił o. Kolbe – przez poczęcie i zrodzenie Syna Bożego weszła w duchowe pokrewieństwo z Osobami Trójcy Świętej. W stosunku do Ojca jest „dzieckiem” Jego, Pierworodną i jednorodzoną Córką Boga. (...) W stosunku do Syna Bożego jest Ona Jego prawdziwą Matką. (...) W stosunku do Ducha Świętego jest Jego Oblubienicą, bo poczęła za Jego sprawą. (...) Maryja dała również Synowi Jego ciało mistyczne z członkami, którymi my jesteśmy (...). Jest więc prawdziwą Matką naszą, a my Jej dziećmi. I nawet teraz – w łachmanach, wychudzony, pokryty ranami dodawał otuchy, uzbrojony w Dary Ducha Świętego: Czyż podobna, by Matka opuściła swe dzieci w cierpieniu i nieszczęściu? Czyż podobna, by Matka nie otaczała specjalną opieką kapłanów? Przecież między Nią a kapłanem związek jest tak ścisły, a podobieństwo tak wielkie, że św. Antoni nie wahał się nazywać Jej „Virgo-Sacerdos”. W promiennej wizji jawi się często wśród nas, sącząc słodką jak miód pociechę: „Wytrwaj do końca, bo dzień zmiłowania Pańskiego bliski jest”.

Jak opisywał ks. Szweda, atmosfera tego wydarzenia była niemal nadprzyrodzona: Słowa te trafiały do przekonania. Miały jakby orzeźwiającą siłę. Nabierały innego znaczenia. Jakieś dziwne uczucia owładnęły myśli. Ojciec Kolbe potrafił jakby „do prawd Ducha mowę ducha przystosować”. Ojciec Kolbe umiał te gorzkie cierpienia przez miłość przetworzyć w twórcze i tryskające życiem źródło siły duchowej, które nas podtrzymywało. To było wypływem jego głębi ducha.

Zagonami wieczornego zmierzchu pokrywało się błękitne niebo, a zachodzące słońce zostawiało świetlane smugi, gdy rozchodziliśmy się na bloki. Wracaliśmy inni, podniesieni na duchu, żyjący innym życiem. Kazanie o. Kolbe wywarło na nas głębokie wrażenie i pozostanie na zawsze niezatartym wspomnieniem... Długo mówiliśmy o treści tego kazania. Ostatni akord tego kazania wypowiedział o. Kolbe w ciemnicy podziemnego bunkra ...

***

Kilka tygodni później, w wigilię Wniebowzięcia, Królowa Niepokalana zabrała swego świętego rycerza na wieczną ucztę...


________________________________________________________________

W załączeniu:

=> [LINK] ODKŁAMANY Św. Maksymilian KOLBE – Ks. Łukasz Szydłowski (FSSPX)


.



avatar użytkownika Maryla

15. Św. Maksymilianie Mario Kolbe módl się za nami!

Prawda jednak może być tylko jedna bez względu na czas czy miejsce, czy kraj. 3 + 2 jest 5, było i będzie wszędzie. I chociażby wszyscy ludzie temu zaprzeczali, to jednak wszyscy się pomylą, a 3 i 2 będzie 5. Dlaczego? Bo to jest prawdą.

W tych więc rzeczach, w których nauki owych ludzi są sprzeczne, musimy badać, po której stronie prawda.




„Rycerz Niepokalanej” O. Maksymiliana Marii Kolbe ma 90 lat

http://gosc.pl/doc/1048127.Rycerz-Niepokalanej-ma-90-lat ...

Temat na forum - Maryla - 08.01.2012 - 16:31

Rycerze spod znaku Maryi- Homilia ks. bp. prof. Kazimierza Ryczana

religijność Ojca Maksymiliana. Otrzymał przydomek "Szaleniec Niepokalanej". Czy zabrał ze sobą do ...

Temat na forum - Maryla - 07.08.2011 - 10:34 -

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl