Kwiecień: poświęcony Tajemnicy Zbawienia świata.

avatar użytkownika intix

 

.

 

                                    

                   "Ojcze mój, jeśli nie może ten kielich odejść, ale mam go wypić,
                                               niech się dzieje wola Twoja
"

                                                           (Mat XXVI,42)

 

                                  


                                                Intencya na miesiąc Kwiecień

 

                    

 

                                              O zachowaniu młodzieży od złego

       Zakony nasze między wielu innymi mają głównie tę zasługę, że z wielkim poświęceniem pracują około wychowania i kształcenia młodzieży. Utrzymują one szkoły ludowe i inne zakłady naukowe, którym nie mogą dorównać szkoły państwowe, zbyt mało troszczące się o wychowanie młodzieży w wierze i dobrych obyczajach, a w niektórych krajach nawet zgubnie na nie wpływające. Za te właśnie dobre szkoły nieprzyjaciele Boga i Kościoła najwięcej gniewają się na zakony; zarazem żywią głębokie przekonanie, że jeśli się im powiedzie wraz z zakonami zniszczyć szkoły katolickie, to młodzież zmuszona będzie uczęszczać do bezwyznaniowych, albo wprost bezbożnych szkół publicznych, i tam prędko zobojętnieje dla Boga i Wiary, a przejmie się zasadami i dążnościami masońskiemi i socyalistycznemi i ostaecznie całą Francyę odwróci od świętej Wiary katolickiej. Jak tedy zakonom, tak też młodzieży we Francyi grozi wielkie niebezpieczeństwo. Intencya jednak tegomiesięczna nie do samej tylko Francyi się odnosi, ale mamy się modlić o zachowanie młodzieży od złego wogóle we wszystkich krajach, a więc i w naszym zwłaszcza..

       Mówi Pismo Święte: Młodzieniec wedle drogi swojej, choćby się zestarzał, nie odstąpi od niej; i to samo twierdzi dawne nasze przysłowie: "Czym garnuszek za młodu nasiąknie, tym na starość trąci". Dlatego naucza Prorok: "Dobrze jest mężowi, gdy nosi jarzmo od młodości swojej"; a św. Paweł upomina: "A wy ojcowie synów waszych wychowujcie w karności i grozie Pańskiej". Wogóle rozum i doświadczenie dowodzą, że kto za młodu szczerze przejął się prawdziwą czcią i bojaźnią Pana Boga i nauczył się we wszystkim, wszędzie i zawsze postępować sumiennie - ten niełatwo stanie się złym i przewrotnym człowiekiem; a chociażby kiedy pod naporem pokusy zszedł z dobrej drogi, to zwyczajnie wcześniej lub później powróci na nią z szczerą skruchą i ostatecznie zbawi swoją duszę. Przeciwnie, kto za młodu, czy to z własnej, czy też obcej winy, nigdy Pana Boga należycie nie poznał i wskutek tego nie nauczył się rachować z swoim sumieniem, taki potrzebuje zwykle wprost cudu łaski Bożej i nadzwyczaj dobrej woli, żeby się nawrócił przynajmniej w późniejszym wieku. Co smutniejsza, ludzie tacy marnują najlepsze, nieraz bardzo długie lata na to, żeby obrażać Boga i krzywdzić ludzi, a dopiero lichą resztę życia obracają na to, żeby naprawić dawne winy.

       A jednak, jak w ogóle wielu jest wezwanych, ale mało wybranych, tak samo i między młodzieżą wielu bywa takich, co do dziesiątego czy dwunastego roku życia byli dobrymi, Bogu i ludziom miłymi dziećmi, - a stosunkowo bardzo mało takich, którzy by wytrwali w dobrym, to znaczy w bogobojności i sumienności, aż do swej pełnoletniości. Jakiż tego powód? Wyliczymy tutaj cztery najgłówniejsze, a mianowicie:

       1) nasza zepsuta przez grzech pierworodny natura;

       2) niedbalstwo, lub nawet zły przykład rodziców;

       3) złe szkoły;

       4) zgorszenie.

       Wiemy, że skutkiem grzechu pierworodnego zmysły i myśli serca człowieczego skłonne są do złego od młodzieństwa swego. Żagiew grzechu rodzi się z nami, trwa w nas przez całe życie i dopiero wraz z nami umiera. Wiedział o tym święty Paweł, kiedy narzekał na siebie: "Nie co dobrego chcę, to czynię; ale złe, którego nienawidzę, ono czynię". Doświadczamy tego sami na sobie, ilekroć np. szczerze postanawiamy co dobrego, a potem za lada pokusą postanowienia swego nie dotrzymujemy. Spostrzegamy to także u dzieci, w których ni stąd ni zowąd pojawia się popędliwość i gniew, ciekawość, kłamliwość i różne inne złe skłonności, których nikt ich nie uczył. Niejeden z nas wie z własnego doświadczenia, że już w dziecięcym wieku nabył najgorszych nieraz nałogów, których nikt go nie uczył i których całą ujemną wagę dopiero później zrozumiał.

       Otóż ten wrodzony naszej skażonej naturze popęd do złego jest pierwszym i najgłówniejszym powodem wszelkiego zepsucia, tak u starszych, jak i u młodych. Obok łaski Bożej jedno jedyne jest lekarstwo, które Chrystus Pan wszystkim bez wyjątku, młodym i starym poleca, mówiąc: "Jeśli kto chce za Mną iść, niech się sam siebie zaprze". Zaprzeć się samego siebie znaczy tyle, co zaprzeć się swoich widzimisię i swoich zachcianek. Im wcześniej dziecko nauczy się chętnie i pokornie poddawać swoje zapatrywania i zachcianki najpierw pod sąd i wolę rodziców, a następnie pod nieomylną naukę i zawsze święte przykazania Tego, którego zastępują mu rodzice - Pana Boga Wszechmogącego, tym lepiej wyrobi sobie sumienność i hart duszy. Dlatego właśnie z tak wielkim naciskiem nakazuje Pan Bóg: "Czcij ojca twego i matkę twoją, aby ci się dobrze wiodło i abyś długo żył". Dlatego też nie ma większego okrucieństwa nad to, którego dopuszczają się rodzice względem swoich dzieci, jeśli im we wszystkim przytakują, dogadzają i ustępują.


       Po wtóre, niedarmo Pan Bóg powierzył opiekę i władzę nad dziećmi rodzicom. Rodzice ponoszą wobec Boga i ludzi główną odpowiedzialność, tak za ciało, jak jeszcze więcej za duszę każdego ze swych dzieci. Nie mogą jak niegdyś Kain, zapytany: "Gdzie jest Abel, brat twój?", odpowiedzieć: "Nie wiem. Zalim ja jest stróżem brata mego?" Z tej odpowiedzialności za każde z dzieci nikt i nic nie może ich zwolnić, bo sam Bóg włożył ją na nich. Dlatego i władzy nad dziećmi i prawa opiekowania się nimi ani Kościół, ani państwo, w ogóle nikt odebrać im nie może, bez wyraźnego, straszliwego pogwałcenia postanowienia Bożego, - chociaż i Kościół i państwo mają prawo karać rodziców za zaniedbanie obowiązków względem dzieci, jak i za nadużycie władzy nad nimi. Mimo to jakże wiele jest ojców i matek, którzy zapytani: "Gdzie twoje dziecko? co ono robi? z kim i czym się bawi? czy tak jak w lata, rośnie również w mądrość i łaskę u Boga i ludzi?" - muszą z Kainem odpowiedzieć: "Nie wiem". - I gorzej jeszcze, ileż jest rodziców, od których dzieci uczą się przeklinać, gwałcić Niedziele i Święta, od ojca - poniewierać matkę, od matki - znieważać ojca, upijać się i tylu innych grzechów! A jeśli obcym ludziom grozi Pan Jezus: "Kto by zgorszył jednego! z tych małych... lepiej by mul było aby zawieszono kamieni młyński u szyi, i zatopiono go w głębokościach morskich" - to cóż czeka rodziców, którzy własne dzieci przyuczają do grzechu?

       Po trzecie, przywodzą młodzież do złego złe szkoły. Szkoły są potrzebne, bo młodzież potrzebuje większego wykształcenia, niż je zwykle w domu rodzicielskim otrzymać może; skutkiem tego rodzice, dbający również o doczesną przyszłość dzieci, zmuszeni bywają posyłać je do szkół. Niestety, w nowszych zwłaszcza czasach namnożyło się szkół takich, że o nauce w nich nabytej trzeba powiedzieć owe słowa Zbawiciela: "Cóż pomoże człowiekowi, jeśliby wszystek świat zyskał, a na duszy swej szkodę podjął?" Odnosi się to szczególnie do tych szkół, w których:

       1) Wiary Świętej i szczerej pobożności wcale nie uczą,
           albo w niedostatecznej tylko mierze;

       2) nauczyciele i przełożeni dbają tylko o najzwyklejszą karność szkolną,
          a o dobre obyczaje poza szkołą wcale się nie troszczą;

       3) nauczyciele twierdzenia przeciwne Wierze zachwalają jako prawdy niezbite i zdobycze naukowe,
          a na domiar złego jawnie okazują, że sami obywają się bez Boga, Kościoła
          i Świętych Sakramentów.

       Gdziekolwiek są takie, lub nawet tylko takie szkoły, tam rodzice i wszyscy w ogóle katolicy mają święty obowiązek użyć całego swego wpływu i pilnie korzystać z przysługujących im praw obywatelskich np. przy wyborach, żeby zdobyć szkoły dobre i prawdziwie katolickie, w których dorastające pokolenia uczyłyby dorabiać się nie tylko chleba, ale i Nieba.

       Po czwarte, przywodzą młodzież do złego wszelakie zgorszenia, których w naszych czasach jest podobno tyle, co niegdyś w Sodomie i Gomorze. Pełno zgorszenia po wsiach: w karczmach, przy kieliszku i tańcach, przy prządkach, na pastwiskach i schadzkach potajemnych itd. itd. Pełno zgorszeń po miastach: w szynkowniach i restauracjach, w teatrach, kinach i na wszelkich innych widowiskach, na ulicach, nieomal wszędzie gdziekolwiek się ruszyć. Pełno zgorszenia w książkach i gazetach, na afiszach porozlepianych na murach, wystawach sklepowych itp.

       Wszystko to pobudza dorosłych, a jeszcze więcej młodych do dogadzania i folgowania wszystkim namiętnościom i zachciankom, bez względu na Boga, na sumienie, na zdrowie, na wstyd, a wreszcie i na grosz. Co najsmutniejsza, to że w tych naszych czasach namnożyło się bezczelnych siewców zgorszenia, którzy dobre nazywają złym, a złe dobrym, gdyż bojaźń Boga i pobożność nazywają wstecznictwem, a bezbożność i niedowiarstwo oświatą; posłuszeństwo dla rodziców i władzy lizuństwem, a krnąbrność i niekarność męską samodzielnością; nienawiść klasową walką o byt i słuszną samoobroną swej godności i zagrożonych praw, a miłość chrześcijańską brakiem odwagi; wyuzdaną rozpustę mianują wolną miłością i potrzebą natury, nierzetelność zachwalają jako zręczność i umiejętność radzenia sobie w życiu, a potwarze, obmowy i plotki jako godziwą i potrzebną dla ogólnego dobra krytykę i wyrabianie opinii publicznej. Ta niecna, a niestety wytrwała robota apostołów złego, taki już wywołała zamęt w pojęciach o tym co dobre a co złe, że nieraz i staremu, a cóż dopiero młodemu, trudno rozpoznać prawdę od fałszu, chyba że posiada gruntowną znajomość zasad katolickich, przejęty jest szczerą bojaźnią Boga, a zarazem często chodzi do spowiedzi i radzi się dobrze doświadczonego i uczonego spowiednika.

       W każdym razie jasną jest rzeczą, na ile złego jest narażona nasza biedna młodzież i jak wiele ze strony rodziców i jej samej potrzeba czujności, pracy i modlitwy, aby ją uchronić od tego potopu złego. Więc czujności i pracy, a przede wszystkim modlitwy, bo jak mówi Pismo Święte: "Jeśli Pan nie zbuduje domu, próżno pracowali, którzy go budowali; jeśli Pan nie będzie strzegł miasta, próżno czuwa, który go strzeże".


                                   

 

.

Za: Żywoty Świętych Pańskich na wszystkie dni roku - Katowice/Mikołów 1937r. (+)

 

 

10 komentarzy

avatar użytkownika intix

1. O CHRZEŚCIJAŃSKIM WYCHOWANIU MŁODZIEŻY



Papież Pius XI

Z wielkim smutkiem przyglądam się dziś metodom i sposobom wychowywania dzieci i młodzieży przez rodziców. O ile tego typu wychowanie (a raczej niewychowanie) stosują dziś powszechnie niemalże wszyscy o tyle najbardziej zaskakuje taka postawa u samych katolików. Dlatego wydaje się być pilne, przypomnienie katolikom tego, jak na temat wychowania wypowiada się Magisterium Kościoła. Szczególnie polecam ku zastanowieniu podpunkt „b” przytoczonego fragmentu Encykliki Ojca Świętego Piusa XI. Świadom, ograniczonego dostępu tej publikacji do szerszego grona, kieruję zarazem prośbę o polecanie tekstu innym, zwłaszcza rodzinom posiadającym dzieci.
Juan Arecharaleta



Przedmiot wychowania

a. Cały człowiek, upadły, ale odkupiony

       Rzeczywiście, nigdy nie powinno się tracić z oczu, że przedmiotem chrześcijańskiego wychowania jest cały człowiek, duch złączony z ciałem w jedności natury, ze wszystkimi swoimi władzami przyrodzonymi i nadprzyrodzonymi, jak go nam przedstawia zdrowy rozum i Objawienie; przeto człowiek, który wypadł ze stanu pierwotnej sprawiedliwości, ale przez Chrystusa został odkupiony i przywrócony do nadprzyrodzonego stanu przybranego dziecka Bożego, chociaż bez poza naturalnych przywilejów nieśmiertelności ciała i całkowitej równowagi swoich skłonności. Stąd w naturze ludzkiej zostają skutki grzechu pierworodnego, szczególnie zaś osłabienie woli i nieuporządkowane popędy.

       „Głupota przywiązana jest do serca dziecięcego, ale rózga karania wypędzi ją”40. Trzeba zatem poprawić nieuporządkowane skłonności, wzmacniać i zestrajać dobre od lat najmłodszych, a przede wszystkim należy oświecać rozum i wzmacniać wolę za pomocą prawd nadprzyrodzonych i środków łaski. Bez tych środków niepodobna ani opanować przewrotnych skłonności, ani dojść do doskonałości wychowawczej, właściwej Kościołowi, doskonale i w pełni wyposażonemu przez Chrystusa i w Boską naukę, i w sakramenty, owe skuteczne środki łaski.

b. Fałsz i szkody naturalizmu pedagogicznego

       Fałszywym przeto jest wszelki naturalizm pedagogiczny, który w kształceniu młodzieży w jakikolwiek sposób wyklucza, albo ogranicza nadprzyrodzone chrześcijańskie wyrobienie; błędną też jest wszelka metoda wychowania, która się opiera w całości lub w części na zaprzeczeniu grzechu pierworodnego i łaski, albo zapomnieniu o nich, a stąd na samych tylko siłach ludzkich natury. Takimi w ogóle są te dzisiejsze systemy o przeróżnych nazwach, które powołują się na rzekomą autonomię i niczym nie ograniczoną wolność dziecka i które zmniejszają albo nawet usuwają powagę i działanie wychowawcy, przypisując dziecku wyłączny prymat inicjatywy w zakresie swojego wychowania i działanie niezależne od wszelkiego wyższego naturalnego i Bożego prawa.

       Jeżeli przez którą z tych nazw chciałoby się wskazać, choć mniej ściśle, na konieczność czynnego, stopniowo coraz bardziej świadomego współdziałania dziecka w swoim wychowaniu; jeżeliby się dążyło do usunięcia z wychowania despotyzmu i gwałtu (który zresztą nie jest właściwym środkiem poprawy), mówiłoby się prawdę, ale nic zgoła nowego co nie byłoby głoszone przez Kościół i wprowadzone w czyn w praktyce tradycyjnego chrześcijańskiego wychowania. Tego sposobu sam Bóg się trzyma w stosunku do stworzeń, które wzywa do czynnego współdziałania, odpowiednio do właściwej każdemu natury, bo „Mądrość Jego dosięga tedy mocą od końca aż do końca i urządza wszystko łagodnością”41 .

       Lecz niestety niemało jest takich, którzy i nazwą wedle prostego jej brzmienia, i czynem, starają się usunąć wychowanie spod wszelkiej zależności od Bożego prawa. Stąd w naszych czasach jesteśmy świadkami dość dziwnego naprawdę zjawiska, że wychowawcy i filozofowie trudzą się w wyszukiwaniu jakiegoś powszechnego kodeksu moralnego wychowania, jak gdyby nie istniał ani Dekalog, ani prawo ewangeliczne, ani nawet prawo natury wyryte przez Boga w sercu człowieka, głoszone przez zdrowy rozum, ujęte za pomocą pozytywnego Objawienia przez samego Boga w dziesięć przykazań. Owi nowatorzy zwykli też z pogardą nazywać chrześcijańskie wychowanie „heteronomicznym”, „biernym”, „przestarzałym”, ponieważ opiera się ono na powadze Boga i na świętym Jego prawie.

       Sromotnie się łudzą, sądząc, że wyzwalają, jak mówią, dziecko. Przeciwnie! czynią je raczej niewolnikiem swojej ślepej pychy i swoich nie uporządkowanych namiętności, bo siłą logicznego następstwa tych błędnych systemów, usprawiedliwia się owe namiętności jako słuszne wymagania natury, posiadającej tzw. autonomię.

       Ale jeszcze gorsza, gdy w błędnym, lekceważącym i niebezpiecznym uroszczeniu chce się poddać badaniom, doświadczeniom i niepowołanym sądom naturalnego porządku, przejawy porządku nadprzyrodzonego, dotyczące wychowania, jak na przykład powołanie kapłańskie lub zakonne i w ogóle tajemne działanie łaski, która, podnosząc siły naturalne, nieskończenie je przewyższa i w żaden sposób nie może podlegać prawom fizycznym, ponieważ „Duch, kędy chce, tchnie”42 .

c. Wychowanie seksualne

       Najbardziej wszakże niebezpiecznym jest ów naturalizm, który w naszych czasach przenika dziedzinę wychowania w materii najbardziej delikatnej, jaką jest czystość obyczajów. Bardzo rozpowszechniony jest błąd tych, którzy w zgubnym uroszczeniu, brudnymi słowami, uprawiają tzw. seksualne wychowanie, fałszywie sądząc, że będą mogli ustrzec młodzież przed niebezpieczeństwami zmysłów za pomocą czysto naturalnych środków, jakimi są lekkomyślne uświadomienie i prewencyjne pouczenie dla wszystkich bez różnicy, nawet publicznie, a co gorsza, za pomocą wystawiania młodzieży przez pewien czas na okazje, żeby ją, jak powiadają, do nich przyzwyczaić i jak gdyby zahartować dusze przeciw tego rodzaju niebezpieczeństwom.

       Bardzo oni błądzą, nie chcąc uznać przyrodzonej ułomności natury ludzkiej i prawa, o którym mówił Apostoł, sprzeciwiającego się prawu umysłu43 i zapoznając nawet samo doświadczenie życia, z którego widać, że właśnie w młodzieży występki przeciw obyczajności nie są tyle następstwem braku znajomości rzeczy, ile przede wszystkim słabości woli, wystawionej na niebezpieczeństwa i nie wspieranej środkami łaski.

       W tej tak bardzo delikatnej materii, jeżeli, zważywszy wszystkie okoliczności, jakieś pouczenie indywidualne w odpowiednim czasie, ze strony tych, którym Bóg dał wychowawcze posłannictwo i łaskę stanu, okazałoby się konieczne, należy zachować wszelką ostrożność, dobrze znaną tradycyjnemu chrześcijańskiemu wychowaniu, wystarczająco opisaną przez przytoczonego wyżej Antoniana.

       „Taka i tak wielka jest nasza ułomność i skłonność do grzechu – powiada – że często w tych samych rzeczach, które się mówi dla ochrony przed grzechem, słuchający ma właśnie okazję i podnietę do grzechu. Wskutek tego w najwyższym stopniu jest ważnym, żeby dobry ojciec, kiedy mówi z synem o rzeczy tak śliskiej, uważał i nie schodził do szczegółów i do opisywania różnych form, jakimi ta piekielna hydra zatruwa tak wielką część świata, żeby się nie przytrafiło, iż zamiast ugasić ten ogień, nieroztropnie rozdmuchałby go i rozpalił w prostym i wrażliwym sercu dziecka. W ogóle, w ciągu lat dziecięcych wystarczy używać tych środków, jakie równocześnie szczepią cnotę czystości i zamykają drzwi dla występku”44.

d. Koedukacja

       Podobnie błędnym i dla chrześcijańskiego wychowania szkodliwym jest tzw. system „koedukacji”, oparty także przez wielu na zaprzeczającym grzech pierworodny naturalizmie, poza tym przez wszystkich zwolenników tego systemu na opłakania godnym pomieszaniu pojęć, które uczciwe współżycie ludzkie utożsamia z pomieszaniem i wszystko niwelującą równością. Stwórca zamierzył i postanowił pełne współżycie płci obydwu tylko w związku małżeńskim; a mniej bliskie, w różnym stopniu, w rodzinie i społeczeństwie. Poza tym, w samej naturze, która uczyniła je różnymi co do organizmu, co do skłonności i uzdolnień, nie ma żadnego argumentu, jakoby tu mogło lub powinno być pomieszanie, a tym mniej zrównanie w kształceniu płci obojga. Stosownie do przedziwnych zamiarów Stwórcy mają one wzajemnie się uzupełniać w rodzinie i w społeczeństwie, właśnie z powodu tej ich różnicy, którą dlatego należy w wychowaniu zachować i popierać przez konieczne rozróżnienie i stosowne odpowiednio do wieku i warunków oddzielenie. Te zasady powinny być stosowane co do czasu i miejsca wedle norm chrześcijańskiej roztropności do wszystkich szkół, zwłaszcza w najbardziej delikatnym i decydującym o wyrobieniu człowieka okresie, jakim jest okres młodzieńczości, i w ćwiczeniach gimnastycznych i sportowych, gdzie szczególny wzgląd mieć trzeba na chrześcijańską skromność młodzieży żeńskiej, którą w wysokim stopniu obraża wszelkiego rodzaju wystawianie się na publiczny widok.

       Przypominając przerażające słowa Boskiego Mistrza: „Biada światu dla zgorszenia”45 , usilnie zachęcamy Was, Wielebni bracia, do pieczołowitości i do czujności na te najzgubniejsze błędy, jakie szeroko rozlewają się wśród ludu chrześcijańskiego z niezmierną szkodą młodzieży.

40 Prov., XXII, 15: Stultitia colligata est in corde pueri: et virga disciplinae fugabit eam.
41 Sap., VIII, 1: attingit a fine usque ad finem fortiter, et disponit omnia suaviter.
42 Io., III, 8: Spiritus ubi vult spirat.
43 Rom., VII, 23.
44 Silvio Antoniano, Dell’educazione christiana dei figliuoli, lib. II, c. 88.
45 Matth., XVIII, 7: Vae mundo a scandalis!


Fragment z Encykliki Papieża Piusa XI Divini illius Magistri, o chrześcijańskim wychowaniu młodzieży, 31 grudnia 1929 r.

Za: lagloriadelasantisimavirgen.wordpress.com
* * *

Pius XI - DIVINI ILLIUS MAGISTRI - O CHRZEŚCIJAŃSKIM WYCHOWANIU MŁODZIEŻY



avatar użytkownika intix

2. 12 zasad katolickiej edukacji

Ponieważ edukacja jest najskuteczniejszym środkiem pozwalającym na wcielanie w życie zasad filozofii, wielką pomocą dla katolickich rodziców oraz wychowawców jest bez wątpienia encyklika Divini illius Magistri (O chrześcijańskim wychowaniu młodzieży), w której papież Pius XI wyłożył naukę Kościoła w kwestii katolickiej edukacji.

Po podkreśleniu odpowiedzialności, jaka ciąży na nim jako na przedstawicielu Chrystusa na ziemi, papież pisze: „W ten sposób, stając się echem Boskiego Mistrza, zwracaliśmy do młodzieży i do wychowawców i do ojców i matek rodzin zbawienne słowa już to napomnienia, już to zachęty, już to wskazówki co do różnych punktów chrześcijańskiego wychowania, z tą pieczołowitością, jaka przystoi wspólnemu ojcu wszystkich wierzących, i z tą natarczywością w czas i nie w czas, jaka odpowiada pasterskiemu urzędowi i którą tak usilnie zaleca Apostoł: «Nalegaj w czas, nie w czas; karz, proś, łaj z wszelką cierpliwością i nauką» i jakiej wymagają nasze czasy, w których niestety ze smutkiem się stwierdza tak wielki brak jasnych pojęć i zdrowych zasad nawet co do najbardziej podstawowych zagadnień”.

Powtarzając i objaśniając katolicką naukę o chrześcijańskim wychowaniu, Pius XI wyraźnie zarysował trzy główne cele encykliki. Jak napisał, pragnął „zebrać najwyższe zasady, w pełnym świetle postawić najgłówniejsze wnioski i wytknąć praktyczne zastosowania”.

Zasady chrześcijańskiej edukacji

Studiując encyklikę Divini illius Magistri, która tak dobrze wyjaśnia naukę Kościoła dotyczącą chrześcijańskiej edukacji, katoliccy rodzice i inni wychowawcy wierni Chrystusowi odnajdą co najmniej dziesięć kluczowych zasad. Powinniśmy często czytać Divini illius Magistri przynajmniej z tego powodu, by nigdy nie zapomnieć, że „właściwym i bezpośrednim celem chrześcijańskiego wychowania jest współdziałać z łaską Bożą w urabianiu prawdziwego i doskonałego chrześcijanina”.

1. Prawdziwym zadaniem katolickiej edukacji nie jest zdobycie dóbr materialnych i pozycji społecznej, ale osiągnięcie naszego celu ostatecznego.

„Rzeczywiście, ponieważ sztuka wychowania polega na urobieniu człowieka, jakim być powinien, jak powinien postępować w tym ziemskim życiu, żeby osiągnąć ów wzniosły cel, dla którego został stworzony, jest jasnym, że jak nie może być prawdziwego wychowania, które by nie było całe skierowane do ostatecznego celu, tak też w obecnym porządku Opatrzności, to jest po objawieniu się nam Boga w Jednorodzonym swoim Synu, który sam tylko jest drogą, prawdą i żywotem, nie może być pełnego i doskonałego wychowania, jak tylko chrześcijańskie”.

Co oznacza użyty w tym ustępie przymiotnik „chrześcijańskie”? Jak pisałam w jednym z moich wcześniejszych artykułów: „Posługując się terminem «edukacja chrześcijańska», Tradycja Kościoła w jednoznaczny sposób daje do zrozumienia, że słowa «chrześcijański» i «katolicki» są synonimami. Z Dziejów Apostolskich wiemy, że terminu «chrześcijanie» użyto po raz pierwszy względem wyznawców Jezusa Chrystusa w I wieku w Antiochii. Również w Antiochii biskup i męczennik św. Ignacy, uczeń św. Jana Ewangelisty, posłużył się po raz pierwszy terminem Kościół katolicki (tj. powszechny) (…). Można by przytaczać inne liczne dowody, jednak już te dwa przykłady, zaczerpnięte z Pisma św. i Tradycji jasno ukazują, że chrześcijanin jest wyznawcą Chrystusa i zarazem członkiem Kościoła katolickiego, noszącego cztery nieusuwalne znamiona: jest jeden, święty, katolicki i apostolski. Wynika z tego, że z pełnym przekonaniem możemy twierdzić, iż «chrześcijański» jest synonimem «katolickiego»”. (…)

2. Rodzice posiadają niezbywalny obowiązek i prawo do zaspokajania materialnych i duchowych potrzeb swych dzieci.

„Co się tyczy nietykalności owego prawa, to jej powód podaje Doktor Anielski: «Syn bowiem z natury jest czymś z ojca... wymaga tego prawo przyrodzone, by syn zanim przyjdzie do używania rozumu, był pod opieką ojca. Stąd byłoby przeciwne przyrodzonemu prawu, gdyby dziecko, nim dojdzie do używania rozumu, wydarte było spod opieki rodziców, albo gdyby bez ich zgody cokolwiek było odnośnie do niego postanowione». A ponieważ obowiązek opieki ze strony rodziców trwa aż do czasu, kiedy będą miały możność same sobie radzić, dlatego trwa też to samo nienaruszalne prawo wychowawcze rodziców. Natura bowiem dąży nie tylko do zrodzenia potomstwa, lecz także do jego rozwoju i postępu aż do stanu doskonałego człowieka jako takiego, który to stan jest stanem cnoty, powiada tenże Anielski Doktor”.

3. Autorytet wychowawców powinien być wykorzystywany na większą chwałę Boga i pożytek dzieci, rodziny i społeczeństwa, a nie dla zaspokojenia własnych ambicji.

„Niechże więc rodzice uważają, a wraz z nimi wszyscy wychowawcy, by dobrze korzystali z udzielonej sobie przez Boga powagi, którego są w pełnym tego słowa znaczeniu zastępcami, nie dla swojej wygody, ale dla właściwego wyrobienia dzieci w świętej i synowskiej bojaźni Boga, początku mądrości, na której jedynie może się silnie oprzeć poszanowanie władzy, bez którego nie może się ostać ni ład, ni pokój, ni jakakolwiek pomyślność w rodzinie i w społeczeństwie”.

4. Chrześcijańskie dziecko ma prawo do katolickiego wychowania.

„(…) każde dziecko czy też młodzieniec chrześcijański ma ścisłe prawo do pobierania nauki, zgodnej z nauką Kościoła, tej kolumny i utwierdzenia prawdy, i ciężką krzywdę wyrządziłby mu każdy, kto zachwiałby jego wiarę, nadużywając zaufania młodzieży względem nauczycieli i jej naturalnego braku doświadczenia i lekkomyślnej skłonności do absolutnej, zwodniczej i fałszywej wolności”.

„«Głupota przywiązana jest do serca dziecięcego, ale rózga karania wypędzi ją» (Prz 22, 15). Trzeba zatem poprawić nieuporządkowane skłonności, wzmacniać i zestrajać dobre od lat najmłodszych, a przede wszystkim należy oświecać rozum i wzmacniać wolę za pomocą prawd nadprzyrodzonych i środków łaski. Bez tych środków niepodobna ani opanować przewrotnych skłonności, ani dojść do doskonałości wychowawczej, właściwej Kościołowi, doskonale i w pełni wyposażonemu przez Chrystusa i w Boską naukę, i w sakramenty, owe skuteczne środki łaski”.

5. Program i metody nauczania muszą być zdrowe.

„Fałszywy przeto jest wszelki naturalizm pedagogiczny, który w kształceniu młodzieży w jakikolwiek sposób wyklucza albo ogranicza nadprzyrodzone chrześcijańskie wyrobienie; błędna też jest wszelka metoda wychowania, która się opiera w całości lub w części na zaprzeczeniu grzechu pierworodnego i łaski albo zapomnieniu o nich, a stąd na samych tylko siłach ludzkich natury. Takie w ogóle są te dzisiejsze systemy o przeróżnych na-zwach, które powołują się na rzekomą autonomię i niczym nieograniczoną wolność dziecka i które zmniejszają albo nawet usuwają powagę i działanie wychowawcy, przypisując dziecku wyłączny prymat inicjatywy w zakresie swojego wychowania i działanie niezależne od wszelkiego wyższego naturalnego i Bożego prawa”.

6. Religia musi przenikać wszystko i kierować wszelkimi gałęziami wiedzy.

„Albowiem nie przez to samo, że w szkole się udziela (często bardzo skąpo) nauki religii, staje się ona zgodna z prawami Kościoła i chrześcijańskiej rodziny i godna, by do niej uczęszczali katoliccy uczniowie. By taką się stała, potrzeba, żeby całe nauczanie i całe urządzenie szkoły: nauczyciele, programy, książki wszystkich przed-miotów były przejęte chrześcijańskim duchem pod macierzyńskim kierunkiem i czujnością Kościoła w ten sposób, żeby religia była prawdziwie podstawą i uwieńczeniem całego wykształcenia, na wszystkich stopniach, nie tylko początkowych, ale i średnich i wyższych”.

Papież kończy ten paragraf cytatem z wcześniejszej encykliki Militantis Ecclesia: „Konieczną jest rzeczą, żeby użyć słów Leona XIII, by nie tylko w pewnych godzinach wykładało się młodzieży religię, ale by całe nauczanie tchnęło duchem chrześcijańskiej pobożności. Jeśli tego braknie, jeśli to święte tchnienie nie będzie przenikać i rozgrzewać dusz nauczycieli i uczniów, bardzo mały pożytek będzie można zebrać z jakiejkolwiek nauki; przeciwnie, często wynikną z tego szkody, i to niemałe”. Militantis Ecclesia stwierdza również zwięźle: „Religia musi przenikać wszystko i kierować wszelkimi gałęziami wiedzy”.

7. Z antykatolickich materiałów i tekstów źródłowych korzystać można jedynie w ściśle określonych przypadkach.

„(…) jeśli, wskutek delikatności sumienia nauczycielskiego, będzie rzeczą konieczną dać im poznać dzieła zdrożne w celu ich zwalczania, to będzie to zrobione z takim przygotowaniem i z taką przeciwwagą zdrowej nauki, że z tego nie szkodę, ale pożytek będzie miało chrześcijańskie wyrobienie młodzieży”. (…)

8. W doborze systemów i metod edukacyjnych należy zachować krytycyzm, starając się, by były one w pełnej zgodzie z objawioną katolicką prawdą.

„W tej szkole równie studium ojczystego języka i klasycznych autorów nie będzie nigdy szkopułem dla czystości obyczajów ponieważ chrześcijański nauczyciel pójdzie za wzorem pszczół, które zbierają z kwiatów to, co najczystsze, resztę zostawiając, jak naucza św. Bazyli w swojej mowie do młodzieży o czytaniu klasyków”.

„Ta konieczna ostrożność, którą zaleca nawet pogański Kwintylian wcale nie przeszkadza, by chrześcijański nauczyciel nie miał zbierać i oddawać do użytku tego wszystkiego, co prawdziwie dobrego w rzeczy i w metodach przynoszą nasze czasy, pomny na to, co mówi Apostoł: «Wszystkiego doświadczajcie; co dobre jest, dzierżcie» (1 Tes 5, 21). I dlatego w zbieraniu rzeczy nowych będzie się strzegł, by lekkomyślnie nie porzucać starych, wypróbowanych co do swojej dobroci i skuteczności przez doświadczenie wielu wieków”.

„Te szlachetne tradycje wymagają, żeby młodzież, powierzona katolickim szkołom, była doskonale wykształcona w literaturze i w innych naukach, stosownie do wymagań naszych czasów, i zarazem solidnie i głęboko, szczególnie w zdrowej filozofii, wystrzegając się encyklopedycznej powierzchowności tych, co może by i znaleźli to, co konieczne, gdyby nie szukali tego, co zbyteczne. Stąd każdy chrześcijański nauczyciel powinien mieć przed oczyma to, co mówi Leon XIII w zwięzłym zdaniu: «(…) usilnie trzeba się starać, żeby nie tylko stosować odpowiednią i solidną metodę nauczania, lecz jeszcze bardziej, żeby samo nauczanie i literatury i innych nauk było we wszystkich zgodne z katolicką wiarą, najbardziej zaś filozofii, od której w znacznej mierze zależy właściwy kierunek innych gałęzi wiedzy»”.

9. Należy starać się ocenić potencjalne skutki, zarówno dobre jak i złe, jakie na dzieci i młodzież może wywrzeć środowisko zewnętrzne. Dotyczy to nie tylko towarzystwa, w jakim się obracają i tego co robią, ale też książek, kina, radia, telewizji i muzyki.

„A tak samo konieczną rzeczą jest kierować i czuwać nad wychowaniem młodzieńca jak wosk miękkiego w poddawaniu się występkowi, w jakimkolwiek środowisku on by się znalazł, usuwając niedobre okazje i starając się dla niego o sposobność dobrych, w zabawach i w towarzystwach, ponieważ «złe rozmowy psują dobre obyczaje» (1 Kor 15, 33).

„Ale w naszych czasach potrzeba bardziej szeroko rozciągniętego i dokładnego czuwania, ponieważ znacznie wzrosły okazje moralnego i religijnego rozbicia dla niedoświadczonej młodzieży, zwłaszcza przez bezbożne i sprośne książki, z których wiele się rozrzuca za bezcen, iście po diabelsku; nadto w kinematograficznych widowiskach, a obecnie także w radiofonicznych audycjach, które pomnażają i ułatwiają, można powiedzieć, wszelki rodzaj lektury, tak jak kino wszelki rodzaj przedstawień”.

10. Należy przygotowywać dzieci do życia w świecie, ale nie do życia światowego.

„Wszelako z tego obowiązku czujności nie wynika, jakoby młodzież miała być trzymana z dala od społeczeństwa, w którym przecież ma żyć i zbawić duszę swoją, ale że dzisiaj, bardziej niż kiedy indziej, powinna być zabezpieczona i po chrześcijańsku uzbrojona przeciw ułudom i błędom świata, który, jak upomina słowo Boże, cały jest pożądliwością ciała, pożądliwością oczu i pychą żywota (1 J 2, 16), żeby w ten sposób stali się takimi, jakimi wedle słów Tertuliana byli pierwsi chrześcijanie i jakimi być powinni chrześcijanie wszystkich czasów, «współwłaścicielami świata, nie błędu»”.

11. Prawdziwy chrześcijanin jest owocem chrześcijańskiej edukacji.

„Stąd prawdziwy chrześcijanin, owoc chrześcijańskiego wychowania, jest człowiekiem nadprzyrodzonym, który myśli, sądzi i działa stale i konsekwentnie wedle zdrowego rozumu, oświeconego nadprzyrodzonym światłem przykładów i nauki Chrystusa”.

„(…) prawdziwy chrześcijanin nie tylko że nie usuwa się od zabiegów ziemskiego życia i nie uszczupla władz swoich naturalnych, ale przeciwnie rozwija je i udoskonala, harmonizując je z nadprzyrodzonym życiem, przez co i to nawet życie naturalne uszlachetnia i daje mu bardzo skuteczną pomoc, nie tylko w porządku duchowym i wiecznym, ale także materialnym i doczesnym”.

12. Kościół, uczyniony przez Boga „uczestnikiem Boskiego nauczycielstwa”, ma obowiązek i prawo określać, co może być pomocne, a co szkodliwe dla formacji chrześcijan.

„Bardzo jasno wypowiada to św. Pius X: «Cokolwiek czyni chrześcijanin, także w dziedzinie rzeczy ziemskich, nie wolno mu zapominać o nadprzyrodzonych dobrach; owszem wedle nauki chrześcijańskiej mądrości powinien wszystkie sprawy kierować do najwyższego dobra, jako do ostatecznego celu. Ponadto wszystkie jego czynności, czy dobre czy złe moralnie, to jest o ile zgadzają się lub nie z naturalnym i Bożym prawem, podlegają sądowi i jurysdykcji Kościoła»”.

I ostatnia myśl: w poznawaniu i wdrażaniu nauki Kościoła o wychowaniu młodzieży rodzicom i wychowawcom otuchy powinny dodawać słowa św. Jana Marii Vianneya: „Rodzina jest najbardziej starożytną instytucją, którą Bóg ustanowił jeszcze w raju. Pierwsze błogosławieństwo, jakie Bóg wypowiedział, dotyczyło pomyślności rodziny. Wraz z początkiem życia rodzinnego rozpoczyna się historia świata”.

Tłumaczył Tomasz Maszczyk.

Źródło: Catholic Family News, czerwiec 2010. Opublikowano w "Rodzinie Katolickiej" nr 62 i 63, dodatku dla rodzin do miesięcznika Zawsze Wierni (numery 136 i 138).

Za: rodzinakatolicka.pl

avatar użytkownika gość z drogi

5. Droga @Initix

Chrystus Zmartwychwstał :)

gość z drogi

avatar użytkownika intix

6. Gościu (z) Drogi...

Prawdziwie Zmartwychwstał!
Alleluja!


Pozdrawiam świątecznie w Czwartek Wielkanocny, jednocześnie w Pierwszy Czwartek Miesiąca.
Pamiętajmy...

Pozwolę też sobie podłączyć wraz z serdecznym poleceniem:

=> List pasterski: "O chrześcijańskim wychowaniu młodzieży" - Kard. August Hlond  Prymas Polski



avatar użytkownika gość z drogi

8. Dobrej Nocy :)

serd.pozdrowienia

gość z drogi

avatar użytkownika intix

9. Dzień Dobry:)

Gościu z drogi, po krótkiej przerwie... dziękuję za pozdrowienia, które odwzajemniam.


Pozdrawiam serdecznie... i zapraszam do wysłuchania wykładu, który za chwilę...

avatar użytkownika intix

10. Dlaczego trzeba zrezygnować z koedukacji – Ks. Szymon Bańka


Wykład wygłoszony na XI Konferencji Edukacji Klasycznej w Szkołach Akwinaty.
11.01.2020 AD