Święto Najświętszej Rodziny

avatar użytkownika intix

 

 

      

 

       Młodość Pana Jezusa

       O Dziecię Jezus w Nazarecie,
       Byłoś rozkoszą Matki Swej,
       Tyś dla Niej wszystkiem na tym świecie:
       Nadzieją, skarbem, szczęściem Jej.

       Tyś Matce Twojej na tej ziemi
       I ojcu też posłuszny był,
       Pomagał im rączkami Swemi
       W ich pracy - Tyś tu dla nich żył.

       Choć Bogiem byłeś. Panem świata,
       Pokornieś im tu służyć chciał,
       Tyś dla rodziców wszystkie lata
       Szacunek, cześć i miłość miał.

       Ty dla nich byłeś pociech zdrojem
       Tyś słodził chwile gorzkie ich.
       Znękani trudem, pracą, znojem,
       Czerpali silę w słowach Twych.

       Racz Jezu wejrzeć na Twe dzieci,
       Podobne Tobie chcemy być,
       Niech miłość Twoja w nas się wznieci,
       Byśmy jak Ty mogły żyć.

       Spraw, byśmy się pociechą stały,
       Rodziców, których dałeś nam,
       Byśmy szacunek dla nich miały,
       Któregoś nam dał przykład sam.

       Niechaj wzrastamy w łasce Boga,
       W mądrości i bojaźni Twej,
       Choć przykrą będzie cnoty droga,
       Niech nigdy nie schodzimy z niej.

       Pogańskie dziatki polecamy
       Także, Dziecię Jezus, pieczy Twej;
       Za nie modły, dary składamy,
       O, światło wiary dać nam chciej.


       Z lat dziecięcych Pana Jezusa opowiada nam św. Łukasz jedno tylko wydarzenie: podróż dwunastoletniego chłopca do świątyni jerozolimskiej (Łuk. 2, 41--52).

       "A rodzice jego chodzili na każdy rok do Jeruzalem, na dzień uroczysty Paschy. A gdy już był w dwunastu latach, oni wstąpili do Jeruzalem według zwyczaju dnia świętego. A skończywszy dni, gdy się wracali, zostało dziecię Jezus w Jeruzalem; a nie obaczyli rodzice Jego. A mniemając, że On był w towarzystwie, uszli dzień drogi i szukali Go między krewnymi i znajomymi. A nie znalazłszy, wrócili się do Jeruzalem, szukając Go. I stało się, po trzech dniach znaleźli Go w kościele, siedzącego wpośrodku doktorów, a On słucha i pyta ich. A zdumieli się wszyscy, którzy Go słuchali, rozumowi i odpowiedziom Jego. A ujrzawszy, zdziwili się. I rzekła do Niego matka Jego: Synu, cóżeś nam tak uczynił? oto ojciec Twój i ja żałosni szukaliśmy Cię. I rzekł do nich: Cóż jest, żeście Mnie szukali? Nie wiedzieliście, iż w tych rzeczach, które są Ojca Mego, potrzeba, żebym był? A oni nie rozumieli słowa, które im mówił. I zstąpił z nimi i poszedł do Nazaretu: a był im poddany. A matka Jego wszystkie te słowa zachowała w sercu swym. A Jezus się pomnażał w mądrości i w leciech, i w łasce u Boga i u ludzi".

       Do czego odnosiły się stawiane przez Pana Jezusa i uczonych żydowskich pytania, o tym nie wspominają ewangeliści. Przypuszcza się powszechnie, że odnosiły się do obiecanego Mesjasza; Pan Jezus chciał słuchaczy przygotować na Swoje własne, przez Ojca niebieskiego wyznaczone posłannictwo.

       Tak też i sztuka chrześcijańska zdaje się pojmować pobyt młodziutkiego Jezusa w świątyni. Widzimy to na pięknym obrazie Garafala, który przedstawia dwunastoletniego Pana Jezusa pomiędzy uczonymi. Patrzymy na wnętrze wspaniałej świątyni. W głębi stoi obok potężnej kolumny na wysokich stopniach młody Pan Jezus. Po prawej i lewej zgromadziło się mnóstwo ludzi, wśród nich wielu pisma uczonych. Marja z Józefem wchodzą właśnie do domu Bożego. Na twarzach ich maluje się zdumienie wobec tego, co widzą i słyszą. Obaj przykładają lewą rękę do piersi, a po Matce Najświętszej można poznać, jak jest zatopiona w słowach swego Syna. Już stwierdzono z pism Daniela proroka, kiedy nadejdzie czas zjawienia się Mesjasza. Pan Jezus rozpoczyna objaśniać pisarzy starozakonnych i wzniesioną prawicą wskazuje na Mesjasza, jako obiecanego Zbawiciela, który jako Baranek Boży zgładzi grzechy świata. Przed Jezusem też i wśród zgromadzonych ludzi stoi baranek, na którego wielu z ufnością spogląda. Ale obok uczuć ufności przemówienie Pana Jezusa wzbudziło już ducha oporu. Widzimy lud żydowski z jego dobrych i złych stron, z jego wiarą i niewiarą; możemy przewidzieć, że jedni z nich będą zwolennikami Pana, drudzy Go odrzucą.

       Lubo tak mało wiemy o młodości naszego Zbawiciela, jednak to, co czytamy w historii świętej o latach dziecięcych Pana Jezusa, tak jest cudowne, tak Boskie, nacechowane taką nieprzebraną głębią i znaczeniem, że przez lata całe możemy to życie rozważać i nigdy się nie znużymy.

Rok Boży w liturgii i tradycji Kościoła świętego - Katowice 1931

 

      

 

       Szlakiem Świętej Rodziny.
       (Z "Wrażeń z podróży do Ziemi świętej".)

       Daleko w ziemi chaldejskiej zaświeciła na wschodnim niebios skłonie gwiazda. Była tak jasna i promieniejąca, że podobnej gwiazdy jeszcze nie widziano, Zaczęto się naradzać, bo istniało podanie, że kiedy ta gwiazda zaświeci, narodzi się przez wszystkich oczekiwany Mesjasz.

       Plan był gotowy. Trzej królowie, czyli przywódcy plemion, mieli wyruszyć w drogę, by odszukać Mesjasza. Na wielbłądy narzucono złociste czapraki, pakunki i dary. Karawana ruszyła z miejsca i wnet znikała tam, kędy niebo zlewało się z pustynią. Posuwała się naprzód wśród nieprzebytych piasków Syryjskiej pustyni. Szła cicho i spokojnie, tylko chrzęst kopyt i dźwięk dzwonków, którymi były obwieszone wielbłądy, przerywały ciszę pustyni. Przeprawa przez pustynię była ciężka. Jednak gwiazda, co świeciła na niebios błękicie, dodawała królom otuchy.

       Dojechali do Jordanu, przeprawili się w bród przez rzekę. Jadą doliną nadjordańską do Jerycha. Wtem nagle gwiazda znika. Co czynić? Niedaleko już Jerozolima, stolica Herodowa, tam im powiedzą wszystko.

       Minęli Betanię, wjeżdżają do stolicy. Stanęli przed Herodem. Herod każe przywołać uczonych w piśmie. Mesjasz ma się narodzić w Betlejem Judzkim - odpowiadają.

       Puścili się w drogę do Betlejem. Gwiazda im znowu świeci i prowadzi. Wreszcie staje nad stajenką. Wchodzą do stajenki i znajdują Dzieciątko w żłobie, a upadłszy na kolana, oddają Mu pokłon. Potem dary składają: złoto, kadzidło i mirę.

 

      

       Trzej królowie opuścili byli Betlejem. Wtem oto we śnie ukazuje się św. Józefowi anioł Boży. Tej jeszcze nocy trzeba uchodzić stąd, bo Herod czyha na zgubę Dzieciątka - brzmi rozkaz wysłańca niebieskiego. Św. Józef wstaje natychmiast i budzi Najświętszą Panienkę. Rozpoczynają przygotowania do drogi. Gdy już wszystko gotowe, Marja bierze śpiące Dzieciątko, do piersi Je tuli i dosiada osiołka. Za chwilę byli już w drodze.

       Na dworze jeszcze noc głucha. Lekki dreszcz przebiegł świętego opiekuna na myśl o tym, co się stać może. Lecz oto ufność wstępuje do serca, a usta szepczą modlitwę pochwalną.

       Zmęczeni stanęli pod Hebronem obok studni na przydrożu. Po dziś dzień ogląda pielgrzym to miejsce pierwszego postoju. Szli dalej przez zieloną dąbrowę judzkich gór, przez żyzną dolinę Mambre, kędy ongiś pasły się trzody patrjarchów.

       Stąd już prowadził gościniec do Gazy. Za miastem otwierała się pustynia, zrazu jeszcze przerywana niejedną osadą, co jakby wstydliwie, się kryła w cieniu wysmukłych palm. Wreszcie na dobre już rozlało się olbrzymie morze żółtego piasku - pustynia Arabska rozpoczynała swe władztwo.

       Jak daleko okiem sięgnąć, widać tylko piasek, gdzie niegdzie w wydmy zebrany, piasek sypki, gorący.

       Przeprawa była mozolna i trudna. Przed skwarem słońca szukali schronienia w skalnym wydrążeniu, nocą zaś odbywali podróż.

       Wreszcie granica Egiptu. Później pierwszy kanał Nilowy. Niema już głuchego pustkowia, ziemia tu żyzna, bogata, pokryta pszenicznym łanem. To ziemia Gessen, kiedyś miejsce pobytu Izraelitów w Egipcie. Pozostała jeszcze kolonia żydowska z własną świątynią w mieście Heliopolis, na przedmieściach dzisiejszego Kairu, stolicy Egiptu. W tę oto stronę kieruje św. Rodzina swe kroki. Tutaj jej nie dosięgnie gniew Herodowy, ni zemsta zbirów jego.

 

      

       Najświętsza Rodzina osiadła nad brzegami Nilu, w mieście Heliopolis. Przyjęli ją zapewne ziomkowie z wielką serdecznością, wypytując o krewnych, o kraj rodzinny. I mieszkanko im dali i pomogli urządzić nowe ognisko domowe.

       Święty Józef zabrał się do pracy. Siekierą i dłutem zarabiał na chleb codzienny. Zrazu mało go było, jak mało jeszcze było pracy. Zczasem jego sumienność i pokora zyskała mu przyjaciół, i odtąd biedny warsztat ciesielski zawsze był w ruchu.

       Najświętsza Panienka zajęta była wychowaniem Boskiego Dzieciątka. Ono chlubą jej było i troską jedyną. Wszystkie wolne chwile Jemu poświęcone były. Jemu wszystkie łzy, lęki i obawy. Tu Go szczebiotów dziecięcych uczyła. Tu Go prowadziła za rączkę, ucząc pierwsze kroki. Tu Matka Boskiemu Synaczkowi uszyła pierwszą sukienkę. Tu pracy imać się było trzeba, by starczyło na utrzymanie. "Jej ręce ujęły wrzeciono" - Marja tkała i przędła.

       Pociechą im była Boska Dziecina. Błogosławione były one chwile wieczorne, kiedy klęcząc przy kołysce, wpatrywali się w Jej anielskie oblicze. A potem, kiedy Dziecię zaczęło dorastać i kiedy w serduszku Jego zakwitły kwiaty wszystkich cnót, zapomnieli przykrości wygnania.

       Zresztą czarujący to był kraj. Był pełen akacji kwitnących, palm i sykomorów - pełen ptaków barwnych, flamingów i pelikanów. Tuż obok ich domku toczył swe wody srebrzysty Nil, a tam w oddali, błękitniały niebotyczne piramidy.

       I był to kraj wydarzeń wielkich Izraela. Tu Abraham, tu Jakub pędzili swe dni. Tu Mojżesz się wsławił cudami i pogromił Faraona.

       I tak minęło wygnańczych kilka lat, aż oto anioł Boży z niebios zstąpił, przynosząc nowinę, że Herod nie żyje i czas już wracać do żydowskiej ziemi.

 

      

       Minęły lata tułaczki. Dola wygnańcza się skończyła. Najświętsza Rodzina wróciła do miasta swego Nazaret, co znaczy kwiat; - rozradowało się z chwilą powrotu świętych wygnańców. Rozradował się "kwiat", bo zakwitł w nim kwiat przecudnej piękności - Jezus Nazarejski.

       I domek stał na tym miejscu, na którym się wznosi dzisiejsza Bazylika Zwiastowania. Przednia część domku była murowana, tylna zaś wykuta w skale. W skalnym tym wydrążeniu mieściły się trzy izdebki, przeznaczone dla Świętych mieszkańców. Obok domku stał warsztat Józefowy.

       Tutaj mieszkała Święta Rodzina. Te oto miejsca przez dwadzieścia lat patrzały na Jej znoje i żmudne prace. Na Jej świętość patrzały, na piękność Jej cnót.

       Dużo było zajęcia dla Najświętszej Panienki. Dom, ogródek i stajenka - wszystko to było na Jej głowie. Marja mełła mąkę na żarnach, piekła chleb, gotowała w kuchence. Trzeba było rzeczy stare naprawiać i szyć nowe odzienie. Wieczorem zaś dźwigała wielkie dzbany, pełne wody, - z źródła pobliskiego.

       Święty Józef pracował w warsztacie. Stare jarzma naprawiał, obrabiał drzewo na budulec - na sprzęt rolniczy.

       Pomagał mu Jezus. Krople potu spływały z czoła świętego, wśród mozolnej roboty. I Marji pomagał Synaczek Boży, drwa znosił na ogień, pracował w ogrodzie.

       W chwilach wolnych z rówieśnikami hasał po wzgórzach i łanach nazarejskich. Zabawiał się grą lub miłą pogawędką. Dla wszystkich dobry był, to też lubili go wszyscy. Kto Doń się zbliżył, odchodził lepszy, odnosząc w duszy iskierkę światła, dobroci.

       W Nazarecie mieszkał Bóg. I nikt nie wiedział o Nim.

       Tak ziarnko pszeniczne długo leży w ziemi, ukryte głęboko, i zamiera napozór, nim w kłos wyrośnie złoty - ludziom na zbawienie. I wszystko po staremu działo się na świecie. Tak samo słońce świeciło na niebie, złote jak zawsze, i błękit lśnił takąż zawsze barwą. Ale już tęsknił za nim świat i wołał ku niebu wzburzoną falą mórz i głosem wichrów, co huczały po szczytach nazarejskich gór.

 

X. Posadzy.
(Przewodnik Katolicki r. 1928.)
Rok Boży w liturgii i tradycji Kościoła świętego - Katowice 1931

 

      

 

       Ucieczka Matki Boskiej przed Herodem
       (Legenda.)

       Król Herod, powiadomiony przez trzech króli o narodzeniu Dzieciątka Jezus, bojąc się utracić swą władzę i królestwo, postanowił zabić Bożą Dziecinę. W obawie, by właśnie Jezus nie uszedł śmierci, wydał potworny rozkaz wymordowania wszystkich niemowląt płci męskiej.

       Straszna rozpacz ogarnęła wszystkie matki Judei. Matka Najświętsza pełna trwogi o Swoją Drogą Dziecinę, przytuliła Jezuska silnie do siebie i biegła przez pola i łąki, by uciec groźnym siepaczom. Znużona dobiegła ku polu, które właśnie wieśniak obsiewał zbożem.

       - Dobry człowieku - zaczęła go błagać, ze łzami w oczach - idź prędko do domu, zbierz domowników, aby z nimi wiązać i zbierać zboże, które zasiałeś.

       Wieśniak spojrzał na biedną kobietę z politowaniem, myśląc że strach jej rozum pomieszał. Pokiwał smutnie głową, wstrząsnął ramionami i dalej rolę obsiewał.

       Matka Najświętsza ponowiła Swą prośbę tak przekonywająco, że uwierzył i pośpieszył do domu po żonę i dzieci.

       Gdy powrócił spostrzegł ze zdumieniem, że całe pole pokryte żytem, a śliczne, dojrzałe kłosy chyliły swe główki, obciążone ziarnem.

       Matka Najświętsza ukryła się z maleńkim Jezuskiem wśród wysokich kłosów, niedostrzeżona nawet przez rodzinę wieśniaczą. Rąbek błękitnej sukienki wysunął się na kraj pola, co widząc powój oplótł tak silnie kłosy i rozwinął listeczki, iż całkiem osłonił zdradliwy rąbek. Kalina, która rosła krajem pola, też chciała się przyczynić do ukrycia Dzieciątka, pochyliła gałązki, obciążone czerwonymi jagodami prawie ku ziemi.

       W tem usłyszano tętent i uderzenia kopyt końskich o ziemię. Zgraja siepaczy, wysłanników Heroda, zatrzymała się i pytała wieśniaka, czy nie widział niewiasty z maleńką dzieciną na ręku.

       - Panowie - rzekł wieśniak spokojnym i pewnym głosem - widziałem taką niewiastę, o jaką pytacie, ale wtenczas, gdy obsiewałem to pole ziarnem.

       - Jeżeli prawdę mówisz, człowieku - rzekł dowódca siepaczy, - to niewiasta ta nie może być tą, której szukamy. Ty już zbierasz plony swej pracy i kończysz żniwo.

       Dał rozkaz odwrotu i popędzono w dalszą pogoń za Jezusem. A Matka Najświętsza błogosławiła ludziom i roślinom, że uratowali Jej Dziecię.

(Przewodnik Katolicki - 1928 r.)
Rok Boży w liturgii i tradycji Kościoła świętego - Katowice 1931

 

      



       Święta Rodzina z Nazaretu
       a rodzina chrześcijańska

       Rodzina jest najstarszym i najważniejszym związkiem na ziemi. Bóg ją ustanowił w raju i z człowiekiem rozpowszechniła się po całym świecie. Od rodziny zależy szczęście jednostki i całego społeczeństwa. Czy państwo posiadać będzie dzielnych, wiernych obywateli, czy Kościołowi wychowają się religijni ojcowie, bogobojne matki, o tym wszystkim rozstrzyga rodzina. Pomyślność i powodzenie rodziny stanowi o szczęściu Kościoła i państwa, jej upadek jest rozprzężeniem wszelkiego porządku. Wzorem rodziny chrześcijańskiej jest Święta Rodzina z Nazaretu.

       Papież Leon XIII ustanowił dla uczczenia Najświętszej Rodziny osobne święto i gorąco polecił towarzystwo Najświętszej Rodziny. "Pod opieką Najświętszej Matki i św. Józefa, w zupełnym ukryciu, wychowywał się Jezus, słońce sprawiedliwości, zanim swym blaskiem oświecił narody. Niewątpliwie jaśniała w tej Rodzinie wzajemna miłość, świętość obyczajów i pobożne ćwiczenia, jednym słowem wszystko, co rodzinę może uszlachetnić albo ozdobić, na wzór wszystkim czasom". Te słowa czytamy w encyklice papieskiej, w której Ojciec święty ukazuje ojcom rodzin św. Józefa jako najwspanialszy wzór ojcowskiej czujności i roztropności, matkom Najświętszą Dziewicę jako najlepszy przykład świętej miłości i skromności, a dzieciom Jezusa jako ideał posłuszeństwa, które powinny podziwiać, czcić i naśladować. W każdej rodzinie chrześcijańskiej powinien istnieć obraz Najświętszej Rodziny, przed którym raz dziennie niechaj gromadzą się członkowie rodziny na wspólną modlitwę.

Rok Boży w liturgii i tradycji Kościoła świętego - Katowice 1931

 

       Ojciec, matka i dzieci w rodzinie chrześcijańskiej

       Pogaństwo dawało mężowi nieograniczoną władzę w domu. Członkami rodziny mógł wedle własnego upodobania rozporządzać. Jak całkiem odmienne jest stanowisko mężczyzny w rodzinie chrześcijańskiej! Wprawdzie i w niej jest mężczyzna głową; żona i dzieci winny go szanować. Lecz nie tylko same prawa posiada w rodzinie, ciążą na nim wielkie i święte obowiązki, z których będzie musiał kiedyś zdać rachunek przed Bogiem. Mąż chrześcijański nosi najpiękniejszą, zaszczytną nazwę ojca, by zaznaczyć, że łączy go z rodziną podobny stosunek, jaki istnieje pomiędzy Ojcem Niebieskim a Jego dziećmi na ziemi. Pan Bóg miłuje swe dzieci odwieczną miłością. I ojciec chrześcijański obejmuje swą rodzinę nigdy niestygnącą miłością. Szczęście członków rodziny jest rozkoszą ojca; ich powodzenie napełnia go zadowoleniem; ich ból i troski odczuwa jako przykrość i cierpienie. Dla swoich ukochanych ojciec ponosi każdą ofiarę, dla nich pracuje, o nich się stara, choć pot obficie spływa mu z czoła.

       Obok ojca zajmuje w rodzinie chrześcijańskiej równe i współrzędne stanowisko matka. Kiedy mówimy o błogosławieństwie rodziny chrześcijańskiej, należy i jej stanowisko zaraz wymienić. W czasach przedchrześcijańskich niewiasta zepchnięta była wielekroć na stopień głębokiego poniżenia. Dopiero chrześcijaństwo przywróciło jej godność ludzką, równą mężczyźnie, przywróciło jej szczególne prawa w rodzinie. On jest głową, ona sercem rodziny. Jak z serca wychodzi życie i ciepło, i spływa na wszystkie członki ciała, tak matka żywi miłość i życzliwość dla całej rodziny. Serce cicho i spokojnie spełnia swoją ważną funkcję; cicho i spokojnie działa także matka chrześcijańska, nie w zgiełku publicznego życia, lecz w ciasnym kółku rodzinnym. Swymi cnotami niewieścimi: skromnością, bojaźnią Bożą i pobożnością zdobi i uszczęśliwia całe życie rodzinne; z domu czyni raj i dzieciom i mężowi. Cały jej urok tkwi jednak w jej stosunku do dzieci. Pewien myśliciel słusznie powiedział: "Wśród wszystkich darów Bożych największym jest chrześcijańska matka".

       Błogosławione ziarno, które religijna matka rzuci do serc swej dziatwy, nie zniszczeje nigdy. Nawet wówczas, gdy dziecko wśród zepsucia i pokus świata weszło na manowce i straciło wiarę i cnotę, ratuje je, jak uczy doświadczenie, pamięć matki, spoczywającej może już dawno w grobie; wspomnienie jej twarzy tak potężnie chwyta nas za serce, że prowadzi zbłąkanego zpowrotem do szczęścia i pokoju, które wraz z wiarą utracił. Zaprawdę wielkie to słowa: "chrześcijańska matka to ze wszystkich darów największy". Do niej zastosować można słowa Pisma Świętego: "Niewiastę mężną któż znajdzie? Daleko i od ostatecznych granic cena jej. Zwodnicze wdzięki i marna jest piękność; niewiasta bojąca się Boga, ta będzie chwalona". (Ks. Przysłów 31, l0, 30.)

       Ośrodkiem rodziny są dzieci. W świetle nauki chrześcijańskiej dzieci są cennymi klejnotami rodziny, zadatkiem miłości Bożej. Są ulubieńcami Boskiego przyjaciela dziatek, powołanymi mieszkańcami niebios. Dlatego też rodzice oddają się swym dzieciom z całą potęgą miłości. Wszystkie wysiłki i całą pracę poświęcają dziecku. Dla dziecka żadna ofiara nie jest ani za wielka, ani za trudna, i odwrotnie jest dziecko dla chrześcijańskich rodziców źródłem czystej, szlachetnej radości, przedmiotem najdroższych nadziei i podporą w życiu, pociechą w godzinę śmierci i weselem we wieczności. Jak nieprzebrane łaski i błogosławieństwa spływają od Chrystusa Pana na członków rodziny, na ojca, matkę i dzieci!

       Lecz i najszczęśliwszą rodzinę nie ominą najróżniejsze nawiedzenia, doświadczenia i cierpienia. W takich ponurych dniach wiara chrześcijańska rzuca jasne promienie światła na dotkniętych nieszczęściem, pociesza strapionych, i kiedy wszystkie ludzkie pociechy zawiodą, nie daje ustawać w ufności Ojcu niebieskiemu.

       Z wiary chrześcijańskiej wypływa zatem owa słodycz życia rodzinnego, która po trudach dni pracy najchętniej w zaciszu domowym szuka i znajduje wytchnienie, wypływa owe zadowolenie, które daje szczęście i w skromnych warunkach życia, według słów starego Tobiasza, jakie wypowiedział do syna swego: "Nie bój się synu mój; ubogić wprawdzie wiedziemy żywot, ale wiele dobrego mieć będziemy, jeśli się będziem bać Boga, a odstąpimy od wszelkiego grzechu i będziem dobrze czynić".

       Jak szczęśliwym mogłoby być życie w rodzinie! Ile łez, nędzy i cierpień mogliby uniknąć ci, którzy jęczą pod ich nieznośnym jarzmem. Był czas, w którym rodziny w całej pełni zażywały błogosławieństwa chrześcijaństwa, kiedy płomień wiary rozniecały z całą gorliwością w ognisku domowym. Szczęście i radość panowały wówczas w rodzinach, a od nich przechodziło wielkie błogosławieństwo na społeczeństwo w Kościele i państwie.

       Dziś dużo się zmieniło. Duch czasu, uprzedzony do nauki Chrystusowej, nie oszczędził niestety i rodziny. Poczyna się rozpadać ten najpiękniejszy i najświętszy związek, a z upadkiem życia rodzinnego postępuje krok w krok upadek narodu. Jest oczywiście rzeczą pocieszającą, gdy widzimy, jak najlepsi i najszlachetniejsi ze wszystkich warstw społecznych usiłują położyć tamę szerzącemu się zepsuciu. Ale wszystkie ich trudy i wysiłki, by wyleczyć smutne niedomagania czasu, są przeważnie bezcelowe i bezskuteczne, skoro nie uda się przez odrodzone życie z wiary zahamować religijnego upadku rodziny. Powiedział słusznie pewien zasłużony społecznik: "Życie rodzinne i jej dobrobyt jest ważniejsze niż wszelka nauka uczonych, niż sztuka wielkich umysłów, niż potęga mocarzy. Głoście kazania i wychowujcie wszelkimi najnowszymi metodami. Skoro życie rodzinne nie weźmie w obronę tego dobrego ziarna, przez was rzuconego, na nic zda się najczęściej wasz trud i wasza praca. Możecie wynaleźć najlepsze prawa; jeśli życie rodzinne prawdziwie chrześcijańskie nie będzie pielęgnowało tych cnót, które obowiązują sumienie do zachowania tych przykazań, będzie praca wasza nalewaniem do naczynia bez dna" (Kolping).

       *
       Najkosztowniejszym klejnotem rodziny, stwarzającym świętą łączność pomiędzy ojcem a matką, jest dziecko. Najwspanialszym wzorem dzieci jest sam Jezus, Boskie Dziecko. "A gdy wykonali wszystko według zakonu Pańskiego", mówi św. Łukasz, "wrócili się do Galilei, do Nazaretu, miasta swego. A Dziecię rosło i umacniało się pełne mądrości, a łaska Boża była w nim". (Łuk. 2, 29-30).

       Jak wszystko, co wielkie, dojrzewa w cichości, tak też działo się w życiu Pana Jezusa, który wzrósł w ukryciu cichego Nazaretu.

       Mało wiemy o jego młodości. Jest to cichy, miły czas; okres trzydziestu lat - okres długi, otoczony tajemnicą i majestatem.

       Legenda tylko wiele ma nam do opowiadania o różnych cudownych dziełach i wydarzeniach, które ten czas wypełniają.

Rok Boży w liturgii i tradycji Kościoła świętego - Katowice 1931
http://ruda_parafianin.republika.pl/rok/r20/30.htm
______________________________________________________

Święto Świętej Rodziny zaczęto obchodzić w różnych krajach i diecezjach od wieku XVIII. Po raz pierwszy ustanowił je 4 listopada 1684 r. w Kanadzie, za aprobatą papieża Aleksandra VII, biskup Francois Montmorency-Laval. Na stałe do liturgii wprowadzono je za pontyfikatu papieża Leona XIII, który na prośbę kard. Bausa, arcybiskupa Florencji, 20 listopada 1890 r. wydał dekret aprobujący "kult czci zwrócony ku Rodzinie Świętej". Zatwierdził je papież Leon XIII (+ 1903). W swoich pismach, m.in. w Neminem fugit (z 14 czerwca 1892 r.) i Cum nuper niejeden raz zachęcał on do naśladowania Najświętszej Rodziny. Wskazywał też na dobrodziejstwa, jakich można oczekiwać dzięki pobożności i związkom ze Świętą Rodziną: postęp w miłosierdziu, świętość obyczajów, atmosfera pobożności. W jednej ze swoich encyklik napisał: "Pod opieką Najświętszej Matki i św. Józefa w zupełnym ukryciu wychowywał się Jezus, Słońce sprawiedliwości, zanim swym blaskiem oświecił narody. Niewątpliwie jaśniała w tej Rodzinie wzajemna miłość, świętość obyczajów i pobożne ćwiczenia - jednym słowem wszystko, co rodzinę może uszlachetnić i ozdobić, aby dać na wzór naszym czasom". Leon XIII był też pierwszym, który wskazał na małżeństwo jako miejsce uświęcenia (Arcanum divinae sapientiae), nadrabiając wielowiekowy brak spojrzenia na rodzinę jako na miejsce postępu duchowego i służby w Kościele. Papież Benedykt XV (+ 1922) rozszerzył święto Świętej Rodziny na cały Kościół.
(...)
http://brewiarz.pl/czytelnia/rodzina.php3

 

 

14 komentarzy

avatar użytkownika intix

1. Litania do Świętej Rodziny (1)


Kyrie elejson, Chryste elejson, Kyrie elejson.
Chryste usłysz nas. Chryste wysłuchaj nas.
Ojcze z Nieba, Boże – zmiłuj się nad nami,
Synu, Odkupicielu świata, Boże – zmiłuj się nad nami.
Duchu Święty, Boże – zmiłuj się nad nami.
Święta Trójco, Jedyny Boże – zmiłuj się na nami.
Jezu, Synu Boga żywego, który stając się człowiekiem z Miłości ku nam, uświęciłeś więzy rodzinne – zmiłuj się nad nami.

Najświętsza Rodzino, obrazie Trójcy Przenajświętszej na ziemi – wspomagaj nas.
Najświętsza Rodzino, doskonały wzorze wszelkich cnót – wspomagaj nas.
Najświętsza Rodzino, wzgardzona w Betlejem od ludzi, ale uczczona śpiewem Aniołów – wspomagaj nas.
Najświętsza Rodzino, odbierająca hołd pasterzy i mędrców – wspomagaj nas.
Najświętsza Rodzino, wysławiona przez starca Symeona – wspomagaj nas.
Najświętsza Rodzino, prześladowana i wygnana do obcej ziemi – wspomagaj nas.
Najświętsza Rodzino, żyjąca w ukryciu i nieznana – wspomagaj nas.
Najświętsza Rodzino, wierna przepisom prawa Pańskiego – wspomagaj nas.
Najświętsza Rodzino, której Opiekun jest wzorem miłości ojcowskiej – wspomagaj nas.
Najświętsza Rodzino, której Matka jest wzorem miłości macierzyńskiej – wspomagaj nas.
Najświętsza Rodzino, której Dziecię jest wzorem posłuszeństwa i miłości synowskiej – wspomagaj nas.
Najświętsza Rodzino, Patronko i Opiekunko wszystkich rodzin – wspomagaj nas.
Najświętsza Rodzino, ucieczko nasza w życiu i nadziejo w godzinę śmierci – wspomagaj nas.

Od wszystkiego, co by mogło zakłócać spokój i jedność serc - zachowaj nas Najświętsza Rodzino.
Od rozproszenie umysłu i serca - zachowaj nas Najświętsza Rodzino.
Od oziębłości w służbie Bożej - zachowaj nas Najświętsza Rodzino.
Od szukania przyjemności i wygód światowych - zachowaj nas Najświętsza Rodzino.
Od przywiązania do dóbr ziemskich - zachowaj nas Najświętsza Rodzino.
Od pragnienia próżnej chwały - zachowaj nas Najświętsza Rodzino.
Od złej śmierci - zachowaj nas Najświętsza Rodzino.

Przez najdoskonalsze zjednoczenie Serc Waszych - zachowaj nas Najświętsza Rodzino.
Przez Wasze ubóstwo i pokorę - zachowaj nas Najświętsza Rodzino.
Przez Wasze doskonałe posłuszeństwo - zachowaj nas Najświętsza Rodzino.
Przez smutki i bolesne przejścia Wasze - zachowaj nas Najświętsza Rodzino.
Przez prace i trudy Wasze - zachowaj nas Najświętsza Rodzino.
Przez modlitwy i milczenie Wasze - zachowaj nas Najświętsza Rodzino.
Przez doskonałość czynów Waszych - zachowaj nas Najświętsza Rodzino.

Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata – przepuść nam, Panie.
Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata – wysłuchaj nas, Panie.
Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata – zmiłuj się nam nami.

- Rodzino Święta i czcigodna, uciekamy się do Ciebie z miłością i nadzieją.
- Daj nam poznać skutki Twej zbawiennej opieki.

Módlmy się:
Boże, Ty w Świętej Rodzinie dałeś nam wzór życia, spraw, abyśmy złączeni wzajemną miłością, naśladowali w naszych rodzinach Jej cnoty i doszli do wiecznej radości w Twoim domu. Przez Chrystusa Pana naszego. Amen.




avatar użytkownika intix

2. Litania do Świętej Rodziny (2)


Kyrie elejson, Chryste elejson, Kyrie elejson.
Chryste usłysz nas. Chryste wysłuchaj nas.
Ojcze z Nieba, Boże – zmiłuj się nad nami,
Synu, Odkupicielu świata, Boże – zmiłuj się nad nami.
Duchu Święty, Boże – zmiłuj się nad nami.
Święta Trójco, Jedyny Boże – zmiłuj się na nami.

Jezu, Zbawicielu świata – zmiłuj się nad nami
Jezu, Synu Maryi i nasz Bracie umiłowany  – zmiłuj się nad nami
Jezu, Skarbie Świętej Rodziny  – zmiłuj się nad nami

Święta Maryjo, Królowo Nieba – módl się za nami
Święta Maryjo, Matko Jezusa i nasza Ukochana Matko – módl się za nami
Święta Maryjo, ozdobo i radości Świętej Rodziny – módl się za nami
Święty Józefie, Ojcze i żywicielu Jezusa – módl się za nami
Święty Józefie, czysty mężu Maryi – módl się za nami
Święty Józefie, przewodniku i podporo Świętej Rodziny – módl się za nami

Święta Rodzino, pod której opiekę poświęciliśmy się - bądź zawsze z nami
Święta Rodzino, nasz wzorze przewyborny - bądź zawsze z nami
Święta Rodzino, umiłowanie Ojca Niebieskiego - bądź zawsze z nami
Święta Rodzino, kierowana przez Ducha Świętego - bądź zawsze z nami
Święta Rodzino, uświęcona obecnością Jezusa - bądź zawsze z nami
Święta Rodzino, radująca oczy Boże - bądź zawsze z nami
Święta Rodzino, ostojo cnót wszelkich - bądź zawsze z nami
Święta Rodzino, świątynio Boga - bądź zawsze z nami
Święta Rodzino, mieszkanie Boga żywego - bądź zawsze z nami
Święta Rodzino, ukryta i nieznana na ziemi - bądź zawsze z nami
Święta Rodzino, uboga i pracowita - bądź zawsze z nami
Święta Rodzino, ożywiona duchem pokory i pokuty - bądź zawsze z nami
Święta Rodzino, wzorze cierpliwości i wyrzeczenia - bądź zawsze z nami
Święta Rodzino, uczczona przez pasterzy i mędrców - bądź zawsze z nami
Święta Rodzino, prześladowana przez Heroda - bądź zawsze z nami
Święta Rodzino, uciekająca do Egiptu - bądź zawsze z nami
Święta Rodzino, wzorze dążących do Boga - bądź zawsze z nami
Święta Rodzino, przykładzie cnót wszelkich - bądź zawsze z nami

Bądź nam łaskawa - prosimy Cię, wysłuchaj nas
Bądź nam pomocą we wszystkich niebezpieczeństwach duszy i ciała - prosimy Cię, wysłuchaj nas
Bądź nam obroną przeciwko złu, które nas przygniata - prosimy Cię, wysłuchaj nas
Bądź nam obroną przeciw nieprzyjaciołom naszego zbawienia - prosimy Cię, wysłuchaj nas
Bądź nam pociechą w niedoli - prosimy Cię, wysłuchaj nas
Bądź nam nadzieją w tym życiu i pociechą w godzinie śmierci - prosimy Cię, wysłuchaj nas
Bądź podporą dla słabych i wsparciem w życiu poświęconym Bogu - prosimy Cię, wysłuchaj nas
Bądź zawsze Opiekunką naszej rodziny - prosimy Cię, wysłuchaj nas
Bądź zawsze pociechą dla uciśnionych - prosimy Cię, wysłuchaj nas
Bądź zawsze obroną i Opiekunką dla tych, którzy się Tobie poświęcili - prosimy Cię, wysłuchaj nas

Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata – przepuść nam, Panie.
Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata – wysłuchaj nas, Panie.
Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata – zmiłuj się nam nami.

- Jezu, Maryjo, Józefie Święty,
- Oświecajcie nas, dopomagajcie nam, ratujcie nas.

Módlmy się:
Panie, Jezu Chryste, który będąc poddany Maryi i Józefowi, uświęciłeś życie rodzinne niewysłowionymi cnotami, spraw, abyśmy z pomocą Ich obojga naśladowali przykład Świętej Rodziny i obcowali z Nią w wieczności. Który żyjesz i królujesz z Bogiem Ojcem i Duchem Świętym, Bóg przez wszystkie wieki wieków. Amen.



avatar użytkownika intix

3. Najświętsza Rodzina.

   Kościół katolicki daje Wam chrześcijańscy małżonkowie, nie tylko najszczytniejsze pojęcie o małżeństwie i miłości, a w swoich Sakramentach najskuteczniejszą moc do życia według woli Bożej, ale w Najświętszej Rodzinie ukazuje Wam także najpiękniejszy wzór, jaki stanowi Waszemu przyświecać powinien. Jakkolwiek nie przystało Synowi Bożemu, by obok Swego Ojca niebieskiego miał jeszcze ziemskiego rodzica, i dlatego Matka Jego pozostała Dziewicą nienaruszoną, to przecież chciał urodzić się i wychować w cieniu małżeństwa; przykładem swoim chciał dźwignąć i odnowić upadłą i sponiewieraną rodzinę.

   To, czego nie zdołał dokonać światowładny cesarz rzymskiego imperium, kiedy państwowymi ustawami próbował życie rodzinne ratować od ostatecznej zagłady - tego dokonał Zbawiciel świata nie tylko Swą nauką i łaską, ale przede wszystkim cichym przykładem w ubożuchnym domku cieśli w Nazarecie. Niepodobna wyrazić i opisać, ile światła, siły szczęścia i błogosławieństwa spływa przez szeregi wieków na świat z owego niepozornego ogniska rodzinnego w Nazaret. Jego to przykład odrodził świat i stworzył rodzinę chrześcijańską tak pełną pokoju i cichej radości.

   Osoby Najśw. Rodziny są najpierw wymownym dowodem, że pociechy ogniska domowego stanowią wielkie szczęście na ziemi. Nigdy ta ziemia nie nosiła istot bardziej od Nich przez Boga umiłowanych. Więc im chyba Bóg nie odmówił owego prawdziwego szczęścia, o ile ono na świecie da się urzeczywistnić. A przecież nie znali innych pociech nad te, które naonczas były dostępne dla biednej rodziny rzemieślniczej, mieszkającej w małej mieścinie, w odległym od świata zakątku. Nie wiedzieli nic o owych tysiącznych przyjemnościach, bez których wielu życie zdawałoby się niemożliwym. A jednak nie możemy sobie inaczej wyobrazić Osób Najśw. Rodziny, jak tylko w niezamąconym nigdy pokoju i zadowoleniu. Ich szczęście było w Ich sercu, nie potrzebowali go tedy szukać gdzie indziej. Słusznie zauważył jeden z myślicieli nowszej doby, że matką wyuzdanej rozpusty nie jest radość, lecz brak radości.

   Otóż uczciwe szczęście rodzinne należy niezawodnie do najmilszych pociech ziemskich. Serdeczna troskliwość o swoich ujmuje ciężaru pracy ojca. Miłość osładza wszelkie trudy i ofiary; raduje się, że właśnie w ten sposób może okazać, jak bardzo miłuje. Matka również nie znajduje milszego zajęcia nad troskę o męża i dzieci. Wtedy czuje się najszczęśliwszą, gdy w zapomnieniu o sobie żyje tylko dla rodziny. A duszą szczęścia rodzinnego to dziecię. Czyż można pomyśleć coś bardziej rozkosznego, nadobnego i zachwycającego, nad tę małą istotkę z jej czarem niewinności, prostoty, szczerości, bezgranicznej ufności i dobrem serduszkiem? To jasny promyk słońca, niosący ciepło i radość.

   Niewątpliwie troskanie się o dzieci pochłania często czas i myśli rodziców prawie całkowicie, ale też serce dobrych rodziców nie zna nic milszego nad te kłopoty. Prawdziwa miłość chce być właśnie nieustannie zajętą swoim przedmiotem, myśleć o nim dzień i noc. Nie może o nim na chwilę zapomnieć i tylko wtedy czuje się szczęśliwą, gdy może o nim myśleć. Pragnie, by mu było dobrze, i szuka sposobów, jakby mu dobra i radości przysporzyć. Nie wydaje się jej nic ku temu celowi zbyt trudnym, zbyt wielkim. Miłość rodzicielska nie zna większej radości nad widok szczęścia swego dziecka, kiedy wzrasta i pomyślnie się rozwija. Bo to przecież ich drugie wspólne "ja", odbicie i przedłużenie ich własnego życia.

   Wzniosłem zadaniem rodziców to kształcenie umysłu dziecka. Prawie wszystkie wiadomości, jakie dziecko posiada, zawdzięcza rodzicom. Sposób patrzenia i pojmowania wszczepiany mu w pierwszych latach zachowuje swój wpływ na całe życie. Odpowiadanie mu na jego tysiączne pytania może być czasem męczące, daje jednak nierównie głębsze zadowolenie, niż długie dyskusje przy stole restauracyjnym, lub inne rozrywki. Gdyby zwłaszcza ojcowie wiedzieli zawsze o tym, ile błogiego szczęścia mieszczą w sobie takie chwile, spędzone w kole rodzinnym na swobodnej zabawie i gawędzie z dziećmi, przeplatanej tu i ówdzie poważną rozmówką i pouczeniem - szukaliby częściej tego ukrytego skarbu, zamiast przepłacać twardo zapracowanym groszem owe mdłe przyjemności, których im świat dostarcza.
Pewnie, że ta radość nie jest głośną; nie zdradzają ją wybuchy śmiechu ani hałaśliwe krzyki; - ale się nią serce wypełnia i wzbiera radosnym uniesieniem, błyszczy w oczach i rozpromienia oblicze, choć rzadko w słowach się wypowiada.

   Jeśli chcecie zaznać szczęścia rodzinnego, szukać go powinniście w domu, u siebie - a nie poza domem. Niech tedy waszym pierwszym staraniem będzie stworzenie sobie miłego gniazdka domowego. Trzeba, by człowiekowi w domu było najprzyjemniej. Da się to osiągnąć nieraz bez wielkich wydatków, przede wszystkim zaś schludnością. Niech nigdy w mieszkaniu nie braknie kwiatów, które oko i serce rozweselają. Starajcie się koniecznie przywiązać do życia domowego. Uroczystym obchodzeniem świąt religijnych, zabawami w kółku rodzinnym można i trzeba atmosferę życia uczynić jak najmilszą i najbardziej do siebie przykuwającą. Ileż to serdecznej radości przynoszą ze sobą takie okazje, jak imieniny lub "gwiazdka", kiedy to rodzice i dzieci rozważają, jakby jedni drugim upominkiem sprawili miłą niespodziankę.

   Nade wszystko trzeba Wam u Najśw. Rodziny uczyć się pogodnego poprzestawania na małym. Można zapewne i trzeba myśleć, jakby los rodziny poprawić lub zabezpieczyć, lecz trzeba za wszelką cenę wystrzegać się ducha niezadowolenia, który mąci i psuje pokój. Wystarczy Wam z wiarą spojrzeć do wnętrza stajenki betlejemskiej, albo domku nazaretańskiego. Lepiej, niż Wam, tym najświętszym Osobom z pewnością nie było. Gdy Wam bieda doczesna dokuczy, pomyślcie o Najśw. Rodzinie. Nie róbcie Bogu wymówek. Nie próbujcie też doli swej poprawiać sposobami z prawem Bożym niezgodnymi. To Was bynajmniej nie uszczęśliwi. Można być zadowolonym przy najzupełniejszym ogołoceniu z wszelakich dóbr i dostatków ziemskich. O tym przede wszystkim poucza Was stajenka betlejemska.

   Przykład Najśw. Rodziny to nadto źródło skąd możecie czerpać największą moc, by wieść życie czyste i nienaganne, by stan swój mieć zawsze w wysokim poszanowaniu - i nigdy nie zapominać o dostojeństwie obowiązków rodzicielskich.

   Niepokalana czystość Przenajśw. Bogarodzicy, która wzrusza i zachwyca każde serce ludzkie, wskazuje, na czym głównie polega godność niewieścia. Dwukrotnie sprawiła wszechmoc Boża cud niepojęty, by Maryja stając się matką nie utraciła Swej nienaruszonej dziewiczości. Ten wzór winien dla każdej dziewicy być pobudką, by czci swej strzegła jak źrenicy oka, by nigdy tego najdroższego swego klejnotu nie poświęcała dla grzesznej namiętności, wymieniła go jedynie za szczytne i święte powołanie chrześcijańskiej małżonki, albo pozostała dziewicą na zawsze. Jakżeby inaczej mogła oczy swe wznieść ku Niepokalanej Dziewicy, gdyby tak mało była do Niej podobną?

   Jej przeczysty wizerunek winien także serce mężczyzny natchnąć czcią i uszanowaniem wobec oblubienicy i małżonki. Czyż mógłby niezamąconym okiem spoglądać na ten obraz, gdy mu sumienie wyrzuca postępek uwłaszczający czci niewieściej? Czyż oczarowany urokiem powabów, czystości i dostojeństwa tego obrazu nie powinien doznawać wobec każdej panny czy osoby zamężnej uczucia czci i głębokiego szacunku, jako wobec sióstr Najświętszej Dziewicy i Matki? A gdy następnie zwróci oczy na św. Józefa, który w bezprzykładnym wyrzeczeniu się, przez swą czystość staje się stróżem dziewictwa Maryi, czy nie postanowi sobie wówczas bronić czci i godności swej oblubienicy czy małżonki przed własną pożądliwością i nigdy nie domagać się czegoś z tą czcią niezgodnego?

   Wreszcie wzrok Wasz pada na Boskie Dziecię Jezus. Na pozór takie dziecko, jak każde inne. Ale wiemy, że w Nim cała pełnia Bóstwa mieszka. Z bezgranicznym podziwem patrzą nań Maryja i Józef. Wtedy i Wam świta myśl, że w każdym dziecku kryje się jakieś wielkie, tajemnicze dostojeństwo. Wszak dusza jego to tchnienie Boga samego. Po Chrzcie św., to królewskie dziecko Boże. Dlatego też wielką i świętą jest chwila, w której taka istota ludzka żyć poczyna. Wszak w tym momencie musi współdziałać Bóg wszechmocny, który dla tej istoty stwarza duszę.

   Godność rodzicielska jest niejako uczestnictwem w twórczej wszechmocy Bożej. Więc musicie mieć we czci i poszanowaniu godność waszą ojcowską czy macierzyńską i to wszystko, co z nią się łączy. Czystość to nic innego, tylko wysokie poszanowanie ciała ludzkiego, które je chroni przed hańbiącym obniżaniem jego dostojeństwa do roli narzędzia zwierzęcej chuci, a poświęca wyłącznie na usługi stwórczej woli Bożej. A jak Bóg przy tajemnicy Wcielenia Syna Swego nie dopuścił niczego, co by Jego dostojeństwu nie odpowiadało, tak i wy, chcąc brać na siebie obowiązki ojca i matki winniście unikać tego wszystkiego, co by ubliżało dostojeństwu człowieka, byście kiedyś z czystym upodobaniem spoglądać mogli na wasze dziecię, bez skrytych wyrzutów sumienia.

   Jedynym zdarzeniem z życia Najśw. Rodziny w Nazaret, o którym donosi nam Ewangelia, jest jej pobożna pielgrzymka do Jeruzalem, kiedy Jezus miał lat dwanaście. Nie można też sobie inaczej tego życia przedstawić, jak tylko przy najsumienniejszym spełnianiu wszystkich religijnych przepisów i obowiązków, owianym duchem szczerej, głębokiej pobożności. Niechże i w tym względzie przyświeca wam przykład Najśw. Rodziny.

   Nie chciejcie zapominać, że dla waszego szczęścia Bóg jest nieodzowny. Wszystko zależy od Jego błogosławieństwa. Jeśli się mają spełnić wasze nadzieje, musi was Bóg mieć w Swej opiece, zachowywać i chronić przed tysiącznymi niebezpieczeństwami, oddalać choroby, klęski, kierować i prostować ścieżki waszego życia aż do szczęśliwego końca, bo "jeśli Pan nie zbuduje domu, próżno pracowali którzy go budują" (Ps. 126, 1).

   Tylko bojaźń Boża uzdolni Was do zachowania waszego stanu w czystości. Namiętność będzie może usiłowała wziąć górę, by dogodzić wszystkim swoim zachciankom. Ludzie będą wam grzech doradzali w imię, roztropności i rozumnej przezorności, a życie zgodne z wolą Bożą przedstawiali jako niedorzeczność. Najrozmaitsze obawy i troski będą Was skłaniać, by sobie za przykładem wielu innych z przykazań Boskich nie robić zbytnich skrupułów. Jeśli się przed tymi wpływami chcecie zabezpieczyć, starajcie się przejąć na wskroś pojęciami chrześcijańskimi o małżeństwie. Czytajcie w tym celu raz po raz wspólnie odpowiednie rozdziały tej książeczki, by sobie przyswoić zupełnie zasadnicze myśli w nich zawarte. Pielęgnujcie w sobie gruntowną pobożność, by świadome i dobrowolne naruszenie zasad moralnych przejmowało Was coraz większą odrazą.

   W samym sobie człowiek nie znajdzie dość sił, by oprzeć się wszystkim pokusom, by nigdy z drogi Bożej nie zboczyć. Moc ku temu trzeba wyprosić pilną modlitwą i częstym przystępowaniem do Sakramentów św. Trzeba, aby prawdziwa i głęboka pobożność przenikała całe życie rodzinne. Przepiękny to zwyczaj, jeśli w rodzinie chrześcijańskiej często odprawia się wspólne modły według wskazówki Zbawiciela: "Gdzie dwóch albo trzech gromadzi się w imię moje, tam ja jestem pośród nich" (Mat. 19, 20).

   Wiadomo wam zapewne, że papież Leon XIII założył ku czci Najśw. Rodziny z Nazaretu związek rodzin chrześcijańskich i pragnął, by w mieszkaniu każdej rodziny widniał obraz Najśw. Rodziny i skupiał przynajmniej raz w dzień koło siebie wszystkich członków rodziny na modlitwie, by się w te najwznioślejsze wzory wpatrywali i ich opiece się polecali.

   Jeszcze inny pobożny zwyczaj znalazł w ostatnich czasach silny oddźwięk w społeczeństwie chrześcijańskim: poświęcenie rodzin Najświętszemu Sercu naszego Zbawcy. Ma ono być wyrazem postanowienia, oparcia i urządzenia życia w naszych rodzinach na chrześcijańskich zasadach. Ma być uznaniem i umocnieniem rządów królewskich Zbawiciela nad naszymi rodzinami. Przyświeca mu obietnica Boskiego Mistrza, dana św. Małgorzacie Marii Alacoque: "Będę błogosławił domom, w których umieszczony i czczony będzie obraz mego Najświętszego Serca". A bogate doświadczenie poucza, że to nabożeństwo sprowadza nader obfity deszcz łask i cudów miłosierdzia Bożego.

   Jak z jednej strony dla świętości i uczciwości małżeństwa dzielną stanowi podporę ustawodawstwo państwowe, stojące na gruncie chrześcijańskim i chroniące wskutek tego jedności i nierozerwalności małżeństwa - tak z drugiej strony ustawodawstwo schodzące z tego stanowiska i wprowadzające cywilne małżeństwa i rozwody, wstrząsa jedną z zasadniczych podwalin moralności nie tylko chrześcijańskiej, - ale ogólnoludzkiej - niesie ze sobą jedną z najzgubniejszych klęsk dla jednostek i społeczeństwa. A ponieważ nie brak i w naszej ojczyźnie partii społecznych, które raz po raz domagają się zmiany w naszym ustawodawstwie państwowym w tym kierunku, i niebezpieczeństwo także naszemu społeczeństwu ustawicznie zagraża, dlatego przy końcu tego pouczenia o świętości małżeństwa, niech do was przemówią jeszcze wszyscy biskupi polscy ostatnim ustępem swego arcypasterskiego orędzia o małżeństwie, które skierowali wspólnie do całego narodu polskiego w r. 1921.

   Gdyby w Sejmie gotowano się mimo wszystkich przywiedzionych tu powodów do wprowadzenia w nasze ustawodawstwo ślubów czysto cywilnych i cywilnych rozwodów, wołajcie z miliona piersi, mężczyźni i niewiasty, młodzieńcy i dziewice, wołajcie na całą Polskę:

   "Nie wolno tykać świętej arki małżeństwa chrześcijańskiego; małżeństwo musi nadal zostać w Kościele, gdzie je sam Bóg umieścił!"

   Nie wierzcie, gdy wam głosić będą, że cały naród chce ślubów i rozwodów cywilnych, że śluby świeckie i rozwody są postępem kultury, że inne cywilizowane narody już je wprowadziły w swoje ustawodawstwo. Ludzie, co takie u nas roznoszą hasła, to nie prawdziwi oświeciciele narodu, ale prorocy fałszywi w rodzaju tych, przed którymi prorok prawdziwy przestrzega swoich rodaków:

   "Mój ludu, którzy ci schlebiają i mówią, że chcą cię uszczęśliwić, ci okłamują cię, rozkopują drogi pochodu twego, prowadzą cię w przepaść." [Izaj. 3, 72].

   Nie cały naród chce ślubów świeckich i rozwodów, lecz mała jego cząstka, a do tego jeszcze po części w błąd wprowadzona przez nielicznych, ale świadomych celów swoich przywódców, pragnących swym zmysłom zapewnić całkowite wyzwolenie z pod prawa Bożego, zwierzęcą wolność. Śluby i rozwody cywilne postępem są w tym chyba tylko znaczeniu, co i lichwa, że wychodzi na korzyść pewnej części osobników zwyrodniałych. Prawda, że niektóre narody wprowadziły u siebie śluby i rozwody cywilne, ale też prawda, że one na nich źle wychodzą. Nauczeni ich doświadczeniem, naśladujmy je w dobrem a nie w złem, bo łatwiej zarazy nie wpuścić, niż ją później wykorzenić.

   Przeciwnie, domagajcie się od swoich przedstawicieli w sejmie, ażeby ustawodawstwo państwowe starali się zestroić we wszystkim zgodnie z prawem kościelnym, ażeby sprawy sporne między chrześcijanami, dotyczące węzła małżeńskiego, były sądzone wyłącznie według zasad Kościoła.

   Aby zaś ani na chwilę nie zagrażało katolikom w Polsce niebezpieczeństwo uchwalenia ustaw małżeńskich przeciwnych prawom Kościoła, wybierajcie na posłów do sejmu tylko takich ludzi, którzy publicznie przed wyborami złożą wam przyrzeczenie, że do wprowadzenia ślubów świeckich i rozwodów nie dopuszczą. Nie wahajcie się żądań waszych stawiać jasno i stanowczo. Nie strachajcie się, ale uważajcie sobie za największy zaszczyt, gdy was nieprzyjaciele Boga nazywać będą zacofańcami dlatego, że wiarę katolicką uznajecie za bezwzględną prawdę, za najczystsze źródło siły, moralnego zdrowia narodu.

   "Czuwajcie, trwajcie mocno w wierze, bądźcie mężni i umacniajcie się" [I. Kor. 16, 13].

   A co wówczas, gdyby wbrew waszej woli i z podeptaniem waszego sumienia katolickiego uchwalą w sejmie przeciwne prawu Bożemu ustawy małżeńskie?
Kościół katolicki takich ustaw nie uzna, choćby parlamenty, sejmy całego świata jednomyślnie je uchwaliły. Będzie on wciąż przypominał wszystkim, którzy zasłaniają się prawami świeckimi, pozwalającymi na rozwody, że

   "w dniu sądu Bóg nie będzie sądził wedle ustaw świeckich, ale wedle prawa, które sam ustanowił" [Św. Jan Chryzostom].

   Wy też wszyscy wtórujcie Kościołowi: Boga więcej słuchać należy, niż ludzi!
Pana Boga więcej słuchać będziemy, niż niegodziwych ustaw ludzkich. Sprzecznych z przykazaniem Bożym ustaw nie wpuścimy w nasze rodziny. Narzucone narodowi wyprzemy z Kodeksu ojczystego. Zawołaniem naszym zostanie na całą przyszłość:
"Małżeństwo sakramentem wielkim jest w Chrystusie i w Kościele. Co Bóg złączył, ludziom rozwiązać nie wolno!"
(...)

Całość > Na usługach Stwórcy. Wiązanka myśli dla katolickich nowożeńców i małżonków.

avatar użytkownika intix

6. Święta Rodzina - wzór dla rodziny katolickiej



Święta Rodzina - wzór dla rodziny katolickiej

Bóg, Ojczyzna i Rodzina: to trzy największe i najświętsze słowa, jakie język ludzki posiada. Czemu Bóg, to jasne. Wszak On jest Stwórcą, początkiem i końcem wszystkiego. Istota pierwsza i najdoskonalsza na niebie i ziemi całej. Drugie po Bogu święte i wielkie imię to Ojczyzna, co jest naszą matką najmilejszą, klejnotem i skarbem najcenniejszym każdego żyjącego narodu. Po Bogu i Ojczyźnie idzie trzecie z dostojnych słów, najdostojniejsze, a tym jest każda rodzina, a zwłaszcza rodzina katolicka.

       Rodzina, jako taka, jest najstarszym zespołem życia ludzkiego. Nie było na świecie ani państw, ani narodów, ani panujących, a były już rodziny - byli ojcowie, matki i dzieci ich. Rodzina, jako taka, jest podstawą całego rozwoju i bytu ludzkiego. Przez rodziny odradza się i odmładza bezustannie ludzkość cała.

       Ale w rodzinach nie tylko kiełkuje, kwitnie i powstaje życie ludzkie. W rodzinach buduje się, kształci i rozwija życie każdego człowieka. One są pierwszą szkołą i uczelnią na ziemi, a ojcowie i matki pierwszymi nauczycielami i nauczycielkami własnych swych dziatek.

       Rodzina to pierwszy ogród, którego ogrodnikiem i ogrodniczką jest ojciec, matka, a drzewkiem pielęgnowanym przez rodziców jest ich własne dziecię.

       Rodzina to małe państwo, w którym urząd króla, pana i gospodarza sprawują rodzice wobec królewiąt i poddanych, tj. wobec dzieci umiłowanych. Rodzina to jakby drugi Kościół, jak mówi pięknie Św. Augustyn, w którym rodzice są kapłanami, a dzieci niby parafianami.

       Rodziny wreszcie są tym kamieniem węgielnym, na którym budowa przyszłości i rodzin i pokoleń całych się opiera. Bo jakie rodziny, takie wsie, takie miasta, państwa i narody całe. Z pojedynczych rodzin tworzą się i grupują inne rodziny. Bogactwo, cnota, obyczaje, szczęście rodziny jest bogactwem i kapitałem szczęścia ogólnoludzkiego.
       Upadek rodzin pojedynczych to upadek całej społeczności. Tak doniosłe i pierwszorzędne jest znaczenie rodziny w życiu ludzkim.

       Rodzina w końcu każda jest tym pierwszym warsztatem, kowadłem i pracownią, z której na ludzkość spada błogosławieństwo, albo przekleństwo. A tym błogosławieństwem lub przekleństwem są dobrze lub źle wychowane w rodzinach pokolenia. Jeśli zatem którą fortecę życiową trzeba dobrze obmurować, zabezpieczyć i umocnić, to przede wszystkim fortecę rodziny.

       Chrystus Pan, który przyszedł z nieba na ziemię, aby ludzkość i świat cały odnowić, kładzie wielki nacisk na odnowienie rodziny. Aby podnieść znaczenie i godność matki chrześcijańskiej, Maryję dziewicę wybiera sobie za własną matkę, z której się rodzi i na świat przychodzi. Aby podnieść majestat i dostojność ojców, św. Józefa przybiera za własnego ojca, pod którego kierunek, władzę, powagę i opiekę całkiem się oddaje: I był im we wszystkim poddany.

       Aby uchronić związek małżeński od upodlenia, od frymarczenia i igraszki namiętności zmysłowej i cielesnej, wprowadza prawo nierozerwalności węzła małżeńskiego. Na pytanie Żydów, a nawet uczniów własnych, czy w zakonie Chrystusowym wolno się rozwodzić, pierwszy Chrystus Pan zawołał na głos: Nie wolno! Boża ręka łączy małżonków, więc żadna ręka ludzka nie może dać rozwodów. Co Bóg złączył, niech człowiek nie rozłącza.

       Aby przytulić dziecko do serca i matki i ojca, aby to dziecko na łonie matki i w objęciach ojca czuło się najszczęśliwsze, aby otaczane było zawsze najczulszą opieką rodzicielską - sam rodzi się malutkim dzieciątkiem w żłóbku, sam kwili i płacze w żłóbeczku, jak każde maleńkie dziecko. Każdą krzywdę dziecka uważa za własną krzywdę, a każdy czyn dobry dziecku wyświadczony poczytuje za uczynek samemu Jezusowi wyświadczony. Cokolwiek byście jednemu z tych malutkich uczynili - toście Mnie uczynili. Zepsucie dziecka, czy przez własnych rodziców, czy innych nazywa Jezus największą zbrodnią, zbrodnią zgorszenia. A biada światu dla zgorszenia. W Jezusie dzieci znalazły największego Przyjaciela i prawnego Obrońcę.

       Małżeństwo w myśl św. Pawła, a więc w myśl Chrystusa Pana, ma być związkiem nie tylko ciała - ale ma być związkiem przede wszystkim serca i miłości. Mąż i żona w małżeństwie mają się tak kochać i miłować, jak kocha i miłuje Chrystus Pan swą Oblubienicę, Kościół swój najświętszy. Jezus kochający, cierpiący, poświęcający się na każdym kroku i miejscu dla Kościoła, to wzór mężów małżeństwa chrześcijańskiego.

       Aby uchronić małżeństwo od wszelakich brudów nieobyczajności, aby je utrzymać na wysokości największej świętości, cnoty i przykładu dobrego, Jezus małżeństwo chrześcijańskie kładzie pomiędzy największymi świętościami, jakie Kościół posiada, tj. pomiędzy siedmioma sakramentami. Bo jak mówi Paweł Św.: Małżeństwo to wielki Sakrament w Kościele i Chrystusie!

       Takie odrodzenie rodzin chrześcijańskich miało się dokonać przez Chrystusa Pana w Jego Nowym Prawie i Zakonie. Ta pierwsza Matka chrześcijańska, Najświętsza Panienka Maryja i ten czysty Oblubieniec, Opiekun i głowa św. Józef i to Dzieciątko Jezus - Bogu i ludziom miłe - oto pierwszy wzór i przykład rodzin chrześcijańskich, to pierwsza święta trójca ziemska!

       Rodziny wzorowane na przykładzie tej pierwszej rodziny chrześcijańskiej mają w myśl Chrystusa Pana stać się ogniskiem wiary Chrystusowej i źródłem życia chrześcijańskiego, mają być przygotowaniem obywateli ziemskich na obywateli niebieskich. Przez rodziny chrześcijańskie ma niebo z ziemią, a ziemia z niebem się zetknąć. Przez rodziny chrześcijańskie ma żyć, królować i triumfować Chrystus Pan i królestwo Jego na ziemi.

       Triumfować zaś będzie Chrystus Pan w rodzinach, gdy w nich kwitnąć będzie Jego wiara św., Jego myśl czyli zasady chrześcijańskie, Jego nauka, Jego słowo i Jego przykład. […]

       Niech domek Nazaretański, w którym żyła pierwsza Rodzina katolicka: św. Józef, Panienka Maryja i Jezus będzie zarazem obrazem życia rodzinnego: modlitwy gorącej, pobożności żywej, czystości nieskalanej, miłości, ofiarności i zgodliwości wzajemnej. Niech serca matek, ojców i dziatek skupiają się około jednego ołtarza, jakim jest Chrystus. Niech Rodzina święta będzie zawsze wzorem i przykładem dla wszystkich familij i rodzin katolickich po wszystkie wieki i czasy.

Posłaniec Serca Jezusowego, maj 1927

(Pisownię uwspółcześniono)
www.pch24.pl

***
Zachęcam też do wysłuchania:

"Małżeństwo jako Wspólnota Ducha" - Ks. prof. dr hab. Tadeusz Guz


avatar użytkownika gość z drogi

7. Rodzina

Rodzina, jako taka, jest najstarszym zespołem życia ludzkiego. Nie było na świecie ani państw, ani narodów, ani panujących, a były już rodziny - byli ojcowie, matki i dzieci ich.

jakże prawdziwe słowa,słowa nad którymi nie zastanawiamy się,bo są TAK oczywiste jak To 
że rodzimy się w Rodzinie i Rodzina żegna nas ,gdy odchodzimy do Domu Pana 

serdeczne pozdrowienia  :)

gość z drogi

avatar użytkownika intix

8. Rodzino Święta


Znalezione obrazy dla zapytania Święto Najświętszej Rodziny-  obrazki

Rodzino święta, wśród rodzin jedyna,
Cnoty wszystkimi pobłogosławiona,
Tyś godna była Boga mieć za Syna.
Tyś naszych rodzin przykład i obrona.

Maryjo Matko, w łaski przebogata,
Bądź naszym matkom wzorem i ostoją.
Niech pomoc Twoja życie im przeplata.
Niech w Twoim Sercu smutki swe ukoją.

Józefie święty, Mężu sprawiedliwy,
Którego Bóg sam ojcem swoim zowie,
Spraw to, ach, spraw to, opiekunie tkliwy,
By twym przykładem jaśnieli ojcowie.

O, Jezu, Dziecię, Synu Boga prawy,
Niech wzór Twój w naszych rodzinach zagości.
Niech dziatwa pod Twym spojrzeniem łaskawym
Urasta w latach, łasce i mądrości.

(Skarbiec pieśni kościelnych)

avatar użytkownika intix

9. Zosieńko...

...rodzimy się w Rodzinie i Rodzina żegna nas ,gdy odchodzimy do Domu Pana...

...rodzimy się w Rodzinie..
..

Tak powinno być, aby rodzić się w Rodzinie... u nas, Katolików - w Rodzinie katolickiej...
ale...
1. ponieważ łamiemy Boże Prawo... nie wszyscy przychodzą na świat w Rodzinie...
2. ponieważ łamiemy Boże Prawo... nie wszyscy przychodzą na świat w Rodzinie katolickiej - NIE sakramentalne związki (małżeńskie) cywilne... niestety i w Polsce od wielu lat zawierane zgodnie z PRAWEM... i rozwiązywane też zgodnie z PRAWEM.

Ktoś kiedyś wprowadził w Polsce prawo - niezgodne z Bożym Prawem - NIE MA KTO prawo to zmienić...:( a Polska - katolicką Siebie nazywa...

Zofio... wielokrotnie rozmawiałyśmy już o tym, jak ważna jest Rodzina... Rodzina katolicka i katolickie - w niej - wychowywanie dzieci.
Takie są, będą... kolejne pokolenia, jakie jest wychowywanie...

***
...Rodzina żegna nas ,gdy odchodzimy do Domu Pana ...

Pozwolę sobie tę Twoją myśl rozszerzyć.
Starajmy się żyć tak... że gdy nadejdzie TA chwila, gdy ...Rodzina żegna nas ,gdy odchodzimy... abyśmy po Sądzie Bożym, trafili kiedyś ...do Domu Pana...

***
Módlmy się do Najświętszej  Rodziny...

***
Pozdrawiam serdecznie...Świątecznie...:)

avatar użytkownika gość z drogi

10. Droga @Intix

zawsze ,gdy czytam Twoje słowa jest już ciemno za oknami i dookoła cisza ,lubię te godziny nocne,bo wtedy łatwiej się czyta,myśli i mocniej Modli
Rodzina,
to tajemnica i sens naszego Życia,
jacy jesteśmy ,też zawdzięczamy Rodzinie ,od początku,do końca :)
Dobrego Nowego Dnia,ostatniego już w tym Roku :)
a Nowonarodzone Dzieciątko niech pobłogosławi nas swą maleńką rączką :)

gość z drogi

avatar użytkownika intix

11. Niedziela Świętej Rodziny

W nadzwyczajnej formie rytu rzymskiego Święto Świętej Rodziny obchodzimy w pierwszą Niedzielę po Objawieniu Pańskim.



Potem poszedł z nimi i wrócił do Nazaretu; i był im poddany. (Łk 2,51)

Wzorem rodziny chrześcijańskiej jest Rodzina z Nazaretu, w której wyrósł i wychował się Jezus. W ubogim domu, w zwyczajnych warunkach, rozwijało się najszczęśliwsze życie rodzinne, oparte na prawie Bożym. Antyfona na wejście i graduał wyśpiewują szczęście przenikające dom nazaretański. W lekcji św. Paweł poucza nas o cnotach, które są warunkiem szczęścia domowego. W ewangelii dostrzegamy troskę Maryi i Józefa o Dziecię Jezus i posłuszeństwo Syna Bożego wobec ziemskich rodziców. Przy ofiarowaniu uświadamiamy sobie, że rodzina chrześcijańska winna wychowywać swe dzieci dla Boga. W modlitwach dzisiejszej Mszy upraszamy dla wszystkich naszych rodzin umiejętność naśladowania świętej Rodziny.

(Mszał Rzymski w opracowaniu benedyktynów tynieckich, Poznań 1963).


avatar użytkownika intix

12. Niedziela Świętej Rodziny

W niedzielę po Objawieniu Pańskim Kościół święty obchodzi uroczystość Świętej Rodziny Jezusa, Maryi i Józefa. Pierwsze wzmianki o obchodach tego święta datuje się na drugą połowę XVIII wieku. Na stałe do liturgii (na początku w Kanadzie i Włoszech) wprowadzono je za pontyfikatu papieża Leon XIII, który 20 listopada 1890 r. wydał dekret aprobujący „kult czci zwrócony ku Rodzinie Świętej”. Papież ten wielokrotnie zachęcał do naśladowania Najświętszej Rodziny. Wskazywał na dobrodziejstwa, jakich można oczekiwać dzięki pobożności i związkom ze Świętą Rodziną: postęp w miłosierdziu, świętość obyczajów, atmosfera pobożności. Święto na cały Kościół rozszerzył papież Benedykt XV.




Oto jak opisuje życie Świętej Rodziny o. Rene Maria de la Broise TJ w książce pt. Najświętsza Maryja Panna:
       Jak przedstawiało się życie Świętej Rodziny po powrocie z Egiptu i jak ono płynęło aż do trzydziestego roku Jezusa? Panował tam pokój doskonały, oparty na poszanowaniu władzy i na posłuszeństwie. Józef, głowa domu był wprawdzie mężem świętym, przewyższającym doskonałością nawet najświętszych, a przecież w tym kółku rodzinnym był pod tym względem najmniejszym. Wiedział o tym dobrze św. Józef i pokornie o sobie mniemał; mimo to jednak rozkazywał i swej Oblubienicy Niepokalanej, i samemu nawet Jezusowi, a czynił to bez obawy i niepokoju, gdyż był świadom, że spełnia przez to wolę Boga i w Jego imieniu przemawia. Maryja zachowywała się wobec Józefa ze skromną uległością. Ale i Ona również, choć uwielbiała Syna swego, przecież dawała Jezusowi te tysiączne drobne polecenia, jakie każda matka zwykła dawać swemu dziecku. Przywoływała Go tedy do siebie, rozkazywała Mu pomagać w domowych zajęciach, polecała Mu wykonać to czy owo, posyłała po drobne sprawunki itp. Jezus chociaż był świętszym i mędrszym, aniżeli Jego rodzice, jednak spełniał najdrobniejsze ich polecenia i był uważnym na ich najlżejsze życzenia. Takie bowiem było upodobanie Jego Ojca niebieskiego.

       W świętym domku nazareńskim nie zawsze trwano na modlitwie, albowiem św. Rodzina musiała pracować na swe utrzymanie. Ubóstwo jest zbyt potężnym środkiem uświęcenia, żeby go Bóg nie miał nałożyć tym trzem osobom, którym najbardziej sobie upodobał. Nieraz dał im doświadczyć tego ubóstwa aż do ogołocenia ze wszystkiego, jak np. w Betlejem, w ucieczce do Egiptu. W zwykłych jednak warunkach życia, Święta Rodzina nie cierpiała nędzy, która zresztą była rzadkim zjawiskiem w narodzie izraelskim. Położenie materialne Świętej Rodziny odpowiadało prawdopodobnie jej ówczesnemu stanowi rzemieślniczemu. Pracą ręczną zaspokajała swe skromne potrzeby życiowe, toteż praca była niezbędnym środkiem jej utrzymania.

       Józef wychodził tedy i udawał się co rano do swego warsztatu. Jezus w pierwszych latach swego dziecięctwa pozostawał w domu przy matce. Wnet jednak począł towarzyszyć swemu ojcu przybranemu, aby uczyć  się rzemiosła ciesielskiego; trzeba wiedzieć, że wówczas cieśla był też i drwalem i tokarzem, a nawet kołodziejem. Pod kierunkiem Józefa wyrabiał Jezus owe jarzma dla wołów i sochy, o których pamięć przechowała się jeszcze w wieku następnym.

       W tym czasie Maryja jak najdokładniej spełniała wszelkie obowiązki gospodyni skromnego domostwa. Przygotowywała posiłek dla Józefa i Syna, aby się pokrzepili wracając z pracy. Wziąwszy na ramię dzban gliniany, szła po wodę do studni — do tej samej, która po dziś dzień służy jeszcze mieszkańcom Nazaretu, bo tam nigdy drugiej studni nie było. Prała bieliznę i tkała szaty dla siebie i całej rodziny, jak to wówczas było w zwyczaju. Może też przyjmowała pracę od obcych i poszukiwała roboty poza domem, aby przysporzyć Józefowi nieco zarobku i mieć z czego wspomagać biednych. Niewątpliwie dawała często potrzebującym nie tylko grosz zarobiony, lecz i pracę rąk własnych. A Jezus, czy nie spoglądał na nią z równą wdzięcznością i miłością, gdy wspierała jego braci ubogich, jak gdy pracowała dla niego samego?

       Przy tym jednak życie Maryi było jakby ciągłą kontemplacją. We wnętrzu swej duszy, niezależnie od działania zmysłów, oddawała się nieustannemu rozmyślaniu spraw Bożych; był to, zdaje się, jeden ze szczególnych Jej przywilejów. Co więcej, i w rzeczach zewnętrznych odnajdywała przedmioty tych myśli świętych, które od początku cudownym sposobem, przez wiedzę wlaną wzbogaciły Jej duszę. Zresztą samo otoczenie pobudzało Ją ustawicznie do takich rozważań.

       Wzrok Jej był skromnie spuszczony, gdy przechodziła wśród ludzi, uszy Jej były zamknięte na gwar świata; za to Jej zmysły, wyobraźnia i pamięć koncentrowały się na Jezusie, na Jego Osobie i życiu, na wszystkich Jego tajemnicach, które się dokonywały tuż przy Niej, z Nią i w Niej. To był właśnie ów święty skarb, który Maryja w swym sercu przechowywała; to był ustawiczny przedmiot Jej kontemplacji, który pod wpływem rozważania i tysięcznych nowych przeżyć ukazywał się Jej w coraz to pełniejszym świetle.

       Wśród tych nowych oświeceń, padających na tajemniczy świat, który przepełniał serce Maryi, naczelne miejsce zajmowało codzienne obcowanie z Jezusem, te poufne zwierzenia, jakie Matce swej uczynił, te Jego rozmowy w czasie posiłku i wytchnienia, te wylewy serdeczne podczas krótkich przechadzek w dni świąteczne. Choć żadne echo rozmów Świętej Rodziny do nas nie dotarło, przecież nie ulega wątpliwości, że Jezus, Maryja i Józef w codziennej wymianie myśli poruszali nie tylko sprawy życia powszedniego i obowiązków domowych, lecz że ich rozmowy tyczyły się przede wszystkim tej wzniosłej powinności miłowania Boga i duchownego z Nim zjednoczenia i że obracały się dokoła wielkiej sprawy zbawienia świata. Chętnie przedstawiamy sobie, jak Jezus, w miarę postępu w latach, przedłużał swe rozmowy, jak Maryja i Józef ze świętą chciwością czekali na upragnioną chwilę wspólnej wymiany myśli i jak umieli odczuwać cały urok słów Jezusowych. Jakże głęboko zapisywały się słowa Syna w sercu Matki, jakież tam wywierały wrażenie! Z jakimże to usposobieniem Józef otwierał swą duszę na przyjęcie Boskich zwierzeń Tego, który go ojcem swym nazywał.

       Żeby serce ludzkie mogło w sobie rozwijać tę miłość Bożą, dała mu Opatrzność w obecnej ekonomii zbawienia wielki środek. Jest nim człowieczeństwo Pana naszego. Poznając widzialnie Boga wcielonego, wznosimy się aż do umiłowania Boga niewidzialnego. Maryja zrozumiała te zamiary Opatrzności i doskonale im odpowiadała. Toteż patrząc nieustannie na Jezusa i słuchając Go tak często, poiła ustawicznie swą duszę Boską miłością. Wyjątkowe zaś przywileje, którymi Bóg obsypał Najświętszą Pannę, sprawiały, że Jej miłość jaśniała również szczególniejszymi przymiotami, niedostępnymi dla nikogo. Była to miłość wyższa, aniżeli czułe kochanie matek, gorętsza od czystej i płomiennej miłości dziewic. Jedynie w sercu Maryi zespoliła się wszystka potęga i cała delikatność miłości dziewiczej i macierzyńskiej zarazem. Była to miłość Dziewicy Matki, która tym pełniej i wyłączniej lgnęła do swego Dziecięcia, że sama jedna dała mu życie. Ale to nie wszystko. Była to jeszcze miłość Matki Boga. Jeśli Maryja z nikim na ziemi nie dzieliła praw, jakie daje rodzenie i miłość stąd wynikająca, to dzieliła je z Ojcem, który jest w niebiesiech. Wskutek tej godności niewysłowionej, wyniesiona ponad wszelkie stworzenie, Maryja dosięga niejako sfery Bóstwa, a tym samym miłość Jej przybiera również pewien charakter, absolutnie jej tylko właściwy i coś boskiego w sobie zawierający. Najświętsza Panna, miłując Boga jako swojego Stwórcę, swego dobroczyńcę, swój cel ostateczny i dobro najwyższe, miłuje Go równocześnie — sama jedna i tylko Ona — jako swego Syna. Ku Niemu zdążają wszystkie Jej wzruszenia macierzyńskie, jak również najczystsza miłość uwielbienia, z którą Maryja jako stworzenie rzuca się cała w objęcia swego Boga i Pana.

       Trzeba jednak pamiętać, że miłość; która się rozpala w ogniu kontemplacji Człowieczeństwa Chrystusowego, ma również to znamię właściwe wysokiej doskonałości, jakiem jest oderwanie się od wszystkiego, co podpada pod zmysły, nawet w tak wzniosłym przedmiocie, jakim jest postać Jezusa. Wypadnie bowiem nieraz wyrzec się słodyczy wynikającej z poczucia Jego obecności, tego wesela duchowego i pociechy, które On dokoła siebie roztacza. Przez tę ciągłą gotowość na ofiarę miłość Maryi wzrasta w stopniu niepomiernym i dosięga czystości najwyższej. Ta miłość Maryi jest głównym źródłem Jej zasługi, nadaje Jej czynom wartość niezrównaną.

       Z pewnością w żadnym czasie i w żadnym miejscu nie zebrano tyle zasług, co w rodzinie nazaretańskiej. A przecież trudno znaleźć zajęcia prostsze i bardziej powszednie, posługi niższe, cnoty bardziej ukryte oczom ludzkim, aniżeli te, które tam wykonywano. Lecz właśnie tym najpospolitszym uczynkom zewnętrznym nadawał wartość bezcenną ów duch wewnętrzny, który je ożywiał, ten wzrok duszy utkwiony w Boga, to serce płonące ustawicznie pragnieniem podobania się Jemu samemu, a w końcu ta niezrównana miłość, która swoim dotknięciem wszystko w najczystsze złoto przemienia.

http://militia-immaculatae.org/niedziela-swietej-rodziny/

avatar użytkownika gość z drogi

14. Dobrego,nowego Dnia,droga @Intix :)

dzięki za przepiękne rozważania o Rodzinie,szczególnie w czasach,gdy takowa jest wyśmiewana przez tzw "nowoczesnych"
Dobrego Dnia Polsce i Tobie :)

gość z drogi