Sumienie w nauczaniu św. Jana Pawła II (1) - Ks. prof. Tadeusz Guz

avatar użytkownika intix

 


Zdjęcie: / -

 

W tym roku mija 20. rocznica wizyty apostolskiej Ojca Świętego Jana Pawła II w Skoczowie, gdzie nasz Naród wraz z Papieżem Polakiem wyrażał wspólne dziękczynienie Trójcy Przenajświętszej za dar kanonizacji kapłana Jana Sarkandra, który pomimo fałszywego oskarżenia ze strony czeskich protestantów i dokonanych na nim tortur pozostał do końca wierny Bogu, Kościołowi Chrystusowemu, zbudowanemu na św. Piotrze, tajemnicy spowiedzi św. i pozostałym sakramentom św. oraz wierny swojemu chrześcijańskiemu sumieniu aż do męczeńskiej śmierci, za co otrzymał koronę osobistej świętości.

Drugim motywem skłaniającym do podjęcia tego centralnego tematu w aktualnym stanie duchowości naszego Narodu i społeczeństwa w Polsce jest jedno z ostatnich orzeczeń Trybunału Konstytucyjnego, które dotyczy „klauzuli sumienia” jako „zgodnej z Konstytucją Rzeczypospolitej Polskiej”, czyli z jej art. 53, który brzmi: „Każdemu zapewnia się wolność sumienia […]”. Ten akt Trybunału Konstytucyjnego istotnie umacnia nasz polski porządek prawno-moralny na drodze ku doskonalszej praworządności w całym państwie i poza jego granicami.

Z pewnością dla nikogo z myślących w naszej Ojczyźnie nie jest żadną tajemnicą, że kwestia sumienia powinna stać się przedmiotem intensywnych i wielopłaszczyznowych analiz i dyskusji, ponieważ jesteśmy na początku XXI wieku – po przeżyciu wieku XX jako najtragiczniejszego w całej historii świata w aspekcie łamania sumień i bytowego unicestwiania jednostek oraz całych społeczności – zarówno wewnątrz naszej kultury polskiej, jak i w wymiarze globalnym zbyt często konfrontowani z rozlicznymi faktami łamania sumień i to nie tylko w sensie politycznym, o czym pisze Jan Paweł II w encyklice „Veritatis splendor”, przypominając nam prawdę o pochodzeniu naszego ludzkiego sumienia od Objawionego Pana Boga w Trójcy Świętej Jedynego.

Bóg Stwórca i Odkupiciel – źródłem sumienia

Papież z Polski z mocą ducha naucza o tym, że „tylko Bóg, najwyższe Dobro, stanowi niewzruszoną podstawę i niezastąpiony warunek moralności, to znaczy przykazań, zwłaszcza przykazań negatywnych, które zabraniają, zawsze i w każdym przypadku, postępowania i czynów sprzecznych z osobową godnością każdego człowieka. Tak więc najwyższe Dobro i dobro moralne spotykają się w prawdzie: w prawdzie Boga Stwórcy i Odkupiciela oraz w prawdzie człowieka przez Niego stworzonego i odkupionego”.

Zrozumieć sumienie można więc ostatecznie i doskonale tylko w jego Boskim „Architekcie”, który powołując człowieka do istnienia z nicości, daruje mu taką zdolność rozumu, nazwaną sumieniem, dzięki któremu człowiek jako osoba, tzn. istota rozumna i wolna, może najpierw poznać, a następnie realizować swoje człowieczeństwo w sensie jednostkowym i społecznym na gruncie prawdy i dobra, czyli takich ideałów, które swój Prawzór mają w wiecznie najdoskonalszej Prawdzie i wiecznie najdoskonalszym Dobru, czyli w samym Bogu Ojcu, Synu Bożym i Duchu Świętym. Sumienie wraz z całym człowiekiem, pochodząc od Stwórcy, zachowuje Go w swoim wnętrzu.

Sumienie jest zatem drogą, na której Pan Bóg pozostaje w przyjaźni i bliskości ze swoim wyjątkowym dziełem, aby człowiek poznał, jak żyć, jak postępować, jak pracować, jak się uczyć, jak tworzyć, jak cierpieć, jak umierać, aby „osiągnąć życie wieczne”.

Sumienie – domem „obecności” Bożej

Jan Paweł II Wielki ukazuje ścisły związek pomiędzy Stwórcą i stworzeniem osobowym i argumentuje tak: skoro „Bóg jest duchem”, to „równocześnie zaś, w sposób tak przedziwny nie tylko przybliża się do tego świata, ale jest w nim obecny, staje się poniekąd względem niego ’immanentny’, przenika go i ożywia od wewnątrz. Odnosi się to w szczególności do człowieka: Bóg jest w jego wnętrzu jako myśl, sumienie, serce; jest to rzeczywistość psychologiczna i ontologiczna, którą rozważając św. Augustyn powiedział o Nim: ’Ty byłeś bardziej wewnątrz mnie niż to, co we mnie najbardziej osobiste’. Słowa te ułatwiają nam lepsze zrozumienie słów Jezusowych, wypowiedzianych do Samarytanki: ’Bóg jest duchem’. Tylko Duch może być ’bardziej wewnątrz mnie niż to, co we mnie najbardziej osobiste’, czy to w istnieniu, czy w doświadczeniu duchowym, tylko Duch może być bardzo immanentny w stosunku do człowieka i do świata, pozostając nienaruszonym i niezmienionym w swej absolutnej transcendencji”.

To jest cud Bytu Boga-Ducha, że jest On zarazem w sobie samym jako Wiecznym i Trójosobowym oraz w człowieku, który pojawia się z Jego Woli stwórczej i żyje w czasie, ale z permanentną czujnością duchową nad Jego Obecnością oraz takim dopasowaniem wszystkiego, co nas, ludzi, stanowi, aby urzeczywistnić tę realnie możliwą do osiągnięcia przez każdego człowieka jako człowieka perspektywę egzystencji w wiecznym Królestwie Niebieskim. To jest bytowanie w sensie „homo viator”, czyli „człowieka w drodze” ku wiecznemu Domowi Boga Ojca, nad którym skupia się m.in. Gabriel Marcel w swoich cennych dla tej problematyki rozprawach filozoficznych.

Bez Boga w sumieniu marsz ku tyranii i śmierci

Ojciec Święty, w swoim głęboko opartym na wielkiej tradycji naukowej i eklezjalnej nauczaniu, przypomina, że „tylko na fundamencie tej prawdy” o pochodzeniu człowieka i jego sumienia od Boga Kreatora „można budować odnowione społeczeństwo i rozwiązać najbardziej złożone i poważne problemy, które nim wstrząsają, a przede wszystkim przezwyciężyć różne formy totalitaryzmu, aby otworzyć drogę wiodącą ku autentycznej wolności osoby”, a nie ulegać coraz to nowszym ideologiom zniewalania ludzkich sumień.

Czyż do takich nie należą dzisiaj wywodzący się z socjalistyczno-komunistycznych ideologii neomarksistowski i także totalnie ideologiczny genderyzm i homoseksualizm, które pod pozorem „wyzwolenia” zniewalają obiektywnie wiele sumień i pogrążają je w przepaściach niszczącego „pożądania oczu, pożądania ciała i pychy żywota”, których finałem będzie wieczna rozłąka z Panem wszechrzeczy, czyli śmierć? Strategia „pożądania”, wyrosła na popiołach pogardy, odrzucenia i innych negacji Boga, zawsze prowadziła do totalitaryzmu, który dzisiaj przyjmuje kształt genderyzmu globalnego, jak ongiś nazistowski rasizm niemiecki czy materialistyczny komunizm sowiecki.

Święty Jan Paweł II w encyklice „Centesimus annus” nazywa skutki takiej postawy antyboskiej i antyludzkiej po imieniu: „Totalitaryzm rodzi się z negacji obiektywnej prawdy: jeżeli nie istnieje prawda transcendentna, przez posłuszeństwo której człowiek zdobywa swą pełną tożsamość, to nie istnieje też żadna pewna zasada, gwarantująca sprawiedliwe stosunki pomiędzy ludźmi. Istotnie, ich klasowe, grupowe i narodowe korzyści nieuchronnie przeciwstawiają jednych drugim. Jeśli się nie uznaje prawdy transcendentnej, triumfuje siła władzy i każdy dąży do maksymalnego wykorzystania dostępnych mu środków, do narzucenia własnej korzyści czy własnych poglądów, nie bacząc na prawa innych. […] Tak więc nowoczesny totalitaryzm wyrasta z negacji transcendentnej godności osoby ludzkiej, będącej widzialnym obrazem Boga niewidzialnego, i właśnie dlatego z samej swej natury podmiotem praw, których nikt nie może naruszać: ani jednostka czy grupa, ani też klasa, naród lub państwo. Nie może tego czynić nawet większość danego społeczeństwa, zwracając się przeciw mniejszości, spychając ją na margines, uciskając, wyzyskując czy usiłując unicestwić”.

Dlaczego polityka światowa nie radzi sobie w tych dniach z problemem ideologii gender czy kryzysem krajów arabskich? Ponieważ polityka supermocarstw nie bazuje na prawdzie o Bogu i człowieku. I tak długo nie będziemy sobie jako ludzkość radzić z zewnętrzną i wewnętrzną stroną naszego bytowania, jak długo prawdziwy Pan Bóg będzie poniewierany, spychany dosłownie na śmietnik dziejów świata, jak długo człowiek będzie sobie wymyślał bogów, którzy nie są mu w niczym pomocni, poza tworzeniem nowych iluzji na śmiercionośnym gruncie diabelskiej pychy.

Ochronić sumienie – polską racją stanu

Wola wzmacniania, rozwijania, zabezpieczania, względnie ratowania naszego Narodu i Ojczyzny, państwa i Kościoła przed współczesnymi niebezpieczeństwami powinna wyzwolić we wszystkich Polakach pragnienie umocnienia naszych sumień Bogiem i wszystkim, co Go stanowi, oraz pracować nad tym, aby ta duchowa jedność z Bogiem w naszym rozumie-sumieniu stale się umacniała i oczyszczała, ponieważ – jak naucza Papież: „Osłabienie wrażliwości na Boga i człowieka, wraz z wszystkimi tego zgubnymi konsekwencjami dla życia, dokonuje się w głębi sumienia. Chodzi tu przede wszystkim o sumienie każdego człowieka, który w swojej jedyności i niepowtarzalności staje sam przed Bogiem. Ale w pewnym sensie chodzi tu też o ’sumienie’ społeczeństwa: jest ono w jakiś sposób odpowiedzialne nie tylko dlatego, że toleruje albo popiera zachowania wymierzone przeciw życiu, ale także dlatego, iż kształtuje ’kulturę śmierci’, posuwając się nawet do tworzenia i utrwalania prawdziwych ’struktur grzechu’, wymierzonych przeciw życiu”, do których należą w pierwszym rzędzie dzieciobójstwo, eutanazja, ale też i homoseksualizm, który tylko dlatego nie może być prawem ludzkim ani też normą prawną, że jest sprzeczny z naszą naturą człowieka stworzonego na „obraz i podobieństwo Boga”.

Promowanie homoseksualizmu czy genderyzmu w obecnej globalnej rewolucji seksualnej jest równoznaczne z pogardą dla rozumu ludzkiego, odrzuceniem nauki Pisma św. o człowieku jako „dziecku Bożym” i stanowi akt niewiary w Boga jako „Stworzyciela Nieba i Ziemi”. Konkretyzacja zaś tej słabości ludzkiej natury jest włączeniem się w zasadniczo destrukcyjne moce szatana jako „ducha nieprawości” i obiektywną sprzecznością z godnością, wolnością i prawem jako prawem, ponieważ „pożądanie” nie jest prawem, lecz źródłem bezprawia. Stąd też prawno-moralnym obowiązkiem każdego, duchownego i świeckiego, dziecka i starca jest przezwyciężyć swoją osobistą słabość jak skutek grzechu pierworodnego. Nigdy jeszcze nie było takiej masowej promocji bezprawia, jak czyni się to w naszych czasach ze względu na nowe możliwości komunikacji międzyludzkiej.

Poza Bogiem – „degeneracja i całkowita ślepota moralna”

Jan Paweł II podkreśla w tym kontekście prawdę o tym, że „sumienie, zarówno indywidualne, jak i społeczne, jest dziś narażone – między innymi na skutek natarczywego oddziaływania wielu środków społecznego przekazu – na bardzo poważne i śmiertelne niebezpieczeństwo: polega ono na zatarciu granicy między dobrem a złem w sprawach dotyczących fundamentalnego prawa do życia. Znaczna część dzisiejszego społeczeństwa okazuje się, niestety, podobna do tego, które opisuje św. Paweł w Liście do Rzymian. Składa się z ludzi, ’którzy przez nieprawość nakładają prawdzie pęta’ (1,18): odwracając się od Boga i mniemając, że mogą zbudować ziemską społeczność bez Niego, ’znikczemnieli w swoich myślach’, tak że ’zaćmione zostało bezrozumne ich serce’ (1,21); ’podając się za mądrych, stali się głupimi’ (1,22), dopuszczają się czynów zasługujących na śmierć i ’nie tylko je popełniają, ale nadto chwalą tych, którzy je czynią’ (1,32). Jeżeli sumienie, które jest okiem dającym światło duszy (por. Mt 6,22-23), nazywa ’zło dobrem, a dobro złem’ (por. Iz 5,20), znaczy to, że weszło już na drogę niebezpiecznej degeneracji i całkowitej ślepoty moralnej”, zamiast sięgać po koronę wiecznej świętości i tym samym szczęśliwości bez granic.

Ks. Jan Sarkander – świętym orędownikiem ludzi sumienia

W tym miejscu warto zacytować zakończenie homilii świętego Papieża z Polski w Skoczowie, by na nowo uświadomić sobie wielkość i świętość człowieka sumienia w osobie ks. Jana Sarkandra: „I oto staje przed nami […] Chrystus – Dobry Pasterz, a zarazem Chrystus – Baranek Boży, który życie swoje położył za swoją owczarnię (por. Ap 7,9-14). To ten Chrystus był Mistrzem Jana Sarkandra! To On nauczył go życie kłaść za własną owczarnię. Oto teraz przyjmuje swojego wiernego ucznia w tajemnicy Świętych Obcowania. Ogarnia go wiekuistą światłością obcowania z Bogiem – Ojcem, Synem i Duchem Świętym – twarzą w twarz. Prowadzi go do najgłębszych źródeł życia. My zaś, którzy uczestniczymy w tej Eucharystii – w tym uroczystym dziękczynieniu za dar jego kanonizacji, pragniemy do tych samych źródeł życia dojść, wpatrując się w jego wzór i ufając w jego orędownictwo”.

 

Ks. prof. Tadeusz Guz, kierownik Katedry Filozofii Prawa KUL

 

http://www.naszdziennik.pl/mysl/145141,sumienie-w-nauczaniu-sw-jana-pawla-ii-1.html

 

 

Etykietowanie:

37 komentarzy

avatar użytkownika intix

1. Sumienie podstawą bytowania

Każdy człowiek posiada własne sumienie, ponieważ jest niepowtarzalną istotą ludzką – powiedział ks. prof. Tadeusz Guz.

W sobotę, 10 października, ks. prof. Tadeusz Guz wygłosił wykład w Skoczowie pt. „Sumienie chrześcijańskie jako podstawa bytowania narodu i państwa”.

„Nie ma dla polskiej racji stanu dzisiaj, w przededniu wyborów, ważniejszej sprawy jak skupienie polskiego rozumu szeroko pojętego w aspekcie naszej polskiej polityki wokół tej fundamentalnej kwestii sumienia”.


Cały wykład możesz zobaczyć TUTAJ.

http://www.naszdziennik.pl/wiara-kosciol-w-polsce/145351,sumienie-podstawa-bytowania.html

avatar użytkownika intix

2. Załączam bezpośrednio, GORĄCO polecając

Ks. prof. dr hab. Tadeusz Guz - Wykład - 10 października 2015 r.

avatar użytkownika gość z drogi

3. dzięki :)

za wykład,czas jest tak napięty,ze szukanie samemu...nie zdaje egzaminu,TY,droga @Intix,robisz ogromna Pracę..i za to serdeczne podziękowania

gość z drogi

avatar użytkownika intix

4. Sumienie w nauczaniu św. Jana Pawła II (2)-Ks. prof. Tadeusz Guz

zdjęcie
Zdjęcie: / -

Skąd człowiek jako człowiek, który stracił w raju widzenie i bliskość Boga jako swojego Stwórcy, może czerpać pewność intelektualną, moralną i każdego innego typu w sprawie Boskiego pochodzenia sumienia ludzkiego i wszystkiego tego, co stanowi jego niezwykle precyzyjnie ukształtowaną naturę prawno-moralną z takimi najwyższymi i niezmiennymi zasadami prawnomoralnymi jak np. czyń dobro, a unikaj zła, dochowaj umowy, bądź sprawiedliwy oraz także niezmiennymi normami moralnymi jak Dekalog wraz z najważniejszymi przykazaniami miłości Boga i człowieka?

Jezus z Nazaretu – „kluczową prawdą” dla sumienia chrześcijańskiego

Zasadniczo zaskoczył mnie na drodze badania naukowego filozofii nowożytnej i współczesnej fakt, iż jej głównym przedmiotem zainteresowania jest Osoba i dzieło Jezusa z Nazaretu. Ateistyczni encyklopedyści francuscy z Wolterem na czele; protestanccy idealiści niemieccy, tacy jak: Kant, Fichte, Hegel, Schelling; niemieccy materialistyczni socjaliści, jak np. Marks i Engels, a także teoretycy i praktycy rewolucji socjalistycznego nazizmu niemieckiego w Trzeciej Rzeszy Niemieckiej uczynili Osobę Chrystusa głównym celem totalnej krytyki. Z tych negacji Chrystusa jako prawdziwego Boga-Człowieka powstało w tym czasie na gruncie wspomnianych i innych ideologii tyle form totalitaryzmu rewolucji francuskiej, totalitaryzmu rewolucji socjalistyczno-komunistycznych we Francji, Niemczech, Rosji czy Chinach, totalitaryzmu nazistowskiego socjalizmu rasy germańskiej wraz z II wojną światową oraz totalitaryzmu neomarksistowskiej rewolucji seksualnej na całym świecie, nazwanej także rewolucją totalitarną ideologii gender zainicjowanej przez neokomunistyczną „Szkołę Frankfurcką”.

W tym kontekście ideologicznym całkowitej negacji nie tylko Boga, lecz także negacji sumienia, duszy, ducha i osoby ludzkiej św. Jan Paweł II przywołuje w swoim nauczaniu najpierw Chrystusa jako „Odkupiciela człowieka”, czyli Tego, który ratuje go ze zła jako zła poprzez swoją zbawienną dla nas Mękę, Śmierć i Zmartwychwstanie: „W tym zbawczym wydarzeniu dzieje człowieka w Bożym planie miłości osiągnęły swój zenit. Bóg wszedł w te dzieje, stał się – jako człowiek – ich podmiotem, jednym z miliardów, a równocześnie Jedynym! Ukształtował przez swe Wcielenie ten wymiar ludzkiego bytowania, jaki zamierzył nadać człowiekowi od początku. Ukształtował w sposób definitywny, ostateczny – w sposób Sobie tylko właściwy, stosowny dla swej odwiecznej Miłości i Miłosierdzia, z całą Boską wolnością – a równocześnie z tą szczodrobliwością, która pozwala nam wobec grzechu pierworodnego i wobec całej historii grzechów ludzkości, wobec manowców ludzkiego umysłu, woli i serca, powtarzać z podziwem te słowa: ’O szczęśliwa wino, któraś zasłużyła mieć takiego i tak potężnego Odkupiciela!’”. Co to oznacza dla historii naszych sumień i ich wszystkich roztrzygnięć prawno-moralnych, że właśnie Chrystus jest „Odkupicielem świata”, tzn. także „Odkupicielem” każdego ludzkiego sumienia?

Przyjąć Jezusa Chrystusa w „głębi” własnego „sumienia”

Dla Jana Pawła II, po poznaniu Jezusa jako odwiecznego Syna Boga Ojca i jedynie prawdziwego Mesjasza w rozumie ochrzczonym, chodzi teraz o „jeden zwrot ducha, jeden kierunek umysłu, woli i serca: ad Christum Redemptorem hominis, ad Christum Redemptorem mundi. Ku Niemu kierujemy nasze spojrzenie, powtarzając wyznanie św. Piotra: ’Panie, do kogóż pójdziemy? Ty masz słowa życia wiecznego’, bo tylko w Nim, Synu Bożym, jest nasze zbawienie (J 6,68; por. Dz 4,8 nn.)”, bo tylko w Nim nasze sumienie odzyskuje na nowo pierwotną precyzję oraz moc i siłę dla realizacji opcji dobra oraz przezwyciężenia opcji zła. Każde zatem sumienie otrzymuje w Chrystusie Zbawicielu realną propozycję doskonałości prawno-moralnej, a to sumienie, które decyduje się na chrzest św. nawet wtedy, gdy tę decyzję podejmują za niego rodzice, uzyskuje szatę świętości, którą posiadali prarodzice: Adam i Ewa.

Sztuką chrześcijan jest więc pozwolić Chrystusowi „zstąpić” – „w głąb ludzkich sumień, dotykając wewnętrznej tajemnicy człowieka, tej, którą w języku biblijnym i pozabiblijnym również wyraża ’serce’. Chrystus-Odkupiciel świata jest Tym, który dotknął w sposób jedyny i niepowtarzalny tajemnicy człowieka, który wszedł w Jego ’serce’”. Definitywne zmaganie naszych ludzkich sumień z upadłym aniołem, „duchem nieprawości” oraz z wszelkim innym złem tego świata, nadmienionym w niektórych postaciach ideologicznych powyżej, może zakończyć się naszym zwycięstwem jako dobrych, ale pod warunkiem sine qua non, że dokonamy afirmacji Syna Bożego w naszych duszach, duchach i sumieniach. Co to bliżej oznacza, że nasze sumienia odwiedza odwieczny Syn Boga Ojca w „postaci” prawdziwego Człowieka, narodzonego w „pełni czasów” z Niepokalanej Matki Maryi?

Powrót do Miłości Boga Ojca w Synu Bożym – Odkupicielu

Skoro Bóg Ojciec jest wiecznym Pra- źródłem wszelkiego bytu, skoro z Niego narodził się w wieczności Syn Boży i tchnięty został Duch Święty oraz skoro Ojciec w narodzinach Syna „wypowiedział” wszechświat, a w nim człowieka, to osobiste spotkanie ze zbawiającym nas, ludzi, Chrystusem w sumieniu odnowionym Jego Ofiarą Krzyża jest jakimś niezwykłym powrotem do przyjaźni nowego przymierza z Pramiłością Serca Boga Ojca, zranionej przez zło grzechu. To ostatnie było przecież powstaniem, spiskiem i rewolucją przeciw „Ojcostwu i miłości niejako odepchniętej przez człowieka wraz ze złamaniem pierwszego Przymierza (por. Rdz 3,6 nn.) i łamaniem tych dalszych, które Bóg wielokrotnie zawierał z ludźmi (por. IV Modlitwa Eucharystyczna). Odkupienie świata – owa wstrząsająca tajemnica miłości, w której niejako na nowo ’powtarza się’ tajemnica stworzenia – jest w swoim najgłębszym rdzeniu ’usprawiedliwieniem’ człowieka w jednym ludzkim Sercu: w Sercu Jednorodzonego Syna, ażeby mogło ono stawać się sprawiedliwością serc tylu ludzi, w tym Przedwiecznym Jednorodzonym Synu przybranych odwiecznie za synów (por. Rz 8,29 n.; Ef 1,8) i wezwanych do Łaski, wezwanych do Miłości. Krzyż na Kalwarii, poprzez który Jezus Chrystus-Człowiek, Syn Maryi Dziewicy, przybrany Syn Józefa z Nazaretu – ’odchodzi’ z tego świata, jest równocześnie nowym otwarciem odwiecznego Ojcostwa Boga, który w Nim na nowo przybliża się do ludzkości, do każdego człowieka”. Dlaczego realna, tzn. sakramentalna obecność Boga w nas jest aż tak konieczna, aby żyć w permanentnej jedności istnienia z Ojcem, Synem i Duchem Świętym oraz aby być dosłownie dobrym i nie ulec żadnemu złu?

Zadomowienie Chrystusa w sumieniu najdoskonalszą odpowiedzią na wszystkie dylematy prawno-moralne

Nowe przymierze naszego sumienia z Bogiem Objawionym sprawia, iż ta zamieszkująca w nas na sposób łaski pełnia Dobra Boga Najwyższego rozwiązuje pozytywnie w naszym duchu wszystkie pytania rozumu teoretycznego i praktycznego, czyli dopomaga swoim światłem Prawdy Boskiej i Dobra Boskiego poznać, umiłować i konkretnie „czynić prawdę w miłości” (św. Paweł Apostoł), jak uczy nas tego mieszkający w naszym sumieniu Nauczyciel Chrystus, co w oryginalny sposób opisuje św. Jan Paweł II, przywołując spotkanie Jezusa z bogatym młodzieńcem: „W sercu chrześcijanina, w najtajniejszym wnętrzu człowieka rozbrzmiewa wciąż pytanie, które ewangeliczny młodzieniec postawił niegdyś Jezusowi: ’Nauczycielu, co dobrego mam czynić, aby otrzymać życie wieczne?’ (Mt 19,16). Każdy jednak musi zwrócić się z tym pytaniem do Nauczyciela dobrego, ponieważ tylko On może udzielić w pełni prawdziwej odpowiedzi w każdej sytuacji i w najbardziej różnorodnych okolicznościach. Kiedy zaś chrześcijanie zwracają się doń z pytaniem nurtującym ich sumienia, Chrystus odpowiada słowami Nowego Przymierza, które powierzył swemu Kościołowi. Zostaliśmy bowiem posłani, aby – jak mówi o sobie Apostoł – ’głosić Ewangelię, i to nie w mądrości słowa, by nie zniweczyć Chrystusowego krzyża’ (por. 1 Kor 1,17). Dlatego odpowiedź Kościoła na pytanie człowieka niesie w sobie mądrość i moc Chrystusa ukrzyżowanego, Prawdy, która nam się udziela”.

Tylko w Chrystusie i poprzez Chrystusa każdy człowiek wierzący i niewierzący ma w swoim sumieniu obiektywnie najdoskonalszy dostęp do bogactwa prawa i moralności jako środków do uzyskania osobistej doskonałości, będącej niekwestionowalnym celem ludzkich postaw. Uczynić swoje sumienie na sposób świadomy i wolny „domem” dla prawdziwego Boga w Jezusie Chrystusie jest najważniejszą racją stanu dla adekwatnej wględem godności człowieka moralności oraz całego stanowionego porządku prawnego w Kościele św. i we wszystkich państwach świata. Ku tej życiodajnej nauce Papież Polak kieruje uwagę sumienia każdego człowieka: „Gdy więc ludzie stawiają Kościołowi pytania nurtujące ich sumienia, gdy w Kościele wierni zwracają się do Biskupów i Pasterzy, w odpowiedzi Kościoła brzmi głos Jezusa Chrystusa, głos mówiący prawdę o dobru i złu. Słowo wypowiedziane przez Kościół rozbrzmiewa we wnętrzu człowieka głosem Boga, który ’jeden tylko jest Dobry’ (Mt 19,17) i jeden tylko ’jest miłością’” (1 J 4,8.16)„. A zatem zwrot sumienia osoby ludzkiej ku Chrystusowi gwarantuje jej pełny rozkwit bytowości, jego naturalnych możliwości w sferze ducha i ciała na opoce absolutnie ”Dobrego„ Stwórcy Boga i absolutnie ”Dobrego„ Boga Zbawiciela. Czy na innej ”Drodze„ może człowiek osiągać postępy intelektulne, moralne, religijne, polityczne, artystyczne i w ogóle kulturowe?

Realizacja ”Ewangelii życia„ w sumieniu bogatym Bogiem chrześcijańskim – prawdziwym marszem ku pełni życia

W każdym człowieku myślącym właściwie, odpowiedzialnym za życie bliźniego i swoje, wolnym i ambitnym duchowo rodzi się pytanie o pełnię samorealizacji. Innymi słowy, człowiekowi prawemu i dbającemu o morale w sensie tej prastarej ”troski„ Sokratesa ”o duszę„ w tym i przyszłym życiu chodzi o wypracowanie doskonałości istnienia w każdym sensie, chodzi o uratowanie życia przed jakże misternie przemyślanymi jego negacjami aż do prób całkowitego unicestwienia i pogrążenia człowieka w śmierci na wieki. I oto Jan Paweł II, świadom wielu zagrożeń dla człowieka, ludzkiemu sumieniu, w którym roztrzyga się zarówno jakość i wartość moralna tego życia, jak i wiecznego, proponuje Bosko-Człowiecze Życie Jezusa jako Przyczynę, Wzór i Cel, tzn. jako ”Ewangelię„ dla naszego życia i argumentuje przy tym tak: ”Ewangelia życia nie jest jedynie refleksją, choćby oryginalną i głęboką, nad ludzkim życiem; nie jest też wyłącznie przykazaniem, które ma uwrażliwiać sumienia i wywołać głębokie przemiany społeczne; tym bardziej też nie jest złudną obietnicą lepszej przyszłości. Ewangelia życia jest rzeczywistością konkretną i osobową, gdyż polega na głoszeniu osoby samego Jezusa„. Od relacji względem Chrystusa zależy więc ostateczny kształt życia człowieka, małżeństwa, rodziny, narodu i ludzkości. Dałby sam wiecznie Święty Pan Bóg, aby Jego nauka prawno-moralna objawiona w pełni w Synu Bożym stała się w całej rozciągłości dziedzictwem kultury prawno-moralnej Polski, Europy i całego globu oraz dziedzictwem sumień wszystkich ludzi, ”aby mieli życie i mieli je w obfitości„.

Ks. prof. Tadeusz Guz, kierownik Katedry Filozofii Prawa KUL

http://www.naszdziennik.pl/mysl/145551,sumienie-w-nauczaniu-sw-jana-pawla-ii-2.html

avatar użytkownika gość z drogi

5. Szczęść Boże

Każdemu tu zaglądającemu :)
pozdrowienia :)

gość z drogi

avatar użytkownika intix

6. Szczęść Boże...:)

Ciebie, Zofio Droga i Wszystkich... tym razem nie piszę - jak często to robię -  słowa "zainteresowanych"...
Zapraszam do wysłuchania kolejnego wykładu Ks. prof. Tadeusza Guza.
GORĄCO polecam.

Pozdrawiam serdecznie... także Wszystkich... życząc Błogosławionej Niedzieli...:)

avatar użytkownika intix

7. Sumienie w kulturze politycznej

Rozprawy nad sumieniem stoją w samym centrum duchowej aktywności człowieka jako istoty wolnej – stwierdził ks. prof. Tadeusz Guz.

W niedzielę, 11 października, w Świdniku ks. prof. Tadeusz Guz wygłosił wykład pt. „Sumienie w kulturze politycznej”.

„Często nie tylko w przededniu wyborów parlamentarnych pytamy o polską rację stanu i kształt polskiej polityki, ponieważ jesteśmy przekonani, że taka będzie polityka Rzeczypospolitej Polskiej, jakie są nasze sumienia”.

avatar użytkownika gość z drogi

8. ad postu nr 6 :)

dzięki :)
pozdrowienia już poniedziałkowe :)

gość z drogi

avatar użytkownika intix

9. Sumienie w nauczaniu św. Jana Pawła II (3)


zdjęcie
Zdjęcie: arch./ -


Niezmierzone w swoim bogactwie każde życie ludzkie poznawane jest przez nasz rozum ochrzczony doskonalej także dzięki obecnemu w nim Duchowi Świętemu jako Trzeciej Osoby Boskiej, która wraz z Bogiem Ojcem i Synem Bożym powołała nas do istnienia i w sakramentach świętych zamieszkuje w naszym osobowym duchu, czyli również w sumieniu. Jaki jest sens przebywania tego Ducha Ojca i Syna w naszym rozumie praktycznym, czyli w prawno-moralnym „sanktuarium” człowieka, tj. w sumieniu?

Duch Święty – „Światłością sumień”

Święty Jan Paweł II w encyklice „Veritatis splendor” naucza: „Nie ulega wątpliwości, że aby mieć ’dobre sumienie’ (1 Tm 1,5), człowiek musi szukać prawdy i według niej sądzić. Jak powiada apostoł Paweł, sumienie powinno być oświecone przez Ducha Świętego (por. Rz 9,1) i ’czyste’ (por. 2 Tm 1,3), nie powinno podstępnie fałszować słowa Bożego, lecz ukazywać prawdę (por. 2 Kor 4,2). Z drugiej strony tenże Apostoł upomina chrześcijan słowami: ’Nie bierzcie więc wzoru z tego świata, lecz przemieniajcie się przez odnawianie umysłu, abyście umieli rozpoznać, jaka jest wola Boża: co jest dobre, co Bogu przyjemne i co doskonałe’ (Rz 12,2)”.

Wprawdzie ludzkie sumienie zamieszkuje także Ojciec niebieski i Chrystus Pan, ale według Woli Boskiej to „Duch Prawdy” ma nas „wprowadzać” w jej nieskończone i wieczne treści. Stąd jakże ważnym i istotnym w decyzjach naszych sumień (nie tylko politycznych!) jest kierowanie się tym Duchem wiecznym, którego misją jest oświecić nasz rozum teoretyczny i praktyczny w poznaniu wszystkich prawd ziemi, odkupionych i powołanych do istnienia w Królestwie Niebieskim, z wyjątkiem szatana jako „ojca kłamstwa” i wszystkich jego niewolników.

Stąd w sumieniu prawym, czyli zobowiązanym zawsze i wszędzie do prawdy, istnieje konieczna oraz świadoma i wolna koegzystencja z Duchem Bożym, co więcej, w nauce katolickiej moralności tylko takie sumienie jest sprawiedliwe, które permanentnie uzgadnia swoje sądy ze „Światłem” Prawdy „Ducha Niebios”, za którą wcielony Syn Boży i zarazem Syn Maryi jako Stolicy Mądrości oddał życie Bosko-Człowiecze, tzn. podjął się jako Osoba Boska w swojej ludzkiej naturze największego poniżenia (kenozy) Męki, Ofiary Śmierci na Krzyżu i zstąpienia do otchłani piekieł, aby na nowo objawić Prawdę Boską i odkupić Nią te prawdy ziemskie, które stanowią widzialne stworzenie Boże. Skoro nasze ochrzczone sumienie odnalazło już drogę do Prawdy, zgłębia Ją systematycznie, to co dalej czyni ten Wielki Duch jako pełnia Dobra z naszym żywym sumieniem?

Duch Święty – Boskim Przewodnikiem ku dobru i zarazem Boskim Adwokatem przed złem

W fascynującym wykładzie Papieża Polaka o Duchu Świętym odnajdujemy bardzo cenne – także dla obecnych debat nad życiem ludzkim w aspekcie moralnym – wątki jego nauki o trosce o świętość naszych sumień, które z istoty swojej zostały nam dane przez Boga Kreatora, aby wraz z Jego Łaską uczynić nasze jestestwo dobrym.
A zatem, jak uczy Jan Paweł II Wielki, sumienie pozwalające się kierować Duchowi Bożemu jest prawe, uczciwe, sprawiedliwe, pracowite aż do najwyższych poświęceń z własnego życia, czyli krótko mówiąc dobre, ponieważ „owocem prawego sumienia jest przede wszystkim nazywanie po imieniu dobra i zła, jak to czytamy w tejże samej Konstytucji duszpasterskiej: ’[…] wszystko, co godzi w samo życie, jak wszelkiego rodzaju zabójstwa, ludobójstwa, spędzanie płodu, eutanazja, dobrowolne samobójstwo; wszystko, cokolwiek narusza całość osoby ludzkiej, jak okaleczenia, tortury zadawane ciału i duszy, wysiłki w kierunku przymusu psychicznego; wszystko, co ubliża godności ludzkiej, jak nieludzkie warunki życia, arbitralne aresztowania, deportacje, niewolnictwo, prostytucja, handel kobietami i młodzieżą; a także nieludzkie warunki pracy, w których traktuje się pracowników jak zwykłe narzędzia zysku, a nie jak wolne, odpowiedzialne osoby’. Nazwawszy w ten sposób po imieniu wielorakie grzechy naszej współczesności Sobór dodaje: ’wszystkie te i tym podobne sprawy i praktyki są czymś haniebnym; zakażając ludzką cywilizację, bardziej hańbą tych, którzy się ich dopuszczają, niż tych, którzy doznają krzywdy, i są jak najbardziej sprzeczne z czcią należną Stwórcy’”.

Dlatego też nigdy i u nikogo nie wolno uznać i przyjąć człowiekowi sumienia takich postaw za właściwe w służbie Rzeczypospolitej czy Kościoła św. Wprost przeciwnie, należy im jako moralnie złym wypowiedzieć walkę, począwszy od odrzucenia i przezwyciężenia ich we własnym sumieniu. Życie święte, tzn. moralnie doskonałe, może osiągnąć tylko człowiek sumienia, zaprzyjaźniony w nim z absolutnym Duchem-Dobrem wieczności i czasu. I tylko tenże Duch Święty jest ostatecznie w stanie obronić nasze pokolenia przed degradacją prawno-moralną poprzez świadome i wolne zło.

Jakże inna byłaby dzisiaj, po 1989 roku, Polska, gdybyśmy wszyscy Polacy wybrali opcję sumienia przenikniętego całkowicie tym Duchem z Nieba. Jakże inna byłaby polska polityka, gdyby tworzyli ją ludzie sumienia wypełnionego po brzegi tymże Duchem Ojca i Syna. Jakże inna byłaby dzisiaj polska gospodarka, gdyby została w 1989 roku oparta na sumieniu oświeconym Boską Prawdą i Boskim Dobrem. Jakże inna byłaby dzisiaj polska edukacja, gdyby w tamtym roku przemian miała chrześcijańską odwagę postawienia na opcję Prawdy Jezusa z Nazaretu i życia Nią w codziennym rozstrzygnięciu sumienia Mocą Ducha Świętego. Jakże inne byłyby stabilność i bezpieczeństwo Rzeczypospolitej, gdybyśmy wówczas i dzisiaj ściśle współpracowali w sumieniach polskich z Wszechmocnym Duchem Ojca i Syna. Przecież tylko ON jest naszym Adwokatem per excellence, do którego zwracają się sumienia bogate prawdziwym Bogiem i Jego wielorakimi darami.

Czy jest realnie możliwe, aby Duch Święty oświecał inne narody, tzn. nieochrzczone, w ich sumieniach, na sposób, który jest tylko Jemu właściwy?

Inne sposoby obecności Ducha Świętego pośród sumień nieochrzczonych narodów

Zrozumiały jest fakt, iż z racji na nieobecność sakramentalną Ducha Ojca i Syna w narodach nieznających Jezusa Chrystusa jako jedynie prawdziwego Mesjasza możliwości działania Ducha Świętego, czyli wsparcia człowieka pielgrzymującego, są inne, ale dostosowane do percepcji sumienia danego człowieka i jego narodu. Papież z Polski, dostrzegając zasadniczo nieskorumpowaną zdolność prawości sumienia w każdym człowieku jako człowieku, niezależnie od przynależności religijnej, ponieważ grzech pierworodny nie zgładził w człowieku istoty prawa naturalnego, czyli tego, że człowiek powinien czynić dobro, a unikać zła czy kierować się normami Dekalogu, też znanego wszystkim ludziom ziemi, naucza w tym względzie: „Składając to świadectwo absolutnemu charakterowi dobra moralnego, chrześcijanie nie są osamotnieni: znajdują potwierdzenie we wrażliwości moralnej ludów i we wszystkich wielkich tradycjach religijnych i mądrościowych Zachodu i Wschodu, w których także w sposób wewnętrzny i tajemniczy działa Duch Święty. Dla wszystkich powinny pozostawać w mocy słowa łacińskiego poety Juwenalia: ’Miej to za największą podłość, gdy ktoś przedkłada życie nad honor, a pragnąc życie zachować, traci racje, dla których warto żyć’. Stanowczy głos sumienia zawsze przypomina człowiekowi, że istnieją prawdy i wartości moralne, dla których musi być gotów nawet oddać życie. W wyznawaniu, a nade wszystko w ofierze życia oddanego za wartości moralne, Kościół dostrzega to samo świadectwo o tej prawdzie, która jest już obecna w stworzeniu, a w pełni jaśnieje na obliczu Chrystusa: ’ponieważ stoicy – pisze św. Justyn – wykazali się mądrością przynajmniej w tym, co mówili na temat obyczajów, jak to zdarza się czasem poetom dzięki ziarnu Słowa zasianego w naturze ludzkiej, zostali – jak wiemy – znienawidzeni i zabici’”.

Unia Europejska i Stany Zjednoczone Ameryki Północnej nie potrafią poradzić sobie z problemami niektórych krajów arabskich oraz z masową emigracją z niektórych terenów Bliskiego Wschodu, ponieważ w swoich prawodawstwach kontynentalnych i w prawie międzynarodowym odrzucili najbardziej życiodajne podstawy prawa i moralności w postaci podarowanego każdemu człowiekowi absolutnie wiążącego, niezmiennego i obiektywnego prawa naturalnego. Nie rozwiążemy w Europie sporu i problemów z uchodźcami, jeżeli nie powrócimy w kulturze prawnej i prawniczej Starego Kontynentu do fundamentów „prawa wpisanego w każde serce ludzkie” przez Boga chrześcijańskiego.

Tak samo nie rozwiążemy obecnego głębokiego konfliktu polskich sumień na płaszczyźnie politycznej, co wyrządza nieprawdopodobne i niekiedy bezpowrotnie niemożliwe do odzyskania szkody całej Polsce, jeżeli na nowo nie zakorzenimy wszystkich polskich sumień w Duchu Przenajświętszym jako najdoskonalszym Orędowniku naszego osobistego i wspólnego dobra. Jakże warto wsłuchać się w Niego – żyjącego przecież w nas, Polakach – katolikach, oraz inspirować inne narody do posłuszeństwa względem Jego Boskich inspiracji, aby wspólnie wygrać opcję dobra jako dobra.

Duch Święty i Jego naturalne oraz nadprzyrodzone przekonywanie o grzechu

Nie należy się obawiać współpracy z tym Duchem Bożym – ON jeden nie zabiera nam niczego, lecz tylko i wyłącznie dodaje. ON bowiem niszczy i gładzi, ale tylko to, co nas chce zniszczyć i zgładzić, czyli zło, które zawsze skutkuje negatywnie. Nie ma zła, które byłoby dobre! Stąd walka przeciwko złu leży w najżywotniejszym interesie każdego człowieka dobrej woli, ponieważ on z natury swojej ludzkiej wie doskonale, jak niszczącym jest zło – każde zło.

Jan Paweł II naucza, iż „władza ta, dana ludziom, zakłada i włącza zbawcze działanie Ducha Świętego. Stając się ’Światłością sumień’ (por. Sekwencja Veni, Sancte Spiritus), Duch Święty ’przekonywa o grzechu’ – to znaczy daje poznać człowiekowi jego zło, a równocześnie skierowuje do dobra. Dzięki wielości Jego darów, dla których wzywany jest jako darzący łaską ’siedemkroć’, każdego grzechu człowieka może dosięgnąć zbawcza moc Boża. Istotnie – jak mówi św. Bonawentura – ’mocą siedmiu darów Ducha Świętego zostaje zniszczony każdy rodzaj zła i zostaje zrodzone wszelkie dobro’”, które Duch Ojca i Syna z Nieba pragnie definitywnie pomnożyć na sposób wieczności. Jeżeli jednak chcemy dóbr wiekuistych, to konieczna jest nasza przyjaźń sumienia i serca oraz całego naszego człowieczeństwa z Duchem Świętym.

Nie ma zatem do Dobrego Boga i Nieba innej drogi jako droga tegoż Ducha Niebiańskiego, o czym naucza nasz Rodak na Stolicy Piotrowej: „Ewangeliczne ’przekonywanie o grzechu’ pod wpływem Ducha Prawdy nie może urzeczywistniać się w człowieku na innej drodze, jak tylko na drodze sumienia. Jeśli sumienie jest prawe, wówczas służy ono ’rozwiązywaniu w prawdzie tylu problemów moralnych, które narzucają się tak w życiu jednostek, jak i we współżyciu społecznym’. Wówczas to ’osoby i grupy ludzkie unikają ślepej samowoli i starają się dostosowywać do obiektywnych norm moralności’”, których nam dzisiaj i jutro bardzo potrzeba, co więcej – cała wieczność Domu Ojca jest takim cudownym ładem i dałby Duch Święty w naszych pokoleniach, aby Polska pozostała, względnie stała się na nowo Jego wiernym „obrazem i podobieństwem”.

Ks. prof. Tadeusz Guz, kierownik Katedry Filozofii Prawa KUL

Artykuł opublikowany na stronie: http://www.naszdziennik.pl/mysl/145919,sumienie-w-nauczaniu-sw-jana-pawl...

avatar użytkownika intix

10. Sumienie w nauczaniu św. Jana Pawła II (4)



zdjęcie

Zgodnie z nauką katolicką największym przeciwnikiem doskonałości człowieka,
a zatem także jego szczęścia w najszerszym tego słowa znaczeniu czasowym
i wiecznym jest grzech i jego ostateczny sprawca, czyli upadły anioł, istniejący obecnie jako diabeł. To jest ta najbardziej dramatyczna oś ludzkiego zmagania o osobistą
i narodową świętość, któremu Kościół Chrystusowy wychodzi naprzeciw, jak pisze
św. Jan Paweł II, „nazywając po imieniu grzechy najbardziej hańbiące człowieka, ukazując je jako zło moralne, które obciąża wszelki bilans postępu ludzkości, Sobór zarazem określa to wszystko jako etap ’walki dramatycznej między dobrem a złem’, ’między światłem a ciemnością’, która przenika ’całe życie ludzi, czy to jednostkowe, czy zbiorowe’”.

Jak to jest możliwe, że Kościół św. potrafi to czynić, w czym nikt i nic nie jest w stanie dopomóc cierpiącemu człowiekowi jako kobiecie czy jako mężczyźnie na wszystkich etapach jego istnienia na ziemi?

Jezus z Nazaretu jako Zwycięzca przekazuje „klucze” do zwycięstwa nad grzechem i szatanem Jego „Kościołowi”

W historii świata tylko Wcielony Syn Boży, Jezus Chrystus, przezwyciężył upadłego anioła i dlatego wyłącznie ON wraz z Bogiem Ojcem i Duchem Świętym jako Jeden Bóg jest Boskim „Zwycięzcą śmierci, piekła i szatana”. „Klucze królestwa niebieskiego” do tego zwycięstwa Mesjasz Pan przekazał św. Piotrowi, zakładając swój „Kościół”, którego „bramy piekielne nie przemogą”, i powiedział do Szymona, syna Jony: „Cokolwiek zwiążesz na ziemi, będzie związane i w niebie, a cokolwiek rozwiążesz na ziemi, będzie rozwiązane i w niebie” (Mt 16,18-19). Wprawdzie nawiążemy później do relacji ludzkiego sumienia względem Kościoła, ale już teraz ta prawda jest przydatna ze względu na to, iż nasz Zbawiciel wydoskonala nasze sumienia Mocą Ducha Świętego właśnie w Jego Kościele i poprzez Kościół jako „Ciało Mistyczne Chrystusa” (Pius XII), co nie może ujść naszej uwadze namysłu nad troską o sumienie.

Duch Boga Ojca i Syna Bożego oświeca sumienia Boską Prawdą, aby poznały, że zło jest złem

Wprawdzie każde ludzkie sumienie potrafi rozeznać zasadniczo dobro i zło, ale wskutek oddziaływań wrogich człowiekowi oraz prawu i moralności ideologii złego
w istocie swojej ducha czasu mogą zacierać się kontury fundamentalnych różnic pomiędzy dobrem a złem. Tutaj wyrasta głębokie wołanie ludzkich sumień o wsparcie Boże na drodze ku dobru. Dlatego też, pisze Papież z Polski, „w Wieczerniku, w przeddzień swojej męki, a z kolei w wieczór wielkanocny, Jezus Chrystus odwołał się do Ducha Świętego, jako do Tego, który świadczy, że w dziejach ludzkości trwa grzech”. To nie jest w naszych pokoleniach czymś oczywistym, skoro laureat Nagrody Nobla Konrad Lorenz twierdzi, że zło jest tylko „tak zwanym złem”, ale w gruncie rzeczy, jak wcześniej twierdził m.in. Hegel, jest „dobrem”.

Żadne z dotychczasowych pokoleń ludzkości nie stanęło przed tak niebezpiecznym wyzwaniem „udobrzenia” zła jako zła, co jest przecież ostatecznie ubóstwieniem szatana i jego gloryfikacją. Autor encykliki „Dominum et vivificantem” wyostrza racjonalność naszych sumień przypomnieniem, że rozpoznanie zła grzechu jako zła nie może paraliżować nas szatańską tezą o „słabości”, „naiwności” czy „przegranej dobra”, czyli że nie warto być „dobrym” albo „za dobrym”.
Wprost przeciwnie, stwierdzenie faktu istnienia zła i naszej konfrontacji z nim okazuje się dla sumienia chrześcijańskiego w „Świetle” Ducha Przenajświętszego jako definitywnie bezsensowne i bezwartościowe, tj. tragiczne i przegrane, upadlające i poniżające, ponieważ – jak uczy Papież Polak – „jest to jednakże grzech poddany zbawczej mocy Odkupienia”. Ono w swojej głębi nauczyło nas Świętości Bożej Miłości do nas i zarazem obnażyło dramat zła jako antyboskiego projektu na życie piekielne i wiecznie w pełni cierpienia. Dlatego św. Jan Paweł II naucza, iż „’przekonywanie świata o grzechu’ nie kończy się na tym, że zostanie on nazwany po imieniu, że zostanie zidentyfikowany w całej skali tego zła, jakie jest mu właściwe. Przekonując świat o grzechu, Duch Prawdy spotyka się z głosem ludzkich sumień”, aby ich wesprzeć w bojowaniu o dobro, a unikaniu i przezwyciężaniu zła – największego przeciwnika każdej osoby ludzkiej. Chcieć tej „Prawdy” oznacza chcieć obecności Boga w naszym sumieniu, co świadczy o woli spotkania się naszej prawdy z Prawdą Najwyższą, i to właśnie otwiera, pogłębia, oczyszcza i uświęca nasze sumienia potęgą wszechmocnej Boskości Prawdy, absolutnie i wiecznie wolnej od jakiegokolwiek braku bytowego i zła moralnego.

Duch Święty jako niebiański Przyjaciel człowieka w wykorzenianiu zła

W tym zmaganiu o dobro i przeciw złu nasze ludzkie sumienie doświadcza podarowanej nam przez Ojca w Niebie i Chrystusa przyjaźni Ducha Świętego i „na tej też drodze dochodzi do ukazania korzeni grzechu, które tkwią w ludzkim wnętrzu”, osłabionym przez grzech pierworodny.

Duch Święty przychodzi do nas po to, aby odnowić nas jako „człowieka wewnętrznego”, aby nasze „wnętrze” było Jego rzeczywistą „świątynią”, czyli miejscem spotkania wiecznie Dobrego Boga z dobrem naszych sumień.
Jednak współczesne drogi wielu ludzi do dobra jako ich kształtu życia w sensie moralnym są zakłócane różnorakim złem, co uwydatniła według Jana Pawła II konstytucja duszpasterska „Gaudium et spes”: „Zakłócenia równowagi, na które cierpi dzisiejszy świat, w istocie wiążą się z bardziej podstawowym zachwianiem równowagi, które ma miejsce w sercu ludzkim. W samym bowiem człowieku wiele elementów zwalcza się nawzajem. Będąc bowiem stworzeniem, doświadcza on z jednej strony wielorakich ograniczeń, z drugiej strony czuje się nieograniczony w swoich pragnieniach i powołany do wyższego życia. Przyciągany wielu ponętami, musi wciąż wybierać pomiędzy nimi i wyrzekać się niektórych. Co więcej, będąc słabym i grzesznym, nierzadko ”czyni to, czego nie chce, nie zaś to, co chciałbym czynić„, co wyraził św. Paweł Apostoł (por. Rz 7,14.15.19). Ten stan wymaga od człowieka uporządkowania wnętrza poprzez odpowiednie sumienie, tzn. poprzez sumienie zaprzyjaźnione i stale zorientowane na Ducha Świętego jako Dobrego, aby permanentnie prowadził człowieka do tego, aby chciał tego, czego chce Wola Boska Trójcy Świętej, co jest znamieniem sumienia o wnętrzu pozbawionym zła.

Stałe czuwanie Ducha Świętego nad moralną kondycją naszych sumień

Dlaczego człowiek ochrzczony, czyli uświęcony – także w swoim sumieniu – łaską Najwyższego Pana, potrzebuje zawsze i wszędzie tego ożywiającego ”powiewu„ moralnego Ducha Bożego? Zapewne z tej racji, że zawsze, tj. do Dnia Ostatecznego, i wszędzie na ziemi dopuszczona jest działalność ”ojca kłamstwa„, stale usiłującego deprawować wszystkich ludzi na świecie.

Z uwagi także na dość głębokie zranienia grzechowe naszych sumień konieczne jest – jak naucza Papież Polak – ”przekonywanie o grzechu, jakie towarzyszy każdej pogłębionej pracy ludzkiego sumienia„, które ”prowadzi równocześnie do ujawniania jego korzeni wewnątrz człowieka, tak jak i jego uwarunkowań w przebiegu dziejów. Zstępujemy w ten sposób do owych pierwotnych wymiarów grzechu, o których była już mowa. Duch Święty ’przekonywa o grzechu’ w relacji do tajemnicy początku, ukazując stworzoność człowieka, a więc jego całkowitą zależność ontyczną i etyczną od Stwórcy, a równocześnie przypominając dziedziczną grzeszność ludzkiej natury„.

Zgodne z prawdą zrozumienie obydwu początków: zaistnienia naszego życia dzięki Bogu Kreatorowi w raju oraz upadku w zło grzechu poprzez szatana i utraty raju, staje się jednym z najważniejszych fundamentów poznawczych nie tylko rozumu teoretycznego, lecz także praktycznego, czyli sumienia. Dlatego sumienie chrześcijan katolickich stale czuwa nad zachowaniem prawdy o tych początkach w sobie, a ponieważ nie jest to możliwe dla samego sumienia jako sumienia, stąd tylko wejście Ducha Bożego w nie umożliwia mu zdobycie poszukiwanej wiedzy, i to jakże wyzwalającej od rozpaczy człowieka zniewolonego.

Duch Święty ”Ożywicielem„, a nie niszczycielem sumień ludzkich

Najgłębsze ostrze perfidii potępionego (z własnej wolnej woli anielskiej) ducha świata jako ducha negacji wszystkich i wszystkiego zwrócone jest przeciwko Bogu i Panu wszechrzeczy, a na tym etapie historii zbawienia przeciwko Duchowi Ojca i Syna Bożego z racji na to, że jest ”Ożywicielem„ człowieka do postaci życia rajskiego,
”ale tenże sam Duch Święty-Pocieszyciel ’przekonywa o grzechu’ zawsze w relacji do Chrystusowego Krzyża„, aby przypominać, że w tym ”znaku„ człowiek z pomocą sumienia wydostaje się ze zgliszcz moralnych, tzn. z martwoty i drogi ku śmierci wiecznej do życia odkupionego z niewoli szatana i grzechu poprzez Mękę Krzyżową Jezusa. Jan Paweł II dodaje, iż ”w tej relacji chrześcijaństwo odrzuca wszelki ’fatalizm’ grzechu„, ponieważ zło nie może panować wiecznie, nie może ono zniewolić człowieka sumienia w nieskończoność życia, które daje Dobry Bóg.
Tylko Dobro Boskie jest zarazem Wszechmocą, Sprawiedliwością i Miłosierdziem.
Ze względu na cel powołanego do niebiańskiego błogosławieństwa sumienia nasze człowieczeństwo atakowane jest brutalnością złego ducha, aby złamać sumienie na wieki, o czym doskonale wie diabeł, dysponując własną strategią niszczycielskiego zła. Tutaj ma źródło ta ”’ciężka walka przeciw mocom ciemności; walka ta, zaczęta ongiś u początku świata, trwać będzie do ostatniego dnia, według słów Pana’ – uczy Sobór. Jednakże ’sam Pan przyszedł, aby człowieka uwolnić i umocnić’. Człowiek więc, ’wplątany’ w tę walkę, w zmaganie się z grzechem w oparciu o głos własnego sumienia, ’wciąż musi się trudzić, aby trwać w dobrym i nie będzie mu dane bez wielkiej pracy oraz pomocy łaski Bożej osiągnąć jedności w samym sobie’. Sobór słusznie widzi grzech jako czynnik rozbicia, który ciąży zarówno nad życiem osobistym, jak i społecznym człowieka. Równocześnie zaś niestrudzenie przypomina możliwość zwycięstwa„, które jest z Boga, tak jak wszelki byt jako dobry pochodzi też od Niego. Stąd kierunek istnienia i rozwoju sumień prawych istot ludzkich powinien być ”ad Deum„, czyli ”do Boga„ jako wiecznie Świętego, będącego Źródłem
i najwyższym Celem doskonalenia naszego sumienia, dokonywanego dzisiaj
w Kościele Chrystusowym przez Ducha Świętego.

Ks. prof. Tadeusz Guz, kierownik Katedry Filozofii Prawa KUL

http://www.naszdziennik.pl/mysl/146653,sumienie-w-nauczaniu-sw-jana-pawla-ii-4.html

avatar użytkownika intix

11. Sumienie w nauczaniu św. Jana Pawła II (5)


zdjęcie
Zesłanie Ducha Świętego, Giotto di Bondone, ok. 1305 r., Padwa Zdjęcie: / -


Powołany do istnienia przez Boskiego Zbawiciela Kościół św. jest z racji jego bycia „Ciałem Mistycznym Chrystusa” (Sługa Boży Papież Pius XII) najpewniejszą instancją dla całej ludzkości w kwestii nauki o sumieniu, także dlatego, że Bóg-Człowiek jako Odkupiciel, wstępując do Nieba, posłał Kościołowi na ziemi swojego Ducha Świętego, który tchnie, oświeca i umacnia swoją wiecznie Dobrą Boskością każde sumienie ochrzczonych sióstr i braci oraz podtrzymuje istnienie sumienia pozostałych ludzi w swojej Boskiej Opatrzności, aby wprowadzić także i te sumienia na drogi dobra oraz wyzwolić wszystkie razem wzięte z wszelkiego zła i uwrażliwić je na wszelkie metody zniewalania człowieka przez definitywnie upadłego ducha anielskiego, który na wieki zdecydował się w swojej rozumności i wolności anioła światłości na zło jako zło, co stanowi jego najgłębszą tragedię jako ducha-szatana. W samo centrum tego zmagania o wiecznie dobry, szczęśliwy i błogosławiony los człowieczy wkracza Pan Bóg w sercu swojego Kościoła, będący najwierniejszym i najświętszym Przyjacielem każdej kobiety i każdego mężczyzny na ich drogach ku osobistej świętości w Panu Stworzycielu i Odkupicielu.

Kościół – stróżem sumienia człowieka jako najintymniejszego „sanktuarium”

Papież Jan Paweł II przywołuje w encyklice o „Duchu Ożywicielu” życiodajną naukę wspólnoty Kościoła o sumieniu ludzkim: „Sobór Watykański II przypomniał katolicką naukę o sumieniu, mówiąc o powołaniu człowieka, w szczególności zaś o godności osoby ludzkiej. Sumienie w szczególny sposób stanowi o tej godności. Jest ono bowiem ’najtajniejszym ośrodkiem i sanktuarium człowieka, gdzie przebywa on sam z Bogiem, którego głos w jego wnętrzu rozbrzmiewa […] nakazem: czyń to, tamtego unikaj’. Taka zdolność nakazywania dobra i zakazywania zła, zaszczepiona przez Stwórcę w człowieku, jest kluczową właściwością osobowego podmiotu”. Ojciec Święty wskazuje na realność ludzkiej godności, pochodzącej od samego Boga, a nie od samorozwijającej się materii, jak chcieliby tego materialiści ewolucjonistyczni; ani od społeczeństwa, jak twierdziła rewolucja francuska czy za nią systemy socjalistyczno-komunistyczne; ani od rasy germańskiej; ani jako skutek rozpadu popędu seksualnego, jak mniemali: Sigmund Freud, a po nim neomarksiści ze Szkoły Frankfurckiej, a obecnie ideologia gender z jej globalną rewolucją seksualną.

Wprost przeciwnie, człowiek z wrodzoną godnością dysponuje sumieniem jako „najtajniejszym ośrodkiem i sanktuarium”, w którym mieszka w duchowym zjednoczeniu wraz z Bogiem, którego realna obecność w niczym nie ogranicza ani nie rani człowieka jako podmiotu. To oznacza, iż Pan Bóg tylko wydoskonala w osobie ludzkiej rozumienie, chcenie i realizowanie dobra jako dobra, ale przez samego człowieka. Ten ostatni nigdy nie jest przedmiotem ani instrumentem w ręku Boskiego Stwórcy, lecz od momentu poczęcia aż na wieki rzeczywistym, tj. rozumnym i wolnym podmiotem, i nikomu z ludzi nie wolno go osłabiać czy niszczyć, lecz wyłącznie wzmacniać, aby był w pełni sobą, tj, niepowtarzalnym i niezastępowalnym przez nikogo. Nie można jednak budować prawdziwej podmiotowości ludzkiej bez Boga lub wbrew Bogu jako Przenajświętszemu Panu wszystkich sumień narodów całej rodziny ludzkości.

Kościół dopomaga sumieniom w odkryciu Boskiego prawa

Papież Polak naucza dalej, iż człowiek z pomocą sumienia nie jest jakimś „stwórcą” prawa, jak chcą tego pozytywiści, socjaliści, komuniści, rasiści, szowiniści, liberałowie, nie mówiąc o neomarksistowskich genderystach naszych dni: „Równocześnie zaś w ’głębi sumienia człowiek odkrywa prawo, którego sam sobie nie nakłada, lecz któremu winien być posłuszny’. Sumienie nie jest więc autonomicznym i wyłącznym źródłem stanowienia o tym, co dobre i złe”, ponieważ wtedy „człowiek” byłby, jak twierdzi m.in. ateistyczny Ludwik Feuerbach, „bogiem”. Katolicka koncepcja prawa mówi słusznie o „odkrywaniu prawa” ze względu na „partycypację prawa wiecznego” Boga samego „w rozumie ludzkim” (św. Tomasz z Akwinu), co jest „prawem naturalnym” jako we właściwym porządku prawa stanowionego, czyli państwowego, podstawą bytowości prawnej i najważniejszym kryterium dla sądownictwa, co potwierdził „Proces Norymberski” w stosunku do niektórych przedstawicieli-zbrodniarzy Trzeciej Rzeszy Niemieckiej.

Wielka szkoda prawno-moralna istnieje wciąż w naszym państwie, ponieważ dotychczas Polska nie doczekała się podobnego procesu w stosunku do zbrodniarzy komunistycznych na Narodzie Polskim z czasów II wojny światowej i okresu PRL. To ukazuje głębię kryzysu polskiego prawodawstwa, które w dalszym ciągu nie znajduje drogi do prawnonaturalnego ładu, co uniemożliwia wielu sumieniom Polaków dokonanie prawych rozstrzygnięć. Reforma kultury prawnej i prawniczej w Rzeczypospolitej powinna kroczyć w tym kierunku przemian, czyli do klasycznie rozumianego prawa naturalnego, skrupulatnie głoszonego od dwóch tysięcy lat właśnie przez Kościół rzymsko-katolicki.

Kościół Chrystusowy – konsekwentnym gwarantem obiektywności prawa i moralności

Ojciec Święty z naszej Ojczyzny odczytuje wymiar dobrze uformowanego sumienia jako „posłusznego” względem prawa Bożego jako prawdziwego i zarazem obligującego każdego człowieka do jego zachowania: „Głęboko natomiast jest w nie wpisana zasada posłuszeństwa względem normy obiektywnej, która uzasadnia i warunkuje słuszność jego rozstrzygnięć nakazami i zakazami podstaw ludzkiego postępowania, co ujawniło się, jak już mówiliśmy, na kartach Księgi Rodzaju (por. Rdz 2,9.17). W tym właśnie znaczeniu jest sumienie owym ’wewnętrznym sanktuarium’, w którym ’rozbrzmiewa głos Boga’. Jest to ’głos Boga’ nawet wówczas, gdy człowiek uznaje w nim tylko zasadę ładu moralnego, po ludzku niepowtarzalną, bez bezpośredniego odniesienia do Stwórcy: właśnie w tym odniesieniu sumienie zawsze znajduje swą podstawę i swoje usprawiedliwienie”. Ono jest przecież stworzone przez Boga i naturalnie przez Jego prawo ukształtowane. Ono nie jest puste i zdezorientowane, lecz czerpie m.in. dzięki nauczaniu prawno-moralnemu Kościoła swoją precyzyjną orientację w pytaniu o dobro i zło, które uzasadniają stosowanie przez Boga „nakazu i zakazu”. Ale tylko w wyborze i urzeczywistnianiu dobra potwierdza ono siebie i pozostaje zjednoczone z transcendentnym Stwórcą, co jest faktycznie celem wszystkich celów ziemskiego bytowania.

Z Woli Bożej to Kościół otrzymał „klucze” rozstrzygnięć ludzkich w dziedzinie prawa i moralności. Powstaje zasadne pytanie, czy tylko dla ludzi wierzących w Boga, czy też Kościół zapewnia w tym wymiarze obiektywność prawości wszystkim ludziom na ziemi?

Kościół – obiektywnym Nauczycielem prawno-moralnym wszystkich ludów i narodów

Wprawdzie, jak naucza św. Jan Paweł II, „Kościół wie, że zagadnienia moralne nurtują każdego człowieka i angażują wszystkich, także tych, którzy nie znają Chrystusa i Jego Ewangelii, a nawet nie znają samego Boga. Wie, że właśnie poprzez życie moralne otwiera się przed wszystkimi droga zbawienia, o czym jasno przypomina Sobór Watykański II, gdy pisze: ’Ci […] którzy bez własnej winy, nie znając Ewangelii Chrystusowej i Kościoła Chrystusowego, szczerym sercem jednak szukają Boga i wolę Jego przez nakaz sumienia poznaną starają się pod wpływem łaski pełnić czynem, mogą osiągnąć wieczne zbawienie’. I dodaje Sobór: ’Nie odmawia też Opatrzność Boża koniecznej do zbawienia pomocy takim, którzy bez własnej winy w ogóle nie doszli jeszcze do wyraźnego poznania Boga, a usiłują, nie bez łaski Bożej, wieść uczciwe życie. Cokolwiek bowiem znajduje się w nich z dobra i prawdy, Kościół traktuje jako przygotowanie do Ewangelii i jako dane im przez Tego, który każdego człowieka oświeca, aby ostatecznie posiadł życie’”.

Skoro wcielony Syn Boga Ojca jako prawdziwy Mesjasz złożył całopalną Ofiarę Krzyża za wszystkich, tzn. że wszyscy otrzymują obiektywny dostęp zarówno do samej łaski zbawienia, co mówi również o zapewnieniu wszystkim ludziom dostępu do niezależnych od samego człowieka norm prawno-moralnych i to świadczy o wielkości naszego sumienia – także osoby nieochrzczonej. Zaś każde dobro uczynione przez tych ludzi zbliża ich do Boga jako Najwyższego Prawodawcy oraz do Ewangelii Chrystusa i Jego nauki moralnej, będącej wyłącznie i dosłownie zbawienną.

Nauczanie Kościoła o sumieniu – fundamentem polityczno-ekonomicznym narodów i państw

Papież z Wadowic nie ma wątpliwości, iż Kościół św., zbudowany na św. Piotrze, stanowi ostoję dla wspólnot i społeczeństw w ich samorealizacji na płaszczyźnie polityki i ekonomii, których prawda określana jest przez rozum zjednoczony z absolutną Prawdą samego Boga, a wolność zjednoczona z wolnością Woli Boga, będącą wieczną Miłością: „Dlatego nierozerwalny związek prawdy z wolnością – która wyraża istotną więź między mądrością a wolą Bożą – ma niezwykle doniosłe znaczenie dla życia ludzi na płaszczyźnie społeczno-ekonomicznej i społeczno-politycznej, jak to wynika z nauki społecznej Kościoła, która ’należy […] do dziedziny […] teologii, zwłaszcza teologii moralnej’ – oraz z jej prezentacji przykazań, które rządzą życiem społecznym, gospodarczym i politycznym nie tylko w kategoriach ogólnych postaw, ale także w odniesieniu do określonych sposobów postępowania i konkretnych czynów”. A zatem bez ścisłej współpracy sumień ludzkich z Bogiem i naturalnie z Kościołem znalezienie pozytywnych rozwiązań współczesnych kwestii polityczno-ekonomicznych jest wykluczone. Czy jak długo człowiek żyje tym życiem, może dojść do jego totalnego zagubienia prawno-moralnego?

Czuwanie Kościoła Jezusa z Nazaretu nad doskonałością sumień

Jakże wielką misją Kościoła jest troska o dobrze uformowane sumienia – także u ludzi poza Kościołem. Z tej nauki Kościoła wynika, iż poza poświęceniem się rozumnym i wolnym duchowi nieprawości nie jest on sam w stanie zniewolić jakiegokolwiek człowieka w sumieniu i jego wolnej woli, o czym świadczą następujące słowa nauczania papieskiego: „Jednakże żadne okoliczności ani próby zagłuszenia nie zdołają stłumić głosu Boga, który rozbrzmiewa w sumieniu każdego człowieka: właśnie w tym ukrytym sanktuarium sumienia człowiek może się zawsze nawrócić i znów wejść na drogę miłości, otwarcia się na innych i służby życiu ludzkiemu”. To jest wyraz i dowód Miłości Bożej do każdego jako człowieka, że nie zezwala na pełne zniewolenie człowieka, wprost przeciwnie, najświęciej troszczy się o powrót osoby zagubionej moralnie, aby na nowo żyła bogactwem swojego sumienia, jak została pomyślana, umiłowana i stworzona realnie przez Boga w Trójcy Świętej Jedynego. Tutaj Kościół św. uwidacznia się jako wielki Świadek ludzkich powrotów do prawości sumienia, co przecież jest zawsze powrotem w ramiona miłującego Boga Ojca.

Ks. prof. Tadeusz Guz, kierownik Katedry Filozofii Prawa KUL

Artykuł opublikowany na stronie: http://www.naszdziennik.pl/mysl/147035,sumienie-w-nauczaniu-sw-jana-pawl...

avatar użytkownika intix

12. Sumienie w nauczaniu św. Jana Pawła II (6)



zdjęcie

Zdumiewającym faktem dla naszego systematycznego namysłu nad sumieniem człowieka jest trudna do oszacowania w swojej bezcennej wartości misja Kościoła Chrystusowego zbudowanego na św. Apostole Piotrze jako instytucji dla całej ludzkości w jej życiu prawno-moralnym. Żadna z innych instytucji, łącznie ze wszystkimi państwami świata razem wziętymi oraz organizacjami krajowymi i międzynarodowymi, nie uczyniła na przestrzeni ostatnich 2000 lat dla odkrycia, formowania, respektowania oraz ukierunkowania sumień ludzkich na dobro jako dobro tak wiele, co zrealizował w tym względzie „jeden, święty, katolicki i apostolski Kościół” Jezusa z Nazaretu.

Respekt Kościoła przed sumieniem człowieka ze względu na Chrystusa

Papież Polak przypomina prawdę o gruntownym szacunku społeczności eklezjalnej wobec rozumu praktycznego osoby ludzkiej jako wolnego podmiotu prawno-moralnego: „Kościół zwraca się do człowieka w pełnym poszanowaniu jego wolności: misja nie uszczupla wolności, ale działa na jej korzyść. Kościół proponuje, niczego nie narzuca: szanuje ludzi i kultury, zatrzymuje się przed sanktuarium sumienia. Tym, którzy opierają się pod najróżniejszymi pozorami działalności misyjnej, Kościół powtarza: Otwórzcie drzwi Chrystusowi!”. Współcześni posiadają wewnętrzną dumę z racji bycia wolnymi istotami. A przecież pierwszym, który nauczył ludzi ich istnienia duchowego jako wolnego dzięki wolnej woli, która jest w każdym człowieku, jest Kościół św., który poznawszy Boga w Trójcy Świętej Jedynego jako odwieczną „Miłość” i zarazem odwieczną „Wolność”, poznał prawdę o niepowtarzalnej wolności każdej osoby ludzkiej jako „obrazu i podobieństwa” Tamtej Boskiej Wolności. Stąd to nauczanie katolickie np. w myśli św. Augustyna szanujące człowieka w jego sumieniu i jego osobistej wolności przy równoczesnym inspirowaniu każdej kobiety i każdego mężczyzny do „otwarcia” się na „Chrystusa” jako Objawienie się Pełni Wolności. Konkretnie oznacza to, iż tylko we Wcielonym Synu Bożym każdy człowiek uzyskuje swoją pełnię bycia wolnym i w sumieniu rozumie też, jak być wolnym i jak napełnić swoją wolność dobrem na miarę „pojemności” swojej bytowości, która jest niewiarygodnie wielka i do dzisiaj jeszcze dalece niepoznana.

Kościół „rozbudza Ewangelią sumienia” do „bardziej być”

Inwestować w rozwój człowieka? Czy inwestować w pomnażanie świata rzeczy? Kapitalizm, liberalizm, socjalizm, komunizm, nazizm, neomarksizm, genderyzm są systemami urzeczawiającymi wszystko co jest – łącznie z człowiekiem, któremu zabroniono być istotą duchową w sensie substancjalnego bycia osobą. Dlatego w tych opcjach ideologicznych wolno używać każdego człowieka i go ostatecznie zużywać, czyli uśmiercać. Wyjątkiem pośród potopu tych instrumentalizujących nurtów myślenia pozostaje katolicka nauka o człowieku jako bycie osobowym w sensie „Kogoś”, a nie „czegoś” (R. Spaemann), co Kościół rzymsko-katolicki głosi od samego początku istnienia, a co św. Jan Paweł II artykułuje w kontekście jego rozumienia misji w świecie: „Misją Kościoła nie jest działanie bezpośrednio na płaszczyźnie ekonomicznej, technicznej czy politycznej, albo dawanie materialnego wkładu w rozwój, ale polega zasadniczo na tym, by ukazywać narodom nie jak ’więcej mieć’, ale jak ’bardziej być’, rozbudzając Ewangelią sumienia. ’Prawdziwy rozwój ludzki musi zapuszczać korzenie w coraz głębszej ewangelizacji’”, czyli ukazywania człowieczeństwa w świetle transcendentnego Boga Kreatora. Człowiek bowiem od samego początku stworzony jest po to, by być nim samym, ponieważ w planie stworzenia i w trakcie jego konkretyzacji tylko on jest ze względu na niego samego, czyli jest celem samym w sobie i jako taki nieśmiertelny. Nie tak jak rzeczy, które na tym świecie są najpierw ze względu na człowieka jako ich dzier- żawcy, a ostatecznie podobnie jak człowiek ze względu na Majestat Najwyższego Pana wszechświata jako ich jedynego Właściciela. Dlatego działanie Kościoła koncentruje się na pomocy każdemu człowiekowi, aby podporządkowując sobie świat rzeczy, był coraz bardziej człowiekiem tutaj w czasie i przestrzeni świata, a następnie w wieczności Królestwa Niebieskiego, do czego niezbędne jest sumienie zorientowane zasadniczo na „bardziej być” jako cel, a nie na „więcej mieć” jako wyłącznie środek do celu bycia „człowiekiem wiecznym”.

Kościół Chrystusowy – niedoścignionym „krzewicielem rozwoju” ludzkiego
poprzez „wychowywanie sumień”


Tak jak rzeczywistość podobnie i jej rozwój poznaje się najdoskonalej na gruncie nauki o Bogu i Jego wspaniałym dziele stworzenia. Koroną rozwoju ludzkiego jest osiągnąć taką świętość, aby „zobaczyć Boga” i pozostać z Nim w Jego Domu, do którego najskuteczniej zdolny jest doprowadzić nas i wszystkie narody ziemi Jego Kościół: „Kościół i misjonarze są krzewicielami rozwoju także przez prowadzone przez siebie szkoły, szpitale, drukarnie, uniwersytety, doświadczalne gospodarstwa rolne. Jednakże na rozwój danego narodu nie wpływa w pierwszym rzędzie ani pieniądz, ani pomoc materialna, ani też struktury techniczne, ale formowanie sumień, dojrzewanie mentalności i obyczajów. Protagonistą rozwoju jest człowiek, a nie pieniądz czy technika. Kościół wychowuje sumienia, objawiając narodom tego Boga, którego szukają, ale nie znają, wielkość człowieka stworzonego na obraz Boga i przez Niego umiłowanego, równość wszystkich ludzi jako dzieci Bożych, panowanie nad przyrodą stworzoną i oddaną na służbę człowieka, obowiązek zaangażowania się na rzecz rozwoju człowieka i wszystkich ludzi”. Ojciec Święty z Polski nadmienia tylko niektóre przykłady dynamiki kościelnej, z którą nie ma porównania, ponieważ emanuje z niej nieosiągalna przez jakiekolwiek stworzenie kreująca byt dynamika samego Stwórcy i zarazem zbawiająca, tzn. m.in. wspierająca w niemocy, lecząca z choroby czy uświęcająca z grzechu i wyzwalająca ze śmierci ciała dynamika Boskiego Odkupiciela. W obydwu porządkach Boska Dobroć jest cudem dynamiki, wprawiającą naszego ludzkiego ducha w największy zachwyt i podziw nad Jej działaniem. Otworzyć zatem sumienie człowieka na przyjaźń z tak rozumianym Panem, to dać mu do dyspozycji najwyższą moc do działania, najwyższą precyzję i ukierunkować na totalne urzeczywistnienie się zgodne z planem Boskim, czyli to, do czego wielu ludzi dzisiaj tak chętnie dąży – najwyższą jakość.

Kościół – „sługą” człowieka na jego drodze ku „prawdzie” moralnej

Nauczyć człowieka życia to nic innego, jak nauczyć człowieka prawości sumienia, czyli przybliżyć mu prawdę o nim, aby mógł nią zawsze i wszędzie żyć, bo to jest najkrótsza definicja moralności ludzkiej; umieć żyć jako człowiek. Jan Paweł II w encyklice „Blask Prawdy” naucza: „W kształtowaniu sumienia bardzo pomaga chrześcijanom Kościół i jego Magisterium, o czym tak pisze Sobór: ’Chrześcijanie zaś w kształtowaniu swego sumienia powinni pilnie baczyć na świętą i pewną naukę Kościoła. Z woli bowiem Chrystusa Kościół katolicki jest nauczycielem prawdy i ciąży na nim obowiązek, aby głosił i autentycznie nauczał Prawdy, którą jest Chrystus, a zarazem powagą swoją wyjaśniał i potwierdzał zasady porządku moralnego, wynikające z samej natury ludzkiej’. Tak więc władza Kościoła, gdy wypowiada się w kwestiach moralnych, nie narusza w żaden sposób wolności sumienia chrześcijan: nie tylko dlatego, że wolność sumienia nie jest nigdy wolnością ’od’ prawdy, ale zawsze i wyłącznie ’w’ prawdzie, lecz także dlatego, iż Magisterium nie wprowadza do chrześcijańskiego sumienia prawd mu obcych, a tylko objawia prawdy, które sumienie powinno już znać i rozwijać je, wychodząc od pierwotnego aktu wiary. Kościół pragnie jedynie służyć sumieniu, pomagać mu, aby nie poruszał nim każdy powiew nauki na skutek oszustwa ze strony ludzi (por. Ef 4,14) i aby nie odchodziło ono od prawdy o dobru człowieka, ale by – zwłaszcza w sprawach trudniejszych – mogło pewną drogą dojść do prawdy i w niej trwać”. Mistrzem w zharmonizowaniu zatem naszych sumień z prawdą i dobrem, czyli z samym Panem Bogiem jako ich Pełnią, jest więc Kościół jako Bosko-ludzka wspólnota, „która uzdalnia każdego człowieka do osądzania i do rozpoznania właściwych sposobów urzeczywistniania siebie wedle swej pierwotnej prawdy” i to jest według Papieża w „Familiaris consortio” „wymaganiem nieodzownym i pierwszoplanowym”.

Katolicka teologia moralna – rękojmią Kościoła w doskonaleniu sumień

Jednym z najlepszych i przez wieki wypracowanych przez Kościół narzędzi duchowych w spieszeniu na pomoc człowiekowi ku jego własnej doskonałości bytu jest „teologia moralna, rozumiana jako odrębna dziedzina naukowej refleksji nad Ewangelią jako dar i przykazanie nowego życia, nad życiem ”prawdziwie w miłości„ (Ef 4,15), nad życiem Kościoła w świętości, w którym jaśnieje prawda o dobru doprowadzonym aż do doskonałości. Nie tylko dziedzina prawd wiary, ale także nierozerwalnie z nią związana dziedzina moralności stanowi przedmiot interwencji Magisterium Kościoła, którego zadaniem ”jest rozstrzyganie, poprzez wiążące sumienia wiernych sądy normatywne, czy dane działania ze swej natury są zgodne z wymogami wiary i przyczyniają się do jej ukazania w życiu, czy zaś są z nimi sprzeczne z powodu ich wewnętrznego zła„. Głosząc przykazania Boże i miłość Chrystusa, Magisterium Kościoła poucza wiernych także o szczegółowych i treściowo określonych nakazach i żąda od nich, by uważali je w sumieniu za moralnie obowiązujące. Wypełnia również doniosłą misję czuwania, ostrzegając wiernych przed ewentualnymi błędami, jakie im zagrażają – choćby tylko pośrednio – gdy ich sumienie nie potrafi uznać słuszności i prawdy zasad moralnych, których naucza Magisterium”. To zespolenie się człowieka wierzącego, ale także i przede wszystkim niewierzącego, z nauką moralną głoszoną przez reprezentantów Kościoła stanowi o ich pewności prawno-moralnej. Stąd warto przypominać współczesnym pokoleniom z ich państwowymi rządami, aby w kwestiach prawa i moralności zasięgały fachowości najwyższej, którą Kościół św. pragnie służyć wszystkim ludziom-pielgrzymom na ich drodze ku wiecznemu Niebu jako prawdziwej koronie życia opartemu na Boskim ładzie moralnym. W przeciwnym razie wystawiają siebie na ryzyko jego wiecznej utraty i totalnego zniewolenia cielesno-duchowego w diabelskim „Hadesie”, i to w nieskończoność złego istnienia.

Ks. prof. Tadeusz Guz, kierownik Katedry Filozofii Prawa KUL

Artykuł opublikowany na stronie: http://www.naszdziennik.pl/mysl/147509,sumienie-w-nauczaniu-sw-jana-pawl...

avatar użytkownika intix

13. Sumienie w nauczaniu św. Jana Pawła II (7)



zdjęcie

Na tym etapie naszych systematycznych rozpraw nad koncepcją sumienia Świętego Papieża z naszej Ojczyzny Polski pragniemy rozważyć samą bytowość sumienia, tzn. jego duchowe istnienie oraz jego obiektywne, czyli niezależne od nas jako ludzi oraz uniwersalne i absolutnie każdego człowieka ziemi wiążące treści najwyższych nakazów i norm moralnych, jak np. Dekalog. Czym zatem jest to święte miejsce w człowieku, w którym Stwórczy Duch Najwyższego Pana wszechrzeczy pragnie być najintymniej i od momentu zaistnienia osoby ludzkiej w łonie matki aż po wieki wieków w Domu Niebios zjednoczony z nią węzłem Jego Miłości, miłującej Go swoją wolną wolą na gruncie właśnie jej prawdy w sensie moralnym?

Sumienie a jego materialistyczne negacje

Nauka tego św. Filozofa z Wadowic przypomina nam fakt, że sumienie jako „sanktuarium człowieka” jest „duchem”, a dokładniej władzą naszego ducha nazywaną także rozumem praktycznym, czyli odpowiedzialnym za ludzkie postawy moralne w myśli, słowie i czynie, tzn. w całej egzystencji osoby ludzkiej w kosmosie jako przedsionku Nieba.
Kryzysy moralne wszelkiego typu dzisiaj biorą się w tym aspekcie z materialistycznych ideologii oświecenia francuskiego i niemieckiego, skonkretyzowanych systemowo i historycznie w rewolucji francuskiej, przemysłowej w kapitalizmie i liberalizmie zachodnim, pozytywistycznej, proletariackiej w komunizmie zachodnim i wschodnim, socjalistyczno-rasistowskiej w nazizmie niemieckim, kulturowej nowej lewicy, postmodernizmu, a także w neomaterialistycznej rewolucji ideologii gender jako najradykalniejszej formie neomarksizmu globalnego. Wszystkie nadmienione typy rewolucji ostatnich wieków i ich różne odmiany miały i wciąż mają za zadanie zanegować istnienie w człowieku stworzonego przez Objawionego Boga nieśmiertelnego ducha ludzkiego, a w konsekwencji zanegować prawdę o jego rozumie prawno-moralnym, czyli zniszczyć prawdę o sumieniu osoby ludzkiej, aby móc nim totalnie manipulować w celu jego „dekonstrukcji” (J. Derrida) i ostatecznie zagłady. Zakłamywanie tej prawdy o duchowym sumieniu jest procesem zagubienia, a zatem utraty orientacji i uniemożliwieniem człowiekowi jego drogi do osiągnięcia doskonałego „samopanowania i samoposiadania się”, będącymi według ks. kard. Karola Wojtyły wyznacznikami godnymi człowieka i spełniającymi go jako prawdziwy „obraz i podobieństwo” swojego Boskiego Stwórcy jako Boga-Ducha.

Obiektywność norm sumienia w każdym człowieku

Święty Jan Paweł II naucza jasno, iż „jeśli sumienie jest prawe, wówczas służy ono ’rozwiązywaniu w prawdzie tylu problemów moralnych, które narzucają się tak w życiu jednostek, jak i we współżyciu społecznym’. Wówczas to ’osoby i grupy ludzkie unikają ślepej samowoli i starają się dostosowywać do obiektywnych norm moralności’”. Tej obiektywności norm sumienia, czyli niezależności od kogokolwiek z ludzi, nie uczynił jakikolwiek człowiek, ponieważ nikt z ludzi nie stworzył siebie, a zatem nie mógł stworzyć norm naszego postępowania i działania. Te normy ukształtował sam Bóg na wzór samego siebie i Jego wiecznego Ładu, którym jest On sam. Stąd też kwestionowanie niestworzonych przez człowieka norm prawa i moralności jest w sumie kwestionowaniem realnego istnienia zarówno samego duchowego sumienia w nas, jak i istnienia Boskiego Pana i Stwórcy świata poza wszechświatem.

Powszechność norm sumienia w każdym człowieku

Powstaje uzasadnione pytanie w człowieku, czy te wspomniane obiektywne normy sumienia są w każdym z ludzi jako istotach myślących i wolnych. Jest to kwestia zarówno powszechności sumienia, jak i powszechności jego norm. Skoro pewne jest, że w każdym człowieku Bóg powołał do istnienia taki rozum praktyczny, który jest jego instancją prawno-moralną, to pewne jest i to, że wszyscy ludzie na świecie: we wszystkich pokoleniach i narodach, mają te same normy Boskiego porządku prawno-moralnego w sobie – także niezależnie od wyznawanej religii czy światopoglądu, łącznie z wszelkim ateizmem.

Co to bliżej oznacza? Święty Jan Paweł II odpowiada ludzkości: „Jest rzeczą słuszną i dobrą – zawsze i dla wszystkich – służyć Bogu, oddawać Mu należną cześć i prawdziwie szanować rodziców. Tego rodzaju normy pozytywne, które nakazują wypełnianie takich właśnie czynów i rozwijanie takich postaw, obowiązują powszechnie i są niezmienne: jednoczą wokół tego samego wspólnego dobra wszystkich ludzi żyjących w każdej epoce historycznej, stworzonych dla ’tego samego powołania i przeznaczenia’. Te uniwersalne i wieczyste prawa są odpowiednikiem wiedzy praktycznego rozumu i zostają zastosowane do konkretnych czynów poprzez osąd sumienia”.

Nie ma zatem człowieka, który by nie posiadał w swoim osobistym sumieniu tej wiedzy moralnej. Jeśli tak, to ktoś może słusznie zapytać, dlaczego niektórzy, jak np. arabscy terroryści twierdzą, że nie ma sumienia i nie istnieją jego normy? Tylko dlatego, że w swojej wolności nie chcą ich zaakceptować i nie chcą się nimi kierować. Wprost przeciwnie – oni są zdeterminowani, aby łamać własne sumienie, tzn. aby łamać Boskie prawa i nadużywać Boskich norm wpisanych w ich wszystkie sumienia, czego ewidentnym skutkiem jest śmierć milionów niwinnych ludzi i nierzadko ich samych. Problem ten polega wyłącznie na fałszywym rozumieniu i przeżywaniu swojej wolności, która nie chce ani prawdziwego Boga, ani prawdziwego sumienia oraz jego powszechnego porządku prawno-moralnego. Inne pytanie brzmi następująco: Od którego momentu życia człowiek jako człowiek otrzymuje te powszechne, czyli wszystkim ludziom wspólne prawa sumienia, tzn. światło ducha, aby poznać ład życia i mieć moc uwalniania się od ewentualnego czy realnego chaosu prawno-moralnego? Naturalnie od momentu stworzenia osoby ludzkiej w łonie matki, czyli od momentu poczęcia. Sprawa świadomości czy nieświadomości jest tutaj czymś zupełnie drugorzędnym, bo przecież świadomość jest tylko jedną z ogromnie wielu funkcji naszego ducha wraz z jego sumieniem. Papież Polak ukazuje tę drogę naszej ludzkiej prawości i moralności jako drogę uwewnętrznienia sobie tej powszechności kryteriów moralności w naszych sumieniach w konkretnym przeżywaniu naszego człowieczeństwa: „Podmiot działający”, czyli każdy z nas, „przyswaja sobie osobiście prawdę zawartą w prawie: przejmuje na własność tę prawdę swojego bytu poprzez czyny i związane z nimi cnoty” jako owoce permanentnej współpracy ludzkiego sumienia z Bogiem i Jego łaskami, który tylko dlatego wzywa nas, abyśmy czegoś nie czynili, ponieważ świat został skażony upadkiem anioła światłości, tj. grzechem jako złem.

A zatem normy Boskiego porządku nie są w swojej naturze negatywne jak duchy złe z szatanem na czele, lecz tylko w swojej zewnętrznej formie jako zakazy są negatywne, aby nie ulec złu jako złu, czyli przestrzegają z nieskończonych głębin Boskiej Dobroci przed złem, które może doprowadzić każdego człowieka ulegającego temu złu do dramatu bez granic, i to na wieki. „Zły” jako „ojciec kłamstwa” jest przecież definitywnie i z wolnego wyboru zły, a nie z racji stworzenia go takim przez samego Boga, stąd twierdzenie o „pustym piekle” jest ewidentną i dla każdego być może najniebezpieczniejszą herezją. Ojciec Święty naucza bowiem: „Normy negatywne prawa naturalnego mają moc uniwersalną: obowiązują wszystkich i każdego, zawsze i w każdej okoliczności. Chodzi tu bowiem o zakazy, które zabraniają określonego działania semper et pro semper, bez wyjątku, ponieważ wyboru takiego postępowania w żadnym przypadku nie da się pogodzić z dobrocią woli osoby działającej, z jej powołaniem do życia z Bogiem i do komunii z bliźnim. Nikomu i nigdy nie wolno łamać przykazań, które bezwzględnie obowiązują wszystkich do nieobrażania w drugim człowieku, a przede wszystkim w samym sobie, godności osoby wspólnej wszystkim ludziom”. W tym względzie Kościół Chrystusowy zbudowany na św. Piotrze stale towarzyszy człowiekowi i „zawsze naucza, że nie należy nigdy popełniać czynów zabronionych przez przykazania moralne, ujęte w formie negatywnej w Starym i Nowym Testamencie. Jak widzieliśmy, sam Jezus potwierdza, że zakazy te nie mogą zostać zniesione: ’Jeśli chcesz osiągnąć życie, zachowaj przykazania […]: Nie zabijaj, nie cudzołóż, nie kradnij, nie zeznawaj fałszywie’ (Mt 19,17-18)”. Należy ten Głos Boga żywego w naszych sumieniach uszanować, aby po prostu żyć, i to żyć wiecznie. Jaki zdrowy duch prawego anioła i prawego człowieka nie chce żyć ze swoim Panem w wieczności? Takich nie ma. Wszystkie stworzone, rozumne i wolne istoty prawe moralnie pragną i realizują swoje wspólne życie z Najświętszym Zbawicielem świata.

Niezmienność norm sumienia w każdym człowieku

Jakże bezcenna jest nauka papieska o absolutnym charakterze Boskich norm sumienia ludzkiego, czyli o ich niezmienności, co oznacza, iż wiążą one każdego w sumieniu zawsze: i w czasie, i w wieczności powinny one stanowić naturę ludzkich myśli, słów i czynów: „Wielka wrażliwość, jaką przejawia współczesny człowiek wobec uwarunkowań historycznych i kultury, skłania niektórych do kwestionowania niezmienności prawa naturalnego, a tym samym istnienia ’obiektywnych norm moralności’, które podobnie jak w przeszłości obowiązują wszystkich ludzi pokoleń współczesnych i przyszłych: czyż bowiem można głosić powszechną ważność i trwałość jakichś racjonalnych rozstrzygnięć normatywnych sformułowanych w przeszłości, kiedy nie przewidywano jeszcze postępu, który miał się dokonać w dziejach ludzkości?”.

Warto sobie w tym miejscu uzmysłowić, że postulowana dzisiaj prawie powszechnie procesualność rzeczywistości, innymi słowy zamiana rzeczywistości na permanentną ewolucję, jest takim typem myślenia, który doprowadza wielu współczesnych nam ludzi do próby wyeliminowania prawdy zarówno o substancjalnej niezmienności ludzkiego ducha z jego sumieniem oraz jego normami prawno-moralnymi, jak i do próby wyeliminowania Boga jako Wiecznego, a tym samym wiecznie Niezmiennego z horyzontu ludzkiego życia, poznania i działania. Potęga ducha człowieka i jego sumienia jest obiektywnie, powszechnie i niezmiennie wielka, ale ilu ludzi pragnie trwać na drodze zwycięstwa w dobru, pozostaje osobistą odpowiedzią każdego ludzkiego sumienia. Oby każdy człowiek uzyskał status wiecznego zwycięzcy w Bogu Objawienia, czyli status niezmiennie niebiańskiego szczęścia.

Ks. prof. Tadeusz Guz, kierownik Katedry Filozofii Prawa

Artykuł opublikowany na stronie: http://www.naszdziennik.pl/mysl/147943,sumienie-w-nauczaniu-sw-jana-pawl...

avatar użytkownika intix

14. Sumienie w nauczaniu św. Jana Pawła II (8)



zdjęcie

W dyskusji nad sumieniem jednym z jej najbardziej delikatnych aspektów jest pytanie o to, czy sumienie wraz ze wszystkimi zasadami i normami postępowania ma charakter wiążący, tj. imperatywny? Innymi słowy, czy te Boże przykazania tworzące treść prawa naturalnego muszą być przez człowieka zawsze respektowane, czy też może się on od nich dyspensować, jak niektórzy – nawet katoliccy teologowie – twierdzą choćby w kontekście debaty nad małżeństwem i rodziną, że możliwe jest udzielenie sakramentów świętych, takich jak Pokuta i Eucharystia osobom rozwiedzionym i żyjącym w związkach z osobami trzecimi, co przecież ewidentnie godzi w podstawowe normy Dekalogu istniejącego w każdym ludzkim rozumie – także w każdym nieochrzczonym człowieku.

Obiektywna „imperatywność” ludzkiego sumienia

Papież Polak jednoznacznie naucza, iż „podobnie jak samo prawo naturalne i każda wiedza praktyczna, także sąd sumienia ma charakter imperatywny: człowiek powinien działać zgodnie z nim. Jeżeli działa wbrew temu sądowi albo jeśli popełnia określony czyn, nie będąc pewnym, czy jest on słuszny i dobry, zostaje potępiony przez własne sumienie stanowiące bezpośrednią normę osobistej moralności”.

Skoro nasze sumienie „uczestniczy” w Prawie Boga jako Najwyższego Prawodawcy, to decyzja każdego człowieka wraz ze wszystkimi postawami jest tylko wtedy prawno-moralnie dobra czy słuszna, jeżeli jest zgodna z tym Boskim porządkiem, tzn. jeżeli osoba ludzka żyje według tegoż ładu „z góry”. A zatem „powinność”, czyli „obowiązek” adekwatny względem wyznaczającego jego kształt prawa, charakteryzuje istotę bytowości sumienia ludzkiego. Obowiązywalność prawa przynależy więc do jego struktury i koresponduje genialnie z tak ukształtowanym przez Stwórcę Boga sumieniem każdego człowieka, a nie jest pozostawiona jakiemuś swawolnemu wyborowi subiektywistycznie pojętego rozumu praktycznego osoby ludzkiej, co twierdzą w zasadzie wszyscy pozytywiści prawni, idealiści, egzystencjaliści, socjaliści czy komuniści, a także naziści, faszyści i inni ideolodzy.

Do niektórych z nadmienionych systemów ideologicznych, relatywizujących zarówno prawo jako prawo, jak również jego wiążącą naturę, odwoływała się podczas ostatniego Synodu poświęconego małżeństwie i rodzinie część ojców synodalnych z ks. kard. Walterem Kasperem na czele, bazującym w rozumieniu prawa na subiektywizmie idealistycznym Hegla i Schellinga, co słusznie większość odrzuciła jako poglądy sprzeczne z nauczaniem Magisterium Kościoła św. Jeżeli Dekalog jako prawo Boskiego Prawodawcy obowiązywałby człowieka tylko „od czasu do czasu”, to byłby rzeczywiście zbędny, ale na szczęście osoby ludzkiej zarówno w czasie, jak i w wieczności jest on bezwarunkowo wiążący.

„Godność” człowieka domaga się „obowiązywalności” norm prawnych w sumieniu

Ojciec Święty z Polski przy uzasadnieniu powinnościowego charakteru prawa i moralności wskazuje na istotną właściwość naszej rozumnej, wolnej i osobowej natury, tj. na „godność” całego człowieka, a także na „godność” „tej rozumowej instancji oraz autorytet jej głosu i osądów”, które „wypływają z prawdy o moralnym dobru i złu, w którą sumienie ma się wsłuchiwać i ją wyrażać. Prawdę tę wskazuje ’prawo Boże’, uniwersalna i obiektywna norma moralności. Sąd sumienia nie ustanawia prawa, ale poświadcza autorytet prawa naturalnego i praktycznego rozumu w odniesieniu do najwyższego dobra, które pociąga człowieka, tak że przyjmuje on jego przykazania”.

Wprawdzie często używa się pojęcia „godność”, gdy chodzi o podkreślenie praw człowieka, ale rzadko twierdzi się np. w środowiskach prawników (teoretyków i praktyków), że nie tylko godność ludzka, lecz także wypływające z niej prawa są wiążące dla każdego typu ludzkiego istnienia i działania. Niezależnie od rodzaju prawa, czy jest to prawo wieczne, naturalne czy ludzkie, tzn. stanowione przez państwa, posiada ono w sobie powinność, i ile jest prawem słusznym, czyli zgodnym z prawem Bożym i naturalnym. Tak zatem rozumiane prawo pozytywne jest tylko wtedy wiążące, jeżeli nie sprzeciwia się prawu naturalnemu, w przeciwnym razie nie obowiązuje człowieka w sumieniu.

Powstaje zasadne pytanie, czy godność żony lub męża z sakramentalnego małżeństwa, którzy zostali zdradzeni, czy opuszczeni przez drugiego współmałżonka, będąc przekonanymi w sumieniu o ważności ich związku małżeńskiego, mają prawo do „stwierdzenia nieważności” ich małżeństwa w sensie prawa kościelnego czy do „rozwodu” w sensie prawa cywilnego w Polsce? Otóż ta ich wprawdzie nabyta poprzez sakrament małżeństwa, ale z racji ważnie i godziwie zawartego sakramentu małżeństwa nieutracalna godność sprawia, że taka osoba ani nie ma prawa do wspomnianego „stwierdzenia nieważności” w Kościele, ani do „rozwodu” w prawie polskim? Dlaczego?

Właśnie ze względu na rzecz najważniejszą, a mianowicie na ich powinnościowy status jako żony czy męża i nabudowaną na nim godności małżonka, która jest tylko i wyłącznie dopiero wskutek śmierci jednego ze współmałżonków utracalną, wcześniej pozostaje wiążąca, niezależnie od wielkości dramatu cierpienia i krzyża istniejącego małżeństwa. Taka jest potęga godności każdego człowieka w małżeństwie sakramentalnym oraz przynależąca do niej nie mniejsza potęga powinności względem osoby współmałżonka aż do jego lub własnej śmierci. Wcześniej ani sądom Kościoła Chrystusowego, ani sądom Państwa Polskiego nie wolno orzekać ważnego związku małżeńskiego za nieważny, bo stałoby to w sprzeczności z nauką Chrystusa o godności małżeństwa i jego nierozerwalności, czyli o powinności ocalenia go, wspierania i ochraniania na sposób możliwy dla Kościoła i Rzeczypospolitej Polskiej, która w 30 art. Konstytucji też naucza, iż „przyrodzona i niezbywalna godność stanowi źródło wolności i praw człowieka i obywatela. Jest ona nienaruszalna, a jej poszanowanie i ochrona jest obowiązkiem władz publicznych”.

„Obowiązywalność” prawa w sumieniu ze względu na jego doskonałość

Pan Bóg nie jest Stwórcą przypadkowym, lecz wprost przeciwnie, stwarza wciąż doskonałe stworzenie i daje mu doskonałe prawa, które określają całe jego życie, bo tylko wtedy jasne jest, że wiecznie doskonały Bóg w Trójcy Świętej Jedyny jest Kreatorem, który zarówno człowieka, jak i jego sumienie stwarza według Jego odwiecznej Mądrości i Miłości. Dlatego też prawdziwa jest nauka ostatniego Soboru inspirującego ludzkość do afirmacji siebie jako stworzenia Bożego, a tym samym do przyjęcia sumienia z wiążącym charakterem prawa z rąk samego Boga: „Sumienie nie jest więc autonomicznym i wyłącznym źródłem stanowienia o tym, co dobre i złe; głęboko natomiast jest w nie wpisana zasada posłuszeństwa względem normy obiektywnej, która uzasadnia i warunkuje słuszność jego rozstrzygnięć nakazami i zakazami, leżącymi u podstaw ludzkiego postępowania”. Człowiek dlatego nie może sobie lub innym dać prawa, czyli z tej racji nie może posiadać absolutnej autonomii, że nie potrafi sam siebie stworzyć, ponieważ nie jest Panem Bogiem. Stąd oczywiste jest dla jego prawego rozumu, aby swoje życie kształtować w oparciu o taki ład prawno-moralny, aby harmonizował z prawem Boga Najwyższego, gwarantującym mu drogę do prawdziwej pełni życia i wszelkiej doskonałości i tutaj na ziemi, i tam, w wiecznym Niebie.

„Czyń dobro, a unikaj zła” – imperatywem Boga Objawionego w prawym sumieniu ludzkim

Święty Jan Paweł II naucza bardzo jasno, iż fundamenty prawa stworzone przez Boskiego Stwórcę i podarowane każdemu człowiekowi, aby z ich pomocą osiągnął dobro swojego życia: „Osąd sumienia jest osądem praktycznym, to znaczy sądem, który wskazuje człowiekowi, co powinien czynić lub czego unikać, albo że ocenia czyn już przezeń dokonany. Jest osądem konkretnej sytuacji opartym na racjonalnym przeświadczeniu, że należy miłować i czynić dobro, a unikać zła. Ta pierwsza zasada rozumu praktycznego należy do prawa naturalnego, stanowiąc wręcz jego fundament, wyraża bowiem owo pierwotne rozumienie istoty dobra i zła, będące odblaskiem stwórczej mądrości Boga, które niczym niezniszczalna iskra (scintilla animae) rozjaśnia serce każdego człowieka. Podczas gdy prawo naturalne zawiera obiektywne i powszechne normy dotyczące dobra moralnego, to sumienie jest zastosowaniem prawa do konkretnego przypadku, dzięki czemu prawo staje się dla człowieka wewnętrzną regułą, wezwaniem do czynienia dobra w konkretnej sytuacji”.

Warto podkreślić, iż jednym z najważniejszych kryteriów prawości ludzkiego sumienia jest akceptacja imperatywności prawa Bożego danego człowiekowi, który generalnie i konkretnie może spełniać się jako człowiek na fundamencie dobra, w przeciwnym razie, czyli poprzez relatywizację swojego wiążącego charakteru sumienia, skazuje siebie na deformację i degradację moralną i każdą inną aż po niebezpieczeństwo utraty wiecznej szczęśliwości życia z Bogiem twarzą w Twarz. Sumienie jest więc tą instancją ludzkiego rozumu, która ostatecznie rozstrzyga dobroć lub złość ludzką, jak naucza nas wielki Rodak na Stolicy Piotrowej: „Sumienie formułuje zatem obowiązek moralny w świetle prawa naturalnego: jest to obowiązek czynienia tego, co człowiek poprzez akt sumienia poznaje jako dobro powierzone mu tu i teraz. Charakter uniwersalny prawa i powinności nie zostaje zniesiony, ale raczej potwierdzony przez fakt, że rozum określa ich zastosowanie w konkretnej sytuacji. Osąd sumienia jest ’ostateczną’ instancją, która orzeka o zgodności konkretnego zachowania z prawem; formułuje on normę bezpośrednią moralności dobrowolnego aktu, a tym samym dokonuje ’zastosowania prawa obiektywnego do konkretnego przypadku’”.

A zatem troska o prawość sumienia należy do priorytetowych na drodze odnowy Polaków i Polski dzisiaj, i w tym nikt i nic nas nie może i nie potrafi zastąpić. Trwać powinniśmy jako katolicki Naród na straży prawości sumień wszystkich w Rzeczypospolitej Polskiej – także prawości Trybunału Konstytucyjnego RP, by nie orzekał w sprzeczności z Konstytucją RP, jak miało to miejsce m.in. w kwestii funduszy OFE; strzec je pilnie przed każdą deformacją ideologiczną i bronić ich opcji dobra, bo tylko na drodze sumienia poświęconego Dobru Najwyższego Pana i dobru tego życia Polska będzie Polską, a Polak Polakiem według zamysłu Boskiego Władcy i zarazem Króla Polski oraz całego wszechświata.

Ks. prof. Tadeusz Guz, kierownik Katedry Filozofii Prawa KUL

Artykuł opublikowany na stronie: http://www.naszdziennik.pl/polska-kraj/148839,sumienie-w-nauczaniu-sw-ja...

avatar użytkownika intix

15. Sumienie w nauczaniu św. Jana Pawła II (9)

zdjęcie
Giotto di Bondone, Wjazd do Jerozolimy 1306 Zdjęcie: arch. / -


Jednym z ważniejszych aspektów zagadnienia sumienia ludzkiego jest kwestia prawdy jako drogi do dobra i pozostałych doskonałości dla całego bytowania osoby ludzkiej, czyli jej osobistego życia i wszelkiego działania. Można postawić tezę, że w pewnym sensie to, kim jest ostatecznie człowiek, rozstrzyga się w jego relacji do prawdy będącej duchową bramą istnienia człowieka w jego sumieniu.

Tak jak w rozumie teoretycznym chodzi o poznanie prawdy o rzeczywistości Boga, człowieka i świata, tak w sumieniu jako rozumie praktycznym chodzi o to, jak być powinno, względnie jak człowiek powinien postąpić, aby stać się moralnie (tzn. także praktycznie) człowiekiem świętym według pierwotnego planu stworzenia osoby ludzkiej przez wiecznie Świętego Boga jako Kreatora. Czas i przestrzeń tego kosmosu dane są każdemu człowiekowi jako ramy życia, aby właśnie w nich zrealizować siebie w prawdzie oraz dopomóc drugiemu we wzroście ku osobistej świętości.

„Źródłem godności sumienia jest zawsze prawda”

Czy można być w pełni człowiekiem poza prawdą lub wbrew prawdzie? Święty Jan Paweł II występuje jako orędownik sumienia prawego, czyli opartego na niekwestionowalnej prawdzie, do której przecież każdy z ludzi globu jako istota rozumna jest z natury swojej rozumności zdolny: „W przypadku sumienia prawego mamy do czynienia z przyjętą przez człowieka prawdą obiektywną, natomiast w przypadku sumienia błędnego – z tym, co człowiek subiektywnie uważa mylnie za prawdę. Nie wolno jednak nigdy mylić błędnego ’subiektywnego’ mniemania o dobru moralnym z prawdą ’obiektywną’, ukazaną rozumowi człowieka jako droga do jego celu, ani też twierdzić, że czyn dokonany pod wpływem prawego sumienia ma taką samą wartość jak czyn, który człowiek popełnia, idąc za osądem sumienia błędnego”.

Zarówno „prawość”, jak i „błąd” moralny zakładają istnienie prawdy, w przeciwnym razie zatraciłyby swój sens. Bez prawdy nie byłoby bowiem ani prawości, ani błądzenia, lecz po prostu chaos postaw, co sprzeciwia się Bogu jako Wiecznemu Prawodawcy i Jego Wiecznemu Porządkowi, będącemu przecież Wieczną Prawdą, czyli absolutną zgodnością Jego Życia z Jego Rozumem Boskim. Tylko upadły „duch nieprawości” i „kłamstwa”, tzn. diabeł, jest uosobieniem anarchii piekielnej i każdy, kto w państwie czy Kościele św., w nauce, sztuce, polityce, gospodarce czy handlu wprowadza anarchię, jest zniewolony tym „ojcem kłamstwa” i poprzez to zatraca swoją godność „dziecka Bożego” z sumieniem-darem Boga Przenajświętszego, ponieważ tylko na fundamencie prawdy mamy do czynienia z respektowaniem prawości ludzkiego sumienia i jego wrodzonej godności bytowej.

Co czynić w obliczu takich systematycznych prób i procesów zniewoleń ludzkich sumień dzisiaj – także w naszej katolickiej Polsce?

Konieczność permanentnego oczyszczania sumień światłem Prawdy Najwyższego

Łatwo się usprawiedliwiać, że „nie potrafimy poznać prawdy do końca” i dlatego „nasze postępowanie nie jest prawe”, ale powstaje pytanie, czy zadaliśmy sobie tyle trudu, aby poznać prawdę i żyć nią na co dzień. Papież Polak nie przestaje uwrażliwiać nas na konieczność pracy nad sumieniem i jego przyjaźnią z prawdą, która czasami kosztuje człowieka wiele wyrzeczeń i ofiar, ale wszystko po to, by być coraz doskonalszym człowiekiem prawego sumienia: „Zło dokonane z powodu niepokonalnej niewiedzy lub niezawinionego błędu sumienia może nie obciążać człowieka, który się go dopuścił, ale także w tym przypadku nie przestaje być złem, nieporządkiem w stosunku do prawdy o dobru. Co więcej, dobro nierozpoznane nie przyczynia się do wzrostu moralnego osoby, która je czyni, gdyż jej nie doskonali i nie pomaga jej zwrócić się ku najwyższemu dobru. Tak więc zanim znajdziemy łatwe usprawiedliwienie, zasłaniając się własnym sumieniem, powinniśmy rozważyć słowa Psalmu: ’kto jednak dostrzega swoje błędy? Oczyść mnie od tych, które są skryte przede mną’ (Ps 19 [18],13). Istnieją winy, których nie dostrzegamy, ale które mimo to nie przestają nimi być, ponieważ to my nie chcieliśmy dotrzeć do światła (por. J 9,39-41), co obciąża nas moralnie i zadłuża względem wprawdzie Miłosiernego, ale równocześnie wiecznie Sprawiedliwego Pana i Boga.

Niezmienność prawdy o sumieniu ludzkim w obliczu zmian w kosmosie i kulturze

Nierzadko zdarza się w namyśle niektórych ludzi nad sumieniem, że zmiany dokonujące się w świecie przyrody, a tym samym w cielesności człowieka oraz w jego dziełach, czyli w kulturze, są dla nich podstawą do relatywizacji niezmiennej prawdy o ludzkim sumieniu jako pochodzącym od Boskiego Stwórcy i prawdy o niezmiennych zasadach moralnych, jak np. Dekalog.

Sprzeciwia się tej opinii nauka Papieża z Polski, który zobowiązuje każdą i każdego do odkrycia niezmiennych prawd w porządku prawno-moralnym, ponieważ one realnie istnieją i to paradoksalnie w każdym ludzkim sumieniu – także w tych, którzy je odrzucają, a nawet zwalczają, twierdząc m.in., że tym samym ”ratują demokrację„: ”Oczywiście, należy poszukiwać i znajdywać coraz właściwsze ujęcia uniwersalnych i trwałych norm moralnych, aby bardziej odpowiadały one różnym kontekstom kulturowym, by zdolne były lepiej wyrażać ich niezmienną aktualność w każdym kontekście historycznym, by pozwalały prawidłowo rozumieć i interpretować zawartą w nich prawdę. Ta prawda prawa moralnego, podobnie jak prawda ’depozytu wiary’, ujawnia się stopniowo w ciągu stuleci: wyrażające ją normy w swej istocie pozostają w mocy, muszą jednak być uściślane i definiowane ’eodem sensu eademque sententia’ w świetle historycznych okoliczności przez Magisterium Kościoła, którego decyzję poprzedza i wspomaga proces ich odczytywania i formułowania dokonujący się w umysłach wierzących i w ramach refleksji teologicznej„. Wynika to po prostu z tego, że człowiek nie jest Panem Bogiem i potrzebuje czasu, ale także systematyczności w zgłębianiu prawdy o ładzie życia, nie może się od tego wysiłku zdyspensować, jeżeli pragnie pozostać, względnie stawać się, coraz bardziej człowiekiem w sensie moralnym.

Czy człowiek sam, czyli z natury swojej, jest w stanie osiągnąć doskonałą prawość moralną?

Ostateczna prawdziwość ludzkiego sumienia wymaga światła Bożej łaski w postaci wiary

Nie było epoki w dziejach historii ludzkiego poznania świata, aby postawione pytanie nie pojawiło się w jakiejś postaci, wskazując na konieczność pomocy Boskich mocy we wspinaczce człowieka jako istoty moralnej na szczyty doskonałości bytowej. Jan Paweł II Wielki daje na to jasną odpowiedź: ”Powołani do zbawienia poprzez wiarę w Jezusa Chrystusa, ’światłość prawdziwą, która oświeca każdego człowieka’ (J 1,9), ludzie stają się ’światłością w Panu’ i ’dziećmi światłości’ (por. Ef 5,8) i uświęcają się przez ’posłuszeństwo prawdzie’ (por. 1 P 1,22)„.

Pełnia ludzkiej świętości dokonuje się w ścisłej współpracy człowieka sumienia z łaską Boga, stąd zasadna jest katolicka zasada: ”Natura et gratia„ (”natura i łaska„). Jeżeli zatem zabraknie albo pracy samego człowieka w jego naturze rozumnej i wolnej w pracy nad sobą, albo łaski Bożej, albo obydwóch zasad, to nie będzie doskonałości ludzkiej w aspekcie moralności. Dlaczego posłuszeństwo właśnie Bogu jako Prawdzie jest aż tak decydujące, aby stać się ”świętym, jak On jest Święty„?

”Posłuszeństwo„ Prawdzie Boga – konieczne dla uzyskania i ocalenia prawdy sumienia

Skoro Bóg Objawiony w Jezusie z Nazaretu jest Stwórcą człowieka, to tylko na drodze posłuszeństwa Jemu jako Władcy i Królowi człowiek może uzyskać kształt sumienia godny jego Kreatora. Przecież przez ”nieposłuszeństwo jednego grzech wszedł na świat„, tak też przez ”posłuszeństwo„ ”nowego Adama„, czyli Chrystusa jako Boga-Człowieka powróciła utracona przez ludzkość łaska uświęcająca. Czy taka dwutorowa droga ludzkiego sumienia jest drogą łatwą? Papież nie ma wątpliwości, że ”to posłuszeństwo nie zawsze jest łatwe. W następstwie tajemniczego grzechu pierworodnego, popełnionego za poduszczeniem Szatana, który jest ’kłamcą i ojcem kłamstwa’ (J 8,44), człowiek ustawicznie doznaje pokusy, by odwrócić wzrok od Boga żywego i prawdziwego i skierować go ku bożkom (por. 1 Tes 1,9), przemieniając ’prawdę Bożą w kłamstwo’ (por. Rz 1,25); przytępia to również jego zdolność poznawania prawdy i osłabia wolę poddania się jej. W konsekwencji człowiek, ulegając relatywizmowi i sceptycyzmowi (por. J 18,38), zaczyna szukać złudnej wolności poza samą prawdą„, której tam nigdy nie znajdzie, ponieważ jej tam nie ma. Szatan zamienił ”królestwo prawdy„ na swoje potępione przez niego samego ”królestwo kłamstwa„, którego najważniejszym celem jest zabić każdą napotkaną bytowość, bo to jest istotą kłamstwa, które ”ugruntowało„ krainę nieskończonej śmierci, co jest paradoksem wszystkich paradoksów. Czy w tym zmaganiu z takim antyduchem dziejów grzechu ludzkie sumienie może ponieść porażkę?

Prawda sumienia jest niezniszczalna do końca przez ducha czasu i świata

Gdyby Bóg stworzył człowieka np. na drodze ewolucji, to byłby słabym stworzeniem, przeznaczonym z natury, aby stać się materiałem rozwoju wyższego od niego gatunku istot żywych, ale tak nie było i nie jest. Dlatego też teza papieska jest zgodna z nauczaniem moralnym Kościoła katolickiego: ”Ciemności błędu i grzechu nigdy jednak nie zdołają do końca zgasić w człowieku światła Boga Stwórcy. W głębi serca stale tęskni on za absolutną prawdą i pragnie w pełni ją poznać, czego wymownym dowodem są niestrudzone poszukiwania, jakie człowiek prowadzi na każdym polu i w każdej dziedzinie. Jeszcze dobitniej tego dowodzi jego poszukiwanie sensu życia. Rozwój nauki i techniki bowiem, choć stanowi wspaniałe świadectwo inteligencji i wytrwałości człowieka, nie odpowiada jeszcze na ostateczne pytania religijne ludzkości, ale raczej jest dla niej bodźcem, by podjąć najboleśniejsze i rozstrzygające zmagania, które toczą się w sercu i sumieniu„.

Człowiek sumienia ma odwagę egzystencji z powyższych racji, a mianowicie, że Prawda Boska jest zawsze zwycięska i nasze zwycięstwa życia mają w Niej swoje źródło życia i źródło doskonałego działania, niezależnie od trudów, które człowiek w swoim sumieniu musi podjąć i potrafi je przezwyciężyć. Niekiedy nie znamy okoliczności tych moralnych zwycięstw – nawet tych z pozoru najtragiczniejszych, jak świadectwo męczeństwa za Prawdę, gdyby nie zaistniała ta najwyższego formatu konfrontacja prawdy z kłamstwem. Czy znalibyśmy dzisiaj na całym globie św. Maksymiliana Marię Kolbego czy bł. ks. Jerzego Popiełuszkę, jeżeli niemieccy naziści i komunistyczni zbrodniarze PRL nie dokonaliby na ich Osobach aktów zbrodni? To nie jest argument za jakimkolwiek usprawiedliwianiem takich zbrodni, lecz jedynie fakt świadczący o zawsze zwycięskim człowieku Bożym.

Sejm, Senat, Prezydent i Trybunał Konstytucyjny RP mają ten sam obowiązek prawno-moralny stania na straży prawdy o prawości sumień wszystkich Polaków

Nauczanie św. Jana Pawła II wyostrza ducha powinności ”reprezentantów„ Narodu Polskiego, którzy w jego imieniu oraz w Imieniu Boga jako niebiańskiego Króla sprawują władzę w Rzeczypospolitej. Jego słowa odnoszą się oczywiście do wszystkich polityków świata, ale my je przytaczamy w kontekście naszego Państwa: ”Gdy większość parlamentarna lub społeczna uchwala, że zabicie jeszcze nienarodzonego życia ludzkiego jest prawnie dopuszczalne, choćby nawet pod pewnymi warunkami, to czyż nie podejmuje tym samym decyzji ’tyrańskiej’ wobec najsłabszej i najbardziej bezbronnej ludzkiej istoty? Sumienie powszechne słusznie wzdryga się w obliczu zbrodni przeciw ludzkości, które stały się tak smutnym doświadczeniem naszego stulecia. Czyż te zbrodnie przestałyby być zbrodniami, gdyby nie popełnili ich pozbawieni skrupułów dyktatorzy, ale gdyby nadała im prawomocność zgoda większości?„. Dlaczego nie ”większość„ decyduje o prawdzie, bo po prostu ”ilość„ zawdzięcza swoje istnienie ”Prawdzie„ Trójcy Świętej, a zatem zawsze prawda góruje nad ilościami, co oznacza w odniesieniu do prawdy o każdym człowieku: nienarodzonym i narodzonym, zdrowym i chorym, młodym i sędziwym, że każdy polityk winien jest mu bezwzględny respekt. Takiej postawy oczekuje z całą pewnością gros Polaków, którzy wspierać będą tylko polityków polskich o prawych sumieniach, ponieważ tylko tacy zasługują na miano ”polityka„ – ”sługi„ dobra wspólnego Rzeczypospolitej Polskiej.

Ks. prof. Tadeusz Guz, kierownik Katedry Filozofii Prawa KUL

Artykuł opublikowany na stronie: http://www.naszdziennik.pl/mysl/149239,sumienie-w-nauczaniu-sw-jana-pawl...

avatar użytkownika intix

16. Sumienie w nauczaniu św. Jana Pawła II (10)

zdjęcie
Boże Narodzenie, Bicci di Neri, 1470,
Lindenau-Museum, Altenburg Zdjęcie: / -


Skoro stwierdziliśmy za Ojcem Świętym z Polski, że człowiek jest doskonały wtedy, gdy postępuje zgodnie ze swoim sumieniem, ale określonym w swojej naturze przez prawdę, to tylko w wierności prawdzie można więc mówić o postawie godnej człowieka, czyli o „człowieku sumienia”. Natomiast każda forma sprzeczności, względnie jakiejkolwiek niezgodności osoby ludzkiej wobec prawdy wyklucza uznanie go za prawego i sumiennego. Co więcej, nawet jego własne sumienie mówi mu o tym w jego duchowym wnętrzu i staje się tym samym jego pierwszym sędzią.

Obecny spór o Trybunał Konstytucyjny jest w gruncie rzeczy sporem o prawdę sumienia jako podstawę porządku konstytucyjnego w Polsce, o prawdę sumienia jako fundament wszystkich aktów orzecznictwa Trybunału oraz o prawdę sumienia jako ostoję Narodu i społeczeństwa. Także Prezydent RP, mając wątpliwości co do praworządności ducha lub litery poszczególnych zapisów ustawowych, może korzystać z zagwarantowanej „każdemu” w art. 53 Konstytucji RP „wolności sumienia” i jak się w świetle orzeczenia Trybunału okazało, Prezydent słusznie, czyli praworządnie, postąpił, nie przyjmując ślubowania od tych Kandydatów na sędziów TK, którzy zostali wybrani na gruncie poważnego zranienia porządku naszej polskiej Konstytucji. Trybunał Konstytucyjny jest także zobligowany naszą Konstytucją do respektowania tego artykułu względem Osoby Prezydenta Polski, w przeciwnym razie sam złamie porządek konstytucyjny.

W tym kontekście szokujący jest fakt, iż tzw. ratownicy „demokracji” w naszym Państwie, którzy jeszcze nie tak dawno systemowo zamykali usta Narodowi, ani jednym słowem nie nadmieniają kwestii prawdy w stanowieniu i interpretacji prawa i dlatego rozmijają się z racji przyjętych przesłanek ideologicznych (głównie neomarksistowskich i neoliberalnych) z istotą obecnego sporu prawnego i nie stanowią nadziei, lecz zasadnicze niebezpieczeństwo dla polskiej racji stanu – także na forum międzynarodowym, o czym świadczy ich moralnie negatywny akt donosu do Unii Europejskiej na Rząd Rzeczypospolitej Polskiej, będący typem zdrady polskości, czyli zdradą prawdy o Polsce dzisiaj. Jak się tego wystrzec? Co należy czynić, aby tworzyć polskość, a nie ją osłabiać czy niszczyć?

Sumienie bogate prawdą kształtuje wolność

Sumienie bogate prawdą stanowi podstawę do kształtowania się wolności ludzkiej w kierunku dobra, bo tylko w decyzji człowieka sumienia na program dobra i jego permanentną konkretyzację na każdym poziomie myślenia, języka i czynu okazuje się on człowiekiem prawdziwie wolnym „do” dobra jako dobra. Innymi słowy, osoba ludzka w opcji dobra nie tylko potwierdza siebie jako sumienną, lecz, co więcej, rozwija się jako istota moralna, poszerzając tym samym, czyli poprzez dobro, swoją przestrzeń bycia wolną. Papież z Polski powraca chętnie do „podstawowego pytania, które młodzieniec z Ewangelii postawił Jezusowi: ’Nauczycielu, co dobrego mam czynić, aby otrzymać życie wieczne?’. Posłany przez Jezusa, aby głosić Ewangelię i ’nauczać wszystkie narody […] ucząc je zachowywać wszystko, co On przykazał’ (por. Mt 28,19-20), Kościół udziela dziś tej samej odpowiedzi, co niegdyś Nauczyciel: światło i moc w niej zawarte zdolne są rozstrzygnąć najbardziej sporne i skomplikowane kwestie. To samo światło i moc każe Kościołowi nieustannie rozwijać refleksję moralną w kontekście interdyscyplinarnym, co jest niezbędne zwłaszcza ze względu na nowe problemy”.

Kościół Chrystusowy jest w ostatnich 2000 lat najdoskonalszym nauczycielem wolności człowieka, tzn. uczy ludzi bycia wolnymi w Chrystusie jako Objawionej i Wiecznej Wolności Syna Bożego, będącego, jak Bóg Ojciec i Duch Święty, zarazem Wieczną Miłością, czyli Boską Dobrocią. Tak sam Bóg określa wiecznie wolność swoją, czyli ON wiecznie jest „Dobry” i pełen „Miłości”. Czy tak myślą zwolennicy koncepcji „demokracji” Marksa i Engelsa np. w dzisiejszej Polsce?

Instytucje zniewalania i deprawacji ludzkich sumień

Marksistowska „demokracja” odrzuca wiecznie wolnego Boga chrześcijańskiego i w Jego miejsce wprowadza „państwo demokratyczne” jako „państwo ateistyczne” i „demokratycznie” (obojętnie, czy większościowo, czy mniejszościowo) pragnie określać całą rzeczywistość wbrew Prawdzie Boskiej, wbrew Miłości i Dobroci Boskiej, wbrew Prawu Bożemu i dlatego tak jak marksizm-leninizm nigdy nie był prawym nauczycielem wolności ludzkiej, tak też ta ideologia, podobnie jak liberalizm, który twierdzi, że „wybrane” jednostki są wolne, ale wedle swawoli ideologii liberalizmu i nie dla dobra wspólnego jako celu wolności obywatelskiej, lecz tylko dla dobra wspomnianych „wybranych”, jest w stanie dla swojego materialnego lub innego typu powodzenia doczesnego zbudować cmentarzyska z setkami milionów nadużytych przez nich istnień ludzkich, czego przykładem są m.in. w sensie polskim miliony prześladowanych i wypędzonych politycznie w PRL czy gospodarczo w III RP Polaków, a w sensie globalnym Naród Chin. O czym świadczą te procesy – także prawno-moralne?

Zniewalanie sumień zakłada negację katolickiej nauki o prawie naturalnym jako porządku wolności ludzkiej

Sumienie i wolność tworzą nierozerwalny splot duchowy dla wzrostu człowieka ze wszystkim, co go stanowi. A zatem każda próba ideologiczna niszczenia tej życiodajnej symbiozy rozumu i wolnej woli, czyli sumienia i wolności, bazuje na odrzuceniu porządku życia ustanowionego przez Boskiego Stwórcę, o czym pisze Jan Paweł II: „W ten sposób odrzuca się tradycyjną doktrynę o prawie naturalnym, o powszechności i niezmiennej ważności jej nakazów; uważa się, że niektóre elementy nauczania moralnego Kościoła są po prostu nie do przyjęcia; że Magisterium może się wypowiadać w kwestiach moralnych tylko po to, by ’zachęcać sumienia’ i ’proponować wartości’, z których każdy będzie sam czerpał inspirację dla autonomicznych decyzji i wyborów życiowych”, co prowadzi nieuchronnie do relatywizmu prawno-moralnego, z którym Rzeczpospolita Polska zmaga się nie tylko w aktualnej debacie wokół Trybunału, lecz także wewnątrz środowisk katolickich.

Apel Papieża Polaka: Ocalić prawość, a tym samym wolność sumień do dobra w edukacji duchowieństwa i narodu

Święty Jan Paweł II jako precyzyjny diagnostyk rzeczywistości pisze dość zaskakujące słowa: „W szczególności należy zwrócić uwagę na rozdźwięk między tradycyjnym nauczaniem Kościoła a pewnymi poglądami teologicznymi, rozpowszechnianymi także w Seminariach i na Wydziałach Teologicznych, na temat zagadnień o ogromnym znaczeniu dla Kościoła i dla zgodnego z wiarą życia chrześcijan, a także dla relacji międzyludzkich. Podnosi się pytania takie, jak: czy Boże przykazania, wpisane w serce człowieka i stanowiące element Przymierza, mogą rzeczywiście być światłem dla codziennych decyzji podejmowanych przez poszczególnych ludzi i całe społeczności? Czy można być posłusznym Bogu, a więc miłować Boga i bliźniego, nie przestrzegając tych przykazań w każdej sytuacji? Rozpowszechniona jest także opinia, która podaje w wątpliwość istnienie wewnętrznego i nierozerwalnego związku pomiędzy wiarą a moralnością, tak jakoby tylko wiara miała decydować o przynależności do Kościoła i o jego wewnętrznej jedności, natomiast byłby do przyjęcia pluralizm opinii i sposobów postępowania, uzależnionych od indywidualnego osądu subiektywnego sumienia lub od złożoności uwarunkowań społeczno-kulturowych”.

Zrozumiały jest wprawdzie fakt, iż każdy człowiek jest niepowtarzalny i wyjątkowy, ale to nie oznacza, że każdy może tworzyć sobie prawo dowolnie i określać, co jest dobre, a co jest złe dowolnie, czyli tworzyć sobie własną moralność. To jest właściwie treść relatywizmu prawno-moralnego – także niestety w poglądach niektórych osób duchownych, co jest sprzeczne z nauczaniem moralnym Chrystusa i Jego Kościoła św., co uwidoczniła synodalna debata nad katolickim rozumieniem małżeństwa i rodziny. Przykazania Boże są te same dla wszystkich. Dlaczego? Z bardzo prostej racji, ponieważ sam Pan Bóg w Trójcy Świętej Jedyny jest zarówno Wieczną Wolnością, jak i Wiecznym Prawem, czyli Wieczną Prawdą, która jest Miłością i Wieczną Miłością, która jest Wiecznym Prawem i zarazem Wiecznym Dobrem. My, ludzie, uczymy się tej wiekuistej tożsamości Wolności i Prawa oraz Prawdy i Dobra w Bogu samym, bo tylko na tej drodze dotrzemy faktycznie do Nieba, czyli na tej drodze uczymy się wolności i czynu na miarę godności dziecka Bożego.

Szczytem prawości wolnego sumienia ludzkiego – czyn na miarę ładu Bożego

Ojciec Święty Jan Paweł II naucza: „Relacja między ludzką wolnością a prawem Bożym, której żywą siedzibą, ukrytą we wnętrzu osoby, jest sumienie, ujawnia się i urzeczywistnia w ludzkich czynach. Właśnie poprzez swoje czyny człowiek doskonali się jako człowiek powołany do tego, żeby z własnej woli poszukiwał swego Stwórcy i by trwając przy Nim, dochodził w sposób wolny i pełny do błogosławionej doskonałości”. Tylko w Panu Bogu człowiek jest najdoskonalej wolny, prawy i dynamiczny na „obraz i podobieństwo” dynamiki Boskiego Stwórcy. Takiej aktywności potrzebujemy jako Naród katolicki i nie możemy ustawać i pozwolić na to, aby jakiekolwiek ideologie odcinały naszą polską wolność od prawego i dobrego czynu. Ta droga jest drogą do prawdziwej i owocnej wolności ludzkiego ducha.

Czy człowiek jest rzeczywiście wolny względem wiekuistej Wolności Boga?

Pytanie to zostało postawione przed wiekami, ale dyskutowane jest przez wielu do dzisiaj. Katolicyzm, w przeciwieństwie do wszystkich nurtów myślenia protestanckiego, dał pozytywną odpowiedź ze względu na jego nauczanie o wiecznej Wolności Boga, który ze swojej Wolności i dla wolności oraz ze swojej Miłości i dla miłości powołał wolnych aniołów i wolnych ludzi. Stąd do samych aniołów i ludzi osobiście należy w dosłownym sensie wolna odpowiedź na Boską Wolność i Miłość. Papież podkreśla, iż to nauczanie przyniosło odpowiedni skutek w dziejach człowieka i rozumieniu jego wolnej oraz obdarzonej sumieniem, czyli godnej, istoty: „Tak zatem pogłębiona wrażliwość na godność ludzkiej osoby i na jej wyjątkowość, a także należny respekt dla decyzji sumienia stanowi niewątpliwie pozytywny dorobek współczesnej kultury. Wrażliwość ta, sama w sobie autentyczna, wyrażana jest na różne sposoby, mniej lub bardziej odpowiednie. Niektóre z nich jednak odchodzą od prawdy o człowieku jako stworzeniu Boga i Jego obrazie i dlatego muszą zostać skorygowane lub oczyszczone w świetle wiary”, która powinna być także przeniknięta miłością, tak zresztą jak całe życie i działanie ludzkie. A czy w religii człowiek pozostaje także wolnym?

„Wolność religijna” uzasadniona wolnością człowieka względem Boga

Człowiek w żadnym aspekcie – także przed Obliczem Bożym – nie jest rzeczą lub instrumentem, lecz istnieje „dla niego samego”, czyli jest substancjalną osobą, bo tak został przez samego Pana kosmosu stworzony. Z tej też racji głęboko uzasadnione są, jak naucza za Soborem Watykańskim II Papież z Polski, „zwłaszcza prawo do wolności religijnej oraz szacunek dla sumienia poszukującego prawdy”, które „uważane są coraz powszechniej za fundament integralnie pojętych praw osoby”, ale naturalnie nie w jakimkolwiek sensie ideologicznym. Dlatego też relacja każdego człowieka względem religii powinna być od dziecięcych lat kształtowana w duchu wolności, tzn. aby każdy człowiek jako człowiek w sposób ludzki, czyli rozumny i wolny, dokonywał wyboru, afirmacji i życia religią – prawdziwą religią, tzn. objawioną przez samego Boga, co w najdoskonalszy sposób dokonało się w Objawieniu Wcielonego Syna Bożego Jezusa Chrystusa jako też Syna Najświętszej Niepokalanej Dziewicy Bogurodzicy Maryi w Betlejem.

Ks. prof. Tadeusz Guz, kierownik Katedry Filozofii Prawa KUL

Artykuł opublikowany na stronie: http://www.naszdziennik.pl/mysl/149929,sumienie-w-nauczaniu-sw-jana-pawl...

avatar użytkownika intix

17. Sumienie w nauczaniu św. Jana Pawła II (11)

zdjęcie
Fragment fresku „Dysputa o Najświętszym Sakramencie”,
Rafael Santi, 1510-1511, Stanze Watykańskie Zdjęcie: / -


Wolność człowieka jest ukierunkowana przez samego Boskiego Stwórcę człowieka jako mężczyzny i jako kobiety na Boskie prawo moralne, wpisane w ludzkie „serce”: „Macie pilnie zachować przykazania, polecenia i ustawy, które dał wam PAN, wasz Bóg. Czyń to, co jest słuszne i dobre w oczach PANA, aby ci się dobrze powodziło”.
I dodał Pan Bóg: „Niech słowa, które ci dziś przekazuję, trwają w twoim sercu”, czyli w sumieniu każdego człowieka, któremu Bóg Objawiony jako Stwórca zawierzył prawa Dekalogu. Także inne „ustawy i przykazania, które daję tobie, twoim dzieciom i wnukom, po wszystkie dni twego życia, abyś mógł długo żyć”, są podarowane naszemu sumieniu, aby nie było ono puste lub zdezorientowane i zagubione na drodze ku wieczności, lecz wprost przeciwnie, aby miało światło prawego ładu. Stąd naturalna jest postawa prawości ludzkiej, która wyznaje na kartach Pisma św. w odpowiedzi na dar Boskiego prawa: „Nasza prawość będzie więc polegała na tym, że będziemy pilnie przestrzegać tych wszystkich przykazań PANA, naszego Boga, tak jak nakazał”, bo tylko postawa prawości jako podstawy sprawiedliwości prowadzi do Boga i do człowieka oraz do spełnienia się każdego jako osoby ludzkiej, o czym pisze Norwid: „Bo wolność?… jest to celem przetrawienie Doczesnej formy. Oto wyzwolenie!… Więc po co cel mój, Boga, mi zakrywa – ? A Bóg mój – żywot jest i zmartwychwstanie, I to jest wszystek cel, choć przez konanie”.

O taki ład, w którym sam Bóg przenika Polskę aż po jej istotę, chodzi zarówno w naszym Narodzie i Ojczyźnie, w Państwie i Kościele św., tzn. w całej Rzeczypospolitej Polskiej. Konstytucja RP zdolna jest jedynie regulować porządek doczesny Polski, a więc tylko pewien wymiar prawa ze względu na to, iż ponad naszą Konstytucją stoją: prawo naturalnie i Boskie, do których zresztą nawiązuje nasza Ustawa Zasadnicza w swojej Preambule, co jednak wymaga doprecyzowania w nowym projekcie, jak zresztą też uznanie wyższości naszej Konstytucji ponad regulacjami prawa międzynarodowego: „Niech niewolniki nie będziem ludzkiemi, Bo wolność tam jest, gdzie Duch Pański czuwa” (C.K. Norwid).

Sumienie człowieka i Boskie prawo moralne

W każde sumienie ludzkie Bóg w Trójcy Świętej Jedyny i wiecznie istniejący wprowadził swoje prawo moralne, aby człowiek miał prawe narzędzie do formowania swojej wolności. Wolność człowieka nie jest dla niej samej, lecz dla dobra człowieka, czego nie podziela szereg trendów ideologicznych naszych czasów, nad czym ubolewa Papież z Polski: „I tak, w niektórych nurtach myśli współczesnej do tego stopnia podkreśla się znaczenie wolności, że czyni się z niej absolut, który ma być źródłem wartości. W tym kierunku idą doktryny, które zatracają zmysł transcendencji lub które otwarcie deklarują się jako ateistyczne. Sumieniu indywidualnemu przyznaje się prerogatywy najwyższej instancji osądu moralnego, która kategorycznie i nieomylnie decyduje o tym, co jest dobre, a co złe. […] Wskutek tego zanikł jednak nieodzowny wymóg prawdy, ustępując miejsca kryterium szczerości, autentyczności, ’zgody z samym sobą’, co doprowadziło do skrajnie subiektywistycznej interpretacji osądu moralnego”, z czym mamy do czynienia niekiedy w prawodawstwie i orzecznictwie polskim, uwidaczniającym się dzisiaj w sporze o pozycję Trybunału Konstytucyjnego w polskim prawie.

Stanowisko ateizmu lub subiektywizmu, które nie jest w stanie doświadczalnie udowodnić „kreacji” samego siebie, usiłuje pomimo to uczynić siebie najwyższym i ostatecznym prawodawcą oraz interpretatorem prawa, co jest sprzecznością, a upieranie się przy niej ewidentną niedorzecznością. Nasze ludzkie sumienie i nasza ludzka wolność mają tę samą granicę w realnej bytowości prawa moralnego w nas. Tej granicy nie powinno się rozumieć w sensie negatywnym, jak właśnie czyni to wielu ateistycznie i relatywistycznie myślących prawników oraz przedstawicieli socjalistycznego, względnie liberalistycznego chrześcijaństwa, m.in. w Polsce, choćby w środowisku katolewicy i KOD-u jako neomarksistowskiej „międzynarodówki”, lecz jako coś, co życie ludzkie rozwija, nadaje mu kierunek i zapewnia dobro jego bytu, a tym samym dobro Państwa i Kościoła. Zapewne też do nich Norwid odnosi swoje słowo: „Pospolita-rzecz, panowie – To nie nierządnica! Lecz w gwiaździstym złotogłowie Czysta anielica”, czyli prawa Polska, a nie anarchiczna w sensie „demokracji” „państwa ateistycznego” Marksa i Engelsa. Dlaczego takie procesy mają miejsce dzisiaj?

Zacieranie prawdy o syntezie sumienia

Święty Jan Paweł II w swojej przenikliwej duchowości dostrzegł poważny problem w historii ludzkiego rozumu, który relatywizując prawdę o obiektywnym, powszechnym i absolutnie wiążącym w sumieniu każdego Boskim prawem moralnym faktycznie relatywizuje też samo sumienie, a poprzez to realne istnienie całego człowieka: „Jak łatwo zrozumieć, istnieje związek między tą ewolucją a kryzysem wokół zagadnienia prawdy. Zanik idei uniwersalnej prawdy o dobru, dostępnym poznawczo dla ludzkiego rozumu, w nieunikniony sposób doprowadził także do zmiany koncepcji sumienia: nie jest już ono postrzegane w swojej rzeczywistości pierwotnej, czyli jako akt rozumowego poznania dokonywany przez osobę, która w określonej sytuacji ma zastosować wiedzę uniwersalną o dobru i tym samym wyrazić swój sąd o tym, jaki sposób postępowania należy uznać tu i teraz za słuszny. Powstała tendencja, by przyznać sumieniu jednostki wyłączny przywilej autonomicznego określania kryteriów dobra i zła oraz zgodnego z tym działania. Wizja ta łączy się z etyką indywidualistyczną, według której każdy człowiek staje wobec własnej prawdy, różnej od prawdy innych”.

Istotą liberalistycznego indywidualizmu, podobnie jak zresztą pozostałych ideologii, jest częściowe bądź totalne negowanie człowieka i Boga. Czym powodowane są tego typu tendencje? Papież Polak sądzi, że „te różnorodne koncepcje stanowią podłoże nurtów myślowych, według których istnieje antynomia między prawem moralnym a sumieniem, między naturą a wolnością”. Antynomia ta wyrasta z fałszywie pojętej bytowości prawa i bytowości sumienia, co nie jest prawdą. Wprost przeciwnie, Bóg Stwórca nie pomylił się i nie stworzył zbrakowanych, lecz doskonałych ludzi i dał im też doskonałe prawo.

Obronić niezmienne prawo w sumieniu

Nieprzypadkowo Chrystus powołał do istnienia Kościół na skale św. Piotra, aby człowiek w drodze do Nieba miał pewną instytucję, która dopomoże mu w jego decyzjach i w ogóle w jego życiu sumieniem. Ojciec Święty Jan Paweł II naucza: „Stanowczość, z jaką Kościół broni uniwersalnych i niezmiennych norm moralnych, nie ma bynajmniej na celu umniejszać człowieka, ale służyć jego prawdziwej wolności: skoro nie istnieje wolność poza prawdą lub przeciw niej, należy uznać, że kategoryczna – to znaczy niedopuszczająca ustępstw ani kompromisów – obrona absolutnie niezbywalnych wymogów, jakie wypływają z osobowej godności człowieka, jest drogą do wolności i warunkiem samego jej istnienia”.

Oderwać zatem ludzkie sumienie od ładu Bożego oznacza nie tylko zdezorientowanie prawno-moralne osoby ludzkiej, lecz co więcej, wprowadzenie jej na drogę zniewolenia, ponieważ łamanie prawa jest łamaniem sumień, co prowadzi do zniewolenia.

Sumienie – domem Boskiego prawa

Papież stosuje w swoim nauczaniu, obok racji metafizycznych, czyli rozumowych, także argumentację biblijną, ukazując za św. Pawłem sumienie jako pewien dom prawa samego Boga w każdym z nas, jego rozumnych i wolnych stworzeń: „Ten sam fragment Listu do Rzymian, który pozwolił nam uchwycić istotę prawa naturalnego, ukazuje także biblijny sens sumienia, zwłaszcza w jego specyficznym związku z prawem: ’gdy poganie, którzy Prawa nie mają, idąc za naturą, czynią to, co Prawo nakazuje, chociaż Prawa nie mają, sami dla siebie są Prawem. Wykazują oni, że treść Prawa wypisana jest w ich sercach, gdy jednocześnie ich sumienie staje jako świadek, a mianowicie ich myśli na przemian ich oskarżające lub uniewinniające’”.

Sumienie bogate prawem moralnym

Wielkość sumienia wynika również z faktu jego bycia niewidocznym dla oczu „świadkiem” wartości prawno-moralnej myśli, języka i postaw człowieka. Ta zdolność wynika z obecnego w nim realnie prawa Bożego będącego światłem i zarazem kryterium moralnym dla każdej osoby ludzkiej: „Według słów św. Pawła sumienie w pewnym sensie stawia człowieka wobec prawa, samo stając się ’świadkiem’ w jego sprawie: świadkiem jego wierności lub niewierności prawu, to znaczy jego istotnej prawości lub niegodziwości moralnej. Sumienie jest świadkiem jedynym: to, co dokonuje się we wnętrzu osoby, jest zasłonięte przed oczyma jakiegokolwiek zewnętrznego obserwatora. Sumienie składa swoje świadectwo wyłącznie wobec samej osoby. Z kolei tylko ona sama zna własną odpowiedź na głos sumienia”.

Integralność, stabilność i zdrowie każdego człowieka zależą więc od tego, o czym świadczy jego sumienie. Jeżeli jego świadectwo jest zgodne z prawdą, dobrem i pięknem prawa Bożego, to taki człowiek staje się coraz bardziej nim samym, coraz bogatszym duchowo jako podmiot sumienia prawego, co ubogaca całą jego egzystencję i przyczynia się do radości istnienia, pomnażając tym samym jego zdrowie duchowo-psychiczno-emocjonalno-cielesne.

Prawe sumienie – gwarantem równości ludzi względem prawa

Dlaczego Kościół na przestrzeni wieków aż tyle uwagi poświęca sumieniu uformowanemu na prawie moralnym Boga Najwyższego i dlaczego aż tylu męczenników za prawość sumienia według Boskiego Prawodawcy posiada w swoim gronie?

Święty Jan Paweł II odpowiada na to pytanie, wskazując na konstruktywne znaczenie moralnie dobrego sumienia, o które troszczy się konsekwentnie Kościół św.: „Posługa ta jest skierowana ku każdemu człowiekowi, postrzeganemu w jedyności i niepowtarzalności jego egzystencji: tylko w posłuszeństwie uniwersalnym normom moralnym znajduje człowiek pełne potwierdzenie swojej jedyności jako osoba oraz możliwość prawdziwego wzrostu moralnego. I właśnie dlatego posługa ta jest skierowana ku wszystkim ludziom: nie tylko ku jednostkom, ale także ku wspólnocie i ku społeczeństwu jako takiemu. Normy, o których mowa, stanowią bowiem solidny fundament i trwałą gwarancję sprawiedliwego i pokojowego współżycia ludzi, a tym samym prawdziwej demokracji, która może się narodzić i wzrastać jedynie dzięki uznaniu równości wszystkich obywateli, posiadających takie same prawa i obowiązki.

W służbie dobra człowieka

Nie sposób wystarczająco podkreślać, iż prawo moralne w ludzkim sumieniu jest dla dobra człowieka, co jest, bądź powinno być przecież naturą każdego prawa jako prawa, aby służyć dobru osoby i każdej wspólnoty, którą człowiek tworzy, tzn. aby był bardziej człowiekiem. Akceptacja tego prawa jest obowiązkiem każdej władzy: rodzicielskiej, państwowej, politycznej, gospodarczej, medialnej czy kościelnej. Nikt też nie może zmieniać, ograniczać czy negować tych treści prawa, które są dane każdemu wraz z jego poczęciem się w łonie matki: ”Te przykazania są sformułowane w kategoriach ogólnych. Jednakże fakt, że ’osoba ludzka jest i powinna być zasadą, podmiotem i celem wszystkich instytucji społecznych’, pozwala wyrazić je ściślej i bardziej jednoznacznie w postaci szczegółowego kodeksu postępowania. Tak więc elementarne zasady moralne życia społecznego stanowią podstawę określonych wymogów, do których muszą się dostosować zarówno władze publiczne, jak i obywatele. Nawet dobre intencje i trudne nieraz okoliczności nie uprawniają nigdy władz państwowych ani poszczególnych osób do łamania fundamentalnych i niezbywalnych praw osoby ludzkiej„.

Legalizacja zatem metody zapłodnienia ”in vitro„, związków homoseksualnych jako ”małżeńskich„, płciowości jako ”kategorii społecznej„, nie mówiąc o zbrodni dzieciobójstwa w łonie matki, eutanazji etc. jest zasadniczym złamaniem prawa naturalnego i uczynieniem z państwa prawa państwa totalitarnego o proweniencji socjalistycznego rasizmu niemieckiego i komunizmu sowieckiego, czego nie wolno czynić żadnemu praworządnemu i światłemu prawnie i moralnie państwu. Także znaczenie ochraniające mają te normy prawne, które mają brzmienie negatywne, ale one w swojej istocie są pozytywne, bo takie właśnie jest prawo. Ale ponieważ wraz z upadkiem anioła światłości i prarodziców w raju zaistniało zło, to z tej racji niektóre normy moralne mają negatywną szatę, o czym naucza Papież Polak: ”W ten sposób normy moralne, a przede wszystkim normy negatywne, które zakazują zła, ujawniają swoje znaczenie i moc zarazem osobową i wspólnotową. Broniąc nienaruszalnej osobowej godności każdego człowieka, służą one zachowaniu tkanki ludzkiej społeczności oraz jej prawidłowemu i owocnemu rozwojowi. Zwłaszcza przykazania z drugiej tablicy Dekalogu, o których także Jezus przypomina ewangelicznemu młodzieńcowi, stanowią podstawowe zasady życia każdego społeczeństwa„. Zamiast podsumowania warto zwrócić się wraz z Norwidem do Boskiego Władcy i Króla o błogosławieństwo dla Polski i całej ludzkości: ”O Jezu, Jezu!… Ty, któryś z Proroków Ani z Zakonu i słowa nie zmienił, Tylkoś je na kształt chmur, na kształt obłoków Promieńmi słońca-wolności zrumienił; Prawdziwy-Boże i człeku-prawdziwy!… Ty – pobłogosław nam…„ (C.K. Norwid).

Ks. prof. Tadeusz Guz, kierownik Katedry Filozofii Prawa KUL

Artykuł opublikowany na stronie: http://www.naszdziennik.pl/mysl/150301,sumienie-w-nauczaniu-sw-jana-pawl...

avatar użytkownika intix

18. Sumienie w nauczaniu św. Jana Pawła II (12)

zdjęcie
Fragment fresku „Wniebowstąpienie”, Giotto di Bondone,
ok. 1303-1305, Kaplica Scrovegnich w Padwie Zdjęcie: / -


Po ukazaniu pozytywnej relacji pomiędzy sumieniem, wolnością osobową i prawem chodzi dalej o pozytywny związek sumienia ludzkiego i miłości jako „nowego prawa”, objawionego najpierw w Księdze Powtórzonego Prawa: „Będziesz miłował PANA, twojego Boga, całym swoim sercem, całą swoją duszą i z całej swojej mocy”. Zaś Księga Kapłańska dodaje: „…będziesz miłował bliźniego swojego jak siebie samego – Ja jestem PANEM!”.

Jezus Chrystus nie tylko syntetyzuje te obydwa przykazania miłości Boga i bliźniego, lecz tę ich syntezę czyni fundamentem i istotą „Prawa i Proroków”, czyli „Prawa” i „Słowa Bożego” w sensie nauki Bożej: „Będziesz miłował Pana, swego Boga, całym swoim sercem, całą swoją duszą i całym swoim umysłem. To jest największe i pierwsze przykazanie. Drugie jest podobne do niego: Będziesz miłował swego bliźniego jak siebie samego. Na tych dwóch przykazaniach opiera się całe Prawo i Prorocy”. Takiej rangi te przykazania nie miały w Starym Testamencie. Co więcej, św. Jan, apostoł i ewangelista, dostrzega w Słowie Jezusa o prawie miłości nierozerwalny związek pomiędzy tymi dwoma przykazaniami: „Kto nie miłuje swego brata, którego widzi, nie może miłować Boga, którego nie widzi. Takie otrzymaliśmy od Niego przykazanie, aby ten, kto miłuje Boga, miłował też swojego brata”.

Zasadne jest pytanie, dlaczego Boski Stwórca oczekuje od nas postaw miłości Boga, anioła i człowieka, czyli miłości do osoby, i czyni to najwyższym prawem?

Prawe sumienie i miłość do Osób Boskich i innych

Człowiek jest z Osobowego Boga: Ojca, Syna i Ducha Świętego i tę prawdę poznaje ludzki rozum w świetle wiary katolickiej i apostolskiej, a w swoim sumieniu jako rozumie praktycznym jest nierozerwalnie zjednoczony z Prawem Najwyższym, bo Boskim, które jest wiecznie zarazem porządkiem Miłości Trzech Osób Boskich.

Z tej prawdy, którą sumienie chrześcijańskie doskonale zna, iż „Bóg jest Miłością”, wynika jego misja inspiracji wolnej woli, aby osoba ludzka dokonała nie tylko pojedynczego aktu osobistej miłości do drugiego jako osoby, lecz co więcej, aby właśnie miłość uczyniła naturą [cnotą] całego jestestwa, o czym naucza Papież-Polak: „W rzeczywistości prawdziwa wyrozumiałość i szczere współczucie muszą oznaczać miłość do osoby, umiłowanie jej prawdziwego dobra, jej autentycznej wolności. Z pewnością nie może to polegać na ukrywaniu lub osłabianiu prawdy moralnej, lecz na ukazywaniu, że w swej istocie jest ona promieniowaniem odwiecznej Mądrości Bożej, objawionej nam w Chrystusie, i służbą człowiekowi, która pomaga mu wzrastać w wolności i dążyć do szczęścia” ziemskiego i wiecznego.

Wielkość sumienia, której oczekuje od nas Bóg chrześcijański, można więc osiągnąć z jednej strony dzięki własnej pracy nad wolnością, a z drugiej strony na fundamencie Boskiej Miłości jako cnoty wlanej w naturalną miłość człowieczą. Warunkuje ją zachowanie wspomnianego „promieniowania” Boskiej prawdy o człowieku w nim samym, która nigdy nie jest sprzeczna z miłością ani nie osłabia jedności z drugim, lecz stanowi jej podstawę oraz ochronę jego życia w obliczu agresywnych ideologii, które usiłują zdegradować go z pozycji naczelnej i wyjątkowej w widzialnym kosmosie oraz ukazać jako „małpę Boga” [F. Nietzsche], karykaturę „zwierzęcia” [Ch. Darwin], a nawet przeznaczonego do zupełnego zużycia instrumentu. Te wrogie człowiekowi manipulacje uniemożliwiają jakąkolwiek postawę miłości, bo przecież bez człowieka jako osoby nie ma miłości.

Jak tworzyć życie na tę miarę wszystkich miar, czyli na miarę Miłości Najwyższego?

Prawe sumienie i kultura życia na fundamencie miłości

Człowiek jako istota osobowa jest powołany do życia i tworzenia kultury godnej jego duchowo-cielesnego istnienia. O tym naucza św. Jan Paweł II: „Jesteśmy wezwani, aby kochać i szanować życie każdego człowieka oraz dążyć wytrwale i z odwagą do tego, by w naszej epoce, w której mnożą się zbyt liczne oznaki śmierci, zapanowała wreszcie nowa kultura życia, owoc kultury prawdy i miłości”.

Nasz wieszcz narodowy Cyprian Kamil Norwid wskazuje na ścisłą relację pomiędzy sumieniem odpowiedzialnym, czyli wzywającym do „prawdy obowiązku”, a „miłością twórczą”, co oznacza, iż należy „mnożyć chleby cudem patriotyzmu dodatniego, twórczego… cudem, mówię, miłości tego obowiązku, który to Ojczyzną albo narodem nazywamy”. Tworzenie kultury człowieka i narodu dokonuje się na gruncie sumienia, stąd troska o prawość sumienia jest troską o dobro narodu, natomiast, jak pisze przywołany poeta, „kto odwodzi od rozwinięcia sztuk, rzemiosł i rękodzieł w narodowym kierunku, ten odwodzi naród od nieuniknionej tu pokuty, w dumę go wprowadza, w próżność. Niepełniący pokuty sumienia czystego mieć nie mogą – objaśniam to, co w ’Pieśni społecznej’ zawołałem: ’Nie ma mienia bez sumienia!…’”.

Warunkiem wysokiej kultury w sztuce, gospodarce, handlu, finansach jest sumienie prawe i dobre. Skoro przez ponad 200 lat usiłowano złamać sumienie Polaków, zdeprawować je ideologiami wrogich względem katolickiej Polski zaborców, to trudno się dziwić, że w ostatnich 25 latach pojawiło się tylu ludzi sprzedajnych, którzy zdradzili w polityce, gospodarce, przemyśle, handlu dobro Rzeczypospolitej za Judaszowe „srebrniki”. Zamiast ratować i rozwijać talenty wielu Polaków, tworzą WRONĘ, KOD i inne strategie zasadniczo wrogie dobru naszego Narodu i Ojczyzny w celu uniemożliwienia powrotu Polski do kształtu Państwa prawego, światłego, bogatego duchowo i materialnie, nad czym ubolewał wrażliwy Norwid, pisząc: „Wieleż to talentów już zmarniało…”. Dlaczego?

Po prostu z braku ludzi sumienia, wypełnionych miłością chrześcijańską na najważniejszych stanowiskach w Rzeczypospolitej, co negatywnie wpłynęło na cały Naród, któremu z tej głównej racji tak bardzo trudno jest stać się prawdziwym „suwerenem” w polityce, gospodarce, handlu, mediach czy sztuce polskiej. Odzyskanie na nowo „Miłości” Bożej i postawienie na bezwarunkową opcję miłości bliźniego jest jedyną receptą na odnowę współczesnej Polski, a poprzez nią – odnowę Europy i rodziny ludzkiej.

Prawe sumienie – zawsze na straży „posługi miłości” drugim

Sługa Boży Stefan kard. Wyszyński słusznie naucza: „Czas to miłość”, ponieważ zrozumiał z nauki Chrystusa, że byt czasu pochodzi od Boga-Miłości i dlatego powinniśmy pojąć jego istotę także jako szansę na darowanie miłości innym. Taką naukę głosi też Ojciec Święty z Polski i apeluje do nas o pełną poświęcenia miłość do wszystkich bez wyjątku: „Wszyscy zatem mamy nieść naszemu bliźniemu posługę miłości, broniąc jego życia i wspomagając je zawsze, a zwłaszcza wówczas, gdy jest słabe lub zagrożone. Powinniśmy troszczyć się o nie nie tylko jako jednostki, ale także jako wspólnota, czyniąc z bezwarunkowego szacunku dla życia ludzkiego fundament nowego społeczeństwa”.

Każdy zatem odcinek czasu, będąc z Miłości Najwyższego, jest dla miłości do Niego i bliźnich. A zatem ani liberalizm z kapitalizmem, które wybierają tylko najsilniejszych i najbogatszych materialnie jako godnych uszanowania; ani socjalizm z komunizmem, które akceptują wyłącznie gatunek czy kolektyw ludzki; ani nazizm z szowinizmem, które hołdują dobru wybranej rasy, nie są z istoty zdolne do miłowania po prostu człowieka jako człowieka i dlatego pojmują istotę czasu jako formę zniewalania wszystkich „niewybranych” przez własną ideologię, co rodzi przemoc, niewolę i śmierć wielu milionów ludzi.

Czy chrześcijanin jako człowiek miłości może zastosować strategię nie-miłości, czyli nienawiści w jakiejkolwiek postaci względem drugich czy wrogów Miłości Boga i miłości człowieka?

Prawe sumienie – cierpliwym nauczycielem prawdy moralnej

Wprawdzie każdemu chrześcijaninowi wolno bronić się nawet wtedy, gdy skutkiem obrony może być śmierć agresora, ale nigdy nie wolno chrześcijaninowi stać się agresorem, wręcz przeciwnie, chodzi o godne ukierunkowywanie drugiego jako błądzącego na drogę prawdy i miłości, co podkreśla w nauczaniu moralnym św. Jan Paweł II: „Jednocześnie przejrzyste i żywe przedstawienie prawdy moralnej winno zawsze uwzględniać głęboki i szczery szacunek, ożywiony cierpliwą i ufną miłością, jakiej stale potrzebuje człowiek na swej drodze moralnej, często uciążliwej na skutek trudności, słabości i bolesnych sytuacji. Kościół, który nigdy nie może wyrzec się ’zasady prawdy i wierności, dla której […] nie zgadza się nazywać dobra złem, a zła dobrem’, winien zawsze czuwać, by nie złamać trzciny nadłamanej i nie dogasić tlejącego się knotka. Paweł VI napisał: ’[…] jeśli wybitną formą miłości dla dusz jest nie pomniejszać w niczym zbawczej nauki Chrystusa, niechże się ta postawa łączy z wyrozumiałością i miłością, których przykład dawał sam Chrystus, rozmawiając i przestając z ludźmi. Przyszedłszy bowiem nie po to, aby świat sądzić, lecz aby go zbawić, był On wprawdzie nieprzejednany wobec grzechu, ale cierpliwy i miłosierny dla grzeszników’”.

Dla nas, chrześcijan, wzorem powinien być na drodze osobistej miłości bliźnich zawsze Chrystus jako Pełnia Miłości Ojca i Ducha Świętego, stąd nasza miłość do Chrystusa warunkuje naszą miłość do każdego człowieka. Sumienie pełni przy tym jakże ważną funkcję zachowania prawdy o świętej postawie moralnej Wcielonego Syna Bożego, co jest podstawą do budowania życia i działania na fundamencie miłości.

Prawe sumienie – stróżem i obrońcą życia ludzkiego jako umiłowanego

Koegzystencja sumienia i miłości ludzkiej jest nieodzowna, w szczególności wtedy, gdy człowiek staje w obliczu zagrożenia śmierci. I tak jak nie ma prawdziwej miłości bez prawego sumienia, tak też nie ma prawdziwego sumienia bez prawej miłości, która nigdy nie dokona zamachu na życie bliźniego: przyjaciela czy wroga, o czym przypomina Papież-Polak: „To nowe prawo ożywia i kształtuje także przykazanie ’nie zabijaj’. Tak więc dla chrześcijanina przykazanie to zawiera najwyższy nakaz szanowania, kochania i wspierania życia każdego brata, stosownie do wymogów i wymiarów miłości, jaką Bóg okazał w Jezusie Chrystusie. ’On oddał za nas życie swoje. My także winniśmy oddać życie za braci’”.

Ta postawa miłości aż do śmierci za drugich w Osobie Boskiej Jezusa z Nazaretu jest dla nas najpewniejszym kryterium dla opartej na miłości Boga i człowieka ofiarności – aż do śmierci, o czym zaświadcza zastęp męczenników Kościoła Chrystusowego. Dlaczego aż tak dalece? Czyżby Bóg-Miłość nie pomylił się w kształtowaniu radykalizmu ewangelicznego w miłowaniu? O, nie! Dlaczego? Ponieważ tylko w miłości, niezależnie od płaconej ceny, człowiek pozostaje zjednoczony ze swoim Stwórcą i Zbawicielem oraz z drugim człowiekiem. Miłość jest ostatecznym gwarantem tych jedności jako wyraz przymierza człowieka z Bogiem i z bliźnim. Takim wzorem jest sam Pan Bóg, którego wolno nam, ludziom wolnego sumienia, naśladować. Gdyby Boski Stwórca przestał miłować swoje stworzenie, co jest niemożliwe ze względu na Jego wieczność, to zerwałby podarowane np. człowiekowi przymierze i nie mógłby nazywać się Bogiem. Nigdy tak Pan Bóg Objawiony nie postąpił.

Stąd też Ojciec Święty Jan Paweł II naucza: „Przykazanie ’nie zabijaj’ także w swojej treści najbardziej pozytywnej, jako nakaz szanowania, kochania i umacniania życia, jest wiążące dla wszystkich ludzi. Rozbrzmiewa bowiem w sumieniu każdego człowieka niczym niemilknące echo pierwotnego przymierza Boga Stwórcy z człowiekiem; wszyscy mogą je poznać dzięki światłu rozumu i zachowywać dzięki tajemniczemu działaniu Ducha Świętego, który tchnąc tam, gdzie chce, dosięga i ogarnia każdego człowieka żyjącego na tym świecie”, o ile naturalnie człowiek otwiera się na Jego Boskie działania przebóstwiania ograniczonej miłości ludzkiej, a tym samym wzmacniania jej aż wszechmocą Boga-Miłości, stale gotowej do przebaczania osobie ludzkiej jej niedoskonałości w miłowaniu, czyli do wyzwalania jej z grzechu, który zawsze jest nie-miłością, wymagającą uzdrowienia przez łaskę Zbawiciela: „Chrystus w swym pożegnalnym przemówieniu połączył te trzy zakresy ’przekonywania’, jakie należą do posłannictwa Parakleta: grzech, sprawiedliwość i sąd. Razem też wyznaczają one obszar owego mysterium pietatis, które przeciwstawia się w dziejach człowieka grzechowi, mysterium iniquitatis. Z jednej strony – tak to wyraża św. Augustyn – ’miłość własna, posunięta aż do pogardy Boga’, z drugiej ’miłość Boga, posunięta aż do pogardzania sobą’. Kościół nie zaprzestaje swej modlitwy i posługi, ażeby w dziele sumień i dziele społeczeństw w wielkiej rodzinie ludzkości nie opadały w stronę bieguna grzechu, w stronę odrzucenia Bożych przykazań ’aż do pogardy Boga’ – ale wznosiły się w stronę tej miłości, w której objawia się Duch, który daje życie”.

Zwrot ku Bogu i zwrot ku człowiekowi na opoce miłości jest zawsze możliwy, o ile nastąpi zwrot zagubionego i grzesznego sumienia w kierunku prawości oraz zwrot wolnej woli człowieka ku miłości Stwórcy i stworzenia oraz podjęta zostanie decyzja rozumna i wolna o tym, aby ten zwrot stał się definitywną postawą i uformował osobę ludzką jako „obraz” na kształt „Prawzoru” Miłości samego Stwórcy, co dokonuje się na fundamencie Prawa Bożego jako pokarmu i światła dla miłości jako miłości. Takiemu człowiekowi i jego następnym pokoleniom Bóg obiecuje Jego Miłość i Wierność jako największą nagrodę za miłość: „Tym zaś, którzy Mnie miłują i przestrzegają moich przykazań, okazuję miłosierdzie do tysięcznego pokolenia”. Tylko sumienna, prawa, sprawiedliwa i ofiarna aż do śmierci ciała miłość ludzka na Ziemi zasługuje na tę nagrodę wszystkich nagród – na Miłość Miłosierną samego Boga w Niebie.

Ks. prof. Tadeusz Guz, kierownik Katedry Filozofii Prawa KUL

Artykuł opublikowany na stronie: http://www.naszdziennik.pl/mysl/150689,sumienie-w-nauczaniu-sw-jana-pawl...

avatar użytkownika intix

19. Sumienie w nauczaniu św. Jana Pawła II (13)

zdjęcie
Chrystus przed Herodem, Duccio di Buoninsegna, 1308-1311,
muzeum katedralne w Sienie Zdjęcie: / -


Nasze aktualne rozprawy nad koncepcją sumienia w nauczaniu Papieża Polaka natrafiają na zasadnicze spory wokół „demokratyczności” „państwa prawa” w Polsce, na forum Komisji Europejskiej i Parlamentu Europejskiego oraz na forum wewnętrznym naszej państwowości w środowisku skrajnej lewicy polskiej o kształcie neomarksistowskim i zarazem skrajnego liberalizmu polskiego skupionych głównie w partiach Platforma Obywatelska i Nowoczesna, które zainicjowały KOD jako narzędzie anarchizowania i uniemożliwiania dążenia Polski jako suwerennego Państwa do pełnej podmiotowości. To głębokie zideologizowanie i zdeformowanie rozumu niektórych w aspekcie podmiotowości prawnej Narodu i Państwa Polskiego oraz ich najważniejszych przedstawicieli: Prezydenta, Sejmu i Senatu, reprezentują też niektórzy sędziowie Trybunału Konstytucyjnego, podważając wraz z wieloma politykami opozycji fundamenty egzystencji Narodu i Społeczeństwa oraz Rzeczypospolitej Polskiej.

Sumienie prawe – podstawą dla „demokracji” jako wyłącznie „środka do celu, a nie celu”

Niezależnie od ustroju państwa, czy jest nim np. „monarchia”, „demokracja” czy jeszcze inny ustrój państwowy, należy pamiętać, iż jest to tylko „środek”, tzn. narzędzie sprawowanej władzy w państwie. Natomiast podstawą dla każdego typu ustroju jest powszechne, obiektywne i wszystkich bez wyjątku w sumieniu wiążące prawo naturalne, podarowane przez Boga Stwórcę każdemu człowiekowi. Z tej racji św. Jan Paweł II naucza: „W rzeczywistości demokracji nie można przeceniać, czyniąc z niej namiastkę moralności lub ’cudowny środek’ na niemoralność. Jest ona zasadniczo ’porządkiem’ i jako taka środkiem do celu, a nie celem. Charakter ’moralny’ demokracji nie ujawnia się samoczynnie, ale zależy od jej zgodności z prawem moralnym, któremu musi być podporządkowana podobnie jak każda inna działalność ludzka: zależy zatem od moralności celów, do których zmierza, i środków, jakimi się posługuje, jeśli wartość demokracji jest dziś prawie powszechnie uznawana, to należy w tym widzieć pozytywny ’znak czasów’, co również stwierdził wielokrotnie Urząd Nauczycielski Kościoła”. Zarówno neokomunistyczno-neoliberalistyczny Komitet Obrony Demokracji w Polsce, jak też większość europosłów na czele z przewodniczącym i wiceprzewodniczącym Parlamentu Europejskiego, popełnia kardynalny błąd w rozumieniu demokracji, nie odwołując się w ogóle do „prawego rozumu” (Cyceron) i do „sumienia” „zgodnego z prawem moralnym” (Jan Paweł II), traktując ją jako „cel”, a nie jako tylko i wyłącznie „środek” nie tylko dla Państwa Polskiego, lecz także dla UE i wszystkich państw świata. Stąd słuszna jest teza, iż zdeprawowane sumienie, czyli sumienie prawnie i moralnie złe, jest siłą złą, tzn. wprowadzającą chaos, destrukcyjną i ostatecznie niszczącą. Nie ma demokracji czy monarchii samej przez się złej, lecz obiektywna wartość pozytywna typu ustroju zależy od wartości prawno-moralnej jej reprezentantów, czyli od konkretnej wartości prawno-moralnej ludzi. Prawy i dobry moralnie człowiek wykorzystuje ustrój np. demokracji do myślenia, wypowiedzenia i czynienia dobra, natomiast człowiek moralnie zły wykorzystuje ustrój w państwie do czynienia zła, czyli staje się przez to przeciwnikiem dobra narodu i państwa. Dlaczego?

Dobro wspólne – „celem” prawego sumienia i demokracji

Niektórzy mawiają: „Powiedz mi, jaki masz cel życia, a ja ci powiem, kim jesteś”. Jest to teza słuszna, ponieważ cel jest w porządku poznania, języka i czynu czymś najważniejszym. Skoro Papież z Polski sądzi, że „demokracja” jest „tylko środkiem”, to co jest jej celem? Święty Jan Paweł II odpowiada: „…wartość demokracji rodzi się albo zanika wraz z wartościami, które ona wyraża i popiera: do wartości podstawowych i koniecznych należy z pewnością godność każdej ludzkiej osoby, poszanowanie jej nienaruszalnych i niezbywalnych praw, a także uznanie ’dobra wspólnego’ za cel i kryterium rządzące życiem politycznym”. Wzbudzającym głęboki szacunek do Osoby i dzieła politycznego Premier Rządu Polskiego Beaty Szydło jest permanentne wskazywanie w jej przemówieniach, także w tym z Parlamentu Europejskiego w Strasburgu, na „dobro” jako cel, czego nie można powiedzieć ani o wielu politykach opozycji polskiej, ani, co jest jeszcze większym zaskoczeniem, o wielu parlamentarzystach w Strasburgu na czele z kierownictwem Parlamentu, nie mówiąc o szefie frakcji liberałów, który pod adresem Premier Rządu RP pokazał skandaliczny gest zaciśniętej pięści, nawiązując tym samym do gestów najbardziej skompromitowanych zbrodniczych systemów komunistycznej i nazistowskiej walki klas i ras, które za cel obrały zło walki z Bogiem, Kościołem, Narodami oraz zło walki z prawem naturalnym i innymi ideałami chrześcijańskimi. Nie kto inny jak Karol Marks obrał zwalczenie Jezusa Chrystusa i Jego dzieł jako najważniejszy cel jego „państwa demokratycznego” i zarazem „ateistycznego”. Co stoi u podstaw obecnego kryzysu w kulturze prawnej i politycznej demokracji europejskiej w kontekście polskiej racji stanu, dążącej do „dobra wspólnego” Polski i Europy?

„Relatywizm etyczny” jako „korzeń” (Jan Paweł II) kryzysu wielu sumień ludzkich i demokracji

Papież Polak nie ma wątpliwości, iż „wspólnym korzeniem wszystkich tych tendencji jest relatywizm etyczny, cechujący znaczną część współczesnej kultury. Można się spotkać z poglądem, że relatywizm ten jest warunkiem demokracji, jako że tylko on miałby gwarantować tolerancję, wzajemny szacunek między ludźmi i uznanie decyzji większości, podczas gdy normy moralne uważane za obiektywne i wiążące prowadziłyby rzekomo do autorytaryzmu i nietolerancji”. Tę diagnozę potwierdziła debata w Parlamencie Europejskim na temat Polski, podczas której przede wszystkim europosłowie z Niemiec, które do dzisiaj nie do końca przezwyciężyły ideologię nazizmu, marksizmu i neokomunizmu globalnego, jednoznacznie kwestionowali dążenie Polski do upodmiotowienia, samostanowienia i samopanowania w sensie prawno-moralnym z „obawy” przed nowym totalitaryzmem w sensie komunizmu wschodniego. Jakże zbrakowaną pamięcią charakteryzują się ci europosłowie z Niemiec, których kanclerz Gerhard Schroeder, zaraz po ustąpieniu z urzędu, stał się członkiem zarządu rosyjskiego Gazpromu i podjął współpracę gospodarczą z Rosją, czyli to same Niemcy dokonały największej „putinizacji” gospodarki i polityki Unii Europejskiej, a dzisiaj szukają w Polsce kozła ofiarnego, aby manipulować światową opinią społeczną. Nie mówiąc już o tym, że także ideologiczne przyczyny współczesnego relatywizmu prawno-moralnego, a tym samym politycznego, tkwią swymi korzeniami głównie w Niemczech, bo przecież to Hegel, Marks i Engels dostarczyli Leninowi idelogii, a niektóre niemieckie koncerny finansów dla przeprowadzenia komunistycznej rewolucji bolszewickiej, którą jako zbyt „mało radykalną” określili neokomuniści ze Szkoły Frankfurckiej i opracowali „plan” skomunizowania całego globu, odrzucając wszelką prawdę, wszelkie dobro, wszelkie prawo i wszelką moralność – nawet tę marksizmu-leninizmu. Ten neokomunizm stoi u podstaw kryzysu Europy i świata i on jest ideologiczną przyczyną przeciwników i sceptyków obecnej Polski, słusznie artykułującej i broniącej swojej podmiotowości narodowej, państwowej, prawno-moralnej, politycznej i finansowo-gospodarczej. Jakże cenną w tym kontekście ideologicznym jest m.in. linia polityczna Państwa Polskiego dążącego do odzyskania fundamentów prawa naturalnego dla dalszego rozwoju subsydiarności, sprawiedliwości, solidarności, a tym samym praworządności w Polsce i Europie.

Sumienie prawno-naturalne – przyjacielem, a nie wrogiem człowieka i wspólnoty Narodów w Europie

Trwanie i rozwój Europy zależy od zasad, prawd i dóbr, na których Unia Europejska pragnie budować swoją bytowość, na których wybór Europejczycy zdecydują się w swoich sumieniach. Rada św. Jana Pawła II jest opatrznościowa: „Podstawą tych wartości nie mogą być tymczasowe i zmienne ’większości’”, a dzisiaj warto dodać, że także „mniejszości” „opinii publicznej, ale wyłącznie uznanie obiektywnego prawa moralnego, które jako ’prawo naturalne’, wpisane w serce człowieka, jest normatywnym punktem odniesienia także dla prawa cywilnego. Gdyby na skutek tragicznego zagłuszenia sumienia zbiorowego sceptycyzm podał w wątpliwość nawet fundamentalne zasady prawa moralnego, zachwiałoby to samymi podstawami ładu demokratycznego, tak że stałby się on jedynie mechanizmem empirycznej regulacji różnych i przeciwstawnych dążeń” i na dłuższą metę byłby nie do utrzymania, jak przecież zilustrowały to systemy totalitarne liberalistyczno-socjalistyczno-komunistyczne. Praworządność w państwie mierzy się m.in. miarą sprawiedliwości społecznej, czy obywatele i podmioty w nim działające stają się dobrymi, sprawiedliwymi i praktykującymi miłość Boga i miłość człowieka, do czego zachęcał wielki Robert Schuman, pierwszy przewodniczący Parlamentu Europejskiego. Czyż Polska, która tyle milionów córek i synów poświęciła dla odzyskania wolności „naszej i waszej” – także dla wolności współczesnych pokoleń Niemców, walcząc przeciwko totalitarnej Trzeciej Rzeszy Niemieckiej i do upadku komunistycznego Muru Berlińskiego, nie ma prawa i obowiązku dzisiaj do stanowienia prawa, którego skutkiem powinna być sprawiedliwość, solidarność, subsydiarność? Przecież te pojęcia figurują we wszystkich traktatach Unii Europejskiej, ale z racji nadmienionych i oddziałujących na Europę ideologii nie są one względem wszystkich Narodów i Państw UE stosowane, co godzi w podstawową zasadę prawa unijnego „równości wszystkich przed prawem”. Gdyby Komisja i Parlament Europejski szanowały choćby zasadę subsydiarności, ratyfikowaną przez UE np. w Traktacie Lizbońskim, to nie mogłaby ona wkraczać w wewnętrzne sprawy Polski, jak to niestety bez żadnych podstaw prawnych, co więcej – na podstawie moralnie złych donosów niektórych polskich obywateli, uczyniła, pogrążając swoje struktury unijne w jeszcze większym nieładzie prawno-moralnym. Szefowie tych instytucji unijnych powinni przeprosić Polaków za ich polonofobię. Wołanie o powrót do sumienia opatego na prawie, sprawiedliwości i miłości społecznej w wymiarze narodowym i międzynarodowym jest aktualnie czymś priorytetowym dla godnej osób ludzkich koegzystencji na Starym Kontynencie. Czy dojdzie do tego przebudzenia duchowego oraz do rozumowej refleksji w umysłach wielu jak też do „wczucia się” (św. Edyta Stein) w serca drugich jako „bliźnich”, a nie jako nieprzyjaciół?

Demokracja „bez obiektywnej moralności” – „pustym słowem”

Jakże warto skupić się nam na nauczaniu papieskim – i apelować do wszystkich, a w szczególności do eurokratów znad Renu – które uwrażliwia nasze sumienia do kierowania się w naszym życiu i działaniu prawdziwą moralnością, tzn. także słusznym prawem i praworządnością, prawdziwą sprawiedliwością i miłością do drugich, aby nie rozminąć się z życiem i nie popaść w pustkę bezprawia i nihilizmu oraz do tragicznych podziałów pomiędzy ludźmi w narodach i państwach naszego kontynentu: „Mógłby ktoś pomyśleć, że również… funkcja demokracji, z braku czegoś lepszego, ma swoją wartość, jako że służy pokojowi społecznemu. Nawet uznając pewien element prawdy w takiej ocenie, trudno nie zauważyć, iż bez zakorzenienia w obiektywnej moralności nawet demokracja nie może zapewnić trwałego pokoju, tym bardziej że pokój, jeśli jego miarą nie są wartości takie jak godność każdego człowieka i solidarność wszystkich ludzi, nierzadko okazuje się pozorny. W systemach władzy opartych na zasadzie uczestnictwa regulowanie interesów odbywa się często na korzyść silniejszych, gdy potrafią oni skuteczniej sterować nie tylko mechanizmami władzy, ale także procesem kształtowania się zgodnej opinii. W takiej sytuacji demokracja łatwo staje się pustym słowem”. Dałby Bóg, aby ta życiodajna nauka św. Jana Pawła II o sumieniu i jego ważności dla demokracji UE wraz z tą pełną troski o cały glob przestrogą znalazła świadomą i wolną akceptację u wszystkich Polaków i wszystkich Europejczyków, bo tylko na tym gruncie Unia Europejska nie będzie wątpić w praworządną Polskę, a Polska będzie – bez żadnych przeszkód – stanowić niepowtarzalne, nietykalne w swojej godności narodowej i już ponadtysiącletnie bogactwo Europy.

Ks. prof. Tadeusz Guz, kierownik Katedry Filozofii Prawa KUL

Artykuł opublikowany na stronie: http://www.naszdziennik.pl/mysl/151107,sumienie-w-nauczaniu-sw-jana-pawl...

avatar użytkownika intix

20. Sumienie w nauczaniu św. Jana Pawła II (14)

zdjęcie
Fresk „Ofiarowanie Jezusa w świątyni”, Giotto di Bondone, 1303-1305,
kaplica Scrovegnich w Padwie Zdjęcie: / -


Co uczynić, aby wołanie wielu o demokrację nie było dzisiaj „pustym słowem”, czyli nic nieznaczącym sloganem ideologicznym walki o władzę, co więcej, narzędziem zwalczania Rządu RP, łamania Rzeczypospolitej Polskiej w jej istocie, czy zdradą polskiej racji stanu na forum Unii Europejskiej i ostatecznie próbą ponownego zniewolenia Polski przez XXI-wiecznych nienawidzących Boga i Polaków-katolików agresorów suwerennego Narodu Polskiego i nietykalnych w swojej godności osób wszystkich Polaków zorganizowanych jako społeczność w niepodległym Państwie?

Bóg Objawiony – największym bogactwem sumień ludzkich

Najważniejszą miarą sumienia ludzkiego jest jego Boski Stwórca i dlatego ON sam stanowi o największym bogactwie całego człowieka – również jego osobistego sumienia. A zatem bogactwo osób, narodów czy państw i ich ustrojów, jak np. demokracji (zawsze pojętej jako forma sprawowania władzy pochodzącej od jedynie prawdziwego Boga objawionego w Jezusie Chrystusie), powinno mierzyć się właśnie tą Miarą miar, czyli Bogiem Osobowym, czego nauczał Papież-Polak m.in. w swoim przemówieniu do władz polskich na Zamku Królewskim w 1991 roku: „’W imię Boga w Trójcy Świętej Jedynego’. Ustawa rządowa z dnia 3 maja 1791 r. rozpoczyna się od wezwania Imienia Bożego. Jako syn polskiego narodu, a równocześnie następca św. Piotra na stolicy biskupów Rzymu, odwołuję się i ja do tego Najświętszego Imienia wobec was, którzy reprezentujecie tutaj władze Rzeczypospolitej na początku nowego okresu jej dziejów”.

Święty Jan Paweł II uczynił to z głębi swojego jakże zatroskanego o losy naszego Państwa ducha, będąc przekonanym, że tylko budując praworządność i państwowość na Bogu, Naród Polski stoi na najdoskonalszym i najwłaściwszym fundamencie Boga samego jako najwyższego Prawodawcy, i kontynuując swoją myśl, dodał: „W taki sposób dali (nasi ojcowie) wyraz przeświadczeniu, że Konstytucja, czyli Ustawa zasadnicza (Ustawa rządowa) jako dzieło ludzkie winna być odniesiona do Boga. On jest najwyższą Prawdą i Sprawiedliwością. Trzeba, aby prawo ustanowione przez człowieka, przez ludzki autorytet ustawodawczy, odzwierciedlało w sobie odwieczną Prawdę i odwieczną Sprawiedliwość, którą jest On sam – Bóg nieskończonego majestatu: Ojciec, Syn i Duch Święty”.

O wartości bytowej i moralnej każdego człowieka oraz o wartości treści prawa i treści ustroju demokratycznego decyduje ich stosunek względem Pana wszechrzeczy. Dlaczego? Z prostej prawdy wynika to, a mianowicie z racji na to, iż to sam Bóg zapoczątkował istnienie osób ludzkich i ich wspólnot jak: małżeństwa, rodziny i narodu. Stąd zarówno prawda o człowieku, jak też i prawda o prawie i sposobie zarządzania jego życiem, tzn. o demokracji, mają swoje ostateczne Źródło właśnie w TYM, który istnieje jako BÓG, niemający początku ani kresu. Wokół tej Prawdy rozgrywa się dzisiaj kwestia polskiej i europejskiej demokracji i ta Prawda odróżnia porządki prawne Polski i Europy, ponieważ Konstytucja RP jednoznacznie odwołuje się do „Boga, będącego źródłem prawdy, sprawiedliwości, dobra i piękna”, czego nie ma w Traktacie Lizbońskim i dlatego nie widnieje w nim też wyzwanie dla sumień do „odpowiedzialności przed Bogiem”, co świadczy o zasadniczym braku tego i innych dokumentów prawa unijnego w Europie, a tym samym o zasadniczym zubożeniu treści pojęć: „prawo europejskie” i „demokracja europejska”.

Publiczna dyskusja w Parlamencie Europejskim na temat praworządności i stanu demokracji w Polsce ujawniła ten najistotniejszy mankament europejskiej świadomości i kultury prawnej i demokratycznej. Wręcz szokującym uważnego obserwatora (także dla wielu przedstawicieli twardej „15”) tamtego wydarzenia było prześciganie się w pustosłowiu europosłów skrajnej lewicy, liberałów, a nawet niektórych chadeków – w szczególności niemieckojęzycznych i niemieckich – w konfrontacji z bardzo nośnymi treściowo i podstawowymi pojęciami ontologicznymi i prawno-państwowymi Pani Premier Rządu RP Beaty Szydło. Europa powinna rozpocząć wielopłaszczyznową debatę nad prawem i demokracją. Sądzę, że Polskę stać na zainicjowanie takiej debaty naukowej i w ogóle kulturowej na forum Unii Europejskiej. Ci w Polsce, którzy pod pozorem Komitetu Obrony Demokracji wyprowadzają niektórych Polaków na ulicę, nie rozumieją, gdzie jest sedno problemu, a jeśli rozumieją, to deprawują nam świadomie część Narodu i wskazują mu na „ulicę”, na którą mieliby Polacy zasłużyć po 1050 latach naszej chrześcijańskiej drogi życia Narodu i Ojczyzny, Państwa i Kościoła, drogi niekiedy olbrzymiego poświęcenia – aż do przelewu krwi za „naszą i waszą wolność”.

Jakże trafne, choć wypowiedziane przed laty, są słowa ostrzeżenia Papieża z Polski pod adresem polityków: „Tak jak wówczas, tak i teraz ’niepodległość zewnętrzna i wolność wewnętrzna narodu’, jego los, ’w wasze ręce jest powierzony’. Strzeżcie się więc i wy – jak ongiś twórcy 3-majowej Konstytucji – abyście ’na błogosławieństwo, na wdzięczność współczesnych i przyszłych pokoleń mogli zasłużyć’ – i to ’pomimo przeszkód, jakie i w was (jak ongiś w pokoleniu 3-majowym) mogą sprawować namiętności’ w swej wielorakiej postaci. Pomimo wszystko. […] Wolność zawsze jest wyzwaniem. A władza jest wyzwaniem wolności. Nie można jej sprawować inaczej, jak tylko służąc!”.

Odnowa gruntowna Polski i Europy zależy od przyjęcia „nowego życia w Chrystusie”, do czego Konferencja Episkopatu Polski słusznie zachęca nas, Polaków, a poprzez nas wszystkich Europejczyków. Pasterze Polski wiedzą doskonale, że tylko sumienie człowieka bogatego Bogiem zdolne jest do tworzenia kultury chrześcijańskiej, czyli najbogatszej pod każdym względem formy ludzkiego bytowania w czasoprzestrzeni tego świata. O tym zaświadczają ewidentnie dzieje chrześcijańskiej Europy i chrześcijańskiej Polski. Zabrać Europie i Polsce Boga to ograbić je z najświętszej wielkości i największego bogactwa i zarazem wystawić je na niebezpieczeństwo najdotkliwszej nędzy egzystencji.

Droga sumień Polaków i Europejczyków do prawdziwej demokracji – drogą do prawdziwego Boga

Nie zrodziłyby się pośród narodów żadne godne człowieka prawo ani forma ustrojowa (monarchia czy demokracja) państw, gdyby Dobry Boski Stwórca nie obdarzył ludzi rozumem, wolną wolą i pamięcią, czyli duchem transcendentnym względem materii naszego ciała. Dlatego też prawdziwa nauka o prawie jako ładzie międzyludzkim oraz o ustroju jako zewnętrznym sposobie sprawowania władzy otrzymanej przez ludzi od Boga Ojca, Syna Bożego i Ducha Świętego prowadzi ludzkie sumienie do Prawdy o tym Bogu jako Źródle wszelkiej władzy oraz do prawdy o człowieku jako autorze sposobu jej realizacji, czyli w tym przypadku do prawdy o demokracji.

Jednak Papież-Polak w Liście apostolskim z okazji 50. rocznicy wybuchu II wojny światowej używa do zilustrowania poważnej problematyki demokracji XX-wiecznej przykładu dramatów Europy w postaci odrzucenia Boga, przestrzegając ludzkość przed akceptacją demokracji jako antyboskiego systemu ustrojowego, a tym samym przed „naruszaniem zasad międzynarodowego współżycia, a także narzucaniem siłą totalitarnych ideologii”, co „prowadzić może jedynie do ruiny ludzkości”. Człowiek w sensie indywidualnym i społecznym zjednoczony z Bogiem jako Najwyższym Prawodawcą jest podmiotem porządku i konstruktywnego rozwoju, natomiast człowiek świadomie i dobrowolnie odcinający się od Boskiego stanowienia ładu we wszechświecie staje się prawie zawsze podmiotem destrukcji i dekonstrukcji, co stanowi treść postmodernistycznie pojętej demokracji. Jan Paweł II podkreśla z całą stanowczością, iż „wspólną cechą nazistowskiego pogaństwa i dogmatu marksistowskiego jest totalitarna natura obu ideologii oraz dążenie do stania się religią. Już na długo przed rokiem 1939 w pewnych sferach kultury europejskiej ujawniło się dążenie do usunięcia Boga i Jego obrazu z pola widzenia człowieka. W tym duchu indoktrynowano dzieci od najmłodszych lat”.

W tym kontekście zaskakuje zasadniczo sprzeczny w sobie fakt rozumienia demokracji w Unii Europejskiej, która z jednej strony zdaje się radykalnie potępiać typy demokracji socjalistyczno-rasistowskiej i socjalistyczno-komunistycznej, a z drugiej strony jednoznacznie podziela antyboskość tamtych postaci demokracji i także całkowicie wykreśla realną obecność Boga chrześcijańskiego z bytowości prawa i struktur administracyjnych Unii, co w świetle metafizyki greckiej jako rozumowej drogi do poznania istnienia jednego i prawdziwego „Boga” jest ideologiczną formą „racjonalności” dużej części eurokratów. W tym punkcie należy upatrywać głównej przyczyny kryzysu praworządności i ideowej stabilności wewnątrz samej Unii, która jednak ze sprytem iście upadłego anioła światłości usiłuje w tych dniach przerzucić winę za ten stan rzeczy na dążącą do odrodzenia swojej praworządności na ideałach katolickiej nauki społecznej Rzeczpospolitą Polską. Tylko w drodze ku Bogu człowiek staje się i pozostaje sobą oraz tylko w drodze ku Bogu i z pomocą Boga ustrój demokratyczny spełni swoje zadania zrealizowania przez daną społeczność kraju czy kontynentu celu „bonum commune”, obejmującego nie tylko dobro ludzi, ich dobra duchowo-materialne, lecz także najwyższe Dobro Boga w Trójcy Świętej Jedynego.

Demokracja bez Boga lub przeciw Niemu – niszczącą „otchłanią moralną” w życiu narodów

Karol Marks pisze, że „nie przemieniamy problemów światowych w teologiczne. My przemieniamy problemy teologiczne w światowe”. Chodzi przy tym o to, aby dokonać totalnej „emancypacji państwa od judaizmu, od chrześcijaństwa, w ogóle od religii”, która według Marksa wynaturza rozumienie i „uznanie człowieka… przez pośrednika”, czyli przez „Chrystusa”, którego w „komunizmie” Marksowsko-Engelsowskim całkowicie zastępuje „państwo”, i to „państwo ateistyczne” jako „państwo demokratyczne”. Tylko jako takie „państwo” jest „rzeczywiste”. Natomiast jako „tak zwane państwo chrześcijańskie” jest według Marksa „niepaństwem”, względnie „chrześcijańskim zaprzeczeniem państwa”, ponieważ potrzebuje „Chrystusa” jako „Pośrednika” oraz potrzebuje „religii” jako „środka” do wydoskonalenia się, co jest sprzeczne z tezą Marksa o „człowieku” jako „produkcie” samorozwijającej się „materii” i jako takim będącym „częścią przyrody” i wyłącznie „istotą gatunku”. Z tego ideologicznego postulatu Marksa wynika konieczność pozbawienia człowieka jego jednostkowego istnienia, co konsekwentnie czyni „państwo demokratyczne” jako „ateistyczne” w tym socjalizmie czy komunizmie, a dzisiaj w części globu w neokomunistycznym genderyzmie.

Roszczenie zatem przez Polskę prawa budowania Państwa nie tylko na rozumowych, lecz także na chrześcijańskich fundamentach rodzi pośród części po marksistowsku myślących europosłów oraz części neokomunistycznie myślących polityków Platformy Obywatelskiej i Nowoczesnej tak daleko idące obawy, że Polska „zagraża demokracji”. Dlatego warto wsłuchać się ponownie w słowa nauczania św. Jana Pawła II i przyjąć za swoje jego ostrzeżenia: „Otchłań moralna, w jakiej przed pięćdziesięciu laty pogrążył się świat na skutek odrzucenia Boga, a tym samym także człowieka, ukazuje nam namacalnie potęgę ’władcy tego świata’ (por. J 14,30), który potrafi zwodzić sumienia przez kłamstwo, przez pogardę dla człowieka i dla prawa, przez kult siły i władzy. Dziś to wszystko wspominamy i rozmyślamy o skrajnościach, do jakich może doprowadzić człowieka odrzucenie wszelkich więzi z Bogiem i transcendentnego prawa moralnego”. Wprawdzie trudno je sobie wyobrazić, ale minione pokolenia ludzkości mogły doświadczyć wielkich cierpień i śmierci milionów braci i sióstr przez Trzecią Rzeszę Niemiecką i Związek Sowiecki.

Prawda demokracji: każdy naród ma prawo do samostanowienia

Ojciec Święty z Polski, nawiązując do tragedii II wojny światowej, wypowiada jakże aktualne i ważne dla obecnej debaty między Unią Europejską a Polską słowa o prawie każdego narodu do własnej i nietykalnej podmiotowości: „Przyczyną ostatniej wojny było zarówno podeptanie praw narodów, jak i praw osoby ludzkiej… Nie ma pokoju, jeśli prawa wszystkich narodów – a szczególnie najbardziej bezbronnych – nie są respektowane! Cała budowla prawa międzynarodowego opiera się na zasadzie równouprawnienia wszystkich państw, na prawie każdego narodu do samostanowienia i na swobodnej współpracy w imię najwyższego wspólnego dobra całej ludzkości”. O przetrwaniu i wyjściu z obecnego kryzysu w Europie będzie decydować linia myślenia prawno-politycznego, która powróci do Boga jako Praracji istnienia i najwyższego Dobra Europy oraz do respektowania nietykalnego prawa Narodów Europy, a pośród nich także naszego Narodu Polskiego do samostanowienia naszej niepowtarzalnej podmiotowości państwowej.

Ks. prof.Tadeusz Guz, KIEROWNIK KATEDRY FILOZOFII PRAWA KUL

Artykuł opublikowany na stronie: http://www.naszdziennik.pl/mysl/151503,sumienie-w-nauczaniu-sw-jana-pawl...

avatar użytkownika intix

21. Sumienie w nauczaniu św. Jana Pawła II (15)



zdjęcie
Sandro Botticelli - Madonna del Magnificat Zdjęcie: / -


Po kryterium najwyższym, bo Boga samego, następnym co do ważności kryterium wartości każdego ustroju – także demokracji – jest dla naszych sumień jego stosunek do człowieka jako nietykalnego w swoim życiu i jego godności podmiotu osobowego, jednostkowo-społecznego, dysponującego naturą duchowo-cielesną oraz istniejącego ze względu na niego samego, a ostatecznie przeznaczonego do wiecznego uwielbienia Objawionego Boga jako Stwórcy i Odkupiciela.

Przywołując naukę św. Augustyna o pierwszym obowiązku człowieka do „miłości Boga” w „porządku przykazania”, ale w „porządku wykonania” stanowi go „miłość bliźniego”, można postawić tezę, że to właśnie w porządku konkretnego działania ludzi, organizujących swoje państwo np. w kształcie ustroju demokratycznego, ich pierwszym kryterium czynu państwowego jest relacja do ludzi jako osób i zarazem nietykalnych podmiotów prawno-moralnych. Innymi słowy: „Powiedz mi, jaki jest twój ustrój względem człowieka, a ja ci powiem, jaka jest jego obiektywna wartość”. A zatem człowiek jest w porządku funkcjonowania bytowości państwa pierwszą rzeczywistością, którą niezależnie od pochodzenia, stanu zdrowia, rasy, wykształcenia, zamożności duchowo-materialnej i przynależności kulturowej należy w każdym państwie i sumieniach wszystkich rządzących i obywateli absolutnie zaakceptować, wspierać w jej wszechstronnym rozwoju i chronić ją aż do naturalnej śmierci, wyznaczonej przez Boskiego Stwórcę jego bytu, a nigdy przez drugiego człowieka jako przecież nie-stwórcę jego życia.

Demokracja w „sprzeczności” względem życia „państwem tyrańskim”

Analiza tego centralnego w nauczaniu św. Jana Pawła II zagadnienia, którym jest człowiek w sensie chrześcijańskim i jego nietykalne prawo do życia, prowadzi do jednoznacznego wniosku, iż „…właśnie problematyka szacunku dla życia pozwala dostrzec, jakie dwuznaczności i sprzeczności – a w ślad za nimi przerażające konsekwencje praktyczne – kryją się za” „relatywizmem etycznym” jako „warunkiem demokracji”. Otóż wielu uważa, że istnieje tylko prawo stanowione, dokładnie tak, jak mniemali Adolf Hitler i Józef Stalin, i że wszystko – także najważniejsza kwestia ludzka – może być li tylko przedmiotem regulacji prawa stanowionego w państwie lub w strukturach kontynentalnych jak np. w Unii Europejskiej. Dla tych nie istnieje żadne prawo wieczne Boga Objawionego i żadne prawo naturalne wpisane w naturę rozumną każdej osoby ludzkiej.

Papież Polak nawiązujący z jednej strony do tradycji prawa naturalnego, a z drugiej do tradycji biblijnej i chrześcijańskiej, jednoznacznie określa te tendencje jako sprzeczne zarówno z prawym rozumem ludzkim, do którego odwołały się już wcześniej m.in. kultury prawne starożytnych Grecji i Rzymu, jak i z Bożym porządkiem prawno-moralnym: „Otóż to właśnie ma dziś miejsce także na scenie polityki i państwa: pierwotne i niezbywalne prawo do życia staje się przedmiotem dyskusji lub zostaje wręcz zanegowane na mocy głosowania parlamentu lub z woli części społeczeństwa, choćby nawet liczebnie przeważającej. Jest to zgubny rezultat nieograniczonego panowania relatywizmu: ’prawo’ przestaje być prawem, ponieważ nie jest już oparte na mocnym fundamencie nienaruszalnej godności osoby, ale zostaje podporządkowane woli silniejszego. W ten sposób demokracja, sprzeniewierzając się własnym zasadom, przeradza się w istocie w system totalitarny. Państwo nie jest już ’wspólnym domem’, gdzie wszyscy mogą żyć zgodnie z podstawowymi zasadami równości, ale przekształca się w ’państwo tyrańskie’, uzurpujące sobie prawo do dysponowania życiem słabszych i bezbronnych, dzieci jeszcze nienarodzonych, w imię pożytku społecznego, który w rzeczywistości oznacza jedynie interes jakiejś grupy”, ongiś NSDAP w Trzeciej Rzeszy Niemieckiej czy Partii Komunistycznej w ZSSR, a dzisiaj partii neokomunizmu zachodniego, czyli partii neosocjalistów, neokomunistów, zielonych i liberałów oraz części chadeków np. w Niemczech, którzy wydają rocznie ok. 200 mln euro na promocję ideologii gender na wielu uczelniach i w placówkach oświatowo-wychowawczych Niemiec. Podobne poglądy mają w Polsce partie: Platforma Obywatelska, Nowoczesna oraz części SLD i PSL. Czy człowiek ma „prawo” do pozbawienia kogokolwiek niewinnego życia?

„Prawo” do zabijania dzieci, chorych i starszych ludzi zbrodnią

Prawo jest taką bytowością, że pochodzi od Boga i jest w samej osobie ludzkiej, aby dopomóc jej być w pełni sobą, czyli prawo jest dla dobra człowieka i nigdy nie może być użyte przeciwko jego życiu. Święty Jan Paweł II jako bez wątpienia „Papież życia” niestrudzenie działał i apelował do ludzkich sumień i ludzkiej wolności w głębokiej trosce o człowieka: „Dlatego działanie, które podejmujemy jako ’lud życia i dla życia’, domaga się właściwego zrozumienia i przychylnego przyjęcia. Kiedy Kościół stwierdza, że bezwarunkowe poszanowanie prawa do życia każdej niewinnej osoby – od poczęcia do naturalnej śmierci – jest jednym z filarów każdego cywilizowanego społeczeństwa, ’pragnie po prostu przyczyniać się do budowy państwa o ludzkim obliczu’. Państwa, które uznaje za swą podstawową powinność obronę fundamentalnych praw człowieka, zwłaszcza człowieka słabszego”, który w sensie swojej podmiotowości prawnej jest równouprawniony z każdym innym człowiekiem.

Demokracja byłaby zbrodniczą tyranią, gdyby odmówiła prawa do życia jakiemukolwiek niewinnemu człowiekowi i złamałaby przez to istotę samego prawa jako „dla”, a nigdy „przeciwko” dobru i szczęściu ludzkiemu, ponieważ „prawo” do zbrodni jest bezprawiem, tj. antyprawem, czyli negacją prawa, a nie prawem. Papież Polak wzywa nasze sumienia do całkowitego uwrażliwienia ich na drugiego jako „bliźniego”: „Tak więc w trosce o przyszłość społeczeństwa i rozwój zdrowej demokracji trzeba pilnie odkryć na nowo istnienie wartości ludzkich i moralnych, należących do samej istoty i natury człowieka, które wynikają z prawdy o człowieku oraz wyrażają i chronią godność osoby: wartości zatem, których żadna jednostka, żadna większość ani żadne państwo nie mogą tworzyć, zmieniać ani niszczyć, ale które winny uznać, szanować i umacniać”. Tylko sumienie ukształtowane na gruncie bezwarunkowego szacunku względem prawa do życia swojego i bliźniego jest prawe i absolutnie wszystkich w sumieniach wiążące prawo człowieka do życia jako ustanawiane, orzekane i interpretowane posiada status prawa i nie jest bezprawiem.

„Zamach na demokrację”, ale względem kogo?

Aktualna rozprawa niektórych eurokratów z Polską ujawnia prawie sedno dramatu Europy naszych pokoleń. Zarzuca się Polsce, dążącej jako Państwo do traktowania prawa na gruncie klasycznie pojętego prawa naturalnego, tzn. aby zawsze było prawem, a nigdy bezprawiem, że dokonuje „zamachu na demokrację”. Dobrze się stało, że z ust neokomunistycznie myślącego przewodniczącego PE padły te słowa, ponieważ one uzewnętrzniły status quo sprzecznego w sobie w wielu regulacjach prawa europejskiego oraz praw niektórych państw członkowskich, szczególnie tych, które mają w swoim prawodawstwie „prawo przerywania ciąży” i „prawo do eutanazji”.

Jan Paweł II osądza tego typu prawo jako zbrodnicze i ono rzeczywiście jest jako obiektywne bezprawie „zamachem na demokrację” oraz skutkuje łamaniem sumień, sprawiedliwości jako owocu prawa i samego ustroju, czyli demokracji, oraz prowadzi ludzkość ku „śmierci”: „Rewindykacja prawa do przerywania ciąży, dzieciobójstwa i eutanazji oraz prawne jego uznanie jest równoznaczne z przyjęciem ’wynaturzonej i nikczemnej wizji ludzkiej wolności’: z uznaniem jej za ’absolutną władzę nad innymi i przeciw innym’. To jednak oznacza śmierć prawdziwej wolności: ’Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Każdy, kto popełnia grzech, jest niewolnikiem grzechu’ (J 8,34)”. A zatem kto ustanawia takie „prawo” zbrodnicze, jest tym, który dokonuje faktycznego zamachu na życie niewinnych istot dzieci, chorych i starców i zniewala swoje państwo i cały kontynent, a tym samym „zamachu na demokrację” (ustrój demokratyczny powinien być zawsze dla ludzi, a nigdy przeciw nim), ale przeciwko takim zbrodniom nie występuje ani przewodniczący Schulz, ani wiceprzewodniczący Timmermanns, który jako Holender posiada w Holandii „prawo do eutanazji”, wskutek którego wiele tysięcy Holendrów rocznie jest pozbawianych życia. Dlaczego tak się dzieje?

Otóż Papież z Polski jest zdania, że przyczyny tego bezprawia i zbrodni tylu tysięcy, a w skali globu już dalece ponad miliarda istnień ludzkich na przestrzeni ostatnich dziesięcioleci tkwią w głębszej strukturze ideologicznej aniżeli tylko w nadużyciu wolności: „Poszukując najgłębszych korzeni walki między ’kulturą życia’ a ’kulturą śmierci’, nie możemy uznać za jej jedyną przyczynę wspomnianej wyżej, wynaturzonej idei wolności. Trzeba dojść do sedna dramatu, jaki przeżywa współczesny człowiek: jest nim ’osłabienie wrażliwości na Boga i człowieka’, zjawisko typowe w kontekście społecznym i kulturowym zdominowanym przez sekularyzm, którego wpływy przenikają nawet do wnętrza wspólnot chrześcijańskich i wystawiają je na próbę. Kto poddaje się oddziaływaniu tej atmosfery, łatwo może się znaleźć w zamkniętym kole, które wciąga go niczym straszliwy wir: ’tracąc wrażliwość na Boga, traci się także wrażliwość na człowieka’, jego godność i życie; z drugiej strony, systematyczne łamanie prawa moralnego, zwłaszcza w poważnej materii poszanowania życia ludzkiego i jego godności, prowadzi stopniowo do swoistego osłabienia zdolności odczuwania ożywczej i zbawczej obecności Boga”. Kryzys Boga doprowadził Stary Kontynent do tak zasadniczego kryzysu „demokracji”, który poprzez „aborcję” i „eutanazję” zdradza wszystkie swoje ideały w odniesieniu do człowieka i staje się raz po raz współczesnym europejskim „terrorystą” przeciwko osobie ludzkiej.

Całkowita eliminacja aktów aborcji pierwszą po Bogu racją stanu suwerennej Polski

Najważniejszym zadaniem po oddaniu czci Bogu w porządku prawa, a zatem i praworządności w Rzeczypospolitej naszych dni powinna być jak najszybsza nowelizacja polskiego prawa, aby w jego majestacie nie dokonywano żadnych aktów zabójstwa dzieci nienarodzonych, a poczętych wskutek gwałtu, czy w niebezpieczeństwie śmierci matki (medycyna i prawo mają ratować w równej mierze obydwa istnienia i nie wolno nikomu przedkładać życia matki nad życie dziecka lub odwrotnie, ponieważ nie ma takiego prawa jako słusznego), czy też w przypadku nieuleczalnej choroby dziecka. Te przypadki świadczą o niewinności prawno-moralnej nienarodzonego człowieka, a jako taki nigdy nie może być przedmiotem kary, i to kary śmierci! Dopiero na takiej drodze absolutnego szacunku Rzeczypospolitej Polskiej względem każdego człowieka jako człowieka będzie można w pełni powiedzieć, że jesteśmy krajem praworządnym.

Nasz Rodak na Stolicy Piotrowej podkreślał „decydujące znaczenie dla formacji sumienia”, które „ma ponowne odkrycie konstytutywnej więzi łączącej wolność z prawdą. Jak już wielokrotnie stwierdzałem, oderwanie wolności od obiektywnej prawdy uniemożliwia oparcie praw człowieka na solidnej bazie racjonalnej i stwarza sytuację, w której w społeczeństwie może zapanować anarchiczna samowola jednostek albo zabójczy totalitaryzm władzy”. Podczas pielgrzymki do Polski w Skoczowie Jan Paweł II pytał nasz Naród Polski o kondycję naszych sumień – także w kwestii obrony życia poczętego w łonie matki, które w pewnej mierze są aktualne dla naszych pokoleń: „Dzisiaj, kiedy Polska kładzie podwaliny pod swój wolny i suwerenny byt – po tylu latach doświadczeń totalitaryzmu – trzeba… zrobić… dogłębny rachunek sumienia: Dokąd idziemy? W którą stronę podążają sumienia?”.

Ks. prof. Tadeusz Guz, kierownik Katedry Filozofii Prawa KUL

Artykuł opublikowany na stronie: http://www.naszdziennik.pl/mysl/151879,sumienie-w-nauczaniu-sw-jana-pawl...

avatar użytkownika intix

22. W odniesieniu do powyższej,

ostatniej części wypowiedzi Ks. prof. Tadeusza Guza, pozwolę sobie podłączyć do tego wpisu:

avatar użytkownika intix

23. Sumienie w nauczaniu św. Jana Pawła II (16)



zdjęcie
Ambrogio Lorenzetti Effects of Good Government in the city Zdjęcie: / -


Dlaczego wewnątrz Unii Europejskiej i właściwie w globalnej dyskusji odbywa się tak zasadniczy spór o człowieka i jego ludzkie życie indywidualne, o małżeństwo jednej kobiety z jednym mężczyzną i o rodzinę, o społeczeństwo i państwo, czyli o życie wspólnotowe? Zapewne z jednej racji głównej, a mianowicie, że na osobie ludzkiej i jej wspólnocie rozstrzygają się przecież losy całego świata, losy państw i kontynentów, losy kultury, czyli losy: nauki, sztuki, gospodarki, polityki, prawa, moralności, a także w jakiejś mierze religii w sensie pozytywnym bądź negatywnym. Ostatecznie w tej problematyce istnieją dwie wykluczające się opcje: budującego człowieka dobra albo niszczącego jego samego i dalece kosmos zła.

Wyostrzyć sumienia na „prawdziwą demokrację” jako ustroju dobrego i konstruktywnego dla życia

Europejska debata nad Polską odsłania nam istotę ustrojów demokratycznych, które można generalnie sprowadzić do „prawdziwych” i „fałszywych”. Tę pierwszą Papież Polak opisuje w ten sposób: „Ewangelia życia jest przeznaczona dla całej ludzkiej społeczności. Działać na rzecz życia znaczy przyczyniać się do odnowy społeczeństwa przez budowanie wspólnego dobra. Nie można bowiem budować wspólnego dobra, jeśli się nie uznaje i nie chroni prawa do życia, na którym się opierają i z którego wynikają wszystkie inne niezbywalne prawa człowieka. Nie może też mieć solidnych podstaw społeczeństwo, które – choć opowiada się za wartościami takimi jak godność osoby, sprawiedliwość i pokój – zaprzecza radykalnie samemu sobie, przyjmując i tolerując najrozmaitsze formy poniżania i naruszania życia ludzkiego, zwłaszcza życia ludzi słabych i zepchniętych na margines. Tylko szacunek dla życia może stanowić fundament i gwarancję najcenniejszych i najpotrzebniejszych dla społeczeństwa wartości takich jak demokracja i pokój”.

Z myśli papieskiej można wyprowadzić wniosek, iż tylko taki ustrój demokratyczny jest „prawdziwy”, który respektuje dobro życia każdego człowieka w szerokim tego słowa znaczeniu, bo przecież życie to „myślenie”, „chcenie”, „spostrzeganie”, „odżywianie się” itd., jak uczy Arystoteles. Człowiek żyje duchem i żyje materią swojego ciała i każdy typ demokracji ma służyć tak rozumianemu życiu ludzkiemu. Pointa św. Jana Pawła II jest prosta: „Nie może bowiem istnieć prawdziwa demokracja, jeżeli nie uznaje się godności każdego człowieka i nie szanuje jego praw”.

Realną podstawą niepokoju wielu Polaków jest fakt, że to „przesłuchanie” Polski na forum Parlamentu Europejskiego odbywało się bez odpowiednich podstaw prawnych i – co więcej – bez uprzednich rzetelnych dwustronnych rozmów pomiędzy Komisją i Parlamentem Europejskim a rządem RP, które mogłyby wyjaśnić obecne kierunki „myśli” polskiej, „woli” polskiej, „spostrzeżeń” polskich i żywej egzystencji nas, Polaków, w naszym państwie czy w strukturze UE. To oznacza, że najważniejsze instytucje Unii przystąpiły do rozprawy z Polską, nie szanując dobra wspólnego Polski ani naszej godności na forum Europy i świata, nie pytając nas nawet o głos, lecz oceniając nas a priori negatywnie przez Komisję Europejską, co jest istotnie prawnym i moralnym skandalem. Jeśli dodatkowo uwzględnimy kontekst Europy, w którym dochodzi do złamania prawa europejskiego w kwestii uchodźców przez kanclerz Niemiec Angelę Merkel, to rozumiemy, że cała UE powinna była zająć się prawdziwym zagrożeniem dla praworządności w Europie, której przyczyną stała się polityka naszego zachodniego sąsiada. Gros mediów polskojęzycznych, których właścicielami są podmioty niemieckie i niemieckojęzyczne (ponad 80 proc. wszystkich mediów), wraz z niektórymi polskimi politykami zdradzającymi polską rację stanu przerzuciło podstępnie akcent polityki europejskiej na odbudowujące swój Naród i swoją Ojczyznę w oparciu o prawo naturalne państwo polskie. To świadczy o procesie zafałszowywania zarówno demokracji w Europie, jak i prawdziwego oblicza naszego „Narodu” jako prawego „suwerena” w Rzeczypospolitej, co pomnaża destrukcję, zamiast na fundamencie „prawdziwej demokracji” w konstruktywnej koegzystencji z państwami-sąsiadami budować dobro narodów i państw Unii.

Troska o prawdziwą „praworządność” sumień troską o „bycie” „ideału demokratycznego”

W kwestii pojęcia „praworządność” należy też podkreślić, że może być ono prawdziwe albo fałszywe. Prawdziwa jest „praworządność” wtedy, gdy prawo artykułuje tylko dobro Boga i ludzi oraz gwarantuje tym samym porządek realizowania się sprawiedliwości w państwie i ochrania go odpowiednimi środkami. Istnieje także „praworządność” fałszywa, która z różnych racji po prostu zatraca te treści, które zostały nadmienione, czyli dobro i sprawiedliwość, a poprzez to rujnuje wszystkie struktury godnie zorganizowanych ludzi.

Papież Polak dostrzega ten problem i poddaje go gruntownej krytyce: „Można odnieść wrażenie, że wszystko odbywa się z pełnym poszanowaniem praworządności, przynajmniej w tych przypadkach, gdy prawa dopuszczające przerywanie ciąży lub eutanazję zostają przegłosowane zgodnie z tak zwanymi zasadami demokratycznymi. W rzeczywistości mamy tu jednak do czynienia jedynie z tragicznym pozorem praworządności, zaś ideał demokratyczny – który zasługuje na to miano tylko wówczas, gdy uznaje i chroni godność każdej osoby – zostaje zdradzony u samych podstaw: ’Czyż można mówić o godności każdej osoby, kiedy pozwala się na zabijanie tej najsłabszej i najbardziej niewinnej? W imię jakiej sprawiedliwości poddaje się osoby najbardziej niesprawiedliwej dyskryminacji, uznając niektóre z nich za godne obrony, a odmawiając tej godności innym?’. Pojawienie się takich sytuacji oznacza, że działają już mechanizmy, które prowadzą do zaniku prawdziwego ludzkiego współżycia i do rozpadu samego organizmu państwowego”. Faktycznie, skutkiem działania upozorowanej „praworządności” jest destrukcja i rozpad ludzkich relacji oraz tworzonych przez nie instytucji. Tylko prawdziwa „praworządność” chroni człowieka i wszystkie jego wspólnoty. A zatem rzetelna troska o praworządność godną osoby ludzkiej jest również wspieraniem „ideału demokracji”. W przeciwnym razie, pomimo zapewnień o praworządności, zostaje on – jak zaznacza Papież – „zdradzony u samych podstaw”, czego niestety smutną ilustracją jest w szczególności postawa niektórych europosłów z Niemiec.

Bytowy priorytet prawego sumienia przed prawem cywilnym

Z czego wynika pierwszorzędność ludzkiego sumienia przed prawem stanowionym? Z faktu, iż w widzialnym kosmosie nie byłoby prawa, gdyby nie istniał człowiek jako jego podmiot, czyli ten, dzięki któremu prawo stanowione zawdzięcza swe realne istnienie. To znaczy prawo cywilne jest wtórne względem osoby ludzkiej i jest ze względu na jej dobro, a nie odwrotnie, jak chcieliby tego np. pozytywiści prawni czy legaliści, nie mówiąc już o socjalistach czy komunistach, dla których priorytetem jest najczęściej materia, względnie państwo komunistyczne. Dlatego też Jan Paweł II zajął stanowisko względem tych zawirowań ideologicznych przedkładających prawo stanowione nad człowieka: „Nie ulega wątpliwości, że zadanie prawa cywilnego jest inne niż prawa moralnego, a zakres jego oddziaływania węższy. Jednak ’w żadnej dziedzinie życia prawo cywilne nie może zastąpić sumienia ani narzucać norm, które przekraczają jego kompetencje’, do których należy ochrona wspólnego dobra osób poprzez uznanie i obronę ich podstawowych praw, umacnianie pokoju i moralności publicznej. Zadaniem prawa cywilnego jest bowiem ochrona ładu społecznego opartego na prawdziwej sprawiedliwości, tak abyśmy ’mogli prowadzić życie ciche i spokojne z całą pobożnością i godnością’ (1 Tm 2,2)”. Prawo cywilne jest po to, aby ułatwić osobie ludzkiej regulację jej relacji w celu osiągnięcia jakiejś pełni życia indywidualnego i społecznego, do której sam Bóg Stwórca powołał każdego. A zatem prawo cywilne jest „ze względu” i „dla” życia ludzkiego jako życia, nigdy nie może go ono osłabiać, a tym bardziej mu szkodzić.

Papież kontynuuje swój wykład, kładąc nacisk na najważniejsze prawo życia: „Właśnie dlatego prawo cywilne musi zapewnić wszystkim członkom społeczeństwa poszanowanie pewnych podstawowych praw, które należą do natury osoby i które musi uznać i chronić każde prawo stanowione. Wśród nich pierwszym i podstawowym jest nienaruszalne prawo do życia każdej niewinnej ludzkiej istoty. Chociaż władza państwowa może niekiedy powstrzymać się od zakazania czegoś, co – gdyby zostało zabronione – spowodowałoby jeszcze poważniejsze szkody, nigdy jednak nie może uznać, że jest prawem jednostek – nawet jeśli stanowiłyby one większość społeczeństwa – znieważanie innych osób przez łamanie ich tak podstawowego prawa, jakim jest prawo do życia. Prawna tolerancja przerywania ciąży lub eutanazji nie może więc w żadnym przypadku powoływać się na szacunek dla sumienia innych właśnie dlatego, że społeczeństwo ma prawo i obowiązek bronić się przed nadużyciami dokonywanymi w imię sumienia i pod pretekstem wolności”. Jeżeli prawodawca nie broni podmiotu prawa, któremu prawo zawdzięcza swoje istnienie, to zdradza zarówno samego człowieka, jak i naturę prawa jako bytu dla osoby ludzkiej, a ostatecznie swoją bytowość prawodawcy, czyli obrońcy słusznego porządku życia człowieka. Wtedy właśnie, gdy osoba ludzka jest krzywdzona, można i należy mówić o łamaniu prawa i łamaniu praworządności, ale nie wtedy, gdy np. polski prawodawca szuka prawych sposobów na wzmocnienie prawa i praworządności w naszym państwie.

Protesty większości obecnej opozycji politycznej, która w ostatnich latach setki razy złamała porządek prawny w Polsce, są nie tylko merytorycznie nieuzasadnione, lecz – co więcej – są wołaniem o kontynuację nieładu i chaosu w polskim prawie, aby określone lobby krajowe czy zagraniczne mogło dalej nadużywać polskości do realizowania swoich nieprawości. Jakaż wielka szkoda, że część instytucji europejskich oparła się w swoich opiniach o aktualnym stanie prawnym państwa polskiego na tak fałszywych manipulacjach polityczno-medialnych.

Sprzeciw prawego sumienia przeciw ideologii nienawiści i traktowania drugiego jako „wroga”

Nasze ludzkie sumienie jest prawidłowo ukształtowane, gdy staje się dla człowieka niejako filtrem dla jego prawych decyzji rozumu oraz dla prawych aktów i postaw naszej wolnej woli, czyli gdy stoi na straży prawdy i miłości jako gwarantów prawości i praworządności, co eo ipso oznacza odrzucenie wszelkiego fałszu i kłamstwa oraz wszelkiej nienawiści, nawet do politycznych konkurentów czy obiektywnych nieprzyjaciół naszego jestestwa, ponieważ one są siłami zła i niszczenia, a nie dobra.

Papież Polak od dziecięcych lat wychowywany w wysokiej kulturze katolickiej wolności jako „wolności do” prawdy, dobra i piękna dostrzega konieczność prawego sumienia dla kształtowania się prawych relacji międzyludzkich i negatywnie osądza fałszywe rozumienie rozumu czy wolności postrzegające człowieka jako „wroga”: „Ta koncepcja wolności prowadzi do głębokiego zniekształcenia życia społecznego. Jeżeli promocja własnego ’ja’ jest pojmowana w kategoriach absolutnej autonomii, prowadzi nieuchronnie do negacji drugiego człowieka; jest on postrzegany jako wróg, przed którym trzeba się bronić. W ten sposób społeczeństwo staje się zbiorowością jednostek żyjących obok siebie, ale niepołączonych wzajemnymi więzami: każdy pragnie zrealizować swoje cele niezależnie od innych czy wręcz dąży do własnych korzyści kosztem innych. Jednakże fakt, że także inni mają podobne dążenia, zmusza do poszukiwania jakiejś formy kompromisu, jeżeli społeczeństwo ma zagwarantować każdemu możliwie jak najwięcej wolności. W ten sposób zanika wszelkie odniesienie do wspólnych wartości i do prawdy absolutnej uznawanej przez wszystkich: życie społeczne zostaje wystawione na ryzyko całkowitego relatywizmu. ’Wszystko staje się wówczas przedmiotem umowy i negocjacji’; także owo pierwsze z podstawowych praw, jakim jest prawo do życia”, czego jesteśmy świadkami w postawie obecnej opozycji politycznej w Polsce, która po dokonaniu tak olbrzymich nadużyć wszelkiego rodzaju, a nade wszystko po prawie totalnym uprzedmiotowieniu człowieka jako obywatela i „suwerena”, czyli naszego „Narodu”, ma jeszcze „honor” występować na forum Sejmu czy Senatu RP oraz instytucji unijnych w Europie jako „obrończyni demokracji”.

Cyprian Norwid ma trafne określenie dla takiej postawy zaprogramowanej nienawiści do Polaków i traktowania ich jako „wrogów”. Nazywa ją plagą „gałgaństwa” zwalczającego rząd RP i państwo polskie, a nie „prawdziwą demokracją” czyniącą wszelkie dobro dla drugiego jako „bliźniego”. Dla prawego sumienia każdy drugi: przyjaciel czy nieprzyjaciel, jest naszym „bliźnim”. Takich sumień potrzebuje Polska i Europy i tylko na takich sumieniach można ocalić, względnie zbudować Polskę i Europę jako krainy prawdziwej „miłości Boga” i prawdziwej „miłości bliźniego”.

Ks. prof. Tadeusz Guz

Artykuł opublikowany na stronie: http://www.naszdziennik.pl/mysl/152239,sumienie-w-nauczaniu-sw-jana-pawl...
***
Pozwolę sobie załączyć też wykład z dnia 8 stycznia 2016r:

Ks. prof. Tadeusz Guz: Chrześcijańskie fundamenty Europy" 

oraz - też powiązaną tematycznie wypowiedź - celem przypomnienia:

Odnowić Solidarność w Polsce - Ks. prof. Tadeusz Guz



avatar użytkownika intix

24. Sumienie w nauczaniu św. Jana Pawła II (17)


zdjęcie
Bóg Ojciec, Fra Bartolomeo, 1509 r.,
Muzeum Palazzo Mansi, Lukka Zdjęcie: / -

Istotną, jeśli niekiedy nie najważniejszą rolę w różnych współczesnych nurtach rozumienia nie tylko ustroju demokracji, lecz, co więcej, całej rzeczywistości oraz kultury wraz z nauką, prawem, sztuką, gospodarką czy polityką odgrywa kategoria „większości” lub „mniejszości” jako przecież „ilości”. Nie zrozumiemy sposobu myślenia wielu współczesnych ludzi, jeżeli najpierw nie zrozumiemy pojmowania przez nich „ilości”. Czym jest w gruncie rzeczy to pojęcie i co ono właściwie oznacza? Skąd wypływa takie dominujące znaczenie ilości jako ilości? Najpierw jednak warto przypomnieć sobie naukę o „kategorii ilości” w filozofii Arystotelesa, który po raz pierwszy w historii usystematyzował naukę o kategoriach. Dlaczego według niego istnieje realnie „ilość”?

Istnienie Boga i różnorodnego kosmosu – podstawą istnienia kategorii „ilości”

Według Stagiryty, „ilość” istnieje realnie tylko dlatego, że istnieje konkretna rzeczywistość, np. „mowa” człowieka, ale także „linia, powierzchnia, ciało, a ponadto czas i miejsce”, które składają się z wielu części, a ich przeliczenie daje właśnie „ilość”. Nie ma zatem dla Arystotelesa „ilości” jako substancji, czyli czegoś, co istnieje wyłącznie w sobie, lecz „ilość” pojawia się w każdej rzeczywistości ze względu na jej złożenie z różnych elementów, jak np. mowa ludzka składa się z wielu słów, sylab itd., natomiast linia z wielu punktów, a czas ze swoich odcinków. Różnorodność i złożoność świata prowadzi zatem tego filozofa do poznania kategorii „ilości”, która zawsze pozostaje po prostu „ilością” i jako taka jest wprawdzie czymś przypadłościowym, tzn. drugorzędnym, ale jednocześnie ważnym ze względu na realne istnienie tejże wielości, którą systematycznie badają m.in. nauki filozoficzne i matematyczne. Gdzie jest ostateczna racja dla tej kategorii?

„Jeden Bóg” –„jedyną Przyczyną” dla kosmicznej „ilości” bytów

Już w myśli metafizyki greckiej pojawia się niezwykle cenna dla naszej debaty intuicja poznawcza dla prawdy o tym, że wielość w kosmosie, względnie „porządek i harmonia wszelkich rzeczy” uwarunkowana jest istnieniem „jednego” „Boga”, tzn. „że wszystko, co istnieje, pochodzi od Boga i przez Boga zostało ustanowione, że natomiast nie istnieje nic, co z siebie czerpałoby suwerenność, co byłoby pozbawione tego trwania, które od Boga pochodzi” jako „jedynej Przyczyny” dla „zgodnej harmonii bytów”, które słusznie nazywają się „wszechświatem”, czyli „porządkiem (kosmosem), nie zaś bezładem (akosmosem)”. Tenże „Bóg” Arystotelesa jako „Pan i Rodzic wszechrzeczy” jest w „swej potędze najpotężniejszy, w cnocie – najdoskonalszy, w piękności najbardziej wzniosły, w życiu – nieśmiertelny” i zamieszkuje w „niebie”. A ostatecznie On jako „Bóg jest dla nas prawem najdoskonalszym, które nie ulega jakimkolwiek zmianom czy doskonaleniu”, ponieważ tenże Pan Bóg wiecznie „jest jeden”. Jakżeż ta myśl filozoficzna koresponduje z myślą chrześcijańską o jednym Boskim Stwórcy i zarazem jednym Boskim Zbawicielu upadłego kosmosu, który sam, będąc absolutnie Jednym w Naturze Boskiej, istnieje jako Trójosobowy i dlatego stanowi obiektywnie tak idealnie jedną wieczną i absolutnie doskonałą Prarację bez żadnej zmiany i żadnego procesu w Nim jako Absolucie dla jedności i zarazem różnorodności całego świata.

Kłamstwo Hegla: Na początku była „ilość” jako „duch absolutny”

Poprzez utożsamienie „Boga” Objawionego w Jezusie Chrystusie ze „światem” Hegel odrzuca zarówno naukę biblijną o absolutnej doskonałości Jednego Boga, jak też i naukę o tym, że On jest Stwórcą kosmosu, a tym samym „ilości”, charakterystycznej dla opisu złożoności wszechświata z wielości. W miejsce Boskiego Stwórcy i Zbawcy w interpretacji katolickiej Hegel forsuje „dialektykę” zakłamania prawdy o Bogu jako „duchu absolutnym”, polegającego na tym, że jest on według Hegla tylko sumą części, czyli, że jest on co do swojej rzekomo boskiej natury wielością, pierwotnie nawet przez tegoż „ducha absolutnego” nieuświadomioną. Dopiero poprzez „stwarzanie” jako wewnętrzny proces, tzn. „uzewnętrznianie” swoich „części”, bóg Hegla „staje się” „samoświadomym” absolutem. A zatem „ilość” jest nie tylko, jak pisze Hegel, „prawdą jakości”, względnie „wartości”, lecz co więcej – „ilość” w sensie wielości, a dokładniej całość wszechświata konstytuuje według tego niemieckiego idealisty samą naturę tegoż „absolutnego ducha”, czyli rzekomą prawdę o istocie Boga chrześcijańskiego. A zatem „ilość” wszystkich rzeczy tego świata zajmuje ostatecznie miejsce Substancji Boga Objawionego, czyli wchodzi w miejsce Boga jako Boga. Na przykład dopiero dzięki rozumowi wszystkich ludzi rozum boga Hegla staje się „samoświadomym”, czyli boskim! Najważniejszą „częścią” tegoż absolutu jest „diabeł” jako według Hegla „pierwszy syn boga” i tylko dzięki niemu następuje w procesie boga w czasie i przestrzeni świata najwyższy „rozwój”. Stąd nieprzypadkowo Hegel pisze o „ewolucji boga” w „jego przejściu poprzez świat” jako wielość części. Hegel zamienił zatem „ilość” na samego Boga i Pana wszechrzeczy i tym samym zanegował Stwórcę i Odkupiciela, określając Jego Wieczny i Święty Byt „sumą przypadłości”. Tak dochodzi do zasadniczego zakłamania pytania o początek wielopostaciowego świata, który ma stanowić niedoskonały i zniewolony bóg Heglowski.

Kłamstwo Marksa i Engelsa jako następstwo kłamstwa Hegla: Na początku była „ilość” jako „materia” absolutna

Prawdę mówi Marks, gdy stwierdza, że cały jego wysiłek ideologiczny dotyczy postawienia dialektyki Hegla „na nogi”, czyli odwrócenia jej z dialektyki idealistycznej na dialektykę materialistyczną, czyli z rozumienia Boga chrześcijańskiego jako „ducha absolutnego” u Hegla na utożsamienie Boga Objawionego z „materią”, względnie z „przyrodą” jako dialektyczną jednością wszystkich części świata. Co do formalnej strony, to nic się tutaj nie zmienia. U Marksa i Engelsa „materia”, a nie jak u Hegla jakiś „duch”, jest też sumą części, która dla uzyskania przez nią „świadomości” musi się „wyobcowywać”, czyli „uzewnętrzniać” swoje części w postaci „świata”, aby następnie poprzez ich „negację”, czyli w przypadku człowieka poprzez „uśmiercenie”, „pojednać się” ze sobą samą. Zupełnie tak samo, jak czynił to „duch” Heglowski. „Państwo demokratyczne” jest według Marksa najdoskonalszą postacią materii i zastępuje „Chrystusa jako Pośrednika”, ponieważ to „państwo” jako także – ze zrozumiałych racji – „ateistyczne” zapewnia „materii” najdoskonalszy rozwój. Prawdę o Bogu Stwórcy należy odrzucić, jak też i prawdę o Bogu Zbawicielu, ponieważ skoro „materia” otrzymuje atrybuty boskości, to ona sama stwarza siebie i doprowadza siebie z „wyobcowania” do samozbawienia jako dialektyczna jedność wielości, co dokonuje się w „państwie komunistycznym” jako dialektycznej „jedności” materii z jej „wielością”. Dlatego też koniecznym w tym procesie zakłamywania pojęcia „demokracji” w materialistycznym totalitaryzmie jest uśmiercenie jednostkowości człowieka i jego narodów, ponieważ prawda o nich jest taka, że są oni tylko „częściami gatunku”, a ten ostatni jest częścią całości materii, której początkiem jest właśnie „ilość”.

Heglowskie, względnie Marksowskie zakłamanie, tzn. totalitarne pojmowanie „większości” i „mniejszości”

Niestety, ale wielu współczesnych intelektualistów, a także rzesze polityków cierpią na to faktyczne „ukąszenie Heglowskie” dialektyką, która zasadniczo determinuje myślenie wszystkich środowisk lewicowych, postmodernistycznych, genderowych, kapitalistycznych i liberalistycznych, o czym nadmienia św. Jan Paweł II w swoim nauczaniu o sumieniu, iż „po upadku w wielu krajach ideologii, które wiązały politykę z totalitarną wizją świata – przede wszystkim marksizmu – pojawia się dzisiaj nie mniej poważna groźba zanegowania podstawowych praw osoby ludzkiej i ponownego wchłonięcia przez politykę nawet potrzeb religijnych, zakorzenionych w sercu każdej ludzkiej istoty: jest to ”’groźba sprzymierzenia się demokracji z relatywizmem etycznym’, który pozbawia życie społeczności cywilnej trwałego moralnego punktu odniesienia, odbierając mu, w sposób radykalny, zdolność rozpoznawania prawdy. Jeśli bowiem ’nie istnieje żadna ostateczna prawda, będąca przewodnikiem dla działalności politycznej i nadająca jej kierunek, łatwo o instrumentalizację idei i przekonań dla celów, jakie stawia sobie władza. Historia uczy, że demokracja bez wartości łatwo się przemienia w jawny lub zakamuflowany totalitaryzm’„, który najbardziej uzewnętrznia się w niszczeniu człowieka jako indywidualnej i zarazem społecznej osoby. W ten proces niszczenia Polaków i Polski oraz Europejczyków i Europy wpisują się wszyscy organizujący się wokół KOD-u i innych środowisk skrajnie zakłamujących rzeczywistość na gruncie ideologii Hegla i Marksa. Propozycja ideologiczna ”ulicy„ w Polsce i ”większość„ lub ”mniejszość„ w strukturach UE są pułapkami tego zakłamanego ducha, którego naturą jest ”dekonstruować„ rzeczywistość, zamiast ją reformować w rozumny i bogaty łaską Bożą sposób do najdoskonalszych kształtów na miarę Boga w Trójcy Świętej Jedynego i na miarę nietykalnej godności człowieka.

Kłamstwo ”demokracji„ Heglowsko-Marksowskiej – systemowym zamachem na istoty ludzkie i wszystkie narody

Papież z Polski, bogaty w negatywne doświadczenia z dialektyką niemieckiego idealizmu i materializmu w czasie II wojny światowej i panowania socjalizmu rasistowskiego w Trzeciej Rzeszy Niemieckiej i w sowieckim socrealistycznym PRL-u, nie ma wątpliwości: ”Tak więc nowoczesny totalitaryzm wyrasta z negacji transcendentnej godności osoby ludzkiej, będącej widzialnym obrazem Boga niewidzialnego i właśnie dlatego z samej swej natury podmiotem praw, których nikt nie może naruszać: ani jednostka czy grupa, ani też klasa, naród lub państwo. Nie może tego czynić nawet większość danego społeczeństwa, zwracając się przeciw mniejszości, spychając ją na margines, uciskając, wyzyskując czy usiłując unicestwić„, z czym zmaga się dzisiaj niestety Polska w jej dążeniu do pełniejszego upodmiotowienia w ramach struktur UE. Ojciec Święty Jan Paweł II dostrzega wciąż niebezpieczeństwo kryzysu sumienia i kryzysu prawa w aplikowaniu tak istotnie fałszywej koncepcji demokracji jako antyboskiego i antyludzkiego systemu: ”We współczesnej kulturze demokratycznej szeroko rozpowszechnił się pogląd, wedle którego porządek prawny społeczeństwa powinien ograniczać się do utrwalania i przyswajania sobie przekonań większości i w konsekwencji winien być zbudowany wyłącznie na tym, co większość obywateli stosuje i uznaje za moralne. Jeśli następnie uważa się wręcz, iż prawda wspólna i obiektywna jest w rzeczywistości niedostępna, to szacunek dla wolności obywateli – którzy w systemie demokratycznym uchodzą za prawdziwych suwerenów – nakazywałby w zakresie prawnym uznanie autonomii sumienia jednostki, to znaczy, że ustanawiając te normy, które w każdym przypadku są niezbędne dla współżycia społecznego, należałoby kierować się wyłącznie wolą większości, jakakolwiek by ona była„, co przecież zrodziło olbrzymie dramaty wielu milionów istnień ludzkich w XX wieku. Totalitarnie nie może działać także żadna ideologiczna mniejszość w stosunku do większości, czego rozliczne próby mamy obecnie w ramach niektórych praktyk polityczno-administracyjnych Unii Europejskiej w postawie np. ugrupowań homoseksualnych.

Nie ”większość„ i ”mniejszość„ jako ”ilość„, lecz Pan Bóg i dobre ”jakości„ chrześcijańskie – fundamentem ludzkiego sumienia i prawdziwościowego rozumienia ”ilości„

Pismo Święte Starego Testamentu jednoznacznie przestrzega człowieka przed ”większością„ i ”mniejszością„ opowiadającymi się za jakością ”zła„, ponieważ w żadnym przypadku osoba ludzka nie powinna się kierować w swoich postawach i decyzjach moralnych kategorią ilości, lecz jakością dobra jako dobra oraz innymi ideałami chrześcijańskimi. W Księdze Wyjścia czytamy: ”Nie kieruj się zdaniem większości, gdy opowiada się ona za złem, i nie naginaj zeznań do opinii większości, aby doprowadzić do niesłusznego wyroku„, co swoje apogeum osiągnęło na procesie Jezusa i w niesprawiedliwym wyroku przeciwko Niemu zarówno w świetle ówczesnego prawa żydowskiego, jak i rzymskiego. Kajfasz i Piłat są symbolami zdrady prawa jako prawa. Słowo Boże mówi także: ”Nie będziesz stronniczy nawet na korzyść ubogiego, gdy wniesie skargę„, co oznaczałoby błąd lub zło sumienia, ulegającemu niesprawiedliwej mniejszości – dzisiaj artykułującej się jako LGBT. W przeciwieństwie do tego sumienie kierujące się nauką Bożą, tzn. prawdą, sprawiedliwością i wszelkim Dobrem Boga samego jest pewne, dobrze uformowane i nie pozwoli nikomu sobą manipulować. Ono stoi na straży prawdy o Bogu jako Kreatorze człowieka i każdej ”ilości„ jako pochodzącej od Boga i tylko w Bogu Objawienia chrześcijańskiego urzeczywistniającej się w doskonały sposób.

Ks. prof. Tadeusz Guz, kierownik Katedry Filozofii Prawa KUL

Artykuł opublikowany na stronie: http://www.naszdziennik.pl/mysl/153487,sumienie-w-nauczaniu-sw-jana-pawl...

avatar użytkownika intix

25. Sumienie w nauczaniu św. Jana Pawła II (18)



zdjęcie
Zdjęcie: / -

Z Panią Mary Wagner, bohaterską obrończynią życia ludzkiego w łonie matki, spotkałem się 2 marca 2016 r. w więzieniu dla kobiet w Milton (Kanada). Została tam osadzona bez prawomocnego wyroku, czego prawo kanadyjskie nie stosuje nawet w odniesieniu do najpoważniejszych przestępców. Pozbawiono ją wolności tylko dlatego, że inspirowana w swoim sumieniu Duchem Świętym weszła do pewnej prywatnej kliniki dokonującej rozlicznych aktów zabójstw dzieci nienarodzonych (dozwolonych w Kanadzie przez prawo!) i wręczając róże matkom w stanie błogosławionym, błagała je o ocalenie życia ich własnych dzieci, ratując niektóre przed okrutną śmiercią w samej wiośnie istnienia.

Pani Wagner przekazuje swoje najserdeczniejsze podziękowania dla Polski i wielu Polaków, którzy pamiętają o niej w swoich modlitwach, przysyłają listy wsparcia w jej, jak sama wyznała, „bardzo trudnej sytuacji” i odwiedzają. Jest ona bez wątpienia jednym z najwspanialszych świadków sumienia na całym globie i swoją głęboko chrześcijańską postawą moralną dodaje odwagi nie tylko członkom organizacji pro-life, lecz wszystkim ludziom dobrej woli do mężnego poświęcenia się dla sprawy człowieka, która dzisiaj dla setek milionów dzieci nienarodzonych jest pierwszorzędnej wagi.

Jak konieczna jest ta ofiara Pani Wagner, mówią niektóre statystyki: w Chinach rocznie uśmiercanych jest około 45 mln dzieci nienarodzonych, zaś w USA codziennie traci życie średnio 2800 dzieci. Ileż zatem milionów absolutnie niewinnych istot ludzkich doświadcza rok w rok zabójstwa w sercach ich matek? Co mamy czynić, aby przeciwdziałać tym najokrutniejszym zbrodniom naszych czasów?

„Powszechna mobilizacja sumień” do obrony każdego życia ludzkiego

Święty Jan Paweł II wzywa nie tylko nas, chrześcijan, ale też ludzi o wrażliwym sumieniu do odnowy, względnie tworzenia struktur wspierania i ochrony życia człowieka: „Potrzebna jest powszechna mobilizacja sumień i wspólny wysiłek etyczny, aby wprowadzić w czyn wielką strategię obrony życia. Wszyscy razem musimy budować nową kulturę życia: nową, to znaczy zdolną podejmować i rozwiązywać istniejące dziś, a dawniej nieznane problemy związane z ludzkim życiem; nową, to znaczy bardziej zdecydowanie i czynnie przyjętą przez wszystkich chrześcijan; nową, to znaczy zdolną pobudzić do poważnej i śmiałej konfrontacji kulturowej z wszystkimi. Nagląca potrzeba tej odnowy kultury wynika z sytuacji dziejowej, w jakiej obecnie żyjemy”, czyli w epoce neokomunistycznej, ateistycznej i antyludzkiej ideologii gender – zasadniczo zagrażającej nie tylko dziecku w łonie matki, lecz każdemu dziecku i każdemu pokoleniu rodziny ludzkiej, ponieważ przedmiotem tej ideologii jest zniszczenie człowieka jako takiego oraz zniszczenie kultury jego życia. Stąd ta rewolucja nazywa się także kulturową, dlatego że za cel obrała sobie – po unicestwieniu człowieka – zniszczenie każdego jego dzieła, które razem wzięte stanowi o jego kulturze.

To wspólne powołanie do tworzenia „kultury życia” godnego człowieka „jest przede wszystkim zakorzenione w samej misji ewangelizacyjnej powierzonej Kościołowi. Ewangelia bowiem zmierza do ’przemienienia od wewnątrz i odnowienia ludzkości’; jest jak zaczyn, który zakwasza całe ciasto i dlatego ma przenikać wszystkie kultury i ożywiać je od wewnątrz, aby wyrażały całą prawdę o człowieku i o jego życiu”. Chrystus, którego „Ciałem mistycznym” jest Jego „Kościół”, pragnie, abyśmy byli i pozostali bezkompromisowymi adwokatami życia, w przeciwnym razie zagraża naszej katolickiej moralności albo jakieś współuczestnictwo, albo obojętność na współczesne zbrodnie przeciwko życiu człowieka jako darze Boga Stwórcy, tzn. rozpad prawno-moralny.

Konieczność „wewnętrznej” „odnowy kultury życia” w postawach chrześcijan

Wielowiekowe oddziaływania ideologiczne przeciwko człowiekowi sprawiają, że gubi się nawet w sercach wielu katolików podstawowa prawda o tym, że wiara św. jako łaska wlana w rozum ludzki powinna być przeżywana i urzeczywistniana w każdym czynie. Niepokojące procesy odrywania życia człowieka od wiary są przecież procesami wypędzania Boga i pogardzania Nim w przestrzeni kultury jako syntezy wszystkich dzieł ludzkich. Są one w wierze katolickiej niedopuszczalne, ponieważ zazwyczaj skutkują grzechem śmiertelnym i tym samym niszczą realną obecność Boga w człowieku wierzącym.

Dlatego Papież Polak apeluje najpierw do naszych sumień katolickich: „Należy rozpocząć od odnowy kultury życia wewnątrz samych wspólnot chrześcijańskich. Zbyt często ludzie wierzący, nawet ci, którzy uczestniczą czynnie w życiu Kościoła, ulegają tendencji do odrywania wiary chrześcijańskiej od jej wymogów etycznych dotyczących życia, co prowadzi do subiektywizmu moralnego i do pewnych niedopuszczalnych zachowań. Musimy zatem z całą jasnością i odwagą postawić sobie pytanie, jaka kultura życia jest dziś rozpowszechniona wśród poszczególnych chrześcijan, rodzin, stowarzyszeń i wspólnot w naszych diecezjach. Równie jasno i zdecydowanie musimy określić działania, jakie mamy podjąć, aby służyć życiu w świetle pełnej prawdy o nim”, co jest wykluczone w duszach tych ludzi, którzy wprawdzie twierdzą, że wierzą, ale ze sfery swoich uczynków i postaw moralnych wyrzucili Pana Boga jako Przenajświętszego Prawodawcę i Króla wszechświata, któremu podległy jest każdy człowiek w swoim sumieniu, czyli w życiu i każdym działaniu.

Inspirować „wszystkich” – także „niewierzących” – do obrony życia ludzkiego

Nie ulega wątpliwości, że w zróżnicowanym pod względem religijnym i światopoglądowym świecie istnieje wielu ludzi dobrej woli, których możemy zdobyć dla tego największego celu w porządku natury, aby szanować i ratować każdą osobę ludzką, niezależnie od stadium jej rozwoju oraz stanu zdrowia itp. Dlaczego? Ponieważ każdy pochodzi od Boga i może w sumieniu rozeznać nietykalną wartość człowieka, o ile tylko w swojej wolnej woli tego zechce.

My, katolicy, powinniśmy, jak czyni to dzisiaj z wielkim oddaniem i poświęceniem Pani Mary Wagner, myślą, słowem i wszelką działalnością zdobywać wszystkich i czynić ich prawdziwymi adwokatami człowieka, co wyraża Jan Paweł II Wielki w swoim nauczaniu i jakże niepowtarzalnym świadectwie dla życia i za życiem: „Jednocześnie powinniśmy rozwijać poważny i głęboki dialog z wszystkimi, także z niewierzącymi, na temat podstawowych problemów ludzkiego życia i prowadzić go w ośrodkach twórczości intelektualnej, w różnych środowiskach zawodowych oraz tam, gdzie przebiega codzienne życie każdego z nas”. To może być jedna ze skuteczniejszych płaszczyzn np. zbliżenia religijnego chrześcijan, gdy jako ludzie rozłączeni w wierze praktykują jedność moralną w służbie ochrony życia nienarodzonego czy sędziwego człowieka przed zabójstwem.

Miłość względem życia drugiego „najprawdziwszym sensem życia i wolności człowieka”

Wielu zwolenników zabójstwa dzieci nienarodzonych lub sędziwych pokoleń uważa, że człowiek ma „wolny wybór” do akceptacji bądź negacji życia swojego lub drugiego. Wprost przeciwnie – w świetle klasycznej etyki, a także katolickiej nauki moralnej człowiek posiada wprawdzie „wolną wolę” zdolną do „wolnego wyboru”, ale tylko opcja wyboru dobra jako dobra jest potwierdzeniem i szacunkiem dla wolności i w sensie ścisłym wolnego i właściwego wyboru dokonuje wyłącznie człowiek wybierający dobro, np. dobro życia każdego człowieka. Negując życie nienarodzone, niepełnosprawne lub sędziwe, człowiek taki nadużywa swojej wolności do wyboru zabójstwa jako zawsze zła moralnego i dlatego staje się niewolnikiem, ponieważ każde zło jako zło zniewala człowieka.

Ojciec Święty przypomina fundamenty katolickiej moralności: „Pierwszym i podstawowym krokiem w kierunku tej odnowy kultury jest kształtowanie i uwrażliwianie sumienia na niewymierną i nienaruszalną wartość każdego ludzkiego życia. Sprawą najwyższej wagi jest ponowne odkrycie nierozerwalnej więzi między życiem a wolnością. Są to dobra nierozdzielne: naruszenie jednego z nich prowadzi do naruszenia także drugiego. Nie ma prawdziwej wolności tam, gdzie nie przyjmuje się i nie miłuje życia; pełnia życia jest możliwa tylko w wolności. Obydwie te rzeczywistości mają też wspólny aspekt, wrodzony i szczególny, który łączy je nierozerwalnie: powołanie do miłości. Ta miłość pojmowana jako bezinteresowny dar z siebie stanowi najprawdziwszy sens życia i wolności człowieka”. Opowiedzenie się, przyjęcie w wolności ducha i świadome rozwijanie życia drugiego jest zarazem najpewniejszą inwestycją we własne życie oraz najdoskonalszą afirmacją siebie i swojej wolności.

Uznać siebie i drugiego jako „stworzenie Boże” – bytowym fundamentem ochrony życia

Trudności w tej najdelikatniejszej sferze ochrony życia od poczęcia aż do naturalnej śmierci biorą się m.in. stąd, że, jak np. Karol Marks, odrzuca się „życie” ludzkie jako „stworzone” przez Boskiego Kreatora, czyli że człowiek „żyje z łaski” Boga, co Marks chce wykorzenić ze „świadomości ludu”, aby móc wtedy bez reszty manipulować ludzkością.

Nie zaskakuje zatem w rozprawie św. Jana Pawła z marksizmem-leninizmem fakt, że jego nauczanie dąży do systematycznego zrozumienia tej prawdy, że człowiek nie jest produktem ewolucji materii, lecz „dzieckiem Bożym”, stworzonym, wiecznie świadomym i wiecznie wolnym aktem Boga w Trójcy Świętej Jedynego: „Jest zatem konieczne, aby człowiek uznał swoją pierwotną i niezaprzeczalną kondycję stworzenia, które otrzymuje od Boga, istnienie i życie jako dar i zadanie: tylko akceptując tę przyrodzoną zależność swego bytu, człowiek może realizować w pełni swoje życie i wolność, a zarazem szanować dogłębnie życie i wolność każdej innej osoby. Tutaj przede wszystkim ujawnia się, że ’osią każdej kultury jest postawa człowieka wobec największej tajemnicy: tajemnicy Boga’. Kiedy odrzuca się Boga i żyje tak, jakby On nie istniał, albo nie szanuje się Jego przykazań, łatwo odrzuca się lub podważa godność ludzkiej osoby i nienaruszalność jej życia”. W myśli bez Boga albo wbrew Bogu Objawionemu nie można ostatecznie zabezpieczyć bytu każdej istoty osobowej, lecz tylko w najściślejszej współpracy z Boskim Stwórcą można zagwarantować każdemu prawo do życia. Czy jest to możliwe w epoce daleko idącej negacji Boga i negacji człowieka?

Permanentna „praca wychowawcza” nad sumieniem człowieka w aspekcie życia w rodzinie, państwie i w Kościele św.

Papież nie ma wątpliwości, że nasze czasy wymagają wszechstronnej edukacji człowieka i jego relacji względem życia, którą powinny spełniać zarówno rodzina, jak też i państwo oraz Kościół św.: „Z formacją sumienia łączy się ściśle praca wychowawcza, która pomaga człowiekowi stawać się coraz bardziej człowiekiem, wprowadza go coraz głębiej w prawdę, kształtuje w nim coraz większy szacunek dla życia, wychowuje go do prawidłowych relacji międzyosobowych”. Ze względu na to, iż rodzina, państwo i Kościół mają różne misje i różne możliwości, stąd też konieczna jest współpraca pomiędzy tymi instytucjami, aby dzieciom i młodzieży, a nawet starszym pokoleniom zapewnić takie rozumienie i kształtowanie życia, które jest godne człowieka „stworzonego na obraz i podobieństwo Boga”.

Jan Paweł II zwraca szczególną uwagę – w kontekście seksualnej rewolucji kulturowej neomarksizmu światowego – na katolicką koncepcję ludzkiej płciowości, stojącej z natury swojej w służbie życia, ponieważ cały byt osoby ludzkiej jest „darem” Bożym i jednocześnie przez tegoż Boga dany jako zadanie do umiłowania, przekazania i ochrony życia każdego: „Należy zwłaszcza wpajać szacunek dla wartości życia, i to poczynając od samych jego korzeni. Złudne jest przekonanie, że można budować prawdziwą kulturę ludzkiego życia, nie pomagając młodym w pojmowaniu i przeżywaniu płciowości, miłości i życia zgodnie z ich prawdziwym znaczeniem i w ich ścisłej współzależności. Płciowość jest bogactwem całego człowieka, ’ujawniającym swe głębokie znaczenie w doprowadzeniu osoby do złożenia daru z siebie w miłości’. Banalizacja płciowości jest jednym z głównych czynników, które stoją u początków pogardy dla rodzącego się życia: tylko prawdziwa miłość umie strzec życia. Nie można zatem uchylać się od obowiązku zapewnienia – przede wszystkim młodszej i starszej młodzieży – autentycznego wychowania do płciowości i miłości, formacji zawierającej wychowanie do czystości jako cnoty, która sprzyja osiągnięciu osobowej dojrzałości i uzdalnia do poszanowania ’oblubieńczego’ znaczenia ciała”.

Potwierdza się prawda klasycznej nauki moralnej Kościoła św., iż warunkiem nie tylko powołania kapłańskiego i zakonnego, lecz także małżeńskiego i rodzinnego jest cnota czystości ducha i ciała, czyli takiego zjednoczenia człowieka z Bogiem, aby mógł on swoją duchowo-cielesną naturą spełnić Wolę Boga Stworzyciela w postaci doskonałego planu stworzenia. W ludzkiej płciowości rozgrywa się więc wielkość i świętość przyjęcia i życia tym planem świętym Pana wszechrzeczy i dlatego uświęcenie płciowości jest dzisiaj warunkiem odnowy kultury życia i jego bezwzględnego szacunku. Dobre wychowanie tworzy zatem stabilną bazę kultury ochrony życia na miarę wyzwań i dramatów naszej epoki dalece wrogiej życiu, a Osoba Pani Mary Wagner, katolickiej obrończyni życia, jest tego wyśmienitym wzorem.

Ks. prof. Tadeusz Guz, kierownik Katedry Filozofii Prawa KUL

Artykuł opublikowany na stronie: http://www.naszdziennik.pl/mysl/153859,sumienie-w-nauczaniu-sw-jana-pawl...

avatar użytkownika intix

26. Sumienie w nauczaniu św. Jana Pawła II (19)

zdjęcie
Fragment fresku Narodziny Chrystusa, Giotto di Bondone, 1304-1306,
Kaplica Scrovegnich, Padwa Zdjęcie: / -


Jakże trudno jest obronić każde życie ludzkie od poczęcia aż do naturalnej śmierci, jeżeli człowiek jako obywatel swojego państwa natrafia na ustawy legalizujące zbrodnie w postaci „prawa przerywania ciąży” czy „prawa do eutanazji”, które nie są żadnymi prawami, lecz ewidentnym bezprawiem zabójstwa niewinnej osoby, ale dokonanego na gruncie prawa stanowionego w państwie i dlatego też niekaralnego. To jest także największy problem prawa polskiego w obydwóch obszarach: cywilistyki i karnistyki, dopuszczającego zabójstwo dziecka poczętego w łonie matki, ale poczętego wskutek gwałtu lub zagrażającego życiu matki, albo też takiego dziecka, u którego stwierdzono – zasadniczo wątpliwą do określenia z medycznego punktu widzenia – niepełnosprawość. Jak naucza o tym problemie prawno-moralnym Papież Polak?

„Przerywanie ciąży” – „w całkowitej i nieusuwalnej sprzeczności z nienaruszalnym prawem do życia”

Jan Paweł II zajmuje zdecydowanie negatywne stanowisko względem ustawodawstwa państwowego dopuszczającego nieograniczone bądź ograniczone „prawo” do zabijania dzieci nienarodzonych, ponieważ „nie uznaje” ono „podstawowego i pierwotnego prawa każdego człowieka do życia. Tak więc ustawy, które dopuszczają bezpośrednie zabójstwo niewinnych istot ludzkich, poprzez przerywanie ciąży i eutanazję, pozostają w całkowitej i nieusuwalnej sprzeczności z nienaruszalnym prawem do życia, właściwym wszystkim ludziom, i tym samym zaprzeczają równości wszystkich wobec prawa. Można by wysunąć zastrzeżenie, że nie dotyczy to eutanazji, gdy zostaje ona dokonana na w pełni świadome żądanie zainteresowanego. Jednakże państwo, które uznałoby takie żądanie za prawomocne i zezwoliłoby na jego spełnienie, usankcjonowałoby swoistą formę samobójstwa-zabójstwa, wbrew podstawowym zasadom, które zabraniają rozporządzać życiem i nakazują ochraniać każde niewinne życie”.

Rzeczpospolita Polska i Kościół w Polsce, inspirujące Naród i społeczeństwo polskie do świętowania 1050. rocznicy chrztu Polski, stają zatem w porządku natury przed najważniejszym zadaniem w sensie prawno-moralnym, tzn. przed usunięciem z prawodawstwa polskiego, mającego w minionych dziejach – poza Kodeksem karnym II Rzeczypospolitej z 1932 roku, który dopuścił aborcję w polskim prawie, jeśli ciąża była wynikiem przestępstwa lub istniało zagrożenie dla życia i zdrowia matki – ogromnie chlubne rozstrzygnięcia prawne, zbrodniczych pozostałości nazizmu niemieckiego i komunizmu sowieckiego, ponieważ to socjalistyczno-narodowa III Rzesza Niemiecka i komunistyczny ZSRS poprzez PRL po raz pierwszy w historii Polskiego Państwa wprowadziły na drodze ustawy prawną i materialną zbrodnię na dzieciach nienarodzonych. Czy taka nowelizacja prawa w Polsce jest dzisiaj realnie możliwa?

Ochrona prawno-moralna każdego dziecka poczętego najważniejszym warunkiem wiarygodności polskiego katolicyzmu i praworządności Rzeczypospolitej w porządku natury

Zarówno Kościół w Polsce, jak też i Państwo Polskie mają wspólną misję troski o życie wszystkich Polaków. Przedmiotem tej troski jest każdy Polak – narodzony czy nienarodzony, ponieważ jeżeli dobrze rozumiemy życie człowieka, to każdy pochodzi ostatecznie od Boga Stwórcy i w chrzcie św. otrzymuje uwolnienie od grzechu pierworodnego oraz łaskę uświęcającą jako realny dar do wiekuistej przyjaźni z Panem Bogiem, aniołami i świętymi. Jednak o życiu nadprzyrodzonym w osobie ludzkiej można mówić dopiero wtedy, gdy narodzi się, przyjmie chrzest św. i będzie prowadzić życie sakramentalne jako podstawę dla przygotowania się na życie wieczne.

Najpierw jednak zadaniem Kościoła, jak też i Państwa Polskiego jest zadbać o prawo każdego nienarodzonego do godnych człowieka narodzin, co jest także po 1989 roku poważnym problemem, ponieważ nasza umiłowana Rzeczpospolita ma na sumieniu państwowym, ale także narodowym i kościelnym tysiące zbrodni na niewinnych Polakach. Dlaczego? Ze względu na dopuszczalność prawną zabójstwa dzieci nienarodzonych oraz z racji na to, że z pozycji Narodu i Kościoła – chyba – nie uczyniliśmy wszystkiego, co było przecież po rozpadzie PRL dla nas, Polaków katolików, najzwyczajniej realnie możliwe. Nauka naszego Rodaka na Stolicy Piotrowej nie pozostawia żadnych wątpliwości: „W ten sposób zmierza się do osłabienia szacunku dla życia i otwiera drogę postawom niszczącym zaufanie w relacjach społecznych. Prawa, które dopuszczają oraz ułatwiają przerywanie ciąży […], są zatem radykalnie sprzeczne nie tylko z dobrem jednostki, ale także z dobrem wspólnym i dlatego są całkowicie pozbawione rzeczywistej mocy prawnej. Nieuznanie prawa do życia, właśnie dlatego, że prowadzi do zabójstwa osoby, której społeczeństwo ma służyć, gdyż to stanowi rację jego istnienia, przeciwstawia się zdecydowanie i nieodwracalnie możliwości realizacji dobra wspólnego. Wynika stąd, że gdy prawo cywilne dopuszcza przerywanie ciąży […], już przez ten sam fakt przestaje być prawdziwym prawem, moralnie obowiązującym”.

Istnienie zatem takiej sprzeczności w prawie polskim godzi nie tylko w dobro samego Narodu, lecz także w konsekwencji godzi w dobro Kościoła, z mandatu samego Jezusa Chrystusa stróża każdego – bez wyjątku – życia ludzkiego, który powinien wraz z Państwem Polskim uczynić wszystko, a tym bardziej w obecnej strukturze politycznej Rządu Prawa i Sprawiedliwości, zobligowanego nie tylko swoim sumieniem katolickim, lecz także imieniem partii, aby skutkiem słusznego prawa w Rzeczypospolitej nastała w Polsce w sferze najwrażliwszej, bo dotyczącej pomocy i ochrony prawnej oraz moralnej dla najbardziej potrzebujących Polaków, tzn. dla istniejących już wprawdzie pod sercami swoich matek, ale jeszcze oczekujących na swoje upragnione narodziny do życia na przepięknej ziemi polskiej pośród prawych Polaków już wcześniej narodzonych, aby razem z nimi tworzyć prawy i szlachetny oraz katolicki Naród o ponadtysiącletnim rodowodzie, a także współbudować prawe Państwo, które ustanawia ustawy godne wszystkich Polaków i pomnaża dobrobyt ziemski wszystkich mieszkańców, oraz stać się przez chrzest św. katolikiem w celu uwielbienia Imienia Boga w Trójcy Świętej Jedynego w Kościele Chrystusowym i razem z Nim przygotowania się na zamieszkanie w „wiecznej” Polsce Królestwa Niebieskiego. Co jest więc koniecznością bytową Polski katolickiej?

Zerwanie z Kainową zbrodnią „przerywania ciąży” – polską racją stanu Narodu, Kościoła i Rzeczypospolitej

Ojciec Święty jako „Syn naszego Narodu” stał się niedoścignionym „Apostołem życia” i tym samym wskazał nam drogę naszego poświęcenia i zaangażowania na rzecz każdego życia ludzkiego jako nietykalnego – nie tylko u nas w Polsce, ale także w Europie i na całym globie. Wierzył głęboko, że jako Polacy o tak świętej, dumnej i wielkiej historii staniemy do odnowy ludzkości poprzez wzorowy stosunek prawno-moralny do życia człowieka na każdym etapie jego istnienia – od poczęcia aż do naturalnej śmierci, bardzo precyzyjnie określonego jako od początku ludzkie, poprzez rozliczne badania naukowe.

Jan Paweł II stale uwrażliwiał nasze sumienia, iż „przerywanie ciąży […] jest zatem zbrodnią, której żadna ludzka ustawa nie może uznać za dopuszczalną. Ustawy, które to czynią, nie tylko nie są w żaden sposób wiążące dla sumienia, ale stawiają wręcz człowieka wobec poważnej i konkretnej powinności przeciwstawienia się im poprzez sprzeciw sumienia. Od samych początków Kościoła przepowiadanie apostolskie pouczało chrześcijan o obowiązku posłuszeństwa władzom publicznym prawomocnie ustanowionym (por. Rz 13,1-7; 1 P 2,13-14), ale zarazem przestrzegało stanowczo, że ’trzeba bardziej słuchać Boga niż ludzi’ (Dz 5,29). Już w Starym Testamencie znajdujemy wymowny przykład oporu wobec niesprawiedliwego rozporządzenia władz – i to właśnie takiego, które było wymierzone przeciw życiu. Żydowskie położne sprzeciwiły się faraonowi, który nakazał zabijać wszystkie nowo narodzone dzieci płci męskiej: ’nie wykonały rozkazu króla egipskiego, pozostawiając przy życiu [nowo narodzonych] chłopców’ (Wj 1,17). Trzeba jednak zwrócić uwagę na głęboki motyw takiej postawy: ’położne bały się Boga’ (tamże). Właśnie z posłuszeństwa Bogu – któremu należy się bojaźń, wyrażająca uznanie Jego absolutnej i najwyższej władzy – człowiek czerpie moc i odwagę, aby przeciwstawiać się niesprawiedliwym ludzkim prawom. Jest to moc i odwaga tego, kto gotów jest nawet iść do więzienia lub zginąć od miecza, gdyż jest przekonany, że ’tu się okazuje wytrwałość i wiara świętych’ (Ap 13,10)”.

Głębokie zakorzenienie niewiast żydowskich w świętej wierze ojców dało im jasność rozumu, odwagę wolności i gotowość do złożenia ofiary ze swego osobistego życia za ocalenie dzieci Izraela w niewoli pogańskiego Egiptu. Czy na takie męstwo życia stać Polaków-katolików w 1050. roku od chrztu św. naszych bogobojnych piastowskich Praojców, i to w okresie panowania różnych ideologii neopogaństwa czy radykalnie antyboskiego i antyludzkiego neokomunizmu globalnego w postaci rewolucji kulturowej artykułującej się jako ideologia gender i dążącej do totalnego unicestwienia człowieka, jego społeczności oraz widzialnego kosmosu? Czy nasze pokolenia Polaków stać, aby pozostać lub stać się wzorem naszego świętego Papieża „apostołami życia” – nawet za cenę utraty reputacji pośród prawodawców kontynuujących w ich systemach prawnych zbrodnie Kaina?

Kościół i Państwo Polskie – inspiratorami i adwokatami drogi Narodu po śladach biblijnego Abla

Czy współczesną Polskę z Episkopatem na czele, który w ostatnim czasie na Synodzie Biskupów poświęconym małżeństwu i rodzinie w Rzymie odegrał wielką rolę w kontynuowaniu świętej nauki katolickiej o sakramentalności i nierozerwalności małżeństwa jednego mężczyzny z jedną kobietą, oraz z Rządem Prawa i Sprawiedliwości stać na męstwo uwrażliwienia sumień wszystkich Polaków na bezwarunkowe przyjęcie, pomoc w rozwoju i ochronę wszelkiego typu, nie tylko prawno-moralną, wszystkich poczętych pokoleń naszego Narodu? Odpowiedź jest jednoznacznie pozytywna, pod warunkiem, że Kościół i Państwo będą przed katolickim Narodem mieć niebudzące wątpliwości stanowisko świętego szacunku do każdego ludzkiego życia. Otwarte pozostaje jednak pytanie, czy nasz Naród ma na tyle mądrości i determinacji ducha z jego rozumem i wolną wolą, ażeby być w tym względzie posłusznym? Odpowiedź pozytywną odnajdujemy na kartach naszej przebogatej historii; wygrywaliśmy nie tylko bitwy, lecz co więcej, te wojny – nawet światowe – podczas których słuchaliśmy Boga, Kościoła i naszych mądrych rządzących, jak np. Mieszka I, króla Jana Kazimierza czy króla Jana III Sobieskiego.

Niech zatem sprawiedliwy i święty Abel i jego wierny naśladowca z naszej Ojczyzny, także święty, Jan Paweł II Wielki będą wzorami dla naszych narodowych, eklezjalnych i państwowych rozstrzygnięć – w szczególności tego pierwszego w porządku natury, a mianowicie, aby każdy poczęty Polak w łonie swojej matki znalazł w naszym wspólnym domu ojczystym miłujących i pełnych poświęcenia rodziców lub opiekunów, prawych prawodawców, chroniących każde ludzkie życie stosownie do przysięgi mędrca Hipokratesa lekarzy i pielęgniarki oraz iście Chrystusowych kapłanów, którzy je ochrzczą w Imię wszystkich imion Jezusa Chrystusa – Kapłana, Proroka i Króla. Tylko bowiem droga biblijnego Abla prowadzi wszystkich Polaków do wiekuistego szczęścia w Niebie. W tym kontekście nasuwa się naszemu chrześcijańskiemu sumieniu nieodparty wniosek; jakże warto tworzyć na co dzień naszą Polskę jako wspólnotę narodową braci i sióstr i zarazem wspólnotę dzieci Bożych niebiańskiego Króla, który swoim Życiem, Męką, Krzyżem, Śmiercią, ale także chwalebnym Zmartwychwstaniem i Wniebowstąpieniem utorował nam zbawienną drogę do Domu Ojca.

Ks. prof. Tadeusz Guz

Artykuł opublikowany na stronie: http://naszdziennik.pl/mysl/154261,sumienie-w-nauczaniu-sw-jana-pawla-ii...

avatar użytkownika intix

27. SUMIENIE w nauczaniu św. Jana Pawła II (20)



zdjęcie
Chrystus ukazuje się Marii Magdalenie, Aleksander Iwanow,
1834-1836, Muzeum Rosyjskie w Petersburgu Zdjęcie: / -


Objawienie się Jezusa Miłosiernego w Polsce jest w swojej naturze jakimś drugim po Objawieniu się Syna Bożego w postaci ludzkiej z Niepokalanego Serca Maryi jako Matki Bożej w Ziemi Świętej faktem historycznym bez precedensu, którego świętym świadkiem jest nasza rodaczka siostra Faustyna Kowalska – wielka Apostołka Miłosierdzia Bożego i mistrzyni sumienia uformowanego na fundamencie Miłości miłosiernej naszego Ukrzyżowanego i Zmartwychwstałego Pana. Słowa wypowiedziane przez Chrystusa do tej „córki polskiego ludu” (Jan Paweł II) oznaczają także misję dla wszystkich Polaków katolików, abyśmy dorastali do miana misjonarzy miłosierdzia i rozsławiali je myślą, słowem i czynem po całym okręgu ziemskim: „Córko moja, pragnę, aby serce twoje było siedliskiem miłosierdzia mojego. Pragnę, aby to miłosierdzie rozlało się na świat cały przez serce twoje”, czyli przez serce Narodu i Ojczyzny Polski. Głosić i żyć tym „najwspanialszym przymiotem” Boga Najwyższego i jedynie Prawdziwego jest z pewnością szczytem polskości w sensie misji i wielkości oraz godności Narodu, Państwa i Kościoła w naszym kraju oraz w relacjach Polski do całej ludzkości i całego świata.

Miłosierdzie Boże jako dar dla sumienia człowieczego „nie oznacza nigdy zniekształcenia ani zafałszowania miary dobra i zła”

Może na pierwszy rzut oka wydawać się, że jeżeli wiecznie Święty Pan Bóg gotowy jest do wybaczenia każdego grzechu – nawet największej zbrodni, jeżeli tylko jego sprawca, który obiektywnie zaciągnął winę na miarę wiecznego potępienia i odrzucenia na wieki od Boskiego Stwórcy, spełni znane nam warunki sakramentalnego pojednania ze swoim Mesjaszem – to „Odkupiciel człowieka” może jawić się niektórym jako w pewnym sensie naiwny albo nawet paradoksalnie „grzeszny” Bóg. Tak postuluje m.in. Marcin Luter, a ostatnio nawet ten francuski i radykalnie antyboski tygodnik „Charlie Hebdo”, który, nawiązując do reformacji niemieckiej, chrześcijańskiego Pana Boga określa brutalnie „mordercą” i ukazuje naszego Boskiego Mistrza z karabinem maszynowym na plecach, z zakrwawionymi od przemocy i zbrodni rękoma oraz w postawie polowania na niewinne istoty, co jednoznacznie czyni Go odpowiedzialnym za terror na świecie i wszelkie zło.

Nauczanie św. Jana Pawła II stoi w sprzeczności do tych antychrześcijańskich poglądów, które z Jezusa Chrystusa czynią „największego grzesznika” (M. Luter) w dziejach kosmosu, który właśnie załamał się w swojej dobroci ze względu na upadek jego rozumnych i wolnych istot, jak niektórzy aniołowie i ludzie z wyjątkiem Matki Najświętszej Maryi. Tylko jednak ci ostatni dostąpią Boskiej Miłości miłosiernej, ponieważ oni w przeciwieństwie do upadłych aniołów nie dokonali grzechu w definitywności wyższych duchów: „W tym kontekście otwiera się odpowiednia przestrzeń dla Bożego Miłosierdzia wobec grzechu człowieka, który się nawraca, oraz dla wyrozumiałości wobec ludzkiej słabości. Ta wyrozumiałość nie oznacza nigdy zniekształcenia ani zafałszowania miary dobra i zła w celu dostosowania jej do okoliczności”. Gdyby tak było, to samo Boskie Źródło Dobra byłoby zamącone brakiem czy nawet złem, jak to ma miejsce w Koranie opowiadającym o Allahu, który jest zarówno dobry, jak i zły, co jest wykluczone w pojęciu Boga chrześcijańskiego, ponieważ sprzecznością jest teza o „grzesznym” Bogu, który wprost przeciwnie – jest prawdziwie i wiecznie „Święty”, a więc kimś doskonalszym, aniżeli tylko istota bezgrzeszna, którą jest Maryja oraz posłuszni i święci aniołowie.

Dobro Pana wszechrzeczy pozostaje zawsze Dobrem absolutnym, Sprawiedliwością absolutną i tylko z racji na wielką miłość do rozumnego stworzenia to Dobro i Sprawiedliwość Najwyższego mają charakter świętego Miłosierdzia, czyli Pan Bóg lituje się nad tymi, którzy nie zasłużyli ani na Jego Dobro, ani na Jego Sprawiedliwość, ani na Jego Miłość, a jednak człowiek wyznający, żałujący, nawracający się, zadośćczyniący i postanawiający się poprawić doświadcza Boskiego Miłosierdzia jako największej Łaski w Niebie i na Ziemi.

Bóg wybaczający ze swojego „nieskończonego Miłosierdzia” nie przestaje być najwyższym kryterium prawości, dobroci, sprawiedliwości i miłości

Niektórzy myślą, że skoro Pan Bóg lituje się nad grzesznymi ludźmi, to w jakimś sensie upodabnia się do nich, a tym samym zaciera się jednoznaczna granica Istnienia Bożego i bytowości człowieka, co skłania niektórych do stawania się samemu kryterium dobra i zła, prawa czy sprawiedliwości, czyli de facto do ulegania pokusie „bycia jak Bóg”.

Papież Polak demaskuje postawę samousprawiedliwiania się jako fałszywą i detronizującą Pana Boga oraz Jego Prawo i Jego Miłość: „Podczas gdy bardzo ludzka jest postawa człowieka, który zgrzeszywszy, uznaje swą słabość i prosi o przebaczenie winy, to nie sposób zgodzić się z rozumowaniem kogoś, kto z własnej słabości czyni kryterium prawdy o dobru, tak że może czuć się usprawiedliwiony przez samego siebie bez uciekania się do Boga i Jego miłosierdzia. Tego rodzaju postawa prowadzi do rozkładu moralności całego społeczeństwa, ponieważ podaje w wątpliwość obiektywność prawa moralnego w ogóle i neguje absolutny charakter moralnych zakazów dotyczących określonych czynów ludzkich, a ostatecznie wprowadza zamęt w dziedzinę wszelkich sądów o wartościach”. To jest typowy proces relatywizacji Prawa Bożego, Miłości Bożej, a tym samym relatywizacji samego Stwórcy, z czym jesteśmy niestety – także częściowo w Polsce – konfrontowani, co rodzi kryzys moralno-religijny w naszym Narodzie Polskim uwidaczniający się m.in. w kryzysie powołań nie tylko do stanu kapłańskiego i zakonnego, lecz także do stanu małżeńskiego i rodzinnego. Jeżeli Prawda o Świętym Bogu staje się względna, to młody człowiek nie potrafi już więcej dostrzec sensu i wartości w poświęceniu się na wyłączną służbę Bożą w tym czy w innym powołaniu.

„Celnik” jako przykład „sumienia” odrzucającego relatywizm i otwierającego się na Boskie Miłosierdzie

„Faryzeusz” uległ procesom relatywizacji i pomimo posiadania jakiejś reszty wiary w Boga zdecydował się na drogę samozbawienia się poprzez samousprawiedliwienie. Jan Paweł II nawiązuje do tego zagadnienia i za Jezusem Miłosiernym preferuje postawę moralno-religijną celnika: „Należy raczej przyjąć przesłanie ewangelicznej przypowieści o faryzeuszu i celniku. Celnik mógłby może znaleźć jakieś usprawiedliwienia dla popełnionych grzechów, które zmniejszałyby jego odpowiedzialność. Jednak w swojej modlitwie nie wspomina o nich, ale wyraża własną niegodność wobec nieskończonej świętości Boga: ’Boże, miej litość dla mnie, grzesznika!’. Faryzeusz natomiast usprawiedliwił się sam, znajdując być może jakieś wytłumaczenie dla swoich uchybień. Stajemy w ten sposób wobec dwóch odmiennych postaw sumienia spotykanych u ludzi wszystkich czasów. Celnik stanowi przykład sumienia ’skruszonego’, które jest w pełni świadome swojej natury i swoich niedostatków – jakiekolwiek mogłyby być ich subiektywne usprawiedliwienia – widzi potwierdzenie tego, że potrzebuje odkupienia. Faryzeusz natomiast to przykład sumienia ’zadowolonego z samego siebie’, żywiącego złudzenie, że może przestrzegać prawa bez pomocy łaski i przekonanego, że nie potrzebuje miłosierdzia”, czyli że nie potrzeba pomocy Boga, aby osiągnąć zbawienie i szczęście wieczne.

„Faryzeusz” jest być może w trudniejszej sytuacji moralnej i religijnej aniżeli starogrecki „Prometeusz”, ponieważ ten pierwszy ma ambicje znajomości i służby „Bogu” Objawionemu, a jednak pomimo to rozmija się z Nim i co więcej, wydaje Go na „śmierć krzyżową”, sięgając po najważniejsze narzędzia diabła: pychę, kłamstwo i nienawiść, deformujące zasadniczo sumienia.

Uwrażliwić sumienia Polaków na doskonałość Boga chrześcijańskiego i Jego przesłania o Boskim Miłosierdziu – wielką racją stanu Rzeczypospolitej

Pierwsze rozstrzygnięcia współczesnej Polski, Europy i całej rodziny ludzkiej dokonują się w sumieniach. Od jakości sumień zależy kształt ludzkości i kształt dziejów świata w naszych pokoleniach. Stąd rodzi się w Polsce, gdzie objawił się Jezus Chrystus w swoim Miłosierdziu św. Faustynie, jakiś wielki apel o „ludzi sumienia” na miarę miłosiernego Sumienia samego Mesjasza. Jeżeli Polacy naszych pokoleń przyjmą jakieś inne kryterium aniżeli „Sumienie” Zbawiciela, to z pewnością rozminiemy się i z naszą misją, powołaniem, godnością, a tym samym z Polską jako Polską i Europą jako Europą. Bo przecież w „Sumieniu” Jezusa potrafimy odnaleźć nie tylko „Wzór”, lecz także „Moc” do faktycznego bycia miłosiernymi w naszych czasach i w przestrzeni nie tylko Europy, lecz i świata całego.

Dlatego jakże ważnym słowem jest to papieskie przesłanie, wzywające nas, dzieci polskiej ziemi, do „czuwania” nad sumieniami, do „kształtowania” sumień polskich na najwyższą Miarę, tj. samego Chrystusa, aby móc być prawdziwymi, mądrymi, prawymi, sprawiedliwymi i miłosiernymi Polakami, w przeciwnym razie staniemy się przedmiotem pogardy ze strony innych: „Wszyscy muszą zachować wielką czujność, aby nie przesiąknąć postawą faryzejską, która stara się usunąć z sumienia świadomość własnych ograniczeń i grzechów, i której wyrazem są dziś próby przystosowania normy moralnej do własnych możliwości i interesów albo wręcz odrzucenia samego pojęcia normy. Natomiast uznanie ’dysproporcji’ między prawem a ludzkimi możliwościami, to znaczy możliwościami samych tylko sił moralnych człowieka pozostawionego samemu sobie, rozpala pragnienie łaski i przygotowuje na jej przyjęcie. ’Któż mnie wyzwoli z ciała, [co wiedzie ku] tej śmierci?’ – pyta apostoł Paweł. I odpowiada wyznaniem pełnym radości i wdzięczności: ’Dzięki niech będą Bogu przez Jezusa Chrystusa, Pana naszego’”.

Droga do dalszego życia Polaków i Polski wiedzie poprzez intensywną i chrześcijańską pracę nad sumieniami naszego Narodu, ponieważ ten szlak pielgrzymi nie zasłania nam oczu ani na naszą godność polską, ani na nasze wady narodowe, z którym musimy i możemy się uporać, ale tylko w potędze miłosiernej łaski naszego Pana z Nieba, który na nowo objawił się światu – tym razem przez Polkę Faustynę – wielką Orędowniczkę Miłosierdzia Bożego i zapewne w świętym kształcie naszych polskich sumień w miłosiernej szkole Boga-Człowieka, Jezusa z Nazaretu. To jest najpewniejsza droga Polski do jej ostatecznego zmartwychwstania, o czym pisze nasz Papież z Wadowic, nawiązując do sentencji św. Marka Ewangelisty, iż Chrystus „nie jest […] bowiem Bogiem umarłych, lecz żywych”: „W swoim zmartwychwstaniu Chrystus objawił Boga miłości miłosiernej właśnie przez to, że jako drogę do zmartwychwstania przyjął krzyż. I dlatego – kiedy pamiętamy o krzyżu Chrystusa, o Jego męce i śmierci – wiara i nadzieja nasza koncentruje się na Zmartwychwstałym… Oto Syn Człowieczy, który w swoim zmartwychwstaniu w sposób radykalny doznał na sobie miłosierdzia: owej miłości Ojca, która jest potężniejsza niż śmierć. I zarazem ten sam Chrystus, Syn Boży, który u kresu – a poniekąd już poza kresem – swego mesjańskiego posłannictwa okazuje siebie jako źródło niewyczerpalne miłosierdzia: tej samej miłości, która w dalszej perspektywie dziejów zbawienia w Kościele ma się potwierdzać stale jako potężniejsza niż grzech. Chrystus paschalny: definitywne wcielenie miłosierdzia. Jego żywy znak: historiozbawczy i eschatologiczny zarazem. W tym też duchu liturgia okresu wielkanocnego wkłada w usta nasze słowa psalmu ’Misericordias Domini in aeternum cantabo’ (Na wieki będę wyśpiewywał Miłosierdzie Pana)”.

Niech zatem Miłosierdzie Jezusa stanie się najpiękniejszą treścią dla szeroko pojętej duchowości sumień Polaków i całej duszy polskiej oraz najświętszą szatą naszej Polski zewnętrznej, abyśmy mogli zainspirować współczesnego człowieka globu do przyjęcia i realizacji najwspanialszego ideału człowieka jako człowieka miłosierdzia.

Ks. prof. Tadeusz Guz, KIEROWNIK KATEDRY FILOZOFII PRAWA KUL

Artykuł opublikowany na stronie: http://www.naszdziennik.pl/mysl/155033,sumienie-chrzescijanskie-w-naucza...

avatar użytkownika intix

28. Sumienie w nauczaniu św. Jana Pawła II (21)



zdjęcie

Zbliżająca się 1050. rocznica Chrztu Mieszka I i jego najbliższych jako także rocznica Chrztu Polski uświadamia nam, Polakom i katolikom, fundamentalny wkład Kościoła Chrystusowego w życie naszego Narodu, w kształtowanie się naszej państwowości i kultury narodowej jako istotnie chrześcijańskiej. Trudno ogarnąć umysłem i sercem, jak wielkie znaczenie odgrywa Kościół rzymskokatolicki na Ziemi Polskiej, stanowiąc źródło mocy jej życia nadprzyrodzonego. Nasza Ojczyzna zawdzięcza właśnie Kościołowi wprowadzenie jej na drogę przyjaźni z Objawionym Bogiem w Trójcy Świętej Jedynym, co znalazło swój wyraz w Konstytucji 3 Maja; na drogi prawdy i mądrości poprzez założenie Akademii Krakowskiej i edukacji na wszystkich poziomach wiedzy; etosu prawa i moralności, kulminujących się w dwóch największych przykazaniach: miłości Boga i miłości każdego człowieka jako bliźniego, co stało się treścią choćby wielkiego aktu prawnego pomiędzy Polską i Litwą w Horodle nad Bugiem w 1413 roku.

Tenże Kościół św. jako dzieło samego Jezusa Chrystusa, a także Boga Ojca i Ducha Świętego, stał się jedyną nieprzerwaną ostoją dla Polaków i wszystkich mniejszości narodowych Rzeczypospolitej Polskiej na przestrzeni minionych wieków. Dzięki Kościołowi Naród Polski stał się zdolny do przelewania krwi „za naszą i waszą wolność” i stał się nieporównywalnym bohaterem pośród wszystkich Narodów świata w kwestii ratowania Żydów, wiedząc przecież, że grozi wyłącznie im za to jako Polakom – w czasie okupacji Polski przez Trzecią Rzeszę Niemiecką – kara śmierci. Kim jest zatem tenże Kościół jako Ciało Mistyczne Chrystusa Zmartwychwstałego w relacji do sumień Polaków?

Kościół wraz z Jego Nauką świętą –- najwspanialszym Nauczycielem Narodu Polskiego

Jan Paweł II nie ma wątpliwości co do faktu, iż pierwszym Nauczycielem i Obrońcą Prawdy – także o Polakach i Polsce – jest Kościół Jezusa z Nazaretu. Kościół w sensie stanowiących go ludzi na czele z Apostołami nie jest samozwańczym szaleńcem, który głosi, co chce i manipuluje sobie Prawdą w ludzkich umysłach i sumieniach na wszystkie strony. Wprost przeciwnie, „Kościół i jego Magisterium” jako powołani przez Boga Objawionego, czyli „Prawdę” Najwyższą, bo Boską, wiecznie doskonałą i niezmienną, „bardzo pomaga chrześcijanom w kształtowaniu sumienia, o czym tak pisze Sobór: ’Chrześcijanie zaś w kształtowaniu swego sumienia powinni pilnie baczyć na świętą i pewną naukę Kościoła. Z woli bowiem Chrystusa Kościół katolicki jest nauczycielem prawdy i ciąży na nim obowiązek, aby głosił i autentycznie nauczał Prawdy, którą jest Chrystus, a zarazem powagą swoją wyjaśniał i potwierdzał zasady porządku moralnego, wynikające z samej natury ludzkiej’”.

W jakim zatem porządku nauczania należy zrozumieć „Komunikat Prezydium Konferencji Episkopatu Polski w sprawie pełnej ochrony życia człowieka” z 30 marca 2016 roku, który przejdzie zapewne do najważniejszych dokumentów w najnowszej historii Polski?

Prawno-naturalny, a nie religijny apel Episkopatu Polski w kwestii „pełnej ochrony życia człowieka” w Rzeczypospolitej Polskiej

Papież Polak utożsamia się ze słowami Soboru Watykańskiego II, który naucza, iż na „Kościele katolickim […] ciąży […] obowiązek, aby […] powagą swoją wyjaśniał i potwierdzał zasady porządku moralnego, wynikające z samej natury ludzkiej”. W tym duchu należy zinterpretować całą treść Komunikatu KEP: „Życie każdego człowieka jest chronione piątym przykazaniem Dekalogu: ’Nie zabijaj!’. Dlatego stanowisko katolików w tym względzie jest jasne i niezmienne: należy chronić od poczęcia do naturalnej śmierci życie każdego człowieka”.

Decydującym w tej rozumowej argumentacji Episkopatu jest przywołanie Dekalogu, który nie jest pierwszorzędnie sprawą wiary bądź religii, lecz rozumu ludzkiego jako takiego, czyli rozumu każdego człowieka jako człowieka, niezależnie od pochodzenia narodowego, religijnego czy kulturowego. Dlaczego? Ponieważ Dekalog stanowi istotną treść prawa naturalnego, które jest „wpisane w każde ludzkie serce”, jak uczy św. Paweł Apostoł w Liście do Rzymian, czyli treść Dekalogu jest w każdym ludzkim rozumie. Co więcej, tak też uczył słynny, ale przecież pogański uczony Hipokrates: „Przysięgam”, że „nikomu, nawet na żądanie, nie dam śmiercionośnej trucizny, ani nikomu nie będę jej doradzał, podobnie też nie dam nigdy niewieście środka poronnego. W czystości i niewinności zachowam życie swoje i sztukę swoją” (Przysięga Hipokratesa).

Stąd słusznie naucza się, iż prawo naturalne w swojej istocie jest „obiektywne, niezmienne i absolutne”, czyli wiążące każdego człowieka jako istotę rozumną w sensie absolutnym, a nie arbitralnym, tzn. pozostawiającym decyzji ludzkiej dowolność. Kimże byłby Bóg Stwórca, który uzależniłby poznanie prawa naturalnego od łaski chrztu świętego? Zapewne niesprawiedliwym, a to stoi w sprzeczności z wiecznie Świętym i wiecznie Sprawiedliwym, bo Miłującym Panem wszechrzeczy i Najwyższym Prawodawcą.

Sklasyfikowanie Komunikatu KEP jako kwestii „religijnej” lub „światopoglądowej” jest kardynalnym błędem rozumu, a powtarzanie go największym niebezpieczeństwem wewnętrznym dla praworządności Państwa Polskiego i prawości sumień Polaków

Skoro prawo naturalne, którego integralną częścią jest Dekalog, istnieje w każdej Polce i każdym Polaku od momentu poczęcia w łonie matki, to obiektywnym obowiązkiem prawnym, a nie religijnym (ten jest faktycznie osobistym aktem każdego Polaka wierzącego) Prawodawcy Rzeczypospolitej Polskiej, tzn. Sejmu, Senatu i Prezydenta RP, jest znowelizować obowiązujący stan prawny w kwestii ochrony życia ludzkiego od poczęcia aż do naturalnej śmierci, który niestety nie jest w pełni prawy, ponieważ niektórych Polaków i Polki pozostawia bez ochrony ich nietykalnego i niezbywalnego prawa do życia, które przecież gwarantuje Konstytucja RP w art. 38: „Rzeczpospolita Polska zapewnia każdemu człowiekowi prawną ochronę życia”.

Użycie przez Prawodawcę Polskiego kwantyfikatora ogólnego „każdemu” nie dopuszcza jakiejkolwiek dowolności interpretacyjnej tegoż najważniejszego „prawa do życia” wszystkich nienarodzonych i narodzonych Polaków.

Także art. 32 określa jednoznacznie, iż „wszyscy są wobec prawa równi. Wszyscy mają prawo do równego traktowania przez władze publiczne”. Ponowne użycie przez Prawodawcę Polskiego kwantyfikatora ogólnego „wszyscy” oznacza, iż każdy wyjątek, tzn. dziecko poczęte „wskutek gwałtu”, „niepełnosprawne” czy „zagrażające życiu matki”, jest ewidentnym łamaniem porządku konstytucyjnego, a zatem praworządności w Polsce.

Z tych i innych zapisów konstytucyjnych wynika jasno, iż sam Prawodawca ma pełne rozeznanie, co jest w ochronie prawa do życia w Polsce prawe, a co nieprawe i wymaga koniecznej nowelizacji. Stąd odwoływanie się niektórych Polaków po ogłoszeniu Komunikatu KEP wyłącznie do swojego sumienia religijnego, a nie prawnego, jest kardynalną pomyłką, a trwanie w niej oznacza – w przypadku Prawodawcy, czyli obecnej, tak jak poprzednich kadencji Sejmu, Senatu i Prezydenta RP, istotnie formalną współpracę w zbrodni dzieciobójstwa nienarodzonego w Rzeczypospolitej.

Komunikat KEP najważniejszym aktem dla ratunku rozumności i praworządności wszystkich Polaków w przededniu rocznicy Chrztu Polski

Stosownie do swojej misji, nadmienionej powyżej słowami Soboru Watykańskiego II i naszego Rodaka na Stolicy Piotrowej św. Jana Pawła II w sprawie Urzędu Nauczycielskiego Kościoła, Prezydium Episkopatu Polski w głębokiej trosce apostolskiej o wolność wszystkich Polek i Polaków od udziału w zbrodni przerywania ciąży w katolickiej Ojczyźnie inspiruje do uwiarygodnienia sprzecznego w aspekcie „prawnej ochrony życia” prawa polskiego i wyeliminowania, prawno-naturalnie oceniając, niedozwolonego „kompromisu”, który kosztuje nasz Naród i całe społeczeństwo tysiące istnień ludzkich: „W kwestii ochrony życia nienarodzonych nie można poprzestać na obecnym kompromisie wyrażonym w ustawie z 7 stycznia 1993 roku, która w trzech przypadkach dopuszcza aborcję. Stąd w roku Jubileuszu 1050-lecia Chrztu Polski zwracamy się do wszystkich ludzi dobrej woli, do osób wierzących i niewierzących, aby podjęli działania mające na celu pełną prawną ochronę życia nienarodzonych. Prosimy parlamentarzystów i rządzących, aby podjęli inicjatywy ustawodawcze oraz uruchomili programy, które zapewniłyby konkretną pomoc dla rodziców dzieci chorych, niepełnosprawnych i poczętych w wyniku gwałtu”.

Ale pojawiają się w publicznej dyskusji nad tym tematem głosy obawiające się, czy to nie ogranicza w jakimś sensie wolności Polek i Polaków. Co jest w tej materii prawdą?

Apel Kościoła, aby bronić nienarodzone pokolenia Narodu, jest „służeniem sumieniu”

To życiodajne i jakże konstruktywne słowo Pasterzy Kościoła w naszej Ojczyźnie nawiązuje do najznamienitszych wzorów Polaków-bohaterów takich jak: święci Wojciech i Stanisław, królowie św. Jadwiga i Jan III Sobieski, św. Jan Paweł II i Prymas Tysiąclecia Stefan kard. Wyszyński, bł. ks. Jerzy Popiełuszko i cała rzesza polskich Świętych i Błogosławionych. Święty Jan Paweł II naucza przy tym: „Tak więc władza Kościoła, gdy wypowiada się w kwestiach moralnych, nie narusza w żaden sposób wolności sumienia chrześcijan: nie tylko dlatego, że wolność sumienia nie jest nigdy wolnością ’od’ prawdy, ale zawsze i wyłącznie ’w’ prawdzie, lecz także dlatego, iż Magisterium nie wprowadza do chrześcijańskiego sumienia prawd mu obcych, a tylko objawia prawdy, które sumienie powinno już znać i rozwijać je, wychodząc od pierwotnego aktu wiary. Kościół pragnie jedynie służyć sumieniu, pomagać mu, aby nie poruszał nim każdy powiew nauki na skutek oszustwa ze strony ludzi i aby nie odchodziło ono od prawdy o dobru człowieka, ale by – zwłaszcza w sprawach trudniejszych – mogło pewną drogą dojść do prawdy i w niej trwać”.

Kościół okazuje się zatem najwierniejszym sługą prawości polskich sumień i przypomina niestrudzenie prawdy, które paradoksalnie są realnie obecne w naszych sumieniach, jak ta o absolutnej konieczności ochrony życia każdego nowo poczętego życia – najmłodszych Polek i Polaków w Rzeczypospolitej. Czyż ta prawda nie powinna być bezdyskusyjna? Czyż nie nadszedł czas zrzucenia jarzma ideologii ateistycznej i komunistycznej Karola Marksa i Fryderyka Engelsa, którzy chcieli nam wmówić, że m.in. „prawo” czy „religia” oraz nietykalność każdego indywidualnego ludzkiego życia należą do ideologicznej „nadbudowy” będącej chimerami i absurdami i jako takie przeznaczone są do śmierci, ponieważ wszystko jest li tylko materią jako „bazą” – łącznie z osobą ludzką jako jej pełną i uprzedmiotowioną własnością? Co powie na nasze bezsensowne dyskusje Matka Boża Maryja jako Królowa Polski, której przecież w tylu pokoleniach Narodu ślubowaliśmy wierność każdemu życiu ludzkiemu?

Wspólna misja Państwa Polskiego i Kościoła w Ojczyźnie: „Dar życia uważać […] za największą łaskę Ojca wszelkiego życia i za najcenniejszy skarb Narodu”

Wówczas, tj. 26 sierpnia 1956 roku, w samym sercu naszej narodowej tragedii w komunistycznej PRL uciekaliśmy się z naszymi Praojcami po ratunek do Królowej Polski i przyrzekaliśmy wypełnić Śluby Jasnogórskie Narodu m.in. względem ochrony każdego nowego życia: „Święta Boża Rodzicielko i Matko Dobrej Rady! Przyrzekamy Ci z oczyma utkwionymi w Żłóbek Betlejemski, że odtąd wszyscy staniemy na straży budzącego się życia. Walczyć będziemy w obronie każdego dziecka i każdej kołyski, równie mężnie, jak Ojcowie nasi walczyli o byt i wolność Narodu, płacąc obficie krwią własną. Gotowi jesteśmy raczej śmierć ponieść, aniżeli zadać śmierć bezbronnym. Dar życia uważać będziemy za największą łaskę Ojca wszelkiego życia i za najcenniejszy skarb Narodu. Lud mówi: Królowo Polski, przyrzekamy!”.

Czyż wypełnienie tych Ślubów nie powinno być bezwzględnym warunkiem do godnego państwowo-kościelnego aktu 1050. rocznicy Chrztu Polski? Czy jakikolwiek rozumny i wolny od ideologii komunistycznej Polak, nie mówiąc o Prawodawcy Polskim, może opowiedzieć się przeciwko choćby jednemu bezbronnemu, absolutnie niewinnemu życiu w łonie Matki-Polki i zarazem iść, aby aktywnie świętować rocznicę przyjaźni Narodu Polskiego z Bogiem Przenajświętszym? Czyżby według niektórych Polacy zbyt mało przelali krwi, że potrzeba tej najsubtelniejszej i najniewinniejszej w osobach dzieci poczętych, a jeszcze nienarodzonych w Polsce? Jakiej reformy pragnie dokonać nasze umiłowane Polskie Państwo, jeżeli pozwala sobie zakrwawić pracowite dłonie i sumienia taką krwią? Jaki ideowy przekaz damy pozostałym Narodom Ziemi, jeżeli „Reprezentanci” naszego „Narodu” jako „suwerena” zamiast obronić każdego w Narodzie, pozwalają skazać na niewinną śmierć niektórych Rodaków? Czyżby w Polsce obowiązywało prawo do skazania kogokolwiek na śmierć bez prawomocnego wyroku?

Prośba o modlitwę –- jedynym religijnym akcentem Komunikatu KEP

Tylko ten fragment tego epokowego dokumentu jest natury religijnej, w którym Prezydium KEP zwraca się do ludzi religijnych o modlitewne wstawiennictwo przed Obliczem Bożym w tej obecnie dla prawodawstwa polskiego najbardziej palącej sprawie: „Wszystkich Polaków prosimy o modlitwę w intencji pełnej ochrony życia człowieka od poczęcia do naturalnej śmierci zarówno w naszej Ojczyźnie, jak i poza jej granicami”.

Wielka wdzięczność dusz i serc rodzi się w wielu Polakach, że Kościół w Polsce ocalił bezcenną prawdę o człowieku jako „obrazie i podobieństwie Boga”, którą należy prawnie absolutnie ochronić, aby zasłużyć na miano Człowieka, Narodu i Państwa prawa i móc Bogu Życia spojrzeć – nie tylko jubileuszowo – twarzą w Twarz.

Ks. prof. Tadeusz Guz, KIEROWNIK KATEDRY FILOZOFII PRAWA KUL

Artykuł opublikowany na stronie: http://www.naszdziennik.pl/mysl/155149,sumienie-w-nauczaniu-sw-jana-pawl...

avatar użytkownika intix

29. Sumienie w nauczaniu św. Jana Pawła II (22)


zdjęcie
Chrystus przekazujący klucze św. Piotrowi,
Lorenzo Veneziano, 1380, Museo Correr, Wenecja Zdjęcie: / -


Każdy człowiek – wierzący w Boga i niewierzący – posiada w swoim naturalnym rozumie praktycznym, nazwanym sumieniem, dar prawa naturalnego, czyli posiada najwyższe zasady prawno-naturalne, m.in. takie jak: „dobro należy czynić, a zła unikać”, „dać każdemu, co się jemu należy” czy „dochować umowy” oraz najważniejsze normy prawno-naturalne w postaci Dekalogu. To oznacza, że zarówno człowiek jako jednostka osobowa, jak też jego podstawowe wspólnoty małżeńsko-rodzinne i społeczne, a także każde państwo i nawet Kościół św. jako instytucje są w ich podmiotach prowadzących zobowiązane wszelkie rozstrzygnięcia prawno-moralne opierać najpierw na tym „obiektywnym, powszechnym i absolutnym” gruncie prawa naturalnego. W jakim celu?

Prawo naturalne jako najdoskonalsze źródło dla prawa Rzeczypospolitej Polskiej

Państwo Polskie powinno bazować na tym prawie i uczynić je najważniejszym źródłem prawa stanowionego, aby móc zrealizować dobro wspólne wszystkich Polaków – najważniejszy cel swojej bytowości państwowej. A zatem wyłącznie na fundamencie respektowania przez samo Państwo Polskie nadmienionych zasad prawa naturalnego i Dekalogu jako wiążącego dla wszystkich sumień i wszystkich decyzji zarówno Obywateli polskich, jak i Rządu oraz całego Zgromadzenia Narodowego na czele z Prezydentem RP Rzeczpospolita Polska może być nie tylko praworządna, ale też postępowa w szerokim tego słowa znaczeniu, ponieważ rzetelna droga do dalszego rozwoju naszej społeczności prowadzi poprzez realizację dobra i tylko dobra. Jaka jest zatem struktura prawno-moralna prawodawstwa eklezjalnego – także w Kościele w Polsce już od 1050 lat?

Prawo miłości Boga i miłości bliźniego – najwyższym prawem Kościoła św.

Z jednej strony sytuacja prawno-moralna Kościoła w naszej Ojczyźnie jest analogiczna do Państwa Polskiego, ponieważ akceptacja prawa naturalnego jest punktem wyjścia dla porządku prawnego wewnątrz Kościoła, a tym samym wewnątrz sumień katolików, ale z drugiej strony człowiek Kościoła jako Instytucji Bosko-ludzkiej jest ponadto związany w swoim sumieniu religijnym stanowionym prawem Boskim oraz prawem Kościoła, które przez Jezusa Chrystusa zostało zawierzone św. Piotrowi Apostołowi pod Cezareą Filipową: „Cokolwiek zwiążesz na ziemi, będzie związane w Niebie, a co rozwiążesz na ziemi, będzie rozwiązane w Niebie”. Władza zatem Kościoła św. respektuje nie tylko prawo naturalne wpisane przez Boga Stwórcę w sumienie każdej osoby ludzkiej, lecz także najwyższe prawo objawione w Osobie Boskiej Jezusa z Nazaretu, Wcielonego Syna Bożego w ludzką naturę z Niepokalanej Matki Najświętszej Maryi, noszącej z Woli samego Boga tytuł Królowej Polski i tym prawem jest prawo miłości Boga w Trójcy Świętej Jedynego i miłości każdego człowieka jako bliźniego właśnie w Chrystusie, będącym „Celem” prawa jako prawa, jak uczy św. Paweł Apostoł: „Finis legis est Christus”.

Dobro wspólne wszystkich Polek i Polaków – nieredukowalnym celem Państwa w Polsce

Święci Papieże: Jan XXIII i Jan Paweł II przypominają stanowisko nauczania społecznego Kościoła w kwestii dobra wspólnego: „W Encyklice ’Pacem in terris’ Jan XXIII pisał na ten temat: ’Podkreśla się dzisiaj, że prawdziwe dobro wspólne polega przede wszystkim na poszanowaniu praw i obowiązków ludzkiej osoby. Wobec tego głównym zadaniem sprawujących władzę w państwie jest dbać z jednej strony o uznawanie tych praw, ich poszanowanie, uzgadnianie, ochronę i stały ich wzrost, z drugiej zaś strony to, aby każdy mógł łatwiej wypełniać swoje obowiązki. Albowiem ‘podstawowym zadaniem wszelkiej władzy publicznej jest strzec nienaruszalnych praw człowieka i dbać o to, by każdy mógł z większą łatwością wypełniać swe obowiązki’. Dlatego, jeśli sprawujący władzę nie uznają praw człowieka, albo je gwałcą, to nie tylko sprzeniewierzają się powierzonemu im zadaniu; również wydawane przez nich zarządzenia pozbawione są wszelkiej mocy obowiązującej’”.

Ta nauka prawno-moralna Następców św. Piotra nie pozostawia żadnych niejasności, a mianowicie, jeżeli choćby jeden człowiek został skazany na śmierć niewinną, to takie państwo nie realizuje dobra wspólnego, czyli dobra wszystkich. Stąd w aktualnej debacie nad życiem nienarodzonym w Polsce nie można przejść do porządku dziennego i uspokajać sumień „praworządnością” Rzeczypospolitej Polski, jak długo sprawa „przerywania ciąży”, a de facto zabójstwa dziecka poczętego jako nienarodzonego, w Polsce nie znajdzie zgodnych z nietykalnym prawem do życia każdego człowieka w łonie matki regulacji prawnych. Państwo Polskie jest nie tylko zdolne, lecz co więcej, zobligowane prawnie do respektowania każdej Polki i każdego Polaka, bo tylko wtedy będzie można mówić o konsekwentnej reformie prawa polskiego i realizować najważniejszy cel naszej państwowości – dobro wszystkich obywateli polskich.

Ufamy, że obecną koalicję rządzącą Zjednoczonej Prawicy stać na to, aby spełnić obietnicę „służenia Narodowi”, co stanie się ostatecznie wiarygodnym dopiero wtedy, gdy dojdzie do znowelizowania „Ustawy o planowaniu rodziny…” z 1993 roku. Dlaczego to jest aż tak istotne?

„Słuszne prawo” w Rzeczypospolitej – filarem bytowym dla prawych decyzji wszystkich w naszym Państwie

Papież Polak w encyklice „Evangelium vitae” wyraża głęboką troskę o człowieka w sytuacji wszelkich konfliktów sumienia, a nade wszystko tych uprzyczynowionych przez bezprawie samych prawodawców, tworzących zamiast „słusznego” i „sprawiedliwego” „złe prawo”, które nie skutkuje ładem i porządkiem w sumieniach i w państwie, lecz nieprawością i niesprawiedliwością, co oznacza, iż takie prawo jest sprzeczne w sobie i nie ma mocy obowiązującej, a władza państwowa traci wtedy naturalnie na autorytecie: „Wprowadzenie niesprawiedliwych ustaw prawnych stawia często ludzi moralnie prawych przed trudnymi problemami sumienia dotyczącymi kwestii współpracy, a wynikającymi z obowiązku obrony własnego prawa do odmowy uczestnictwa w działaniach moralnie złych. Decyzje, które trzeba wówczas podjąć, są nieraz bolesne i mogą wymagać rezygnacji z osiągniętej pozycji zawodowej albo wyrzeczenia się słusznych oczekiwań związanych z przyszłą karierą. W innych przypadkach może się zdarzyć, że wykonywanie pewnych działań, ze swej natury obojętnych albo wręcz pozytywnych, przewidzianych przez ustawy prawne globalnie niesprawiedliwe, pozwala na ratowanie zagrożonego życia ludzkiego. Z drugiej jednak strony można się słusznie obawiać, że gotowość do wykonywania tych działań nie tylko wywoła zgorszenie i przyczyni się do osłabienia niezbędnego sprzeciwu wobec zamachów na życie, ale doprowadzi niepostrzeżenie do coraz powszechniejszego ulegania permisywnej logice”, tzn. obiektywnie nie tylko do relatywizacji prawa, lecz także i relatywizacji sumień i życia moralnego ludzi, co jest przecież relatywizacją samego człowieka, narodu i państwa.

Dlatego najżywotniejszym celem naszego Państwa powinno być ustanawiać „prawo słuszne”, które jako jedyne prowadzi do sprawiedliwości Polski, do uszlachetniania wszystkich Polaków, aby dorastać faktycznie do formatu, mówiąc za panią premier Beatą Szydło, „Championa” na arenie międzynarodowej. Porządkowanie zatem prawa do życia jest tego pierwszym i najważniejszym warunkiem.

Kategoryczny zakaz współpracy dla sumień chrześcijan ze sprzecznym prawodawstwem państwa – olbrzymim zyskiem Polski

Człowiek czy naród tworzący instytucję państwa ma słuszne oczekiwanie uzyskania pomocy w prawym uregulowaniu swojej egzystencji. Takie nastawienie mają z pewnością także i Obywatele Rzeczypospolitej Polskiej w swoich sumieniach. Ale przy pytaniu o „pełną ochronę życia poczętego” (Prezydium KEP) w Polsce istnieje zasadnicza nieprawość ze strony samego Polskiego Prawodawcy, który niektóre dzieci poczęte w sercach matek skazuje na śmierć w pierwszych miesiącach swojego istnienia na ziemi, do czego nie ma absolutnie prawa. Wprost przeciwnie, jako Państwo Polskie ma święty obowiązek stania na straży każdego nowego życia Polek i Polaków.

Co mówi na temat postaw prawno-moralnych w tym względzie św. Jan Paweł II, „Apostoł życia”? W „Ewangelii życia” naucza: „Aby wyjaśnić tę trudną kwestię moralną, należy przypomnieć ogólne zasady dotyczące współudziału w złych czynach. Stanowczy nakaz sumienia zabrania chrześcijanom, podobnie jak wszystkim ludziom dobrej woli, formalnego współudziału w praktykach, które zostały co prawda dopuszczone przez prawodawstwo państwowe, ale są sprzeczne z Prawem Bożym. Z moralnego punktu widzenia nigdy nie wolno formalnie współdziałać w czynieniu zła. Takie współdziałanie ma miejsce wówczas, gdy dokonany czyn – już to z samej swej natury, już to ze względu na określony kontekst kształtujących go okoliczności – ma charakter bezpośredniego uczestnictwa w działaniu przeciwko niewinnemu życiu ludzkiemu albo też wyraża poparcie dla niemoralnej intencji głównego sprawcy. Takiego współdziałania nie można nigdy usprawiedliwić ani powołując się na zasadę poszanowania wolności drugiego człowieka, ani też wykorzystując fakt, że prawo cywilne je przewiduje i nakazuje: za czyny dokonywane osobiście przez każdego istnieje bowiem odpowiedzialność moralna, od której nikt nie może się uchylić i z której będzie sądzony przez samego Boga”.

Jeżeli Państwo Polskie, a wraz z nim cała znaczna rzesza matek, rodzin czy personelu medycznego nie będzie już dłużej prawnie, materialnie czy w innych aspektach partycypować w zbrodni na „dziecku poczętym wskutek gwałtu”, „niepełnosprawnym” czy „zagrażającym zdrowiu i życiu matki”, to całe nasze Państwo zyska nieprawdopodobnie na forum publicznym u swoich prawych Obywateli, a w przypadku naszych „Reprezentantów” Rządu i Zgromadzenia Narodowego uwolni się od, niestety, ale jak na razie permanentnie zaciąganej i ciężkiej winy obecności w naszym Prawie Polskim prawa zbrodniczego, co skutkuje prawno-moralną współwiną obecnego Prawodawcy w Rzeczypospolitej, począwszy od aktu zaprzysiężenia. Dalsze trwanie takiego stanu rzeczy może doprowadzić nasze Państwo do istotnego kryzysu istnienia, a być może, jak stało się to faktem w historii Izraela, na setki lat zniewolenia.

„Odmowa współudziału” w bezprawiu zabójstwa dzieci nienarodzonych – „obowiązkiem moralnym” i „podstawowym ludzkim prawem” (Jan Paweł II) każdego Polaka

Papież z naszej Ojczyzny, która w XX wieku wielokrotnie była uciemiężona bezprawiem zaborów, a później niemieckiego nazizmu i sowieckiego komunizmu, ma wyostrzoną duchową wrażliwość na kwestię prawości sumień, narodów i państw. W swojej nauce o prawie jednoznacznie ukazuje nietykalne prawo człowieka do „odmowy” względem nieprawości, niezależnie od źródła jej pochodzenia, ponieważ według Niego „odmowa współudziału w niesprawiedliwości to nie tylko obowiązek moralny, ale także podstawowe ludzkie prawo. Gdyby tak nie było, człowiek byłby zmuszony popełniać czyny z natury swojej uwłaczające jego godności i w ten sposób jego wolność, której autentyczny sens i cel polega na dążeniu do prawdy i dobra, zostałaby radykalnie naruszona.

Chodzi tu zatem o prawo podstawowe, które właśnie z tego względu powinno być przewidziane w ustawodawstwie państwowym i przez nie chronione. Oznacza to, że lekarze, personel medyczny i pielęgniarski oraz osoby kierujące instytucjami służby zdrowia, klinik i ośrodków leczniczych powinny mieć zapewnioną możliwość odmowy uczestnictwa w planowaniu, przygotowywaniu i dokonywaniu czynów wymierzonych przeciw życiu. Kto powołuje się na sprzeciw sumienia, nie może być narażony nie tylko na sankcje karne, ale także na żadne inne ujemne konsekwencje prawne, dyscyplinarne, materialne czy zawodowe”, czego przykładem w Polsce jest nie tylko historia zawodowa prof. Bogdana Chazana, lecz także wielu innych osób, nie mówiąc o bohaterskim świadectwie Mary Wagner jako współczesnego Świadka obrony dzieci poczętych w Kanadzie i na całym świecie, za które odbywa niesprawiedliwą w świetle prawa naturalnego karę więzienia.

1050. rocznica Chrztu Polski – świętą bramą Rzeczypospolitej Polskiej do całkowitej wolności od zbrodni na dziecku nienarodzonym i świętą drogą prawości naszych pokoleń do prawdziwej wolności i solidarności z drugim jako bliźnim na miarę XI wieku naszego istnienia narodowego, kościelnego i państwowego

Trudno wyobrazić sobie dogodniejszy kontekst duchowy, narodowy, społeczny, prawny, moralny, religijny – i polityczny – do zagwarantowania w Polsce „pełnej ochrony życia” ponad wszelkimi podziałami w polityce i społeczeństwie polskim. Ufamy, że tak się stanie z dobrej woli wielu Polaków. Ufamy, że Prawo i Sprawiedliwość w swoich szlachetnych Przedstawicielach doprowadzi nasze Państwo do formatu zgodnego z treścią tych wielkich pojęć, pod którymi zapewniało Polskę w czasie wyborów do Sejmu i Senatu RP, że „da radę” uporządkować nasz wspólny dom ojczysty. Ufamy, że Partnerzy obecnej koalicji Zjednoczonej Prawicy zdadzą egzamin ze wspólnej i odpowiedzialnej troski o prawą i sprawiedliwą Ojczyznę dla wszystkich Jej Mieszkańców – także nienarodzonych i nie ulegną żadnej ideologii w tym względzie, lecz przyjmą w pełni nauczanie św. Jana Pawła II za swoje osobiste.

Ufamy w wielkie i wspólne zwycięstwo prawego Narodu i wszystkich ludzi dobrej woli w Polsce, prawej Rzeczypospolitej Polskiej i Kościoła św. Ufamy, że takimi aktami spełnimy m.in. te słowa przyrzeczeń z Jasnogórskich Ślubów Narodu Polskiego względem Matki Bożej Maryi jako Królowej Polski: „Matko Chrystusowa i Domie Boży. Przyrzekamy Ci stać na straży nierozerwalności małżeństwa, bronić godności kobiety, czuwać na progu ogniska domowego, aby przy nim życie Polaków było bezpieczne. Przyrzekamy Ci umacniać w rodzinach królowanie Syna Twego Jezusa Chrystusa, bronić czci Imienia Bożego, wszczepiać w umysły i serca dzieci ducha Ewangelii i miłości ku Tobie, strzec Prawa Bożego, obyczajów chrześcijańskich i ojczystych. Przyrzekamy Ci wychować młode pokolenie w wierności Chrystusowi, bronić go przed bezbożnictwem i zepsuciem i otoczyć czujną opieką rodzicielską. Lud mówi: Królowo Polski – przyrzekamy!”.

Ks. prof. Tadeusz Guz

Artykuł opublikowany na stronie: http://www.naszdziennik.pl/mysl/155489,sumienie-w-nauczaniu-sw-jana-pawl...

avatar użytkownika intix

30. Sumienie w nauczaniu św. Jana Pawła II (23)


zdjęcie
Dwie Trójce, Murillo Bartolomé Esteban, 1675-1682,
National Gallery, Londyn Zdjęcie: / -


W kontekście 1050. rocznicy Chrztu Polski pytamy jako Polacy, a z nami wielu ludzi globu, kim jest Kościół Chrystusowy w odniesieniu do prawa i moralności sumienia człowieka? Czy zdajemy sobie sprawę z polskości i tego, co ona ma do zawdzięczenia tej Instytucji Bosko-ludzkiej, założonej przez samego wiecznego i w „pełni czasu” Wcielonego w Sercu Niepokalanym Matki i Królowej Polski Maryi Syna Bożego, który wrósł w katolicki Naród i Ojczyznę Polskę jako nie tylko ziemski, lecz ponadto jako prawdziwie niebiański „dąb” (ks. P. Skarga). Czy normy prawno-moralne np. Dekalogu głoszone nieustannie i z miłością do Polek i Polaków wszystkich pokoleń nie są, jak niektórzy dzisiaj mniemają, „na wyrost”, „nie na czasie” lub w jakimś sensie „zacofane” dla obecnego i „wysokiego” poziomu rozwoju kulturowego w Polsce, przekraczając tymi wymaganiami prawdę o naszej naturalnej kondycji prawno-moralnej? Czyż Kościół Boży nie powinien się ostatecznie ograniczyć do wygłoszenia pewnej liczby „formuł wiary” o li tylko kultowym względnie tradycyjnym znaczeniu, ale merytorycznie „pustych” dla racjonalności i wolności ludzi „wysoko” wykształconych w XXI wieku?

Kościół Jezusa Chrystusa w Polsce – św. Stróżem, Adwokatem i Gwarantem prawości i dobrej moralności wszystkich pokoleń Polaków

Kościół Chrystusowy, począwszy od naszych pra-Piastów, okazuje się pośród wszystkich instytucji w historii Rzeczypospolitej Polskiej najmądrzejszym, najwierniejszym i najstarszym Nauczycielem prawa i moralności oraz najświętszym Obrońcą sumienia polskiego. Nikt ani też jakakolwiek społeczność nie może stanowić alternatywy dla praworządności Polaków wewnątrz i poza granicami naszego Państwa. Nikt nie przeprowadził naszych sumień polskich w minionych dziejach przez nawet największe dramaty narodowo-państwowe, jak uczynił to Chrystus Pan ze swoją społecznością dzieci Bożych. Tylko dzięki zasadniczej determinacji nauki Kościoła uniknęliśmy takiej hańby nie tylko państwowej, lecz także narodowej, jaką zaciągnęły narody na zachód, wschód i południe od nas, będąc sprawcami olbrzymich zbrodni przeciwko ludzkości i naszemu polskiemu Narodowi. W tym też duchu troski o prawość sumień Polaków działa Prezydium Konferencji Episkopatu Polski, apelując w czasie wielkiego Jubileuszu Chrztu do Rzeczypospolitej Polskiej o „pełną ochronę życia”, bez której Polska nie będzie w pełni Polską, a Państwo naszego Narodu nie będzie w pełni praworządne.

Powstaje pytanie, dlaczego Chrystus jako Bóg i zarazem Człowiek, a za Nim Jego św. Kościół są tak zdeterminowani w nauczaniu prawa i moralności jako struktury prawych rozstrzygnięć sumień Polaków? Ponieważ od „słusznego prawa” zależy „prawa moralność”, która chroni, wspiera i ocala życie osoby ludzkiej. Święty Jan Paweł II naucza, iż „doktryna Kościoła, a zwłaszcza stanowczość, z jaką broni ona uniwersalnej i wieczystej ważności norm, które zakazują aktów ze swej istoty złych, jest nierzadko oceniana jako przejaw nieprzejednania, którego nie sposób zaakceptować, zwłaszcza w niezwykle złożonych i konfliktowych sytuacjach życia moralnego dzisiejszego człowieka i społeczeństwa: to nieprzejednanie miałoby się rzekomo sprzeciwiać macierzyńskiej naturze Kościoła, o którym mówi się, że okazuje w ten sposób brak wyrozumiałości i współczucia”. To nie ma nic z niedojrzałością Boga czy Kościoła do czynienia. Skoro Boski Stwórca i zarazem Odkupiciel jest wiecznie doskonały, a Jego Kościół jest właśnie dlatego święty, że jest założony i zamieszkały realiter przez Niego, naszego Boskiego Pana i Króla, czyli Władcę, to chodzi przy tym o ziemskie i wieczne szczęście Polaków, które są tylko tam, gdzie panuje prawość sumienia. Chrystus dlatego zabrania nam, ochrzczonym Polakom, wszelkiego zła, aby nas zachować przy życiu, bo życie prawdziwe jest tylko tam, gdzie jest sam Bóg, a Pan Bóg jest tam, gdzie jest dobro i prawość, tzn. także wolność od zła.

Święta, stabilna i niezmienna nauka prawno-moralna Kościoła – wyrazem Jego świętej miłości do Polski

Prawdziwa Miłość Boga do Polski wyraża się m.in. w tym, że Stwórca głosi nam ustami Kościoła jako wspólnoty wiernych ludzi zawsze prawdę. Bez doświadczenia Prawdy Bożej Polacy nie mogliby doświadczyć Miłości Bożej. Wzorem Pana Boga postępuje Kościół św. w Polsce i dlatego permanentnie naucza nasz Naród dróg Prawdy i Miłości Bożej na gruncie prawa i moralności chrześcijańskiej, okazując tym samym eklezjalne umiłowanie naszej wspólnoty narodowej i społecznej: „W rzeczywistości jednak macierzyńskości Kościoła nie można nigdy odłączać od jego misji nauczania, gdyż musi ją zawsze wypełniać jako wierna Oblubienica Chrystusa, który jest Prawdą: ’Jako Nauczyciel [Kościół] nieustannie głosi normę moralną […]. Nie jest bynajmniej autorem tej normy ani jej sędzią. Kościół, posłuszny prawdzie, którą jest Chrystus i którego obraz odbija się w naturze i godności osoby ludzkiej, tłumaczy normę moralną i przedkłada ją wszystkim ludziom dobrej woli, nie ukrywając, że wymaga ona radykalizmu i doskonałości’”.

Spełnienie się wszystkich Polaków możliwe jest realnie tylko na gruncie nauki prawa wiecznego i naturalnego jako daru Boskiego Prawodawcy. Czyż możliwe jest pełne wyznanie wiary przez nasze pokolenia polskie po 1050 latach od Chrztu św. bez pełnej akceptacji prawa Boga samego wpisanego w każde polskie sumienie? Wiemy zbyt dobrze, że jest to wykluczone, a postawa taka naraziłaby nas, Polaków katolików, nawet na ośmieszenie na arenie wspólnoty narodów świata, że co innego głosimy i w wierze katolickiej wyznajemy, a co innego zewnętrznie reprezentujemy – także podczas tego wielkiego Jubileuszu Chrztu Polski.

Polsko, Narodzie i Ojczyzno – bądźcie katoliccy, bądźcie wierni Prawom Dekalogu, czyli mocni prawym chrześcijańskim sumieniem, a nie staniecie się „sędzią omylnym” w swojej czy obcej sprawie

Papież Polak w swoim niedoścignionym nauczaniu papieskim nas, swoich rodaków, nieprzerwanie inspiruje do czerpania z Nauki Bożej i formowania całokształtu naszego polskiego życia w sumieniu na tym świętym gruncie. Przywołując sentencję św. Pawła: „Nie bierzcie więc wzoru z tego świata, lecz przemieniajcie się przez odnawianie umysłu, abyście umieli rozpoznać, jaka jest wola Boża: co jest dobre, co Bogu przyjemne i co doskonałe”, podkreśla, iż „tym napomnieniem Paweł pobudza nas do czujności i przestrzega, że w osądach naszego sumienia kryje się zawsze niebezpieczeństwo błędu. Sumienie nie jest sędzią nieomylnym: może zbłądzić. Błąd sumienia bywa skutkiem niewiedzy niepokonalnej, to znaczy takiej, której sam podmiot nie jest świadom i od której nie może się o własnych siłach uwolnić”. Tylko nauka katolicka – także ostatecznie w odniesieniu do nauczania o osobie i naturze ludzkiej – prezentuje najwyższą jakość oceny prawno-moralnej całej rzeczywistości widzialnej, ponieważ tylko „Kościołowi” Chrystus Pan zapewnił „Dar” „Ducha Świętego, który doprowadzi was do całej Prawdy”. To znaczy, że ostatecznym „Światłem” sumień Polaków jest Chrystus i Jego Nauka głoszona przez Kościół św. w Ojczyźnie.

Kto dopomoże współczesnemu człowiekowi w wyzwoleniu z zagubienia prawno-moralnego i wyzwoleniu sumień z wszelkich zawikłań w zło jako zło?

Polsko, bądź Domem dla Jezusa Chrystusa – jedynego Zbawiciela, bądź rodziną narodową prawych sumień wszystkich Polaków: błądzących nieświadomie i świadomie

W akcie Chrztu św. praojca Mieszka I Polska znalazła prawdziwą drogę do wyzwolenia ze zła i umocnienia sumień w dobru jako dobru. Ojciec Święty Jan Paweł II tłumaczy kwestię uwikłanego sumienia w zło w następujący sposób: „W przypadku, gdy ta niepokonalna niewiedza nie jest zawiniona, sumienie – jak przypomina Sobór – nie traci swej godności, ponieważ nawet gdy kieruje naszym postępowaniem w sposób faktycznie niezgodny z obiektywnym porządkiem moralnym, nie przestaje przemawiać w imieniu owej prawdy o dobru, której człowiek ma szczerze poszukiwać”. Błędne sumienie wynika z osłabionej natury ludzkiej przez grzech pierworodny i zdarza się nieraz, że w konkretnych decyzjach błądzi. Błąd naszego sumienia może być świadomy, ale i nieświadomy. Jeżeli błąd jest drugiego typu, to chociaż człowiek obiektywnie błądzi, to jednak taka osoba ludzka nie ponosi odpowiedzialności prawno-moralnej do czasu zdobycia pełnej świadomości o tym, że to jest złem. Warto podkreślić, iż człowiek powinien zawsze i „szczerze” szukać pełnej prawdy o wszystkim i dobra jako dobra.

Polsko, pozwól się Chrystusowi Zmartwychwstałemu jako Boskiemu „Odkupicielowi człowieka” wyzwolić z zaciągniętej winy np. aktu dzieciobójstwa w sercach Matek Polek

W przypadku jednak, gdy „sumienie jako ostateczna instancja osądzająca konkretny czyn sprzeniewierza się swojej godności, gdy jest błędne z winy człowieka, to znaczy ’gdy człowiek niewiele dba o poszukiwanie prawdy i dobra, a sumienie z nawyku do grzechu powoli ulega niemal zaślepieniu’. Na to właśnie niebezpieczeństwo zniekształceń sumienia zwraca uwagę Jezus, gdy napomina: ’Światłem ciała jest oko. Jeśli więc twoje oko jest zdrowe, całe twoje ciało będzie w świetle. Lecz jeśli twoje oko jest chore, całe twoje ciało będzie w ciemności. Jeśli więc światło, które jest w tobie, jest ciemnością, jakże wielka to ciemność!’”. Dlatego Jezus czyni wszystko poprzez swój Kościół św., aby darować wszystkim ludziom i naszemu Narodowi wyzwolenie ze zła zawinionego, którego przyczyną jest w człowieku najpierw jego błędne sumienie.

Zauważamy, że już wielowiekowa indoktrynacja polskich sumień przez wrogie Bogu, Kościołowi św. i Polsce ideologie doprowadziła do głęboko sięgających w strukturę naszej bytowości polskiej rany sumienia. Potrzeba nam, wszystkim Polakom: duchownym i świeckim, zatem pełnego otwarcia się na oczyszczającą moc Prawdy i Miłości Chrystusa w Kościele, aby osiągnąć świętość polskich sumień. Ad Jesum Christum – oto polska droga do dojrzałości sumień w sensie naturalnym i nadprzyrodzonym, a tym samym do pełnej wolności od winy i kary w sensie obowiązującej prawdy głównej naszej wiary: „Bóg jest Sędzią sprawiedliwym, który za dobro wynagradza, a za zło karze”.

Chrzest Mieszka I w Imię Jezusa Chrystusa jako Kapłana, Proroka i Króla – świętym początkiem formacji i wielkiej pracy Polaków katolików nad sumieniem Narodu i sumieniami innych ludzi jako naszych „bliźnich”

Pierwsze spotkanie z Bogiem Świętym wprowadza ochrzczonych na drogę permanentnej pracy nad sumieniem i jego formację w oparciu o Boskie prawo wpisane w nasze życie ducha. O tym naucza nasz Papież Polak: „W przytoczonych wyżej słowach Jezusa znajdujemy także wezwanie do formacji sumienia, tak by stało się ono przedmiotem nieustannego nawracania ku prawdzie i dobru. Analogiczny sens ma zachęta Apostoła, by nie brać wzoru z tego świata, lecz przemieniać się przez odnawianie umysłu… W rzeczywistości to właśnie ’serce’ nawrócone ku Bogu i ku miłości dobra jest źródłem prawdziwych osądów sumienia. Istotnie, aby umieć ’rozpoznać, jaka jest wola Boża: co jest dobre, co Bogu przyjemne i co doskonałe’…, ogólna znajomość prawa Bożego jest konieczna, ale nie wystarczająca: niezbędna jest swego rodzaju współmierność (connaturalitas) człowieka z prawdziwym dobrem. Ta ’connaturalitas’ jest zakorzeniona w cnotach samego człowieka i dzięki nim się rozwija: w roztropności i innych cnotach kardynalnych, a przede wszystkim w teologalnych cnotach wiary, nadziei i miłości. Taki jest sens słów Jezusa: ’Kto spełnia wymagania prawdy, zbliża się do światła’”.

Sumienie prawe i dodatkowo oświecone łaską Chrystusa nie wartościuje ludzi w zależności od: poczęcia czy narodzenia, stanu zdrowia czy choroby, pochodzenia krwi czy wiary, wykształcenia czy stanu zamożności materialnej. Polska była, jest i będzie wielka, ale wyłącznie wtedy, gdy będzie absolutnie Polską służącą każdemu życiu ludzkiemu, gdy będzie sprawiedliwa i będzie bronić praw każdej osoby ludzkiej bez żadnego wyjątku, który aktualnie w prawie o „planowaniu rodziny…” dopuszcza, i to w trzech przypadkach.

Polska droga do wielkości nigdy nie była łatwa, ale jako taka przecież jedynie słuszna i przyniosła ogrom dobra dla Polski, Europy i całego globu. Czy ta niekiedy nawet bardzo trudna i mozolna droga pracy nad sumieniem polskim, poddawanym w tych dniach zmasowanej krytyce zdeprawowanych rozumów i ich sumień w niektórych przedstawicielach innych Narodów Unii Europejskiej jest pomimo to opłacalna? Czy Polska nie straci coś ze swego dobra, gdy świadomie i z wolnego wyboru pozostanie na szlaku ku pełnej prawości i pełnej katolickości?

Największym bogactwem prawno-moralnym Rzeczypospolitej: prawość i dobroć sumień wszystkich Obywateli Polski – każde zło, a w szczególności zbrodnia aborcji i eutanazji: największą stratą Narodu, Ojczyzny, Państwa i Kościoła

Z pozycji prawa i moralności w sensie prawno-naturalnym i chrześcijańskim łatwo jest oszacować zasadnicze zyski i straty Polski. Wszystko zatem, co jest dobre, jest zyskiem Rzeczypospolitej i wprost przeciwnie, wszystko, co jest złe, jest obiektywną stratą wszystkich Polaków w Państwie. Dlatego też Jan Paweł II przypomina nam naukę Soboru Watykańskiego II o zysku osiąganym przez każdego – także przez Polskę – dzięki prawu i moralności: „Owocem prawego sumienia jest przede wszystkim nazywanie po imieniu dobra i zła, jak to czytamy w tejże samej Konstytucji duszpasterskiej: ’[…] wszystko, co godzi w samo życie, jak wszelkiego rodzaju zabójstwa, ludobójstwa, spędzanie płodu, eutanazja, dobrowolne samobójstwo; wszystko, cokolwiek narusza całość osoby ludzkiej, jak okaleczenia, tortury zadawane ciału i duszy, wysiłki w kierunku przymusu psychicznego; wszystko, co ubliża godności ludzkiej, jak nieludzkie warunki życia, arbitralne aresztowania, deportacje, niewolnictwo, prostytucja, handel kobietami i młodzieżą; a także nieludzkie warunki pracy, w których traktuje się pracowników jak zwykłe narzędzia zysku, a nie jak wolne, odpowiedzialne osoby’. Nazwawszy w ten sposób po imieniu wielorakie grzechy naszej współczesności, Sobór dodaje: ’wszystkie te i tym podobne sprawy i praktyki są czymś haniebnym; zakażając ludzką cywilizację, bardziej hańbą tych, którzy się ich dopuszczają, niż tych, którzy doznają krzywdy, i są jak najbardziej sprzeczne z czcią należną Stwórcy’”.

Trudno nawet próbować określać wysokość strat tam, gdzie dzieje się aż taka nieprawość. Z tej racji trudno jest dzisiaj sprawiedliwie oszacować straty poniesione przez Polskę przez prawie 6-letnią okupację ze strony Trzeciej Rzeszy Niemieckiej. Gdyby nawet Niemcy zainwestowali cały majątek materialny, który dzisiaj posiadają, to nie byliby w stanie spłacić strat personalnych Rzeczypospolitej Polskiej w liczbie ok. 6 mln Obywateli jako w swojej istocie ludzkiej bezcennych. Stąd umysł prawdziwie ekonomiczny i nastawiony na prawdziwy zysk człowieka – nie tylko w kontekście historycznym, lecz także i wiecznym – skupiony jest na realizacji dobra jako dobra, ponieważ tylko w dobru Polska zyskuje, natomiast każde zło, a w szczególności zło pozbawienia niewinnego człowieka jego życia w łonie matki, jest największą stratą Polski.

Dałby Bóg w Trójcy Świętej Jedyny, abyśmy po zrozumieniu wielkości i świętości Chrztu Narodu w roku 966 budowali nasze Państwo na największym bogactwie Boga w Niebie, Kościoła Chrystusowego w Niebie i na Ziemi oraz na także bezcennym bogactwie każdej Polki i każdego Polaka od ich poczęcia w sercach matek aż do naturalnej śmierci ciała.

Ks. prof. Tadeusz Guz, kierownik Katedry Filozofii Prawa KUL

Artykuł opublikowany na stronie: http://www.naszdziennik.pl/mysl/155991,sumienie-w-nauczaniu-sw-jana-pawl...

avatar użytkownika intix

31. Sumienie w nauczaniu św. Jana Pawła II (24)



zdjęcie
Zdjęcie: arch./ -


Permanentna i systematyczna praca nad sumieniem naszego katolickiego Narodu w Polsce jest niezwykle aktualna, co najwyraźniej uwidacznia kształt debaty w Kościele i w Państwie Polskim oraz w mediach, a nawet wewnątrz naszych rodzin nad „pełną ochroną prawną życia”. Okazuje się, że problematyczna w sumieniach wielu Polaków niewierzących, a także wierzących po katolicku stała się nie tylko ocena prawno-moralna samego życia ludzkiego, lecz także kwestia oceny prawno-moralnej zabójstwa dziecka poczętego i nienarodzonego.

Ponownie z pomocą nauki moralnej spieszy nam, Polakom, Następca św. Piotra, Papież Franciszek, który podczas ostatniej audiencji generalnej w dniu 20 kwietnia 2016 r. powtórzył nauczanie Magisterium Kościoła, że dzieciom Bożym nie wolno zawierać „żadnego kompromisu z grzechem”. Czy nasze pokolenia stać na takie męstwo chrześcijańskie, aby wypowiedzieć w naszych indywidualnych sumieniach oraz w sumieniu Narodu świadomą i wolną walkę przeciwko każdemu grzechowi śmiertelnemu i jego ostatecznemu sprawcy, czyli szatanowi? Czyż koncentracja naszego narodowego wysiłku w trosce o życie ludzkie w Polsce na „karalności” lub „niekaralności” śmiertelnego grzechu dzieciobójstwa, podlegającemu przecież według Kodeksu Prawa Kanonicznego, podpisanemu przez naszego Papieża-Polaka Jana Pawła II, spontanicznej ekskomunice jako sprawiedliwej karze, nie jest przypadkiem zasadniczo błędnym kierunkiem dla zapewnienia wszystkim dzieciom nienarodzonym w Matkach-Polkach prawa do życia od poczęcia aż do naturalnej śmierci? Czyż w samym centrum debat nie powinno stać w sensie pozytywnym życie ludzkie jako nietykalne w swojej godności, w swoich prawach, a w szczególności pierwszego w porządku natury prawa do życia, zaś w sensie negatywnym dramat zbrodni, czyli grzechu najcięższego względem dziecka poczętego, bo pozbawiającego go życia, i zarazem dziecka niewinnego w świetle prawa stanowionego w prawie polskim? Czyż Prawodawca Polski może być określony jako prawy, sprawiedliwy czy miłosierny, jeżeli swawolnie będzie selekcjonował ludzi na zdrowych, pięknych fizycznie czy biologicznie oraz poczętych w godnych jego osobowego jestestwa warunkach, tzn. poczęty bez gwałtu? Czymże istotnie różni się taka argumentacja oraz nabudowana na niej postawa prawno-moralna od koncepcji selekcji ludzi w komunistycznym Związku Sowieckim i Trzeciej Rzeszy Niemieckiej?

Dlaczego św. Jan Paweł II naucza, że „sam Duch Święty-Pocieszyciel ’przekonywa o grzechu’ zawsze w relacji do Chrystusowego Krzyża”?

„Krzyż” Jezusa Chrystusa jest dowodem na to, że Syn Boży i zarazem Syn Człowieczy, narodzony z Niepokalanej Matki Bożej Maryi, dokonał ze swojej nieskończonej Sprawiedliwości i Miłosiernej Miłości Bożej aktu wyzwolenia nas od naszych grzechów i ich skutków. Czymże są nasze grzechy? One są świadomymi i dobrowolnymi aktami przekroczenia prawa Boga Najwyższego, czyli złamania porządku życia, które od Boga Stwórcy pochodzi i tylko w Nim może być ukształtowane w Sprawiedliwości i Miłości Boga oraz miłości bliźniego, aby zasłużyć na życie wieczne.

Rzeczywistość grzechu obejmuje zatem dwa wymiary: wymiar zaciągniętej winy grzechowej i połączony z nim wymiar sprawiedliwej kary jako naturalnego skutku złamania prawa Bożego istniejącego w każdym sumieniu ludzkim jako ludzkim. Jezus z Nazaretu jako Zbawiciel i jako Odkupiciel jest jedynym prawdziwym Wyzwolicielem zarówno od winy, jak i od kary za nasze ludzkie grzechy. Próba zatem relatywizacji kary dla sprawcy zła (świadomie odstępuję od sprawcy jako wyłącznie „matki”, ponieważ uważam ten kontekst za ideologicznie usytuowany w obecnej szeroko pojętej debacie w Polsce), np. grzechu dzieciobójstwa w łonie matki, jest de facto próbą relatywizacji św. Krzyża naszego Ukrzyżowanego Pana, ponieważ wtedy Jezus – częściowo – umarłby nadaremnie. Rozumienie grzechu jako tylko „ściągającego” na sprawcę winę, ale bez sprawiedliwej kary, jest niestety jednostronne i wymaga istotnego poszerzenie o realny i sprawiedliwy, owszem, pełen miłości miłosiernej, ale nie poniżający sprawiedliwości wymiar kary.

Duch Święty wprowadza nas w cały wymiar dramatu zła grzechowego i ukazuje go jako winę i karę. Uwielbiajmy Krzyż Pański, adorujmy Pana na Nim Ukrzyżowanego, pielęgnujmy nabożeństwo Drogi Krzyżowej, jeśli nie chcemy zagubić prawdy o Chrystusie Ukrzyżowanym i Jego zbawiennej Zasłudze dla naszego osobistego zbawienia i odkupienia od każdej winy i każdej kary grzechu życia ziemskiego. Ocalenie katolickiego rozumienia winy i kary jest paradoksem ocalenia depozytu wiary Kościoła założonego właśnie przez Ukrzyżowanego i Zmartwychwstałego Pana, czyli wiary „jednej, świętej, katolickiej i apostolskiej” (Credo). Czy w obliczu głębokiego kryzysu postaw moralnych wielu współczesnych, w tym także niekiedy znacznego kryzysu samej teologii katolickiej na świecie, a także relatywizacji faktu grzechu i jego skutków Polska katolicka może przyczyniać się do ocalenia tego dziedzictwa prawno-moralnego nauczania Magisterium Kościoła w Polsce i poza Jej granicami?

Sobór Watykański II „słusznie widzi grzech jako czynnik rozbicia” (Jan Paweł II) i dopiero jego przezwyciężenie w sensie winy i kary stanowi uzasadnioną nadzieję na ponowne zjednoczenie się Polaków z Bogiem Ojcem i Duchem Świętym w Chrystusie Zmartwychwstałym

Naród katolicki w naszej Ojczyźnie może wraz z Episkopatem Polski wygrać to wielkie zmaganie, nieoszczędzające także najnowszych dziejów Polski po II wojnie światowej, kiedy mamy na sumieniu polskim miliony przypadków dzieciobójstwa w sercach matek, czego obecny stan demograficzny jest głównym skutkiem. Zwycięstwo Polski jest jednak uwarunkowane naszym „Polonia semper fidelis” oraz naszą prawością w tej najdelikatniejszej materii „pełnej ochrony prawnej życia”. Kościół od początku swojego istnienia, a także na ostatnim Soborze przypomniał nam, katolikom, prozaiczną prawdę o konieczności zmagania ze złem w stanie łaski uświęcającej, bo tylko ona jest gwarantem naszego prawno-moralnego zwycięstwa.

Papież z Polski całym sercem zatroskany o nasze moralne zwycięstwo, bazując na nauczaniu Kościoła i naszych wielkich Mężów Bożych jak np. Sługa Boży Prymas Stefan kard. Wyszyński, naucza o eklezjalnej drodze ku szczęściu ziemskiemu i wiecznemu: „’Ciężka walka przeciw mocom ciemności; walka ta, zaczęta ongiś u początku świata, trwać będzie do ostatniego dnia, według słów Pana’ – uczy Sobór. Jednakże ’sam Pan przyszedł, aby człowieka uwolnić i umocnić’. Człowiek więc, ’wplątany’ w tę walkę, w zmaganie się z grzechem w oparciu o głos własnego sumienia, ’wciąż musi się trudzić, aby trwać w dobrym i nie będzie mu dane bez wielkiej pracy oraz pomocy łaski Bożej osiągnąć jedności w samym sobie’. Sobór słusznie widzi grzech jako czynnik rozbicia, który ciąży zarówno nad życiem osobistym, jak i społecznym człowieka. Równocześnie zaś niestrudzenie przypomina możliwość zwycięstwa”.

Jeżeli Prawodawca Polski zezwoli w majestacie prawa polskiego na pozbawienie życia choćby jednego niewinnego człowieka w łonie matki poprzez tolerowanie aborcji czy udostępnianie „pigułki” wczesnoporonnej, to niestety, nie tylko zaciąga osobistą winę prawno-moralną, ale co więcej, mówiąc w duchu Soboru i Papieża Jana Pawła II, „rozbija” stabilność i bezpieczeństwo Rzeczypospolitej Polskiej u samych podstaw, czyli w samym sercu Narodu. Wszystkie inne przecież wielokrotnie podejmowane cenne wysiłki będą miały, obiektywnie patrząc, drugorzędne znaczenie i nie utworzą wielkiej Polski, a tym samym nie wzmocnią Unii Europejskiej – pogrążonej w głębokim kryzysie ducha, ponieważ przez takie fundamentalne nadużycie prawa każdego człowieka do życia zabiorą jej wewnętrzną moc istnienia. A przecież przed zaledwie kilkoma dniami Episkopat, Prezydent RP, Przedstawiciele Rządu, Sejmu i Senatu wraz z naszym Narodem ponownie wyznali wolę przynależności do Boga w Trójcy Świętej Jedynego oraz wyrzekli się w narodowym credo szatana i wszystkich spraw jego, czyli wszelkiego zła grzechowego. Czyż w obliczu 1050. rocznicy Chrztu Polski nie nadszedł czas na zerwanie z wszelkimi zbrodniami na naszej polskiej Ziemi, aby spełnić śluby Króla Jana Kazimierza  i  Jasnogórskie Śluby Narodu Polskiego autorstwa Prymasa Tysiąclecia?

Polsko, nasza umiłowana Ojczyzno – bądź katolicką w swoim sumieniu i odrzuć wszelki grzech zbrodni na niewinnych Polakach: „poczętych wskutek gwałtu”, „niepełnosprawnych”, „zagrażających życiu i zdrowiu matki” i unicestwianych w pierwszych dniach wskutek aplikacji śmiercionośnej „pigułki”, bo tylko wtedy będziesz Polską na miarę Boga, Krzyża Chrystusowego, Kościoła św. i swojej pierwotnej oraz od samego Stwórczego Ducha Boskiego otrzymanej godności

Nauczanie papieskie zmierza w tym kierunku, aby uświadomić nam, że jakakolwiek relatywizacja grzechu ma u swoich podstaw relatywizację wiary w Boga oraz Jego Słowa, Przykazania i Sakramentu św. Stąd należy wykorzenić z naszych umysłów wszelkie naleciałości ideologicznych oddziaływań na naszą polską duchowość i katolickość. One nie umożliwiają nam, katolikom, przyjęcia światła Ducha Świętego, który jako Jedyny ukazuje nam pełnię dramatu zła moralnego, degradującego zawsze jednostki i społeczności. Zło nigdy nie jest konstruktywne. Nikt nie buduje swojej tożsamości indywidualnej czy narodowej na złu, ponieważ grzech niszczy, destruuje, a nawet zabija. Czyż śmierć naszego ciała jako kara za grzech pierworodny jest dla nas jeszcze zbyt małym ostrzeżeniem, aby nie deformować prawdziwej nauki Magisterium Kościoła, że kara obiektywna za każdy grzech istnieje i że nikomu nie wolno jej lekceważyć i jej relatywizować, ponieważ zagraża to pełnemu życiu łaski w nas, dzieciach Bożych? Czyż wciąż nie rozumiemy, że Pan Bóg osobiście zesłał kary, aby okazać nam swoje nieskończone miłosierdzie? Wszystko bowiem, co od Boga pochodzi, jest święte. Czemu opieramy się działaniu Jezusa Miłosiernego na naszej Polskiej Ziemi, który wciąż na nowo mówi nam, że Jego kary są wyrazem Jego Miłosiernej Miłości?

Święty Jan Paweł II głosi z wielką mocą swojej osobistej wiary Piotrowej: „Działalność Ducha Prawdy, zmierzająca do zbawczego ’przekonywania o grzechu’, spotyka się w ten sposób z wewnętrznym oporem człowieka, jakby nieprzenikliwością sumienia, ze stanem duszy, która jakby utwierdziła się w wolnym wyborze: Pismo Święte zwykło nazywać to ’zatwardziałością serca’. Takiemu nastawieniu umysłu i serca odpowiada poniekąd w naszej epoce utrata poczucia grzechu, której szereg swych kart poświęca Adhortacja Apostolska ’Reconciliatio et paenitentia’. Już Papież Pius XII stwierdził, iż ’grzechem tego wieku jest utrata poczucia grzechu’. Idzie ona w parze z ’utratą poczucia Boga’. Czytamy w Adhortacji: ’W rzeczywistości Bóg jest początkiem i ostatecznym celem człowieka, który nosi w sobie Boże ziarno. Dlatego właśnie rzeczywistość Boga odsłania i rozjaśnia tajemnicę człowieka. Nie można zatem spodziewać się, że umocni się poczucie grzechu w odniesieniu do człowieka i wartości ludzkich, jeśli zabraknie poczucia obrazy wyrządzonej Bogu, czyli prawdziwego poczucia grzechu’”. Przedziwnym zbiegiem okoliczności dziejowych Polska staje dzisiaj przed alternatywą przyjęcia pełnej albo dalece zredukowanej nauki o zbawieniu świata przez Jezusa Chrystusa, a także przed alternatywą pełnej nauki Boga i Kościoła św. o prawie i moralności albo dalece zredukowanej, co będzie mieć dokładnie adekwatne skutki świętości i wspaniałości albo nędzy i upadku wielu Polaków. Wybór należy do nas, Polaków i w większości katolików. W tym akcie rozumności i wolności polskiej nikt nas nie wyręczy. Wydaje się jednak czymś pewnym, że bezsprzecznie polską racją stanu po 1050 latach istnienia jako katolicki Naród i dalece na katolickich zasadach utworzone na nim Państwo Polskie jest totalne przyjęcie i wprowadzenie – bez żadnych oporów serc polskich – w Kościele i Państwie w Rzeczypospolitej Polskiej nauki samego Boga i zarazem nauki Magisterium Kościoła św., bo tylko ta nauka zasługuje na miano „doctrina sacra” i gwarantuje Polsce pełne Błogosławieństwo.

Ks. prof. Tadeusz Guz, kierownik Katedry Filozofii Prawa KUL

Artykuł opublikowany na stronie: http://www.naszdziennik.pl/mysl/156433,sumienie-w-nauczaniu-sw-jana-pawl...

avatar użytkownika intix

32. Sumienie w nauczaniu św. Jana Pawła II (25)


zdjęcie
Zdjęcie: / -


Wzorem prawości i sprawiedliwości dla nas, Polaków katolików, w obliczu realności ludzkiej słabości i ludzkich zmagań ze złem grzechów jest Opiekun Jezusa z Nazaretu, Patron Kościoła św. i zarazem Patron robotników, św. Józef, którego wspomnienie zapewne za zrządzeniem Opatrzności Trójjedynego Pana wszechrzeczy rozpoczyna każdy miesiąc maj jako miesiąc poświęcony także specjalnemu kultowi Najświętszej Matki Bożej Maryi, jedynej Osoby ludzkiej, która jako Niepokalana istnieje od momentu poczęcia w łonie świętych rodziców: Anny i Joachima bez jakiegokolwiek grzechu. Nasz Naród katolicki i Ojczyzna, Państwo Polskie i Kościół na naszej ziemi „od Bałtyku po gór szczyty” mają więc w tych Osobach Maryi jako Królowej Polski i Józefa pośród wszystkich pokoleń ludzkości najświętsze przykłady prawych sumień i sprawiedliwych postaw. Rozważmy ten fragment naszych rozpraw nad sumieniem na gruncie kształtu osobistego sumienia św. Józefa.

Ukierunkowanie za św. Józefem woli wszystkich Polaków, tzn. także woli Państwa Polskiego i woli Kościoła św. w Polsce na Wolę Boga Ojca i Syna, i Ducha Świętego, będącą wieczną „Miłością” – najdoskonalszą opcją wolności polskiej na dobro Miłości Boskiej i ludzkiej oraz najskuteczniejszym antidotum nie tylko na unikanie, lecz także na przezwyciężenie wszelkiego zła w Rzeczypospolitej

Święty Jan Paweł II naucza w encyklice o Duchu Świętym, iż „wedle świadectwa początku, grzech w swoim pierworodnym wymiarze kształtuje się w woli – oraz w sumieniu – człowieka przede wszystkim jako ’nieposłuszeństwo’, czyli jako sprzeciw woli człowieka wobec woli Boga”. Praca duchowa Państwa i Kościoła w Rzeczypospolitej nad wolą ludzką swoich obywateli i wiernych jest istotna i konieczna, jeśli pragniemy przynależeć do narodów i społeczeństw o najwyższym poziomie kultury prawno-moralnej. Co stanowi fundament tego niezbędnego i jakże owocnego wysiłku ducha naszego Narodu? Pierwszą i decydującą kwestią jest ustawienie wolnej woli człowieka na wieczną Wolę Boskiego Stwórcy. Dlaczego? Ponieważ Pan Bóg jako wieczna „Miłość” chciał nas, Polaków, w swojej odwiecznej Woli, będącej zarazem wieczną „Miłością”, umiłował nas i stworzył nas z „Miłości” oraz dla „Miłości” wiecznej jako ten Naród. Stąd Polska była i jest wtedy wielka, kiedy swoją narodową wolność traktuje jako drogę ku Miłości Boskiej oraz ku miłości bliźnich, czego przykładem jest fragment preambuły Unii Horodelskiej jednoczącej Królestwo Polskie z Wielkim Księstwem Litewskim w 1413 roku na najdoskonalszej, czyli najbardziej godnej człowieka i zarazem najbardziej twórczej i bezpiecznej zasadzie miłości: „Wiadomo wszystkim, że nie dostąpi łaski zbawienia, kto nie będzie wspierany tajemnicą miłości, która nie działa opacznie, która promienieje własną dobrotą, zwaśnionych godzi, pokłóconych łączy, odmienia nienawiście, uśmierza gniewy i dodaje wszystkim pokarm pokoju, rozproszone zbiera, znękane krzepi, nierówne gładzi, krzywe prostuje, wszystkie cnoty wspomaga, a żadnej nie szkodzi, miłuje wszystko i, jeśli kto pod jej skrzydła się schroni, znajdzie bezpieczeństwo i nie będzie się obawiał znikąd napadu; przez nią prawa się tworzą, królestwa rządzą, miasta porządkują i stan Rzeczypospolitej do najlepszego końca dochodzi; ona się we wszystkich cnotach wybornie mieści, a kto nią pogardzi, ten wszystko utraci”. Także naszym pokoleniom Polaków najbardziej potrzeba odwagi miłości jako niewyczerpanego źródła wszystkich pozostałych ideałów – w tym też i sprawiedliwego prawa polskiego, które jest na dobrej drodze, aby po totalnym zakazie aborcji jako najtragiczniejszego aktu nienawiści względem niewinnego dziecka poczętego w sercu swojej matki uczynić Polskiego Prawodawcę wzorem dla pozostałych Prawodawców globu. Takie męstwo wykazał św. Józef, który „był człowiekiem sprawiedliwym i nie chciał” Maryi, swojej Małżonki, która poza wiedzą Józefa, wskutek działania Ducha Świętego, okazała się brzemienną, „narazić na zniesławienie” i dlatego „zamierzał oddalić Ją potajemnie”. Na pomoc decyzji dobrej wolnej woli głęboko wierzącego Józefa wychodzi sam Bóg poprzez anioła, który oznajmia mu narodziny „Syna, któremu nadasz imię Jezus, On bowiem zbawi swój lud od jego grzechów”. Odwieczny Pan wychodzi naprzeciw tylko woli ludzkiej, która poszukuje, realizuje i broni Boskiej Woli i Jej planów. Nie ulega najmniejszej wątpliwości, że Bożą Wolą dla Polski dzisiaj jest całkowite zerwanie ze zbrodnią na dzieciach poczętych i jako takich niewinnych w łonach matek polskich. Tylko w takim Państwie może następnie realizować się prawo, sprawiedliwość, dobro wspólne i miłość na miarę Boga i na miarę człowieka. Tylko w tak urządzonej wolnościowo i prawnie Rzeczypospolitej Polskiej rodzi się sam Bóg w sercach Polaków, podobnie jak w sercach Maryi i Józefa, których wolność permanentnie zakorzeniona jest w Najwyższym. Przyjście zaś Jego w granice naszych wolnych serc i naszego suwerennego Państwa w akcie Chrztu Polski w osobie Mieszka I oznacza przyniesienie naszemu Narodowi „zbawienia”, które tylko ON jeden może Polsce ofiarować, co doskonale rozumieli i konsekwentnie wcielali w codzienność ówczesnej Rzeczypospolitej św. Królowa Polski Jadwiga wraz ze swoim mężem Władysławem Jagiełłą i wiele pokoleń ochrzczonych synów i córek naszej rodziny narodowej.

Wykorzenić z polskich dusz wszelkie formy odrzucenia Prawdy Boskiej objawionej najpełniej w Synu Bożym i zarazem Człowieczym Jezusie Chrystusie, aby powrócić jako Polacy katolicy do „odwiecznego Prawa” Boga – „źródła wszelkich praw, jakie rządzą światem” (św. Jan Paweł II), aby ocalić Polskę

Papież Polak nie ma wątpliwości, że warunkiem dobrego i godnego człowieka prawodawstwa i prawa jest pełny powrót człowieka grzesznego w swoim rozumie, sumieniu, wolności i całej osobie do Świętego Zbawiciela Jezusa, ponieważ „to pierworodne nieposłuszeństwo zakłada odrzucenie – a co najmniej odsunięcie prawdy, zawartej w Słowie Bożym, stwarzającym świat. Jest to zarazem Słowo, które było ’na początku […] u Boga’, które ’było Bogiem’, i bez którego ’nic się nie stało, co się stało’: albowiem ’świat stał się przez Nie’. Jest to Słowo, będące również odwiecznym Prawem, źródłem wszelkich praw, jakie rządzą światem, a zwłaszcza czynami ludzkimi”. Polska zatem jest dziełem tegoż Boskiego Kreatora i nie można jej doprowadzić do doskonałości prawno-moralnej na innej drodze jak tylko w Jezusie Chrystusie, będącym zarazem „Źródłem” i „Celem” prawa jako prawa. To oznacza, iż tylko w posłuszeństwie Prawu, którym jest sam Bóg, człowiek, naród i państwo mogą osiągać swoje doskonałości prawno-moralne. Każdorazowa próba odrywania prawdy o Polsce, prawie polskim czy prawdy o poczętym dziecku a nienarodzonym i jego nietykalnym prawie do życia – darze Boskiego Prawodawcy jest próbą załamania wszelkiego porządku w polskiej państwowości, która tylko dlatego przeżywa swój kryzys konstytucyjny, gdyż wielu polskich prawników usiłuje dzisiaj oderwać prawo polskie od Boskiego źródła prawa i niejednokrotnie w stanowieniu i orzekaniu o prawie odrzuca normy Dekalogu jako wielki dar prawny dla wzrostu moralnego Polaków w doczesności, ale służącej ostatecznie ich życiu i szczęściu wiecznemu, co przecież ojcowie Unii Horodelskiej postawili sobie jako najważniejszy cel Państwa: „[…] niech się nie zdaje, że starając się tylko o pożytki doczesne, zaniedbujemy największego szczęścia; niech nie doznamy zatracenia tam, gdzie darów błogosławieństwa i nagrody wiecznej czekamy; […] Należy pilnie uważać, aby dając ludziom cielesne dobrodziejstwa, rozmyślali i nad tym, jakbyśmy mogli dać i niebieskie pokarmy i wskazać drogę wiecznej szczęśliwości temu, komu udzielamy na tym świecie obfitości w rzeczach przemijających, by mogli i tutaj doznać pomocy naszej szczodrobliwości i jednocześnie dostąpić w wykonaniu naszych wskazówek przyszłej chwały w zbawieniu świata”. Jednym z koronnych dowodów świadomego i wolnego ukierunkowania się Prawodawcy Polskiego na Boskie Prawo będzie zagwarantowanie każdemu Polakowi i każdej Polce, począwszy od momentu poczęcia aż do naturalnej śmierci, prawa do życia, a to oznacza konieczność wyeliminowania przypadków legalnej aborcji. Prawda o każdym człowieku pochodzi od Stwórcy i o każdego upomni się Pan Bóg w wieczności u każdego państwowego prawodawcy. Polscy Parlamentarzyści, nie lękajcie się afirmować pełni prawdy o Bogu i pełni prawdy o człowieku oraz nigdy nie odrzućcie którejkolwiek z nich, bo załamiecie prawdę o prawie do życia każdego, a tym samym załamiecie marsz polskich pokoleń ku niebiańskiemu szczęściu i popełnicie zbrodnię na swoim Narodzie, któremu zobowiązaliście się „służyć”, co dość często słusznie podkreślacie i wyznajecie. Miejcie Maryję i Józefa z Nazaretu za Świętych, dla których żyć oznaczało pełnić „Wolę Pana” na świętej służbie. Jeżeli jednak nie będziecie mieć wystarczająco męstwa do znowelizowania prawa polskiego, aby zakazywało absolutnie aborcji, to niestety, ale rozminiecie się istotnie ze swoją przysięgą poselsko-senatorską i narazicie obiektywnie swoje osobiste i narodowe losy wraz z całym Państwem Polskim na dramat upadku, a nawet rozpadu nie tylko samej struktury Państwa, lecz także dobra samego Narodu.

Przyjęcie łaski wiary w Chrystusa Pana w Chrzcie św. Mieszka – dodatkową pomocą Boga dla Polski na drodze do pełnej doskonałości życia, prawa i państwa, zaś niewiara podstawą zakłamania i zniewolenia polskiej racjonalności, wolności, prawości, sprawiedliwości w Narodzie i Państwie, skutkujących m.in. zabójstwem niektórych dzieci poczętych w Polsce

Maryja – nasza Królowa, a także Józef okazują się ludźmi wielkiej wiary i poprzez wiarę tym bardziej prawdziwi, wolni, prawi i święci, ponieważ wiernie współpracują z łaską, która nimi we wszystkim kieruje. Dlatego też Ojciec Święty Jan Paweł II ukazuje grozę niewiary jako skutek duchowego nieładu człowieka w jego rozumności, wolności i prawie, co nazywa złem „grzechu”: „Kiedy więc Chrystus mówi w przeddzień swojej męki o grzechu tych, którzy ’nie uwierzyli w Niego’, wówczas ta Jego wypowiedź, pełna bólu, jest również jakby dalekim echem nowego grzechu, jaki swym pierworodnym kształtem wpisuje się ponuro w tajemnice stworzenia. Mówi bowiem tak nie tylko Syn Człowieczy, ale równocześnie Ten, który jest ’Pierworodnym wobec każdego stworzenia’, ’w Nim (bowiem) zostało wszystko stworzone […] przez Niego i dla Niego’. W świetle tej prawdy rozumiemy, że ’nieposłuszeństwo’ zakłada w tajemnicy początku poniekąd tę samą ’niewiarę’: to samo ’nie uwierzyli’, jakie powtórzy się w odniesieniu do tajemnicy paschalnej. Oznacza ono bowiem odrzucenie, a przynajmniej odsunięcie prawdy zawartej w Słowie Ojca. Odrzucenie to wyraża się w czynie jako ’nieposłuszeństwo’ dokonane na skutek pokusy, która pochodzi od ’ojca kłamstwa’. U korzenia ludzkiego grzechu leży więc kłamstwo jako radykalne odrzucenie prawdy zawartej w Słowie Ojca, poprzez które wyraża się miłująca wszechmoc Stwórcy. Jest to wszechmoc i zarazem miłość ’Boga Ojca, Stworzyciela nieba i ziemi’”. Z tej nauki św. Jana Pawła II jasno wynika, że u samych podstaw zła względem drugiego człowieka stoją zdeprawowane: rozum, sumienie ludzkie, wolność oraz wszystkie skutki ludzkiego, ale zdeprawowanego działania – łącznie z prawną odmową do zaistnienia wielu Polaków poczętych w sercach swoich matek. Taka postawa jest nie tylko odrzuceniem i pogardą dla wielkiej i nietykalnej godności nienarodzonych pokoleń naszego Narodu, lecz jest to również pogarda dla Boga, pogarda dla Ojczyzny jako domu dla wszystkich Polaków, pogarda dla prawdy o Kościele, pogarda dla prawa, ponieważ „prawo aborcji” jest skutkiem istotnie zdeprawowanego umysłu i istotnie zdeprawowanej wolności deprawatorów. Państwo Polskie jako dzieło ludzkie i wsparte Boską łaską od ponad 1000 lat jest państwem dla wszystkich Polaków – nie tylko dla narodzonych. Tę świadomość Boskiego pochodzenia władzy naszego Narodu w Państwie reprezentuje we wspomnianym dokumencie Władysław Jagiełło, „z bożej łaski król polski”, który wiedząc, iż Polska „po przejęciu z natchnienia Ducha Świętego światła wiary katolickiej dostąpiła korony Królestwa Polskiego”, nade wszystko „dla pomnożenia chrześcijańskiej wiary oraz dla dobra i pożytku ziem naszych”, nie tylko sam osobiście przyjął ten dar Boży w postaci wiary katolickiej, ale też jako dobry władca troszczył się o niego w duszy naszych narodów: litewskiego i polskiego i bronił go z gotowością do ofiary życia. Ta kultura rozumienia polskości, tzn. prawa i państwowości, jest na wskroś katolicka i bazuje na syntezie natury i łaski jako pełni życia narodowego i państwowego i dlatego też król wyznaje dalej: „Szczodrobliwą dłonią zlewając łaski na podległe naszemu panowaniu ziemie litewskie i ich mieszkańców, usiłowaliśmy zawsze stan i warunki ich bytu poprawić; gorąco pragnęliśmy utwierdzić i ugruntować ich na zawsze w wierze przyjętej, aby Najwyższy, za którego zrządzeniem, a przez nasze staranie otrzymali światło wiary, wzmocnił ich łaską swoją ku chwale i czci imienia swego i pomnożeniu swej wiary katolickiej. Jak dawnej zasilaliśmy ich często darami szczodroty naszej, tak obecnie chcemy duchownymi łaskami ich ożywić, a prawem i pracą tym pewniej ich ująć”. Polska katolicka to Polska, która zarówno w porządku natury, jak też i w porządku łaski Bożej opowiada się za prawem Bożym wpisanym w każde polskie sumienie ochrzczone i nieochrzczone, aby służyło życiu ludzkiemu od poczęcia aż do naturalnej śmierci, jak czynili to Matka Najświętsza i św. Józef, narażając życie, aby ratować cudowne „Dziecię Jezus” przed okrutnym i dążącym do zabicia Syna Bożego jako niemowlęcia Herodem. Niech Polska będzie zawsze Chrystusowa. Niech katolicka Polska nigdy nie opowie się za opcją Heroda, czyli za śmiercią drugiego jako niewinnego niezależnie od jakiegokolwiek etapu jego istnienia i rozwoju jako człowieka. Prawodawco Polski, usuń z prawa polskiego Herodowe prawo śmierci dla niektórych nienarodzonych, ponieważ pochodzisz od Chrystusa, a nie od obciążonego licznymi zbrodniami króla Heroda. Niech Polska otwiera się na łaskę Boga i współpracuje z nią, przyjmując każde nowe życie Polek i Polaków, karmi je jak dobra matka, rozwija je jak najlepsza nauczycielka i wychowawczyni oraz chroni je przed wszelkim niebezpieczeństwem, jak czynią to polskie orły ze swoimi pisklętami, a wszystko w tym celu, aby katolicka Polska była „rzeczywistym królestwem” Jezusa Chrystusa jako Króla Nieba i Ziemi, w tym także Polski, oraz Maryi jako Królowej Polski z Jasnej Góry i św. Opiekuna Polski Józefa z Kalisza.

Ks. prof. Tadeusz Guz, kierownik Katedry Filozofii Prawa KUL

Artykuł opublikowany na stronie: http://www.naszdziennik.pl/mysl/156895,sumienie-w-nauczaniu-sw-jana-pawl...

avatar użytkownika intix

33. Sumienie w nauczaniu św. Jana Pawła II (26)


Zdjęcie: /

W czym tkwi tajemnica wielkości i doskonałości sumień ludzkich? Na jakiej drodze dochodzi do oczyszczenia nieprawości sumienia człowieka? Czy istnieje konieczność usunięcia zła z rozumu praktycznego ludzi, nazwanego sumieniem, a tym bardziej z rozumu człowieka, względnie narodu ochrzczonego takiego jak Polska w 1050. rocznicę Chrztu Polski? Czy stać nasze pokolenia Narodu na życie godne Ofiary i Krzyża Jezusa Chrystusa jako Odkupiciela, co oznacza również mężne zerwanie ze złem śmiertelnym – w tym także z szatańskimi aktami dzieciobójstwa w sercach polskich Matek?

Otworzyć Polskę na zbawienną łaskę Chrystusa Zbawiciela – fundamentem polskiej drogi w naszym Państwie i Kościele ku Bogu w Trójcy Świętej Jedynemu oraz ku doskonałej wolności od „martwych uczynków”, a w szczególności od wielomilionowego zabójstwa dzieci poczętych w polskich Matkach

Polska ochrzczona potrzebuje konkretyzacji życia Prawdą Chrystusa w sensie Jego odkupieńczej Ofiary Krzyżowej, dzięki której Syn Boży poprzez Ducha Świętego uwolnił wraz z Bogiem Ojcem wszystkie pokolenia naszego Narodu od takiego zła grzechowego, które zdeprawowało nasze polskie sumienia. Dlatego św. Jan Paweł II w swoim nauczaniu o sumieniu katolickim przywołuje tę Prawdę, że Chrystus ze względu na przebłaganie Ojca w Niebie w mocy Ducha Świętego oczyszcza sumienia, aby na nowo stały się godne przyjaźni z wiecznie Dobrym Bogiem i Panem: „Wartość odkupieńczą ofiary Chrystusa wypowiedział w bardzo znamiennych słowach Autor ’Listu do Hebrajczyków’; odwoławszy się do ofiar Starego Przymierza, w których ’krew kozłów i cielców […] sprawia oczyszczenie ciała’, dodaje: ’o ileż bardziej krew, Chrystusa, który przez Ducha wiecznego złożył Bogu samego siebie jako nieskalaną ofiarę, oczyści wasze sumienia z martwych uczynków, abyście służyć mogli Bogu żywemu?’. Jakkolwiek zdajemy sobie sprawę z innych możliwości interpretacji, to jednak rozważania o obecności Ducha Świętego w całym życiu Chrystusa pozwalają nam dostrzec w tym tekście jakby zachętę do refleksji nad obecnością tegoż Ducha w odkupieńczej ofierze Słowa Wcielonego”.

Z jednej strony świadome i wolne odrzucenie zła jest wyrazem mądrości Polaków, polegającej na uszanowaniu i uwielbieniu Świętej Krwi Chrystusa Zbawiciela jako racji uwolnienia Polski ze zła niewoli grzechowej, a z drugiej strony jest uznaniem kształtu sumienia ludzkiego jako zaprzyjaźnionego z Chrystusem za wzorcowe i godne Polaków katolików. Czy zatem jakikolwiek mądry, prawy i sprawiedliwy Polak może wtedy ocalić nieskazitelność sumienia, za które Wcielony Syn Boga Ojca i Niepokalanej Matki Maryi – Królowej Polski – oddał swoje Bosko-ludzkie Życie, gdy godzi się, co więcej ustanawia, względnie zachowuje w polskim prawodawstwie prawo uśmiercania niewinnych dzieci poczętych? Czyż ta postać „prawa” jako największego bezprawia w porządku natury w Rzeczypospolitej Polskiej nie woła o „pomstę do Nieba” i nie jest najgłębszym zranieniem samego Boskiego Odkupiciela i pozbawieniem życia niewinnych Polek i Polaków w łonie swoich Matek?

Papież Polak woła dzisiaj już nie z placu Zwycięstwa w Warszawie z 1979 roku, lecz z „okna Domu Ojca” (Joseph kardynał Ratzinger) w Królestwie Niebieskim jakże aktualnymi słowami: „Niech zstąpi Duch Twój, niech zstąpi Duch Twój i odnowi oblicze Ziemi, tej Ziemi!”

Permanentnie, począwszy od pierwszej encykliki „Redemptor hominis”, aż po ostatnie tchnienia jego ziemskiego życia i dopełniania się jego osobistej ofiary, Jan Paweł II nie ustaje w głoszeniu Chrystusa, który jako jedyny jest Mesjaszem świata i Polski. Kto zatem usiłuje w jakikolwiek sposób, a także prawnie i moralnie „omijać” Zbawiciela i Jego Boskie prawo: „Nie zabijaj”, ten rozmija się sam z Najwyższym Panem, a jeżeli kieruje Państwem czy Kościołem, to nadmienione społeczności rozmija z Bogiem i tym samym z własnym narodem. Pozwólmy, inspirowani życiodajną nauką Papieża z Polski, skoncentrować nasze sumienia polskie na świętym darze odpuszczenia grzechów, ale i na uwrażliwieniu, wychowaniu sumień polskich, aby oświecone Duchem Boga Ojca i Syna Bożego nie wybierały opcji zła jako opcji sprzecznej z wiecznie Dobrym Bogiem i zarazem opcji sprzecznej z dobrem wspólnym wszystkich Polaków: „Wypada naprzód skupić się na pierwszych słowach, które mówią o tej ofierze, z kolei zaś osobno na ’oczyszczeniu sumień’, jakiego ona dokonuje. Jest to bowiem ofiara złożona ’przez (= za sprawą) Ducha wiecznego’, który z niej ’czerpie’ moc zbawczego ’przekonywania o grzechu’. Jest to zaś tenże sam Duch Święty, którego zgodnie z obietnicą daną w Wieczerniku Jezus Chrystus w dniu swego Zmartwychwstania ’przyniesie’ Apostołom w ranach ukrzyżowania i ’da’ im Go ’dla odpuszczenia grzechów’: ’Weźmijcie Ducha Świętego! Którym odpuścicie grzechy, są im odpuszczone’”.

Czyż Polska katolicka 1050 lat po swoim narodowym chrzcie św. nie powinna zerwać ze śmiertelnym złem grzechu? Skoro dalej prawdą jest, że przeżyliśmy też nasze narodowe bierzmowanie, to czyż wolno nam sprzeciwiać się Światłu Bożemu Ducha Niebios, który pragnie w tych dniach oczyszczenia sumień Polaków z wstrząsu serc i umysłów przez wiele lat trwającego w PRL zniewolenia rozlicznymi zabójstwami dzieci nienarodzonych? Ma się jednak wrażenie, że wielu Polaków dzisiaj jeszcze nie zrozumiało, czyli jeszcze zwleka z pozwoleniem Duchowi Świętemu na oczyszczenie ich sumień z zaciemnienia grzechowego, które przeszkadza im zrozumieć, że akt zabicia dziecka także „poczętego wskutek gwałtu”, „niepełnosprawnego” czy też akt zabicia dziecka „zagrażającego życiu i zdrowiu matki”, jest realnym aktem zbrodni i żadnemu państwu ani prawu stanowionemu nie wolno legalizować takiej wielkiej zbrodni na człowieku niewinnym. Ufamy, że polska polityka stanie na wysokości powierzonej jej przez Boga w Niebie i nasz Naród na ziemi misji pełnej prawnej ochrony życia ludzkiego od poczęcia aż do naturalnej śmierci. Jeżeli ktokolwiek z polskich Polityków ma wątpliwości, to niech otworzy się na Słowo Jezusa: „Weźmijcie Ducha Świętego”, aby poznać w Jego Świetle prawdę o każdym dziecku poczętym i jego nietykalnym prawie do życia oraz o dramacie pozbawienia takiego dziecka jego prawa do istnienia – i to w majestacie polskiego prawa, co może ponownie kosztować całą Polskę niewolę na wiele stuleci, nie mówiąc o utracie Boga żywego! Polsko, przyjmij każde nowe życie ludzkie, jeśli chcesz być Państwem-Domem dla Ducha Świętego Boga Ojca i Boga Syna, którego wybłagało Ci tyle wiernych pokoleń naszego Narodu, nazwanego słusznie „Polonia semper fidelis”, a także Państwem Prawa Bożego i Sprawiedliwości Bożej, w przeciwnym razie, uśmiercając w mocy zbrodniczego prawa niewinne dzieci polskie, będziesz obiektywnie niesprawiedliwym Państwem tyrańskim i żadna racja nie usprawiedliwi Twoich nieprawości.

Zdumiewa w tym kontekście delikatność działania Bożego Ducha przeciwko grzechowi ludzkiemu, polegająca na tym, że stale uczy nas ona świętości odkupienia przez wielkie zwycięstwo Jezusowej Ofiary: „Tak więc ze strony Ducha Świętego ’przekonywać o grzechu’ – to znaczy zarazem objawiać wobec stworzeń ’poddanych zepsuciu’, a nade wszystko w głębi ludzkich sumień, jak ten właśnie grzech zostaje przezwyciężony w ofierze Baranka Bożego, który stał się ’aż do śmierci’ posłusznym Sługą, który naprawiając nieposłuszeństwo człowieka, dokonuje odkupienia świata. W ten sposób Duch Prawdy, Pocieszyciel, ’przekonywa o grzechu’”. Polska nie będzie tak długo przeżywać pełni swojego zwycięstwa, jak długo wykazywać się będzie prawnomoralnym nieposłuszeństwem Prawdzie Bożej i prawdzie o każdym człowieku – także tym w łonie matki.

Papież Polak wzywa nasz Naród w Państwie i Kościele do odwagi i podjęcia „trudu” pracy nad sumieniem, aby było gotowe do „nawrócenia” z wszelkiej nieprawości – w tym także od tej największej: dzieciobójstwa w majestacie prawa polskiego, jeśli pragniemy jako Polacy prawdziwego wyzwolenia ze zła, a nie tworzenia sobie nawzajem nowych iluzji o odnowie czy reformie Rzeczypospolitej

Tylko w wiekuistej Mocy Ducha Miłości Bożej człowiek ochrzczony rozumie i podejmuje w swojej wolnej woli decyzję odnowy i reformy swojego człowieczeństwa, aby stawało się dzień po dniu godnym Boga i wiecznego życia w szczęśliwości, co nie jest wolne od większych lub mniejszych trudów naszej osoby, ducha, ciała i naszego sumienia.

Tylko chrześcijański człowiek realista dostrzega ten problem i to zadanie do spełnienia, ale podejmuje je ze względu na wartość prawdy o jego życiu, które trzeba przecież nie tylko ocalić, lecz co więcej rozwinąć, jeśli chce się być prawdziwym człowiekiem, zorientowanym na wiekuistą przyszłość z Bogiem, czego przykładem jest Osoba i dzieło Jana Pawła II: „Duch Prawdy, który ’przekonywa świat o grzechu’, spotyka się z owym trudem sumienia ludzkiego, o którym tak sugestywnie mówią teksty soborowe. Ów trud sumienia wyznacza zarazem drogi ludzkich nawróceń: odwrócenie od grzechu, by odbudować prawdę i miłość w samym sercu człowieka.

Wiadomo, że uznanie zła w sobie samym wiele nieraz kosztuje. Wiadomo, że sumienie nie tylko nakazuje i zakazuje, ale sądzi w świetle swoich nakazów i zakazów. Ono jest także źródłem wyrzutów: człowiek cierpi wewnętrznie z powodu zła popełnionego. Czy to cierpienie nie jest jakby dalekim echem tego ’żalu’ z powodu stworzenia człowieka, który w języku antropomorficznym Księga święta przypisuje Bogu? Tego ’wyrzutu’, który wpisując się w ’serce’ Trójcy Świętej mocą odwiecznej miłości, wyraża się bólem Krzyża, w Chrystusowym posłuszeństwie aż do śmierci? Kiedy Duch Prawdy dozwala ludzkiemu sumieniu uczestniczyć w tamtym bólu, wówczas cierpienie sumień staje się szczególnie głębokie, ale też szczególnie zbawcze. Wówczas też, przez taki akt doskonałego żalu, dokonuje się prawdziwe nawrócenie serca: ewangeliczna ’metanoia’”. Zerwanie ze złem grzechu zawsze połączone jest z jakimś „bólem”, ponieważ sumienia nikt z ludzi nie może totalnie zakłamać, ale zjednoczenie tego trudu walki ze złem z Ofiarą i Krzyżem Jezusa daje człowiekowi prawemu moc ducha do przezwyciężenia go. To obiektywne cierpienie pracy nad uszlachetnieniem sumienia nie może być porównane z radością i szczęściem jego wielkich owoców. Polska potrzebuje męstwa w kroczeniu ku pełni nawrócenia sumień Polaków, aby spontanicznie rozsądzali dobro od zła i opowiadali się za dobrem, aby rozsądzali prawo od bezprawia i opowiadali się za prawem, aby rozsądzali sprawiedliwość od niesprawiedliwości i opowiadali się za sprawiedliwością, czyli aby opowiedzieli się za Prawem Wiecznym Boga Objawionego w Chrystusie; za prawem naturalnym, tkwiącym w każdym sumieniu polskim oraz za prawem stanowionym w Rzeczypospolitej Polskiej, ale wyłącznie jako wiernym obrazie tych dwóch poprzednich praw, nigdy sprzecznym z Bogiem i godnością człowieka, każdego człowieka, jak to ma niestety jeszcze miejsce w Ustawie o planowaniu rodziny… z 1993 roku. „Ewangeliczna ’metanoia’” nie jest poniżeniem godności zagubionego pośród jakiejś nieprawdy i zła człowieka, lecz charakteryzuje każdego człowieka katolika, z wyjątkiem Maryi, Matki Bożej i Królowej Polski jako od poczęcia aż po wieki wieków Niepokalanej, każdego jako prawdziwie rozumnego i wolnego, prawego i sprawiedliwego, tzn. światłego w sensie etosu Ewangelii Jezusa Chrystusa, obywatela Państwa Polskiego w porządku natury i zarazem dziecka Bożego Kościoła św. w porządku łaski.

Integralne, czyli obejmujące całe jestestwo wszystkich Polaków nawrócenie ku Bogu Ojcu w Niebie przez Jezusa Chrystusa w mocy Ducha Świętego jest polską racją stanu, fundamentem odnowy i reformy Rzeczypospolitej Polskiej, a także podstawą odnowy Narodów Europy i świata, za które Polska ponosi współodpowiedzialność od momentu Chrztu swojego Praojca Mieszka I. Dopiero Polskę takiego formatu i wierną Świętej Nauce Jezusa z Nazaretu w myśli i sumieniu, słowie i czynie stać będzie nie tylko na przynależność osobową do Boga i Kościoła, lecz także na oczyszczenie Państwa, aby było godne jako praworządne w relacji do każdego człowieka od poczęcia aż do naturalnej śmierci do nieustannego czerpania z nieskończonych darów i łask Nieba, dzięki bezcennej i zbawczej Ofierze Krzyżowej Syna Bożego. Skoro Polska w wiecznym Synu Bożym została pomyślana i stworzona przez Boga Ojca wraz Synem i z Duchem Świętym, to odnowa naszego Narodu i Ojczyzny oraz Państwa i Kościoła św. w sensie nas, Polaków katolików, może się realnie dokonać i od ponad 1000 lat faktycznie dokonuje się tylko w tej Boskiej Praracji naszego polskiego istnienia. Trwajmy w Niej, aby być Polską na miarę Boga i Jego Prawa, bo tylko wtedy będziemy też Polską na miarę człowieka jako „obrazu i podobieństwa Boga”.

Ks. prof. Tadeusz Guz, kierownik Katedry Filozofii Prawa KUL

Artykuł opublikowany na stronie: http://www.naszdziennik.pl/mysl/157349,sumienie-w-nauczaniu-sw-jana-pawl...

avatar użytkownika intix

34. Sumienie w nauczaniu św. Jana Pawła II (27)


Pięćdziesiątnica, Jean II Restout, 1732 r. Zdjęcie: / -

Jedną z najważniejszych linii nauczania Kościoła Chrystusowego w Polsce, począwszy od Chrztu Mieszka I aż po Dzień Ostateczny, było i pozostaje głoszenie Prawdy o Duchu Świętym jako Trzeciej Osobie Boskiej. Wszystkim pokoleniom Pasterzy Kościoła w Polsce chodzi przy tym o to, aby nasz Naród katolicki i pozostałych Polaków otworzyć na życiodajne działanie Ducha Boga Ojca i Syna Bożego, którym jest w istocie wprowadzić nas w pełnię Prawdy Objawionej w Osobie i dziele Jezusa z Nazaretu. Można zatem powiedzieć, iż aktualną miarą wiary, nadziei i miłości Polaków ochrzczonych do Jezusa Chrystusa jest ich miara wiary, nadziei i miłości do Ducha Świętego. Czy więc możemy jako Polacy i zarazem katolicy mieć inną miarę Boga, aniżeli tę w Osobie i dziele Ducha Świętego? Czy wolno nam mieć inną miarę świętości, aniżeli tę stale proponowaną przez Świętego Ducha wiecznie Świętego Ojca i wiecznie Świętego Syna Bożego? Czy powinniśmy szukać innej miary Prawa i Prawości, aniżeli tę stale nam i całej Polsce na nowo oferowanej przez Osobę Ducha Świętego jako wespół z Ojcem i Synem Najwyższego Prawodawcy Boskiego? Czyż Sprawiedliwość Ducha Świętego nie powinna w sposób świadomy stać się najdoskonalszą miarą sprawiedliwości Rzeczypospolitej Polskiej? Czy może nam się powieść sprawa odnowy Państwa, nauki, polityki, ekonomii czy ładu moralnego bez światła i pomocy Ducha Świętego? Czy możemy przezwyciężyć oznaki kryzysu wiary i religii w naszej Ojczyźnie, dystansując się wskutek oddziaływań ideologicznych wewnątrz np. naszej myśli teologicznej czy edukacji nowych pokoleń duchowieństwa względem Tego „Ducha”, który z Woli Bosko-ludzkiej Jezusa ma także sługi Boże Kościoła św. w Narodzie Polskim „wprowadzić w całą Prawdę”?

Wielkie i wciąż aktualne wołanie św. Jana Pawła II o to, aby po bierzmowaniu narodowym każda Polka i każdy Polak był „człowiekiem sumienia”, ale w jego szczytowym formacie, tzn. w Duchu Świętym, jak przeżywa to Matka Boża Maryja jako Królowa Polski

W swoim niezapomnianym przemówieniu w Skoczowie, poświęconym niezwykle ważnej kwestii sumienia, Ojciec Święty z Polski wskazał na właściwy kształt życia człowieka na fundamencie sumienia i wołał o ludzi sumienia w naszej Ojczyźnie, Państwie i Kościele, aby Polska była bogata sumieniem dobrym: „Być człowiekiem sumienia, to znaczy wymagać od siebie, podnosić się z własnych upadków, ciągle na nowo się nawracać. Być człowiekiem sumienia, to znaczy angażować się w budowanie królestwa Bożego: królestwa prawdy i życia, sprawiedliwości, miłości i pokoju, w naszych rodzinach, w społecznościach, w których żyjemy, i w całej Ojczyźnie; to znaczy także podejmować odważnie odpowiedzialność za sprawy publiczne; troszczyć się o dobro wspólne, nie zamykać oczu na biedy i potrzeby bliźnich, w duchu ewangelicznej solidarności: ’Jeden drugiego brzemiona noście’. Pamiętam, że powiedziałem te słowa w Gdańsku podczas odwiedzin w 1987 r. na Zaspie”.

Z nauczania papieskiego wynika, że nie można zrealizować jakiegokolwiek ideału czy zasad prawego państwa, jeżeli nie będzie mieć ono ludzi sumienia, jeżeli nie postawi ono w całej rozciągłości swojego bytowania na opcję prawych sumień. Tacy w rzeczywistości są dopiero „owocami” św. sakramentu bierzmowania, czyli zesłania na nich osobiście Ducha Świętego, bez którego nie ma człowieczeństwa, nauki, państwa, prawa stanowionego, polityki, gospodarki i kultury na miarę Boga prawdziwego. Ilustracją tej prawdy jest pamiętne Zesłanie Ducha Świętego na Apostołów i Matkę Najświętszą, Maryję, która jako jedyna od swojego poczęcia aż na wieki w Niebie pozostaje „Oblubienicą Ducha Świętego”, czyli zawsze pozostaje w miłości i przyjaźni z Trzecią Osobą Boską. Historia Polski unaocznia tę prawidłowość, że Naród, który pozwolił się na Wzór Maryi, naszej Królowej Polski, kształtować w sumieniu we wszystkim Duchowi Świętemu, stawał się bohaterem całego globu na oczach rodziny ludzkiej, natomiast wtedy, kiedy odchodził od inspiracji, łaski i nauki Ducha Świętego, popadał w wewnętrzną albo zewnętrzną niewolę. Żadnego ze zwycięstw, także zwycięstwa Solidarności Polskiej nad szatańską ideologią komunizmu zachodnio-wschodniego, pomimo jej olbrzymich zasług, nie można ostatecznie przypisać Polakom, ponieważ zwycięskie pokolenia naszego Narodu otrzymały stosowną łaskę Wszechmocnego Ducha Niebios, przywołanego na naszą „Ziemię” przez Papieża Polaka. Także nasze pokolenia stają przed tym najistotniejszym dylematem, czy współistnieć z Duchem Przenajświętszym, czy na własną modłę, a nawet wbrew Duchowi Bożemu tworzyć życie w Polsce, jak czyni to m.in. KOD, dążąc na gruncie anarchistycznej ideologii nihilizmu do odizolowania Polski od Boga, Kościoła i wszelkiego ładu oraz sensu istnienia w Rzeczypospolitej. Ta głęboka „rana” KOD na duchowości współczesnej Polski ukazuje jasno, jak konieczna jest dalsza praca nad sumieniem, aby nie popaść w niewolę szatana – największego przeciwnika Ducha Świętego i zarazem najtragiczniejszego deprawatora sumień. Jak się można zatem przed nim skutecznie obronić?

„Trud sumienia” to świadomy i wolny zwrot człowieka i narodu od zniewolenia przez upadłego i potępionego ducha świata ku „zbawczej miłości” Ducha Świętego. Pozwólmy się jako Polska ochrzczona porwać Temu Duchowi Ojca i Syna, aby być Polską pełną Boga, Polską Kościoła Chrystusowego, Polską godną, Polską mądrą, Polską wolną, Polską prawą, Polską miłości w solidarności, Polską szlachetnej podmiotowości, Polską silnego i sprawiedliwego Państwa, Polską pielgrzymującą ku wieczności szczęścia

Papież z naszego Narodu w swoim nauczaniu Piotrowym nie ukrywa, iż droga ludzkiego sumienia przez ten świat ku Bogu i Niebu jest trudna i znojna, i to dla każdego: duchownego i świeckiego chrześcijanina, ale nie ma żadnych wątpliwości co do jej nieprzemijającej wartości i wprost niebiańskiej sensowności. Dlaczego? Święty Jan Paweł II argumentuje następująco: „Trud ludzkiego serca, trud sumienia, pośród którego dokonuje się owa ’metanoia’, nawrócenie, jest zarazem odzwierciedleniem tego procesu, w którym wyrzut przemienia się w zbawczą miłość, która umie cierpieć. Utajonym szafarzem tej zbawczej siły jest Duch Święty: On, którego Kościół nazywa ’Światłością sumień’, przenika i zarazem wypełnia ’głębię serc’ ludzkich. Przez takie nawrócenie w Duchu Świętym człowiek otwiera się w stronę przebaczenia, w stronę odpuszczenia grzechów.

W całej tej wspaniałej dynamice nawrócenia – odpuszczenia, potwierdza się prawdziwość tego, co św. Augustyn pisze o tajemnicy człowieka, dając komentarz do słów Psalmu ’Abyssus abyssum invocat’ (’Głębia przyzywa głębię’). W stosunku do tej właśnie ’przepastnej głębi’ człowieka, sumienia ludzkiego, wypełnia się posłannictwo Syna i Ducha Świętego. Duch Święty ’przychodzi’ za sprawą Chrystusowego ’odejścia’ w tajemnicy paschalnej: przychodzi w każdym konkretnym fakcie nawrócenia – odpuszczenia, w mocy ofiary krzyżowej; w niej bowiem ’krew Chrystusa oczyszcza sumienia z martwych uczynków’, abyśmy ’służyć mogli Bogu żywemu’”. Ileż fascynujących dla ducha treści kryje się w tym fragmencie encykliki Ojca Świętego o Duchu Świętym! Okazuje się, że człowiek sumienia jest człowiekiem „głębi”, „przebaczenia”, „miłości”, a nade wszystko człowiek sumienia jest człowiekiem opcji Boga i „służby” Bogu i bliźniemu, do czego wprowadza go brama rzetelnego „nawrócenia”. Na tym człowiek dobrej woli niczego nie traci, wręcz przeciwnie – przeżywa zysk, który przechodzi wszystkie jego oczekiwania i tęsknoty, ponieważ jest to zysk wieczny poprzez zdobycie na nowo w sakramentalnie doświadczonym nawróceniu Ducha Świętego jako Ducha-Stwórcę aniołów i ludzi, całego kosmosu i wszystkich istot, czasu i wieczności. Czyż cała polska racja stanu może być inna aniżeli racja Osoby i dzieł Ducha Ojca Niebios i zarazem Ducha wcielonego Syna Bożego i Człowieczego, w którym Polska uzyskuje pełnię swojej godności, poznaje pełnię Mądrości, doświadcza pełni Wolności, przeżywa pełnię Prawa, otrzymuje pełnię Miłości solidarnej Miłosiernego Pana-Zbawiciela oraz zapowiedź pełni polskiego szczęścia w Królestwie Niebieskim?

Obronić wszystkie sumienia Polaków przed odrzuceniem Boga, czyli przed grzechem przeciw Duchowi Świętemu – być może najważniejszą misją polskiego systemu obronnego

Zarówno dla Państwa Polskiego, jak i dla Kościoła świętego w Polsce budowanie solidnego systemu obronnego – także, ale nie wyłącznie w sensie militarnym – jest czymś przynależnym do istoty polskości dzisiaj. Dlaczego? Z jednej strony świadomość nietykalnej wartości np. każdej osoby ludzkiej i całego Narodu, a z drugiej strony istnienie szeregu niebezpieczeństw w postaci różnorodnego zła dla ich bytowości z wewnątrz i zewnątrz obligują Państwo i Kościół w Rzeczypospolitej Polskiej do odpowiedzialności za to wielkie dobro i Boga, i ludzi, i całej Ojczyzny. Jednak u samych podstaw wszystkich zagrożeń razem wziętych stoi wystąpienie niektórych Polaków przeciwko Duchowi Świętemu. Czym ono właściwie jest? Jan Paweł II naucza, że taki protest przeciwko Bogu „jest to stan duchowego upadku, gdyż bluźnierstwo przeciwko Duchowi Świętemu nie pozwala człowiekowi wyjść z samozamknięcia i otworzyć się w kierunku Boskich źródeł oczyszczenia sumień i odpuszczenia grzechów”. Czyż sprawa pełnej ochrony prawnej dzieci poczętych w Polsce nie należy do tego typu zagadnień? Czyż zwątpienie wielu Polaków w pełne, nietykalne i niezbywalne prawo do życia każdego bez wyjątku dziecka poczętego w sercach polskich Matek w Rzeczypospolitej nie jest jedną z postaci grzechów przeciwko Duchowi Świętemu, który na przestrzeni wieków podarował Polsce wszelkie poznanie prawdy o człowieku w łonie matki i dlatego ma On prawo oczekiwać od Polskiego Prawodawcy nowelizacji ustawy zezwalającej na zabójstwo dziecka poczętego. Pozwólmy Duchowi z Nieba oczyścić nasze polskie sumienia i nie zamykajmy się na Jego Boskie działanie w tym i innych względach, abyśmy tworzyli Polskę Ducha Świętego, tzn. Polskę czystych sumień, Polskę wolną od grzechu, czyli od zła wbrew wszelkiej logice naszego rozumu, a nade wszystko przeciwko Rozumowi Ducha Ojca i Ducha Syna. Tylko w Mocy Ducha Świętego Polska jest i pozostanie bezpieczną: wewnętrznie i zewnętrznie, natomiast Polska obciążona wewnętrznie jakąkolwiek zbrodnią przeciwko niewinnym istotom będzie niestety, pomimo wzrastającej siły politycznej i militarnej, Polską narażoną na szereg niebezpieczeństw, w tym także na największe niebezpieczeństwo utraty Państwa.

Kościół Chrystusowy w naszej Ojczyźnie – Najwspanialszym Orędownikiem polskiej sprawy przed Tronem Ducha Świętego, najlepszym Przyjacielem wszystkich sumień Polaków i wiernym Sługą pełnego życia Polaków i Polski w Bogu w Trójcy Przenajświętszej

Święty Jan Paweł II przypomina nam prawdę o Kościele, który bezpiecznie przeprowadza pokolenia naszego Narodu ku Bogu i Niebu. Słowiański Papież naucza o Kościele jako strażniku prawości dzieci Bożych: „Kościół przeto nie przestaje błagać Boga o tę łaskę, ażeby nie zanikała prawość ludzkich sumień, aby nie tępiała ich zdrowa wrażliwość na dobro i zło. Prawość i wrażliwość jest głęboko związana z wewnętrznym działaniem Ducha Prawdy. W tym świetle szczególnej wymowy nabierają takie wezwania Apostoła, jak: ’Ducha nie gaście’, ’nie zasmucajcie Bożego Ducha Świętego’. Nade wszystko jednak Kościół nie przestaje z największą żarliwością błagać o to, ażeby w świecie nie narastał ten grzech, który Ewangelia nazywa bluźnierstwem przeciw Duchowi Świętemu; ażeby, przeciwnie, grzech ten cofał się w duszach ludzkich – a pośrednio w całych środowiskach i w różnych społeczeństwach – ustępując miejsca otwartości sumień, nieodzownej dla działania Ducha Świętego. Kościół błaga, aby ten groźny grzech przeciw Duchowi Świętemu ustępował miejsca świętej gotowości przyjmowania misji Pocieszyciela, gdy przychodzi On, by ’przekonywać świat o grzechu, o sprawiedliwości i o sądzie’”.

Ci, którzy w Polsce spychają pozycję Kościoła świętego na margines życia społecznego i kulturowego, a nawet poniżają go i godzą w jego świętość, usiłując go całkowicie usunąć z Rzeczypospolitej, popełniają wielkie zło kłamstwa i niesprawiedliwości oraz zamykają wielu uległym tym i innym ideologiom Polakom drogę do doskonałości sumienia, która bez stałej pomocy i współpracy człowieka z Kościołem jest nieosiągalna. Nie pozwólmy marginalizować Kościoła, bo to byłaby marginalizacja samego Ducha Świętego, a ta byłaby podstawą nowych dramatów Polski i Polaków. Przecież bez Boga Stworzyciela nie zaistniałaby Polska i Polacy! Dlatego też koncepcja Polski bez Kościoła świętego jest próbą zniszczenia Polski. Aby nie ulec tym pokusom ponownej satanizacji Polski, wsłuchajmy się uważnie w tegoroczną uroczystość Zesłania Ducha Świętego w niebiański głos Następcy św. Piotra z naszej Ojczyzny Polski, który wybrzmiał we wspomnianym Skoczowie, i zrealizujmy go jak najdoskonalej, aby Polska była prawdziwą Polską Ducha Świętego, a Polak prawdziwym Polakiem Ducha Świętego: „Czas próby polskich sumień trwa! Musicie być mocni w wierze! Dzisiaj, kiedy zmagacie się o przyszły kształt życia społecznego i państwowego, pamiętajcie, iż zależy on przede wszystkim od tego, jaki będzie człowiek – jakie będzie jego sumienie. Dlatego wołamy:
       ’Przybądź, Duchu Święty […].
       Przyjdź, Światłości sumień! […]
       Obmyj, co nieświęte,
       oschłym wlej zachętę.
       Rozgrzej serca twarde,
       prowadź zabłąkane […].
       Przyjdź, Światłości sumień!’”.

Ks. prof. Tadeusz Guz, kierownik Katedry Filozofii Prawa KUL
Artykuł opublikowany na stronie: http://www.naszdziennik.pl/mysl/157851,sumienie-w-nauczaniu-sw-jana-pawl...

* * *

avatar użytkownika intix

35. Sumienie w nauczaniu św. Jana Pawła II (28)



zdjęcie
Zdjęcie: / -

Ze względu na dość szeroko nawet, jak zauważa św. Jan Paweł II pośród znacznej grupy współczesnych „teologów moralistów”, rozpowszechnianą tezę o autonomii sumienia, warto przyjrzeć się bliżej temu poważnemu zagadnieniu. Czy można zgodzić się z tezą, że to sam człowiek, a nie Pan Bóg, tworzy sobie zasady i normy sumienia, a to oznaczałoby, że sam człowiek, jak twierdzą m.in. Hegel, Marks i Engels, jest „produktem swojej własnej pracy”? Ale nawet niektórzy zakładają wprawdzie, że człowiek pochodzi od Boga, to czyżby pierwotnie człowiek otrzymał od Boskiego Stwórcy puste sumienie bez prawa naturalnego, czyli bez najwyższych zasad i norm moralnych, jak myśli m.in. Immanuel Kant, czyli bez jakiegokolwiek dostępu do porządku prawno-moralnego, ustanowionego przez Najwyższego Prawodawcę, którym zarówno w świetle prawego rozumu starogreckiej i starorzymskiej metafizyki jest Pan Bóg, jak też i w świetle wiary katolickiej, z tą różnicą w stosunku do poznania rozumowego, że Boski Prawodawca istnieje jako Trójca Święta?

Czyżby zatem Kościół Chrystusowy mylił się aż tak istotnie przez te 2000 lat swojego nauczania o prawie i moralności, które przenikają głębię naszych sumień ładem Bożym w postaci obiektywnego, absolutnie wiążącego każdego człowieka jako człowieka oraz niezmiennego naturalnego prawa moralnego? Kto ma zatem rację: prawy rozum i Kościół katolicki czy upadły świat, który odrzucił Boga chrześcijańskiego?

Wezwanie Jana Pawła II do powrotu rozumnego i wolnego ducha ludzkiego do Boga jako wiecznego i doskonałego Prawodawcy oraz do przyjęcia tradycji nauczania Kościoła świętego w kwestii realnego prawa moralnego wpisanego w wolne sumienie każdego człowieka rodziny ludzkiej wszystkich pokoleń i czasów – także w wolność każdej Polki i każdego Polaka od momentu poczęcia

Papież Polak dostrzega wielki problem sumień ludzkich w ich coraz bardziej rozluźniającej się relacji względem prawdziwego Boga oraz względem prawa naturalnego jako praktycznego i codziennego udziału ludzkiego sumienia w Prawie Wiecznym Osób Boskich. Dlatego też naucza, iż „w tym kontekście absolutnie konieczne jest wyjaśnienie – w świetle Słowa Bożego i żywej Tradycji Kościoła – podstawowych pojęć dotyczących ludzkiej wolności i prawa moralnego, a także głębokich, wewnętrznych powiązań między nimi. Tylko w ten sposób będzie można dać odpowiedź na uzasadnione roszczenia ludzkiego rozumu, przyjmując słuszne elementy niektórych nurtów współczesnej teologii moralnej, nie dopuszczając jednak, aby tezy oparte na błędnym pojęciu autonomii naruszyły dziedzictwo nauczania moralnego Kościoła”.

Bóg jako Dawca doskonałego ludzkiego życia jest również doskonałym Dawcą prawa, aby każdy człowiek mógł je dzięki swojemu sumieniu odczytać i według niego kształtować wszystkie relacje z Bogiem, aniołami i ludźmi. Prawo naturalne nie tylko nie stoi w sprzeczności względem naszej wolnej woli, lecz wprost przeciwnie, to ono nadaje kierunek i dopomaga człowiekowi w doskonałym byciu wolną istotą. Natomiast szerzące się pośród różnych pokoleń rodziny ludzkiej poglądy relatywizujące i odrzucające naturalne prawo moralne w człowieku, ponieważ rzekomo godzi ono w wolność człowieka, nie uwzględniają jednej koniecznej prawdy o Bogu, który jako wiecznie Wolny jest zarazem wiecznie Prawem, tzn. wiecznym Ładem i samą Doskonałością. Stąd też, skoro w samym Bogu Stwórcy i Zbawicielu świata Prawo i Wolność są realnie jedną i tą samą Świętością Najwyższego, to dlatego podobnie jest w człowieku, że wolność potrzebuje prawa, a prawo wolności, aby każdy człowiek mógł się zrealizować w tym życiu ziemskim w pełni i w pełni przeżywać siebie jako myślącego i wolnego, tzn. w swoim ludzkim duchu i w swoim ludzkim ciele. Zapomnienie czy niedocenienie tej życiodajnej nauki wielu myślicieli minionych wieków, a nade wszystko brak akceptacji nauki Urzędu Nauczycielskiego Kościoła zbudowanego na św. apostole Piotrze jest przyczyną tego głębokiego kryzysu sumień.

Polska racja stanu w aspekcie kształtowania sumień wszystkich Polaków na gruncie prawa naturalnego tkwi w przyjęciu „Mądrości Bożej” poprzez prawno-moralne nauczanie Kościoła katolickiego w Polsce, które od czasów reformacji usiłuje się w Rzeczypospolitej Polskiej na różne sposoby osłabiać i tym samym przyprawiać nasz porządek w Państwie i Kościele o różne kryzysy – czas postawić im tamę, a promować postać wolności i prawości polskiej na gruncie doskonałego Prawa Bożego Polek i Polaków, jeżeli faktycznie nie chcemy utraty czy ponownego „rozbioru” naszej okupionej nawet krwią wielu synów i córek państwowości

Papież z Polski nie ma wątpliwości, iż wszelkie kryzysy, a nawet rozpady cywilizacyjne nie tylko państw, lecz także wymieranie narodów i ludów biorą się z niszczących prób odcinania prawa i moralności człowieka od Boga Objawionego. Usuwanie Pana Boga i Jego Prawa na margines wolności ludzi, pojętej jako samowola, prowadzi do ich destrukcji aż po samounicestwienie się. Dlaczego? Jan Paweł II tłumaczy to tak: „Ponieważ jednak zapomniano o zależności rozumu od Mądrości Bożej oraz o konieczności – w obecnym stanie upadłej natury – Bożego Objawienia w poznaniu prawd moralnych, także tych, które należą do porządku naturalnego, doszło do powstania teorii całkowitej suwerenności rozumu w dziedzinie norm moralnych służących właściwemu uporządkowaniu życia w tym świecie. Normy te miałyby stanowić obszar moralności wyłącznie ’ludzkiej’, to znaczy wyrażać prawo, które człowiek autonomicznie nadaje samemu sobie i którego wyłącznym źródłem jest ludzki rozum. Nie można by w żaden sposób uznać Boga za Autora tego prawa, co najwyżej w tym sensie, że rozum ludzki korzysta ze swej prawodawczej autonomii na mocy pierwotnego i nieograniczonego mandatu udzielonego człowiekowi przez Boga. Otóż te właśnie kierunki myślowe doprowadziły do negacji prawdy – zawartej w Piśmie Świętym i w niezmiennym nauczaniu Kościoła – iż naturalne prawo moralne ma Boga za twórcę i że człowiek przez swój rozum uczestniczy w odwiecznym prawie, którego sam nie ustanawia”.

Odnowa naszej Konstytucji w Polsce jest koniecznością, ponieważ to ona wyraża taki pogląd, który zasadniczej krytyce poddaje Papież, a mianowicie, iż jedynym „źródłem” prawa jest stanowione prawo polskie. Z tej racji wskazanie, choćby w dyskusji wokół dziecka nienarodzonego, na prawo naturalne jako wiążące wszystkich w Rzeczypospolitej natrafia na tak znaczne przeszkody – nawet pośród polityków-katolików, co jest przejawem głębokiego kryzysu kultury prawnej w Polsce. Dzisiaj droga do powrotu świetności prawnej Polski tkwi w powrocie Polaków od relatywnego prawa pozytywistycznego do Boga chrześcijańskiego jako obiektywnego i jedynie prawdziwego Źródła prawa. Nie, prawi Polacy nie zwariowali, tzn. nie potracili ani naturalnych, ani ochrzczonych rozumów, domagając się powrotu Państwa Polskiego do prawdziwych, bo Boskich i naturalnych fundamentów prawa, a tym samym i do najzdrowszych fundamentów państwowości, które stanowi jedno i to samo Prawo Boga Najwyższego.

Jeżeli jednak Polacy, zamiast powrócić w aspekcie prawa do Boga, będą hołdować subiektywiście niemieckiemu Kantowi i jego autonomii sumienia albo jeszcze gorzej, jak czynią to reprezentanci KOD-u, którzy kwestionują istnienie jakiegokolwiek sumienia, a tym samym i sensowność prawa jako prawa, ponieważ pozwolili się porwać Marksowi, Engelsowi, Freudowi i neokomunistom ze Szkoły Frankfurckiej i dążą do „totalnej opozycji”, czyli do totalnej negacji Boga, negacji prawa, negacji sumienia, negacji państwa i negacji wszelkiego ładu. KOD – to jest faktycznie artykulacja ewidentnego „zamachu na demokrację” i samostanowienie katolickiego Narodu Polaków na gruncie obiektywnego prawa i ładu moralnego, do którego powołuje nas Boski Stwórca Polski poprzez Kościół katolicki.

Święty Jan Paweł II mówi dzisiaj do nas już z „okna” (J. kard. Ratzinger) Królestwa Niebieskiego, że te antyboskie i antykościelne tendencje ideologiczne, artykułujące się obecnie jako KOD, są sprzeczne z prawem Boskim i kościelnym: „Trudno nie zauważyć, że taka interpretacja autonomii ludzkiego rozumu oznacza przyjęcie tez niezgodnych z nauką katolicką”. Przyszłość Polski i jej wielkość oraz dobro wspólne Rzeczypospolitej i Kościoła w naszej Ojczyźnie zależą właśnie od przyjęcia Boskich imperatywów jako np.: „czyń dobro, a unikaj zła”, „zachowaj sprawiedliwość”, „dotrzymaj umowy” i norm jak np. „Dekalog”, ale zależy również od odrzucenia absolutnej autonomii sumienia jako godzącej w Majestat Boskiego Prawodawcy

Papież zdaje sobie dobrze sprawę z wagi postulatów o autonomii sumień ludzkich, czyli o ich niezależności od Boga Objawionego i z negatywnych skutków tych zawirowań. O to właśnie chodzi upadłemu duchowi świata, aby Polskę i ludzkość odizolować na płaszczyźnie prawa i moralności od Prawa Boskiego, a samego człowieka postawić w miejsce Pana Boga, o czym z niepokojem i ubolewaniem ducha pisze Jan Paweł II: „Aby jednak życie moralne pozostało osadzone w kontekście chrześcijańskim, niektórzy teologowie moraliści wprowadzili wyraźne rozgraniczenie – sprzeczne z nauką katolicką – między porządkiem etycznym, który miałby pochodzić od człowieka i odnosić się wyłącznie do świata, a porządkiem zbawienia, dla którego istotne byłyby jedynie pewne wewnętrzne intencje i postawy wobec Boga i bliźniego.

W konsekwencji doszli do stwierdzenia, że Boże Objawienie nie zawiera żadnej konkretnej i określonej treści moralnej, trwale i powszechnie obowiązującej: Słowo Boże miałoby moc wiążącą jedynie jako zachęta, ogólnikowe napomnienie, które później tylko autonomiczny rozum musi sam wypełnić konkretną treścią, ustanawiając normy moralne rzeczywiście ’obiektywne’, tzn. dostosowane do określonej sytuacji historycznej.

Oczywiście, taka koncepcja autonomii prowadzi też do odrzucenia szczególnej kompetencji doktrynalnej Kościoła i jego Magisterium w odniesieniu do norm moralnych dotyczących tzw. ’dobra człowieka’, które jakoby nie są zawarte w Objawieniu i same w sobie nie mają znaczenia w porządku zbawienia”. Stało się to możliwe tylko dlatego, że wspomniani teologowie sięgnęli po fałszywe, czyli po ideologiczne, a nie filozoficzne podstawy. Jest to ewidentne u niektórych niemieckich teologów katolickich, którzy zamiast po Arystotelesa czy św. Tomasza z Akwinu sięgnęli po Kanta, Hegla, Schellinga, Marksa, Engelsa czy wspomnianych neomarksistów. Dlatego zaproponowali sprzeczną z katolickim nauczaniem o prawie i moralności „autonomię” wszystkich zasad i norm prawno-moralnych dla ich relatywistycznej „etyki katolickiej”.

Owszem, istnieją jeszcze i inni teologowie moralni, którzy postanowili pozytywnie wykorzystać próby ideologizacji katolickiej nauki moralnej. Papież pisze o nich tak: „Współczesny postulat autonomii wywarł wpływ także na katolicką teologię moralną. Choć oczywiście nie zamierzała ona nigdy przeciwstawiać ludzkiej wolności prawu Bożemu ani podważać istnienia ostatecznego religijnego fundamentu norm moralnych, to jednak została pobudzona do głębokiego przemyślenia roli rozumu i wiary w określaniu tych norm, dotyczących konkretnych zachowań ’wewnątrz światowych’, to znaczy tych, poprzez które człowiek zwraca się ku samemu sobie, ku innym i do świata rzeczy”. Nie oznacza to jednak, jakoby św. Jan Paweł II akceptował pewne nurty modernizmu etycznego, lecz posługując się zasadą oddzielania prawdy od fałszu, poszukuje tego, co prawdziwe w myśli drugiego człowieka i wyznaje w stosunku do niektórych twierdzeń prawno-moralnych: „Trzeba przyznać, że u źródeł tych przemyśleń odnaleźć można szereg cennych idei, należących zresztą w dużej mierze do najlepszej tradycji myśli katolickiej. Zgodnie z zachętą Soboru Watykańskiego II zamierzano rozwinąć dialog ze współczesną kulturą, ukazując w pełnym świetle charakter racjonalny – a więc powszechnie zrozumiały i przekazywalny – norm moralnych, które należą do dziedziny naturalnego prawa moralnego. Starano się także podkreślić wewnętrzny charakter wymogów etycznych, które wypływając z tego prawa, nie narzucają się woli człowieka jako powinność inaczej, jak tylko na mocy uprzedniego uznania ich przez rozum ludzki, a dokładnie – przez indywidualne sumienie”. Tego typu sytuacje ideowe Papież Polak wykorzystuje do podjęcia twórczego dialogu w celu zdobycia drugiego (obiektywnie lub być może będącego w błędzie) człowieka dla Boga i dla ustanowionego przez Niego porządku.

Skoro każda osoba ludzka, to także i cała Polska jest i będzie tylko na fundamencie Prawa Boga Polską. Duch świata nie potrafi zaoferować Polsce niczego innego poza bezprawiem. Dlatego tak istotne dla praworządności Polski w sensie Bożym jest to, aby doszło do usunięcia z Prawa Polskiego bezprawia w postaci „prawa” do zabójstwa niektórych dzieci poczętych, a nienarodzonych. To jest aktualnie najważniejsze kryterium dla pytania o kierunek polskiego prawodawstwa. Dałby Bóg na Niebie, aby nasz ziemski kierunek prawno-moralny Rzeczypospolitej Polskiej był Boży, prawnonaturalnie przyjazny względem każdego nienarodzonego człowieka i katolicki – tzn. absolutnie PRO-LIFE, a nie jak to ma miejsce u prawodawców-przeciwników Boga i człowieka – CONTRA-LIFE. Nasze pokolenia w Polsce oraz nasze Państwo stać na mądrość i męstwo bycia PRO-LIFE, tj. na miarę doskonałego człowieczeństwa i praworządnego państwa.

Ks. prof. Tadeusz Guz, kierownik Katedry Filozofii Prawa KUL

Artykuł opublikowany na stronie: http://www.naszdziennik.pl/mysl/158405,sumienie-w-nauczaniu-sw-jana-pawl...

avatar użytkownika intix

36. Sumienie w nauczaniu św. Jana Pawła II (29)



zdjęcie

Wielu ludzi Kościoła „jednego, świętego, katolickiego i apostolskiego” (Credo): duchownych i świeckich, ale także wielu chrześcijan innych wyznań, którzy do niego nie przynależą, pyta o kwestię sumienia. Czy wszyscy chrześcijanie posiadają z natury istotnie dobre sumienia? Czy wszyscy chrześcijanie posiadają ten sam Dekalog? Czy wszyscy chrześcijanie mają te same zasady prawnonaturalne, jak np.: „czyń dobro, a unikaj zła”, „dochowaj umowy”, „zachowaj sprawiedliwość”? Czy w aspekcie kształtowania sumień ludzkich w oparciu o obiektywne dobro dialog ekumeniczny należy czy można prowadzić? Czy prawda, czy nieprawda powinna być jego podstawą? Czy jedność chrześcijan może uzyskać priorytet przed prawdą o Chrystusie i Jego Kościele? Czy moralność chrześcijańska jest „ekumeniczną”, tzn. jakąś wyłącznie ludzką i z racji na istnienie tysięcy odłamów wyznań chrześcijańskich kompromisową umową co do zasad i wartości prawnomoralnych? Jaka jest zatem nauka św. Jana Pawła II na ten jakże ważny temat koegzystencji sumień różnych chrześcijan na okręgu ziemskim?

„Wspólne szukanie” i „głoszenie” „prawdy o Kościele” – podstawą dla prawego w sensie ściśle chrześcijańskim, czyli dla zgodnego z duchem Ewangelii Jezusa Chrystusa i uroczystym nauczaniem prawnomoralnym Urzędu Nauczycielskiego Kościoła, „kształtowania sumień” wszystkich chrześcijan

Papież Polak nie ma wątpliwości co do prawdziwej i zgodnej z Wolą Boskiego Mesjasza postaci dialogu ekumenicznego, że powinien on być oparty na gruncie Prawdy, a dokładniej Prawdy o Osobowym Bogu w Trójcy Świętej Jedynym. Dopiero w świetle tej Prawdy jako Boskiego Źródła wszystkich prawd kosmicznych chrześcijanie mogą odnaleźć prawdę o Kościele, wierze, religii, a także o nich samych i o świecie: „W myśli Soboru dialog ekumeniczny ma charakter wspólnego szukania prawdy, w szczególności prawdy o Kościele. Prawda bowiem kształtuje sumienia, nadając kierunek postępowaniu na rzecz jedności”. Jakże jest to konstruktywne dla wszystkich spotkań chrześcijan z Bogiem i ze sobą samymi, że tylko w prawdzie chrześcijanie tworzą prawdziwą relację osobową z Bogiem i z drugim człowiekiem. Bez prawdy czy wbrew prawdzie nie dochodzi do spotkania osób nawet wtedy, jeśli taka deklaracja jest, co więcej nawet, jeśli osoby różnych wyznań chrześcijańskich faktycznie są zgromadzone w tym samym czasie i na tym samym miejscu. Dlatego św. Jan Paweł II usilnie zachęca, aby nie tylko dążenie do jedności wszystkich chrześcijan, ale jednoczenie całej rodziny ludzkiej odbywało się poprzez „Dia-Logos”, tzn. poprzez jednoczenie siebie i innych z Logosem Boga Ojca, który z Serca Niepokalanej Matki Bożej Maryi stał się również prawdziwym „Synem Człowieczym”, co jest prawdopodobnie najkrótszą definicją ekumenizmu i jednoczenia wszystkich narodów z Tym, w Kim „wszystko zostało stworzone, i to, co na ziemi, i to, co w Niebiosach, byty widzialne i niewidzialne…”, aby poprzez Wcielony Logos jednoczyć innych i siebie z Bogiem Ojcem i Duchem Świętym. Jak to konkretnie praktykować? Innymi słowy, jak żyć na co dzień prawdziwym „Duchem jedności” z innymi chrześcijanami i ludźmi?

Akceptacja Dekalogu przez sumienia wszystkich chrześcijan – podstawą prawnomoralną i koniecznym warunkiem dla rzetelności drogi ku jedności godnej Pana Boga i człowieka. W porządku natury każdy człowiek jako człowiek, czyli także wszyscy chrześcijanie, posiadają ten sam Dekalog i to samo prawo naturalne, tzn. to samo poznanie istnienia jednego prawdziwego Boga i Jego najwyższych nakazów, takich jak: „Czyń dobro, a unikaj zła” oraz wszystkie przykazania Dekalogu

Nauczanie moralne Kościoła św. uwrażliwia nas na to, że grzech pierworodny nie zniszczył istotnie dobra naszej natury, tzn. także i dobra sumienia, które zostało jedynie zranione, a nie unicestwione, jak twierdzą nasi bracia i siostry protestanci pod pojęciem „natura corrupta”. Stąd z katolickiego punktu widzenia w rozumieniu sumienia możliwe jest zjednoczenie z każdym chrześcijaninem, o ile on na płaszczyźnie prawnomoralnej uzna ten status bytowy jego osobistego sumienia, dzięki któremu poznaje on zarówno istnienie prawdziwego Boga, jak i obiektywne fundamenty prawnomoralne życia ludzkiego, wpisane przez Stwórcę w każde ludzkie „serce”, czyli w „sumienie”. Dlatego też rozumiemy zaangażowanie części anglikańskich, prawosławnych i protestanckich chrześcijan w obronę życia nienarodzonego, chorego czy sędziwego. Oni czynią to z pozycji swojego naturalnego sumienia, niezależnie, czy sobie to uświadamiają, czy też nie. Tutaj możliwa jest nie tylko intensywna współpraca w obszarze Pro-Life, lecz także w nauce, gospodarce, polityce i w całej kulturze. Trudno sobie jednak wyobrazić twórczy dialog ekumeniczny w tej przestrzeni poza Dekalogiem czy wbrew Dekalogowi. Uznanie zatem Dekalogu jest pewnym minimum dla sensowności podejmowanego trudu ekumenicznego. Co jest dalej ważne dla formacji sumień w aspekcie budowania jedności chrześcijan z Panem wszechrzeczy?

Wydoskonalenie wrażliwości sumień chrześcijan na świętość Łaski Bożej i na konsekwentną współpracę z nią – wyższym etapem jednoczenia się wszystkich wyznawców Jezusa Chrystusa: Otwórzmy sumienia chrześcijańskie na nieskończone, bo wieczne bogactwo ŁASKI PANA

Święty Jan Paweł II zdaje sobie z tego sprawę, że dla uzyskania prawdziwej jedności nie wystarczy nawet największy wysiłek naszej natury, że po prostu potrzeba łaski. Jak ją zdobyć? Papież z Polski naucza, że „prawda ta zarazem poddaje sumienia i czyny chrześcijan – rozdzielonych braci – Chrystusowej modlitwie o jedność. Modlitwa i dialog wzajemnie się umacniają. Głębsza i bardziej świadoma modlitwa sprawia, że dialog przynosi obfitsze owoce. Modlitwa stanowi z jednej strony warunek dialogu, równocześnie zaś staje się – w postaci coraz dojrzalszej – jego owocem”. Modlitwa to nic innego jak takie spotkanie z Trójcą Przenajświętszą, które błaga o łaskę. Jest to zresztą jedna z definicji modlitwy. Powstaje pytanie, komu właściwie zostaje udzielona łaska? Czy każdemu? Owszem, patrząc od strony Woli Boga, tak. Pan Bóg pragnie każdemu podarować stosowną łaskę. Można zapytać, to dlaczego wielu twierdzi, że jej nie otrzymało. Dlatego że zablokowali swojego ducha na Boga, tzn. albo zablokowali rozum, albo pamięć, albo swoją wolną wolę, albo siebie jako osobę, albo siebie całego. Stąd Jan Paweł II woła niezapomnianie do wszystkich ludzi dobrej woli o otwarcie „drzwi Chrystusowi”, czyli wzywa ludzi o otwarcie sumień na łaskę, która dopełni szlachetnych wysiłków naturalnych chrześcijan na drodze ku jedności z Bogiem oraz z braćmi i siostrami w porządku natury. Co realnie wyraża takie przepracowanie sumień chrześcijan, aby były wrażliwe na działanie Boże w nas i przez nas?

Chrześcijaństwo – naturalnie po stronie ludzi chrześcijan – potrzebuje permanentnego „rachunku sumienia”, „aby być jedno” z Bogiem, Aniołami i Świętymi. Uznanie osobistej winy i szczere przejęcie za nią konsekwencji moralnych i religijnych w pokorze sumienia – istotnym zbliżeniem chrześcijan do jednego Tronu Łaski Boga Najwyższego, okupionego zbawczą Krwią Boskiego „Odkupiciela człowieka”

Przyczyna podziału chrześcijaństwa jest najpierw po stronie złego sumienia wielu chrześcijan, ale nade wszystko po stronie „ojca kłamstwa” i zarazem „ducha nieprawości”, czyli szatana. Jemu należy się sprzeciwić jako ostatecznej racji rozdziału stworzenia od Boskiego Stwórcy i Odkupiciela oraz jako ostatecznej racji podziału na „Ciele Mistycznym”, tzn. Kościele Chrystusowym. Stąd zasadna jest nauka Jana Pawła II, iż niezbędny jest gruntowny „rachunek sumienia” wierzących w Chrystusa, aby nie stracić Jego jako tej jedynej „Drogi” ku Bogu Ojcu w Niebie, a jeśli istnieje taka konieczność, to nawrócić się ku Niemu, aby móc odzyskać na nowo dar łaski uświęcającej: „Jeśli możemy mówić o większej dojrzałości wspólnej i wzajemnej modlitwy dzięki dialogowi ekumenicznemu, to dlatego, że dialog ten spełnia zarazem funkcję rachunku sumienia. W tym miejscu wypada przypomnieć słowa Pierwszego Listu św. Jana: ’Jeśli mówimy, że nie mamy grzechu, to samych siebie oszukujemy i nie ma w nas prawdy. Jeżeli wyznajemy nasze grzechy, [Bóg] jako wierny i sprawiedliwy odpuści je nam i oczyści nas z wszelkiej nieprawości’. Jan idzie dalej jeszcze, gdy stwierdza: ’Jeśli mówimy, że nie zgrzeszyliśmy, czynimy Go kłamcą i nie ma w nas Jego nauki’. Takie radykalne wezwanie do uznania własnej grzeszności powinno kształtować też ducha dialogu ekumenicznego. Jeżeli nie staje się on rachunkiem sumienia, poniekąd ’dialogiem sumień’, czyż możemy wówczas liczyć na to, o czym w dalszym ciągu zapewnia ten sam List? ’Dzieci moje, piszę wam to dlatego, żebyście nie grzeszyli. Jeśliby nawet kto zgrzeszył, mamy Rzecznika wobec Ojca – Jezusa Chrystusa sprawiedliwego. On bowiem jest ofiarą przebłagalną za nasze grzechy, i nie tylko za nasze, lecz również za grzechy całego świata’. Jeśli grzechy całego świata zostały ogarnięte odkupieńczą ofiarą Chrystusa, to – wśród nich – również i wszystkie grzechy przeciwko jedności Kościoła: grzechy chrześcijan, grzechy pasterzy w tej samej mierze co grzechy wiernych. Zjednoczenie chrześcijan – także po wszystkich grzechach, które przyczyniły się do historycznych podziałów – jest możliwe. Warunkiem jest pokorna świadomość, że zgrzeszyliśmy przeciw jedności i przekonanie, że potrzebujemy nawrócenia. Zgładzone i przezwyciężone muszą być nie tylko grzechy osobiste, ale także grzechy społeczne, poniekąd ’struktury’ grzechu, które przyczyniły się i nadal mogą się przyczyniać do podziału i do jego utrwalenia”. Dzisiaj potrzeba jakichś globalnych rekolekcji dla całego chrześcijaństwa, aby wszyscy wkroczyli w święty „dialog sumień” ze Zbawicielem z Golgoty, gdzie nastąpiło definitywne zwycięstwo Boga nad „księciem ciemności”, zwycięstwo łaski nad grzechem, zwycięstwo miłości nad nienawiścią, zwycięstwo jedności nad dramatem podziałów. Tylko święta realizacja prawa „miłości Boga i miłości bliźniego”, którą jest i której dokonał Chrystus na Krzyżu zbawienia, jest w stanie pokonać podział chrześcijan. Kim są ci, którzy naśladują swojego Mistrza w budowaniu „jedności” na miarę planu Bożego?

Prawdziwi architekci jedności chrześcijan na miarę Ukrzyżowanego i Zmartwychwstałego Jezusa to miłośnicy i świadkowie Jego Krzyża – aż do przelewu własnej krwi, jak Święci: Jan Sarkander  i  Andrzej Bobola

W nauczaniu papieskim o sumieniu w kontekście ekumenicznym pewne jest, że jego wzorami są ci, którzy nie tylko nie dzielą dzieci Bożych, lecz wprost przeciwnie – na różnych płaszczyznach podejmują świadome i dobrowolne cierpienia za swoich odłączonych braci i siostry. Jan Paweł II w przemówieniu o św. Janie Sarkandrze, jakże chlubnej wizytówce naszego Narodu w składaniu ofiary aż do śmierci za Chrystusa, Jego Kościół i jedność chrześcijan, w Skoczowie wyraża wielki podziw ducha i serca za dar męczeństwa jako najradykalniejsze świadectwo miłości do jedności: „Świadectwo męczenników jest dla nas zawsze jakimś wyzwaniem – ono prowokuje, zmusza do zastanowienia. Ktoś, kto woli raczej oddać życie, niż sprzeniewierzyć się głosowi własnego sumienia, może budzić podziw albo nienawiść, ale z pewnością nie można wobec takiego człowieka przejść obojętnie. Męczennicy mają nam więc wiele do powiedzenia. Jednak przede wszystkim oni pytają nas o stan naszych sumień – pytają o naszą wierność własnemu sumieniu”. Przy Krzyżu Pańskim na Golgocie rozstrzyga się definitywnie kwestia jedności człowieka i jego społeczności przez zwycięstwo Dobrego Boga nad złym duchem. Dlatego też w tym samym miejscu pozytywnie rozstrzyga się też sprawa jedności wszystkich chrześcijan w Chrystusie i Jego Kościele. A zatem przyjęcie Chrystusa i Jego Krzyża jest miarą prawdziwej jedności, jej światłem i jej nieprzezwyciężalną mocą, co uwidoczniło się w czczonej przez wiele Narodów ofierze za jedność chrześcijan św. jezuity polskiego Andrzeja Boboli – Patrona naszej Ojczyzny. Papież Polak uzależnia jedność Polaków w sensie wiary chrześcijańskiej, a także jedność narodową i państwową od jedności Polski z Krzyżem Chrystusa, do której nas usilnie inspiruje: „Na tym wielkim wirażu ojczystej historii, kiedy decyduje się przyszły kształt Rzeczypospolitej, papież – wasz rodak, nie przestaje was prosić, abyście to dziedzictwo Chrystusowego krzyża na nowo z wiarą i miłością przyjęli. Abyście krzyż Chrystusa na nowo, w sposób wolny i dojrzały wybrali, tak jak wybrał go kiedyś św. Jan Sarkander i tylu innych świętych i męczenników. Abyście podjęli odpowiedzialność za obecność krzyża w życiu każdego i każdej z was, w życiu waszych rodzin i w życiu tej wielkiej wspólnoty, jaką jest Polska. Brońcie go!”. Duchowe i całościowe odrodzenie ku doskonałości i wierności sumień chrześcijańskich w porządku natury i łaski względem Syna Bożego, Jego Ewangelii, Jego Kościoła oraz św. Piotra i jego następców jest zatem najbardziej życiodajną glebą dla wzrostu jedności chrześcijan w naszych pokoleniach, aby stać się kiedyś zgodnie z Wolą Bożą „jednym Ludem Bożym”.

Ks. prof. Tadeusz Guz, kierownik Katedry Filozofii Prawa KUL

Artykuł opublikowany na stronie: http://www.naszdziennik.pl/mysl/158829,sumienie-w-nauczaniu-sw-jana-pawl...

avatar użytkownika intix

37. Sumienie w nauczaniu św. Jana Pawła II (30)



zdjęcie

Nieocenionym wsparciem dla kształtowania sumienia każdego człowieka jako istoty rozumnej, wolnej i obdarzonej pierwotną godnością osobową jest misja różnych nauk, a w szczególności filozofii, z której przecież wyrosły wszystkie pozostałe nauki, generalnie podzielone na: teologiczne, humanistyczne i przyrodnicze. Interdyscyplinarne spojrzenie na ludzkie sumienie dopomaga odnaleźć jego pełną treść: jego Boską genezę, niezwykłą zdolność do odróżniania dobra od zła, moc do trwania w dobru jako dobru oraz moc do przezwyciężenia wszelkiego zła jako zła i ostateczne przeznaczenie do życia niebiańskiego całego prawego i dobrego człowieka z duchem (tj. także z prawym i dobrym sumieniem), duszą i uwielbionym ciałem poza tym kosmosem istnienia ziemskiego.

Czyż zatem filozofia zobowiązana względem prawdy i dobra nie powinna przeniknąć wielopłaszczyznowej edukacji pokoleń naszego Narodu Polskiego? Czyż tak rozumiana filozofia nie powinna na nowo zadomowić się w systemie polskiej edukacji w każdym jej wymiarze, począwszy od żłobków, a skończywszy na uniwersytetach w Polsce? Czyż może dojść do odnowy sumień naszych pokoleń w Rzeczypospolitej Polskiej i wewnątrz Kościoła św. w naszej Ojczyźnie bez wprowadzenia filozofii godnej człowieka w samo serce kształcenia i wychowania naszego Narodu i Społeczeństwa?

Służebna rola „właściwie uformowanej filozofii” względem katolickiej teologii moralnej opartej na nauczaniu Urzędu Nauczycielskiego Kościoła św. zbudowanego przez Jezusa Chrystusa na św. Piotrze o sumieniu – najdoskonalszym domem i zarazem szkołą sumień ludzkich

Jedną z najmocniejszych linii nauczania św. Jana Pawła II było wskazanie na bezcenną wartość filozofii dla nauki Kościoła, w tym także dla rozumienia moralności w świetle Objawienia chrześcijańskiego w interpretacji katolickiej. Tym w sensie nauki zajmuje się „teologia moralna”, która wprawdzie dla rzetelnego formowania sumień w duchu Ewangelii Jezusa z Nazaretu potrzebuje pomocy różnych nauk, ale „jeszcze bardziej może potrzebuje wsparcia filozofii. W Nowym Przymierzu bowiem życie ludzkie jest regulowane przepisami w znacznie mniejszym stopniu niż w Starym. Życie w Duchu Świętym prowadzi wierzących do wolności i odpowiedzialności, które wykraczają poza samo Prawo. Niemniej Ewangelia i pisma apostolskie zawierają zarówno ogólne zasady chrześcijańskiego postępowania, jak i przepisy szczegółowe. Aby stosować je w konkretnych okolicznościach życia osobistego i społecznego, chrześcijanin musi umieć posługiwać się w pełni swoim sumieniem i wykorzystywać swą zdolność rozumowania. Oznacza to, innymi słowy, że teologia moralna musi odwoływać się do właściwie uformowanej filozoficznej wizji natury ludzkiej i społeczeństwa, a także ogólnych zasad rządzących wyborami etycznymi”.

Jak Naród Polski może dzisiaj dokonywać wyborów na miarę swojej godności, skoro filozofia nauczana jest w szczątkowej formie i dla niezwykle wąskiego grona uczniów czy studentów? Wiele dylematów etycznych rzesz Polaków powstaje na gruncie braku podstawowego wykształcenia filozoficznego. Niestety, wiele z nich przekształca się w przejściowy, a nierzadko również w permanentny dramat osobistej, małżeńskiej, rodzinnej, a także ogólnospołecznej egzystencji. Trudno wyobrazić sobie prawdziwą odnowę moralną całego Narodu bez świadomego powrotu do prawdziwych fundamentów filozoficznego myślenia. Dałby Bóg, aby reforma szkolnictwa w Polsce poszła m.in. w kierunku rehabilitacji filozofii jako życiodajnej nauki po wielowiekowej zapaści i degradacji filozofii do ideologii zniewalania sumień i ucisku totalitarnego pod zaborami, okupacją niemiecką czy sowiecką.

Sumienia ludzkie zyskują w epoce zasadniczych deprawacji ducha i życia ludzkiego „orientację” dzięki „filozofii” zobowiązanej względem naturalnej i nadprzyrodzonej „prawdy o dobru”

Papież Polak zaskoczył ludzkość m.in. swoim umiłowaniem filozofii i nieustannym przywoływaniem jej głębokiego sensu duchowego w tłumaczeniu prawd wiary jako wlanej w rozum ludzki łaski światła Bożej Prawdy. To zaskoczenie wynikało z faktu jego pochodzenia z „dalekiego Kraju”, w którym panowała marksistowsko-leninowska ideologia. Nie zdołała ona jednak złamać Jego osobistego rozumu ani rozumu wielu Polaków i stąd to wspaniałe zadziwienie ks. kard. Karolem Wojtyłą od dnia Jego wyboru na Stolicę Piotrową, wzywającym ze swego filozoficznego umysłu ludzkość do wolności od „lęku” i do otwartości ducha i serca na Prawdę Bożą oraz na wszelką prawdę o Kościele, człowieku i kosmosie na gruncie filozofii. Stąd, według Niego, „powrót do filozofii jest konieczny także w sferze rozumienia prawd wiary, które dotyczą postępowania wierzących. W obliczu współczesnych wyzwań społecznych, ekonomicznych, politycznych i naukowych sumienie człowieka traci orientację. W Encyklice »Veritatis splendor« stwierdziłem, że wiele problemów występujących we współczesnym świecie związanych jest z »kryzysem wokół zagadnienia prawdy. Zanik idei uniwersalnej prawdy o dobru, dostępnym poznawczo dla ludzkiego rozumu, w nieunikniony sposób doprowadził także do zmiany koncepcji sumienia: nie jest już ono postrzegane w swojej rzeczywistości pierwotnej, czyli jako akt rozumowego poznania dokonywany przez osobę, która w określonej sytuacji ma zastosować wiedzę uniwersalną o dobru i tym samym wyrazić swój sąd o tym, jaki sposób postępowania należy uznać tu i teraz za słuszny. Powstała tendencja, by przyznać sumieniu jednostki wyłączny przywilej autonomicznego określania kryteriów dobra i zła oraz zgodnego z tym działania. Wizja ta łączy się z etyką indywidualistyczną, według której każdy człowiek staje wobec własnej prawdy, różnej od prawdy innych«”.

Kompasu etycznego Polska i glob nie znajdą tak długo, jak długo nie powrócą do zdrowej refleksji filozoficznej, która powinna zadomowić się w każdej rodzinie polskiej oraz we wszystkich rozstrzygnięciach państwowych, politycznych, ekonomicznych i eklezjalnych nie tylko naszej Ojczyzny, lecz także pozostałych społeczności ludzkich w Europie i na świecie. W naszych dniach utrata właściwego ducha filozoficznego w sensie etycznym dezorientuje Unię Europejską zarówno w jej relacji do Polski, ale także w jej relacji do poważnego problemu kryzysu arabskiego czy w kontaktach z Rosją. Tutaj mają swoje korzenie nieraz kardynalne błędy merytoryczne i moralne niektórych reprezentantów Unii Europejskiej, stające się przyczyną coraz głębszego kryzysu na Starym Kontynencie, który coraz bardziej zagraża nawet samemu istnieniu Europy.

Fałszywa „filozofia”, tzn. ideologia albo dalece redukcjonistyczna postać filozofii, nie dopomoże Polsce i Europie – ojczyźnie filozofii – w zachowaniu, względnie w odzyskaniu na nowo swojej wielkości i świętości sumień

Jan Paweł II nie ma wątpliwości w swoim namyśle nad doskonałością człowieka i jego sumienia, że „filozofia o charakterze zdecydowanie fenomenalistycznym czy relatywistycznym nie byłaby w stanie dopomóc w poznawaniu bogactw” – także moralno-etycznych – „zawartych w słowie Bożym. Pismo Święte bowiem zakłada zawsze, że człowiek, choć splamił się nieuczciwością i kłamstwem, jest w stanie pojąć czystą i prostą prawdę” i powrócić na drogę realizacji siebie poprzez zawsze konstruktywne dobro moralne, nawet za cenę wielkich ofiar i wyrzeczeń. „W świętych księgach, a zwłaszcza w Nowym Testamencie znaleźć można teksty i stwierdzenia dotyczące kwestii w ścisłym sensie ontologicznych. Natchnieni autorzy pragnęli bowiem zawrzeć w nich twierdzenia prawdziwe, to znaczy takie, które wyrażają obiektywną rzeczywistość. Nie można utrzymywać, że tradycja katolicka popełniła błąd, interpretując niektóre teksty św. Jana i św. Pawła jako twierdzenia dotyczące samego bytu Chrystusa. Teologia, gdy próbuje zrozumieć i wyjaśnić te stwierdzenia, potrzebuje zatem pomocy jakiejś filozofii, która nie zaprzecza, że możliwe jest poznanie obiektywnie prawdziwe, nawet jeśli zawsze można je nadal doskonalić.

Wszystko, co tu powiedzieliśmy, dotyczy także osądów sumienia, co do których Pismo Święte zakłada, że mogą być obiektywnie prawdziwe”, pod warunkiem, że każdy człowiek zada sobie samemu wystarczająco trudu, aby je uformować na gruncie obiektywnego prawa moralnego, wpisanego przez Boga Stwórcę w każde sumienie ludzkie, które zabezpiecza ludzki rozum na mądrościowej drodze przez życie.

Zainspirować Polskę, Europę i świat „filozofią” jako „autentyczną i prawdziwą wiedzą”, aby nie tylko jako jednostki i narody mogły kroczyć drogami wolnymi od zła, lecz co więcej, aby móc kroczyć drogami mądrości oraz nabudowanymi na niej drogami mądrego, prawego i sprawiedliwego sumienia

Ojciec Święty z Polski, która wielokrotnie traciła wolność i przeżywała różnorakie zniewolenia, ale również wiele razy powstawała do życia w mądrości i suwerenności moralnej, zapewne otrzymując specjalne błogosławieństwo Boga Najwyższego, pragnie na nowo wskazać na „wiedzę” filozofii, którą określa jako „autentyczną i prawdziwą”. Skąd wynika taka moc ducha filozoficznego i jego owocu, zdumiewającego do dzisiaj każdego wrażliwego intelektualnie i moralnie poszukiwacza prawdy i mądrości? Święty Jan Paweł II naucza, iż „tej roli mądrościowej nie mogłaby ponadto odgrywać filozofia, która sama nie byłaby autentyczną i prawdziwą wiedzą, to znaczy taką, która interesuje się nie tylko szczegółowymi i relatywnymi aspektami rzeczywistości – funkcjonalnymi, formalnymi lub praktycznymi – ale także jej prawdą całkowitą i ostateczną, to znaczy samym bytem przedmiotu poznania. Dochodzimy tu zatem do drugiego postulatu: należy wykazać, że człowiek jest zdolny dojść do poznania prawdy; chodzi przy tym o poznanie, które dociera do prawdy obiektywnej poprzez adaequatio rei et intellectus, o której mówią Doktorzy Scholastyki. Ten wymóg, właściwy dla wiary, został jednoznacznie potwierdzony przez Sobór Watykański II: »Umysł bowiem nie jest zacieśniony do samych zjawisk, lecz może z prawdziwą pewnością ująć rzeczywistość poznawalną, mimo że w następstwie grzechu jest częściowo przyciemniony i osłabiony«”.

Tworzyć „Polskę opartą na wiedzy” jako „Naród” czy „Społeczeństwo oparte na wiedzy” można tylko poprzez uszlachetnienie obecnych pokoleń Polaków „wiedzą prawdziwą”, którą jest u samych podstaw edukacji narodowej „filozofia… prawdziwa”. Co więcej, przecież nauczanie Kościoła Chrystusowego zakłada „prawdziwą naturę”, czyli m.in. rozum ludzki bogaty prawdą, sumienie ludzkie bogate dobrem i wolną wolę bogatą miłością Boga i każdego człowieka jako bliźniego. Można zaryzykować tezę, iż w pewnym sensie taka będzie Polska, jaka będzie jej wiedza filozoficzna: im ta ostatnia będzie bogatsza, tym bogatsze w każdym wymiarze stanie się nasze Państwo i Kościół w Polsce.

1050. rocznica Chrztu Polski – nadprzyrodzonym apelem Łaski Bożej i wołaniem Ducha Świętego przez usta Kościoła w naszej Ojczyźnie o filozofię narodową dla Rzeczypospolitej Polskiej na miarę chrześcijańskiej bytowości sumień Polaków

W swojej encyklice „Fides et ratio” Papież Polak wyraża pewną syntezę ducha filozoficznego godnego przyjęcia skarbu Łaski, aby wspiąć się jako osoba ludzka na szczyty swoich możliwości ludzkich – także moralnych: „W całej Encyklice podkreśliłem wyraźnie podstawową rolę prawdy w dziedzinie moralności. W kontekście większości najpilniejszych problemów etycznych prawda ta musi się stać przedmiotem wnikliwej refleksji podjętej przez teologię moralną, która będzie w stanie wyraźnie ukazać jej korzenie tkwiące w słowie Bożym. Aby wypełnić tę misję, teologia moralna winna posłużyć się etyką filozoficzną, która odwołuje się do prawdy o dobru, a więc nie jest ani subiektywistyczna, ani utylitarystyczna. Taki typ etyki implikuje i zakłada określoną antropologię filozoficzną i metafizykę dobra. Opierając się na tej jednolitej wizji, która jest w sposób oczywisty związana z chrześcijańską świętością oraz z praktyką cnót ludzkich i nadprzyrodzonych, teologia moralna będzie umiała lepiej i skuteczniej podejmować różne problemy należące do jej kompetencji, takie jak pokój, sprawiedliwość społeczna, rodzina, obrona życia i środowiska naturalnego”.

A zatem słuszne jest powyższe nauczanie św. Jana Pawła II, aby w rozumieniu i przeżywaniu rocznicy Chrztu św. Mieszka I jako Chrztu Polski nasz Naród powrócił do prawdziwej meta- fizyki, prawdziwej antropologii i prawdziwej etyki filozoficznej jako naturalnych fundamentów „wszystkiego, co Polskę stanowi”, tzn. aby na prawdzie o Bogu, człowieku i dobrej moralności Polska budowała swój doczesny i wieczny byt sumień odkupionych w Chrystusie oraz aby Polsce w tym budowaniu tej ziemskiej Ojczyzny towarzyszyła permanentnie Łaska z tamtej niebiańskiej – z „Królestwa Niebieskiego”.

Warto na zakończenie naszych rozpraw nad sumieniem – za których publikowanie pragnę wyrazić Redakcji „Naszego Dziennika” najserdeczniejszą wdzięczność, zaś Panu Tadeuszowi Malejce ze Skoczowa dziękuję z głębi serca za inspirację tego tematu, a wszystkim Czytelnikom za twórczy współudział – przytoczyć słowa Jana Pawła II z Jego przemówienia o sumieniu wygłoszonego w Skoczowie, mieście rodzinnym bohaterskiego kapłana i męczennika Jana Sarkandra za ład chrześcijańskiego sumienia w Polsce i w ościennych Narodach: „I oto staje przed nami, przy końcu tego rozważania, Chrystus z Apokalipsy św. Jana: Chrystus – Dobry Pasterz, a zarazem Chrystus – Baranek Boży, który życie swoje położył za swoją owczarnię. To ten Chrystus był Mistrzem Jana Sarkandra! To On nauczył go życie kłaść za własną owczarnię. Oto teraz przyjmuje swojego wiernego ucznia w tajemnicy Świętych Obcowania. Ogarnia go wiekuistą światłością obcowania z Bogiem – Ojcem, Synem i Duchem Świętym – twarzą w twarz. Prowadzi go do najgłębszych źródeł życia. My zaś, którzy uczestniczymy w tej Eucharystii – w tym uroczystym dziękczynieniu za dar jego kanonizacji, pragniemy do tych samych źródeł życia dojść, wpatrując się w jego wzór i ufając w jego orędownictwo”. Niech święty i niebiański już los tego Męczennika sumienia podzielą wszystkie dotychczasowe, obecne i przyszłe pokolenia Narodu Polskiego. Polsko, bądź Ojczyzną prawych sumień wszystkich Polaków, aby stać się Polską wiecznego Nieba. l

Ks. prof. Tadeusz Guz, kierownik Katedry Filozofii Prawa KUL

Artykuł opublikowany na stronie: http://www.naszdziennik.pl/mysl/159275,sumienie-w-nauczaniu-sw-jana-pawl...