Święty Józef, Oblubieniec Najświętszej Maryi Panny i Opiekun Pana Jezusa

avatar użytkownika intix

 

.

 

                                             


      
       19 marca
       Żywot Świętego Józefa, Opiekuna Jezusa Chrystusa

       (Żył z Panem Jezusem)

LEKCJA (z księgi Eklezjastyka, rozdział 45, wiersz 1-6)
Miły Bogu i ludziom, którego pamięć w błogosławieństwie. Podobnym go uczynił świętym w chwale i uczynił go wielkim przez strach nieprzyjaciół, i na jego słowa dziwy uśmierzył. Uczynił go sławnym przed oczyma królów i dał mu rozkazy przed ludem swoim i ukazał mu chwałę swoją. Uczynił go świętym w wierze i w cichości jego, i wybrał go z wszelkiego ciała. Albowiem słuchał go i głosu jego i wiódł go w obłok. I dał mu twarzą w twarz przykazania i zakon żywota i umiejętności.
EWANGELIA (Mat. rozdz. 1, w.18-21)
Gdy była poślubiona Matka Jezusa, Maryja, Józefowi, pierwej niźli się zeszli, znaleziona jest w żywocie mająca z Ducha św. A Józef, mąż Jej, będąc sprawiedliwym, i nie chcąc Jej osławiać, chciał Ją potajemnie opuścić. A gdy to myślał, oto anioł Pański ukazał mu się we śnie, mówiąc: Józefie, synu Dawidów, nie bój się przyjąć Maryi, małżonki twej, albowiem co się w Niej urodziło, jest z Ducha świętego. A porodzi syna, i nazwiesz imię Jego Jezus, albowiem On zbawi lud swój od grzechów ich.

 

      

 

       Po Bogu i Najświętszej Pannie zajmuje Święty Józef pierwsze miejsce między Świętymi. Powołanie jego na ziemi, jego stosunek do Jezusa Chrystusa i Najświętszej Maryi Panny, jego świętość, wszystko to było czymś odrębnym, nie mogącym iść w porównanie z powołaniem, ze stanowiskiem i świętością innych Świętych Pańskich. Św. Józef brał żywy udział w radości i smutku Najświętszej Panny, on troszczył się o dobro doczesne swego Boskiego Wychowanka, on też i w wieczności jest przy boku Tego, którego na ziemi był opiekunem i żywicielem. "Mąż wierny będzie wielce chwalony, a kto jest stróżem swego Pana, ten będzie uwielbiony" Te słowa Pisma Świętego jak najzupełniej stosują się do świętego Józefa, bo nigdzie na świecie nie zabrzmią słodkie imiona "Jezus", "Maryja", ażeby na trzecim miejscu nie przydano jego imienia.

       Ewangelia Święta mało zawiera szczegółów z żywota św. Józefa. Głównie tego dowiadujemy się z Pisma św., że święty Józef był mężem sprawiedliwym (Mat. 1,19). Jest to pochwała, jakiej Pismo Święte nikomu nie nadało.

       Święty Józef urodził się w Betlejem, a pochodził z królewskiego domu Dawida. Ojcowie Kościoła Świętego wszyscy są tego zdania, że Święty Józef przez szczególną Łaskę Boga był wolny nawet od grzechu powszedniego. Trudnił się ciesiołką i to stanowiło całe utrzymanie Świętej Rodziny. Już w pierwszej młodości złożył ślub czystości, czego dowodzą Ojcowie święci w następujący sposób: "Jeżeli Jezus Chrystus powierzył na krzyżu swą Matkę podeszłą już w latach nie komu innemu, jak tylko dziewiczemu Janowi, to jakże by Ją w Jej młodych latach mógł był powierzyć świętemu Józefowi, gdyby on nie był dziewiczym?"

       Kiedy Józef liczył około czterdziestu lat, zarządziła Opatrzność Boska, aby się zaręczył z czternastoletnią Maryją w świątyni w Jerozolimie.

       Według zwyczajów żydowskich było to właściwie zawarcie małżeństwa. Żydzi znali wprawdzie oprócz zaręczyn akt zaślubin, ale były one tylko uroczystym wprowadzeniem małżonki w dom małżonka.

       Jeszcze przed zaślubinami zwiastował Archanioł Gabriel Maryi, że będzie Matką Syna Bożego i Maryja poczęła z Ducha Świętego. Po zwiastowaniu udała się Maryja w góry do swej krewnej Elżbiety i bawiła tam przez trzy miesiące. Gdy powróciła do Nazaretu, Józef wnet musiał spostrzec że jest brzemienna i zachodził w głowę, jak się to stać mogło, gdyż doskonale znal Jej wielką cnotę. Trapił się więc bardzo, i Maryja z nim, gdyż znała powód jego zmartwienia, a nie mogła mu wyjawić prawdy, gdyż nie chciała uprzedzać woli Bożej. Bóg nie opuścił Jej, gdy bowiem Józef chciał Ją potajemnie opuścić, zesłał Archanioła Gabriela, który ukazawszy mu się we śnie, rzekł: "Józefie, synu Dawidów, nie bój się przyjąć Maryi małżonki twej. Albowiem co się w Niej urodziło, jest z Ducha Świętego" (Mat. 1,20). To widzenie napełniło Józefa wielką radością, albowiem dowiedział się, że jego małżonka zostanie Matką upragnionego Mesjasza, a on wybrany jest na opiekuna Syna Bożego!

       Po kilku miesiącach musiał się na rozkaz cesarski udać z Maryją do Betlejem, miasta Dawidowego, aby tam dać się zapisać. Tu, nie znalazłszy gospody, zniewolony był nocować w stajence, gdzie się narodził Jezus Chrystus, Zbawiciel świata. Pokora Józefa i uwielbienie były tak wielkie, że nie śmiał dotknąć Dzieciątka Boskiego; dopiero gdy Ono samo wyciągnęło do niego rączęta, wtedy Józef wziął Je na ręce, przycisnął do serca i ucałował. W osiem dni później nastąpiło obrzezanie i Józef nadał Dziecięciu imię Jezus jak rozkazał Anioł. W czterdzieści dni później był przy przedstawieniu Jezusa w kościele i usłyszał prorocze słowa Symeona do Maryi: "Oto ten położony jest na upadek i powstanie wielu. A duszę Twą własną przeniknie miecz" (Łuk. 2,34. 35). Odtąd rozpoczyna się szereg utrapień i dolegliwości. Ucieczka do Egiptu, a po powrocie do Nazaretu długie lata ciężkiej pracy na utrzymanie Świętej Rodziny, co dla człowieka w podeszłym wieku nie było łatwe. Zgubienie Jezusa w Jerozolimie zakrwawiło jego serce i napełniło śmiertelnym strachem, a odnalezienie Go w świątyni nieopisaną radością. Tu oświadczył Jezus publicznie, że Józef nie jest Jego ojcem, bo gdy Maryja, ujrzawszy Jezusa pomiędzy doktorami i uczonymi Pisma rzekła: "Synu, cóżeś nam tak uczynił? oto ojciec Twój i Ja żałośnie szukaliśmy Cię" - odpowiedział Jezus: "Cóż jest, żeście Mnie szukali? nie wiedzieliście, iż w tych rzeczach, które są Ojca Mego, potrzeba abym był?" (Łuk. 2,48-49).

       Od czasu tej pielgrzymki do świątyni Pismo Święte nic o Józefie nie wspomina, a to co wiemy, doszło do nas przez podanie. Józef żył trzydzieści lat od narodzenia Jezusa. Że Jezus pomagał mu w rzemiośle, nie ma wątpliwości, bo nie podobna przypuścić, aby się obojętnie przypatrywał ciężkiej pracy Swego żywiciela.

 

      

       Święty Józef, Opiekun Jezusa Chrystusa

       Kiedy Jezus miał publicznie wystąpić jako Nauczyciel, skończył się czas opieki dla świętego Józefa, a nadszedł czas zapłaty za sumienne wykonywanie powierzonego mu przez Boga urzędu. W ostatniej godzinie zaręczył mu Jezus: "Jam jest zmartwychwstanie i żywot; kto we Mnie wierzy, choćby i umarł, żył będzie" (Jan 11,25-26). Śmierć jego była spokojnym zaśnięciem, wskutek czego jest Patronem konających. Niezliczone cuda są dowodem jego potęgi w Niebie i miłości, jaką otacza tych, którzy go z ufnością. wzywają. Dlatego papież Pius IX ogłosił go w roku 1870 Patronem całego Kościoła Katolickiego.

       Nauka moralna

       Święty Józef już tu na ziemi dostąpił szczęścia, że mógł obcować ze Zbawicielem, piastować Go, a nawet był Jego Opiekunem, czyli zastępował samego Boga Ojca. Święty będący w takiej łasce ma też u Boga wiele znaczenia i może u Jezusa wszystko wyprosić. Jezus tu na ziemi był mu "posłuszny" i kochał go, czyż by teraz w Niebie miało się to odmienić? Święta Teresa pisze: "Obrałam sobie świętego Józefa za patrona i do niego uciekam się we wszystkich sprawach. Nie przypominam sobie, abym kiedy Boga przez jego przyczynę o co prosiła, a nie została wysłuchana. Nie znałam też żadnego czciciela świętego Józefa, który by nie robił znacznych postępów w cnotach. Jego przyczyna u Boga jest cudowna dla wszystkich, którzy się do niego z ufnością udają. Bóg udzielił innym Świętym moc przybywania nam z pomocą w niektórych przypadkach, święty Józef ma zaś tę moc, że może nam dopomóc we wszystkich okolicznościach naszego życia. Powinniśmy wzywać świętego Józefa zwłaszcza jako patrona konających, aby nam wyprosił śmierć szczęśliwą i lekkie skonanie. Miejmy często na ustach słodkie Imiona: Jezus, Maryja, Józef! "Postanowił go panem domu swego i książęciem wszystkiej dzierżawy swojej" (Ps. 104,21).

 

       Modlitwa

       Prosimy Cię, Panie, abyśmy przez zasługi Oblubieńca Twej Najświętszej Rodzicielki pomocy doznali, iżbyśmy, czego my sami uprosić nie możemy, za Jego przyczyną otrzymali. Przez Pana naszego, Jezusa Chrystusa. Amen.


Za: Żywoty Świętych Pańskich na wszystkie dni roku - Katowice/Mikołów 1937r.

       * * *

 

       Święty Józef, Oblubieniec Przenajświętszej Maryi Panny.

       Św. Józef, największy po Matce Bożej Święty Pański, Oblubieniec Najśw. Maryi Panny, opiekun i wychowawca Pana Jezusa, pochodził z rodziny królewskiej. Ewangelia wywodzi jego rodowód od Abrahama aż do Dawida króla, a od Dawida aż do Jakóba, ojca samego św.Józefa. Ponieważ Pan Bóg w niezbadanych wyrokach Swoich odjął berło od domu Dawidowego, - bo innem królestwem chciał wsławić ród Dawidowy - przeto rodzina, z której pochodził Józef, zubożała zupełnie, zeszła do stanu rzemieślniczego.
  
       Jako tedy syn ubogiego rękodzielnika urodził się św. Józef w Betleem, niedaleko Jerozolimy. Powiadają, że wyśmiewany dla swej pobożności przez braci, opuścił dom rodzicielski. Zamieszkał w Nazaret u pewnego rzemieślnika jako pomocnik w pracy ciesielskiej. Między cnotami, któremi jaśniał, pierwsze miejsca zajmowała bezsprzecznie anielska czystość. Idąc za natchnieniem Bożem, pojął za żonę Maryą, ubogą młodziutką Panienkę, również jak on z domu Dawidowego, znaną z swej pobożności. Była ona córką Joachima i Anny. Przeczysta Panienka uczyniła już jako dziecko ślub dozgonnej czystości. Wyszła za Józefa na wyraźną wolę Bożą. Święci małżonkowie postanowili żyć jak brat i siostra, w dozgonnem dziewictwie. Takie małżeństwo nazywa się małżeństwem ewangelicznem lub też Józefowem.
  
       W kilka miesięcy po zawarciu ślubów posłał Pan Bóg Archanioła Gabryela do Najśw. Maryi Panny, aby jej zwiastował, że pocznie w żywocie i zostanie Matką Syna Bożego. Zstąpił Duch św. na przyszłą Matkę Syna Bożego i poczęła w żywocie. Marya nic nie mówiła swemu mężowi o tych tajemnicach Bożych. Kiedy po trzech miesiącach wróciła od swej krewnej, św. Elżbiety, spostrzegł Józef, że oblubienica jego mimo ślubu dozgonnej czystości spodziewać się może macierzyństwa; zasmucił się bardzo, bo nie chciał żadnego podejrzenia rzucać na Maryą. Tłoczyły mu różne myśli do głowy, których nie mógł się pozbyć. Z jednej bowiem strony nie mógł nic złego przypuszczać o swej żonie, którą znał z anielskiej czystości, z drugiej zaś strony, nie znając tajemnic Bożych, nie mógł sobie spodziewanego macierzyństwa wytłomaczyć. Aby nie być wobec prawa żydowskiego wspólnikiem Maryi, postanowił ją opuścić.
  
       W tej bezradności pocieszył i objaśnił go Pan Bóg przez Anioła, który ukazał mu się we śnie i rzekł do niego: "Józefie, synu Dawidów, nie bój się przyjąć Maryi, małżonki twej, albowiem co się w niej urodziło, jest z Ducha świętego. A porodzi syna i nazwiesz imię jego Jezus, albowiem on zbawi lud swój od grzechów ich" (św.Mat.1.20.21). Jaka radość zapanowała w sercu świętego Józefa! Jaką czcią otaczał tę przedziwną Panienkę, która w żywocie swem nosiła Pana nieba i ziemi!
  
       Naonczas nakazał cesarz Augustus ogólny popis ludności w całem swem państwie. A że Palestyna należała do cesarstwa rzymskiego, więc i jej mieszkańcy musieli się poddać rozporządzeniu władzcy. Każdy miał obowiązek pójść celem zapisu do miasta swego urodzenia. Józef musiał się więc udać do Betleem. Lecz był to czas, w którym Marya lada dzień spodziewała się rozwiązania. Długo więc namyślał się Józef, czy wziąść ją ze sobą na daleką drogę w obawie przed zmęczeniem i utrudzeniem; znał znowu przepowiednią, że Zbawiciel miał się narodzić w Betleem; ten wzgląd może wpłynął na to, że zabrał Maryę ze sobą.
  
       Kiedy przybyli do Betleem, biedny Józef szukał przytułku, bo wszystkie gospody były zajęte. Z największą boleścią musiał zaprowadzić Maryą za miasto do lichej chaty, której pasterze używali niekiedy jako stajni. Była próżna. Tutaj porodziła Marya Dzieciątko. Któż opisze radość świętego Józefa, gdy mógł pierwszy powitać w nowonarodzonem Dzieciątku Zbawiciela Boga-Człowieka? On to pierwszy wziął Jezusa na ręce i przyciskał do serca. Któż opisze radość świętego opiekuna nowonarodzonego Dzieciątka, gdy widział, jak pastuszkowie idąc za głosem Aniołów przyszli pokłonić się, gdy ujrzał mędrców ze wschodu przy żłóbku, który służył za posłanie i kolebkę dla Jezusa.
  
       Czterdzieści dni po narodzeniu Jezusa udaje się św. Józef z Maryą i Dzieciątkiem do Jeruzalem, by tam je jako pierworodne w świątyni ofiarować Panu Bogu, a zarazem wykupić w myśl prawa mojżeszowego od służby przy świątyni. Nowy miał go spotkać niebawem smutek. Oto pewnej nocy ukazał mu się Aniół Pański i rzekł do niego te mniej więcej słowa: "Wstań a nie ociągaj się, unoś Pacholę i Matkę Jego; idź do Egiptu, a mieszkaj tam, póki ci nie obwieszczę. Bo oto Heród nastawa na życie Dzieciątka, trzeba więc ratować życie Jego ucieczką".
  
       Tej samej nocy zabrał Józef posłuszny rozkazom Bożym Maryą i Dziecko i puścił się w drogę. Szedł w krainę nieznaną, pogańską, daleko od swej ojczyzny, wśród ciemnej nocy, bez przewodnika, uchodząc w obawie, by lada chwilę nie napadli go siepacze Heroda i nie wydarli mu Dziecka, które mu Opatrzność Boska powierzyła. Ile strachu, bojaźni, niewczasu wyżył tu ów mąż sprawiedliwy! Długo mieszkał Józef jako cudzoziemiec i wygnaniec z ojczyzny w obcym kraju egipskim, zarabiając ciężką pracą rąk swych na utrzymanie rodziny.
  
       Umarł Heród; Pan Bóg objawił Józefowi, by wrócił napowrót do ojczyzny. Święty opiekun wziął znowu Żonę i Dziecko i wybrał się w daleką podróż do domu. Lecz bojąc się, by Archelaus, następca Heroda w Judei, nie prześladował Jezusa, ominął Betleem; osiadł za głosem Anioła Bożego w Nazarecie. Tutaj pozostał aż do swej śmierci, utrzymując swą pracą Najświętszą Rodzinę. Tutaj w największem szczęściu służył Jezusowi, który był mu poddanym i nazywał go ojcem Swym.
  
       Rokrocznie chodził na święta do świątyni jerozolimskiej według prawa Mojżeszowego. Kiedy Jezus miał lat dwanaście, zabrał Go Józef po raz pierwszy ze sobą. W tłumie pielgrzymów zginął Boży Chłopiec z oczu Swych Rodziców. Z jaką obawą szukał Go troskliwy Józef! Dopiero trzeciego dnia znalazł Go w świątyni między doktorami i zdumiał nad mądrością Chłopięcia, którą i uczeni żydowscy podziwiali.
  
       Tyle mniej więcej wiemy z życia św. Józefa wedle opowiadania Świętych Ewangelistów.
  
       Podanie powiada że św. Józef umarł mając lat 70 na ręku Jezusa w obecności swej Oblubienicy, Przenajświętszej Maryi dnia 19. marca. Jaka cudowna śmierć umierać na ręku samego Jezusa! Dlatego czci też Kościół Boży św. Józefa jako Patrona dobrej śmierci. Ciała jego nigdy nie znaleziono; grób św. Józefa pokazują w dolinie Józafata pod Jerozolimą. Pobożna legenda mówi, że św. Józef cudownie wskrzeszony przy Zmartwychwstaniu Pana Jezusa, z duszą i ciałem został wzięty do Nieba.
  
       Papież Pius IX. ogłosił św. Józefa dnia 8. grudnia 1870 Patronem całego Kościoła Bożego. W szczególności zaś jest św. Józef Patronem młodzieży, małżonków, rękodzielników i towarzystw czeladzi.

       Nauka

       Święty Józef, ów "mąż sprawiedliwy", jak go nazywa Pismo św., to wzór życia naszego. Przypatrzmy mu się bliżej: W jednym ręku trzyma lilię białą, ów symbol najpiękniejszej z cnót, bo czystości; w drugim ręku trzyma Dzieciątko i tuli Je do siebie. Oto obraz życia naszego. Czystość żywota i obecność Jezusa, oto życie "mężów sprawiedliwych" na świecie.
  
       Ilekroć nieszczęścia grożą temu ukochanemu przez niego Jezusowi, tyle razy posłuszny rozkazom objawień Bożych i własnego sumienia mimo największych trudności stara się ominąć i usunąć owe niebezpieczeństwa, które mu grożą utratą Jezusa. Raz to ucieczką broni sie przed utratą ukochanego Dziecięcia, drugi raz znowu omija miejsca niebezpieczne, bojąc się, by go nie utracił. Kiedy spotkało go nieprzewidziane nieszczęście, że na chwilę utracił Jezusa, z jakąż to boleścią szukał Go przez trzy dni, szukał, aż Go nie znalazł.
  
       Ile razy przystępujemy do stołu Pańskiego, w sercu swem mamy tego samego Jezusa, którego tulił św.Józef do serca swego. Obyśmy tak samo, jak św. Józef, starali się omijać te niebezpieczeństwa grzechu, które grożą utratą Jezusa i wyrzuceniem Go z serc naszych. Słuchajmy tutaj głosu natchnień Bożych i sumienia swego. Uciekajmy i my, jako św. Józef, z niebezpiecznych miejsc grzechu, chrońmy się, choćby ucieczką przed upadkiem. Uciekajmy od złych towarzystw, od złych domów, od złych ludzi. A jeżelibyśmy mieli to nieszczęście i utracili Jezusa, szukajmy Go, szukajmy jak św. Józef w świątyni... tam Go znajdziemy przy konfensyonale i przy Ołtarzu.


Za: "ŻYWOTY ŚWIĘTYCH PAŃSKICH" - Poznań, dnia 10 lutego 1908.
Na podstawie kalendarza kościelnego z uwzględnieniem dzieła ks. Piotra Skargi T.J.
oraz innych opracowań i źródeł na wszystkie dni całego roku ułożył
Ks. Władysław Hozakowski

       * * *

      

 

       Święty Oblubieniec Najświętszej Maryi Panny i Opiekun Jezusa

 

       * * *

 

      


(...)
Święty Józef jest Patronem Kościoła powszechnego, licznych zakonów, krajów, m.in. Austrii, Czech, Filipin, Hiszpanii, Kanady, Portugalii, Peru, wielu diecezji i miast oraz patronem małżonków i rodzin chrześcijańskich, ojców, sierot, a także cieśli, drwali, rękodzielników, robotników, rzemieślników, wszystkich pracujących i uciekinierów. Wzywany jest także jako patron dobrej śmierci.

W ikonografii św. Józef przedstawiany jest z Dziecięciem Jezus na ręku, z lilią w dłoni. Jego atrybutami są m. in. narzędzia ciesielskie: piła, siekiera, warsztat stolarski; bukłak na wodę, kij wędrowca, kwitnąca różdżka (Jessego), miska z kaszą, lampa, winorośl.

 

       * * *

 

      

 

       „Pójdźcie do Józefa!”

 

      

      

 

       Litania do Świętego Józefa


Kyrie, eleison. Chryste, eleison. Kyrie, eleison.
Chryste, usłysz nas. Chryste, wysłuchaj nas.
Ojcze z Nieba, Boże,   zmiłuj się nad nami.
Synu, Odkupicielu świata, Boże,   zmiłuj się nad nami.
Duchu Święty, Boże,   zmiłuj się nad nami.
Święta Trójco, Jedyny Boże,   zmiłuj się nad nami.

Święta Maryjo,   módl się za nami.
Święty Józefie,   módl się za nami.
Przesławny potomku Dawida,   módl się za nami.
Światło Patriarchów,   módl się za nami.
Oblubieńcze Bogarodzicy,   módl się za nami.
Przeczysty stróżu Dziewicy,   módl się za nami.
Żywicielu Syna Bożego,   módl się za nami.
Troskliwy obrońco Chrystusa,   módl się za nami.
Głowo Najświętszej Rodziny,   módl się za nami.
Józefie najsprawiedliwszy,   módl się za nami.
Józefie najczystszy,   módl się za nami.
Józefie najroztropniejszy,   módl się za nami.
Józefie najmężniejszy,   módl się za nami.
Józefie najposłuszniejszy,   módl się za nami.
Józefie najwierniejszy,   módl się za nami.
Zwierciadło cierpliwości,   módl się za nami.
Miłośniku ubóstwa,   módl się za nami.
Wzorze pracujących,   módl się za nami.
Ozdobo życia rodzinnego,   módl się za nami.
Opiekunie dziewic,   módl się za nami.
Podporo rodzin,   módl się za nami.
Pociecho nieszczęśliwych,   módl się za nami.
Nadziejo chorych,   módl się za nami.
Patronie umierających,   módl się za nami.
Postrachu duchów piekielnych,   módl się za nami.
Opiekunie Kościoła świętego,   módl się za nami.

Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata, przepuść nam, Panie.
Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata, wysłuchaj nas, Panie.
Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata, zmiłuj się nad nami.

K. Ustanowił go panem domu swego.
W. I zarządcą wszystkich posiadłości swoich.

Módlmy się. Boże, Ty w niewysłowionej Opatrzności wybrałeś świętego Józefa na Oblubieńca Najświętszej Rodzicielki Twojej, † spraw, abyśmy oddając mu na ziemi cześć jako opiekunowi, * zasłużyli na jego orędownictwo w niebie. Który żyjesz i królujesz na wieki wieków. Amen.

 

 


.

19 komentarzy

avatar użytkownika intix

3. Św. Józef - Patron spraw wszelkich



Znalezione obrazy dla zapytania Święty Józef - obrazy

Wielkość św. Józefa uznawana jest od wczesnych lat istnienia Kościoła. Chociaż Ewangelie podają nam tylko pewne fakty z życia św. Józefa, żywo natomiast zajmują się Świętym apokryfy, to jednak jego kult, wzmianki pełne jego czci spotykamy dopiero w pismach Orygenesa (253 r. po Chr.), św. Ambrożego (397 r. po Chr.), św. Jana Chryzostoma (407 r. po Chr.), św. Hieronima (420 r. po Chr.), św. Augustyna (430 r. po Chr.). Wielu innych Świętych odprawiało nabożeństwa ku czci św. Józefa, ponieważ przypisywali mu moc otrzymywania łask za jego pośrednictwem. Mimo że żadne z jego wypowiedzi nie są spisane w Ewangelii, to jednak Święci mieli wiele do powiedzenia na temat św. Józefa. Oto zbiór takich wypowiedzi odzwierciedlających wielki szacunek, jakim inni darzyli Świętego.

Św. Alfons Liguori (1787 r.), założyciel Redemptorystów, pisał o św. Józefie i jego służbie Jezusowi i Maryi: „Każdy musi wiedzieć, że po Matce Bożej, św. Józef jest ze wszystkich świętych najukochańszy Bogu. Ma on dzięki temu wielką siłę Pana w sobie i może uzyskać łaski dla swoich wyznawców”.

Św. Teresa z Avila (1582 r.), reformatorka Karmelu, w księdze życia napisała: „Obrałam sobie za orędownika i patrona chwalebnego św. Józefa, usilnie jemu się polecając. I poznałam jasno, że jak w tej potrzebie, tak i w innych pilniejszych jeszcze, w których chodziło o cześć moją i o zatracenie duszy, Ojciec ten mój i Patron wybawił mnie i więcej mi dobrego uczynił, niż sama prosić umiałam. Nie pamiętam, bym kiedykolwiek aż do tej chwili prosiła go, o jaką rzecz, której by mi nie wyświadczył. Jest to rzecz zdumiewająca, jak wielkie rzeczy Bóg mi uczynił za przyczyną tego chwalebnego Świętego, z ilu niebezpieczeństw na ciele i na duszy mnie wybawił... Chciał nas Pan przez to upewnić, że jak był mu poddany na ziemi opiekunowi i mniemanemu ojcu swojemu, który miał prawo Mu rozkazywać - tak i w niebie czyni wszystko, o cokolwiek on Go prosi”.

Św. Franciszek Salezy (1622 r.) pisał: „Błogosławiona Dziewica była dzieckiem i św. Józef wiedział o tym doskonale, ale on także wiedział, że była Ona święta, czysta i anielska, i nie mógł sobie wyobrazić Jej winnej popełnienia grzechu:, dlatego też pozostawił Ją osądowi Bożemu. Dlaczego tak uczynił? Nowy Testament jasno o tym mówi, ponieważ «był on człowiekiem sprawiedliwym» (Mt 1, 19). Człowiek sprawiedliwy, kiedy nie może znaleźć wytłumaczenia czynów lub intencji kogoś, kogo bardzo poważa i szanuje, nie potępia go, lecz pozostawia sądowi Bożemu”.

Św. Jan Damasceński (750 r.): „Bóg obdarzył św. Józefa miłością, troskliwością i władzą ojcowską nad Jezusem. Dał mu uczucia ojcowskie, dzięki którym mógł strzec Go z wielką miłością; troskę ojcowską, aby mógł opiekować się Nim bardzo pieczołowicie, oraz ojcowską władzę, by być pewnym, że będzie posłuszny we wszystkim, co Mu zaleci”.

Św. Piotr Julian Eymard (1868 r.), założyciel Zgromadzenia Kapłanów od Najświętszego Sakramentu, o św. Józefie pisał następująco: „Św. Józef jest patronem życia rodzinnego. Pozostał zjednoczony z Bogiem pomimo pełnienia różnych codziennych prac i obowiązków. Trzymając w ręku piłę i hebel, robił nosidła i pługi, jednocześnie wznosząc swe serce ku niebu. Zawsze był gotów słuchać Jezusa i otrzymywać Jego łaski”.

Św. Bernardyn ze Sieny (1444 r.) rozważał na temat św. Józefa takimi słowami: „Nie ulega wątpliwości, że Chrystus wynagradza św. Józefa teraz nawet więcej, kiedy jest on w niebie, aniżeli był on na ziemi. Nasz Pan, który w życiu ziemskim miał Józefa jako Swego ojca, z pewnością nie odmówi mu niczego, o co prosi on w niebie”.

Św. Bernard z Clairvaux (1153 r.): „Od niektórych Świętych otrzymujemy pomoc w szczególnych sprawach, ale od św. Józefa pomoc jest udzielana we wszystkich, a poza tym broni on tych wszystkich, którzy z pokora zwracają się do niego”.

Jan Paweł II: „Bóg wybrał Józefa na małżonka Maryi właśnie po to, by zapewnić Jezusowi ojcowską opiekę”.

Oprac. A. Felenzer
Niedziela w Chicago 12/2004

avatar użytkownika intix

4. KAZANIE

KAZANIA O MĘCE PAŃSKIEJ
III. KAZANIE
UCZESTNICTWO ŚW. JÓZEFA W KRZYŻU (1)
KS. ANTONI LANGER SI

Treść: Krzyż i cierpienie jest drogą, którą mądrość Boża prowadzi wybranych swoich do świętości. W ogniu cierpień wewnętrznych ukształtowała się niezrównana świętość Józefa, osobliwie zaś wzrosły trzy jego cnoty: wiara, nadzieja i miłość. W męczeństwie Józefa św., podobnie jak i w Męce Chrystusa, trzy przede wszystkim odznaczają się rzeczy: czystość jego cierpień, trwałość ich i pełność. – I. W czystości jego cierpień przebija się heroiczność wiary. Józef, choć sprawiedliwy i niewinny, jednak cierpi wiele, a cierpi, litując się nad ubóstwem i prześladowaniem Jezusa, którego w dziecięcej Jego postaci Bogiem być uznaje. – II. Trwałość cierpień, ani na chwilę nie opuszczających Józefa aż do końca życia, wydoskonala w nim niezachwianą nadzieję w Opatrzność Bożą. – III. Miłość wieńczy pełnię cierpienia. Ta miłość ku Chrystusowi Panu, która była w Józefie bardzo wielka, potęgowała niewypowiedzianie jego niekrwawe męczeństwo serca. – Zachęta do ufności w pomoc św. Józefa.
––––––––––––
"Przepowiadamy Chrystusa ukrzyżowanego, Żydom wprawdzie zgorszeniem, a Grekom głupstwem, lecz samym wezwanym... mocą Bożą i mądrością Bożą". 1 Kor. I, 23-24.


       Tajemnica ukrzyżowanego Chrystusa, powód zgorszenia dla niewiernych Żydów, przedmiot wzgardy dla rzekomo oświeconych, a w gruncie rzeczy zaślepionych pogan, jest w oczach chrześcijanina arcydziełem mądrości i potęgi Bożej.

       I rzeczywiście, podczas gdy widome Człowieczeństwo straszne cierpi męki, niewidzialne Bóstwo Jezusa spełnia najwspanialsze cuda; każde owszem cierpienie, każda poszczególna sromota, jaką Żydzi Zbawcę chcą okryć, jest chwalebnym zwycięstwem nad potęgą piekieł. Niezwyciężona mądrość i potęga Boża umie do spełnienia swych zamiarów zaprządz samą zbrodnię i przewrotność wrogów. O, jakże sprawdza się tu słowo Apostoła, że wybrał Bóg głupstwa świata, aby zawstydził mądre, a mdłe świata Bóg wybrał, aby zawstydził mocne, i podłe świata i wzgardzone wybrał Bóg, aby zniszczył to, co u świata jest pełne chwały (2). Spojrzyjcie na krzyż! Przez długie wieki był kaźnią hańbiącą zbrodniarzy, dziś jest symbolem tryumfu – i miliony serc otaczają go najgłębszą czcią i miłością gorącą; dla Jezusa osobliwie miał być pogardy przyczyną – czym się stał? Duch Boży daje nam odpowiedź: Sam się poniżył, stawszy się posłusznym aż do śmierci, a śmierci krzyżowej, dlaczego i Bóg wywyższył Go i darował Mu imię, które jest nad wszelakie imię (3).

       Ta sama zasada była i prawem uświęcenia, które Chrystus Pan wybranym nałożył: krzyż w Jego szkole stał się modłą doskonałości i drogą wiecznej chwały. Uczy nas o tym wyraźnie Paweł św., że tylko ten będzie ukoronowany wieczną chwałą, który w swej duszy ukształtował Jezusa i stał się wiernym obrazem Ukrzyżowanego: Które przejrzał i przeznaczył, aby byli podobni obrazowi Syna Jego (4). Stąd im większy stopień doskonałości, do jakiego nas łaska Boża woła, tym cięższy krzyż i liczniejsze utrapienia, którymi nas doświadcza. Sam Chrystus Pan dokładnie o tym świadczy, gdy powołując Pawła św. na godność Apostoła i do onej wielkiej z nią złączonej doskonałości, jako przyczynę wywyższenia podaje wielki krzyż mu zgotowany: Ten mi jest naczyniem wybranym... bo mu ja ukażę, jak wiele potrzeba mu cierpieć dla imienia mego (5).

       Ale zapyta ktoś: jak to? więc miłość Boża nie zna już innego narzędzia do uświątobliwienia wybranych, nad krzyż pełen hańby i sromu? czy może Bóg tak wielką radość znajduje w jękach swego ludu? – Tak jest, najmilsi! krzyż każdy przynosi wprawdzie ze sobą boleść i cierpienie – nad tymi Pan Bóg się nie cieszy; ale raduje się Boskie Jego serce, gdy w duszach strapionych z krzyża potrójne wykwita życie – życie wiary, nadziei, miłości. Serce świętych to wspaniała świątynia Bóstwa, wspierająca się na tych trzech cnotach, niby na trzech filarach. I właśnie rylcem niejako, który je wewnątrz nas rzeźbi, są strapienie i boleść. O! ileż trzeba znojów i pracy, by ten gmach w duszy wystawić! ileż wzgardy i prześladowania, ucisków i cierpień, by przyozdobić cudowną przystań Ducha Świętego w sercu człowieka! Im większy Święty, tym przez większy ogień utrapień Pan Bóg go przepuszcza. Pocieszająca to prawda. Chciałbym ją uwydatnić na wielkim, dziś nam uroczystującym Świętym.

       Jakkolwiek bowiem w naukach naszych mamy się zająć Jezusem cierpiącym, jednakże i wysoka cnota w cierpieniu Józefa św. woła, byśmy ją też dzisiaj sławili. Józef św., ukrzyżowany nie na ciele, ale na duszy, tak, że po Chrystusie Panu i Pannie Najświętszej słusznie mu się najbliższa palma męczeństwa należy – oto przedmiot, który w szereg rozważań o Męce Pańskiej wpleciemy. Pokażę wam, jak serce Józefa św. w ogniu cierpień ukształtowało się w przepiękną Bożą świątynię, wspartą na niezachwianej wierze, bezgranicznej ufności i wielkiej miłości. W Męce Chrystusowej trzy przede wszystkim odznaczają się rzeczy; czystość Jego cierpień, trwałość ich i pełność. Podobnież i wewnętrzne męczeństwo św. Józefa te same nosi znamiona. a) W czystości jego cierpień przebija się heroiczność wiary; b) ich trwałość wydoskonala niezachwiana nadzieja, c) a miłość wieńczy pełnię cierpienia.

       Oto treść dzisiejszego rozmyślania. Jakiż zaiste wzniosły przykład dla nas w Józefie św.! By więc godnie go naśladować, udajmy się wpierw o pomoc do Najsłodszego Serca Boskiego Zbawcy. Z tej szkoły cierpliwości czerpmy gorącą modlitwą dar zrozumienia, rozmiłowania się i naśladowania cnót Jezusowego Piastuna. Prośmy o tę łaskę przez orędownictwo Maryi, by nam Ona ukazała skarby cnót swego Oblubieńca, jakie wraz z Nią zebrał na bolesnej drodze cierpień tego życia. – Zdrowaś Maryjo.

I.

       Pierwsze znamię cierpień Chrystusowych to ich  c z y s t o ś ć. W całej historii, opisującej nam bolesną drogę od Betlejem aż do Golgoty, nie masz śladu winy. Sam sędzia pogański uznaje i publicznie ogłasza niewinność Jezusa. Jest to niewinny Baranek, który nosi winę Swych braci; Kapłan, który Ofiarą Krwi własnej niszczy grzechy świata. Albowiem przystało – mówi Apostoł – abyśmy takiego mieli najwyższego Kapłana, świętego, niewinnego, niepokalanego, odłączonego od grzeszników, i który się stał wyższy nad niebiosa (6).

       Ta sama niewinność towarzyszy też Józefowi św. na drodze utrapień. Niepojęta ona zaiste – i nie dziw! Józef bowiem święty to nie naczynie wybrane, jak Paweł św., by nosić tylko imię Chrystusowe przed narody i królmi i syny Izraelskimi – ale naczynie wybrane, któremu Bóg powierzył największe, najczystsze, najświętsze skarby nieba: Syna Swego Jednorodzonego, Świętego świętych, i panieńską godność Niepokalanej Dziewicy. Tym wyniesieniem Józefa mierzyć też należy i jego niewinność. By pojąć ją, trzeba zgłębić pełnię świętości Syna Bożego, niebieską krasę czystości Najświętszej Matki zrozumieć. Ach! jakiż rozum zbliżyć się do nich potrafi?... Jakże więc czystą, świętszą od Aniołów musiała być dusza Józefa św.!

       Ale cierpienie to probierz świętości. Jeżeli więc Paweł św. tyle musiał cierpieć dla Imienia Chrystusowego, będąc Mu tylko wybranym naczyniem, oh! najmilsi, ileż wycierpi Józef św., bez porównania wyższy w godności od Apostoła narodów. Jakoż, ledwo Bóg go wybrał, a już chodzić począł z Chrystusem drogą wzgardy i opuszczenia, drogą ubóstwa i troski, drogą gorzkich prób i trwogi rozdzierającej serce. Jeszcze się Zbawca nie narodził, a już Józef św. z Nim i dla Niego zbiera pogardę. Spójrzcie na Betlejem. Puka od podwoi do podwoi, prosząc o gościnę, a wszędzie tylko szorstką odmowę spotyka; przyszedł do swoich, a swoi go nie przyjęli. Niebawem rodzi się Zbawca. I oto znowu znak, któremu sprzeciwiać się będą. Zazdrość Herodowa szuka wprawdzie Dziecięcia, ale ona niemniej dotyka Józefa św. Uciekać musi bez zwłoki w ziemie dalekie, gdzie między ludem pogańskim czeka go większe jeszcze ubóstwo, większa zelżywość i wzgarda. Oh, najmilsi! jakiż to kielich goryczy dla czułego serca Józefa – kielich, który mu przecie i nadal towarzyszem będzie. Ach, jakże pełen niedostatku ten domek egipski, a później nazaretański! ileż tu ojcowskie serce Józefa nie wycierpiało, nie mogąc Dziecinie zapewnić odpowiedniego życia! A przecie to ten, którego Bóg sam zowie sprawiedliwym (7).

       Gdzież więc źródło tych cierpień? O, nie pytajcie! Wiara, wiara heroiczna je ożywiała – z niej one tryskały. Józef św. patrzał na Jezusa... zamiast słów, pełnych mądrości, widział tylko ciche łzy i słyszał dziecięce westchnienia; zamiast zdumiewających cudów wszechmocy, otoczony był znakiem słabości; nie widział jeszcze nawet tej chwały, która Jezusa na Krzyżu otaczała, gdy martwa natura Bóstwo Jezusowe stwierdziła – ale mimo tego silnie wierzył, że to Dziecię ubożuchne, odepchnięte przez wszystkich i w ucieczce szukające zbawienia, jest Królem nieba i ziemi, rozkoszą Boga i Aniołów, źródłem piękności i skarbów; wierzył, że Ono jest mądrością Bożą, która uczyła przez wieki proroków; wierzył nareszcie, że Ten, co wraz z nim trudził się ciesiołką, skinieniem woli świat stworzył i tylu wdziękami go ubogacił.

       O heroizmie wiary, przewyższający wiarę Piotra, który tylekroć był świadkiem Bożej mocy i chwały Jezusa! heroizmie, większy nad wiarę Pawłową, obudzoną siłą mocy Zmartwychwstałego, potężniejszy nad wiarę Męczenników, którzy tyle cudów Chrystusowych widzieli i sami w Jego imieniu działali! Józef św. świadkiem był tylko upokorzeń i niedoli Jezusa, jednakże w duchu wiary nie zawahał się bark podstawić pod Krzyż Odkupiciela. On cierpiał, a cierpiał dlatego, że był złączony z Chrystusem przez Wiarę. Nie będąc jeszcze świadomym Bożych tajemnic, opuścić chciał Zbawcę; skoro jednak uwierzył słowom Anielskim, już go odeń nic oderwać nie mogło. Szedł za Jezusem, dźwigał Jego Krzyż, poddawał się z radością i dziękczynieniem wszelkim cierpieniom.

       Jakże my mali jesteśmy wobec tego heroizmu Józefowego cierpienia!... Postąpmy wszakże dalej w rozważaniu życia Opiekuna Jezusa.

II.

       W Męce Pańskiej drugie uwydatnia się znamię – jej  d ł u g o ś ć. Z narodzeniem Chrystusa rozpoczyna się historia Jego cierpień – owszem, ona je poprzedza. W całym życiu Jezusa spotykamy tylko ubóstwo, poniżenie, prześladowania, zazdrość i zaciętą nienawiść, która czyhała na Jego sławę i życie nawet, aż do chwili, w której na drzewie krzyża opuszczony przez Ojca, odstąpiony przez uczniów i przyjaciół, wyszydzony przez wrogów, oddał Ojcu ducha.

       Ta sama też dola była udziałem Józefa. Był on naczyniem Bożym wybranym. Toteż ledwo go Bóg uczynił Oblubieńcem najczystszej Matki Syna Swojego i powiernikiem Tajemnic, już Józef ogrójec swój znalazł. Tajemnica Bożej miłości, spełniona w nieskalanym łonie Najświętszej Dziewicy, a osłoniona przed nim milczeniem doświadczającym ze strony Boga i pokorą Maryi, była dlań powodem walki, nad którą cięższej nie znajdziesz, bo walki duchowej, tym dotkliwszej dla niego, iż w grę tu wchodziła wysoka miłość i szacunek dla nieskalanej cnoty Maryi. Anioł tylko mógł znękane serce Józefa pocieszyć, co też istotnie uczynił, na to wszakże tylko, by je do nowych przygotować strapień. Ubóstwo stajenki, złowrogie Symeonowe proroctwo, trwoga przed morderczą Heroda ręką – to tylko cząstka zaledwie tych trudów i obaw, które Józef św. przeszedł wśród niebezpiecznej ucieczki do Egiptu i długoletniego tam pobytu, przepełnionego niedostatkiem, urąganiami i szyderstwami. A cóż dopiero mówić, najmilsi, o ubożuchnym domku Nazaretańskim, w którym znowu ochłodą był krzyż, coraz cięższy i dotkliwszy, aż do utraty Boskiej Dzieciny w Jerozolimskiej pielgrzymce? I tak płynęło dzień po dniu życie, w którym Józef św. smutkiem obarczony rozmyślał, co może więcej ofiarować Panu nad swe krzyże i własne cierpienia.

       A pośród tych długotrwałych walk, jak u Jezusa, tak i u Józefa św. widzimy stałość niezachwianą. Serce jego podobne do niewzruszonej skały wśród burzliwego oceanu. Spokój w nim dziwny panuje. Żadna pogarda go zachwiać, żadna niedola osłabić nie zdoła; sama nawet gorycz krzyża jest mu najsłodszą pociechą, bo ją cierpi dla Jezusa. I skądże, pytam, ta stałość nieugięta brzemieniem tylu cierpień? Ach! ona tryska z ufności w Opatrzność Bożą, z tego silnego przekonania, że ani włos z głowy nie spadnie bez woli Ojca Niebieskiego. Tak jest, ufność oświecona wiarą, że wielka to chwała cierpieć dla Niego, ufność ożywiona przykładem Maryi, Jej miłością wzmocniona, ten heroizm ducha u Józefa św. zrodziła. O! cóż to za błogie chwile dla niego, gdy słodkie spojrzenie Maryi mówiło mu niejako do duszy: To wszystko – wszystko dla naszego Jezusa!

       Ufność w rzeczy samej to charakterystyczna cnota św. Józefa. Kiedyż to bowiem my najłatwiej ufność tracimy, czy nie wtedy, gdy chłostą i uciskiem, krzyżem i kaźnią Pan nas nieustannie doświadcza? gdy utrapienie jedno ściele niejako drogę drugiemu? gdy przyszłość w tak czarnych zakryta obłokach, że ani promyk nadziei tej ciemności duszy nie rozjaśni światłem pociechy? Ach! jakże łatwo wtedy człowiek, nieodstępnym tym smutkiem przygnębiony, zapomina o dobrotliwej Bożej Opatrzności, o cierpieniach Jezusa, o Maryi, tej miłościwej Matce utrapionych! jak łacno, zanurzony we własnej boleści, narzeka tylko, że Bóg go opuścił, że nie ma dlań miłosierdzia, litości, ba – bluźni nawet Ojcowskiej ręce Bożej, która doświadcza jedynie, by ukoronować cnotę chwałą i szczęściem wiecznym. Słabością naszą, upadającą pod brzemieniem krzyża, mierzmy heroizm ufności Józefowej – mierzmy miarą tej ufności, jaką Bóg sam złożył w Józefie, gdy pieczy jego skarby nieba powierzał.

       O! gdyby serce nasze było pełne tej ufności, którą się odznaczał Opiekun Jezusa, z jakimże zaprawdę spokojem moglibyśmy we wszelkich strapieniach wołać z Prorokiem: W Tobiem, Panie, nadzieję miał, niech nie będę zawstydzon na wieki (8).

III.

       Lecz nie tu koniec świętości ukrytej w pokornym sercu Józefa św. Cudowną jest jego wiara, dziwną nadzieja, ale nadmiarem cudów jest jego miłość ku Jezusowi. Ach, gdybym mógł wam ją określić! Nie – to niepodobna, bo ona w nieskończoność sięga. Rzucę więc przynajmniej słaby promyk na nią, a z godności, do jakiej Bóg wyniósł Józefa św., poznamy cały tej miłości ogrom.

       Gdy Chrystus Pan powierzał Kościół Piotrowi, domagał się odeń po trzykroć oświadczenia miłości i to większej od miłości reszty Apostołów: Szymonie Janów, miłujesz mię więcej niźli ci? (9). Jeżeli Chrystus tak upominał się o miłość tego, któremu Kościół powierzał, o ileż gorętszą musiał Bóg rozniecić miłość w sercu tego, któremu oddał ulubionego Syna w opiekę? Miłość, jaką sam kochał Syna Swego, przelał niejako w serce Józefa – miłość najwyższą, cudowną, nieograniczoną – miłość niższą tylko od miłości Maryi. Miłość serca pełnego łaski, w którym przedziwna miłość ojcowska i boska wzajem się łączyły i przenikały – ach! co to za przepaść niezgłębionego ukochania! Owoż zmierzcie ją, jeśli możecie; pojmijcie, co niepojęte!

       Wszelako inne jeszcze, łatwiejsze do zrozumienia, wskażę wam miłości Józefowej znamię.

       Miarą ukochania jest zawsze cierpienie dla umiłowanego i za umiłowanego. I oto Józef św. ile nie wycierpiał dla Chrystusa i za Chrystusa! Zali istotnie pełność jego cierpień nie zbliża się do pełności cierpień Chrystusowych? Ach! jakże bogata była Męka Jezusowa w boleści i smutki! Nie było członka w Świętym Jego Ciele, któryby nie był zraniony; zmysł każdy cierpiał niewypowiedzianie, duszę przepełnia gorycz na widok wzgardy ludzkiej, szatańskiej nienawiści, obrażonej zazdrości i opuszczenie tak wielkie, że z piersi Jezusa wydarł się ów okrzyk boleści: Boże mój, Boże mój, czemuś mię opuścił? (10).

       Zaiste, wielkie jak morze było skruszenie Chrystusa! Józefa cierpienie prawda, nie dosięga tej miary, ale bo też i boleść Maryi pod krzyżem jej nie dorównała. Jednakże jak boleść Maryi na Kalwarii przewyższyła wszelkie udręczenia ludzi, tak męczeństwo Józefa św., obejmujące całe życie jego, niepojęte jest i niewysłowione.

       Patrzcie tylko na ubóstwo jego. Małe to słówko: ubóstwo – ale brzemienne w trudy, w uciski, w niedostatki, w smutki i troski, osobliwie dla ojcowskiego serca pełnego miłości. Ubóstwo – to dla Józefa niekrwawe męczeństwo. Patrzcie na niski stan i położenie jego – oh! to nowe niewyczerpane źródło wzgardy i upokorzeń wszelkiego rodzaju! Ale to jeszcze niczym.

       Przypomnijcie sobie pierwszą boleść, kiedy to najczystszą Oblubienicę postanowił opuścić. Cóż to za męczarnia serca! Przy Maryi miał raj pełen niebieskich słodyczy; a przecie obowiązek sumienia domagał się od niego wyrzeczenia się tak błogiego życia. Podobne, lecz nieskończenie większe męczarnie przebyło serce Józefa, gdy Boska Dziecina, idąc za wolą Ojca Niebieskiego, przez pozostanie w świątyni uwolniła się niejako z pod jego opieki. Jakże bolesnym uczuciem wezbrało wówczas serce Józefa! Nie była to nierozsądna bojaźń, by Dziecięcia nie spotkało jakie nieszczęście; przekonany był bowiem o Boskiej Jego mądrości i potędze. Lecz była to raczej ogromna boleść miłości, opuszczonej przez Umiłowanego – boleść bojaźni, która wyczekiwała bliskiej już godziny ofiarnej. Gdyby nie słabość umysłu i serca niezdolnego przejrzeć do dna tej strasznej ofiary, pokazałbym wam jeszcze gorycz boleści Józefa św., gdy mordercza ręka Heroda ścigała Dzieciątko. Oh, najmilsi! jednak te serca katusze wszelki umysł ludzki przechodzą, w żadnym słowie swego wyrazu nie znajdą. A co dopiero mam powiedzieć o owym nieustannym męczeństwie, wypływającym z ustawicznego wpatrywania się w Jezusa? Jego cierpienia odbijały się strasznym echem w sercu Józefa i ciężko je tłoczyły. On wiedział, że te krzyże tylko słabym zaczątkiem walk i ofiar przyszłych; rozumiał, że, jako zadanie, Bóg nań włożył, by na Ołtarz Krzyża przygotować Baranka Bożego. Duchem zespolony z Jezusem, sercem też dzielił każdy trud Jego, każdą zniewagę i boleść, wszystkie męczarnie, szyderstwa, urągania; owszem, on nie raz jeden, lecz nimi ustawicznie był przybijany do krzyża.

       O bezmiarze męczeństwa! Gdy inni Męczennicy w Jezusie czerpali pociechę i ulgę, Józef św., podobnie jak i Maryja Królowa Męczenników, tam raczej męki swe potęgowali! By pojąć ogrom męczeństwa Józefa, trzeba, najmilsi, dobrze zrozumieć wielkość jego miłości. Miłość mierzy się cierpieniem, a cierpienie miłością – i oto obydwoje u Józefa św. były w najwyższym, najdoskonalszym stopniu. Tak więc w kilku słowach skreślona przedziwna tajemnica miłości Józefa.

       A teraz, jakież w nas ten Święty obudzi wrażenie swą świętością, tylu doświadczoną cierpieniami? Czyż serca naszego nie napełni niezachwianą ufnością w jego opiekę i pomoc? Wszak on cierpieniami własnymi, dla Jezusa poniesionymi, tak blisko stanął Serca Jego Bożego, że ono mu niczego odmówić nie zdoła. Czyż zatem o litości jego ku nam mielibyśmy wątpić? O nie, najmilsi! tą samą miłością, jaką obejmuje Jezusa, i nas też on kocha, bośmy Chrystusowymi braćmi, zdobyczą i chwałą. Zresztą i on – jak mówi Paweł św. o Chrystusie Panu (11) – dlatego też cierpiał, by użalić się nad nami, wiedząc z doświadczenia, jak ciężkim brzemieniem jest krzyż.

       Dlatego, najmilsi, słuchajmy miłościwego głosu Opatrzności Boskiej, która nas w strapieniach do Józefa wysyła: Idźcie do Józefa! Tak, gdy brzemię grzechów, cięższe nad ziemskie strapienia, was gniecie, idźcie do Józefa! on was z tych strasznych wyswobodzi więzów. Gdy nawałnica pokus w sercu zahuczy, idźcie do Józefa! on was zasłoni potężną swą pieczą przed pociskami piekła. Gdy znowu pogarda, poniżenie, sromota na was natrą, idźcie do Józefa! on was obroni! umocni. Gdy ubóstwo z całym orszakiem trosk wam dokuczy w tej ziemskiej pielgrzymce, idźcie do Józefa! on wie, jakim ono ciężarem rodzicielskiemu sercu – u niego znajdziecie pociechę i pomoc.

       Tak – idźmy do Józefa wszyscy, zlejmy nań nasze troski. Wy, czyste dziewice, polećcie jego opiece anielski kwiat waszej niewinności, by nad nią czuwał, jak kiedyś nad niebiańską czystością Maryi. Ojcowie i matki! powierzcie mu najkosztowniejsze skarby z nieba wam powierzone, dusze dzieci waszych, by i one pod jego opieką rosły, jako Boża Dziecina, nie tylko w latach, ale w mądrości i łasce u Boga i ludzi. Wreszcie wszyscy, którzy jesteście obciążeni niedolą i smutkiem, upokorzeniem czy prześladowaniem, do niego się ucieknijcie; tam znajdziecie niewyczerpane skarby mocy i pociechy. A wszyscy, wszyscy bez wyjątku, zlećmy mu przede wszystkim ostatnią chwilę ziemskiej pielgrzymki, byśmy, jak on, mogli w słodkich objęciach Maryi, w rozkosznym pocałunku Jezusa oddać dusze Stwórcy. Niech on, wraz z Jezusem i Maryją, przy łożu naszym stanie, by nam z ciemności doczesnego życia oświecić drogę do wiecznej jasności nieba, z uciemiężającej niedoli pielgrzymstwa naszego przeprowadzić do rozkosznych zachwyceń niebieskiej ojczyzny, z nieustannych walk przenieść do słodyczy wiecznego pokoju i chwały na łonie Boga. Amen.


–––––––––––

Kazania ks. Antoniego Langera T. J., Kraków. NAKŁADEM WYDAWNICTW APOSTOLSTWA MODLITWY. 1903, ss. 216-226. (a)
(Pisownię i słownictwo nieznacznie uwspółcześniono).

Przypisy:
(1) Mówione w uroczystość św. Józefa d. 19 marca.
(2) 1 Kor. I, 27-28.
(3) Filip. II, 8-9.
(4) Rzym. VIII, 29.
(5) Dz. Ap. IX, 15. 16.
(6) Żyd. VII, 26.
(7) Mt. I, 19.
(8) Ps. XXX, 2.
(9) Jan XXI, 15.
(10) Mt. XXVII, 46.
(11) Żyd. V, 2.
(a) Por. 1) Ks. Antoni Langer SI, a) O Męce Pana Jezusa. Krzyż udziałem Boga. b) Chrystus przed sędziami. c) Kazanie o Kościele. d) Kazanie na uroczystość Opatrzności Boskiej. e) Kazanie na uroczystość św. Barbary. f) Kazanie na I Niedzielę Adwentu. O miłości Pana Jezusa. g) Kazanie na uroczystość Imienia Jezus. h) Św. Tomasz z Akwinu i dzisiejsza filozofia. i) Rozwój wiary. j) Pojęcie o Bogu w chrześcijaństwie i u filozofów. k) Kardynał Jan Chrzciciel Franzelin i jego znaczenie w katolickiej nauce.

            2) Ks. Piotr Semenenko CR, Męka i Śmierć Pana naszego Jezusa Chrystusa.
            3) O. Guillaume Stanyhurst SI, Boga nieśmiertelnego w śmiertelnej ludzkiej naturze cierpiącego święta historia, wyjątkami nauki obyczajowej z Pisma św. i Ojców Kościoła objaśniona, dla użytku chrześcijan prawowiernych.
            4) Ks. R. G. Clarke SI, Rozmyślania o życiu i nauce Pana Jezusa.

(Przyp. red. Ultra montes).

_________________________________

            Pozwolenie Władzy Duchownej:

Facultas R. P. Provincialis.
––––

            Cum opus, quod inscribitur «Kazania ks. Antoniego Langera T. J.» aliquot Societatis Nostrae censores recognoverint et in lucem edi posse probaverint potestate nobis facta ab A. R. P. N. Ludovico Martin, Praeposito Generali, facultatem concedimus, ut typis mandetur: si iis, ad quos pertinet, ita videbitur.
            In quorum fidem has literas manu nostra firmatas et sigillo officii nostri munitas dedimus.
            Cracoviae die 15 Martii a. D. 1903.
            L. S.
                                                  Vl. Ledóchowski S. J.

––––––––

Nr. 3000.

IMPRIMATUR.
Ab Ordinariatu Principis Episcopi.

            Cracoviae, die 22 Junii 1903.
                                     F. Gawroński,
                                             V. g.



http://www.ultramontes.pl/langer_sw_jozef.htm


avatar użytkownika intix

5. Święty Józef - Męczennik Wielkości

Święty Józef - Męczennik Wielkości
Alexandre-François Caminade [Public domain, Public domain, GFDL (...)

By zacząć rozumieć naturę świętego Józefa, patrona Kościoła Powszechnego, musimy pamiętać o dwóch budzących podziw faktach. Święty Józef jest dziewiczym małżonkiem Naszej Pani i przybranym ojcem Naszego Pana.

Mąż musi odpowiadać żonie. Małżonką św. Józefa jest Błogosławiona Dziewica Maryja, najdoskonalsze ze wszystkich stworzeń, arcydzieło Stwórcy. W tych nieporównywalnych osobach odnajdujemy sumę cnót wszystkich Aniołów i Świętych, a w istocie, całego stworzenia aż po kres czasu. Rzecz jasna, także i te skromne rozważania nie są w stanie właściwie przekazać wzniosłą doskonałość Najświętszej Matki Bożej.

Spośród wszystkich ludzi Bóg wybrał jednego człowieka godnego kochać i czcić Matkę Jego Jednorodzonego Syna jako Jej mąż. Był on mężem proporcjonalnym wobec swojej małżonki w miłości Boga, czystości, mądrości, sprawiedliwości – w każdej cnocie. Takim właśnie mężczyzną był św. Józef.

Jest też coś jeszcze bardziej niezrozumiałego. Ojciec musi odpowiadać synowi, a ­ jak już zauważyliśmy ­ Bóg poszukiwał ziemskiego ojca dla Swego własnego Syna. Mógł być tylko jeden mężczyzna zdolny do poniesienia tak niesamowitej odpowiedzialności, mężczyzna, którego Bóg stworzył do wypełnienia właśnie tego powołania; którego duszę Bóg ukoronował wszelkimi cnotami. Takim właśnie mężczyzną był św. Józef.

Święty Józef odpowiadał Błogosławionej Matce i Jej Boskiemu Synowi. Czy moglibyśmy złożyć mu większy hołd? Wyobrażenie sobie wspaniałości, do jakiej wyniesiony został św. Józef, leży poza granicami naszej wyobraźni. Słowa nie są w stanie wyrazić głębi znajomości duszy Naszej Pani i stopnia jego bliskości z Wcielonym Słowem. Święty Antonii z Padwy jest zwyczajowo przedstawiany jako mężczyzna trzymający Dzieciątko Jezus. Uważamy go za w sposób szczególny błogosławionego, bo w jego ramionach przez kilka chwil spoczywało właśnie Boże Dzieciątko. Jak wiele razy w swych ramionach trzymał to Dziecię Józef? To do świętego Józefa należały przeczyste usta nauczające Jezusa i udzielające odpowiedzi na Jego pytania. Pomyślmy o warsztacie ciesielskim św. Józefa w Nazaret, w którym to Jezus uczył się fachu ojca.

Jeśli można sobie wyobrazić mężczyznę o czystości, pokorze i mądrości potrzebnej, by rządzić Świętą Rodziną jako jej pan, to można zacząć doceniać wzniosłe cnoty świętego Józefa. Ale w jaki sposób na Jego wielkość reagują mu współcześni? Święty Łukasz podaje nam jednoznaczne świadectwo: „Porodziła swego pierworodnego Syna, owinęła Go w pieluszki i położyła w żłobie, gdyż nie było dla nich miejsca w gospodzie” (Łk 2,7).

Te ostatnie słowa ukazują gorzką prawdę. W ich niskim egoizmie ludziom trudno było zaakceptować to, co wspaniałe – a tym bardziej to, co Boże. Możemy myśleć, że ludzie lubią zajmować się rzeczami ważnymi. W rzeczy samej, tak jest w przypadku niektórych, ale robią to na sposób powierzchowny i egoistyczny. Tym, co pociąga ludzi, nie jest wielkość, ale przeciętność ­ mieszanka dobra i zła, w której zło przeważa.

Możemy zrozumieć, dlaczego karczmarze Betlejem nie chcieli zrobić miejsca dla Świętej Rodziny. Święty Józef i Maryja okazali im najczulszą dobroć. Mimo Ich nędzy trudno było się pomylić co do Ich majestatu. Jednakże wyróżnianie się jest tolerowane tylko wówczas, gdy towarzyszy temu bogactwo, które je tłumaczy. Tak chciwość pobudza do pochlebstwa, które zajmuje miejsce szacunku. Dlatego kiedy biedny, ale niezwykle wyróżniający się człowiek puka do drzwi, nie ma dla niego miejsca. Przygotowanie kwaterunku człowiekowi dla człowieka przeciętnie zamożnego zajęłoby pięć minut, ale w gospodzie nie było miejsca dla Józefa ani dla jego żony spodziewającej się narodzin dziecka. Gdyby nawet wiedzieli, że to dziecię jest obiecanym im Mesjaszem, i tak by ich nie przyjęli. Jak trafnie przypomina nam Juan Donoso Cortés, „ludzki duch usycha z tęsknoty za absurdalnością i grzechem”.

Dzieciątko Jezus przypomina Naszą Panią. Maryja była prefigurą Odkupiciela. Święty Józef był także do Niego podobny, dlatego nie było w gospodzie miejsca dla Świętej Rodziny. W ten sposób na kartach historii zapisana została pierwsza odmowa ze strony ludu żydowskiego. Nasz Pan puka do drzwi ­ serc ­ ludzi poprzez ojcowskie wstawiennictwo świętego Józefa i spotyka się z odmową.

Święty Józef, książę z Rodu Dawida, królewskiej rodziny, z której wyjdzie Nadzieja dla całego Narodu ­ puka do drzwi i zostaje odrzucony. Ale w tym odrzuceniu leży jego chwała. Czyniąc kolejny krok ku męczeństwu prowadzi swoją czcigodną małżonkę do ubogiej stajenki, w której na świat przyjdzie Pan Wszechświata.

Do tej chwały doda wiele innych: chwałę bycia uważanym za człowieka o nikłym znaczeniu, chwałę przyjmowania upokorzeń, hańby i potępienia, które miały spaść na Naszego Pana; a także chwałę wynikającą z ludzkich drwin, czynionych ze względu na wielkość jego duszy. Po dziś dzień Jego chwała każe nam zanosić błaganie: Święty Józefie, Męczenniku Wielkości, módl się za nami!

Plinio Correa de Oliveira
tłum. mat.
www.pch24.pl

avatar użytkownika intix

6. Jesteś mężczyzną?

Poznaj pięć powodów dla których warto uciekać się do świętego Józefa!

Jesteś mężczyzną? Poznaj pięć powodów dla których warto uciekać się do świętego Józefa!

Wielu katolickich mężczyzn za swych patronów obiera świętych rycerzy, wojowników czy niezginających karku misjonarzy. To bardzo piękna postawa świadcząca o powrocie ideału męstwa do współczesnych katolików. Warto jednak pamiętać o jeszcze jednym świętym – Józefie, Oblubieńcu Najświętszej Maryi Panny. Jego skromność i dość enigmatycznie opisany żywot sprawiają, że nie doceniamy jego nadludzkiej nieomal siły.

Oto pięć powodów, dla których każdy mężczyzna powinien prosić o wstawiennictwo świętego Józefa:

1.      Jest patronem pracujących!

Dla którego odpowiedzialnego mężczyzny nie jest ważna jego praca zarobkowa! Utrzymanie rodziny (jedno z głównych powołań mężczyzny) wymaga nierzadko ogromnego wysiłku. Często bywa tak, że również w pracy musimy borykać się z przeciwnościami tak, by wytrwać w sławiącym Boga stylu życia. Święty Józef może nas tego nauczyć – jak dobrze wykonywać swoją pracę i nie stronić od Boga. Trzeba go tylko o to zapytać – dlatego polecamy wszystkim mężczyznom rozpoczynać swój dzień pracy modlitwą do świętego Józefa.

Wielu mężczyzn przeżyło w swym życiu moment ogromnego stresu, gdy tracili pracę i przez jakiś czas pozostawali bezrobotnymi. Modlitwa do świętego Józefa jest polecana również ludziom w takiej sytuacji. Święty Józef został powołany do tego, by zapewnić ziemski byt Synowi Bożemu (tak, tak – również wikt i opierunek, wszak Pan Jezus był podobny do nas we wszystkim prócz grzechu od dnia narodzin!) – któż więc lepiej niż Oblubieniec Matki Bożej mógłby zrozumieć troski niepracującego mężczyzny!

2.      Jego wstawiennictwo jest potężne – są liczne tego świadectwa!

Każdy kto kiedykolwiek odwiedził którekolwiek z sanktuariów Świętego Józefa, choćby to w Kaliszu, widział tysiące świadectw, podziękowań i kolejnych próśb adresowanych do Opiekuna Syna Bożego. Dotyczą zarówno spraw zawodowych, rodzinnych, zdrowotnych a nawet dotyczących uniknięcia śmierci.

Choć jest to jeden z tych świętych, który nigdy nikomu się nie objawił najbardziej pobożni spośród świętych (choćby Teresa z Avila czy Tomasz z Akwinu) często wypowiadali się o mocy wstawiennictwa świętego Józefa.

3.      Jest modelowym przykładem dla ojców

Bóg Ojciec powierzył świętemu Józefowi misję zupełnie niezwykłą – osobiście wybrał go na przybranego Ojca Syna Bożego. Czyż ta decyzja Boga Najwyższego nie mówi nam wszystkiego o charakterze tego rzemieślnika? Powierzono mu przecież współuczestnictwo w wychowaniu Zbawiciela, sam miał zapewnić Panu Jezusowi ochronę przed głodem, chłodem i ubóstwem. Nie odmówił tej ciężkiej misji – choć wiedział, że będzie wystawiony na haniebne ludzkie pomówienia. Wiernie służył Świętej Rodzinie i chronił ją przed niebezpieczeństwem, aby mogła być wykonana wola Boża.

To święty Józef nauczył swego przybranego Syna, a naszego Pana, wszystkiego tego, czego ojciec uczy potomka – nauczył Go człowieczeństwa, od języka po stolarkę! Jak mógłby nie być więc doskonałym patronem ojców – może nie tylko nauczyć nas, jak być duchowymi patronami naszych dzieci, ale także – jako zwierciadło cierpliwości – może pomagać nam w uporaniu się z naszymi, nierzadko niesfornymi, pociechami.

4.      Był człowiekiem nadzwyczaj pokornym

Za każdym razem gdy Bóg wzywał świętego Józefa do czegokolwiek, czy to do przyjęcia Maryi z dzieckiem, czy to do ucieczki do innego kraju, ten godził się na to z pokorą. Nie zastanawiał się, nie miał dylematów, decydował natychmiast. Zawsze w zgodzie z wolą Bożą.

W dobie powszechnego wbijania nam do głów, że należy żyć „przede wszystkim w zgodzie ze sobą samym” święty Józef jasno przypomina nam – najpierw należy żyć w zgodzie z Bogiem. Święty Józef poświadcza – prawdziwą wielkość odnajdziesz podążając za Bogiem.

5.      Był człowiekiem ciszy

Czy pamiętasz, ile słów świętego Józefa jest zapisanych w Piśmie Świętym? Żadne. Święty Józef był bowiem człowiekiem ciszy – to dzięki niej był w stanie usłyszeć głos Boga i dostrzegać Jego wolę, pozwalającą mu chronić Świętą Rodzinę. Czy podczas nieustannego zgiełku i czczej gadaniny, Józef usłyszałby co ma mu do powiedzenia Anioł?

Szczególnie dziś, w czasach hałasu i tysięcy komunikatów trafiających do nas każdego dnia, warto zdać sobie sprawę z wartości ciszy i wsłuchania się w głos Boga. Nie usłyszymy go nie naśladując świętego Józefa.


Opracowano na podstawie:
Cathoclicgentelman.net

malk

www.pch24.pl

avatar użytkownika intix

7. Opiekun Boży



(Legenda)


W niedużym pokoju przy stolarskim warsztacie wykończa robotę niestary jeszcze, w sile wieku mężczyzna. Kilkoma pociągnięciami hebla wygładził ostatecznie nowo sporządzoną ławkę, oglądnął ją dokładnie - zadowolenie odbiło mu się na twarzy - widać, że robota wykonana została należycie. Odłożył robotę, odłożył w porządku narzędzia stolarskie, pot z czoła otarł spracowaną dłonią i podniósł oczy w górę, szepcząc coś jakby modlitwę, w podzięce ku niebu. "Włos bujny spadał mu na ramiona, śliczna, męska, pogodna twarz wychylała się z nich, a tchnęła jakimś cichym, promiennym, prawie nadziemskim rozradowaniem i szczęściem.

- A gdzie to Jezusek? - rzekł, rozglądając się po pokoju i podchodząc do okna, poza którym rozciągało się podwórko małe - a w dali dolina, kąpiąca się w tej chwili w złocie zachodzącego słońca.

- A, jest na podwórku, - ciągnął dalej do siebie - przyrządza drewienka do kuchni dla mateczki. No, muszę go zawołać, niech on odniesie robotę sąsiadowi. Ile razy on pójdzie, zawsze ludzie lepszą dadzą mu zapłatę, gdy zobaczą naszą słodką, Boską, ukochaną Dziecinę... Jezusku! - zawołał głośniej, otwierając okno.

- Co, ojcze, proszę? - odpowiedziało pacholę, a nazywało go ojcem, choć wiadomo nam, iż był wprawdzie oblubieńcem jego Matki, ale dla niego tylko opiekunem - i od razu śliczny jak anioł chłopczyk z lekkim od znużenia na twarzyczce rumieńcem, nadbiegł, całując ręce przybranego ojca. Mógł mieć lat 12 lub 13 - kędziorki jasnych włosów okalały mu główkę cudną, niby wesołą, ale jakby przysłoniętą tajemniczą zadumą - czółko białe, promienne, od którego zdawał się bić majestat geniuszu i nadludzkiej mądrości - a oczki niby lazur nieba, niby głębia morska rzucały skry gwiazd, a zarazem płomień przeogromnej dobroci i miłości. A taka słodycz i niebiański spokój szły od całej postaci chłopięcia, że chyba słusznie znajomi nazywali go powszechnie "słodyczą".

- Jezusku, - powtórzył dobrotliwie cieśla, - odniesiesz tę ławkę sąsiadowi Eleazarowi i przyniesiesz zapłatę, byśmy mogli sobie coś kupić w sklepiku na wieczerzę.

- Dobrze, ojcze! - odrzekło pacholę.

I już chwyciło za wskazany przedmiot. Ale ten okazał się troszkę za ciężki na jego siły. Więc cieśla dopomógł mu dźwignąć ławkę na ramiona a chłopczyk ruszył w niedaleką co prawda drogę.

Trzeba było przejść ścieżką przez łączkę, pełną wonnych kwiatów i traw. Wstąpił na nią chłopczyk. I stała się rzecz dziwna. Kwiaty, jak gdyby nabrały życia, drobne maki i stokrocie i jaskry zaszumiały cichą pieśnią i słychać było wyraźnie słowa:

- O Panie nasz! hołd Ci i chwała i cześć! Tyś nas tu posiał, Twoje jesteśmy. Ty czuwasz nad nami, dajesz nam woń i wzrost i szaty barwne, - dzięki Ci za wszystko! O, spójrz na nas i błogosław! My Ci się ścielimy pod stopy Twe święte, Tobie ślemy woń naszą, o Panie świata, Królu nieba i ziemi. O cześć Ci, cześć!

Chłopczyk nasłuchiwał się onym szeptom i szumom - robił wolną rączką znaki krzyża nad chylącymi się przed nim kwiatami - i wznosząc co chwilę oczęta ku niebu, szedł przez łączkę, dźwigając swój ciężar. Doszedł na wskazane miejsce, zapukał do domu, w którym miał robotę oddać, a wpuszczony, wszedł do środka. Gospodarz, sędziwy Eleazar, przyjął ławkę, oglądnął dokładnie i pochwalił - ale zapłatę obiecał przynieść później, bo te grosze, które miał, właśnie przed chwilą pożyczył sąsiadowi Judzie, na gorące jego prośby. Chłopczyk ze spokojem wysłuchał wymówki, ukłonił się i zabrał do powrotu.

- Hm... zmartwi się biedny ojciec, - myślał, idąc tą samą drogą choć już przedtem wiedział, że zapłaty nie przyniesie. - To tak często niestety się zdarza...

I znowu kwiatuszki chyliły się przed nim, gdy szedł łączką, znowu mu szeptały dziwnymi głosami - ale teraz użalały się smutne nad nim.

- Ojcze, - powiedział, gdy stanął z powrotem przed opiekunem, - nie przyniosłem zapłaty, bo sąsiadowi na razie zabrakło pieniędzy. Przykry zawód i troska powlokły czoło i oblicze cieśli.

- Ha, to dzisiaj pójdziemy spać bez wieczerzy; widać Ojciec niebieski tak Chce, bo w spiżarce naszej zupełne pustki, jak mi mówiła Mateńka. O mnie mniejsza, ale Matusi i Ciebie, Dziecino, mi żal...

W tej chwili w progu izdebki stanęła cudna jak zorze, słońce i tęcza razem wzięte, nadziemska wprost, o królewskim majestacie niewiasta. Nie miała jeszcze lat trzydziestu.

- A co się to o mnie trapicie, - rzekła dźwięcznym jak struny harf i niefrasobliwym głosem, - mnie bo znowu o was chodzi! Ot, taka to i ze mnie gospodyni, że mężowi i ukochanej Dziecinie mojej nie mam co podać. Ale, Dziecię najdroższe, - dodała, zwracając się do chłopięcia, - widzisz, jaki ojciec strapiony - a przecież Ty wszystko możesz, - dopomóż ojcu, by się nie martwił.

- Dobrze, Mateczko, - odparło Boskie pacholę. - Będziesz miała wszystko, czego Ci potrzeba na wieczerzę i na jutro, - znajdziesz w spiżarce. A ojciec, który rozumie, co bieda i głód, jako jest moim opiekunem tu na ziemi, tak będzie zawsze opiekunem wszystkim, zwracającym się do niego.

I spełniły się słowa Najświętszego pacholęcia Jezusa: - ów cieśla Józef z Nazaretu, opiekun Boga-Dziecięcia na ziemi, jest teraz opiekunem i żywicielem wszystkich, którzy go o cokolwiek poproszą. To św. nasz Józef, opiekun Boży!

X. Wł. Wojtoń T. J.

avatar użytkownika intix

9. Św. Józef - Rzemieślnik


John Everett Millais, "Jezus w domu Swoich Rodziców", 1850


Ewangeliści określili zawód, jaki wykonywał Św. Józef, słowem oznaczającym w tamtych czasach rzemieślnika, który był jednocześnie cieślą, stolarzem, bednarzem - zajmował się wszystkimi pracami związanymi z obróbką drewna: zarówno wykonywaniem domowych sprzętów, jak i pracami ciesielskimi.

Domami mieszkańców Nazaretu były zazwyczaj naturalne lub wykute w zboczu wzgórza groty, z ewentualnymi przybudówkami, częściowo kamiennymi, częściowo drewnianymi. Taki był też dom Świętej Rodziny. W obecnej Bazylice Zwiastowania w Nazarecie zachowała się grota, która była mieszkaniem Świętej Rodziny. Obok, we wzgórzu, znajdują się groty-cysterny, w których gromadzono deszczową wodę do codziennego użytku. Święta Rodzina niewątpliwie posiadała warzywny ogródek, niewielką winnicę oraz kilka oliwnych drzew. Możliwe, że miała również kilka owiec i kóz. Do dziś na skalistych zboczach pasterze wypasają ich trzody. W dolinie rozpościerającej się od strony południowej, u stóp zbocza, na którym leży Nazaret - od Jordanu po Morze Śródziemne - rozciąga się żyzna równina, ale Święta Rodzina raczej nie miała tam swego pola, nie należała bowiem do zamożnych. Tak Józef, jak i Maryja oraz Jezus mogli jako najemnicy dorabiać przy sezonowym zbiorze plonów na polach należących do zamożniejszych właścicieli.

Zapotrzebowanie na ciesielsko-stolarskie usługi w tak małej osadzie, jaką był Nazaret, nie było duże. Każdy we własnym zakresie wykonywał niezbędne przy swoim domu prace, także potrzebne sprzęty. Czasami trzeba było poprosić o pomoc kogoś dysponującego odpowiednimi narzędziami, ale zdarzało się to rzadko. Na pewno ciesielstwo nie mogło stanowić zajęcia zapewniającego środki na utrzymanie rodziny.

Pracę można było jednak znaleźć w odległym o 6 km, dużym, kilkutysięcznym mieście Seforis. Zamieszkiwali je licznie poganie - Grecy i Syrofenicjanie oraz zhellenizowani Żydzi. Jeden z apokryfów podaje, że z Seforis pochodzili Joachim i Anna, rodzice Maryi. Miasto od 2 do 18r. po narodzeniu Chrystusa było stolicą Galilei, rezydencją Heroda Antypasa, syna Heroda Wielkiego, i nosiło nazwę Diocesarea. Dopiero po wybudowaniu nad brzegiem Jeziora Galilejskiego nowej stolicy - Tyberiady Herod przeniósł tam swoją rezydencję.

Kiedy Jezus mieszkał w Nazarecie, Seforis tętniło więc życiem królewskiego
miasta. Po trzęsieniu ziemi, które je zniszczyło w 6r., wznoszono nowe budynki dla Heroda i jego dworzan. Pracy było w nadmiarze. Niewątpliwie na tym placu wielkiej budowy łatwo mógł znaleźć zatrudnienie cieśla-stolarz - św. Józef. Wprawdzie nic nam na ten temat nie mówią nawet apokryficzne przekazy, ale jeżeli określenie św. Józefa cieślą-stolarzem mogło mieć uzasadnienie w wykonywanych przez niego pracach, to tylko wznoszone w Seforis budowle dawały mu okazję do wykazania się swymi umiejętnościami, do zarobku.

Może do pracy udawał się z nim także Jezus... Szkoda, że nie zostały nam przekazane żadne informacje o długim przecież, bo dwudziestoletnim okresie Jego życia w Nazarecie, wypełnionego pracą.

Daty śmierci Św. Józefa nie odnotowały żadne źródła. Wiadomo, że żył, kiedy Jezus miał 12 lat. Późna tradycja podaje, że odszedł ze świata jeszcze przed rozpoczęciem przez Jezusa publicznej działalności. Świadczyć ma o tym fakt jego nieobecności na weselu w Kanie Galilejskiej.

W 1892r. papież Leon XIII ogłosił Św. Józefa patronem robotników i ojców rodzin. W związku bowiem z rozwojem przemysłu, problemy świata robotników, znajdujących zatrudnienie w rozwijających się przemysłowych miastach, stały się problemami numer 1 także dla Kościoła. Wyzysk klasy robotniczej, brak troski o warunki bytowania rodzin tzw. proletariatu spowodowały ostre nurty sprzeciwu, które socjaliści-marksiści coraz częściej wykorzystywali do organizowania demonstracji i strajków. Już w 1848 r. ukazał się Manifest komunistyczny. Jego owocem było przejęcie rządów w wielu krajach przez partie socjalistyczne, które rzuciły świat robotniczy w Rosji w bezsensowną rewolucję 1917 r.

Papież Leon XIII wprawdzie wydał encyklikę Rerum novarum, poświęconą kwestii robotniczej, ale mimo cennych wskazówek i postulatów w niej zawartych - chrześcijańska społeczność europejska i amerykańska okazała zadziwiającą bezradność w podjęciu wezwań, jakie zrodziły procesy urbanizacji i uprzemysłowienia.

Papież Benedykt XV w 1920r. ukazał Św. Józefa jako model dla wszystkich chrześcijan. Pius XII w 1947r. oddał pod jego opiekę włoską Akcję Katolicką, a w 1956r. ustanowił dzień 1 maja Świętem Św. Józefa Robotnika. Jan XXIII w 1961r. powierzył jego wstawiennictwu prace Soboru Watykańskiego II i polecił wspominać Jego imię w kanonie Mszy św.

Karol Kwiatkowski
Tygodnik "niedziela" Nr 18 - 2 maja 2004r.
***

Modlitwa Papieża Leona XIII

Do Ciebie, Święty Józefie, uciekamy się w naszej niedoli. Wezwawszy pomocy Twej Najświętszej Oblubienicy z ufnością również błagamy o Twoją opiekę. Przez miłość, która Cię łączyła z Niepokalaną Dziewicą Bogarodzicą i przez ojcowską Twą troskliwość, którą otaczałeś Dziecię Jezus, pokornie błagamy: wejrzyj łaskawie na dziedzictwo, które Jezus Chrystus nabył Krwią Swoją i swoim potężnym wstawiennictwem dopomóż nam w naszych potrzebach.

Opatrznościowy Stróżu Bożej Rodziny, czuwaj nad wybranym potomstwem Jezusa Chrystusa. Oddal od nas, ukochany Ojcze, wszelką zarazę błędów i zepsucia. Potężny nasz Wybawco, przybądź nam łaskawie z niebiańską pomocą w tej walce z mocami ciemności. A jak niegdyś uratowałeś Dziecię Jezus z niebezpieczeństwa, które groziło Jego życiu, tak teraz broń świętego Kościoła Bożego od wrogich zasadzek i od wszelkich przeciwności.

Otaczaj każdego z nas nieustanną opieką, abyśmy za Twoim przykładem i Twoją pomocą wsparci mogli żyć świątobliwie, umrzeć pobożnie i osiągnąć wieczną szczęśliwość w niebie. Amen.

avatar użytkownika intix

10. 1 maja — św. Józefa Robotnika, Oblubieńca NMP

1 maja Kościół święty obchodzi uroczystość Oblubieńca Najświętszej Maryi Panny.
"Spraw św. Józefie, abyśmy wiedli życie nieskalane; niech ono będzie bezpieczne pod Twoją opieką" — z Mszy św. na dzień 1 maja.


sw_jozef

W osobie Józefa został dany Maryi przyjaciel, opiekun, pomocnik, doradca, a Jezusowi — wychowawca, żywiciel, ojciec, pierwszy wyznawca w bezustannej adoracji wielbiący Boga wcielonego. Nie mówiąc już o tym, że w osobie tego dziewiczego małżonka i domniemanego tylko ojca dany został wszystkim pokoleniom chrześcijańskich małżonków nieprześcigniony wzór męża i ojca według serca Bożego. Dzięki małżeństwu Maryi i Józefa Syn Boży mógł stać się w całej pełni tym, czym chciał i musiał być: Synem Człowieczym, wzrastającym pomiędzy ojcem i matką, dzielącym ich życie i pracę, uległym ich woli i rozkazom. Tylko w tych ramach mógł Jezus dać nam pełny wzór uświęconego życia rodzinnego i poglądowo wyłożyć ludziom, na czym polega istota małżeńskiej spójni, wzajemnej miłości do siebie męża i żony oraz miłości ich obojga dla dziecka będącego ośrodkiem ich życia. Zatrzymajmy się jeszcze chwilę w podziwie przed obrazem małżeństwa tych dwojga najczystszych, których za ich ziemskiego życia ludzie obejmowali wspólnym mianem rodziców Jezusowych; małżeństwa, którego spójnią była dziewiczość, jednością — kryjąca ich oboje zasłona: łaski Ducha Świętego, celem — miłość-Jezusa i czuwanie nad Nim, dobytkiem — cnoty, a posagiem — łaska; małżeństwo, którego treścią była najczystsza płomienna miłość, jaką miłują się wzajem w niebie aniołowie, więcej jeszcze, bo Trzy Osoby Przenajświętszej Trójcy. „Sercem, a nie ciałem, łączą się ze sobą —·jak powiada św. Tomasz — ci święci małżonkowie. Podobnie jak gwiazdy nie ciałem się jednoczą, lecz przenikają się wzajemnie światłem; jak palmy splatają się nie korzeniami, lecz wierzchołkiem, nie pniami, lecz gałęziami”.

"Życie Matki Bożej" — J. J. A. Nicolas
http://militia-immaculatae.org/

avatar użytkownika intix

11. Dziś... Świętego Józefa Oblubieńca NMP


JÓZEF ŚWIĘTY
PATRONEM POWSZECHNYM CHRZEŚCIJAŃSTWA
W ŻYCIU I W GODZINIE ŚMIERCI.

Oblubieniec Maryi

       O niezrówana przeto, niedościgniona po Maryi godności i powago Józefa św.! O niej słowy pisma zawołać należy: »Niech przystąpi człowiek do serca głębokiego«, rozważając niebieskie przywileje te i wzniosłości, » a Bóg wywyższon będzie«,[1] w przedziwnej chwale Józefa! »Wybrał go Pan ze wszelkiego ciała, a nikt nie narodził się na ziemi, jako Józef, książę braci!« Ale, najmilsi moi, Duch św. mówiąc tak o Józefie, dodaje, iż jest nietylko »książęciem braci«, lecz jeszcze pomocą, wsparciem czyli »utwierdzeniem ludu«. Nowa to wielkość tajemnicza, szczególny przywilej i godność świętego Oblubieńca Maryi, a duchowego Ojca Jezusa Chrystusa, które wyłączny Jego charakter stanowią, a o których za łaską Bożą, ostatnich dziś słów kilka dopowiem.

       Polegają one na tem, mianowicie, że Józef nasz święty jedyny, szczególny w życiu całem, nie mniej szczególnym jest i jedynym w ostatniej godzinie swojej, w chwili śmierci. On był szczególnym, jedynym za życia, bo sam jeden tylko, z nieprzebranego Świętych Pańskich szeregu, złączył w osobie swojej wszystkie rzec można stany i warunki człowieczego żywota. Tak, był On rodu świetnego, gdyż pochodził z królewskiego pokolenia Dawida, i ztąd »synem Dawidówym« usty Anioła jest zwany, a jednocześnie, ubogi wyrobnik, w pocie czoła kawał chleba dla rodziny i siebie zyskiwał. Był małżonkiem rzeczywistym, prawym, a razem dziewicą najczystszą, na mocy dobrowolnego ślubu. Był świeckim ze stanu, a kapłanem z urzędu, i po ileż razy on ręką swą rzemieślnika-cieśli dotykał, piastował i podnosząc w Niebo w ofierze słodkiej Najśw. Ciało Chrystusa Bogu Ojcu przynosił! On był jedynym Świętym, który wszystkie społem cnoty, wszystkie akty religii, całą doskonałość wszystkich stanów i ludzi w żywocie swoim w najprzedniejszy wykonał sposób. To też jedyny śród Świętych, który się za wszystkich i we wszystkiem wstawiać może do Pana, Patronem jest powszechnego Kościoła, Opiekunem, Wsparciem wszystkich krajów i czasów.

       Dał mu Bóg, jak głosi Pismo, błogosławieństwo wszystkich narodów;«[2] a nie masz na ziemi Chrześcijańskiego Królestwa czy społeczności, któraby Go za obrońcę nie miała; nie masz rodziny prawej, pobożnej, któraby Go jako stróża i dobroczyńcę swego nie czciła; nie masz duszy wiernej, któraby Go nie poczytywała za ojca i rzecznika; nie masz pióra prawdziwie zacnego, coby Jego nie kreśliło wielkości; nie masz ust wymownych, coby chwały Jego nie głosiły, a doskonałego serca, coby doń nie przybiegało ze szczególną czcią i ufnością. Imię Jego święte złączone nierozdzielnie z błogosławionemi na wieki Imiony Jezusa i Maryi, stało się powszechną pociechą, wsparciem, ozdobą i słodyczą dla całego Chrześcijaństwa. O, zaprawdę, dał mu Pan błogosławieństwo wszystkich narodów; wybrał Go ze wszelkiego ciała w wierze i cichości Jego, a nikt nie urodził się na ziemi, jako Józef, książę braci, utwierdzenie ludu!«

       Tak szczególny, osobliwy za życia, nie mniej też, jak wspomnieliśmy, jedynym On jest i przedziwnym w chwili śmierci swojej; śmierci poczytywanej niekiedy, pozornie, za najszczęśliwszą, gdy w gruncie jest najboleśniejszą ze wszystkich śmierci, jakkolwiek wieńczącą żywot najświętszy ze wszystkich żywotów. O, bo, najmilsi, chciejmy tu sobie przypomnieć, że skutkiem grzechu Adama, ciężącego na rodzaju ludzkim, niebo było zamknięte dla wszystkich nawet sprawiedliwych i świętych, zanim Chrystus Odkupiciel śmiercią je swoją otworzył. Józef jakkolwiek czysty i wielki przed Bogiem, musiał więc z chwilą zgonu do otchłani zstępować i tam na godzinę czekać Jezusową. A tymczasem opuszczał to, co jest rajem prawdziwym, upragnionym, opuszczał Jezusa i Maryę, co istne niebo nasze stanowią, boć przecie niebem jest widok ciągły, nieodjemny Jezusa i Maryi, przez których i w których błogosławieni wieczności twarzą w twarz oglądają Boga, uczestniczą w Nim i posiadają na zawsze!

       Takie niebo, taki raj rzeczywisty, prawdziwy, choć pod doczesności zasłoną, miał Józef św. za życia; i z takim rajem, niebem, teraz przez śmierć, na chwilę zapewne, ale ciężką chwilę rozstać się musiał. A tak śmierć, która dla wszystkich innych Świętych pożądana jest, błoga, weselna, bo im raj i niebieskie szczęście otwiera, bo łączy ich z Jezusem, z Maryą, do których całą duszą za życia wzdychają, rwą się całą istotą, jak niegdyś Paweł św. pragnąc być wyzwolonymi z więzów ciała tego,[3] ) — dla św. Józefa staje się przedmiotem ciężkiego utęsknienia, goryczy niewymownej. Ona Mu raj na czas jakiś zamyka, ona go od Jezusa i Maryi, z którymi tak mu błogo, tak niebiańsko było, odrywa! Śmierć, która dla innych dusz błogosławionych bywa tylko słodkim miłości porywem, niewymownem zachwytu uniesieniem z głębi niedoli na łono Boga, — dla Józefa św. staje się aktem najwyższej, najgłębszej rezygnacyi, smętnego przejścia z łona Jezusa i Maryi w głąb tęsknego oczekiwania otchłani. Toż gdy wszyscy inni święci umierają w radości, bo wygnanie na niebo, ludzi na Boga mieniają, Józef śród ucisku serca i boleści kona, bo dla niego raj ziemski zmienia się na wygnanie, stosunek z Jezusem na towarzystwo ludzkie starozakonnych Patry- archów, chciwie a tęskno wyglądających Odkupienia. Sama obecność Jezusa i Maryi, ich troskliwość czuła w ostatniej chorobie, jakkolwiek pociechy i słodyczy pełna, stają się dla umierającego Józefa rozdzierającym serce widokiem, który mu bliską już a konieczną przedstawia rozłąkę. »I takli rozłącza gorzka śmierć!«[4]) może im starzec święty słowy Pisma konającemi wyrzec usty, »O śmierci, jakaż jest gorzka pamięć o tobie człowiekowi pokój mającemu w dobrach swoich!«[5])

       Taki to był, bracia moi, szczególny, jedyny koniec tego jedynego, osobliwego żywota; taka żałosna, gorżka chwila śmierci Józefa świętego, która właśnie dla tego, że gorżka i żałosna, że wyłączna w rodzaju swym i jedyna, zasłużyła Mu w nagrodę to, iż został On wyłącznym a powszechnym wszystkich umierających rzecznikiem, iż stał się jedynym obrońcą, pociechą jedyną i uweselnieniem naszem w strasznej zgonu godzinie, Kościół katolicki czci Go i poleca jako szczególnego dobrej śmierci Patrona, a sam Duch św. nazywa Go naszą i całego ludu Chrześcijańskiego podporą, dźwignią, nie tylko w życiu, ale jeszcze w tak stanowczej, wyrokującej o losach wieczności godzinie konania. I w tem to już całkowitem pojęciu i poczuciu rzeczy, powtórzmy raz jeszcze z uwielbieniem słowo Pańskie: »Uczynił go Bóg świętym w wierze i cichości jego, i wybrał go ze wszelkiego ciała. Nikt nie narodził się na ziemi, jako Józef, książę braci, utwierdzenie ludu!« Najmilsi moi! Kiedy naród Egipski, długoletnim głodem i nędzą nękany, biegł do swego monarchy, Faraona, prosząc o pokarm, o radę, pociechę, on go odsyłał wówczas do wielkorządcy swojego i pełnomocnika. »Idźcie do Józefa « [6],) mówił im z rzewnością i zaufaniem, »idźcie do Józefa!« Toż samo wielkie, prorocze słowo, powtarza nam Bóg i Król nasz Niebieski, powtarza Kościół św. w macierzyńskiej troskliwości o nas.

       Temże wielkiem słowem i ja was dziś w Panu pożegnam: »Idźcie do Józefa! To pełnomocnik i wielkorządca łask i darów Bożych. Idźcie do Józefa, to książę braci i utwierdzenie ludu! Idźcie do Józefa, kto łaknie i pragnie sprawiedliwości, kto dla duszy i ciała szuka wsparcia, pokrzepienia, pociechy, kto Pańskiego Miłosierdzia i Zlitowania żąda. Idźmy wszyscy do Józefa, bo wszyscyśmy głodni łask i błogosławieństw Nieba, wszyscyśmy biedni, strapieni, znękani uciskami życia. Idźmy wszyscy do Józefa z gorącą prośbą o Kościół i wiarę św., o kraj i społeczeństwo nasze, o rodziny, przyjaciół i blizkich naszych, o wszystkie wieczne i doczesne potrzeby. A kiedy w opatrznej godzinie wypadnie nam rozstać się z tem życiem, gdy chłód grobu i lodowate śmierci objęcia poczujem, o, wówczas, wówczas zwłaszcza do Józefa św. duszą całą po opiekę, wsparcie, przyczynę biegnijmy; abyśmy z jego i Oblubienicy Jego Najśw. Maryi i Syna Jezusa Imieniem na ustach, a w sercu z ich gorącą miłością schodząc ze świata, przekonali się na wieki, że pod jego skrzydłem i pieczą umierać, jest to tylko bezpiecznie i słodko w objęcia Jezusa i Maryi przechodzić, i że, nakoniec, jest On »prawdziwym książęciem braci«, a najskuteczniejszem »utwierdzeniem wiernego ludu«.

A M E N.


Niepokalana Bogarodzica Maryja w świetle Ewangelii i Ojców Kościoła, x. Krechowiecki, T. I,
Wiedeń1890, str. 405-409.


[1]  Ps. LXIII, 7.
[2] Eccli. XL1V, 25.
[3] Philip. I, 23.
[4]  I. Reg. XV, 32.
[5]  Eccli. XLI, 1.
[6]  Gen. XLI, 55.
lagloriadelasantisimavirgen.wordpress.com

* * *




avatar użytkownika Maryla

14. Ogólnopolska pielgrzymka



Ogólnopolska pielgrzymka Solidarności do kaliskiej Bazyliki św. Józefa

30
pocztów sztandarowych z całej Polski zapowiedziało udział w
poniedziałkowej XXV Ogólnopolskiej Pielgrzymce Robotników i Pracodawców
do Bazyliki św. Józefa w Kaliszu.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika intix

16. MAJ... piękny miesiąc Maryjny...:)

...rozpoczynany wraz z Św. Józefem...





CZEŚĆ MARYI, CZEŚĆ I CHWAŁA, PANNIE ŚWIĘTEJ CZEŚĆ !


* * *
Prośmy Najświętszą Pannę Maryję i Św. Józefa, aby wypraszali nam u Pana Boga łaski dochowania wierności Panu naszemu i Królowi, Jezusowi Chrystusowi.
Abyśmy wraz z Niepokalaną za Chrystusem podążali...




avatar użytkownika intix

17. ŚWIĘTY JÓZEF, OBLUBIENIEC N.M.P.




Cichy i pokorny Patrjarcha, najszczęśliwszy człowiek na świecie, za swego życia tu na ziem i w codziennem towarzystwie Jezusa i Maryi, zachowuje ten sam charakter i po swej błogo­sławionej śmierci. Nie słychać nigdzie o rozgłośnych jego cudach, zaledwie kilka miejsc na całej kuli ziemskiej — w tem i nasz Kalisz— cieszy się specjalnie jego „publiczną” łaską, ale za to w każdej rodzinie, w każdej wierzącej duszy jest dla niego kult najgłębszy, jakby dla jakiejś najbliższej osoby, jakby dla kogoś z rodziny otaczającej. Jest w każdej rodzinie, jest przy każdej du­szy, w każdym domku najskromniejszym i w dalszym ciągu spełnia swą rolę opiekuna cichego, powiernika najskrytszych tajemnic, czcigodnego starca, pełnego słodyczy i łagodności, ku któremu wznosi się wzrok z ufnością i z uśmiechem na ustach płyną z serca ciche prośby o pomoc i ojcowską pieczę nad wszystkimi i wszystkiem, co w domu jest, a szczególnie nad tymi, co już ku Bogu się mają i do Niego idą w swą wieczność.

 
Opiekunem Kościoła nazwany, sprawia dalej swój najmilszy obowiązek głowy domu Rodziny świętej, dziś tak licznej już i po całym świecie rozproszonej. Jeśli na kimkolwiek z wybrańców Bożych, to przedewszy­stkiem na nim, na ś-tym Józefie, okazuje się w całej pełni ta prawda, że świętość— to nie nadzwyczajność życia — ale życie Bogiem przejęte, choćby było najprostszem i najmniej znanem.

To, że jemu oddano w opiekę Jezusa i Marję — są to okolicz­ności zewnętrzne tylko, które nic istotnego nie dodawały do jego świętości. Wartość jej była w nim samym. I właśnie jest to

tylko dowodem, jak wysoko Bóg cenił w nim tę jego świętość prostą i codzienną, w zapadłem miasteczku galilejskiem jaśnie­jącą cichym , nieznanym nikomu, ale w oczach Bożych przejas­nym blaskiem prawdziwej doskonałości.


Obok tej cichości i tej czułej, opiekuńczej — prawdziwie ojcowskiej— atmosfery od niego wiejącej, widzimy w nim to, co w oczach Bożych zadecydowało o jego wyborze na anioła stróża największych skarbów Bożych na ziemi – t. j. głęboką, nadprzyrodzoną wiarą i prawdziwie dziecięcą ufność, proste, gołębie i szczere zaufanie Bogu we wszystkich okolicznościach życia, bez najmniejszego wstrząsu, ani wahania – czy, gdy przyjął z całą ufną prostotą działanie Boże w Marji, nie znając jeszcze Jej najświętszego powołania; czy gdy bez dachu nad głową, w porze zimowej, wśród ciżby ludzkiej szukał kolebki dla Dzieciny Bożej, czy gdy się zerwał ze snu i poszedł posłuszny z wygnańczym synem Bożym w nieznane kraje, na tułactwo i trud wśród obcych ludzi, czy w tych tysiącznych szczegółach codziennego życia biednego robotnika nazaretańskiego, gdy może brakło czasem i kawałka czarnego chleba, a podeszły wiek i sterane starcze siły już nie mogły się na większy wysiłek pracy zdobyć; czy gdy z Marją szukał utraconego w niezrozumiały sposób i z niewiadomych przyczyn swego Skarbu Najdroższego… wszędzie i zawsze bez skargi, bez chwili zwątpienia, cichy, ufny, prosty, pracowity i wierzący niezłomnie.

Jest to najdoskonalszy akt uczczenia Boga, gdy się wierzy w Jego miłość i oddaje Mu się wszystko, ale wszystko bezwzględnie w Jego ręce opatrznościowe, mając na ustach jeno dziękczynienie, rozumiejąc, że dobrze jest, jak Bóg dopuścił, zamykając oczy i uszy na wszelki podszept buntu i reakcji naturalnej.

 
Bóg jest w tem, ręka Boża to uczyniła… a co Bóg zdziałał, dobrem i mądrem i najmiłościwszem jest zawsze.

Czyńmy tylko, co naszym jest obowiązkiem, z całego serca naszego i ze wszelkiej mocy…

To była jego świętość – taką i nasza tylko być może. Jakże jasnym i słonecznym wyda się dom własny, choćby najciaśniejszy, kto tę najgłębszą prawdę, miłością przejaśnioną, zrozumiał i w czyn wprowadził!

Patrzmy na Józefa – oto prawdziwy człowiek boży!


T.P.
Pro Christo: wiara i czyn: organ młodych katolików, marzec 1928, nr 3,
str. 182-183.

Za: lagloriadelasantisimavirgen.wordpress.com

avatar użytkownika intix

18. Modlitwa o pokorę


Święty Józefie, Ty spędziłeś swe życie w cichości i pokorze, naucz mnie, proszę,  przejść przez to życie cicho i przyjmować z rąk Bożych wszystko, co boli, upokarza i umartwia, abym na wzór Serca Jezusowego stał się cichy i pokornego serca. Amen.






avatar użytkownika intix

19. ŻE TU JEST ŁASK BOSKICH SKARBNICA W JÓZEFIE*



san_jose_con_el_nino

Pieśń o św. Józefie w obrazie Kolegjaty Kaliskiej z 1830 roku.

Niebieskich łask hojny Szafarzu!
Cudami sławny w Twym ołtarzu,
Józefie przyjmij nasze pienia,
Które Ci w hołdzie uwielbienia – Niesiemy.

Szczęśliwy los tego człowieka,
Którego Twa sięga opieka.
Kiedy mu łaska Twoja sprzyja,
Wszędy go przykry traf omija – Z daleka.

Niech się nań żywioły rozsrożą,
Niech mu grom, głód, mor, klęski grożą,
Niech się nań tysiąc nieszczęść zwali
Twoja go, Józefie ocali – Opieka.

Choć morze w nurtach go pożarło,
Choć piekło paszczę nań rozwarło,
Choć już śmierć w swym go dławi szponie,
Przy Twojej, Józefie obronie – Żyć będzie.

Tysiące liczą się na takich,
W potrzebach którzy wielorakich
I w każdym przykrym zdarzeń razie
Zyskali wsparci w Twym obrazie – Cudownym.

Słaby moc, spuchły członki zdrowe,
Chromy chód, niemy bierze mowę,
Głuchym słuch, ślepym wzrok się wraca
Tu nawet śmierć łupy utraca – Zabrane.

Młodzieńcze, co ci organ tępy
Tamował w naukach postępy
Gdyś serce do Józefa podniósł
Wyznaj, czyś żądanych nie odniósł – Korzyści.

Powiedzcie matki w rozwiązaniu,
Przy ufnem Józefa wezwaniu,
Czy moment, co wam groził zgonem,
Niezmienion pozbytem brzemionem – W pociechę.

Jęczący pod przemocy ciosem,
Strapieni przegranych spraw lose
Powiedzcie, czyście nie wygrali,
Gdyście się Józefa oddali – Opiece.

Rolniku, tu trwogą wiedziony
Gdy ci grad w polu niszczył plony
Gdy ci mór słać groził bydlęta
Powiedz czyć, pomoc w nich odjęta – Bywała.

Skrzywdzeni, chociaż obcej wiary,
Z hojnemi tu dążą ofiary
A zgubę, gdy Józefa pieczy
Poruczą, odzyskują rzeczy – Stracone.

Ten, co tu tyle cudów działa,
Co tyle łask świadczy dla ciała,
Więcej ich dla duszy udziela
Na prośbę swego Karmiciela – Józefa.

Tu grzesznik na wzór twardej skały
W nałogu zbrodni skamieniały,
Jak glina wśród garncarskich dłoni,
Mięknieje i łzy gorzkie roni – W pokucie.

Bluźnierca ten, co wzgardził Bogiem,
Ów, co lżyć świętość miał nałogiem.
I owi, co z cudów szydzili
Tu łaską tknięci kark schylili – Pod wiarę.

Kto żądał skruchy łez powstania,
Kto szukał swego powołania,
Kto pragnął, zbogacić się w cnoty
I Józefa to wszystko szczodroty – Tu zyskał.

Rzuć okiem po tej bazylice,
Licz nakład, licz wota tablice,
Wszystko to wdzięcznych serc ofiary
Za wzięte od Józefa dary – W tem miejscu.

Jakże tu prezent tego spory![1]
Co, gdy mu śmierć wróżą doktory
Tyś doń rzekł: wstań, już nie postękuj,
Jesteś zdrów. Za to mi podziękuj – W Kaliszu.

Rzym cudów mnóstwem zadziwiony
Obraz ten gdy wieńczy w korony
Wyrokiem swym światu zaleca[2]
Że tu jest łask boskich skarbnica – W Józefie.

O święty Jezusa Piastunie
Maryą czczących Opiekunie.
Spraw prosim, niech Syn twój mniemany
Pokruszy grzechowe kajdany – Dusz naszych.

Dzieląc się, Bóg z Tobą koroną
Chce by świat pod Twą był obroną;
Broń go więc: królom dawaj zgodę,
Plon zbożom, ludom spraw swobodę – I pokój.

Gdy Kalisz, a w nim tę świątnicę,
Obrałeś sobie za Stolicę,
Ztąd rządź świat, strzeż lud, jako Twego
Obrazu strzegłeś nietkniętego – W ruinach.

Broń wszystkich od wszelkich złych przygód,
Użycz łask, zdrowia, szczęścia wygód,
Daj wsparcie w wszelakiej potrzebie,
Spraw wreszcie, byśmy z Tobą w niebie Żyć mogli. Amen.


(Śpiewać można na melodję „Szczęś1iwy kto sobie patrona”)


600 cudów św. Józefa w Kaliszu, Święty Józef w cudownym obrazie Kolegjaty Kaliskiej, Ks. Walery Pogorzelski, Włocławek 1931, s. 114-119.

[1] Mowa tu o Wojewodzie Trockim, Andrzeju Ogińskim, cudownie z ciężkiej choroby przez św. Józefa w Kaliszu uzdrowionym: Xiąże Ogiński ufundował złote korony do tego obrazu, a także poniósł znaczny koszt na Koronację Obrazu Św. Józefa w 1796 r. (przypisek XWPog).

[2] Papież Pius VI uznał cudowność Obrazu św. Józefa w Kolegjacie Kaliskiej i dokładną kopję tego obrazu sam w Rzymie ukoronował w dniu 31 maja 1783 r. (przyp. autora).

Za: lagloriadelasantisimavirgen.wordpress.com