Hiszpania: 2015 – Rok św. Teresy z Avili

avatar użytkownika intix

.

26.04.2014
Rok 2015 ogłoszono w Hiszpanii Jubileuszowym Rokiem Terezjańskim. Decyzję Papieża Franciszka podano na zakończenie kongresu „Wiara i doświadczenie Boga”, który odbył się w Avili.

Rok Jubileuszowy z okazji 500-lecia urodzin >św. Teresy od Jezusa (1515-2015) rozpocznie się we wszystkich hiszpańskich diecezjach 15 października br. Jego bogaty program przewiduje szereg wystaw i kongresów poświęconych Teresie oraz jej duchowości, szczególnie w miejscowościach związanych z jej osobą. Decyzja Papieża Franciszka, ogłoszona w katedrze w Avili podczas Mszy z okazji przypadającego wczoraj 400-lecia beatyfikacji hiszpańskiej mistyczki, została przyjęta z wielkim zadowoleniem.

„Życie św. Teresy nie było usłane różami, ale pełne wewnętrznej walki i wielkim wysiłkiem na drodze świętości” – powiedział miejscowy ordynariusz bp Jesús García Burillo. Jest ona pierwszą kobietą, która została ogłoszona doktorem Kościoła (27 września 1970 r. przez Pawła VI). Avila musi się dobrze przygotować, aby przyjąć „setki pielgrzymów z całego świata” – powiedział bp García Burillo. „Mamy doświadczenie, że Teresa od Jezusa jest zdolna oświecić każdą ciemną noc – mówi burmistrz Avili Miguel Ángel Garcia Nieto. – Jej przesłanie jest szanowane na całym świecie. Nie tylko przez chrześcijan, ale także przez wyznawców innych religii, które je studiują i szanują”. Episkopat Hiszpanii ma też nadzieję, że na jubileusz przybędzie sam Papież Franciszek.

(M. Raczkiewicz CSsR, Madryt/rv/aś, ˆ Radio Vaticana 2014)

http://www.opoka.org.pl/aktualnosci/news.php?id=51728&s=opoka

Etykietowanie:

46 komentarzy

avatar użytkownika intix

1. 400-lecie beatyfikacji św. Teresy od Jezusa

wcarme_noticia_23120full-vHl0I9iSXzw19Cjw
Międzynarodowy kongres pod hasłem „Wiara i doświadczenie Boga” rozpoczął 21 kwietnia 2014 r. w Awili tygodniowe uroczystości z okazji 400. rocznicy beatyfikacji św. Teresy z Awili (1515-1582). Obradom przewodniczy przełożony generalny zakonu karmelitów bosych, o. Saverio Cannistrà. Mistyczka i doktor Kościoła Teresa z Awili była karmelitanką, która założyła Zakon Karmelitów Bosych.

W 1614 roku beatyfikował ją papież Paweł V, w 1617 roku została ogłoszona patronką Hiszpanii, a w 1622 roku kanonizowana. W 1970 roku papież Paweł VI ogłosił św. Teresę pierwszą w historii Kościoła kobietą-doktorem Kościoła.

A oto jak wyglądała droga do beatyfikacji św. Teresy. 15 października 1591 r. biskup Salamanki Jerónimo Manrique Figueroa odwiedził jej grób w Alba de Tormes, by stwierdzić, że ciało Matki Teresy jest nienaruszone.

Następnie rozpoczął się proces informacyjny. Pierwszymi świadkami którzy złożyli zeznania byli ks. Domingo Báñez i pierwszy jej biograf o. Francisco Rivera. W latach 1595-1597 w odpowiedzi na sugestię króla Hiszpanii Filipa II i nuncjusza papieskiego Camilo Gaetano proces informacyjny przeprowadzono w miejscach, gdzie Matka Teresa żyła i była najbardziej znana. Wszystkie zebrane w ten sposób informacje wysłano do Rzymu w 1597 roku, wraz z listami polecającymi od Króla. Do prośby o beatyfikację dołączyły swoje petycje: rady Prowincji Tarragona, Kongregacji katedr i kościołów miejskich królestw Kastylii i Leon, a także uniwersytety w Salamance i Alcala. Podobny list wystosował 28 listopada 1611 król Polski Zygmunt III, który wcześniej w 1605 r. przyczynił się do założenia pierwszego klasztoru karmelitów bosych w Polsce.

Proces w Stolicy Apostolskiej rozpoczął się w 1604 r. a zakończył podpisaniem przez papieża Pawła V brewe beatyfikacyjnego 24 kwietnia 1614 r.

Uroczystości beatyfikacyjne miały charakter zarówno wydarzenia religijnego jak i świeckiego festynu. Obchody trwały co najmniej osiem dni, podczas których miały miejsce uroczyste celebracje Mszy św. z kazaniami, nieszpory i procesje. Oprócz tego odbywały się konkursy poezji na cześć św. Teresy, przedstawienia teatralne, które pokazywały m.in. walkę dobra ze złem. Nie zabrakło także walk byków, zabaw na koniach i fajerwerków.

Dodałam za zgodą strony www.karmel.pl

avatar użytkownika intix

3. „Dla Ciebie się narodziłam”

Międzynarodowe Spotkanie Terezjańskie „Dla Ciebie się narodziłam”, Awila, 10-14 sierpnia 2015 roku

Jubileusz 500-lecia Narodzin św. Teresy od Jezusa jednoczy Karmel na całym świecie na świętowaniu i przybliżaniu jej postaci. Ważnym momentem wspólnie podejmowanych inicjatyw będzie spotkanie w Awili, gromadzące w roku jubileuszowym całą rodzinę karmelitańską wraz z instytutami i ruchami o charakterze karmelitańskim, w celu odnowienia zmysłu rodzinnego i zagłębienia się w naszą duchowość.
Chcemy spotkać się na braterskiej i uniwersalnej płaszczyźnie duchowości terezjańskiej, która rozwija się na pięciu kontynentach, w szerokim wachlarzu rzeczywistości i inicjatyw, od życia kontemplacyjnego po ewangelizację różnych dziedzin życia. Chcemy razem dogłębnie po-znać św. Teresę, a dzięki niej pogłębić naszą modlitwę i misję.

Hasło przewodnie spotkania, które jest zarazem mottem jubileuszowym, „Dla Ciebie się narodziłam”, zaprasza nas do osobistego do-świadczenia Boga, Jego zbawczego działania, które odnawia życie każdej osoby, owocuje braterstwem, wolnością od przywiązań, prostotą, pełną radości pokorą i postawą dyspozycyjności: „co chcesz, abym czyniła?”, która przeradza się w misję.

Spotkanie odbędzie się w Awili od 10 do 14 sierpnia 2015 roku. W terezjańskich miejscach, głównych kościołach i budynkach miejskich będą organizowane spotkania, dające przestrzeń refleksji i modlitwie oraz umożliwiające dynamiczne świętowanie i dzielenie się. Spotkanie zakończy się Mszą św. rozesłania, odprawioną na wolnym powietrzu, której będzie przewodniczył Przełożony Generalny Zakonu. Szacuje się, że w spotkaniu weźmie udział ponad 2000 osób (duchownych i świeckich), przybyłych z różnych prowincji zakonnych, instytutów i ruchów agregowanych do Zakonu oraz wspólnot czerpiących z duchowości św. Teresy. Językami spotkania będą hiszpański, włoski, angielski, francuski, portugalski i polski.

Nad przygotowaniem spotkania czuwa Międzynarodowa Komisja
Jubileuszowa. Niedługo zostanie opublikowany jego oficjalny afisz. Do
sekretariatu można pisać na e-mail: etiavila2015@gmail.com, a w
niedalekiej przyszłości otwarta zostanie strona internetowa
www.avila2015.com.


http://karmel.pl/informacje/?p=3656

avatar użytkownika gość z drogi

4. Droga Intix:)

moja ś.p Babcia była wielką wielbicielką Swiętej Teresy :)
w Jej torebce zawsze oprócz różańca była zaczytana książeczka o Swiętej Teresie...książeczka ,którą złożyliśmy razem z Babcią...na ostatnią Jej podróż
Modliła się do Niej codziennie wypraszając wiele łask...i chroniąc mnie od wielu trudnych spraw...wiele lat minęło od tamtych "Dni" a ja wciąż mam wrażenie tej przedziwnej opieki wymodlonej przez moją ukochaną Babcię i gdy zamykam oczy wciąż widzę piękny obraz świętej Tereski witający każdego odwiedzającego tamten Dom...:)

serdeczne podziękowania :)

gość z drogi

avatar użytkownika intix

5. Droga Zofio...

:) tak, pamiętam Twoje wspomnienia, którymi dzieliłaś się z nami pod jedną z modlitw, kiedy wspominałyśmy św. Teresę od Dziesiątka Jezus...
Ten "Katechizm" pozwolę sobie >TU podpiąć...
Teraz powiedziałaś:
... i gdy zamykam oczy wciąż widzę piękny obraz świętej Tereski ...

Wiesz Zofio... pomyślałam, że nie po raz pierwszy... nie przypadkiem pojawiasz się...
Za to... jak za wszystko... razem dziękujmy Panu Bogu... bowiem w tym momencie pomagasz mi...
Odczuwam potrzebę... (jakbyś mi podpowiadała)... aby tu zaznaczyć, że  jest kilka Świętych o imieniu Teresa...

Święta Teresa od Jezusa... Wielka Teresa... z Avili...
Matka Karmelu Terezjańskiego, której wielkie Jubileusze obchodzimy, ma kilka swoich Imienniczek... także świętych...

Są jeszcze:
***
Święta Teresa od Dzieciątka Jezus... czyli Teresa z Lisieux, zwana także Małą Tereską... ( 1873- 1897 )
***
Święta Teresa Benedykta od Krzyża ( Edyta Stein )...  ( 1891- 1942 )
***
Święta Teresa Małgorzata od Najświętszego Serca Jezusa...  ( 1747-1770 )
***
Święta Teresa de los Andes...  ( 1900-1920 )
***
Jeżeli którąś św. Teresę pominęłam... pokornie proszę Ją ... i Wszystkich czytających o wybaczenie... i ew. uzupełnienie...
***
Święta Teresa od Jezusa... z Avila  
Święty Jan od Krzyża
Święta Teresa od Dzieciątka Jezus... dla odróżnienia zwana też Małą Tereską...
Tych troje... to doktorzy Kościoła.

***
Droga Zofio...
Dziękuję Ci serdecznie...
Jeszcze... w rozmowie z Tobą pozwolę sobie tu podpiąć codzienne rozważania:

>>> CODZIENNIK... SENTENCJE ZE SKARBCA KARMELU

***
Pozdrawiam Cię serdecznie...:)

avatar użytkownika intix

6. Kraków – Łagiewniki 11 października 2014

Rozpoczęcie w Polsce Roku Jubileuszowego

500-lecia Narodzin św. Teresy od Jezusa






  W związku z Jubileuszem 500-lecia Narodzin św. Teresy od  Jezusa (1515-2015), zgodnie z wcześniejszymi  zapowiedziami i ustaleniami obu rad prowincjalnych  karmelitów bosych prowincji warszawskiej i krakowskiej,  podajemy do wiadomości, że Jubileusz Terezjański w Polsce  rozpocznie się uroczystą Mszą św. pod przewodnictwem ks.  kard. Stanisława Dziwisza, metropolity krakowskiego, w  Sanktuarium Bożego Miłosierdzia w Krakowie – Łagiewnikach w sobotę 11 października 2014 r. o godz. 10.00.

  Zachęcamy do rezerwacji terminu i udziału nie tylko członków wspólnot zakonnych Karmelu, wszystkich wspólnot Świeckiego Zakonu, Bractw Szkaplerznych, ale przede wszystkim grup laikatu karmelitańskiego, wiernych naszych parafii, kościołów i duszpasterstw karmelitańskich, jak również wszystkich przyjaciół i sympatyków duchowości karmelitańskiej oraz wiernych i pielgrzymów.

Serdecznie zapraszamy:

Karmelici Bosi

PS. Przyjazdy zorganizowane i autokarowe prosimy zgłaszać jak niżej. Szczegółowy udział w liturgii zostanie podany w późniejszym czasie. Możliwa będzie transmisja uroczystości przez internetowe Radio Miłosierdzie.

koordynator inauguracji Jubileuszu:
o. Włodzimierz Tochmański OCD
ul. Rakowicka 18 31-510 Kraków
tel. 609 217 424,
wlodek@karmel.pl www.karmel.pl

***

avatar użytkownika gość z drogi

7. droga @Intix,zawsze czytam Cie w skupieniu :)

i zawsze COS znajdę dla siebie :)...
masz wielki dar rozmowy bez ...gadaniny zbednej...dlatego czytam Cię zawsze w wielkim zamyśleniu...Twoje słowa na ekranie i załaczane perełki myśli i kazania...są jak kwiaty na dzisiejszym stole powszechnosci...
dziękuje Ci za Wszystko...i wiesz ,pokochałam Twoją Muzykę,czyli Zbigniewa Preisnera :)
Świeta Terenia od Dzieciątka Jezus...tak o Niej zawsze mówiła moja Babcia i u Niej wymodliła wszystkie dobroci dla mnie :)
a jak Sw.Terenia była skuteczna ,to dam tylko jeden z wielu przykładów...
młodziutka dziewczyna wraca wieczorem do Domu,właśnie od Babci...pociąg sie opóznia...zapada noc..na dworcu tylko ona i kilku wyrostków ,bandytów od tragedii tylko krok...i ta gorąca modlitwa...św Teresko ratuj...
i w ostatniej chwili
nadjężdza pociąg...młodzi bandyci...zdumieni nagłym podmuchem kolosa...zostają z otwartymi pyskami ze zdumienia i wyciągniętymi łapskami na peronie pustej stacji nocnej...

Sw Terenia od Dzieciątka Jezus :)
ileż jeszcze razy była mi ostoją :)
dzięki za Katechizm :)
serdecznosci droga @Intix :)

gość z drogi

avatar użytkownika intix

8. Zofio Droga

Z całego serca dziękuję Ci za wszystko... także za świadectwo, które nam zostawiłaś...:)
Za wstawiennictwem Św. Tereski od Dzieciątka Jezus... w niebezpieczeństwie... Boża Opatrzność Cię uchroniła...
Dziękujmy za wszystko Panu Bogu... za wszystkie dary, za łaski, które na nas każdego dnia spływają...
Także za Świętych, którzy w Niebie orędują za nami... jak również możemy czerpać ze Spuścizny, którą nam zostawili...

W tych trudnych czasach, gdy człowiek od Boga sie odwraca...
Niedawna kanonizacja Świętych Papieży...
Kanonizacja... która jednocześnie oczy... serce człowieka ku Panu Bogu zwraca...
Teraz... za przyczyną Świętej Teresy od Jezusa... przypadających  Jubileuszy
Pan Bóg daje nam kolejną szansę aby zbliżyć się do Niego...
Pomaga do Niego zawrócić...
To wszystko to nie są przypadki...  to są Boże dary... Boże łaski na nas spływające...

...Chcemy spotkać się na braterskiej i uniwersalnej płaszczyźnie duchowości terezjańskiej, która rozwija się na pięciu kontynentach, w szerokim wachlarzu rzeczywistości i inicjatyw, od życia kontemplacyjnego po ewangelizację różnych dziedzin życia.
Chcemy razem dogłębnie poznać św. Teresę, a dzięki niej pogłębić naszą modlitwę i misję.
Hasło przewodnie spotkania, które jest zarazem mottem jubileuszowym, „Dla Ciebie się narodziłam”, zaprasza nas do osobistego doświadczenia Boga, Jego zbawczego działania, które odnawia życie każdej osoby...


***
Droga Zofio...
Pozdrawiam Cię całym sercem...:)
i w kontynuacji tego wpisu, dzięki uprzejmości i dobroci Wielebnych Adminów Strony karmel.pl  pozwolę sobie trochę informacji... i z Kart Historii, tu zapisać...

Szczęść Boże...
:)

avatar użytkownika intix

9. Maryja wzgórz Karmelu - Jerzy Zieliński OCD

Karmel i jego symbolika

Holenderski karmelita i dziennikarz, bł. Tytus Brandsma, z charakterystycznym dla siebie wyczuciem boskiego przeznaczenia rzeczy ziemskich, snuje piękną refleksję o miejscu narodzin swego Zakonu: "Karmel wznosi się ponad niepokoje życia, ponad burzliwe sztormy tego świata. Jego samotność jest poza zasięgiem życia gorączkowego i ulegającego kaprysom; jest otoczony Bożym pokojem" (Carmelite Mysticism. Historical Sketches, Illinois 1986, s. 1). Jego refleksja wyraża tęsknotę ludzkiego serca za prawdziwym pokojem, który w konfrontacji z burzliwymi dziejami tego świata nie przemija. Człowiek poszukując go usiłuje dotrzeć do tajemniczego miejsca, które - jak spontanicznie wyczuwa - skrywa się gdzieś w nim samym. Dążąc tam wciąż coś zdobywa, wciąż gdzieś się wspina.

Piękno wzgórz Karmelu od niepamiętnych czasów zachwycało i potęgowało w ludzkich sercach wiarę w możliwość odnalezienia drogi do tego niepowtarzalnego dla każdej ludzkiej istoty wewnętrznego ładu, zagubionego przez grzech. W języku hebrajskim Karmel oznacza ogród, płodną winnicę i prawdę powiedziawszy żadne inne określenie nie oddałoby lepiej jego misterium. Ogrody i naturalne uroczyska są miejscami, do których uciekamy przed hałaśliwą atmosferą ulic i codziennych zajęć. Szukamy ustronnych miejsc by spotkać się z własną samotnością. Ogrody to także urzekające swoją atmosferą i prostotą zakamarki. Dla wielu były one pierwszą szkołą modlitwy serca, w którym zamieszkuje Stwórca wszelkiego piękna i ładu.

Ogród Karmelu wznosi się majestatycznie ponad otaczające równiny biblijnej Palestyny. Ze szczytów wzgórz roztacza się zapadający w pamięć widok na malownicze krainy, które w przeszłości przemierzały stopy proroków, królów, Jezusa i Jego uczniów. Uwagę obserwatora wędrującego wzrokiem po odległych horyzontach skupia pasmo Libanu, wzgórza Galilei, góry Moabu, zbocza Gilboa i góry Efraima. Szczególnie ujmująca jest jednak równina Ezdrelon, przeniknięta do głębi misterium Nazaretu, tajemnicą długich lat ukrytego życia Maryi i Jej Syna. Po przeciwnej stronie swój błękit odsłania Morze Śródziemne, które stykając się z horyzontem stwarza wrażenie, jak gdyby było przedłużeniem bezkresnego nieba.

Zdobywanie wewnętrznego pokoju wymaga duchowego wspinania się, stąd Karmel nieodparcie kojarzy się z górą doskonałości. W wyobraźni człowieka wysokie i trudno dostępne góry zawsze zajmowały szczególne miejsce. Ich wierzchołki spowite chmurami lub poranną mgłą uważano za tajemnicze i święte miejsca przebywania bogów. Tam zbiegały się i wzajemnie przenikały historie dwóch światów, ludzkiego i boskiego. Stamtąd pochodziły tajemnicze przesłania i tam często decydowały się losy starożytnych ludzi i narodów.

Święte góry są ważnym elementem każdej religii nie wykluczając judaizmu i chrześcijaństwa. Za sprawą biblijnych proroków, a później samego Chrystusa, czcią otacza się do dzisiaj tradycje gór Tabor, Horeb, Synaj czy też Golgoty. Do grupy świętych gór należy również Karmel. Św. Jan od Krzyża, szesnastowieczny mistrz modlitwy, ujął swoją duchową doktrynę w formę prostego rysunku Góry Karmel. Aby dojść na jej szczyt i doświadczyć piękna oraz pokoju Boskiego ogrodu, który opisał słowami: "Wprowadziłem was do ziemi Karmelu, abyście jedli jej owoce i to, co ma najlepszego" (por. Jr 2, 7), trzeba już u podnóża wybrać właściwą drogę. Tam rozpoczynają się aż trzy. Dwie z nich, droga zabiegania o dobra ziemskie i droga uganiania się za dobrami niebieskimi, giną gdzieś w połowie góry. Pierwszą zdobi napis: "im więcej ich szukałem, tym mniej ich znalazłem", a drugą: "im więcej pragnąłem ich mieć, tym mniej ich dostąpiłem". Do ogrodu Bożego pokoju wiedzie droga całkowitego zawierzenia w duchu pokory i dziecięcej zależności od Ojca, co Święty wyraził słowem "nada - nic".

Karmel, od którego wywodzi się nazwa Zakonu, w rzeczywistości nie jest pojedynczym szczytem lecz rozległym łańcuchem górskim, rozciągającym się u wybrzeży Morza Śródziemnego na terytorium państwa Izrael. Wzgórza Karmelu zawsze stały nieco na uboczu historii ludzkości. Nie wdając się w wielkie i przełomowe wydarzenia tworzyły naturalną samotnię. Żyły swoim życiem, które skrywając się w zakamarkach wapiennych dolin zachowało dla nas wysokiej jakości klejnot mistycznego doświadczenia Boga. "Dom" Karmelu zamieszkiwali biblijni prorocy i ich uczniowie. Po nich przybyli tu bizantyjscy pustelnicy, aby na przełomie dwunastego i trzynastego stulecia ustąpić miejsca eremitom Zachodu. Wraz z przybyciem chrześcijaństwa przybywa na wzgórza również Maryja.

http://karmel.pl/duchowosc/maryja/baza.php?id=01

cdn...

avatar użytkownika gość z drogi

10. Droga @Intix :)

serdecznie dziękuję w swoim i mojej nieżyjącej już Babci :)
Swięta Terenia wiele jeszcze razy ratowała mnie z opresji...
serdeczności :)

gość z drogi

avatar użytkownika intix

11. Droga Zofio...:)

Ja Tobie też...:)
Taka jest prawda...
Kto w Pana Boga wierzy... i Mu zawierzy...
Tego Bóg prowadzi... i wybawia też z opresji...
Także za wstawiennictwem naszych Patronów... Świętych...
Dziękujmy razem Panu Bogu... i naszym Patronom...
Módlmy się...
Niech Dobry Bóg nadal Cię prowadzi...
Niech chroni... za wstawiennictwem Świętej Tereni...
Dla Ciebie...:)
I Wszystkich, którzy tu zaglądają...
Chwila... Odpocznienia...:)
***


***
Szczęść Boże...
:)

avatar użytkownika intix

12. Maryja wzgórz Karmelu - Jerzy Zieliński OCD

Mistrzyni modlitwy i jej uczniowie

Otrzymując między rokiem 1206 a 1214 Regułę pierwsi karmelici ogłaszają publicznie powstanie nowego Zakonu. Podkreślają przy tym, że oni sami, jak również ich święta góra, należą do Maryi. Stwierdzają, że "wybudowali tam kościół pod wezwaniem i ku czci Błogosławionej Maryi Dziewicy, którą wybrali na swoją patronkę i od której, dzięki apostolskiemu przywilejowi, wywodzą swoją nazwę: bracia Błogosławionej Maryi z Góry Karmel" (A. Staring, Medieval Carmelite Heritage. Early Reflections on the Nature of the Order, Roma 1989, s. 41).

Najstarsza historyczna relacja o początkach karmelitańskiego kultu maryjnego pochodzi od frankońskiego pielgrzyma, który w 1231 r. pisał w swej kronice podróży po Ziemi Świętej: "Na zboczu tejże góry [Karmel - przyp. autora] znajduje się piękne i wyjątkowe miejsce z małym kościołem Matki Bożej" (J. Smet, The Carmelites. A history of the Brothers of Our Lady of Mount Carmel, Roma 1975, s. 9). Nie wykluczone, że wchodząc do niego ujrzał w półmroku wypełniającym jego wnętrze ikonę Maryi, która wyjawiła mu tajemnicę zwiedzanego miejsca. Nie jest dziełem przypadku, że jednym z najstarszych karmelitańskich obrazów kultowych, zachowanych do naszych czasów, jest trzynastowieczna ikona Maryi Matki i Pani Karmelu o palestyńskim rodowodzie. Tak przynajmniej podaje tradycja.

Gdy z końcem lat osiemdziesiątych przebadano ruiny kościoła odkryto intrygującą rzecz. Okazało się, że w przeszłości istniało prawdopodobnie sześć cel pustelniczych przylegających bezpośrednio do jego murów. W świetle tych ustaleń ciekawym jawi się świadectwo Jakuba de Vitry, biskupa Akko, który pisząc o łacińskich eremitach z Karmelu, po wizycie złożonej w Wadi 'ain es-Siah, porównał ich życie do pracy pszczół i plastra miodu: "Żyjąc samotnie w niewielkich celach, podobnych do przegródek w plastrze miodu, te pszczoły Boże zbierały słodki miód duchowy" (Tamże, s. 3). Patrząc na osadę pustelników z niewielkiego wzniesienia, tak właśnie mógł kojarzyć mu się kościół z przylegającymi do niego celami.

Pierwotna Reguła karmelitańska wymagała, aby w sercu pustelni znajdował się kościół - miejsce wspólnotowej modlitwy braci. Jest to punkt centralny, do którego schodzą się wszyscy ze swoich grot. Tam przynoszą codzienne prace, zmagania i duchową walkę. Tam, w centrum karmelitańskiej laury czeka na nich Maryja (Słowo laura nawiązuje do wąskiego parowu, wąwozu. Oznacza skupisko grot, w których mieszkali pustelnicy. Zwykle jedna z największych grot laury służyła całej wspólnocie jako kaplica). Jest to wiele mówiący znak maryjnego życia Zakonu u jego początków - pustelnicy gromadzą się wokół Niewiasty, by uczyć się od Niej przebywania z Bogiem na rozmowie.

W czasach średniowiecza wiele katedr, kościołów i kaplic nosiło tytuły maryjne. Sam fakt dedykacji Maryi karmelitańskiego kościoła nie był więc czymś nadzwyczajnym. Faktem godnym uwagi jest to, że pustelnicy zdecydowali się poświęcić swoje życie, aby każdego dnia i każdej nocy - jak przewidywała ich Reguła - zgłębiać księgi święte i tajemnice modlitwy idąc za Chrystusem w znaku Jego Matki. Odtąd każde kolejne pokolenie karmelitańskie patrzy na Jezusa oczami Maryi, ucząc się od Niej synowskiego trwania w obliczu Ojca.

http://karmel.pl/duchowosc/maryja/baza.php?id=03

Cdn...

avatar użytkownika gość z drogi

13. droga @Intix :)

serdeczne podziękowania za cudną pełną treści Pieśń
dziękuje i serdecznie pozdrawiam :)
piękne :)
"nic nie musisz mówić...nic odpocznij we mnie "

gość z drogi

avatar użytkownika intix

14. Droga Zofio...:)

Ta piękna pieśń nawiązuje też do modlitwy milczenia... dlatego przyszła mi na myśl i pozwoliłam sobie ją tu załączyć...

Pozdrawiam serdecznie...:)

avatar użytkownika intix

15. Maryja coraz doskonalszego oddania - Jerzy Zieliński OCD

Karmelitańska wyobraźnia maryjna

Obserwując rozwój karmelitańskich związków z Maryją dostrzegamy, że ewoluują one - zarówno na płaszczyźnie historycznej, jak i w teologicznej refleksji - w kierunku coraz doskonalszego oddania się Matce Jezusa. Karmel nie od razu wypowiedział formułę, że żyje "dla Maryi, w Maryi, z Maryją i przez Maryję", niemniej sposób w jaki odnosił się do Niej na przestrzeni wieków doprowadził go do tego właśnie sformułowania.

Tajemnica maryjnej przygody Zakonu podobna jest do historii wspomnianego wcześniej gorczycznego ziarna, które wrzucone w ziemię wyrasta na krzew przypominający niewielkie drzewo (Mt 13, 31-32). To malutkie ziarno wrzucone przez Bożą Opatrzność w płodną glebę wzgórz Karmelu symbolizuje maryjny wymiar życia anonimowych, ale jakże bliskich karmelitańskim sercom, bizantyjskich pustelników. Przez wiele wieków w zapomnieniu i ciszy wzgórz, jakby w ziemi, czekało na czas swego kiełkowania. Czas ten nadszedł wraz z organizowaniem się pierwszej karmelitańskiej wspólnoty oficjalnie promującej maryjny wymiar swej duchowości.

Karmel nie uprawiał mariologii wyłącznie jako dyscypliny teologicznej. Nie zajmował się Maryją tylko od strony teoretycznej wiedzy o Niej. Od samych początków zainteresowanie Jej osobą miało charakter praktyczny i było sprawą jego tożsamości. Mariologia jest dla Karmelu czymś więcej niż naukową wiedzą o Maryi, to tajemnica "wzięcia Jej do siebie" (Mt 1, 20), a więc sprawa jakości życia karmelitańskiego, sprawa realizacji charyzmatu powierzonego Zakonowi.

W maryjnej literaturze Zakonu funkcjonuje pojęcie "karmelitańskiej wyobraźni maryjnej". Obejmuje ono całość doświadczenia osoby Maryi przez Karmel, a to jest coś znacznie większego i głębszego niż tylko doktryna o Niej. Karmelitańska wyobraźnia maryjna to duchowa i historyczna przestrzeń Zakonu, w której nastąpiło jego związanie się z Matką Jezusa. Przybierało ono różne formy dając początek czterem wyobrażeniom Maryi: jako Patronki czyli Pani miejsca (XIII i XIV w.), Matki (XIV w.), Siostry i Dziewicy Czystego Serca (XV w.). Oczywiście nie chodzi tutaj o same pojęcia, bo te są przecież uniwersalne, ale o treści, jakich dopatrywali się w nich karmelici.

Przyglądając się powyższym wyobrażeniom w kolejności ich pojawienia się dostrzegamy, że na płaszczyźnie relacji do Matki Bożej każde kolejne jest doskonalsze od poprzedniego. Uwidacznia się tutaj rozwój formy oddania Zakonu przebiegający od relacji opartej na feudalnej zasadzie "Pani i jej wasale", poprzez doświadczenie bardziej rodzinnych relacji macierzyńskich i siostrzanych, aż po mistyczny charakter przynależności skupiający uwagę Karmelu na tajemnicy czystości serca.

Wasale Pani z Karmelu

U zarania pierwszej wspólnoty karmelitańskiej miało miejsce ważne wydarzenie, które wytyczyło przyszłym pokoleniom Zakonu azymut duchowej drogi ku Bogu. Pustelnicy dedykowali swój kościół Maryi, nazywając Ją odtąd Patronką i Panią miejsca. Byli dziećmi feudalnej epoki, w której patronat angażował dwie strony z wzajemnymi prawami i obowiązkami. Wasal przyrzekał służbę swojemu panu i wyrażał przynależność do niego specjalną formułą, składając swoje dłonie w jego dłoniach (gest ten zachował się do dzisiaj w formule profesji zakonnej). W określonych okolicznościach był ponadto zobowiązany oddać życie za niego. Pan natomiast podejmował się obrony wasala i zapewniał mu utrzymanie. Nadawał mu również lenno.

W realiach wspólnoty religijnej rzeczywistość feudalna wyrażała się w posiadaniu kościoła lub kaplicy poświęconej któremuś ze świętych i w oddawaniu mu szczególnej czci. Właścicielem całej Ziemi Świętej był Chrystus, Pan miejsca (Dominus loci), a Jego Matka Panią miejsca (Domina loci). Dla pustelników z Karmelu dedykowanie Maryi swego kościoła oznaczało przyjęcie Jej za Panią całej pustelni. Przez ten akt decydowali się na wyłączną służbę Dziewicy w zamian za Jej patronat i obronę. Odtąd ich codzienne życie - tak w wymiarze duchowym jak i materialnym - stawało się Jej własnością i podlegało Jej trosce. Oni zaś winni Jej byli osobiste i całkowite oddanie siebie w modlitwie i pracy przez szczere naśladowanie Jej cnót i szerzenie Jej czci. Całe swe piękno Karmel oddał w ten sposób Maryi (por. Iz 35, 2). Echo tego wydarzenia odnajdujemy już w najstarszej formule profesji zakonnej z 1281 r. Dowiadujemy się z niej, że karmelici konsekrowali swoje życie Bogu i Maryi: "Ja, brat N, składam moją profesję zakonną i ślubuję posłuszeństwo Bogu oraz Błogosławionej Maryi, i tobie bracie N, Przełożony Generalny braci pustelników Zakonu Błogosławionej Maryi z Góry Karmel, i twoim następcom, według Reguły i Konstytucji wspomnianych braci, aż do śmierci" (B. Edwards, H. Clarke, The Rule of Saint Albert, s. 26).

Wszystkie akty profesji zakonnej składane przez karmelitów i karmelitanki obydwu gałęzi Zakonu bazują od początku na tej pierwszej.

Matka i jej synowie

Wasal i sługa nie są domownikami, nie mają więc praw jakie przysługują synom. Pogłębianie refleksji maryjnej w Karmelu kierowało się więc ku głębszej relacji, która pozwoliłaby Zakonowi "zadomowić się" u Maryi, rodząc macierzyńskie odniesienia względem Niej. Był to dopiero początek drogi ku prawdziwej macierzyńskiej miłości skrytej w pojęciu "niewola miłości".

Z nabywaniem nowych doświadczeń przez Zakon Domina loci zaczęła coraz mniej oznaczać Panią, a coraz bardziej matkę. Nawet będąc Panią wzgórz Karmelu Maryja nie zaniedbywała swoich matczynych obowiązków, to znaczy obrony i troski o życie oddanych Jej pustelników. Od samego początku Jej obecność była dla nich obecnością o charakterze macierzyńskim, gdyż ich Pani tworzyła duchową przestrzeń i atmosferę Karmelu, w której wzrastali.

Nad wizerunkiem Maryi, który karmelici umieścili w swoim pierwszym herbie (1499) widnieje wstęga z sentencją: "Sum Mater et Decor Carmeli - Jestem Matką i Ozdobą Karmelu". Słowa te, odbijając tęsknotę Zakonu za doskonalszym przynależeniem do Maryi, wprowadzają w tajemnicę macierzyńskiego związku ukierunkowanego na wychowanie. Maryja-matka przyjmuje synów i córki Karmelu, towarzyszy ich rozwojowi i doprowadza do właściwej każdemu z nich pełni. Jest to serce maryjnego życia wspólnoty Karmelu.

Odnosząc się do Maryi jako matki myśl Zakonu nie pozostawała na powierzchni tego słowa lecz szukała jego głębszych treści. Z tych poszukiwań wyłoniło się imię - "pierwszy Rodzic karmelitańskiej wspólnoty" (Arnold Bostiusz, De patronatu et patrocinio B. V. M. in dicatum sibi Carmeli ordinem, w: Speculum Carmelitanum, Antuerpiae 1680, tom I, 1531). Nazywając Ją "rodzicem" karmelici podkreślili, że chodzi im o pochodzenie od swojej Patronki. Pochodzą od Niej, a zatem istnieją, aby Ją czcić. To przeświadczenie odnajdujemy w sformułowaniach najstarszych oficjalnych pism Zakonu. W liście do króla angielskiego Edwarda I (1282) generał karmelitów, Piotr de Millau, zapewnia go o modlitewnym wstawiennictwie "u Boga i wspomnianej wyżej chwalebnej Dziewicy, ku czci i chwale której Zakon ten został założony w zamorskich krainach" (A. Staring, Medieval Carmelite Heritage, s. 45). Z kolei uczestnicy Kapituły Generalnej w Montpellier (1287) przyzywają "wstawiennictwa Błogosławionej Dziewicy, Matki Jezusa, gdyż dla służenia Jej Zakon nasz został założony" (tamże, s. 51).

Karmel jest "dzieckiem" Maryi nie na zasadzie adopcji, lecz przez fakt "pochodzenia" od Niej, bycia przez Nią "zrodzonym".

Bracia i ich Siostra

Słowo "bracia" w nazwie Zakonu (Bracia Najświętszej Maryi Panny z Góry Karmel - Karmel dawnej obserwancji; Bracia Bosi Najświętszej Maryi Panny z Góry Karmel - Karmel Terezjański) wskazuje na pierwszym miejscu relację duchowego pokrewieństwa zakonników względem siebie. Pierwotna wspólnota Karmelu z Wadi 'ain es-Siah, chociaż wewnętrznie bogata pod względem zwyczajów, jest zarazem jednorodna gdy chodzi o godności i urzędy. Nie istnieje podział na kapłanów i niekapłanów, który pojawi się nieco później. Kapłaństwo jest na tym etapie sprawą drugorzędną, bo chodzi o rzecz wielkiej wagi, o wierność karmelitańskiej drodze życia, w której centrum jest podążanie śladami Chrystusa (obsequio Jesu Christi), w duchu proroka Eliasza. Realizacja tego powołania nie wymaga przyjęcia święceń kapłańskich. Tę drogę może przejść w sposób święty osoba świecka. Pustelnicy karmelitańscy są więc braćmi jeden dla drugiego; braćmi w milczeniu, w ubóstwie i w wierności wspólnemu celowi.

Po przybyciu do Europy i włączeniu się Zakonu w nurt duchowości mendykanckiej braterstwo wzbogaciło się o nową twarz - pokrewieństwo z ubogimi Chrystusa. W geście solidarności z najbiedniejszymi warstwami społecznymi (minores) mendykancki Karmel potwierdza swoją opcję wyrzeczenia się własności, aby żebrać o środki do życia.

Kościół dostrzegł, że to zakorzenienie w ubóstwie połączone z powołaniem Zakonu do kontemplacji jest cenną perłą nie tylko dla niego samego, ale i dla całej wspólnoty wierzących. Dlatego zabezpieczył ów skarb oficjalnym orzeczeniem: "Do naszych umiłowanych synów, Przeora i Braci pustelników z Góry Karmel, życzenia zdrowia i apostolskie błogosławieństwo. Przez czujność, którą nakazuje nam nasz urząd, zobowiązani jesteśmy troszczyć się, aby ci, którzy obmyli swe stopy wstąpiwszy na górę, by modlić się z Panem, nie pobrudzili ich ponownie, zstępując z miejsca kontemplacji; i aby przez powrót do ziemskich rzeczy, które odrzucili za siebie, nie przywdziali jak dawniej płaszcza zmysłowości, który mógłby dostarczyć ich wrogowi sposobności do powalenia ich w walce z mocami zła. Tak więc, ponieważ waszym działem jest trwać przy Panu z czystymi nogami, by w ten sposób otworzyć się na kontemplację rzeczy niebieskich i podjąć walkę z mocami zła, wyzbywając się wszystkich rzeczy ziemskich, my, w trosce o wasze dobro, pragnąc ustrzec was od okazji do ponownego pobrudzenia stóp, bądź ustępowania w walce, autorytetem tych listów ściśle zabraniamy wam, przyjmować w jakikolwiek sposób lub posiadać jako swoją własność pustynię, ziemie, posiadłości, domy lub dochody z wyjątkiem osłów oraz niewielkiej ilości inwentarza i drobiu" (B. Edwards, H. Clarke, The Rule of Saint Albert, s. 19-20).

W eremickie i mendykanckie rozumienie braterstwa wpisuje się jeszcze jedno - braterstwo wspólnej drogi z Maryją. Przemyśliwania karmelitów nad duchową drogą życia, wytyczoną im w Regule, zbiegły się z odkryciem drogi, którą Ona podążała do Boga. Punktem spotkania tych dróg był dar serca. Dążenie, aby złożyć Bogu czyste serce w całkowitej ofierze stanowiło wspólne dziedzictwo karmelitów i Dziewicy z Nazaretu. Był to węzeł łączący braci i ich Siostrę. Anonimowy autor piętnastowiecznego dzieła Księga instytucji pierwszych mnichów (Liber de institutione primorum monachorum), wywodząc początki Karmelu od proroka Eliasza, w którym widział pierwszego człowieka zachowującego dobrowolne dziewictwo dla Boga, wyjaśnił tę bratersko-siostrzaną relację według mentalności swoich czasów, dla której ważniejszym od litery i historycznej prawdy było duchowe przesłanie. Czytamy zatem, że "Naśladowcy Eliasza uważali, iż Bóg w szczególny sposób objawił ich poprzednikom (...), że narodzi się dziewczynka, która od łona matki wolna będzie od wszelkiej zmazy grzechu, która - podobnie jak oni - dobrowolnie wybierze dziewictwo, i z której - pomimo iż będzie dziewicą - narodzi się Bóg-Człowiek. (...) Nie cofając się przed trudami, obrali sobie ową Dziewicę za swoją patronkę, ponieważ dostrzegli, że jest do nich podobna dobrowolnie podjętym dziewictwem. Tak więc, jak praktyka dobrowolnego dziewictwa zapoczątkowana została przez pierwszych członków Zakonu, a poprzez nich wśród mężczyzn, tak umiłowanie czystości wśród niewiast zapoczątkowała Matka Boga. Zatem zakonnicy karmelitańscy byli pierwszymi mężczyznami zachowującymi celibat, a błogosławiona Maryja pierwszą kobietą, która ślubowała dziewictwo. (...) Z racji tej zgodności, w czasach apostołów, karmelici nazywali Maryję swoją siostrą i - z tego samego powodu - siebie nazywali braćmi Błogosławionej Dziewicy Maryi" (The Book of the First Monks, ed. P. Chandler, Centro Internazionale S. Albert, Roma 1992, księga VI, rozdz. 5).

Braterstwo wskazuje więc i na ten szczególny aspekt karmelitańskiego powołania, aby podążać przez życie z Maryją jako dziewiczą Siostrą tą samą drogą.

Piewcy Dziewicy Czystego Serca

Zamyślenia nad braterstwem względem Maryi-Siostry, choć niekiedy legendarne, zwróciły uwagę karmelitów na rdzeń powyższej relacji. Niosły ze sobą ważne przesłanie: ich i Jej życie opiera się na tych samych wartościach skoncentrowanych wokół czystości serca. Była to brama, która wprowadziła Karmel w rzeczywistość maryjnej mistyki. Aż dotąd oko Zakonu podziwiało Jej dziewictwo, przywilej zachowania od grzechu pierworodnego i macierzyńskie posłannictwo. Teraz dostrzegało Jej największą tajemnicę - czystość doskonałą. Bez wątpienia właśnie to wyobrażenie Maryi, jako Dziewicy Czystego Serca, zdominowało maryjną myśl Zakonu. Patrzył on na tę czystość nie tyle w odniesieniu do całkowitej wolności Jej Serca od grzechu czy też fizycznej integralności, co raczej w świetle Jej całkowitej ofiary z siebie; ofiary czystej, wolnej nawet od cienia niedoskonałości.

Dziewica Czystego Serca wrosła na stałe w karmelitańską postawę wobec życia wewnętrznego, pojmowanego jako intymne przebywanie z Bogiem w całkowitym darze z siebie. Zakon uświadomił sobie, że taki sposób przebywania z Ojcem jest mu dany w Maryi, a konkretnie w przykładzie całkowitego oddania przez Nią serca swemu Synowi. Mieć serce czyste, tak jak Ona, to przede wszystkim przyjąć towarzyszącą i wyłączną miłość Boga ze wszystkimi konsekwencjami tego wyboru. To oddać się Jemu na dobre i na złe; to przyjąć wszystko, co On wybiera; to oddać Mu nie tyle słowa i czynności lecz rzeczywiste "niech mi się stanie"; to nie kalkulować i nie obmyślać lecz zawierzyć w prostocie, szczerości i czystej intencji.

Czyste Serce Maryi doskonale przyjmuje i odbija światło Boga, Jego miłość, piękno i odwieczną wolę. Misterium to fascynowało wiele karmelitańskich umysłów. "Płodna Dziewica Maryja, - pisał w XV w. Arnold Bostiusz - obleczona w słońce, najwłaściwszy obraz prawdziwego Słońca, świeci jaśniej niż tysiące gwiazd będących na usługach Boga. Ona jest światłem świata i królewskiego domu niebios. Mocą blasku swych promieni zdobi i oświetla Kościół czyniąc go mężnym i zwycięskim" (De patronatu, 1655). Wiek po nim do symboliki słonecznych promieni nawiąże św. Jan od Krzyża. Snując rozmyślania nad doskonałą czystością duszy porówna ją do okna, przez które przenikają słoneczne promienie. Im jest czystsze, tym więcej przepuszcza światła i tym jaśniej robi się wewnątrz. Doktor Mistyczny nie omieszka uczynić przy tym aluzji do Matki Chrystusa.

Karmelitańska legenda

Zanim malarz zabierze się do wykonania obrazu już na początku ustala szczegóły drugiego planu. Decydują one często o tym, jak odbierzemy i zinterpretujemy główną postać. Kolorystyka i pozornie mało znaczące elementy wspomagają pozytywne lub negatywne odczucia, skutecznie wpływając na naszą niezmiernie żywą wyobraźnię. Starożytne legendy Karmelu o Maryi spełniają rolę takiego właśnie tła. Wprowadzają w trudną do opisania atmosferę, w jakiej zrodziły się i żyły Jej karmelitańskie wyobrażenia. Pozwalają dotrzeć do subtelnych uczuć i odniesień, których nie można odkryć zatrzymując się jedynie na historycznych dokumentach i teologicznych opracowaniach. Te portretują jakby intelektualną stronę osoby Maryi. Tamte wprowadzają wartości charakterystyczne dla świata, którym żyje serce. Dopiero połączone razem dają pełny Jej obraz.

Większość najstarszych legend Zakonu koncentruje się na jednej problematyce - opisują osobiste interwencje Maryi na rzecz wspólnoty karmelitańskiej, która w początkach swego istnienia doświadczyła wielu trudności. Gdy zawiodły wszystkie ludzkie środki obrony, pozostała jeszcze Maryja. Ona posiadała moc skutecznej interwencji i ujmowała się za pustelnikami, którzy od początku uważali siebie za Jej synów. Dla nich, żyjących jakby na styku świata materii i ducha, było czymś oczywistym, że Właścicielka wzgórz Karmelu odpowie osobistą interwencją na pełne pokory i zawierzenia wołanie. Interweniuje więc, gdy po decyzjach IV Soboru Lateraneńskiego (1215) Zakon stoi przed perspektywą kasaty, gdy poddaje się w wątpliwość jego maryjny tytuł i przywileje, jego oryginalną formę życia (formula vitae) i wynikającą z niej organizację wspólnoty.

Legenda, jako opowieść fantastyczna, chociaż pełna niezwykłych i cudownych motywów, dostarcza materiału do wykładu mądrościowych treści. Karmelitańskie legendy streszczają zatem i oddają w barwny sposób prawdę o żywotnych związkach Maryi z Zakonem. Opisują Jej duchowe piękno i zachwycają się tajemnicą Niepokalanego Poczęcia. Niektóre z nich były często przytaczane i można znaleźć liczne ich wersje, co dowodzi, że stanowiły jedną z dróg przekazu pierwotnego charyzmatu karmelitańskiego.

avatar użytkownika intix

16. Maryja Reguły zakonnej - Jerzy Zieliński OCD

Przeorysza Karmelu

Każdemu, kto miał w ręku Regułę Karmelu mówienie o jej maryjności może wydać się co najmniej dziwne. Jej tekst ani razu nie wspomina imienia Maryi. Nie posiada nawet żadnej aluzji do Jej osoby. Reguła jest chrystocentryczna. W centrum stawia Jezusa i zaleca wierność w naśladowaniu Go. A jednak myśl niektórych pisarzy Zakonu nie wahała się nazywać ją Regułą Najświętszej Panny z Góry Karmel (Św. Teresa od Jezusa, Księga życia 36, 26, tłum. H. P. Kossowski, Dzieła, tom I, Kraków 1997) i zestawić Jej życia z życiem karmelity. "Nasza Reguła - czytamy w jednym z siedemnastowiecznych komentarzy - daje nam jako wzór do naśladowania nie tylko życie naszego świętego ojca Eliasza, ale także życie naszej najmilszej matki Maryi. Tak więc nasz święty Zakon słusznie nosi miano eliańsko-maryjnego. Jest więc czymś oczywistym, jak drogą i cenną powinna być dla nas nasza Reguła, gdyż ułożono ją z wielką starannością według celu naszego powołania i ponieważ ukazuje nam dokładnie życie naszego Ojca i naszej Matki. Nie powinniśmy pragnąć czegokolwiek ponad to, aby wiernie zachowując Regułę potwierdzić, że prawdziwie jesteśmy eliaszowego i maryjnego ducha" (Michał od św. Augustyna, The Carmelite Rule, w: The Sword, nr 3(1948), s. 210). Jest to echo znacznie wcześniejszych przemyśleń, które pomogły karmelitom "odkryć", że zostali nazwani w bullach apostolskich Braćmi Maryi, ponieważ ich Reguła w wielu miejscach zdawała się kierować uwagę na przykład życia Błogosławionej Dziewicy.

Reguła karmelitańska - chociaż ukierunkowana na osobę Chrystusa - posiada maryjnego ducha, którego nietrudno dostrzec oczami wiary. Było to oczywiste dla karmelitów, którzy jako pustelnicy, a później mendykanci, sięgali po wzór Jej życia, by uczyć się od Niej, jak coraz lepiej realizować swoje powołanie. Ich refleksja nad maryjnością Reguły poszła jednak trochę dalej niż moglibyśmy się spodziewać. Uznali, że jej tekst nie tylko zakłada odwołanie się do przykładu Maryi, wzoru życia pustelniczego w ciszy i samotności Nazaretu, lecz także "ukazuje dokładnie Jej życie". Dla wspólnoty Zakonu jest Ona pierwszą karmelitanką. Wspomnieliśmy wcześniej, że pokolenia przełomu trzynastego i czternastego stulecia nazwały Ją Rodzicem karmelitańskiej wspólnoty i jej duchowości, a później także Przeoryszą. Dostrzegły, że chociaż zamieszkiwała Nazaret wiele wieków przed nimi, to jednak żyła w taki sposób, jaki stawia sobie za wzór cały Zakon.

Szczególnie wymownym i pobudzającym do przemyśleń jest tytuł przeoryszy odniesiony do Maryi. Przeor w Regule Karmelu to uosobienie służby wspólnocie podążającej śladami Zbawiciela. Jest pierwszym, który ma zachować wierność karmelitańskiej formie życia (formula vitae). Jest jednocześnie obrazem Chrystusa. I tak jak Jezus stanowi źródło inspiracji i mocy w sensie duchowym, tak też i przeor ma być widzialnym źródłem inspiracji i zachęty dla braci. Przeorstwo w Karmelu jest więc sprawą braterstwa, autorytetu i przykładu. Maryja jako przeorysza ucieleśnia swym życiem powołanie Zakonu i stanowi przez to niepodważalny autorytet dla wszystkich jego pokoleń. W sensie duchowym stanowi pierwotną i zawsze aktualną formę kontemplacyjno-apostolskiego powołania Karmelu.

avatar użytkownika intix

17. Maryja Karmelu Terezjańskiego - Jerzy Zieliński OCD

Reforma Terezjańska

Żyjąc w sercu Karmelu Maryja zajmuje uprzywilejowane miejsce w sercach i świadectwie tych, którzy go tworzą. Chociaż poszczególne pokolenia z różną intensywnością zapuszczały się w świat Jej niepokalanej tajemnicy, to jednak pozostaje Ona wielkością stałą odmierzającą rytm życia karmelitańskiej wspólnoty.

Śledząc historię Karmelu, od jego palestyńskich początków, można doliczyć się kilkunastu znaczących ruchów odnowy, podejmujących wysiłek ożywienia ducha modlitwy, samotności, milczenia i maryjnej spuścizny. Niektóre obejmowały pojedyncze klasztory, inne jedną lub kilka prowincji. Spośród wszystkich reform, tylko jedna, zapoczątkowana w XVI w. przez św. Teresę od Jezusa, rozwinęła się z Bożego postanowienia w nową rodzinę zakonną, dając początek Karmelowi Terezjańskiemu.

Czerpiąc obficie z maryjnego dziedzictwa Karmelu Reforma wypracowała swoje własne oblicze, ubogacając wspólnotę wierzących dziedzictwem mądrości wielu świętych i błogosławionych, w tym trzech doktorów Kościoła: św. Teresy od Jezusa, św. Jana od Krzyża i św. Teresy od Dzieciątka Jezus. Maryjność Karmelu Terezjańskiego nosi piętno ich wyjątkowego wybrania, niepowtarzalnych cech osobowości, duchowego i fizycznego wzrastania, wreszcie czasu, w którym przyszło im żyć.

Niebieska Przeorysza św. Teresy od Jezusa

Teresa de Ahumada (1515-1582) poznała Maryję bardzo wcześnie. Pośrednikiem w pierwszych spotkaniach była matka, pani Beatrycze, która wprowadziła córkę w podstawy pobożności maryjnej. Nauka odbywała się nie tyle na zasadzie tłumaczenia i przekonywania, co osobistego przykładu rodziców. Znajomość z Maryją, daleka od przelotnego i powierzchownego zauroczenia, pogłębiała się z upływem lat i stawała coraz bardziej zobowiązującą. Przeobrażała ona stopniowo życie Świętej, aż uzyskało wyjątkowo wierne podobieństwo do życia Jezusa.

Dziecięce zawierzenie

Patrząc na swe dzieciństwo z perspektywy wielu przeżytych już lat Teresa wyzna, że naśladowanie matki pociągało ją często do szukania ustronnych miejsc, gdzie odmawiała swoje liczne - podpatrzone u dorosłych - nabożeństwa, wśród których na czoło wybijał się różaniec. W domu państwa de Ahumada była to modlitwa szczególnie celebrowana. Pani Beatrycze, szczerze ją praktykująca, nie omieszkała wprowadzić w nią swoich dzieci. Na owoce nie trzeba było długo czekać. Znany jest nam piękny epizod z dziecięcych lat Teresy ukazujący siłę oddziaływania Maryi na jej świadomość. "Gdy matka moja umarła - pisze Święta - miałam, o ile pamiętam, dwanaście lat lub mało co mniej. Rozumiejąc wielkość straty, poszłam w utrapieniu swym przed obraz Matki Boskiej i szczerze płacząc błagałam Ją, aby mi była matką. Prośba ta, choć z dziecinną prostotą uczyniona, nie była, zdaje mi się, daremną" (Księga życia 1,7, Dzieła, tom I). Zadziwić może tak dojrzałe rozumienie tajemnicy macierzyńskiej miłości Maryi u kilkunastoletniego dziecka. Co prawda powierzenie się miało miejsce w wieku dziecięcej prostoty, jednak dokonane było szczerze i z pełną świadomością, rozpoczynając proces, który wiele lat później zakończy się całkowitym nawróceniem serca Świętej do Maryi.

Prośba Teresy o przejęcie macierzyńskich obowiązków przez Maryję miała być, według tradycji, wypowiedziana przed figurą Matki Miłosierdzia, czczoną w katedrze w Avila. Święta wielokrotnie klękała przed nią w dziecięcym zawierzeniu. Być może uczyniła to i wówczas, gdy w wieku siedmiu lat, wraz ze swym bratem Rodrygiem, wybierała się do kraju Maurów, by tam ponieść śmierć męczeńską. Ucieczka maluchów skończyła się za mostem na rzece Adaja, gdzie zbiegów spotkał ich stryj. Tak niezwykłe pragnienia u młodej Teresy potwierdzają przedziwne drogi Bożej Opatrzności ujawniające się w dzieciństwie wielkich świętych przeznaczonych do ważnych dzieł w Kościele. Dostrzegamy u nich wyjątkowe działanie Ducha Świętego w darze mądrości. Ponadprzeciętne zainteresowanie nabożeństwem maryjnym, wyjątkowa czystość serca, zadziwiające sądy na temat osób i spraw tego świata, to tylko niektóre cechy rodzącej się pod czujnym okiem Maryi świętości.

Mistyczne spotkanie z tajemnicą Maryi

Żywe zainteresowanie Maryją nie przeminęło w życiu Świętej jak odchodzą w niepamięć inne epizody dzieciństwa. Doskonaliło się z każdym rokiem, aż wreszcie, wraz z jej wstąpieniem do Karmelu stanęło przed zupełnie nowymi horyzontami. Teresa nie jest już zwykłą dziewczyną. Z własnej woli staje się Oblubienicą Chrystusa. Zaproszona zostaje do zażyłości z Boskim Mistrzem, a to pociąga za sobą ważkie konsekwencje, gdyż tam gdzie jest Syn, tam zawsze jest i Jego Matka. Cześć oddawana Maryi odmawianiem różańca, uciekaniem się do Niej w trudnościach, świętowaniem tajemnic Jej Niepokalanego Poczęcia i Wniebowzięcia zostaje teraz wciągnięta w sferę mistycznego spotkania z Chrystusem. Tutaj Teresa poznaje "inną" Maryję. Jej tajemnice, które dotąd mogła poznawać jedynie przez rozważanie i kobiecą intuicję teraz poznaje w świetle mistycznej łaski, uczestnicząc w radościach i cierpieniach Matki Jezusa. Cokolwiek wypowie odtąd o Dziewicy, wypowie to jako wynik spotkania z Nią na płaszczyźnie mistyki.

Poznając Maryję od Jej wnętrza, przenikając świat Jej uczuć i myśli, Reformatorka Karmelu ma pełną świadomość, że uczestniczy w czymś, co jest w stanie jedynie zasygnalizować. Zapytana o to, jak rozpoznaje Jezusa albo Najświętszą Pannę, odpowiada wprost: "Tego wam dusza nie wytłumaczy, bo i sama nie zdoła rozpoznać, jakim sposobem to poznaje; to tylko wie z zupełną pewnością, że poznaje" (Twierdza wewnętrzna VI, 8, 6, tłum. H. P. Kossowski, Dzieła, tom II, Kraków 1987). Gdy więc wypowiada się o Matce Bożej w licznych miejscach swoich pism czytelnik spotyka się po prostu ze słowem. Dla niej jednak każde słowo oznacza konkretne wewnętrzne doświadczenie, w którym spotkała się z maryjną tajemnicą, poznając jakiś okruch z niepojętego misterium Jej życia. Z osobistych relacji Świętej dowiadujemy się, że uczestniczy w cierpieniach Maryi pod krzyżem, doświadczając Jej opuszczenia i osamotnienia; otrzymuje łaskę zbliżenia się do głębi Jej pokory i osłaniającej miłości Boga w czasie Zwiastowania; pojmuje, co skrywają słowa "Wielbi dusza moja Pana" maryjnego Magnificat oraz proroctwo starca Symeona wypowiedziane w świątyni o mieczu boleści; ma pewne intuicje odnoszące się do ukrytego życia Świętej Rodziny; dostrzega wreszcie rolę Matki Boga jako nieustającej orędowniczki w sprawach karmelitańskich wspólnot Reformy.

Maryjna mistyka Teresy jest ściśle związana z osobą Chrystusa, a konkretnie z darem Jego Człowieczeństwa, które zrodziło się w łonie Dziewicy. Święta przestrzega więc przed rozważaniem tegoż Człowieczeństwa w oderwaniu od tajemnicy Maryi. Jej nie można zrozumieć bez Syna; On z kolei chce, aby Matka uczestniczyła w życiu i udzielaniu się Trójjedynego Boga. Gdy w mistycznym spotkaniu dane jest Teresie doświadczyć wspólnoty Najświętszej Trójcy, wyraźnie dostrzega w Niej obecność Maryi, słysząc jednocześnie słowa Ojca: "Oddałem ciebie Synowi mojemu i Duchowi Świętemu, i tej Pannie Najświętszej. Cóż ty za to możesz oddać Mnie?" (Sprawozdania duchowe 25, 2, tłum. H. P. Kossowski, Dzieła, tom III, Kraków 1995). Jezus, Duch Święty i Maryja są niepojętym darem ojcowskiego Serca Boga dla ludzkości.

Przełożeństwo Maryi

Warto zwrócić uwagę na maryjną optykę Teresy, gdy mówi o swoim Zakonie. Wszystko w nim jest maryjne: Reguła, klasztory, habit, poszczególne osoby. Wypowiadając jego nazwę, zawsze łączy ją z imieniem Maryi. O Niej samej natomiast mówi "moja Przeorysza" (List do Marii de Mendoza z 7 marca 1572, Dzieła, tom III). Nie były to jedynie puste słowa. Obejmując rządy w klasztorze Wcielenia umieszcza figurę Najświętszej Panny w stalli przeoryszy i składa u Jej stóp klucze domu na znak, że to Ona nim rządzi. Ten piękny i szczery gest znajdzie swój epilog w objawieniu się Maryi. "Gdy zaczęło się Salve, ujrzałam Matkę Boską, z wielkim mnóstwem aniołów, zstępującą do stalli przeoryszy, gdzie była ustawiona Jej figura i zasiadającą na tym miejscu (...) Pani nasza rzekła do Mnie: Dobrą myśl miałaś, że mnie tu umieściłaś. Będę obecna hołdom uwielbienia, które tu będą się składać mojemu Synowi, i będę Mu je przedstawiała" (Sprawozdania duchowe 25, 1, Dzieła, tom III).

Chcąc podkreślić dodatkowo, co myśli o obecności Maryi we wspólnocie karmelitanek, porównuje żeńskie klasztory Reformy do gołębników Najświętszej Panny, które dzięki Jej błogosławieństwu szybko zapełniają się nowymi powołaniami.

Idea przełożeństwa Maryi we wspólnocie Karmelu nie była wymysłem Teresy. Jest ona tutaj jedynie wierną kontynuatorką przemyśleń i duchowych doświadczeń wcześniejszych pokoleń. Zasługą Świętej jest jednak twórcza wierność dawnym tradycjom. W zawierusze Reformy nie zagubiła cennych pereł przeszłości; podjęła je i wplotła w charyzmat nowej gałęzi Zakonu, troszcząc się, by nie stracił on więzi z duchowym dziedzictwem wzgórz Karmelu.

Pani szkaplerza i Reguły

Życie w Karmelu Teresa rozumie jako wielką łaskę, za którą stoi wstawiennictwo Maryi. Była za nią wdzięczna tym mocniej, im bardziej odkrywała bogactwo maryjnej tradycji Zakonu. Jego historia, legendy i liturgia umożliwiały przeżywanie i wypowiadanie bogactwa, które sama nosiła w sercu. Upewniały ją ponadto, że nie myli się w tym, co sądzi o Najświętszej Pannie jako Matce, Pani i Patronce Karmelu. Maryjne piętno dostrzeżone w powołaniu karmelitanki Teresa identyfikuje z czymś, co jest najbardziej podstawowe dla owocnego życia charyzmatem wspólnoty: "My wszystkie, ile nas nosi ten święty habit Karmelu, jesteśmy powołane do modlitwy i kontemplacji, to jest bowiem nasz początek (...)" (Twierdza wewnętrzna V, 1, 2 Dzieła, tom II). Wspólnym dziedzictwem karmelitanki i Matki Jezusa jest powołanie do życia wewnętrznego i całkowitego daru z siebie. Znakiem tej konsekracji jest dla Świętej habit, w który malarze karmelitańscy często przyodziewali swą Patronkę.

Habit karmelitański to przede wszystkim szkaplerz, znak Maryi. Teresa całuje go z wielką czcią ilekroć zdejmuje bądź nakłada na siebie. Na spoczynek udaje się zawsze w małym nocnym szkaplerzu z wiarą w przypisane doń przywileje. Wierzy mocno, że za wierność powołaniu przeżywanemu w znaku szkaplerza Maryja przeprowadza dusze prosto do nieba i skraca ich czyściec, jeśli musiały się tam zatrzymać. W tym względzie Jezus dał jej poznać pośmiertne losy pewnego karmelity, którego dusza poszła prosto do nieba bez zatrzymania się w czyśćcu. Zdziwionej Teresie dane było wówczas zrozumieć, że "w nagrodę za wierne, jakim się odznaczał, przestrzeganie Reguły, dostąpił przyobiecanej Zakonowi naszemu i bullami papieskimi stwierdzonej szczególnej łaski uwolnienia od czyśćca" (Księga życia 38, 31, Dzieła, tom I. Jest tutaj mowa o tzw. przywileju sobotnim związanym z tradycją szkaplerzną).

Maryjna była również dla Teresy Reguła Zakonu. "Trzymajmy się Reguły Najświętszej Maryi Panny z Góry Karmel. (...) - zachęca inne siostry - Niechaj Pan raczy sprawić, aby wszystko to było na cześć i chwałę Jego i Najświętszej Panny Maryi, której szkaplerz nosimy" (tamże, 36, 26, 28). W powrocie do pierwotnego ducha karmelitańskiej formy życia i w wiernym jego zachowywaniu dostrzegała pewną drogę odnowy szesnastowiecznego Karmelu. Oddzielenie się Reformy od Karmelu dawnej obserwancji, dokonane na kapitule w Alcala (1581) i kończące okres wewnętrznych napięć w Zakonie, odczytuje jako wynik wyraźnej interwencji Maryi, Matki Pokoju: "(...) Pan taki szczęśliwy dał koniec tej ważnej sprawie, na cześć i chwałę Najświętszej Matki swojej, bo to własny Jej Zakon i Ona jest naszą Panią i Patronką" (Księga fundacji 29, 31, Dzieła, tom II).

Matka Reformy i duchowego wzrastania

Obserwując historię reform Karmelu zauważamy, że pomimo różnych czasów, miejsc i zasięgu oddziaływania poszczególni reformatorzy z jednakową determinacją koncentrują się na następujących kwestiach: milczenie, modlitwa, samotność, Maryja. Stanowią one klucz, który wciąż na nowo pozwala odczytywać, a zarazem i reformować, serce karmelitańskiego charyzmatu, aby trwać w miłującej obecności Ojca na samotności.

Skoro Karmel jest własnością Maryi - rozumuje Teresa - to jest czymś oczywistym, że Ona towarzyszy jego historycznej i duchowej wędrówce, jego zmaganiom o wierność pierwotnej Regule. To z Jej inspiracji i pod Jej czujnym okiem Święta podejmuje się dzieła odnowy karmelitańskiego ducha fundując klasztor św. Józefa o odnowionej obserwancji. Uważa się przy tym za narzędzie Dziewicy, faktycznej autorki Reformy, która udzielając Teresie podczas mistycznego spotkania łaski wewnętrznej czystości potwierdza, że jest dla Niej prawą ręką w tym, co tyczy się powstania, rozwoju i przyszłości odnowionych wspólnot. Gdy fundacja klasztoru św. Józefa dobiegła szczęśliwego końca, Święta z Avila zanotowała: "Pierwej, nim przekroczyłam próg klasztoru, weszłam do kościoła na modlitwę. Tam wpadłszy jakoby w zachwycenie, ujrzałam Chrystusa Pana, jak z wielką miłością mię witał, wkładając mi koronę na głowę i dziękując mi za to, co uczyniłam dla Matki Jego" (Księga życia 36, 24, Dzieła, tom I). Jasno z tej wypowiedzi wynika, że pierwszy klasztor Reformy i wszystkie kolejne są chwałą Maryi. Ona sama, w geście wdzięczności, dała poznać Teresie wysoki stopień świętości, który osiągną żyjące w klasztorze św. Józefa mniszki.

Decydująca rola Maryi jako inspiratorki fundacji nowych klasztorów nie przysłoniła Teresie rzeczy najistotniejszej. Święta zachowała właściwy dystans do zewnętrznego oblicza Reformy, którym było materialne uposażenie rodzącej się nowej gałęzi Zakonu. Doskonale rozumiała, że sukces odnowy decyduje się w sercach ludzi zamieszkujących klasztory. To jest pierwszy i najważniejszy front walki. Stąd Maryja jest dla niej przede wszystkim Matką duchowych zmagań i wzrastania w świętości. Opisując poszczególne etapy duchowego rozwoju, ukazuje aktywną rolę Dziewicy jako koniecznego i niezawodnego towarzysza w drodze przez różne komnaty twierdzy wewnętrznej, aż do spotkania z Najwyższym Królem, który zamieszkuje jej centralne miejsce.

Pisząc o maryjnej obecności na duchowych drogach człowieka Teresa dokładnie określa jej charakter. Jest to przede wszystkim obecność poprzez wstawiennictwo i osobisty przykład. Maryja nie wychowuje nikogo w sposób abstrakcyjny, lecz bardzo konkretnie i obrazowo, jak matka. Jej osoba to doskonały model świętości, który należy odwzorowywać na miarę otrzymanej łaski. Stosunkowo dużo uwagi poświęca więc Teresa cnotom charakterystycznym Matki Jezusa. Pisze o Jej głębokiej pokorze, ubóstwie, zaparciu się własnej woli, postawie pokornej kontemplacji i zachwytu nad tajemnicą Bożych zamysłów.

Szkoła Maryi jest ściśle związana z Człowieczeństwem Chrystusa, dlatego w sposób konieczny dochodzi się z Nią aż do stóp krzyża, gdzie dusze doskonałe otrzymują najpiękniejsze szlify. "Widzimy bowiem - snuje swoje rozważania Teresa - że którzy bliżej złączeni z Panem naszym, ci też więcej cierpieli. Wspomnij, jakie boleści zniosła Najświętsza Matka Jego, jakie prześladowania i męki wycierpieli chwalebni apostołowie" (Twierdza wewnętrzna VII, 4, 5, Dzieła, tom II). Dla Reformatorki Karmelu jest czymś oczywistym, że Bóg powołuje ludzi, współpracuje w dziele ich uświęcenia i wprowadza w życie wieczne dzięki wstawiennictwu Maryi.

***
W tych kilku powyższych komentarzach pozwoliłam sobie przybliżyć w dużym skrócie Duchowość Karmelitańską, związaną z Najświętszą Panną Maryją.
Dla Zainteresowanych... polecam więcej >TUTAJ

avatar użytkownika intix

18. Święci karmelitanie

Święci karmelitanie
Pietro Novelli, „Matka Boża z Góry Karmel”, olej na płótnie, 1641,
Muzeum Diecezjalne, Palermo.


Karmel, wysokie zbocze, wznoszące się nad wschodnim wybrzeżem Morza Śródziemnego, dokładnie na wysokości Galilei, jest miejscem szczególnie związanym z Matką Bożą. Założony w XIII w. zakon karmelitów rozpowszechnił nabożeństwo do Najświętszej Maryi Panny z góry Karmel, ukazując Ją jako wzór modlitwy, kontemplacji i poświęcenia Bogu.

Obraz Pietro Novellego przedstawia czworo karmelitańskich świętych, składających hołd Maryi. Matka Boża objawia się im w chmurach, w otoczeniu aniołków, z wieńcem z dwunastu gwiazd nad głową. Poniżej pierwszy z prawej stoi św. Szymon Stock.
W nocy z 15 na 16 lipca 1251 r. w klasztorze Ayels-ford w Anglii ukazała mu się Maryja i podarowała mu szkaplerz, mówiąc: „Przyjmij, najmilszy synu, szkaplerz twego zakonu jako znak mego braterstwa, przywilej dla ciebie i wszystkich karmelitów. Kto w nim umrze, nie zazna ognia piekielnego”. Na obrazie widzimy, jak Maryja wręcza Szymonowi czarny szkaplerz.

Na lewo od niego klęczy św. Angelo z Jerozolimy. On również żył w XIII wieku. Był jednym z tych karmelitów, którzy wystarali się u papieża Honoriusza o zaakceptowanie ich zakonu. Dlatego Novelli namalował go z zapisaną regułą zakonną w rękach. Angelo pracował potem na Sycylii, gdzie został zamordowany. Na obrazie widzimy go więc przebitego mieczem.

Z lewej strony artysta przedstawił dwie święte karmelitanki. Klęczy Teresa z Avila, obok niej stoi Maria Magdalena de Pazzi. Obie były mistyczkami, obdarzonymi darem wizji i ekstazy. Symbolizuje to aniołek kierujący w ich stronę płonącą strzałę.
To strzała Bożej miłości, o czym informuje napis na szarfie trzymanej przez innego aniołka (z lewej strony): „amor” (miłość). Dwa aniołki z prawej strony trzymają natomiast trzy korony z gałązką palmową. Jest to jakby podsumowanie zasług przedstawionych świętych. Korony symbolizują bowiem czystość, męczeństwo i głoszenie Ewangelii.

Leszek Śliwa

avatar użytkownika intix

19. Strzała Bożej Miłości

Strzała Bożej miłości
Giovanni Lorenzo Bernini, „Ekstaza świętej Teresy” marmur, brąz, 1647–52
Kościół Santa Maria della Vittoria, Rzym


Ta rzeźba uważana jest za jedno z najlepszych w historii przedstawień doznań mistycznych. Inspiracją dla Berniniego był fragment dzieła wielkiej mistyczki hiszpańskiej św. Teresy z Avila.

W książce pt. „Życie” święta opisuje jedno ze swych mistycznych przeżyć. Ukazał się jej anioł.
„W jego rękach ujrzałam długą, złotą włócznię, a na jej żelaznym końcu wydawał się świecić ognisty punkt. Wydawało mi się, że przeszył moje serce kilkakrotnie, przenikając do mych wnętrzności” – pisała Teresa.

Bernini w rękę anioła włożył nie włócznię, a krótką strzałę. Symbolizuje ona Bożą miłość. Ponad wyrzeźbionymi w marmurze postaciami uśmiechniętego anioła i pogrążonej w ekstazie Teresy widzimy odlane z brązu złociste promienie. To światło Ducha Świętego.

Bernini był nie tylko rzeźbiarzem, ale przede wszystkim architektem, jednym z największych artystów epoki baroku. Tworząc „Ekstazę św. Teresy”, pomyślał nie tylko o kompozycji rzeźby, ale także o odpowiednim jej wyeksponowaniu. W pobliżu znajduje się okno. W niektórych porach dnia złociste światło słońca spływa po promieniach stanowiących tło sceny. Dzieło nabiera wówczas niezwykłego, nieco tajemniczego blasku.

Rzeźba znajduje się w dość niepozornym rzymskim kościele Matki Bożej Zwycięskiej. Zamówił ją u Berniniego do kaplicy ufundowanej przez siebie kardynał Federico Cornaro. Dlatego na balkonikach z obu stron rzeźby „przyglądają się” jej posągi rodziny Cornaro. Kardynał zapragnął, by jego kaplicę dekorowała podobizna kanonizowanej w 1622 roku świętej, co zaaprobowały karmelitanki bose, do których należała świątynia. Zgromadzenie karmelitanek bosych założyła właśnie św. Teresa.

Leszek Śliwa

avatar użytkownika intix

20. Rozpoczęcie Roku Terezjańskiego w Hiszpanii

Spektaklem świetlno-muzycznym pod tytułem „Teresa oświeca Avilę” oficjalnie rozpoczął się „Rok Terezjański”  w Hiszpanii.

sw-teresa-od-jezusa

Sztuka jest jednym z punktów oficjalnego programu obchodów 500-lecia jej urodzin. Na murach sześciu zabytków w Avili pokazane jest życie i znaczenie wielkiej hiszpańskiej mistyczki dla kultury europejskiej. Wybrane zabytki to m.in. klasztor La Santa, który stoi na miejscu rodzinnego domu Teresy; kościół św. Jana, gdzie została ochrzczona; klasztor Wcielenia, do którego wstąpiła, a następnie została jego przełożoną przed rozpoczęciem reformy; wreszcie klasztor św. Józefa, pierwszy z 17 założonych przez Teresę podczas reformy karmelitańskiej.

Wyświetlane na murach obrazy ukazują znaczenie ludzkie, religijne, literackie i artystyczne hiszpańskiej mistyczki, pierwszej kobiety, która została doktorem Kościoła. Podczas spektaklu, który będzie można zobaczyć przez kilka najbliższych dni, łącznie oświetla się blisko 1400 m2. Choć do oficjalnego rozpoczęcia Roku Terezjańskiego pozostało jeszcze niecałe dwa miesiące, to spektakl „Teresa oświeca Avilę”  należy już do oficjalnego programu obchodów jubileuszów. Jest to projekt „ambitny, który chce pomóc w lepszym poznaniu postaci i dziedzictwa związanego ze św. Teresą” – podkreślają organizatorzy.

Za: Radio Watykańskie / Biuletyn Tygodniowy CiZ

***
Pozwolę sobie połączyć wpisy:
>Definitorium Nadzwyczajne Zakonu Karmelitów Bosych
>Terezjański jubileusz

avatar użytkownika intix

21. Jubileusz 500-lecia - „DLA CIEBIE SIĘ NARODZIŁAM”

1


Hasło jubileuszowe „Dla Ciebie się narodziłam”, zostało zaczerpnięte z jednej z poezji Teresy od Jezusa, której pierwsze wersety brzmią następująco


Twoją jestem na zawsze, od Ciebie życie wzięłam,
Powiedz mi więc, o Boże, co chcesz, abym czyniła?


Ten wiersz jest wyrazem życia, rozumianego jako dar miłości Boga i ofiara dla Boga. Takie było życie św. Teresy od Jezusa. Ona doświadczyła prawd wiary: w Chrystusie, byt ludzki stworzony przez Boga na Jego obraz, jest odkupiony. Przez Niego każda osoba jest wezwana i oczekiwana. Z Nim jesteśmy prowadzeni do zbawienia. Na Jego podobieństwo, życie bytu ludzkiego jest realizowane w posłuszeństwie planowi Boga Ojca.

To duchowe doświadczenie Matki Teresy od Jezusa nie jest ograniczone, bez wątpienia, do bycia wydarzeniem osobistym, które przypadło w udziale tylko jej samej. Po zasmakowaniu tak wzniosłych dóbr, przelała na papier to, co zaszło w jej wnętrzu, tworząc serię pouczających pism, które przeszły do historii literatury powszechnej. Święta chciała „pociągnąć” swoich czytelników i czytelniczki, zaprosić do kroczenia indywidualną dla każdego drogą uzdrowienia, wolności, pełni, poświęcania się.

Mając na uwadze to wszystko, obchody jubileuszowe nie mogą nie mieć na uwadze nic ważniejszego, od zaproszenia nas wszystkich do głębokiego spotkania z Teresą. Nie powinniśmy zwracać się do Niej ze zwykłej ciekawości lub prostego posłuszeństwa, lecz uświadamiając sobie to w jakie rzeczy nas wprowadza, jakie rzeczy objaśnia, które stają się nam bliskie. To, co ona nam opowiada, w pewien sposób jest obecne w nas samych i zdarza się nam samym...(...)
Więcej >TUTAJ

a także:
> Życie
> Pisma Terezjańskie
> Duchowość
> Czasy

avatar użytkownika intix

22. Trwa V Międzynarodowy Kongres Terezjański

Listom i mniejszym dziełom św. Teresy poświęcony jest V Międzynarodowy Kongres Terezjański, który w dniach 1-7 września odbywa się w Ávili. Bezpośrednio na miejscu obraduje ok. 200 uczestników z różnych krajów, ale za pośrednictwem internetu wydarzenie to śledzi ponad 6 tys. osób z pięciu kontynentów. Jednym z referentów jest polski karmelita bosy o. Jerzy Nawojowski, który 7 bm. wygłosi referat nt. Bóg na co dzień w świetle listów św. Teresy.


Trwa V Międzynarodowy Kongres Terezjański
Jozef Wolny /Foto Gość Św. Teresa z Avila


„Obecny kongres jest ostatnim z serii spotkań, które organizowaliśmy w ciągu ostatnich pięciu lat w ramach przygotowań do 500. rocznicy urodzin św. Teresy” – powiedział o. Javier Sancho OCD, dyrektor awileńskiego Uniwersytetu Mistyki.
W tym roku obrady poświęcone są listom Teresy i jej mniejszym pismom, „mniejszym bardziej z powodu ich objętości niż znaczenia, jakie posiadają” – dodał zakonnik.

Zaznaczył, że tegoroczny kongres jest interesujący z wielu powodów: przedmiotem analiz są teksty wielkiej świętej hiszpańskiej o wiele mniej znane i mniej badane. Pozwolą one „poznać Teresę w jej codziennym życiu, zmagającą się z problemami i sprzecznościami, stającej wobec niespodziewanych sytuacji”. W listach mówi ona m.in. o reformie, życiu duchowym, sprawach rodzinnych, a także o swoich własnych uczuciach i nadziejach.

Cechą charakterystyczną tzw. mniejszych pism jest to, że powstały w ostatniej fazie życia Teresy. „Jest już kobietą dojrzałą jako osoba, ale również dojrzałą duchowo” - podkreślił Javier Sancho.

W obradach bierze udział ok. 200 naukowców, podczas gdy przez internet (www.teresadeavila.net) – w czterech językach – uczestniczy w nich ponad 6 tys. osób. Organizatorzy uważają nawet, że liczba ta może być o wiele większa: nawet do 10 tys. Kongresowi towarzyszy specjalna wystawa poświęcona listom i ich adresatom.

avatar użytkownika intix

23. Rok św. Teresy rozpoczęty

zdjecie
Zdjęcie: Małgorzata Pabis/ Nasz Dziennik

Sobota, 11 października 2014r.

Dziś w sanktuarium Bożego Miłosierdzia rozpoczął się rok jubileuszowy związany z pięćsetleciem urodzin św. Teresy od Jezusa. Mszy św., którą koncelebrowało kilkudziesięciu kapłanów, przewodniczył ks. kard. Stanisław Dziwisz, metropolita krakowski. W uroczystości wzięła udział rodzina karmelitańska z całej Polski.

Witając zgromadzonych w świątyni, o. Tadeusz Florek, prowincjał Karmelitów Bosych, podkreślił, że rok jubileuszowy Świętej Teresy jednoczy Karmel na całym świecie w wychwalaniu wielkich dzieł.

– Dziękujemy za życie i dzieło naszej Matki Teresy. I jednocześnie chcemy zawierzyć karmelitańskie wspólnoty, zadania i dzieła całego Kościoła i każdego człowieka. Zgłębiając dzieła naszej świętej Matki, mamy ufność, że także w dzisiejszych czasach św. Teresa pragnie uczyć nas, jak w codzienności być świadkiem Boga i znakiem Jego obecności i działania w świecie – mówił.

W homilii ks. kard. Stanisław Dziwisz powrócił do 1982 roku, kiedy to przypadał jubileusz 400-lecia śmierci św. Teresy. Przypomniał, że z tej okazji do Hiszpanii pielgrzymował św. Jan Paweł II, który tam wyznał, że dziękuje Opatrzności Bożej, że pozwoliła mu tam przybyć.

– Dziś zarówno św. Teresa, jak i św. Jan Paweł II – oboje są w chwale Nieba. Są tam także inni święci Karmelu, których wyniósł na ołtarze właśnie św. Jan Paweł II. To świadczy o tym, że duchowość karmelitańska i terezjańska jest w Polsce bardzo mocna – podkreślił. Metropolita zwrócił uwagę na to, że obecnie toczą się kolejne procesy beatyfikacyjne i kanonizacyjne członków Karmelu. – Także św. Jan Paweł II czerpał z dorobku Karmelu. Widzimy dziś jasno, że idąc tą drogą, można dojść do świętości – zaznaczył.  

Kaznodzieja przypomniał, że św. Jan Paweł II nazwał św. Teresę „samarytanką naszych czasów”. – Ona w swym życiu jasno odczytała, że Jezus chce się spotkać z każdym człowiekiem. Święta Teresa – nowa samarytanka – odkryła, że Chrystus pragnie, aby wszyscy oddawali Bogu cześć i chwałę. Kierując się porywem serca, wykrzyknęła: „Panie, daj mi tej wody”, a dziś zachęca wszystkich – a zwłaszcza Was, bracia i siostry z Karmelu – abyście zbliżyli się do Chrystusa, który jest źródłem wody żywej – mówił.

Po Mszy św. w auli św. Jana Pawła II odbył się koncert pieśni karmelitańskich w wykonaniu zespołu Twoje Niebo, w czasie którego można było wysłuchać poezji św. Teresy.

Chętni mogli zwiedzić wystawę „Teresa i jej dzieło życia”. W programie znalazła się także prezentacja filmu „Teresa od Jezusa”.

Święta Teresa (1515-1582) nazywana jest często Teresą Wielką. Ta hiszpańska mistyczka, karmelitanka, jest Doktorem Kościoła. Już czterdzieści lat po śmierci – w 1622 roku – została kanonizowana przez Papieża Grzegorza XV. W roku 1970 roku została uznana Doktorem Kościoła przez Papieża Pawła VI. Święta Teresa zostawiła po sobie bogatą spuściznę. Do najważniejszych jej dzieł należą: „Życie”, „Sprawozdania duchowe”, „Droga doskonałości”, „Twierdza wewnętrzna”, „Podniety miłości Bożej”, „Wołania duszy do Boga” oraz „Księga fundacji”. Święta Teresa Wielka zostawiła po sobie także poezje i listy (do naszych czasów zachowało się 440 jej listów).

Małgorzata Pabis

avatar użytkownika intix

25. Dziś... Wspomnienie św. Teresy od Jezusa...



Święta Teresa z Avili


Pewnego dnia, zapatrzywszy się w Ukrzyżowanego Pana Jezusa, Który okryty krwawymi ranami wisiał na ścianie, uczuła niezwykłe wzruszenie. Puściły jej się łzy z oczu i zawołała: "O Jezu, dodaj mi mocy, bym tylko do Ciebie należała!" Po długiej modlitwie zaczęła żyć jakby nowym życiem. Porzuciwszy odwiedziny, rozmowy, rozrywki, zajęła się jedynie pokutą i modlitwą. Miewała cudowne widzenia: Pan Jezus często się jej objawiał, rozmawiał z nią, wprawił w drewniany Krzyż jej różańca pięć drogich klejnotów, które tylko ona jedna widziała, jako też zesłał Serafina, który jej serce przebił złotą strzałą. Pokorna zakonnica lękała się z początku, by te objawienia nie były złudzeniem szatańskim. Spowiednicy zakazali jej tak ścisłej samotności i nie pozwalali przystępować zbyt często do Stołu Pańskiego. Inni sądzili nawet, że jest niespełna rozumu lub opętana, a ona sama czuła się nieraz tak słabą na ciele i umyśle, że brakowało jej słów przy modlitwie, jako też nie rozumiała, co czytała. Niekiedy czuła w sobie jakby jakiś ogień trawiący jej duszę. Trzy lata przechodziła te burze, aż nabrała świadomości, że zostaje w łączności z Bogiem. W tym przekonaniu utwierdzali ją mężowie tacy jak Franciszek Borgiasz i Piotr z Alkantary.

Po pewnym czasie zapragnęła opuścić klasztor, w którym nie było ścisłej klauzury ani należytej karności, i postanowiła zamieszkać w innym, w zupełnym odosobnieniu od świata. Ponieważ spowiednik jej nie chciał się na to zgodzić, przeto umyśliła założyć klasztor na własną rękę ze ścisłym zachowaniem pierwotnej reguły i tym sposobem zapobiec upadkowi klasztornej karności. Za pomocą rodzeństwa i za zezwoleniem papieża Piusa IV urządziła potajemnie w Awili dom i oblekła w roku 1562 cztery ubogie panienki w habit zakonny. Krok ten wywołał powszechne oburzenie. Powstały na nią siostry zakonne, zwierzchność klasztorna, magistrat miasta i całe mieszczaństwo. Teresa broniła się tylko łzami i modlitwą. Ufna w Bogu, zniosła burzę cierpliwie i zwyciężyła. W roku 1563 objęła zarząd klasztoru, pozostawiając resztę woli Boga. Nie zawiodła ją nadzieja, albowiem ubóstwo, odosobnienie i pobożność pięciu sióstr zjednały im powszechne uznanie i tylu dobrodziejów, że nigdy chleba im nie brakło. Gdy generał karmelitański Rossi według postanowień soboru trydenckiego zjechał na wizytację do Awili, klasztor Teresy i jej towarzyszek tak mu się spodobał, że pozwolił jej zakładać nowe, reformować dawne, a nawet tworzyć męskie klasztory. Teresa podjęła się tego trudnego zadania i gdy umierała, pozostawiała 60 klasztorów męskich i żeńskich w kwitnącym stanie. Potwarze, prześladowania, opór ze strony króla, zakonu, a nawet legata papieskiego, nie zdołały złamać silnej woli Teresy. Pisywała do papieża i dworu królewskiego tak wymowne listy i broniła się wobec magnatów i biskupów tak dzielnie, że musieli jej wszyscy przyznać słuszność.

Strawiona pracą, ciągłą walką i gorącą modlitwą, zachorowała śmiertelnie w podróży w klasztorze Alba te Tormes. Siostry pożegnała tymi słowy: "Zaklinam was, kochane córki, przebaczcie mi, nie zapatrujcie się na mnie grzeszną, lecz trzymajcie się ściśle reguły". Dusza jej uleciała do Nieba dnia 15 października roku 1582. Grzegorz XV policzył ją do Świętych. Pozostawiła po sobie dużo pism i dlatego Hiszpania zalicza ją do Doktorów Kościoła.

Nauka moralna

Myśli z pism świętej Teresy:


"Masz tylko jednego Boga, jedną duszę, jedno życie. Jeśli obrazisz Boga, nie znajdziesz pomocy u drugiego. Jeżeli zgubisz duszę, nie będziesz miał drugiej, którą byś mógł zbawić. Jeżeli raz umrzesz, nie będziesz miał drugiego życia na poprawę złego. Ta myśl powinna cię wstrzymać od grzechu. Tęsknij za oglądaniem Oblicza Boskiego, nie miej innej obawy, jak obawę utraty Jego, innej boleści, jak boleść, że Go nie masz w sobie, innej nadziei, oprócz nadziei pozyskania Go sobie".

"Modlitwa jest drogą do Nieba i bramą, wiodącą do łask Pana. Mnie nigdy Bóg nie zostawił bez pociechy, a mówię to z doświadczenia. Kto się zaczął ćwiczyć w modlitwie, niech tego nigdy nie zaniecha, choćby jak najwięcej podlegał ułomnościom: modlitwa jest jedynym środkiem do poprawy".

"Nie ma większej rozkoszy i pociechy, jak cierpieć dla Boga. Ciernista to droga, ale niezawodnie wiedzie do Nieba. Krzyż przeto winien być naszą pociechą i radością. Biada temu, komu krzyża kiedyś zabraknie".

"Mów mało, zwłaszcza w towarzystwie. Nigdy nie wdawaj się w spory, zwłaszcza gdy chodzi o fraszki i rzeczy małej wagi".

"Nie mów nigdy z przechwałką o sobie, swych zaletach, zdolnościach, urodzeniu, pokrewieństwie, chyba, gdy się to może na coś przydać; ale i wtedy nie przekraczaj granic pokory i skromności, pomnąc, że to niezasłużone dary Boże. Nigdy się nie uniewinniaj, chyba w razie konieczności".

"Tak czyń wszystko, jakbyś miał Boga świadkiem. Jest to najpewniejsza droga postępowania w dobrym. Jeśliś wesoły, nie daj się nigdy uwieść zbytecznemu śmiechowi, radość twoja powinna być skromna, umiarkowana, budująca. Strzeż się dziwactwa, bo to razi w życiu rodzinnym i społecznym".

"Hamuj swą ciekawość w sprawach wcale cię nie obchodzących, nie mów o nich, ani o nie pytaj. Nie dawaj ucha tym, co źle mówią o innych, ani sam nie mów źle o innych".

"Nie karz nigdy podwładnych w gniewie, lecz czekaj, póki z gniewu nie ochłoniesz, jeśli pragniesz, aby kara twoja była skuteczna i sprawiedliwa".



Modlitwa


Wysłuchaj nas Boże i Zbawicielu nasz, abyśmy weseląc się uroczystością świętej Teresy Dziewicy Twojej, przejęli się niebieskimi naukami, jakie nam zostawiła i w świętej pobożności nabierali wzrostu. Przez Pana naszego Jezusa Chrystusa, Który króluje w Niebie i na ziemi. Amen.


Żywoty Świętych Pańskich na wszystkie dni roku - Katowice/Mikołów 1937r.

św. Teresa z Avili
urodzona dla świata 1515 roku,
urodzona dla nieba 15.10.1582 roku,
beatyfikowana 1614 roku,
kanonizowana 1622 roku,
doktor Kościoła od 1970roku,
wspomnienie 15 października
----
Jest to fragment z: Żywot świętej Teresy od Jezusa z Avili, karmelitanki

avatar użytkownika intix

27. Karmelici Bosi na 500-lecie urodzin św. Teresy - KSM AP iTV

11 października w krakowskim Sanktuarium Bożego Miłosierdzia nastąpiła uroczysta inauguracja Roku Jubileuszowego, związanego z pięćsetną rocznicą narodzin Matki Teresy od Jezusa - świętej szczególnie ważnej dla karmelitańskiej rodziny. Obchodom tego zbliżającego się wydarzenia towarzyszyła m.in. Msza Święta pod przewodnictwem ks. kard. Stefana Dziwisza, czy koncert pieśni karmelitańskiej. - komentarz do filmiku z Krakowa.
Relacja przygotowana przez Katolickie Stowarzyszenie Młodzieży Archidiecezji Przemyskiej i internetową telewizję KSM AP iTV 2014 ©


http://youtu.be/6aI9Yiz6rAU

avatar użytkownika intix

28. Pielgrzymka do Hiszpanii śladami św. Teresy z Avili

W roku 2015... (obchodzimy)... 500. rocznicę urodzenia hiszpańskiej mistyczki - św. Teresy z Avili. Z tej okazji zapraszamy na pielgrzymkę do Hiszpanii w terminie 20-28 czerwca 2015 roku. W programie m.in. Avila, miejsce urodzenia św. Teresy, królewski Madryt, Barcelona z secesyjnym kościołem Sagrada Familia, Montserrat - najważniejsze sanktuarium maryjne Katalonii. Informacje w zakrystii i na stronie internetowej parafii. Zapisy do 11 stycznia 2015 roku...(...)

Więcej informacji > Pielgrzymka do Hiszpanii śladami św. Teresy z Avili




avatar użytkownika intix

29. Nawrócenie (według) Teresy - ks. Tomasz Jaklewicz

Pierwsze 20 lat była jedną nogą w klasztorze, a drugą w świecie. Skąd my to znamy? Niby idziemy za Jezusem, ale nie do końca. Dajemy Bogu tylko część siebie i dziwimy się, że to nie działa jak powinno.


Nawrócenie 
(według) Teresy
Józef Wolny /foto Gość - Pomnik św. Teresy
 przed klasztorem Wcielenia w Avila

Wielka Teresa już jako mała dziewczynka miewała szalone pomysły. W domu rodzinnym nasłuchała się żywotów świętych i sama zapragnęła zostać świętą. Najlepiej męczennicą, bo – jak sądziła – to ekspresowa droga do nieba. „Chcę zobaczyć Boga” – mówiła do rodziców. Razem z bratem uciekli z domu, aby dostać się do Maurów, którzy utną im głowy. Eskapada niedoszłych męczenników zakończyła się kilkaset metrów za murami miasta. Ale ciąg w stronę Boga pozostał w Teresie do końca jej dni. Już jako dziecko odkryła fakt, że wszystko, co należy do tego świata, przemija, że tylko Bóg jest wieczny. W swojej autobiografii („Księga życia”) wspomina rozmowy z bratem: „Zdarzało się nieraz, że długo o tym ze sobą rozmawialiśmy i z upodobaniem powtarzaliśmy wiele razy: Na wieki, na wieki, na wieki!”. Szukanie tego, co jest na zawsze!

Ta myśl pojawi się w słynnym wierszu św. Teresy, który nosiła jako zakładkę w brewiarzu: „Niech nic cię nie smuci, niech nic cię nie przeraża, wszystko mija, lecz Bóg jest niezmienny. Cierpliwością osiągniesz wszystko; Temu, kto posiadł Boga, niczego nie braknie. Bóg sam wystarczy”. Te słowa nie były owocem religijnej egzaltacji. Ona to przeżyła, wycierpiała, nauczyła się, żyjąc. Jaką drogę trzeba przejść, aby móc szczerze powtórzyć jak ona: „Solo Dios basta”?

Najważniejsze jest dobre towarzystwo 


Teresa de Ahumada przyszła na świat w 1515 roku w Avila. Miała dwie siostry i dziewięciu braci. Całe życie była bardzo zżyta ze swoją rodziną, nawet jako karmelitanka wciąż troszczyła się i zamartwiała o swoje rodzeństwo, ich rodziny. Kilku z jej braci wyjechało do Ameryki. Matka zmarła, gdy Teresa miała 12 lat. „Rozumiejąc wielkość straty, poszłam ze zmartwieniem swoim przed obraz Matki Boskiej i rzewnie płacząc błagałam Ją, aby mi była matką” – wspomina. Była oczkiem w głowie taty, który zmarł w 1543 roku, gdy była już w klasztorze. 
Jako nastolatka uwielbiała wraz z matką czytać modne rycerskie powieści. Jej pociąg do przygody, do romantycznej miłości był tak wielki, że sama jako swoje pierwsze dzieło napisała powieść rycerską o dziejach lokalnego bohatera. Wielka mistyczka zaczęła swoją „karierę” pisarską od romansidła! Tekst tej pierwszej powieści nie zachował się do dziś, ale książka krążyła w rodzinie, a mała pisarka zbierała laury. Po matce odziedziczyła urodę, lubiła kokietować, bawić się, przebywać w towarzystwie. Nie dziwi więc fakt, że wokół niej zbierało się wielu adoratorów. Teresa snuła marzenia o wielkiej miłości. W „Księdze życia” krytycznie ocenia dzieciństwo: „Zaczęłam się stroić, gdyż chciałam się podobać wykwintnością. Bardzo dbałam o utrzymanie rąk i układanie włosów. Używałam pachnideł i wszelkiego rodzaju próżności, na jakie się zdobyć mogłam. Było ich wiele, bo w tych rzeczach byłam bardzo ciekawa i przemyślna. Przez wiele lat trwało we mnie to wygórowane upodobanie w przesadnej wykwintności i innych takich rzeczach…”. W innym miejscu dodaje: „miałam tę łaskę od Boga, że gdziekolwiek byłam, umiałam podobać się wszystkim i wszędzie byłam bardzo lubiana”. Ojciec bał się, by córka nie zrobiła czegoś głupiego. Z troski o nią, ale pewnie i z obawy o honor rodziny, umieścił ją w pensjonacie klasztoru sióstr augustianek. Jak łatwo można się domyślić, pierwsza reakcja kochliwej 16-latki na takie „internowanie” nie była pozytywna. „Stanowczą wówczas miałam odrazę do życia zakonnego”, notuje. Ale dodaje, może trochę z grzeczności: „z przyjemnością jednak patrzyłam na tyle dobrych zakonnic, które były w naszym klasztorze”. 
W sercu „rozrywkowej” dziewczyny powracają dziecięce tęsknoty za Bogiem, za tym, co jest „na zawsze”; dojrzewa w niej powołanie do życia zakonnego. Teresa słucha opowieści o Bogu, o życiu w klasztorze jednej z zakonnic, z którą połączy ją serdeczna więź. Kiedy choroba zmusza ją do opuszczenia klasztoru augustianek, pozostaje pod opieką pobożnego wuja, który „…rozmawiał najczęściej o Bogu i próżności świata”. Teresa zaczytuje się w „Listach” św. Hieronima. Podejmuje decyzję o wstąpieniu do klasztoru. Chyba ku własnemu zdziwieniu napotyka sprzeciw ojca. Córka pokazuje swój charakter. Wbrew jego woli po kryjomu puka do drzwi klasztoru Wcielenia, położonego 500 m za starymi murami miasta. Zostaje przyjęta. Spędzi tam 27 lat życia. 
W „Księdze życia” Teresa krytycznie oceniła czas swojej młodzieńczej „frywolności”. W gruncie rzeczy zachowywała się jak normalna nastolatka, co zresztą uświadamiali jej spowiednicy. Jedna jest natomiast rzecz, którą Teresa mocno akcentuje, a która jest bezcenną i wciąż aktualną podpowiedzią, zwłaszcza dla rodziców – wpływ dobrego lub złego towarzystwa. Ona sama doświadczyła jednego i drugiego. Dlatego pisze: „Gdyby mnie zapytano, radziłabym rodzicom, aby szczególną uwagę zwrócili na to, z jakimi osobami przebywają ich dzieci w wieku młodzieńczym”. I w innym miejscu: „Zrozumiałam, jak wielką łaskę Bóg czyni człowiekowi, gdy go otacza towarzystwem dobrych ludzi”. Ta reguła odnosi się nie tylko do młodości. Pragnienie życia zakonnego to także chęć przebywania w dobrym towarzystwie, które wzajemnie umacnia się na drodze do Boga. I na tym w gruncie rzeczy polega sens Kościoła, na szukaniu i tworzeniu dobrego towarzystwa. Kiedy Teresa odkryła, że styl życia zakonnego, który zastała u karmelitanek, nie spełnia tego oczekiwania, zapragnęła jego reformy.

Serce rozdwojone


Klasztor Wcielenia w Avila powstał dokładnie w roku urodzenia Teresy. Kiedy jako 20-latka wstępuje do niego, wspólnota liczy około 200 osób (!) Ojciec w końcu godzi się z decyzją córki. Nowicjuszka pierwsze lata przeżywa z wielką gorliwością. Rok po wstąpieniu przyjmuje habit, dwa lata później składa profesję. Te intensywne przeżycia powodują jej poważny kryzys zdrowotny. Musi opuścić klasztor i szukać pomocy, ale lekarze rozkładają ręce. Ojciec szuka ratunku u znachorki, wszystko na nic. Teresa zapada w letarg, kapłan udziela jej namaszczenia. Kiedy drugi dzień nie daje znaku życia, wszyscy uznają, że zmarła. W klasztorze szykują dla niej grób. Gdy na czwarty dzień przychodzą po jej ciało, chora zakonnica otwiera nagle oczy. Powraca do życia, ale pozostaje przez 3 lata sparaliżowana. „Ciało miałam skurczone i leżałam zwinięta w kłębek. Najmniejszego dotknięcia znieść nie mogłam. Podnosili mnie tylko w prześcieradle, trzymając za cztery końce. Gdym już mogła pełzać na czworakach, z radością dziękowałam Bogu”. W tym czasie znajduje ukojenie w modlitwie do św. Józefa. „On w swojej łaskawości sprawił to, że podniosłam się z łoża boleści i znów mogłam chodzić”. 
Kolejne 15 lat w klasztorze było czasem duchowego zmagania. Po latach Teresa oskarża siebie o niewierność wobec Boga i ocenia bardzo ostro: „Przechodząc z rozrywki w rozrywkę, z próżności w próżność, z okazji w okazję, tak się stopniowo w te okazje wplątałam i do takiego rozproszenia doszła moja dusza w tych próżnościach, że już i wstyd mnie było tak poufnie przyjacielskim obcowaniem, jakim jest modlitwa wewnętrzna, wznosić się jeszcze do Boga”. Może ktoś zapytać, a cóż to za rozrywki w klasztorze? Trzeba pamiętać, że klasztor nie miał ścisłej klauzury. Teresa zawsze lubiła towarzystwo, łatwo wiązała się emocjonalnie. Spędzała więc wiele czasu w rozmównicy, gdzie nie brakowało jej nigdy przyjaciół i krewnych. 
Sednem problemu Teresy było życie w duchowej schizofrenii. Jedną nogą była w klasztorze, drugą nadal w świecie. Jej serce pozostawało rozdarte. „Z jednej strony Bóg mnie wzywał, z drugiej ja szłam za światem. Rzeczy Boże sprawiały mi wielką pociechę, a rzeczy światowe trzymały mnie na uwięzi. Chciałam pogodzić ze sobą dwie rzeczy tak przeciwne, życie duchowe z pociechami, upodobaniami i rozrywkami zmysłowymi”. „Takie życie, rzec mogę, należy do najsmutniejszych, jakie sobie można przedstawić, bo ani się Bogiem nie cieszyłam, ani nie miałam zadowolenia ze świata. Gdy używałam przyjemności światowych, wspomnienie na to, co winna jestem Bogu, sprawiało mi udręczenie. Gdy byłam na samotności z Bogiem, przywiązanie światowe rozstrajało mnie. Jest to wojna tak ciężka, że nie rozumiem, jak mogłam ją wytrzymać choćby jeden miesiąc, a cóż dopiero przez tyle lat”. 
To nie jest problem zbyt kochliwej zakonnicy. Wszyscy bez wyjątku toczymy tę samą wojnę. Nasze serca często bywają rozdarte, targane namiętnościami, pożądaniami. To dotyczy każdego powołania! Bo chodzi ostatecznie o wierność, która zawsze kosztuje. Bo niby coś/kogoś wybraliśmy, ale tak nie do końca. I wciąż szukamy większej miłości, takiej „na zawsze”. To pragnienie serca jest dobre, ale szukając jego zaspokojenia, rzucamy się na na wszystkie strony. Często lądujemy na mieliźnie. Szukamy doraźnego ukojenia głodu, ale żadne erzace nie dają szczęścia, raczej pogłębiają tęsknotę.

Być prawdziwym przyjacielem 


Co Teresa uważała za najcięższą pokusę? „Najstraszniejsza zdrada, jaką mógł mnie podejść duch ciemności, była ta, że pod pozorem pokory nie śmiałam już odbywać modlitwy wewnętrznej, widząc siebie tak grzeszną”. Naszym zsekularyzowanym umysłom taki tekst wydać się może czymś nie z tej ziemi, niemającym nic wspólnego z naszymi codziennymi problemami. Tymczasem ta pokusa, o której pisze Teresa, dopada także nas. Kiedy upadamy w grzechy (prawdopodobnie o wiele poważniejsze niż ona), zły duch zawsze pojawia się w tym momencie z tą pokusą. Pod pozorem pokory (dokładnie tak!) chce nas odciąć od Źródła życia, od Boga! Czujemy się tak niegodni, brudni, skalani, śmierdzący grzechem, że nie wypada w takim stanie stawać przed Bogiem. W relacjach z innymi potrafimy udawać, że wszystko jest OK. Ale przed Bogiem nie ma sensu udawać. Więc uciekamy od Niego, jak Adam i Ewa po grzechu. 
Teresa na zewnątrz pozostaje dobrą zakonnicą, odmawia brewiarz w chórze, spełnia zakonne obowiązki. Ale to wszystko pachnie jej obłudą, bo jej serce jest gdzieś daleko. „Bardzo mi to ciążyło, że inni dobre o mnie mieli mniemanie, bo znałam dobrze skrytość mojej duszy”.
„Nie można winić domu, w którym żyłam, że korzystne o mnie miał mniemanie, bo sama zręczną układnością swoją byłam temu winna, że dobrze o mnie sądzono, udając, choć nieumyślnie, pobożną”. Wie dobrze, że taka zabawa z Panem Bogiem w kotka i myszkę nie ma sensu. Jej serce chce ognia, chce miłości. Ale szuka jej trochę w Bogu, a trochę w podkochiwaniu się w znajomych z rozmównicy. 
Dopiero po prawie 20 latach w klasztorze przeżywa głębokie nawrócenie. Rodzi się na nowo, aby stać się naprawdę Teresą od Jezusa. Jak to się stało? To nie była jakaś wielka mistyczna ekstaza. Oddajmy głos jej samej: „Pewnego dnia zdarzyło mi się, że wszedłszy do kaplicy domowej, ujrzałam obraz sprowadzony na jakąś uroczystość mającą się odbyć w klasztorze i tam postawiony na przechowanie. Obraz ten przedstawiał Chrystusa, całego okrytego ranami, tak wiernie oddanego, że na widok Jego moja dusza wstrząsnęła się do głębi… Tak wielki ogarnął mnie żal na myśl, jak źle odwdzięczyłam się za te rany, że zdawało mi się, iż serce we mnie pęka. Rzucając się przed Nim na kolana, z wielkim płaczem błagałam Pana, by mnie tak umocnił, abym już Go nie obrażała”. 
A więc silny wstrząs emocjonalny (czy da się nawrócić bez emocji?), ale sedno przemiany opisuje tak: „pozbyłam się już zupełnie wszelkiej ufności w samą siebie, a całą ufność swoją położyłam w Bogu”. W gruncie rzeczy Teresa jest poruszona do głębi doświadczeniem miłosierdzia Boga, który mimo jej letniości nie przestał udzielać jej na modlitwie wielkich łask. Teresa zrozumiała, że na Jego miłość nigdy nie odpowiemy wzajemną miłością na tym samym poziomie. Tu nie ma i nigdy nie będzie równości, ale wiedza o własnej nędzy nigdy nie powinna odciągać człowieka od Boga. Do tego konieczna jest pewna odwaga. Teresa używa ciekawego porównania. Pisze, że chodzi o śmiałość, którą „okazuje ten, kto zdradę wyrządza królowi i wie o tym, że jego zdrada królowi jest wiadoma, a przecież ciągle pozostaje w jego obecności”. 
Spotkanie z Jezusem przed wizerunkiem „Ecce Homo” daje początek drodze na duchowe szczyty. Teresa zaczyna doświadczać coraz głębszej jedności z Bogiem. „Zdarzało mi się, że nagle przenikało mnie takie żywe uczucie obecności Bożej, że żadną miarą nie mogłam wątpić o tym, że On jest we mnie albo ja cała w Nim pogrążona”. 
Teresa staje się mistyczką, ale im bliżej jest Boga, tym bardziej pragnie dzielić się tym doświadczeniem. Chce pociągać innych ku Bogu, uczyć modlitwy. W 1562 r. zakłada nową wspólnotę zakonną o zreformowanej regule – klasztor św. Józefa w Avila. Potem wraz ze św. Janem od Krzyża założy ich kilkanaście w całej Hiszpanii. Temu wszystkiemu towarzyszą wielkie trudności, które pokonuje swoim świętym uporem. 
Jeden rys jej duchowości warto podkreślić. Teresa zawsze czuła się głęboko zakorzeniona w Kościele. Żyła w czasie kryzysu Kościoła wywołanego przez reformację. Do reformatorów podchodzono nieufnie. Teresa chciała odnowy Kościoła. „Uczułam w sobie i dotąd czuję pragnienie, aby skoro Bóg ma tylu nieprzyjaciół, a tak niewielu przyjaciół, ci nieliczni przynajmniej prawdziwymi byli Jego przyjaciółmi”. Chciała być autentycznym przyjacielem Boga we wnętrzu Kościoła. To sedno jej duchowości. „Postanowiłam zatem uczynić choć to maluczko, co uczynić zdołam” – wyznaje. „To maluczko”. Każdy z nas może się w tym odnaleźć: być przyjacielem Boga znaczy uczynić „to maluczko”, co zrobić mogę. 
Umierając w wieku 67 lat, Teresa powtarza dwa zdania: „W końcu umieram jako córka Kościoła” oraz „Nadszedł czas mój, Oblubieńcze, byśmy się spotkali”.

Jak to przełożyć
na życie?


Krótko, węzłowato:
1) Nigdy nie jest za późno, by się nawrócić.
2) Nie uciekaj od Boga po grzechu pod pozorem fałszywej pokory.
3) Podwójne życie cię wykończy, trzeba wybrać i być wiernym.
4) Bezcenna jest szczerość przed Bogiem wobec siebie samego.
5) Nawrócić się znaczy ufać bardziej Bogu niż sobie.
6) Zapragnij być prawdziwym przyjacielem Boga.
7) Nie trać cierpliwości wobec siebie i Boga, On nigdy jej nie traci dla nas.
8) Zrób „to maluczko”, na co cię stać w danym momencie.
9) Bóg sam wystarczy. On jest Dobrem Najwyższym, inne dobra są zapowiedzią, przystawką, przedsmakiem.

http://info.wiara.pl/doc/2258475.Nawrocenie-wedlug-Teresy

avatar użytkownika intix

30. Modlitwa (według) Teresy - ks. Tomasz Jaklewicz

Nie potrafimy się modlić. Ona też sobie nie radziła, ale była niezmordowana w poszukiwaniu Boga żywego, Miłości. Odkryła, że modlitwa to „nawiązywanie przyjaźni, powtarzane sam na sam z Tym, o którym wiemy, że nas miłuje”. „Niczego więcej od nas nie żąda, tylko spojrzenia” – pisała św. Teresa. „Patrzeć na Tego, który na mnie patrzy”– to jedna z jej definicji modlitwy

Anegdota opowiada, że ktoś widząc św. Teresę, słynną już wtedy mistyczkę, z apetytem zajadającą obiad, nie krył swojego rozczarowania i zdziwienia. „Kiedy modlitwa, to modlitwa, kiedy kuropatwa, to kuropatwa!” – miała na to powiedzieć święta. Zawsze chodziła twardo po ziemi. Jej serce, dusza i ciało nieraz odlatywały do nieba, ale ona mimo nadzwyczajnych mistycznych darów zawsze trzeźwo patrzyła na życie, także życie duchowe. Otrzymała łaskę głębokiej modlitwy i – co ważne – umiała oceniać i rozumieć „procesy duchowe” bardzo racjonalnie. Co więcej, potrafiła przekazywać swoje doświadczenie i wiedzę innym. Doświadczała, rozumiała i przekazywała. Te trzy dary decydują o tym, że jej dzieła zyskały tak wielki rozgłos, choć nazywała siebie „nieuczoną kobieciną”. Stała się nauczycielką modlitwy, przewodniczką po wewnętrznym życiu i pozostaje nią do dziś. Najważniejsze dzieło poświęcone życiu modlitwy zatytułowała „Twierdza wewnętrzna”. Wiele lat patrzyła z okna swojej celi na wysokie średniowieczne mury opasujące Avila (cudowne miejsce!). Może właśnie dlatego ten obraz. Twierdza to miejsce chronione przed wrogiem, przestrzeń bezpieczna, pewna, dająca schronienie. Każdy z nas ma w sobie taką twierdzę – to Chrystus w nas. „Już nie ja żyję, ale żyje we mnie Chrystus”, pisał św. Paweł. Teresa zrozumiała, że to jest formuła prawdziwego życia. Skoro Bóg żyje w nas, trzeba wyruszyć w głąb siebie, aby Go spotkać. Droga modlitwy, którą wskazała Teresa, nie jest czymś „tylko dla orłów”. Wiele jej wskazówek zaskakuje prostotą i realizmem. To klasyka duchowości. A klasyka nigdy się nie starzeje.

Pomoce w przedszkolu modlitwy

Pierwsza podpowiedź Teresy: korzystajcie z książek. „Przez cały ten czas [18 lat] nigdy, z wyjątkiem dziękczynienia po Komunii, nie śmiałam przystąpić do modlitwy bez książki. Mając pod ręką tę pomoc, która mi była jakby towarzystwem i puklerzem do odbijania pocisków nastających na mnie myśli obcych, uspokajałam się”, wyznaje.

Nieraz słyszałem w seminarium radę, aby do klęcznika nie zabierać żadnych lektur, „nie czytać Panu Bogu”, ale skupić się na Jego słuchaniu. A tymczasem św. Teresa radzi początkującym coś dokładnie odwrotnego: „Pożytecznie jest używać książki dla szybszego skupienia się w duchu”. Oczywiście chodzi o lekturę duchową, pozostającą zawsze tylko pomocą, pewnym zabezpieczeniem siebie przed rozproszeniem, przygotowaniem do bardziej swobodnej rozmowy z Panem. „W chwili gdy wezmę książkę do ręki, skupiam się w sobie z wewnętrznego zadowolenia i tak czytanie zamienia się w modlitwę”. Oczywiście podstawową księgą pozostaje Biblia, której nie można porównać z żadną inną. Na marginesie warto pamiętać, że w czasach Teresy lektura całego Pisma Świętego z wielu względów była niemożliwa. Święta z tym większą żarliwością starała się zachowywać w sercu każde zdanie z Biblii, które wyłuskała z innych ksiąg czy usłyszała w liturgii. Dla Teresy „księgą” pomagającą w modlitwie była także przyroda. Piękno świata sprzyja kontemplacji. Dlatego dbała, by w każdym karmelitańskim klasztorze był ogród. Kolejna wskazówka, konieczność mistrza, przewodnika. Święta Teresa sama miewała spore kłopoty ze znalezieniem spowiednika, który by ją rozumiał. Chodzi o takiego kierownika duchowego, który będzie stawiał prowadzonemu wysokie cele, a nie tylko uczył chodzenia „żółwim krokiem” czy „samego tylko polowania na drobne jaszczurki”. Nie sądzę, by dziś było łatwiej znaleźć dobrego przewodnika niż w czasach Teresy. Tym niemniej zwłaszcza w sytuacjach kryzysowych w życiu pomoc kogoś z zewnątrz jest konieczna. „Wielkie to nieszczęście dla duszy być pozostawioną samej sobie wśród niebezpieczeństw”, zauważa Teresa. Sama przekonała się o tym. „Z tego powodu radziłabym każdemu, kto oddaje się modlitwie wewnętrznej, aby zwłaszcza na początku starał się o przyjaźń i towarzystwo z takimi, którzy podobnie ćwiczą się w rozmyślaniu”. Modlitwie, która ma być przyjaźnią z Bogiem, sprzyja ludzka przyjaźń z kimś, kto sam się modli, kto jest blisko Jezusa.

Powiązanie modlitwy z życiem

Modlitwa nie jest czymś oderwanym od życia. Przeciwnie, jest związana najgłębiej z życiem. Uczymy się modlitwy, żyjąc, uczymy się życia, modląc się. Pomyślmy, co nas rozprasza na modlitwie? To, czym żyjemy. Nasze lęki, grzechy, frustracje, żale, nadzieje, iluzje, marzenia itd. Wszystkie wewnętrzne pęknięcia człowieka, niekonsekwencje, zafałszowania ukazują się z całą siłą, kiedy klęka na dłuższą chwilę przed Bogiem. Teresa żyjąc 20 lat w klasztorze Wcielenia, toczyła walkę o głębszą modlitwę, rozpraszana licznymi kontaktami z ludźmi i jej niekończącymi się rozmowami w zakonnej rozmównicy. Celem modlitwy nie jest modlitwa, ale sam Bóg, więź z Nim, przyjaźń, miłość, prawda. Modlitwa pokazuje prawdę o nas samych, o naszej relacji z Bogiem. O jakości modlitwy decyduje w największej mierze nasz sposób życia, nasze priorytety i cele, które sobie stawiamy. Teresa zakładając klasztor św. Józefa, pierwszą wspólnotę żyjącą według nowych reguł, chciała stworzyć siostrom lepsze warunki dla modlitwy. Akcentowała, że rozwój życia duchowego oznacza nie tylko koncentrację na samej modlitwie, ale rozwój samego człowieczeństwa, czyli używając archaicznie dziś brzmiącego zwrotu „rozwój cnót”. Słowo „cnota” wypadło z naszego codziennego słownika. Funkcjonuje w mowie potocznej już tylko w szyderstwach z czystości seksualnej. Ale cnota oznacza moralną sprawność człowieka, umiejętność, pewną stałą dyspozycję, gotowość, nastawienie na jakieś dobro. Jakie duchowe „sprawności” sprzyjają modlitwie? Pierwsza, fundamentalna to miłość.

„Nie o to nam chodzić powinno, byśmy dużo rozmyślały, jeno o to, byśmy dużo miłowały” – poucza siostry. „Kto prawdziwie miłuje, ten wszędzie na każdym miejscu miłuje i pamięta o Umiłowanym”. Przy czym chodzi zarówno o miłość do Boga, jak i do ludzi, wyrażającą się nie tyle w emocjach, co w działaniach. „To jest, córki, kres modlitwy; do tego ma służyć i to jest małżeństwo duchowe, aby z niego rodziły się czyny, i jeszcze raz czyny”. „Bóg żąda uczynków. Gdy widzisz siostrę chorą, której możesz przynieść ulgę, nie wahaj się ani chwili; poświęć dla niej swoje nabożeństwo, okaż jej współczucie, co ją boli, niech ciebie boli”. „Bez usilnego starania się o cnoty, bez ciągłego ćwiczenia się w nich, zawsze pozostaniecie duchowymi karłami”, przestrzega Teresa. Kolejna cnota to oderwanie, czyli wolność wewnętrzna, brak przywiązania do rzeczy czy ludzi. „Potrzeba nam ze swobodą ducha postępować tą drogą, oddawszy się w ręce Boga”. Pozwolić, by On nas prowadził i zaskakiwał. Wiele miejsca w swoich pismach Teresa poświęca pokorze. Nie powinno się jej utożsamiać z nieśmiałością, lękiem, melancholią. Pokora to autentyczność, zgoda na siebie, „chodzenie w prawdzie”. Święta mniszka wielokrotnie przestrzega przed fałszywą pokorą. Wie, co mówi, bo sama musiała zmagać się z taką pokusą. „Zrozumiejmy to dobrze i nigdy o tym nie zapominajmy, że Bóg nam daje łaski swoje bez żadnej naszej zasługi, że zatem naszą powinnością jest dziękować za nie Jego Boskiemu Majestatowi. Bo jeśli nie znamy i nie rozumiemy tego, co od Niego otrzymujemy, nie zdołamy też pobudzić siebie do Jego miłości. Jest rzeczą pewną, że im jaśniej dusza uznaje, jak bogata jest przez łaskę Bożą, pamiętając o tym, jak sama z siebie jest uboga, tym wyżej postąpi w cnocie, tym głębiej się utwierdzi w prawdziwej pokorze”. Teresa podkreśla także cnotę mężnej wytrwałości. „Wszystko na tym polega, by przystąpili do rzeczy z niezachwianym postanowieniem, iż nie spoczną, póki nie staną u celu”. W modlitwie konieczny jest jakiś rodzaj natarczywości, determinacji, świętego uporu. Kiedy Teresa opowiada o swoim nawróceniu przed wizerunkiem ubiczowanego Jezusa, wyznaje: „Powiedziałam Mu wówczas, zdaje mi się, że nie wstanę od modlitwy, dopóki nie spełni mojego błagania”. Przypomina się biblijny Jakub walczący z Bożym wysłańcem o błogosławieństwo: „Nie puszczę cię, dopóki mi nie pobłogosławisz!” (Rdz 32,27).

Co jest istotą modlitwy?

W reformie Karmelu podjętej przez Teresę ukryty był subtelny, ale wyraźny sprzeciw wobec modlitwy nadmiernie sformalizowanej, zewnętrznej, „zimnej”. Karmelitanka z Avila za priorytetową uznała modlitwę osobistą, wewnętrzną, angażującą całego człowieka, otwartą na doświadczenia mistyczne dostępne wszystkim, którzy tylko tego pragną. Teresa mówi więc najczęściej o „modlitwie myślnej” (oración mental). Nie znaczy to wcale, że odrzuca, lekceważy modlitwę ustną, wspólnotową, brewiarz czy nabożeństwa. Owszem, ceni je, ale pod warunkiem, że nie są bezmyślne. Dlatego szuka momentów ciszy i samotności, w której można być sam na sam z Bogiem. W tej wewnętrznej modlitwie ważne jest nie tyle, co mówić czy jak mówić. Akcent pada na osoby: ja i Bóg. Sedno leży w tym, aby być. BYĆ z Nim, dla Niego! Jak osoba z osobą, a dokładniej – jak dwie kochające się osoby. Najbardziej klasyczna definicja: „Modlitwa myślna nie jest, według mnie, niczym innym jak głębokim związkiem przyjaźni, w którym rozmawiamy sam na sam z Bogiem, w przekonaniu, że On nas kocha”. Takie polskie tłumaczenie znajdziemy w Katechizmie Kościoła (2709). Inne tłumaczenia mówią o „nawiązywaniu” przyjaźni czy też przyjacielskim „obcowaniu”. Hiszpański czasownik tratar oznacza rozmowę, utrzymywanie bliskiej, wręcz intymnej relacji, zabieganie o kontakt. Drugim słowem kluczem jest tutaj „przyjaźń”. Bóg jest przyjacielem, który jest zawsze obecny i pragnie jedynie odpowiedzi na swoją miłość. To jest odkrycie Teresy. Bóg Przyjaciel. To jest centrum jej duchowości. Przyjaciel to ktoś, z kim chce się być. To ktoś, kto powoduje, że stajemy się lepsi, piękniejsi. Przy kim odnajdujemy wewnętrzny pokój, swoją wartość, siebie samego. Z przyjacielem zawsze można o czymś pogadać albo zwyczajnie z nim pobyć. Cisza między przyjaciółmi nie jest czymś krępującym. Najważniejsze więc w modlitwie jest odnalezienie skupienia, aby patrzeć na Jezusa. „Starałam się, o ile mogłam, przedstawić sobie obecnego we mnie Jezusa Chrystusa”. Jeśli komuś trudno o taki rodzaj koncentracji, Teresa radzi mu odmówić „Ojcze nasz”, wkładając „umysł i serce” w to, „co mówią usta”.

Chodzi nie tyle o wysilanie wyobraźni, ile o obudzenie wzroku wiary, który dostrzega Bożą obecność. Może w tym dopomóc ikona, krzyż czy pobożna lektura. Spojrzenie na Jezusa – to wystarczy, podpowiada Teresa. „Nie żądam od was wielkich o Nim rozmyślań nie natężonej pracy rozumu ani zdobywania się na piękne, wysokie myśli i uczucia – żądam tylko, byście na Niego patrzyły (…); niczego więcej od nas nie żąda, tylko spojrzenia”. Owszem, rozmowa „jak z Ojcem, jak z Bratem, jak z Panem, raz w ten, drugi raz w inny sposób, jak On sam was nauczy”. Ale długie przemowy do Niego nie są konieczne. „Lepiej spokojnie stanąć przy boku cierpiącego Pana, uspokoiwszy rozum albo tak go tylko może zajmując, by patrzył na Tego, który spogląda na niego, towarzyszył Mu, przedstawiał Jemu swoje prośby i z głębokim upokorzeniem cieszył się Jego obecnością, pamiętając przy tym na swoją niskość, iż nie jest godzien tak z Nim i przy Nim pozostawać”. W tym fragmencie mieści się kolejna z Terezjańskich definicji modlitwy. Brzmi ona: „patrzeć na Tego, który patrzy na mnie” (hiszp. mire que le mira). Przypomina się zdanie zupełnie z innego świata, ale bardzo a propos. „Stajemy się tym, na co patrzymy” – mówił Marshall McLuhan, analizując wpływ telewizji na człowieka. To zdanie można odnieść z powodzeniem do tego, o czym mówi Teresa. Zacheusz chciał tylko zobaczyć Jezusa. Kiedy sam został dostrzeżony przez Pana, staje się innym człowiekiem. Spoglądanie na Jezusa przemienia nas w Niego. Teresa, wrażliwa, piękna, kochająca kobieta, nie boi się porównania modlitwy do spojrzenia zakochanych. „Dwoje mocno miłujących się, a odpowiednią obdarzonych pojętnością potrafi, można powiedzieć, bez żadnych znaków, samym tylko spojrzeniem porozumiewać się między sobą”. Podobnie „Bóg i dusza rozumieją się między sobą tym samym sposobem, tylko że Jego Boski Majestat chce, by dusza Go rozumiała. I tak bez żadnych słów rozmawiają ze sobą ci dwoje jak przyjaciel z przyjacielem i wzajemną sobie miłość swoją okazują”. Jesteśmy już o krok od mistyki.

Mistyka mocna jak eros

Teresa była obdarzona niezwykłymi darami mistycznymi. Słynna rzeźba Berniniego w rzymskim kościele Santa Maria della Vittoria usiłuje ukazać moment ekstatycznego doświadczenia zakonnicy – przebicia serca. Na jej twarzy maluje się upojenie, które wygląda bardzo zmysłowo, na granicy pobożności i erotyki. W świecie zwulgaryzowanej cielesności, w której żyjemy, można obawiać się takich połączeń. Ale jak o tym przekonywał papież Benedykt XVI w encyklice „Deus caritas est”, miłość „agape” i miłość „eros” dopełniają się, potrzebują nawzajem. Dotyczy to także miłości Boga. Gdzieś w tych rejonach warto szukać przywrócenia sakralnego wymiaru ludzkiej cielesności (teologia ciała!), a także mądrego „ucieleśnienia” naszej pobożności (nieraz przespirytualizowanej). Ostatecznie zarówno w głodzie ludzkiego ciała, jak i głodzie ludzkiego ducha wyraża się fundamentalna tęsknota za wieczną miłością. Mocniejszą niż śmierć. Sama Teresa opisuje w „Księdze życia” ów moment tak: „Ujrzałam w ręku tego anioła długą złotą włócznię, a grot jej żelazny u samego końca był jakby z ognia. Tą włócznią kilka razy przebijał mi serce, zagłębiając ją aż do wnętrzności. Za każdym wyciągnięciem włóczni miałam to uczucie, jakby wraz z nią wnętrzności mi wyciągał. Tak mnie pozostawił całą gorejącą wielkim zapałem miłości Bożej. Tak wielki był ból tego przebicia, że wyrywał mi z piersi te jęki, o których wyżej wspomniałam. Ale taką zarazem przewyższającą wszelki wyraz słodycz sprawia mi to niewypowiedziane męczeństwo, że najmniejszego nie czuję w sobie pragnienia, by ono się skończyło i w niczym innym dusza moja nie znajduje zadowolenia, tylko w samym Bogu”. Jak taki opis brzmi dla nas, zagonionych śmiertelników, niepotrafiących się skupić na jednym „Ojcze nasz”? Przedziwne połączenie doświadczenia duchowego z czymś zmysłowym, cielesnym. Przyjemność i ból. Radość i cierpienie. Nienasycone pragnienie Boga sąsiaduje z nieugaszoną namiętnością. To się jakoś przenika na najgłębszych poziomach. Zapowiedź nieba? Jaki obraz Boga tutaj się wyłania? Do tych pytań powrócimy. Za pociechę niech nam posłuży to, że św. Teresa pod koniec swojego życia wciąż rozpraszała się podczas modlitw. W jednym z listów mówi, że to „nieuleczalna choroba”. „Pan dobrze wie, że skoro się modlimy, chcielibyśmy to czynić jak najlepiej”, pociesza siebie i nas. „Jest to rzecz nieunikniona, zatem ani niepokoić się o to, ani trapić nie powinniśmy”, radzi.

Jak to przełożyć na nasze życie?

Krótko, konkretnie:
1) Modlitewnemu skupieniu sprzyjają książki. Korzystaj z ich pomocy, modląc się.
2) Dobry spowiednik albo wierzący przyjaciel, z którym można pogadać o Bogu, to skarb.
3) Modlitwa i życie to jedność. Miłość, wolność (oderwanie), pokora, upór – te cnoty pomagają modlitwie.
4) Modlitwa to przyjaźń z Bogiem, myśl o Nim jak o przyjacielu, patrz na Niego.
5) Nie rób tragedii z rozproszeń, cierpliwością osiągniesz wszystko.
6) Niech miłość ci podpowiada, jak się modlić.
7) Nie bój się nadzwyczajnych darów duchowych, ale nie goń za nimi.
8) Absolutne mistrzostwo – nienasycony żar namiętności kierować w stronę Boga – Miłości.

http://info.wiara.pl/doc/2267344.Modlitwa-wedlug-Teresy

***
Pozwolę sobie podłączyć też:


LIST DO BISKUPÓW KOŚCIOŁA KATOLICKIEGO O NIEKTÓRYCH ASPEKTACH MEDYTACJI CHRZEŚCIJAŃSKIEJ

W czasie audiencji, udzielonej niżej podpisanemu Kardynałowi Prefektowi, Jego Świątobliwość Jan Paweł II zatwierdził niniejszy List, uchwalony na zebraniu plenarnym Kongregacji Nauki Wiary, i nakazał jego opublikowanie.

Rzym, w siedzibie Kongregacji Nauki Wiary, 15 października 1989 r., w Święto św. Teresy od Jezusa.

JOSEPH Kard. RATZINGER
Prefekt
+ ALBERTO BOVONE
Abp tyt. Cezarei Numidyjskiej

Sekretarz

avatar użytkownika intix

31. Człowiek (według) Teresy - ks. Tomasz Jaklewicz

„Twierdza wewnętrzna” to symbol człowieka. Święta Teresa przekonuje w swojej księdze o „pięknie i godności naszych dusz”. Karmelitanka z Ávila wie o człowieku więcej niż współczesna psychologia. O wiele więcej.


Człowiek (według) Teresy
Józef Wolny /foto Gość
Z okna klasztoru Wcielenia Teresa patrzyła na potężne mury miasta Ávila. Ten obraz musiał ją inspirować przy pisaniu
„Twierdzy wewnętrznej”


Święty Mikołaj przynosi słodkości grzecznym dzieciom. Ja, choć niegrzeczny, dostałem cukierka od św. Teresy. Proszę się nie śmiać. Właśnie zabierałem się do pisania kolejnego odcinka adwentowych rozważań. Rozpakowałem włoskie czekoladki o wdzięcznej nazwie „całuski”. W każdej z nich jest karteczka ze złotą myślą. Poczęstowałem innych, ostatni został dla mnie. Otwieram i co czytam?

Słowa św. Teresy z Ávila: „Kiedy trafił mnie słodki myśliwy, moja dusza wpadła w ramiona miłości”. „Całusek” od świętej mistyczki. Pan Bóg ma poczucie humoru. Ostatnim, najbardziej dojrzałym, dziełem Teresy jest „Twierdza wewnętrzna” (Castillo interior). Pisała tę księgę pięć lat przed śmiercią, miała prawie 63 lata, był rok 1577. Wokół niej panował zamęt. Uwięziony został św. Jan od Krzyża, jej ojciec duchowny, przyjaciel, najbliższy współpracownik. Inkwizycja patrzyła z coraz większą podejrzliwością na jej działalność. Nie była pewna, czy „Księga życia”, jej duchowa autobiografia, ocaleje. Teresa cały czas śle listy dotyczące bieżących przyziemnych spraw, a jednocześnie na kolanach pisze „Twierdzę”. Nic z tych zewnętrznych zawirowań nie znajduje odbicia w jej dziele. Rękopis zachował się do dziś tak, jak wyszedł spod jej pióra. Święta dzieli się swoim duchowym doświadczeniem. Opisuje swój „osobisty” zamek. Warstwa autobiograficzna jest tu bardziej dyskretna w porównaniu z wcześniejszą „Księgą życia”. Pisząc o sobie, Teresa pisze o człowieku jako takim. Chce pokazać jego wielkość, przypomnieć mu, że jest obrazem Najwyższego i że jego powołaniem jest komunia z Bogiem. Jednym z jej obrazów jest metafora jedwabnika – gąsienicy, która przeobraża się w motyla. Człowiek urodził się po to, aby „dostać skrzydeł”, aby wzlecieć do nieba. Ojciec Tomas Alvarez OCD, komentator dzieła Teresy, kontrastuje ten obraz z opowiadaniem Franza Kafki „Przemiana”. U Kafki samotny, uwięziony we własnych lękach człowiek przemienia się w ogromnego chrząszcza, żuka gnojaka, skazanego przez własną rodzinę na śmierć i wyrzuconego na śmietnik. Dwie wizje ludzkiego losu: pierwsza pełna nadziei, druga czarna jak rozpacz.

Wejdź do twierdzy

Spróbujmy pokrótce zwiedzić „twierdzę” Teresy, czyli przypatrzeć się poszczególnym komnatom, które opisuje. W tym odcinku skoncentruję się na antropologii, czyli na wizji człowieka, za tydzień popatrzymy na obraz Boga. Mistyka św. Teresy pokazuje, że odkrywanie Boga i człowieka (siebie samego i w ogóle ludzkiej natury) dokonuje się na tej samej drodze. Zamek oznacza pałac królewski. Człowiek jest kimś wielkim, uczynionym na obraz i podobieństwo Boże, jest on capax Dei, czyli ma zdolność do bycia mieszkaniem dla Boga. To jest fundamentalne przekonanie Teresy. Dusza jest „jak zamek, cały z jednego diamentu lub bardzo przezroczystego kryształu”. Jak wielki klejnot, „jak niebo, gdzie jest mieszkań wiele”. Zamek to jednocześnie twierdza obronna, dusza osadzona na skale własnego ciała. Te dwa wymiary – piękno (wielkość, godność) człowieka oraz walka duchowa (zmaganie, trud) przeplatają się. Siedem komnat to metafory stopni doskonałości prowadzących do centrum osoby, do odnalezienia tam Boga i siebie samego. „Cebula ma warstwy, ogry mają warstwy”, mówi Shrek. Człowiek też ma warstwy, czyli pewne psychiczno-duchowe poziomy. Nie należy tych komnat traktować zbyt schematycznie: teraz jestem w tej, potem w innej. Życie duchowe nie rozwija się po linii prostej, nie jest prostym przechodzeniem z jednego poziomu na drugi. Wszystkie „warstwy” człowieka są w jakimś sensie w nas obecne. „Sprawy duszy zawsze należy traktować z całą pełnią i rozmachem, i wielkością, gdyż dusza zdolna jest do znacznie więcej niż to, co możemy o niej sądzić” – radzi święta.  Wejdźmy zatem do zamku. Pierwsze zdziwienie – co to właściwie znaczy? Jak można wejść do twierdzy, skoro sam nią jestem? Teresa odpowiada: „Może tu wyda się komu, że mówię od rzeczy, bo jeśli tą twierdzą jest sama dusza, tedy rzecz jasna, że nie ma potrzeby troszczyć się o sposób dostania się do niej, skoro już w niej jest, i jest nią sama; byłaby to taka sama niedorzeczność, jak gdybyśmy kogo zapraszali do pokoju, w którym on już się znajduje. – Ale trzeba wam wiedzieć, że wielka jest różnica przebywać a przebywać. Wiele jest dusz, które przebywają w zewnętrznym tylko ogrodzeniu, tam gdzie stoi straż strzegąca twierdzy i ani im w myśli wnijść do wnętrza i zobaczyć, co też tam jest w tym wspaniałym pałacu i jakie w nim są mieszkania. Czytałyście pewno nieraz w księgach duchowych tę radę, że potrzeba duszy wejść w siebie; otóż tu właśnie o to chodzi”. Teresa używa mocnych słów wobec tych, którzy mając możność przebywania z samym Bogiem, wolą pozostawać na zewnątrz. „Ciągłe przestawanie z gadzinami i bydlętami krążącymi wokoło twierdzy przeszło u nich w nałóg i same [dusze] stały się niemal nimi”. Alternatywą dla komunii z Bogiem jest „zezwierzęcenie”. Jeśli wyda nam się to za mocne, służę cytatem z Brechta, który nawołuje do pozostania przed bramą twierdzy: „Nie dajcie się zwieść, umrzecie razem ze wszystkimi zwierzętami i nic nie przyjdzie potem”. Świat współczesny tak mocno podkreśla nasze „pokrewieństwo” ze zwierzętami, bo zatracił prawdę o ludzkim podobieństwie do Boga. Stąd już tylko krok do traktowania człowieka jak zwierzę. Jak dostać się do zamku? „Bramą, którą się wchodzi do tej twierdzy, jest, o ile ja rzecz rozumiem, modlitwa i rozważanie. Nie obstaję tu koniecznie za modlitwą myślną, może być i ustna, gdyż jednej i drugiej, jeśli ma być modlitwą, musi towarzyszyć uwaga”. A więc nie psychologia, nie filozofia, socjologia ani żadna inna ludzka wiedza (nie umniejszając ich wartości), ale modlitwa, osobista relacja z Bogiem prowadzi do odkrycia siebie.

Komnaty pełne walki

Pierwsze trzy komnaty związane są z ascetycznym oczyszczeniem się człowieka, a więc z walką z grzechem. Strategicznym założeniem w tych zmaganiach jest „utkwienie oczu w Chrystusie, naszym dobru”, uciekanie się do wstawiennictwa Maryi, świadomość własnej słabości i tego, że zło i Zły nie śpią. „Do tych pierwszych komnat i mieszkań zaledwie dochodzi światło, pochodzące z pałacu, w którym mieszka król. Nie żeby one były całkiem ciemne i czarne jak wtedy, gdy dusza jest w stanie grzechu, ale że panuje w nich pewien zmrok, który – sama nie wiem, jak to wyrazić – pochodzi nie z samego mieszkania, tylko z winy duszy w nim zostającej, czyli raczej z winy tego mnóstwa płazów, padalców i gadzin jadowitych, które za nią tam weszły i przeszkadzają jej patrzyć na światło. Jest to podobnie jak gdyby kto wszedł do pokoju wystawionego na pełny blask słońca, ale oczy miałby tak pokryte błotem, iż ledwo by je mógł otworzyć. Samo mieszkanie jest jasne, ale dusza jasnością jego cieszyć się nie może z powodu tego robactwa i zwierzyny, które oczy jej zasłaniają, aby nic, prócz nich, nie widziała”. Obrazy grzechu są bardzo dosadne. W dobie powszechnej negacji grzechu jest nam to jak najbardziej potrzebne. Mistycy mają ogromną jasność misterium zła, widzą jego dalekosiężne skutki. Wiedzą doskonale, jak cudowny jest Bóg i że śmiertelnym „owocem” grzechu jest Jego utrata. Nic gorszego człowiekowi zdarzyć się nie może, jak utracić Boga. I dlatego właśnie „nikt nie okrada człowieka bardziej niż on sam siebie”, zauważa Teresa. Zdobywanie twierdzy nie dokona się bez walki.

Święta rozróżnia trzy linie frontu: wewnętrzna (własny nieład, brak harmonii w sobie), zewnętrzna (uzależnienie od rzeczy, osób, w których człowiek ulokował swoje centrum, zniewolenie tym wszystkim), transcendentna, czyli demony („straszliwa jest wojna, jaką demony wypowiadają duszy na tysiące sposobów”). Teresa podpowiada, aby nie tyle koncentrować się na przeciwniku, ile złożyć swoje pragnienia w Bogu, pamiętać, że z Nim wszystko jest możliwe, nie dać się zastraszyć myślami osłabiającymi ducha. „Pragnienia zawsze miałam wielkie” – mówi Teresa. Pokora, czyli prawda o sobie, pozostaje fundamentem. Ważne jest też unikanie fałszywej pobożności: „Niech Bóg nas uwolni od bezmyślnych form pobożności”. Jednym słowem, w twierdzy trwa walka. Pokusa duchowości bez walki („żeby było tak miło”) prowadzi na manowce. „Siostry, obejmijcie ramionami krzyż, który Wasz Oblubieniec dźwigał, i zrozumiejcie, że to ma być wasze główne zajęcie” – rada bezcenna nie tylko dla karmelitanek. Trzecie mieszkanie symbolizuje ten moment w życiu, gdy już jesteśmy po pierwszych duchowych potyczkach. Mamy pewne zwycięstwa na koncie, ale konieczne jest wyzwolenie od narcystycznej koncentracji na sobie, od pewnej młodzieńczej brawury czy pewności siebie podszytej pychą. Postacią biblijną, która oddaje ten stan, jest bogaty młodzieniec z Ewangelii. Był gotów na wszystko dla Jezusa… z wyjątkiem tego, czego On od niego oczekiwał. Odszedł zasmucony. Teresa rozpoznaje w tej postaci samą siebie z czasów przed ostatecznym nawróceniem. „Jesteśmy szybcy w deklarowaniu szczodrości, a potem okazujemy się tak skąpi, że po części lepiej by było, abyśmy raczej powstrzymali się przed takim dawaniem”. Ależ to jest prawdziwe! Do bólu. Jakże trudno zaakceptować to, że w pewnym momencie Bóg chce przejąć inicjatywę. Żarty się kończą, zaczyna się ostra jazda. Kto nie jest na nią gotowy, może odejść zasmucony jak ów ewangeliczny młodzieniec. „Ty poddaj nas próbie, o Panie, który znasz prawdę o każdej z nas, abyśmy i my poznały same siebie” – modli się w tym miejscu Teresa.

Na przejściu między trzema pierwszymi komnatami („ascetycznymi”) a kolejnymi („mistycznymi”) pojawia się refleksja o tym, że życie na Bożą miarę nie polega na „nienaganności”. Bóg chce od nas czegoś, co przekracza nasze myślenie o sobie, nasze plany, wyobrażenia (nawet te szlachetne). Jego miłość, Jego plan ma w sobie coś nieprzewidywalnego. Próby, które zsyła Bóg, wywracają pionki na szachownicy naszych zamierzeń. Teresa odwołuje się w tym miejscu do Hioba i jego próby. Wszystko jest ostatecznie po to, żebyśmy stali się na tyle wolni, aby „oddać nas w całości Temu, który jest Całością”. Nasze ludzkie wysiłki są konieczne, ale niewystarczające. Chodzi o to, by pozwolić działać Bogu w nas.

Komnaty kontemplacyjne

Komnata czwarta i następne to już etapy głębokiego życia kontemplacyjnego. Dla większości z nas, nie pomijając piszącego, to wyprawa w kosmos. A przecież ten „kosmos” jest tak blisko nas, jest w nas. Czwarta komnata to rodzaj poczekalni do mistyki. Jej biblijny obraz to robotnicy z przypowieści, którzy pracowali tylko godzinę, a otrzymali wypłatę za dniówkę. Tu już zdecydowanie dominuje Boża łaska. Wciąż szaleje tam jeszcze „domowa wariatka”, czyli nasza niespokojna wyobraźnia. To określenie przypisywane Teresie nie znajduje się w jej pismach, ale inne są równie dosadne. Co radzi, kiedy atakują nas głupie myśli? „Nie zwracać na nią – na wyobraźnię – większej uwagi niż na szaleńca i pozostawić ją z jej natręctwem”. W tej komnacie następuje przejście od medytacji do kontemplacji. Człowiek staje się coraz bardziej bierny. Dusza dochodzi do „skupienia i uciszenia”. To już jest dzieło Boga w człowieku – Jego dar, a nie efekt naszych wysiłków czy technik medytacyjnych. To „zamknięcie się w tym malutkim niebie naszej duszy i nawyknięcie do niewpatrywania się i niepozostawania w tym, czym się zajmują zmysły zewnętrzne” – pisze Teresa. Rodzi się kontemplatyk. To człowiek, który zakochuje się w Bogu. Następuje jakby poszerzenie serca, człowiek przestaje się bać, rozumie, że „smak” Boga przewyższa wszelkie ziemskie smaki. To jest doświadczenie nowej wolności – „dusza jest znacznie bardziej panią samej siebie”. Człowiek zakorzenia się w wierze, nadziei i miłości. Nie jest to wcale ktoś, kto „buja w obłokach”. Wręcz przeciwnie, pojawia się jakaś spójność modlitwy i czynów – „Maria i Marta żyją razem” – pisze Teresa.

Najważniejsze dla nas, biednych, szarych grzeszników, jest to, że ta przemiana jest w gruncie rzeczy czymś, co ma się dokonać w życiu każdego chrześcijanina, kogoś, kto narodził się na nowo w Chrystusie. W piątej komnacie pojawia się symbol jedwabnika. Dusza kończy żywot larwy i przemienia się w motyla. Teresa porównuje tę sytuację to doświadczenia Mojżesza rozpoznającego Boga w krzewie gorejącym. Kluczem jest słowo „zjednoczenie”. W tym „miejscu” człowiek umiera dla świata, aby żyć całkowicie dla Boga w zjednoczeniu z Chrystusem. Towarzyszy temu radość, doświadczamy Boga jako przyjaciela, którego sama obecność niewymownie cieszy. Mistyczne zjednoczenie z Bogiem może wydawać się nam czymś niedostępnym dla zwykłych śmiertelników. Wcale tak nie jest. Każdy z nas może z larwy „wielkiej i brzydkiej” stać się motylem, wolnym, zachwycającym. Sednem, co wciąż podkreśla Teresa, jest zjednoczenie swojej woli z wolą Boga. „Bądź wola Twoja” – wzięte na serio. Siłą jednoczącą jest miłość. Przy czym miłość bliźniego jest zawsze weryfikacją autentyczności miłości do Boga.

Ale z kolei miłość bliźniego musi być zasilana miłością do Boga. „Uważam bowiem, że wskutek tego, iż skażona jest nasza natura, nie zdołamy doskonale miłować bliźniego, jeśli ta miłość nie rodzi się z korzenia miłości Boga”. Teresa zawsze była wyczulona na autentyzm życia religijnego. Przestrzegała przed iluzjami. To jest bardzo praktyczna strona jej mistyki. „Miłowanie nie polega na większym smakowaniu Boga, ale na większym zdeterminowaniu się w pragnieniu zadowolenia we wszystkim Boga”.

 Opis dwóch ostatnich komnat zajmuje Teresie ponad połowę księgi. Pojawia się tutaj motyw zaślubin z Jezusem, które są poprzedzone „chodzeniem ze sobą” i zaręczynami. Są to już wyżyny mistyki. Święta karmelitanka dzieli się z siostrami i z nami swoim doświadczeniem Boga wykraczającym znacznie ponad zwykłą drogę pobożności i wiary. Na początku szóstej komnaty pojawia się motyw zranienia serca, ognia miłości, która oczyszcza. Ból połączony tu jest z rozkoszą. „To nie my podkładamy drwa, ale zdaje się, że gdy ogień jest już rozpalony, nagle wrzucają nas do niego, abyśmy już w nim spłonęli”. Po co? „Albowiem w tej udręce dusza się oczyszcza i obrabia, czyli oczyszcza się jak złoto w tyglu, aby On mógł lepiej nałożyć emalię swoich darów, i wyczyszcza się tam to, co musiałoby się dokonać w czyśćcu”. Teresa doświadczała sama stanu ekstazy mistycznej. Dzisiejszemu czytelnikowi może wydać się to czymś nierealnym. Czy jednak możemy pominąć to, co stało się na górze Tabor, czy możemy wykreślić z listów św. Pawła jego słowa o porwaniu do trzeciego nieba? Tak silne doświadczenie Boga wywołuje przemianę człowieka, który odtąd ma nową świadomość majestatu Bożego, nowe poznanie siebie oraz nową postawę wobec wszystkich ziemskich rzeczywistości.

Ostatnia, siódma, komnata to centrum zamku, „środek” człowieka. Tam następuje pełne zjednoczenie ludzkiej duszy z Bogiem. Chodzi ostatecznie o świętość, o przedsmak nieba. Teresa doświadcza silnie Boga w dwóch aspektach – jako Chrystusa (prawdziwy Bóg i prawdziwy człowiek) oraz w wymiarze trynitarnym (Bóg jest Trójcą Osób). Mnóstwo tu symboli, które wyrażają pełnię miłosnego zjednoczenia. Ale Teresa, jak zawsze, szuka konkretnych wniosków. Powtarza siostrom i nam: „Utkwijcie oczy w Ukrzyżowanym, a wszystko wyda wam się znikomym”. Święta karmelitanka podkreśla, że dary Boga nie są dla sprawienia nam przyjemności, ale dla umocnienia, abyśmy potrafili „naśladować Jezusa w Jego całkowitym poddaniu się woli Ojca w bolesnych doświadczeniach”. „To jest celem modlitwy, córki moje, temu służy małżeństwo duchowe, aby nieustannie rodziły się z nich dzieła, dzieła!”. Modlitwa prowadzi do tego, że człowiek zyskuje „Boże siły”, dzięki którym jego życie jest płodne, owocne, pełne. Celem mistyki chrześcijańskiej nie jest nigdy wolność rozumiana jako ucieczka od życia, od walki, czynów, cierpień, przyziemnych zmagań. Przeciwnie, celem mistyki jest wolność, która polega na niesieniu swojego krzyża z Jezusem, zjednoczenie z Ukrzyżowanym.

Jak to przełożyć na nasze życie?

Krótko, konkretnie:
1) Nie myśl nigdy o sobie (o innych) jak o żuczku gnojnym, ale myśl o sobie jako o gąsienicy, która ma się przemienić w motyla.
2) Jesteś królewskim pałacem – zdolnym być mieszkaniem Króla.
3) Jesteś twierdzą obronną, musisz walczyć ze „zdeterminowaną determinacją”.
4) Uważna modlitwa jest bramą do poznania siebie.
5) Nie lekceważ grzechu, przez który sam siebie okradasz z wielkości, wydaj mu walkę na śmierć i życie.
6) Nie licz jednak na swoje siły, ale na łaskę Boga.
7) Miej wielkie duchowe pragnienia.
8) Poddaj się Bogu, pozwól Mu robić swoje w tobie.
9) Nie myśl, że mistyka to coś niedosiężnego, każdy ochrzczony jest potencjalnym mistykiem.

http://info.wiara.pl/doc/2276430.Czlowiek-wedlug-Teresy

avatar użytkownika intix

32. Bóg (według) Teresy - ks. Tomasz Jaklewicz

Przyjaciel. Takiego Boga odkryła św. Teresa. „Nie jesteśmy aniołami, mamy ciało” – pisała. Dlatego „widzimy Jezusa jako człowieka wśród słabości i cierpień, i On dotrzymuje nam towarzystwa”. „Kto ma przy boku takiego dobrego przyjaciela, ten wszystko zdoła wytrzymać”. 



Bóg (według) Teresy
Józef Wolny /foto Gość
„Przez całe swoje życie wielkie miałam do Chrystusa Pana nabożeństwo” – wyznała św. Teresa w „Księdze życia”

 Czy mistyczne poznanie Boga może rzucać nowe światło na Jego tajemnicę? Albo mówiąc bardziej prosto, czy możemy dowiedzieć się czegoś nowego o Bogu na podstawie przeżyć duchowych pojedynczych osób? To pytanie stawiali sobie nieraz teologowie. Oczywiście wszystko, co Bóg chciał nam powiedzieć ważnego o sobie, znajdziemy w Biblii, ale przecież Pismo Święte „nie spadło z nieba”. Powstało z doświadczenia, wyrosło z historii narodu wybranego, wspólnoty Kościoła i historii pojedynczych osób. Bóg mówi Mojżeszowi: „Jestem Bogiem Abrahama, Bogiem Izaaka i Bogiem Jakuba”. Historia zbawienia trwa. Bóg żyje, więc może mówić do kogo chce i jak chce. Jest więc także Bogiem św. Teresy. Płonący krzew pojawił się w jej życiu, a ona zapłonęła i w swoich pismach opowiedziała o tym ogniu. Jakiego Boga poznała święta karmelitanka? Co było najważniejsze w jej mistycznym spotkaniu z Tym, który naprawdę JEST? 


Demon czy Jezus?


W centrum życia Teresy, „przyjaciółki Boga”, jest od początku Jezus Chrystus. To przed wizerunkiem ubiczowanego Pana doświadczyła wstrząsu, który doprowadził do jej głębokiego nawrócenia. Pobożna legenda dopowiada, że Teresa zawsze podróżowała z figurką Dzieciątka Jezus. „Przez całe swoje życie wielkie miałam do Chrystusa Pana nabożeństwo” – wyznaje w „Księdze życia”. „Chciałabym zawsze mieć przed oczyma Jego wizerunek i wyobrażenie, bo w duszy nie umiałam zachować go tak głęboko wyrytego, jak bym tego pragnęła”. Podkreśla, że zwłaszcza Komunia eucharystyczna daje jej silne doświadczenie bliskości Jezusa. „Niekiedy przychodzi z taką wielmożnością, iż nie sposób wątpić, że to On, Pan sam we własnej Osobie. Zdarza się to szczególnie po Komunii, kiedy już wiara sama zapewnia nas o Jego w nas obecności. Wówczas tak się okazuje Panem tej swojej gospody, że dusza jakby przed Nim niszczeje i cała się czuje pochłonięta w Chrystusie”. 


Na wszystkich stronach jej dzieł rozlega się wołanie o Chrystusa, zauważa s. Immakulata, niedawno zmarła polska karmelitanka, autorka książek o duchowości karmelitańskiej. „On jest jej Zbawicielem, Bratem, Mistrzem modlitwy i Oblubieńcem. On jest Drogą”. Najbardziej interesujące u Teresy jest to, że największą bitwę musiała stoczyć o człowieczeństwo Jezusa. Przez wiele lat nie miała szczęścia do spowiedników. Kiedy mówiła im o swoich mistycznych wizjach, uznawali to za dzieło Złego. Jeden ze spowiedników, przekonany o demonicznym charakterze tych przeżyć, nakazał jej pokazywać figę Jezusowi. Święta karmelitanka relacjonuje: „Największy ciężar sprawiło mi to pokazywanie figi za każdym zjawieniem się Pana. Gdy Go widziałam obecnego, raczej dałabym się porąbać na sztuki, niżbym potrafiła uwierzyć, że to zły duch. Był to więc dla mnie bardzo bolesny i wstrętny rodzaj pokuty. Dla oszczędzenia sobie ciągłego żegnania się, brałam krzyż i trzymałam go w ręku prawie ustawicznie. Mniej konsekwentną byłam w pokazywaniu figi, bo było mi to nazbyt przeciwne. Błagałam Go o odpuszczenie mi zniewagi, jaką ja Mu wyrządzam, gdyż czynię to przez posłuszeństwo i na rozkaz Jego namiestnika, aby zatem mnie nie winił o to, że spełniam polecenie tych, których On sam postanowił szafarzami w swoim Kościele. A On mi odpowiadał, bym się o to nie troszczyła, że dobrze robię, iż słucham, a On to sprawi, że prawda wyjdzie na jaw”. 
Spowiedników Teresy niepokoiła fizyczna, zmysłowa strona objawień. Zdaniem niektórych przewodników duchowych w rozmyślaniach należało się koncentrować wyłącznie na Bóstwie, porzucić wszelkie zmysłowe wyobrażenia człowieczeństwa Chrystusa. To, co cielesne, wydawało się podejrzane. Typowo manichejska
obawa, która odżywa tu i tam. Inkwizycja, która badała jej pisma, zgłaszała zastrzeżenia właśnie w tej kwestii. Teresa poddawała się pokornie pod osąd Kościoła. Z drugiej strony sama była pewna, że jej duchowe doświadczenie jest autentyczne. Wierzyła, że prawda się obroni. Nie „jej” prawda, ale prawda Chrystusowa. I tak się ostatecznie stało, choć nie obyło się bez napięć, cierpień, zmagań.

Teresa broniła w gruncie rzeczy najbardziej ortodoksyjnego spojrzenia na Chrystusa, akcentując, że Jego człowieczeństwo jest „drogą” prowadzącą nas, ludzi, do spotkania z Bóstwem. „Wiedzmy, że nie jesteśmy aniołami, mamy ciało. Chcieć zrobić z siebie anioła, póki się jest na tej ziemi – zwłaszcza kto tak głęboko ugrzązł jak ja – jest to szaleństwo”. Cudny tekst! I właśnie jako ludzie zanurzeni po uszy w ziemskiej rzeczywistości nie potrafimy wzlatywać swobodnie w duchowe rejony. Potrzebujemy czegoś widzialnego, zmysłowego, dotykalnego, materialnego. Dlatego Bóg stał się człowiekiem, wcielił się! Teresa pisze: „Gdy przyjdą troski o sprawy ziemskie, prześladowania i utrapienia, gdy dusza już nie może mieć takiego pokoju, jaki przedtem miała, gdy nastanie czas oschłości – wtedy czuję, jak dobrym przyjacielem jest Chrystus. Widzimy Go jako człowieka wśród słabości i cierpień, i On dotrzymuje nam towarzystwa. Kto raz do tego przywyknie, łatwo Go znajdzie przy sobie…”. Przepiękny tekst. A parę linijek dalej uwaga, która może być wręcz przepisem na całe duchowe życie: „Dobrze jest nie okazywać się pochopnym do szukania pociech duchowych. Niech będzie, co ma być, a trzymać się mocno krzyża jest to rzecz wielka. Boski ten nasz Pan w cierpieniach pozostawał pozbawiony wszelkiej pociechy. Najbliżsi opuścili Go i samego pozostawili. My Go nie opuszczajmy. Do wzniesienia się wyżej ręka Jego lepiej nam pomoże niż wszelka nasza natarczywość”.


W Nim wszystko dobro ujrzałam


Nie sposób słów Teresy, które przytaczam, czytać bez wzruszenia. To jest sedno chrześcijaństwa wyrażone przez kobietę czułą i zmysłową, a jednocześnie mądrą, trzeźwą, panującą nad emocjami. Przez kobietę, która nie wyczytała tego wszystkiego z książek, ale całą sobą przeżyła. „Ujrzawszy Ciebie przy sobie, wraz z Tobą wszystko dobro ujrzałam. Odtąd już jakiekolwiek przyszło na mnie utrapienie, wystarczyło mi spojrzeć na Ciebie, jak stałeś przed niesprawiedliwymi sędziami, aby je ochotnie wycierpieć. Kto ma przy boku swoim takiego dobrego przyjaciela, takiego dobrego wodza, który pierwszy wystawił siebie na męki, ten wszystko zdoła wytrzymać. Ten prawdziwy przyjaciel wspiera, ducha dodaje i nigdy nie zawiedzie! Jasno to widzę i później jeszcze tego doświadczyłam, że nie inaczej służba nasza może podobać się Bogu i nie inaczej Bóg postanowił użyczać nam wielkich łask, jak tylko przez ręce tego najświętszego Człowieczeństwa, w którym, jak sam to oznajmia w Boskiej łaskawości swojej, dobrze sobie upodobał. Po niezliczone razy przekonałam się o tym z własnego doświadczenia i słyszałam to z ust Pańskich.

Poznałam jasno, że przez tę bramę potrzeba nam wchodzić, jeśli chcemy, aby Boski Majestat Jego objawił nam swoje wielkie tajemnice”.
I nieco dalej: „Pan nasz sam jest tym, przez którego wszystkie dobra nam przychodzą. On sam cię nauczy. Patrz na Jego życie, bo to jest wzór najlepszy. (…) Szczęśliwy, kto prawdziwie Go miłuje i zawsze Go ma przy sobie! Wspomnijmy na chwalebnego świętego Pawła, z którego ust nigdy nie schodziło Imię Jezus, tak je miał głęboko zapisane w sercu. Od czasu jak zrozumiałam tę prawdę, pilnie rozważałam życie wielu Świętych, a żaden z nich nie szedł inną drogą. Tak św. Franciszek, noszący na sobie znaki pięciu ran Chrystusowych. Tak św. Antoni, rozmiłowany w Dzieciątku Jezus. Tak św. Bernard, lubujący się w rozważaniu świętego Człowieczeństwa. Tak św. Katarzyna ze Sieny... i wielu innych…”.
Można cytować sporo takich tekstów. Co warto podkreślić, niemal wszystkie łaski mistyczne otrzymała podczas Mszy świętej. Przyjęcie Komunii św. było dla niej często początkiem ekstazy. Trwała w dziękczynieniu, stojąc ze wzniesionymi rękami, w klasycznej postawie orantki. 10 lat przed śmiercią przeżyła „duchowe zaślubiny”. Odtąd często doświadczała „odwiedzin” Jezusa. „W chwili gdy dusza się nie spodziewa, nagle czuję przy sobie naszego Pana Jezusa Chrystusa”. Wspomina: „Miewałam chwilami obawy, czy nie podlegam złudzeniu. Jednak obawy te prędko przemijały, bo zawsze Pan sam mnie uspokajał. Pewnego dnia, gdy byłam na modlitwie, spodobało się Panu ukazać mi widomie same tylko swoje ręce, a był to widok tak zachwycający, że nie mam słów na jego opisanie. (….) W kilka dni później ujrzałam Boskie Jego oblicze, które mnie pięknością swoją jakby całą pochłonęło. Nie mogłam z początku zrozumieć, dlaczego Pan mi się ukazywał tak częściami, kiedy potem miał mi uczynić łaskę ujrzenia całej Jego postaci”. 


Omdlewania, konania z miłości…


Chrystus jako bliski przyjaciel to podstawowy „obraz” Boga, którego doświadczyła Teresa. Drugi obraz to Trójca Święta. Po jednej z Komunii św., przyjętych dość oschle, Teresa doświadcza wizji Trzech Osób: „Wydawało mi się, że wszystkie Trzy Osoby,
wyraźnie przedstawiające mi
się we wnętrzu duszy, mówią do mnie, oznajmiając mi, że każda z nich użycza mi osobnej łaski”.
Mistyczne łaski zmieniają Teresę. Napełniają ją gorącą tęsknotą za oglądaniem Boga twarzą w twarz. Żar tego pragnienia jest tak gwałtowny, tak namiętny, że aż trudny do wyobrażenia. „Przychodzą na mnie wielkie zapały, z takim omdlewaniem za Bogiem, że prawie odchodzę od siebie. Zdaje mi się, że życie we mnie ustaje i mimo woli muszę krzyczeć i wołać do Boga, taka jest niepowstrzymana gwałtowność tego zapału. Czasem nie mogę usiedzieć na miejscu, jak gdyby mnie mdłości zbierały i cierpienie to przychodzi mi bez żadnego działania z mojej strony. A taki to rodzaj cierpienia, że dusza nigdy już nie chciałaby wyjść z niego, póki żyje. Pochodzi ono z nieugaszonego pragnienia, jakie w sobie czuję, bym mogła już nie żyć, i z tej świadomości, że żyję i nie mam na to lekarstwa. Jedynym bowiem na to lekarstwem byłoby widzenie Boga, a jedynym sposobem, aby widzieć Boga, jest śmierć, a śmierci sobie sama zadać nie mogę”. Stąd ów słynny wiersz Teresy, w którym jak refren powracają słowa: „Ja tym umieram, że umrzeć nie mogę”. Więc można aż tak kochać Boga? Nie dajmy się zwieść nudnym kaznodziejom (piszę to z całą pokorą, bo też mogę przynudzać). Bóg nie jest nudziarzem, jest ogniem, życiem, Kimś fascynującym do bólu, do ekstazy mocniejszej niż wszelkie sztucznie napędzane podniety. 
Z tekstów, a właściwie ze świadectwa Teresy przebija obraz Oblubieńca, żarliwego Kochanka. Święta zakonnica pisze w wierszu:

„Gdy Boski Łucznik strzałą swą zranił
Przeszył do głębi serce me
Ogień miłości całą mnie strawił
Że w Nim znalazłam szczęście swe.
Odczułam wówczas życia wiecznego
Upajający zdrój… (…)
I odtąd jestem wszystka dla Niego 

A On jest wszystek mój”.

Ostatnia linijka to parafraza z biblijnej Pieśni nad Pieśniami, poematu sławiącego gorącą miłość mężczyzny i kobiety, w której można widzieć obraz miłości Boga i człowieka. 
Teresa odważyła się napisać swój komentarz do tej księgi. Przywołuje w niej bardzo znamienną sytuację: „Razu jednego byłam na kazaniu pewnego zakonnika, którego przedmiotem było objaśnienie tych rozkoszy, jakimi oblubienica cieszy się z Bogiem swoim. Kazanie było dziwnie piękne, a jednak, ku zdumieniu mojemu, słuchacze tak je opacznie zrozumieli, iż powstał między nimi śmiech ogólny, że zakonnik mówi o miłości”. Nic się nie zmieni-
ło. Obawiam się, że wciąż mamy podobne obawy związane z doświadczaniem miłości Boga, z jej przeżywaniem. Jak to diagnozuje Teresa? „Przykład ten stwierdza naocznie, że tak mało jesteśmy świadomi miłości Bożej i tak mało sposobni do miłowania Boga, iż zdaje się nam rzeczą niepodobną, by dusza mogła tak poufale obcować z Bogiem i takich z Nim używać rozkoszy”. Bingo. To jest o nas! Nie wierzymy, że można tak mocno kochać Boga. „Znam jedną osobę, która przez długie lata w wielkiej była trwodze i nigdzie sobie uspokojenia znaleźć nie mogła. Dopiero gdy usłyszała niektóre fragmenty z Pieśni nad Pieśniami, przekonała się z nich, że dusza jej idzie dobrą drogą” – nie wiemy, czy pisze o sobie, czy może o Janie od Krzyża. „Zrozumiała z nich rzeczywistą możliwość tego, co w sobie czuła, że istotnie dusza rozmiłowana w Oblubieńcu swoim może doznawać z Nim wszystkich tych pociech: i omdlewania, i konania z miłości, i słodkich strapień miłości, i rozkoszy, i słodyczy, skoro jeno dla Jego miłości porzuci wszelkie pociechy tego świata, i cała siebie odda w Jego ręce i to nie usty tylko – jak to czynią niektórzy – ale w zupełnej szczerości, uczynkami stwierdzonej”. 
Uczynkami stwierdzonej. Raz jeszcze warto podkreślić, że Teresa nigdy nie goniła za ekstazą. Jej żarliwa miłość do Oblubieńca przekładała się na służbę, na dzielne, cnotliwe życie, mocowanie się z przeciwnościami, których jej nigdy nie brakowało. Wyznaje: „Czasem powstają we mnie nieopisane pragnienia służenia Bogu… W takich chwilach zdaje mi się, że nie ma takiego trudu czy utrapienia ani takiej przeszkody czy przeciwności, choćby to była śmierć, choćby to było męczeństwo, których bym nie zniosła z łatwością”. 


Jak to przełożyć na nasze życie?


Krótko, konkretnie:
1) Bóg nie jest tylko przedmiotem teoretycznych dywagacji, można Go w życiu spotkać, doświadczyć, poczuć. Tylko trzeba się modlić i być cierpliwym.
2) Chrystocentryzm – czyli przez człowieczeństwo Jezusa idziemy do Bóstwa.
3) Jezus to Przyjaciel, który zawsze jest z nami, bo jako człowiek zna dobrze naszą nędzę.
4) Boga można kochać namiętnie, szalenie, Jego łaska może nawiedzać człowieka w nadzwyczajny sposób.
5) Życie modlitwy i w ogóle życie nie jest kolekcjonowaniem „odlotów”.
6) Weryfikacją prawdziwości doświadczeń duchowych jest zaangażowanie w służbę.
7) Subiektywne przeżycia religijne muszą być poddawane pod ocenę Kościoła. Pokora i cierpliwość są niezbędne.
8) Komunia Eucharystyczna jest najpewniejszym miejscem spotkania z naszym największym Przyjacielem.
9) Bóg jest Miłością, jest Oblubieńcem, można dosłownie oszaleć na Jego punkcie i wtedy dopiero jest jazda…

http://kosciol.wiara.pl/doc/2285111.Bog-wedlug-Teresy

avatar użytkownika intix

33. Europejskie Spotkanie Młodych i Międzynarodowe Spotkanie Terezja

Europejskie Spotkanie Młodych i Międzynarodowe Spotkanie Terezjańskie

Od 5 do 9 sierpnia w Ávila w Hiszpanii, w ramach obchodów Jubileuszu 500-lecia Narodzin św. Teresy od Jezusa, odbędzie się Europejskie Spotkanie Młodych (od 14 do 35 lat).

Hasło przewodnie tego spotkania brzmi:

„W twardych czasach, mężni przyjaciele Boga”.


Europejskie Spotkanie Młodych ma być miejscem wyrazu wiary w Jezusa Chrystusa i dynamiki Kościoła, świadectwem aktualności przesłania chrześcijańskiego i nade wszystko znakiem komunii. Więcej informacji na jego temat można uzyskać na stronie internetowej www.eej2015.com. Możemy tam zapoznać się z tematyką spotkania, programem, sposobem dokonania zapisów itd. Na stronie umieszczono także bogaty materiał formacyjny, aby wszyscy chętni mogli dowiedzieć się czegoś nowego i lepiej przygotować na to wydarzenie.

Po zakończeniu Europejskiego Spotkania Młodych rozpocznie się Międzynarodowe Spotkanie Terezjańskie. Będzie ono trwało od 10 do 14 sierpnia i będzie miało charakter powszechny. To spotkanie również posiada własną stronę www.avila2015.com, na której można dowiedzieć się czegoś więcej na jego temat.

http://karmel.pl/informacje/?p=4924#more-4924

avatar użytkownika intix

34. 26 marca – Dniem Światowej Modlitwy o Pokój

W dniu 28 marca przypadnie dokładnie 500. lat od narodzenia św. Teresy od Jezusa. W związku z tym 26 marca Ojciec Święty Franciszek w Rzymie zainicjuje modlitwę o pokój. Rozpocznie się ona o godz. 6.00 (GMT).

Począwszy od tego momentu będziemy mogli włączyć się w tę inicjatywę, przeprowadzając w ciągu dnia godzinę modlitwy o pokój w czasie i w formie, które uznamy za najbardziej dogodne i stosowne. Proponuje się, aby znakiem tej modlitwy stała się widoczna z zewnątrz klasztorów i  konwentów zapalona świeca.


swieca

Odezwa O. Generała Zakonu Karmelitów Bosych


Kochani Bracia i Siostry!

28 marca przypadnie 500. rocznica urodzin św. Teresy od Jezusa. Ten dzień, tak gorąco oczekiwany i tak pieczołowicie przygotowywany podczas ostatnich lat we wszystkich klasztorach ojców, konwentach sióstr i wspólnotach Karmelu świeckiego, zbliża się do nas wielkimi krokami.

W homilii, którą wygłosiłem w ubiegłym roku 14 października w kościele konwentu „La Santa” w Ávila, podczas Mszy św. celebrowanej w przeddzień rozpoczęcia oficjalnych obchodów Jubileuszu 500-lecia, gdy wydawało się nam, że w tak wymownym dniu wszyscy coś ofiarujemy naszej Świętej Matce, chociaż zauważyłem, że ponad wszelką wątpliwość najważniejszym darem jest i zawsze pozostanie ona sama, Teresa od Jezusa.

Dwa dni przed Jubileuszem, w dniu 26 marca – zapraszam was, jako jej synów i córki, do ofiarowania czegoś, co napełni ją radością: godziny modlitwy. Będzie to godzina szczególnej modlitwy, zaniesionej w intencji pokoju na świecie. „Oto świat płonie pożarem”, wołała Teresa w obliczu konfliktów i podziałów, które wyniszczały społeczeństwo jej czasów. Również nasz świat płonie i czasami brak nam wystarczającej wrażliwości lub nie posiadamy koniecznego zaufania, aby uwierzyć, że możemy coś zrobić, aby ugasić ten pożar. Zajmując się czasami drobnymi sprawami naszego codziennego życia i najbliższymi nam problemami, zapominamy o wzniesieniu oczu, aby ujrzeć horyzont i w oddali odkryć znaki cierpienia, których doświadcza dzisiejsze społeczeństwo – wojny, konflikty, terroryzm, przemoc w społeczeństwie i w rodzinach, krzyki cierpienia. Milczymy nawet wtedy, kiedy wzywani jesteśmy do zabrania głosu.

Niech ten dzień nie będzie dniem, w którym będziemy się ukrywać, pozostawiając  rozwiązanie problemów tym, którzy są przy władzy, którzy są za coś odpowiedzialni. 26 marca niech stanie się dniem, w którym głos św. Teresy zabrzmi w naszych sercach i razem z nią postanowimy uczynić „to niewiele”, które jest nam dane, przekonani, że „nie czas teraz w naszych rozmowach z Bogiem zajmować się sprawami błahymi”.

Z radością chcę podzielić się z Wami informacją, że Ojciec Święty Franciszek, przychylając się do tej inicjatywy, postanowił zainicjować ową godzinę modlitwy. Począwszy od tego momentu zapraszam was do skupienia się na modlitwie, mając na względzie intencję pokoju.

Obyśmy zjednoczeni w Chrystusie, prawdziwym Przyjacielu, który przyniósł na świat pojednanie z Bogiem, wznieśli oczy ku niebu, prosząc Ojca o dar pokoju, który wymaga dialogu i który wprowadza zgodę między ludźmi. Wybaczajmy, a będzie nam wybaczone, powiedział nam Pan. Otwórzmy serca na przebaczenie, prosząc o nie tych, wobec których zawiniliśmy. Prośmy Boga, aby nam udzielił pokoju, obiecanego nam przez Jezusa, nie tego, którego daje świat, lecz tego, który napełnia radością i uwalnia nas od wszelkiego lęku.

Dzieci Kościoła! – Włączmy się całym sercem w tę inicjatywę, którą Papież Franciszek uczynił również swoją osobistą. Rozpropagujmy ją wśród wszystkich wiernych, naśladując przykład, który św. Jan Paweł II dał nam w Asyżu.

Zjednoczony ze wszystkimi braćmi i siostrami w Jezusie Teresy


Br. Saverio Cannistá od Najświętszego Serca Pana Jezusa, OCD Generał


Propozycja zainicjowania Światowej modlitwy o pokój

(Propozycja dla Ojca Świętego Franciszka, która po wprowadzeniu odpowiednich modyfikacji, może zostać wykorzystana jako schemat na rozpoczęcie Światowej modlitwy o pokój we wszystkich miejscach, w których zostanie przeprowadzona).

26 marca – na początku lub na końcu Mszy św., której Ojciec Święty będzie przewodniczył w Domu św. Marty – Światowa modlitwa o pokój rozpocznie się tymi słowami:

Kochani Bracia i Siostry!

Zakon Karmelitów Bosych – braci, sióstr i osób świeckich – cała Rodzina terezjańska, obchodzi w dniu dzisiejszym, zjednoczony z całym Kościołem, pięćsetną rocznicę urodzin swojej fundatorki, św. Teresy od Jezusa, Doktora Kościoła.

Na prośbę O. Generała Zakonu, w dniu dzisiejszym podjęta zostanie inicjatywa jednej godziny modlitwy w intencji pokoju we wszystkich konwentach, klasztorach i wspólnotach. Z radością włączam się w tę inicjatywę i ślę moje błagania do Boga, Ojca wszystkich ludzi, aby za pośrednictwem Chrystusa Jezusa zesłał Ducha na wszystkie narody tak, aby dialog pomiędzy ludźmi zwyciężał przemoc i konflikty, które rujnują nasz świat. Zapraszam do połączenia się w tej modlitwie – wszystkich wiernych katolików, chrześcijan innych wyznań, a także członków innych religii oraz mężczyzn i kobiety dobrej woli.

[Chwila ciszy. Proponuje się zapalenie świecy]

[Następujący tekst terezjański może zostać odczytany przez Ojca Świętego lub jakiegoś lektora/lektorkę]:

„Oto świat płonie pożarem [...] miałybyśmy czas tracić na pragnienie rzeczy, które, gdyby ich Bóg użyczył, właśnie niejednej duszy zamknęłyby wstęp do nieba? Nie, siostry moje, nie czas teraz w naszych rozmowach z Bogiem zajmować się sprawami błahymi” (Teresa od Jezusa, Droga doskonałości 1,5).

[Kontynuuje Ojciec Święty lub jakiś lektor/lektorka]:

„Oto świat płonie” jest bolesnym wołaniem Teresy o dostrzeżenie konfliktów, wojen i podziałów w społeczeństwie oraz w Kościele jej czasów. Dzisiaj to wołanie czynimy również naszym wołaniem, skierowanym do Jezusa w formie błagania: „Panie, oto świat płonie!”.

[Chwila ciszy]

[Kontynuuje Ojciec Święty]:

Podobnie jak św. Teresa wiemy, że naszymi własnymi siłami nie osiągniemy cennego daru pokoju. Przylgnijmy więc, wraz z nią, do zbawczej siły krzyża Chrystusa: „O Panie mój, Miłosierdzie moje i Dobro moje, czegóż mogę w tym życiu pragnąć dla siebie lepszego nad to, bym tak została z Tobą złączona, iżby między Tobą a mną żadnego nie było rozdziału? W takim towarzystwie, cóż mi jeszcze może być trudnego? Na co się człowiek nie odważy, mając Ciebie tak blisko przy sobie?” (Teresa od Jezusa, Podniety miłości Bożej 4,9).

Złączeni z Krzyżem Jezusa, wsparci wstawiennictwem Maryi, Jego Matki i naszej Matki, a także wstawiennictwem Teresy, błagajmy Boga, aby nie brakowało sposobności do dialogu i spotkania między ludźmi, abyśmy uczyli się prosić o wybaczenie, by pokój spływał na świat jako owoc pojednania, które przyniósł nam Jezus.

Módlmy się:

Boże, Ty przez swojego Ducha natchnąłeś świętą Teresę od Jezusa, aby wskazała Kościołowi drogę wiodącą do doskonałości, spraw, abyśmy się karmili jej duchową nauką i płonęli pragnieniem prawdziwej świętości. Przez naszego Pana Jezusa Chrystusa, Twojego Syna, który z Tobą żyje i króluje w jedności Ducha Świętego, Bóg, przez wszystkie wieki wieków.
Amen.

Wskazówki praktyczne

Drodzy bracia i siostry,

Przełożony Generalny Zakonu, Saverio Cannistra, ocd, wezwał nas do godziny światowej modlitwy w intencji pokoju, która będzie miała miejsce we wszystkich naszych klasztorach i konwentach, jak również we wspólnotach Karmelu Świeckiego, 26 marca br.

Jak zaznacza sam O. Saverio to Papież Franciszek rozpocznie tę modlitwę, a my dziękujemy mu z całego serca za to, że wykazał gotowość do przewodniczenia tej inicjatywie, czyniąc ją w ten sposób eklezjalną. Bez wątpienia to piękny dar dla naszej Świętej Matki.

Godzina modlitwy rozpocznie się o godz. 06:00 (GMT). Od tego momentu wspólnoty i bractwa będą mogły rozpocząć modlitwę w intencji pokoju w czasie i w sposób jakie uznają za najbardziej odpowiednie. W niektórych krajach może się okazać właściwym przełożenie tej modlitwy na dzień następny, 27 marca: nie ma co do tego żadnej obiekcji. Nie potrzeba, by modlitwa odbyła się w tym samym czasie wszędzie; celem jest wypełnienie tego dnia naszą modlitwą w intencji pokoju.

[...]

Prosimy Was, byście w tym miesiącu upublicznili tę inicjatywę, tak by mogli w niej wziąć udział ci wszyscy, którzy tego pragną: powiadomcie o tym biskupów, waszych proboszczów, grupy świeckich, którzy do was przychodzą i wszystkich członków rodziny terezjańskiej, by mogli oni uczestniczyć z Wami w tej modlitwie lub by oni sami przygotowali modlitwę w tej samej intencji w innym czasie. Ponadto, byłoby czymś pięknym zaprosić do uczestnictwa rodziny, które pozostając w swoich domach miałyby możliwość przyłączenia się do światowej modlitwy o pokój, tak samo jak chorzy i osoby samotne, by poczuły się złączone w tym dniu modlitwy.

Podczas godziny modlitwy niech będzie wystawiona w widocznym miejscu, jako znak, świeca – także na zewnątrz (należy uprzednio wyjaśnić, co oznacza ta zapalona świeca).

W porozumieniu ze Stolicą Apostolską, chcemy zaprosić do tego momentu komunii także wyznawców innych wyznań chrześcijańskich lub innych religii, jak o tym mówi O. Generał w swoim liście. Tam, gdzie to możliwe, zachęcamy Was do znalezienia sposobu dotarcia z tym zaproszeniem do braci chrześcijan i do członków innych religii. Według wskazań Magisterium i w porozumieniu z komitetami diecezjalnymi zajmującymi się ekumenizmem i dialogiem międzyreligijnym, można zwołać odpowiednie celebracje ekumeniczne i międzyreligijne.

Oby Bóg, za przyczyną św. Teresy, Matki Bożej z Góry Karmel i św. Józefa, raczył wysłuchać tej modlitwy, jaką składamy w ręce Jego Syna, zawierzając Duchowi Świętemu, który modli się w naszych wnętrzach.

Br. Emilio J. Martínez od św. Teresy od Dzieciątka Jezus OCD, Wikariusz Generalny
http://karmel.pl/informacje/?p=4737#more-4737

avatar użytkownika intix

35. Wystawa z okazji 500-lecia urodzin św. Teresy z Avili

p.t. „ŚLADAMI ŚWIĘTEJ TERESY OD JEZUSA”

Od sobota, 28 marzec 2015 -  08:00
Do niedziela, 19 kwiecień 2015 - 20:00
Każdego dnia


Otwarcie 28 marca A.D. 2015              DOBRE MIEJSCE wej.A godz.8-20
19 kwietnia A.D. 2015 zakończenie     Galeria Krużganek WSTĘP WOLNY !

Otwarcie dokładnie w dzień urodzin św. Teresy z Avili. Wystawa zrealizowana przez Biuro Radcy ds. Turystyki Ambasady Hiszpanii        

Wystawa „ŚLADAMI ŚWIĘTEJ TERESY OD JEZUSA”

Mija 500 lat od chwili urodzin Teresy z Avili, niezwykłej kobiety, mistyczki, reformatorki, podróżniczki, Doktora Kościoła i świętej. Wystawa pozwala odbyć podróż po 17 hiszpańskich miastach takich jak Avila, Medina del Campo, Malagón, Valladolid, Toledo, Pastrana, Salamanka, Alba de Tormes, Segowia, Beas de Segura, Sewilla, Caravaca de la Cruz, Villanueva de la Jara, Palencia, Soria, Grenada, Burgos. Od 1562 do 1582 roku Teresa od Jezusa zakładała w nich kolejne klasztory.
20 wielkoformatowych wolnostojących plansz.

alt
W przygotowaniach do obchodów tej niecodziennej rocznicy wzięła udział Junta de Castilla y León, włodarze miast związanych z postacią sw. Teresy, zakony karmelitańskie oraz wiele instytucji i fundacji kulturalnych i naukowych. W terezjańskim roku 2015 odbędzie się wiele wystaw, koncertów, konferencji i oczywiście uroczystości religijnych. Wśród nich warto wymienić planowane na sierpień (5-9) Europejskie Spotkanie Młodzieży.

Z inicjatywy Urzędu Miasta Avili powstał nowy szlak pielgrzymkowy „Śladami św. Teresy” obejmujący miasta terezjańskie, a dla pielgrzymów - przygotowany specjalny kredencjał tzw. Terezjanka, który można będzie otrzymać w Avili po wcześniejszym odwiedzeniu 4 miast w dwóch różnych wspólnotach autonomicznych. Więcej na http://www.huellasdeteresa.com

Mamy nadzieję, że wystawa stanie się impulsem i zachętą do poznania bliżej postaci świętej, jej dorobku literackiego i duchowego, a także do podróży do miejsc z nią związanych. Niektóre z miast terezjanskich znajdują się na Liście Światowego Dziedzictwa, dlatego oprócz śladów św. Teresy można będzie zobaczyć pamiątki i ślady innych kultur i epok.

alt
Miejsce: Dobre Miejsce - Warszawa ul. Dewajtis 3 wej. B Aula im. bł. ks. J.Popiełuszko
Wstęp: wolny

http://www.dobremiejsce.org/index.php?option=com_events&task=view_detail&agid=560&year=2015&month=03&day=28&Itemid=2

avatar użytkownika intix

36. Burmistrz Avili: Teresa wciąż zachwyca i inspiruje.

Święta Teresa wciąż zachwyca swoją mądrością, nowoczesnością i mistyczną religijnością. Dla wielu współczesnych Hiszpanów - którzy odkrywają ją na nowo - staje się kobietą, która pokazuje dziś jak mądrze żyć - mówi w rozmowie z KAI burmistrz Avili. 17 miast w których św. Teresa zakładała zreformowane klasztory stworzyło szlak pielgrzymkowy, który daje szansę poznania dzieła karmelitańskiej mistyczki. 28 marca przypada 500. rocznica jej urodzin.


w. Teresa Wielka z Ávila – piękna kobieta, „teolog życia kontemplacyjnego”


Teresa dla mieszkańców mojego miasta Avili nie jest odległą historyczną świętą. Codziennie jej dzieła i sposób zarządzania klasztorami inspiruje wiele osób. Spotykam wiele osób których Teresa fascynuje jako odważna kobieta, przełożona i reformatorka. Św. Teresa zainspirowała także nas, burmistrzów miast terezjańskich, by z okazji 500. rocznicy jej urodzin zrobić coś razem. Głeboko wierzę że patronuje ona przedsięwzięciu jakim jest „Teresiana” - podkreśla burmistrz Avili Miguel Angel Garcia Nieto.

Z okazji 500. rocznicy urodzin św. Teresy 17 hiszpańskich miejscowości stworzyło szlak, który prowadzi do miast związanych z życiem św. Teresy. Odwiedzać je można w dowolnej kolejności. Podobna dowolność jest z transportem - można do nas dotrzeć pieszo, samochodem, pociągiem, rowerem lub konno - zaznacza w rozmowie z KAI burmistrz Avili. Jest on jednym z inicjatorów powstania na terenie Hiszpanii nowej drogi pielgrzymkowej „Teresiany”. Nie ukrywa, że czeka niecierpliwie na pielgrzymów z Polski.

Burmistrz Nieto w rozmowie z KAI wyjaśnia cel powstania terezjańskiego szlaku: Mamy już szlak świętego Jakuba z Composteli, pomyśleliśmy więc, że powinniśmy tez stworzyć szlak świętej Teresy. Ale ten nowy szlak jest zupełnie inny niż jakubowy. To właściwie zbiór punktów na mapie Hiszpanii, które można odwiedzać w dowolnej kolejności. Te punkty to klasztory karmelitańskie, które powstawały pod wpływem reformy Teresy. Każdy pielgrzym pragnący zwiedzić poszczególne i klasztory i mieć pamiątkę, może zapatrzeć się w paszport, w którym będzie zbierał stemple potwierdzające jego odwiedziny. Wystarczy odnotować cztery miejsca z co najmniej dwóch regionów Hiszpanii, by dostać potwierdzenie odbycia pielgrzymki na szlaku - instruuje w rozmowie z KAI burmistrz Nieto.

Na szlaku „Śladami świętej Teresy od Jezusa", oprócz miasta, w którym Teresa się urodziła, czyli leżącej o 110 kilometrów na północny zachód od Madrytu Avili, znajduje się szesnaście innych miejscowości. Są wśród nich tak znane i bogate w zabytki jak Grenada, Sewilla, Burgos, Toledo, Segowia i Salamanka, jak i nieznane szerzej Beas de Segura, Malagon czy Soria. W sumie aż siedem z nich wpisanych jest na Listę światowego dziedzictwa kulturowego UNESCO.

Droga „Teresiana” – to nie tylko wrażenia duchowe. Pomyśleliśmy też o kulinarnych wrażeniach - podkreśla burmistrz Avili - W każdym punkcie szlaku pielgrzym może liczyć na terezjańskie menu i potrawy regionalne. Dla gości z Polski przygotowano polskojęzyczne broszury i przetłumaczone paszporty pielgrzyma. Liczymy, że dla wielu Polaków, będzie to okazja, by poznać Hiszpanię z zupełnie innej, niekoniecznie nadmorskiej strony.

Teresa de Cepeda y Ahumada urodziła się 28 marca 1515 r. w Hiszpanii. Pochodziła ze szlacheckiej i zamożnej rodziny zamieszkałej w Avili. Miała dwie siostry i dziewięciu braci. W 20. roku życia wstąpiła do klasztoru karmelitanek. Po kilku latach postanowiła założyć nowy dom, gdzie można by było przywrócić pierwotną obserwancję zakonną. Teresa zreformowała regułę karmelitanek (zakładając zakon karmelitanek bosych), a następnie – przy udziale św. Jana od Krzyża – karmelitów.

W 1614 r. papież Paweł V ogłosił Teresę błogosławioną, a kanonizował ją osiem lat później Grzegorz XV. Paweł VI w 1970 r. włączył św. Teresę z Avili oraz św. Katarzynę ze Sieny w poczet doktorów Kościoła – jako pierwsze dwie kobiety.

Jej dzieła - „Życie”, „Droga doskonałości”, „Twierdza wewnętrzna”, „Wołanie duszy do Boga” i inne - należą do klasyki literatury mistycznej i są tłumaczone niemal na wszystkie języki świata. Zachowało się również ponad 400 listów św. Teresy oraz poezje.

Jubileuszowy Rok Terezjański z okazji 500. rocznicy urodzin mistyczki i doktora Kościoła został zainaugurowany w październiku 2014 r., a zakończy się w liturgiczne wspomnienie świętej 15 października 2015 roku.

js / Warszawa / KAI

***

Terezjański szlak pielgrzymkowy

Z okazji 500. rocznicy urodzin św. Teresy z Avili na terenie Hiszpanii utworzona została „Teresiana” – droga pielgrzymkowa łącząca 17 miast związanych ze świętą mistyczką. Te miasta to miejsca, w których święta zakładała w XVI wieku swoje zreformowane klasztory karmelitanek i karmelitów bosych.

Na trasie są większe miasta, takie jak Valladolid, Granada czy Sewilla, ale także liczące tylko kilka tysięcy mieszkańców Villanueva de la Jara w prowincji Cuenca. Organizatorzy drogi pielgrzymkowej zapewniają, że stempel ukończenia „Teresiany” jest o wiele łatwiej osiągnąć, niż stempel „Composteli” u kresu sławnej Drogi św. Jakuba. Pielgrzym musi mieć tylko pieczątki z trzech spośród 17 miast terezjańskich, aby otrzymać specjalny dokument w Avili, miejscu urodzenia św. Teresy, a to, w jaki sposób przedostaje się z miejsca na miejsce, nie ma znaczenia. Karmelita z Avili, o. Antonio Gonzalez zwrócił uwagę, że „Teresiana”, to nie tylko pielgrzymka śladami świętej i późniejszej doktor Kościoła, ale także śladami mistyczki, autorki i feministki. Przypomniał, że choć Teresa żyła w XVI-wiecznej Hiszpanii zdominowanej przez mężczyzn, to jednak udawało jej się zdobywać pieniądze i donatorów na budowę kolejnych klasztorów. Teresa, która przyszłym pokoleniom swoich sióstr zalecała życie w surowej klauzurze, sama w rozpadającej się karecie przebywała tysiące kilometrów wzdłuż i wszerz Hiszpanii . Jak poświadcza jej rozległe dzieło, była zaradną kobietą interesu, obdarzoną jednocześnie głęboką duchowością i „poetycką duszą”.

„La ruta Teresiana” – nowa droga pielgrzymkowa śladami św. Teresy – Avili prowadzi do miejsca, w którym niegdyś stał dom, w którym się urodziła (dziś w tym miejscu znajduje się klasztor męski), następnie do najstarszego założonego przez nią klasztoru św. Józefa, a wreszcie do Karmelu, do którego wstąpiła jako młoda dziewczyna i w którym później miała mistyczne wizje. Legenda mówi, że w krużgankach klasztornych Teresa spotkała kiedyś chłopczyka. Dziecko spytało ją, jak się nazywa, na co odpowiedziała: „Jestem Teresa de Jesús – Teresa od Jezusa, a ty?”. – Jestem Jesús de Teresa – Jezus od Teresy”, odparł chłopczyk. W Avili bierze także początek pieszy szlak „Od kołyski do grobu”. Liczy on ponad 118 kilometrów i prowadzi do miejsca śmierci Teresy – Alba de Tormes. Pełna kurzu szutrowa droga prowadzi przez jałowy krajobraz Starej Kastylii, przez niekończące się pola, a wreszcie wśród dębów korkowych. Łatwo wtedy sobie wyobrazić, jak pod koronami tych drzew, typowych dla wyżyny kastylijskiej, Teresa szukała schronienia przed upałem lub przed silnymi wiatrami. „Wkraczasz na te same drogi, które i ja przemierzałam, widzisz te same krajobrazy, które widziałam i ja”, głosi pięknie wykaligrafowany tekst świadectwa pielgrzyma napisany przez lokalnego poetę José Pulido, a wychodzący spod pióra świętej.

Za: KAI

avatar użytkownika intix

37. 500-lecie urodzin św. Teresy od Jezusa



Znalezione obrazy dla zapytania Teresa od Jezusa - obrazy

„Był zimny poranek 28 marca 1515 roku w Awili. Słońce jeszcze nie wzeszło. Miasto cicho spało, zamknięte w obrębie granitowych murów, zwieńczonych ponad dwoma tysiącami blanków. Spokojne i białe od szronu ulice pozostawały zatopione w samotności nocy i spowite klasztorną ciszą. W wąskich i podłużnych okienkach pojawiały się ledwie dostrzegalne światełka i hałaśliwe odgłosy.

W południowej części tegoż miasta, w obrębie jego murów, można było dostrzec budynek z granitowych kamieni wraz z położonym za nim niewielkim ogrodem. Nad drzwiami wejściowymi umieszczono kamienną tarczę herbową. To dom Alonsa Sancheza de Cepedy i Beatriz de Ahumady.

Posiadał obszerne pokoje o szlacheckim wystroju. Na ścianach zostały zawieszone rycerskie miecze, ostrogi, kopie i kusze, różnego typu tarcze, złote pasy i błyszczące hełmy. W skrzyniach schowano holenderskie tkaniny, złote koszule, ubrania z Walencji i tuniki z Damaszku. Na półkach ustawiono religijne książki, historyczne i literackie, żywoty świętych, dzieła Cycerona i Seneki, wiersze Juana de Mena i Wergiliusza, Ewangelie. Na stole błyszczały krzyże, ozdobione złotymi i srebrnymi łańcuszkami, stały poświęcone świece oraz leżała szachownica z figurami wykonanymi z kości słoniowej.

Z pokoi i z korytarzy dobiegał gwar piątki rodzeństwa oraz kilku krewnych. Mieszkająca tutaj rodzina cieszyła się z przyjścia na świat uroczej dziewczynki. Jej urodzinom nie towarzyszyło nic nadzwyczajnego. Nie pojawiły się znaki na niebie. Nie było żadnego proroczego snu, który wskazywałby na chwalebną przyszłość dziecka. Wyczuwało się jednak coś, czego nikt nie potrafił wyrazić. Jakiś rodzaj instynktu kazał dostrzec w maleństwie stworzenie, które zostanie przeznaczone do wielkich rzeczy”

(Crisogono de Jesús Sacramentado OCD, Teresa od Jezusa, Wydawnictwo Karmelitów Bosych, Kraków 2014).

http://karmel.pl/informacje/?p=5140#more-5140



avatar użytkownika intix

38. Avila świętuje 500-lecie urodzin św. Teresy

Data publikacji:2015-03-28

Avila już od wczoraj świętuje rocznicę urodzin św. Teresy od Jezusa, wielkiej reformatorki Karmelu i kobiety, która wciąż fascynuje i inspiruje kolejne pokolenia na całym świecie. „Teresa daje ci klucze: dziewięć bram, dziewięć kluczy” – pod takim hasłem ponad 4 tys. mieszkańców Avili otoczyło wczoraj słynne średniowieczne mury miasta.



Szczególnym prezentem urodzinowym było otwarcie Międzynarodowego Schroniska dla Młodych Pielgrzymów, którego dokonano wczoraj z udziałem miejscowego ordynariusza bp. Jesusa Garcíi Burillo. Wieczorem czuwaniu modlitewnemu przewodniczył o. Saverio Cannistrá, przełożony generalny karmelitów bosych.

Dziś rano jubileuszowej Mszy w kościele Świętej, który stoi na miejscu rodzinnego domu Teresy od Jezusa, przewodniczył bp Jesús García Burillo. Wzięły w niej udział władze regionalne i miejskie, a także wielu pielgrzymów, którzy specjalnie przybyli dzisiaj do Avili. Na początku Mszy odczytano list Papieża Franciszka z okazji 500-lecia urodzin św. Teresy. Po Eucharystii odbyła się procesja z kościoła reformatorki Karmelu do klasztoru św. Józefa, który ona założyła. Niesiono jej obraz oraz laskę, której używała. Kolejną uroczystą Mszę odprawiono w południe w miejscowej katedrze.

Na wieczór przewidziano specjalny koncert w oparciu o teksty św. Teresy i św. Jana od Krzyża, w wykonaniu znanego artysty Amancio Prady. Avila tętni dzisiaj życiem, jest pełna pielgrzymów z kraju i z zagranicy.

***

Papież na 500-lecie urodzin św. Teresy z Avili

Na aktualność św. Teresy od Jezusa wskazuje Papież w liście z okazji przypadającego dziś 500-lecia jej urodzin. Przyszła ona na świat w Avili w Hiszpanii 28 marca 1515 r. „Opatrznościowo rocznica ta zbiega się z Rokiem Życia Konsekrowanego – pisze Ojciec Święty do przełożonego generalnego karmelitów bosych o. Saverio Cannistrà. – Dla dzisiejszej odnowy tego życia Teresa pozostawiła nam wielki skarb, pełen konkretnych propozycji, dróg i metod modlitwy, które bynajmniej nie zamykają nas w sobie samych, ale pozwalają wychodzić zawsze na nowo od Jezusa. Stanowią one autentyczną szkołę wzrastania w miłości Boga i bliźniego”. Franciszek podkreśla, że „św. Teresa jest przede wszystkim mistrzynią modlitwy”.

„W doświadczeniu św. Teresy centralne miejsce miało odkrycie człowieczeństwa Chrystusa – pisze Papież. – Pragnąc podzielić się tym doświadczeniem z innymi, opisuje je w sposób żywy i szczery, dostępny dla wszystkich, ponieważ polega ono na «przyjaznym obcowaniu z Kimś, o Kim wiemy, że nas kocha». Często sama jej narracja staje się modlitwą, jakby chciała wprowadzić czytelnika w swój wewnętrzny dialog z Chrystusem”. Począwszy od spotkania z Jezusem Teresa niestrudzenie przekazywała innym Ewangelię. Pragnąc wobec poważnych problemów swoich czasów służyć Kościołowi, nie przypatrywała się biernie. Rozpoczęła reformę zakonu, prosząc swe siostry, by w rozmowie z Bogiem nie traciły czasu na sprawy mało ważne, podczas gdy „świat płonie”. „Ten wymiar misyjny i eklezjalny zawsze wyróżniał karmelitanki i karmelitów bosych – zauważa Franciszek. – Również dzisiaj św. Teresa wzywa nas, byśmy patrzyli na świat oczyma Chrystusa, szukając tego, co On, i kochając to, co On”.

Teresa wiedziała też, jak ważne dla podtrzymywania modlitwy i misji jest autentyczne życie wspólnotowe – przypomina Ojciec Święty. – Podkreślała, że wymaga ono rezygnacji z samych siebie i z własnych wygód. Zalecała pokorę, która nie polega na poniżaniu się czy nieśmiałości, ale na znajomości tego, co leży w naszych możliwościach, i tego, co może w nas uczynić Bóg. Czerpiąc z terezjańskich korzeni wspólnoty karmelitańskie powołane są, by przedstawiać Bogu „potrzeby naszego świata rozdartego podziałami i wojnami”. Papież dziękuje im, że modlą się za niego i za Kościół w stojących przed nim wyzwaniach.

***
> Franciszek nie odwiedzi w tym roku Hiszpanii

avatar użytkownika intix

39. Przesłanie Ojca Generała na 500-lecie urodzin Teresy od Jezusa


saverio_teresa

Wszystkiego najlepszego w Dniu Urodzin, Tereso! Życzą ci tego z całego serca ci, którzy ciebie poznali i pokochali: twoje córki i twoi synowie, twoja liczna rodzina, która uznaje Ciebie za matkę i mistrzynię; chrześcijanie, którym dałaś poznać „jak dobrym Przyjacielem jest Jezus” i jak odmienia nasze życie nauczenie się przebywania z Nim, w prostocie i miłości,  patrząc jedynie na Tego, który patrzy na nas. Składają Tobie życzenia liczni wierzący różnych wyznań, którym ukazałaś siłę i uniwersalną wartość modlitwy, zanoszonej z pokorą za świat, który cierpi. Na koniec składają ci życzenia liczni mężczyźni i kobiety, którzy dzięki Tobie poznali niezgłębione wymiary własnego człowieczeństwa, ich serce się rozszerzyło, ich dusza odetchnęła.

Własnego życia, otrzymanego od Pana, nie zatrzymałaś dla siebie. Z dnia na dzień uczyłaś się oddawać je w Boże ręce, aby On je uczynił swoim – uczynił je darem dla Kościoła i świata. Mniej należąc do siebie, bardziej należałaś do Niego, kiedy więcej oddawałaś się Jemu, więcej On czynił Ciebie uczestnikiem Jego życia, Jego relacji z Ojcem i Jego ofiary za ludzi.

Dziękuję Tereso, za dar Twojego życia, które wypalało się dla nas! Dziękuję, że dalej nam towarzyszysz swoją nauką i pomagasz w rozeznawaniu. Dobrze wiesz, jak łatwo pomylić się w życiu duchowym, ulec fałszywym złudzeniom. Dziękuję za „uwalnianie nas od złudzeń”, prowadzenie nas po zagmatwanych ścieżkach, na których nieustannie przychodzi nam poruszać się, a które zamykają nas na innych.

Dziękuję Tobie, gdyż nieustanie na nowo budzisz w nas nadzieję! Niekiedy jak Nikodem mówimy: „Jakże się może człowiek narodzić będąc starcem?” Jak jest możliwe, że Pan nas przemieni, odnowi? Ty nigdy nie traciłaś nadziei i uczysz nas, byśmy i my jej nie tracili, ponieważ Bóg nie pozostawi w połowie drogi tych, którzy są gotowi dojść do mety, do źródła wody żywej:

„Męstwa doda nam niezawodna pewność, że jeśli tylko będziemy walczyły dzielnie,  nie uciekając z placu boju, zwycięstwo  niechybnie będzie nasze, a wraz ze zwycięstwem i udział  w łupach, który choćby nam mały przypadł, zawsze nas  hojnie wzbogaci. Nie bójcie się, siostry, by Pan wam dał  umrzeć na tej drodze z  pragnienia, bo owszem, wzywa was, abyście przyszły i piły z Jego zdroju. Mówiłam  wam to już wyżej, ale chciałabym po wiele razy powtarzać to samo, bo są dusze, które przed czasem tracą odwagę i upadają na duchu, nie doświadczywszy jeszcze na  sobie nieskończonej dobroci Pana, i znają ją tylko przez  wiarę. Bez wątpienia niewypowiedziana to korzyść i pomoc do wytrwania, komu dano doznać na samym sobie,  jaką miłość okazuje Pan duszom idącym tą drogą” (Droga doskonałości 23,5).

Dziękuję na koniec, że nauczyłaś nas śmiać się z siebie samych, nie brania siebie zbytnio na serio! Dziękuję za Twój dobry humor, który nam przywraca właściwe miejsce pomiędzy naszą małością i nędzą a niezmierzoną wielkością Boga! Z Tobą na wieki wyśpiewujemy nieskończone zmiłowania Boże.

http://karmel.pl/informacje/?p=5143#more-5143

avatar użytkownika intix

40. Tylko Ty żyj we mnie



"Tylko Ty żyj we mnie"
O Panie mój, jesteś Przepotężny!
Nie potrzeba nic więcej, tylko umiłować Ciebie
I prawdziwie pozostawić wszystko ze względy na Ciebie. 
Abyś Ty, Panie mój, uczynił wszystko łatwym.
Abyś Ty, Panie mój, uczynił wszystko łatwym.

Umocnij moja duszę, 
Według Woli Twej rozporządzaj mną. 
W tym moje życie, moja cześć i wola.
Dla Ciebie się narodziłam, jestem Twoja!
Tylko Ty żyj we mnie.
Sólo vos en mí vivid.

__________________
UTWÓR PRZYGOTOWANY NA JUBILEUSZ 500-LECIA URODZIN ŚW. TERESY OD JEZUSA
tekst: św. Teresa od Jezusa,
muzyka: s.M. Agnieszka OCD,
https://youtu.be/BIOdLqz4hhk

avatar użytkownika gość z drogi

41. wszystkiego najlepszego :)

w moim i w mojej od lat nieżyjącej Babci,wiernej i zakochanej w Małej św Tersce od Jezusa...
wszystkiego Najlepszego .
Nie ma już saloniku i pięknego obrazu Zakonnicy w bieli z różami w dłoni...nie ma i Starszej Pani,która nigdy nie rozstawała się z książką -zyciorysem i modlitwami św Tereski i różańcem..
ale my wciąż modlimy się z takim samym oddaniem jak niegdyś do naszej ukochanej Swiętej
serdeczności :)

gość z drogi

avatar użytkownika intix

42. Sympozjum o św. Teresie od Jezusa w Poznaniu

Pragniemy zaprosić Was na obchody zakończenia Jubileuszu 500-lecia urodzin św. Teresy od Jezusa przy klasztorze Karmelitów Bosych w  Poznaniu.
Z tej racji urządzamy szereg wydarzeń artystycznych, duszpasterskich, naukowych i liturgicznych – punktem centralnym, będzie Eucharystia sprawowana wraz z Ks. Abp. Celestino Migliore, Nuncjuszem Apostolskim w Polsce. Ufam, że te obchody, będą czasem ugruntowania w nas łaski jubileuszu, a zarazem podjęciem z nowym zapałem podążania z Jezusem w duchu św. Teresy od Jezusa. Wszystkich chętnych serdecznie zapraszamy. Więcej szczegółowych informacji na plakatach.
http://karmelicibosi.pl/?p=2866

plakat_jubileusz_A3
plakat_sympozjum_A3


avatar użytkownika intix

43. Dziś... Wspomnienie św. Teresy od Jezusa


SZCZĘŚLIWY, KTO KOCHA BOGA


Szczęśliwe serce tak rozmiłowane,
Że w Bogu wszystkie są jego pragnienia,
Dla tej miłości ma w proch podeptane
Wielkości świata, ułudy stworzenia,
I tylko w Bogu znajduje swą chwałę,
Obfitość szczęścia i rozkosze trwałe.

Dla tej miłości umie zaprzeć siebie,
Nie szuka tutaj ziemskiej szczęśliwości,
Wzrok swojej duszy utopił hen, w niebie,
Kędy jaśnieje blask wiecznej światłości...

I wśród wzburzonych życia tego toni
Dąży z otuchą, gdzie pieśń szczęścia dzwoni.


św. Teresa od Jezusa (Teresa z Awila)

kongres0

Relacja z Międzynarodowego Kongresu Terezjańskiego w Ávila

***
Triduum ku czci św. Teresy od Jezusa w Wadowicach

***
Święta TERESA OD JEZUSA  - Teresa de Cepeda y Ahumada - Życie i dzieło

***
Modlitwa

+ Wysłuchaj nas Boże i Zbawicielu nasz, abyśmy weseląc się uroczystością świętej Teresy Dziewicy Twojej, przejęli się niebieskimi naukami, jakie nam zostawiła i w świętej pobożności nabierali wzrostu. Przez Pana naszego Jezusa Chrystusa, Który króluje w Niebie i na ziemi. Amen.







avatar użytkownika gość z drogi

44. "Wysłuchaj nas Boże i Zbawicielu nasz,"

a Ty,Św Teresko wspieraj nas w modlitwach
serdeczności czwartkowe :)

gość z drogi

avatar użytkownika intix

45. Błogosławieństwo życia według reguły - św. Teresa z Avili



Św. Teresa z Avili, mistyczka i reformatorka Karmelu

O, jakież to wielkie, jakież to straszne nieszczęście dla zakonnika czy zakonnicy – bo stosuje się to zarówno do zakonów żeńskich jak i męskich – żyć w klasztorze, w którym się nie zachowuje reguły zakonnej! – gdzie w jednymże domu dwie są różne drogi, jedna cnoty i karności zakonnej, a druga rozluźnienia i braku ducha zakonnego, i obie zarówno mają zwolenników swoich!

Źle mówię: zarówno. Dla grzechów bowiem naszych, więcej jest uczęszczana droga przestronna i mniej doskonała, i jako za nią jest większość, tak też którzy nią chodzą, większego doznają poparcia i względów. Tamta zaś droga prawdziwego życia zakonnego w takim jest opuszczeniu, iż zakonnik albo zakonnica, chcący naprawdę i bez podziału iść za powołaniem swoim, więcej mają powodu lękać się samychże własnych domowników swoich niż wszystkiego wojska czartów. Więcej im potrzeba ostrożności i powściągliwości w rozmowie o Bogu i o przyjaźni, w jakiej z Nim żyć pragną, niż gdyby chcieli mówić o innych przyjaźniach i miłościach, jakie szatan zawiązuje w takich klasztorach. Cóż potem dziwnego, że tyle jest zgorszeń w Kościele, kiedy ciż sami, którzy by powinni być zwierciadłem i wzorem, aby wszyscy z nich brali przykład cnoty, tak sponiewierali ową gorliwość i świętość, jaką duch dawnych ojców pozostawił w Zakonach? Oby Pan w boskiej łaskawości swojej raczył zaradzić temu złu, bo On sam wie, jak tego potrzeba, amen.

Św. Teresa od Jezusa, Dzieła, t. I, Kraków 1997, s. 158-159.
http://www.pch24.pl/blogoslawienstwo-zycia-wedlug-reguly,38770,i.html#ixzz3ohWf6SGP
***

1515-1582 Św. Teresa z Avili, mistyczka i reformatorka Karmelu

W pierwszej połowie XVI w., gdy większością europejskich krajów wstrząsały niepokoje religijne wywołane przez reformację, Hiszpania jaśniała wiernością wierze katolickiej. Co więcej, wydała cały szereg wielkich ludzi Kościoła, świętych, których nazwiska do dziś stanowią natchnienie dla katolików. Do ich grona należy św. Teresa z Avili, mistyczka, mistrzyni duchowości, reformatorka Karmelu. O jej szczególnej roli w dziedzinie katolickiej duchowości świadczy fakt, że jako pierwsza kobieta otrzymała tytuł Doktora Kościoła (27 września 1970 r.)

Przyszła odnowicielka obu gałęzi zakonu karmelitańskiego urodziła się w mieście Avila 28 marca 1515 r. Była trzecim dzieckiem Alfonsa Sanchez de Cepeda oraz jego drugiej żony Beatrycze de Ahumada. Miała dwie siostry i dziewięciu braci. Pobożni rodzice wpajali dzieciom umiłowanie wiary i Kościoła. Czynili to z sukcesem, skoro w wieku zaledwie 7 lat Teresa wraz z młodszym braciszkiem Rodrigiem wybrała się w podróż do ziemi Maurów, gdzie mieli nadzieję oddać życie za Chrystusa. Na szczęście wyprawa skończyła się tuż za murami miasta, gdzie zatrzymał ich stryj.

Wielkim ciosem dla dziewczyny była śmierć matki. Dwunastoletnia wtedy Teresa zwróciła się z prośbą do Maryi, by otoczyła ją macierzyńską opieką. Niestety, kolejne miesiące przyniosły osłabienie gorliwości religijnej dziewczyny. Zaczęło pociągać ją życie światowe: stroje, zabawy z rówieśnikami, platoniczna miłość do kuzyna, lektura modnych romansów…

Karmel i choroba

Zaniepokojony Don Alonso postanowił oddać córkę na wychowanie do klasztoru Augustianek w Avili. Półtoraroczny pobyt za murami klasztoru dopomógł Teresie ponownie odnaleźć drogę do Boga. Zapragnęła służyć Mu w Karmelu. Ojciec nie był zadowolony z decyzji ukochanej córki. Napotkawszy opór z jego strony, Teresa uciekła z domu i zapukała do furty klasztoru Karmelitanek w Avili. Jej determinacja skłoniła Alfonsa Sanchez de Cepeda do pogodzenia się z decyzją córki.

Zawsze radosna, uczynna, rozmodlona, młoda zakonnica dobrze czuła się w Karmelu. Już wtedy cieszyła się opinią niezwykle pobożnej. Bóg jednak miał wobec niej wielkie plany i wkrótce zaczął ją do ich podjęcia przygotowywać. Teresa zapadła na zdrowiu. Dolegliwości nasiliły się po złożeniu przez nią ślubów zakonnych w 1537 r. Młoda karmelitanka bardzo cierpiała. W końcu siły opuściły ją zupełnie. Ale także w tej beznadziejnej sytuacji nie straciła spokoju ducha. Całą ufność złożyła w Bogu i nie zawiodła się. Nagła poprawa zdrowia nastąpiła w chwili, gdy już wszyscy stracili nadzieję na jej wyzdrowienie. Stało się to, jak sama później wyznała, za sprawą św. Józefa. Uleczenie nie było jednak zupełne. Do końca życia Święta cierpiała na poważne dolegliwości żołądkowe oraz bóle serca.

Czas choroby stanowił dla niej okres zbliżenia do Boga. To właśnie wówczas Zbawiciel zaczął osobiście kształtować jej duchowość. Odmieniona Teresa z niechęcią patrzyła na swoje dotychczasowe życie klasztorne, dalekie od skupienia na kontemplacji Boga. Zdawała sobie przy tym sprawę, że w dużej mierze winna temu była rozluźniona dyscyplina w zakonie, a zwłaszcza brak klauzury, zniesionej jeszcze w XV w. przez papieża Eugeniusza IV. Liczni goście odwiedzający klasztor dezorganizowali jego życie wewnętrzne. Sama Teresa często musiała na polecenie przełożonych opuszczać mury klasztorne, by składać wizyty pobożnym świeckim, szukającym towarzystwa osoby duchownej. Z jednej strony działo się to z pożytkiem dla odwiedzanych, z drugiej hamowało rozwój duchowy młodej karmelitanki.

Reformatorka zakonu

Zainspirowana przez siostrzenicę Teresa rozpoczęła starania o utworzenie klasztoru, w którym obowiązywałaby surowsza reguła pierwotna. Że jest to zgodne z Bożą wolą, poinformował ją - podczas widzeń mistycznych - sam Pan Jezus. Niestety, doprowadzenie do powstania nowej fundacji nie było rzeczą prostą z uwagi na niechęć większości karmelitanek i karmelitów oraz niektórych wpływowych wiernych. Na szczęście znalazło się wiele osób dobrej woli, które wsparły reformę Karmelu. Byli wśród nich m.in. późniejsi święci: Piotr z Alkantary, Franciszek Borgiasz, Ludwik Beltran. Wiele trosk przysporzył Teresie remont budynku zakupionego na klasztor. Zajęła się tym jej rodzona siostra Joanna z mężem Janem de Ovalle. Mało nie przypłacili tego utratą dziecka, na które zawaliła się źle wymurowana ściana. Ojciec odnalazł leżącego w gruzach pięciolatka dopiero po kilku godzinach od wypadku. Pełen bólu zaniósł go do ciotki. W ramionach pogrążonej w modlitwie Teresy dziecko powróciło do życia.

Nowy dom zakonny pod wezwaniem św. Józefa był pierwszą siedzibą karmelitanek bosych, jak nazwano później zreformowaną żeńską gałąź Karmelu. Naturalnie Teresa od Jezusa (tak brzmiało jej nowe imię) została jego pierwszą przeoryszą (1563 r.). Napływ kandydatek oraz hojność fundatorów sprawiły, że wkrótce powstały kolejne klasztory. Z inspiracji przyszłej Świętej doszło także do założenia klasztorów męskich surowszej reguły. Jej współpracownikiem w tym dziele został o. Jan od Krzyża, z racji niskiego wzrostu zwany przez nią żartobliwie „półbratem” – duże poczucie humoru to kolejna cecha św. Teresy z Avili, kobiety pogodnej i inteligentnej.

Sukces reformy znalazł uznanie w oczach władz świeckich i duchownych. Zachwycony duchem panującym w nowych klasztorach wizytator kastylijskiej prowincji karmelitańskiej, dominikanin o. Hernandez, postanowił skorzystać z pomocy mistyczki w zaprowadzeniu porządku w podupadłym pod względem dyscypliny jej macierzystym klasztorze w Avili. Trudne to było zadanie. Większość mieszkających w nim zakonnic nie chciała się podporządkować nowej przełożonej, obawiając się, że będzie ona forsowała zmianę reguły. Takt i pokora z jakimi Matka Teresa sprawowała rządy, przyczyniły się do opanowania buntowniczych nastrojów i przywrócenia obserwancji reguły w wersji złagodzonej przez bullę Eugeniusza IV. Po spełnieniu misji Teresa powróciła do swych córek duchowych.

Mistyczka

W czasie, gdy Matka Teresa pracowała nad odnowieniem Karmelu, Pan Jezus prowadził jej duszę drogą oczyszczenia z przywiązań ziemskich. Wiele trosk przysparzało jej niezrozumienie, z jakim odnosili się do jej przeżyć mistycznych niektórzy spowiednicy i proszeni o opinię teolodzy. Zbawiciel jednak wynagradzał jej wszystko z nawiązką - ekstazami i widzeniami. Mieszkające z nią siostry były świadkami, jak nagle, podczas modlitwy, twarz Teresy rozpromieniała się, a jej ciało unosiło się nad posadzką.

Zasługi św. Teresy dla reformy Karmelu sprawiają, że zajmuje ona poczesne miejsce w historii Kościoła. Kto wie czy nie ważniejsze są jednak jej dzieła z zakresu mistyki. To właśnie one skłoniły papieża Pawła VI do przyznania jej tytułu Doktora Kościoła. Co ciekawe, wszystkie powstały z nakazu kierowników duchowych, przełożonych zakonnych, a także z polecenia samego Pana Jezusa. Teresa z Avili nie miała żadnego przygotowania akademickiego z zakresu teologii mistycznej ani literatury. Treść jej dzieł: Księga życia, Droga doskonałości, Twierdza wewnętrzna, to wynik jej własnych doświadczeń duchowych oraz oświeceń jakie otrzymała od Zbawiciela.

Niestety, troski nie opuszczały schorowanej św. Teresy także w ostatnich latach życia. Była nawet chwila, gdy pod znakiem zapytania stanęło dalsze istnienie założonych przez nią klasztorów. Pomówienia ze strony wrogo nastawionych do dzieła mistyczki karmelitów złagodzonej reguły, spowodowały, że na Teresę nałożono areszt domowy, a wszystkie domy karmelitanek i karmelitów bosych zostały podporządkowane przełożonym konkurencyjnej gałęzi zakonu. Bóg nie dopuścił jednak, by Jego dzieło upadło. Ostatecznie nieporozumienia zostały wyjaśnione, a duchowe dzieci św. Teresy otrzymały odrębną organizację.


***


Św. Teresa zmarła 4 października 1582 r. podczas wizytacji domu w Alba de Tormes. Już 24 kwietnia 1614 r. została beatyfikowana przez papieża Pawła V. Z kolei świętą ogłosił ją 12 marca 1622 r. Grzegorz XV. Kościół wspomina Teresę 15 października.

Adam Kowalik
http://www.pch24.pl/sw--teresa-z-avili--mistyczka-i-reformatorka-karmelu...

avatar użytkownika intix

46. Zosieńko...)

Dziękuję, że jesteś... także na wspólnych modlitwach...

Spróbuję podłączyć jeszcze do wpisu film o św. Teresie od Jezusa (Teresie z Awila), który ponownie jest dostępny na YT:

TERESA OD JEZUSA - Święta Teresa z Awili 1984 Odcinki 1-8 lektor pl


Pozdrawiam serdecznie Ciebie... i Wszystkich, do których dotrą te Pozdrowienia...:)
Szczęść Boże...