11 lipca Dniem Pamieci Meczeństwa Kresowian - nowe rozdanie. Ponownie zbieramy podpisy

avatar użytkownika Redakcja BM24

Po uzupełnieniu zaleceń Kancelarii Sejmu, w dniu dzisiejszym otrzymaliśmy akt prawny który konstytuuje nam akcję zbierania podpisów.

W przypadku zbierania podpisów "ze stolików" -do czego gorąco zachęcam- należy ściągnąć z naszej strony - Wykaz Obywateli którzy udzielają poparcia dla projektu Ustawy w sprawie ustanowienia dnia 11 lipca Dniem Pamięci Męczeństwa Kresowian i oczywiście należy pamiętać o podpisaniu wypełnionego druku przez osobę zbierającą podpisy.

Dobrze byłoby, gdyby na stolikach znajdowały się:

1. Projekt Ustawy

2. Uzasadnienie

3. Kopia pisma Marszałka Sejmu.

Wszystkie te dokumenty można wydrukować wchodząc w "TOP MENU" a następnie wybierając zakładkę "Dokumenty na stoliki". Wystarczy obustronnie zadrukować kartkę i okazać ją w przypadku żądania organów porządkowych jak też w razie potrzeby dać do przeczytania osobom podpisującym listę.

Szersze uzasadnienie można wydrukować z linku: Uzasadnienie  - propozycja wstępna

Mając na uwadze przykre doświadczenie ze skandalicznym potraktowaniem wniosków złożonych ponad rok temu przez PSL, PiS, SP i SLD oraz kupczeniem Kresami w przeddzień i w czasie skandalicznego głosowania w dniu 12 lipca musimy być przygotowani na różne takie dziwne rzeczy, schody i kłody rzucane nam pod nogi.

Tylko ostra mobilizacja podczas akcji zbierania podpisów a później baczne śledzenie losów naszego projektu poprzez uczestnictwo w pracach legislacyjnych pozwoli nam osiągnąć cel.

Na 260 tys. zebranych podpisów zebranych za referendum  odwołującym H.G. Waltz z urzędu Prezydenta m. st. Warszawy ważnych było ponad 130 tys. My musimy zebrać mniej więcej tyle samo, by naliczono nam min. 100 tys. ważnych podpisów.

Dwie poprzednie edycje wykazały, że zbieranie podpisów nie jest wcale takie proste dlatego proszę o jeszcze jeden wysiłek, by w grudniu oddać do Sejmu dużo, dużo więcej podpisów niż wymagane przez Ustawę 100 tys. 

Tylko RAZEM ocalimy Kresy od zapomnienia a ofiarom zbrodni oddamy należny hołd i pamięć.

 

/ red. Będziemy na bieżąco informować czytelników o postępie akcji dlatego ślijcie do serwisu fotki, materiały tekstowe i wszelkie inne mające związek z ludobójstwem na Kresach II RP. Od jakiegoś czasu działa też specjalny kanał na FB na który gorąco zapraszam.  

http://11lipca1943.wolyn.org/index.php?option=com_content&view=article&id=107:11-lipca-dniem-pamieci-meczenstwa-kresowian-nowe-rozdanie&catid=33&Itemid=101

 

Etykietowanie:

2 komentarze

avatar użytkownika Maryla

2. Marek Borawski/Nasz

zdjecie

Marek Borawski/Nasz Dziennik

Śmietnik w mogile


80 ofiar UPA wydobyła polska ekipa
archeologów z mogiły na terenie nieistniejącej już wsi Stary Gaj.
Większość z nich to małe dzieci. W środku grobu był śmietnik; w efekcie
dwie trzecie jamy jest zniszczone.

 

Oddział UPA spacyfikował wieś 30 sierpnia 1943 roku. Dziś to
odludzie, na które dotrzeć można tylko samochodem terenowym lub pieszo.

– To była wioska żołnierzy, którym Piłsudski dał te ziemie. Źródła
mówią, że liczyła ok. 600 osób. Z relacji tych, którzy przeżyli rzeź,
wiemy, jak ta osada wyglądała. Był kościół, szkoła leżąca w pobliżu
strzelnicy wojskowej. Mieszkańcy mieli swoje Towarzystwo „Sokół”. Dziś w
tym miejscu rośnie las – relacjonuje w rozmowie z „Naszym Dziennikiem”
prof. Andrzej Kola, który pierwsze sondażowe badania w tym miejscu
rozpoczął 12 lat temu. Ich efekt to lokalizacja zbiorowej mogiły.

– W 2001 r. część kości znaleziono na powierzchni. Wykonano 9
odwiertów sondażowych za pomocą świdra geologicznego i natrafiono na
mogiłę szeroką na mniej więcej 3-4 metry i długą na 10-12 metrów.
Później sprawa ucichła. Długo trwało, zanim udało się przeprowadzić
prace ekshumacyjne. Dopiero w tym roku w wyniku wysiłku podjętego przez
Radę Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa i pana dr. Leona Popka z IPN,
którego dziadek zginął w Starym Gaju, a reszta rodziny w Ostrówkach,
prace wznowiono – wskazuje Michał Siemiński, kierujący pracami w Starym
Gaju.

Ekipa z Polski jest tu od 9 września. Założono wykop (4 na 14 m) i
ściągnięto 30-centymetrową warstwę humusu, wtedy zaczęły pokazywać się
pierwsze luźne kości.

– Potem, gdy zaczęliśmy doczyszczać powierzchnię wykopu, okazało się,
że w jego centralnej części, mniej więcej w środku mogiły, został
wykopany dół pod śmieci, które potem zostały tam wrzucone. Miał mniej
więcej 6 m długości, ok. 3,5 m szerokości i do 1 m głębokości. Przez ten
śmietnik dwie trzecie mogiły uległo zniszczeniu – zaznacza archeolog.

Najwięcej dzieci

Pod śmietnikiem archeolodzy natknęli się na kilka szkieletów w
układzie anatomicznym. Reszta szczątków była bardzo zniszczona. Z ich
obserwacji i analizy przedmiotów wywnioskowano, że ofiar nie zastrzelono
w miejscu pochówku, czyli rowie strzelniczym.

– Okazało się, że jednak faktycznie, jak mówiły zeznania świadków,
rozstrzelano ich gdzieś na terenie szkoły, a zwłoki zaciągnięto do rowu i
przysypano warstwą ziemi – mówi Siemiński.

Z ustaleń antropologa wynika, że w grobie zachowały się szczątki 80 osób.

Dzieci w wieku do 7 lat – 11

Dzieci w wieku 7-15 lat – 18

Juwenis, czyli 15-19 – 12

 – Dorosłych, których wiek w chwili śmierci został oszacowany od 20.
do 35. roku życia, naliczyłam 31, dorosłych w wieku 35-50 lat – 4 osoby,
55-60 lat – 3 osoby, i 1 osobę, która w chwili śmierci mogła mieć ponad
60 lat – wylicza antropolog dr Iwona Teul-Świniarska z Zakładu Anatomii
Prawidłowej i Klinicznej Pomorskiego Uniwersytetu Medycznego w
Szczecinie.
To szacunkowa tzw. minimalna liczba ofiar, w dole może
być więcej ciał. Spójność anatomiczna szkieletów w jamie nie została
zachowana, to uniemożliwiło eksplorację i analizę pojedynczych osób. W
takiej sytuacji stosuje się inne metody.
– Robiłam to na podstawie
ilości kości czołowych i potylicznych oraz zliczania kości długich.
Należy jednak brać pod uwagę, że dzieci w wieku 0-2 lata mogło być
więcej, co najmniej 10 osób. Wskazuje na to bardzo duża ilość
zniszczonych trzonów kości długich, które były maleńkie. Te dzieci
zginęły, nie mając skończonego jednego roku życia. Trzeba też brać pod
uwagę, że niektóre kobiety, które zginęły, były w ciąży – dodaje dr
Teul-Świniarska.
Analiza struktury płci wykazała, że w grobie było
więcej kobiet (37 proc.) niż mężczyzn (11 proc.); większość to młode
matki z małymi dziećmi.
Jak zginęli? Niewykluczone, że przez
rozstrzelanie. Ale na czaszkach i innych kościach nie znaleziono śladów
po kulach. Być może oprawcy strzelali w klatkę piersiową i brzuch? Sporo
czaszek ma uszkodzone części twarzowe.
– Ci ludzie mogli zginąć od
ciosu zadanego jakąś inną bronią. Na kościach długich nie znalazłam
jednak na to ewidentnych dowodów w postaci ucięć czy innych uszkodzeń –
tłumaczy dr Teul-Świniarska.
Na trzech czaszkach, w tym dziecka, zlokalizowano widoczne wgłębienie – ślad po uderzeniu jakimś przedmiotem.
Doktor
Teul-Świniarska specjalizuje się w paleopatologii, stąd badania, które
miały określić kondycję fizyczną ofiar w chwili śmierci. Analiza
wykazała, że byli to młodzi, zdrowi ludzie, niechorujący na gruźlicę,
niemający nawet próchnicy zębów.

Dwieście nazwisk

Ustalono już ok. 200 nazwisk ofiar ze Starego Gaju. Nie wiadomo
jednak, czy wykop śmietnikowy zniszczył szczątki pozostałych 120, czy
pogrzebano je w innym miejscu. Ukraińcy spieszyli się z egzekucją
Polaków, ponieważ zbliżał się front niemiecki.
– To nie było tak,
jak we Włodzimierzu Wołyńskim, gdzie NKWD strzelało indywidualnie do
każdego, ale bardziej na zasadzie plutonu egzekucyjnego. Stawiano ludzi
przy ścianie czy nawet w otwartym polu i rozstrzeliwano, nie celując
bezpośrednio w głowę – dodaje archeolog.
Przy szczątkach nie
znaleziono zbyt wielu przedmiotów. – Te, które wykopano, to typowe
rzeczy codziennego użytku: aluminiowe grzebienie, medaliki, różańce,
krzyżyki, guziki, mydelniczka, spinki do włosów, sprzączki od pasków,
monety z 1937 r., fragmenty zegarka kieszonkowego, obrączki, zapalniczka
– wymienia historyk Adam Kuczyński pracujący nad ich czyszczeniem i
dokumentacją.
Każdy przedmiot jest fotografowany, ma swoją kartę z opisem.
Na
to, by dokładnie przesiać każdą grudkę ziemi, trzeba kilku miesięcy. –
Spoczywający na trupim polu ludzie wracali z kościoła. Byli odświętnie
ubrani, mieli przy sobie wiele rzeczy. Tutaj przy całych szkieletach
znaleźliśmy głównie medaliki, ale czy były one także przy reszcie
pogrzebanych osób, trudno stwierdzić. Przez wykop śmietnikowy nie
byliśmy ich w stanie znaleźć, nawet wykrywaczem metali – podkreśla
Siemiński.
W trakcie prac archeolodzy natrafili na gruz ceglany –
prawdopodobnie pozostałości szkoły. To jedyny w Starym Gaju budynek o
ceglanej konstrukcji.
Szczątki ofiar wydobyte ze zbiorowej mogiły w
Starym Gaju zostaną pochowane 19 października w południe na cmentarzu w
Sokole. Stanie też tam specjalny pomnik.
Takich miejsc na Ukrainie,
gdzie w nieodkrytych, zbiorowych mogiłach spoczywają Polacy, jest
znacznie więcej, a pojedyncze groby są już praktycznie niepoliczalne.
Jednym z nich może być Sucha Łoza. – Być może leży tam kilkanaście lub
kilkadziesiąt osób. Zamordowano ich w trakcie ucieczki i pochowano w
miejscu, gdzie upadli. Dziś szukanie tych miejsc opiera się głównie na
relacjach świadków i trochę na zasadzie szczęścia – kwituje Michał
Siemiński.

Piotr Czartoryski-Sziler, Stary Gaj

http://www.naszdziennik.pl/polska-kraj/55978,smietnik-w-mogile.html

Odsłonięcie tablicy upamiętniającej zamordowanie przez OUN – UPA mieszkańców wsi Wiązownica

Tablica ma upamiętniać tragiczne
wydarzenia z 17 kwietnia 1945 r. Wówczas oddział OUN-UPA zamordował
ponad stu mieszkańców Wiązownicy i okolicznych miejscowości. Mord został
dokonały na niewinnych mieszkańcach, wśród których były również kobiety
i dzieci. Wielu z nich podczas spalenia wsi przez OUN-UPA spłonęło w
ogniu, albo zostało zamordowanych w okrutny sposób.

Jak zaznacza poseł Mieczysław Golba była to największa zbrodnia dokonana przez oddział UPA.

-
17 kwietnia 1945 roku napad oddziału bojówek OUN-UPA na Wiązownicę
spowodował, że zginęło ponad 100 mieszkańców wsi i okolicznych
miejscowości. Można powiedzieć, że była to jednorazowa największa
zbrodnia na terenie dzisiejszej Polski dokonana przez oddział UPA oraz
bojówki terenowe i służby bezpieki banderowskiej OUN. Niestety nie
zostało to na trwałe zapisane w pamięci potomnych. Dlatego nasza
inicjatywa, Komitetu Społecznościowego, który powstał w Wiązownicy
właśnie po to, aby upamiętnić tamte wydarzenia. Do komitetu weszło ponad
30 osób z Wiązownicy i okolicznych miejscowości –
zaznaczył poseł Mieczysław Golba.

Poseł dodaje również, że dotychczas te
tragiczne wydarzenia nie zostały w żaden sposób upamiętnione. Co więcej
częstokroć temat ten był przemilczany.

-
Przez kilkadziesiąt lat tragiczne wydarzenia 17 kwietnia 1945 roku nie
zostały upamiętnione chociażby zwykłą tablicą, czy pomnikiem, jak
również nie oddano hołdu pomordowanym. Musieliśmy czekać prawie 70 lat,
aby dzisiaj można było o tym mówić.  W wielu rodzinach ten temat był
żywy, ale też w wielu był przemilczany. Dlatego naszym obowiązkiem
moralnym jest trwale upamiętnić te krwawe wydarzenia. Nie możemy się bać
nazywać rzeczy po imieniu, że to było ludobójstwo
– dodał poseł Mieczysław Golba.
Radio Maryja
fot. Mariusz Trojak





Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl