Opowiedź Kancelarii Prezydenta na nasz list w sprawie ustanowienia 11 lipca Dniem Pamięci Męczeństwa Kresowian

avatar użytkownika Redakcja BM24

Publikujemy pismo znak BPU 0606-64-2013 z Kancelarii Prezydenta RP, które otrzymaliśmy w odpowiedzi na nasze pismo z dnia 28.05.2013 r. z prośbą o udostępnienie informacji publicznej w związku z opublikowanym Komunikatem Nr 3 po spotkaniu  21 maja br. przedstawicieli Społecznego Komitetu Organizacyjnego Obchodów Rocznicy 11 Lipca :Muzeum Lwowa i Kresów Południowo-Wschodnich oraz Federacji Organizacji Kresowych z przedstawicielem Kancelarii Prezydenta RP – prof. Tomaszem Nałęczem.

IV List do Prezydenta w sprawie ustanowienia 11 lipca Dniem Pamięci Męczeństwa Kresowian

1. Dlaczego na liście patronatów Prezydenta RP w lipcu 2013 r.  nie ma uroczystości z okazji 70. rocznicy ludobójstwa na Wołyniu pomimo wystapień o patronat przez krewnych zgładzonych osób, którzy liczyli na rocznicowe uroczystości przygotowane przez władze państwowe.

2.Nasze pytanie brzmi : na jakiej podstawie i w oparciu o jaką wiedzę doradca Prezydenta RP poinformował , że Sejm RP decyzją partii rządzących PO i PSL nie przyjmie uchwały o ustanowieniu 11 lipca Dniem Pamięci Męczeństwa Kresowian? Czy planowany jest scenariusz z lat ubiegłych dla zablokowania uchwały?

 

 

83 komentarzy

avatar użytkownika Redakcja BM24

1. całośĆ sprawy pod linkiem

IV List do Prezydenta w sprawie ustanowienia 11 lipca Dniem Pamięci Męczeństwa Kresowian

Znamy już decyzję sejmu w sprawie. Ciąg dalszy korespondencji nastąpi.

" większością głosów usunięto słowa o ustanowieniu dnia pamięci ofiar zbrodni wołyńskiej (przeciwko temu byli posłowie PiS)."


Adam Michnik daje głos w sprawie zbrodni wołyńskiej. W czyim imieniu ?

avatar użytkownika Maryla

2. 13.06.2013 o godzinie 17.oo

Wobec antypolskiej imprezy w Gdańsku 2013-06-12

Informacja z Gdańska. Dotyczy wydarzeń organizowanych przez rodziny pomordowanych Kresowian w związku ze skandaliczną tzw. debatą w Ratuszu Staromiejskim, która ma za zadanie zrelatywizować ludobójstwo dokonane przez zbrodniarzy z UPA i SS Galizien.

Serdecznie zapraszam na pokaz filmu Zapomnij o Kresach w gdańskim klubie AKWEN w czwartek 13.06.2013 o godzinie 17.oo

(do którego nawiązał w swojej książce “Nie zapomnij o Kresach” ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski, służąc jednocześnie pomocą przy jego powstaniu),

wydanego w nakładzie 30 tys. z dodatkiem Wiedzy i Życie o tytule Inne Oblicza Historii.

Budynek Solidarności, ul. Wały Piastowskie 24

Pokaz filmu poprzedzi msza św. w intencji ofiar ludobójstwa na Kresach w 1943 roku w Bazylice św. Brygidy o godzinie 15.15

http://www.isakowicz.pl/index.php?page=news&kid=8&nid=7972
Po filmie prelekcja na temat przemilczanego i zakłamywanego ludobójstwa na Kresach (Piotr Szelągowski, Krzysztof Janiga) oraz dyskusja.

Współorganizatorem spotkania jest Fundacja Tożsamość i Solidarność

Agnieszka Orlicz

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

3. Antoni Dudek Próba zrównania

"Nic nie usprawiedliwia mordowania bezbronnej ludności cywilnej, w
tym zwłaszcza kobiet i dzieci. Bez względu na ich narodowość. Jednak
różnica w definicji czy coś było ludobójstwem, czy też nie, polega na
celu, w jakim się tego dokonuje".

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

4. PiS broni "ludobójstwa" i Kresów Paweł Wroński

http://wyborcza.pl/1,75478,14090836,PiS_broni__ludobojstwa__i_Kresow.html

Maleją szanse, by Sejm przez aklamację przyjął uchwałę w 70. rocznicę zbrodni wołyńskiej. Posłowie pokłócili się o jej nazwę
- Po sześciu godzinach pracy podkomisji przygotowującej projekt miałam nadzieję, że się uda. Teraz niestety ta nadzieja jest mniejsza - mówiła Iwona Śledzińska-Katarasińska (PO), szefowa komisji kultury, po posiedzeniu, na którym posłowie mieli przyjąć projekt uchwały. Kompromisowy projekt podkomisja stworzyła z czterech przygotowanych przez PiS, SLD, PSL i PO. Zakłada, że to, co się wydarzyło na Wołyniu 70 lat temu, zostanie określone: "czystką etniczną o znamionach ludobójstwa". Podkreślono "bestialski" charakter zbrodni. Oddano hołd tym Ukraińcom, którzy pomagali Polakom, a także oddziałom AK i BCh, które ludność miejscową broniły. Przypomnijmy, że ukraińscy nacjonaliści wymordowali wówczas ok. 100 tys. Polaków.

Niespodziewanie problemem okazała się już nazwa uchwały. Zdaniem PiS, ale i PSL, ma nie tylko oddać hołd ofiarom, ale ustanowić 11 lipca Dniem Pamięci Męczeństwa Kresów. Historycy uznają, że tego dnia w 1943 r. doszło do apogeum zbrodni - UPA i ukraińscy chłopi wymordowali 99 wsi.

Uznaliśmy, że określenie "Kresy" jest nieprecyzyjne - tłumaczyła Śledzińska-Katarasińska. Posłów PiS zirytowała wiceminister MSZ Katarzyna Nałęcz-Pełczyńska, która przekonywała, że dla Ukraińców trudne do zniesienie będzie ustanowienie dnia pamięci męczeństwa na Kresach w dzień zbrodni wołyńskiej. - Polacy na Kresach cierpieli nie tylko z rąk Ukraińców, ale też okupantów sowieckich i niemieckich - tłumaczyła. MSZ wsparł szef klubu PO Rafał Grupiński: - Nie mamy dnia pamięci ofiar niemieckich i sowieckich, dlaczego mamy mieć dzień pamięci ofiar ukraińskich? Czymże były zbrodnie Ukraińców wobec hitlerowskich i sowieckich?

Wiceminister MSZ replikowała Elżbieta Kruk (PiS), aby przestała tak bardzo dbać o wrażliwość Ukraińców. Także przedstawiciele środowisk kresowych zarzucali MSZ, że nic nie robi, gdy na Ukrainie powstają pomniki morderców, a w miastach defilują faszyści odwołujący się do SS Galizien.

PiS wsparł poseł PSL Franciszek Stefaniuk. Zaproponował, aby to był dzień pamięci męczeństwa mieszkańców Wołynia i Kresów. Wydawało się, że w sporze o nazwę dnia pamięci nie będzie już dyskusji nad kluczowym elementem - czy zbrodnia wołyńska była ludobójstwem, czy też nie. - Co to znaczy "o znamionach ludobójstwa"? To znaczy, że to nie było ludobójstwo? - zapytał poseł SP Kazimierz Ziobro, patrząc w projekt uchwały.

Piotr Babinetz w imieniu klubu PiS zgłosił poprawkę, by w uchwale znalazło się stwierdzenie o "zbrodni ludobójstwa popełnionej na Polakach", którego polskie MSZ oraz klub PO ze względu na relacje polsko-ukraińskie starali się uniknąć.

Zaprotestowali eksperci, wśród nich przedstawiciel IPN Krzysztof Persak: - W przypadku zbrodni ludobójstwa konieczny jest tzw. udokumentowany zamiar, a tu bardzo trudno jest dowieść bezpośredniego.

- Przecież Polaków pozabijali, jakich chcesz dowodów? - oburzył się przedstawiciel organizacji kresowych.

Wypowiedź dr Persaka zdziwiła posłów PiS. Jeszcze w ubiegłym tygodniu szef IPN Łukasz Kamiński przekonywał, że zbrodnia wołyńska jest ludobójstwem, bowiem w tym kierunku śledztwo prowadzi IPN.

Przed stosowaniem zbyt mocnych sformułowań przestrzegał posłów sekretarz Rady Pamięci Walk i Męczeństwa dr Andrzej K. Kunert. - Ten projekt to najostrzejsza uchwała, jaką przygotował polski Sejm. Jeśli chcemy oddać hołd naszym pomordowanym, proszę zrozumieć naszą trudną sytuację. My staramy się na terenie obcego suwerennego państwa upamiętniać nasze ofiary. Do tej pory istniała delikatna równowaga ustalona za czasów pewnego prezydenta, że w tych sprawach z Ukraińcami nie będziemy się wzajemnie prowokować - tłumaczył.

- Ciekawe, którego to prezydenta? - szepnęła scenicznym szeptem posłanka PiS Anna Sobecka. - Lecha Kaczyńskiego - podpowiedział Rafał Grupiński.

Ta argumentacja nie na niewiele się zdała. Posłowie PiS zgłosili swoje propozycje wpisania "ludobójstwa" oraz ustanowienia 11 lipca jako dnia męczeństwa Kresów, jako wnioski mniejszości. Oznaczałoby to, że trzeba będzie je przegłosowywać na sali sejmowej. Do tej pory Sejm uchwały przyjmował przez aklamację, uznając, że historia nie podlega głosowaniu.

- Nie zamierzamy od tych dwóch elementów odstąpić - powiedział "Gazecie" Maciej Łopiński z PiS. Szef klub PO Rafał Grupiński zapowiedział, że będzie rozmawiał z szefami pozostałych klubów, by spróbować wypracować kompromis. Być może nowy projekt uchwały spróbuje zaproponować Prezydium Sejmu.

Kwaśniewski: W uchwale musi być akcent na pojednanie i budowanie przyszłości

Jeszcze przed posiedzeniem komisji, kwestię uchwały komentował dla "Gazety Wyborczej" były prezydent, Aleksander Kwaśniewski (wypowiedź z 10 czerwca):

- W uchwale dotyczącej rzezi wołyńskiej nie obawiam się słowa "ludobójstwa", bo na Wołyniu działy się rzeczy, które miały wszelkie znamiona ludobójstwa. Ważniejsze, by w uchwale, która mówi o tragicznych wydarzeniach sprzed 70 lat, był akcent na pojednanie i budowanie przyszłości. Ufam, że uchwała sejmowa będzie wyważona, że nie będzie uciekać od faktów. Były ofiary i należy im się pamięć i honor. Ale z drugiej strony przyszłość oparta na prawdzie musi budować pojednanie polsko- ukraińskie.

Polska jest jednym z największych adwokatów sprawy ukraińskiej w UE. To buduje nam wiarygodność na Ukrainie. Mamy na co dzień kilkaset tysięcy Ukraińców, którzy pracują w Polsce i są ważni dla naszego rynku pracy. Nie tworzą problemów. Nie słyszymy o ukraińskich gangach. Ci ludzie poprzez kontakty z Polską są dzisiaj zwolennikami europejskiego wyboru Ukrainy. No więc mamy argumenty, do których trzeba dołożyć trudny element pojednania. Są duże szanse na to, że Ukraina jesienią podpisze układ stowarzyszeniowy z UE. To będzie również wielki sukces Polski, wydarzenie porównywalne w sensie wymiaru historycznego do referendum niepodległościowego z 1991 r. Wtedy nikt się nie spodziewał, że Ukraińcy zdecydowanie, gremialnie powiedzą tak dla niepodległości. Dzisiaj mamy kraj niepodległy i suwerenny z coraz silniejszą tożsamością, który stoi przed epokową szansą.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Michał St. de Zieleśkiewicz

5. Do Pani Maryli

Szanowna Pani Marylo,

Tylko ubolewać , że mamy takiego prezydenta, ministrów, którzy żyją przy korycie z naszych pieniędzy.
W Polsce znamy takie powiedzenie:
'mów do słupa a słup jak d.....'

Ukłony moje najniższe

Michał Stanisław de Zieleśkiewicz

avatar użytkownika Michał St. de Zieleśkiewicz

6. Do Pani Maryli

Szanowna Pani Marylo,

Szkoda, że pani Katarzyna Nałęcz-Pełczyńska i były prezydent Aleksandr Kwaśniewski, kolaborant z NKWD, syn pułkownika NKWD, nie poprosili o wykładnie Juszczenki i Julii Tymoszenko gloryfikatorów Bandery i nacjonalizmu ukraińskiego.

Uklony moje najniższe

Michał Stanisław de Zieleśkiewicz

avatar użytkownika Maryla

7. Wołają z grobów, których nie

Wołają z grobów, których nie ma. Otwarcie wystawy 10 lipca 2013, godz. 17.00, ul. Krakowskie Przedmieście 64, Warszawa.Wołyń 1943 (4 zdjęcia)

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

8. Ewa Szakalicka Przemyska


Przemyska hańba!
W przededniu rocznicy ludobójstwa na Wołyniu, przemyscy radni
Platformy Obywatelskiej i część SLD (8 osób na 23 radnych) zagłosowała
za nadaniem imienia biskupa Kocyłowskiego jednej z przemyskich ulic,
tym samym uchwała przeszła. Pozostali radni (8 osób z prezydenckiego
bloku Regia Civitas nie wzięli udziału w głosowaniu, aby mieć czyste
ręce i dać PO możliwość przegłosować uchwalę, zaś radni PiS bohatersko
wstrzymali się od głosu).
Ten hierarcha grekokatolicki w czasie II wojny
światowej dopuścił się zdrady stanu, przez kolaboracje z armia
niemiecką, co zgodnie z dekretem Prezydenta Raczkiewicza z 30
listopada 1939 roku, było karalne śmiercią.
W czasie gdzie rady sejmików wojewódzkich, miast, gmin
podejmują uchwały o uczczeniu rocznicy ludobójstwa, w Przemyślu radni
podejmują uchwałę o uhonorowaniu osoby, która błogosławiła oddziały
SS, które brały udział w mordowaniu cywilnej ludności polskiej.
Szanowni Państwo, proszę o podpowiedź. Mianowicie czy jest możliwe aby
w uchwale rady miasta honorować osobę, która dopuściła się zdrady
stanu? Czy można taka uchwałę zaskarżyć? Jak ma się czuć osoba, która
tam być może kiedyś zamieszka, z takim adresem?

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

9. Posłanka Barbara Bubula (PiS)

Posłanka Barbara Bubula (PiS) logicznie stwierdza: Jeśli coś miało chrarakter
lubobójstwa, to trzeba wprost o tym napisać, a nie bawić się w ekwilibrystykę słowną.
http://wiadomosci.onet.pl/kraj/w-sejmie-ponowny-spor-o-zbrodnie-wolynska...

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

10. jutro piszemy kolejny list do prezydenta

bogatsi o wiedzę i zamiary "sił złych".

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

11. Warszawa: 10 - 31

Warszawa: 10 - 31 lipca

Szczecin: 3 sierpnia - 17 września

Rzeszów: 20 września - 31 października

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

12. Skandal na politycznie

Skandal na politycznie poprawnej konferencji w Gdańsku – interweniowała policja
http://bezprzesady.pl/aktualnosci/skandal-na-politycznie-poprawnej-konfe...

W dniu dzisiejszym na otwartej konferencji pod tytułem “Polacy i
Ukraińcy – 70 lat po tragedii wołyńskiej” w Ratuszu Staromiejskim na ul.
Korzennej w Gdańsku doszło do skandalicznego zachowania jednego z
pracowników firmy ochroniarskiej EKOTRADE.

Pracownik ochrony (nie posiadający wymaganego podczas wykonywania
pracy identyfikatora służbowego), kiedy rozmawiałam ze znajomą, którą
spotkałam na korytarzu podczas przerwy  pomiędzy dwoma pokazami
kolejnych filmów, bezczelnie podszedł do nas i zachowując się bardzo
agresywnie, krzyczał, żebym nie agitowała na korytarzu.  Po zwróceniu mu
uwagi, że narusza naszą prywatną rozmowę i żeby sobie poszedł, stanął
dwa kroki od nas, oświadczając, że będzie się przyglądał. Nadmienię tu,
że legitymację z napisem PRASA trzymałam w ręku, więc nie mógł jej nie
zauważyć – czyżby tak bardzo rozwścieczyła go noszona przeze mnie
koszulka z napisem “11 lipca ludobójstwo na Kresach dokonane przez
OUN-UPA 70 rocznica Krwawej Niedzieli 1943-2013 PAMIĘTAMY”?

Na tak bezczelne zachowanie mogłam zareagować tylko w jeden sposób –
wyjęłam kamerę, żeby go nagrać, na co on rzucił się próbując wyrwać mi
kamerę. Na szczęście interwencja postronnych osób spowodowała przybycie
pracownika Muzeum II Wojny Światowej  w Gdańsku, który zwrócił
pracownikowi ochrony uwagę na niestosowność jego zachowania. Po chwili
przyszedł też dyrektor Nadbałtyckiego Centrum Kultury – współorganizator
tej imprezy.

Ponieważ ochroniarz nie chciał się wylegitymować, a ponadto naruszył
moją nietykalność osobistą, wezwałam policję, która zmusiła pana do
wylegitymowania się.

Dziwne zachowanie ochrony zaczęło się już w momencie, kiedy we
czwórkę weszliśmy do Ratusza na konferencję – ubrani w jednakowe czarne
koszulki o ludobójstwie. Towarzyszyli mi Krzysztof Janiga oraz Piotr
Szelągowski ze Społecznego Ogólnopolskiego Komitetu Organizacyjnego
Obchodów 70 Rocznicy Ludobójstwa dokonanego przez OUN-UPA na Kresach
Wschodnich II RP w latach 1939-1947.

komentarz pod tekstem :

by Piotrek on 14 czerwca 2013 - 7:24

avatar

Dodam: w samej sali gdzie
pokazywano filmy nie rozdawalismy ulotek chociaz mielismy je przy sobie.
Od razu gdy tylko wyszlismy wszedl za nami jeden z ochroniarzy i
ewidentnie widac bylo- ze pilnowal nas. W przerwie kiedy udalismy sie na
poszukiwanie Pana Krzesimira aby poprosic go o pomoc w kolportazu
ulotek i porozmawiac o tym z dyrektorem obiektu kilka osób spontanicznie
podeszlo do nas i same poprosily o nie. To straszliwie rozezlilo
ochroniarzy, zapewne odpowiednio nastawionych – przez kogo? Watpie aby
sami z siebie zachowywali sie w ten sposób. Zachowywali sie agresywnie,
byli naszymi cieniami i zadne próby nawiazania rozmowy wyjasnienia ze
jestem tez czlonkiem Komitetu Honorowego nie dawaly rezultatu.

Jak pisze powyzej Agnieszka, dostrzegla ona znajoma byla Pania Prezes
Rodzin Katynskich i zaczela z nia rozmawiac w korytarzu. Podszedlem
razem z nia majac ulotki w widocznym miejscu. Natychmiast pojawil sie
ochroniarz i stalo sie tak jak napisala powyzej Agnieszka. Stalem metr
obok – zreszta natychmiast interweniowalem kiedy ochroniarz napadl na
nia i próbowal wytracic z reki kamere Agnieszki. Byl najbardziej
masywny, i zapewne celowo mial zdjety identyfikator. Inni mieli je na
swoich miejscach.

Dopiero po tym smutnym incydencie pojawil sie dyrektor. Bylismy
zaskoczeni taka wrecz – wrogoscia ze strony ochrony. Mimo naszych prósb
ochroniarz nie chcial sie wylegitymowali chociaz byl na sluzbie. Dlatego
zostala wezwana policja. Funkcjonariusze to uczynili- spisali
ochroniarza i wyrazili swoja dezaprobate – dla jego postawy juz
wychodzac z budynku. Równiez i im przedstawilem sie jako czlonek
Honorowego Komitetu Obchodów 70 rocznicy Ludobójstwa. Widac bylo pelne
zrozumienie dla nas – i jednakowo zaskoczenie postepowaniem ochroniarzy.
Przyszlismy w spokoju, ubrani w jednolite koszulki akcentujace
rocznicę 11 lipca. Z tego tez powodu zostaliśmy potraktowani jak
wrogowie.

Nie mieści się nam to w głowach. Jak może dochodzić do takich zachowań w demokratycznym i praworządnym kraju należącym do UE.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

13. Stanowisko Rady Miejskiej Radom w sprawie rzezi na Wołyniu.

Stanowisko Rady Miejskiej w Radomiu w sprawie upamiętnienia ofiar ludobójstwa w 70. rocznicę rzezi na Wołyniu i kresach południowo–wschodnich II Rzeczypospolitej Polskiej, Radom 10 czerwca 2013

W 2013 roku przypada 70. Rocznica Mordów na Wołyniu, których kulminacją był 11 lipca 1943r.; dzień nazwany Krwawą Niedzielą. W tym dniu członkowie Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów i Ukraińskiej Powstańczej Armii, wspierani przez ukraińskich chłopów, napadli na dziesiątki osad i wsi polskich na Wołyniu, atakując zwłaszcza wiernych zgromadzonych w kościołach i kaplicach rzymskokatolickich. Zamordowano wówczas tysiące niewinnych osób; głównie kobiet, dzieci, starców oraz kapłanów.

Łącznie w latach 1939 - 1947 wymordowano na Wołyniu, Podolu, Pokuciu, Podkarpaciu, Lubelszczyźnie i w Małopolsce Wschodniej około 200 tysięcy Polaków, a także dziesiątki tysięcy obywateli polskich narodowości żydowskiej, ormiańskiej, czeskiej oraz wielu sprawiedliwych Ukraińców, którzy nie popierali opętańczej ideologii Stepana Bandery. Mordowano także tych Ukraińców, którzy ratowali Polaków. To ludobójstwo, porównywalne do zagłady Ormian w Turcji i Holokaustu Żydów, do dzisiaj nie zostało osądzone i potępione.

Rada Miejska w Radomiu, dając świadectwo prawdzie i pamięci, oddaje hołd Polakom i obywatelom polskim innych narodowości Wołynia i Kresów Południowo - Wschodnich II Rzeczypospolitej Polskiej, pomordowanym, okaleczonym i poddanym cierpieniom przez nacjonalistów z Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów, Ukraińskiej Powstańczej Armii, w latach 1939 -1947 oraz potępia tę haniebną zbrodnię ludobójstwa.

Zbrodnią nie obciążamy całego narodu ukraińskiego, ale tych, którzy ulegli ideologii nienawiści wobec Polaków i innych narodowości zamieszkujących Kresy II Rzeczpospolitej. Zachowujemy wdzięczność i pamięć o tych Ukraińcach, którzy z narażeniem życia pomagali i ratowali sąsiadów.
Rada Miejska w Radomiu uznaje za niedopuszczalne wszelkie próby relatywizowania historii w tym honorowania, usprawiedliwiania czy rehabilitowania ludobójców z OUN - UPA, a także stojącej za tą zbrodnią haniebnej ideologii i jej autorów.

Rada Miejska w Radomiu wyraża przekonanie, że zarówno dla teraźniejszości, a zwłaszcza dla przyszłości, niezbędne jest ujawnienie, opisanie i nazwanie tego strasznego zła, zwłaszcza tam gdzie się ono dokonało.

Prawda i nasza pamięć mogą sprawić, że taka zbrodnia się nie powtórzy nigdy, a winni jej zostaną ukarani. Rada Miejska w Radomiu oddaje cześć i pamięć oddziałom polskiej samoobrony, które stanęły do nierównej walki z siłami ukraińskich nacjonalistów i których działania chroniły przed mordem dziesiątki tysięcy ludzi, dawnych obywateli drugiej Rzeczypospolitej, przeznaczonych do wymordowania przez OUN i UPA.
Rada Miejska w Radomiu, popiera inicjatywę środowisk kresowych, aby Sejm Rzeczpospolitej Polskiej w 70. Rocznicę Zbrodni na Wołyniu, ustanowił dzień 11 lipca – „Dniem Pamięci i Męczeństwa Kresowian”.

Część ich pamięci!

http://radom24.pl/artykul/czytaj/12040

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

14. arch/- Na miłość Boga,

zdjecie

arch/-

Na miłość Boga, darujcie nam życie


Pod patronatem „Naszego Dziennika”

Fragment książki „Wołyń we krwi 1943”

 

W maju 1943 roku najwięcej napadów miało miejsce w powiatach:
dubieńskim, sarneńskim i zdołbunowskim. Kapucyn o. Serafin Kaszuba (dziś
Sługa Boży), który we wrześniu 1941 roku objął parafię w Dermance (gm.
Ludwipol, pow. kostopolski), gdzie „Lasy pachnące azalią, miły, prosty
kościół i lud niezepsuty, szczerze przywiązany do wiary”, wspominał:

„W maju 1943 r. odprawialiśmy jeszcze odpust św. Izydora [Oracza], na
który przyjechał ks. Godziński. Żegnaliśmy go trwożnie, bo już w
wioskach podkoreckich zdarzały się nocne napady. Wieści były coraz
groźniejsze. Para narzeczonych z Budek udała się do Bystrzyc – po
spaleniu Ludwipola tam były władze rejonowe – dla rejestrowania ślubu.
Po paru dniach znaleziono cały orszak weselny wymordowany okrutnie w
lesie. Wszyscy byli pokaleczeni, bez nosów, uszu, z wykłutymi oczyma.
Potem dowiedzieliśmy się o strasznym losie Niemili. Ponieważ w pobliżu
wioski, w Bystrzycach stacjonowali Niemcy, proszono ich o pomoc w razie
napadu. Niedługo potem od strony Bystrzyc zjawił się jakiś oddział.
Myśleli, że to odsiecz, a to byli oni. Nie pozostała żywa dusza”. (…)

Rozkaz „Kłyma Sawura”

Na początku czerwca 1943 roku natężenie mordów na krótki czas
osłabło, ale to właśnie wtedy „Kłym Sawur” [Dmytro Kljaczkiwśkyj –
dowódca UPA na Wołyniu – przyp. red.] przekazał dowódcom UPA w
zachodnich powiatach Wołynia oficjalny rozkaz eksterminacji Polaków, co
potwierdził jeden z komendantów UPA Jurij Stelmaszczuk „Rudy”: „W (…)
czerwcu 1943 roku spotkałem się w lesie kołkowskim z Kłymem Sawurem
[oraz] zastępcą przedstawiciela sztabu głównego dowództwa, z
Andruszczenką. Sawur dał mi rozkaz wymordowania wszystkich Polaków w
okręgu kowelskim. (…) Nie miałem prawa nie wykonać rozkazu, zaś na
wykonanie nie pozwalały mi osobiste przekonania. Zwróciłem się do
Andruszczenki, który powiedział mi, że jest to polecenie nie z centrum,
że jest to przekręcenie w terenie”. „Rudy” napisał nawet 24 czerwca 1943
roku w tej sprawie list do prowidnyka OUN-B Mykoły Łebedia (choć ten
właśnie w tym czasie został pozbawiony stanowiska): „Kolego Ruban!
Przekazuję do waszej wiadomości, że w czerwcu 1943 roku przedstawiciel
Centralnego Prowidu – dowódca UPA ’Piwnicz’ ’Kłym Sawur’ przekazał mi
tajną dyrektywę w sprawie całkowitej, powszechnej, fizycznej likwidacji
ludności polskiej”. Mimo wątpliwości Stelmaszczuk jednak rozkaz wykonał.

W drugiej połowie czerwca 1943 roku masowe rzezie objęły powiaty:
łucki i krzemieniecki (nie ustały napady w dubieńskim i zdołbunowskim).
Jeden z dowódców oddziału UPA w sprawozdaniu z przeprowadzonej akcji we
wsiach Górka-Połonka i Horodyszcze w powiecie łuckim, w czerwcu 1943
roku pisał: „Otrzymałem rozkaz zniszczenia dwóch folwarków Górka-Połonka
i Horodyszcze (…). Bez strzału wchodzimy do środka folwarku. Ze stajni
pada strzał wartownika. W odpowiedzi rozległy się nasze strzały.
Rozpoczął się krótki, ale zawzięty bój. Polacy odstrzeliwali się zza
murów. Żeby lepiej zorientować się, skąd bije wróg, zapaliliśmy słomę.
Lachy zaczęli uciekać z folwarku. Powstańcy zdobywali budynek za
budynkiem. Z budynków wyciągali Lachów i rżnęli, mówiąc: ’To wam za
nasze wsie i rodziny, jakie popaliliście’. Polacy wykręcając się na
długich sowieckich bagnetach, błagali: ’Na miłość Boga, darujcie nam
życie, ja nic nie winien i nie winna’. (…) Po krótkim boju podpaliliśmy
budynki z Lachami, w jakich spalili się”.

W czerwcu 1943 roku zostali także wymordowani mieszkańcy Dermanki
(zginęło 104 Polaków). Ojciec Serafin Kaszuba zdołał się uratować i
schronić w Starej Hucie. „(…) Niemcy w Horodnicy wiedzieli już o
niebezpieczeństwie. ’Wie sind Sie gekommen?’ [Jak to się stało?] –
spytał wartownik. Rzeczy wiezione na furmance przyniosła nazajutrz córka
Paszkowskich, ale w następną noc całą rodzinę wymordowano. Została
tylko najmłodsza dziewczynka, którą przewieziono do szpitala w
Horodnicy. Miała osiemnaście pchnięć nożem. Straciła przytomność, ale
odzyskała ją, żeby usłyszeć, jak się naradzają, czy zostawić trupy.
Potem się wyczołgała i odratowali ją. Zawsze pozostał świadek zbrodni” –
wspominał o. Serafin.

Czerń i siekiernicy

Prawie każdy napad ukraińskich nacjonalistów (szczególnie na większe
wsie, kolonie czy inne miejscowości) przebiegał według podobnego
scenariusza. Zaczynał się o takiej porze, aby jak najwięcej mieszkańców
było w domach lub obejściach. Najczęściej w nocy, o świcie lub za dnia,
kiedy zagrożeni napadem powracali z kryjówek do wsi. Często uciekano się
do podstępu: gromadzono ludzi w szkole niby na zebranie, podawano się
za sowieckich partyzantów, dawano gwarancje bezpieczeństwa, by uśpić
czujność przyszłych ofiar i nie pozwolić im na ukrycie się lub ucieczkę.

Wybraną miejscowość najpierw otaczano kordonem, który miał zatrzymać
wszystkich próbujących wydostać się z pułapki. Członkowie bojówek OUN i
oddziałów UPA byli przeważnie umundurowani (w mundury innych armii lub
policji ukraińskiej) i uzbrojeni w broń palną. Jednak w większości
napadów co najmniej połowę napastników stanowiła miejscowa ludność
ukraińska, tzw. czerń lub siekiernicy (także kobiety i wyrostki),
uzbrojona w kosy, widły, siekiery, noże, młoty, kije i inne prymitywne
narzędzia zbrodni. Zabudowania najczęściej plądrowano, rabowano i
podpalano, a Polaków, bez względu na płeć i wiek, mordowano w wyjątkowo
okrutny, bestialski sposób.

W notatce Polskiego Komitetu Opiekuńczego we Lwowie z 30 września
1943 roku, sporządzonej na podstawie relacji świadków, napisano: „w
jednej z wiosek blisko Krzemieńca małym dzieciom przed mordowaniem ich
wykłuwano oczy, wyrywano ręce, nogi i języki. Tak umęczone przebijano
widłami. Starszym nabijano w ręce szpilki i torturowano potwornie.
Zanotowano fakty przerzynania w pół i głów od ucha do ucha. Przy tem
urągano: ’Masz Polskę od morza do morza’”. Nieraz spędzano mieszkańców
do stodoły, kuźni lub innego budynku, w którym płonęli potem żywcem.
Uciekających i ukrywających się po polach wyłapywano bez litości i
mordowano. „Po dokonanej masakrze do wsi na furmankach wjeżdżały grupy
rabunkowe, złożone głównie z kobiet, i zabierały wszystko, co pozostało
po zamordowanych Polakach, od odzieży do elementów budowlanych. Po kilku
dniach, gdy wszystko się uspokoiło i niektórzy ocaleni Polacy wracali
do wsi, oddziały UPA ponownie atakowały wieś, mordowały Polaków i paliły
budynki. Przestrzegano przy tym (zgodnie z wydaną instrukcją), aby
palone budynki Polaków były oddalone co najmniej o 15 metrów od zagród
ukraińskich”.

Od lutego do końca czerwca 1943 roku na Wołyniu (według obliczeń
Władysława i Ewy Siemaszków) zginęło dziewięć tysięcy Polaków, z czego
prawie cztery tysiące w powiatach kostopolskim i sarneńskim, na terenie
Iwana Łytwynczuka „Dubowego”. Ale apogeum rzezi miało dopiero nadejść.

http://naszdziennik.pl/mysl/35329,na-milosc-boga-darujcie-nam-zycie.html

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

15. 70. ROCZNICA ZBRODNI

70. ROCZNICA ZBRODNI WOŁYŃSKIEJ. DZIECI WBIJANO NA PAL. ZBRODNIA UPA W JANOWEJ DOLINIE

70 lat temu, w nocy z 22 na 23 kwietnia, w czasie ataku bandytów z UPA zginęło
600 osób, zamordowanych w tradycyjny dla banderowców okrutny sposób.
Dziś we wsi stoi upowski pomnik mówiący o... "likwidacji
polsko-niemieckich okupantów Wołynia".
Janowa Dolina, osada do 1939
r. położona w Polsce, w województwie wołyńskim, założona została w
latach 20. XX wieku jako osiedle zakładowe przy nowo powstałych
Państwowych Kamieniołomach Bazaltu. Osiedle rozrastało się wraz z
rozwojem kopalni, osiągając w końcu lat 30. liczbę ponad 3000
mieszkańców, w tym 97% Polaków.

http://prawy.pl/historia/1271-dzieci-wbijano-na-pal-zbrodnia-upa-w-janowej-dolinie

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

16. Przemilczana Historia

Praca została przygotowana na konkurs ,,Dramatyczne losy Polaków na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej w latach 1943 -- 1944", przeprowadzony przez Oddział Instytutu Pamięci Narodowej w Krakowie we współpracy z Uniwersytetem Papieskim im. Jana Pawła II w Krakowie i Kuratorium Oświaty w Krakowie.
Reżyseria: Konrad Kulig, Aleksandra Palska, Martyna Polak, Mateusz Radomski.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

17. Akcja mailowa

Szanowne Panie Posłanki, Szanowni Panowie Posłowie!

Żadne polskie ofiary II wojny światowej nie były poddane na tak wielką skalę okrucieństwom i usiłowaniom eksterminacji ze względów narodowościowych, jak ofiary zbrodni dokonanej przez OUN-UPA na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej. Dodatkowo ocaleli i ich potomkowie doznają upokorzeń w traktowaniu tej martyrologii. Niezmiennie przez dwadzieścia cztery lata III RP stosunek Państwa Polskiego do hekatomby Polaków, którą sprawili nacjonaliści ukraińscy, jest rezygnacją z prawdy. Nie ma godności Ofiar i szacunku dla nich, nawet przy użyciu wielkich słów o składanym Im hołdzie, gdy pomija się prawdę.
Apeluję zatem do Pań i Panów Posłów o uwzględnienie w treści uchwały słowa ludobójstwo, zgodnie z kwalifikacją tej zbrodni przez Główną Komisję Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu IPN. Rezygnacja z adekwatnych do ogromu i charakteru zbrodni stwierdzeń i wszelkie kwestionowanie ludobójstwa wołyńskiego w ławach sejmowych – usprawiedliwiane potrzebą dobrych stosunków z Ukrainą – jest stanowiskiem fałszywym, nie dającym Polsce wymiernych korzyści, a w dłuższej perspektywie niebezpieczne dla przyszłych pokoleń. Jest gwałtem na prawdzie i godności ludzkiej. Przypomina traktowanie Zbrodni Katyńskiej w czasach PRL-u.
Apeluję również o ustanowienie dnia 11 lipca Dniem Pamięci Ofiar Zbrodni Wołyńskiej lub Dniem Pamięci Męczeństwa Kresowian. Na takie uhonorowanie ofiar zamordowanych za polskość i Polskę czekają Polacy.

Ewa Siemaszko
(współautorka monografii „Ludobójstwo dokonane przez nacjonalistów ukraińskich na ludności polskiej Wołynia 1939-1945”)

13 czerwca 2013

Apel wysyłamy w szczególności do posłów PO
kp-po@kluby.sejm.pl
oraz Ruchu Palikota
kp-rp@kluby.sejm.pl

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

18. Apel do posłów ws. uchwały o uczczeniu 70. rocznicy zbrodni woły

W 70 rocznicę "wołyńskiej krwawej niedzieli" ani ofiary ludobójstwa, ani żyjący świadkowie zbrodni i ich rodziny nie powinny i nie mogą stać się zakładnikiem stosunków polsko-ukraińskich.
Podczas posiedzenia sejmowej Komisji Kultury i Środków Przekazu posłowie Prawa i Sprawiedliwości zgłosili wnioski mniejszości – wpisanie do tekstu uchwały o uczczeniu 70. rocznicy zbrodni wołyńskiej słowa "ludobójstwo" oraz ustanowienia 11 lipca Dniem Pamięci Ofiar Zbrodni Wołyńskiej – Męczeństwa Kresowian. Oznacza to, że trzeba będzie głosować poprawki na sali sejmowej.

Prosimy o głos za przyjęciem tych poprawek.

"Ludobójstwo jest kategorią prawną. Zbrodnia wołyńska wyczerpuje jego znamiona, zgodnie z konwencją ONZ z 1948 r. definiuje ona ludobójstwo jako czyn "dokonany w zamiarze zniszczenia w całości lub części grup narodowych, etnicznych, rasowych lub religijnych". Jeśli ktoś chce uważać żołnierzy UPA za bohaterów, musi się najpierw zmierzyć z faktami" [wywiad z Łukaszem Kamińskim prezesem Instytutu Pamięci Narodowej opublikowany w gazecie lwowskiej "Wysokyj Zamok" 23 maja 2013 roku].

Siedemdziesiąt lat temu Polacy mieszkający w wołyńskich wsiach z lękiem oczekiwali na śmierć. Wokół widać było łuny szerzących się pożarów. W imię opętańczej wizji ukraińskich nacjonalistów i ich marzeniach o kraju „czystym jak szklanka wody” w okrutnych męczarniach unicestwiano życie tysięcy bezbronnych starców, kobiet i dzieci. Rozgrywała się jedna z największych tragedii, jakie kiedykolwiek dotknęły nasz naród, a „Bóg chyba patrzył wtedy w inną stronę”.

Zbrodnia wołyńsko-małopolska była trzecim ludobójstwem, po niemieckim i sowieckim, dokonanym na narodzie polskim w czasie II wojny światowej. Członkowie przedwojennej, terrorystycznej Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów (OUN), policji ukraińskiej w służbie nazistów, Ukraińskiej Powstańczej Armii (UPA) oraz SS Galizien przy pomocy chłopów ukraińskich i zaangażowaniu kleru grekokatolickiego wymordowali swoich polskich sąsiadów w co najmniej 4314 miejscowościach na terenie województw: wołyńskiego, lwowskiego, tarnopolskiego, stanisławowskiego, częściowo poleskiego i lubelskiego. Liczba ofiar zbliża się do 200 tysięcy osób.

Sprawcy stosowali segregację rasistowską i etniczną – zabijali Polaków (nazywanych Lachami) tylko dlatego, że byli Polakami. Głównie ginęła ludność wiejska, w tym wielodzietne i wielopokoleniowe rodziny, od niemowlęcia do starca, a nawet kobiety brzemienne i duchowieństwo – wszyscy, bez względu na status społeczny, majątkowy, zawód czy wyznanie. Nie było ratunkiem przejście na prawosławie ani do cerkwi grekokatolickiej. Likwidowano polsko-ukraińskie rodziny mieszane.

Polacy nie spodziewali się ataku. Żyli od lat wśród Rusinów (Ukraińców), wspólnie świętowali i pracowali, przyjaźnili się, a niejednokrotnie łączyły ich więzy rodzinne, dlatego umierali zdumieni i przerażeni, ponieważ męczeńska śmierć spotykała ich z ręki dobrego znajomego albo krewnego. Nacjonaliści nie wahali się mordować Ukraińców udzielających pomocy napadniętym oraz tych, którzy odmówili zabicia swych polskich współmałżonków i dzieci. Uśmiercano w sposób bestialski, stosowano sadystyczne tortury, pastwiono się nad ofiarami, dlatego mówimy o genocidum atrox – ludobójstwie okrutnym (np. przecinanie piłą, wyrywanie języków, wyłupywanie oczu, łamanie kończyn, przybijanie gwoździami, odrąbywanie części ciała, wrzucanie żywcem do studni i in.).

Eksterminacja ludności polskiej rozpoczęła się wraz z wybuchem wojny, ale dopiero w drugiej połowy 1942 roku liczba zabitych lawinowo wzrosła – od Wołynia, Polesia aż do Małopolski Wschodniej. Terror ukraiński osiągnął rozmiary wręcz niesłychane. OUN żeby „usunąć” wszystkich nie-Ukraińców, „obcoplemieńców” przystąpiła do masowych, planowych rzezi Polaków, powiat po powiecie. Akcja ludobójcza na Wołyniu osiągnęła apogeum w lipcu i sierpniu 1943 roku. W niedzielę 11 lipca, w dniu grekokatolickiego święta Piotra i Pawła, ukraińscy nacjonaliści i miejscowi chłopi zaatakowali równocześnie w 99 miejscowościach w powiatach włodzimierskim i horochowskim. W kilku kościołach zamordowano wiernych i kapłanów podczas nabożeństwa.

Zbrodni dokonywano nocą i we wczesnych godzinach porannych. Grupy uzbrojone w broń maszynową i ręczną okrążały wsie i oświetlały rakietami, zaś okoliczna ludność ukraińska za pomocą narzędzi gospodarczych zabijała śpiących domowników, rabowała mienie i podpalała zabudowania, a nawet wycinała drzewa owocowe, żeby zatrzeć ślady polskich osad. Polacy, którym udało się ujść z życiem, zostawali bez niczego. Wśród uciekinierów pełno było rannych, chorych, sierot. Pieszo i furmankami posuwali się niczym „marsze śmierci” w kierunku zachodnim i południowym. Wielu po drodze umierało. Od jesieni 1943 roku bestialskie mordy przeniosły się na teren trzech województw Małopolski Wschodniej. Polacy czuli się zagrożeni nawet we Lwowie, gdzie nacjonaliści ukraińscy nocami oznaczali krzyżami ich mieszkania. Z tragicznego położenia wołyńskich i małopolskich niedobitków korzyści czerpali Niemcy. Z jednej strony teren był „oczyszczany” z ludności polskiej, a z drugiej – pozbawionych środków do życia Polaków łatwo było wywozić na roboty do Niemiec. Od wiosny 1944 roku ukraińskie formacje kolaboracyjne oraz wiejskie bojówki zwane Samoobronnymi Kuszczowymi Widdiłami rozpoczęły mordowanie ludności polskiej w nadbużańskim pasie Lubelszczyzny. Do najokrutniejszych zbrodni doszło w powiatach Chełm i Hrubieszów, które Ukraińcy ogłosili terytorium „Wielkiej Ukrainy”. Po lewej stronie Bugu banderowcy także ponieśli straty, ponieważ polskie podziemie zbrojne stanęło w obronie ludności cywilnej.

Akty ludobójstwa były kontynuowane po wkroczeniu Armii Czerwonej i pod sowiecką okupacją. Jako działanie polityczne, zostały zaplanowane i zrealizowane z żelazną konsekwencją. Chodziło o to, by w chwili zakończenia wojny na ziemiach uznanych przez nacjonalistów za etnicznie ukraińskie Polaków już nie było.

Na dzisiejszym południowo-wschodnim terytorium Rzeczpospolitej napady na polskie osady trwały do roku 1947, a ich przebieg był równie okrutny jak na Wołyniu i cel ten sam: całkowite wyniszczenie polskiego żywiołu. Kres barbarzyństwu postawiła dopiero operacja militarna „Wisła”. Rzeziom towarzyszyła niewyobrażalna grabież mienia prywatnego i niszczenie dóbr kultury polskiej ogromnej wartości. Z nienawiści palono zabytkowe świątynie, pałace, dwory, szkoły i budynki instytucji. By żaden ślad po polskich sąsiadach nie został, zmieciono z powierzchni ziemi zachodnioeuropejski dorobek Rzeczypospolitej. Reszty dopełnili sowieci wypędzając po wojnie ocalałych Polaków z ich kresowych siedzib na tzw. Ziemie Odzyskane.

W 70 rocznicę "wołyńskiej krwawej niedzieli" ani ofiary ludobójstwa, ani żyjący świadkowie zbrodni i ich rodziny nie powinny i nie mogą stać się zakładnikiem stosunków polsko-ukraińskich. Zwłaszcza, że były prezydent Ukrainy Wiktor Juszczenko podejmując uchwałę o uznaniu Stepana Bandery i Romana Szuchewycza za bohaterów Ukrainy nie liczył się z odczuciami Polaków i relacjami z Polską.

Społeczny Komitet Organizacyjny Obchodów Rocznicy 11 Lipca

http://www.kresy.pl/publicystyka,opinie?zobacz%2Fapel-do-poslow-ws-uchwa...

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

19. Robert Sobkowicz/Nasz

zdjecie

Robert Sobkowicz/Nasz Dziennik

Kto wylobbował „czystki”

http://www.naszdziennik.pl/polska-kraj/35747,kto-wylobbowal-czystki.html

Z Ewą Siemaszko, badaczem zbrodni nacjonalistów ukraińskich na Kresach II Rzeczypospolitej, rozmawia Piotr Czartoryski-Sziler

„Zorganizowany i masowy wymiar Zbrodni Wołyńskiej nadał jej
charakter czystki etnicznej o znamionach ludobójstwa” – czytamy w
projekcie uchwały w sprawie uczczenia pamięci ofiar zbrodni wołyńskiej w
jej 70. rocznicę. Skąd ten strach przed nazwaniem zbrodni po imieniu?

– To jest strach przed tzw. popsuciem stosunków z Ukrainą, a więc ma
to wymiar polityczny, który narzuca odchodzenie od ściśle prawnych pojęć
i powoduje unikanie pełnej prawdy. To coś w rodzaju półprawdy, bo
pisząc o znamionach ludobójstwa, sugeruje się, że nie była to w pełnym
rozumieniu tego słowa zbrodnia ludobójstwa, tylko jakaś zbrodnia, w
której były elementy ludobójstwa. Trudno zgodzić się z takim jej
ujmowaniem, bowiem na Wołyniu Polacy mordowani byli tylko dlatego, że
byli Polakami. Motyw narodowościowy był właściwie podstawowym i jedynym
motywem dokonywania zbrodni i w świetle prawa międzynarodowego, a ściśle
– Konwencji w sprawie zapobiegania i karania zbrodni ludobójstwa z 1948
roku – te zbrodnie muszą być kwalifikowane jako ludobójstwo. Pion
śledczy Instytutu Pamięci Narodowej jednoznacznie określa zbrodnię
wołyńską jako ludobójstwo. Jak widać, dla celów politycznych pomija się
ustalenia prawne, zastępując je połowicznym sformułowaniem.

Czystka etniczna to nie to samo co ludobójstwo?

– Ależ oczywiście, że nie. Należy podkreślić, że czystka etniczna to
działania mające na celu wypędzenie różnymi sposobami ludności z
określonego terytorium, ale nie ma w nich zamiaru zniszczenia
biologicznego grupy etnicznej. Oczywiście mogą być jakieś zabójstwa,
które ułatwiają wypędzającym usuwanie ludności poprzez sianie strachu,
ale zabójstwa te nie są dokonywane wyłącznie z zamiarem zniszczenia w
części lub całości grupy narodowościowej. Na Wołyniu zaś mordowano, by
zniszczyć biologicznie Polaków żyjących wśród Ukraińców.

Poseł Robert Tyszkiewicz z PO tłumaczył, że użycie terminu
„ludobójstwo” zostanie przyjęte przez stronę ukraińską jako
„niesłychanie kontrowersyjne”.

– Uchwały Sejmu w sprawach historycznych powinny w pełni oddawać
prawdę historyczną, jak również powinny być zgodne z porządkiem prawnym.
Tutaj jest dysonans pomiędzy faktami historycznymi i ich oceną prawną a
sformułowaniem użytym przez Sejm. Jeśli chodzi o aspekt polityczny, to
uchwała sejmowa w sprawie 70. rocznicy ludobójstwa na Wołyniu może być
odbierana negatywnie głównie przez środowiska nacjonalistyczne ulokowane
na zachodniej Ukrainie, czyli na tych ziemiach, na których działała
OUN-UPA. Odwrotnie jest na wschodzie Ukrainy, gdzie jest więcej
odczuwanych związków z dawnym Związkiem Sowieckim oraz więcej sentymentu
dla rosyjskich wpływów. Stosunek do uchwały Sejmu i nasze działania w
tej sprawie dla wschodniej Ukrainy nie stanowią przeszkody w jednoczeniu
się z Europą. Jeżeli ekipa Janukowycza będzie temu przeciwna, to nie z
powodu potępienia UPA i uchwały, która nazwałaby rzeczy zgodnie z prawdą
historyczną oraz zgodnie ze standardami prawnymi, gdyż oni tam, na
Wschodzie, mają negatywny stosunek do OUN-UPA. Jednocześnie są
zainteresowani integracją z Europą, ale przeszkodą ku temu są bardzo
silne związki gospodarcze z Rosją.

Zapis o „czystkach etnicznych o znamionach ludobójstwa” koresponduje
z oczekiwaniami pewnych środowisk ukraińskich, które mówiąc o rzezi
wołyńskiej, konsekwentnie zastępują termin „ludobójstwo” eufemizmami
typu: „wydarzenia” czy „tragedia”?

– Oczywiście, że jest to pójście im na rękę, wręcz schlebianie im.
Trzeba dostrzegać w postawie części naszego parlamentu oddziaływanie
lobby ukraińskiego, które jest bardzo silne. Również w szeregach
Platformy Obywatelskiej są Ukraińcy pochodzący z rodzin
nacjonalistycznych, chociażby przewodniczący komisji mniejszości
narodowych Myron Sycz. Jego ojciec był członkiem UPA skazanym na karę
śmierci, którą zamieniono mu później na więzienie. To człowiek, który
nawet przyjmując fakt dokonywania zbrodni przez UPA, stara się
ograniczyć negatywny wydźwięk uchwały sejmowej i wszelkich innych aktów
związanych z 70. rocznicą rzezi wołyńskiej. Dzisiaj w radiowej Jedynce
wypowiadał się na ten temat i podkreślał, że mamy się zajmować wyłącznie
ofiarami, a nie OUN-UPA, a więc sprawcami. Tym środowiskom zależy na
tym, by jak najmniej eksponować zbrodniczą działalność UPA, bo to –
nawet z powodów rodzinnych – jest im nie na rękę. Poza tym podnoszony
był argument, że mocne określenia, które są przecież zgodne z prawdą,
spowodują na Ukrainie niezadowolenie, bo Ukraińcy honorują UPA, dlatego
że była to jedyna siła dążąca do niepodległości Ukrainy. To tragiczna
sytuacja z punktu widzenia moralności oraz wartościowania publicznego.
Nieważne jest, jaką ideologię wyznawała ta siła narodowo-wyzwoleńcza i
jakie zbrodnie popełniała, ważne jedynie, że dążyła do niepodległości, a
o reszcie – uważa się na zachodniej Ukrainie – można zapomnieć.

W projekcie uchwały zabrakło zapisu o ustanowieniu 11 lipca dniem upamiętniającym ofiary zbrodni wołyńskiej.

– Mam informację, że prawdopodobnie będzie to oddzielna uchwała,
jeśli tak by się stało, to oczywiście będzie bardzo dobrze. Ustanowienie
11 lipca jako dnia męczeństwa czy też dnia pamięci ofiar Wołynia – bo
różnie to przecież może być nazywane – byłoby słuszną decyzją. Fakt, iż
OUN-UPA kreowane jest na wzorzec niepodległościowy, jest czymś
nadzwyczaj szkodliwym dla Ukraińców i ich sąsiadów. Pomijanie
zbrodniczej działalności oraz ideologii tej formacji jest wielkim błędem
historycznym. Jeśli nie mają odpowiedniego wzorca, to nie powinni mimo
wszystko kreować na niego ludobójców. Lepszy już jest brak wzorca albo
jakieś wyolbrzymianie osób czy organizacji o niewielkim znaczeniu,
aniżeli lansowanie zbrodniczej organizacji. Tym bardziej że gdyby ona
rzeczywiście osiągnęła swój cel, to znaczy, gdyby stworzyła niepodległe
państwo – to byłoby to państwo totalitarne. Wystarczy przyjrzeć się
temu, co ta organizacja wyprawiała z samymi Ukraińcami, jak traktowała
nie tylko przeciwników, ale ludzi, którzy jej w jakikolwiek najmniejszy
sposób się narazili.

Dziękuję za rozmowę.

Piotr Czartoryski-Sziler

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

20. Apel do mediów w sprawie

Apel do mediów w sprawie haniebnej postawy znacznej części posłów Sejmu RP

Dyskusja Komisji Sejmowej w sprawie ustanowienia 11 lipca Dniem Pamięci Ofiar Ludobójstwa dokonanego przez OUN-UPA na Kresach Wschodnich II Rzeczypospolitej w latach 1939-1947 budzi niepokój i wstyd. Wielu posłów prezentuje nadmierną troskę o tzw. „wrażliwość Ukraińców” - tymczasem nie chodzi im o naród ukraiński, lecz o pogrobowców Bandery. Zdumiewający jest ton i brak uwzględnienia interesów i racji zarówno narodu polskiego jak i narodu ukraińskiego. Przypominam, że ofiarami zbrodni dokonanych przez faszystowskie formacje OUN-UPA byli obywatele polscy Kresów Wschodnich II Rzeczypospolitej, wśród których wymordowano zarówno niewinnych i bezbronnych Polaków jak i Ukraińców, a także Żydów, Rosjan, Czechów, Ormian i Romów. Tymczasem, w wypowiedziach niektórych parlamentarzystów dominuje banderofilstwo i antypolonizm. Operuje się ogólnikami i sloganami o pojednaniu i partnerstwie strategicznym z Ukrainą, a w istocie chodzi o pojednanie z „rzecznikami banderyzmu”, którzy nadal kultywują i rozwijają ideologię integralnego nacjonalizmu ukraińskiego.

Dla przybliżenia Czytelnikom ideologii OUN-UPA ukazuję program ich działalności.
Organizacja Ukraińskich Nacjonalistów (OUN) na swym I Kongresie w 1929 roku przyjęła za swoją ideologię faszystowską doktrynę Dmytra Doncowa. Według niej nacja ukraińska, jako gatunek w przyrodzie, pozostaje w permanentnych walkach o byt i przestrzeń z innymi nacjami, a siłami motorycznymi w nich są: przemoc, ekspansja, fanatyzm, rasizm, bezwzględność, nienawiść, amoralność. Na czele narodu ukraińskiego miał stanąć „wódz”, mający do swej dyspozycji „mniejszość inicjatywną” (analogię do „czarnych koszul” B. Mussoliniego i „brązowych koszul” A. Hitlera), która wobec mas narodu ukraińskiego, nazywanych „czernią”, „tłumem”, „bydłem”, miała stosować „twórczą przemoc”. Te przymioty OUN pozbawiały ją cech formacji narodowo-wyzwoleńczej narodu ukraińskiego. Dążenie OUN do powołania do życia jednonarodowego państwa nie oznaczało wyzwolenia narodu ukraińskiego, lecz panowanie nad nim.

Przyjęte przez ten założycielski Kongres OUN uchwały przewidywały utworzenie faszystowskiego państwa ukraińskiego o obszarze 1 200 000 km2, a metodą jego tworzenia miało być „usunięcie” (doprowadzenie do nieistnienia) nieukraińskiej ludności terytoriów uważanych przez OUN za ukraińskie terytoria etnograficzne.
W okresie międzywojennym OUN była członkiem międzynarodówki faszystowskiej o nazwie „Zjazd Zjednoczonych Nacjonal-socjalistycznych Organizacji” z siedzibą w Stuttgarcie, której patronował Josepf Göbbels.

OUN wzięła udział w agresji Niemiec hitlerowskich na Polskę, a więc była współuczestnikiem wywołania II wojny światowej. Do dyspozycji Niemiec OUN dała takie formacje zbrojne, jak: Legion Ukraińskich Nacjonalistów, bataliony „Nachtigall” i „Roland”, dywizję Waffen SS-Galizien, 31 batalion SD.

OUN frakcja Melnyka współdziałała z Niemcami hitlerowskimi przez cały okres wojny, natomiast OUN frakcja Bandery współpracowała z nimi o końca wojny z wyjątkiem okresu od maja do grudnia 1943 roku. Melynkowskie pułki policyjne dywizji Waffen SS-Galizien dokonując zagłady wsi Huta Pieniacka, dopuściły się zbrodni wojennych.
Formacje OUN dokonały zbrodni ludobójstwa, w szczególności na ludności polskiej, ukraińskiej i żydowskiej (znany pogrom ludności żydowskiej we Lwowie w pierwszych dniach lipca 1941 roku, „Dni Petlury” w obwodach: lwowskim, krzemienieckim, tarnopolskim i stanisławowskim). Melynkowski Kureń Bukowiński, przekształcony przez Niemców na policję ukraińską, od września 1941 r. odegrał główną rolę w rozstrzeliwaniu Żydów i innych mieszkańców Kijowa w Babim Jarze. Powstała z inicjatywy OUN ukraińska policja pomocnicza brała aktywny udział w eksterminacji ludności żydowskiej na okupywanym przez Niemcy terytorium. W lipcu 1941 r. pierwszy zastępca Stepana Bandery – Jarosław Stećko, jako „premier” powołanego przez OUN Bandery „rządu” napisał, że „jest za przeniesieniem na Ukrainę niemieckich metod eksterminacji Żydów”.

W latach 1943-1944, utworzone przez OUN Bandery – tzw. Ukraińska Powstańcza Armia, „Służba Bezpeky”, Polowa Żandarmeria, Oddziały Specjalnego Przeznaczenia – z motywów doktrynalnych, w sposób planowy i zorganizowany dokonały ludobójstwa na ludności polskiej, ofiarami którego padło co najmniej 150 tys. bezbronnych ludzi – od niemowląt do starców, a w latach 1941-1950 zabójstw masowych na cywilnej ludności ukraińskiej, powodując śmierć męczeńską około 80 tys. ludzi. Dowódca UPA Roman Szuchewycz (ps. Taras Czuprynka) krytykowany za zbyt dużą liczbę ofiar ukraińskich powiedział: Jeśli trzeba będzie zlikwidować nawet połowę Ukraińców, to ta druga połowa będzie czysta jak szklanka źródlanej wody.

W pierwszej połowie XX wieku Europa była świadkiem działalności trzech totalitaryzmów: hitlerowskiego, stalinowskiego i banderowsko-melynkowskiego. Najokrutniejsze z wszystkich było ludobójstwo dokonane przez ukraińskich szowinistów. Obozy hitlerowskie i stalinowskie część osób przeżyło, a kto się dostał w ręce OUN-UPA nie tylko nie miał szans na przeżycie, ale ginął w niewyobrażalnych męczarniach, gdyż stosowano wymyśle tortury, aby Ofiara cierpiała jak najdłużej. Szczególnie bestialskim był przymus – pod groźbą męczeńskiej śmierci – mordowania strony polskiej w rodzinach mieszanych (mąż Ukrainiec musiał własnoręcznie zamordować żonę Polkę i córkę, a syn dziedziczący po ojcu narodowość i wyznanie – własną matkę i siostrę). Z równym okrucieństwem wymordowano około dwustu duchownych katolickich. Zbrodni dokonywano nawet w trakcie odprawianej Mszy św., a w siedmiu kościołach w czasie przestępowania dzieci do Pierwszej Komunii św.

Niemcy potępiły hitleryzm, Rosjanie potępili stalinizm. Tylko władze Ukrainy nie potępiły ludobójstwa i zbrodni wojennych, dokonanych rękami OUN-UPA. Co gorsza, polscy politycy nie chcą tego ludobójstwa nazwać po imieniu.

Przedstawiciele polskiego Parlamentu, zdają się nie traktować poważnie tej zbrodni, mimo wyraźniej wykładni Prezesa Instytutu Pamięci Narodowej Łukasza Kamińskiego. Podczas pierwszego posiedzenia wspomnianej Komisji Sejmowej Prezes IPN podkreślał, że termin „ludobójstwo” ma wymiar prawny, który jest zawarty nie tylko w konwencji ONZ, ale też w polskim kodeksie karnym. Przypomniał, że Sejm już kilka lat temu określił rzeź Ormian mianem ludobójstwa, podobnie jak w przypadku wielkiego głodu na Ukrainie. – Śledztwa prowadzone przez prokuratorów IPN, a jest ich kilkadziesiąt, definiują tę zbrodnię jako zbrodnię ludobójstwa – wskazywał. W ocenie Kamińskiego, formuły pojednania, oparte na niepamięci i szukaniu kompromisowych form oceny, okazały się jałowe. Przypomniał, że debata o zbrodni wołyńskiej dotyczy również relacji polsko-rosyjskich, bo Moskwa podnosi, że inaczej w Polsce traktuje się zbrodnie sowieckie a inaczej ukraińskie (za „Nasz Dziennik”, 6 czerwca 2013 r.).

W związku z powyższym w imieniu środowisk kresowych, kombatanckich i patriotycznych zwracam się do przedstawicieli mediów z gorącym apelem o wspomożenie Kresowian w ich wysiłkach dążących do ukazania prawdy o tragedii Kresów i nazwanie zbrodni ludobójstwa i ich sprawców po imieniu, a także o godne uczczenie i upamiętnienie Ofiar tego bezprzykładnego bestialstwa.

Jan Niewiński
Przewodniczący Kresowego Ruchu Patriotycznego,
Wiceprzewodniczący Społecznego Komitetu Obchodów 70. rocznicy banderowskiego ludobójstwa

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

21. 11 lipca - Marsz Pamięci i

11 lipca - Marsz Pamięci i Koncert Pamięci
Szanowni Państwo !

Członek Ukraińskiego Legionu Samoobrony, nazistowskiej jednostki
kolaborantów ukraińskich (służyli w niej także członkowie UPA, "szlak
bojowy" jednego z nich został prześledzony przez historyków od służby
w UPA, przez ULS aż do udziału w tłumieniu powstania warszawskiego.

Jeden z tych łotrów, być może i jego błogosławił na trud mordowania
niewinnych ofiar któryś z hierarchów greko-katolickiech - Andrij
Szeptycki, Slipyj albo od niedawna nowy patron ulicy w Przemyślu
długiej na kilkadziesiąt metrów.

Media wpadły na trop tego kolaboranta i ta światowa informacja
medialna jest doskonałą ilustracją do przemyskiego haniebnego spisku
radnych, wprowadzających do przestrzeni publicznej miasta nazwisko
nazistowskiego kolaboranta. Na świecie takich ścigają, w Polsce chcą
honorować?

Ukraiński kolaborant Karkoć "Wowk" w opałach. Już się za niego biorą.

.http://www.startribune.com/local/211526631.html

http://www.huffingtonpost.com/2013/06/14/michael-karkoc-minnesota_n_3440...

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

22. Ewa Szakalicka 7 minut(y)

Korespondencja Wiesława Tokarczuka
Szanowni Państwo !
Proponuję Państwu zapoznanie się z tłumaczeniami dwóch bardzo różnych tekstów (w załączniku):

1) ukraińskiego historyka Oleksandra Zajcewa (Według relacji z
konferencji gdańskiej Zajcew wypowiadał się bardzo godnie. Był chyba
bardziej krytyczny wobec ideologii OUN niż Polacy. Jeden z polskich
profesorów powiedział nawet, że akcje terrorystyczne OUN to był "element
życia politycznego II RP".)
2) ukraińskiego propagandysty,
strojącego się w szaty historyka, Wołodymyra Wjatrowycza. Nie tłumaczę z
reguły propagandowych tekstów tego drugiego, tutaj jednak zrobiłem
wyjątek.
Powody, dla którego warto było to zrobić:
a) Gdy
pozwoli się łgarzowi na wystarczająco długą wypowiedź, istnieje
prawdopodobieństwo graniczące z pewnością, że zaplącze się we własne
kłamstwa, zgodnie z powiedzeniem o krótkich nogach. Ponadto w tym
tekście "stężenie" dokumentalnych faktów jest na tyle duże, że opłaciło
się, pomimo fałszywych interpretacji. Może ktoś to wykorzysta.
b)
Niedawno prof. Nałęcz udzielił "Rzeczpospolitej" wywiadu. "Potworna
strategia ukraińskiego nacjonalizmu na Wołyniu i innych terenach
Rzeczypospolitej zakładała przepędzenie polskich mieszkańców, a metodą
było brutalne mordowanie tych, którzy trwali na tej ziemi. Zbytnio nie
przeszkadzano ucieczkom i przenosinom. Chodziło o całkowite
wyczyszczenie etniczne terytorium, do którego Ukraińcy aspirowali i
uważali za jedną niepodzielną, niepodległą Ukrainę" â powiedział doradca
prezydenta.
Wiatrowycz świadomie czy nie - któż zgadnie zamysły
szalonego propagandysty, wszak możemy tylko się domyślać treści zadania,
które postawił mu Prowid (udowodnić, że OUN-UPA nie zaatakował więcej
niż kilkunastu wsi w dniach 11-12.07.1943) - wystąpił w roli polemisty
profesora Nałęcza. Po pierwsze w trakcie swojego wywodu zaprzeczył, że
UPA miała zamiar wyganiać Polaków. Mordowano Polaków jako tajnych
współpracowników okupantów, a nie za narodowość, czy za profanowanie
swoją obecnością świętej ukraińskiej ziemi. UPA apelowała do Polaków
jako do lojalnych obywateli Ukrainy:
„Środki, które zostały
zastosowane w stosunku do Polaków niektórych społeczności [chodzi o
wymordowanie całych wsi], były środkami zabezpieczenia ludności
ukraińskiej przed planowaną zdradą, i one nie będą rozszerzane na tych
obywateli-Polaków, którzy stoją na gruncie współpracy z nami [...].

Wzywamy lojalną polską ludność do nie ulegania wrogiej propagandzie i
nie opuszczania swoich domów, i do spokojnej pracy w swoich
gospodarstwach". (Ulotka „Do polskiej ludności" z 17 lipca 1943 r. GDA
SB Ukrainy. â F. 13. â Spr. 376. â T. 34. â Ark. 92.
UPA, udowadnia Wjatrowycz przecząc Nałęczowi, nie przepędzała Polaków, lecz zachęcała ich do pozostania i spokojnej pracy !

„Wyjaśniamy, że nie mamy zamiaru likwidować polskiej ludności, a to co
się stało â było działaniem koniecznym w obronie własnej. Nie zamierzamy
rozlewać krwi polskiej ludności cywilnej." (Olchowski I. A. Krwawy
Wołyń.)
Czy mamy do czynienia do zderzenia dwóch ignorantów, czy
dwóch kłamców, czy kłamcy z ignorantem - Państwo sami potraficie
odpowiedzieć sobie na to pytanie.
c) Ta konfrontacja
Nałęcz-Wjatrowycz wywołała u mnie następującą refleksję - gdyby jakimś
szczęśliwym zbiegiem przypadków Sprzymierzonym udało się na początku
1942 roku pokonać nazistowskie Niemcy i uniemożliwić między innymi
"ostateczne rozwiązanie kwestii żydowskiej" - to być może dzisiaj jakiś
niemiecko-neonazistowski Wjatrowycz zupełnie poważnie, w oparciu o
obwieszczenia i zarządzenia władz hitlerowskich adresowane do ludności
żydowskiej, dowodziłby, że nazistowskie kierownictwo nigdy nie miało
zamiaru dokonać eksterminacji Żydów!
Wspomniane plakaty i
obwieszczenia obiecywały bowiem "przesiedlenia" "na wschód" do "pracy",
która "czyni wolnym", uspokajały ludność po każdej selekcji i wywózce,
że to już ta ostatnia, i że reszta może spokojnie żyć i pracować...

Sięgnijmy po konkretne przykłady - w getcie w Tuczynie - w święto Jom
Kipur 1942 roku ukraińscy policjanci schwytali około 1500 Żydów, a
Niemcy ich rozstrzelali. Następnie Niemcy oświadczyli, że zaszła
pomyłka, że Żydzi z Tuczyna są potrzebni jako robotnicy, od teraz nie
będą zabijani, mogą spokojnie żyć i pracować. Tak oto ukraińscy
policjanci, wśród nich wielu członków OUN, niebawem rdzeń i kadra UPA,
uczyli się, jak stopniowo wybijać dzieci, kobiety, mężczyzn i starców,
których jest zbyt wielu, aby zrobić to od razu. (Archiwum ŻIH, sygnatura
301-397.)
Przykład z getta w Borysławiu. Tam było 6 akcji
likwidacyjnych, i po każdej z nich Żydzi byli oszukiwani, ze to już ta
ostatnia... Po pierwszej z nich, 5.07.1941 r., Niemcy nawet ogłosili
zakaz mordowania i rabowania Żydów pod karą śmierci. 6.08.1942 r. 5 000
Żydów Niemcy "przesiedlili" do "pracy". I tak kolejno jeszcze 4 akcje,
przed ostatnią Niemcy potrafili namówić gwarancją bezpieczeństwa do
powrotu z lasu 800 Żydów uciekinierów tam się ukrywających... Przyszli
członkowie UPA, w tym czasie w roli hitlerowskich sługusów w mundurach
policji, uczyli się pilnie od swoich nazistowskich mistrzów. (Archiwum
ŻIH, sygnatura 301-679.)
Podsumowując - jest pewien pożytek z
Wjatrowycza. Niechcący wskazał na analogiczne a nawet w niektórych
okolicznościach tożsame sposoby postępowanie nazistów z Żydami i
banderowców z Polakami i z Żydami. Najważniejszym elementem było
uspokojenie przeznaczonego do zagłady tłumu mężczyzn, kobiet i dzieci.
Dlatego kiedyś żydowskie dzieci były częstowane przed zagładą
cukierkami, co uspokajało bardzo matki. Potem ta sama technika
"cukierkowa" była stosowana przez UPA w Woli Ostrowieckiej i w
Ostrówkach. Okłamywanie ofiar było podstawą.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

23. To była zbrodnia o

To
była zbrodnia o charakterze ludobójczym, a nie tragedia – mówi o
rzeziach wołyńskich prezes IPN Łukasz Kamiński w wywiadzie dla
poniedziałkowej „Rzeczpospolitej”.

Szczegóły:

http://www.rp.pl/artykul/107684,1020161-Wolynskie-pomieszanie-pojec.html?p=3

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

24. za portalem polskiekresy.pl

Komisja „waży” prawdę o ludobójstwie
Posiedzenie
Komisji Kultury 12 czerwca obradującej nad uchwałą ku czci ofiar
banderowskiego ludobójstwa obfitowało w zaciętą dyskusję, a głosy
rozłożone były prawie równo.

Eksperci specjalizujący się w omawianej dziedzinie nie zostali na
obrady zaproszeni, choć przewodnicząca Komisji Kultury i Środków
Przekazu posłanka Iwona Śledzińska-Katarasińska paradoksalnie stale się
na takowych powoływała oraz akcentowała ich obecność. Zapytana,
dlaczego na sali ich nie ma, a zamiast są ludzie, którzy sprawą zajmują
się wyłącznie okazyjnie - z rozbrajającą szczerością odparła, że
zaproszono ekspertów, którzy są w stanie wyważyć racje historyczne i polityczne (!)
.
Nie było na sali choćby prof. Ryszarda Szawłowskiego, znanego w Europie
specjalisty od prawa międzynarodowego, który nie tylko omawianym
problemem się pasjonuje, ale jest znawcą terminu ludobójstwa w prawie
międzynarodowym czy losów jego twórcy Rafała Lemkina.
Zaproszony
został po prostu jego młodszy kolega po fachu, prof. Ireneusz Kamiński.
Nie było profesorów Bogusława Pazia, Bogumiła Grotta, Czesława Partacza
i wielu innych uczonych. Obradom towarzyszył za to Andrzej Kunert
sekretarz Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa, który wsławił się
ostatnio w środowiskach kresowych, delikatnie mówiąc bardzo
kontrowersyjną moralnie postawą, w kwestii pomnika pomordowanych przez
OUN-UPA. Otóż rozmawiając na organizowanym przez siebie spotkaniu w
kwestii wspomnianego upamiętnienia o które Kresowianie przez lata
walczyli postawił ich przed faktem dokonanym oczekując akceptacji swoich
niekorzystnych w tym względzie na rozlicznych płaszczyznach decyzji i
na to też usiłował naciskać. Pomnik ofiar ludobójstwa, który postanowił
nagle wbrew woli Kresowian ufundować reprezentant ROPWiM idzie w
przeciwną stronę - praktycznie względem wszystkich postulatów Kresowian
tj. miejsca, treści i formy. Miejsce ma być takie, że mało kto dowie się
o istnieniu pomnika, forma będzie mało atrakcyjna i nie zwracająca na
siebie uwagi, treść napisu pod nazwami miejscowości w których mordowano
nie była z środowiskami kresowymi konsultowana.

Jako ekspert
został też zaproszony historyk i dyrektor Biura Prezesa IPN dr Krzysztof
Persak, który nie para się tym problemem, lecz posiada po prostu pewien
ograniczony zasób wiedzy i nie jest w środowisku specjalistów w ogóle
znany. Sam IPN nie ma w Warszawie po odejściu prof. Grzegorza Motyki,
żadnego oficjalnego specjalisty w tej materii (!). W naukowym środowisku
powtarza się półgębkiem opinie, iż żaden polski uczony, który „siedział
w temacie” na tyle długo, że poznał nacjonalizm ukraiński oraz jego
dokonania nie zostanie przez instytut zatrudniony jako taki który opinii
w różnych kwestiach nie potrafi wyważać. Jak wspomniał dr Persak zamiar
ludobójczy istniał w przypadku Wołynia, natomiast w Galicji
Wschodniej mamy do czynienia z masowymi mordami i w tym przypadku zamiar
można rekonstruować poprzez analizę faktów, a nie poprzez zamiar
wyrażony w postaci jakiegoś rozkazu. Wydaje się zatem, że określenie
zbrodni o znamionach ludobójstwa oddaje tę zniuansowaną sytuację.
.
Dawid Irving, brytyjski historyk i negacjonista holocaustu, powoływał
się ciągle na brak rozkazu Hitlera w materii mordowania Żydów, toteż
kwestia rozkazu nie ma w ogóle decydującego znaczenia. Właśnie taki
argument wykorzystują nacjonaliści ukraińscy.

Krzysztof Kunert oraz Ireneusz Kamiński wyjątkowo cynicznie powoływali się, że termin
"ludobójstwo" określa konwencja ONZ z 9 grudnia 1948 r., której art. 2
definiuje ludobójstwo jako czyn "dokonany w zamiarze zniszczenia w
całości lub części grup narodowych, etnicznych, rasowych lub religijnych
.
Nie chcieli jednak udowadniać, że termin ten jest słuszny, ale wręcz
odwrotnie (sic!). Jest ponad miarę udowodnione, że nacjonaliści
ukraińscy ewidentnie mieli taki zamiar, napadając nawet na tę ludność
cywilną, która czekała na pociąg ekspatriacyjny na „Ziemie Odzyskane”.
Są też dokumenty mówiące, że przegonienie miejscowych Polaków nic nie
da, ponieważ zawsze mogą próbować wrócić „po swoje”. Zresztą
propagandowe ulotki, po których szybko następował atak i które nie
dawały szans na spakowanie większej ilości dobytku (o ile ktoś
zdecydował się natychmiast po przeczytaniu uciekać zostawiając dorobek
pokoleń) zostały najwyraźniej uznane przez dr Krzysztofa Persaka uznane
za fakt mający duże znaczenie (sic!). Na Wołyniu takich ulotek jak
wspomniał nie było w ogóle, choć i w odniesieniu do tego terytorium
pojawiają się wśród nacjonalistów ukraińskich tragikomiczne opinie, że
chodziło o wypchnięcie Polaków z „ukraińskiej” ziemi.

W obronie faktów stanęli posłowie reprezentujący różne partie polityczne, nie tylko opozycyjne, ale także koalicjanta PSL i co
znamienne poseł Platformy Obywatelskiej, Michał Jaros, który, ze
względów moralnych w płomiennym przemówieniu nie zgodził się z
przewodniczącym klubu swojej partii.


Dziwnie wyglądał głos
przewodniczącej Iwony Śledzińskiej- Katarasińskiej, która być może nie
do końca wiedziała, że dla Kresowian to co mówi może zabrzmieć szyderczo
: Celem nadrzędnym jest oddanie hołdu ofiarom tych wydarzeń na
Wołyniu, to jest coś czego te środowiska i jeszcze żyjące rodziny, jeśli
nawet nie bezpośredni uczestnicy, choć tacy też żyją – przez wiele
wiele lat nie mogły się doczekać. W samej treści takim przełomowym
momentem jest to, że nadaliśmy nazwę - nazwę własną – Zbrodni Wołyńskiej
.
Rodziny ofiar przez wiele lat czekały na to przeciwko czemu głosowała
pani przewodnicząca i to jest swoisty paradoks. Ponadto względem
ścisłości, jeśli jako obowiązujący zaczyna wdrażać się ustalony przez
panią Ewę Siemaszko termin Ludobójstwa Wołyńsko-Małopolskiego, w formie
wyważonej prawdy winien brzmieć Zbrodnia Wołyńsko-Małopolska. Nikt
jednak pani Siemaszko, specjalistki nawet przez IPN uznanej nie
zaprosił.

W podobnym tonie pani przewodnicząca mówiła dalej: Wyrażamy
szacunek dla tych rodzin i organizacji które przez cale dziesięciolecia
walczyły o prawdę o Wołyniu i myślę, że gdyby nie ich wytrwałość to być
może jeszcze dłużej dochodzilibyśmy do tej prawdy o Zbrodni Wołyńskiej,
ale także wiemy że są Ukraińcy którzy pomagają w dokumentowaniu ofiar
.
Rodziny potraktują brak Dnia Pamięci, jako brak szacunku i głosowanie
pani poseł oraz wielu jej partyjnych kolegów dowodzi, że tym ludziom
dożywającym swoich dni potrzebna jest po tylu latach dalsza wytrwałość, a
wypowiedzieć „tej prawdy” ze względu na nietrafnie pojęte racje
polityczne niektórzy posłowie nie chcą. Paradoksalnie biorąc pod uwagę
wiele środowisk ukraińskich posłowie chcący tonować treść boją się
urazić i zaszkodzić – tym - rosnącym w siłę środowiskom, które są
antypolskie i nawołują nawet do rewizji granic.

Głosy polemiki na Sali obrad

Dlaczego zniknął Dzień Pamięci Męczeństwa Kresowian i termin „ludobójstwo”, pytała jedna z posłanek. Przewodnicząca odpowiadała: Nie
chcę wyręczać naszych ekspertów…Kresy to ogromne terytorium, tak jak
powiedział pan profesor Kunert, połowa terytorium II Rzeczypospolitej i
tych kresów nie można ograniczyć do Wołynia i Wschodniej Galicji […]
Początek ta pożoga która ogarnęła Kresy, miała miejsce 17 września.

Dodała też, że posłowie myśleli o odrębnej uchwale która mogła objąć
całe Kresy II RP– czyli de facto takiej, która „utopi” banderowskie
ludobójstwo, w zbrodniach przez społeczeństwo przecież znanych i
pamiętanych: niemieckich i sowieckich. Stanie się tak pomimo, że było
ono naprawdę wyjątkowe w swoim - przebiegu, okrucieństwie oraz
współczesnym traktowaniu sprawców.

Nasza rola jest rolą
naświetlania stosunków polsko-ukraińskich takich a nie innych decyzji,
które oczywiście są decyzjami Państwa – Z punktu widzenia stosunków
polsko-ukraińskich byłoby z jednej strony postawienie w prawdzie tej
zbrodni, z drugiej strony, zmierzanie poprzez tą prawdę ku pojednaniu.

- mówiła. Pani poseł Katarsińska, nie zdaje sobie jednak sprawy, że
pojednanie nie nastąpi nigdy, jeśli sprawcy będą kultywowani przez te
same środowiska, które są zadowolone z efektów ich ludobójczych działań,
bo prawda o tym co zrobili i czym grozi ich zbrodnicza ideologia -
będzie dawkowana. Jest to wręcz zachęta do dalszego posługiwania się
metodami masowych brutalnych mordów, ponieważ parlamentarzyści narodu
mordowanego w razie czego są w stanie tę prawdę dawkować, by nie
zaszkodzić w procesie zaszczepiania u młodych ludzi z Ukrainy postaw
morderców osiągających cel bez względu na moralne koszta.

Duże wzburzenie spowodowało wystąpienie przedstawicielki MSZ pani minister Katarzyny Pełczyńskiej-Nałęcz: Dla
strony ukraińskiej połączenie daty apogeum Zbrodni Wołyńskiej z Dniem
Pamięci Męczeństwa Kresowian byłoby niezwykle trudne do przyjęcia nie
tylko ze względów na zakres geograficzny ale także na to, że męczeństwo
kresowian wynikało zarówno ze Zbrodni Wołyńskiej, jak i z szeregów
innych zbrodni dokonanych w tym obszarze - przez różnych aktorów, w tym
dwa totalitaryzmy. […] Dla strony ukraińskiej takie połączenie nie
mogłoby być niezrozumiałe i takie połączenie niekoniecznie musiałoby
zmierzać w kierunku pojednania […] wczorajsza dyskusja wzbudza w
ministerstwie najwyższe uznanie jeśli chodzi o konstruktywność […]
.
To były słowa pani minister, która jakby nie zważała na to, że
nieprzeszkadzanie w umacnianiu się środowisk nienawidzących Polaków i
mówiących o potrzebie rewizji granic na korzyść Ukrainy raczej
przeszkodzi pojednaniu niż go nie zakłóci. Środowiska te posługują się
głównie kultem „bohaterów” UPA i nie chcą by wspominać o tym, że ich
głównym zajęciem było mordowanie.

Poseł Kazimierz Ziobro z SP, komentując przedmówczynię powiedział Zacznę
od tego pani minister że nam chodzi o sprawę polską a nie sprawę
ukraińską – […] żeby co roku do tego tematu nie wracać ale by wszyscy
mogli oddać cześć ofiarom […]


Wicemarszałek Franciszek Stefaniuk, obalił argument związany z zasięgiem geograficznym zbrodni, a nazwą Dzień Pamięci Męczeństwa Kresowian:Skoro
zaistniał problem dotyczący Dnia Pamięci Męczeństwa Kresowian z
uzasadnieniem, że Kresy to bardzo, szerokie terytorium i można się z tym
zgodzić…Natomiast uważam że 11 lipca powinien być zaakcentowany
ponieważ to był dzień największego natężenia ludobójstwa na Wołyniu.
Jeśli mówimy że Kresy to szerokie pojęcie -11 lipca można określić innym
terminem np. „Dzień Pamięci Zbrodni Ludobójstwa OUN UPA” – czy Zbrodni
Wołyńskiej […] to jest potrzebne żeby pamiętać. […] Jeśli w materiale
ministerstwa mamy, że na samym Wołyniu bez Małopolski Wschodniej, z
ogólnej liczby 1150 wiejskich osad polskich w których znajdowało się 31
tysięcy zagród – oddziały ukraińskie zniszczyły 1048 osiedli i 26 tys
167 zagród… – […] Dziś gdy z młodym pokoleniem rozmawiam, oni nie wiedzą
o co chodzi […] We wszystkich kulturach jest tak, że ofiarom należy się
szacunek a zbrodniarzom potępienie […] Sejm nie obciąża narodu
ukraińskiego lecz wskazane formacje zbrojne – jeśli ktoś z
cywilizowanych obywateli państwa ukraińskiego utożsamia się z tymi
formacjami musi ponieść ten koszt moralny, bo kosztu materialnego już
nikt nie poniesie […]


Poseł Tadeusz Iwiński z SLD zaczął natomiast wypowiadać się tak jakby nie rozumiał specyfiki problemu. Według
mnie rzeczywiście kwestia ustalenia dnia, w sytuacji gdy nie mamy
formalnego dnia pamięci ofiar inwazji hitlerowskiej, czy tego co się
stało efektem paktu Ribentrop Mołotow – w moim przekonaniu tentekst
[bez słowa ludobójstwo i Dnia Męczeństwa] spełnia większość kryteriów i oczekiwań […].
Poseł Iwiński jak gdyby nie dostrzegał daty 1 września i 17 września,
które są ogólnie znane. Paradoksalnie jednak, nie bez racji zauważył, że
Pierwszy akapit [mówiący o zbrodniach banderowskich podczas rządów obu okupantów]stanowi jakiś motyw usprawiedliwienia tych zbrodni(ostatnie zdanie akapitu)[…]

Jeden z posłów: […]
Pytanie retoryczne do MSZ Czy Ministerstwo interweniuje na Ukrainie,
czy skutecznie interweniuje w sprawie wzniesienia tam kilkudziesięciu
pomników pamięci UPA, czyli właśnie tych oddziałów które dokonywały
zbrodni na Polakach i to na tych ziemiach, gdzie tamtejszym Ukraińcom
bardziej zależy na wejściu do Unii Europejskiej, niż na wschodnim a
jakoś na Ukrainie się tym nie przejmują, ani tym co czują Polacy, tym
kontekstem międzynarodowym, europejskim tylko dalej realizują swoje
koncepcje. MSZ powinno być bardziej nastawione w tym kierunku, niż co do
interweniowania w kwestii zapisów treści uchwały sejmu RP.


Przewodniczący Klubu PO Rafał Grupiński, zupełnie nie dostrzegł lub dostrzec nie chciał, że argument terytorialny dotyczący zasięgu terytorialnego został obalony:[…]
Musimy pamiętać, że za naszymi intencjami kryje się po pierwsze kwestia
wrażliwości nas samych na to co jest ważne w hierarchii wydarzeń jeśli
chodzi o męczeństwo Kresów i Kresowian i trzeba pamiętać, że śmierć
głównie Kresowian w łagrach i na Syberii i na Kołymie jest zbrodnią
wielokrotnie większą
[tu chyba prywatna ocena posła] niż Zbrodnia
Wołyńska i nie widzę powodu dla którego akurat ten dzień mielibyśmy
przypisywać w ten sposób […]. Obywatele żydowscy byli skupieni w
większości na terenach kresowych i stamtąd wywożeni do obozów śmierci.
Nie mamy dnia pamięci ofiar faszyzmu
(sic!), nie mamy dnia pamięci ofiar zbrodni sowieckich [Nieprawda, jest Dzień Pamięci Ofiar Zbrodni Katyńskiej], nie mamy tego rodzaju dni pamięci [Nieprawda, są inne choćby Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych] i trudno byłoby zrozumieć stronie ukraińskiej
[Dlaczego ciągle myślimy o wrażliwości strony ukraińskiej, a właściwie
wyłącznie apologetów morderców a nie o wrażliwości rodzin od 100 do 200
tys. ofiar!], że jeśli akurat chodzi o bezmiar … nie mamy dnia pamięci ofiar holocaustu
[Manipulacja? Jest obchodzony choćby dzień powstania w getcie, a sprawa
holocaustu na świecie jest ogólnie znaną – ludobójstwo OUN nie jest
dobrze znane w samym kraju ofiar.],a to blisko trzy miliony ofiar – trudno będzie stronie ukraińskiej przyjąć to,
[dlaczego znów interesuje nas strona ukraińska – rozumiana, a
konkretnie nacjonaliści, którym nadaje się rangę ukraińskiej strony?]
i to trzeba zrozumieć, że akurat tej zbrodni bez wątpienia za którą
ponosi odpowiedzialność Ukraina i jej polityka w czasach okupacji

[Sic! Podczas okupacji nie istniała Ukraina, jako państwo i nie mogła
prowadzić polityki, istniały natomiast zbrodnicze organizacje
pretendujące do utworzenia Ukrainy, rządzenia nią na wyłączność i
mordujące konkurentów, tak jak ofiary polskie]
staje się takim
dniem symbolicznym męczeństwa wszystkich Kresowian, bo jeśli mamy na
myśli męczeństwo Kresowian to mi staje w pamięci raczej całe męczeństwo
XIX wieczne w kajdanach na Syberię i nie wolno moim zdaniem zawężać
męczeństwa Kresowian do tej daty, bo zapominamy jak ogromne cierpienia
ponoszono tam przez 150 lat, a nie akurat w czasie rzezi wołyńskiej. […]
Nie możemy wpychać naszego sąsiada w objęcia tego państwa które było
głównym naszym zaborcą i rozbierało Polskę 17 września.
[Poseł
właśnie promując nieurażanie banderowców nieświadomie promuje wpychanie
zrozpaczonych niebanderowskich Ukraińców w ramiona wspominanego przez
siebie państwa] Tu mnożenie przymiotników nie służy na pewno tej
sprawie. Jeśli chcemy by podobne dramaty nie zdarzyły się w przyszłości
to nie popełniajmy tego rodzaju politycznego błędu. […]
[Sic!].
Wręcz odwrotnie, jeśli chcemy aby podobne ludobójstwa nie zdarzały się w
przyszłości, nie można przejmować się urażaniem ludzi, którzy promują
ich sprawców. Dalej poseł mówił o Stanisławie Srokowskim i mówił
pozytywnie o jego książce mówiąc o temacie Ukraińców ratujących Polaków.
Stanisław Srokowski będzie zszokowany i zrozpaczony, że ktoś mówiący
tak od rzeczy powoływał się na niego, gdy tylko ten tekst do pisarza
dotrze.

Poseł Tyszkiewicz chciał […] Aby było wspólne
stanowisko dla środowisk kresowych, które o prawdę o Wołyniu walczyły
przez kilkadziesiąt lat, aby było to wspólne stanowisko wysokiej izby.
[…]My przyjmujemy stanowisko instytucji politycznej i będzie traktowane
jako polityczne, a nie stanowisko historyczne czy jakiejkolwiek bądź
inne. […] Z jednej strony aby powiedzieć, prawdę, a drugiej [przyjmujemy
odpowiedzialność] za stosunki polsko ukraińskie – musimy te dwa cele
zważyć. […]Pytanie retoryczne dla kolegów: Czy użycie ostrych
sformułowań zwiększy nastroje nacjonalistyczne na Ukrainie czy
zmniejszy?
Użycie ostrych sformułowań z pewnością uderzy w
środowiska nacjonalistyczne, które sieją nienawiść do Polaków bez
przeszkód i po początkowym ich wzburzeniu te ostre sformułowania zaczną
przeszkadzać w zwiększaniu nastrojów nacjonalistycznych. Nastroje więc
na dłuższy dystans zostaną zmniejszone. Poseł oczekiwałby odwrotnej
odpowiedzi, opartej na swoim bardzo powierzchownym postrzeganiu
problemu.Jest akcja, jest reakcja. Taki strach przed reakcją odwetową wielokrotnie przynosił korzyści głowom państw totalitarnych, którzy nie mieli zahamowań.

Andrzej Kunert, sekretarz ROPWiM
miał wyjątkowo długie wystąpienie, które pochłonęło najwięcej czasu, a
było ono, jedną wielką obroną nieużywania słowa „ludobójstwo” i
ustanawiania Dnia Pamięci Ofiar Zbrodni. Mówił o działaniach ROPWiM. To
są działania na terenie obcych suwerennych państw i my musimy to brać
pod uwagę zarówno system prawny tam obowiązujący, jak i lojalnie
współdziałać z władzami miejscowymi, nie tylko dlatego, że szanujemy
fakt że są to osobne państwa, ale dlatego, że nam zależy, na utrzymaniu
chwiejnej równowagi […] co będzie w efekcie co będzie z reakcją
[…]Swoboda wyraziła zgodę na wybudowanie przez nas cmentarza wojennego
we Lwowie. Patrząc na martyrologię cierpienia polskie męczeństwo – mamy
tylko jedyny taki dzień – Dzień Pamięci Ofiar Zbrodni Katyńskiej, nie
mamy do tej pory dnia pamięci ofiar zbrodni obu agresorów okupantów
niemieckich i sowieckich […]
Oczywiście minister Kunert wie, że te
zbrodnie są doskonale znane i mamy różne daty takie jak 1, 17 września, 1
sierpnia, dzień katyński, a ludobójstwo jest faktem nieznanym
fałszowanym i jedynym, gdzie w takiej skali kultywuje się sprawców.
Jednak jego wystąpienie jest doskonałą ilustracją podejścia do sprawy
stawiania pomnika, który to postawiony w jego koncepcji będzie ideą
spaloną.

Aleksander Szycht: Chciałem się odnieść do
wszystkich uwag, przede wszystkim do pana posła Grupińskiego. Pan
marszałek Stefaniuk wyraźnie powiedział, że nazwę Dzień Pamięci
Męczeństwa Kresowian można zmienić. Natomiast pan poseł nadal podnosił
ten problem. Nie wiem jaki jest tego cel skorośmy już wyjaśnili, że
nazwa może być zmieniona. Można nieuchwalenie tego dnia usprawiedliwiać
setkami rozmaitych zbrodni z Polski i całego świata, tylko co to ma w
ogóle wspólnego z tym tematem - nic mam wrażenie. Natomiast chciałem tu
zadać pytanie [względem tego] co pan poseł wcześniej już mówił. My tak
bardzo przejmujemy się stosunkami z Ukrainą i pytanie jest takie: Czy
Ukraińcy, a w zasadzie nie Ukraińcy, tylko nacjonaliści ukraińscy
przejmują się stosunkami z Polską stawiając kilkadziesiąt upamiętnień
[morderców Polaków] w miastach i miasteczkach ukraińskich, zwłaszcza na
Zachodniej Ukrainie, czy przejmują się stosunkami z nami? Nie przejmują
się nimi w ogóle i są to upamiętnienia, nie takie jak państwo planują
[chodzi o ministra Kunerta] w podrzędnej dzielnicy [miałem na myśli
zwrot podrzędna część miasta], tylko w centrum. Mam w pamięci naszą
wspólną [z ministrem Kunertem] dyskusję kiedy rodziny ofiar postulowały
by ten pomnik był bardziej w centrum. Nie wchodzę tu oczywiście w tę
sprawę, jakie były nasze argumenty – tylko tam są pomniki w centrum,
tutaj tych pomników nie ma. Odnoszę wrażenie, że my się boimy jednego
słowa „ludobójstwo”. Tam jest postawionych kilkadziesiąt pomników, są
marsze nazistowskie i Swoboda która się zgodziła na te działania [ROPWiM
w kwestii zbudowania jednego z cmentarzy we Lwowie] jest ugrupowaniem
nazistowskim. Chciałem tutaj jednocześnie zadać takie pytanie
retoryczne, ponieważ cały czas mówimy tutaj by nie urażać Ukrainy. Czy
my chcemy tę prawdę za coś oddać, sprzedawać, czy my tego właśnie
chcemy? Sprzedać za coś, tj. za dobre stosunki? Te dobre stosunki to
jest po prostu mrzonka, ponieważ my swoim milczeniem i nienazywaniem
zbrodni po imieniu doprowadziliśmy do tego, że nacjonaliści ukraińscy
czują się kompletnie nieskrępowani. Oczywiście szanuję negocjacje ROPWiM
w różnych krajach. Rozumiem, że trzeba się liczyć z tamtejszymi
władzami, z tamtejszymi poglądami, z tamtejszym prawem, ale weźmy pod
uwagę, że my tutaj z tą uchwałą jesteśmy w końcu u siebie. Jeżeli MSZ
nie chce się wtrącać w te kilkadziesiąt pomników i nie było żadnych
interwencji, postawię tezę, że nie było, to dlaczego, mamy się
przejmować w jednej uchwale jednym słowem „ludobójstwo”. Czy my się tego
boimy, bo uważam, że nieużycie tego słowa to jest duży błąd o
znamionach braku odwagi [ironia odnosząca się do sformułowania w
uchwale] i tak bym to ujął w tym momencie. Nie będę wspominał o tym, że
nacjonaliści ukraińscy wydają tutaj książki, chwalące OUN-UPA, czyli
zbrodniarzy, że były organizowane marsze w Przemyślu z udziałem
weteranów tejże zbrodniczej organizacji, że jest projekt nazwania ulicy
imieniem człowieka, który był kapelanem SS Galizien. Są pogrzeby [tu już
mowa o terytoriach za miedzą], gdzie salwy honorowe oddają ludzie w
mundurach SSmanów galicyjskich z trupimi czaszkami. My to wszystko
ignorujemy. Pytanie czy dobrze, że to ignorujemy. Czy dobrze, że się nie
wtrącamy? Może byśmy na swoim terytorium zrobili chociaż jedną rzecz,
aby usatysfakcjonować rodziny ofiar. Nie róbmy nic wbrew woli rodzin
ofiar, ponieważ z boku wygląda to tak jakbyśmy chcieli uszczęśliwiać
rodziny ofiar na siłę. Rodziny ofiar postulują o słowo ludobójstwo, ten
Dzień Pamięci Męczeństwa, jakkolwiek by go zwać – jak go Państwo
nazwiecie to jest zupełnie inna sprawa. Wbrew rodzinom Kresowian
będziecie to Państwo robić, mówiąc jednocześnie „Dziękujemy” w tej
uchwale, za to że [rodziny ofiar] upamiętniają i wspominając, że nie
mogli o tym mówić, a jednocześnie nie nazywamy tego o co postulują.
Sformułowanie „czystka etniczna o znamionach ludobójczych”, już się
pojawiało w sejmie – to nie jest pierwszy raz. Uchwała taka była w 66
rocznicę. Sejm też wyraził się, wyraźnie - posłowie uchwalili, że ta
zbrodnia wymaga przywrócenia do pamięci narodu polskiego, tutaj też się
takie wyrażenie pojawiło. Jeśli to robimy to nie hamujmy tych spraw [tj.
rozchodzenia się prawdy]. Zastanówmy się dla kogo przygotowujemy tę
uchwałę, czy robimy to dla rodzin ofiar, czy ciągle się będziemy na to
oglądać, czy Ukraińców chcemy obrazić? Czy jesteśmy u siebie w kraju,
czy cały czas będziemy się oglądać oczywiście jednostronnie, bo oni się
na nas nie oglądają? Wobec tych licznych marszów nazistowskich, które są
organizowane na Ukrainie i wobec tego naszego zastanawiania się i tego
że się trzęsiemy czy się Ukraińcy obrażą, czy ich nie obciążymy… To mi
przypomina czasy premiera Chamberlaina i politykę karmienia krokodyla.
Weźmy to pod uwagę. Jeszcze jedna ostatnia kwestia – mam pytanie.
Dlaczego nie zostali zaproszeni specjaliści, którzy się tym problemem
zajmują. Są tu specjaliści, owszem, którzy zajmują się tą sprawą w
jakiejś części. Nie widzę tu jednak prof. Bogusława Pazia, prof.
Czesława Partacza, prof. Bogumiła Grotta, płk Zbigniewa Palskiego.
Mógłbym wymieniać tutaj dużo więcej. Nie ma specjalistów, którzy się na
co dzień tym problemem zajmowali, a są specjaliści, z całym szacunkiem
dla nich jeśli chodzi o ich osiągnięcia, natomiast nie są to tacy,
którzy by się wybitnie i wybiórczo w tym problemie specjalizowali. To
mnie dziwi. Dlaczego nie zostali zaproszeni? To jest moje pierwsze
pytanie i czy nami przejmowali się nacjonaliści ukraińscy stawiając
zbrodniarzom pomniki, nie przejmując się czy wejdą do Unii, do NATO, ci z
zachodu. Dziękuję bardzo.


Przewodnicząca Iwona Śledzińska-Katarasińska:
[…]To nie jest seminarium historyczne, tylko sejm podejmuje uchwałę i
zaprasza ekspertów, którzy są w stanie wyważyć racje historyczne i
polityczne.

Redaktor Ewa Szakalicka:Obywatele polscy
zabijali obywateli polskich. Jesteśmy w Polsce, tu żyją rodziny ofiar,
głosują, płacą podatki. […] Oni nie mogą być zakładnikami żadnych
stosunków polsko-ukraińskich – żadnych proszę państwa. Jeśli sprowadzimy
to do stosunków polsko-ukraińskich a nie będziemy rozpatrywać jako
rocznicę pewnej żałoby Polaków mieszkających obecnie w Polsce to będzie
zamiast upamiętnienia – upolitycznienie. […] Dzisiaj „Nacjonalizm”
Dmytro Doncowa
[ideolog zbrodniarzy, w którego książce zaczytywali się mordercy ludności polskiej] jest
lekturą obowiązkową na Ukrainie. Wyobraźmy sobie jak byłoby wychowywane
pokolenie w Niemczech, gdyby Mein Kampf stał się obowiązkową w ich
szkołach.
[…]

Poseł PO Michał Jaros: Szanowna Pani
przewodnicząca, Wysoka Komisjo, Pani minister. Jestem najmłodszym
przedstawicielem, nie tylko parlamentu, ale i na tej Sali i można też o
mnie powiedzieć, że jestem bardzo pro ukraiński. Chcę mówić o
przeszłości i teraźniejszości, o tym co ma być w relacjach
polsko-ukraińskich. Nigdy spokojnie nie usiądziemy do rozmowy, jak ma
wyglądać teraźniejszość i przyszłość, jeśli nie zamkniemy przeszłości, a
tego nie zrobiliśmy. Środowiska kresowe, ludzie którzy przeżyli tą
tragedię, ich dzieci, wnukowie do tej pory oczekują od nas przyjęcia
jasnego stanowiska w tej sprawie. Ja w tym stanowisku popieram swojego
koalicjanta, popieram pana marszałka Stefaniuka. Na samym początku
chciałem powiedzieć o tym, że cieszę się, że znalazł się w tej uchwale
przedostatni akapit, mówiący o tym, że wielu Ukraińców ratowało Polaków.
[…] Popieram pana posła Stefaniuka w tym aby ta uchwała, mówiła o Dniu
Pamięci ofiar, niekoniecznie męczeństwa Kresowian, bo były już argumenty
podważane, więc ja podważam z kolei ten argument. Nie musi być dzień
męczeństwa Kresowian lecz zbrodni OUN-UPA, nazywajmy sprawy po imieniu.
Mówmy o faktach, a nie wyłącznie co tutaj wielokrotnie padało „o
prawdzie”, nie o „prawdzie” – o faktach. To była zbrodnia OUN-UPA – to
trzeba powiedzieć. I najważniejsze - sejm oświadcza z całą mocą, że tą
zbrodnią nie obciąża narodu ukraińskiego, lecz wyłącznie wskazane
formacje polityczne i zbrojne – to było w uchwale PSLu. Apeluję, aby to
też przyjąć, dlatego, że to jest też odpowiedź na to co mówiła pani
minister, szkoda, że już jej nie ma, bo chciałem zadać pytanie:
jakich Ukraińców obrażamy wypowiadając słowo „ludobójstwo”? Przyjmując
to wyrażenie, nie obciążamy narodu ukraińskiego, lecz mówimy wyłącznie o
tych osobach, które w tym ludobójstwie uczestniczyły, tylko te osoby,
które dzisiaj stawiają pomniki ludobójcom na Ukrainie i to jest ważne.
Mogę się zapytać retorycznie pani minister wszystkich osób na tej Sali –
kogo obrażamy w ten sposób, że przyjmujemy taką uchwałę? Czy oni
przejmują się tym, że stawiają pomniki LUDOBÓJCOM (!) – czczą ich
pamięć!? I próbują to czynić na terenie Polski mówię tu oczywiście o
kapelanie SS Galizien.
Są naciski ze strony organizacji, by jedną z
ulic w Przemyślu nazwać imieniem Kapelana SS Galizien Kocyłowskiego.
Swój głos zabieram między innymi dlatego, że reprezentuje i jestem
przewodniczącym Zespołu Parlamentarnego ds. Kresów, Kresowian i
Dziedzictwa Ziem Wschodnich Dawnej Rzeczypospolitej, a jestem również
posłem Platformy Obywatelskiej i mam odmienne zdanie od moich kolegów.
Popieram uchwałę Polskiego Stronnictwa Ludowego. Popieram pana marszałka
Stefaniuka w tej kwestii. Dziękuję bardzo
.

Andrzej Łukawski,
Kresowy Serwis Informacyjny: O tym, że na pochodach pojawiają się
napisy z przeszłości „Lachiw wyryżem, Żydiw wydusim, a Ukrajinu twority
musim”.

Tekst napisał, fragmenty nagrania spisał i komentarzem opatrzył:

Aleksander Szycht

http://www.polskiekresy.pl/index.html?act=nowoscifulldb&id=222

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

25. Strefa Edukacyjna IPN


Najnowszy numer miesięcznika Pamięć.pl wkrótce trafi do sprzedaży!

Andrzej Brzozowski redaktor naczelny o tym co znajdziecie w nowym numerze:


Mija właśnie siedemdziesiąt lat od największej tragedii w historii
relacji polsko-ukraińskich: mordów na Polakach dokonanych przez
ukraińskich nacjonalistów na Wołyniu, w Małopolsce Wschodniej i niemal
wszędzie tam, gdzie przedstawiciele obu narodowości mieszkali obok
siebie.

W ludobójstwie często
bowiem uczestniczyli miejscowi Ukraińcy – zainspirowani, nakłonieni
przez członków OUN–UPA, mordowali własnych sąsiadów, często niedawnych
przyjaciół, zdarzało się, że wręcz członków rodzin... Tylko dlatego, że
byli Polakami. Nic nie usprawiedliwia zbrodni – nawet wzniosła idea
walki o własne, niepodległe państwo nie może być uzasadnieniem dla
brutalnych czystek etnicznych. Nie może być też dla nich wytłumaczeniem
sytuacja mniejszości ukraińskiej w II Rzeczypospolitej i niesprawiedliwe
niekiedy postępowanie polskich władz wobec Ukraińców.

Po
pierwszej wielkiej fali czystek, której kulminacją był lipiec 1943 roku,
Polacy zaczęli organizować samoobronę. Do walki z UPA stanęła też 27.
Wołyńska Dywizja Piechoty AK. Nastąpiła także seria akcji odwetowych,
których ofiarami padali również cywile, niekiedy Ukraińcy, którzy nie
uczestniczyli w masakrach dokonywanych przez nacjonalistów i ich
sympatyków. Nie można jednak porównywać skali ofiar, nie można też
stawiać znaku równości pomiędzy działalnością UPA i AK. Nie była to
wojna polsko-ukraińska, jak chcą niektórzy dzisiejsi Ukraińcy, lecz
kontrakcja polskiego podziemia, rozpoczęta w obronie przed czystkami.


Wszystkie te kwestie poruszamy w numerze czerwcowym. W wywiadzie z Ewą
Siemaszko rozmawiamy m.in. o przyczynach rzezi wołyńskiej i roli OUN i
UPA. Poruszamy także sprawy pamięci o wydarzeniach sprzed
siedemdziesięciu lat. O asymetrii pamięci o Zbrodni Wołyńskiej u
żyjących dziś Polaków i Ukraińców pisze ukraiński historyk, Andrij
Portnow. Temat ten podejmuje także prezes IPN Łukasz Kamiński, który
m.in. podnosi kwestię wpływu bieżącej polityki na zagadnienia wspólnej
historii. Przebieg tragicznych wydarzeń na Wołyniu opisuje Damian
Markowski. Wiesław Romanowski zaś kreśli szkic do portretu Stepana
Bandery – szefa OUN, dla wielu Ukraińców narodowego bohatera i
przywódcy, a dla Polaków – zwykłego terrorysty i ideologa Zbrodni
Wołyńskiej. Do numeru dołączyliśmy płytę CD z relacjami świadków
wołyńskiego ludobójstwa.

Wspominamy także – w stulecie urodzin –
mecenasa Władysława Siła-Nowickiego, więźnia stalinowskiego, adwokata
opozycjonistów w PRL, doradcę Solidarności, obrońcę zasad
sprawiedliwości i demokracji.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

26. Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl Olsztyn , 17 czerwca 2013 r.

11-041 Olsztyn

ul. Rzędziana 32

Prezydent RP

Bronisław Komorowski

Wniosek o udzielenie informacji publicznej

Działając w imieniu Stowarzyszenia Blogmedia24.pl z siedzibą w Olsztynie, na podstawie art. 2 ust. 1 ustawy o dostępie do informacji publicznej z dnia 6 września 2001 r. (Dz. U. Nr 112, poz. 1198) zwracam się z prośbą o udostępnienie informacji publicznej w związku z pismem znak BPU 606-64-2013 z Kancelarii Prezydenta RP, które otrzymaliśmy w odpowiedzi na nasze pismo z dnia 28.05.2013 r.

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl wystąpiło do Pana Prezydenta po raz czwarty w sprawie obchodów rocznicy 11 lipca - kiedy obchodzimy rocznicę apogeum ludobójstwa dokonanego przez Organizację Ukraińskich Nacjonalistów - Ukraińską Powstańczą Armię na ludności polskiej Kresów Południowo-Wschodnich.
Wnosiliśmy o podjęcie przez Pana Prezydenta inicjatywy ustawodawczej i wniesienie do sejmu własnego, prezydenckiego projektu uchwały o ustanowieniu 11 lipca Dniem Pamięci Męczeństwa Kresowian.

Dzisiaj już wiemy, że sejmowa Komisja Kultury i Środków Przekazu większością głosów usunęła z projektu uchwały słowa o ustanowieniu 11 lipca dniem pamięci ofiar zbrodni wołyńskiej. Podczas posiedzenia sejmowej Komisji Kultury i Środków Przekazu posłowie Prawa i Sprawiedliwości zgłosili wnioski mniejszości – wpisanie do tekstu uchwały o uczczeniu 70. rocznicy zbrodni wołyńskiej słowa "ludobójstwo" oraz ustanowienia 11 lipca Dniem Pamięci Ofiar Zbrodni Wołyńskiej – Męczeństwa Kresowian. Oznacza to, że trzeba będzie głosować poprawki na sali sejmowej.

W związku z powyższym zwracamy się do Pana Prezydenta ponownie o podjęcie inicjatywy ustawodawczej o wniesienie do sejmu własnego, prezydenckiego projektu uchwały o ustanowieniu 11 lipca Dniem Pamięci Męczeństwa Kresowian. Podjęcie takiej inicjatywy pozwoli Polakom uniknąć hańbiącej dyskusji i przepychanki w sejmie podczas głosowania. Przedstawiciele polskiego Parlamentu, zdają się nie traktować poważnie tej zbrodni, mimo wyraźniej wykładni Prezesa Instytutu Pamięci Narodowej Łukasza Kamińskiego. Podczas pierwszego posiedzenia Komisji Sejmowej Prezes IPN podkreślał, że termin „ludobójstwo” ma wymiar prawny, który jest zawarty nie tylko w konwencji ONZ, ale też w polskim kodeksie karnym.

Jan Niewiński, komendanta Placówki Armii Krajowej i jedyny żyjący komendant Samoobrony wsi Rybcza, powiat Krzemieniecki na Wołyniu wystosował pismo, zamieszczone w mediach. Apel ten dotyczy haniebnej postawy znacznej części posłów Sejmu RP w sprawie ustanowienia 11 lipca Dniem Pamięci Ofiar Ludobójstwa dokonanego przez OUN-UPA na Kresach Wschodnich II Rzeczypospolitej w latach 1939-1947.

Apel opublikowany na stronie Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy: http://ksd.media.pl/aktualnosci/1218-apel-do-mediow-w-spawie-haniebnej-p...

To była zbrodnia o charakterze ludobójczym, a nie tragedia – mówi o
rzeziach wołyńskich prezes IPN Łukasz Kamiński w wywiadzie dla „Rzeczpospolitej”.
Czy w 70. rocznicę zbrodni wołyńskiej, która budzi emocje zarówno po polskiej, jak i po ukraińskiej stronie, historia przegra z polityką?

Dr Łukasz Kamiński, prezes IPN: Tego jeszcze nie wiemy, ale są symptomy, że tak może się zdarzyć. Dyskusja odnosząca się do historii, kwestia pamięci o zbrodni wołyńskiej zaczyna być ofiarą bieżącej polityki.

A co musiałoby się znaleźć się w treści uchwały, którą zaakceptuje Sejm, by można było powiedzieć, że historia zatriumfowała?

Uchwała powinna określać, kto był sprawcą, a kto ofiarą zbrodni wołyńskiej. Powinno się w niej także znaleźć odniesienie do „sprawiedliwych", czyli tych Ukraińców, którzy ryzykując własne życie, ratowali swoich polskich sąsiadów. Należy też pamiętać o ludziach, którzy walczyli w Polsce o zachowanie pamięci o tej zbrodni, co też wcale nie było proste. Ważna jest też warstwa językowa uchwały – nie można stosować eufemizmów, czyli np. mówić o „tragedii" a nie zbrodni. Powinno się też w uchwale znaleźć odniesienie do jej ludobójczego charakteru. Słowo to może przyjąć różne formy np. w projekcie uchwały Senatu mówi się o czystce etnicznej wypełniającej znamiona ludobójstwa.

http://www.rp.pl/artykul/107684,1020161-Wolynskie-pomieszanie-pojec.html...

W piśmie znak BPU 0606-64-2013 z Kancelarii Prezydenta RP, które otrzymaliśmy w odpowiedzi na nasze pismo z dnia 28.05.2013 r. Dyrektor Biura Prawa i Ustroju zachęca nas do sprawdzania uroczystości w ramach obchodów 70. rocznicy ludobójstwa na Wołyniu na stronie Prezydenta.
Sprawdzamy codziennie. Poza tą jedną konferencją w czerwcu objętą patronatem nie ma nadal żadnej wzmianki o udziale Prezydenta RP w uczczeniu tej tragicznej dla historii Polski rocznicy.

W związku z powyższym zwracamy się o udzielenie informacji publicznej, czy Pan Prezydent , pomny złożonej przysięgi : " będę strzegł niezłomnie godności Narodu, niepodległości i bezpieczeństwa Państwa, a dobro Ojczyzny oraz pomyślność obywateli będą dla mnie zawsze najwyższym nakazem" odda cześć tym, co "o pamięć wołają z grobów, których nie ma"?

W związku z powyższym zwracamy się o udzielenie informacji, czy Pan Prezydent przychyli się do naszego czwartego już apelu i podejmie wnioskowaną inicjatywę ustawodawczą , oraz czy obejmie patronatem obchody 70. rocznicy rzezi wołyńskiej przygotowane przez Społeczny Komitet Organizacyjny Obchodów Rocznicy 11 Lipca.

Z poważaniem

Prezes Zarządu

Elżbieta Szmidt

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

27. From: Stanowisko informacyjne

From: Stanowisko informacyjne w BLO
To: "kontakt@blogmedia24.pl"
Cc:
Date: Mon, 17 Jun 2013 16:28:03 +0200
Subject: Przeczytano: IV List do Prezydenta RP w sprawie ustanowienia 11 lipca Dniem Pamięci Męczeństwa Kresowian

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

28. powiększ Romuald

Kresowa księga sprawiedliwych 1939-1945. O Ukraińcach ratujących Polaków poddanych eksterminacji przez OUN i UPA
powiększ


Kresowa księga sprawiedliwych 1939-1945. O Ukraińcach ratujących Polaków poddanych eksterminacji przez OUN i UPA

Wydawnictwo: Instytut Pamięci Narodowej, IPN
Rok wydania:
Ilość stron: 223 s.
Oprawa: miękka
Wymiar: 165x240 mm
ISBN: 9788360464618




Zobacz książki autora:
Romuald Niedzielko
Zobacz książki wydawcy:
Wydawnictwo Instytut Pamięci Narodowej, IPN

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

29. załgany Zalewski

niech przekona swoich kolegów partyjnych do właściwego głosowania.

"Czy można dzisiaj aspirować do Unii nie odnosząc się zdecydowanie do wołyńskiego ludobójstwa? Europejski dobrobyt, stabilizacja i poszanowanie demokracji, których pragną Ukraińcy, to nie tylko zestaw technicznych standardów, lecz przede wszystkim wartości, które rządzą naszymi relacjami. Na integralny radykalny nacjonalizm nie ma w nich miejsca.

Wiele zależy od prezydenta Komorowskiego, który będzie uczestniczył w uroczystościach upamiętniających ofiary. Jego zakorzenione w tradycji pojmowanie tożsamości narodowej, zrozumienie dla wagi europejskiej integracji Ukrainy oraz działania na rzecz pojednania polsko-ukraińskiego budują nadzieje na bezkompromisowe wobec historii, choć zarazem pełne przyjaźni wobec Ukraińców, zdefiniowanie naszego stanowiska. Powinno ono zamknąć dyskusje wewnątrz Polski i otworzyć nas na długotrwały proces społecznego pojednania.

Autor jest europosłem PO, współprzewodniczącym Polsko-Ukraińskiego Forum Partnerstwa

http://www.rp.pl/artykul/1020128.html?p=3

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

30. Apel o uczczenie 70. rocznicy

Apel o uczczenie 70. rocznicy Zbrodni Wołyńskiej

Organizacje kresowe apelują do posłów o przyjęcie poprawek PiS ws. uchwały o uczczeniu 70. rocznicy Zbrodni Wołyńskiej.

Wnioski dotyczą wpisania do tekstu uchwały słowa „ludobójstwo” oraz
ustanowienia 11 lipca Dniem Pamięci Ofiar Zbrodni Wołyńskiej –
Męczeństwa Kresowian. Sejm ma zająć się uchwałą na posiedzeniu, które
rozpocznie się jutro.

Ewa Szakalicka, rzecznik Federacji Organizacji Kresowych mówi, że te
dwie sprawy o które apelują są bardzo ważne dla rodzin i świadków
zbrodni.

 – Apel dotyczy przyjęcia w projekcie uchwały słowa „ludobójstwo”
jako określenie zbrodni na Wołyniu i w Małopolsce wschodniej. Dotyczy to
również wpisania w tekst uchwały 11 lipca jako Dzień Pamięci Ofiar
Zbrodni Wołyńskiej – Męczeństwa Kresowian. Te dwie sprawy są bardzo
istotne dla środowiska organizacji Kresowych oraz dla środowiska rodzin
ofiar. Niestety te dwie sprawy zostały głosami PO przegłosowane;
usunięte z projektu uchwały. Stąd nasz apel do niezdecydowanych posłów z
Platformy
– powiedziała Ewa Szakalicka.

W 70. rocznicę “wołyńskiej krwawej niedzieli” ani ofiary ludobójstwa,
ani żyjący świadkowie zbrodni i ich rodziny nie powinny i nie mogą stać
się zakładnikiem stosunków polsko-ukraińskich – czytamy w przesłanym
apelu Społecznego Komitetu Organizacyjnego Obchodów Rocznicy 11 lipca.

A właśnie obawą o pogorszenie relacji Ukraina-Polska posłowie PO
argumentowali nieprzyjmowanie ostrej wersji uchwały, która zawiera słowo
„ludobójstwo”.

Trzeba pamiętać o jednej rzeczy, że prezydent Juszczenko podejmował
uchwałę o nadaniu praw kombatanckich o uznaniu UPA za formację, która
walczyła o niepodległość Ukrainy, przyjmował także uchwałę o nadaniu
miana bohatera Ukrainy odpowiedzialnym za ludobójstwo na Polakach.  Czy
myślał wtedy o relacjach z Polską? Czy myślał o tym jak to wpłynie na
relacje z Polską? Czy myślał w ogóle o Polakach? Nie myślał
– zaznaczyła Ewa Szakalicka.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

31. ciekawostka....

Będzie wspólne orędzie o rzezi wołyńskiej.

Ogłoszenie wspólnej deklaracji Kościoła Katolickiego w Polsce i Ukraińskiego Kościoła Greckokatolickiego z okazji 70. rocznicy zbrodni wołyńskiej - będzie towarzyszyć wizycie w Polsce abp Światosława Szewczuka, która rozpoczyna się 26 czerwca. Celem wizyty metropolity kijowsko-halickiego są też obchody 1025. rocznicy Chrztu Rusi Kijowskiej.

Jednym z kluczowych elementów wizyty zwierzchnika Ukraińskiego Kościoła Greckokatolickiego będzie panichida za pomordowanych na Wołyniu w 1943 r., która zostanie odprawiona w cerkwi bazylianów Zaśnięcia Matki Bożej w Warszawie. Uczestniczyć w niej będzie wraz z abp. Szewczukiem, trzech metropolitów greckokatolickich z Ukrainy, abp Jan Martyniak, abp Józef Michalik, prymas Józef Kowalczyk i kard. Kazimierz Nycz, abp Mieczysław Mokrzycki, łaciński metropolita lwowski oraz Prezydent RP Bronisław Komorowski. Odbędzie się ona w warszawskim kościele bazylianów 27 czerwca o godz. 17.

Następnie w Pałacu Belwederskim spotka się z Głową państwa polskiego.

Nazajutrz 28 czerwca w siedzibie Konferencji Episkopatu Polski w Warszawie zostanie ogłoszona wspólna deklaracja w przededniu obchodów 70-rocznicy zbrodni na Wołyniu, sygnowana przez abp. Światosława Szewczuka w imieniu Ukraińskiego Kościoła Greckokatolickiego i abp. Józefa Michalika w imieniu Kościoła katolickiego w Polsce. Dokument ten wpisywać się będzie w dzieło pojednania polsko-ukraińskiego, prowadzone od 25 lat przez Kościół katolicki w Polsce i Ukraiński Kościół Greckokatolicki.

W siedzibie KEP abp Szewczuk spotka się również z zespołem Konferencji Episkopatu Polski ds. kontaktów z przedstawicielami Kościoła greckokatolickiego na Ukrainie. W południe przewidziano modlitwę w kaplicy sekretariatu i konferencję prasową. Tego dnia po południu abp Szewczuk spotka się również z kard. Kazimierzem Nyczem, metropolitą warszawskim, Ewą Kopacz, marszałkiem Sejmu oraz Bogdanem Borusewiczem, marszałkiem senatu.

Abp Szewczuk przybędzie do Polski 26 czerwca w godzinach popołudniowych i spotka się najpierw w Przemyślu z abp Janem Martyniakiem greckokatolickim metropolitą przemysko-warszawskim Janem Martyniakiem.

27 czerwca o godz. 11 w Lublinie spotka się z abp. Stanisławem Budzikiem, po czym złoży wieniec i modlić się będzie przed pomnikiem Walk i Męczeństwa na Majdanku. Zapali znicz przy obelisku ze słowami bł. Emiliana Kowcza, patrona duchowieństwa greckokatolickiego. Przybędzie również do archikatedry lubelskiej, gdzie modlić się będzie m. in. przy grobie abp. Józefa Życińskiego. Następnie uda się do stolicy.

Warszawę abp Szewczuk opuści 28 czerwca po południu. W ostatnim dniu wizyty 29 czerwca br. zwierzchnik UKGK spędzi w Górowie Iławeckim, gdzie rano spotka się z duchowieństwem i radami parafialnymi archidiecezji przemysko-warszawskiej. Po spotkaniu odprawi pontyfikalną Liturgię z okazji 1025-lecia Chrztu Rusi Kijowskiej z udziałem zaproszonych gości, w tym Nuncjusza Apostolskiego w Polsce abp. Celestino Migliore. Transmisję z uroczystości przeprowadzi TVP 1.

Podczas wizyty w Polsce Zwierzchnikowi Ukraińskiego Kościoła Greckokatolickiego towarzyszyć będą trzej metropolici greckokatoliccy z Ukrainy: abp Ihor Woźniak, metropolita lwowski, abp Wołodymyr Wijtyszyn, metropolita iwano-frankowski, abp Wasyl Semeniuk, metropolita tarnopolsko-zborowski jak również abp Jan Martyniak, metropolita przemysko-warszawski.

Arcybiskup Swiatosław Szewczuk urodził się 5 maja 1970 w Stryju na ziemi lwowskiej w rodzinie bardzo zaangażowanej w życie religijne w czasach, gdy Kościół greckokatolicki w ówczesnym Związku Sowieckim był zdelegalizowany, a jego wyznawców usiłowano siłą włączyć do Kościoła prawosławnego. Po ukończeniu szkoły średniej przyszły biskup uczęszczał do szkoły pielęgniarskiej w Borysławiu, kształcąc się jednocześnie w latach 1983-89 w podziemnym seminarium duchownym.

Gdy na początku lat dziewięćdziesiątych grekokatolicy odzyskali możność normalnego wyznawania swej wiary, w 1991 władze UKGK wysłały go na studia filozoficzne na Uniwersytecie Salezjańskim w Buenos Aires. Po powrocie do kraju w 1994 studiował teologię w greckokatolickim seminarium duchownym we Lwowie. Wtedy też 21 maja 1994 przyjął święcenia diakonatu z rąk konsekrowanego kilka lat wcześniej w podziemiu biskupa Filemona Kurczaby (1913-95), a 26 czerwca tegoż roku wyświęcił go na kapłana kard. Myrosław Iwan Lubacziwśkyj.

Wkrótce potem wyjechał na dalsze studia w zakresie antropologii teologicznej oraz podstaw teologii moralnej w tradycji bizantyńskiej na Papieskim Uniwersytecie św. Tomasza z Akwinu w Rzymie, które ukończył z wyróżnieniem w 1999 r., uzyskując doktorat z teologii. Następnie wrócił do kraju i do 2009 był kolejno prefektem, wicerektorem i rektorem (od czerwca 2007) Lwowskiego Seminarium Duchownego pw. Świętego Ducha. Równocześnie w latach 2002-05 był osobistym sekretarzem kard. Lubomyra Huzara.

14 stycznia 2009 r. Benedykt XVI mianował ks. prof. Szewczuka biskupem pomocniczym greckokatolickiej eparchii Opieki Matki Bożej w Buenos Aires. Sakry udzielił mu 7 kwietnia tegoż roku we lwowskiej archikatedrze św. Jerzego (Jura) miejscowy arcybiskup Ihor Woźniak, a jednym ze współkonsekratorów był biskup eparchii w stolicy Argentyny – Mychajił (Miguel) Mykycej. Gdy 10 kwietnia 2010 ten 75-letni wówczas władyka ustąpił z urzędu, papież mianował jego następcą, ale z tytułem administratora apostolskiego Na tym stanowisku zastał bp. Szewczuka obecny wybór na najwyższy urząd w Ukraińskim Kościele Greckokatolickim.

Oprócz ojczystego, ukraińskiego, abp Swiatosław zna bardzo dobrze również języki: angielski, hiszpański, włoski, polski i grecki oraz swobodnie czyta teksty łacińskie.

Ukraiński Kościół Greckokatolicki to największy liczebnie wschodni Kościół katolicki, a liczbę jego wiernych ocenia się na ponad 5 milionów. Mieszkają oni zarówno w samej Ukrainie, jak i poza jej granicami, m.in. w Polsce, Europie Zachodniej, Kanadzie, Stanach Zjednoczonych, Argentynie, Brazylii, Australii i w szeregu innych krajach. Kościół ma status arcybiskupstwa większego kijowsko-halickiego z siedzibą jego zwierzchnika w Kijowie a w jego skład wchodzą 4 metropolie (jedna z nich obejmuje Polskę), 1 archieparchia (archidiecezja - lwowska), 18 eparchii (diecezji; w tym jedna w Polsce), 3 egzarchaty apostolskie i 2 egzarchaty arcybiskupie. Zgodnie z ustawodawstwem wschodnich Kościołów katolickich cały episkopat UKGK tworzy Synod tego Kościoła, któremu przewodniczy arcybiskup większy kijowsko-halicki. Obecnie liczy on prawie 40 członków (w tym dwóch w Polsce).

http://gosc.pl/doc/1601228.Polske-odwiedzi-zwierzchnik-ukrainskich-unitow

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

32. Arcybiskup Mokrzycki:

Arcybiskup Mokrzycki: Zbrodnia na Wołyniu wymaga prawdy

'Pamięć o ofiarach zbrodni wołyńskiej, dokonanej 70 lat temu na Polakach przez ukraińskich nacjonalistów, wymaga mówienia prawdy, a nie jej ukrywania "

Ani ksiądz biskup Stanisław Szyrokoradiuk, ani żaden inny katolicki biskup Ukrainy nie podpisał się pod orędziem Wołyńskiej Rady Kościołów w sprawie nienazwanego po imieniu ludobójstwa na Wołyniu. W tekście ludobójstwo dokonane przez UPA nazwano „krwawą konfrontacją między Ukraińcami i Polakami na Wołyniu”. Strona greckokatolicka pominęła także wskazanie rzeczywistych sprawców zbrodni, którymi byli ukraińscy nacjonaliści.

Stanowisko biskupów obrządku łacińskiego Ukrainy w sprawie rzezi wołyńskiej jest jednoznaczne. Prezentuje je m.in. list, który odczytany będzie w Kościołach rzymskokatolickich na Ukrainie 30 czerwca br. Decyzję o ogłoszeniu własnego listu pasterskiego w związku z rocznicą biskupi katoliccy Ukrainy podjęli podczas Zebrania Plenarnego Konferencji Episkopatu w Berdyczowie w kwietniu tego roku.

Centralne obchody rocznicowe rzezi wołyńskiej duchowni Kościoła rzymskokatolickiego na Ukrainie wyznaczyli na 14 lipca 2013 r.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

33. Cerkiew greckokatolicka ma

Cerkiew greckokatolicka ma krew na rękach i wciąż kłamie   24-05-2013, 13:25
 http://www.isakowicz.pl/index.php?page=news&kid=14&nid=7864

Ukraiński
arcybiskup Światosław Szewczuk przyjeżdża 26 czerwca do Polski, aby
przekonać abp. Józefa Michalika i innych polskich biskupów do podpisania
listu pasterskiego, który relatywizuje ludobójstwo na Kresach i
przemilcza współudział Cerkwi greckokatolickiej w mordach dokonanych
przez UPA i SS Galizien na Polakach, Żydach, Ormianach i obywatelach
polskich innych narodowości. To przemilczenie ma być kamieniem węgielnym
"pojednania" między hierarchami obu  katolickich obrządków.

Oczywiście dzieje się to ponad głowami rodzin ofiar ludobójstwa, w myśl zasady absolutyzmu oświeconego - "Dla ludu, bez ludu".

Do
tej pory arcybiskup nie miał odwagi cywilnej, aby nazwać ludobójstwo po
imieniu oraz powiedzieć słowo "przepraszam". Należy więc spodziewać
się, że w swoim przemówieniu w Polsce też będzie w obawie przed prawdą
kluczyć i mataczyć .

Co przede wszystkim będzie on starać się "zamieść pod dywan".  Chodzi o trzy sprawy:

-
współudział duchownych greckokatolickich w mordach dokonywanych przez
UPA i SS Galizien (świecenie noży i siekier w cerkwiach, podjudzanie do
mordów, a nawet jak np. w Korościatynie i Kutach nad
Czeremoszem kierowanie nimi),

- kolaboracja abp. Andrzeja Szeptyckiego i innych hierarchów z Adolfem Hitlerem i Heinrichem Himmlerem,

- współczesna gloryfikacja przez Cerkiew Stepana Bandery i innych zbrodniarzy wojennych.

Przeczytaj mój felieton pt. "Test dla episkopatu"

http://www.isakowicz.pl/index.php?page=news&kid=88&nid=7865

oraz "Niech abp. Martyniak zacznie sam od siebie"


http://www.isakowicz.pl/index.php?page=news&kid=8&nid=7373

a także wywiad "Cerkiew greckokatolicka powinna odciąć się od Stepana Bandery".

http://www.isakowicz.pl/index.php?page=news&kid=66&nid=7375

Zobacz też fotoreportaże:

Msza
św. greckokatolicka pod przewodnictwem bp. Josyfa Slipyja dla
ochotników ukraińskich do 14 Dywizji SS Galizien we Lwowie - 18 lipca
1943 r.

http://www.isakowicz.pl/index.php?page=news&kid=126&nid=7298

Greckokatolicki arcybiskup Ihor Woźniak święci pomnik Stepana Bandery i wychwala zbrodniarzy z UPA - 14 pażdziernika 2007 r.  

http://www.isakowicz.pl/index.php?page=news&kid=8&nid=2336

Biskup grekokatolicki Jozafat Kocyłowski przemawia do ochotników do dywizji SS Galizien w Przemyślu - 1943 r

----------------------------------------------------------------

"Kurier Galicyjski" we Lwowie

„Warszawska
misja” biskupa Wenedykta, czyli słów kilka o dialogu katolickich
Kościołów na Ukrainie w sprawie tragedii wołyńskiej

JAN BUSZCZ 

Każde
z ludobójstw wyrastało ze skomplikowanych uwarunkowań historycznych.
Czy apelując o uwzględnienie kontekstu, w którym doszło do zagłady
dziesiątków tysięcy ludzi chcemy umożliwić wytłumaczenie intencji tych,
którzy popełniając ludobójstwo torowali drogę do szczęśliwego życia w
niepodległym państwie dla własnego narodu? Idąc tą drogą czy nie
zbliżymy się do „zrozumienia” intencji autorów Holokaustu, rzezi Ormian
czy Wielkiego Głodu na Ukrainie? – pisze JAN BUSZCZ komentując
wypowiedzi władyki Wenedykta i arcybiskupa Mieczysława Mokrzyckiego w
sprawie listu pasterskiego z okazji 70. rocznicy tragedii wołyńskiej.

W dniach 5–6 marca w Warszawie odbyło się 361. zebranie plenarne Konferencji Episkopatu Polski poświęcone refleksji nad minionym pontyfikatem
papieża Benedykta XVI, a także innym ważnym kwestiom w życiu Kościoła w
Polsce i na świecie. O wadze tego forum świadczy obecn
ość kilkunastu biskupów-gości z Białorusi, Czech, Francji, Kazachstanu, Litwy, Mołdawii, Rosji, Słowacji, Ukrainy i Węgier. 

Agencja
KAI poinformowała o wystąpieniu abpa Mieczysława Mokrzyckiego,
metropolity lwowskiego obrządku łacińskiego. Hierarcha z zaniepokojeniem
poinformował o trudnościach w wypracowaniu wspólnego listu pasterskiego
Kościoła rzymskokatolickiego n
a Ukrainie i ukraińskiego Kościoła greckokatolickiego poświęconego 70. rocznicy „tragedii wołyńskiej”.

Ze
słów hierarchy dowiedzieliśmy się, że zaproponowany przez stronę
greckokatolicką projekt pisma w żaden sposób nie odniósł się do
wydarzeń, smutny jubileusz których przypada w tym roku, a symbolem
których „stała się Krwawa Niedziela 11 lipca [1943 r.], kiedy formacje
ukraińskich nacjonalistów zaatakowały prawie 100 miejscowości, gdzie
mieszkała ludność katolicka, przeważnie polska”. Zamiast potępić
zbrodnie i ideologię, która je spowodow
ała
biskupi greckokatoliccy zaproponowali tekst zawierający tak rażące
„nieścisłości” historyczne, że podpisanie pisma stałoby się
kompromitacją Kościoła rzymskokatolickiego „stawiając świadectwo
relatywizowania odpowiedzialności moralnej w przypadku wydarzenia, które
ma aż nader jednoznaczny oczywisty wydźwięk”.

Według zgodnej oceny historyków obydwu krajów na samym Wołyniu zginęło wówczas ponad 60. tys. cywilów. W proponowanej przez greckokatolickich autorów wersji pisma ten fakt określał się jako „przymusowe wysiedlenie ludności polskiej”…

Trzeba
zaznaczyć, że strona greckokatolicka, która wystąpiła z inicjatywą
wspólnego listu nie chciała przy tym przyjąć uwag i propozycji
wystosowanych przez rzymskokatolickich współbraci. Odrzucona została
propozycja wspólnego modlitewnego wspomnienia ofiar rzezi w drugą
niedzielę lipca i organizacje godnego pochówku
szczątków ofiar rzezi. Lwowski arcybiskup zaznaczył, iż obecnie
w ponad 2 tys. miejscowości nie ma znaków upamiętniających ślady
zbrodni, a kości ofiar dość często pozostają niepochowane i narażone na
bezczeszczenie.

Smutna sytuacja, ale odzwierciedla kondycję Kościoła na Ukrainie, o czym wielokrotnie się mówiło.

Ze swoistą ripostą wystąpił zaproszony na zebranie biskupów polskich greckokatolicki hierarcha – władyka Wenedykt, biskup pomocniczy ze Lwowa. Szokująco zabrzmiały słowa biskupa katolickiego (!!!) Wenedykta, iż opinia lwowskiego metropolity,
przewodniczącego Konferencji Episkopatu Ukrainy, wybranego na to
stanowisko przez biskupów rzymskokatolickich (jego kadencja rozpoczęła
się 3 listopada 2008 roku i ważna jest do dziś) „nie odzwierciedla
opinii c
ałego episkopatu
rzymskokatolickiego na Ukrainie”. Nie jest to zdanie wyrażone w
kuluarach (chociaż i tam nie godzi się tak dyskredytować swego
współbrata w biskupstwie)
,
ale podana do Katolickiej Agencji Informacyjnej w majestacie urzędu,
który spoczywa na hierarsze greckokatolickim. Biskup Wenedykt, jak
zaznacza oficjalna strona internetowa ukraińskiego Kościoła
greckokatolickiego przybył „
z polecenia najprzewielebniejszego Światosława, głowy UKGK, jako przedstawiciel naszej cerkwi”. Czyli zdaniem zwierzchności kościoła greckokatolickiego abp Mokrzycki, jako przewodniczący konferencji episkopatu Ukrainy, nie reprezentuje opinii
całego episkopatu, kiedy w swym przemówieniu podkreśla – „w opinii
ukraińskich biskupów obrządku łacińskiego”, „w opinii biskupów obrządku
łacińskiego”? Czy nie jest to wymowne świadectwo jak traktowany jest kościół rzymskokatolicki przez swych współbraci?

W
tej sytuacji bardziej zrozumiała staje się gremialna absencja biskupów
greckokatolickich na uroczystościach 600.lecia biskupstwa łacińskiego we
Lwowie, którym przewodniczył osobisty delegat Ojca Świętego; na
rozpoczęciu procesu beatyfikacyjnego biskupa Rafała Kiernickiego,
wielkiego duszpasterza ludności greckokatolickiej, ale łacinnika…

Szokująca sytuacja. Trudno się nie zgodzić z abp. Mokrzyckim, który podsumowując nieudany dialog zadaje pytanie, wychodzące poza obręb „sprawy Wołynia”: „W tej sytuacji powstaje pytanie
– czy mamy właściwy klimat dla przygotowania wspólnego listu? Czy
istnieje wspólna płaszczyzna, byśmy mówili jednym głosem w tak ważnej
sprawie?”

Wypowiedź w czasie „misji warszawskiej” wysłannika głowy ukraińskiego Kościoła greckokatolickiego wywołała zdumienie i żal. Jednak dyskredytacja przewodniczącego komisji episkopatu Ukrainy Kościoła rzymskokatolickiego to nieodosobniony incydent
w działalności na polu dialogu międzykościelnego biskupa Wenedykta.
Niecałe dwa miesiące temu prawosławny biskup lwowski i halicki Fi
laret wystąpił z pełnym żalu listem otwartym skierowanym do abpa Światosława w związku ubliżającymi uwagami sufragana lwowskiego wobec działalności Ukraińskiej Cerkwi Prawosławnej. Napisał, że spowodowały one „masę oskarżeń pełnych złośliwości i nienawiści w internecie i lokalnych mediach”.

Bp Wenedykt przedstawiając stanowisko swego Kościoła w kwestii wspólnego
listu, zaznacza, że trudno mu przemawiać w tej sprawie, gdyż na Wołyniu
„po likwidacji przez władze carskie w połowie XIX w. nie było
grekokatolików”. 

Rzeczywiście,
po totalnej kasacie unii w 1839 r. Kościół greckokatolicki przestał
istnieć na Wołyniu, ale w okresie międzywojennym doszło do szczątkowego
odrodzenia. Nieliczni duszpasterze greckokatoliccy z Wołynia w okresie
II wojny światowej padli ofiarami banderowskich mordów. O. Kasjan Józef
Czechowicz i br. Sylwester Hładzio, kapucyni obrządku wschodniego, ks.
Józef Gaducewicz, proboszcz w Zasławcu i Kuśkowcach Wielkich, s. Jadwiga
Gano i s. Maria Ossakowska sercanki bezhabitowe w obrządku wschodnim z
Lubieszowa, ks. Stefan Jarosiewicz, proboszcz w parafii Żabcze. Warto
zapamiętać imiona tych męczenników i ogarnąć ich modlitwą Kościoła,
któremu oni służyli. A może bp Wenedykt, jako syn Ziemi Wołyńskiej zadba
także o to, żeby przynajmniej na miejscu ich kaźni powstały krzyże…

Władyka
wspomina „udane akty porozumienia” między episkopatami Polski –
rzymskokatolickim – i Ukrainy – greckokatolickim. Zdaniem hierarchy
dobrze służyły one temu, o co prosił papież Jan Paweł II, kiedy mówił,
że trzeba „oderwać się od bolesnej przeszłości, przebaczyć doznawane
krzywdy i budować przy
szłość bez uprzedzeń”.

Czy oderwaniem się od bolesnej przeszłości, zdaniem hierarchy jest zapomnienie o ofiarach, nie upominanie
się o ich upamiętnienie? Czy takim oderwaniem się jest nie tylko
tolerowanie ideologii, która doprowadziła do ludobójstwa, ale i
zachwalanie jej z katedr greckokatolickich?
 Czy
ideologia nacjonalizmu to tylko przeszłość? Otóż nie! Skoro początek
roku Bożego na całym świecie katolickim będący okazją do modlitwy o
pokój według wrażliwości i sumienia najwyższych hierarchów
greckokatolickich jest powodem czczenia Bandery w rocznicę jego urodzin.

Greckokatolicki arcybiskup lwowski Ihor Woźniak bez najmniejszej wątpliwości nazywa lidera OUN „skarbem narodu” i wygłasza rzewne homilie na cześć działacza, którego gloryfikacja wywołała zaniepokojenie nawet Parlamentu Europejskiego. Czy zapomnieniem urazów i drogą do
pojednania ma być rozpoczęcie Roku Wiary naukami wiary „jako fundamentu
w walce o niepodległe państwo”, których udziela tenże Bandera z
oficjalnej strony internetowej greckokatolickiego Seminarium Duchownego
św. Ducha. Czy nie zakrawa to na bluźnierstwo?

Biskup
apeluje o uwzględnienie kontekstu, w którym doszło do zagłady
dziesiątków tysięcy ludzi. Czy zdaniem hierarchy da to możliwość
wytłumaczenia intencji i wrażliwości tych, którzy popełniając
ludobójstwo torowali drogę do szczęśliwego życia w niepodległym państwie
dla własnego narodu? Idąc tą drogą czy nie zbliżymy się do
„zrozumienia” intencji autorów Holokaustu, rzezi Ormian czy Wielkiego
Głodu na Ukrainie? Zapewne każde z tych ludobójstw wyrastało ze
skomplikowanych uwarunkowań historycznych. 

O tym, jak szczery był wywiad udzielony polskim mediom niech świadczy taki fakt: pytany przez agencję
KAI czy jest jeszcze możliwe wypracowanie wspólnego orędzia bp Wenedykt
powiedział, że tak, jeżeli jest wola z obu stron. A tymczasem d
wa tygodnie wcześniej 25 lutego jedna ze stron – synod biskupów greckokatolickich – na swej 59 sesji uchwalił
jednostronnie orędzie synodu biskupów kijowsko-halickiego
arcybiskupstwa większego ukraińskiego Kościoła greckokatolickiego z
okazji 70. rocznicy tragedii wołyńskiej. 

 

 

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

34. ks. Isakiewicz-Zaleski opublikował nasz kolejny list

http://www.isakowicz.pl/index.php?page=news&kid=8&nid=8024

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

35. Projekt uchwały dotyczącej zbrodni wołyńskiej wróciła z powrotem

Projekt uchwały dotyczącej zbrodni wołyńskiej wróciła z powrotem do komisji

Projekt uchwały w 70. rocznicę zbrodni wołyńskiej, będący wspólną propozycją senatorów PO i PiS, trafi ponownie do komisji ustawodawczej. Senatorowie chcą m.in. rozważyć, czy ustanowić dzień pamięci o ofiarach zbrodni wołyńskiej.

W tym roku mija 70. rocznica zbrodni wołyńskiej, w wyniku której na Wołyniu i w Galicji Wschodniej zginęło ok. 100 tys. Polaków, zamordowanych przez oddziały Ukraińskiej Armii Powstańczej i miejscową ludność ukraińską.

Podczas dyskusji senatorowie zgodzili się, że zbrodnia wołyńska była jednym z największych, obok zbrodni dokonanych przez hitlerowców i sowietów, dramatów polskiego narodu w czasie II wojny światowej. Podkreślali wyjątkowe okrucieństwo oddziałów UPA, które bezwzględnie mordowały Polaków. Zwracali też uwagę, że pełne pojednanie ze współczesną Ukrainą musi być zgodne z prawdą o zbrodni wołyńskiej i na uznaniu jej przez Ukraińców.

Senatorowie PiS m.in. Jan Maria Jackowski oraz niektórzy senatorowie PO zgodzili się, że uchwała Senatu powinna ustanowić dzień 11 lipca Dniem Pamięci Ofiar Męczeństwa Kresowian. Ich zdaniem, taki dzień pamięci odda hołd ofiarom i zgodny jest z oczekiwaniami rodzin ofiar ukraińskich nacjonalistów sprzed 70 lat.

Przeciwko ustanowieniu dnia pamięci ofiar UPA opowiedział się m.in. senator PO Łukasz Abgarowicz, który przypomniał, że w Polsce do tej pory nie ma dnia pamięci ofiar o wiele większych zbrodni hitlerowskich Niemiec lub ZSRS. Podkreślał też, że uchwalenie przez Senat dnia pamięci może pogorszyć polsko-ukraińskie relacje. Ze zdaniem Abgarowicza zgodził się marszałek Senatu Bogdan Borusewicz (PO), który podkreślił ponadto, że zdecydowanie nie zgodzi się z takim brzmieniem uchwały, która zaszkodzi zbliżeniu Ukrainy do Unii Europejskiej.

W związku ze zgłoszoną m.in. poprawką dotyczącą dnia pamięci projekt trafił z powrotem do prac senackiej komisji ustawodawczej.

Projektowana przez senatorów uchwała rozpoczyna się od przypomnienia, że 9 lutego 1943 r. oddział UPA napadł na wieś Paroślę Pierwszą. W tej akcji zamordowano 173 Polaków.

Rozpoczęta została brutalna akcja fizycznej eliminacji Polaków, prowadzona przez banderowską frakcję Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów i Ukraińską Powstańczą Armię. Największe rozmiary przybrała na Wołyniu w lipcu 1943 roku

- czytamy w projekcie uchwały.

W projekcie też wskazano liczbę ok. 100 tys. zamordowanych przez ukraińskich nacjonalistów Polaków: mężczyzn, kobiet, dzieci i starców. Liczba ta zgodna jest z szacunkami podawanymi przez IPN. Senatorowie odnieśli się też do kwalifikacji prawnej zbrodni wołyńskiej określając ją jako "czystkę etniczną wypełniającą znamiona ludobójstwa". W ocenie senatorów, o takiej kwalifikacji świadczy zorganizowany i masowy charakter zbrodni UPA oraz towarzyszące im okrucieństwo.

W kluczowym fragmencie projektu senatorowie zapisali, że

Senat Rzeczypospolitej Polskiej składa hołd wszystkim Polakom, którzy padli ofiarą masowych mordów na Wołyniu i na pozostałych terenach, i wyraża przekonanie, że pamięć o nich winna na trwałe stać się częścią polskiej świadomości historycznej.

Projekt przypomina też o wspólnym, polsko-ukraińskim przezwyciężeniu trudnej przeszłości.

Polacy pragną pojednania i przyjaźni z Ukraińcami. Dajemy temu liczne dowody. Prawdziwe pojednanie może jednak być zbudowane tylko na prawdzie i wspólnym potępieniu zbrodni

- podkreślili w projekcie senatorowie, którzy dodatkowo oddali w nim "najwyższą cześć" tym Ukraińcom, którzy podczas zbrodni wołyńskiej z narażeniem życia ratowali Polaków.

Upamiętnieniem ofiar zbrodni na Wołyniu i Galicji Wschodniej zajmuje się też Sejm. Podczas rozpatrywania projektu uchwały w tej sprawie posłów podzieliła kwestia ustanowienia 11 lipca dniem upamiętniającym ofiary zbrodni wołyńskiej oraz określenie jej terminem "ludobójstwo". Ostatecznie projekt skierowano do dalszych prac, ale bez ustanowienia w nim dnia pamięci ofiar i określając zbrodnię UPA jako "czystkę etniczną o znamionach ludobójstwa". Przeciwko tym zapisom byli m.in. posłowie PiS, natomiast posłowie PO oraz przedstawiciele MSZ przekonywali, że pomogą one relacjom polsko-ukraińskim. Z zapisem o "czystce etnicznej" zgodzili się także zaproszeni przez komisję eksperci.

Podczas posiedzenia senatorowie dyskutowali także nad projektem ustawy o usunięciu z nazw dróg, ulic, mostów, placów i innych obiektów symboli ustrojów totalitarnych. Projekt przygotowała Komisja Praw Człowieka, Praworządności i Petycji. Zakłada on zakaz nadawania nazw propagujących symbole totalitarnych ustrojów. Zakaz ma dotyczył także obiektów prywatnych. Projekt po zgłoszeniu poprawek wrócił do dalszych prac w senackiej komisji.

http://wpolityce.pl/wydarzenia/56215-projekt-uchwaly-dotyczacej-zbrodni-...

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

36. o co chodzi?

"Senatorowie PiS m.in. Jan Maria Jackowski oraz niektórzy senatorowie PO zgodzili się, że uchwała Senatu powinna ustanowić dzień 11 lipca Dniem Pamięci Ofiar Męczeństwa Kresowian. Ich zdaniem, taki dzień pamięci odda hołd ofiarom i zgodny jest z oczekiwaniami rodzin ofiar ukraińskich nacjonalistów sprzed 70 lat."

"Przeciwko ustanowieniu dnia pamięci ofiar UPA opowiedział się m.in. senator PO Łukasz Abgarowicz, który przypomniał, że w Polsce do tej pory nie ma dnia pamięci ofiar o wiele większych zbrodni hitlerowskich Niemiec lub ZSRS. Podkreślał też, że uchwalenie przez Senat dnia pamięci może pogorszyć polsko-ukraińskie relacje. Ze zdaniem Abgarowicza zgodził się marszałek Senatu Bogdan Borusewicz (PO), który podkreślił ponadto, że zdecydowanie nie zgodzi się z takim brzmieniem uchwały, która zaszkodzi zbliżeniu Ukrainy do Unii Europejskiej."

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

37. Ewa Szakalicka Relacja z

Relacja z upamiętnienia zamordowanych podróżnych pociągu w Zatylu

http://kronikatygodnia.pl/gdzie-sa-winni-zbrodni/

Podobno nacjonaliści ukraińscy usunęli krzyż z miejsca zbrodni - zamordowali ludzi, teraz chcą mordować pamięć o nich?

https://fbexternal-a.akamaihd.net/safe_image.php?d=AQDMjXY3CrxI4cCV&w=15...);">

Kronika Tygodnia – Gdzie są winni zbrodni?

kronikatygodnia.pl

Gdzie są winni zbrodni?

„Chłopczi, zahrajte” – miał krzyknąć jeden z Ukraińców.
Potem padły strzały. „Huk! Salwa za salwą”. Tak według jednego ze
świadków wyglądał finał mordu pod Bełżcem, jakiego dokonano 16 czerwca
1944 roku. Sprawcami zbrodni byli Ukraińcy



Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

38. 11 lipca br. W 70. rocznicę

11 lipca br. W 70. rocznicę wołyńskiej Krwawej Niedzieli ulicami
Warszawy przejdzie Marsz Pamięci a jego zakończeniem ma być wspólne
wysłuchanie Koncertu Pamięci na Placu Zamkowym.

APEL DO DZIENNIKARZY

11 lipca br. W 70. rocznicę wołyńskiej Krwawej Niedzieli ulicami
Warszawy przejdzie Marsz Pamięci a jego zakończeniem ma być wspólne
wysłuchanie Koncertu Pamięci na Placu Zamkowym. Od początku społeczne
obchody nie pasowały władzy. Wszelkimi sposobami próbuje ona nie
dopuścić do nadania tym uroczystościom dużego znaczenia, marginalizuje
jako obchody obywatelskie, które przeciwstawia spektaklowi rządowemu z
udziałem Prezydenta na Skwerze Wołyńskim w stolicy. Inicjuje się podobne
inicjatywy w tym samym czasie w różnych miastach, co w efekcie będzie
ma znaczenie lokalne, ale osłabia wymowę centralnych uroczystości
warszawskich. Rodziny ofiar, świadków, towarzystwa kresowe zostały
odcięte od środków publicznych przeznaczonych na obchody rocznicy
Zbrodni Wołyńskiej. Kolejne wnioski o dofinansowanie zostają
rozpatrywane negatywnie. Organizatorzy są zastraszani, szantażowani i
przekupywani. Mistrzem w tym jest partia obrotowa PSL, której działacze
stworzyli fikcyjny Komitet i próbują "na  trupach" zarobić punkty
wyborcze. Może nawet dadzą jakieś pieniądze, ale na...  imprezę partyjną
ludowców. Na 11 lipca ściągają starszych ludzi i będą eksponować, jak
małpy w klatce, wszak – złotej klatce, bo w Sali Kolumnowej gmachu Sejmu
RP. Najbardziej irytuje rządzących współpraca Kresowian z opozycją
parlamentarną.

Od 25 lat uczestniczę w ruchu kresowym. Zawsze, kiedy zagrożeniem dla
władzy było zjednoczenie środowisk kresowych, były on rozbijane, a z
liderów robiono ekstremę, która nie pasuje do polityki wschodniej i
układania się postpeerelowskich elit z wszelkiej maści popłuczynami
postsowieckimi. Teraz po raz kolejny stawką jest solidarność ludzi, a
tego władza nie zniesie.  Kresowianie uwierzyli, że mogą przyjechać do
Warszawy i razem zamanifestować w obronie pamięci ofiar i godności
rodzin.  Proszę środowisko dziennikarskie o pomoc w znalezieniu
brakującej kwoty na wykonanie Koncertu Pamięci "Kres Kresów..."
Krzesimira Dębskiego, którego rodzina również została wymordowana 11
lipca 1943 roku w Kisielinie na Wołyniu.   

Ewa Szakalicka

dziennikarka, Społeczny Komitet Organizacyjny Obchodów Rocznicy 11 Lipca (tel. 609 963 763). 


Społeczny Komitet Organizacyjny Obchodów Rocznicy 11 Lipca

DEKLARACJA SPOŁECZNEGO KOMITETU ORGANIZACYJNEGO OBCHODÓW ROCZNICY 11 LIPCA

http://www.kresy.pl/wydarzenia,polska?zobacz%2F70-rocznica-ludobojstwa-n...



Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

39. Portal Prawy i Do Rzeczy o

Portal Prawy i Do Rzeczy o pamięci i niepamięci o ludobójstwie   2013-06-20
 

Ukazały
się kolejne doskonałe teksty, ukazujące zakłamanie polskiego i
ukraińskiego establishmentu w sprawie wymordowania ludnosci polskiej na
Kresach.

Portal Prawy - Polacy pamiętają o Wołyniu

W
70. rocznicę ludobójstwa dokonanego przez OUN – UPA na ludności
polskiej Kresów Wschodnich w wielu miastach odbędą się uroczystości
upamiętniające ofiary rzezi. O godne uczczenie ofiar tamtych dni
postanowiły zadbać samorządy.
 

http://prawy.pl/z-kraju/3311-polacy-pamietaja-o-wolyniu

-----------------------------------------------

Rafał A. Ziemkiewicz - najnowszy numer "Do Rzeczy".

Pamięć
rzezi wołyńskich to wciąż czarna dziura. Kultywowana przez ostatnich,
wymierających ocalonych, przez ich rodziny, bardzo powoli odwojowywana
przez opozycyjne media i uparcie wypierana przez elity oraz władze III
RP, które najzwyczajniej się jej boją. 
 

Ludobójstwo. Wołyń - anatomia niepamięci. 

Ten
lęk ogniskuje się wokół jednego słowa: "ludobójstwo". Czy zbrodnie
dokonywane przez ukraińskich (czy - jak chcą niektórzy badacze -
"galicyjskich" nacjonalistów na Polakach, Żydach, Czechach, Niemcach
oraz tysiącach etnicznych Ukraińców, uznanych przez zbrodniarzy za
"element schłopiały" lub karany w ten sposób za próbę pomocy
przeznaczonych do wytępienia sąsiadom, były ludobójstwem? Historycy nie
mają co do tego wątpliwości. Te zbrodnie, przez nacjonalistów od wielu
lat traktowane jako najskuteczniejszy sposób rozwiązania problemów
"samostijnoj" Ukrainy, zostały przez OUN-UPA z zimną krwią zaplanowane i
zarządzone rozkazami zawierającymi szczegółowe instrukcje, jak
przeprowadzić eksterminację, aby rzucić największy możliwy postrach i
maksymalnie wciągnąć do zbrodni ludność ukraińską. Wykonywały je
zdyscyplinowane, podlegające praktycznie jednolitemu dowództwu oddziały
zbrojne. Znamy dziś dokumenty, znamy moment podjęcia decyzji o
rozpoczęciu masowych zbrodni i jesteśmy w stanie dość dokładnie
odtworzyć ich przebieg. 
 

Jednak
historycy mogą mówić swoje. Symboliczny jest niedawny numer "Gazety
Wyborczej" , w którym - wskutek jakiegoś redakcyjnego niedopatrzenia -
tego samego dnia w dodatku "Ale Historia" historyk Grzegorz Motyka
(notabene atakowany przez środowiska Kresowiaków jako skrajnie
pro-ukraiński) jednoznacznie zapewniał, że że ludobójstwo jest tu
jedynym terminem możliwym , oczywistym i w świetle faktów bezspornym, a
na pierwszych stronach Adam Michnik po raz kolejny w dziejach gazety
relatywizował "wypadki" i "tragiczne wydarzenia" sprzed lat, wzywając,
by licytowanie się, kto winien, nie dzieliło nas i dzisiejszej Ukrainy. 
 

KOMOROWSKI SIĘ WYSTRASZYŁ 

Symboliczne
było także zachowanie Bronisława Komorowskiego, wówczas marszałka
Sejmu, w 65, czyli poprzednią okrągłą rocznicę zbrodni, kiedy to w
trybie nadzwyczajnym usunął z porządku dziennego, obrad wniosek o
przyjęcie rocznicowej uchwały , gdyż dowiedział się, że do Sejmu wybiera
się ambasador Ukrainy. I to pomimo że uchwała i tak była nader
ugładzona, zapalne słowo "ludobójstwo" zastępowała eufemistycznie
"tragedią" i właściwie nie sposób byłoby z niej komuś niewtajemniczonemu
zorientować się, jaki kataklizm miała czcić. Dziś prezydencki minister
Tomasz Nałęcz dokonuje publicznie zawiłej egzegezy: "To była czystka
etniczna realizowana metodą ludobójstwa, niecofająca się przed
ludobójstwem, to nie było jednak klasyczne ludobójstwo", używając
dziwacznego argumentu, że "klasyczne" ludobójstwo dąży do stuprocentowej
eksterminacji wyniszczanej grupy etnicznej, a ukraińskim nacjonalistom
chodziło tylko o to, aby Polacy i inne mniejszości zniknęli z ziemi,
którą uważają za swoją, więc "nie przeszkadzali ucieczkom i
przenosinom".
 

Słowo
"ludobójstwo" unikał jednak także jak ognia w kontekście Wołynia śp.
Lech Kaczyński, podobnie jak przedstawiciele innych sił politycznych
promując politycznie poprawną sugestię o "wzajemności" jeśli nie win, to
przynajmniej odpowiedzialności za doprowadzenie do wybuchu nienawiści. 
 

W
polityce międzynarodowej nie jest to zjawisko nieznane. Jak czuli się
Chińczycy na jakiekolwiek wzmianki o Tiananmen czy innych brodniach
tamtejszego komunizmu, wie cały świat. Nie mniej zdecydowanie obraża się
Japonia na wydobywanie z niepamięci swych zbrodni w Chinach, choć za
zbrodnie w Korei już się pokajała. Turcja do dziś obstaje twardo, że
zamieszkali w niej od wieków Ormianie w czasie I wojny światowej
"rozbiegli się", względnie wyniszczeni zostali przez choroby, choć
zbrodnia dokonana na nich jest doskonale i bezspornie opisana przez
historyków całego świata. I mimo że właśnie bezkarność tego ludobójstwa
była jedną z przesłanek Holokaustu ("Nikt nie upomina się o Ormian" -
miał stwierdzić Hitler), do dziś zachodnie rządy godzą się, dla
utrzymania z Ankarą dobrych stosunków, udawać, że nie wiedzą tego, co
wszyscy wiedzą doskonale. 
 

Różnice
stanowi jednak to, że inne kraje przymykają oczy na los nie swoich
rodaków, lecz obcych, i ze czynią to, uznając niebagatelne argumenty
biznesowe,  jakimi wspomniane
kraje żądanie niepamięci wspierają. III RP wyrzeka się natomiast pamięci
Polaków i czyni to li tylko w imię naiwnych miraży "przyjaźni" między
narodami. Może jedynym wyjątkiem był tu wspomniany Kaczyński, który z
rządami Wiktora Juszczenki, pozostającego pod silnym politycznym wpływem
sił nacjonalistycznych, wprost nawiązujących do OUN-UPA, wiązał pewien
polityczny zamiar. Też zresztą, jak dowiodła rzeczywistość, mało
realistyczny.
 

Wołyniacy
czuja się zdradzeni przez wszystkich. Władze III RP traktują ich tak
jak polską odmianę niemieckich "ziomkostw", niedwuznacznie sugerując, że
ich roszczenia szkodzą Polsce i najlepiej by było, gdyby zniknęli.
Rzezie wołyńskie nie są i raczej nie będą w oficjalnej agendzie państwa.
Nawet próba wynajęcia sali na sesję czy koncert poświęcony pamięci ich
ofiar napotyka często tak charakterystyczne dla III RP dziwaczne
kontredanse, w których oficjalnej wersji, że akurat wyskoczył piny
remont albo projekt koliduje z preliminarzem, towarzyszy na stronie
szczere "idźcie z tym do diabła, nie chcemy się tu podkładać". Salony
niszczą ich propagandą jako prawicowych oszołomów i siewców nienawiści.
Niechętnie podchodzą do ich żałoby Kościół, Zachód, i wielka część
opinii publicznej, od lat wychowywanej przez media i autorytety w duchu
"dość już tego świętowania ,klęsk i męczeństwa".

NIE MIAŁ KTO ZAŚWIADCZYĆ

Faktycznie,
przeciwko pamięci Wołynia sprzysięgło się prawie wszystko. Przez pół
wieku PRL nie było mowy o jakichkolwiek badaniach i pomnikach Wołynia,
choć do oficjalnego mitu PRL włączono ściśle ocenzurowaną narrację o
"łunach w Bieszczadach" i tamtejszych walkach tzw. Ludowego Wojska
Polskiego przeciwko UPA. Jednak w PRL zabroniono też pamiętać o wielu
innych sprawach, choćby Katyniu i zsyłkach, a mimo to pamięć o nich
trwała. 
 

Jedną
z przyczyn jest fakt, że ofiarami rzezi wołyńskich padali przede
wszystkim prości chłopi. Zbrodnie niemieckie i rosyjskie wymierzone były  w
elity przedwojennego państwa, inteligencję. Polacy wykształceni,
bogatsi, nawet urzędnicy powiatowi i pocztowi zostali deportowani z
Wołynia już wcześniej. Ziemian wytępiono jeszcze wcześniej,  podczas
zamętu rewolucji bolszewickiej. Przeżycia deportowanych na "Nieludzką
ziemię" i ofiar "Pożogi" zostały przynajmniej zapisane w literaturze.
Gdy Ukraińcy, zorganizowani i kierowani przez przybyły do kolejnej wsi
na krwawym szlaku oddział UPA, przychodzili mordować siekierami, widłami
i piłami ostatnich polskich sąsiadów, o ich cierpieniu nie miał już kto
zaświadczyć. Wielu z tych, na których zadanie to spadło, nie było w
stanie mu podołać, przy najszczerszych chęciach popadając często w
prymitywne czy wręcz obłędne teorie, łączące zagładę ich świata z
tajnymi masońskimi planami czy innymi spiskami, co odpychało od tematu
opiniotwórcze kręgi powojennej emigracji.

DOBRY BANDERA, ŹLI POLACY

Tym
bardziej, że uzależnione one były dramatycznie od pomocy zachodnich
aliantów, zwłaszcza USA, których służby chętnie korzystały po wojnie, z
przejętych kadr UPA oraz ukraińskich formacji SS i Wehrmachtu. W
układance "zimnej wojny" nacjonalizm ukraiński był potencjalnym
sojusznikiem, zbyt cennym, by pozwolić Polakom go kompromitować. Toteż
podczas gdy ocaleni z rzezi wołyńskich nie byli w stanie zwrócić na
siebie uwagi nawet w ramach polskiej emigracji, diaspora ukraińska w
USA, Kanadzie i innych krajach zdominowana została przez nacjonalistów, w
wielu wypadkach wręcz tych samych, którzy mieli krew Polaków i innych
ofiar UPA na rękach. Zbudowane przez nich lobby potrafi do dziś bardzo
skutecznie bardzo skutecznie promować na Zachodzie swoją wersję
"wypadków" na Wołyniu jako wojny domowej, w której zbrodnia i wina
rozkładają się między obie strony. Potrafiło też po odzyskaniu przez
Ukrainę niepodległości bardzo znacząco wpłynąć na mit założycielski tego
państwa, między innymi za sprawą wspomnianego już Juszczenki. Zwłaszcza
w zachodniej części państwa UPA pamiętana jest dzisiaj jako partyzantka
walcząca przeciwko Sowietom, a Bandera jako więzień niemieckiego obozu
koncentracyjnego, o ich zbrodniach zaś wielu młodych Ukraińców nigdy nie
słyszało. Nikt nie wznawia popularnych przed wojna prac Dmytra Doncowa,
"katechizmu ukraińskiego nacjonalisty" czy innych programowych dzieł
ideologii, która w pochwale mordu, w dzikości apologii okrucieństwa
prześcignęła wszystkie inne nacjonalizmy, z hitlerowskim włącznie.
Zbrodnie, które nawet naziści ukrywali, tylko tu były głoszone otwarcie
jako chwalebne i wielkie zadanie. Pokręcona jednak historia
"skrwawionych ziem" sprawiła, że nacjonalizm ukraiński nie doczekał się
swojej Norymbergi i - skoro nie domaga się tego Polska -  nikt nie jest dziś zainteresowany przypominaniem jego arcyzłowrogiej treści. 
 

W
zamian podkreśla się winy Polaków wobec Ukraińców. Te winy były, ale
niewspółmierne do ludobójstwa, jakiego ofiarą padli polscy mieszkańcy
Wołynia. Jeśli dochodziło do polskich zbrodni, to popełniane były one
albo w samoobronie, albo w zemście. Potępiały je i w miarę możliwości
karały wszystkie szczeble dowództwa AK i administracji Państwa
Podziemnego, podporządkowanego rządowi emigracyjnemu. Przedwojenne
szykany, które spotykały niepolską ludność Kresów II RP, bez wątpienia
stworzyły znakomitą pożywkę dla rozwoju zbrodniczego nacjonalizmu - ale
sugerowanie dziś, że państwo polskie było współwinne tragicznemu
finałowi polskiej obecności na Wołyniu, bo przed wojną nie potrafiło z
Banderą, Doncowem i kilkoma tysiącami ich ludzi rozprawić się ze
skutecznością, z jaką w drugiej części dzisiejszej Ukrainy zrobił to
Stalin, to doprawdy nikczemny argument. 
 

Last
but not least, Wołyniaków zawiodła także ostatnia siła, która w innych
wypadkach ratowała i przechowywała polską pamięć - Kościół katolicki.
Trudno ukryć, że ogromny udział w inspirowaniu zbrodni miał mocno
zinfiltrowany (w ramach świadomej strategii OUN) przez nacjonalistów
greckokatolicki kler, a greckokatoliccy biskupi Szeptycki, Kocyłowski
czy Slipy odegrali w tym rolę co najmniej dwuznaczną, jeśli nie wprost
zbrodniczą. Z wielu względów postanowiono przed laty, że w trudnej
sytuacji polskiego Kościoła najlepiej będzie pozostawić rozsądzenie tych
spraw Bogu i okryć je całunem niepamięci. Chociaż więc z rąk Ukraińców
poniosło męczeństwo za wiarę wielu polskich księży, ich procesy
kanonizacyjne ugrzęzły, a strategią hierarchów wobec Wołynia stało się
uparte milczenie. Zakazana pamięć ofiar łagrów czy UB czczono nawet za
czasów PRL w kościołach, ofiary Wołynia trudno tam uczcić nawet dzisiaj.

STRACONA SZANSA NA HOŁD

Nie
pomaga wcale Polakom fakt, że nacjonaliści ukraińscy mordowali nie
tylko nas, ale także Żydów. Środowiska żydowskie również w tej sprawie
skrzętnie pilnują swego monopolu na współczucie świata, nie chcą, by
głoszona przez nie wyjątkowość Holokaustu i pamięć Babiego Jaru
rozcieńczane były czyjąkolwiek inna martyrologia. Nawet skłóceni ze
współczesnymi  spadkobiercami OUN
ukraińscy pragmatycy, którzy w walce wyborczej z obozem Juszczenki
chętnie odwoływali się do potępienia "faszystów" oraz pamięci tysięcy
pomordowanych przez UPA i innych nacjonalistów Ukraińców, po objęciu
władzy pragmatycznie wyciszyli ten dyskurs, kierując się potrzebą
integrowania obu części, wschodniej i zachodniej, rozerwanego przez swą
tragiczną historią państwa. Jeśli więc nawet przeniesienie środka
ciężkości tego państwa ze Lwowa i z Łucka w stronę Donbasu dawało szansę
na upomnienie się o pamięć, to strona polska nie była zdolna nawet
spróbować jej wykorzystać. 
 

Wołyńskie
rodziny, które wciąż chcą pamiętać o swych korzeniach, czują się
zdradzone przez wszystkich i czują, że wszyscy zdradzili pomordowanych.
To sprzyja radykalizmowi i zachowaniom bliskim pieniactwa. Środowisko
kresowe, i tak słabe i pozbawione protektorów, dodatkowo kłóci się
między sobą. Kłócą się zwłaszcza ci, którzy liczą na jakąś pomoc ze
strony Bronisława Komorowskiego, z tymi, którzy uważają go za kolejnego
zdrajcę polskiej pamięci u steru państwa. A ponad nimi kłócą się
politycy - ci, którzy uważają, że polska pamięć "szkodzi pojednaniu", z
tymi, którzy by chcieli używać jaj jako iskry narodowego "przebudzenia" -
i autorytety obu stron. Jednym, czego można być pewnym, jest to, że 70
rocznica zbrodni na pewno już nie stanie się tą, która przywróci ofiarom
rzezi godne miejsce w polskiej pamięci. Być może w którąś z
następnych...
 

Ofiarom,
które wciąż - jak mawia niestrudzony ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski - "o
pamięć, nie o zemstę wołają", wciąż jeszcze niedany pozostaje
wyczekiwany od tak dawna wieczny odpoczynek.

http://www.isakowicz.pl/index.php?page=news&kid=8&nid=8029

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

40. Ukraina chce wyciszyć

Ukraina chce wyciszyć zbrodnię wołyńską?

Rozstrzyganie, czy rzeź wołyńska była ludobójstwem, wychodzi poza zakres kompetencji parlamentów Polski czy Ukrainy; nie otwierajmy puszki Pandory, nie zatruwajmy naszych wzajemnych relacji – mówił w Warszawie pierwszy prezydent niepodległej Ukrainy Leonid Krawczuk.

Krawczuk wziął w środę udział w spotkaniu z delegacją Społecznego Komitetu „Pojednania Między Narodami”, które zostało zorganizowane przez Ambasadę Ukrainy w Polsce oraz Studium Europy Wschodniej UW. Stronę polską reprezentował szef Studium Jan Malicki.

Były prezydent Ukrainy przekonywał, że „wydarzenia” wołyńskie sprzed 70 lat należy widzieć w kontekście historycznym, a stosowanie do ich określenia słowa „ludobójstwo” nie jest właściwe. Jak mówił, kwalifikacja wydarzeń na Wołyniu jako ludobójstwa wychodzi poza zakres kompetencji parlamentów naszych państw.

Zaznaczył, że parlamenty mogą rozpatrywać tę kwestię w kontekście historycznym, natomiast sprawa oceny, czy było to ludobójstwo, jest domeną Międzynarodowego Trybunału Sprawiedliwości. Według niego, nie warto jednak kierować tej sprawy do Hagi, bo to jedynie pogorszy wzajemne relacje między naszymi państwami.

– Ludobójstwo, tak jak to widzi ONZ, jest to zaplanowane działanie państwa. Polega na tym, że państwo używa swego aparatu, by dokonać zbrodni ludobójstwa. W czasie zbrodni wołyńskiej Ukraina nie miała swego państwa, nie miała mechanizmów państwowych i struktur państwowych, które mogłyby ludobójstwa dokonać – argumentował.

Apelował o zrozumienie ukraińskiego punktu widzenia. – Chciałbym, abyście zrozumieli Ukraińców. Doświadczyliśmy straszliwego głodu, zadokumentowano 4 mln jego ofiar. Jeżeli teraz ktoś będzie oskarżał Ukrainę, która doświadczyła takiego cierpienia, o ludobójstwo, może to wywołać bardzo ostre reakcje. Nie otwierajmy puszki Pandory – wzywał Krawczuk.

W 2013 r. mija 70. rocznica masowych zbrodni popełnionych przez Ukraińską Powstańczą Armię (UPA) na ludności polskiej na Wołyniu i w Galicji Wschodniej. Kulminacja zbrodni nastąpiła 11 lipca 1943 r., gdy oddziały UPA zaatakowały ok. 100 polskich miejscowości.

http://www.naszdziennik.pl/swiat/36203,ukraina-chce-wyciszyc-zbrodnie-wo...

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

41. senat

Nie udało się jednogłośnie przyjąć w Senacie uchwały w 70. rocznicę zbrodni wołyńskiej. Senatorowie z Prawa i Sprawiedliwości chcieli, aby 11 lipca ustanowić Dniem Pamięci Męczeństwa Kresowian, a samą rzeź na Wołyniu nazwać w uchwale ludobójstwem. Nie uzyskali na to jednak zgody większości izby
Nad uchwałą senatorowie obradowali w środę, jednak wówczas nie udało się ustalić jednolitej wersji tekstu i została ona skierowana do dalszych prac w senackiej komisji ustawodawczej. Część senatorów podkreślała, że w uchwale należy ustanowić 11 lipca Dniem Pamięci Męczeństwa Kresowian. Tego dnia w 1943 roku oddziały UPA zaatakowały ok. 100 polskich miejscowości. Była to kulminacji zbrodni na Wołyniu, w wyniku której zginęło, według szacunków IPN, ok. 100 tys. Polaków. Strona ukraińska ocenia swoje straty na 10-20 tys. ofiar.

Ustanowieniu dnia pamięci ofiar UPA sprzeciwiał się m.in. senator PO Łukasz Abgarowicz, przypominając, że w Polsce nie ma dnia pamięci ofiar o wiele większych zbrodni hitlerowskich Niemiec czy ZSRR. Marszałek Senatu Bogdan Borusewicz (PO) podkreślał z kolei, że nie zgodzi się na uchwałę w brzmieniu, które zaszkodzi zbliżeniu Ukrainy do Unii Europejskiej.

Ostatecznie Senat nie zdecydował się wprowadzić uchwałą dnia pamięci. Z tego powodu nie zagłosowało za nią 20 senatorów. Senatorowie z PiS podkreślali też, że uchwała nazwać zbrodnię na Wołyniu ludobójstwem, a nie, jak przyjęto "czystką etniczną noszącą znamiona ludobójstwa".

"Pojednanie może być budowane tylko na prawdzie"

Przyjęta przez senatorów uchwała przypomina, że rzeź na Wołyniu rozpoczęła się 9 lutego 1943 roku, kiedy to oddział UPA napadł na wieś Paroślę Pierwszą i wymordował 173 Polaków. Senatorowie przypomnieli też oszacowaną przez IPN liczbę ofiar ukraińskich nacjonalistów, a zbrodnię wołyńską nazwali "czystką etniczną wypełniającą znamiona ludobójstwa". W ocenie senatorów o takiej kwalifikacji świadczy zorganizowany i masowy charakter zbrodni UPA oraz towarzyszące im okrucieństwo.

"Senat Rzeczypospolitej Polskiej składa hołd wszystkim Polakom, którzy padli ofiarą masowych mordów na Wołyniu i na pozostałych terenach, i wyraża przekonanie, że pamięć o nich winna na trwałe stać się częścią polskiej świadomości historycznej" - zapisano w projekcie uchwały.

W uchwale podkreślono też potrzebę pojednania pomiędzy Polską a Ukrainą. "Prawdziwe pojednanie może jednak być zbudowane tylko na prawdzie i wspólnym potępieniu zbrodni" - zaznaczyli senatorowie.

Upamiętnieniem ofiar zbrodni na Wołyniu i Galicji Wschodniej zajmuje się też Sejm. Podczas rozpatrywania projektu uchwały w tej sprawie posłów podzieliła także kwestia ustanowienia 11 lipca dniem upamiętniającym ofiary zbrodni wołyńskiej oraz określenie jej terminem "ludobójstwo". Ostatecznie projekt skierowano do dalszych prac, rezygnując z ustanowienia w nim dnia pamięci ofiar i określając zbrodnię UPA jako "czystkę etniczną o znamionach ludobójstwa". Przeciwko tym zapisom byli m.in. posłowie PiS, natomiast posłowie PO oraz przedstawiciele MSZ przekonywali, że pomogą one relacjom polsko-ukraińskim. Z zapisem o "czystce etnicznej" zgodzili się także zaproszeni przez komisję eksperci.

Krawczuk: Spróbujcie zrozumieć Ukraińców

O wydarzeniach na Wołyniu mówił w środę w Warszawie pierwszy prezydent niepodległej Ukrainy Leonid Krawczuk, który brał udział w spotkaniu z delegacją społecznego komitetu Pojednania Między Narodami powołanego z inicjatywy byłego zwierzchnika Cerkwi greckokatolickiej Lubomyra Huzara. - Rozstrzyganie, czy rzeź wołyńska była ludobójstwem, wychodzi poza zakres kompetencji parlamentów Polski czy Ukrainy; nie otwierajmy puszki Pandory, nie zatruwajmy naszych wzajemnych relacji - przekonywał.

Krawczuk zaznaczył, że parlamenty mogą rozpatrywać tę kwestię w kontekście historycznym, natomiast sprawa oceny, czy było to ludobójstwo, jest domeną Międzynarodowego Trybunału Sprawiedliwości. Według niego nie warto jednak kierować tej sprawy do Hagi, bo to jedynie pogorszy wzajemne relacje między naszymi państwami.

- Ludobójstwo, tak jak to widzi ONZ, jest to zaplanowane działanie państwa. Polega na tym, że państwo używa swego aparatu, by dokonać zbrodni ludobójstwa. W czasie zbrodni wołyńskiej Ukraina nie miała swego państwa, nie miała mechanizmów państwowych i struktur państwowych, które mogłyby ludobójstwa dokonać - argumentował były prezydent.

Według Krawczuka w Polsce brakuje zrozumienia dla ukraińskiego punktu widzenia. - Doświadczyliśmy straszliwego głodu, udokumentowano 4 mln jego ofiar. Jeżeli teraz ktoś będzie oskarżał Ukrainę, która doświadczyła takiego cierpienia, o ludobójstwo, może to wywołać bardzo ostre reakcje. Nie otwierajmy puszki Pandory - wzywał.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

42. Potępić skrajny nacjonalizm-Abp Mieczysław Mokrzycki

W tym roku mija 70. rocznica zbrodni wołyńskiej. Ofiarami
czystki etnicznej, dokonanej przez nacjonalistów ukraińskich, padło ok.
50 tys. Polaków. To jedna z tych kart w historii, które wciąż dzielą
narody ukraiński i polski.

W tym roku mija 70-a rocznica zbrodni wołyńskiej. Ofiarami czystki
etnicznej, dokonanej przez nacjonalistów ukraińskich, padło ok. 50 tys.
Polaków. To jedna z tych kart w historii, które wciąż dzielą narody
ukraiński i polski.

Abp Mieczysław Mokrzycki, metropolita lwowski zwraca uwagę, że niestety w historiografii ukraińskiej mówi się o przesiedleniach Polaków, a nie o mordach.

W opinii abp. Mokrzyckiego podstawą polsko-ukraińskiego pojednania
powinno być bezwzględne i jednoznaczne potępienie ideologii skrajnego
nacjonalizmu i czynów, które z niego wynikły.

Metropolita lwowski podkreślił również, że rocznica zbrodni wołyńskiej jest dobrą okazją do ostatecznego uporządkowania tej sprawy.

28 czerwca podczas wizyty w Polsce abp. Światosława Szewczuka,
zwierzchnika Ukraińskiego Kościoła Greckokatolickiego nastąpi podpisanie
wspólnej deklaracji polsko-ukraińskiej w związku z 70-ą rocznicą
zbrodni wołyńskiej. Ma to być kolejny istotny krok zachęcający do
pojednania narodów obu krajów.

http://gosc.pl/doc/1603176.Potepic-skrajny-nacjonalizm

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

43. Uchwała po poprawkach PO

Uchwała po poprawkach PO relatywizuje historię

Z Janem Marią Jackowskim, senatorem PiS, rozmawia Marta Milczarska

Senat przyjął uchwałę upamiętniającą 70. rocznicę zbrodni wołyńskiej. Jednakże senatorowie Prawa i Sprawiedliwości mają do jej zapisów wiele zastrzeżeń...

– Przede wszystkim trzeba powiedzieć, że ta uchwała po poprawkach Platformy Obywatelskiej wypacza i fałszuje obraz tragicznych wydarzeń zbrodni ludobójstwa sprzed 70 lat na Polakach. Ponadto relatywizuje historię i podporządkowuje prawdę historyczną chwilowej koniunkturze politycznej, co powoduje, że zdecydowana większość senatorów Prawa i Sprawiedliwości nie mogła się z zapisami tej uchwały zgodzić i głosowała przeciwko jej przyjęciu. Uznaliśmy, że nie możemy poświadczać nieprawdy zawartej w uchwale senackiej, a także zwracaliśmy uwagę, że kwalifikacja tych wydarzeń została przyjęta w formie eufemistycznej, zakłamującej istotę problemu, a co więcej – nie stosuje tej kwalifikacji, którą uznał Instytut Pamięci Narodowej. Przypomnę jedocześnie, że toczące się postępowania w tej sprawie są prowadzone w oparciu o 118 art. kodeksu karnego, a więc kwalifikujący te zdarzenia jako zbrodnię ludobójstwa. W związku z powyższym nie mogliśmy zaakceptować tej formy uchwały.

Uchwała nie przewiduje również ustanowienia 11 lipca Dniem Pamięci Męczeństwa Kresowian.

- Jako senatorowie PiS chcieliśmy wprowadzenia do uchwały poprawki ustanawiającej 11 lipca Dniem Pamięci Męczeństwa Kresowian, jednak nie uzyskała ona większości głosów. Chcieliśmy, aby nie była to tylko incydentalna uchwała upamiętniająca pomordowanych przez UPA Polaków, aby na trwałe obowiązywał on w kalendarzu. Niestety, większość senatorów Platformy nie chciała się na ten dzień zgodzić. Niestety, ta uchwała relatywizuje prawdę również przez takie zapisy jak na przykład wzmianka o „wypadkach polskiego odwetu”. Czytając całość tej uchwały, można odnieść wrażenie, że niejako sprawiedliwe było wymordowanie ponad 100 tys. Polaków tylko z tego powodu, że byli Polakami. To w zupełności wyczerpuje znamiona ludobójstwa. Zbrodnia dokonana przez Ukraińską Armię Powstańczą jest trzecią zbrodnią ludobójstwa dokonaną na Polakach: pierwszą jest niemiecka, drugą sowiecka, a trzecią jest zbrodnia dokonana na Wołyniu.

Kiedy nad uchwałą upamiętniającą 70. rocznicę zbrodni wołyńskiej debatowali posłowie w sejmowej Komisji Kultury i Środków Przekazu, posłowie PO i SLD przeforsowali zapis, że była to „czystka etniczna o znamionach ludobójstwa”, w obawie o obecne relacje polsko-ukraińskie. Czy podobne argumenty wysuwali senatorowie?

– Owszem, część senatorów wyrażała takie właśnie zdanie. Natomiast jest to oczywiście pogląd fałszywy, gdyż mamy obecnie do czynienia z recydywą nastrojów nacjonalistycznych na Ukrainie. Przypomnę tylko, że na Ukrainie stawiane są pomniki oprawcom, zbrodniarzom i kolaborantom hitlerowskim, których w ten sposób próbuje się „wybielić”, mimo że mordowali własny naród, ale także ludność żydowską. Takie nastroje na Ukrainie powodują osłabienie pozycji Ukrainy, również dlatego że dają argumenty Rosji o dopominanie się o mniejszość rosyjską na Ukrainie. Także nieupamiętnienie Polaków pomordowanych 70 lat temu na Wołyniu przez uchwałę, w której widniałby zapis o ludobójstwie, przez argumenty dotyczące obecnych relacji z Kijowem, jest skandaliczne. To nic innego jak przyjęcie argumentu, którego używają ludzie ulegający lobby ukraińskiemu w Polsce.

Dziękuję za rozmowę.

Marta Milczarska

http://www.naszdziennik.pl/polska-kraj/36300,uchwala-po-poprawkach-po-re...

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

44. senat-senator Łukasz Abgarowicz z PO.

http://www.kresy.pl/wydarzenia,polityka?zobacz/senat-rp-przyjal-uchwale-...

Podczas głosowania, odrzucono poprawkę PiS ustanawiającą 11
lipca Dniem Pamięci Męczeństwa Kresowian.

Uchwałę Senatu poparło 55 senatorów - głównie z PO, PSL i
dwóch niezależnych (Włodzimierz Cimoszewicz i Jarosław Obremski).
Przeciw
głosowało 20-tu senatorów (18-tu z PiS oraz dwóch niezależnych - Kazimierz Kutz
oraz Marek Borowski). Dziesięciu wstrzymało się od głosu. Wśród wstrzymujących
się jest 5-ciu senatorów PiS, 4-ch z PO oraz przedstawiciel Solidarnej Polski

Podczas głosowania przyjęto nowy tekst uchwały, który w
formie poprawki zgłosił senator Łukasz Abgarowicz z PO.
Jest w nim napisane, że
„Zorganizowany i masowy charakter tych zbrodni oraz towarzyszące im
okrucieństwo nadają akcji charakter czystki etnicznej noszącej znamiona
ludobójstwa”
. Uchwała przypomina, że „Polska i Ukraina wiele zrobiły dla
przezwyciężenia trudnej przeszłości”. W tym kontekście wymienia Jerzego
Giedroycia i Prezydenta Lecha Kaczyńskiego, jako osoby najbardziej zaangażowane
w ten proces.

W uchwale Senat składa hołd pomordowanym oraz oddaje cześć
„tym wszystkim Ukraińcom, którzy nie ulegli atmosferze terroru i z narażeniem
życia nieśli pomoc swoim polskim sąsiadom”. Uchwała stwierdza, że „Polacy
pragną pojednania i przyjaźni z Ukraińcami” ale „prawdziwe pojednanie może
jednak być zbudowane tylko na prawdzie i wspólnym potępieniu zbrodni”.

W uchwale napisano również, że „w dziejach
polsko-ukraińskich stosunków w XX wieku były także wydarzenia, które nie
przynoszą Polsce chluby: niesprawiedliwa polityka narodowościowa II
Rzeczypospolitej i wypadki polskiego odwetu z lat 1943-1945. Nie może to jednak
oznaczać zapominania, równoważenia czy pomniejszania tragedii tych, którzy
padli ofiarą zbrodni wołyńskiej”.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

45. Anna Szumska O święceniu noży przez Ukraińców

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

46. 21.06/2013. BISKUPI PRZYJĘLI

21.06/2013. BISKUPI PRZYJĘLI TEKST DEKLARACJI POLSKO-UKRAIŃSKIEJ

Biskupi zgromadzeni na 362. Zebraniu Plenarnym Episkopatu przyjęli jednomyślnie tekst wspólnej Deklaracji Kościoła rzymskokatolickiego w Polsce i na Ukrainie oraz Ukraińskiego Kościoła Greckokatolickiego, związanej z 70. rocznicą zbrodni wołyńskiej. Deklaracja zostanie podpisana 28 czerwca w Warszawie.

Wspólna Deklaracja - ogłaszana niemal w przededniu rocznicy zbrodni wołyńskiej - zawiera jednoznaczne potępienie „czystek etnicznych” dokonanych na Polakach w 1943 r. Padają w niej także słowa przeprosin ze strony zwierzchnika Ukraińskiego Kościoła Greckokatolickiego. Deklaracja ta stanowi kolejny etap procesu pojednania polsko-ukraińskiego zainicjowanego 25 lat temu przez Kościół katolicki w Polsce i Ukraiński Kościół Greckokatolicki. Jego ostatnim etapem był wspólny list obu Kościołów z 2005 r., w którym przytoczone została słynna formuła: „Przepraszamy i prosimy o przebaczenie”

Podpis pod dokumentem złożą abp Światosław Szewczuk, metropolita kijowsko-halicki i zwierzchnik Ukraińskiego Kościoła Greckokatolickiego, abp Józef Michalik, metropolita przemyski, przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski oraz abp Mieczysław Mokrzycki, metropolita lwowski, przewodniczący Konferencji Episkopatu Rzymskokatolickiego Ukrainy.

Podpisanie wspólnej Deklaracji poprzedzi panichida (modlitwa za zmarłych), która z udziałem Prezydenta RP odbędzie się 27 września o godz. 17. w stołecznym kościele ojców bazylianów. Uczestniczyć w niej będzie wraz z abp. Szewczukiem, trzech metropolitów greckokatolickich z Ukrainy oraz abp Jan Martyniak, a ze strony Kościoła w Polsce: abp Józef Michalik, prymas Józef Kowalczyk i kard. Kazimierz Nycz. Obecny też będzie abp Mieczysław Mokrzycki, łaciński metropolita lwowski oraz Prezydent RP Bronisław Komorowski.

Biskupi zdecydowali także, że w niedzielę 7 lipca, poprzedzającą 70. rocznicę Zbrodni Wołyńskiej we wszystkich kościołach w Polsce w ramach modlitwy powszechnej wierni modlić się będą w intencji ofiar czystek etnicznych na Wołyniu w 1943 r.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

47. Ewa Szakalicka APEL O


APEL O POMOC


11 lipca br. W 70. rocznicę wołyńskiej Krwawej Niedzieli ulicami
Warszawy przejdzie Marsz Pamięci a jego zakończeniem ma być wspólne
wysłuchanie Koncertu Pamięci na Placu Zamkowym. "Kres Kresów..."
Krzesimira Dębskiego, którego rodzina również została wymordowana przez
UPA, ma być hołdem złożonym ofiarom ludobójstwa. Wobec odmowy
dofinansowania uroczystości społecznych, musimy zebrać brakujące środki –
ok. 30 tys. zł. Każdy grosz się liczy!

Ewa Szakalicka, dziennikarka, Społeczny Komitet Organizacyjny Obchodów Rocznicy 11 Lipca (tel. 609 963 763).

Można wpłacić darowiznę na subkonto:
44 1440 1387 0000 0000 1553 9917 Koncert
Fundacja Lwów i Kresy Południowo-Wschodnie
Kuklówka Radziejowicka 23A , 96-325 Radziejowice
KRS 0000326847

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

48. „Zniszczę was” - doradca

„Zniszczę was” - doradca prezydenta profesor Tomasz Nałęcz obnaża swoją antypolską postawę
http://www.kresowiacy.com/index.php/polska/1265-zniszcze-was-doradca-pre...

W tym roku obchodzimy 70. rocznicę Krwawej Niedzieli. Organizatorką związanych z tym uroczystości jest Ewa Szakalicka. Przed kilkoma dniami ujawniła ona oburzającą, ale czy zaskakującą informację - doradca prezydenta prof. Tomasz Nałęcz po prostu groził organizatorom…

21 maja Przedstawiciele Muzeum Lwowa i Kresów Południowo-Wschodnich oraz Federacji Organizacji Kresowych złożyli wizytę Panu Nałęczowi. Liczono, że zechce on wspomóc finansowo tak ważne, dla nas Polaków, uroczystości. Jego reakcja zapewne ich więc zaskoczyła.

Profesor nawet nie krył swojej niechęci w stosunku do przybyłych gości. Propozycja zorganizowania wspólnych obchodów rocznicy ludobójstwa na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej została niemalże natychmiastowo odrzucona.

Pana Nałęcza absolutnie ten fakt nie zainteresował. Stawiam więc pytanie, skoro Zbrodnie Wołyńskie, ich ofiary i Ci, którzy stracili wówczas bliskich są obojętni Panu Nałęczowi, to co w takim razie jest dla niego ważne? Przecież mowa tu o naszych Rodakach, którzy zostali zamordowani w bestialski sposób za to, ze byli Polakami. Czy więc pan Nałęcz może uważać się za Polaka?

To jednak nie koniec „wspaniałej” postawy pana Nałęcza. Po upublicznieniu jego reakcji, zadzwonił do organizatorki i powiedział jej, że „ich zniszczy”. Reakcja zaskakująca i bulwersująca, ale z drugiej strony czego my oczekujemy?

Sam oskarżony zaprzecza jakoby to miało miejsce. Zapytany przez Radio Wnet dlaczego nie zabrał głosu w sprawie komunikatu (http://www.ziemiamielecka.pl/?p=33660goo) odparł. Iż nie chce robić niekorzystnej aury wokół obchodów tej ważnej dla Polaków rocznicy. Powiedział też, iż należałoby wnieść pozew o zniesławienie, aczkolwiek tego nie uczyni – cóż za wspaniały gest „dobroczynności” nieprawdaż? A może Pan Nałęcz nie dochodzi swoich praw drogą sądową, gdyż nie mówi całej prawdy? To wydaje mi się wielce prawdopodobne…

Dodał on także, iż nie wie jaki cel ma mieć wydany komunikat, który jak cały czas podkreśla jest zmyślony. Nie zaprzeczył jednak informacji o tym, iż Prezydent nie będzie patronował nad społecznymi obchodami zorganizowanych przez Ewę Szakalicką.

Organizatorzy postanowili wydać specjalne oświadczenie, w którym nie kryją oburzenia faktem, iż władze chcą jak najbardziej zmniejszyć rangę przygotowywanych uroczystości.

http://www.radiownet.pl/publikacje/apel-ewy-szakalickiej-do-dziennikarzy
Cóż, po raz kolejny wstydzimy się za polityków państwa polskiego, najpierw marszałek senatu wyśmiewa powstanie styczniowe i tysiące jego bohaterów, teraz doradca głowy państwa zachowuje się mówiąc delikatnie skandalicznie. Pocieszające jest to, że stanowiska i urzędy są przejściowe, a historia i tak oceni tych „ wielkich patriotów”.

Dr Natalia Porzezińska

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

49. Polska bez honoru

Polska bez honoru

Korespondencja z Kijowa.

Od dłuższego czasu zastanawiam się, gdzie podział się elementarny honor władz polskich, zwłaszcza Sejmu i Senatu III RP. Niezależna Polska, która jest członkiem UE i NATO i która faktycznie nie jest zagrożona od zewnątrz, boi się słabej i skorumpowanej Ukrainy.

Polska, dla której przez wieki było ważne hasło: Bóg, Honor i Ojczyzna! – teraz bardziej niż Rosji obawia się Ukrainy, która istnieje na mapie politycznej świata tylko dzięki miłosierdziu Bożemu i cierpieniu narodu ukraińskiego. Jednak w odróżnieniu od Polski Ukraina jej się nie boi.

W tej sytuacji trudno zrozumieć, dlaczego establishment polski jest gotów płaszczyć się przed ukraińskimi neobanderowcami, którzy w głębi serca nienawidzą Polaków. Senat i Sejm polski w rocznicę strasznego morderstwa, dokonanego przez zwyrodniałych bandytów spod znaku OUN-UPA na narodzie polskim, boi się nazwać rzeczy po imieniu. I zamiast nazwać ludobójstwo ludobójstwem Senat RP w swoim oświadczeniu nazywa je „czystkami etnicznymi o znamionach ludobójstwa”. Jakie to wszystko żałosne i pozbawione honoru.

Czego się boicie, Panowie Senatorzy!? Że wojsko ukraińskie po nazwaniu ludobójstwa ludobójstwem będą okupować Polskę, jak ZSRR w 1968 roku Czechosłowację? Mogę was zapewnić, że wojsko ukraińskie jak i całe państwo znajduje się teraz w stanie rozpadu i nie ma się czego obawiać. Ale strach ma wielkie oczy, zwłaszcza dla przyzwyczajonych do poprawności politycznej i komfortu władz warszawskich. MSZ RP opanowane przez młodych karierowiczów i obojętnych posłów w chwili obecnej nie obchodzą polskie interesy narodowe i honor Ojczyzny, lecz raczej interesy biurokracji brukselskiej i własne. A Bruksela z kolei nie spieszy nazywać zbrodnie OUN-UPA ludobójstwem, bo naród polski - to nie naród żydowski.

A Polska, która sama utraciła poczucie własnej godności, zgadza się na wszystkie zasady bożka poprawności politycznej i zajmuje się poklepywaniem po ramieniu wysokich komisarzy UE.

O Boże, dlaczego Ty pozbawiasz władze polskie rozumu i honoru?

A na Ukrainie, jak i w Brukseli, politycy też bagatelizują władze polskie, bo władze ukraińskie w istocie rozumieją tylko władzę siły. Ukraińcy lubią, jak i Polacy, narzekać na silnych tego świata, ale zawsze szanowali i szanują państwa mocne, takie jak USA, Niemcy i Rosję. A Polska, która przez laty zagrywa niezbyt umiejętnie z Ukrainą, jest traktowana w Kijowie jako przydatek do Europy, który można wykorzystywać we własnych interesach. Zwłaszcza, gdy władze polskie nie mają odwagi nazywać rzeczy po imieniu, co zdaniem dyplomacji ukraińskie świadczy raczej o słabości niż o siłę.

W 70. rocznica apogeum rzezi banderowskiej dokonanej na Polakach na terytorium II RP takie postępowanie jest kolejnym potwierdzeniem nikczemności polityki establishmentu polskiego, który jest pozbawiony uczucia własnej godności narodowej. Ale czym się zawinił naród polski, który ma takie władze?

Eugeniusz Tuzow-Lubański, Kijów

http://www.isakowicz.pl/index.php?page=news&kid=8&nid=8043

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

50. Skrwawiony Wołyń woła o pamięć

Historycy jeszcze długo będą się spierać o to, czym naprawdę były mordy na Wołyniu - pisze znawczyni dziejów Kresów Joanna Wieliczka-Szarkowa
Zgodnie z planem w niedzielę 11 lipca 1943 roku oddziały UPA zaatakowały Polaków w 85 miejscowościach powiatu włodzimierskiego i 11 powiatu horochowskiego. W powiecie włodzimierskim rzeź rozpoczęła się o godz. 2.30 rano od polskiej wsi Gurów, obejmując swoim zasięgiem: Gurów Wielki, Gurów Mały, Wygrankę, Żdżary, Zabłoćce, Sądową, Nowiny, Zagaję, Poryck, Oleń, Orzeszyn, Romanówkę, Lachów, Gucin i inne. W Gurowie z 480 Polaków ocalało tylko 70, w Porycku wymordowano prawie całą ludność polską - ponad 200 osób; w kolonii Orzeszyn z 340 mieszkańców zginęło 270 Polaków; we wsi Sądowa spośród 600 Polaków przeżyło tylko 20; w kolonii Zagaje z 350 Polaków życie ocaliło tylko kilkunastu. Wsie i osady polskie ograbiono i spalono. Tego dnia upowcy zaatakowali wiernych zebranych na mszach św. w kościołach (niedokończone msze wołyńskie): w Porycku, Orzeszynie, Krymnie, Chrynowie, Zabłoćcach, Kisielinie.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

51. Sotnie UPA mordowały Polaków. Trzeba było się bronić.

Przejmująca historia. Bohater AK - Zenon Jachymek w PRL trzykrotnie skazany na śmierć. Rozmowa z Ewą Szakalicką, autorką filmu "Wyrok śmierci".

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

52. bp.Polak jak Borusewicz i Nałęcz, czekam na ten dokument

Episkopat w Wieliczce m.in. o zbrodni wołyńskiej

Deklarację dotyczącą 70. rocznicy zbrodni wołyńskiej przyjął
Episkopat Polski podczas 362. zebrania plenarnego, które odbyło się w
sobotę w Wieliczce. Biskupi powołali też jezuitę ks. Adama Żaka na
koordynatora ds. ochrony dzieci i młodzieży.

Jak przypomniał podczas sobotniej konferencji prasowej sekretarz
generalny Konferencji Episkopatu Polski (KEP) ks. bp Wojciech Polak,
deklaracja dotycząca rzezi wołyńskiej jest przygotowywana przez Kościół
katolicki w Polsce wraz z Kościołem greckokatolickim na Ukrainie.
Zostanie ona ogłoszona i podpisana 28 czerwca podczas wizyty w Warszawie
zwierzchnika ukraińskiego Kościoła greckokatolickiego abp Światosława
Szewczuka.

“Cieszymy się, że jest to deklaracja, w której treści możemy odnaleźć
wspólną pracę” – zaznaczył ks. bp Wojciech Polak. Dodał, że deklaracja
będzie “wspólnym głosem w kontekście 70-lecia zbrodni wołyńskiej”.
Oczywiście my znamy także ten kontekst polityczny, który dziś przeważa,
chcemy jako kościoły podjąć przede wszystkim drogę wzajemnego
pojednania i przebaczenia, opartą na gruncie prawdy”
– podkreślił
sekretarz KEP.

Dodał, że przedstawiciele kościołów zachęcają historyków polskich i
ukraińskich do dalszego szukania prawdy, a także razem mówią o potrzebie
upamiętnienia miejsc, w których ludzie ponieśli śmierć i doznawali
cierpienia.

“Myślę, że to stanowisko pozwoli trochę przybliżyć nie tylko nasze
narody, ale także serca ludzi, którzy żyją w jakimś ciągle trudnym
poczuciu skrzywdzenia i poczuciu, że nigdy w sposób otwarty ich ofiara
nie została podjęta i uznana”
– zaznaczył ks. bp Wojciech Polak.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

53. Polskie Kresy

Kresowianie nie zaproszeni na uroczystości z udziałem Prezydenta
Uroczystości upamiętniające rzeź wołyńską organizowane
przez Prezydenta i Kresowian odbędą się najprawdopodobniej oddzielnie. Z
Ewą Szakalicką, organizatorem 70. rocznicy obchodów ludobójstwa na
Wołyniu z ramienia rodzin kresowych, rozmawia Jarosław Wróblewski.
Zbliża się 70 rocznica zbrodni ludobójstwa na Wołyniu i
Małopolsce Wschodniej. Jaki przebieg mają mieć uroczystości w dniu 11
lipca?

Od wielu miesięcy organizacje pozarządowe skupiające
rodziny kresowe, świadków ludobójstwa czy sympatyków Kresów organizują
obchody społeczno-obywatelskie. 11 lipca o godz. 12.00 będzie Msza
święta na Pl. Trzech Krzyży, później Traktem Królewskim przejdzie Marsz
Pamięci do Domu Polonii, gdzie jest tablica upamiętniająca ofiary
ludobójstwa dokonanego przez nacjonalistów ukraińskich. Obchody zakończą
się koncertem na Pl. Zamkowym.

Rocznica jest wielkim
historycznym wydarzeniem dla Kresowego środowiska. Pomimo to oficjalne
uroczystości, organizowane m.in. przez Bronisława Komorowskiego, odbędą
się raczej bez ich udziału. Dlaczego?

Do dziś nie wiemy,
jak zachowa się prezydent Komorowski. Nie znamy godziny, o której mają
być obchody rządowe na Skwerze Wołyńskim na Żoliborzu. Oficjalnie nas
nie zaproszono na te uroczystości, choć wiadomo, że prezydent ma tam
odsłaniać pomnik. Do tego PSL organizuje przed południem też swoje
partyjne uroczystości w Sejmie. Generalnie jest zamęt. Nie zaproszono
ani Federacji Organizacji Kresowych ani Światowego Kongresu Kresowian.
Dodam, że prof. Tomasz Nałęcz - doradca prezydenta, na pytanie o
obecność Kresowian na tych uroczystościach powiedział: „jak chcą, to
mogą przyjść”. To nie jest właściwe podejście.
 
[...]

Kancelaria
Prezydenta zachowuje się bez pardonu wobec Kresowian. Z drugiej strony
pojawiły się pogłoski o naciskach na organizatorów obchodów, o
zastraszaniu ich. To prawda?

Były naciski, żeby nie odbył
się Marsz Pamięci. Powtarzano wielokrotnie: po co wychodzicie na ulice?
Odpowiadamy: a dlaczego nie mamy w ten sposób wyrazić solidarności z
rodzinami ofiar? Na ten pochód zapraszamy wszystkich. Dopełniliśmy
formalności. Przewodniczącym zgromadzenia publicznego został radny
Warszawy Maciej Wąsik. Marsz to kość niezgody z rządem, choć my bardzo
chcieliśmy, aby nie było tutaj podziałów, aby obchodzić 70. rocznicę
wołyńskiej Krwawej Niedzieli wspólnie, bo to przecież sprawa polska. Nie
udało się. Są wydarzenia rządowe z udziałem prezydenta i nasze
społeczno-obywatelskie. Mogę powiedzieć, że wywierano na nas presję.
Prywatna instytucja, która pomaga w organizacji obchodów, dostawała
dziwne sygnały z Kancelarii Prezydenta, sugerujące jakieś
nieprawidłowości w jej działaniu, przyjrzenie się jej funkcjonowaniu
itp. To daje do myślenia, bo jak coś nie jest zgodne z polityką władzy,
to używa ona argumentu zastraszenia.

[...]

Dziś Senat przyjął uchwałę w sprawie Wołynia, jak by ją pani skomentowała?

Niestety, senatorowie nie ustanowili dnia 11 lipca Dniem Pamięci
Męczeństw Kresowian. W uchwale nie padło słowo ludobójstwo, co
pociągnęłoby za sobą skutki prawno-karne. Taka zbrodnia nie ulega
przedawnieniu. Nakłada na państwo obowiązek ścigania zbrodniarzy,
osądzenia ich, zadośćuczynienia rodzinom ofiar. Po raz kolejny zwyciężył
bieżący interes polityczny nad ludzką przyzwoitością wobec ofiar,
żyjących świadków i w ogóle Polaków.

Społeczny Komitet Organizacyjny Obchodów Rocznicy 11 Lipca - Kontakt: tel. 609 963 763

http://solidarni2010.pl/14562-kresowianie-nie-zaproszeni-na-uroczystosci...

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

54. arch./- Nie zemsta, lecz

zdjecie

arch./-

Nie zemsta, lecz pamięć


Walka o prawdę, cześć i godność dla ofiar
ukraińskiego ludobójstwa na Wołyniu dokonanego 70 lat temu przez
Ukraińską Organizację Nacjonalistyczną oraz Ukraińską Powstańczą Armię –
były tematem dzisiejszych „Rozmów Niedokończonych” w Radiu Maryja i
Telewizji Trwam.

Gośćmi programu byli ks. prof. dr Józef Marecki, dr Joanna
Wieliczka-Szarkowa, dr Paweł Naleźniak oraz red. Piotr Szubarczyk. W tym
roku przypada 70 rocznica tragedii wołyńskiej, która doprowadziła do
nieodwracalnych zmian na terenie Kresów Południowo-Wschodnich.

- Nie zawsze zdajemy sobie sprawę, że obywatele Rzeczpospolitej
Polskiej podlegali zaplanowanym, przemyślanym akcjom ludobójczym. (...)
Tych ludobójców mieliśmy w zasadzie trzech: Niemcy – Hitlera, Związek
Sowiecki – Stalina oraz niestety naszych sąsiadów Ukraińców
– powiedział
Piotr Szubarczyk.

Jak wyjaśnił Szubarczyk zarówno niemiecka jak i sowiecka akcja była
wymierzona w polską inteligencję, „by pozbawić Polskę głowy”, to
operacja na Wołyniu była wymierzona w każdego Polaka.

– Myślę, że często nadużywane jest słowo trauma, jednakże w
odniesieniu do wydarzeń na Wołyniu trzeba się nad tym słowem zastanowić.
A dodam, że jest to chyba trauma niezaleczona – wyjaśnił Szubarczyk.

- Było to ludobójstwo. Mordowano Polaków we wszystkich przekrojach
wiekowych jako wrogów Ukrainy: od niemowląt, młodzieży, dorosłych i
starców. Ale jest także coś więcej zamordowano polską kulturę,
zamordowano pamiątki, zamordowano wszystko co wiązało się z Polakami.
Kościoły Rzymskokatolickie utożsamiane z Polakami były wysadzane,
niszczone
– podkreślił ks. prof. dr Józef Marecki. Jak dodał do dziś w
miejscach gdzie mordowani byli Polacy, gdzie „ziemia nasączona jest
polską krwią” jest pustka.

11 lipca 1943 roku w tzw. „Krwawą Niedzielę” na Wołyniu bandy
„powstańców”  z OUN i z UPA zamordowali – ze szczególnym okrucieństwem,
głównie przy pomocy narzędzi gospodarskich – tysiące polskich
mieszkańców Wołynia. - Miejscem zbrodni były przede wszystkim kościoły,
niedzielne skupiska wiernych – dodał ks. prof. dr Józef Marecki.

Również tematem rozmowy była najnowsza książka dr Joanny
Wieliczki-Szarkowej „Wołyń we krwi 1943”, nad promocją której patronat
medialny objął "Nasz Dziennik". 

Jak wyjaśniła autorka, książka ma na celu przybliżenie wiedzy
popularnej dla tych, którzy nigdy wcześniej o tej zbrodni nie słyszeli
albo chcą wiedzieć na jej temat więcej. – Ta książka została napisana by
przywrócić prawdę i przywrócić pamięć, chodzi przede wszystkim o
przywrócenie pamięci dla tych męczenników kresowych, dla ludzi który
byli niewinni, bezbronni  i byli mordowni tylko dlatego, że byli
Polakami – powiedziała dr Joanna Wieliczka – Szarkowa.

Jak podkreśliła autorka najważniejszym zadaniem współczesnych Polaków
jest pamięć o Polakach, którzy zginęli dla Polski, „najważniejsza jest
pamięć o prawdzie”. – Jeszcze 10 lat temu ponad połowa Polaków nie
wiedziała czym jest zbrodnia wołyńska – wyjaśniła dr Wieliczka –
Szarkowa.

- Jest to książka popularna w tym znaczeniu, że jest napisana prostym
językiem, jest opowiedzianą historią bez aparatu naukowego, bez czegoś
co mogło by zaciemniać, komplikować zrozumienie tego wydarzenia. Jest to
po prostu opowieść – wyjaśnia dr Joanna Wieliczka – Szarkowa.

W audycji „Rozmowy Niedokończone” zwrócono również uwagę, że często
program szkolny nie obejmuje omówienia w czasie lekcji historii zbrodni
ludobójstwa na Wołyniu.

– Nauczyciele historii dość niechętnie ten temat podejmują. Jest w
nich jakiś wewnętrzy lęk, że były tam rzeczy tak drastyczne, tak
straszne, że może lepiej tego nie robić. Efekt jest taki, że młodzież o
tym nie wie. Książka „Wołyń we krwi 1943” pomaga zrozumieć, można zrobić
bardzo dobrą lekcje  o Wołyniu na podstawie tej książki – dodał
Szubarczyk.

W programie przypomniano także, że podczas ostatniego posiedzenia
Senatu przyjęto uchwałę, której tytuł brzmi "W 70. rocznicę Zbrodni
Wołyńskiej". Jednakże uchwała ta zbrodnię wołyńską określona jest jako
"czystka etniczna nosząca znamiona ludobójstwa". Eksperci obecni w
studiu zgodnie podkreślili, że zbrodnia na Wołyniu nosi wszystkie
znamiona „ludobójstwa”.  Senatorowie odrzucili poprawkę mającą na celu
ustanowienie dnia 11 lipca - Dniem Pamięci Męczeństwa Kresowian.

- Dopóki nie nastąpi zmierzenie się z tą trudną prawdą, dopóki
Ukraina nie zmierzy się z tą trudną historią w taki sposób w jaki
powinna się zmierzyć, to nigdy nie nastąpi szczere pojednanie

powiedział dr Paweł Naleźniak. Wyjaśnił również, że dziś na Ukrainie
stawia się pomniki zbrodniarzom i „jest to chyba jedyny kraj, który
stawia pomniki zbrodniarzom”. – W tym duchu wychowywana jest ukraińska
młodzież – wyjaśnia dr Naleźniak.

W lipcu br. mija 70. rocznica apogeum zbrodni wołyńskiej, w wyniku
której na Wołyniu i w Galicji Wschodniej w latach 1943-44 zginęło ok.
100 tys. Polaków, zamordowanych przez oddziały Ukraińskiej Armii
Powstańczej i miejscową ludność ukraińską.

Marta Milczarska

http://www.naszdziennik.pl/polska-kresy/36539,nie-zemsta-lecz-pamiec.html

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

55. Głos Rosji

UPA odpowiedzialna za ludobójstwo

W Warszawie przyjęto rezolucję, oskarżającą Ukraińską Armię Powstańczą (UPA) o ludobójstwo. →

W tym dokumencie chodzi o masowe wyniszczenie
etnicznych Polaków, którzy zamieszkiwali terytorium Wołynia, przez
banderowców. Te tragiczne wydarzenia miały miejsce w 1943 roku. Jednak
ich echo do dzisiejszego dnia kładzie cień na stosunki Polski i Ukrainy.

W
rezolucji Sejmu o 70-leciu Rzezi Wołyńskiej wydarzenia 1943 roku
zostały nazwane „czystką etniczną o cechach ludobójstwa”.
Odpowiedzialność za tę zbrodnię polscy deputowani złożyli na Ukraińską
Armię Powstańczą (UPA). Twierdzi się także, że ofiarami UPA padło
wówczas około 100 tys. etnicznych Polaków. Jak podkreśla kierownik
Fundacji „Pamięć Historyczna” Aleksander Diukow, strona polska oskarża o
zajścia nie tyle Ukrainę jako państwo, ile członków OUN-UPA.

Te
organizacje rzeczywiście realizowały etniczne czystki na Wołyniu na
wielką skalę. Przy czym te czystki były zaplanowane wcześniej, jeszcze
przed atakiem Niemiec na Związek Radziecki. Odbywały się one według
specjalnie przygotowanych planów, dlatego w pełni słuszne jest
rozpatrywanie OUN i UPA jako organizacji zbrodniczych.

Interpretacja
historycznej roli OUN-UPA nie po raz pierwszy staje się kością niezgody
w stosunkach Polski i Ukrainy. W kwietniu polscy deputowani ogłosili
gotowość rozpatrzenia projektu ustawy, uznającej OUN i UPA za
organizacje zbrodnicze. W ten sposób, za zbrodniarza uznany zostałby
także idol radykalnych ukrainskich nacjonalistów, Stepan Bandera. To
wywołało niezadowolenie partii „Swoboda”. Jej przedstawiciele w Radzie
Wierchownej obiecali przygotować dokument, w którym organizacją
zbrodniczą nazwana zostałaby polska Armia Krajowa.

Jednak
obecna koniunktura polityczna jest taka, że Kijów nie może sobie
pozwolić na zepsucie stosunków z Warszawą, uważa pracownik naukowy
Rosyjskiego Instytutu Badań Strategicznych Oleg Niemenskij.

Sytuacja
jest, oczywiście, skomplikowana. Oraz bardzo nieprzyjemna dla
wzajemnych stosunków obu państw, ponieważ Ukraina jest na pozycji
proszącego. Prosi Polskę o pomoc w podpisaniu w listopadzie porozumienia
o stowarzyszeniu z Unią Europejską, ponieważ Polska jest głównym
promotorem Ukrainy na poziomie europejskim. W takiej sytuacji Ukrainie
trudno będzie wyrazić ostrą negatywną reakcję oraz przyjmować wnioski
noszące konfrontacyjny charakter wobec Polski.

Warto
dodać, że na Ukrainie daleko nie wszyscy są sympatykami OUN-UPA. Na
przykład, przedstawiciel Partii Regionów Michaił Dobkin w pełni podziela
poglądy polskich władz ustawodawczych na tę organizację. Zdaniem
deputowanego, Sejm powinien zestawić listę „Bandery-Szuchewycza”, na
której znaleźliby się współcześni zwolennicy tych działaczy. Wszystkim
im, jak uważa Dobkin, powinno się zabronić wjazdu na terytorium Unii
Europejskiej.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

56. Gdańsk upamiętnił ludobójstwo

Gdańsk upamiętnił ludobójstwo na Wołyniu

Rzeź na Wołyniu: Śmierć od kuli była najlżejsza

Piotr Olejarczyk

To nie była żadna wojna polsko-ukraińska, żadne bratobójcze walki. To było ludobójstwo, brutalna eksterminacja dzieci, kobiet, starców. Wszystkich – tak o „rzezi wołyńskiej”, gdzie w 1943 roku zamordowano około 60 tysięcy Polaków, wypowiada się spore grono świadków i kronikarzy tamtych wydarzeń. W zeszłym tygodniu w Gdańsku miała miejsce uroczystość upamiętniająca ofiary tych makabrycznych zbrodni. Nie przyszedł żaden z zaproszonych dyplomatów ukraińskich.

http://histmag.org/Rzez-na-Wolyniu-Smierc-od-kuli-byla-najlzejsza-8028

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

57. Krzyż na miejscu zniszczonej

Krzyż na miejscu zniszczonej Huty Szklanej  
 

Z
inicjatywy byłych mieszkańców Huty Szklanej koło Mydzka na Wołyniu,
wymordowanej i zrównanej z ziemią przez bandy UPA, stanął krzyż. Kiedyś
było tutaj wiele domów, a dziś jest tylko szczere pole. Wieś leżała w
rejonie Huty Stepańskiej, a wokoło rozciągało się wiele polskich wsi. Po
większości z nich nie ma nawet śladu.

Krzyż jest 30. z kolei
krzyżem ustawionym na tych terenach dla upamiętnienia zniszczonych
wiosek. Społeczna akcja ich ustawiania jest koordynowana przez Janusza
Horoszkiewicza, potomka Wołyniaków.

Stary drewniany krzyż.

Ustawianie nowego - 14 czerwca 2013 r.

Poświęcenie - 15 czerwca 2013 r.

http://www.isakowicz.pl/index.php?page=news&kid=8&nid=8050

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

58. „Kiedyś Polacy przyjdą i

„Kiedyś
Polacy przyjdą i będą szukać swoich. Pokaż im to miejsce, jeśli mnie
już nie będzie” – NASZA RELACJA z konferencji „Ludobójstwo na Kresach”

Czy od tych naszych działań przybędzie krzyży na Wołyniu? To będzie
smutna rocznica, ci ludzie wciąż leżą tam w niepoświęconej ziemi.

Fot. wPolityce.pl

Dopóki nie poznamy prawdy o
rzezi dokonanej przez ukraińskich nacjonalistów, polsko – ukraińskie
pojednanie nie będzie możliwe – tak można podsumować wnioski z
konferencji „Ludobójstwo na Kresach”, która odbyła się w siedzibie
Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich z inicjatywy „Gazety Warszawskiej”.

Nakreślone zostało tło historyczne rzezi wołyńskiej oraz jej
konsekwencje, które trwają do dziś. Szczególnie wstrząsające były
relacje naocznych świadków ludobójstwa – Stanisława Srokowskiego oraz
Sulimira Żuka.

A gdyby ten nóż wszedł w twój brzuch jak w masło? – powiedział
kilkunastoletni Sławko do Mariana. Ciotka pokazała Marianowi obraz Matki
Boskiej wiszący na ścianie i powiedziała: „To jest twoja matka i matka
twojego przyjaciela”. W Marianie coś się nagle odmieniło, upadł na
kolana i zaczął przepraszać. – Kazali mi – powiedział, po czym uciekł. Zginął
prawdopodobnie zamordowany przez bandy UPA za to, że nie zabił swojego
polskiego przyjaciela. Zabicie przyjaciela było „przepustką” do UPA.
Poddawanie
przyszłych żołnierzy tego rodzaju „testowi” nie należało do rzadkości.
Nacjonaliści ukraińscy posuwali się często jeszcze dalej – każąc mężom
Ukraińcom zabijać ich polskie żony.

Te i wiele innych faktów przytoczył naoczny świadek rzezi wołyńskiej,
Stanisław Srokowski, pisarz kresowy i wieloletni działacz opozycji
niepodległościowej.

Przyczyną ludobójstwa Polaków na Kresach Wschodnich były
założenia ideologiczne OUN. Ukraińcy chcieli nie tylko mieć własne
państwo, ale chcieli, aby to państwo rządziło całą Europą.

- wskazał z kolei prof. Czesław Partacz, badający okoliczności ludobójstwa na Wołyniu.

Zdaniem prof. Partacza, naród ukraiński był według nacjonalistów za spokojny i zbyt pobożny.

Nacjonaliści chcieli narodu „ostrego”, krwiożerczego. OUN
postanowiła zatem „przebudować” Ukraińców, fundując im "szkolenie w
nienawiści"

- stwierdził.

Ukraińscy nacjonaliści w nienawiści szkolili się w czasie II
wojny światowej kolaborując z Niemcami w ramach jednostek SS Galizien,
pełniąc funkcję strażników obozowych, a także masowo mordując Żydów.

Kiedy Niemcy zorientowali się, że banderowcy odgrywają w niemieckiej
policji znaczącą rolę, chcieli się ich pozbyć. Nie doszło jednak do
tego, nacjonaliści zdezerterowali i zaczęli działać na własną rękę.
Wtedy zaczęła się na Kresach rzeź na wielką skalę.

To już nie byli ludzie, tylko maszyny do zabijania

- mówi prof. Partacz. Opisy zbrodni dokonywanych na bezbronnych
Polakach – kobietach, dzieciach i starcach, przekraczają granice
wyobraźni. Według szacunków Ewy Siemaszko, w czasie ludobójstwa na
Kresach Wschodnich zginęło od 134 tys. do 200 tys. Polaków. Wielu miejsc
pochówków nie znamy do tej pory.

Postawieniem krzyży na mogiłach upamiętniono na razie
zaledwie ok. 140 – 150 miejsc. Tymczasem miejscowości, w których zginęli
Polacy, było ok. 1500

– przypomniał dr Leon Popek, historyk od lat prowadzący ekshumacje ofiar na Wołyniu.

Ludobójstwo na Kresach jest wciąż tematem niewygodnym, nie tylko na
Ukrainie, ale niestety również i w Polsce – co do tej opinii zgadzali
się wszyscy prelegenci. Dlaczego tak jest? Przyczyn wskazywano wiele,
wśród nich tę najpoważniejszą – odradzający się na Ukrainie nacjonalizm i
bierność polskich władz wobec tego faktu. Jak przypomniał jeden z
prelegentów konferencji, ks. Tadeusz Isakowicz – Zaleski, na Ukrainie
powstają ugrupowania paramilitarne odwołujące się do Stepana Bandery,
organizujące marsze nie pod żółto-niebieskimi flagami Ukrainy, ale pod
czarno – czerwonymi banderami, gdzie kolor czarny symbolizuje przemoc, a
czerwony – krew.

Zdaniem ks. Isakowicza – Zaleskiego, podczas gdy polskie
władze unikają nadania właściwej rangi obchodom rocznicy ludobójstwa na
Wołyniu i uciekają przed prowadzeniem jakiejkolwiek polityki
historycznej, ukraińscy nacjonaliści nie próżnują i w sposób nachalny
promują Stepana Banderę.
Jak podkreślił ksiądz, polskie władze
powinny szukać porozumienia raczej z działającymi na Ukrainie partiami
pragnącymi budować tożsamość narodową na wartościach pozytywnych, nie
zaś poszukując spoiwa w nacjonalizmie. Ksiądz Isakowicz – Zaleski
wyraził także szacunek dla postawy arcybiskupa Mieczysława Mokrzyckiego,
który odmówił ostatnio podpisania wspólnego z greckokatolicką cerkwią
memorandum określającego ludobójstwo na Kresach mianem „wojny polsko –
ukraińskiej”.

Sulimir Żuk, ocalały z rzezi wołyńskiej, podkreślił, że nie ma złych narodów, są tylko złe organizacje i złe ideologie.
Dziadkowie Sulimira Żuka zginęli zamordowani w okrutny sposób w Hucie
Pieniackiej, on sam jednak i jego rodzice uszli z życiem dzięki
ostrzeżeniu sąsiadki. Ukrainka przybiegła z płaczem ostrzegając, iż
został na nich wydany wyrok. W celu upamiętnienia Ukraińców ratujących
Polaków, powołano właśnie fundację „W imię prawdy”, która będzie zbierać
relacje świadków. Instytut Pamięci Narodowej poświęcił im „Kresową
księgę sprawiedliwych” wydaną pod kierunkiem Romualda Niedzielki.

Jak podkreślił dr Leon Popek, naszym grzechem zaniechania jest zanikanie Kresów z przestrzeni naszej pamięci i modlitwy.

Wielu mogił nie da się odnaleźć, ale nie to jest problemem, tylko to, że my ich nawet nie szukamy.

O zbliżających się obchodach 70. rocznicy zbrodni dokonanej na Polakach przez UPA powiedział:

Dobrze, odbędą się Msze i inne uroczystości, ale czy od tych
naszych działań przybędzie krzyży na Wołyniu? To będzie smutna rocznica,
ci ludzie wciąż leżą tam w niepoświęconej ziemi.

Historyk przytoczył także wzruszającą opowieść o Ukraince
odwiedzającej Polaków prowadzących prace ekshumacyjne na terenie dawnych
Ostrówek i Woli Ostrowieckiej. Pani Szura przynosiła polskich
archeologom jedzenie, pomagała im także w lokalizowaniu mogił rodaków:

Mój ojciec pochował tych ludzi, na drzewie wyciął krzyż i powiedział: kiedyś Polacy przyjdą i będą szukać swoich. Pokaż im to miejsce, jeśli mnie już nie będzie.



Stanisław Srokowski 24.06.13.
Konferencja pop. nauk. poświęcona ludobójstwu na Kresach w Warszawie,
zorganizowana przez "Warszawską". Dużo ludzi, wspaniali wykładowcy,
prof. Partacz, dr Popek, ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski, świadek
wydarzeń i autor książek, Sulimir Żuk. Miałem też okazję uczestniczyć. I
opowiadać o swoim dzieciństwie. Więcej za chwilę.




Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

59. Sejmik Lubelski potępił

Sejmik Lubelski potępił ludobójstwo dokonane przez UPA 2013-06-25

To już trzeci Sejmik, po Dolnośląskim i Zachodnipomorskim, który w przeciwieństwie do senatorów z PO zdobył się na odwagę w powiedzenia prawdy. Przeczytaj dwie relacje. W pierwszej jest także informacja o proteście pod KUL.

---------------------------------------------------

Lubelski Sejmik napiętnował wołyńskie ludobójstwo

Mimo wątpliwości natury redakcyjnej zgłaszanych w dyskusji przez radnych lewicy – Sejmik Województwa Lubelskiego ostatecznie jednogłośnie przyjął „Stanowisko w sprawie uczczenia pamięci ofiar ludobójstwa dokonanego przez Organizację Ukraińskich Nacjonalistów i Ukraińską Powstańczą Armię, w latach 1939-1947, na Polakach zamieszkujących tereny województwa lubelskiego, wołyńskiego i Galicji Wschodniej Rzeczypospolitej Polskiej”.

- Konieczne jest nie tylko oddanie czci ofiarom zbrodni, ale też nazwanie jej po imieniu i jasne wskazanie jej autorów i inspiratorów - tłumaczył jeden ze współautorów projektu, radny Andrzej Pruszkowski (przewodniczący klubu radnych PiS). „Obradując w 70 lat po apogeum zbrodni ludobójstwa dokonanego przez Organizację Ukraińskich Nacjonalistów i Ukraińską Powstańczą Armię, w latach Galicji Wschodniej Rzeczypospolitej Polskiej Sejmik Województwa Lubelskiego oddaje cześć pamięci ofiar tych tragicznych wydarzeń. (…) Zamordowanie w tym czasie przez organizacje ukraińskich nacjonalistów dwustu tysięcy mężczyzn, kobiet i dzieci połączone z fizycznym i psychicznym znęcaniem się nad nimi, niszczeniem i kradzieżą ich mienia tak by zmusić ocalałych do opuszczenia swoich siedzib - zostało przez Instytut Pamięci Narodowej zakwalifikowane jako zbrodnia ludobójstwa (w rozumieniu art.118 §1 kodeksu karnego).

Sejmik Województwa Lubelskiego składa hołd pomordowanym i potępia dokonane wówczas zbrodnie ludobójstwa. Radni Sejmiku wyrażają jednocześnie wielką wdzięczność tym Ukraińcom, którzy niekiedy z narażeniem życia pomagali zagrożonym zbrodnią sąsiadom. Uznajemy za niedopuszczalne usprawiedliwianie czy rehabilitowanie motywowanych przez zbrodniczą ideologię ludobójców z OUN i UPA. Wyrażamy pogląd, iż niezbędne jest rzetelne zbadanie, opisanie i nazwanie dokonanych zbrodni, tak by nie mogły powtórzyć się kiedykolwiek. Potępienie ideologów zbrodni i ukaranie żyjących zbrodniarzy jest tego istotnym warunkiem. Wyrażamy cześć pamięci oddziałom polskiej samoobrony, próbującym w owym strasznym czasie stawać do nierównej walki z ukraińskimi nacjonalistami. Radni Sejmiku Województwa Lubelskiego popierają starania środowisk kresowych o ustanowienie przez Parlament Rzeczypospolitej Polskiej dnia 11 lipca dniem pamięci o ofiarach ludobójstwa OUN i UPA” - napisali w projekcie radni PiS. - Uważamy, że wyrażenie opinii przez Sejmik w tej kwestii jest konieczne tym bardziej, że z przykrością obserwujemy, jak postawy szowinistyczne na Ukrainie wciąż się umacniają, a wielu tamtejszych polityków (czy to szczerze, czy dla poklasku) odrzuca prawdę historyczną na temat zbrodni wołyńskiej, odwołując się aprobująco do najbardziej haniebnych kart w dziejach swego narodu. Wierząc w pojednanie musimy też wierzyć w prawdę, a także domagać się poszanowania praw polskiej mniejszości na Wschodzie, nie tylko na Ukrainie i Białorusi, ale także na Litwie – podkreśla radny Pruszkowski.

Na Skwerze i pod KUL-em

Kresowiacy tradycyjnie 1 lipca (o godz. 16) spotykają się pod KUL-em by modlić się za ofiary Rzezi Wołyńskiej, a także przypominać swój protest sprzed 4 lat przeciw nadaniu doktoratu honoris causa katolickiej uczelni ówczesnemu prezydentowi Ukrainy – Wiktorowi Juszczence, wsławionemu uznaniem za bohaterów państwowych przywódców UPA – Stepana Banderę i Romana Szuchewycza. Jak co roku liczymy, że uda nam się wejść przynajmniej na dziedziniec uczelni, dotąd bowiem zawsze zastawaliśmy zamknięte drzwi – przyznaje Zdzisław Koguciuk, organizator obchodów. Po modlitwie pod KUL-em uczestnicy planują przejście na nowe miejsce pamięci o Kresach.. Jeszcze w tym tygodniu spodziewane jest podjęcie przez Radę Miasta obywatelskiej uchwały nadającej placykowi u zbiegu ul. Raabego i Głębokiej miano Skwer Ofiar Wołynia. - Udało się sprawnie przeprowadzić wszystkie procedury, dlatego obywatelki projekt uchwały został skierowany pod obrady – podkreśla Piotr Kowalczyk, przewodniczący RM (z PSL). Wcześniej wniosek jednogłośnie pozytywnie zaopiniowała Rada Dzielnicy Śródmieście. Organizatorzy akcji kontynuowali zresztą zbiórkę podpisów, a idę upamiętnienia na mapie miasta ofiar zbrodni wołyńskiej – poparło ponad 2.000 lublinian. -

Do Warszawy i na Wołyń

11 lipca delegacje z Lublina wezmą udział w ogólnopolskich obchodach w Warszawie. Wyjazd na Marsz Kresowy przygotowują lokalne struktury Ruchu Narodowego. Z kolei NSZZ „Solidarność” zaprasza do wzięcia udziału w pielgrzymce na Wołyń. Wyjazd zaplanowany jest o północy z 12/13 lipca br. Zapisy prowadzone są w biurze Zarządu Regionu Regionu przy ul. Królewskiej 3 w Lublinie, pok. 33, III piętro lub telefonicznie 81 532 08 11. Punktem centralnym wyjazdu będzie uroczysta msza św. w intencji pomordowanych na Wołyniu w katedrze w Łucku, a także pielgrzymka do miejsc męczeństwa na Wołyniu.

Ponadto w ramach obchodów 70. rocznicy zbrodni na Wołyniu w dniach 15-16 lipca 2013 r. odbędzie się konferencja naukowa na KUL-u, zatytułowana „Nie zabijaj. Kościół wobec ludobójstwa”.

Konrad Rękas

-----------------------------------------------------

Sejmik oddał cześć pamięci ofiar zbrodni OUN i UPA

wczoraj, 18:02

Sejmik Województwa Lubelskiego przyjął stanowisko, w którym oddał cześć pamięci "ofiar ludobójstwa dokonanego przez Organizację Ukraińskich Nacjonalistów i Ukraińską Powstańczą Armię" na Polakach w l.1939-1947.Projekt stanowiska wnieśli radni PiS; sejmik przyjął je jednogłośnie.

Przewodniczący klubu PiS w lubelskim Sejmiku Andrzej Pruszkowski, rekomendując przyjęcie stanowiska, powiedział w poniedziałek, że "na terenie obecnej Ukrainy prawie 5 tys. miejsc kaźni czeka na upamiętnienie, a tysiące ocalałych z rzezi – na przywrócenie pamięci historycznej".

- Jako mieszkańcy województwa lubelskiego, pogranicza polsko-ukraińskiego, musimy wyrazić mocne przekonanie, że jedynie działania oparte na prawdzie, z uczciwym rozliczeniem się z przeszłością, mogą być fundamentem porozumienia między narodami polskim i ukraińskim – powiedział Pruszkowski.

W stanowisku podkreślono, że mija 70 lat od apogeum zbrodni dokonanych na Polakach zamieszkujących tereny województwa lubelskiego, wołyńskiego i Galicji Wschodniej, ówczesnej Rzeczypospolitej Polskiej.

Organizacje ukraińskich nacjonalistów wymordowały tam w latach 1939-1947 około 200 tys. Polaków, co było połączone ze znęcaniem się na nimi oraz kradzieżą i niszczeniem mienia w celu skłonienia Polaków do opuszczenia swoich siedzib; Instytut Pamięci Narodowej zakwalifikował to jako zbrodnię ludobójstwa w rozumieniu art. 118 par. 1 kodeksu karnego – głosi stanowisko.

- Sejmik Województwa Lubelskiego składa hołd pomordowanym i potępia dokonane wówczas zbrodnie ludobójstwa. Radni Sejmiku wyrażają jednocześnie wielką wdzięczność tym Ukraińcom, którzy niekiedy z narażeniem życia pomagali zagrożonym zbrodnią sąsiadom – czytamy w tekście.

- Wyrażamy pogląd, iż dla pojednania Polaków i Ukraińców niezbędne jest rzetelne zbadanie, opisanie i nazwanie dokonanych zbrodni, tak by nie mogły powtórzyć się kiedykolwiek. Potępienie ideologów zbrodni i ukaranie żyjących zbrodniarzy jest tego istotnym warunkiem – podkreślono w stanowisku.

Sejmik w stanowisku oddał cześć pamięci polskich żołnierzy Armii Krajowej, Batalionów Chłopskich i innych oddziałów samoobrony, którzy walczyli z ukraińskimi nacjonalistami. Radni wyrazili protest, przeciwko „stawianiu znaku równości” pomiędzy działaniami polskich oddziałów, a czynami OUN/UPA.

W stanowisku wyrażono poparcie dla starań środowisk kresowych o ustanowienie "dnia 11 lipca dniem pamięci o ofiarach ludobójstwa OUN i UPA".

Stanowisko sejmiku ma być przekazane m.in. do szkół w regionie.

W 2013 r. mija 70. rocznica masowych zbrodni popełnionych przez Ukraińską Powstańczą Armię (UPA) na ludności polskiej na Wołyniu i w Galicji Wschodniej. Kulminacja zbrodni nastąpiła 11 lipca 1943 r., gdy oddziały UPA zaatakowały ok. 100 polskich miejscowości.

Dla polskich historyków tzw. rzeź wołyńska z lat 1943-44, która swoim zasięgiem objęła także tereny południowo-wschodnich województw II RP, była ludobójczą czystką etniczną liczącą ponad 100 tys. ofiar (są też szacunki mówiące o ok. 120-130 tys. ofiar).

Dla badaczy z Ukrainy zbrodnia ta była konsekwencją wojny Armii Krajowej z UPA, w której wzięła udział ludność cywilna. Ukraińcy podkreślają, że w czasie II wojny światowej obie strony popełniały zbrodnie wojenne, ponieważ polska partyzantka podejmowała akcje odwetowe. Strona ukraińska ocenia swoje straty na 10-12, a nawet 20 tys. ofiar, przy czym część ofiar zginęła z rąk UPA za pomoc udzielaną Polakom lub odmowę przyłączenia się do sprawców rzezi.

http://www.isakowicz.pl/index.php?page=news&kid=8&nid=8062

Przypominam o konieczności dofinansowania powstania Tablicy Wołyńskiej, która zostanie wmurowana 17 września w Warszawie w ścianę Kościoła pw. Bł. Władysława z Gielniowa. W br. przypada 70 rocznica Krwawej Niedzieli 11 Lipca 1943. Wpłat proszę dokonywać na konto Fundacji im. Św. Kazimierza Królewicza: 29 1160 2202 0000 0000 7329 3288, z dopiskiem "Tablica Wołyńska".
Przypominam o konieczności dofinansowania powstania Tablicy Wołyńskiej, która zostanie wmurowana 17 września w Warszawie w ścianę Kościoła pw. Bł. Władysława z Gielniowa. W br. przypada 70 rocznica Krwawej Niedzieli 11 Lipca 1943. Wpłat proszę dokonywać na konto Fundacji im. Św. Kazimierza Królewicza: 29 1160 2202 0000 0000 7329 3288, z dopiskiem "Tablica Wołyńska".

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

60. W Bełżcu uczczono pamięć

W Bełżcu uczczono pamięć pomordowanych pasażerów pociągu   2013-06-25
 

Relacja z Lubelszczyzny.

W
niedzielę  16 czerwca  odbyły się w Bełżcu k. Tomaszowa Lubelskiego na
Zamojszczyźnie obchody 69 rocznicy wymordowania przez bandę  tzw. UPA
 polskich pasażerów pociągu relacji Bełżec - Lwów, które miało miejsce w
czerwcu 1944r.  Uroczystości zorganizował wójt gminy Bełżec  Andrzej
Adamek oraz  zarząd powiatowy PSL  w Tomaszowie Lubelskim.  Na uroczystą
polową Mszę Św., która miała miejsce na placu obok cmentarza
parafialnego, przybyło ponad 300 osób.  Obecni byli  m. in.  starosta
tomaszowski Jan Kowalczyk (PSL), burmistrz Tomaszowa Wojciech Żukowski
(PiS), a także wielu samorządowców, regionalistów i  działaczy
społecznych.  Na uroczystości przybyła  także delegacja zamojskiego
Stowarzyszenia Upamiętnienia Polaków Pomordowanych na Wołyniu (
uhonorowanego niedawno tytułem Kustosza Pamięci Narodowej przez IPN !)
 z Panią Janiną Kalinowską na czele oraz przewodniczący Klubu "Gazety
Polskiej" w Tomaszowie - Jarosław Korzeń.   Proboszcz bełżeckiej parafii
ks. Stanisław Szałański w trakcie kazania  przypomniał  fakty
historyczne dotyczące mordu pod Bełżcem oraz wezwał do modlitwy za
pomordowanych i oprawców ... 

Po
mszy  wójt gminy Bełżec Andrzej Adamek,  w trakcie przemówienia,
przedstawił zarys historyczny dotyczący  antypolskiej działalności   OUN
i UPA.  Podkreślił fakt,  że  zbrodnie UPA kwalifikują się jako
 ludobójstwo.  Odczytał także list, który został przesłany do
uczestników uroczystości  przez  europosła Jarosława Kalinowskiego,
przewodniczącego  Społecznego Komitetu Upamiętnienia Ludobójstwa
 Dokonanego  przez OUN-UPA na Kresach Wschodnich II RP. Następnie glos
zabrał  starosta  tomaszowski Jan Kowalczyk dziękując wszystkim za
przybycie. Kolorytu uroczystościom dodawała obecność  szwadronu ułanów
oraz  umundurowanych chłopaków ze Związku Strzeleckiego "Strzelec" z
Tomaszowa, a także część artystyczna przygotowana przez młodzież z
bełżeckiego gimnazjum.  Należy przypomnieć, że "strzelcy"  - na czele z
Jarkiem Antoszewskim,  rok temu w 68 rocznicę zbrodni zorganizowali
marsz kondycyjny na trasie Tomaszów-Bełżec, a następnie oddali hołd
pomordowanym na cmentarzu parafialnym. 

Po
 złożeniu wieńców na zbiorowej mogile, delegacje udały się pod pomnik w
Zatylu gdzie złożono wiązanki kwiatów i  zapalono znicze.
 Uroczystościom towarzyszyły jeszcze dwie wystawy  mające miejsce w
Galerii "Cerkiewka" ( dawna cerkiew grekokatolicka).  Pierwsza
przedstawiała zdjęcia pomordowanych wykonane przez por. AK Tadeusza
Żelechowskiego wykonane niedługo po mordzie jeszcze przed przybyciem
Niemców, natomiast druga pt. " Kainie, gdzie jest brat twój" dotycząca
ludobójstwa OUN-UPA była autorstwa lokalnej malarki pani Marii  Krenz.
  

 

Na koniec przypomnijmy fakty historyczne.    

W
 dn. 16 czerwca 1944 r. w godzinach rannych  banda UPA około  3 km. za
Bełżcem w lesie , w pobliżu wsi Zatyle, podstępnie zatrzymała, z pomocą
ukraińskiego maszynisty Zachariasza Procyka,  pociąg jadący do Rawy
Ruskiej i Lwowa.  Pasażerowie zostali wylegitymowani, w celu oddzielenia
ukraińskich pasażerów, a następnie osoby narodowości polskiej brutalnie
zamordowano.  Różne źródła podają liczbę pomordowanych od 43 do 70. Nie
wszystkich zidentyfikowano, a podobno kilka osób uprowadzono. Większość
rozstrzelano, chociaż byli także zabici siekierami i nożami.  Ciężarną
kobietę przybito bagnetem do ziemi ...    Wśród bestialsko zamordowanych
były także dzieci ... 

Zabici
pochodzili z Bełżca, Tomaszowa Lub., Narola, Rawy Ruskiej i Lwowa , a
także byli polskimi uciekinierami z powiatów hrubieszowskiego i
sokalskiego.  Kilka osób pomimo odniesienia ciężkich ran przeżyło i
złożyli później dokładne relacje ze zbrodni jak Jadwiga Hopko czy Anna
Daniel. Pogrzeby w Bełżcu i zwłaszcza w Tomaszowie Lubelskim   zamieniły
się  w wielkie patriotyczne manifestacje ...

Nie
jest do końca wyjaśnione, która sotnia UPA dokonała mordu pod Zatylem,
najczęściej przyjmuje się, że była to banda "Jahody" Łukaszewycza
chociaż niektórzy historycy twierdzą, że za  ten mord odpowiedzialny
jest oddział  "Jastruba" Karpenki. Rozpoznano niektórych morderców jako
Ukraińców z  Poddębców koło Uhnowa -  podobno także w mordzie wzięli
udział  ukraińscy mieszkańcy pobliskich wsi.   

W
samym miejscu kaźni, tuz po mordzie postawiono metalowy krzyż. W
ostatnich miesiącach został on skradziony przez nieznanych sprawców . 
 

Jarosław Świderek

.

.

.

.

.

.

.

.

.

 

http://www.isakowicz.pl/index.php?page=news&kid=8&nid=8063

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

61. Zbrodnia wołyńska. Ludobójcza



Zbrodnia wołyńska. Ludobójcza czystka etniczna

W lipcu br. mija 70. rocznica kulminacji zbrodni wołyńskiej, w wyniku
której na Wołyniu i w Galicji Wschodniej w latach 1943-45 zginęło ok. 100 tys. Polaków,
zamordowanych przez oddziały Ukraińskiej Armii Powstańczej i miejscową ludność ukraińską.

IPN:Książka o Ukraińcach ratujących Polaków na Kresach - w internecie

Ukraińska pomoc Polakom, ofiarom UPA na Kresach Wschodnich - to temat
publikacji .

Publikacja Kresowa księga sprawiedliwych 1939-1945. O Ukraińcach ratujących Polaków poddanych eksterminacji przez OUN i UPA, opracowana przez Romualda Niedzielkę i wydana przez IPN w 2007 r. w serii Studia i materiały,
jest dostępna w trzech formatach - pdf, epub i mobi - pod adresem
http://pamiec.pl/portal/pa/1534/12487/. Z darmowego wydania
elektronicznego książki można korzystać za pomocą komputera, tabletu,
czytnika oraz smartfonu.

Publikacja omawia losy Polaków, mieszkańców przedwojennych
województw: wołyńskiego, poleskiego, tarnopolskiego, lwowskiego,
stanisławowskiego, rzeszowskiego i lubelskiego, ocalonych m.in. z rzezi
wołyńskiej 1943 r. przez swoich ukraińskich sąsiadów. Treść książki
oparto na zachowanych relacjach źródłowych świadków mordów UPA na
Polakach.

W Kresowej księdze sprawiedliwych wspomniano o ponad 1300
Ukraińcach, którzy w kilkuset miejscowościach, gdzie dochodziło do
brutalnych akcji UPA, ratowali Polaków bez względu na grożące za to
konsekwencje. Ostrzegali ich przed napadem swych rodaków, udzielali
schronienia, wskazywali drogi ucieczki, zaopatrywali w żywność i
ubranie, przewozili w bezpieczne miejsce, przyjmowali pod opiekę, a
często na długoletnie wychowanie sieroty po zamordowanych, odmawiali
wykonania rozkazu zabicia członka własnej rodziny narodowości polskiej.

Wśród ratujących przeważały osoby najbliższe ratowanym, najsilniej
związane z nimi emocjonalnie, a więc członkowie rodzin mieszanych i
krewni. W dalszej kolejności zaprzyjaźnieni sąsiedzi, raczej Ukraińcy
starszego pokolenia, często ci, którzy ratowali swoich bliźnich z
pobudek religijnych, przedkładając zasady wiary nad solidarność narodową
czy grupową
- tłumaczy badacz, zwracając uwagę na fakt, że wielu
Ukraińców pomagającym Polakom do dziś nie jest znana z imienia i
nazwiska. Kilkuset z nich zapłaciło za poświęcenie na rzecz polskich
sąsiadów najwyższą cenę ponosząc śmierć z rąk UPA, dla której pomoc Lachom była równoznaczna ze zdradą ukraińskich ideałów narodowych.


Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

62. Kolejny krok ku pojednaniu polsko-ukraińskiemu

Zwierzchnik
Ukraińskiego Kościoła Greckokatolickiego abp Światosław Szewczuk oraz
przewodniczący Episkopatu Polski abp Józef Michalik będą się modlić za
pomordowanych na Wołyniu w 1943 r., podpiszą również wspólną deklarację
zachęcającą do pojednania polsko-ukraińskiego.

W przededniu 70. rocznicy zbrodni na
Wołyniu, której symbolem stały się wydarzenia z 11 lipca 1943 r.,
z apelem do Polaków i Ukraińców o dalsze kroki na drodze pojednania
zwrócą się przedstawiciele Ukraińskiego Kościoła Greckokatolickiego,
Kościoła rzymskokatolickiego i greckokatolickiego w Polsce oraz Kościoła
rzymskokatolickiego na Ukrainie.

W środę, 26 czerwca,  przyjedzie do
Polski Arcybiskup Większy Światosław Szewczuk. W Przemyślu spotka się
z abp. Janem Martyniakiem, metropolitą przemysko-warszawskim Kościoła
bizantyńsko-ukraińskiego, w Lublinie m.in. zapali znicz przy obelisku ze
słowami bł. Emiliana Kowcza, patrona duchowieństwa greckokatolickiego.
Później przyjedzie do Warszawy, gdzie w klasztorze oo. Bazylianów będzie
miała miejsce panichida, czyli nabożeństwo za zmarłych w 70. rocznicę
zbrodni wołyńskiej z udziałem Przewodniczącego Konferencji Episkopatu
Polski, Prymasa Polski, Metropolity Warszawskiego i Prezydenta RP.

Deklaracja upamiętniająca ofiary zbrodni
wołyńskiej i wskazująca na potrzebę do pojednania zostanie podpisana
w piątek, 28 czerwca, w siedzibie Sekretariatu Konferencji Episkopatu
Polski. Przedstawiciele Kościołów wskazują na ewangeliczne źródła nakazu
wzajemnego przebaczenia i na potrzebę godnego upamiętnienia ofiar.
Wzywają też do obiektywnego poznania faktów.

Dokument sygnowany będzie przez
metropolitę kijowsko-halickiego – zwierzchnika Ukraińskiego Kościoła
Greckokatolickiego abp. Światosława Szewczuka, metropolitę przemyskiego
obrządku łacińskiego i  przewodniczącego Konferencji Episkopatu Polski
abp. Józefa Michalika, metropolitę lwowskiego obrządku łacińskiego
i przewodniczącego Konferencji Episkopatu Rzymskokatolickiego Ukrainy
abp. Mieczysława Mokrzyckiego oraz metropolitę przemysko-warszawskiego
Kościoła bizantyńsko-ukraińskiego abp. Jana Martyniaka.

Wizyta metropolity kijowsko-halickiego
abp. Światosława Szewczuka związana jest z obchodami 1025. rocznicy
Chrztu Rusi Kijowskiej. Główne uroczystości odbędą się w sobotę, 29
czerwca, w Górowie Iławeckim. Liturgii pontyfikalnej o godz. 11.00 pod
przewodnictwem Arcybiskupa Większego Światosława weźmie udział nuncjusz
apostolski w Polsce abp. Celestino Migliore.

http://www.radiomaryja.pl/kosciol/kolejny-krok-ku-pojednaniu-polsko-ukrainskiemu/

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

63. A.Wojnar/Nasz

zdjecie

A.Wojnar/Nasz Dziennik

Zagłada Huty Pieniackiej


Wciąż nie możemy się doczekać potępienia
przez polski i ukraiński rząd, parlamenty i prezydentów obu krajów
jednego z największych na świecie aktów ludobójstwa, jakiego dokonała
UPA na naszych rodakach. Polski Sejm nie chce podjąć uchwały o
ustanowieniu 11 lipca Dniem Pamięci Ofiar Ludobójstwa na Kresach II RP.

Świadkowie mówią

28 lutego 1944 r. została zgładzona Huta Pieniacka, wieś położona w
woj. tarnopolskim, w powiecie Brody. Oddziały 14. Dywizji SS Galizien
składające się z Ukraińców oraz zbrojne grupy UPA z okolicznych wiosek w
sposób bestialski wymordowały w ciągu kilku godzin blisko 1000
mieszkańców tej miejscowości i uciekinierów z Wołynia. Większość z nich
została spalona żywcem w stodołach. Zanim jednak tam ich zagnano,
mordercy stłoczyli kobiety, mężczyzn i dzieci w kościele.

Przedstawiam nieznane dotąd szerzej zeznania świadków zgromadzone w
IPN w Krakowie, a także relacje zawarte w opracowaniach Henryka
Komańskiego i Szczepana Siekierki „Ludobójstwo dokonane przez
ukraińskich nacjonalistów na Polakach w województwie tarnopolskim
1939-1946”, W. Bąkowskiego „Zagłada Huty Pieniackiej”, Aleksandra
Kormana „Nieukarane zbrodnie SS Galizien z lat 1943-1945” i w pracy
zbiorowej m.in. W. Orłowskiego „Za to, że byli Polakami.

Huta Pieniacka 28 lutego 1944”. Nie wszystkie nazwiska możemy
ujawnić. W sprawie Huty Pieniackiej IPN w Krakowie prowadzi śledztwo. W
związku z tym niektórzy świadkowie, składający przed prokuratorem
zeznania, występują bez nazwisk.

Po wyłapaniu ukrywających się w domach, piwnicach i schronach
mieszkańców napastnicy znęcali się nad nimi, nieraz od razu zabijali,
rozrywali granatami, torturowali, ale zdecydowaną większość prowadzili
do kościoła pw. św. Andrzeja Boboli.

Doktor Aleksander Korman: „Do kościoła ludzie byli wpędzani przez
zakrystię i wejście boczne od strony budynku nowej szkoły. Przechodzili
przez dwurzędowy szpaler esesowców z bronią gotową do strzału, byli
zmuszani do wchodzenia biegiem (…). Ukraińscy żołnierze SS Galizien,
którzy stanowili 98% stanu dywizji, sprofanowali kościół
rzymskokatolicki. Wnętrze (…) było zdewastowane, rozbite tabernakulum,
przed ołtarzem rozsypane Hostie, a szaty liturgiczne leżały rozrzucone
na posadzce, na której były widoczne ślady krwi (…)”.

Ostatnie pożegnanie

Filomena Franczukowska, mieszkanka Huty Pieniackiej, zauważa, że
część osób znajdowała się w pobliżu okna i obserwowała wioskę. Widziała,
jak prowadzą do kościoła kolejne rodziny. Zdarzył się wypadek
szczególny, który wszystkimi wstrząsnął. „Michalewską – opowiada
Franczukowska – z akuszerką przyprowadzili Ukraińcy do kościoła. Jak my
przyszliśmy, to one już tam były (…)”.

Chodzi o kobietę w zaawansowanej ciąży. Miała już rodzić. Ludzie
stają się coraz bardziej nerwowi, popadają w popłoch, doznają szoku.

Wanda G. widzi pobitego ojca i dowiaduje się, skąd się wzięły rany na
jego ciele i zbroczona krwią twarz. Był katowany, maltretowany.
Dowiaduje się też, że wśród oprawców znajdowali się żołnierze o
wrażliwszej naturze, którzy chcieli ratować zagrożone jednostki. Wydaje
się to nieprawdopodobne, ale tak było.

Taki przypadek zdarzył się siostrze narratorki, Sabinie, którą
żołnierz w mundurze SS kilkakrotnie zawracał do domu po dokumenty, dając
wyraźnie do zrozumienia, że próbuje ocalić jej życie. Ona jednak nie
posłuchała go. Dlaczego? Albo była w szoku i nie zrozumiała, co do niej
mówi, albo wolała podzielić los męża. Wybrała męża, nie wiedząc, że
wybiera drogę ku śmierci. Identyfikacja rodzinna była silniejsza niż
ocalenie. Możemy powiedzieć, że uczucie do męża przezwyciężyło strach i
rozpacz.

Do kościoła zapędzani są wciąż nowi mieszkańcy, wygarnięci z domów,
piwnic, strychów, kopców na ziemniaki, bunkrów i jam. Świątynia
niewielka, a ludzi przybywa. Terroryści zabawiają się przerażonymi
ofiarami. Puszczają plotkę, że kościół zostanie wysadzony w powietrze.
Słychać modlitwy, płacz i szloch kobiet.

Dramatyzm zdarzeń wzmacnia relacja Danieli M.:

„Za każdą doprowadzaną grupą ludzi drzwi kościółka były zamykane i
ubezpieczane przez esesmanów wewnątrz i zewnątrz. Wśród uwięzionych
rozgrywały się dramatyczne sceny. Panował taki tumult ludzkich głosów,
rozpaczy i przerażenia, że nie można było się porozumieć nawet między
najbliżej stojącymi obok siebie. (…) W jednej z grup została
doprowadzona do kościółka schorowana 70-letnia Rozalia Sołtys z
wnętrznościami wydostającymi się na zewnątrz i podtrzymywanymi rękoma i
fartuchem. Kobieta nie mogła dotrzymać kroku w grupie i eskortujący
esesman ustawicznie dźgał ją bagnetem, by w końcu przebić jej brzuch.
Najbardziej dramatyczne sceny rozgrywały się, gdy w pewnym momencie
rozległ się głos, że kościółek został zaminowany i za chwilę zostanie
wraz z ludźmi wysadzony w powietrze. (…) część ludzi oddała się
modlitwie żarliwej i głośnej, przechodzącej w trwożny śpiew. ’Serdeczna
Matko, opiekunko ludzi’, ale nad tym wszystkim dominowała przejmująca
trwoga. Niektórzy wykazywali oznaki psychicznego obłędu. (…) W godzinach
popołudniowych rozpoczęto wyprowadzanie ludzi z kościółka w grupach
30-50-osobowych. Rozpoczęto od wyprowadzania kobiet i dzieci, a w czasie
segregacji dochodziło do rozdzierających serca scen pożegnalnych –
jeszcze nikt nie wyobrażał sobie, że jest to ostatnie pożegnanie. Ja
również chciałam wyjść wraz z matką i bratem w ich grupie – mocno
uczepiłam się matki i podążałam za nią do wyjścia. Zostałam jednak
brutalnie oderwana od matki i z całą siłą odepchnięta na stojących
ludzi”.

Spaleni żywcem

Ludzie z kościoła widzą, jak ginie komendant oddziału AK w Hucie
Pieniackiej Kazimierz Wojciechowski, oblany benzyną i spalony,
umierający w okrutnych mękach. Słyszą mowę morderców. Wspomina o tym
Krystyna S.:

„Mówiono – wyjaśnia – (…) że dzieci i starsi ludzie zostaną
wypuszczeni do domów. Mówili nam to ci, którzy przeprowadzali (…)
akcję”.

A więc mordercy nadal bawili się kosztem ofiar, rozgłaszali plotki o
bombie pod kościołem, a kiedy nacieszyli się strachem ofiar, zapowiadali
ratunek, wyjście do domów albo roboty w Niemczech. Byli butni i pewni
siebie. Mieli ofiary w garści. Mogli grać, przeciągać strunę, budzić
przerażenie i kołysać nastrojami. Byli panami sytuacji, zwycięzcami.
Życie ludzkie zależało od ich kaprysu.

„Mówili – kontynuuje Krystyna S. – (…) po niemiecku, po ukraińsku, a
także niektórzy po polsku, ale w naszym języku były to raczej
wypowiadane pojedyncze słowa”.

Kobieta pragnie zrozumieć, kim są napastnicy, słyszy ich głosy,
niemieckie, ukraińskie, a nawet – rzadko – polskie. Dzięki tym głosom
identyfikuje morderców. A skąd są głosy polskie? W armii niemieckiej
znajdowali się Ślązacy, którzy dobrze mówili po polsku. Ale i Ukraińcy
znali polski. Rzadziej Niemcy, choć i im się to zdarzało. Stąd język
polski.

Inny dramatyczny epizod zawiera zeznanie Józefa K.: „W pewnym
momencie – powiada – przybiegła do kościoła Maria Błaszkiewicz z małym
dzieckiem, zawiniętym w pierzynę. Dziecko to płakało. Widziałem, jak
mężczyzna w mundurze SS wyrwał jej dziecko i uderzył o mur, rozbijając
mu główkę. Wyrwał też jej pierzynę i rzucił na klapę zamykającą piwnicę,
w której schroniliśmy się, tak więc nic więcej już nie widzieliśmy.
Słyszeliśmy, jak ludzie w kościele mówili między sobą, że będą
rozstrzeliwać”.

Józef K., ukryty w piwnicy kościoła, do pewnego momentu widział, co
się dzieje na górze, w nawie głównej, a potem pozbierał bardziej
szczegółowe informacje i przekazał je prokuratorowi IPN w Krakowie. Oto
jego dalsze zeznania:

„Partiami wyprowadzono ludzi z kościoła i, jak się później
dowiedzieliśmy, żywcem spalono ich w sąsiednich stodołach, a gdy ktoś
próbował uciekać, strzelano. Gdy wyprowadzono wszystkich na zewnątrz, do
kościoła wszedł SS-man i po polsku powiedział, że jeżeli się ktoś
schował, by wyszedł na zewnątrz, ponieważ będą palić kościół. Kościoła
jednak nie podpalono. Wiem, że niektórzy schowali się na górze, przy
dzwonie. Po odjeździe Niemców wyszliśmy z kościoła. Stwierdziliśmy, że
całą naszą wieś spalono. Został nasz dom, bo był murowany, oraz budynek
szkolny, na którym spalono tylko dach. Z tego, co wiem, zginęło wówczas
około 750 osób, a przeżyło ponad 100 osób. W czasie tej akcji zginął mój
ojciec Jan, w stajni. Moi bracia przeżyli w piwnicy naszego budynku.
(…) Zaznaczam, że widziałem ludzi w mundurach SA – były to mundury
zielone, na które nałożone mieli białe kombinezony. Byli także
policjanci z Pieniak, z Podhorzec. Słyszałem, jak rozmawiali po
niemiecku i ukraińsku”.

Starta z powierzchni ziemi

I doprowadźmy do końca wątek z kobietą w ciąży.

Doktor Korman w swojej książce kontynuuje: „W nocy z 27 na 28 lutego
1944 r. (…) Michalewską, z domu Bernacką, lat 26… zaatakowały bóle
porodowe. Była przy niej położna – akuszerka. SS-owcy wtargnęli do jej
domu, wyprowadzili wraz z położną i innymi mieszkańcami tej ulicy.
Doprowadzili do kościoła, posadzili na stopniu ołtarza, a przy niej
położną. Gdy bóle przybierały na sile, a (…) Michalewska bardzo jęczała i
zaczęła rodzić, podszedł do niej SS-owiec, wyrwał z niej siłą dziecko,
rzucił na posadzkę”.

Wątek ten budzi u niektórych świadków wątpliwości. Nie są pewni, czy
istotnie scena ta tak wyglądała i w ten sposób się zakończyła. Faktem
jest, że rodząca kobieta i jej dziecko zginęli.

Gdy ucichły strzały, płacz i jęki – przypominają świadkowie – ci,
którzy byli ukryci w kopcach i innych kryjówkach, zaczęli wychodzić i
opuszczać zrównaną z ziemią wioskę.

Po dokładnych oględzinach okazało się, że ocalało tylko kilka domów,
szkoła i kościół. Wymordowana zaś została niemal cała wieś. Dziś nie ma
już po niej śladu. Jedynie pomnik, który wystawiły ofiarom rodziny i
potomkowie zamordowanych. Niestety, w inskrypcji zabrakło informacji o
tym, kto dokonał tej haniebnej zbrodni. Na taki zapis nie zgodzili się
Ukraińcy.

Pełna prawda wciąż czeka na odkrycie. Obok pomnika została samowolnie
postawiona przez Ukraińców tablica pod nazwą. „Prawda o Hucie
Pieniackiej”. Tekst na tej tablicy wypełniony jest kłamstwami i
absurdalnymi pomówieniami, m.in. dotyczącymi sprawców mordu. Autorzy
tablicy zwalają winę na Niemców i zrzucają odpowiedzialność na Armię
Krajową, a więc fałszują historię.

Stanisław Srokowski

http://www.naszdziennik.pl/mysl/36742,zaglada-huty-pieniackiej.html

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

64. Sejmik Podkarpacki i powiat

Sejmik Podkarpacki i powiat Milicz potępiły ludobójstwo

Do Sejmików Dolnośląskiego, Zachodniopomorskiego i Lubelskiego oraz rad miast Szczecina i Radomia dołączyły dwa kolejne samorządy: Sejmik Podkarpacki i powiat Milicz na Dolnym Śląsku. Potępiły one ludobójstwo i opowiedziały się za ustanowieniem Dnia Męczeństwa Kresów Brawo dla samorządowców za ich odwagę i prawość!

Poniżej dwa listy z załacznikami stanowisk.

Czcigodny Ks. Tadeuszu

Na wczorajszej sesji Sejmiku Województwa Podkarpackiego, z inicjatywy Klubu Radnych „Prawo i Sprawiedliwość”, zostało przyjęte stanowisko Sejmiku ws. upamiętnienia ofiar ludobójstwa dokonanego na Polakach na Kresach Wschodnich II Rzeczypospolitej Polskiej. Za uchwałą w tej sprawie zagłosowali wszyscy obecni na sesji, tj. 27. radnych. W załączeniu przesyłam treść uchwały, stanowisko i uzasadnienie.

Równocześnie informuję, że Region Rzeszowski NSZZ „Solidarność” organizuje wyjazd ok. 40 osobowej grupy osób na uroczystości do Łucka 13-14 lipca br.

Pozdrawiam serdecznie

Wojciech Buczak

Przewodniczący

Zarządu Regionu Rzeszowskiego NSZZ „Solidarność”

Projekt zgłoszony przez Klub PiS

Uchwała Nr………./ 2013

Sejmiku Województwa Podkarpackiego

z dnia 24 czerwca 2013 roku

w sprawie przyjęcia stanowiska dotyczącego upamiętnienia ofiar ludobójstwa dokonanego na Polakach na Kresach Wschodnich II Rzeczypospolitej Polskiej.

Na podstawie art.18 pkt 20 ustawy z dnia 5 czerwca 1998 r. o samorządzie województwa (Dz. U. z 2001 r. Nr 142, poz. 1590 z późn. zm.) oraz par. 19 ust.2 Statutu Województwa Podkarpackiego, stanowiącego załącznik do uchwały nr X/103/99 Sejmiku Województwa Podkarpackiego z dnia 29 września 1999 roku w sprawie uchwalenia Statutu Województwa Podkarpackiego (Dz. Urz. Woj. Podk. z 2000 roku nr 22, poz. 168 oraz 2002 nr 54 poz. 1101 oraz z 2008 r. nr 55 poz. 1449)

Sejmik Województwa Podkarpackiego

uchwala, co następuje:

Par. 1

Uchwala się Stanowisko Sejmiku Województwa Podkarpackiego w sprawie upamiętnienia ofiar ludobójstwa dokonanego na Polakach na Kresach Wschodnich II Rzeczypospolitej Polskiej, stanowiące załącznik do niniejszej uchwały.

Par. 2

Uchwała podlega przekazaniu Prezydentowi RP, Prezesowi Rady Ministrów, Marszałkowi Sejmu RP, Marszałkowi Senatu RP, parlamentarzystom z terenu Podkarpacia, Wojewodzie Podkarpackiemu, Związkowi Województw RP, Związkowi Ukraińców w Polsce, starostom, burmistrzom, wójtom, prezydentom miast Województwa Podkarpackiego, mieszkańcom Województwa Podkarpackiego za pośrednictwem środków masowego przekazu.

Par. 3

Wykonanie uchwały powierza się Zarządowi Województwa Podkarpackiego.

Par. 4

Uchwała wchodzi w życie z dniem podjęcia.

Załącznik do Uchwały Nr……..

Sejmik Województwa Podkarpackiego

z dnia ………….

Stanowisko

Sejmiku Województwa Podkarpackiego

w sprawie upamiętnienia ofiar ludobójstwa dokonanego na Polakach

na Kresach Wschodnich II Rzeczypospolitej Polskiej.

Sejmik Województwa Podkarpackiego oddaje cześć Polakom i obywatelom II Rzeczypospolitej Polskiej innych narodowości, pomordowanym na Kresach Rzeczypospolitej przez zbrodniarzy wywodzących się z Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów i tzw. Ukraińskiej Powstańczej Armii.

Sejmik Województwa Podkarpackiego potępia zbrodniarzy, którzy dokonali ludobójstwa na obywatelach II Rzeczypospolitej Polskiej i jednocześnie wyraża uznanie i wdzięczność tym Ukraińcom, którzy z narażeniem własnego życia nieśli pomoc swoim polskim sąsiadom.

Sejmik Województwa Podkarpackiego składa hołd Żołnierzom Samoobrony Kresowej oraz Armii Krajowej i Batalionów Chłopskich, którzy podjęli bohaterską walkę w obronie polskiej ludności cywilnej.

W 70 rocznicę ludobójstwa dokonanego na ludności Kresów Wschodnich Rzeczypospolitej, Sejmik Województwa Podkarpackiego apeluje do Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej o podjęcie uchwały potępiającej tę bezprzykładną zbrodnię, określenie jej mianem „ludobójstwa”, uczczenie pamięci ponad 100 tysięcy naszych Rodaków, którzy zostali w bestialski sposób pomordowani jedynie za to, że byli Polakami oraz ustanowienie 11 lipca Dniem Pamięci Męczeństwa Kresowian.

Żadna tzw. „poprawność polityczna” nie może być powodem, by rzeź wołyńska została przemilczana lub zmarginalizowana, a te tragiczne wydarzenia winny być wpisane w karty podręczników historii.

Sejmik Województwa Podkarpackiego uważa, że przywrócenie prawdy historycznej o tragedii Polaków na Kresach Wschodnich II Rzeczypospolitej jest niezbędne do pojednania pomiędzy narodami polskim i ukraińskim.

Uzasadnienie

11 lipca br. przypada 70. rocznica rzezi dokonanej przez zbrodniarzy wywodzących się z Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów i tzw. Ukraińskiej Powstańczej Armii na terenie Wołynia. W Krwawą Niedzielę 11 lipca 1943 r. zamordowano tysiące mężczyzn, kobiet i dzieci. W kolejnych dniach masowych zbrodni na niewinnych dokonywano na Podolu, Lubelszczyźnie i całym pograniczu polsko-ukraińskim. Bandyckie napady na polskie miejscowości trwały do lat powojennych.

Historycy szacują, że w „rzezi wołyńskiej”, śmierć poniosło ok. 150 tys. Polaków, a także przedstawiciele innych narodowości oraz sprawiedliwi Ukraińcy, niosący pomoc polskim sąsiadom. Sejmik Województwa Podkarpackiego oddaje
im cześć.

Sejmik Województwa Podkarpackiego potępia zbrodniarzy, którzy dokonali ludobójstwa na obywatelach II Rzeczypospolitej Polskiej i jednocześnie wyraża uznanie i wdzięczność tym Ukraińcom, którzy z narażeniem własnego życia nieśli pomoc swoim polskim sąsiadom.

W 70 rocznicę ludobójstwa dokonanego na ludności Kresów Wschodnich Rzeczypospolitej, Sejmik Województwa Podkarpackiego apeluje do Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej o podjęcie uchwały potępiającej tę bezprzykładną zbrodnię, określenie jej mianem „ludobójstwa”, uczczenie pamięci ponad 100 tysięcy naszych Rodaków, którzy zostali w bestialski sposób pomordowani jedynie za to, że byli Polakami oraz ustanowienie 11 lipca Dniem Pamięci Męczeństwa Kresowian.

Przywrócenie prawdy historycznej o tragedii Polaków na Kresach Wschodnich II Rzeczypospolitej jest niezbędne do pojednania pomiędzy narodami polskim
i ukraińskim, dlatego uzasadnione jest przyjęcie uchwały w tej sprawie przez Sejmik Województwa Podkarpackiego.

Wojciech Buczak

Przewodniczący Klubu Radnych

„Prawo i Sprawiedliwość”

Sejmiku Województwa Podkarpackiego

----------------------------------------------------

Szczęść Boże,

Załączam tekst uchwały Rady Powiatu,
przygotowuję wyjazd delegacji konwentu powiatów Dolnego Śląska na uroczystości rocznicowe 70. lecia ludobójstwa na Kresach w Łucku 14 lipca br. Pojedzie szef konwentu Cezary Przybylski, starosta trzebnicki i ja. Nasza młodzież pracować będzie także przy rewitalizacji cmentarza w Rokitnie.

Serdecznie pozdrawiam
Piotr Lech

Starosta milicki

Stanowisko Rady Powiatu w Miliczu

upamiętniające ofiary zbrodni, na Wołyniu i Małopolsce Wschodniej w latach 1939 – 1945, dokonanej przez Ukraińską Armię Powstańczą i miejscową ludność ukraińską.

70 lat temu ludność polska zamieszkała na Kresach Rzeczpospolitej, przede wszystkim Wołyniu i Małopolsce Wschodniej, została zdradziecko i niezwykle brutalnie zaatakowana przez zorganizowane bandy OUN i UPA. Ludobójstwo dokonane na bezbronnej ludności polskiej, a także żydowskiej, czeskiej i węgierskiej, nie ma precedensu w nowożytnej historii Europy. Ofiarami wyszukanych morderstw i tortur padały kobiety, dzieci, nie oszczędzano niemowląt. Bandyckie napady trwały od 1939 roku, jednak ich największe nasilenie i zmasowany atak nastąpiły w 1943 roku, przede wszystkim w niedzielę 11 lipca. Wówczas w sposób metodyczny, w skoordynowanej akcji, wymordowano ludność ponad 100 polskich miejscowości.

Z tego względu Rada Powiatu w Miliczu apeluje do Sejmu Rzeczypospolitej o przyjęcie zgodnej z prawdą historyczną uchwały w 70. rocznicę „krwawej niedzieli” 11 lipca 1943 roku – apogeum ludobójstwa, dokonanego w zorganizowany i odgórnie kierowany sposób przez ukraińskich nacjonalistów na mieszkańcach Kresów Wschodnich II RP. Jako reprezentanci społeczeństwa, które w zdecydowanej przewadze wywodzi się z terenów wschodnich II RP, wśród którego pamięć o bestialskich mordach na naszych rodakach jest wciąż żywa, oczekujemy godnego uczczenia pamięci pomordowanych rodaków, oczekujemy należytego i prawdziwego nazwania tych wydarzeń. Ani interesy polityczne, ani doraźne strategie nie mogą wziąć góry nad bolesną i pełną cierpienia prawdą historyczną. Fałszowanie przeszłości i zamazywanie faktów nigdy nie będzie dobrą podstawą pojednania i porozumienia.

Rada Powiatu Milickiego popiera również propozycję wysuniętą przez rodziny osób zamordowanych podczas tzw. rzezi wołyńskiej, aby ustanowić 11 lipca Dniem Pamięci Męczeństwa Kresowian.

Milicz, 23 maja 2013 r.

http://www.isakowicz.pl/index.php?page=news&kid=8&nid=8072

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

65. Społeczne inicjatywy na

Społeczne inicjatywy na Wołyniu.    2013-06-26
 

Artykuł Jacka Borzęckiego.  

Działacz kresowy z Podkarpacia głównym organizatorem                 

               Wołyń uczci ofiary czystki etnicznej

Społecznik
kresowy z Zarzecza koło Przeworska, Janusz Horoszkiewicz, organizuje 13
lipca w Hucie Stepańskiej na Wołyniu polsko-ukraińskie (społeczne)
obchody 70 rocznicy zbrodniczej czystki etnicznej dokonanej przez
ukraińskich nacjonalistów z OUN-UPA. Kościół rzymsko-katolicki na
Ukrainie oraz Konsulat Generalny RP w Łucku upamiętnią tę tragiczną
rocznicę 14 lipca w rzymsko-katolickiej katedrze w Łucku.

Informacje
te potwierdził w rozmowie z „Super Nowościami” naczelnik Wydziału
Zagranicznego Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa, Maciej Dancewicz. W
obu uroczystościach, obok konsula generalnego RP w Łucku,  weźmie
udział m.in. sekretarz generalny Rady Ochrony Pamięci Walk i
Męczeństwa, prof. Andrzej Kunert. Niestety, nie przybędą prezydenci obu
państw, ale wyślą swoich przedstawicieli.    

 Jak
wiadomo, masowe zbrodnie na polskich mieszkańcach Wołynia rozpoczęły
się już wczesną wiosną 1943 roku, jednakże apogeum tej tragedii
nastąpiło w niedzielę 11 lipca. W tym dniu wspierane przez ukraińskich
chłopów kilkutysięczne oddziały UPA napadły jednocześnie na 99 wiosek
zamieszkanych przez Polaków. W wielu miejscowościach atakowano wiernych
zgromadzonych w kościołach podczas niedzielnych mszy świętych. Tylko w
ciągu tego jednego dnia straciło życie około 10 tysięcy Polaków, a na
przestrzeni całego roku – według udokumentowanych danych - około 60
tysięcy.

W
Polsce, centralne obchody odbędą się w Warszawie 11 lipca. Głośnym
wydarzeniem w naszym regionie będzie – zapowiadana na 20 lipca w
Radymnie - rekonstrukcja historyczna „rzezi wołyńskiej” w wykonaniu
słynnego Przemyskiego Stowarzyszenia Rekonstrukcji Historycznej.   

Ponad 20 upamiętnień na Wołyniu

Kresowianie
wywodzący się z dawnych parafii w Hucie Stepańskiej i Wyrce w powiecie
kostopolskim, nie oglądając się na pomoc ze strony władz państwowych,
sfinansowali szereg upamiętnień w dolinie rzeki Horyń, w miejscach gdzie
ukraińscy nacjonaliści spod znaku OUN-UPA zamordowali tysiące Polaków,
spalili polskie wioski, zniszczyli kościoły i cmentarze. Misję tę
wypełniał w ostatnich latach Janusz Horoszkiewicz, który postawił tam
ponad 20 metalowych krzyży. Jak sam mówi, kontynuuje on działania
rozpoczęte przez śp. gen. dyw. Czesława Piotrowskiego.

Janusz
Horoszkiewicz należy do drugiego pokolenia kresowian pochodzących z
Wołynia. Jego przodkom udało się ujść z życiem tylko dzięki silnej
polskiej samoobronie w Hucie Stepańskiej, gdzie szczęśliwie udało im się
schronić wraz z uchodźcami z okolicznych polskich miejscowości,
spalonych 17 lipca 1943 roku. Powiększona do ponad 4 tysięcy mieszkańców
Huta Stepańska nie została zdobyta przez oblegające ją kilkutysięczne
siły „upowców”. Obrońcy, pod dowództwem porucznika Władysława
Kochańskiego, przez 3 dni bohatersko odpierali zmasowane ataki
„banderowców”, a gdy kończyła się amunicja, mieszkańcy w zwartej
kolumnie furmanek wycofali się z wioski i przedarli się do najbliższych
stacji kolejowych Grabina i Rafałówka, skąd większość z nich – aby
ratować życie - dobrowolnie wyjechała na roboty do Niemiec. Od marca do
końca lipca 1943 roku, w parafii Huta Stepańska i okolicy, ukraińscy
nacjonaliści zamordowali ponad 600 osób. Wiele z nich nigdy nie zostało
pochowanych i nie ma swoich mogił.            

Upamiętnienie i pojednanie

Rodzina
Horoszkiewiczów straciła w „rzezi wołyńskiej” kilkunastu krewnych. Mimo
to, pan Janusz nie ma w sobie nic z nienawiści i zemsty. Jego
pragnieniem jest – jak mówi – pojednanie z Ukraińcami i zarazem godne
upamiętnienie dawnych polskich wiosek w dolinie rzeki Horyń. Wioski te
zamieszkane były przez zbiedniałą, zagrodową szlachtę, która przez lata
zaborów nie pozwoliła się zrusyfikować, nie przeszła na prawosławie,
zachowała swoją polską tradycję i kulturę. Jest czymś zupełnie
niezwykłym, że realizując tę misję upamiętnienia, Janusz Horoszkiewicz
potrafił pozyskać poparcie lokalnych ukraińskich władz, duchownych
prawosławnych i  większości tamtejszych mieszkańców.

Owoce
tych działań miałem okazję podziwiać podczas VI pielgrzymki do Stepania
i Huty Stepańskiej w lipcu 2011 roku, kiedy to świeżo postawione krzyże
zostały ceremonialnie poświęcone przez miejscowych duchownych
prawosławnych i rzymsko-katolickich, a uczestniczyli w tych żałobnych
uroczystościach nie tylko pielgrzymi z Polski ale i miejscowi Ukraińcy, w
tym także cerkiewne chóry i delegacje prawosławnych parafian.

Znamiennym
i symbolicznym wydarzeniem w trakcie tej pielgrzymki było odsłonięcie
(z inicjatywy p. Horoszkiewicza) w prawosławnej cerkwi w sąsiedniej
wiosce Butejki, tablicy ku czci szlachetnego Ukraińca, Petra Bazeluka,
który - narażając własne życie – przechował polską rodzinę, ratując ją
od niechybnej śmierci. W trakcie tej uroczystości ukraińscy wójtowie
Butejek i Huty Stepańskiej, wraz z polskimi kresowianami, złożyli na
ręce ministra Andrzeja Kunerta zaproszenie dla prezydenta RP, Bronisława
Komorowskiego, do przyjazdu w lipcu 2013 roku, na obchody 70 rocznicy
zbrodni wołyńskiej. 

Rada Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa w Warszawie uhonorowała Janusza Horoszkiewicza  złotym
medalem Opiekuna Miejsc Pamięci Narodowej. Organizatorem i
przewodniczącym społecznych uroczystości rocznicowych na Wołyniu został
on z woli kresowian i przy poparciu Komitetu Honorowego Obchodów 70-tej
rocznicy, jak również ROPWiM.

Czytelnicy zainteresowani udziałem w rocznicowych obchodach w Hucie Stepańskiej, mogą uzyskać  szczegółowe informacje pod adresem elektronicznym: janusz-huta-stepanska@wp.pl lub telefonicznie - 887-960-628.    

                                                                                    Jacek Borzęcki

Fot.1- Janusz Horoszkiewicz z żoną i dziećmi w domu rodzinnym w Zarzeczu.

Fot.2-
Prawosławny proboszcz ze Stepania, o. Stepan Szomonka, w asyście chóru
cerkiewnego, uroczyście poświęcił postawione przez p. Horoszkiewicza
krzyże, m. in. na miejscu dawnej polskiej wioski Kamionka.  

 

http://www.isakowicz.pl/index.php?page=news&kid=8&nid=8076

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

66. Biskupi rzymskokatoliccy Ukrainy o Zbrodni Wołyńskiej

Zamieszczam najpierw omówienie, a następnie cały list pasterski.  w tekscie listu podkreslam najważniejsze akapity.

Chrystus
wzywa nas do rachunku sumienia nie dla rozdrapywania dawnych ran i
przeżywania na nowo bolesnej przeszłości, lecz aby stanąć przed Bogiem w
prawdzie. Przypomnieli o tym ukraińscy biskupi obrządku łacińskiego w
liście pasterskim na 70. rocznicę Tragedii Wołyńskiej, czyli masowych
mordów dokonywanych przez nacjonalistów ukraińskich na Polakach w latach
1943-44, głównie na Wołyniu. Dokument ten ma być odczytany we
wszystkich parafiach łacińskich na Ukrainie 30 czerwca, a 14 lipca w
katedrze w Łucku ofiary zbrodni będą polecane w modlitwie Bogu.

W
złożonym z 6 rozdziałów liście hierarchowie Kościoła łacińskiego
przypomnieli pokrótce dzieje wydarzeń sprzed 7 dziesięcioleci, ukazali
ich tło duchowe, zaapelowali o pojednanie polsko-ukraińskie, potępili
zarówno samą zbrodnie, jak i zasadę winy i odpowiedzialności zbiorowej
oraz wezwali do modlitw w intencji niewinnych ofiar „obłędnej
ideologii”, o przebaczenie i pojednanie. Biskupi przypominają „Krwawą
Niedzielę” 11 lipca 1943, gdy „zbrojne oddziały ukraińskich
nacjonalistów napadły na dziesiątki osad i wsi polskich na Wołyniu,
atakując zarówno wiernych (...) w kościołach i kaplicach
rzymskokatolickich, jak i ludność przebywającą w domach”. Wspomniano też
o atakach na Polaków w innych województwach kresowych, o śmierci
duchownych katolickich obu obrządków i prawosławnych, a także Żydów i
tych Ukraińców, którzy odważyli się bronić swych polskich sąsiadów czy
współmałżonków. W reakcji na te okrutne zbrodnie siły polskie
podejmowały niekiedy akcje obronne i niekiedy odwetowe, w których wyniku
zginęli niewinni Ukraińcy, ale były to działania nieproporcjonalne ani
liczbowo, ani pod względem stosowanych metod. Do zakończenia tych
okrucieństw nawoływał Kościół rzymskokatolicki, ale interwencje u
duchownych greckokatolickich nic nie dały. Biskupi zaznaczyli, że nie
zamierzają oceniać „tych tragicznych wydarzeń”, chcą jedynie poddać
„refleksji współczesnego pokolenia prawdę o tajemnicy natury ludzkiej”
oraz przypomnieć, że grzech pierworodny i późniejsze występki ludzi w
ciągu wieków „wiążą się z tajemnicą Zbawienia”.

W
rozdziale III „Wezwanie do pojednania” autorzy listu zwrócili uwagę, że
odrodzenie się Kościoła katolickiego na Ukrainie jest „błogosławioną
szansą pojednania się z Bogiem i ludźmi”. „Chrystus wzywa nas do
rachunku sumienia nie po to, by rozdrapywać stare rany i od nowa
przeżywać bolesną przeszłość, a żeby stanąć przed Bogiem w prawdzie” –
podkreślili ukraińscy hierarchowie łacińscy. Chociaż żaden rachunek
sumienia nie jest łatwy, zwłaszcza rozliczenie się „z bolesnych, a
zarazem wstydliwych win przeszłości”, to jednak od tego trzeba zacząć:
od uświadomienia sobie grzechu i nazwania go po imieniu. „Wymaga to
pokory i wiąże się z pewną ofiarą, ale bez tego pojednanie jest
niemożliwe” – czytamy w liście. Rozdział IV – „Nigdy wina zbiorowa!
Wolność jednostki podstawą moralności” – to rozważania nad stopniem winy
jednostek i całych społeczności w dziejach ludzkich. Przypomniawszy, że
zła mogą się dopuszczać zwykli ludzie, nawet spokojni, hierarchowie
zwrócili uwagę, że w państwach totalitarnych słowo „rozkaz” stało się
„parawanem dla ukrywania własnej winy, unikania odpowiedzialności”. Inne
fałszywe usprawiedliwienia mogą przybierać postać przerzucania
odpowiedzialności na innych – przywódców państwowych czy partyjnych. A
przecież „człowiek zawsze ponosi odpowiedzialność sam i samotnie” –
podkreślili biskupi. Biskupi przypomnieli, że zasadniczymi warunkami
pojednania na płaszczyźnie religijnej są żal za grzechy i postanowienie
poprawy, a cały ten proces nie kończy się na rachunku sumienia, czyli
rozliczeniu się z przeszłością. „Wnosi on we współczesność (...), nową
kategorię: dobro, które może budować wspólną przyszłość, a które jest
jednocześnie zwycięstwem nad złem” – stwierdzili autorzy dokumentu.

kg (KAI) / Lwów

------------------------

list pasterski

biskupów Rzymsko-katolickich na Ukrainie

w sprawie 70. rocznicy tragedii wołyńskiej

Drodzy w Chrystusie Bracia i Siostry!

W życiu
każdego człowieka, grup społecznych, a nawet narodów, często spotykamy
się z trudnymi, obciążonymi poczuciem winy wspomnieniami z przeszłości, a
także z marzeniami o szczęśliwej przyszłości. W takich przypadkach
rodzi się pokusa, aby odrzucić nieprzyjemną przeszłość, potraktować ją
jako niebyłą, usunąć je z pamięci ludzi na rzecz pełnej nadziei
przyszłości. Lecz czy możliwe jest wycinanie fragmentów historii danej
grupy społecznej, a w jej ramach historii konkretnych ludzi, z ich
życia, przy jednoczesnym zachowaniu pełnego obrazu człowieka? Czy
kształtowanie charakteru człowieka nie wymaga od niego wzięcia
odpowiedzialności za wszystko, co zrobił, zrobi w przyszłości, i co
pozostawi po sobie? Przecież ludzka wierność sumieniu wymaga
zintegrowanego poglądu na życie jako niepodzielnej całości, bo dokładnie
tak patrzy na człowieka Bóg i tak go osądza. A On pamięta to, co było,
przypominając Boże przykazania i czyniąc z sumienia narzędzie zdolne do
odróżniania ludzkich uczynków.

  1. Boży plan zbawienia

Wielowiekowe
doświadczenie uczy, że zło podstępnie realizuje swój niszczący plan w
stosunku do człowieka i dość skutecznie uwodzi wciąż nowe i nowe  pokolenia,
budzi w ludziach nienawiść, żądzę zemsty, przemocy, odpłaty złem za
zło. Natomiast Chrystus wzywa do sprzeciwiania się złu, do nie ulegania
destrukcji [moralnej], do nie pozwalania, aby kierowały nami dzikie
instynkty, do rezygnacji z zemsty. Tylko takie działanie jest zgodne z
chrześcijańskim sensem pojednania i nauką Ewangelii o przebaczeniu.

Chrześcijańskie
korzenie wyrastają z minionych wydarzeń, które miały miejsce w życiu
Narodu Wybranego, potem w życiu Jezusa Chrystusa i w życiu Kościoła.
Wspólnota wierzących żyje i karmi się Pamiątką wydarzeń Wielkiej Nocy, o
czym świadczą przypominane przez kapłana, podczas każdej Mszy Świętej,
wypowiedziane przez Jezusa słowa: „Czyńcie to na moją pamiątkę". Tak,
Kościół żyje tą świętą Pamięcią. A Pan Bóg zapewnia, że nie zapomni o
nas i o naszej przeszłości.

Bóg
pamięta o wszystkim, co dotyczy życia człowieka: o miłości do
bliźniego, dobroci, świętości życia, miłosierdziu, ale także o grzechu i
złu, którego się dopuścił. Bóg zawsze widzi człowieka ze wszystkim, co
uczynił i kim jest. Dowodem na to jest przykład biblijnego katalogu
„grzechów, które wołają o pomstę do nieba", czyli uczynków, które Bóg
szczególnie pamięta, ponieważ zaprzeczają jego podstawowym przykazaniom i
naukom. Wśród nich jest grzech zabójstwa człowieka, czyli świadome i
dobrowolne pozbawienie kogoś życia.

2. Tajemnica zła

Powtarzamy
tę prawdę o pamięci i tajemnicy zła, zakorzenionego w człowieku w
kontekście 70. rocznicy tzw. Rzezi Wołyńskiej, która rozpoczęła się Krwawą Niedzielą
11 lipca 1943 r., gdy siły zbrojne ukraińskich nacjonalistów
zaatakowały dziesiątki polskich osiedli i wsi na Wołyniu, atakując
zarówno wiernych zgromadzonych w katolickich świątyniach i kaplicach,
jak i ludzi przebywających w swoich domach. Później krwawe wydarzenia
ogarnęły Lwowski, Tarnopolski i Iwano-Frankowski obwody. Zamordowano
dziesiątki tysiący niewinnych ludzi, w tym dzieci, kobiety i starców.
Zginęło wielu rzymsko-katolickich kapłanów i zakonnic, kilkudziesięciu
greko-katolickich i prawosławnych kapłanów zaznało represji za nie
akceptowanie popełnionej zbrodni. Ginęli nie tylko Polacy, ale również
Żydzi, Ormianie, Czesi i wielu Ukraińców, zwłaszcza tych, którzy
ratowali swoich krewnych i sąsiadów.

Trzeba
przyznać, że były przeprowadzone działania samoobrony i akty odwetu z
polskiej strony, w których zginęli także niewinni Ukraińcy. Jednak
działania te nie były proporcjonalne ani co do liczby ofiar orutnej
zbrodni, ani co do barbarzyńskich metod, które zostały zastosowane.
Warto dodać, że Kościół Rzymsko-Katolicki podejmował próby powstrzymania
fali eksterminacji, zwracając się z prośbą o pomoc i interwencję do
Cerkwi Greko-Katolickiej, ale to nie pomogło.

Nie
jest naszym zadaniem dokonywanie historycznej oceny tragicznych
wydarzeń Tragedii Wołyńskiej i skali tej eksterminacji. Pragniemy tylko,
aby ta rocznica stała się okazją do zadumy współczesnego pokolenia nad
sensem słowa prawda i nad tajemnicą ludzkiej natury. Ale jednocześnie do
przypomnienia, że grzech pierworodny, a z nim cały szereg zbrodni,
które popelniali ludzie przez wieki, jest ściśle związany z misterium
Zbawienia, wyzwoleniem człowieka z sideł zła, możliwością nawrócenia,
pokuty i pojednania, które dokonuje się w jedności z Chrystusem.
Ponieważ Jezus po to umarł na krzyżu i zmartwychwstał, aby „owce miały
życie – i miały je w obfitości" (J 10, 10). Zbawienie to nic innego jak
oczyszczenie, uwolnienie od zła, możliwość korzystania z owoców Ducha
Świętego, wśród nich jest również możliwość nawrócenia każdego
człowieka, odnalezienia spokoju sumienia i nadziei na zbawienie, zarówno
dla kata, jak i dla ofiary zbrodni. To niełatwa, ale również niezwykła
prawda naszej wiary! Ale czyż Tajemnica Zła nie jest najbliższą sąsiadką
Tajemnicy Odkupienia?

3. Wezwanie do pojednania

Obecne
odrodzenie Kościoła Katolickiego na Ukrainie - to łaska dana każdemu
wierzącemu. Zawiera w sobie błogosławioną szansę pojednania z Bogiem i
ludźmi. Poprzez nawrócenie, Sakrament Pokuty i odrzucenia zła,
„zbawienie / ponownie / zstąpiło do tego domu (...). Bo Syn Człowieczy
przyszedł szukać i zbawić to, co zaginęło" (Łk 19, 9-10).

Chrystus
wzywa nas do rachunku sumienia nie po to, aby rozdrapywać stare rany i
ponownie przeżywać bolesną przeszłość, ale po to, żeby stanąć przed
Bogiem w prawdzie. Jan Paweł II wierzył, że pojednanie ludzi z Bogiem i
pomiędzy sobą jest jednym z największych wyzwań jego pontyfikatu.
Dlatego też uczył, że jest to proces, który składa się z następujących
etapów:

„oczyszczenia
pamięci historycznej", które dokunje się w akcie zrozumienia winy,
umożliwiającym wyjście naprzeciw dawnym wrogom;

„spowiedź" („confessio peccati”), która jest elementem liturgii Kościoła.

Żaden
rachunek sumienia nie jest łatwy, a co dopiero uznanie bolesnych i
trudnych win przodków, rodziców, dziadków, sąsiadów lub dalekich
krewnych, win, które okrywają nas hańbą. Ale gdy uświadomimy sobie nasz
grzech i nazwiemy go po imieniu, wówczas stoimy na drodze, która
prowadzi do pojednania. Oczywiście, to wymaga pokory i jest związane z
pewną ofiarą, ale nie ma innej drogi do pojednania!

Celem
każdego ludzkiego dialogu jest pokój, a przebaczenie i pojednanie – to
najkrótsza droga do niego. Właśnie dlatego wszystkie działania,
zmierzające do osiągnięcia pokoju, powinny być skierowane na
przezwyciężanie poczucia krzywdy, zniewagi i uprzedzenia, często
wywoływanego w sposób sztuczny, a potem nieracjonalnie przekazywanego z
pokolenia na pokolenie.

4. Nie ma grupowej odpowiedzialności!

Wolność jednostki jako podstawa moralności

Człowiek
jest wolny i żaden system społeczny lub struktura nie jest w stanie
pozbawić go wolności, jak również i odpowiedzialności za popełnione zło.
U człowieka zasługa i wina są czymś bardzo osobistym i jako takie nie
mogą być przeniesione na innego. Ponieważ grzech powoduje konsekwencje
przede wszystkim dla grzesznika, niszcząc jego relacje z Bogiem,
osłabiając jego wolę i powodując zaćmienie umysłu. Dlatego architektami
zła, czego dowody istnieją w historii, mogą być prości ludzie, o których
nikt nie mógłby powiedzieć, że są oni zdolni do sadyzmu, gwałtu,
zabójstwa.

W
historii życia milionów żołnierzy i oficerów różnych państw
totalitarnych słowo „rozkaz" odgrywało magiczną rolę. To była tarcza, za
którą ukrywano własne poczucie winy, odpowiedzialność za zbrodnię.
Chowano się za nią, aby nie usłyszeć głosu sumienia, ona głuszyła krzyk
ofiar. Ale nawet przy opisie grzechu pierworodnego słyszymy takie
uzasadnienia: „Powiedział Bóg: „Kto ci powiedział, że jesteś nagi? Czy
może jadłeś z drzewa, z którego przykazałem ci nie jeść? „Człowiek
powiedział: „Kobieta, którą mi dałeś, żeby była ze mną, dała mi z tego
drzewa, wiec zjadłem". Wówczas Pan Bóg rzekł do niewiasty: „Cóżeś
uczyniła?” Kobieta odpowiedziała: „Wąż mnie zwiódł i jadłam." (Rdz 3,
11-13).

Wydaje
się, że fałszywe usprawiedliwienie może wybrać formę przerzucenia winy
na ideologię, kierowników partyjnych, lub na ich przywódców. Tymczasem
nikt i nic nie może dawać zgody na zło, ani też usprawiedliwiać go za
cenę życia jednostek i grup społecznych. Żaden program polityczny czy
obietnica szczęścia dla ludu nie mogą usprawiedliwiać ataków na
niewinnych ludzi i masowej zbrodni. Śmierć – to zaprzeczenie Bożej woli.

W
tym kontekście należy zwrócić uwagę na pojęcie odpowiedzialności.
Odpowiedzialność oznacza również przyjmowanie na siebie konsekwencji
korzystania z ludzkiej wolności, a tym samym potwierdza godność osobistą
człowieka. Zjawisko to jest właściwe wyłącznie człowiekowi. Ponieważ
tylko człowiek, każdy bez wyjątku, może podejmować ryzyko, może starać
się żyć dobrze i brać odpowiedzialność za swoje czyny. Nie możemy mówić o
odpowiedzialności zbiorowej, bo tłum nie ponosi odpowiedzialności, a
zatem nie może być osądzony. Niemożliwe jest również przerzucenie
odpowiedzialności z siebie na kogoś innego. Człowiek, ponoszący
odpowiedzialność w danym przypadku, zawsze czuje się w pewnej mierze
osamotniony. Inni ludzie mogą tylko pomóc nieść ten moralny ciężar, ze
wszystkimi tego konsekwencjami.

Jednym
z głównych zagadnień, rozpatrywanych przez nauczanie biblijne, jest
odpowiedzialność. W jej treści kryje się wezwanie adresowane do
człowieka - potwierdzania i zdobywania wolności, która przychodzi wraz z
poczuciem odpowiedzialności za siebie i otaczający świat, przed sobą
(we własnym sumieniu) oraz przed Bogiem.

Po
wyznanym przez Kaina bratobójstwie Bóg rzekł do niego: „Grzech czyha na
progu: on tobą zawładnął, ale musisz nad nim panować" (Rdz 4,7). Bóg
traktuje człowieka jako wolną istotę, zdolną do dokonywania wyboru
pomiędzy dobrem i złem, do opierania się pokusie, świadomą i
odpowiedzialną za swoje czyny.

5. „Słuszne jest bardziej słuchać Boga niż ludzi” (Dz 04:19)

Zauważamy, jak w dzisiejszym świecie traci sens fundamentalna zasada naszej wiary, że ​​wierność
wobec dobrze uformowanego sumienia jest jedną z najważniejszych
wartości. Ta wierność wymaga od człowieka bardzo wiele. Z jednej strony
człowiek słyszy krzyki, które dochodzą do niego z tłumu, z drugiej szept
sumienia. Wówczas staje przed wyborem: zachować wiarę, dobre imię,
wartości, czy nie wyróżniać się, iść z tłumem, podporządkować się
większości, rozpłynąć się w bezimiennej masie. Trzeba dokonać wyboru,
musi zostać podjęta ważna życiowa decyzja.

Wola
Boża przejawia się także w ludzkim prawie, związanym z życiem
społecznym. To prawo jest w sposób umowny podzielone na kościelne i
państwowe. Pierwsze dotyczy tych wszystkich, którzy przez chrzest należą
do wspólnoty Kościoła. Drugie obowiązuje tylko tych, którzy mieszkają
na terytorium danego państwa. Jednak w obu przypadkach nie jest to
prawo, które
​​obowiązuje wszystkich, ponieważ tylko Boże prawo jest prawem naturalnym i pozytywnym.

Warunkami
koniecznymi, zarówno w aspekcie religijnym, jak i w społecznym, jest
żal za grzechy i postanowienie poprawy. Ale proces ten nie kończy się na
rachunku sumienia, czyli rozliczeniem z przeszłością. Wnosi on we
współczesność, w dzień obecny, nową kategorię: Dobro, które jest w
stanie zarazem budować przyszłość, które jest jednocześnie zwycięstwem
nad Złem.

6. Wezwanie do modlitwy

Ludzie,
którzy dzisiaj tworzą wspólnotę Kościoła Chrystusowego, są zobowiązani
do modlitewnej pamięci o tych, którzy już odeszli z tego świata. Tym
bardziej o tych, którzy byli męczennikami, ofiarami nienawiści, żądzy
władzy, którzy zostali pozbawieni życia w murach świątyni, podczas
modlitwy; o niewinnych zamordowanych dzieciach, bezbronnych kobietach,
mężczyznach w sile wieku i starcach. Wierząc w tajemnicę Obcowania
Świętych należy nieustannie powierzać Bogu ich naznaczone cierpieniem
życie, aby Najwyższy ich przyjął, nagrodził wieczną radością i udzielił
obfitych błogosławieństw za ich pośrednictwem dla tych, którzy są nadal
pielgrzymami, którzy szukają pojednania i nadziei.

Właśnie
dlatego w dniu 14 lipca tego roku w rzymsko-katolickiej katedrze w
Łucku, w symboliczną rocznicę Krwawej Niedzieli, pragniemy ponownie
powierzyć Bogu wszystkie ofiary fałszywej ideologii, która wówczas
usprawiedliwiała gwałt i masową przemoc
. Zapraszamy do tej
modlitwy wszystkich, którzy wierzą w Chrystusa i swoją nadzieję
pokładają w prawdzie zbawienia. Każdemu, kto ma na sumieniu plamę lub
cień tylko tej okrutnej zbrodni przypominamy prawdę o pojednaniu i słowa
Modlitwy Pańskiej: „Ojcze nasz (...) odpuść nam nasze winy, jako i my
odpuszczamy naszym winowajcom".

Podsumowując,
wróćmy myślą i modlitwą do przesłania błogosławionego papieża Jana
Pawła II skierowanego do nas podczas apostolskiej podróży na Ukrainę:
„Niech przebaczenie, udzielane i otrzymywane, jak ozdrawiający balsam
rozleje się w każdym sercu. Niech dzięki uzdrowieniu pamięci
historycznej wszyscy będą gotowi wybierać to, co łączy, a nie to, co
dzieli, aby razem budować przyszłość opartą na wzajemnym szacunku,
bratniej współpracy i prawdziwej solidarności".

Lwów, 24 czerwca 2013 roku

UWAGA!
Jego Ekscelencja Arcybiskup Mieczysław Mokrzycki prosi, aby przeczytać
ten list podczas kazania w niedzielę, 30 czerwca 2013 r.

http://www.isakowicz.pl/index.php?page=news&kid=8&nid=8073

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

67. Stanisław

zdjecie

Stanisław Szarzyński/-

Upamiętnili zamordowanych rodaków na Kresach


W Jarosławiu odsłonięto dziś pomnik
upamiętniający 70. rocznicę ludobójstwa dokonanego na Polakach z Kresów
Południowo-Wschodnich przez Ukraińców.

Mszy św. w intencji pomordowanych w kościele pw. Świętej Trójcy
przewodniczył i homilię wygłosił archiprezbiter jarosławski ks. prał.
Andrzej Surowiec.

Nawiązując do zbrodni wołyńskiej, próbował odpowiedzieć na pytanie,
skąd biorą się różnice w interpretacji faktów. Zaznaczył, że często
wynikają one z niejednoznaczności określeń.

– Większość uważa, że zbrodnia była, natomiast nazwa tej zbrodni to
sprawa dyskusyjna w wielu środowiskach. My z kolei zebraliśmy się po to,
żeby to ujednoznacznić. Dlatego na tablicy, którą święcimy, jest
wyraźnie powiedziane, że było to ludobójstwo – podkreślił kapłan.

Wyraził też poparcie dla inicjatywy PiS, które chce 11 lipca ustanowić dniem Pamięci Męczeństwa Kresowian.

Powołując się na badania IPN, podkreślił, że rzeź wołyńska została
drobiazgowo zaplanowana i przeprowadzona w okresie od lutego 1943 r. do
lutego 1944 r. przez nacjonalistów ukraińskich z OUN-UPA, przy aktywnej
pomocy części ukraińskiej ludności.

– Jej celem było całkowite oczyszczenie Wołynia z Polaków i osób wyznania rzymskokatolickiego – zaznaczył ks. Surowiec.

Podając przykłady ludobójstwa na Kresach dawnej Rzeczypospolitej,
zwłaszcza dzieci, zaznaczył, że Ukraińcy do dziś nie potrafią wziąć
odpowiedzialności za te wydarzenia, z kolei bez nazwania tej tragedii po
imieniu nie można mówić o pełnej prawdzie i pojednaniu.

– Trzeba pamiętać, ale też trzeba umieć przebaczyć i nie pielęgnować nienawiści w sercu – akcentował ks. Andrzej Surowiec.

Monument artysty rzeźbiarza Roberta Trysły, upamiętniający ofiary
ludobójstwa dokonanego na polskiej ludności Kresów Południowo-Wschodnich
przez ukraińskich nacjonalistów, powstał z inicjatywy Towarzystwa
Miłośników Lwowa i Kresów Południowo-Wschodnich Oddział w Jarosławiu.

Pomnik i tablica na starym cmentarzu zostały ufundowane przez władze
samorządowe miasta Jarosławia. W uroczystościach uczestniczyli
mieszkańcy Jarosławia, duchowni, Kompania Honorowa Wojska Polskiego
Garnizonu Jarosław, przedstawiciele miejscowych władz, parlamentarzyści z
regionu oraz młodzież szkolna.

Mariusz Kamieniecki

http://www.naszdziennik.pl/polska-kraj/40002,upamietnili-zamordowanych-r...

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

68. Strefa Edukacyjna IPN

Zapraszamy
do obejrzenia bezpośredniej transmisji z międzynarodowej konferencji
naukowej „Zbrodnia wołyńska – historia, pamięć, edukacja. W przededniu
70. rocznicy” na portalu pamiec.pl. http://pamiec.pl/portal/pa/1582/12535/Bezposrednia_transmisja_z_pierwszego_dnia_konferencji_Zbrodnia_wolynska__histori.html

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

69. z okazji 1025-lecia chrztu Rusi Kijowskiej w Górowie Iławeckim


27.06.2013 Warszawa. Nabożeństwo za zmarłych w 70 rocznicę zbrodni wołyńskiej


"O zbrodni wołyńskiej musimy mówić słowami prawdy"

Naszym obowiązkiem jest mówić o zbrodni wołyńskiej słowami prawdy,
nie po to, by oskarżać, ale by przez prawdę i rachunek sumienia dążyć do
oczyszczenia i pojednania - powiedział w czwartek prezydent Bronisław
Komorowski w warszawskiej cerkwi bazylianów.

Prezydent wziął udział w warszawskiej cerkwi bazylianów w
nabożeństwie żałobnym w intencji ofiar zbrodni wołyńskiej, któremu
przewodniczył zwierzchnik ukraińskiego Kościoła grekokatolickiego abp
Światosław Szewczuk.

 

Bronisław Komorowski - w wystąpieniu po nabożeństwie - powiedział
m.in., że w historii polsko-ukraińskiego sąsiedztwa zapisanych zostało
"wiele wspólnie odnoszonych zwycięstw, jak i niestety bratobójczych
starć, opłacanych często potokiem krwi polskiej i ukraińskiej".

 

Podkreślił, że szczególnie dramatycznie zapisała się w dziejach
naszych narodów II wojna światowa, gdy na południowo-wschodnich kresach
Polski, ciemiężonych najpierw przez okupantów sowieckich, potem
niemieckich, "doszło do straszliwych, bestialskich mordów".

 

Zbrodnia wołyńsko-galicyjska - mówił prezydent - była jedną z
największych polskich tragedii w czasie II wojny światowej. - Nie możemy
zatem i nie powinniśmy o niej zapominać. Nie chcemy jednak pamiętać o
niej przeciwko komukolwiek, nie powinniśmy o tym pamiętać przeciwko
braciom Ukraińcom – powiedział prezydentr Komorowski. "Powinniśmy o tym
pamiętać dla wypełnienia podstawowego obowiązku opłakania i
upamiętnienia bliskich - dodał.

 

Prezydent podkreślił, że obowiązkiem Polaków i Ukraińców jest mówić o
tych bolesnych wydarzeniach "słowami prawdy, nie po to, aby oskarżać,
lecz po to, aby poprzez prawdę i rachunek sumienia dążyć do oczyszczenia
i pojednania".

 

- Trwałe wartości opierają się tylko na fundamencie prawdy. Jest
naszym obowiązkiem tak właśnie zakotwiczyć wspólną polską i ukraińską
teraźniejszość i przyszłość. Prawda oczyszcza, bywa trudna, ale nigdy
nie jest szkodliwa – powiedział Bronisław Komorowski.

 

Prezydent mówił, że strumienie przelanej przed 70 laty krwi na długo
podzieliły nasze narody. Powiedział, że strumieniami lała się krew
polska, ale i ukraińska, "bo na mordy dokonane przez ukraińskich
nacjonalistów Polacy odpowiedzieli akcjami odwetowymi stosując okrutne, i
jakże odległe od chrześcijańskich zasad, prawo zemsty".

 

Bronisław Komorowski przywołał też słowa metropolity Andrzeja
Szeptyckiego o tym, że zbrodnią nie służy się narodowi, a zbrodnia
popełniona w imię patriotyzmu jest zbrodnią nie tylko przeciwko Bogu,
ale i własnemu społeczeństwu. -Ta krew jest wyrzutem sumienia dla obydwu
naszych narodów, nie może jednak stać się posiewem nowej nienawiści i
źródłem nowych podziałów - powiedział prezydent.

 

Dlatego - podkreślił - wielkie znaczenie ma czwartkowa wspólna
modlitwa i zaplanowane na piątek podpisanie wspólnej deklaracji
ukraińskiego Kościoła greckokatolickiego, Kościoła katolickiego w Polsce
oraz Kościoła katolickiego na Ukrainie i Kościoła
bizantyjsko-ukraińskiego w Polsce.

 

W nabożeństwie uczestniczyli także Małżonka Prezydenta RP Anna
Komorowska, marszałek Senatu Bogdan Borusewicz, szef Kancelarii Premiera
Jacek Cichocki, przewodniczący KEP abp Józef Michalik, prymas Polski
abp Józef Kowalczyk, metropolita warszawski kard. Kazimierz Nycz,
metropolita lwowski i przewodniczący Konferencji Episkopatu
Rzymskokatolickiego Ukrainy abp Mieczysław Mokrzycki oraz metropolita
przemysko-warszawski Ukraińskiego Kościoła Greckokatolickiego abp Jan
Martyniak.

 

Abp Szewczuk podkreślił, że w historycznej cerkwi bazylianów, w
obecności najwyższych władz państwa polskiego i hierarchii Kościoła
polskiego, pragnie ponowić prośbę o przebaczenie. Wyraził życzenie, by
te słowa dotarły do każdej polskiej rodziny, która straciła bliskich z
rąk jego rodaków.



- Niech pomogą ukoić ból i stratę i niech służą nadziei na lepsze dziś i
jutro w relacjach pomiędzy naszymi narodami. Tę prośbę i nadzieję
kierujemy również do rodzin ukraińskich, które straciły bliskich z rąk
Polaków, oraz do rodzin innych narodowości - powiedział abp Szewczuk.

 

Abp Szewczuk podziękował prezydentowi Bronisławowi Komorowskiemu -
"przyjacielowi Ukrainy, orędownikowi jej drogi do zjednoczonej Europy". -
Politycy polscy i ukraińscy dołożyli wielu starań, by ranę Wołynia
zabliźnić, ale o niej nie zapomnieć - mówił.

 

Po nabożeństwie prezydent Bronisław Komorowski przyjmuje abp. Szewczuka w Belwederze.

 

Abp Szewczuk od środy przebywa z wizytą w Polsce, której celem jest
podpisanie wspólnej deklaracji o pojednaniu polsko-ukraińskim - w
przededniu 70. rocznicy zbrodni wołyńskiej oraz udział w uroczystościach
z okazji 1025-lecia chrztu Rusi Kijowskiej w Górowie Iławeckim


Rocznica zbrodni wołyńskiej



Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

70. Henryk Wujec o zbrodni

Henryk Wujec o zbrodni wołyńskiej: Trzeba uznać prawdę historyczną

PAP: Mija 70 lat od zbrodni wołyńskiej, jak ocenia pan proces
pojednania polsko-ukraińskiego? Czy wydarzenia z czasu II wojny
światowej stanowią jakąś przeszkodę w obecnych relacjach i kontaktach
Polaków i Ukraińców?

 

Henryk Wujec: Pojednanie to w mniejszym stopniu sprawa relacji
państwowych, to kwestia kontaktów społecznych, międzyludzkich.
Zróżnicowane są reakcje Ukraińców na problematykę zbrodni wołyńskiej,
wydarzeń na Podolu i na granicy wschodniej podczas II wojny światowej,
czyli mordów i czystek antypolskich. Proces dialogu historycznego i
wzajemnego zrozumienia jest bardzo trudny. Niektórzy Ukraińcy -
zwłaszcza z części zachodniej - muszą zrozumieć, że dla Polaków jest
niesłychanie ważne, żeby prawda historyczna została przez nich uznana,
że w czasie II wojny światowej po stronie ukraińskiej doszło do aktów
zbrodniczych.

 

A co powinni zrobić Polacy w sprawie pojednania z Ukraińcami?

 

Także Polacy ponoszą odpowiedzialność za takie akty na Ukraińcach,
dokonane w ramach odwetu, ale skala zbrodni po stronie polskiej była
około pięciokrotnie mniejsza w porównaniu do działań strony ukraińskiej.
Ta tematyka jest bardzo trudna i bolesna, w czasach PRL w ogóle o tym
nie mówiono. Jest potrzeba powiedzenia prawdy zarówno przez stronę
ukraińską, jak i polską. Dopiero to może doprowadzić do pojednania,
którego przejawem będzie np. dbanie o pamięć i groby ofiar.

 

W piątek zostanie podpisana deklaracja ukraińskiego Kościoła
greckokatolickiego, Kościoła katolickiego w Polsce i Kościoła
katolickiego na Ukrainie, w której znajdzie się wezwanie do pojednania
Polaków i Ukraińców. Jaki wpływ wydarzenie to będzie miało na budowanie
wzajemnych relacji obu narodów?

 

Pojednanie jest procesem powolnym. Udział Kościołów jest bardzo
ważny, wystarczy wspomnieć list polskich biskupów do biskupów
niemieckich z 1965 r. ze słynnym zdaniem "przebaczamy i prosimy o
przebaczenie". To był zbawienny wstrząs zarówno dla opinii polskiej, jak
i niemieckiej, ten list zmusił do refleksji i szukania dróg pojednania.
Ta droga jest obecnie wykorzystywana do pojednania polsko-ukraińskiego.
Zachęcał do tego papież Jan Paweł II. Spotkania, które odbędą się w
Polsce w tych dniach i wspólna deklaracja Kościołów, to pójście tą samą
drogą. Dla ludzi wierzących jest to jedyna właściwa droga - w modlitwie
powszechnej mówimy: "I odpuść nam nasze winy, jako i my odpuszczamy
naszym winowajcom". To krok niezbędny do pojednania.

 

Czy pana zdaniem Polacy są gotowi, by wybaczyć Ukraińcom zbrodnie z
czasów II wojny światowej i także prosić Ukraińców o wybaczenie?

 

Różnie można oceniać postawy różnych grup społecznych w tej sprawie.
Są tacy dla których Ukraińcy przez cały czas naznaczeni są piętnem
zbrodni. Przede wszystkim chodzi o osoby, których rodziny szczególnie
doświadczyły zbrodniczych działań w czasie wojny. Takim ludziom bardzo
trudno jest przełamać niechęć, czy też nienawiść, ale jest to nieduża
grupa i nie ma większego wpływu na kształtowanie się polskiej opinii.
Większość ludzi jest gotowych wybaczyć o ile prawda historyczna zostanie
uznana przez Ukraińców, gdy przyznają, że doszło do mordów na polskich
rodzinach, że zabijani nie byli tylko mężczyźni, ale także kobiety i
dzieci.

 

Na ile tragiczne wydarzenia z czasów II wojny światowej wpływają na relacje młodych Polaków i Ukraińców?

 

Nigdy nie spotkałem się z przejawami wzajemnej wrogości młodzieży
polskiej i ukraińskiej, choć nie znaczy to, że one nie istnieją.
Przykładem sympatii młodych Polaków była Pomarańczowa Rewolucja na
Ukrainie w 2004 r. To wydarzenia, które wywołało zbiorową reakcję
polskiej młodzieży. Młodzi ludzie w Polsce spontanicznie wyrażali swoją
solidarność z Ukraińcami, odbywały się manifestacje, koncerty. Niektórzy
wyjeżdżali na Majdan Niezależności w Kijowie, gdzie odbywały się
protesty przeciwko fałszowaniu wyborów. Istnieje program przyjazdów
młodych Ukraińców na polskie uczelnie, ale jest jeszcze wiele do
zrobienie w procesie wymiany młodzieży. Z drugiej strony często młodzi
ludzie w Polsce nie zdają sobie sprawy jakie walory ma przyroda i
kultura ukraińska.

 

Jak obecnie kształtują się państwowe stosunki polsko-ukraińskie?

Na poziomie oficjalnym są one bardzo dobre. Prezydent Bronisław
Komorowski często spotyka się z prezydentem Wiktorem Janukowyczem. Kiedy
przez niektórych polityków UE był ogłaszany bojkot Euro 2012 na
Ukrainie, to prezydent Komorowski się radykalnie sprzeciwił i okazało
się, że miał rację. Z drugiej strony nasze doświadczenie jest takie, że z
Ukraińcami bardzo dobrze się rozmawia o projektach, natomiast gorzej
jest z etapem ich realizacji. Klimat kontaktów jest bardzo pozytywny,
ale różnie bywa ze spełnieniem naszych próśb dotyczących konkretnych
spraw, jak np. kwestii związanych z polskimi cmentarzami. Prezydentowi
Komorowskiemu bardzo zależy na tym, żeby proces pojednania
polsko-ukraińskiego i współpracy, który rozpoczął się w roku 1989 r.,
był kontynuowany. Prezydent jest w to mocno zaangażowany, szczególnie w
działania na rzecz podpisania układu stowarzyszeniowego Ukraina - Unia
Europejska.(PAP)


Konferencja naukowa nt. zbrodni wołyńskiej

Wyjście ku sobie Polaków i Ukraińców, proces pojednania w prawdzie
wobec dawnych krzywd i zadanych sobie cierpień jest ważną częścią
budowania dobrego sąsiedztwa, wspólnej europejskiej drogi Ukrainy i
Polski – powiedział szef KPRP Jacek Michałowski.

Konferencja naukowa nt. zbrodni wołyńskiej
Konferencja naukowa nt. zbrodni wołyńskiej
Konferencja naukowa nt. zbrodni wołyńskiej




(fot. PAP/ Paweł Supernak)

Bronisław Komorowski na nabożeństwie w intencji ofiar zbrodni wołyńskiej

- Naszym obowiązkiem jest mówić o zbrodni wołyńskiej słowami prawdy,
nie po to, by oskarżać, ale by przez prawdę i rachunek sumienia dążyć do
oczyszczenia i pojednania

Galerie


http://www.tvpparlament.pl/aktualnosci/palac-prezydencki-konferencja-nt-...

Rotfeld: pamięć narodów jest różna

Były minister spraw zagranicznych, prof. Adam Daniel Rotfeld mówił, że w czasie zbrodni wołyńskiej był niespełna 5-letnim chłopcem. – Pamiętam jednak, że to był czas pogardy, czas bardzo niskiej ceny dla ludzkiego życia, czas zła, które rozlało się w różnych miejscach, w szczególności na Wołyniu i w Galicji Wschodniej – wspominał.

W jego opinii pamięć historyczna ma wielkie znaczenie dla współistnienia narodów; jednak w każdym przypadku jest ona inna i właśnie z tego faktu wynikają problemy w rozumieniu wydarzeń historycznych.

– Pamięć narodów jest różna, możemy się zgodzić co do faktów, wyjaśnić zdarzenia, ale mamy prawo – każda jednostka, każda rodzina - do dochowania swojej własnej pamięci – tłumaczył, przywołując słowa Jana Pawła II, który mówił, że pamięć oczyszcza.

Rotfeld przypomniał, że jako współprzewodniczący Polsko-Rosyjskiej Grupy ds. Trudnych ma ciągłą styczność z badaniem różnych rodzajów pamięci historycznej. – Nie ma złudzeń, że pamięć o bolesnych wydarzeniach z czasów II wojny światowej będzie taka sama u Polaków, jak i u Rosjan – zaznaczył.

Ważne – dodał – aby w przypadku pamięci Polaków i Ukraińców o zbrodni wołyńskiej sporządzić katalog faktów i zdarzeń. – Nie mamy jednak prawa oczekiwać, aby ci, którzy są potomkami sprawców, jak i ofiar, będą mieli wspólną pamięć w tej sprawie – mówił, zwracając uwagę, że do wybaczenia za bolesne wydarzenia sprzed 70 lat potrzebna jest wspólna, polsko-ukraińska refleksja na temat bolesnej historii i pełna świadomość tego, co się wydarzyło.

– Fakty i zdarzenia nie powinny być kwestionowane – podkreślił Rotfeld.

Dodał, że pojednanie, zbliżenie narodów nigdy nie jest wynikiem jednorazowych wielkich aktów. – To jest codziennie działanie – mówił dyplomata, przypominając dialog między Polską a Niemcami, zapoczątkowany w PRL-u.
PAP/Tomasz Gzell
Prof. Tomasz Nałęcz i Jacek Michałowski (fot. PAP/T. Gzell)
Nałęcz: historia jest często idealizowana

Historyk, doradca prezydenta Bronisława Komorowskiego, prof. Tomasz Nałęcz tłumaczył, że dyskutując o kształcie polskiej i ukraińskiej pamięci w odniesieniu do zbrodni wołyńskiej, musimy zdać sobie sprawę, iż są jej różne interpretacje.

– My Polacy musimy starać się przede wszystkim zrozumieć uwarunkowania ukraińskiej pamięci – zaznaczył, zwracając uwagę na dramatyzm XX-wiecznej historii Ukraińców, którzy – w przeciwieństwie do Polaków – w pierwszej połowie stulecia nie żyli w niepodległym kraju.

– Dla historyka jest rzeczą zrozumiałą, że pamięć o historii jest niesłychanie ważnym elementem świadomości narodowej, zwłaszcza tej świadomości świeżo okrzepłej (...). W takim ujęciu pamięci historia jest często idealizowana, to jest historia własnych zasług i cudzych przewin – wyjaśnił Nałęcz.

Dodał, że przy budowaniu partnerskich stosunków między Polską a Ukrainą trzeba pamiętać o zagrożeniach płynących właśnie z idealizacji przeszłości.

Kunert: pamięć musi być zakorzeniona w prawdzie

Sekretarz Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa, Andrzej Krzysztof Kunert mówił, że przy rozmowie o dialogu między narodami podejmowana jest problematyka wyznaczana przez kluczowe zarówno dla Polaków, jak i Ukraińców pojęcia: pamięć, prawdę, pojednanie i przebaczenie.

– Mamy pewne problemy z uszeregowaniem tych pojęć (...) z ich zdefiniowaniem, ich akceptacją oraz powszechną zgodą na temat tego, kto ma odpowiadać za każde z nich – tłumaczył Kunert.

– Prawda jest i powinna być jedna, niepodważalna i niedyskutowana. Pamięci mogą być różne (...). Pamięć jednak musi być zakorzeniona w prawdzie – mówił sekretarz ROPWiM, instytucji odpowiadającej za pamięć o żołnierzach poległych za ojczyznę i ofiarach zbrodniczych totalitaryzmów.

Kunert podkreślił, że w przypadku rozmów o rzezi wołyńskiej skala zbrodni jest ogromna, a miejsc wymagających upamiętnienia - bardzo wiele. Według niego wspólna, polsko-ukraińska troska o miejsca pochówku ofiar może być najlepszym początkiem długiej, trudnej, ale niezbędnej drogi, którą mają przed sobą Polacy i Ukraińcy.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

71. Stereotypy przeszkodą

Stereotypy przeszkodą w zbliżeniu Polaków i Ukraińców

Konferencja w Pałacu Prezydenckim.

Fundamentalną przeszkodą w zbliżaniu Polaków i Ukraińców obu
narodów do wyjaśnienia zbrodni wołyńskiej są bardzo głęboko utrwalone
stereotypy – mówił dziś były minister spraw zagranicznych prof. Adam
Rofteld w Pałacu Prezydenckim podczas konferencji na temat zbrodni
wołyńskiej w przededniu 70. jej rocznicy.
Prof. Andrzej Kunert dodawał z kolei: „Nie może być tak, że te
spojrzenia będą tak absolutnie różne; że będziemy mówili nie tylko o
dwóch różnych pamięciach, ale o dwóch prawdach. Prawda jest jedna”. W
odbywającej się w Pałacu Prezydenckim konferencji naukowej „Zbrodnia
wołyńska. Historia-pamięć-edukacja. W przededniu 70. rocznicy”
uczestniczą polscy i ukraińscy historycy. W pierwszej części pt. „Wokół
pamięci” wzięli także udział duchowni Kościoła katolickiego w Polsce i
na Ukrainie oraz Ukraińskiego Kościoła Greckokatolickiego.



Abp Józef Michalik zaznaczył, że dialog polsko-ukraiński na temat
zbrodni wołyńskiej jest możliwy i rozwija się dlatego, że w krajach
Europy zachodniej nie ma takiej wrażliwości na kwestie pojednania
narodów, jak w naszej części Starego Kontynentu. Przypomniał, że temat
ten stał mu się bliski jeszcze w czasach jego posługi jako biskupa
gorzowskiego, na Ziemi Lubuskiej, gdzie zostało przesiedlonych wielu
mieszkańców Kresów Południowych. Już jako metropolita przemyski
uświadomił sobie jeszcze bardziej, że miejscowa ludność do dziś żywo
rozpamiętuje wojenną przeszłość, a zbrodnia wołyńska jest przywoływana
przez rodziny pomordowanych w różny sposób. – Te rany pozwalają
zobaczyć, że mamy obowiązek dotknąć tych żarzących się jeszcze
`historycznych węgli`. Nie wolno tego chować pod dywan, bo ta nienawiść
czy niechęć będzie się tliła – podkreślił.



Wyraził wdzięczność Ukraińskiemu Kościołowi Greckokatolickiemu oraz
biskupom rzymskokatolickim za podejmowanie inicjatyw mających na celu
zjednanie obydwu narodów i dążenie do rzetelnego zbadania przeszłości.
Podkreślił, że do właściwego zrozumienia, co naprawdę stało się na
Wołyniu w czasie wojny, potrzebny jest odpowiedni stosunek do prawdy. -
Mówimy często w naszych duszpasterskich odezwach i wystąpieniach, że
prawda bez miłości nie jest prawdą chrześcijańską, nie jest prawdą
obiektywną. Prawdę trzeba podawać nawet trudną, z wczuciem się w
sytuację, w okoliczności – zaznaczył abp Michalik.



Pytany o stan dialogu polsko-ukraińskiego, abp Michalik przypomniał
krótko historię relacji Kościoła katolickiego w Polsce i Kościoła
greckokatolickiego na Ukrainie. Wspomniał m.in., że już w 1945 kard.
August Hlond spotkał się w Rzymie, w Kolegium Św. Jozafata, z biskupem
Iwanem Buczko, by wspomnieć „o potrzebie nawiązania kontaktu”.



W 1988 r. grekokatolicy świętowali na Jasnej Górze tysiąclecie Chrztu
Rusi. W 2001 r. we Lwowie, w czasie wizyty Jana Pawła II, kard. Lubomir
Huzar przepraszał za dokonane przez swoich wiernych historyczne winy. W
2005 r. wspólny list wydali kard. Lubomir Huzar i abp Józef Michalik.



Odnosząc się do zapowiedzi podpisania w piątek wspólnej Deklaracji w
związku z 70. rocznicą zbrodni wołyńskiej (dokonają jej abp Światosław
Szewczuk, abp Jan Martynia, abp Józef Michalik i abp Mieczysław
Mokrzycki) metropolita przemyski zaznaczył: „Nie mamy tytułu występować w
imieniu całej Ukrainy i Polski, wszystkich mieszkańców, ale w imieniu
wierzących i wszystkich, którzy będą się z nami solidaryzować, by nie
naruszyć prawa kogokolwiek do własnego zdania”. Wspomniał, że pozytywnie
o pojednaniu wypowiadają się także przedstawiciele Kościoła
prawosławnego na Ukrainie. Dodał, jego pragnieniem jest, by poszerzył
się krąg tych, którym leży na sercu pojednanie polsko-ukraińskie.



Jak zaznaczył, pojednanie ma wpływ nie tylko na stosunek obydwu narodów
do przeszłości, ale też na wzajemną przyszłość, która „wchodzi nam
drzwiami i oknami do naszych serc i do naszej rzeczywistości
duszpasterskiej”. – To jest pole, które będzie pokazywało skuteczność i
owocność tego dialogu – jak wobec współczesnych problemów oba Kościoły
mogą się zachować, jakie zająć stanowisko, w jaki sposób sobie pomóc –
powiedział abp Michalik.



Biskup pomocniczy archidiecezji lwowskiej Ukraińskiego Kościoła
Greckokatolickiego władyka Benedykt nawiązał do Ewangelii, która jest
fundamentem chrześcijaństwa. Jak stwierdził, autorzy Ewangelii nie
starali się przekazać własnej prawdy o Bogu, ale podawali prawdę im
objawioną.



Zbrodnię wołyńską nazwał tragedią. Nawoływał do budowania wzajemnych
relacji polsko-ukraińskich „w oparciu o przyjaźń i zrozumienie”. Jak
stwierdził, były różne okresy wzajemnego dialogu – był on mniej lub
bardziej intensywny, ale najważniejsze jest to, że jest kontynuowany.
Zaznaczył, że zawsze, gdy nadchodził trudny okres w tym dialogi,
Ukraiński Kościół Greckokatolicki nie wahał się zabrać w tej sprawie
głosu. Dodał, że obydwa Kościoły powinny pracować w sposób bardziej
trwały i bardziej aktywnie.



Jego zdaniem, nie może być jednak tak, że Kościół jest angażowany do
polepszania relacji między narodami tylko wtedy, gdy nadchodzą trudne
sprawy. Apelował o to, by w dialogu słuchać nie tylko głosu polityków,
ale też Kościoła. – My jako biskupi też powinniśmy być inicjatorami
spotkań, prowadzić dyskusję. Oczywiście Kościół greckokatolicki nie może
przejąć na siebie całości dialogu, nie tylko my powinniśmy mówić o
tragedii wołyńskiej – zwracał uwagę władyka Benedykt.



Metropolita lwowski abp Mieczysław Mokrzycki, nie zaproszony do udziału
w panelu, zwrócił uwagę, że pierwszymi, którzy mają tytuł do tego, by w
sprawie zbrodni wołyńskiej zabierać głos, są „ci, przeciw którym
skierowany był ten akt nienawiści” - potomkowie i rodziny pomordowanych.
Wyraził też nadzieję, że konferencja w Pałacu Prezydenckim przyczyni
się do pojednania polsko-ukraińskiego, do pojednania między Kościołem
greckokatolickim a Kościołem łacińskim” oraz do upamiętnienia wszystkich
miejsc związanych ze zbrodniami na Wołyniu.



Ukraiński historyk Andrij Portnow ubolewał nad brakiem strategii
Ukrainy w stosunku do zmierzenia się z kwestią zbrodni wołyńskiej oraz
nad dysproporcją zaangażowania obydwu państw i społeczeństw w dialog na
ten temat. - Po stronie polskiej przez ostatnie dwadzieścia lat mieliśmy
do czynienia z dużą ilością inicjatyw państwowych i niepaństwowych,
czego nie można powiedzieć o stronie ukraińskiej – mówił Portnow. Po
stronie polskiej wymienił m.in. organizację debat i konferencji,
publikacje naukowe i programy badawcze, działalność Instytutu Polskiego w
Kijowie. – Natomiast państwo ukraińskie praktycznie usunęło się z
prowadzenia jakiejkolwiek polityki pamięci – powiedział historyk. W tym
kontekście opowiedział się za umiędzynarodowieniem debaty na temat rzezi
wołyńskiej.



Portnow podkreślił, że pamięć współczesnego społeczeństwa ukraińskiego o
zbrodni wołyńskiej jest ograniczona do mieszkańców tamtego regionu. – W
przypadku większości mieszkańców kraju w przekazach rodzinnych nie ma
nic na temat tego, co się wydarzyło na Wołyniu. Z tego powodu poziom
podstawowej wiedzy jest inny niż w Polsce, mówiąc wprost: jest o wiele
niższy – tłumaczył ukraiński historyk.



Do takiego stanu wiedzy i pamięci Ukraińców o Wołyniu przyczyniła się w
znacznym stopniu propaganda w czasach ZSRR. - Cały wysiłek tej
historiografii był skierowany na to, by przedstawić UPA jako
faszystowskich kolaborantów, wspominając o ich przestępstwach wobec –
generalnie - ludności sowieckiej. Dlatego wielu ludzi, którzy ukończyli
szkoły w czasach komunistycznych, nie mieli szansy, by dowiedzieć się
czegokolwiek na ten temat – mówił Portnow.



Z kolei po odzyskaniu niepodległości w 1991 r. – kontynuował historyk z
Kijowa - Ukraina zetknęła się z poważnym problemem znalezienia
odpowiedniego języka historycznego, by opowiedzieć swoją przeszłość z
lat wojny. – Tu wyszło na jaw, że wszystkie te trudne tematy – związane
nie tylko z Wołyniem, ale też np. z zagładą Żydów – zostały wykorzystane
do aktualnych debat politycznych. - Debata o tym, jak potraktować UPA i
całe ukraińskie podziemie narodowe, dalej trwa i wpisuje się szerzej w
kontekst debaty na temat stosunku Ukrainy do komunizmu i wydarzeń
powojennych – poinformował Portnow.



„Historia UPA nie ogranicza się do Wołynia, ale nie może być
opowiedziana w sposób odpowiedzialny bez tego tematu, choć takie próby
na Ukrainie są” – zaznaczył ukraiński historyk.



Były minister spraw zagranicznych prof. Adam Rotfeld stwierdził, że
fundamentalną przeszkodą w przyspieszeniu procesu zbliżania obu narodów
do wyjaśnienia zbrodni wołyńskiej, są bardzo głęboko utrwalone
stereotypy. Ich przezwyciężanie napotyka na trudności w stosunkach
między wieloma krajami, choćby dlatego, że pamięć ludzka, w sposób
niekiedy bezwiedny, spycha w niepamięć wszystko to, co było bolesne i
tragiczne, zarówno po stronie sprawców, jak i ofiar. Stąd dojście do
prawdy po latach staje się coraz trudniejsze. Historycy mają jednak
szansę takiego ukazania przeszłości, zwłaszcza młodym pokoleniom, by
wyrządzone zło nigdy więcej się nie powtórzyło.



Jak wyjaśnił, proces dochodzenia do prawdy w kwestii zbrodni wołyńskiej
jest wśród Ukraińców bardzo złożony, gdyż skomplikowana jest kwestia
tożsamości tego narodu. Inaczej owa tożsamość jest kształtowana na
Ukrainie Zachodniej, Zakarpaciu, Bukowinie, Ukrainie Centralnej i
Wschodniej. – Zszycie tych elementów sukna jest bardzo trudne. W Polsce
ten proces był łatwiejszy. Poczucie wspólnoty narodowej przetrwało nawet
mimo 123 lat utraty niepodległości – wyjaśniał prof. Rotfeld.



Zdaniem sekretarza Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa, Andrzeja
Kunerta, „być może trzeba kolejnych dwudziestu lat, jednego czy dwu
pokoleń, by o zbrodni wołyńskiej można być mówić razem, szanować własne,
nieco inne, pamięci, spierając się nawet ostro – ale w oparciu o
niepodważalny zrąb faktów”. – Jest faktem, jaki procent ludności w roku
1942, 1943, 1944 stanowili na Wołyniu Polacy; jest faktem, jaka była
liczba ofiar po obu stronach; są policzone miejscowości, w których
doszło do mordów; jest faktem ich bestialski charakter. To są fakty, nie
powinno się nawet podejmować próby ich podważenia – stwierdził prof.
Kunert.



„Nie może być tak, że te spojrzenia będą tak absolutnie różne; że
będziemy mówili nie tylko o dwóch różnych pamięciach, ale o dwóch
prawdach. Prawda jest jedna. Byłoby cudownie, gdybyśmy wszyscy się
zgodzili i – tak jak mówi chrześcijaństwo – że prawdzie musi towarzyszyć
miłość, ale wydaje się, że to jeszcze bardzo daleka droga” – powiedział
prof. Kunert.



„Zbrodnia wołyńska to cierń, który musi być wyjęty, by więcej nie
krwawił i nie ranił” – mówił z kolei prezydencki doradca prof. Tomasz
Nałęcz. Zaznaczył, że dialog na płaszczyźnie religijnej budzi obecnie
największe nadzieje. Dodał, że duchowni różnych wyznań w większości
mówią w tej sprawie jednym głosem i jest szansa, że „będzie to miało
autentyczne przełożenie na miliony wiernych, miliony Polaków i
Ukraińców”.



Za istotne uznał też relacje polsko-ukraińskie na szczeblu państwowym i
politycznym, choć uznał, że przynajmniej polscy politycy, zamiast
wzorować się na kapłanach i „szukać tego, co łączy, szukać prawdy, która
ma służyć przebaczeniu i porozumieniu” – wykorzystują „przeszłość jako
paliwo w bieżących sporach”.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

72. Wspólna deklaracja Kościołów

DEKLARACJA

Arcybiskupa Większego Światosława Szewczuka, Metropolity Kijowsko-Halickiego Ukraińskiego Kościoła Greckokatolickiego,

Arcybiskupa Józefa Michalika, Metropolity Przemyskiego obrz. łac.,Przewodniczącego Konferencji Episkopatu Polski,

Arcybiskupa Mieczysława Mokrzyckiego, Metropolity Lwowskiego obrz. łac., Przewodniczącego Konferencji Episkopatu Rzymskokatolickiego Ukrainy,

Arcybiskupa Jana Martyniaka, Metropolity Przemysko-Warszawskiego, Kościoła bizantyńsko-ukraińskiego.

„Niech dzięki oczyszczeniu pamięci historycznej wszyscy będą gotowi stawiać wyżej to, co jednoczy, niż to, co dzieli” (bł. Jan Paweł II)

Spotykamy się w Warszawie, w przededniu obchodów 70-tej rocznicy zbrodni na Wołyniu, których symbolem stały się wydarzenia z 11 lipca 1943 r. Ofiarami zbrodni i czystek etnicznych stały się dziesiątki tysięcy niewinnych osób, w tym kobiet, dzieci i starców, przede wszystkim Polaków, ale także Ukraińców, oraz tych, którzy ratowali zagrożonych sąsiadów i krewnych. Ofiara ich życia wzywa nas w tych rocznicowych dniach do szczególnie głębokiej refleksji, do gorliwej modlitwy o odpuszczenie grzechów i przebaczenie, a także o łaskę stawania w prawdzie wobec Boga i ludzi. 70-lecie tych tragicznych wydarzeń stanowi również kolejną okazję, aby zwrócić się z apelem do Polaków i Ukraińców o dalsze kroki na drodze do braterskiego zbliżenia, które jest niemożliwe bez szczerego pojednania. Zachęca nas także do tego obchodzony w tym roku jubileusz 1025-lecia Chrztu Rusi oraz pierwszy rok przygotowań do obchodów 1050-lecia Chrztu Polski. A przecież ochrzczony człowiek i naród przyjmuje nie tylko odpuszczenie grzechów i otrzymuje nadzieję zbawienia, ale także gotowość życia Ewangelią Jezusa Chrystusa z jej nakazem przebaczania win.

Jesteśmy świadomi, że tylko prawda może nas wyzwolić (por. J 8, 32); prawda, która niczego nie upiększa i nie pomija, która niczego nie przemilcza, ale prowadzi do przebaczenia i darowania win. Jako dzieci jednego Ojca w niebie kierujemy do Jego miłosierdzia prośbę o przebaczenie w duchu słów Modlitwy Pańskiej: „Odpuść nam nasze winy, jako i my odpuszczamy naszym winowajcom”. Pamiętamy przy tym o pięknych kartach współżycia naszych narodów, o radościach i sukcesach współpracy, ale i o krzywdach, jakie zostały wyrządzone zwłaszcza w trakcie II wojny światowej i w jej następstwie. Wiemy, że chrześcijańska ocena zbrodni wołyńskiej domaga się od nas jednoznacznego potępienia i przeproszenia za nią. Uważamy bowiem, że ani przemoc, ani czystki etniczne nigdy nie mogą być metodą rozwiązywania konfliktów między sąsiadującymi ludami czy narodami, ani usprawiedliwione racją polityczną, ekonomiczną czy religijną.

Pragniemy dzisiaj oddać hołd niewinnie pomordowanym, ale i przepraszać Boga za popełnione zbrodnie oraz raz jeszcze wezwać wszystkich, Ukraińców i Polaków, zamieszkujących zarówno na Ukrainie, jak i w Polsce oraz gdziekolwiek na świecie, do odważnego otwarcia umysłów i serc na wzajemne przebaczenie i pojednanie.

Przypominamy słowa kard. Lubomira Huzara z 2001 r., że „niektórzy synowie i córki Ukraińskiego Kościoła Greckokatolickiego wyrządzali zło – niestety świadomie i dobrowolnie – swoim bliźnim z własnego narodu i z innych narodów”. Jako zwierzchnik Kościoła greckokatolickiego pragnę powtórzyć te słowa dzisiaj i przeprosić Braci Polaków za zbrodnie popełnione w 1943 r. W imię prawdy uważamy, że przeproszenia i prośby o wybaczenie wymaga postawa tych Polaków, którzy wyrządzali zło Ukraińcom i odpowiadali przemocą na przemoc.

Jako przewodniczący Episkopatu Polski kieruję do Braci Ukraińców prośbę o wybaczenie.

Do dzisiaj Polacy i Ukraińcy noszą w swojej pamięci bolesne rany i wspomnienia tragedii wołyńskiej. W sposób szczególny widoczne są one w społeczeństwie współczesnej Ukrainy, którego dobro duchowe jest najważniejsze także dla Kościoła Rzymskokatolickiego na Ukrainie. Dlatego z gorącą troską, jako przewodniczący Episkopatu Rzymskokatolickiego Ukrainy przyłączam się do apelu o pojednanie. Mam nadzieję, że pomimo tragicznej przeszłości możliwe są dobrosąsiedzkie i chrześcijańskie relacje Polaków i Ukraińców, gdziekolwiek się spotykają, współpracują i myślą o przyszłości.

Za godny potępienia uważamy skrajny nacjonalizm oraz szowinizm. To on bowiem, obok ateistycznego i totalitarnego komunizmu oraz nazizmu, był ideologią, która w trakcie XX stulecia spowodowała miliony ofiar.

To, co niektórym jawiło się wówczas jako usprawiedliwione w oczach Boga, okazało się bezwzględnym deptaniem Jego przykazań. Przed obliczem Pana, w świetle Jego kategorycznego żądania „Nie zabijaj!”, wyrażamy gorzką świadomość przewinień, gdyż nic nie usprawiedliwia wzajemnej wrogości, prowadzącej aż do przelewu bratniej krwi.

Obiektywne poznanie faktów oraz ukazanie rozmiarów tragedii i dramatów przeszłości staje się dzisiaj pilną sprawą historyków i specjalistów, bo tylko poznanie prawdy historycznej wyciszyć może narosłe wokół tej sprawy emocje. Apelujemy więc do polskich i ukraińskich naukowców o dalsze badania oparte na źródłach i o współdziałanie w wyjaśnianiu okoliczności tych przerażających zbrodni, jak również sporządzenie listy imion wszystkich, którzy ucierpieli. Widzimy też potrzebę godnego upamiętnienia ofiar w miejscach ich śmierci i największego cierpienia.

Pragniemy przypomnieć, że katoliccy biskupi polscy i ukraińscy rozpoczęli rozmowy o potrzebie pojednania obu Kościołów i narodów już w październiku 1987 r. na spotkaniu w Rzymie poprzedzającym millennium chrztu Rusi Kijowskiej. W rok później doszło do historycznej liturgii na Jasnej Górze z udziałem kard. Józefa Glempa oraz kierującego Kościołem Greckokatolickim kard. Myrosława Lubacziwskiego. Milenijne obchody Ukraińskiego Kościoła Greckokatolickiego na Jasnej Górze, w duchowej stolicy Polski, były istotnym krokiem zwiastującym wyjście tego Kościoła z podziemia w ZSRR, prześladowanego tam i zakazanego.

Profetyczne znaczenie miały słowa bł. Jana Pawła II wypowiedziane we Lwowie w 2001 r.: „Niech dzięki oczyszczeniu pamięci historycznej wszyscy będą gotowi stawiać wyżej to, co jednoczy, niż to, co dzieli, ażeby razem budować przyszłość opartą na wzajemnym szacunku, na braterskiej wspólnocie, współpracy i autentycznej solidarności".

W czerwcu 2005 r. w Warszawie i we Lwowie ogłoszony został wspólny list Synodu Ukraińskiego Kościoła Greckokatolickiego i Konferencji Episkopatu Polski. Obie strony wypowiedziały wówczas słowa: „Przebaczamy i prosimy o przebaczenie!”, będące wcześniej fundamentem pojednania polsko-niemieckiego, z nadzieją, że zaowocują teraz w relacjach polsko-ukraińskich. Wolę takiego działania potwierdziły tysiące wiernych, odpowiadając: „Amen”.

Dziś oddajemy hołd i czcimy pamięć tych Ukraińców i Polaków, którzy ryzykując życiem, ratowali bliźnich przed zagładą lub też w inny sposób stawali w ich obronie w tych dramatycznych czasach. Modlimy się wspólnie o wieczne odpoczywanie dla wszystkich niewinnych ofiar, które zginęły w 1943 roku na Wołyniu. Modlimy się także o miłosierdzie Boże dla tych, którzy ulegli ideologii przemocy i nienawiści, a także o to, by wojna, która już dawno wygasła na naszych ziemiach, nie trwała dziś w sercach ludzi. Dlatego myśląc o obecnych i przyszłych pokoleniach, powtarzamy w imieniu naszych Kościołów, że nienawiść i przemoc zawsze jest degradacją człowieka i narodu, przebaczenie, braterstwo, współczucie, pomoc i miłość stają się natomiast trwałym i godnym fundamentem kultury współżycia ludzkiego.

Myśląc o przyszłości jesteśmy świadomi, że bez wzajemnego pojednania nasz Kościół nie byłby wiarygodny w wypełnianiu swej ewangelicznej misji, a nasze narody nie będą miały perspektywy współpracy i rozwoju w płaszczyźnie tak religijnej, jak i politycznej. Uważamy też, że współpraca wolnej Polski z wolną Ukrainą jest niezbędna, by w tej części Europy panował pokój, ludzie cieszyli się wolnością religijną, a prawa człowieka nie były zagrożone. Widzimy też potrzebę wspólnego świadectwa chrześcijan z Polski i Ukrainy w jednoczącej się Europie. Wspólnie stajemy w obliczu wyzwań, jakie stwarza sekularyzacja i próba organizacji życia „jakby Bóg nie istniał”. Jesteśmy częścią historii Bożej miłości i – zgodnie z zachętą Ojca Świętego Franciszka – powinniśmy być ogniwem tej miłości w świecie. Kościoły, które doświadczyły męczeństwa, mają szczególne prawo do przypominania Europie o jej chrześcijańskich korzeniach.

Niech Bóg wejrzy na Kościół żyjący na naszych ziemiach i pomoże polskiemu oraz ukraińskiemu narodowi, aby żyjąc w pokoju dzieliły się swym duchowym bogactwem oraz wnosiły swój wkład w jedność i przyszłość Europy!

Ślemy też braterskie pozdrowienia Braciom Prawosławnym, wierząc, że proces wzajemnego pojednania uzdrowi rany, które są przeszkodą nie tylko w harmonijnym współżyciu narodów, ale i w szczerym dążeniu do jedności Chrystusowego Kościoła.

+ Józef Michalik
Arcybiskup Metropolita Przemyski obrz. łac.
Przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski

+ Jan Martyniak
ArcybiskupMetropolita Przemysko-Warszawski
Kościoła bizantyńsko-ukraińskiego

+ Światosław Szewczuk
Arcybiskup Większy Metropolita Kijowsko-Halicki
Ukraińskiego Kościoła Greckokatolickiego

+ Mieczysław Mokrzycki
Arcybiskup Metropolita Lwowski obrz. łac.
Przewodniczący Konferencji Episkopatu Rzymskokatolickiego Ukrainy

Warszawa, 28 czerwca 2013 r.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

73. Mieczysław Mokrzycki Arcybiskup Metropolita Lwowski

Podstawą polsko-ukraińskiego pojednania powinno
być bezwzględne i jednoznaczne potępienie ideologii skrajnego
nacjonalizmu i czynów, które z niego wynikły - uważa abp Mieczysław
Mokrzycki. Metropolita lwowski w rozmowie z KAI mówi m. in. o
zbliżających się obchodach 70. rocznicy zbrodni wołyńskiej,
oczekiwaniach związanych z wizytą abp. Światosława Szewczuka,
zwierzchnika Ukraińskiego Kościoła Greckokatolickiego w Polsce i
podpisanie wspólnej deklaracji polsko-ukraińskiej, jak i o trudnych
relacjach obu obrządków na Ukrainie oraz sytuacji Kościoła
rzymskokatolickiego w tym kraju.

KAI: Od 25 lat toczy się bardzo ważny dialog pomiędzy
Kościołem rzymskokatolickim z Polski a Ukraińskim Kościołem
Greckokatolickim. Przyniósł on, m. in. historyczny, wspólny dokument z
2005 r., który wpisuje się w jedną z najpiękniejszych kart historii
Kościoła ostatnich dziesięcioleci: budowy pojednania pomiędzy narodami,
zwaśnionymi na skutek dwudziestowiecznych totalitaryzmów. Jak ten
proces należy kontynuować? Co jeszcze trzeba zrobić?



- Kościół, wierny swej misji, powinien utwierdzać pokój. I prawdą jest,
że zawsze zabierał głos w sytuacjach trudnych, dzielących narody,
wywołujących konflikty czy podziały. Tak było w sytuacji pojednania
polsko-niemieckiego, tak też powinno być przy pojednaniu
polsko-ukraińskim. Jednak w tym drugim przypadku okoliczności są
bardziej złożone. Przykładem w tym względzie jest przypadająca w tym
roku 70. rocznica Tragedii Wołyńskiej. Pojednanie polsko-niemieckie
stało się możliwe na gruzach nazizmu, przy jednoczesnym potępieniu
ideologii, która spowodowała ludobójstwo. Obecnie na Ukrainie,
szczególnie zachodniej, najbardziej naznaczonej cierpieniem, nacjonalizm
traktowany jest jako ideologia państwowotwórcza, a nacjonalistyczni
liderzy wynoszeni są do rangi bohaterów. A brak wiedzy o przeszłości i
wynikającej z tego wrażliwości społeczeństwa na straszliwe zbrodnie jaką
były np. nacjonalistyczne czystki etniczne na Wołyniu w 1943 roku,
bardzo komplikuje uporządkowanie tej części wspólnej historii w duchu
prawdy, sprawiedliwości, miłości i pamięci, czyli po prostu pojednanie.

KAI: Na czym polega wspomniany brak?


- W historiografii ukraińskiej mówi się o przesiedleniach Polaków, a
nie o mordach. Często o konflikcie polsko-ukraińskim. A nie był to
problem tylko natury stosunków polsko-ukraińskich, ale przede
wszystkim natury etycznej. Tragedię zrodził zbrodniczy plan budowania
własnego państwa, m. in. przez usunięcie wszystkich "obcych". Za takich
uznano Polaków, w większości rzymskich katolików, od wieków
mieszkających na tych ziemiach. Ale ofiarami rzezi padali nie tylko
Polacy, ale wszyscy inni nie podzielający ideologii nienawiści. Byli
wśród nich chrześcijanie wszystkich konfesji występujących na tych
ziemiach. Zrozumiałym jest, ze względu na uwarunkowania, że największe
ofiary poniósł Kościół rzymskokatolicki. Na przykład całkowicie została
zniszczona diecezja łucka, która miała wielowiekową historię.
Archidiecezja lwowska uległa spustoszeniu. I mordowano także księży
greckokatolickich oraz duchownych prawosławnych. Konflikt dotyczył nie
tylko obszaru relacji między narodami, ale sfery postaw i wartości.


Myślę, że podstawą pojednania powinna być bezwzględne i jednoznaczne
potępienie ideologii skrajnego nacjonalizmu i czynów, które z niego
wynikły. Formuła, która na Ukrainie próbuje się wyjaśniać czy uzasadniać
np. to, co działo się przed 70 laty na Wołyniu, jest błędna. Bo
chociaż nie jest to zbrodnia, która obarcza cały naród, chrześcijanie
muszą jednoznacznie potępić zbrodnię, która wyrządziła wielką krzywdę
narodowi i polskiemu, i ukraińskiemu, nazwać po imieniu zło, które dało
jej początek. Niestety, takiej refleksji często brakuje w środowiskach
Kościoła greckokatolickiego. Na szczeblu najwyższej hierarchii możemy
nawet obserwować publiczne zachwalanie ideologii nacjonalizmu i aktywne
popieranie działaczy nacjonalistycznych. W takiej sytuacji trudno
szukać zrozumienia dla właściwego odczytania trudnej przeszłości,
gotowości do pełnego pojednania.

KAI: Przypomnijmy,
że mamy już na koncie kilka pięknych aktów przeprosin i pojednania
polsko-ukraińskiego. Wspomnijmy słowa wypowiedziane przez kard.
Lubomyra Huzara w obecności papieża w 2001 r. we Lwowie: "Stało się
tak, że niektórzy synowie i córki Ukraińskiego Kościoła
Greckokatolickiego wyrządzali zło — niestety świadomie i dobrowolnie —
swoim bliźnim z własnego narodu i z innych narodów. W twojej obecności,
Ojcze Święty, i w imieniu Ukraińskiego Kościoła Greckokatolickiego,
pragnę za nich wszystkich prosić o przebaczenie Boga". Później, w
"Liście biskupów greckokatolickich Ukrainy i rzymskokatolickich Polski z
okazji aktu wzajemnego przebaczenia i pojednania" z 2005 r., padły
słowa: "Przepraszamy i prosimy o przebaczenie".


- Były
to akty pojednania, w których jednak owo zło nie zostało nazwane.
Oczywiście list z 2005 r. był bardzo ogólny i jak wówczas zauważył abp
Leszek Sławoj Głódź, trudno było już w pierwszym liście wchodzić w
konkrety i szczegóły z historii obu narodów. Ale należy też zauważyć, że
ze strony greckokatolickiej nigdy jeszcze nie padły słowa totalnego
potępienia zbrodni. Mówiono najczęściej o tzw. tragicznych wydarzeniach
na Wołyniu w 1943 roku.

http://ekai.pl/wydarzenia/temat_dnia/x68171/abp-mokrzycki-o-potepieniu-s...

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

74. KRESOWY RUCH

KRESOWY RUCH PATRIOTYCZNY

(Porozumienie Organizacji Kresowych i Kombatanckich)

Al. Ujazdowskie 6a 00-461 Warszawa

 

Warszawa 27 czerwca 2013 r.

 

PRZESŁANIE DO MŁODEGO POKOLENIA POLAKÓW

 

    
Problem banderowskiego ludobójstwa ma wymiar i zakres międzynarodowy.
Obejmowało ono wszystkie grupy etniczne na terenie Kresów Wschodnich
Rzeczypospolitej.

         
Mordercy z formacji zbrojnych OUN-UPA byli polskimi obywatelami (w tym
czasie nie było państwa ukraińskiego). W latach 1939-1947 mordowali oni w
bestialski sposób: Polaków, Żydów, Rosjan, Czechów, Ormian, Romów i
inne mniejszości.

1. pogrom_ukrainski_2.-606x340

 

              Bratobójczego mordu na ludności ukraińskiej dokonywali w latach

    
1941-1951. Mordowali tych Ukraińców, którzy nie identyfikowali się z
ideologią i programem sobornego nacjonalizmu ukraińskiego typu
faszystowskiego, autorstwa Dmytra Doncowa.

             
Ze szczególnym okrucieństwem mordowano małżeństwa mieszane. Dla
zachowania czystości ukraińskiej krwi, zmuszano pod groźbą męczeńskiej
śmierci, aby współmałżonek ukraiński własnoręcznie mordował żonę i
córkę, a syn Ukrainiec – matkę i siostrę (religię i narodowość
dziedziczyło się: syn po ojcu, córka po matce).

             wy 2

    
My, Kresowianie, już nieliczni świadkowie banderowskiego ludobójstwa i
zagłady Kresów Wschodnich Rzeczypospolitej Polskiej, w dniu bolesnej 70.
rocznicy oddajemy cześć i hołd ponad 280 tysiącom obywateli polskich, w
większości kobiet, dzieci i starców. W tej liczbie ujęto 80 tysięcy*
Ukraińców, zamordowanych przez ounowsko-upowską Służbę Bezpeki za odmowę
udziału w zbrodni bądź udzielanie pomocy polskim sąsiadom, jak i tych,
którzy odrzucali faszystowską ideologię integralnego nacjonalizmu
ukraińskiego.

             woy 1

        
W sztafecie pokoleń, u kresu naszego życia, przekazujemy Wam, droga
młodzieży, nasz historyczny depozyt dziedzictwa kulturowego Kresów,
nasze doświadczenia i wiedzę. Obyście wyprowadzili z tego właściwe
wnioski, zwłaszcza w obliczu odradzającego się i rosnącego w siłę
faszyzmu, nazizmu i ukraińskiego integralnego nacjonalizmu na Ukrainie i
w innych miejscach Europy. To właśnie Wasza przyszłość jest poważnie
zagrożona.

             
Obecnie niemal regułą stało się pisanie – tworzenie – historii „na
zamówienie”, zgodnie z zapotrzebowaniem doraźnej polityki. Niestety,
czynnie w tym uczestniczy część hierarchów Kościoła katolickiego i
Cerkwi grekokatolickiej. A przecież to duchowieństwo grekokatolickie
stanowiło kadry przywódcze OUN-UPA. Na przykład doktor teologii, ksiądz
Iwan Hrynioch, kapelan batalionu SS Nachtigal, był członkiem prowidu OUN
i łącznikiem do metropolity Andrieja Szeptyckiego. To z ambon
cerkiewnych sączono jad nienawiści. W wielu wypadkach duchowni brali
osobisty udział w mordowaniu. A dzisiaj ich ideologiczni potomkowie
święcą pomniki zbrodniarzy i zabiegają o wyniesienie ich na
ołtarze.                

             
Co w tym kontekście są warte nawoływania do „pojednania”, „wzajemnego”
przebaczenia i pozostawienia wiedzy o ludobójstwie historykom? 
Wyobraźmy sobie, jaką odpowiedź daliby Żydzi, gdyby ich wzywano do
zapomnienia o Holokauście?         

             
Kategorycznie odrzucajcie fałszywe i podstępne hasło „pojednania”
polsko-ukraińskiego, sugerujące konflikt między tymi narodami. Chodzi w
nim bowiem o ukrycie faktycznych zbrodniarzy – formacji zbrojnych
OUN-UPA, do których należało tylko około 2% Ukraińców.
Odpowiedzialnością za ludobójstwo nigdy nie obciążaliśmy narodu
ukraińskiego.

    
Symboliczne polsko-ukraińskie pojednanie na wieki wieków dokonało się
przez krew Polaków i Ukraińców, zastygłą na tych samych siekierach,
nożach, widłach i sierpach, których banderowcy używali do zabijania.
Tego aktu pojednania nikt już nie cofnie.   

             
Termin ludobójstwo jest kategorią prawną, ma również wymiar moralny. My
kładziemy akcent na moralną stronę tego problemu. Stosunek do ofiar i
zbrodniarzy jest testem na człowieczeństwo.

    
Współcześni Polacy i Ukraińcy, z wyjątkiem pogrobowców Bandery, nie
mają do siebie żadnych pretensji, a wzajemne relacje są raczej poprawne.

             
To najokrutniejsze w naszych dziejach ludobójstwo nigdy nie zostało
ukarane ani potępione. W tej sytuacji parlamenty obu państw powinny
uznać formacje OUN-UPA za zbrodnicze i potępić ich zbrodnie. Ten akt
uczyniłby zadość prawdzie i sprawiedliwości oraz stworzyłby trwały grunt
pod dobrosąsiedzkie współżycie narodów i państw.

             
Bądźcie przezorni i czujni, aby nie dopuścić do powtórki tragicznej
historii. W oparciu o prawdę historyczną budujcie zdrowe fundamenty
przyjaznych relacji między sąsiednimi narodami i państwami.

              Obecni i przyszli wyborcy, dobrze zapamiętajcie postawę i oblicze polityków i parlamentarzystów.

                                                                                                 Przewodniczący

                                                                                              

                                                                                                  Jan Niewiński

 

 

______________

    
*Liczbę 80 tysięcy zamordowanych Ukraińców podano na podstawie prac
dwóch nienacjonalistycznych historyków ukraińskich, profesorów Witalija
Masłowskiego i Wiktora Poliszczuka. Obejmowały one okres 1941-1951.

http://warszawa.prawicarzeczypospolitej.org/index.php?option=com_content&view=article&id=172%3Aprzeslanie-do-mlodego-pokolenia-polakow&catid=49%3Ahistroia&Itemid=139

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

75. z błogosławieństwem Komorowskiego i TVN24

15:08

Kościoły z Polski i Ukrainy przepraszają za zbrodnię wołyńską. "Tylko prawda może nas wyzwolić"

Kościoły z Polski i Ukrainy przepraszają za zbrodnię wołyńską. "Tylko prawda może nas wyzwolić"

Chrześcijańska ocena zbrodni wołyńskiej domaga się od
nas jednoznacznego potępienia i przeproszenia za nią - napisali...
czytaj dalej »


Historyczne wydarzenie

- Uczestniczymy w
historycznym wydarzeniu, milowym kroku na drodze polsko-ukraińskiego
pojednania - powiedział przed podpisaniem deklaracji kościołów
katolickich Polski i Ukrainy abp Światosław Szewczuk w imieniu
ukraińskiego Kościoła greckokatolickiego.

I dodał: - Tą
deklaracją chcemy powiedzieć społeczeństwom w Polsce i na Ukrainie, że
my razem pamiętamy - mówił Szewczuk. Chciałbym wyrazić szacunek dla
pamięci i bólu Polaków i powtórzyć słowa wybaczenia za te wszystkie
krzywdy, które synowie i córki naszego Kościoła uczynili wobec naszych
rodaków, Polaków i ludzi innych narodowości - podkreślił.

"Chcemy wymienić się wzajemnym wybaczeniem i udzielić wybaczenia" - mówił.

Z
kolei przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski abp Józef Michalik
stwierdził: - Nie wstydzimy się prosić o wybaczenie, bo wiemy, że
zbrodnia wołyńska to nie jedyny trudny, bolesny i wstydliwy moment w
naszej historii - powiedział.Wiemy, że pól nienawiści, odwetu i śmierci niezasłużonej było i jest
wiele, także ze strony Polaków i trzeba to także piętnować i przepraszać
Boga i ludzi, aby wyrywać uprzedzenia zarówno z ukraińskich, jak i
polskich serc - dodał abp Michalik. - Dlatego całym sercem przepraszamy
Pana Boga i was wszystkich i prosimy o miłosierdzie Boże dla nas,
naszych Kościołów i naszych narodów - powiedział abp Michalik.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

76. Drzwi cerkwi zatrzaśnięte

Drzwi cerkwi zatrzaśnięte przed rodzinami pomordowanych Polaków 2013-06-28

Jeszcze na kilka dni przed przyjazdem abp. Świętosława Szewczuka niektórzy mieli nadzieję, że greckokatolickie władze kościelne przełamią się i pozwolą rodzinom pomordowanych Kresowian uczestniczyć w nabożeństwie żałobnym w cerkwi przy ul. Miodowej w Warszawie. Tym bardziej, że Katolicka Agencja Informacji podała, iż na nabożeństwo oprócz establishmentu partyjno-rządowego zaproszeni zostaną także "świadkowie tragedii". Niestety nadzieje okazały się złudne. W ostateczności zaproszono bowiem tylko hierarchów kościelnych oraz urzędników i polityków. Typowy "sojusz ołtarza z tronem".

W imieniu rodzin pomordowanych napisałem w tej sprawie do ks. kard. Kazimierza Nycza, którego pałac znajduje się przy ul. Miodowej, naprzeciw cerkwi. Jednak na list nie otrzymałem żadnej odpowiedzi. To też typowe zachowanie.

Wczoraj ab. Szewczuk pojechał na Lubelszczyznę, której znaczna część także ogarnęły ludobójcze akcje UPA. Tutaj także nie spotkał się z rodzinami pomordowanych oraz nie odwiedził miejsc zbrodni. Zresztą organizatorzy wizyty robią, co mogą, aby zagraniczny gość był ogrodzony od zwykłych Polaków. Tak jak to było za czasów komunistycznych.

Oczywiście wczoraj ani razu nie padło słowo "ludobójstwo". Ani z ust polityków, ani hierarchów grecko-, ani rzymskokatolickich. Chociaż słowa "prawda" było odmieniane przez wszystkie przypadki.

http://www.isakowicz.pl/index.php?page=news&kid=8&nid=8093

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

77. Powiat Jarosław potępił

Powiat Jarosław potępił ludobójstwo 2013-06-28

Kolejny akt odwagi polskich samorządowców.

Uchwała Nr XXXVI/343/2013

Rady Powiatu Jarosławskiego

z dnia 26 czerwca 2013 r.

dotycząca przyjęcia stanowiska Rady Powiatu Jarosławskiego w sprawie upamiętnienia ofiar ludobójstwa w 70 rocznicę rzezi na Wołyniu i kresach południowo-wschodnich II Rzeczypospolitej Polskiej.

Na podstawie § 17 ust. 2 Statutu Powiatu Jarosławskiego (tekst jedn. Dz. U. z 2013r. poz. 595)

Rada Powiatu Jarosławskiego uchwala, co następuje:

§1

Przyjmuje się stanowisko Rady Powiatu Jarosławskiego w sprawie upamiętnienia ofiar ludobójstwa w 70 rocznicę rzezi na Wołyniu i kresach południowo-wschodnich II Rzeczypospolitej Polskiej, stanowiące załącznik do niniejszej uchwały.

§2

Wykonanie uchwały powierza się Przewodniczącemu Rady Powiatu Jarosławskiego.

Upoważnia się Przewodniczącego Rady Powiatu do przekazania niniejszej uchwały Marszałkowi Sejmu i Marszałkowi Senatu Rzeczpospolitej Polskiej

§3

Uchwała wchodzi w życie z dniem podjęcia.

Przewodniczący Rady Powiatu

Leszek Szczybyło

Załącznik do Uchwały
Nr XXXVI/343/2013

Rady Powiatu Jarosławskiego

z dnia 26 czerwca 2013 r.

„Istniejemy, póki ktoś o nas pamięta”

W 2013 roku przypada 70 rocznica mordów na Wołyniu, których kulminacją była krwawa niedziela 11 lipca 1943 r. W tym dniu członkowie Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów i Ukraińskiej Powstańczej Armii rozpoczęli masowe czystki etniczne mające charakter ludobójstwa, na terenie Wołynia a także Podola i innych ziem południowo-wschodnich Rzeczpospolitej. Łącznie w latach 1939 - 1947 wymordowano setki tysięcy Polaków i obywateli polskich narodowości żydowskiej, ormiańskiej, czeskiej jak i wielu Ukraińców, którzy nie popierali opętańczej nacjonalistycznej ideologii.

Rada Powiatu Jarosławskiego, dając świadectwo prawdzie i pamięci, oddaje hołd, pomordowanym i potępia tę haniebną zbrodnię.

Rada Powiatu Jarosławskiego wyraża uznanie i wdzięczność tym Ukraińcom, którzy
z narażeniem własnego życia, w tamtych dramatycznych czasach nieśli pomoc swoim polskim sąsiadom.

Rada Powiatu Jarosławskiego uznaje również za niedopuszczalne wszelkie próby honorowania, usprawiedliwiania czy rehabilitowania zbrodniarzy spod znaku OUN- UPA
i apeluje o przywrócenie prawdy historycznej o tych wydarzeniach.

Rada Powiatu Jarosławskiego wyraża poparcie dla projektu wielu środowisk, ustanowienia przez Sejm dnia 11 lipca Dniem Pamięci Męczeństwa Kresowian.

http://www.isakowicz.pl/index.php?page=news&kid=8&nid=8094

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

78. Część trzecia: Ewa

Część trzecia:
Ewa Szakalicka prosiła o wsparcie przy organizacji obchodów Rzezi Wołyńskiej.  Można
wpłacić darowiznę na subkonto: 44 1440 1387 0000 0000 1553 9917 Koncert
Fundacja Lwów i Kresy Południowo-Wschodnie Kuklówka Radziejowicka 23A ,
96-325 Radziejowice KRS 0000326847

Kurier WNET - Aleksander Wierzejski

posłuchaj teraz

Część czwarta:
Tomasz Nałęcz i Ewa Szakalicka o
sporze ws. obchodów 11 lipca - zbrodni ludobójstwa na Kresach. Dlaczego
prezydent RP nie objął patronatem społecznych obchodów? 

posłuchaj teraz

http://www.radiownet.pl/#/publikacje/poranek-25-czerwca-2013

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

79. Nie ma umowy, są

zdjecie

Nie ma umowy, są umorzenia


Choć śledztwa w sprawie mordów ukraińskich
nacjonalistów na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej trwają kilkanaście
lat, a świadkowie wskazują sprawców, do sądu nie wpłynął ani jeden akt
oskarżenia.

Przywódcy nie żyją, a pozostałych sprawców trudno zidentyfikować –
tłumaczą prokuratorzy pionu śledczego IPN. Poza tym brakuje umów z
Ukrainą, które dopuszczałyby ściganie rozpoznanych sprawców zbrodni.

– Obecnie trwają 32 postępowania w Oddziałowych Komisjach w Lublinie,
Rzeszowie, Wrocławiu i Krakowie, część została zakończona umorzeniem –
informuje „Nasz Dziennik” Andrzej Arseniuk, rzecznik prasowy IPN.

Śledztwo „w sprawie zbrodni ludobójstwa popełnionych na terenie
byłego województwa wołyńskiego w latach 1939-1945 przez nacjonalistów
ukraińskich” jest prowadzone w Lublinie.

– Jest jedno śledztwo w przypadku Wołynia, odnośnie do innych terenów
szereg śledztw prowadzą inne oddziałowe komisje – wyjaśnia prok. Piotr
Zając z pionu śledczego IPN w Lublinie.

Wiele śledztw trwa już ponad dziesięć lat, część została już
umorzona, bo od 2003 r. prowadzonych było ponad 50 tego typu postępowań.

W oddziale rzeszowskim z głównego śledztwa w sprawie „zbrodni
popełnionych przez nacjonalistów ukraińskich na ludności polskiej na
terenie byłego powiatu sanockiego w latach 1943-1947” prowadzonego od
2000 r. (wcześniej było zawieszone) „wyłączono i załatwiono w sposób
merytoryczny około 18 wątków” czy w przypadku powiatu Lesko ok. 12
wątków – co oznacza umorzenia. Jak podkreślają prokuratorzy, „obecnie
wyjaśniane są okoliczności zbrodni” w wielu miejscowościach, m.in.
takich jak: Tyrawa Wołoska, Kulaszne, Rymanów, Komańcza, Kamienne,
Jawornik, Szczawne.

Prokuratorzy wskazują na obiektywne trudności w ustaleniu osób
odpowiedzialnych za mordy. – Przywódcy OUN-UPA nie żyją, możemy jedynie
próbować poszukiwać tych bezpośrednich wykonawców – wskazuje prok.
Zając.

– Kilkakrotnie podejmowaliśmy próby wyjaśnienia pewnych okoliczności
czy zdarzeń, świadkowie próbowali typować sprawców, natomiast te
czynności na terenie Ukrainy nie potwierdziły tego na tyle, żeby była
możliwość sformułowania zarzutów – zaznacza prokurator.

Dodaje jednak, że śledztwo jest dynamiczne i nie można wykluczyć, że
dojdzie do wniesienia do sądu aktu oskarżenia. – Śledztwo jest cały czas
prowadzone, sytuacja jest dynamiczna. Nie można wykluczyć, że kogoś uda
się pociągnąć do odpowiedzialności karnej – mówi prok. Zając.

Świadkowie w zeznaniach niejednokrotnie wskazują sprawców. Tak jest
choćby w śledztwie w sprawie zbrodni w powiatach Kałusz i Rohatyń (woj.
stanisławowskie). Przesłuchano w nim ponad 400 świadków. – Podali szereg
nazwisk sprawców zbrodni i ukraińskich mieszkańców danej miejscowości,
którzy wskazywali napastnikom osoby narodowości polskiej – zapewnia
śledczy.

Jednak jak pokazuje przypadek umorzenia w maju zeszłego roku śledztwa
w sprawie ludobójstwa na terenie byłego powiatu stanisławowskiego, może
być i inaczej – nie wykryto sprawców.

– Przyczyniły się do tego okoliczności obiektywne, w tym wiek
wskazanych osób w chwili popełnienia przestępstwa i prawdopodobieństwo
graniczące z pewnością, że osoby te już zmarły i sprawdzenie ich linii
obrony nie jest możliwe, zbyt mała liczba danych pozwalających ustalić
ich tożsamość, fakt wywiezienia wielu osób podejrzewanych o sprzyjanie
nacjonalistom ukraińskim na Syberię – uzasadnia taką decyzję prok.
Lilianna Ciepłoch z wrocławskiego pionu śledczego IPN.

Wskazuje jeszcze na jedną istotną przyczynę umorzenia. Chodzi o brak umów z Ukrainą, które by umożliwiły ściganie sprawców.

– Brak stosownych umów w obrocie prawnym z Ukrainą pozwalających na
ściganie i ukaranie sprawców tych zbrodni w przypadku ich ustalenia –
podkreśla prok. Ciepłoch.

Cały czas jednak śledczy z kilku oddziałów przesłuchują świadków i
przeszukują archiwa. Jak podkreśla prokurator z oddziału wrocławskiego
IPN Konrad Bieroń, w jednym ze śledztw przesłuchano ponad 2 tys.
świadków, a akta liczą już 123 tomy.

W przypadku archiwów znajdujących się na terenie Ukrainy prokuratorzy
napotykają trudności, ponieważ udostępnia się im mało wartościowe
dokumenty. W śledztwie w sprawie zbrodni na terenie powiatu Buczacz
(Tarnopolskie) co prawda „Dyrekcja Archiwum Służby Bezpieczeństwa we
Lwowie wyraziła zgodę na zapoznanie się z dostępnym materiałem
dotyczącym spraw karnych przeciwko członkom i dowódcom UPA”, jednak po
kwerendzie okazało się, że „strona ukraińska udostępniła
wyselekcjonowaną część dokumentów archiwalnych, które są jednakże mało
przydatne dla śledztw”. Podobnie jak w przypadku śledztwa w sprawie
mordów na terenie dawnego powiatu Podhajce (Tarnopolskie).

Z kolei, jak informuje prowadząca śledztwo prok. Bogusława
Marcinkowska, w dochodzeniu prowadzonym przez krakowski pion śledczy w
sprawie zbrodni w Hucie Pieniackiej dokonanej przez ukraiński oddział
XIV Dywizji SS Galizien zwrócono się do strony rosyjskiej, ukraińskiej i
niemieckiej.

„Strony rosyjska i ukraińska odpowiedziały, że w tej sprawie nie mają żadnych dokumentów”.

Prokuratorzy są jednak pewni, że mordy dokonywane na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej były zbrodnią ludobójstwa.

W świetle dotychczasowych ustaleń nie ulega wątpliwości, że zbrodnie,
których dopuszczono się wobec ludności narodowości polskiej, noszą
charakter niepodlegających przedawnieniu zbrodni ludobójstwa –
podkreślają śledczy lubelscy w informacji o stanie śledztwa.

Podobnie jak prokuratorzy z oddziału wrocławskiego, gdzie toczy się
kilkanaście śledztw dotyczących mordów w poszczególnych powiatach
Małopolski Wschodniej. Prokurator Ciepłoch podkreśla, że „stwierdzono,
że zbrodnie te, mające na celu wyniszczenie ludności narodowości
polskiej, zamieszkującej tereny Małopolski Wschodniej, wyczerpują
znamiona zbrodni ludobójstwa”.

W ocenie historyków, podczas masowych zbrodni popełnionych przez
Ukraińską Powstańczą Armię na ludności polskiej na Wołyniu i w Galicji
Wschodniej zginęło od 100 do 130 tys. Polaków.

Zenon Baranowski

http://www.naszdziennik.pl/polska-kraj/42258,nie-ma-umowy-sa-umorzenia.html

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

80. Deklaracja Kościoła i Cerkwi

Deklaracja Kościoła i Cerkwi nie zawiera prawdy 2013-06-29

Udzieliłem wczoraj szeregu wywwiadów. Doceniam w nich pewne pozytywy, które niesie wspólna deklaracja Kościoła rzymskokatolickiego i Cerkwi greckokatolickiej w Polsce i na Ukrainie, ale zasadniczą wadą jest brak powiedzenia prawdy o ludobójstwie, a bez tej prawdy nie da się zbudowac pojednania pomiędzy dwoma wspólnotami religijnymi.

W tym duchu wypowiadałem się dla Frondy:

Wciąż powtarzane są półprawdy o ludobójstwie dokonanym na Polakach

http://www.isakowicz.pl/index.php?page=news&kid=66&nid=8101

oraz dla portalu Niezalezna.pl

http://niezalezna.pl/42923-przeprosiny-za-wolyn-specjalnie-dla-nas-komen...

Mój komentarz zamieściła także "Gazeta Polska Codziennie" oraz „Dziennik Polski”.

Całość pod linkiem:

http://www.dziennikpolski24.pl/pl/aktualnosci/kraj/1279530-przebaczenie-...

POWIEDZIELI:

Ks. TADEUSZ ISAKOWICZ-ZALESKI:

- Ze smutkiem muszę powiedzieć, że choć III RP ma blisko ćwierć wieku, to do dziś nie udało się przełamać zmowy milczenia w sprawie zbrodni wołyńskiej. I teraz, w 70-lecie apogeum ludobójstwa, gdyby nie inicjatywa rodzin osób pomordowanych, to mielibyśmy powtórkę z przeszłości, gdy ludzie stojący na czele państwa i Kościoła w zasadzie milczeli o tym ludobójstwie. Najsilniejsze polskie partie, na czele z PO i PiS, od lat zachowują się dwuznacznie. Jedynie PSL mówi jasno, że było to ludobójstwo, bo ma świadomość, że ofiarami UPA-OUN byli przede wszystkim chłopi. Jeśli chodzi o władze Kościoła katolickiego, to robią kroki wymuszone, bez przekonania. Choć wśród biskupów nie brakuje wyjątków, którzy zbrodnię nazywają po imieniu. Do nich należy m.in. bp świdnicki Ignacy Dec czy kard. Stanisław Dziwisz, który rozumie wagę sprawy, a także abp Mieczysław Mokrzycki. Niestety, przewodniczący Episkopatu Polski abp Józef Michalik wypowiada się w sposób miałki.

Abp Światosław Szewczuk nie mówi całej prawdy. Nie przyznał, że było to ludobójstwo. Ale najwięcej pretensji do abp. Szewczuka mam o to, że nie spotkał się z rodzinami pomordowanych. Zresztą na wczorajszą mszę św. za zmarłych nie zaproszono rodzin pomordowanych.

Prof. ADAM DANIEL ROTFELD, były szef dyplomacji:

- Nie mamy prawa oczekiwać, aby ci, którzy są potomkami sprawców, i ci, którzy są potomkami ofiar, mieli wspólną pamięć w tej sprawie. Należy sporządzić wspólnie z Ukrainą "katalog faktów i zdarzeń" na Wołyniu. Fakty i zdarzenia nie powinny być kwestionowane.

Prof. GRZEGORZ MOTYKA, historyk z PAN:

- Od dawna za sztuczny i nieprawdziwy uważam dylemat, czy zbrodnię wołyńsko-galicyjską nazywać ludobójstwem, bo to oczywiste.

http://www.isakowicz.pl/index.php?page=news&kid=8&nid=8102

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

81. Lukasyno, Egon, Kriso "Non Koneksja" - Ostatnia Melodia Kresów

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

82. Radni Przemyśla podjęli rezolucję w sprawie Wołynia

Do marszałków Sejmu i Senatu oraz podkarpackich parlamentarzystów zaapelowali o ustanowienie 11 lipca Dniem Pamięci Męczeństwa Kresowian.

Projekt rezolucji przygotował i odczytał Dariusz Iwaneczko, radny PiS. Jest w nim mowa o Polakach, którzy "padli ofiarą masowych mordów dokonanych przez ukraińskich nacjonalistów na Wołyniu i na pozostałych terenach”. "Pamięć o nich powinna na trwale stać się częścią polskiej świadomości historycznej”.

Janusz Łukasiewicz, radny Regii Civitas stwierdził, że również jego klub przygotował rezolucję. Zaproponował jednak, aby tą PiS-owską uzupełnić o słowa o dążeniu Polaków do pojednania i przyjaźni z Ukraińcami, ale "zbudowanych tylko i wyłącznie na prawdzie i wspólnym potępieniu zbrodni”.

Wszyscy obecni na sali radni głosowali za przyjęciem dokumentu.

W kuluarach dyskutowano o nieobecności aż siedmiu z ośmiu radnych PO. Na sesji był tylko szef klubu Jerzy Krużel.

http://www.nowiny24.pl/apps/pbcs.dll/article?AID=%2F20130627%2FPRZEMYSL%...

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

83. Uchwała Nr

Uchwała Nr XXXVI/343/2013
Rady Powiatu Jarosławskiego
z dnia 26 czerwca 2013 r.

dotycząca przyjęcia stanowiska Rady Powiatu Jarosławskiego w sprawie upamiętnienia ofiar ludobójstwa w 70 rocznicę rzezi na Wołyniu i kresach południowo-wschodnich II Rzeczypospolitej Polskiej.

Na podstawie § 17 ust. 2 Statutu Powiatu Jarosławskiego (tekst jedn. Dz. U. z 2013r. poz. 595)

Rada Powiatu Jarosławskiego uchwala, co następuje:

§1

Przyjmuje się stanowisko Rady Powiatu Jarosławskiego w sprawie upamiętnienia ofiar ludobójstwa w 70 rocznicę rzezi na Wołyniu i kresach południowo-wschodnich II Rzeczypospolitej Polskiej, stanowiące załącznik do niniejszej uchwały.

§2

Wykonanie uchwały powierza się Przewodniczącemu Rady Powiatu Jarosławskiego.
Upoważnia się Przewodniczącego Rady Powiatu do przekazania niniejszej uchwały Marszałkowi Sejmu i Marszałkowi Senatu Rzeczpospolitej Polskiej

§3

Uchwała wchodzi w życie z dniem podjęcia.

Przewodniczący Rady Powiatu
Leszek Szczybyło

Janusz WojciechowskiPamięciobójstwo
wołyńskie. "Zabijali tak strasznie, żeby nie tylko martwi milczeli, ale
i żywi nie byli w stanie o tym zabijaniu opowiedzieć...."

Nad ukraińskimi zbrodniami na Wołyniu i Podolu nie było sądu ani
trybunału. Był trybunał nad Niemcami w Norymberdze, był sąd w Rwandzie, w
byłej Jugosławii, były różne sądy i trybunały – a ta zagłada ponad 3
tysięcy wsi, ta straszna, nie dająca się opowiedzieć rzeź ponad 120
tysięcy Polaków nie została nawet symbolicznie osądzona.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl