Od Gdańska do Nowego Sącza. Polityka historyczna Polski samorządowej. Kto zaświadczy prawdę?

avatar użytkownika Maryla

W 1989 roku w telewizorze pewna sympatyczna aktorka ogłosiła Polakom, ze komuna sie skończyła, ze są wreszcie w wolnej Polsce, nazwanej III RP.

Minęło 20 lat i zapowiedź aktorki tak sie rozmija z rzeczywistością w całej Polsce, że zdumionym Polakom braknie czasu na pisanie petycji i listów protestacyjnych.

Dopiero w Gdańsku zamiast    „Pomnika Pomordowanych Dzieci Polskich”   

osłonięto Pomnik Kindertransportów

Transport niemieckiej winy


a na południu w Nowym Sączu od 1992 roku toczy sie bój o uczczenie pamięci przez Rodziny Katyńskie w miejsce pomnika Czerwonej Armii- "Sława Czerwonej Armii".

Kiedy Józef Piłsudski zastąpi Armię Czerwoną?

Pomnik Braterstwa Broni znajduje się w Nowym Sączu przy alei Wolności, jednej z głównych arterii miasta. Powstał na kategoryczny wniosek dowództwa 4. Ukraińskiego Frontu w grudniu 1945 r. Pochowano pod nim kilku czerwonoarmistów. Niedługo potem przeciwnicy dominacji sowieckiej monument wysadzili, wkrótce jednak został odbudowany. W 1989 roku usunięto z niego jedynie symbole Związku Sowieckiego.

Temat likwidacji mauzoleum wraca w każdej kadencji. Ostatnio przypomniało go w listopadzie 2009 roku Stowarzyszenie Sądecka Rodzina Katyńska, które zawnioskowało do władz miasta, by w 70. rocznicę zbrodni katyńskiej zburzyć pomnik, a kompleks poświęcić "Polakom zabitym, zamęczonym i pomordowanym przez najeźdźców i okupantów sowieckich". Starania o usunięcie pomnika wspiera też sądecki oddział Polskiego Towarzystwa Historycznego, który chce postawić na tym miejscu pomnik Józefa Piłsudskiego.

http://www.dziennik.krakow.pl/pl/region/nowy-sacz/1007600-kiedy-jozef-pilsudski-zastapi-armie-czerwona.html

http://sadeczanin.info/aktualnosci/2721

Trzy dni potrzebował prezydent Ryszard Nowak na refleksję nad swoją skandaliczną wypowiedzią na temat sądeczan, domagających się rozbiórki pomnika chwały Armii Czerwonej przy al. Wolności. W sobotnim "Dzienniku Polskim" prezydent nazwał ich "oszołomami", w dzisiejszym wydaniu - wyraził ubolewanie, lecz na słowo "przepraszam" nie zdobył się. Tymczasem nadal spływają protesty.

- Jest mi niezmiernie przykro, że użyłem tego sformułowania. Zdaję sobie sprawę, że mogłem w ten sposób urazić wiele uczciwych osób, którym leży na sercu dobro i prawda historyczna. Dlatego z tego słowa się wycofuję - cytuje Ryszarda Nowaka dzisiejszy "Dziennik Polski".

Dalej prezydent mówi, że pomnik czerwonoarmistów można usunąć, ale trzeba to zrobić bez wywołania skandalu międzynarodowego. W tej sprawie koresponduje z wojewodą.

- Procedury zostały wszczęte, o czym inicjatorzy byli informowani na bieżąco. Tym bardziej irytuje mnie to, że co jakiś czas próbuje się na mnie wymuszać określone działania. Nie ja decyduję o tym, kiedy i gdzie te groby zostaną przeniesione. Na to potrzebna jest zgoda Federacji Rosyjskiej i rodzin żołnierzy tam pochowanych. Dlatego traktuję to jako swego rodzaju prowokację przedwyborczą - kończy po swojemu Ryszard Nowak.

**

Nie wiadomo, czy "oszołomy" przyjmą tę formę przeprosin.

Oto list otwarty jaki do prezydenta Ryszarda Nowaka wystosował Jarosław Rola, prezes Sądeckiej Rodziny Katyńskiej.

Czy „oszołomy” zaświadczą prawdę?

W ślad za publikacją materiału prasowego pt. „Kiedy Józef Piłsudski zastąpi Armię Czerwoną?” oraz obraźliwą  wypowiedzią Prezydenta Nowego Sącza pana Ryszarda Nowaka, który rzeczników przeniesienia „Pomnika chwały Armii Czerwonej” nazywa „oszołomami”, oświadczamy:

1. Kategorycznie sprzeciwiamy się manipulacji zawartej w słowach pana Ryszarda Nowaka, jakoby ekshumacja szczątków sześciu żołnierzy radzieckich i przeniesienie tablicy z pomnika wdzięczności do kwatery wojskowej Armii Czerwonej na Cmentarzu Komunalnym, wiązały się z rzekomą profanacją, bezczeszczeniem i dewastacją tego miejsca. W żadnej z licznych wypowiedzi na przestrzeni minionych lat podobne stwierdzenie nigdy nie padło, gdyż w przeciwnym razie sami inicjatorzy projektu wydaliby o sobie jak najgorsze świadectwo. Od samego początku, datującego się na moment przyjęcia uchwały przez Radę Miasta Nowego Sącza w roku 1992, jej zwolennicy zwracali uwagę na poszanowanie wszelkich obowiązujących procedur oraz zachowanie należnego zmarłym szacunku, a w tym przypadku także wojskowego ceremoniału. Podkreślano wyraźnie, że budowaniu prawdy historycznej nie może towarzyszyć akt politycznej zemsty, stąd idea przeniesienia, a nie demonstracyjnego zniszczenia. Do takiej insynuacji nie upoważnia też żaden z podobnych przypadków demontażu pomników sowieckiej wdzięczności w Polsce. Mauzoleum to nie mur berliński Panie Prezydencie. Przypominamy też, że postulatowi przeniesienia pomnika chwały, towarzyszył zamysł odrestaurowania kwatery czerwonoarmistów na cmentarzu komunalnym, poprzez wykonanie tablic pamięci, zawierających nazwiska wszystkich złożonych tam żołnierzy (od zakończenia wojny do dziś mogiły te pozostają zupełnie anonimowe) oraz wkomponowanie weń elementów pomnika z Alei Wolności.

2. Środowiska, które przywołały temat pomnika wdzięczności w kontekście 70. rocznicy zbrodni katyńskiej nie zamierzają zbijać żadnego kapitału politycznego, choć w tym kontekście słowa o „oszołomach” przywołują wspomnienie wyświechtanej inwektywy używanej wobec tej części społeczeństwa, która nie chciała się poddać intelektualnemu dyktatowi pewnej Gazety oraz pewnego Tygodnika. Ubolewamy, że Pan Prezydent w tej pogardliwej retoryce wszedł w buty swych dawnych oponentów. Uważamy jednak, że swoimi wypowiedziami obraża Pan nie tylko wymienione w materiale stowarzyszenia: Sądecką Rodzinę Katyńską czy Polskie Towarzystwo Historyczne, nie tylko Przewodniczącego Rady Miasta Nowego Sącza pana Artura Czerneckiego oraz Radnego pana Roberta Sobola i nie tylko tych Rajców, którzy w 1992 podjęli powyższą uchwałę. Pańskie słowa uwłaczają nader wszystko tysiącom ofiar sowieckiego terroru i represji, o których pamięć w wymiarze lokalnym zabiegamy. Przeniesienie dyskursu na poziom wyzwisk świadczy jedynie o arogancji i braku merytorycznych argumentów. Ze swej strony przypominamy tylko, że Armia Czerwona zapisała się w najnowszych dziejach Polski ponurą kartą, jako agresor, oprawca i okupant. Dlatego też proponując dyskusję o jej roli w historii Polski, stanowczo rozróżniamy kwestię jej imperialno – zaborczego charakteru jako narzędzia polityki ekspansji ZSRR, od aspektu ofiary życia ludzkiego. Ten drugi jest bowiem poza jakąkolwiek debatą. Podtrzymujemy tezę, że pomniki katów i ciemiężonych nie mogą współistnieć jako Pomniki Chwały, ponieważ relatywizuje to wymiar prawdy i sprowadza ją do jakiegoś absurdu. Od samego zarania Armia Czerwona, realizując doktrynę eksportu komunizmu, wielokrotnie podejmowała próby unicestwienia państwa polskiego: w latach 1919-20, w 1939 i 1944 roku. Czy zatem w tym sensie mamy głosić chwałę także tych czerwonoarmistów, którzy polegli pod Warszawą w sierpniu 1920 lub zginęli podczas akcji likwidacji oddziałów Armii Krajowej na Wileńszczyźnie w roku 1944? A może tych, którzy padli w bitwach pod Szackiem i Wytycznem, nacierając na zgrupowanie Korpusu Ochrony Pogranicza lub starli się w śmiertelnym boju z Samodzielną Grupą Operacyjną „Polesie” gen. Franciszka Kleeberga, we wrześniu 1939 roku?

Swoją drogą, kiedy parę lat temu nakazał Pan zlikwidować napisy gloryfikujące PRL i jej twórców, znajdujące się na Starym Cmentarzu, nikt nie ubliżał Panu od „oszołomów”, choć z pewnością nie wszyscy akceptowali te działania (wśród licznej grupy okres ten wciąż wywołuje sentyment i pozytywną ocenę). Jak widać upływ czasu zmienia punkt widzenia. Rozumiemy, że jeśli do 1992 nie postawiono przed polskim wymiarem sprawiedliwości stalinowskich sędziów i prokuratorów, to nie można tego zrobić już nigdy! Na szczęście nie wszyscy podzielają Pański punkt widzenia i zapewniamy, że nie jest to dla nas powód do wstydu. Po raz wtóry przypominamy też, że pierwszy sądecki pomnik wdzięczności wysadzili w powietrze żołnierze niepodległościowego podziemia, nazwani przez rządzących Polską komunistów „reakcyjnymi bandytami” (słowo „oszołom” nie funkcjonowało wówczas w potocznym obiegu).

Nie zamierzamy też z Panem uprawiać jakiejkolwiek licytacji na temat odwagi, bo ci, którzy o niej najgłośniej mówią, powinni czasami zamilknąć, a przynajmniej zachować więcej pokory.

3. Warto zauważyć, iż współczesne Niemcy, Rosja a ostatnio Ukraina wprzągnęły elementy polityki historycznej do bieżącej doktryny państwowej, zarówno w wymiarze wewnętrznym jak i międzynarodowym. Nie wolno nam tego bagatelizować, tym bardziej, że czynią to w sposób niezwykle przemyślany i selektywny, wybierając i eksponując to, co jest z ich punktu widzenia najbardziej korzystne i pożądane, a co nie zawsze musi być zgodne z tzw. prawdą obiektywną czy racją stanu sąsiadów. W ten sposób Niemcy dążą do zminimalizowania swej odpowiedzialności za II wojnę światową, wyolbrzymiając z niej wątek „wypędzeń”, czyli wysiedleń z zachodnich ziem Polski i ukazując się jako ofiarę wschodniego barbarzyństwa, a przy okazji domagają się restytucji pozostawionego tu mienia. Niedawno Ukraina podniosła do rangi bohatera narodowego Stepana Banderę, przywódcę Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów, odpowiedzialnego za ludobójstwo Polaków na Wołyniu w 1943 roku. Z kolei Rosja uderza w tony wielkomocarstwowe, a jej bohaterami stają się na nowo carscy imperatorzy oraz radzieccy przywódcy z Włodzimierzem Leninem na czele. Czy za 20, 30 lat możemy wyobrazić sobie sytuację, że rządzący Rosją powiedzą: o co wam chodzi Polacy z tą agresją, okupacją i zniewoleniem? Macie u siebie półtora tysiąca pomników chwały i wdzięczności dla naszej armii! Czy wolny naród, dumny ze swych demokratycznych tradycji i chełpiący się wielkością dziejów, tolerowałby na swoim terytorium pomniki zaborcy i tyrana? A może sami nie potraficie uporać się z własną historią?

Co wówczas odpowiemy sobie i naszym dzieciom? Zamiast badać i pisać historię, będziemy skazani na jej wieczne odkłamywanie i dementowanie: że holokaust to nie my, że polskie obozy śmierci to w rzeczywistości nazistowska machina zagłady, że „wypędzenia” Niemców to nie nasza wina, a II wojna to nie polska prowokacja, lecz wspólne dzieło Hitlera i Stalina. Pokolenia Kolumbów już wówczas nie będzie. Kto więc zaświadczy prawdę? Oszołomy?

W imieniu SRK

Jarosław Rola

Prezes Stowarzyszenia Sądecka Rodzina Katyńska

(HSZ)

 

http://sadeczanin.info/aktualnosci/2721

 

 

 

Etykietowanie:

123 komentarzy

avatar użytkownika Maryla

1. to jest problem w całej Polsce

Zamiast badać i pisać historię, będziemy skazani na jej wieczne odkłamywanie i dementowanie: że holokaust to nie my, że polskie obozy śmierci to w rzeczywistości nazistowska machina zagłady, że „wypędzenia” Niemców to nie nasza wina, a II wojna to nie polska prowokacja, lecz wspólne dzieło Hitlera i Stalina. Pokolenia Kolumbów już wówczas nie będzie. Kto więc zaświadczy prawdę? Oszołomy?

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

2. kolejny - Poznań

O odbudowie decyduje "partia pruska" Nasz Dziennik, 2010-02-19 Z Waldemarem Rekściem, działaczem Towarzystwa Opieki nad Zabytkami, rozmawia Jacek Dytkowski Doczekamy się odbudowy Zamku Królewskiego w Poznaniu? - Sytuacja jest bardzo zła, bo odbudowę można było zacząć już wiosną ubiegłego roku i zamek w surowym stanie mógł już stać. Były na ten cel pieniądze z budżetu miasta i województwa. Niestety, obstrukcyjna postawa prof. Wojciecha Suchockiego, dyrektora poznańskiego Muzeum Narodowego - formalnie właściciela zamku - spowodowała, że odbudowy nie zaczęto, i na rok bieżący nie ma - mimo sprzeciwu znacznej części miejskich radnych, tj. wszystkich z wyjątkiem radnych PO - tej pozycji w budżecie miasta, a niedługo wygaśnie ważność pozwolenia na budowę. I o to właśnie chodziło ludziom, którzy nie chcą dopuścić do tego, aby nad Poznaniem górował polski Zamek Królewski, a nie ponure gmaszysko tak zwanego zamku kajzerowskiego, który według słów kajzera miał być materialnym symbolem odwiecznego panowania Niemców nad Wielkopolską, a podczas wojny został przebudowany przez Alberta Speera na oficjalną rezydencję Adolfa Hitlera. Ale podobno nie wszyscy poznaniacy akceptują pomysł odbudowy Zamku Przemysła II? - Oczywiście, zamysł ten - podobnie jak i każdy inny - ma swoich zwolenników i przeciwników. I jest to naturalne. Ale w tej konkretnie sprawie opinia publiczna jest - co w Polsce rzadkie - praktycznie jednomyślna, ponad politycznymi podziałami, czemu społeczeństwo Poznania i Wielkopolski wielokrotnie dawało wyraz w rozlicznych sondażach, petycjach i oświadczeniach. Była audycja w radiu Merkury, w czasie której wszystkie strony sporu mogły przedstawić swoje racje, i w ankiecie po tej audycji aż 84 proc. słuchaczy zdecydowanie opowiedziało się za odbudową zamku w wersji historycznej według wybranego w drodze konkursu projektu inż. Witolda Milewskiego. To przytłaczająca, miażdżąca większość. Można mieć odmienne zdanie, ale nieuszanowanie opinii większości obywateli, władz miejskich i wojewódzkich jest przejawem nieprawdopodobnej arogancji i pychy, co dyskwalifikuje pełniących funkcje publiczne. Także i dyrektora Muzeum Narodowego. Przeciwnicy odbudowy twierdzą jednak, że nie wiadomo, jak zamek wyglądał... - Argumenty, że brakuje ikonografii, czy negatywna ocena projektu inż. Milewskiego są tylko pretekstami. Przypominam, że podobnych argumentów używano także wtedy, gdy usiłowano nie dopuścić do restytucji Zamku Warszawskiego, o czym dzisiaj nikt nie pamięta i do czego nikt się dzisiaj nie przyznaje. Tam też próbowano postawić szkło i beton tylko po to, by nie dopuścić do odtworzenia symbolu naszej państwowości. Poznaniacy mówią wprost, że działa nieliczne, ale za to bardzo wpływowe antypolskie lobby, które nazywają "partią pruską". Nie żałowano pieniędzy na renowację kajzerowsko-hitlerowskiego "zamku", za to usiłuje się nie dopuścić do odbudowy polskiego Zamku Królewskiego. Zestawienie tych dwóch faktów jest aż nadto wymowne. Warto kolejny raz wyjaśnić, że projekt inż. Milewskiego rozwija tylko projekt architektoniczny Zbigniewa Zielińskiego jeszcze z roku 1949 i jest projektem roboczym, który ma podlegać korektom w miarę postępujących badań archeologiczno-architektonicznych, zaś autor projektu jest otwarty na wszelkie uzasadnione sugestie i poprawki. Jest to jedyny zgłoszony do konkursu projekt maksymalnie wiernie odzwierciedlający istniejące historyczne reprezentacje zamku. Jego konsultantem był najwybitniejszy znawca historii i architektury dawnego Poznania - prof. Jacek Wiesiołowski, prezes Poznańskiego Towarzystwa Przyjaciół Nauk. Już na wniosek miejskiej konserwator zabytków wprowadzono do projektu bardzo istotne zmiany i będą one wprowadzane nadal, aby odbudowany obiekt maksymalnie wiernie odtwarzał pierwowzór. Z poznańskiego zamku zachowało się znacznie więcej oryginalnej zabytkowej substancji niż z Zamku Warszawskiego; nie będzie on więc po odbudowie żadną makietą. Na całym świecie odtwarza się budowle tej rangi, nawet jeśli zostały one całkowicie unicestwione i brakuje do nich dokumentacji, czego zamki berlińskie i ten wileński są najlepszymi przykładami. Jeden z najwybitniejszych w świecie znawców konserwacji zabytków, prof. Dieter Axthelm-Hoffmann, mówi, że jeżeli społeczność chce przywrócić określone obiekty, ponieważ nie wyobraża sobie sytuacji, w której one mogłyby nie istnieć, to należy uznać taki postulat, gdyż rekonstrukcja form historycznych stanowi uprawnione działanie wynikające ze społecznej woli odzyskania utraconych symboli. Dokładnie taką sytuację mamy w Poznaniu i nie ma żadnych racjonalnych czy merytorycznych argumentów przeciwko odbudowie polskiego Zamku Królewskiego w Poznaniu. Przeciwnicy usiłują się już zniżyć do godnego magla poziomu niewybrednych oszczerstw i pomówień. Projekt inż. Witolda Milewskiego przedstawiany jest jako dowolna kompilacja architektury poznańskiego ratusza, poznańskiej katedry i kajzerowskiego "zamku", co jest kompletną bzdurą. Wystarczy rzucić okiem na panoramę Poznania z dzieła Brauna i Hoggenberga z roku 1618, na której wyraźnie widać zwieńczone blankami renesansowe arkady i gotyckie wieże. Bogdan Zdrojewski nie zamierza interweniować w sprawie odbudowy zamku. - Ponad wszelką wątpliwość w zakresie narodowego dziedzictwa i polskiej kultury ostatnimi laty dzieją się w Polsce jakieś dziwne rzeczy. Nieprawdopodobne skandale najpierw w warszawskiej Zachęcie, a teraz w warszawskim Muzeum Narodowym. Próba ustawowego zablokowania możliwości odbudowy zrujnowanych lub unicestwionych najcenniejszych polskich zabytków, o czym już wcześniej rozmawialiśmy, i jawna wrogość wobec poczynań zmierzających do ratowania i odtwarzania naszego narodowego dziedzictwa. Aż się wierzyć nie chce, że precyzyjne odtworzenie replik polskich insygniów koronacyjnych przez wychowanka słynnego prof. Karola Estreichera, pana Adama Orzechowskiego z Nowego Sącza, przyjęte zostało obojętnie, o ile nie wręcz z niechęcią, na szczeblu rządowym. Te repliki, które prof. Michał Rożek nazwał narodowym sacrum godnym wawelskiego skarbca, były już wystawiane na Zamku Dolnym w Wilnie, ale nigdy do tej pory nie wystawiono ich ani w Krakowie, ani w Warszawie. Coś nieprawdopodobnego. Budzi to jak najgorsze podejrzenia i nieodparcie nasuwa porównanie ze wspomnianą "partią pruską" w Poznaniu. We Wrocławiu ostatnio dużym kosztem odbudowano zachowaną część dawnego pałacu królów pruskich, a jednocześnie - mimo rozpaczliwych apeli sędziwego prof. Edmunda Małachowicza - na Ostrowie Tumskim niszczeją pozostałości siedziby władców Polski. Takich przykładów z całej Polski można przytoczyć znacznie więcej i najwyższy już czas zacząć bić na alarm, bo to wszystko przestaje nosić znamiona przypadku. Dziękuję za rozmowę. http://www.radiomaryja.pl/artykuly.php?id=103304

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

3. NOWY SĄCZ. "Oszołomy" mają głos

ciag dalszy sprawy. Jak widać, sprawa była i jest do przeprowadzenia, potrzeba tylko dobrej woli. Czy Burmistrz wykaże się dobra wolą? http://sadeczanin.info/aktualnosci/2741

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

4. wysłany mail

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl Olsztyn,.19.04.2010 11-041 Olsztyn Rzędziana 32 Prezydent Miasta Nowego Sącza Ryszard Nowak Przewodniczący Rady Miasta Artur Czernecki Urząd Miasta Nowego Sącza Rynek 1, 33-300 Nowy Sącz e-mail: urzad@nowysacz.pl Do wiadomości: Pan Wojewoda Małopolski Stanisław Kracik WNIOSEK O UDOSTĘPNIENIE INFORMACJI PUBLICZNEJ Działając w imieniu Stowarzyszenia Blogmedia24.pl z siedzibą w Olsztynie, wnoszę o udostępnienie informacji publicznej w sprawie sposobu realizacji wniosku Porozumienia Organizacji Kombatanckich i Niepodległościowych i Rodzin Katyńskich o spowodowanie usunięcia pomnika Armii Czerwonej zgodnie z uchwałą Rady Miasta Nowego Sącza z 1992 r. Tragiczne wydarzenia w dniu 10 kwietnia 2010 roku , kiedy Polska po raz kolejny utraciła swoje elity polityczno-intelektualne skłaniają nas do szczególnego uwrażliwienia władz miasta na wnioski organizacji reprezentujących ludzi walczących o wolną Polskę, którzy winni być nie tylko konsultantami, ale decydentami w sprawie oddania czci ich bliskich i godnego upamiętnienia . Sprawa została opisana w mediach przed tragedią, jaka dotknęła Polskę. Mamy nadzieję, że ogólnopolska żałoba narodowa spowodowała u władz miasta refleksję Kiedy cała Polska okazała hołd tym wymordowanym w Katyniu 70 lat temu i tym, którzy jechali oddać Im cześć. Prezydent Polski Lech Kaczyński pozostawił nam, Polakom, testament do wypełnienia. Przemówienie Prezydenta Lecha Kaczyńskiego na Westerplatte, 01 09 2009 (…) To nie Polska powinna odrabiać lekcję pokory. Nie mamy do tego żadnego powodu. Powód mają inni. Powód mają ci, którzy do tej wojny doprowadzili, którzy tę wojnę ułatwili. (..) "Wolność i Prawda" - przemówienie Prezydenta RP z 10 kwietnia 2010 r. W maju 1945 roku III Rzesza przegrywa wojnę. Nazistowski totalitaryzm upada. Niedługo obchodzić będziemy 65 rocznicę tego wydarzenia. Dla naszego narodu było to jednak zwycięstwo gorzkie, niepełne. Trafiamy w strefę wpływów Stalina i totalitarnego komunizmu. Po roku 1945 Polska istnieje ale bez niepodległości. Z narzuconym ustrojem. Próbuje się też zafałszować naszą pamięć o polskiej historii i polskiej tożsamości. Ważną częścią tej próby fałszerstwa było kłamstwo katyńskie. Historycy nazywają je wręcz kłamstwem założycielskim PRL. Obowiązuje od roku 1943. (...) Popieramy argumenty skierowane w piśmie z dnia 8 kwietnia 2010 r., tym bardziej, że sposób na godne przeniesienie szczątków żołnierzy radzieckich przedstawił historyk sądeckie Leszek Zakrzewski w publikacji : http://sadeczanin.info/aktualnosci/2741 Z pełnym szacunkiem dla sygnatariuszy listu wniosku Porozumienia Organizacji Kombatanckich i Niepodległościowych i Rodzin Katyńskich przytaczamy go poniżej. Fakt niewykonania tejże uchwały przez 18 lat, to powód tylko do wstydu dla włodarzy miasta, także tych obecnych. Stwierdzenie, że pomnik zawiera szczątki kilku żołnierzy sowieckich, tym bardziej przemawia za ich przeniesieniem z honorami wojskowymi z jednej z głównych arterii komunikacyjnych Nowego Sącza na cmentarz. Mówienie o kapitale politycznym, o oszołomach, o tym, że odwaga dziś nic nie kosztuje w kontekście środowisk niepodległościowych i solidarnościowych, w kontekście społeczeństwa domagającego się likwidacji pomnika sławy Armii Czerwonej, która dla Polski była armią okupacyjną jest naprawdę niczym nieuzasadnione i skandaliczne. Jeżeli ktoś tak mówi, to nie rozumie historii Polski, czasu, kiedy kraj spod okupacji niemieckiej dostaje się pod okupację sowiecką. Przecież ten pomnik został postawiony na rozkaz dowództwa politycznego 4 Frontu Ukraińskiego w grudniu 1945 r. i niedługo potem wysadzony przez żołnierzy podziemia niepodległościowego. Komuniści wymusili terrorem jego odbudowę. W niepodległej Polsce podjęto uchwałę o usunięciu tego reliktu panowania sowieckiego. W tej sprawie na wniosek Wojewódzkiego Komitetu Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa zwracał się do Pana Prezydenta wojewoda małopolski Pan Stanisław Kracik, jak również inne organizacje patriotyczne tj. Stowarzyszenie Sądecka Rodzina Katyńska i Polskie Towarzystwo Historyczne z takim samym oczekiwaniem, demontażu i usunięcia tego symbolu zniewolenia narodu. Nie ma tu żadnej wątpliwości co do zasadności i konieczności takiego działania. My żołnierze Polskiego Państwa Podziemnego, żołnierze II Konspiracji członkowie Organizacji Niepodległościowych z lat 1956-89 zwracamy się również z apelem do Pana Prezydenta o podjęcie natychmiastowych działań skutkujących realizacją uchwały Rady Miasta Nowego Sącza. Nie ma miejsca na polskiej ziemi dla pomników chwały okupanta. Liczymy, że żałoba narodowa, którą przezywamy w całej Polsce i szacunek dla 96 ofiar spowoduje podjęcie decyzji o realizacji uchwały sprzed 18 lat. Tym bardziej, że nowy pomnik będzie czcił tych, co zginęli w walce za wolna Polskę jak i tych, którzy chcieli godnie uczcić Ich pamięć. Z poważaniem Prezes Zarządu Elżbieta Szmidt

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

5. odpowiedź -Urząd Miasta Nowego Sącza

kontakt@blogmedia24.pl Szanowna Pani W odpowiedzi na zapytanie uprzejmie informuję: Sprawa Pomnika Żołnierzy Radzieckich przy al. Wolności w Nowym Sączu jest przedmiotem trwającej od kilku miesięcy korespondencji prezydenta miasta z wojewodą małopolskim. W ostatnich tygodniach w mediach lokalnych toczyła się na ten temat intensywna dyskusja. W polemice tej pojawiły się głosy rozbieżne, zarówno popierające przeniesienie pomnika i grobów żołnierzy radzieckich na cmentarz komunalny przy ul. Śniadeckich, jak również temu przeciwne. Sprawa wymaga wszczęcia odpowiednich procedur, także dyplomatycznych i międzynarodowych, bo pomnik żołnierzy radzieckich jest integralną częścią miejsca ich pochówku w 1945 r. Historycy z agendy Urzędu Miasta, redakcji "Rocznika Sądeckiego", ustalili na podstawie zachowanych dokumentów z Archiwum Państwowego, konkretne nazwiska pochowanych żołnierzy. Ich tożsamość została ustalona. Zgodę na przeniesienie ich doczesnych szczątków na cmentarz komunalny -- zgodnie z umowami międzynarodowymi -- musi wyrazić strona rosyjska. Proces ten wymaga poszanowania prawa i nie może być czyniony w pośpiechu. Mając na uwadze jedne i drugie, a także aktualne okoliczności zewnętrzne temu towarzyszące, trwają konsultacje m.in. w gronie Rady Miasta Nowego Sącza jak ustosunkować się do realizacji uchwały Rady Miejskiej Nr XX/189/92, której niewykonanie przez blisko 18 lat pozostaje skutkiem zaniechań w poprzednich kadencjach. Z poważaniem Jerzy Leśniak Urząd Miasta Nowego Sącza "Rocznik Sądecki"

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Unicorn

6. Nie trafia do mnie

Nie trafia do mnie tłumaczenie Jerzego Leśniaka. Dlaczego? USTAWA z dnia 28 marca 1933 r. o grobach i cmentarzach wojennych. (Dz. U. z dnia 30 maja 1933 r.) (ostatnie zmiany 2006 r.): Art. 1. (1) Grobami wojennymi w rozumieniu ustawy są: 1) groby poległych w walkach o niepodległość i zjednoczenie Państwa Polskiego, 2) groby osób wojskowych, poległych lub zmarłych z powodu działań wojennych, bez względu na narodowość, 3) groby sióstr miłosierdzia i wszystkich osób, które, wykonując zlecone im czynności przy jakiejkolwiek formacji wojskowej, poległy lub zmarły z powodu działań wojennych, 4) groby jeńców wojennych i osób internowanych, 5) groby uchodźców z 1915 r., 6) groby osób wojskowych i cywilnych, bez względu na ich narodowość, które straciły życie wskutek represji okupanta niemieckiego albo sowieckiego po dniu 1 września 1939 r., 7) groby i cmentarzyska prochów ofiar niemieckich i sowieckich obozów, 8) groby osób, które straciły życie wskutek walki z narzuconym systemem i represji totalitarnych w okresie od 1944 r. do 1956 r. (2) Groby rodzinne, chociażby w nich były umieszczone zwłoki osób, wymienionych w ust. 1, nie są grobami wojennemi. (3) Cmentarzami wojennemi w rozumieniu ustawy niniejszej są cmentarze, przeznaczone do chowania zwłok osób, wymienionych w ust. 1. (4) Groby wojenne zasadniczo powinny być zgrupowane na cmentarzach wojennych. Art. 4. (1) Wojewodzie przysługuje prawo zarządzania ekshumacji zwłok z grobu wojennego i przeniesienia ich do innego grobu. (2) Wojewoda wskutek umotywowanej prośby rodziny lub otoczenia osoby, pochowanej w grobie wojennym, bądź prośby instytucji społecznej może zezwolić na ekshumację zwłok z grobu wojennego, przeniesienie ich na inne miejsce w kraju lub poza granicami Państwa i na sprowadzenie zwłok z obcego państwa celem pochowania w kraju w grobie wojennym. http://isap.sejm.gov.pl/DetailsServlet?id=WDU19941120543

:::Najdłuższa droga zaczyna się od pierwszego kroku::: 'ANGELE Dei, qui custos es mei, Me tibi commissum pietate superna'

avatar użytkownika Maryla

7. Unicorn

będę pisać odpowiedź w tej sprawie, dzieki za argumenty. Dodatkowym motywem "przyspieszającym" usunięcie tego reliktu władzy sowieckiej będą przytoczone przykłady napisów na innych tego typu "pomnikach wdzięczności".

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

8. Zły czas na ekshumację szczątków żołnierzy Armii Czerwonej

http://sadeczanin.info/aktualnosci/3384

Rajcy z Komisji Infrastruktury Komunalnej Rady Miasta Nowego
Sącza odrzucili prośbę różnych środowisk, m.in. sądeckiego oddziału PTH
i Sądeckiej Rodziny Katyńskiej, domagających się przenosin szczątków
sześciu żołnierzy sowieckich spod pomnika chwały Armii Czerwonej do
kwatery radzieckiej na cmentarzu komunalnym i rozbiórki monumentu przy
al. Wolności, straszącego sądeczan od 1945 r. Ogólnomiejska dyskusja na
ten temat rozgorzała jesienią ub.r. i z większym lub mniejszym
nasileniem trwała do ostatnich dni.

- Nie
jest to dobry czas na podejmowanie decyzji związanych z przeniesieniem
szczątków żołnierzy radzieckich do kwatery na cmentarzu komunalnym i
likwidację pomnika - ze względu na okoliczności związane z tragedią
smoleńską oraz zbliżającym się terminem wyborów samorządowych
-
czytamy w stanowisku podpisanym przez przewodniczącą komisji Bogumiłę
Kałużny (PiS). Jak wynika z tego pisma, które dotarło do naszej
redakcji, komisja zapoznała się z dokumentacją na ten temat przekazaną
jej przez przewodniczącego Rady Miasta Artura Czerneckiego oraz
wysłuchała obszernych wyjaśnień dotyczących pomnika zastępcy prezydenta
Jerzego Gwiżdża.

Oburzone są środowiska niepodległościowe Nowego Sącza.

- Połączenie tragedii smoleńskiej, żałoby narodowej i traumy
Polaków z wyborami samorządowymi w Nowym Sączu uważam za poważne
nadużycie
- mówi Jarosław Rola, prezes Sądeckiej Rodziny Katyńskiej. -  Po
drugie, ostatnie wypadki unaoczniły wszystkim, że stosunki
polsko-rosyjskie należy budować na prawdzie: prawdzie o Katyniu, ale
również prawdzie o 17 września 1939 roku  i prawdzie o tzw. wyzwoleniu
Polski przez Armię Czerwoną w 1944 i 1945 roku. Według mnie elity
rosyjskie zaczynają dojrzewać do tego, aby stosunki polsko-rosyjskie
oprzeć na takiej właśnie podstawie, a temu nie służy pomnik chwały
Armii Czerwonej w sercu Nowego Sącza.


Zdaniem Jarosława Roli skandalem jest, że sprawę pomnika naświetlił
radnym Jerzy Gwiżdż, który w 1992 roku, jako ówczesny prezydent miasta
nie wykonał uchwały RM o likwidacji "pomnika wdzięczności".

(HSZ)

Fot. HSZ

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

9. Oprócz środowisk

Oprócz środowisk niepodległościowych w tej kwestii wypowiadały się zarówno nowosądecka Rodzina Katyńska, jak i Polskie Towarzystwo Historyczne. Ponadto na wniosek Wojewódzkiego Komitetu Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa w Krakowie w tej sprawie do prezydenta Nowego Sącza zwracał się także wojewoda małopolski. Mimo to władze beskidzkiego miasta wciąż są odporne na głos społeczny domagający się usunięcia pomnika - symbolu zniewolenia Narodu. Teraz PKOiN powtórzyła swój apel. Opieszałością władz Nowego Sącza, która kompromituje lokalne elity, zdumiony jest Jerzy Bukowski, rzecznik Porozumienia Organizacji Kombatanckich i Niepodległościowych w Krakowie. Jego zdaniem, pozostawienie problemu bez rozwiązania służy fałszowaniu historii. - To zdumiewające, że mimo dekomunizacji miast i wsi, która w Polsce nastąpiła już bardzo dawno, w Nowym Sączu od 19 lat nie można wykonać uchwały w tej sprawie. To skandal, żeby w jednym z miast Małopolski, regionu niezwykle patriotycznego, stał jeszcze pomnik ku czci Armii Czerwonej - uważa Jerzy Bukowski. Wiceprezydent Jerzy Gwiżdż zapewnił nas, że w najbliższych tygodniach odbędą się konsultacje z radą miasta i historykami i wówczas zostaną podjęte ostateczne decyzje co do przeniesienia szczątków spoczywających tam osób. Również przewodniczący Rady Miasta Nowego Sącza Jerzy Wituszyński powiedział nam, że mimo iż Rada ma możliwość nacisku na prezydenta, to na razie nie skorzysta z tego przywileju. - Jestem mieszkańcem Nowego Sącza i boli mnie to, że sprawa nie została załatwiona do końca. Będziemy rozmawiać i starać się wspólnie znaleźć takie rozwiązanie, które - mam nadzieję - wszystkich usatysfakcjonuje - stwierdził przewodniczący Wituszyński.
Czy i kiedy monity oraz apele sądeczan, a także organizacji niepodległościowych, ciągnące się od 1992 roku, znajdą swój finał, wciąż nie wiadomo. Pewne jest natomiast to, że wolna Polska domaga się usunięcia śladów sowieckiego reżimu, który zasługuje na potępienie, nigdy zaś na wdzięczną pamięć.

Mariusz Kamieniecki

http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20110126&typ=po&id=po14.txt

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

10. zamiast ... Deklaracja pamięci o Auschwitz -"polskie obozy"

Dziś na Facebooku ma ruszyć strona internetowa kampanii. Znajdziemy na niej m.in. utwory muzyczne ofiar i ocalonych oraz fotografie z obozu. Dostępne będą materiały edukacyjne, z których mogą korzystać szkoły.

Ogłoszenia o kampanii ukażą się w gazetach, m.in. "Rzeczpospolitej", izraelskich "Haaretz" i "Yediot Ahronot", dziennikach francuskich, a nawet brazylijskich. Chodzi o to, by na rzecz ochrony miejsca wpisanego na listę dziedzictwa UNESCO zaangażowali się ludzie, organizacje i rządy z całego świata.

– Rocznie na ów ambitny plan konserwacji potrzebujemy ok. 4 – 5 mln euro – szacuje Jacek Kastelaniec, dyrektor Fundacji Auschwitz-Birkenau. – Chodzi nie tylko o umocnienie baraków, ale też m.in. konserwację dzieł sztuki więziennej czy tysięcy fotografii. To odsetki z funduszu wieczystego mają zapewnić ich ocalenie. Na razie mamy deklaracje o wpłatach ok. 80 mln euro. Całość chcielibyśmy zebrać najpóźniej do 2016 r.

Dodaje, że kradzież napisu "Arbeit macht frei" znad bramy byłego obozu, do jakiej doszło w grudniu 2009 r., uświadomiła wielu ludziom, jak bardzo trzeba dbać o to szczególne miejsce.

Fundację hojnie wsparły już rządy Polski, Niemiec, Austrii oraz Stanów Zjednoczonych. Niemcy podpisały właśnie umowę dotyczącą przekazania 60 mln euro w ciągu najbliższych kilku lat. Mniejsze kwoty wpłacają m.in. Belgia, Holandia, Czechy czy Estonia.

Muzeum Auschwitz-Birkenau to prawie 200 ha terenu, 155 budynków i 300 ruin, a także ponad 100 tys. osobistych rzeczy po zamordowanych, dokumentów archiwalnych i dzieł sztuki.

Dotąd muzeum utrzymywało się głównie dzięki wsparciu polskiego budżetu i dochodom własnym, choć ma ustawowy zakaz pobierania opłat za bilety wstępu. Turyści kupują jednak np. różne wydawnictwa, a grupy zwiedzających wynajmują przewodników.

W 2010 r. utrzymanie muzeum kosztowało 45,1 mln zł. Pomoc z zagranicy wyniosła tylko 0,9 proc. tej sumy (0,4 mln zł). Ubiegły rok był rekordowy dla Auschwitz pod względem gości. Przyjechało tu aż 1,38 mln odwiedzających – najwięcej w ponad 60-letniej historii tego miejsca. To najczęściej odwiedzana placówka muzealna w Polsce. Większość gości – aż 850 tys. – to uczniowie i studenci.
Rzeczpospolita

http://www.rp.pl/artykul/153227,600342.html

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

11. Żeby tylko świat nie usłyszał o bohaterstwie Polaków

W trakcie dzisiejszej sesji Sejmiku Województwa Podkarpackiego radni PiS złożą interpelację w sprawie planów związanych z ograniczeniem finansowania budowy Muzeum Polaków Ratujących Żydów im. Rodziny Ulmów w Markowej. Jak ustalił "Nasz Dziennik", w ramach oszczędności Zarząd Województwa Podkarpackiego chce zmniejszyć finansowanie budowy obiektu, cedując ciężar inwestycji na gminę Markowa.

W 2008 r. ówczesny Zarząd i radni Sejmiku Województwa Podkarpackiego podjęli decyzję o utworzeniu w Markowej pierwszego w Polsce muzeum dokumentującego bohaterstwo i tragiczne losy Polaków ratujących Żydów. Inwestycja ma być sfinansowana z budżetu marszałka województwa podkarpackiego. Samorząd województwa zadeklarował, że do 2013 roku przeznaczy na ten cel 6 milionów złotych. Pod koniec 2010 roku rozstrzygnięto ogólnopolski konkurs na opracowanie koncepcji architektonicznej muzeum, który wygrało Studio Projektowe Nizio Design International Mirosława Nizio, opracowało ono m.in. projekt wnętrz Muzeum Powstania Warszawskiego. Budowa miała się rozpocząć w tym roku, a muzeum powinno być gotowe za trzy lata. Wybór Markowej nie był przypadkowy, miejscowość ta jest bowiem symbolem odwagi i męczeństwa Polaków, którzy za cenę życia chronili Żydów przed zagładą. Znany jest zwłaszcza przykład heroizmu rodziny kandydatów na ołtarze Sług Bożych Józefa i Wiktorii Ulmów, którzy wraz z siedmiorgiem dzieci zostali zamordowani w marcu 1944 roku przez żandarmerię niemiecką za ukrywanie dwóch żydowskich rodzin. Obecnie dobiega końca polski etap w procesie beatyfikacyjnym rodziny Ulmów. Tymczasem - jak ustaliliśmy - niewykluczone, że budowa w zaplanowanym kształcie może stanąć pod znakiem zapytania. Jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy, na najbliższej sesji Sejmiku Województwa Podkarpackiego ma być głosowany wniosek, który umożliwi przeznaczenie na inny cel, bądź przynajmniej znaczne zmniejszenie, środków finansowych przeznaczonych na budowę muzeum w Markowej. W tej sytuacji inwestycja miałaby być prowadzona nie przez zarząd województwa, ale przez Urząd Gminy w Markowej. To, co powstałoby w wyniku tych działań, byłoby znacznie skromniejsze i nie byłoby już muzeum o randze wojewódzkiej, lecz instytucją gminną o znacznie mniejszym znaczeniu. Zdziwiony i oburzony nowymi planami zarządu województwa jest radny PiS Bogdan Rzońca - wicemarszałek województwa podkarpackiego poprzedniej kadencji. - Uważaliśmy, że upamiętnienie bohaterstwa ludzi tak wielkiego serca to nasz obowiązek jako Polaków. Stąd taki pomysł PiS poprzedniej kadencji. Obecnie działania rządzącej koalicji PO - PSL - SLD, która wywraca do góry nogami nasz pomysł, tym samym obniżając rangę upamiętnienia rodziny Ulmów, jest niedopuszczalny - mówi. Jego zdaniem, to także próba ukrywania przed światem wiedzy na temat bohaterskiej postawy Polaków. - To bardzo niedobra decyzja, zważywszy na opinie szkalujące dobre imię Polaków, które pojawiają się po publikacjach Tomasza Grossa - ocenia Bogdan Rzońca. - Mam nadzieję, że zarząd województwa otrząśnie się i zrewiduje swoje plany. Tym bardziej że dopóki nie zostanie uchwalony nowy budżet i nie ulegnie zmianie wieloletni program inwestycyjny, pieniądze zapisane na tę inwestycję wciąż są w budżecie - dodaje były wicemarszałek województwa. Fakt, że w projekcie budżetu, który będzie przyjmowany na najbliższej sesji, jest 6 milionów złotych na budowę muzeum, potwierdził nam również Wiesław Bek, rzecznik marszałka województwa podkarpackiego. Jak stwierdził, wokół projektu budowy muzeum w Markowej wciąż toczą się dyskusje, i to dobrze. - O ostatecznym kształcie budżetu zadecyduje sejmik i nie można wykluczyć zmian w różnych obszarach - stwierdził Wiesław Bek. - Trzeba mieć świadomość, że za kilka lat deficyt budżetowy zbliży się do granicy bezpieczeństwa, dlatego należy wszędzie szukać oszczędności, które pozwolą uniknąć krachu finansowego - dodał rzecznik marszałka województwa podkarpackiego.
Próby manipulowania projektem muzeum w Markowej krytykuje rzeszowski oddział Instytutu Pamięci Narodowej. - Muzeum ma być namacalnym pomnikiem dla wszystkich, którzy zostali ustaleni jako osoby pomagające, ale także dla anonimowych obrońców Żydów. Świadectwo to winno być przestrogą, nauką i drogowskazem dla kolejnych pokoleń. Biorąc to pod uwagę, pragnę za pośrednictwem "Naszego Dziennika" zaapelować do marszałka, zarządu oraz radnych Sejmiku Województwa Podkarpackiego o utrzymanie w mocy decyzji przekazującej ponad 6 mln złotych na budowę Muzeum Ratujących Żydów na Podkarpaciu im. Ulmów - mówi Ewa Leniart, dyrektor rzeszowskiego oddziału IPN.

Mariusz Kamieniecki

http://www.radiomaryja.pl/artykuly.php?id=109944

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

12. Marks kontratakuje

Lenin wraca do Poronina. Radni tego podhalańskiego miasteczka doszli do wniosku, że pomnik przywódcy rewolucji zwiększy stan ich kasy przyciągając turystów. Pomnik Lenina stał tu 42 lata. Po czym trafił do muzeum socjalizmu w Kozłówce.

Pomysł popierają radni PO. Partii, której polityk Stefan Niesiołowski w akcie obywatelskiego protestu 40 lat wcześniej chciał pomnik Lenina wysadzić w powietrze. Oburzenie Niesiołowskiego na nic.

- To byłaby atrakcja dla całej Małopolski. Lenin przyciągnąłby turystów, zwłaszcza z Zachodu. – przekonuje na łamach „Gazety Wyborczej” radny PO Kazimierz Czekaj.

http://www.rp.pl/artykul/216162,604528.html

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

13. UPA

Dzień Ukraińskiej Armii świętował Zespół Szkół Ogólnokształcących nr 2 im. Markiana Szaszkewicza w Przemyślu. W kalendarzu uroczystości obchodzonych w trakcie roku szkolnego 2010-2011 zabrakło za to obchodów rocznicy wybuchu II wojny światowej. W ocenie organizacji kresowych to skandal, że w majestacie prawa, za pieniądze polskich podatników, promuje się zbrodnicze ideologie UPA.

Z terminarza uroczystości Zespołu Szkół Ogólnokształcących nr 2 w Przemyślu wynika, że 14 października młodzież szkolna obchodzi święto Ukraińskiej Armii, które nie widnieje nawet w oficjalnym wykazie świąt państwowych czy religijnych Ukrainy. Owszem, są tam takie święta, jak chociażby: Dzień Zwycięstwa - 9 maja, czy Dzień Niepodległości - 24 sierpnia. Z kolei dniem święta dla Ukraińskiej Armii jest 6 grudnia - Dzień Sił Zbrojnych Ukrainy, a świętem wszystkich żołnierzy zarówno pełniących służbę, jak i weteranów jest 23 lutego - Dzień Obrońcy Ojczyzny. W tej sytuacji powstaje pytanie, jakie święto propaguje przemyska placówka. Co kryje się pod terminem "Dzień Ukraińskiej Armii", zapytaliśmy Piotra Pipkę, dyrektora Zespołu Szkół Ogólnokształcących nr 2 w Przemyślu. - Jest to oficjalne święto ukraińskiego wojska - przekonuje nas dyrektor Pipka. Na uwagę, że 14 października zwolennicy Stepana Bandery obchodzą jako dzień powstania zbrojnego ugrupowania UPA, dyrektor Pipka odparł, że jest to czysty zbieg okoliczności.

http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20110202&typ=po&id=po08.txt

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl Olsztyn, 3 lutego 2011 r.
ul.Rzędziana 32

11-041 Olsztyn

Podkarpackie Kuratorium Oświaty
Oddział w Przemyślu
Waygarta 1, 37-700 Przemyśl

przemyslko@poczta.onet.pl

Wniosek o udzielenie informacji publicznej

Działając w imieniu Stowarzyszenia Blogmedia24.pl z siedzibą w Olsztynie, wnoszę o udostępnienie informacji publicznej w sprawie medialnej
wypowiedzi Dyrektora Zespołu Szkół Ogólnokształcących nr 2 im. Markiana Szaszkewicza w Przemyślu w sprawie obchodów święta Ukraińskiej Armii
w szkole znajdującej się na terytorium Polski i podlegającej nadzorowi Kuratorium Oświaty w Przemyślu.

Dzień Ukraińskiej Armii świętował Zespół Szkół Ogólnokształcących nr 2 im. Markiana Szaszkewicza w Przemyślu. W kalendarzu uroczystości obchodzonych w trakcie roku szkolnego 2010-2011 zabrakło za to obchodów rocznicy wybuchu II wojny światowej. W ocenie organizacji kresowych to skandal, że w majestacie prawa, za pieniądze polskich podatników, promuje się zbrodnicze ideologie UPA.

Z terminarza uroczystości Zespołu Szkół Ogólnokształcących nr 2 w Przemyślu wynika, że 14 października młodzież szkolna obchodzi święto Ukraińskiej Armii, które nie widnieje nawet w oficjalnym wykazie świąt państwowych czy religijnych Ukrainy. Owszem, są tam takie święta, jak chociażby: Dzień Zwycięstwa - 9 maja, czy Dzień Niepodległości - 24 sierpnia. Z kolei dniem święta dla Ukraińskiej Armii jest 6 grudnia - Dzień Sił Zbrojnych Ukrainy, a świętem wszystkich żołnierzy zarówno pełniących służbę, jak i weteranów jest 23 lutego - Dzień Obrońcy Ojczyzny. W tej sytuacji powstaje pytanie, jakie święto propaguje przemyska placówka. Co kryje się pod terminem "Dzień Ukraińskiej Armii", zapytaliśmy Piotra Pipkę, dyrektora Zespołu Szkół Ogólnokształcących nr 2 w Przemyślu. - Jest to oficjalne święto ukraińskiego wojska - przekonuje nas dyrektor Pipka. Na uwagę, że 14 października zwolennicy Stepana Bandery obchodzą jako dzień powstania zbrojnego ugrupowania UPA, dyrektor Pipka odparł, że jest to czysty zbieg okoliczności.

http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20110202&typ=po&id=po08.txt

Na stronie internetowej szkoły możemy wyczytać, że uczniowie tej szkoły obchodzą święta w obrządku grekokatolickim.

"Dzień Nauczyciela Święto Pokrowy- udział młodzieży we mszy w katedrze gr-kat. oraz wyjazd młodzieży na mogiły do Pikulic - Dzień Ukraińskiej Armii".

Może Kuratorium rozważy przeprowadzenie w Zespole Szkół Ogólnokształcących nr 2 im. Markiana Szaszkewicza w Przemyślu obowiązkowe
wykłady księdza Isakowicza-Zaleskiego, który nauczy młodzież prawdziwej historii stosunków polsko-ukraińskich?

Dla zachęty polecam link do strony :

Z okazji 65 rocznicy apogeum ludobójstwa Polaków ma Kresach Wschodnich II RP, dokonanego przez zbrodniarzy z Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów i Ukraińskiej Armii Powstańczej, otwieram nowy dział, w którym będą podawane zaproszenia na różnego rodzaju uroczystości.

Spotkania będa połączone z promocją mojej ksiązki "Przemilczane ludobójstwo na Kresach".

http://www.isakowicz.pl/index.php?page=news&kid=14&nid=1343

Oczekujemy zajęcia przez Kuratorium Oświaty Oddział w Przemyślu jasnego stanowiska w opisanej powyżej sprawie.

Z poważaniem

Prezes Zarządu

Elżbieta Szmidt

Do wiadomości :

Zespół Szkół Ogólnokształcących nr 2
im. Markiana Szaszkewicza w Przemyślu

zso2@um.przemysl.pl

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

14. "Trzy pieśni o Leninie".

http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20110204&typ=po&id=po07.txt

" Pod rządami Platformy Obywatelskiej Białystok wraca do czasów hołdowania bohaterom komunizmu. Najnowszym tego przykładem jest odsłonięta kilka dni temu, niemal w centrum miasta, instalacja "kinooko" Aleksandry Czerniawskiej. Instalacja poświęcona jest twórczości urodzonego w styczniu 1896 r. w Białymstoku Dawida (Denisa) Kaufmana ps. "Dziga Wiertow", autora m.in. filmu "Trzy pieśni o Leninie".

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

15. Tatry muszą zmienić nazwę? Decyzja wojewody w imię poprawności..

Tatry i Tatrzański Park Narodowy to nazwy, których nie wolno używać
na określenie obszaru tych gór i parku narodowego znajdującego się w
granicach Polski, jako że jest to tylko część ich terenu, a większość
leży dziś na Słowacji.

Tak w każdym razie wynika z logiki decyzji wojewody małopolskiego Stanisława Kracika.

 

Rada gminy Łapsze Niżne zajmującej większość obszaru tej części
Spisza, która znajduje się w granicach Polski, w związku z (nawiasem
mowiąc niemal całkiem przemilczaną przez media) 90 rocznicą jej powrotu
do Polski, postanowiła wyróżnić najbardziej aktywnych działaczy
regionalnych, a także naukowców i dziennikarzy zasłużonych dla "sprawy
spiskiej", jej uczciwego badania i opisywania.

Dlatego też 31 sierpnia 2010 r. podjęła uchwałę o utworzeniu tytułu "Zasłużony dla Spisza", który miał być nadawany przez "Kapitułę Honorową obchodów 90-lecia przyłączenia Spisza do Polski",
składająca się z Przewodniczącego Rady Gminy, Wójta Gminy Łapsze Niżne
oraz przedstawicieli pięciu organizacji społecznych działających na
terenie Spisza: Związku Polskiego Spisza, Stowarzyszenia Historyków Sztuki Muzeum – Zespół Zamkowy w Niedzicy, Związku Podhalan, Stowarzyszenia RozwojuSpisza i Okolicy a także Polskiego Towarzystwa Historycznego oddział Nowy Targ.

Zaś prawo przedstawiania wniosków o przyznanie tego tytułu mieli
mieszkańcy gmin spiskich, instytucje, stowarzyszenia i organizacje:
społeczne, gospodarcze, polityczne oraz Wójtowie Gmin: Łapsze Niżne,
Nowy Targ, Bukowina Tatrzańska (czyli wszystkich w obrębie których
znajdują się obszary dawnego Spisza).

Bardzo szybko okazało się jednak, że pomysł ten nie spodobał się
działaczom (pro)słowackim i błyskawicznie zainterweniował w tej sprawie
konsul słowacki.

Podobno twierdził, że nie wolno używać takiej nazwy ("Zasłużony dla
Spisza") dla polskiej nagrody nadawanej w Polsce, gdyż Spisz to pojęcie
szersze niż region leżący w granicach Polski bo znajduje się on także
na terenie Słowacji.

Wojewoda Stanisław Kracik, przyjał  - jak ma to wyraźnie w zwyczaju -
bezkrytycznie i bezdyskusyjnie optykę widzenia reprezentanta innej
nacji, uznał że nazwa taka dla tytułu nadawanego w Polsce jest
niedopuszczalna i nakazał jej zmianę.



Rada gminy Łapsze Niżne niestety ustąpiła i 29 października 2010 r.
podjęła nową uchwałę w której tytuł tego wyróżnienia nosi już nazwę Zasłużony dla Spiskiej Gminy Łapsze Niżne",
choć nagroda ma dotyczyć zasług nie tylko dla terenu tej jednej gminy,
ale dla całego polskiego Spisza, jak i w ogóle dla samej "sprawy
spiskiej".

Szkoda więc, że pomysłodawcy nie zmodyfikowali nazwy wyróżnienia na
"Zasłużony dla Polskiego Spisza". Może takiej nazwy Stanisław Kracik by
nie zakwestionował?

Postępowanie wojewody małopolskiego sprawia, że pokolenia polskich
patriotów działających na rzecz powrotu Spisza do Polski z księdzem
infułatem Ferdynandem Machayem na czele zapewne w grobach się przewracają.

Bo nie dość że to o co przez lata walczyli nie zostało Polsce
zwrócone (m.in. w wyniku decyzji zachodnich aliantów, którzy po I wojnie
światowej, wbrew wcześniejszym ustaleniom, nie dopuścili do
przeprowadzenia plebiscytu nawet na tylko części terenu zamieszkałego
przez ludność polską w wyniku czego do Czechosłowacji włączono tereny z
ok. 160 tys. Polakami), to jeszcze nawet na tym skrawku Spisza
przywróconym Polsce, zaczynają (o czym postaram się jeszcze niedługo
napisać) coraz bardziej rządzić obcy... 

* * *

Co by o tym pomyślał  Wojciech Halczyn,
prosty gazda z Lendaku, wsi położonej pod Tatrami Bielskimi a zwanej
"małą Warszawą", który był polskim działaczem niepodległościowym
określanym na Spiszu "Polskim prezydentem"
i delegatem polskiej ludności Spisza na konferencję pokojową w Paryżu w
1919 r., gdzie w rozmowie z prezydentem Stanów Zjednoczonych Woodrowem
Wilsonem apelował o przyłączenie Spisza do Polski.



Co by o tym pomyślał Stefan Żeromski, który - dobrze znający temat - w 1920 r. ogłosił bardzo żarliwy apel "Niech żyje Ziemia Spiska!" gdzie pisał m.in.:

"Gdy Polska w ciężkiej chwili swoich dziejów nie mogła sobie z
nawałą sprzeczności poradzić, gdy musiała się targać wśród zamachów i
intryg wrogów zewnętrznych, Austrya pierwsza wyłupała podstępnie ze świętej polskiej korony perłę najozdobniejszą: — Ziemię Spiską. [...] od wieków i na wieki polski lud Spisza, od macierzystego podhalan szczepu oddarty, popadł w madziarską niewolę.

Trzebaż temu ludowi wspominać, ile w ciągu półtorawiecznej niewoli wycierpiał?

Madziar, — tyran jeden z najgorszych na ziemi, — usiłował wydrzeć mu język ojczysty, zakazywał samej nazwy Polaka.

Ani jednego napisu w ojców języku, ani jednego dźwięku matczynej
gwary w piśmie lub druku. Ale żyła w zakolu ubogich siół święta mowa
ojczysta, takasama jak na wszystkiem Podhalu, stara, czysta, a wiecznie
młoda. [...]

Teraznareszcie, gdy po wielkiej wojnie moc
tyranów, którzy między siebie Polskę rozszarpali byli, na miazgę
porażona została, gdy nie ostał się ani jeden cesarz, — moskiewski,
niemiecki, austryacki, — a madziarska samowola odpadła od naszych
strzelistych gór, z wysokiej Łomnicy i Garłucha aż za Koszyce strącona, na ziemi Spiskiej pojawił się nowy najeźdźca.

To Czech! «Brat» Czech. Ze złotej Pragi, z ziemi dalekiej wyciągnął ramię aż za naszego Popradu wody, po Nowy Targ, po Dunajec.

Na miejscu Madziara staje Czech, Słowianin, i na tej samej co Madziar prawnej zasadzie chce polskim wsiom Spisza narzucić swoją obcą mowę, swoją tu postawić szkołę i swoje prawo narzucić.

«Brat» Czech ogłasza się, jako spadkobierca austryacko-węgierskiego tytułu do władania polską ziemią na Spiszu.

Gdy ludy świata ku zakończeniu przemocy narodu nad narodem
wzdychają, gdy wszystkie narody godzą się na stanowienie o sobie każdego
szczepu, gdy nikt już nie chce wojny, a wszyscy pożądają pracy, pokoju i
wolności, ten naród czeski, — ledwie z niewoli głowę podźwignął, — chce na zasadzie przemocy, gwałtu, siły przed prawem, najazdu rządzić ludami, które jego władzy nie chcą i nie uznają.

Zapowiada on nam, narodowi polskiemu, ciemiężonemu od tylu czasów, że po niewoli niemieckiej, moskiewskiej, austryackiej nastanie dla nas na Śląsku, na Orawie, na Spiszu niewola czeskosłowacka, — zapowiada on nam, że zagarnie, jako swoją, czysto polską ziemię Śląską, Orawy i Spisza

Nie poprzestaje na groźbie, lecz wysyła na Spisz siłę wojskową i
gotów jest przelewać naszą krew, byle tę ziemię przemocą ogarnąć. [...]

Jeżeli oni w tej dobie wyzwalania się narodów usiłują
wbić nam nóż w bok i krew naszego ludu wylewać, gdy nasza sprawa z
mozołem się dźwiga z upadku, jeżeli oni dziś podstępnie i zdradziecko
wyzywają nas na rękę
, to niech będą pewni, że tego już im nie zapomnimy.

Nie usiedzą ci najeźdźcy ani na Śląsku, ani na Orawie, ani na Spiszu!

Polska dziś jest jeszcze w walce i trudzie skupiania swej siły. [...]

Może niedaleką jest chwila, że ci dziedzice, naśladowcy i uczniowie Madziarów los swoich mistrzów podzielą.

 Śląska nie damy! Orawy nie damy! Spisza nie damy!

Niech żyje Ziemia Spiska!"

Fragment mapy "Góralszczyzna Polska"
opracowanej przez Marka Skawińskiego, przedstawiający m.in. współczesny
południowy zasięg ludności polskiej na terenie Spisza.  Lendak zwany
przed wiekiem "Małą Warszawą", znajduje się na południe od białej dużej
litery Y.

http://spiszak.salon24.pl/273278,tatry-musza-zmienic-nazwe-decyzja-wojew...

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

16. walka o prawdę i pamięć i krzyż wciąż trwa

Walka o pomnik por. Józefa Dambka dowódcy TOW "Gryf Pomorski"


Chodzi mi np. o brak w Gdyni chociażby ulicy im TOWGryf Pomorski”? ...
podejmuje się próbę likwidacji pomnika bohatera narodowego, założyciela i
dowódcy ... z okresu drugiej wojny światowej, por. Józefa Dambka, w Gołubiu
Kaszubskim. ...

http://www.prawicapolska.pl/pp/20/05c.shtml



2 Lip 2007 ... stał tam pomnik por. Józefa Dambka i krzyż święty (poświęcony przez ... Józefa
Dambka założyciela i dowódcy TOW Gryf Pomorski w dniu 4 marca ...

http://expresskaszubski.pl/o-tym-sie…iobro-zbada-sprawe-pomnika-w-golubiu



6 Mar 2011 ... TOWGryf Pomorski”, a także parlamentarzyści, samorządowcy oraz przedstawiciele
organizacji, by uczcić pamięć Józefa Dambka, dowódcy „Gryfa Pomorskiego”. ... z
prywatnej działki pomnika i krzyża upamiętniającego Józefa Dambka, ..... Józef
Dambek, który zorganizował Gryf Pomorski i dowodził nim. ...

http://expresskaszubski.pl/kultura/2…-pod-krzyzem-nad-jeziorem-dabrowskim
-


7 Mar 2009 ... Po śmierci por. Józefa Dambka Przesem Rady Naczelnej i dowódcą “Gryfa ... Walka
o pomnik por. Józefa Dambka dowódcy TOWGryf Pomorski...

http://www.bibula.com/?p=7298



Obchody 65. rocznicy śmierci por. Józefa Dambka, dowódcy TOWGryf Pomorski" ...
TOWGryf Pomorski" oraz Centrum Edukacji i Promocji Regionu w Szymbarku. ...
pielęgnowania pamięci o polskości i historii walki o nieodległość. ... gdzie pod
pomnikiem upamiętniającym „Gryfa Pomorskiego” złożył kolejny wieniec, ...

http://www.bbn.gov.pl/portal/pl/2/16…a_dowodcy_TOW_Gryf_Pomorskiquot.html



1 Powstanie; 2 Rozwój organizacyjny; 3 Walka zbrojna ... przyczyniło się do
śmierci samego dowódcy J. Dambka 4 marca 1944 r. ... II prezes – por. rez. Józef
Dambek ps. "Adam", "Kil", "Lech", "Jur" (do .... Pomniki upamiętniające
partyzantów TOW "Gryf Pomorski" znajdują się m.in. w Koleczkowie, Gołubiu i
Sulicicach. ...

http://pl.wikipedia.org/wiki/Tajna_Organizacja_Wojskowa_Gryf_Pomorski


Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

17. po latach walki o realizacje uchwały

Pomnik Armii Czerwonej w Nowym Sączu będzie przeniesiony


Zbiorowa mogiła oraz pomnik żołnierzy Armii Czerwonej w Nowym Sączu zostaną
przeniesione z Al. Wolności do kwatery wojennej na sądeckim cmentarzu komunalnym.
Decyzję o rozpoczęciu procesu przeniesienia podjął wojewoda małopolski Jerzy Miller.

Szczątki sześciu żołnierzy i pomnik ku ich pamięci znajdą się na
nekropolii przy ul. Rejtana w kwaterze, w której w 35 mogiłach
zbiorowych spoczywa 736 innych żołnierzy Armii Czerwonej.

Jak poinformował podczas wtorkowej konferencji prasowej wojewoda,
decyzja o przeniesieniu zapadła po konsultacjach z Ministerstwem Spraw
Zagranicznych oraz Radą Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa. Zgodził się z
nią prezydent Nowego Sącza Ryszard Nowak.

W najbliższym czasie o postanowieniu zostanie powiadomiona Federacja
Rosyjska, która będzie też poproszona o odnalezienie rodzin żołnierzy
spoczywających w mogile. Według badań archiwalnych z sześciu pochowanych
żaden nie poległ w miejscu pochówku, a ich śmierć nie nastąpiła podczas
wkraczania Armii Czerwonej do miasta w 1945 r.

Ekshumacja i przeniesienie odbędą się zgodnie z zapisami Umowy między Rządem Rzeczypospolitej Polskiej a Rządem Federacji Rosyjskiej o grobach i miejscach pamięci ofiar wojen i represji
(podpisanej w Krakowie 22 lutego 1994 r.), która reguluje proces
porządkowania spraw grobów żołnierzy Armii Czerwonej w Polsce oraz
żołnierzy polskich i ofiar represji na terenie Federacji Rosyjskiej.

Jak przyznał wojewoda małopolski, nie wiadomo, kiedy dokładnie grób i pomnik zostaną przeniesione, ponieważ ze względów naturalnych jest to proces nieszybki. I nikt dokładnie nie wie, co odkryjemy w miejscu, w którym spodziewamy się szczątków sześciu osób - dodał.

Przypomniał również, że w latach 90. podobny proces odbył się w
Krakowie, kiedy spod Barbakanu na Cmentarz Rakowicki przeniesiono pomnik
i groby radzieckich żołnierzy. Chcemy doprowadzić do uporządkowania
każdego miejsca, gdzie ktoś walczył, i zgodnie z konwencjami
międzynarodowymi zadbać o uszanowanie jego miejsca pochówku
- powiedział Miller.

Sekretarz Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa Andrzej Kunert
podkreślił na konferencji, że przeniesienie grobu i pomnika jest
podyktowane przede wszystkim treścią ustawy o grobach i cmentarzach
wojennych z 1933 r.

Kunert wskazał na szczególne znaczenie ustawy sprzed 79 lat. - Jest
to jeden z najpiękniejszych aktów prawnych Rzeczpospolitej w XX w. Mówi
o tym, że najświętszym obowiązkiem Rzeczpospolitej jest troska o groby
własnych bohaterów, którzy zginęli w walce o niepodległość kraju.
Rzeczpospolita jednak bierze też na siebie obowiązek opieki nad grobami
żołnierzy różnych armii pochowanych na terenie Polski
- mówił na konferencji o ustawie z 1933 r. Kunert.

- Mieliśmy sytuacje w naszej historii, że ktoś obcy niszczył nasze
pomniki. Uszanujmy chociaż te obce, nawet te najbardziej obce. Są takie
miejsca w Polsce, gdzie można je zabezpieczyć i przenieść
- powiedział Kunert.

Ocenił też, że na terenie Polski, w jej obecnych granicach, w wielu
kwaterach wojennych pochowanych jest ok. 2 mln żołnierzy różnych
narodowości.

Grób i pomnik żołnierzy Armii Czerwonej przy Al. Wolności, czyli w
centrum Nowego Sącza, istnieje od 1945 r. Od tego też czasu budzi
kontrowersje i sprzeciw środowisk kombatanckich i niepodległościowych.

- Niektórzy nie chcą tego przeniesienia, inni z przyczyn ideowych
domagają się całkowitej likwidacji pomnika na placu przy Al. Wolności.
Cieszę się, że ten problem będzie rozwiązany
- powiedział na konferencji prezydent Nowego Sącza Ryszard Nowak.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

18. Katowice

Kolejny raz podejmowane są próby przeniesienia pomnika wdzięczności dla żołnierzy radzieckich z placu Wolności w Katowicach. Piotr Uszok, prezydent miasta, już dwa razy spotkał się w tej sprawie z ambasadorem Rosji, żeby zgłosić taki zamiar. Kurtuazja wymaga od nas, żeby zapytać się ambasadora Rosji, czy nie ma nic przeciwko temu - podkreśla Maciej Biskupski, asystent prezydenta. - Obecnie czekamy na pisemne ustosunkowanie się ambasady, ale mogę podkreślić, że spotkania prezydenta z ambasadorem odbywały się w miłej atmosferze.

Pomnik miałby zostać przeniesiony z placu Wolności na cmentarz radziecki przy ul. Kościuszki. Tam jest dla niego miejsce, którego nie trzeba przygotowywać. Podkreślmy, że uchwała w sprawie jego przeniesienia została podjęta już 12 lat temu, przez ówczesną Radę Miejską. Do tej pory nie udało się jednak jego przeniesienie, a powodem tego były kwestie finansowe.
http://www.dziennikzachodni.pl/artykul/716975,ambasador-rosji-zdecyduje-...

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

19. Gdańsk w rękach PO i upamiętnienia religijne


Budowa sanktuarium bł. Jana Pawła II. Konflikt między Adamowiczem a radnymi... 

Muszę przyznać, że sprawa uchwalenia miejscowego planu, który pozwoli
wybudować świątynię pod wezwaniem Błogosławionego Jana Pawła II,
napotyka na trudności ściśle polityczne.Dlatego proszę księdza o informacje, jak wielkie jest społeczne poparcie
parafian dla budowy kościoła z wieżą. Przy okazji o dodatkowe
informacje. Jak liczna jest parafia? Ilu wiernych bywa przeciętnie na
niedzielnych nabożeństwach? Jakie są warunki w dotychczasowym,
prowizorycznym kościele?
- napisał Paweł Adamowicz do ks. Grosa.

Odpowiedzi, gdy już nadejdą, mogą posłużyć prezydentowi do podjęcia
zdecydowanych kroków, czyli np. do zlecenia miejskim planistom
przygotowania projektu planu zagospodarowania bez oglądania się na to, co myślą radni.


Mieczysław Abramowicz: Obrys przypomni o Wielkiej Synagodze [ROZMOWA]

Dzięki pańskiej inicjatywie powstał w Gdańsku pomnik dzieci z
Kindertransportów, który przypomina ten rozdział historii Gdańska.
Teraz powstaje obrys, u zbiegu Ogarnej i Bogusławskiego, odtwarzający
lokalizację Wielkiej Synagogi.


Zburzenie gdańskiej Wielkiej Synagogi w maju 1939 roku było częścią szerszego planu nazistowskich władz miasta...

...podjętego na wiele miesięcy przed wybuchem wojny. Już na początku
1939 roku Senat Wolnego Miasta przyjął ustawę "o popieraniu emigracji
żydowskiej". Żydzi zostali wtedy zmuszeni do wyemigrowania z Gdańska. W
listopadzie 1938 roku mieszkało ich w Wolnym Mieście około 30 tysięcy. 1
września 1939 roku było ich trochę ponad tysiąc.

Kamienna linia na ulicach przypomni lokalizację Wielkiej Synagogi. Ale nie przypomni jej charakterystycznej kopuły.

Poznamy również sylwetę Wielkiej Synagogi, tylko musimy na to trochę
poczekać. W tym samym miejscu znajdzie się metalowa makieta. Zostanie
przygotowana także z myślą o osobach niewidomych, które będą ją mogły
"oglądać" palcami.



Z jednej strony to dobrze, że taka makieta powstanie, ale z
drugiej - sam obrys byłby może bardziej przejmującym symbolem
Holocaustu, zniknięcia żydowskiej społeczności w Gdańsku.


Dokładnie tak to się wtedy odbyło. W ciągu jednego roku z Gdańska została wygnana cała żydowska społeczność. To prawda.


Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

20. PRESJA MA SENS: coraz bliżej

PRESJA MA SENS: coraz bliżej usunięcia z centrum Nowego Sącza pomnika Chwały Armii Czerwonej

Usunięcia pomnika i przeniesienia szczątków spoczywających tam
sześciu żołnierzy Armii Czerwonej od wielu lat domaga się m.in.
Porozumienie Organizacji Kombatanckich i Niepodległościowych.

Wojewoda małopolski zdecyduje o ekshumacji i przeniesieniu
szczątków sześciu czerwonoarmistów z centrum Nowego Sącza do kwatery
wojennej, po wyrażeniu zgody przez sanepid. W miejscu pochówku żołnierzy
stoi pomnik Chwały Armii Czerwonej, którego usunięcia domagają się
m.in. kombatanci.

CZYTAJ WIĘCEJ: Będzie ekshumacja czerwonoarmistów w Nowym Sączu

O wyrażenie zgody na ekshumację do Powiatowej Stacji Sanitarno -
Epidemiologicznej w Nowym Sączu zwrócił się Wydział Rewaloryzacji
Zabytków Krakowa i Dziedzictwa Narodowego. Maria Kneć z nowosądeckiego
sanepidu powiedziała, że wniosek wojewody otrzymała w środę i nie ma w
tej sprawie jeszcze żadnej decyzji.

W miejscu pochówku sześciu żołnierzy radzieckich, w centrum
Nowego Sącza przy alei Wolności, od 1946 roku stoi monumentalny pomnik
Chwały Armii Czerwonej. Uchwałę o rozbiórce pomnika Rada Miejska Nowego
Sącza podjęła już w 1991 roku, ale pomnika nie rozebrano.

W ostatnich latach zdarzały się incydenty, w wyniku których pomnik
był oblewany czerwoną farbą. Ostatnio taki incydent wydarzył się
dwukrotnie w 2011 roku.

Usunięcia pomnika Chwały Armii Czerwonej w Nowym Sączu i
przeniesienia szczątków spoczywających tam sześciu żołnierzy Armii
Czerwonej od wielu lat domaga się m.in. Porozumienie Organizacji
Kombatanckich i Niepodległościowych w Krakowie oraz Polskie Towarzystwo
Historyczne w Nowym Sączu.
Zdaniem członków Towarzystwa, pomnik
Chwały Armii Czerwonej jako symbol zniewolenia narodu polskiego
powinien zostać usunięty z przestrzeni publicznej miasta.

Według umowy między rządami Polski i Rosji o grobach i miejscach
pamięci ofiar wojen i represji, ekshumacja szczątków żołnierzy i ponowny
ich pochówek w innym miejscu, może odbyć się tylko w sytuacjach
wyjątkowych. O planowanej zmianie miejsca spoczynku musi być
poinformowana strona rosyjska.

Rada Pamięci Walk i Męczeństwa przedstawiła Ambasadzie
Federacji Rosyjskiej w Warszawie propozycję przeniesienia szczątków
czerwonoarmistów, ale nie otrzymała żadnej odpowiedzi. Rzecznik wojewody
Jan Brodowski poinformował, że zwyczajowo przyjmuje się, że jeżeli
przez sześć miesięcy strona nie wyraża sprzeciwu to jest to tzw.
"milcząca zgoda" na przedstawioną propozycję.

Kwestia przeniesienia monumentu lub jego rozebrania leży w gestii
władz miasta. Elżbieta Pacz z biura prasowego nowosądeckiego ratusza
poinformowała, że do momentu podjęcia "oficjalnych decyzji przez
wojewodę małopolskiego, prezydent Nowego Sącza Ryszard Nowak nie będzie
zajmował w tej sprawie stanowiska".

Na cmentarzu przy ul. Rejtana gdzie mają być przeniesione szczątki, spoczywa 737 żołnierzy Armii Czerwonej.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Obibok na własny koszt

21. O pomniku przed Dworcem Gdańskim

Zamiast komentarza - Ulotka:






Źródło:
 

https://plus.google.com/photos/108910137865025242278/albums/597737320647...



Obibok na własny koszt

PS
Korzystając z okazji pozdrawiam bardzo serdecznie Mojego Kolegę Ryszarda Śnieżko.
B.

Kiedyś "Mieszko II"

avatar użytkownika Maryla

22. @Obibok na własny koszt

dziękuję za dokument .
A TVN24 w obcym interesie, czyli atak na samorząd.


We wtorek burmistrz Pieniężna Kazimierz Kiejdo, który rozmawiał z
szefową agencji ds. kontaktów międzynarodowych obwodu kaliningradzkiego
Ałłą Iwanową, poinformował, że decyzja o demontażu pomnika nie zostanie
odwołana.

Jak zaznaczył rzecznik rosyjskiego MSZ, pomnik jest
objęty polsko-rosyjską międzyrządową umową o ochronie grobów i miejsc
pamięci ofiar wojen i represji z 1994 roku. - Dokument potwierdza
zobowiązania stron w sprawie ochrony i należytego utrzymywania miejsc
pamięci i innych obiektów upamiętnienia w Federacji Rosyjskiej i w
Polsce; nie dopuszcza on żadnych nieuzgodnionych poczynań w tej
dziedzinie - oświadczył Łukaszewicz.

Rzecznik poinformował, że
rosyjska ambasada w Polsce i konsulat generalny w Gdańsku są "w ścisłym
kontakcie w władzami województwa i właściwymi polskimi strukturami
odpowiedzialnymi za pomniki wojenne". - Będziemy starali się uregulować
sytuację w zgodzie z istniejącymi przepisami i mamy nadzieję na
konstruktywną współpracę z polskimi kolegami - dodał.
Zaznaczył, że do 1945 roku Pieniężno nosiło nazwę Melzak i wchodziło w
skład Prus Wschodnich. - I my, i Polacy, w szczególności radni, którzy
podjęli decyzję o rozbiórce pomnika, otrzymali nowe ziemie dzięki
generałowi Czerniachowskiemu i radzieckim żołnierzom walczącym z
faszyzmem -
cytuje gubernatora Kaliningradu Cukanowa agencja.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Obibok na własny koszt

23. Pani Marylo

Odnośnie pomnika w Nowym Sączu, to ja jako Gdańszczanin, będący tam służbowo w maju 1991 roku na ogólnopolskim spotkaniu, które odbyło się w tamtejszym ratuszu, to ja wskazałem ten pomnik wdzięczności jako coś, co winno być w pierwszej kolejności rozebrane.

Był na tym spotkaniu ówczesny komuszy wiceminister MSW Wilecki, który miał ochotę mnie za moje publiczne słowa skierowane do włodarzy miasta zastrzelić.

Wkrótce po tym wydarzeniu Rada Miasta podjęła uchwałę o jego rozbiórce, której przez kolejne dwie dekady nie potrafiła zrealizować.

Innym pomnikiem wdzięczności na rzekomym cmentarzu, na którym nie spoczywa ani jeden sołdat to cmentarzyk" w centrum Krynicy Morskiej, na którym do dziś stoi obelisk z gwiazdą.

Posiadałem fotografie tego pomnika obok latarni morskiej, które wykonałem będąc tam latem, lecz przez swoją nieuwagę je wykasowałem, tak wiec nie zgłosiłem tę paskudę zgłosić na stronę komunistycznych paskudztw.



Opisałem i wykonałem fotografie innego pomnika monstrum, który winien być wpisany do księgi rekordów tylko z tego powodu, że ten jeden ohydny betonowy pomnik na ładnym skwerze w samym centrum miasta, bo jest poświęcony takim oto wydarzeniom historycznym:

- 1000 lecia Państwa Polskiego 966 - 1941 - 1966,


- rozpoczęciu dwóch agresji w 1939 roku i wybuchowi wojny sowiecko-niemieckiej w 1941 roku,


- utrwalaczom władzy ludowej - poległym w walce o władzę ludową w latach 1941 - 1947 roku w dowód wdzięczności od społeczności powiatu,


- XXV lecia PRL,


- Konstytucji 3 Maja - tablica z 3 maja 1995 roku.



Nieopodal na tym samym skwerze stoi inny pomnik poświęcony 80 rocznicy odzyskania niepodległości, na którym naczepiano tablic jak orderów na generalskim mundurze czerwonoarmisty.
W tym tablicy poświęconej pułkownikowi Leopolda Lis - Kuli z "bulowym" błędem ortograficznym o treści - "NADZEJI", 60 lecia zbrodni katyńskiej, twerskiej, charkowskiej, pielgrzymki Janowi Pawłowi II w 1999 roku, twórcom niepodległości Polski Marszałkowi J. Piłsudskiemu, Marszałkowi E. Rydzowi Śmigłemu, gen. Józefowi Hallerowi oraz dwie inne tablice dotyczące zbrodni w Miedonoje i na Narodzie Polski popełnione od 1 września 199 roku (nie ma nic o tym, że to były zbrodnie rosyjskie).
 Natomiast po przekątnej skrzyżowania ulic w parku stoi pomnik z popiersiem legendy komunistycznej, ucznia tamtejszej szkoły kapitana LWP Władysława Wysockiego, którego matka spoczęła przy cmentarnej kaplicy obok grobów zasłużonych księży katolickich, a jej grobem jak zauważyłem musi opiekować się miasto.
W kościele pokarmelickim nazwisko kapitana Wysockiego, komunisty widnieje na tablicy zasłużonych parafian.

Jak nic przypomina mi to Bronka bigosowanie, bo faktycznie jest to bigos PRL I z PRL II, który PO wymieszaniu dał nazwę III RP.



Pani Marylo, komentatorzy i goście Blogmedia24, polecam i zapraszam do odwiedzenia moich albumów z archiwalnymi zbiorami, które udostępniłem w ostatnich dniach i godzinach dotyczących okresu I Solidarności i pierwszych dni stanu wojennego - strajków okupacyjnych w grudniu 1981 roku w Gdańsku.



Nowości (skany i fotografie większych formatów eksponatów, jak np. plakatów:



https://plus.google.com/photos/108910137865025242278/albums/597686254387...



Raczej nieznana ulotka - plakat sporządzony odręcznie przez Komitet Strajkowy Portu w Gdańsku z dnia 18 grudnia 1981 roku.



https://lh4.googleusercontent.com/-LR0Zix0ujjU/UvIVIdcElpI/AAAAAAAAPPs/0...

W tym albumie są kruki dotychczas nie publikowane, bo większość dokumentacji zdążyliśmy spalić przed  brutalną pacyfikacją Naszej GSR im. Józefa Piłsudskiego przez pancerne zagony LWP (jednym z dowódców kompanii czołgów był dzisiejszy gen, Waldemar Skrzypczak, a wówczas porucznik z jednostki pancernej w Kołobrzegu, tak jak jego ojciec, który był w Gdyni w czołgach w dniu 17 grudnia 1970 r, z których otworzono ogień z broni pokładowej do ludzi idących do pracy na wezwanie "kata wybrzeża") i ZOMO, która miała miejsce w dniu 16 grudnia 1981 r.


Dodane w ramach uzupełnienie kolejne odnalezione nr Informatora "S" GSR z lat 1980-1981, w których są fotografie opublikowane przeze mnie w wyżej wskazanym albumie "Nowości".
Widoczny jest sztandar związkowy GSR pod pomnikiem Poległych Stoczniowców oraz na Westerplatte oraz Nasz przewodniczący Wojciech Sychowski, skazany przez Sąd Marynarki Wojennej w Gdyni na 7 lat wiezienia.



 https://plus.google.com/photos/108910137865025242278/albums/5973964012545042033



Jak widać na fotografii TW Bolek stanął potulnie z tyłu jak był prezentowany przez Wojciecha Sychowskiego Nasz Wspaniały Sztandar z Białym Orłem z Matką Boską na piersi.
Przewodniczący Komisji Zakładowej NSZZ Solidarności GSR Wojciech Sychowski nie wyjechał na emigrację, a w czasie strajku okupacyjnego jak i pozostali członkowie etatowi prezydium wypełnili swoje role, poza Zdzisławem Złotkowskim, który będąc oddelegowanym do Zarządu Regionu Gdańskiego został internowany w dniu 13 grudnia 1981 r. Tak wiec nie miał możliwości wziąć udział w proklamowanym przez Nas strajku okupacyjnym GSR, jednego z 4o strajkujących wówczas zakładów zmilitaryzowanych na ogólną liczbę 199 zakładów, które zastrajkowały w ogóle na kilkanaście tysięcy ogółem. W strajkach wzięło łącznie około 100 tys. ludzi w tym w naszej stoczni ponad 3 tysiące. Ponad 3% ogółu strajkujących, lecz o tym mało sie mówiło i pisało dotychczas, bo wszystko zaadaptowali propagandyści i celebryci ze Stoczni Gdańskiej im. Lenina w której w dniach 15 i 16 grudnia było w porywach od 120 do 180 ludzi z innych środowisk i zakładów.
Nie wiem dlaczego moi koledzy z Komisji Zakładowej i Komitetu Strajkowego o tym milczą w tym o śp. Romanie Dettlaff, który dość skutecznie policzył strajkujących stoczniowców Naszej Stoczni remontowej podczas wydawania zupy krupnik ugotowanej na kurczakach znalezionych przez jego w chłodni stołówki centralnej, do której musieli się włamać stoczniowcy tak jak i do innych magazynków z produktami spożywczymi. Śp. Roman Dettlaff był za to sądzony i ukarany, fakt w mniejszym wymiarze niż byli karani dostawcy żywności dla jeńców, więźniów obozów czy mieszkańców gett, lecz skazany za ten czyn śp. Mój Kolega, właśnie z tamtymi czasami wojennymi się po dziś dzień kojarzy.
Dziś ci sami bandyci, którzy Ich sądzili mają się jeszcze lepiej niż mieli w czasach PRL, a powinni ponieść takie same kary jakie spotkały Norwegów współpracujących z niemieckim okupantem podczas obowiązywania ustaw o denazyfikacji Norwegii.

http://www.13grudnia81.pl/sip/index.php?opt=3&n=S&idO=171&sprawa=162

Natomiast tym albumem i jego zawartością powinien zainteresować się Pan Aleksander Ścios i historycy, bo jest tam tajna instrukcja Prokuratora Generalnego z końca 1980 r.



https://plus.google.com/photos/108910137865025242278/albums/597700308911...



W tym albumie będą skany Strajkowego Biuletynu Informacyjnego Wolnej Drukarni Stoczni Gdańskiej im. Lenina, która funkcjonowała od dnia 18 do dnia 31 sierpnia 1980 roku, które w tej chwili skanuje i będę sukcesywnie zamieszczał pod tym adresem, tak wiec warto pod ten link zaglądać jak i pod pozostałe, które będą też uzupełniane w miarę pojawiania się nowych dokumentów.



https://plus.google.com/photos/108910137865025242278/albums/597732278912...

Wyżej widoczny jest ostatni nr Biuletyn z dnia 31.08.1980 roku i okładka do jego.

UWAGA:
Numery Biuletynu mogą się powtarzać, a to oznacza, że posiadam więcej niż jeden egzemplarz oraz nie sugerować się nazwą pliku, bo ta może być po prostu przypadkowa. Mam przed sobą miesiące pracy pro publico bono - czyli obijania się na własny koszt.

Pozdrawiam.



Obibok na własny koszt.



PS
Swego czasu na Niepoprawnych.pl popełniłem wpis o krzyżu na Westerplatte, który bez mojej zgody został tam bezprawnie zawleczony pomimo mojego wyraźnego zastrzeżenia, że nie wyrażam zgody na publikację za nowym ekranie, do którego przyczepiła się jeden z komentatorów, który pozwolił mnie obszczekać na nowym ekranie, na którym nie napisałem ani jednego komentarza zawierającego choćby tylko kropkę. Wiem kto krył się pod nickiem, tym bardziej, ze upominał się o podanie nazwiska zasłużonych/zasłużonego, a także i z tego powodu, że wywodzi się ze znanego środowiska prawie "świętego" ojca chrzestnego pomorskich aferałów, którzy od 1989 roku ciągle są u mnie na muszce i szczerbince. Nie wdawałem się wówczas w pyskówkę, do której mnie prowokował, bo nie miałem pod ręką dowodów na to kto i kogo zapraszał na uroczystości związane z przeniesieniem krzyża Obrońców Westerplatte. Dziś już te dowody mam, tak w postaci artykułu w Naszym Informatorze NSZZ Solidarność GSR jak i w postaci plakatu organizatorów, którzy zapraszali na uroczystości żołnierzy Ludowego Wojska Polskiego, którzy nie mieli i nie mają nic wspólnego z obroną Wojskowej Składnicy Tranzytowej Westerplatte we wrześniu 1939 r. Wynika z tego plakatu organizatorów, że blisko im było do rzekomo polskiego wojska.



https://lh5.googleusercontent.com/-txdMFh_7mWY/UvJT_mqTCpI/AAAAAAAAPVI/i...

Jak widać żołnierzy LWP nie zapraszał ZBOWiD czy PZPR lecz rzekomo antysocjalistyczni działacze z Komisji Zakładowej Portu Gdańskiego, prawda, czy fałsz?
Zapraszali z wyróżnieniem w druku, prawda, czy fałsz, jak to było i jest z wami kominiarze od Maćka?

Ja TW Bolkowi nie służyłem i na urodzinki nie biegałem w przeciwieństwie do niektórych z was - lokaje i usłużni fanatyczni idioci z bojówek TW Bolka


 https://lh3.googleusercontent.com/-1S1i2i_ZtEA/UvIRwV_HsSI/AAAAAAAAPKw/A4uoG17Jz2c/w556-h393-no/Solidarno%25C5%259B%25C4%25870050.jpg
Onwk.

PPS
Pani Marylo, proszę o wybaczenie, że zamieściłem tak duże OT  oraz polemikę z nowo-ekranowcem i chyba jego kontynuacją nEonową i proszę o "litość".
Onwk.


PPPS
Czy ktoś z czytających posiada program do skanera (przystawki/nakładki 1100A) na drukarkę HP Laser Jet 1100A pod system Windows XP Prof. z SP 2, pilnie poszukuję by przyśpieszyć skanownie dokumentów biało-czarnych do formatu A-4.
Onwk.

Kiedyś "Mieszko II"

avatar użytkownika Obibok na własny koszt

24. Pani Marylo,

Na tej fotografii wykonanej w budynku Solidarności w Gdańsku przy ulicy Wały Piastowskie 24, w holu przy Sali "AKWEN" w dniu 18 czerwca 2010 r. (byłego Klubu "AKWEN" GSR, w której miał wywiad A. Michnik o Stalinie) rozmawiają o tym gdańskim pomniku Jan Pietrzak i Ryszard Śnieżko.



To jest dopiero dokumentowanie faktów, prawda?

Pozdrawiam.
Onwk.

Kiedyś "Mieszko II"

avatar użytkownika Maryla

25. Radziecki pomnik zniknie z

Radziecki pomnik zniknie z Nowego Sącza. "Wracamy do normalności"

Kolejne
miasto decyduje się na usunięcie pomnika Armii Czerwonej. Rosjanie nie
zgłosili oficjalnego protestu, więc jak mówią historycy, "wracamy do
normalności".Data ekshumacji nie została jeszcze wyznaczona.
Wstępnie ustalono, że może to być drugi kwartał tego roku. Pomnik Armii
Czerwonej postawiono tuż po zakończeniu II wojny Światowej,
ale rok później został wysadzony w powietrze przez żołnierzy podziemia
niepodległościowego. Komuniści go jednak na nowo odbudowali.

Coraz bliżej do rozbiórki pomnika Armii Czerwonej w Nowym Sączu.
Jest zgoda na przeniesienie szczątków znajdujących się tam żołnierzy
radzieckich na miejscowy cmentarz komunalny. Potwierdza to Jan
Brodowski, rzecznik prasowy wojewody małopolskiego. Jak tłumaczy Rada
Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa poinformowała stronę rosyjską o
zamiarze przeprowadzenia ekshumacji i od pól roku prowadzonych rozmówi
nie wystosowano listu protestacyjnego w tej sprawie. Oznacza to dla nas "milczącą zgodę" na takie działanie - tłumaczy Jan Brodowski .

Rozebrania pomnika od wielu lat domagały się organizacje kombatanckie i niepodległościowe. Wracamy do normalności
- mówi Leszek Zakrzewski, prezes nowosądeckiego oddziału Towarzystwa
Historycznego. Jak wyjaśnia nie powinniśmy gloryfikować pomników, które
symbolizują okupację sowiecką na naszych terenach.
Przyjmujemy taką decyzję, ale nie jesteśmy z niej zadowoleni - przyznaje z kolei Jerzy Gwiżdż, wiceprezydent Nowego Sącza. To smutna pamiątka historyczna, kto jednak będzie pamiętać o tych trudnych czasach jeśli wszystkie pomniki będą usuwane? - pyta.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

26. @Obibok na własny koszt

dziękuję za uzupełnienie dokumentu. Piekne ma Pan archiwa, nie jedno muzeum może pozazdrościć :)
Niestety, muzea i placówki badawcze nie sa zainteresowane dokumentowaniem walki o Niepodległą po 1989 r.
Zgrzyta im w fetowaniu 25-lecia Okrągłostołowców.

Pozdrawiam serdecznie

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Obibok na własny koszt

27. Szanowna Pan,

Archiwa cały czas są skanowane (tworzone w postaci cyfrowej) tworzone według założenia i planów, to 100 egzemplarzy dziennie.

Nie wiem ile miesięcy to może trwać, bo muszę zeskanować również osobiste dokumenty w liczbie nie mniejszej od kilku tysięcy, które muszę zeskanować oraz kilka tysięcy różnych dokumentów poczynając od 1988 roku i kontynuując przez kolejne lata aż do dnia dzisiejszego.


Pani Maryli, posiadane przeze mnie dokumenty z czasu Magdalenki i lat późniejszych, to jest dopiero pasztet, na który oni w ogóle nie chcą widzieć i słyszeć, te przewały, to okradanie z co ciekawszych nieruchomości w centrach miast woj. gdańskiego, dziś Pomorskiego, to jest dopiero gwóźdź, którego nie chcą widzieć nie tylko ci z pookrągłostołowej mafii ale i ci rzekomo "nasi", którzy przy czerwonych bardzo ubili i się bardzo często "posilali", a przy okazji niszczyli wspólnie i w porozumieniu polski przemysł i grabili polskie mienie ogólnonarodowe.

Posiadam jeden z aktów notarialnych sprzedaży za bezcen firmy dla golasa niemieckiego za 1/3 ceny, gdy tymczasem odmówiono sprzedaży załodze przedsiębiorstwa zgodnie z ustawą o prywatyzacji pracowniczej za 3/3, czyli za 100% wartości księgowej firmy.

Ale tej sprzedaży dokonał rzekomo "nasz" Maciek "Przerwa".

Czytając ostatnio sprawozdanie pewnego stowarzyszenia, którego przewodniczący z rozrzewnieniem wspominał już prawie świętego ich Maćka, który ma osobisty udział w rozwaleniu i wyprowadzenia nieruchomości wielu przedsiębiorstw do ARP, a także trójmiejskich stoczni, bo tolerował mafie gdyńskiego uzurpatora, który nie tylko przechwycił bezprawnie Stocznię Gdańską, to na dodatek pozbawił jej środków finansowych, terenów wraz z pochylniami, które były niezbędne do produkcji statków, a które dotychczasowy właściciel musiał wynajmować od oszustów z Gdyni.

Marian Krzaklewski, Janusz Śniadek, Dariusz Adamski i inni działacze Solidarności posiadali swoje synekury w trójmiejskich stoczniach które w końcu wydoili i doprowadzili do upadłości.

Przewodniczący Solidarności i członek rady nadzorczej Stoczni Gdyńskiej, podczas rocznicowych obchodów Grudnia 1970 roku pod pomnikiem w Gdyni w dniu 17 grudnia 2010 roku odziany jak dygnitarz śmiał pouczać zebranych, ze nie godzi się buczeć i gwizdać na władzę, chodziło o obecnego tam Bronisława Komorowskiego.


No i tenże działacz nadal podawał się za przewodniczącego zakładowej Solidarności Stoczni Gdynia, która przez takich jak on związkowych dygnitarzy na stołkach w radzie nadzorczej u Janusza Szlanty i na tegoż smyczy wyprowadził stoczniowców do strzyżenia trawników i psów.

Dziś ci sami chcą jako oburzeni na swoją budowlę po raz kolejny dosiąść stado mustangów, by tak jak w sierpniu 1980 roku i jak po Magdalence chcą pokierować je do kolejnej zagrody przygotowanej przez ich prowadzących i bardzo liczną agenturę, która opanowała wszystkie kluczowe funkcje w III RP.


Gdyby na przełomie lat 80. i 90. XX wieku nie byłoby nielicznych i oddanych Polsce i Polakom szaleńców rozbierających komunistyczne pomniki, zmieniających nazwy gdańskich ulic i placów, to w Gdańsku po dziś dzień stałyby te wszystkie pomniki, i sowieckie czołgi, które niszczyły Gdańsk w 1945, który był już opuszczony przez niemieckie wojska, a place i ulice nosiłby imiona komunistycznych zbrodniarzy.
Oczywiście winni za zniszczenia byli Niemcy, podobnie jak rzekomo ruscy wyzwalali obozy, tak obozy, bo nie chodzi o jeden czy dwa niemieckie obozy zagłady, które w znacznej części były już ewakuowane przez niemieckich zbrodniarzy, a ich więźniowie umierali jako uczestnicy marszy śmierci.

To m.in. dlatego, że postawiono pomniki dla zakłamania Polskiej martyrologii zadanej przez dwóch okupantów, należy je rozbierać, a według mnie burzyć., bo szkoda czasu na ich rozbiórkę, a tym bardziej przenoszenie i ich ponowny montaż gdziekolwiek by to nie było.

Ech! Po trzykroć.

 Pozdrawiam serdecznie.



Obibok na własny koszt

Kiedyś "Mieszko II"

avatar użytkownika Maryla

28. Demonstracja przed polską


Demonstracja przed polską ambasadą w
Moskwie. Nie chcą rozebrania pomnika gen. Czernichowskiego


Kilkanaście osób we wtorek pikietowało ambasadę RP w Moskwie,
protestując przeciwko planom rozebrania pomnika generała Armii Czerwonej
Iwana Czerniachowskiego w Pieniężnie, na Warmii.

W
manifestacji, zorganizowanej przez Rosyjskie Towarzystwo
Wojskowo-Historyczne, wzięli udział przedstawiciele Związku Żołnierzy
Wojsk Powietrznodesantowych, stowarzyszenia Spadkobiercy Zwycięstwa i
wspólnot kozackich.

"Za wolność Polski życie oddało 600 tys. radzieckich żołnierzy",
"Dość wojowania z historią", "Polacy, czy wam nie wstyd? Generał
Czerniachowski poległ dla Polski" - głosiły przyniesione przez nich
transparenty.

"Dzisiaj zwołaliśmy na pikietę 15 osób. Jeśli jednak władze polskie
nie zareagują, to przyprowadzimy o wiele więcej" - ostrzegł organizator
akcji Denis Sadownikow.

30 stycznia Rada Miasta Pieniężna, w województwie
warmińsko-mazurskim, podjęła uchwałę wyrażającą wolę rozebrania pomnika
Czerniachowskiego.
Deputowani do Dumy
Państwowej, niższej izby rosyjskiego parlamentu, zapowiedzieli w
poniedziałek wystąpienie do MSZ FR o sprowadzenie pomnika
Czerniachowskiego do Rosji.


Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Obibok na własny koszt

29. W Elblągu bez zmian i 10.02.2014 r. wystawiono wartę honorową

"Dziś przypada 69. rocznica zdobycia Elbląga przez wojska sowieckie.

Przez dwa tygodnie walk miasto, mimo tego, że bronione było przez młodzież i starców przy nikłym udziale niemieckich żołnierzy, decyzją dowództwa nie zostało poddane. Efektem były ogromne zniszczenia Starego Miasta i śródmieścia, a także tysiące zabitych, również cywilów.

To tragiczna rocznica, nad nazwaniem której wciąż toczą się dyskusje. Współcześni elblążanie nie są zgodni czy dawny Elbing został zdobyty, czy wyzwolony, nie zawsze też datę 10 lutego kojarzą z wydarzeniami z 1945 roku"

"Niezależnie od tego, jak widzą tę historię elblążanie, to jak co roku
pod Pomnikiem Poległych Żołnierzy Armii Czerwonej na cmentarzu przy ul.
Agrykola od godziny 14.00 do 14.30 wystawiony zostanie posterunek
honorowy. Wszyscy chętni będą mogli tam podczas krótkiej uroczystości
złożyć kwiaty i wieńce. " - (mstan/bsc)



Pomnik Poległych Żołnierzy Armii Czerwonej w Elblągu. Fot. UM Elbląg

http://ro.com.pl/rocznica-zajecia-elblaga-przez-armie-czerwona/01106142

Jest to dowód na trwanie rosyjskiej okupacji, która kontynuują bolszewickie resortowe dzieciaki i wnyki i usłużni idioci, których jak widać jest nadal zatrzęsienie w każdym mieście i wsi rzekomo wolnej, rzekomo niepodległej i rzekomo suwerennej i rzekomo Polski.

Po trzy kroć HAŃBA!

Kiedyś "Mieszko II"

avatar użytkownika Maryla

30. Bielskp-Biała

Uroczystość upamiętnienia 69. rocznicy wyzwolenia Bielska-Białej odbyła się we wtorek na Cmentarzu Żołnierzy Radzieckich w Bielsku-Białej. Nieoczekiwanie pojawili się na niej przedstawiciele ONR. Spotkanie dla uczczenia pamięci poległych żołnierzy wyzwalających Bielsko i Białą spod okupacji hitlerowskiej od lat na cmentarzu przy ul. Lwowskiej organizuje Związek Żołnierzy Wojska Polskiego. Konstantin Shikin, konsul ambasady rosyjskiej podkreślił wczoraj, że pamięć o wydarzeniach sprzed 69 lat o powinna służyć zbliżeniu narodów polskiego i rosyjskiego niezależnie od wydarzeń lat powojennych. Nieoczekiwanie w trakcie uroczystości pojawili się przedstawicielem Obozu Narodowo-Radykalnego i Młodzieży Wszechpolskiej, którzy rozwiesili sporych rozmiarów transparent z napisem „Śpieszmy się sądzić komunistów, tak szybko odchodzą. Antykomuna”.

- Dla nas obecność Armii Czerwonej na terenach Bielska i Białej nie jest żadnym wyzwoleniem. To był kolejny okupant, który na naszym terenie mordował Polaków, patriotów. Nie zgadzamy się z takimi uroczystościami komunistycznych partii w obecnym, wolnym mieście. Stąd nasza obecność – wyjaśniła Adrianna Gąsiorek z bielskiego oddziału ONR.

- Organizatorzy dużo mówili o „prawdziwej historii”. Warto przyjrzeć się prawdziwej historii Armii Czerwonej, która wyzwalała Bielsko. Ta historia jest pełna kradzieży, gwałtów, wystarczy dotrzeć do aktualnych źródeł historycznych nieskażonych propagandą PRL - dodał Rafał Kostanowicz z Młodzieży Wszechpolskiej.
Bielsko-Biała: Konsul Rosji i... ONR na Cmentarzu Żołnierzy Radzieckich [ZDJĘCIA]


 http://www.dziennikzachodni.pl/artykul/3329537,bielskobiala-konsul-rosji-i-onr-na-cmentarzu-zolnierzy-radzieckich-zdjecia,id,t.html

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Obibok na własny koszt

31. Pomniki tych zboczeńców należy niszczyć i tylko niszczyć!

"Gwałty na kobietach (i dzieciach) podbitej Europy

Najgorsze okrucieństwo, jakiego mogą dokonać wojska okupacyjne, jest gwałt; i smutno powiedzieć, że to okrucieństwo aliantów, a nie Niemców.

Nasi edukatorzy-moraliści Niemców, nasi rosyjscy sojusznicy, weszli do Gdańska 24 marca 1945. 50-letnia nauczycielka z Gdańska mówi, że następnego dnia jej 15-letnia siostrzenica została zgwałcona siedem razy, jej inna 22-letnia siostrzenica, piętnaście razy. Rosyjski oficer powiedział kobietom by schroniły się w katedrze. Kiedy były tam bezpieczne, przyszli nasi bracia żołnierze-alianci, i grając na organach i bijąc w dzwony, urządzili sobie nocną orgię, zgwałcili wszystkie kobiety, niektóre więcej niż trzydzieści razy (patrz Nord-Amerika, 6.12.1945, str.1). Przecież to wspaniała zabawa – dla kolegów pomagających nam osądzać Niemców w Norymberdze!
Katolicki proboszcz z Gdańska deklaruje: “Oni gwałcili nawet 8-letnie dziewczęta i strzelali do chłopców, którzy próbowali chronić swoje matki”."

http://stopsyjonizmowi.wordpress.com/2010/11/13/stalinowski-szal-gwaltow/

Tak gwałcone były wszystkie kobiety, także Polki, które miały "przyjemność" bycia "wyzwolonymi" spod niemieckich okupantów.

Kiedyś "Mieszko II"

avatar użytkownika Maryla

32. Ulica w Krakowie może zostać

Ulica w Krakowie może zostać nazwana na cześć Koniewa

Ulica w Krakowie może zostać nazwana na cześć Koniewa

Organizacja społeczna „Sprawiedliwy Kraków” i miejscowe
Towarzystwo Przyjaźni Polsko-Rosyjskiej złożyły do władz Krakowa
oficjalny wniosek o nazwanie Ronda Cieszyńskiego na cześć radzieckiego
marszałka Iwana Koniewa – podaje Polskie Centrum Kulturowo-Biznesowe w
Kaliningradzie, powołując się na polskie media. We wniosku czytamy, że
propozycja przemianowania ronda związania jest ze zbliżającą się 70.
rocznicą wyzwolenia Krakowa spod okupacji nazistowskiej, która będzie
obchodzona w 2015 roku. „Naszym celem jest upamiętnienie bohatera, który
wyzwolił Kraków spod niemieckiej okupacji” – wyjaśniają inicjatorzy
akcji.

http://polish.ruvr.ru/news/2014_02_13/Ulica-w-Krakowie-moze-zostac-nazwa...

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

33. Czy ktoś w Warszawie wie co

Czy
ktoś w Warszawie wie co się dzieje w Pieniężnie? "Kilka dni temu
przybyła z Rosji ekipa i bez wymaganej zgody zaczęła remontować pomnik"

"Pracownik konsulatu rosyjskiego w Gdańsku poinformował burmistrza
Pieniężna Kazimierza Kiejdo, że we wtorek 18 lutego 2014r. o godzinie
13 odbędzie się pikieta w obronie pomnika, w której wezmą udział
ambasadorowie Rosji, Białorusi i Ukrainy." Urzędnikom miasta nie udało się ustalić kto w Polsce wydał zgodę.
Wygląda więc to na samowolę. Pracownik konsulatu rosyjskiego w Gdańsku
poinformował burmistrza Pieniężna Kazimierza Kiejdo, że we wtorek 18
lutego 2014 r. o godzinie 13 odbędzie się pikieta w obronie pomnika, w
której wezmą udział ambasadorowie Rosji, Białorusi i Ukrainy.

Trudno nie odnieść wrażenia, że jest to próba mieszania się obcych
państw w wewnętrzne sprawy nie tylko Polski ale i lokalnej społeczności.
Czyż to nie mieszkańcy miasta powinni decydować o tym, jaki i komu
poświecony monument ma stać w ich mieście? Jak długo można tolerować 
pomniki stawiane w okresie PRL katom narodu polskiego?


Rosjanie upamiętnią gen. Czerniachowskiego pod pomnikiem w Pieniężnie


Pod pomnikiem generała Armii Czerwonej Iwana Czerniachowskiego w
Pieniężnie (Warmińsko-Mazurskie) Rosjanie organizują we wtorek obchody
rocznicy jego śmierci. Przed uroczystością odmalowali postument z
popiersiem generała, który chcą rozebrać władze miasta.

Wcześniej
Rosjanie nie organizowali oficjalnych uroczystości w tym miejscu.
Zbudowany na początku lat 70. ub. wieku przy wjeździe do Pieniężna
monument z popiersiem gen. Czerniachowskiego od lat stał praktycznie
zapomniany i zarósł krzakami. Stało się o nim głośno pod koniec
stycznia, gdy miejscowy samorząd wyraził wolę rozebrania pomnika, co
wywołało oburzenie w Rosji. Radni przyjęli taką uchwałę, bo sowiecki
generał był odpowiedzialny za likwidację oddziałów AK na Wileńszczyźnie.
Pismo informujące o
zorganizowaniu 18 lutego pod pomnikiem uroczystości upamiętnienia 69.
rocznicy śmierci Czerniachowskiego przysłał do urzędu wojewódzkiego w
Olsztynie konsul generalny Federacji Rosyjskiej w Gdańsku Aleksander
Karaczewcew. Rzeczniczka wojewody Edyta Wrotek powiedziała, że
przekazano je burmistrzowi Pieniężna, w którego kompetencjach jest
wydawanie zezwoleń na zgromadzenia.


Według burmistrza Kazimierza Kiejdy, Rosjanie zapowiedzieli, że w
uroczystościach będzie uczestniczyć ok. stu osób, a do udziału
zaproszeni zostali przedstawiciele ambasad Rosji, Białorusi i Ukrainy.
Jak dodał, poprosił pracownika konsulatu "o uzupełnienie brakujących
załączników i czeka". Nie jest jednak jasne, czy organizatorzy muszą
takie zezwolenie uzyskać, bo zgodnie z polsko-rosyjską umową o ochronie
grobów i miejsc pamięci ofiar wojen i represji z 1994 roku oba państwa
zobowiązały się zapewnić "swobodny dostęp" do takich miejsc.

Pod koniec ubiegłego tygodnia w Pieniężnie pojawiła się grupa
Rosjan, którzy odnowili pomnik. Usunęli z postumentu wymazane sprejem
nazwy klubów piłkarskich i odmalowali go białą farbą. Jeszcze w
poniedziałek porządkowali otoczenie i wycinali krzewy. Zdaniem
burmistrza, władze miasta dowiedziały się o tym przypadkiem. Jak dodał, o
osobach, które robią coś przy pomniku, powiadomił policję, żeby
"uniknąć prowokacji". "To są cudzoziemcy, nie wiadomo na czyje zlecenie
pracują. Wchodzą na teren, którego jestem gospodarzem, nikogo o niczym
nie informując" - stwierdził.

Jolanta Ciszewska z braniewskiej policji powiedziała, że
wylegitymowano trzech Rosjan, którzy malowali pomnik. Oświadczyli oni,
że mają na to "ustną zgodę burmistrza". Według notatki sporządzonej po
interwencji przez policjantów potwierdziła to telefoniczna rozmowa z
burmistrzem. Natomiast Kiejdo kategorycznie temu zaprzeczył i
zapowiedział, że zwróci się o wyjaśnienia do komendanta z Braniewa.

W ocenie naczelnika wydziału krajowego Rady Ochrony Pamięci Walk i
Męczeństwa Adama Siwka, odnawianie pomnika wymagało powiadomienia Rady
OPWiM, bo odpowiada ona za kontakty ze stroną rosyjską lub chociaż
samorządu, który jest gospodarzem terenu. "Nie może być tak, żeby ktoś
sobie samowolnie przychodził i zaczynał taką akcję, nawet w dobrej
wierze czy czynie społecznym"
- zaznaczył.


Siwek poinformował, że Rada otrzymała już uchwałę samorządu
Pieniężna wyrażającą wolę rozebrania pomnika. Zapowiedział, że poprze
ona tę uchwałę i zgodnie z dwustronną umową z 1994 r. wystąpi w tej
sprawie do strony rosyjskiej.

Rosjanie organizują w Pieniężnie uroczystości ku czci mordercy akowców. To prowokacja?


Rosjanie
zachowują się jak u siebie: Najpierw pomnik sowieckiego generała w
Pieniężnie samowolnie odnowili, a teraz robią sobie przy nim defiladę.
Ochrania ich policja

Działanie Rosjan wokół pomnika w Pieniężnie nie byłoby możliwe,
gdyby Polską rządzili politycy, którym bliskie są takie wartości jak
integralność terytorialna i samostanowienie.

Burmistrz
Pieniężna o Rosjanach panoszących się wokół pomnika sowieckiego
generała: "Najbardziej irytujące jest to, że nasze władze nabrały w tej
sprawie wody w usta". 

"Dla mnie w ogóle o słabości państwa polskiego świadczy to, że do
tej pory nikt z naszych władz nie wypowiedział się. Zaś ze strony Rosji
wypowiedział się już gubernator (enklawy królewieckiej – przyp. red.),
wypowiedział się też rzecznik rosyjskiego MSZ."

Mały
sukces krakowskiego IPN. Z cmentarza w Limanowej zniknie tablica
nazywająca Żołnierzy Niezłomnych "bandami terrorystycznymi"

Napis "Chwała poległym żołnierzom milicji obywatelskiej i
bezpieczeństwa poległym w walce z bandami terrorystycznymi na ziemi
limanowskiej w latach 1945-1952" widnieje nad listą nazwisk
funkcjonariuszy.


Limanowa. Tablica obrażająca Żołnierzy Wyklętych zamalowana farbą



Tablica z napisem obrażającym Żołnierzy Wyklętych, która znajduje
się na cmentarzu w Limanowej (woj. małopolskie), padła ofiarą wandali.
Nieznani sprawcy pomazali ją czerwoną farbą, a białym kolorem namalowali
znak Polski Walczącej.

- Mimo kontrowersji wokół tablicy będziemy szukać
sprawcy, ponieważ dokonał on aktu wandalizmu. Na razie technik
kryminalistyki zabezpieczył ślady czynu, a my ustalamy okoliczności
zajścia. Wciąż nie wiemy, kiedy dokładnie doszło do zdarzenia
-
powiedział rzecznik prasowy limanowskiej policji Stanisław Piegza.

Przed pomalowaną tablicą pozostawiono kartkę z wydrukowanym napisem:
"Zginęli w walce z żołnierzami polskiego podziemia
niepodległościowego".W poniedziałek rzecznik wojewody małopolskiego Jan Brodowski powiedział, że urząd wojewódzki będzie dążył do usunięcia tablicy z napisem określających Żołnierzy Wyklętych mianem "band terrorystycznych".

- Nie możemy jeszcze powiedzieć, kiedy tablica zniknie. Dołożymy
jednak wszelkich starań, by ją usunąć. Zrobimy to wychodząc naprzeciw
oczekiwaniom środowisk kombatanckich, a przede wszystkim po to, aby
zadośćuczynić bohaterom walczącym o wolną Polskę – podkreślił rzecznik
prasowy wojewody.

W sprawie tablicy określającej żołnierzy polskiego podziemia
antykomunistycznego mianem „band terrorystycznych” interweniował u
wojewody małopolskiego Jerzego Millera krakowski Instytut Pamięci Narodowej.
Jeżeli okaże się, że na cmentarzu nie ma ciał funkcjonariuszy, to
proboszcz parafii będzie musiał zwrócić się do Wojewódzkiego
Konserwatora Ochrony Zabytków z prośbą o demontaż tablicy. Zgoda taka
jest potrzebna, ponieważ cmentarz znajduje się na obszarze wpisanym do
rejestru zabytków.

Nie wiadomo, jak będzie wyglądał nagrobek po usunięciu tablicy. W
ocenie Krystyny Menio, kierownik nowosądeckiej delegatury Wojewódzkiego
Urzędu Ochrony Zabytków, trudno mówić o przyszłości miejsca, jeśli wciąż
nie ma potwierdzenia, że spoczywają w nim ciała poległych
funkcjonariuszy.

- Nie mamy podstaw prawnych do wypowiadania się na temat samej
tablicy, ponieważ ona nie jest zabytkiem. Zabytkiem wpisanym do rejestru
jest cmentarz wojenny z I wojny światowej stanowiący kwaterę na
cmentarzu parafialnym - powiedziała Krystyna Menio.

Maciej Korkuć zapowiedział, że krakowski Instytut Pamięci Narodowej
przejmie tablicę jako zabytek propagandy komunistycznej z czasów PRL-u.

Zamazali tablicę obrażającą Żołnierzy Wyklętych

Zamazali tablicę obrażającą Żołnierzy Wyklętych

Tablica z napisem obrażającym Żołnierzy Wyklętych, która
znajduje się na cmentarzu w Limanowej (woj. małopolskie), została...
czytaj dalej »



W Pieniężnie - bez zgody Polaków - Rosjanie oddali hołd "katu Armii Krajowej" - niezalezna.pl

foto: twitter.com/Olga Letycja

W Pieniężnie rosyjska delegacja złożyła dziś kwiaty pod
pomnikiem generała Iwana Czerniachowskiego. Razem z nimi przyjechało
około 100 osób, w tym przedstawiciele ambasad Rosji, Ukrainy i Białorusi
- poinformował portalbraniewo.pl. Bezprawnie wyremontowali pomnik i
wycięli okoliczne krzewy.




Konsul generalny Federacji Rosyjskiej w Gdańsku Aleksander Karaczewcew
poinformował wojewodę warmińsko-mazurskiego o planach zorganizowania
takich uroczystości. Wojewoda przesłał tę informację Kazimierzowi Kiejdo, burmistrzowi Pieniężna, który powinien zadecydować o wydaniu zezwolenia na zwołanie zgromadzenia. — Poprosiłem Rosjan o uzupełnienie dokumentów, ale nie otrzymałem tego — mówi burmistrz Kiejdo. Rosjanie powiedzieli, że zwrócą się w tej sprawie do Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Burmistrz
nie wydawał także pozwolenia na prace remontowe, jakie grupa Rosjan
przeprowadziła przy pomniku w ubiegłym tygodniu. Rosjanie zamalowali
napisane sprayem nazwy klubów sportowych i odmalowali pomnik na biało.
Wycięli także część rosnących w pobliży krzaków.



— Nie może być tak, że ktoś samowolnie zaczyna remontować pomnik, nie starając się o zgodę
— mówi Kazimierz Kiejdo. — Były tam prowadzone prace na wysokościach, na drabinie. Kto by odpowiadał, gdyby coś się stało?
Na miejscu byli policjanci, którzy wylegitymowali Rosjan. Ci
twierdzili, że mają ustną zgodę burmistrza. Burmistrz jednak temu
zaprzecza. Nie mniej jednak policyjne postępowanie zakończyło się tylko
na wylegitymowaniu. Według opinii Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa, aby remontować pomnik generała, należało mieć zgodę Rady.





fot. Twitter/OlgaLetycja



Sekretarz Urzędu Miasta w Pieniężnie Daniel Piotrkowski powiedział, że
burmistrz ani żaden z przedstawicieli urzędu nie brał udziału z złożeniu
kwiatów przez Rosjanami pod pomnikiem. - My zrobiliśmy swoje teraz czas na działanie MSZ i polskich władz - podkreślił w rozmowie z portalem niezalezna.pl. 



Kilkanaście metrów od miejsca, gdzie odbywały się rosyjskie uroczystości, ustawiła się kilkuosobowa grupa przeciwników pozostawienia pomnika.
Trzymali ogromny biało-czerwony transparent z napisem "Przestrzeń dla
Armii Wyklętych". Po odjeździe rosyjskiej delegacji na chwilę zasłonili
pomnik płachtą ze znakiem sierpa i młota, stylizowanym na swastykę. Jak tłumaczyli, chcieli w ten sposób pokazać, że pomniki należą się polskim bohaterom, a nie sowieckim mordercom AK-owców.





foto: twitter.com/Olga Letycja



W obronie pomnika "kata AK" stanęli politycy SLD — Tadeusz Iwiński i
Władysław Mańkut, a Bolesław Tejkowski, jako przewodniczący Zarządu
Głównego Stowarzyszenia Przyjaźni Polsko-Rosyjskiej, napisał w
specjalnym liście:  „W ocenie generała Iwana
Czerniachowskiego i żołnierzy radzieckich nie słuchajcie kłamliwych
relacji fałszywych historyków finansowanych przez neonazistowskich
Niemców i na ich polecenie fałszujących historię II wojny światowej.”
.
http://niezalezna.pl/52005-w-pienieznie-bez-zgody-polakow-rosjanie-oddal...

Samowolny remont i obrona pomnika
http://portalbraniewo.pl/index.php/component/k2/item/1161-samowolny-remo...

Spotkanie pod pomnikiem. Są zwolennicy i przeciwnicy
http://portalbraniewo.pl/index.php/component/k2/item/1162-spotkanie-pod-...
W sumie było około 100 osób. Było spokojnie, o porządek dbali policjanci.

Cała oficjalna uroczystość trwała kilkanaście minut.

Po niej jednak grupa zwolenników usunięcia pomnika rozwiesiła transparent z namalowaną swastyką połączoną z sierpem i młotem (ZOBACZ WIĘCEJ na Twitter'ze: twitter.com/OlgaLetycja).


Niemal
jak u siebie... Rosjanie świętują pod pomnikiem sowieckiego generała w
Pieniężnem. Przy okazji grożą "wojną pomnikową". ZOBACZ ZDJĘCIA

Uroczystości upamiętnienia 69. rocznicy śmierci Czerniachowskiego
zorganizowała Ambasada Federacji Rosyjskiej. Do Pieniężna przyjechało we
wtorek ok. stu Rosjan z pobliskiego Kaliningradu, w tym gubernator
Nikołaj Cukanow.

Kombatanci chcą rozbiórki pomnika gen. Czerniachowskiego w Pieniężnie. "Niczym nie zasługuje na pamięć lokalnej społeczności"

Dziewięć stowarzyszeń kresowych, kombatanckich i społecznych
poparło działania władz Pieniężna zmierzające do rozebrania pomnika
generała Armii Czerwonej Iwana Czerniachowskiego. W ich ocenie monument
należy przenieść "poza granice państwa polskiego"

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

34. Goń z pomnika bolszewika w Szczecinie 22 02 2014, ul Nehringa

Pikieta zorganizowana w Szczecinie przez Inicjatywę Obywatelską skupiającą kilkanaście patriotycznych i niepodległościowych organizacji w mieście. Miejsce: pomnik Nehringa z symbolami sowieckiej okupacji,

Nie będzie już nikogo drażnił, ani też przywoływał złe wspomnienia. W piątek pracownicy IPN w Krakowie rozebrali pomnik, który znajdował się na parafialnym cmentarzu w Limanowej. Zdementowana została również wbudowana w cokół pomnika tablica.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

35. Spór o pomnik sowieckiego


Spór o pomnik sowieckiego generała w
Pieniężnie. SLD: Teraz tu gra taka muzyka, jakiej chce Moskwa


Zamiar rozebrania pomnika gen. Iwana Czerniachowskiego w Pieniężnie
podzielił we wtorek radnych woj. warmińsko-mazurskiego: radni PiS
solidaryzują się z tymi, którzy pomnik chcą usunąć, ale komisja
mniejszości narodowych uznała, że sprawa szkodzi Polsce.

Na
wtorkowej sesji sejmiku woj. warmińsko-mazurskiego najpierw radni PiS
bezskutecznie zabiegali, by debatę nad sprawą pomnika wprowadzić do
porządku obrad, potem zgoła odmienne od PiS stanowisko w tej sprawie
wyraził przedstawiciel sejmikowej komisji mniejszości narodowych i
etnicznych, wreszcie głos w tej sprawie zabrał wicemarszałek województwa
Jarosław Słoma (PO), który stwierdził, że "wszyscy licytują się w tej
sprawie na bycie większym patriotą".
W uchwale, nad którą debaty
chciało we wtorek PiS, stwierdzono m.in., że "nikogo nie powinno
oburzać, że przedstawiciele społeczeństwa Pieniężna nie chcą pomnika
gloryfikującego jawnego wroga Rzeczypospolitej". W uchwale tej zawarto
też stwierdzenie, że podpisani pod nią radni "wyrażają sprzeciw wobec
nacisku Federacji Rosyjskiej na społeczność Pieniężna i wzywają Rząd RP
do podjęcia odpowiedniej reakcji na ingerencję obcego państwa w
autonomiczne sprawy lokalnej samorządności".



Radny PiS Jacek Perliński po oczytaniu tej uchwały zaapelował do
radnych, by indywidualnie podpisywali się pod nią i zapowiedział, że PiS
wyśle ją radnym Pieniężna. Podpisali ją radni PiS.



Po Perlińskim głos w sprawie pomnika Czerniachowksiego zabrał
Władysław Mańkut (SLD), który jest przewodniczącym sejmikowej komisji
mniejszości narodowych i etnicznych. Mańkut poinformował, że na ostatnim
posiedzeniu komisja podjęła w tej sprawie uchwałę, w której
stwierdzono, że działania radnych Pieniężna "nie służą utrzymaniu
dobrosąsiedzkich stosunków z obwodem kaliningradzkim, wpływają
negatywnie na rozwój małego ruchu granicznego i szkodzą polskiej racji
stanu w stosunkach z Federacją Rosyjską".



Dyskusję radnych w tej sprawie zakończył wicemarszałek Słoma, który
powiedział, że w jego ocenie "sprawa przybrała zgoła inny obrót od tego,
jaki miała mieć w intencji radnych Pieniężna". "Teraz gra tu taka
muzyka, jakiej chce Moskwa, czyli jesteśmy pokazywani jak naród
antyrosyjski" - skwitował wicemarszałek i dodał, że "jest to przedsmak
tego, co by było, gdyby doszło do zmiany władzy". "Jedną wojenkę z Rosją
mielibyśmy na górze, a drugą, tu lokalnie, na dole" - stwierdził Słoma.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

36. Przeniosą pomnik "sowieckiego



Przeniosą pomnik "sowieckiego agitatora". Jest zgoda Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa

Przeniosą pomnik "sowieckiego agitatora". Jest zgoda Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa

Pomnik działacza PPR Janka Krasickiego, stojący przed
jedną ze szkół w Elblągu, zostanie usunięty i przeniesiony do muzeum....
czytaj dalej »

Sowiecki capstrzyk

Prawnicy sprawdzą, czy rosyjskie występy pod pomnikiem sowieckiego generała były zgodne z polskim prawem



zdjecie

A.Kulesza/Nasz Dziennik

Sowiecki capstrzyk


Czy rosyjskie występy pod pomnikiem gen. Iwana Czerniachowskiego to samowolka?

Prawnicy sprawdzą, czy przygotowanie i przeprowadzenie przez ponad
100-osobową delegację rosyjską uroczystości pod pomnikiem gen. Armii
Czerwonej Iwana Czerniachowskiego w Pieniężnie było zgodne z polskim
prawem.

Olsztyński oddział Stowarzyszenia Solidarni 2010 sprawę pomnika
sowieckiego generała Iwana Daniłowicza Czerniachowskiego monitoruje od
czasu podjęcia przez radnych Pieniężna uchwały wyrażającej wolę jego
likwidacji bądź przeniesienia. Członkowie tego stowarzyszenia byli
również organizatorami pikiety przeprowadzonej 18 lutego, w czasie
trwania rosyjskich uroczystości pod monumentem kata odpowiedzialnego za
likwidację liczących około 8 tys. żołnierzy oddziałów AK na
Wileńszczyźnie.

– Poprosiliśmy prawników z renomowanej olsztyńskiej kancelarii
prawnej, aby sprawdzili, czy działania podejmowane przez stronę
rosyjską, tj. remont pomnika gen. Czerniachowskiego oraz organizacja
uroczystości rocznicy jego śmierci pod tym pomnikiem w Pieniężnie, były
zgodne z prawem – mówi Piotr Niczyperowicz.

– Podczas uroczystości pod pomnikiem był m.in. Marek Reda, dyrektor
generalny warmińsko-mazurskiego urzędu wojewódzkiego. Mówił nam, że jest
to zgodne z przepisami. Ale na nasze pytanie, z jakimi przepisami, nie
potrafił już odpowiedzieć – dodaje.

W sprawie pomnika poświęconego sowieckiemu generałowi Iwanowi
Czerniachowskiemu oraz rosyjskich uroczystości interpelację do premiera
skierował Jerzy Szmit, poseł PiS ziemi warmińsko-mazurskiej. „Wizytę
przedstawicieli dyplomatycznych i konsularnych Rosji oraz wszystkie jej
okoliczności odczytuję jako formę nacisku Federacji Rosyjskiej na
społeczność Pieniężna. Rząd RP powinien na to odpowiednio zareagować” –
pisze poseł.

Rosyjskie uroczystości pod pomnikiem w Pieniężnie zabezpieczała duża
grupa policjantów. – Byliśmy cały czas kontrolowani przez policję.
Ciągle nas legitymowano i spisywano nasze dane. Funkcjonariusz w cywilu,
który mnie sprawdzał, powiedział, że jest z policji kryminalnej.
Traktowano nas jak intruzów – opowiada Jacek Adamas. – Zastanawiamy się
dlaczego, bo przecież to Rosjanie, a nie my byliśmy pod tym pomnikiem na
jakichś niejasnych zasadach i prawach – dodaje.

Pikietujący pod pomnikiem Czerniachowskiego mieli ze sobą m.in.
banner wykonany przez Adamasa z obrazem zatytułowanym „dwa
totalitaryzmy”. Przedstawiał on połączone ze sobą sierp i młot oraz
swastykę. Kolejną niewyjaśnioną do tej pory kwestią są działania podjęte
przez Rosjan na terenie gminy Pieniężno, bez zgody i powiadomienia o
tym burmistrza miasta. – Jeśli chodzi o remont pomnika przed rocznicą
śmierci gen. Czerniachowskiego, jak i same uroczystości pod tym
pomnikiem, nikt mnie o zgodę nie pytał. Uważam, że choćby ze względów
grzecznościowych powinno się gospodarza terenu o tym powiadomić –
powiedział „Naszemu Dziennikowi” Kazimierz Kiejdo, burmistrz Pieniężna.

Tuż przed przyjazdem rosyjskiej delegacji pod pomnik burmistrz
Pieniężna otrzymał faksem z warmińsko-mazurskiego urzędu wojewódzkiego
wniosek z prośbą Rosjan o pozwolenie na przeprowadzenie uroczystości pod
pomnikiem.

– Ten wniosek został jednak 17 lutego, dzień przed uroczystościami,
przez Rosjan wycofany z naszego urzędu. W tej sprawie dzwoniono do mnie z
rosyjskiego konsulatu. Rosjanie uzasadniali zmianę swojej decyzji tym,
iż postanowili starać się o pozwolenie na przeprowadzenie uroczystości
pod pomnikiem bezpośrednio u władz państwowych Polski – tłumaczy
burmistrz. Do tej pory jednak Rosjanie nie poinformowali gospodarza
gminy Pieniężno, do jakiego przedstawiciela polskiego rządu zwrócili się
z prośbą o zgodę i czy ją uzyskali. Takiej informacji nie otrzymał on
również od żadnej rządowej instytucji.

Od początku lat 90. przy pomniku Czerniachowskiego w Pieniężnie nie
były celebrowane przez Rosjan żadne rocznice. Sytuację zmieniła podjęta
pod koniec stycznia decyzja radnych o usunięciu monumentu. Rosjanie 18
lutego br. zorganizowali w Pieniężnie obchody związane z 69. rocznicą
śmierci sowieckiego generała. A przed uroczystościami, bez wiedzy i
zgody władz Pieniężna, uporządkowali teren wokół pomnika, monument
odmalowali. W uroczystościach pod pomnikiem udział wzięli m.in.
gubernator obwodu kaliningradzkiego Nikołaj Cukanow, członkowie rządu
tego obwodu, deputowani dumy obwodowej oraz wielu uczniów szkół z
Kaliningradu przywiezionych tu autokarami. Obecni byli również
przedstawiciele ambasad Białorusi i Ukrainy.

„Nasz Dziennik” zwrócił się z pytaniem w tej sprawie do MSZ. Z
odpowiedzi wynika, że do resortu dotarła informacja o planowanych przez
Rosjan w Pieniężnie uroczystościach.

„MSZ został poinformowany o planowanej uroczystości złożenia wieńców
przez Wojewodę warmińsko-mazurskiego i Ambasadę Federacji Rosyjskiej w
Warszawie”– czytamy w piśmie rzecznika prasowego MSZ.

Wojewoda jednak w tych uroczystościach nie uczestniczył. Dalej
rzecznik wyjaśnia, że „zgodnie z zasadami protokołu dyplomatycznego
misja dyplomatyczna innego państwa na terytorium RP nie musi uzyskiwać
zgody na złożenie wieńca”. Trudno jednak mianem misji dyplomatycznej
określić ponadstuosobową grupę osób, w której liczebnie dominowała
młodzież szkolna. Według resortu, żadna zgoda na uroczystości pod
pomnikiem gen. Czernichowskiego nie była potrzebna.

„Na podstawie polsko-rosyjskiej umowy międzypaństwowej regulującej
kwestie opieki nad pomnikami i innymi miejscami upamiętnienia ofiar II
WŚ. strona rosyjska nie jest zobowiązana do uzyskiwania zgody na tego
typu uroczystości a jedynie do notyfikowania dyplomatycznego zamiaru
zorganizowania uroczystości złożenia wieńców i lub innego upamiętnienia
swoich ofiar II WŚ.” – pisze resort. Ministerstwo twierdzi, że z
posiadanych przez nie informacji wynika, że w imprezie pod pomnikiem
wzięło udział ok. 30 osób. We wszystkich relacjach reporterskich z
miejsca tego wydarzenia była podawana liczba ponad stu osób.

Adam Białous

Komunistyczna działaczka nie przeszkadza

Ponad
1200 uczniów, rodziców, nauczycieli i pracowników kieleckiego liceum
sprzeciwiło się zmianie patrona szkoły. Komunistyczna działaczka, Hanka
Sawicka, nie przeszkadzała ponad 56 procent głosujących.

Wyniki referendum w jednej z kieleckich szkół powinny
wywołać refleksję. Okazuje się, że osoba, która szkodziła krajowi, może z
powodzeniem być stawiana za wzór młodzieży współczesnej Polski.




Rzeźba z radzieckim żołnierzem gwałcącym kobietę. Sąd: "To nie był wybryk"

Nie będzie postępowania wobec studenta ASP, autora
rzeźby z radzieckim żołnierzem gwałcącym ciężarną kobietę - zdecydował
gdański sąd.



Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

37. Na Warmii niewiele się dziś

Na
Warmii niewiele się dziś robi by czcić pamięć polskich nauczycieli
zamordowanych przez Niemców, ale jest kasa by wulgarna skandalistka
Nieznalska roniła łzy nad pomnikiem pruskiej pychy


"Oto w olsztyńskim Biurze Wystaw Artystycznych, finansowanym przez
Samorząd Miasta Olsztyn, a więc z podatków Polaków, z dumą prezentowana
jest jej multimedialna wystawa będąca wielkim śpiewem tęsknoty za
jednym ze sztandarowych pomników niemieckiej potęgi".

Oto w olsztyńskim Biurze
Wystaw Artystycznych, finansowanym przez Samorząd Miasta Olsztyn, a
więc z podatków Polaków, z dumą prezentowana jest jej multimedialna
wystawa będąca wielkim śpiewem tęsknoty za jednym ze sztandarowych
pomników pruskiej buty i niemieckiej potęgi. Pieniądze na stypendium na
tę pracę wyłożyło także Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego.
Nie, nie niemieckie, polskie. W opisie wystawy czytamy:

 

Dorota Nieznalska - „Kult pamięci! Tannenberg-Denkmal"
wernisaż: 27 lutego (czwartek), godz. 18.00
28 lutego – 20 marca 2014, sala główna

Organizator: BWA Galeria Sztuki w Olsztynie
Projekt zrealizowany w ramach stypendium Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego
Współpraca: Dariusz Sitek

W
swoim najnowszym projekcie Dorota Nieznalska odnosi się do zagadnienia
pamięci na przykładzie nieistniejącego, lecz wciąż wzbudzającego wiele
emocji pomnika z okolic Olsztynka. Nie bez powodu praca realizowana jest
w bieżącym roku, 100 lat od wybuchu I wojny światowej. Projekt jest
związany z lokalnym kontekstem, prezentowany w stolicy województwa
warmińsko-mazurskiego. W czasie I wojny światowej, w sierpniu 1914 r., w
okolicach Olsztynka rozegrała się bitwa między armią Imperium
Rosyjskiego pod dowództwem gen. Aleksandra Samsonowa a Cesarstwem
Niemieckim pod wodzą gen. Paula von Hindenburga i gen. Ericha
Ludendorffa zakończona wielkim zwycięstwem Niemiec. W historiografii
niemieckiej nazwana została drugą bitwą pod Tannenbergiem (pierwsza była
bitwa z 1410 r., w polskiej historiografii – bitwa pod Grunwaldem).

Według
politycznego założenia - wzniesiony w latach 1924-1927
Tannenberg-Denkmal miał być miejscem oddania czci poległym w zwycięskiej
bitwie, monumentem o narodowym charakterze, którego rolą było również
rozbudzenie patriotycznego ducha w niemieckim narodzie. Forma
architektoniczna budowli przypominać miała w założeniu twórców słynny
krąg bloków kamiennych ze Stonehenge. Autorami projektu byli berlińscy
architekci Walter i Johannes Krügerowie. Do budowy użyto czerwonej cegły
– materiał ten wywoływać miał skojarzenia z zamkami krzyżackimi. Każda z
wież miała swój temat przewodni – np. wieża sztandarowa, żołnierska i
generalska. Zniszczenia pierwszej wojny światowej upamiętniały wykute w
granicie herby czternastu miast wschodniopruskich, które najbardziej
ucierpiały w jej wyniku. Między monumentem a pobliskim Olsztynkiem
powstał park o powierzchni 7,5 ha. Serce monumentu stanowił symboliczny
grób poległych żołnierzy z ogromnym krzyżem w centrum. Po śmierci Paula
von Hindenburga – zwycięzcy bitwy pod Tannenbergiem i prezydenta Rzeszy –
zbudowano specjalnie kryptę na sarkofagi Hindenburga i jego żony.
Pogrzeb Hindenburga odbył się 7 sierpnia 1934 roku w obecności Adolfa
Hitlera. W styczniu 1945 szczątki Hindenburga wywieziono do Królewca, a
wycofujące się wojska niemieckie wysadziły monument w powietrze.

Po
wojnie, w 1949 roku, rozpoczęto rozbiórkę pozostałości pomnika.
Porozbiórkowe płyty granitowe trafiły do Warszawy, gdzie użyto ich m.in.
do budowy schodów gmachu KC PZPR oraz cokołu znajdującego się
naprzeciwko pomnika Partyzanta. Część płyt wykorzystano do budowy
wzniesionego według proj. Ksawerego Dunikowskiego, w 1954 r., Pomnika
Wyzwolenia Ziemi Warmińsko-Mazurskiej w Olsztynie.

I dalej:


Multimedialny projekt stanowi próbę zmierzenia się z
problemem pamięci o pomniku Tannenberg-Denkmal, jego historii, upadku, a
w szerszej perspektywie pamięci o wspólnym dziedzictwie kulturowym Prus
Wschodnich
. Wystawa obejmuje materiał archiwalny, druki, fotografie prywatne, projekcje wideo.
W ramach projektu powstała również strona internetowa poświęcona
nieistniejącemu już pomnikowi: www.tannenberg-denkmal.com, opisana za
pomocą haseł: historia, pamięć, zapomnienie. Historia ujawnia pretekst
powstania monumentu (1924-1927), dzieje, znaczenie i rangę narodową w
latach jego świetności. Pamięć w tym wypadku nie stanowi zapisu
przeżytej pamięci, lecz jest próbą uporządkowanego składania pamięci
utraconej. To pamięć zebrana w formie archiwum. Zapomnienie jest
równoznaczne z wymazaniem pamięci o monumencie. Czy obecnie o
Tannenberg-Denkmal należy mówić? Jeśli tak, to w jaki sposób należy o
nim mówić? Projekt nie udziela jednoznacznych odpowiedzi, ma raczej
sprowokować dyskusję. Artystka nie opowiada się po żadnej ze stron,
jedynie bada temat. Zwraca też uwagę, na to co najistotniejsze –
„definiowanie wspólnej pamięci, tożsamości oraz uczestnictwo w
dziedziczeniu europejskiej kultury to mozolny i długotrwały proces,
podlegający społecznej renegocjacji".

W problematykę
fenomenologii pamięci wpisane są nieodłącznie zjawiska zapomnienia i
wybaczenia. Sytuują się one na dwóch przeciwległych biegunach znaczenia,
opisując i wyznaczając w pewnym sensie horyzont pamięci. Zapomnienie to
przede wszystkim problem pamięci i wierności względem przeszłości; z
kolei wybaczenie dotyczy winy oraz pogodzenia się z przeszłością. Według
Paula Ricoeura problematyka zapomnienia jest bardziej ekspansywna,
skoro zaspokojenie pamięci, na którym polega wybaczenie stanowi bodaj
ostatnie stadium w procesie zapomnienia, zwieńczonego przez ową ars
oblivionis (sztuką zapomnienia), którą Harald Weinrich umieścił obok ars
memoriae (sztuką pamięci), badanej przez Frances Yates.

Transdyscyplinarny
projekt pt. „Kult pamięci! Tannenberg-Denkmal" dedykowany jest pamięci
nie istniejącego już pomnika. Fakt jego istnienia w latach 1927-1945, na
terenie Prus Wschodnich, jako historycznej spuścizny niemieckiego dziedzictwa kulturowego,
od wielu lat niewątpliwie ogniskuje szereg trudnych tematów związanych
m.in. z procesem budowania zbiorowej tożsamości, świadomym
współdziedziczeniem historii, miejsc pamięci, również problemem
pamięci/zapomnienia, zniweczenia, zatarcia śladów.

Czy
monumentalna bryła budynku istniejąca jako „obcy" świadek pamięci,
nośnik „nie naszej" historii stanowi/ła tylko przejściowy, niechciany
niemiecki depozyt? Czy próba wskrzeszenia pamięci o pomniku nie
podważy tożsamości grupy, która jak pisała Barbara Skarga: „koncentruje
się na tym, co własne, co rzeczywiście moje, gdyż to, co nie własne,
obce, nie moje rozbija tożsamość, powoduje upadanie".
Definiowanie
wspólnej pamięci, tożsamości oraz uczestnictwo w dziedziczeniu
europejskiej kultury to mozolny i długotrwały proces podlegający
społecznej renegocjacji. / Dorota Nieznalska /

Przekładając ten bełkot na język polski: pani Nieznalska, za
pieniądze polskiego podatnika, postanowiła sprawdzić i w tym obszarze
kryterium skalę jego wytrzymałości. Czy się zirytuje? Czy się
zdenerwuje? Czy go to zaboli?

Jeszcze bardziej szczera jest w wywiadzie udzielonym "Gazecie Olsztyńskiej". Zapytana przez dziennikarkę Ewę Mazgal:

Już czytałam opinię, że w galerii powinna być wystawa poświęcona żołnierzom wyklętym, a nie niemieckiemu pomnikowi?

odpowiada

Ale my jesteśmy na terenie byłych Prus Wschodnich! Tannenberg to
część historii tej ziemi. Poza tym jest rocznica bitwy, więc tym
bardziej temat jest sensowny.

Powtórzę: "Ale my jesteśmy na terenie byłych Prus Wschodnich!". Tak
mówi skandalistka sowicie finansowana przez państwo polskie. Obecny
minister kultury jest psychiatrą zatem zapewne podpisując wniosek o
stypendium na ten projekt dla Nieznalskiej nawet nie mrugnął okiem. Ale
władze Olsztyna? Warmia to historyczna kraina przesiąknięta przez wieki
polskością. Prusy Wschodnie zrobili z niej Prusacy po rozbiorach, ale i
one polskości nie zniszczyły. W co trzeciej większej miejscowości,
pomimo straszliwych represji, była polska szkoła. Działało harcerstwo,
Związek Polaków w Niemczech, wychodziła "Gazeta Olsztyńska" (dziś w
rękach niemieckiego kapitału), działały polskie księgarnie (Gietrzwałd),
pracowali polscy księża. Polskość i polska mowa przetrwała tak wśród
ludu, jak wśród odradzających się po kolejnych represjach elit.

Sroga była cena za tę walkę.

Ryszard Knosała był nauczycielem w polskich szkołach katolickich
na Warmii. Aresztowany przez gestapo we wrześniu 1939 został osadzony
obozie w Dachau. Jako tłumacz i kierownik poczty obozowej sprowadzał dla
więźniów paczki szwajcarskiego Czerwonego Krzyża, przemycał lekarstwa i
żywność. Uratował od śmierci wielu współwięźniów. Poddany zbrodniczym
doświadczeniom medycznym na tyfus, zmarł 6 lutego 1945.

Tadeusz Pezała urodził się 8 lutego 1913r. w Zakrzewie w powiecie
złotowskim. Pochodził z rodziny robotniczej otwarcie przyznającej się
do polskości, z której troje dzieci kształciło się w Polsce. Kształcił
się w Państwowowym Seminarium Nauczycielskim w Rogoźnie Wielkopolskim.
Uczył się tam 6 lat. W 1936 r. zaproponowano Pezale pracę na Warmii.
Władze niemieckie odebrały prawo nauczania Piotrowi Galusikowi,
nauczycielowi szkoły polskiej w Purdzie. Skierowano więc tam Tadeusza
Pezałę.


W szkole zastał 13 dzieci i objął nad nimi opiekę. Pezała zainteresował miejscową młodzież sportem, ćwiczył z nią pływanie i gry
zespołowe. Ożywił tym samym działalność drużyny harcerskiej i
Towarzystwa Młodzieży. Sporo uwagi poświęcał czytelnictwu książek i
wspólnemu słuchaniu audycji radiowych nadawanych z Polski.


25
sierpnia 1939 r. Pezała został aresztowany przez gestapo i osadzony
przejściowo w więzieniu w Olsztynie, a następnie w Olsztynku, skąd
przetransportowano go do obozu w Hohenbruch. Tam był świadkiem
rozstrzelania działaczy polskich, m.in. Jana Mazy. W 1940 r. Pezała
został przewieziony do obozu w Sachsenhausen. Przebywał tam 2 lata.
Wyczerpany fizycznie, zapadał na zdrowiu, mimo to starał się pomagać
innym współwięźniom.


Zmarł 21 października 1942 roku.

Na jednej ze stron poświęconych historii regionu czytamy:

Oprócz zamknięcia szkół polskich, w chwili wybuchu wojny władze
hitlerowskie natychmiast zlikwidowały wszelkie przejawy polskości na
ziemiach południowej Warmii. 1 września 1939 roku gestapo otoczyło
budynek „Gazety Olsztyńskiej”. Maszyny drukarskie wraz z wyposażeniem
drukarni, jak i zapas papieru oddano przedsiębiorstwu Haricha,
drukującemu „Allensteiner Zeitung”. Cały zasób księgarni, archiwum
redakcyjne, roczniki „Gazety Olsztyńskiej” i innych polskich czasopism
przekazano do fabryki papieru na przemiał. Po pewnym czasie, chcąc
ostatecznie wymazać z kart historii sam nawet fakt istnienia polskiego
ruchu na ziemi warmińskiej, rozebrano budynek – siedzibę pisma i
drukarni (obecnie przed niewielu laty odbudowany), a na jego miejsce, by
dodatkowo poniżyć polskich Warmiaków, postawiono miejski szalet.

Na
Seweryna Pieniężnego i jego rodzinę nałożono areszt domowy, a po
tygodniu tego wieloletniego wydawcę i redaktora „Gazety Olsztyńskiej”
aresztowano i wysłano do obozu koncentracyjnego Hohenbruch pod
Królewcem. Nie dane
mu było doczekać końca wojny. Dla hitlerowców Pieniężny był na Warmii
niemal synonimem Polaka-działacza politycznego. Rozstrzelano go w 1940
roku. Aresztowania nie uniknęła i żona Pieniężnego – Gestapo przyszło po
nią w grudniu 1939 roku. Wysłano ją do obozu w Ravensbruck. Miała więcej szczęścia, niż mąż – przeżyła wojnę, a po jej zakończeniu włączyła się w organizację i pracę polskiej administracji na Warmii.

Wraz
z Pieniężnym rozstrzelano również kierownika spółdzielni
rolniczo-handlowej „Rolnik” Leona Włodarczaka, oraz Jana Mazę,
kierownika szkoły polskiej w Unieszewie. Wojny nie przeżyli, także
zamordowani przez hitlerowców, konsulowie polscy w Olsztynie – Henryk
Korybut-Woroniecki i Bohdan Jałowiecki, podobnie, jak i obydwaj synowie
Andrzeja Samulowskiego. Śmierć ponieśli również działacze Bronisław
Chabowski, Józef Groth, Franciszek Sznarbach, Tadeusz Pezała, Jan Bauer,
Franciszek Sarnowski, Ryszard Knosała. Eksterminacja objęła także i
zwykłych warmińskich chłopów, sympatyzujących tylko z ruchem polskim,
jak Franciszek Wilkowski. Do obozu trafiła i Maria Zientara-Malewska,
którą w 1940 roku wypuszczono na wolność, jednak z zakazem opuszczania
rodzinnej wsi.

Lista warmińskich działaczy polskich, którzy
zginęli za to, że czuli się Polakami, zginęli za walkę na rzecz
uświadomienia narodowego polskojęzycznych Warmiaków, jest oczywiście
znacznie dłuższa.

Dziś wolna Polska nie znajduje czasu, pieniędzy i energii by oddać im
należny hołd. Są na to pieniądze na tęskne śpiewy za pomnikami pruskiej
chwały, która wyrosła z krwi polskich męczenników, która ta krwią się
nasycała. Nie ma na to innych słów niż hańba i wstyd.

"Sienkiewicz musiał porządnie się nadumać nim wpadł na trop
osobiście wymyślonego dowodu na bezsens burzenia pomników
przypominających PRL, jego właścicieli i jego założycieli".

Minister spraw wewnętrznych zagadnięty o ocenę postulatów zmierzających do usuwania lub przenoszenia sowieckich pomników w Polsce, znalazł prędko przykład świadczący o tym, że to tendencja miałka, bezsensowna i nie zyska jego akceptacji.
Wszak nawet premier z najbliższą mu świtą urzęduje w budynku postawionym
przez rosyjskiego zaborcę z myślą o siedzibie dla kadetów i żołnierzy. I
nikomu nie przychodzi do głowy przenoszenie biura
premiera w inne miejsce, a o zburzeniu tego gmachu nie marzą nawet
najbardziej zaciekli przeciwnicy Moskwy. Porównanie prawie homeryckie.
Retoryka warta nie tyle zapamiętania, ile opamiętania.
Zdaniem Sienkiewicza budowla, stawiana wprawdzie rękami najeźdźcy, ale
jednak użyteczna równa jest granitowym, betonowym, czy innym jeszcze
symbolom postawionym przez komunistów ku czci tych, którzy przekazali im
w imieniu zbrodniarzy z Kremla władzę.

Sienkiewicz musiał porządnie się nadumać nim wpadł na trop osobiście
wymyślonego dowodu na bezsens burzenia pomników przypominających PRL,
jego właścicieli i jego założycieli. Tym sposobem minister wysunął swą kandydaturę do akademickiego nauczania logiki. W szczególności stosowanej. Przez niego.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Obibok na własny koszt

38. Szanowna Pani Marylo,

Jesienią 1990 roku wystąpiłem do radnych Rady Miasta Gdańska z inicjatywą powołania Klubu "Orła Białego", po której spotkałem się z pogardą z ich strony, szykanami i niewybrednymi epitetami.

Tak zostałem szowinistą, polskim nacjonalistą, antysemitą i polskim faszystą, bo oszołomem byłem już od sierpnia 1988 roku, po tym jak krytykowałem zdrajców którzy grali w cyrku Kiszczaka podczas strajku w gdańskich stoczniach.

Już wówczas na własne oczy zobaczyłem zdrajców i zaprzańców podszywających się pod polskich patriotów i służących jedynie złotemu cielcowi i mamonie.
Już w kwietniu 1994 roku otrzymałem zaproszenie na oficjalne gdańskie uroczystości Konstytucji 3 Maja w dwu językach, niemieckim i polskim, pod którym podpisał się ówczesny przewodniczący Rady Miasta Gdańska Andrzej Januszajtis (Litwak, Kresowiak z Lidy), człowiek słaby i bardzo uległy.

Z tego też powodu zainicjowałem jego odwołanie, pod którym podpisało się ogółem 15 ówczesnych radnych Rady Miasta Gdańska, co do odwołania przy 60 radnych było zbyt mało by liczyć na jego skuteczne odwołanie.

Ponadto dniu 27 maja 1994 roku kończyła się kadencja tamtej rady, tak więc nie został nawet złożony wniosek o jego odwołanie, a według mnie powinien, choćby tylko po to by dać swoje świadectwo polskości.



https://lh5.googleusercontent.com/-nWfOWqMrhW4/UxjRdFhRJkI/AAAAAAAAUi0/q...






Pod wnioskiem o pozbawienie Grassa honorowego obywatelstwa Gdańska podpisał się w 2006 roku tylko jeden radny RM Gdańska.

Posiadam wszystkie na tę okoliczność dokumenty w oryginałach, tak na wszelki wypadek gdyby ktoś ze zdrajców, zaprzańców i usłużnych idiotów śmiał kwestionować to o czym napisałem wyżej.


Za to pod tym podpisało się wielu.


https://lh5.googleusercontent.com/-hQ4Q_Ldmm8A/UxjTG9QLT4I/AAAAAAAAUjc/V...

PS
Tu pod tym linkiem jest zeskanowany dokument dotyczący pomnika gdańskich małych "bohaterów" zapobiegliwych rodziców, który wcześniej upubliczniłem wykonując jego fotografię.

https://plus.google.com/photos/108910137865025242278/albums/597737320647...

Onwk.

Kiedyś "Mieszko II"

avatar użytkownika Maryla

39. Głos Rosji

Polskie województwo nie zgodziło się na demontaż pomnika Czerniachowskiego

Rada Województwa Warmińsko-Mazurskiego jednogłośnie zagłosowała przeciwko demontażowi pomnika rosyjskiego dowódcy wojskowego Iwana Czerniachowskiego w polskim mieście Pieniężno – poinformował wojewoda Marian Podziewski.

Sytuacja, jaka zaistniała wokół pomnika, została przedyskutowana na spotkaniu Podziewskiego z gubernatorem obwodu kaliningradzkiego Nikołajem Cukanowem.

“Uważamy, że takie decyzje nie mogą być podejmowane na szczeblu municypalnym” – powiedział Podziewski, przypominając, że za zachowaniem pomnika opowiadają się polscy weterani II wojny światowej.

Czerniachowski zginął w lutym 1945 roku podczas wyzwalania Pieniężna (byłego Mahlsacka), wchodzącego w skład Prus Wschodnich.
Czytaj dalej: http://polish.ruvr.ru/news/2014_03_27/Polskie-wojewodztwo-nie-zgodzilo-s...

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Obibok na własny koszt

40. V kolumna w Braniewie i Pieniężnie

W
normalnym państwie tymi gnojami ze starostwa i z samorządów Braniewa i
Pieniężna oraz województwa warmińsko-mazurskiego (Prus Wschodnich) winne się
zająć służby specjalne w tym kontrwywiad cywilny i wojskowy, a członkowie tej V
komuny gnić w więziennych lochach.

Granica
z rosyjskimi najeźdźcami z obwodu królewieckiego (kaliningradzkim) winna być
już dawno zamknięta i strzeżona pod bronią by nie przenikali turyści w
zielonych uniformach z sowieckich wojskowych uniwiermagów.


Zlot przy sowieckich grobach




Rosyjscy
motocykliści już grzeją silniki przed zaplanowanym na 4 maja capstrzykiem na
cmentarzu sowieckich żołnierzy w Braniewie, którzy pacyfikowali
Białostocczyznę.

Przedstawiciele
gubernatora obwodu kaliningradzkiego Nikołaja Cukanowa poinformowali władze
Starostwa Powiatowego w Braniewie, że 4 maja na cmentarz czerwonoarmistów
zjedzie kilkuset rosyjskich motocyklistów. Razem z gubernatorem. Później
zamierzają jechać do Pieniężna pod pomnik generała Czerniachowskiego, kata
Wileńszczyzny.

Szczegóły
tych swoistych obchodów sowieckiego „dnia zwycięstwa” omawiane będą podczas
dzisiejszego spotkania w braniewskim urzędzie miasta.

Jak
poinformowano nas w wydziale oświaty starostwa w Braniewie, który jest
organizatorem tych uroczystości, swój udział w dzisiejszym spotkaniu
zapowiedział przedstawiciel wojewody warmińsko-mazurskiego, Krzysztof Kowalski
– starosta braniewski, i Henryk Mroziński – burmistrz miasta.

Na
spotkaniu ma zostać ustalony program tegorocznej edycji, już piątej,
uroczystości zakończenia II wojny światowej, jakie od kilku już lat odbywają
się na cmentarzu żołnierzy sowieckich w Braniewie, największym w Polsce.

Inicjatorzy
i główni uczestnicy tych obchodów to grupa motocyklistów z Rosji, do której
należy m.in. Nikołaj Cukanow, gubernator obwodu kaliningradzkiego.

W
ubiegłym roku motory Rosjan były przyozdobione czerwonymi flagami z sierpem i
młotem. Uczestniczyli w nich przedstawiciele władz województwa, powiatu i
miasta. W tym roku również wybierają się na uroczystości w Braniewie.

Na
cmentarzu w Braniewie są pogrzebani m.in. żołnierze 3. Frontu Białoruskiego
Armii Czerwonej, biorącego udział w obławie augustowskiej w lipcu 1945 roku.
Sowieci zamordowali wtedy od 1,5 do 2 tys. żołnierzy Armii Krajowej. Do dzisiaj
nie są znane miejsca ich straceń i pochówku. A Rosja odmawia pomocy prawnej w
tej sprawie. W tym roku Cukanow wraz z motocyklistami zamierza odwiedzić
również pomnik gen. Iwana Czerniachowskiego w Pieniężnie.

Taką
informację przekazał władzom powiatu braniewskiego za pośrednictwem swoich
przedstawicieli, którzy kilka dni temu odwiedzili starostwo. Po capstrzyku na cmentarzu
tego samego dnia, żeby zneutralizować prosowiecki i antypolski ton imprezy,
przewidziano złożenie kwiatów na rondzie gen. Władysława Andersa w Braniewie.
Czy jednak generał nie przewróci się w grobie, kiedy ta sama delegacja, która
przed chwilą oddawała hołd czerwonoarmistom, uczci go jako osobę w latach
1940-1941 więzioną przez NKWD na Łubiance, gdzie bezskutecznie perswadowano mu
wstąpienie do Armii Czerwonej?

Adam Białous

Źródło: http://www.naszdziennik.pl/polska-kraj/73242,zlot-przy-sowieckich-grobac...

Tymczasem jak donosi
niezależna.pl w NATO krety na służbie robią swoje przy demontażu jego struktur
dowódczych oraz zdolności bojowej części europejskiej już jak widać bezzębnego
sojuszu, który ma już obawy przed tym, co powie lub pomyśli agresywna Rosja
Putina i sam car z KGB.

Holandia
i Niemcy odniosły się z dystansem do polskich propozycji stałego rozmieszczenia
w Polsce dwóch brygad pancernych NATO w sile 5 tys. żołnierzy każda – twierdzą brukselski
i berliński korespondent brytyjskiego centroprawicowego dziennika "The
Daily Telegraph".

"Polska
zwróciła się we wtorek do NATO o rozmieszczenie na jej terytorium 10 tys.
żołnierzy
, widząc w tym wyraz gotowości Sojuszu do obrony wszystkich
członków po zajęciu Krymu przez Rosję"
– napisała dziś gazeta na swym
portalu internetowym.

"Nie
potrzebujemy żadnych wojsk NATO na granicy z Rosją"

cytuje "The Daily Telegraph" odpowiedź ministra spraw zagranicznych
Holandii Fransa Timmermansa na tę propozycję.

"Oczekuje
się, że Stany Zjednoczone skierują 600-osobowy personel do rumuńskiej bazy
lotniczej Mihail Kogalniceanu nad Morzem Czarnym. Jednak Niemcy i inni
członkowie NATO mają się na baczności, by rozmieszczenie wojsk na granicach
Sojuszu nie spowodowało dalszego wzrostu napięcia z Rosją"
zaznaczyła
gazeta.


http://niezalezna.pl/53617-oni-nie-chca-brygad-nato-w-polsce

Jak to się ma do wcześniejszych
informacji prasy zachodniej o tym, ze NATO jest obsadzone w kluczowych
miejscach przez rosyjską sowiecką agenturę, mówi dziś samo za siedzie, prawda?

Wypadałoby
zapytać, co dziś powiedzą tutejsze dupowłazy, którzy przez kilkanaście lat
manili Polaków wirtualnym bezpieczeństwem pod rzekomo bezpiecznymi skrzydłami
tchórzy i łajdaków z NATO?


UWAGA!

Fotografia z Putinem została wykonana z wiecu poparcia bandytów motocyklowych w
Moskwie.

Jeden z najbardziej znanych rosyjskich klubów motocyklowych „Nocne
Wilki” zorganizował w Moskwie paradę poparcia Rosjan mieszkających
na Krymie. Do „Nocnych Wilków” należy m.in.  Władimir Putin.

Na początku marca
kilkadziesiąt motocykli z flagami Rosji, Autonomicznej Republiki Krymu
i klubu „Nocnych Wilków” przejechało ulicami rosyjskiej stolicy. Kolumna
około 50 jednośladów eskortowana była przez policję ale według rosyjskiego
Ministerstwa Spraw wewnętrznych nie doszło do żadnych incydentów.

Wiceprezes klubu motocyklowego „Nocne
Wilki” Aleksander Beniusz powiedział, że niska frekwencja podczas
przejazdu spowodowana była nieobecnością większości członków klubu,
którzy na Krymie organizowali podobną imprezę.

Według
Beniusza zorganizowana przez klub impreza ma znaczenie dla identyfikacji narodu
rosyjskiego i ochrony rosyjskiej cywilizacji. „To nie polityka, ani
ekonomia – to konflikt cywilizacji i jesteśmy gotowi by trwać
do końca” – powiedział Beniusz.

Członkiem klubu „Nocne Wilki”,
który podejrzewany jest o działalność
przestępczą
, jest prezydent Rosji Władimir Putin. Z tego powodu
prezydent Rosji znajduje się na czarnej liście fińskich służb
specjalnych.


http://motovoyager.net/2014/03/parada-poparcia-dla-putina-nocne-wilki-w-...



Załdostanow: Krym to dopiero początek. Dojdziemy do Kijowa!

-
Spełniło się nasze marzenie - powiedział mi z mocnym uściskiem dłoni i pewnym
siebie spojrzeniem, gdy spotkaliśmy się na sewastopolskim placu Nachimowa,
gdzie prorosyjscy

wyborcy świętowali miażdżące zwycięstwo na wiele godzin przed zamknięciem
lokali wyborczych. - Widzimy tu dzisiaj zwycięstwo Rosjan i Sewastopola.

Tłumy fanów przeciskały się obok motocyklistów-ochroniarzy – z których
niektórzy nosili maski i byli uzbrojeni - aby ucałować Załdostanowa lub
sfotografować swoje dzieci obok człowieka, którego przezwisko wzięło się ponoć
od umiejętności władania nożem.

- Przyjechaliśmy tu chronić Rosjan przed banderowcami i faszystami - dodał
Załdostanow, wykorzystując chwilę. - Mam nadzieję, że Wielka Brytania i Ameryka
dostaną nauczkę i przestaną wspierać grupy, które spowodowały śmierć setek
ludzi i chaos na Ukrainie.

"Przyjechaliśmy
tu chronić Rosjan przed banderowcami i faszystami" - wyznaje Załdostanow

Załdostanow przyleciał do Symferopola samolotem dwa tygodnie temu (jego
motocykl przywieziono na przyczepie samochodowej), potępił obalenie
prezydenta
Janukowycza, nazywając je "upokorzeniem dla Rosjan", i
dołączył do swoich motocyklistów, którzy wjechali na półwysep
krymski
przez Kercz.

Członkowie
klubu przywieźli ze sobą ciężarówki
z zaopatrzeniem, w tym apteczki, mundury i środki łączności dla lokalnych
"krymskich sił samoobrony". Dokładna zawartość tego

zaopatrzenia budzi jednak pewne wątpliwości. W bazie Nocnych Wilków na południe
od Sewastopola, kosztownym kompleksie magazynów,
otoczonym murami ze stalowymi kolcami jak z filmów o Mad Maksie, motocykliści
całkiem jawnie współpracowali z rosyjskimi żołnierzami. Umundurowani snajperzy
usytuowani na dachach lustrowali drogi dochodzące do magazynów, podczas gdy
bajkerzy pomagali ochotnikom z krymskich sił samoobrony załadować ciężarówki.

http://www.polskatimes.pl/artykul/3374877,nocne-wilki-u-boku-putina-szef-motocyklowego-gangu-krym-to-poczatek-dojdziemy-do-kijowa-video,id,t.html?cookie=1

Czy do Braniewa i Pieniężna też przyjadą
ze stosownym zaopatrzeniem i bronią?

Krym: Pierwsza
Wojna Tituszkowa?

Wojna
przeciwko Ukrainie nie jest w interesie ani Rosji ani Rosjan. Jest jedynie w
interesie międzynarodowego tituszki Władimira Władimirowicza Putina (który
notabene nie jest czystym, etnicznym Rosjaninem - przyznają się do niego
plemiona ugrofińskie). Tituszka,  który kosztem

narodu rosyjskiego oraz innych ludów zamieszkujących jego państwo zgromadził
majątek sięgający 70 mld dolarów i ma pewnie w swoich rezydencjach większe
wypasy niż Janukowycz (podwójne złote kible? :) jest zaniepokojony tym, że
utrata Ukrainy podkopie jego pozycję wśród

innych tituszek na Kremlu (Szojgu, Sieczin...) oraz tym, że przykład
Ukraińskiej Rewolucji doprowadzi do aktywizacji społeczeństwa w Rosji (co
mogłoby skończyć się tym, że lud wejdzie mu na chatę). Stara się więc zachować
twarz i zastraszyć wszystkich dookoła nie zważając no konsekwencje strategiczne
- to, że odbierając Krym straci szansę na odzyskanie całej Ukrainy, to że
przerwie wszelkie deale z Zachodem, ostatecznie skończy reset, narazi Rosję na
straty finansowe i wepchnie rosyjskojęzyczną ludność Krymu w nędzę (turyści już
tam nie przyjadą a 80 proc. prądu Krym dostaje z Ukrainy, a gdy zabraknie prądu
krymska gospodarka stanie...). Putin jest często porównywany do Hitlera. Są pewne
analogie pomiędzy tymi złoczyńcami, mimo wszystko jednak Hitler starał się
troszczyć o interesy strategiczne Niemiec i dobrobyt Niemców.

Putin troszczy się jedynie o to jak okraść Rosjan i sąsiednie narody.

To czyni go szczególnie niebezpiecznym, gdyż jego polityka wymyka się strategicznym
schematom (Czekam w obecnej sytuacji na komentarze mędrków mówiących, że
"Putin nie mógłby dokonać zamachu w Smoleńsku, bo by to uderzyło w
wizerunek Rosji"). Jedynym nadzieją na jego powstrzymanie jest mocne
uderzenie pięścią w stół - na początek sankcje,  takie
jak proponuje prof. Bensancon.
Trzeba dorwać się do jego pieniędzy w rajach
podatkowych. Jak to nie  poskutkuje,
 ktoś powinien zagrozić zrzuceniem bomby atomowej na Moskwę - prezydent
McCain, sięgnąłby po tę wypróbowaną zimnowojenną metodę.

Nadzieja jest również w Chinach - powinny one zdyscyplinować swojego mafijnego
wasala, który chce ZBYT WCZEŚNIE  wywołać konfrontację z Zachodem. Jeśli
prezydent Xi Jinping zachowa się jak Mao w 1956 r., prestiż Chin na świecie niesamowicie
wzrośnie.

Jacyś rusofile pewnie się oburzą, że nazywam Putina kryminalistą. Tak się
składa, że dużo o jego kryminalnej działalności (np. związkach z uzbecką mafią
narkotykową) pisał rosyjski patriota płk Aleksander Litwinienko. Ale
przyjrzyjmy się jednemu ciekawemu przykładowi:


Na
zdjęciu powyżej Putin z przywódcą gangu motocyklowego Nocne Wilki Aleksandrem
Zadołstonowem xyfka "Chirurg" (ze względu na sprawne posługiwanie się
nożem). Nocne Wilki robią teraz za tituszki na Krymie. Z powodu swoich związków
z tym kryminalnym gangiem Putin znalazł się przez pewien czas na liście osób niepożądanych w Finlandii.  Wyobrażacie
sobie przywódcę jakiegokolwiek państwa chwalącego się fotkami z przestępcami?
Ale skoro uczynił prezydentem Ukrainy złodzieja i gwałciciela (siedział za
napad z bronią w ręku i próbę gwałtu) Janukowycza...

Polecanki: mój promotor prof. gen. Bolesław "Inteligent w Armii"
Balcerowicz o scenariuszach wojny. "Ze strategicznego
punktu widzenia byłoby to szaleństwo. Z drugiej strony: z historycznego punktu
widzenia pamiętamy kilka wojen, które były szaleństwem. "

Ukraińscy Rosjanie piszą do Putina, że nie chcą
być przez niego wyzwalani. 

Przywódca Prawego Sektora Dmytro
Jarosz pisze do Doku Umarowa.

Patriarcha Kurewsko-Sowiecki
Cyryl II Smoleńsko-Kaliningradzki wzywa do wojny z Ukrainą. Przypominam, co o
tym wysokiej rangi funkcjonariuszu KGB pisał przywódca Ruchu Duponarodowego Robert Snowden/Winnicki:



" Wiele osób patrzy na wizytę Cyryla jedynie z perspektywy jego bliskich
związków z Kremlem i jego agenturalnej przeszlości – moim zdaniem jest to
najzupełniej błędne. Wszystko zależy od perspektywy, z jakiej się patrzy.
Moja pokrywa się z perspektywą Kościoła; tzn. wyzwania cywilizacyjno-kulturowe
są o wiele ważniejsze, również, a może przede wszystkim,dla życia narodu, niż
tragiczne konfrontacje z przeszłości."


http://foxmulder2.blogspot.com/2014/03/krym-pierwsza-wojna-tituszkowa.html

Czerwoną agenturą w RN też
powinien zająć się kontrwywiad, bo pod szumnymi hasłami narodowymi tworzą V
kolumnę rosyjską na terenie II PRL.

Władze woj.
warmińsko-mazurskiego, Braniewa i Pieniężna właśnie wpuszczają V Kolumnę i
gangsterów na motorach od Putina.


W
szybkim opanowaniu Krymu pomogli Władimirowi Putinowi byli żołnierze rosyjskiej
mafii, skrajni nacjonaliści z gangu motocyklowego oraz paramilitarne bojówki
kozackie, które zasłynęły z brutalności podczas walk z Czeczenami i Gruzinami. Niektórzy
z nich to osobiści przyjaciele rosyjskiego prezydenta - pisze „Gazeta Polska”.

Gdy rankiem 28 lutego 2014 r.
ponad 100 rosyjskich komandosów zajmowało lotnisko w Symferopolu, a inna grupa
przysłanych z Rosji żołnierzy opanowywała port lotniczy w Sewastopolu, sytuacja
na Krymie była już całkowicie pod kontrolą Moskwy.

Już 23
lutego nacjonalistyczny gang motocyklowy Nocne Wilki stworzył w
Sewastopolu agresywne bojówki oraz alternatywną, lojalną wobec Kremla administrację,
a następnego dnia w tym samym mieście Kozacy kubańscy zawiesili na
ratuszu flagę Federacji Rosyjskiej i powołali

proputinowską milicję. Paramilitarne oddziały kozackie zablokowały też 24
lutego budynek władz w stołecznym Symferopolu. Dzień przed inwazją Rosji urząd
premiera w Autonomicznej Republice Krymu objął zaś nielegalnie były żołnierz
rosyjskiej mafii
.


„Goblin” nowym premierem Krymu


Siergiej
Aksionow został wybrany na urząd premiera 27 lutego, czyli dzień przed rosyjską
inwazją na Półwysep Krymski. Głosowanie w sprawie wyboru Aksionowa odbyło się w
otoczeniu kilkudziesięciu zamaskowanych i uzbrojonych mężczyzn. Asysta ta była niezbędna, bo partia,
z której wywodzi się Aksionow – Rosyjska Jedność, zdobyła w ostatnich
wyborach do krymskiego parlamentu zaledwie 4 proc. głosów
(3 na 100
mandatów).

Kim byli terroryści, którzy zajęli
parlament i umożliwili wybór Aksionowa?

Do dziś nie ujawnili oni swojej
tożsamości, ale świadkowie twierdzili, że byli to Rosjanie pochodzący z Krymu.
Niewykluczone więc, że mieliśmy do czynienia z atakiem ludzi samego Siergieja
Aksionowa.

Według rosyjskiej i ukraińskiej prasy ten lokalny magnat był bowiem w latach
90. żołnierzem krwawej krymskiej mafii Salem, której nazwa wzięła się od lokalu
„Salem Cafe” znajdującego się w centrum Symferopola. W „Salem Cafe” spotykali
się mafiozi, którzy swoją przestępczą działalność koncentrowali przede
wszystkim na przejmowaniu za bezcen państwowych nieruchomości i resortów
wypoczynkowych. Jednym z gangsterów, który wykonywał rozkazy hersztów Salem
(większość z nich zginęła w kryminalnych porachunkach), miał być właśnie
Aksionow, noszący wówczas pseudonim „Goblin”.
Głównym konkurentem jego
kolegów była grupa Baszmaki („buty”), nazywana tak od dowodzących nią braci
Baszmakowów. Wyniszczająca walka między tymi dwoma gangami (tylko w jednym
miesiącu 1991 r. śmierć poniosło 30 bandytów z obu stron) sprawiła, że do dziś
o Krymie mówi się jako o ukraińskiej

Sycylii. Według książki o mafii na Ukrainie, autorstwa Jamesa O. Finckenauera i
Jennifer L. Schrock, aż 20 proc. zbrodni popełnianych przez ukraińskich
gangsterów ma miejsce właśnie na Krymie
(na którym mieszka niecałe 4 proc.
ukraińskiej populacji).

Aksionow – jak twierdzi Andrij
Senczenko, prawnik i członek ukraińskiego parlamentu – był żołnierzem Salemu
do połowy lat 90.
Gdy w 1995 r. około 40 żołnierzy krymskiego syndykatu
zbrodni zalegalizowało swój majątek i wkroczyło do lokalnej polityki, nie było jeszcze
wśród nich przyszłego premiera Krymu (miał on wówczas zaledwie 23 lata). Ale
Aksionow przeszedł do biznesu (co ciekawe, został też prezesem krymskiej
organizacji zapaśniczej), budując pozycję lokalnego oligarchy. Gdy w 2008 r.
postanowił spróbować szczęścia w polityce, od razu zajął ważne miejsce w
środowisku proputinowskich Rosjan krymskich.



W 2010 r. przestępczą przeszłość Aksionowa ujawnił wiceprzewodniczący krymskiego
W 2010 r. przestępczą przeszłość Aksionowa ujawnił wiceprzewodniczący
krymskiego parlamentu
Michaił Bacharew. Aksionow wytoczył mu proces i wygrał, ale sąd drugiej
instancji unieważnił ten wyrok.


Nocne Wilki Putina

 Jeżeli ktoś wątpi, że zasoby krymskiej
mafii wystarczyłyby do sterroryzowania parlamentu Krymu, warto przytoczyć, co o
działalności domniemanych kolegów po fachu Aksionowa pisali w swojej książce wspomniani
Finckenauer i Schrock. Otóż w 1999 r. podczas nalotu ukraińskiej policji na
krymski gang w Teodozji, kontrolujący w tym mieście niemal wszystkie banki i
sklepy, skonfiskowano... wojskowy helikopter. Bronią handlowało na
ogromną skalę (i handluje do dziś) co najmniej kilkanaście innych krymskich
grup przestępczych.


http://niezalezna.pl/52770-krymscy-gangsterzy-wladimira-putina



Naprawdę nie jest mi do żart ów
ani tym bardziej do śmiechu, gdy widzę na własne oczy członków V kolumny we
władzach samorządowych i państwowych prominentnych niemieckich i rosyjskich jej
członków.

Mogę być na ich krótkiej liście.

Pamiętajmy
też i o tym kto trafił w ramach wysiedleń na tzw. ziemie odzyskane z
południowowschodniej Polski w ramach akcji „Wisła”.

Kiedyś "Mieszko II"

avatar użytkownika Maryla

41. @Obibok na własny koszt

po tym, co sie dzieje w Hajnówce czy Narewce, nie dziwi nic, zyjemy w kraju państwopodobnym. Tusk z Sikorskim dalej chcą otwartej granicy w Kaliningradzie, pomimo zgromadzonych tam wojsk z rakietami skierowanymi na Polskę.
Ukraina niczego ich nie nauczyła, kroczą ta samą drogą.


zdjecie

Marek Borawski/Nasz Dziennik

Osiemdziesiąt pobrań

IPN wytyka ignorancję dziennikarzom, którzy pytają, czy obława augustowska to obława na wilki.

 

Pracownicy IPN pobierali wczoraj w Gibach materiał genetyczny od
bliskich ofiar obławy augustowskiej. Kolejka w urzędzie gminy ustawiała
się od rana. Tylko do południa próbki DNA, które trafią teraz do
Polskiej Bazy Genetycznej Ofiar Totalitaryzmów Pomorskiego Uniwersytetu
Medycznego w Szczecinie, oddało 12 osób. – To bardzo dużo – ocenia
pracujący na miejscu prokurator Zbigniew Kulikowski, naczelnik pionu
śledczego IPN w Białymstoku. – Ludzie cały czas zgłaszają się do nas.
Podczas obławy z tych terenów zostało zabranych mnóstwo osób. Mamy tu do
tej pory, jeżeli chodzi o pobieranie materiału genetycznego, najlepszy
stopień pokrewieństwa. Przychodzą bowiem córki ofiar, ich siostry, a
także synowie, bracia, a według genetyków, najlepszy materiał
biologiczny pochodzi od kobiet – zaznacza prokurator.

Od 28 stycznia br. materiał genetyczny dotyczący obławy augustowskiej
oddało ponad 80 osób. Łącznie do wszystkich prowadzonych na tamtych
terenach śledztw pobrano około 120 próbek. Przy pobieraniu materiału
pracownicy IPN pytają rodziny o istotne elementy i charakterystyczne
szczegóły dotyczące danej osoby, m.in. schorzenia układu kostnego,
amputacje, etc. Materiał biologiczny pobierany jest również w domach u
osób, które nie mogą dojechać do urzędu gminy czy szkoły, gdzie
przeprowadza się pobrania. W ten sposób pozyskano dotąd próbki od 15
osób, lecz już kolejni mieszkańcy z Augustowa proszą o przyjazd ekipy.

4 kwietnia pobrania odbywać będą się w Jaziewie, a po Wielkanocy
m.in. w Szumowie i Gruszkach. – Rodziny ofiar obławy augustowskiej są
bardzo zorganizowane i zdyscyplinowane. To jest ich śledztwo, nie moje.
Ich wnioski dowodowe zostaną uwzględnione. Musimy całe życie pamiętać o
tych zaginionych. Nie wolno o nich zapomnieć – podkreśla prok.
Kulikowski.

Sowieci wyciągali chorych

Do urzędu przyszedł wczoraj oddać materiał genetyczny pan Marian
Gołaszewski. 18-letniego Antoniego Racewicza, brata jego matki, który
mieszkał w 1945 r. we wsi Berżałowce (5 km od Gib), Sowieci zabrali
chorego z łóżka. – Wrócił do domu z przymusowych robót, był cały
owrzodziały, schorowany, bo miał tam ciężko. Wojna się skończyła, lecz
niedługo cieszył się tą wolnością. Przyszła obława i znalazł się na
liście „bandytów”. NKWD z UB przyjechali, chorego zabrali z łóżka i ślad
po nim zaginął – relacjonuje Marian Gołaszewski. Jego wuj miał dwóch
braci i dwie siostry, ale tylko jego zabrali, ponieważ działał w
partyzantce. We wsi, tłumaczy nasz rozmówca, był konfident, który
współpracował z Niemcami, a potem przeszedł na stronę sowiecką. – Znał
tych, którzy działali tu w partyzantce, i donosił na nich Sowietom.
Potem z nimi pojechał, lecz wcześniej wyrządził tu dużo zła. Już nie
żyje, nie pamiętam jego nazwiska – słyszymy.

Gołaszewski słyszał od matki i wuja, że podczas obławy Sowieci
jeździli po wsiach od domu do domu i zabierali tych, których mieli na
swojej liście. Choć rodzina próbowała później odszukać Antoniego
Racewicza przez różne instytucje, m.in. przez Międzynarodowy Czerwony
Krzyż, nic nie udało się ustalić. – Mówili, że nie wiedzą, co się z nim
stało, że nie mają dokumentów. Nic się nie można było dowiedzieć u nas w
kraju, panowała jakaś zmowa, tajemnica. Mam nadzieję, że ten materiał
genetyczny, który dziś oddałem, pomoże znaleźć szczątki wujka – mówi pan
Marian. Działając w Stowarzyszeniu Obławy Augustowskiej w Suwałkach,
Gołaszewski dużo czasu poświęcił na poszukiwania wuja.

Podobną historię słyszymy od pana Jana Michniewicza. Brata jego
matki, Bolesława Terleckiego, Sowieci zabrali z podwórka. – Mieszkał w
Karolinie, miał 21 lat. Gdy go zgarnęli, ślad po nim zaginął. Jakieś 30
lat temu, gdy matka jeszcze żyła, przyjeżdżali do nas z Białegostoku
ludzie, którzy zajmowali się poszukiwaniami ofiar obławy. Brali od nas
zdjęcia, nagrywali wspomnienia mamy, szukali. Bez efektów. Byli także
tacy, którzy twierdzili, że wujek może leżeć pod Rygolą (9 km od Gib),
gdzie odkryto kiedyś jakieś groby. Te jednak prawdopodobnie były
poniemieckie. Daj Boże, żeby mój materiał DNA przyczynił się do
identyfikacji wujka – mówi wyraźnie wzruszony pan Jan.

Prokurator Kulikowski podkreśla, że to właśnie dzięki rodzinom pamięć
o obławie augustowskiej jest wciąż żywa na tych terenach. Nie pozwalają
one zapomnieć, że w 1945 r. doszło tu do zbrodni przeciwko ludzkości. –
Bardzo dziękuję „Naszemu Dziennikowi”, że się tymi tematami
interesujecie, że tutaj przyjeżdżacie. Dzięki wam ta obława też nie jest
zapomniana. Muszę jednak powiedzieć, że zgłaszają się do mnie i tacy
dziennikarze, którzy pytają, czy obława augustowska to obława na wilki –
stwierdził zdegustowany prokurator.

Kulikowski zapowiada, że co roku, niezrażony, będzie słał wnioski o
pomoc prawną w tym śledztwie do Białorusi i Rosji. W jego ocenie, fakt,
że nie zostało ono umorzone, denerwuje stronę rosyjską, która twierdzi,
że już dawno nastąpiło przedawnienie. – My mamy inne zdanie, uważamy, że
to nie jest przedawniająca się zbrodnia. Nie ja, to może mój zastępca
będzie to śledztwo dalej prowadził. Może wreszcie odkryjemy te jamy
grobowe i ten materiał biologiczny, który dziś pobieramy, będzie
wykorzystany do identyfikacji – kwituje naczelnik pionu śledczego IPN w
Białymstoku.

Piotr Czartoryski-Sziler, Giby

Ukraińscy motocykliści chcą wykluczyć proputinowskie grupy ze swojego środowiska

http://autonom.pl/?p=8680


Na Ukrainie rozpoczęła się zainicjowana przez kluby motocyklowe akcja
„Polowanie na Nocne Wilki”, mająca na celu wykluczenie ze środowiska
motocyklistów grup utożsamiających się z Federacją Rosyjską i rządem
Władimira Putina. Chodzi przede wszystkim o działający od kilku lat klub
„Nocne Wilki”.

Akcja rozpoczęta kilka dni temu przez motocyklistów z klubu
„Słowianie” z Zaporoża rozprzestrzeniła się na cały kraj. „Słowianom”
udało się zjednoczyć niemal wszystkie ukraińskie formacje bikersów,
a także zachęcić do swojej inicjatywy wielu niezrzeszonych ukraińskich
motocyklistów. „Polowanie na Nocne Wilki” w założeniu ma bojkotować
wszystkich proputinowskich grup na imprezach motocyklowych, choć wielu
bikersów nie wyklucza również fizycznej konfrontacji z
grupami utożsamiających się z Federacją Rosyjską.

„Istotą kampanii jest wyeliminowanie formacji niezrozumiałego
pochodzenia, takich jak Nocne Wilki, które za pomocą atrybutów kultury
motocyklowej, w istocie dyskredytują honor i tradycje motocyklistów.
Korzystając ze wsparcia władz Federacji Rosyjskiej, zachowują się
skandalicznie i agresywnie wobec wszystkich, którzy nie podzielają ich
przekonań” – wyjaśniają organizatorzy.

na podstawie: motovoyager.net



Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

42. UPA już nie

UPA już nie przeszkadza?

Maleją szanse na usunięcie z cmentarza w Hruszowicach pomnika gloryfikującego rezunów z UPA. Rada Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa zawiesiła działania z uwagi na sytuację polityczną.


zdjecie

Władze gminy nie mogą znaleźć odpowiednich podstaw prawnych, aby
pozbyć się tej bryły. – Wykonałem pewne działania, ale sprawa nie
posunęła się ani o krok, nic się w tej sprawie nie zmieniło –
relacjonuje Janusz Słabicki, wójt gminy Stubno, na terenie której
znajduje się cmentarz w Hruszowicach (woj. podkarpackie).

Po stwierdzeniu przez powiatowego inspektora budowlanego z Przemyśla,
że nie posiada on kompetencji w tej sprawie, wójt zamówił opinię
prawną, jakie może podjąć działania. Jednak – jak zaznacza – opinia ta
nie wniosła nic istotnego. – Opinia tego radcy mnie rozczarowała. A jest
to jedyny prawnik, który się podjął ją przygotować, jeszcze w grudniu
poprosiłem go o doprecyzowanie, ale do tej pory nie otrzymałem
odpowiedzi – mówi Słabicki. – Z tego, co mi wiadomo, jakieś działania
podejmuje Rada Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa – dodaje wójt.

Sprawdziliśmy. – Mieliśmy podjąć działania polegające na rozmowach z
naszym ukraińskim partnerem, ale sytuacja się skomplikowała – zaznacza
Adam Siwek, naczelnik wydziału krajowego Rady. – Chcieliśmy to rozwiązać
nie arbitralnie, ale bardziej kompleksowo, nie tylko kwestię pomnika w
Hruszowicach, ale i innych obiektów co do których są kontrowersje –
podkreśla. Jednak Rada zapowiadała działania już w sierpniu ubiegłego
roku. – Dalej jestem sam z tą sprawą, nie otrzymałem żadnego wsparcia –
ubolewa wójt. Siwek dodaje, że Rada chce wrócić do rozmów po
ustabilizowaniu się sytuacji politycznej na Ukrainie. – Liczymy, że
sytuacja ustabilizuje się na tyle, że będzie można podjąć rozmowy –
mówi.

W sprawie pomnika interweniował w lipcu ubiegłego roku europoseł
Tomasz Poręba. Odpowiednie pisma skierował do Rady i samorządu.
Argumentował, że pomnik został wzniesiony nielegalnie i powinien być
rozebrany. W sierpniu 2013 r. Rada zajęła jednoznaczne stanowisko. „Rada
Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa wyraża stanowisko w pełni zgodne ze
stanowiskiem Pana Posła w kwestii charakteru pomnika w Hruszowicach. Nie
jest zlokalizowany na jakiejkolwiek mogile i nie służy upamiętnieniu
ofiar cywilnych, natomiast pełni funkcję upamiętnienia gloryfikującego
zbrodniczą formację zbrojną, jaką była UPA, odpowiedzialną za śmierć
dziesiątek tysięcy bezbronnych Polaków i ofiar innych narodowości” –
stwierdził w odpowiedzi Andrzej Kunert, sekretarz Rady.

Zapowiedziano także podjęcie stanowczych działań. „Rada Ochrony
Pamięci Walk i Męczeństwa zamierza podjąć zdecydowane działania
zmierzające do likwidacji pomnika w Hruszowicach oraz innych podobnych
obiektów, których powstanie odbyło się poza procedurami prawnymi
obowiązującymi w Rzeczypospolitej Polskiej”.

We wrześniu po inspekcji powiatowy inspektor budowlany z Przemyśla
uznał, że pomnik ten nie został postawiony nielegalnie. Gdy powstawał,
przepisy nie wymagały do budowy tego typu obiektów pozwolenia na budowę.

Postawiony w 1994 r. ku czci UPA pomnik jest okazałym upamiętnieniem.
Ma kształt bramy zwieńczonej metalowym tryzubem – herbem Ukrainy. Na
pomniku znajduje się napis „Bohaterom UPA walczącym o wolną Ukrainę”.

Zenon Baranowski

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

43. Prawy Sektor świętował rocznicę rzezi Polaków w Janowej Dolinie

W poniedziałek 21 kwietnia br. działacze Prawego Sektora z obwodu
równieńskiego uczcili 71. rocznicę napadu Ukraińskiej Powstańczej Armii
na miasteczko Janowa Dolina, podczas którego okrutnie wymordowano ok.
600 polskich mieszkańców. Modlitwę w intencji upowców odmówił o. Ihor,
dziekan Ukraińskiej Autokefalicznej Cerkwii Prawosławnej.

Do ataku na Janową Dolinę (obecnie miejscowość nosi nazwę
Bazaltowe) doszło w nocy z 22 na 23 kwietnia 1943 roku (ówcześnie był to
Wielki Piątek). Bojówkarze UPA pod dowództwem Iwana Łytwyńczuka
„Dubowego”, wspierani przez okoliczne chłopstwo, wtargnęli do osady i
zaczęli podpalać domy.

"Ludzie ginęli w płomieniach bądź byli zabijani, gdy ratowali się
ucieczką z płonących zabudowań. (…) Złapani byli przywiązywani do drzew
i podpalani lub pozbawiani różnych części ciała. Niektórzy zostali
powieszeni. Do ofiar nie strzelano - ludzie byli mordowani siekierami,
widłami a niemowlęta brano za nogi i rozbijano głowy o ściany
" -
pisali na podstawie relacji ocalałych Ewa i Władysław Siemaszkowie w
książce "Ludobójstwo dokonane przez nacjonalistów ukraińskich na
ludności polskiej Wołynia 1939-1945".

Janowa Dolina w latach 30. XX wieku

Upowcy zaatakowali także miejscowy szpital. Zamordowali siekierami
jego trzyosobowy personel, a następnie po uprzednim wyniesieniu
pacjentów narodowości ukraińskiej, podpalili. Polscy pacjenci zginęli w
płomieniach.

Podczas napadu na Janową Dolinę słaby opór napastnikom stawili
nieliczni Polacy posiadający broń. W jednym z budynków znajdował się tam
także niewielki garnizon niemiecki, strzegący miejscowej
kopalni bazaltu. Jednak po krótkiej wymianie ognia UPA odstąpiła od
ataku, skupiając się na mordowaniu Polaków. Tej nocy banderowcy zabili
ok. 600 osób, głównie starców, kobiety i dzieci.

Rzeź w Janowej Dolinie poprzedzała największą falę masowych zbrodni
dokonanych przez UPA na Polakach mieszkających na Wołyniu.
Zapoczątkowały ją mordy dokonane 11 i 12 lipca 1943 roku w 150
miejscowościach powiatach włodzimierskiego, horochowskiego i
kowelskiego. Łącznie podczas II wojny światowej UPA zamordowała na
Wołyniu ok. 50-60 tysięcy Polaków.

Inaczej wydarzenia w Janowej Dolinie ocenia strona ukraińska,
według której doszło tam do „jednego z największych zwycięstw” UPA,
która zlikwidowała „bazę polsko-niemieckich okupantów Wołynia”.
Ukraińscy historycy podają jednak podobną liczbę ofiar – po stronie
„polsko-niemieckich okupantów” zginąć miało ok. 600 osób, przy 8
zabitych i 3 rannych po stronie UPA.

Do swoistego polsko-ukraińskiego „konfliktu pamięci” doszło w roku
1998, gdy polskie rodziny pomordowanych zdecydowały się  upamiętnić
swoich bliskich zamordowanych w Janowej Dolinie.  W przeddzień
odsłonięcia pomnika ukraiński wykonawca usunął bez wiedzy zamawiających
datę "23 kwietnia 1943", pozostawiając tylko napis "Pamięci Polaków z
Janowej Doliny". Natomiast uroczystość jego odsłonięcia zakłóciło
kilkudziesięciu aktywistów partii Ludowy Ruch Ukrainy pod wodzą ich
lokalnego lidera Wasyla Czerwonija, trzymających transparenty "Won polscy policjanci", "Won SS-owskie sługusy".

Pomnik ku czci UPA w Janowej Dolinie (Bazaltowe)

Jakiś czas później, z inicjatywy tegoż Czerwonija, Ukraińcy odsłonili swój pomnik. Jak głosi napis na nim: "Tutaj
21-22 kwietnia 1943 roku sotnie pod dowództwem „Dubowego” zlikwidowały
jedną z najlepiej umocnionych baz wojskowych polsko-niemieckich
okupantów na Wołyniu. W walce zlikwidowano niemiecką i polską załogę,
wyzwolono z obozu jeńców wojennych i powstrzymano terrorystyczne akcje
przeciwko okolicznym wsiom, które przeprowadzali polsko-niemieccy
zaborcy
”.

Działacze Prawego Sektora i o. Ihor pod pomnikiem upamiętniającym napad UPA na Janową Dolinę (obecnie Bazaltowe), fot. vse.rv.ua

Pod tymże pomnikiem swoje uroczystości przeprowadził równieński Prawy
Sektor, wznosząc na cześć „herojów UPA” trzykrotny okrzyk „Sława!” –
informuje portal „Riwne Weczirnie”.

Miejscowy lider Prawego Sektora składa kwiaty pod pomnikiem upamiętniającym napad UPA na Janową Dolinę, fot. vse.rv.ua

Kresy.pl

http://www.kresy.pl/wydarzenia,polityka?zobacz%2Fprawy-sektor-swietowal-...

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Obibok na własny koszt

44. Pani Marylo,

W pięknym naturalnym gdańskim parku oruńskim został w 2010 roku odsłonięty pomnik poświęcony tatarskim żołnierzom, którzy w czasie wojny polsko-bolszewickiej bronili niepodległości II RP.

W niecałe rok po odsłonięciu zniknęła tablica z brązu objaśniająca ich udział w walkach z bolszewikami po stronie II RP pod bacznym okiem monitoringu miejskiego.
Tak wyglądała, bo zdążyłem ją uwiecznić.


Tak wygląda miejsce po niej także i dziś:


Wkrótce po tym buńczuk.

O ten:


Gdy byliśmy w dniu 2 marca 2014 roku w parku stwierdziłem, że pomnik został obsadzony tujami i świerkami, tak by został zasłonięty przed wzrokiem ludzi odwiedzających park oruński.
Wcześniej wokół pomnika, bo jeszcze jesienią 2013 roku tych drzew i krzewów nie było.


Tak wyglądały w dniu 02.03.2014 r. gdy ruskie zielone ludziki najechały Krym i tamtejszych Tatarów, BUL i jego tutejsi pretorianie najechali Tatarów w parku oruńskim, na których budynku zawsze powiewa polska flaga narodowa w przeciwieństwie do urzędów czy też rzekomo polskiej policjo-milicji.



Tablicy skradzionej nie odtworzyli za to drzew nasadzili by pomnik schować przed wzrokiem i kamerą miejskiego monitoringu i dla ułatwienia złodziejom przy kradzieży kolejnych elementów tego pomnika.
Podobnie jak znikają takie małe samochodowe flagi biało-czerwone, które tam zostawiamy z moją wnuczką, która mówi o tym pomniku - mój koń i mój żołnierz.

Parę moich fotek: https://plus.google.com/photos/108910137865025242278/albums/600526588620...

Pozdrawiam.

Kiedyś "Mieszko II"

avatar użytkownika Maryla

45. Nietykalny generał Rosja nie

Nietykalny generał

Rosja nie pozwala ruszyć pomnika kata wileńskiej Armii Krajowej.

W pisemnej odpowiedzi na pismo Rady Ochrony
Pamięci Walk i Męczeństwa, która wnioskowała o przeniesienie pomnika
gen. Iwana Czerniachowskiego na teren obwodu kaliningradzkiego, władze
Rosji powiadomiły, że nie widzą przyczyn, dla których pomnik miałby
zostać z Pieniężna usunięty. 4 maja będzie pod nim świętować grupa 300
rosyjskich motocyklistów. Ale z imprezy wycofał się Nikołaj Cukanow,
gubernator obwodu kaliningradzkiego.

Odpowiedź z rosyjskiej ambasady Rada dostała tuż przed świętami.

– Rosjanie piszą, że gen. Czerniachowski jest dla nich bohaterem
wojny ojczyźnianej – mówi „Naszemu Dziennikowi” Adam Siwek, naczelnik
wydziału krajowego ROPWiM. – Będziemy teraz czynić starania o
przeprowadzenie spotkania z przedstawicielami strony rosyjskiej, na
którym chcemy rozmawiać o sprawie przeniesienia pomnika z Pieniężna, a
nie o sprawach historycznych, bowiem nasze spojrzenia na historię
związaną z działalnością gen. Czerniachowskiego są diametralnie różne i
tu do wspólnego zdania nie dojdziemy – dodaje.

Władze obwodu kaliningradzkiego wystąpiły do Rady o zgodę na remont pomnika.

Przymiarki mera

Przed świętami w ratuszu w Pieniężnie złożył wizytę Aleksiej
Zalivackij, mer miasta Mamonowo położonego 5 kilometrów od granicy z
Polską. – Mer poinformował mnie, że 4 maja zamierza przyjechać pod
pomnik gen. Czerniachowskiego w Pieniężnie kilkusetosobowa grupa
motocyklistów z Rosji. Jak powiedział, nie będzie w niej gubernatora
Nikołaja Cukanowa. Sam Zalivackij również nic nie wspomniał o tym, aby
miał zamiar uczestniczyć w tej wizycie – relacjonuje Kazimierz Kiejdo,
burmistrz Pieniężna. – Poinformowałem mera, że jeżeli chcą przyjechać
pod pomnik w tak licznej grupie, powinni zgodnie z ustawą o
zgromadzeniach publicznych wystąpić do mnie na piśmie o pozwolenie –
tłumaczy burmistrz. Do tej pory organizatorzy wyprawy nie złożyli
takiego wniosku.

Rosjanie najwyraźniej nie zamierzają pogodzić się z uchwałą radnych
Pieniężna o usunięciu monumentu. – Mer pytał również, czy wyrażam zgodę
na przeprowadzenie remontu pomnika Czerniachowskiego. Powiedziałem mu,
że wszelkie kwestie związane z tym pomnikiem musi ustalać z Radą Ochrony
Pamięci Walk i Męczeństwa, gdyż po przyjęciu przez Radę uchwały w
sprawie pomnika teraz ona zajmuje się tą sprawą – tłumaczy burmistrz
Pieniężna.

Mamonowo i Pieniężno sześć lat temu zawarły umowę o partnerstwie. Jej
zasadniczym celem miała być współpraca gospodarcza, jednak w opinii
burmistrza Pieniężna stronie rosyjskiej od początku chodziło o coś
innego. –Podpisując umowę partnerską z Mamonowem, myśleliśmy m.in. o
wspólnym pisaniu projektów w celu pozyskania środków z programów UE np.
dotyczących ochrony wód Bałtyku. Jednak w ciągu tych 6 lat skierowałem
do władz Mamonowa około 8 propozycji współpracy gospodarczej, bez żadnej
odpowiedzi z ich strony – opowiada Kiejdo.

– Teraz widzę, że podpisując umowę o partnerstwie, władze Mamonowa
interesował głównie pomnik gen. Czerniachowskiego. Już wtedy, 6 lat
temu, chwilę po podpisaniu tej umowy mer Mamonowa zaproponował wspólne
udanie się pod ten pomnik, aby złożyć kwiaty. Zdecydowanie odmówiłem –
wspomina burmistrz.

Według pierwotnych planów do Pieniężna i Braniewa, gdzie jest
cmentarz żołnierzy Armii Czerwonej, miał przyjechać Nikołaj Cukanow,
gubernator obwodu kaliningradzkiego. Taką informację gubernator
przekazał władzom powiatu i miasta. Zdaniem burmistrza Braniewa, po
nagłośnieniu tych planów przez „Nasz Dziennik” gubernator zmienił plany.

– Po tym artykule powstała taka awantura, że gubernator Cukanow do
Pieniężna zapewne nie przyjedzie – mówi Henryk Mroziński, burmistrz
Braniewa. Informację tę w rozmowie z burmistrzem Pieniężna potwierdził
mer Mamonowa. Co nie zmienia faktu, że w uroczystościach 4 maja w
Braniewie Cukanow będzie brał udział.

Generał Iwan Daniłowicz Czerniachowski nazwany przez polskich
historyków katem wileńskiej AK był odpowiedzialny m.in. za likwidację
polskich oddziałów na Wileńszczyźnie (w sumie około 8 tys. żołnierzy).
Obecnie sprawą realizacji uchwały Pięniężna dotyczącą usunięcia
upiornego monumentu zajmuje się ROPWiM. Rada zaproponowała jego
przeniesienie na teren Federacji Rosyjskiej. Z taką pisemną ofertą,
określoną mianem „najlepszej”, wystąpił Andrzej Kunert, sekretarz
ROPWiM, do Aleksandra Aleksiejewa, ambasadora Federacji Rosyjskiej.
Rosjanie wniosek odrzucili.

Adam Białous

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

46. Sowiecka hucpa w Braniewie

Sowiecka hucpa w Braniewie

Gromkie „Urraaa” ku chwale sowieckich żołnierzy,
bałamutne przemowy o pokoju i słowiańskim braterstwie – tak wyglądały
uroczystości na cmentarzu w Braniewie

zdjecie

Zdjęcie: Mateusz Marek/
Nasz Dziennik



Gromkie „Urraaa” ku chwale sowieckich
żołnierzy, bałamutne przemowy o pokoju i słowiańskim braterstwie, a
wszystko w oprawie polskiej asysty wojskowej – tak wyglądały
uroczystości na cmentarzu w Braniewie.

 

Na braniewskim cmentarzu są pogrzebani m.in. żołnierze 3. Frontu
Białoruskiego Armii Czerwonej. To ta formacja brała udział w obławie
augustowskiej w lipcu 1945 r., a wcześniej pacyfikacji Wileńszczyzny.
Uroczystość odbywała się w cieniu rosyjskiej agresji na Ukrainę i
niedawnych manewrów wojsk rosyjskich, które ćwiczyły atak atomowy na
Warszawę.

Najbardziej szokuje jednak w tym wszystkim udział wojskowej asysty z
9. Brygady Kawalerii Pancernej w Braniewie oraz przedstawicieli władz
samorządowych i wojewódzkich. Paradoksalnie organizatorem imprezy był
Nikołaj Cukanow, gubernator obwodu kaliningradzkiego i członek władz
putinowskiej Jednej Rosji. To też zaufany poprzedniego gubernatora
Gieorgija Boosa, bliskiego towarzysza Putina jeszcze z czasów KGB. Po
rosyjskiej agresji na Krym i jego aneksji Boos mówił, że to „epokowe
wydarzenie dla Rosji”.

– Polskie władze powinny odwołać tę uroczystość i nie brać w niej
udziału. To są pomniki wrogów i mamy jednoznaczną opinię na temat tego,
jak wyglądało przejście wojsk sowieckich przez Polskę – ocenia Witold
Waszczykowski, były wiceminister spraw zagranicznych.

Wczoraj w Polsce gubernator Cukanow mówił, że podczas ostatniej wojny
tysiące młodych żołnierzy oddało swoje życie za ziemię polską i
rosyjską. – Chodzi o to, byśmy dzisiaj na Ukrainie zaczęli rozmawiać, bo
najważniejsze jest to, że jesteśmy braćmi Słowianami i potrafimy się
dogadać – dodał gubernator. Wyraźnie roztkliwiony przekonywał, że
dzisiaj od nas samych zależy, czy będziemy żyć w „radości, dobrobycie i
szczęściu”. – W rodzinach rosyjskich i polskich rosną dzieci, świeci nad
nami słońce. Póki będziemy o tym pamiętali, zawsze będzie pokój w
Europie, w Rosji i na Ukrainie – tłumaczył nad grobami krasnoarmiejców.

W rosyjskiej uroczystości żywcem wyjętej z sowieckiego anturażu
wzięli niestety udział Gustaw Brzezin, wicemarszałek województwa
warmińsko-mazurskiego, oraz reprezentujący wojewodę Bogumił Osiński.
Brzezin mówił o konieczności „pamięci o ofiarach globalnego konfliktu”,
która dzisiaj powinna wszystkich uczyć, że była to „ofiara, jaką złożyła
Europa i świat, by zrealizowały się marzenia pokoleń o wolnych
narodach. W podobnym tonie wypowiadał się przedstawiciel wojewody.
Starał się mówić o poległych jako o niewinnych ofiarach wojny, młodych
ludziach mających swoje marzenia, rodziny i plany na życie.

Ani razu przedstawiciele polskich władz nie wspomnieli ani słowem o
sowieckich żołnierzach jako o oprawcach i nowych okupantach, którzy
przenieśli do Polski zbrodnie i zainstalowali komunistyczny system z
całym jego aparatem terroru i zniewolenia. – Uważam, że zarówno władze
województwa, wojewoda, jak i dowódca Brygady powinni zostać
zdymisjonowani. Zachowują się tak, jakby podlegali gubernatorowi – mówi
oburzony poseł Jerzy Szmit (PiS).

W jego ocenie, żaden z przedstawicieli polskich władz i instytucji
publicznych nie powinien brać udziału w tego rodzaju politycznych
eventach ani ich legitymizować. Zwłaszcza w obecnej sytuacji
politycznej.

Rosyjscy motocykliści i władze Kaliningradu już po raz kolejny
postanowili odwiedzić cmentarz czerwonoarmistów. Około setka polskich
motocyklistów, głównie z Pomorza i Mazowsza, zrzeszonych w Kongresie
Polskich Klubów Motocyklowych, chciała zaprotestować przeciw rosyjskiej
demonstracji w Braniewie. Czekali na Rosjan na rondzie. Ale polskie
służby zabezpieczyły konwój i zorganizowały mu przejazd opłotkami miasta
prosto na cmentarz. Policja namawiała Polaków do opuszczenia Braniewa i
niepodejmowania prób blokady przejazdu. Oni chcą w ten sposób robić to
samo, co na Krymie. Tam też działały ruskie gangi motorowe, których szef
ps. ”Chirurg„ jest dobrym kumplem Putina. To bandziory, dokładnie jak
ich służby specjalne – mówią ”Naszemu Dziennikowi„ wzburzeni polscy
motocykliści. – Najśmieszniejsze jest to, że to gubernator zaprosił
naszych na te uroczystości. Na stronie internetowej jest nawet skan jego
pisma po rosyjsku – dodają.

Świnia na rusztowaniu

Druga część sowieckiej celebry odbyła się w Pieniężnie pod pomnikiem
gen. Iwana Czerniachowskiego odpowiedzialnego za likwidację Armii
Krajowej na Wileńszczyźnie, w tym aresztowanie płk. Aleksandra ”Wilka„
Krzyżanowskiego, i zabójstwo por. Antoniego Burzyńskiego ”Kmicica„. W
nocy ktoś na frontonie monumentu namalował kotwicę Polski Walczącej i
hasło ”Precz z komuną„. Stało się to kilkanaście godzin przed oficjalną
wizytą rosyjskiej delegacji.

Reakcja władz była natychmiastowa. Po dokonaniu czynności przez
policję, która zapowiedziała ujęcie ”sprawców„, polski symbol z czasów
okupacji i antykomunistyczne hasło zamalowano białą farbą.

Jednak na delegację czekał kolejny komitet powitalny złożony z
działaczy Solidarnych 2010, którzy zorganizowali happening. Mimo oporów
policji powiesili na specjalnym rusztowaniu wielką czerwoną świnię
symbolizującą rolę sowieckich wojskowych i generałów w ”wyzwalaniu
Polski„.

Na początku roku Rada Miejska Pieniężna wyraziła wolę rozebrania
pomnika Czerniachowskiego, co wzbudziło protesty w Rosji. Inicjatywę
samorządu poparła Rada Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa, która
zaproponowała przeniesienie ohydnego obelisku na teren obwodu
kaliningradzkiego. Pod sam pomnik przyjechała jedynie delegacja
rosyjska, która przywiozła ze sobą kombatantów Ludowego Wojska Polskiego
i Armii Ludowej oraz Sławomira Zakrzewskiego z Ruchu Narodowego
Polskiego z biało-czerwoną flagą i transparentem ”Bracia Słowianie
witamy serdecznie„. Występując w roli prowokatora, oddał hołd
sowieckiemu generałowi, mówiąc, że nie ma dowodów na zbrodnie przeciw
Polakom i głosząc hasła jedności słowiańszczyzny będące kalką
putinowskiej propagandy.

Maciej Walaszczyk, Braniewo


306 pomników armii sowieckiej w Polsce

To robocza lista używana dla wewnętrznych potrzeb instytucji, która w
Polsce odpowiada za realizację międzyrządowego porozumienia z Rosją
podpisanego w 1994 r. Na jego mocy próba usunięcia każdego z obiektów
nim objętych musi być konsultowana z Radą, a potem z Ambasadą Federacji
Rosyjskiej.


Zgodnie z listą, w Polsce znajduje się 306 pomników, obelisków, tablic i
obiektów techniki wojskowej (czołgów, armat), które postawiono by
upamiętnić Armię Czerwoną bądź jej dowódców. Najwięcej takich miejsc
pamięci jest w województwach: śląskim (37), wielkopolskim (36) i
zachodniopomorskim (33). Najmniej w świętokrzyskim.



Kiedy pomnik hańby ku czci Armii Czerwonej zniknie z Buczkowic? Czy radni boją się podjąć decyzję o jego usunięciu?

fot. region.info.pl

"Armia Czerwona na ziemiach polskich
dokonywała licznych mordów, gwałtów i kradzieży, siejąc ból i
cierpienie, gdziekolwiek tylko się zjawiła, dla Polaków jest ona
symbolem hańby".



http://wpolityce.pl/spoleczenstwo/194292-kiedy-pomnik-hanby-ku-czci-armi...

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

47. Kordon policjantów chroni

Kordon policjantów chroni pomnik żołnierzy sowieckich. Przed odesłaniem Putinowi

Dodano: 09.05.2014 [13:40]

Kordon policjantów chroni pomnik żołnierzy sowieckich. Przed odesłaniem Putinowi - niezalezna.pl

foto: Filip Błażejowski

- Kiedy młodzieżówka PiS rozpoczęła opakowywanie pomnika
żołnierzy sowieckich w Parku Skaryszewskim, a policja darła i wyrywała
im folię z rąk, to do protestu przyłączyli się obserwujący całe
zdarzenie dziennikarze - relacjonuje portalowi nielalezna.pl Magdalena
Piejko z „Gazety Polskiej Codziennie”.




- Dziennikarze  przyciskali folię do pomnika, aby policja nie mogła jej usnąć.
Jest 10 umundurowanych policjantów, jednak nadinspektor Małolepszy z
praskiej policji, dowodzący akcją nie chce podać powodu interwencji
podczas happeningu
- mówi Piejko - To jest kompromitacja policji.

 



(foto: Filip Błażejowski/Gazeta Polska)



Protestujący, nie mogąc stanąć przy samym pomniku, rozwinęli folię
w odległości ok. 2 m od obelisku i umieścili na folii napis: "Władymir
Putin. Opłąta pobrana". To przypominało symboliczną paczkę z
zapakowanymi w środku również policjantami. Nadinsp. Małolepszy powiedział, że zatrzymani pod pomnikiem będą tłumaczyć się w sądzie.



Jeden z organizatorów Maciej Bieńkowski zaapelował do ministra
bartłomieja Sienkiewicza, aby nie używał polskiej policji do ochrony
sowieckich pomników, ale polskich obywateli.




Po symbolicznym odesłaniu pomnika do Putina happening się zakończył.



Data happeningu nie jest przypadkowa. 9 maja ZSRR, a teraz Rosja,
celebrują zwycięstwo nad III Rzeszą. Dla Polski nie jest to jednak data
wyzwolenia, lecz początku nowej okupacji, tym razem sowieckiej. Pomnik w
Parku Skaryszewskim poświęcono pamięci żołnierzy radzieckich poległych w
dniach 10-15 września 1944 w walkach przy Rondzie Waszyngtona.
Wybudowano go w miejscu grobu żołnierzy. Podczas przebudowy ronda w 1968
roku, ciała zostały przeniesione na Cmentarz Żołnierzy Radzieckich przy
Al. Żwirki i Wigury, a pomnik przesunięto w głąb głównej alei
przecinającej Park Skaryszewski. Na pierwotnym miejscu pomnika stoi
obecnie popiersie I. J. Paderewskiego – patrona Parku.  Na pomniku
znajduje się napis: Wieczna chwała Bohaterom Armii Czerwonej Poległym w walkach o wyzwolenie stolicy Polski Warszawy.
http://niezalezna.pl/55000-kordon-policjantow-chroni-pomnik-zolnierzy-so...

Skaryszewskim. Zobacz zdjęcia!

wPolityce.pl

wPolityce.pl

Chcieliśmy ten pomnik okleić folią i symbolicznie wysłać do
Władimira Putina. Niech świętują pod nim w Moskwie, a nie w Warszawie

— mówili organizatorzy happeningu w Parku Skaryszewskim w Warszawie.

Pod pomnikiem sowieckich żołnierzy w stolicy kraju kilka osób z Forum Młodych Prawa i Sprawiedliwości chciało urządzić happening przy okazji
rocznicy 9 maja. Przypomnijmy - to efekt wyroku sądu, który uznał, że
obiekty „wdzięczności Armii Radzieckiej” nie są pomnikami.

CZYTAJ WIĘCEJ:
Warszawski sąd: obiekty „Braterstwa Broni” i „Wdzięczności Armii
Radzieckiej” to nie pomniki. Należy je rozebrać. Prokuratura protestuje

W związku z uprawomocnieniem się wyroku uniewinniającego działaczy
Forum Młodych PiS ws. manifestacji z 17 września 2013 r. działacze
partyjnej młodzieżówki - jak podkreślali, w majestacie prawa - chcieli
dokończyć swój happening „Pakujemy sowieckie pomniki”.

Chcieliśmy ten pomnik okleić folią i symbolicznie wysłać do Władimira
Putina. Niech świętują pod nim w Moskwie, a nie w Warszawie

— mówił Michał Szpondrowski z FM PiS, jeden z organizatorów protestu.

Pomysł młodych ludzi był prosty - chcieli owinąć monument folią, a
następnie symbolicznie „wysłać” go na Kreml. Nie pozwoliła jednak na to
polska policja. Dziesięciu funkcjonariuszy przeszkadzał młodym ludziom,
zrywając folię, przepychając ich i legitymując.

Przyszliśmy tutaj 9 maja – wiadomo jaka jest data. Panowie są wobec nas bardzo agresywni

— przekonywali manifestujący.


wPolityce.pl
wPolityce.pl

Policjanci w akcji pod przewodnictwem insp. Małolepszego (na zdjęciu poniżej) nie chcieli odpowiadać na pytania dziennikarzy, nie udzielili też informacji, kto wydał rozkaz dziwnej obrony pomnika. Rzecznik prasowy również okazał się bezradny.


Insp. Małolepszy zrywa folię. wPolityce.pl
Insp. Małolepszy zrywa folię. wPolityce.pl

Po kilku próbach owinięcia pomnika folią, przy pomniku zgromadziło się ok. 40 osób. Niektórzy z mieszkańców
Warszawy spontanicznie próbowali otoczyć pomnik, by policja nie miała
możliwości zerwać folii. Funkcjonariusze jednak gorliwie blokowali tę
możliwość, przepychając ludzi.


wPolityce.pl
wPolityce.pl

Armia Czerwona dokonała w Polsce wielu zbrodni, gwałtów, rabieży. Nie
mówiąc o tym, jak wielu Polaków wymordowała, jak bardzo
zwalczała ruch niepodległościowy

— wyjaśniali organizatorzy.

Dlaczego policjanci zdecydowali się na obronę sowieckiego pomnika, mimo że wyrok sądu w tej sprawie jest jasny?


wPolityce.pl
wPolityce.pl


wPolityce.pl
wPolityce.pl

wwr

znów protest w parku skaryszewskim

PiS foliowało radziecki pomnik, policja odwijała. "Było trochę śmiechu"

KOMENTARZY: 32


PiS foliowało radziecki pomnik, policja odwijała. "Było trochę śmiechu"

Znów protest działaczy PiS z Forum Młodych w
Parku Skaryszewskim. Chcieli opakować Pomnik Wdzięczności Armii
Radzieckiej w folię. Udaremniła to policja.... więcej »



-----------------------------------

Sowieckie samosiejki

IPN wytyka, że pomniki czerwonoarmistów Sowieci stawiali sobie w Polsce sami

IPN wytyka, że pomniki czerwonoarmistów Sowieci stawiali sobie w Polsce sami.

Monument „Czterech Śpiących” nie jest klasycznym pomnikiem, lecz
upamiętnieniem mającym szerzyć propagandę rzekomego „wyzwolenia” Polski
przez Armię Czerwoną – stwierdza IPN w opinii przesłanej do sądu, gdzie
toczy się proces o oblanie farbą tego pomnika.

W ocenie Instytutu Pamięci Narodowej, do którego opinii dotarł „Nasz
Dziennik”, bryła upamiętnia to, co nie jest godne upamiętnienia dla
Polski. Historycy Instytutu wskazują, że pomnik Braterstwa Broni z pl.
Wileńskiego w Warszawie, rzekomo zbudowany przez mieszkańców stolicy,
został de facto wykonany przez Rosjan. W Armii Czerwonej była specjalna
komórka, która niemalże hurtowo stawiała takie pomniki na terenie Polski
w latach czterdziestych. Powstało ich wówczas aż 350. Autorem koncepcji
warszawskiego pomnika, podobnie jak monumentu z parku Skaryszewskiego,
był sowiecki major A. Nieńko. Jednym słowem, nie był to przejaw żadnej
wdzięczności, ale propaganda szerzona bezpośrednio przez Armię Czerwoną
przez wyspecjalizowane w tym celu jednostki.

Historycy IPN podkreślają, że te upamiętnienia różniły się od
pomników na grobach poległych żołnierzy sowieckich. Stawiano je w
centrach miast, a ich zadaniem było głoszenie chwały Armii Czerwonej i
rzekomego wyzwolenia, które miała przynieść Polsce.

IPN porównuje monument z pl. Wileńskiego do pomnika istniejącego w
XIX wieku na pl. Saskim ku czci oficerów polskich, którzy stanęli po
stronie Rosji podczas Powstania Listopadowego.

Formacje niepodległościowe w latach 40. wysadzały tego typu
upamiętnienia. Tak stało się np. w Łodzi. Istniały również plany
zburzenia pomnika z pl. Skaryszewskiego, ale żołnierze przygotowujący tę
akcję zostali aresztowani przez bezpiekę.

Niestety, historykom IPN nie udało się natrafić na dokumentację
powstania tego pomnika. W archiwum miasta Warszawy znajdują się jedynie
pewne drobne informacje, opierające się głównie na doniesieniach
ówczesnej prasy. W ocenie badaczy, z tej racji, że pomniki budowała
komórka armii sowieckiej, cała dokumentacja wraz z nią pojechała na
Wschód. Ze względu na popularność nazwiska projektodawcy, jak również na
ograniczony dostęp do archiwów posowieckich szanse na ustalenie
bliższych szczegółów są niewielkie.

Nielegalne bryły

Przed Sądem Rejonowym Warszawa-Praga Północ toczy się proces dwóch
młodych mężczyzn oskarżonych o znieważenie tych dwóch pomników
upamiętniających Armię Czerwoną. Według aktu oskarżenia Prokuratury
Warszawa-Praga Północ mieli oni w nocy z 16 na 17 września 2011 r.
znieważyć pomnik Braterstwa Broni poprzez namalowanie na nim napisu
„czerwona zaraza”, a także pomnik wdzięczności Armii Radzieckiej, na
którym namalowali identyczny napis. Sąd już raz umorzył postępowanie,
ale prokuratura odwołała się od tej decyzji.

Obaj młodzi ludzie, obecnie studenci, nie przyznają się do zarzutów
znieważenia pomników. Jak podkreślają, swoim czynem chcieli
zaprotestować przeciwko obecności upamiętnień Armii Sowieckiej. – Był to
z naszej strony idealistyczny czyn, którym chcieliśmy pokazać,
zaprotestować przeciwko publicznej gloryfikacji systemu totalitarnego, a
jednocześnie zakłamywaniu prawdy historycznej – podkreślił Wojciech B.
Drugi z młodzieńców, Daniel L., wyjaśnia, że napisy namalowali z kolegą z
pobudek ideowych. – Komunistyczne pomniki nie powinny stać w suwerennej
Polsce – podkreśla.

Porozumienie Organizacji Kombatanckich i Niepodległościowych w
Krakowie przypomina poprzednią decyzję sądu, w której stwierdza się, że
nie można uznać tych obelisków za pomniki w sensie prawnym, a co za tym
idzie – nie mogło dojść do ich znieważenia. Reprezentant Porozumienia
Jerzy Bukowski apeluje, aby przestać używać „w odniesieniu do obiektów
upamiętniających zbrodniczą ideologię sowiecką (której jednym z głównych
narzędzi była Armia Czerwona) na ziemiach Polski fałszywego określenia
’pomnik’, a do policji i prokuratur w całym kraju o zaprzestanie
ścigania osób wyrażających w spektakularny sposób właściwy stosunek do
tych haniebnych reliktów epoki zniewolenia”.

Porozumienie Kombatantów wystosowało również do władz Warszawy apel o
„natychmiastowe usunięcie wszystkich reliktów komunistycznych
pozostałych po okupacji sowieckiej i 45-letnich rządach zdrajców i
agentury moskiewskiej”. „W szczególności oczekujemy usunięcia pomników
wdzięczności i braterstwa Armii Czerwonej, a także zmiany nazw około 40
ulic, których patronami są komuniści. Nie istnieje żadna umowa między
rządem Rzeczypospolitej Polskiej a rządem Federacji Rosyjskiej, która by
tego zabraniała. Umowa z 22 II 1994 roku, na którą powołują się
zwolennicy Moskwy – co łatwo sprawdzić – nie dotyczy reliktów
komunistycznych” – podkreślają podpisani pod listem przewodniczący
Porozumienia Jan Piotr Jarosz oraz sekretarz Edward Wilhelm Jankowski.

„Pomniki Armii Czerwonej zostały siłą narzucone Polakom, dlatego są
nielegalne i na wolnej polskiej ziemi będą zawsze nielegalne” – wskazują
kombatanci, dodając, że Konstytucja zakazuje propagowania komunizmu, a
„pomniki ku czci sił zbrojnych totalitarnego Związku Sowieckiego są taką
właśnie formą propagowania zbrodniczej i ludobójczej ideologii”.
„Istnienie pomników wdzięczności dla okupanta, które są pilnowane dzień i
noc przez policję, a prokuratura prowadzi śledztwa o ich znieważenie,
jest obelgą dla wolnego narodu, niszczy naszą tożsamość i patriotyzm.
Bez tych wartości naród nie może istnieć” – podkreślają.

Kolejna rozprawa ma się odbyć 21 maja.

Zenon Baranowski

Sowiecki pomnik usunięty z centrum Katowic

Przeciwko obecności monumentu od lat protestowali przedstawiciele opozycji z czasów PRL.
Pomnik Wdzięczności Armii Radzieckiej zdemontowano dziś rano. Teraz
zostanie on poddany renowacji, a później trafi na katowicki cmentarz.

Uchwałę intencyjną w sprawie przeniesienia pomnika Rada Miejska
przyjęła już w grudniu 2000 r. Wykonania uchwały domagały się środowiska
prawicowe, organizując protesty przeciwko obecności pomnika.

- Cieszę się, że w końcu zostało to zrealizowane, bo pomnik
znajdujący się w centrum miasta był symbolem okupacji, a nie zabytkiem.
Było to także paskudne wrażenie estetyczne. Cieszę się, że zostało to
zrealizowane zgodnie z naszym postulatem –
mówił wiceprzewodniczący rady miasta i szef PiS w Katowicach Piotr Pietrasz.

Koszt demontażu i remontu ważącego kilkanaście ton pomnika oszacowano
na niecałe 70 tys. zł. Nie wiadomo, co znajdzie się na Placu Wolności w
miejscu, gdzie dotychczas stał pomnik czerwonoarmistów.

Koncepcja przeniesienia pomnika była w przeszłości konsultowana ze
stroną rosyjską za pośrednictwem Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa.

Katowicki pomnik czerwonoarmistów przedstawia dwóch żołnierzy trzymających broń i sztandary.

Pomnik Żołnierzy Radzieckich w Katowicach zdemontowany [ZDJĘCIA] 


Pomnik Żołnierzy Radzieckich w Katowicach zdemontowany.
Akcja demonotowanaia pomnika zostałą przeprowadzona w środę rano. Trwała
kilkadziesiąt minut. ZOBACZ ZDJĘCIA z akcji demontowania pomnika
Wdzięczności Żołnierzom Armii Radzieckiej.

Częstochowa: Z pomnika żołnierzy radzieckich zniknie sierp i młot [ZDJĘCIA]

Pozytywną opinię w tej sprawie wyraziły Rada Ochrony Pamięci Walk i
Męczeństwa oraz Śląski Urząd Wojewódzki - poinformował w środę rzecznik
Urzędu Miasta w Częstochowie.

Częstochowa: Z pomnika żołnierzy radzieckich zniknie sierp i młot [ZDJĘCIA]

O usunięcie symboli sierpa i młota z pomnika czerwonoarmistów w
Częstochowie apelowały od kilku miesięcy - jak powiedział PAP w środę
rzecznik Urzędu Miasta w Częstochowie Włodzimierz Tutaj - "różne
organizacje społeczne". Jedną z nich jest Stowarzyszenie Solidarność i
Niezawisłość, według którego sierp i młot jest "jednoznacznym symbolem
totalitarnego ustroju komunistycznego".
Demontaż symboli sierpa i młota odbędzie się, jak informuje urząd,
podczas bieżącego remontu pomnika, planowanego na sierpień lub wrzesień.




-------------------------------------------------------------------------------

Goleniów, położony niedaleko Szczecina, chce usunąć pomnik sierżanta Sułtanowa - radzieckiego wojskowego, który według sowieckiej legendy własną piersią miał zasłonić niemiecki CKM, gdy Armia Czerwona zdobywała miasto. Starania o usunięcie monumentu burmistrz Robert Kurpowicz podejmował już wcześniej.

Zwrócił się wówczas do Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa o zgodę na likwidację monumentu, jednak ta postawiła warunek

Jeżeli gmina Goleniów udowodni przy pomocy wiarygodnych materiałów historycznych, że sierżant Sułtanow nie miał nic wspólnego z Goleniowem, to nie wyklucza wydania zgody

— mówi Krupowicz.

Takie dokumenty zostały przedstawione ROPWiM.

Wystąpiliśmy z takim pismem do Rady dołączając kartę personalną sierżanta Sułtanowa, w której jest wyraźnie zapisane, że ta osoba zginęła pod Chociwlem

tłumaczy burmistrz.

Już wcześniej Rada Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa nie zgodziła się na usunięcie czerwonej gwiazdy znajdującej się na innym sowieckim monumencie w Goleniowie - pomniku „bohaterów armii radzieckiej”. Wówczas rada uznała, że gwiazda nie jest symbolem totalitaryzmu, a formacji wojskowej.

mc, radioszczecin.pl

Szykany za desowietyzację

Policja przesłuchuje radnych z Pieniężna, którzy przegłosowali decyzję o demontażu pomnika sowieckiego generała

Policja przesłuchuje radnych z Pieniężna,
którzy przegłosowali decyzję o demontażu pomnika sowieckiego generała
Iwana Czerniachowskiego. Funkcjonariusze zażądali też protokołu z sesji
rady, na której ta uchwała zapadła.

Samorządowcy są zdezorientowani i zaniepokojeni brakiem informacji na
wezwaniu, w jakiej konkretnie sprawie policjanci chcą ich
przesłuchiwać.

Jak ustalił „Nasz Dziennik”, sprawa ma związek z dochodzeniem w
sprawie „znieważenia pomnika generała Armii Czerwonej Iwana Daniłowicza
Czerniachowskiego” poprzez namalowanie na nim w nocy z 3 na 4 maja
napisów, m.in. „Precz z komuną”, i słynnej kotwicy – symbolu Polski
Walczącej. Uszkodzono też tablice znajdujące się na monumencie.
Dochodzenie Komendzie Powiatowej w Braniewie zleciała prokuratura
rejonowa w tym mieście.

– Na zlecenie i pod nadzorem braniewskiej prokuratury prowadzimy
postępowanie przygotowawcze w sprawie znieważenia w nocy z 3 na 4 maja
br. pomnika gen. Czerniachowskiego w Pieniężnie. Czynności w tej sprawie
prowadzi posterunek policji w Pieniężnie – mówi „Naszemu Dziennikowi”
zastępca komendanta powiatowego policji w Braniewie, podinspektor Robert
Mikusik.

Burmistrz Braniewa jest zdziwiony, dlaczego prokuratura i policja
akurat po tegorocznej akcji z napisami na pomniku postanowiły wszcząć
dochodzenie z urzędu, a po takich samych incydentach, do jakich tu
dochodziło przez wiele lat już wielokrotnie, tego nie czyniła.

– Przecież takiego rodzaju napisy na pomniku gen. Czerniachowskiego
nieznani sprawcy wykonywali wiele razy, regularnie od roku 1990. Jednak
wówczas żaden organ ścigania tą sprawą z urzędu się nie zajął. Dopiero w
maju tego roku, kiedy pod pomnik miała przyjechać grupa 300
motocyklistów z Rosji, pomalowanie pomnika powodowało wszczęcie
postępowania z urzędu – zastanawia się Kazimierz Kiejdo.

Burmistrz relacjonuje, że w sprawie malunków na monumencie policjanci
z Braniewa odwiedzili go już 5 maja. – Zapytali mnie, czy w związku z
dewastacją pomnika nie wnoszę żadnych roszczeń. Powiedziałem, że nie,
ponieważ uchwałą przyjętą przez Radę Pieniężna w styczniu br. wniesioną
na mój wniosek zdecydowano o jego usunięciu, przez co większość radnych
oraz ja wyraziliśmy już dawno swój stosunek do tego monumentu – wskazuje
Kiejdo.

Przesłuchania radnych policja zaplanowała w tym tygodniu. „Nasz
Dziennik” dotarł do jednego z radnych, który takie wezwanie otrzymał.

– Jestem zdumiony, na wezwaniu nie podano, w jakiej sprawie policja
chce mnie przesłuchać. Podano jedynie enigmatyczną dla mnie sygnaturę
sprawy – opowiada Krzysztof Kisiel, zastępca przewodniczącego rady
miasta.

Z informacji, jakie udało się nam pozyskać, wynika, że takie wezwania
na policję otrzymali wszyscy, czyli piętnastu radnych Pieniężna.
Policja poprosiła również radę o dostarczenie jej protokołu z sesji, na
której podjęto uchwałę wyrażającą wolę usunięcia pomnika gen.
Czerniachowskiego. – Otrzymaliśmy od policji wniosek o udostępnienie jej
protokołu z sesji rady miasta ze stycznia 2014 roku. Nie podano, po co
prowadzącym postępowanie w sprawie znieważenia pomnika ten protokół jest
potrzebny – zastanawia się burmistrz Pieniężna.

4 maja pod pomnik gen. Czerniachowskiego w Pieniężnie miała przybyć
grupa kilkuset motocyklistów z Rosji. W nocy z 3 na 4 maja nieznani
sprawcy namalowali farbą napisy, m.in. „Precz z komuną”, i znak Polski
Walczącej. Na polecenie wojewody warmińsko-mazurskiego jeszcze tego
samego dnia wczesnym rankiem napisy zostały usunięte. Jednak
motocykliści i tak zrezygnowali z wizyty w Pieniężnie. Pod pomnikiem
generała odbył się natomiast happening zorganizowany m.in. przez
olsztyński oddział stowarzyszenia Solidarni 2010 i artystę rzeźbiarza
Jacka Adamasa, który zaprezentował instalację „czerwona świnia na
rusztowaniu”, symbolizującą zachowanie sowieckich generałów na terenach,
na które wkraczała Armia Czerwona. Obecnych pod pomnikiem obserwowała i
przepytywała policja. Policjanci zapytywali uczestników happeningu, czy
wiedzą coś o autorze napisów. Funkcjonariusze szukali też pojemnika po
czerwonej farbie w sprayu. Generał Armii Czerwonej Iwan Daniłowicz
Czerniachowski, nazywany przez polskich historyków katem wileńskiej
Armii Krajowej, był odpowiedzialny m.in. za likwidację oddziałów AK na
Wileńszczyźnie (w sumie około 8 tys. żołnierzy).

Teraz sprawą realizacji uchwały zajmuje się Rada Ochrony Pamięci Walk
i Męczeństwa. W ostatnim wniosku, wyekspediowanym do Moskwy, ROPWiM
proponuje przeniesienie monumentu na teren Federacji Rosyjskiej. Z tą
pisemną propozycją, określoną mianem „najlepszej”, zwrócił się Andrzej
Kunert, sekretarz Rady, do Aleksandra Aleksiejewa, ambasadora Federacji
Rosyjskiej. Rosjanie wniosek odrzucili. Rada poprosiła stronę rosyjską o
spotkanie i rozpoczęcie bezpośrednich rozmów na temat dalszych losów
pomnika.

Adam Białous

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

48. Uszkodził sowiecki pomnik w swoim mieście, teraz nęka go prokura

29 maja odbędzie się kolejna rozprawa Daniela Sosina, działacza społecznego ze Stargardu Szczecińskiego, który w 2012 roku zorganizował dwie akcje związane z obecnością sowieckich symboli w polskim mieście. Sosin wynajął dźwig i próbował odpiłować gwiazdę umieszczoną na „Kolumnie Zwycięstwa” – symbolu sowieckiej okupacji Polski.

W drugim przypadku umieścił na kolumnie banner z treścią, która nie spodobała się prokuraturze. Napis brzmiał następująco: „1920 Bitwa Warszawska 15 Sierpnia zgnietliśmy ruską swołocz”. Dziś Pan Daniel jest oskarżony o popełnienie przestępstwa.

Rozmawiamy z jego adwokatem, Michałem Lizakiem.

O co jest oskarżony Daniel Sosin?

Przeprowadził dwa happeningi. Podczas jednego chciał odpiłować czerwoną gwiazdę z „Kolumny zwycięstwa”.

Na jakim etapie jest postępowanie?

Daniel Sosin na początku przyznał się do winy i ustalone zostało dobrowolne poddanie się karze. Na rozprawie z tego zrezygnował. Był przekonany, że jest to wykroczenie, a nie przestępstwo. Sąd pierwszej instancji w konsekwencji uznał winę i wymierzył karę. Zostałem jego obrońcą w postępowaniu apelacyjnym. Sąd drugiej instancji uchylił wyrok Sądu w Stargardzie Szczecińskim. Teraz jesteśmy na etapie ponownego rozpoznania przez Sąd w Stargardzie Szczecińskim. Rozprawa jest 29 maja, w czwartek.

Na czym polega problem z pomnikami radzieckimi w Polsce?

Istnieją dwie kwestie. Jedna to sprawa samej likwidacji pomników w Polsce, to problem wszystkim znany. Pozostaje druga kwestia, czyli problem statusu prawnego pomników postawionych w Polsce w czasach PRL. Mamy umowę z Federacja Rosyjska z 1994 roku. Umowa reguluje współpracę stron w zakresie utrzymania i zachowania miejsc pamięci i spoczynku. Jest to umowa chroniąca tylko miejsca spoczynku i pamięci, nie pomniki zwycięstwa Armii Czerwonej, a z takim przypadkiem mamy do czynienia w sprawie Daniela Sosina.

Jaki ma to wpływ na sprawę pańskiego klienta?

Mój klient został oskarżony o czyn z art. 261 Kodeksu karnego tj. znieważenie pomnika urządzonego w celu upamiętnienia zdarzenia historycznego lub uczczenia osoby. Prokuratura m.in. wskazuje, iż z uwagi na fakt, że przedmiotowy pomnik jest ujęty w wykazie miejsc pamięci, sporządzonym przez Radę Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa to tym samym objęty jest on prawno-karną ochroną. Nie wdając się w szczegółowe prawne aspekty sprawy uważam , że w żaden sposób nie można przyjąć by tego typu obiekty były pomnikami, którym należy się ochrona przewidziana w polskim Kodeksie karnym. Ponadto zasadnicze wątpliwości budzi kwestia podstaw prawnych sporządzenia i obowiązywania wcześniej wspomnianego wykazu miejsc pamięci.

Dziękuję za rozmowę. not tk

http://wpolityce.pl/spoleczenstwo/196655-uszkodzil-sowiecki-pomnik-w-swo...

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Obibok na własny koszt

49. Te ruskie pomniki mają bardzo POważny problem formalno-prawny

Przede wszystkim większość z nich nie posiadała koniecznej i niezbędnej dokumentacji zezwoleń administracyjnych na ich postawieni i są w świetle obowiązującego prawa samowolkami budowlanymi.
Tak było w przypadku kilku gdańskich pomników postawionych w ramach komunistycznych czynów przez komunistycznych czynowników.
Jeśli nie z przyczyn politycznych to z przyczyn formalno-prawnych pomniki sowieckich okupantów i ich tutejszych lokai oraz usłużnych idiotów winne być usuwane.

Za Niezależna.pl:

"Decyzję o budowie tzw. „Czterech śpiących” podjęły w 1945 roku władze sowieckie. Polska zgoda była tylko formalna. Zapłaciliśmy za pomnik wychwalający Armię Czerwoną gigantyczną cenę. Nowe światło na przeszłość komunistycznego symbolu Warszawy rzucają nowe dokumenty odkryte w Instytucie Pamięci Narodowej.

Rzeźby sowieckich żołnierzy składające się na „Czterech śpiących” zostały w całości wykonane w Berlinie w sowieckiej strefie wojskowej. Rosjanie w całości kosztami wykonania obciążyli Polskę. Państwo musiało zapłacić 600 tysięcy dolarów, czyli ówczesną równowartość 240 milionów złotych. Nowe informacje o monumencie podał na rozprawie licealistów, którzy napisali w 2011 roku „czerwona zaraza” na obelisku, historyk IPN dr Wojciech Muszyński.

– Ten obelisk nie upamiętniał żadnego historycznego wydarzenia, ani żadnych poległych żołnierzy. Jedynie miał być symbolem uległości Związkowi Sowieckiemu. Wielu żołnierzy Armii Sowieckiej w 1945 roku miało traumę porażki z wojny 1920 roku. Ten obiekt miał częściowo im ją leczyć i być oznaką triumfu, „zdobycia” Warszawy - mówił dr Muszyński.

Sprawa napisu "czerwona zaraza" na komunistycznych obiektach wróciła do sądu pierwszej instancji. Mimo wyroku z lipca 2013 roku, który umorzył postępowanie wobec mężczyzn, Sąd Okręgowy Warszawa Praga nakazał ponowne rozpatrzenie sprawy.

Na ten temat:
Sąd w obronie komunistycznych symboli! Państwo nadal ściga za "czerwoną zarazę"
Natychmiast usunąć sowieckie pomniki z Warszawy!
Wyszkowski dla niezalezna.pl: Czas na wolność! Władze PO muszą być tego świadome
IPN walczy o usuniecie „czterech śpiących”

Linki do innych artykułów na ten temat są pod artykułem na niezależna.pl TU:

http://niezalezna.pl/55470-polska-zaplacila-za-sowiecki-symbol-warszawy-...

Kiedyś "Mieszko II"

avatar użytkownika Maryla

50. Fortuna za zmoręZa odlew

Fortuna za zmorę

Za odlew pomnika „Czterech Śpiących” Sowieci
zainkasowali równowartość 600 tys. dolarów

Monument, teraz czasowo zdemontowany, został postawiony w 1945 r.
początkowo z nietrwałego materiału. W 1947 r. wymieniono go na odlew ze
spiżu wykonany w Berlinie, według projektu sowieckiego, który został
formalnie zaakceptowany przez ówczesnego prezydenta stolicy Stanisława
Tołwińskiego. Co więcej, strona polska musiała za niego zapłacić 700
tys. rubli i 1,4 tys. marek, co daje 240 mln ówczesnych złotych. To
tylko jeden z przejawów drenowania wyniszczonej wojną Polski przez
Związek Sowiecki.

– Budowa tego pomnika była typowym symbolem sowieckiej propagandy –
mówił wczoraj w sądzie dr Wojciech Muszyński, historyk Instytutu Pamięci
Narodowej. Zeznawał on jako biegły w procesie dwóch młodych ludzi,
którzy w geście patriotyzmu oblali w rocznicę 17 września dwa obeliski w
Warszawie. To ich sprzeciw wobec upamiętnień sławiących rzekomo
wyzwoleńczą misję Armii Czerwonej. Teraz są oskarżeni o dewastację.

– Pierwotnie pomnik na pl. Wileńskim nosił nazwę Bohaterów Armii
Czerwonej – podkreśla Muszyński, przytaczając odpowiedni dokument
odnaleziony w Archiwum Miasta Stołecznego Warszawy.

Autorem obelisku byli inżynierowie sowieccy, a strona polska nawet
nie znała ich nazwisk, co widać w wykazie pomników warszawskich z 1950
r., gdzie w odpowiedniej rubryce jest puste miejsce.

W opinii Muszyński akcentuje, że całość prac związanych z pomnikiem
pozostawała w gestii sowieckiej. Zresztą w latach 1944-1946 Polska była
pod bezpośrednią okupacją Związku Sowieckiego, a polskie władze jedynie
imitowały narodową rekomendację, wykonując polecenia sowieckich
komendantów, do których należały nadrzędne decyzje. Autorem koncepcji
pomnika z 1945r., pierwotnie składającego się z cokołu i trzech figur na
szczycie, był inżynier Korolew.

Polskie podziemie niepodległościowe wysadzało tego typu monumenty,
których w Polsce zamontowano wtedy ponad 350. Ale w przypadku pl.
Wileńskiego nie było to wykonalne, bo dookoła otaczały go różne placówki
NKWD i UB.(..)


Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Obibok na własny koszt

51. Ruskie tupają i drą swoje menelski mordy

Rosyjski MSZ wydał oświadczenie w sprawie rozbiórki pomnika żołnierzy Armii Czerwonej w polskim mieście Limanowa
07 lipca 2014 | 19:30
Wiadomość traktujemy jako jednostronnej zmianę zawartej umowy między dwoma krajami. Ponadto Moskwa czeka na wyjaśnienia z Warszawy w sprawie tego incydentu. Wcześniej stwierdzono, że członkowie Rady Miasta Limanowa podjęli decyzję o demontażu obelisk żołnierzy Armii Czerwonej, a w swoją decyzję oparli na internetowym badaniu on-line obywateli.

http://www.echo.msk.ru/news/1355294-echo.html

W wolnym tłumaczeniu - By @Obibok na własny koszt

Kiedyś "Mieszko II"

avatar użytkownika Obibok na własny koszt

52. Obudzili się? - Rychło w czas, prawda?

Cytuję:

"Polacy usunęli sowiecki pomnik. Oburzona "świętokradztwem" Rosja żąda wyjaśnień

Dodano: 08.07.2014 [12:36]

Niedawne usunięcie pomnika "Wdzięczności Armii Czerwonej" w małopolskiej Limanowej wywołało furię władz rosyjskich. Rosyjski MSZ wyraził "oburzenie" działaniami Polaków i nazwał je "świętokradztwem".

"Monument udało się rozmontować pod koniec czerwca po 20 latach starań. Teraz Moskwa domaga się wyjaśnień od polskiego rządu" - informuje RMF FM.

Oświadczenie rosyjskiego MSZ jest wyjątkowo bezczelne. Rosjanie napisali: "W Polsce coraz częściej dochodzi do aktów wandalizmu wobec pomników czerwonoarmistów, a także do prób nieuzgodnionego ich przenoszenia [...] świętokradczą akcję władze gminne przeprowadziły, naruszając polsko-rosyjską umowę o miejscach pamięci, bez zgody strony rosyjskiej".

Jak informuje RMF FM - Rosjanie ocenili usunięcie pomnika jako próbę jednostronnej rewizji i chęć wywoływania "wojny pomników"... przed 70. rocznicą zwycięstwa Związku Radzieckiego w Wielkiej Wojnie Ojczyźnianej.

Pomnik "Wdzięczności Armii Czerwonej" ustawiono w Limanowej w latach 60. Na pomniku był napis mówiący o "wieczystej" przyjaźni ze Związkiem Radzieckim."

Koniec cytatu.

Za: http://niezalezna.pl/57116-polacy-usuneli-sowiecki-pomnik-oburzona-swiet...

Sen z drzemką w rzekomo "naszych" mediach trwa minimum 24 godziny na dobę.
Żenada.

Kiedyś "Mieszko II"

avatar użytkownika Maryla

53. kto nastepny? Warszawa?

Limanowa bez pomnika „wdzięczności Armii Czerwonej”

Bez emocji i bez żalu mieszkańcy Limanowej przyglądali się
rozbiórce pomnika „wdzięczności Armii Czerwonej”, który w ich mieście
stał od lat 60-tych ubiegłego wieku. Na miejscu był reporter Radia
Kraków.
Pomnik wpisany był na listę obiektów chronionych dlatego jego usunięcie
musiały poprzedzić konsultacje i uzgodnienia m.in. z Krajową Rada
Pamięci Walk i Męczeństwa.

Multimedia - galeria zdjęć: Limanowa ( 12 )

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Pelargonia

54. Szanowna Pani Marylo,

Własnie dowiedziałam się, że 16 lipca 2014 r. zmarł przedwcześnie


śp Kuki, nasz Kolega z początków Blogmediów.


Niech spoczywa w Pokoju!

"Ogół nie umie powiedzieć, czego chce, ale wie, czego nie chce" Henryk Sienkiewicz

avatar użytkownika Maryla

55. Kat bez adwokata

Kat bez adwokata

Prokuratura umorzyła śledztwo dotyczące „znieważenia
pomnika generała Armii Czerwonej Iwana Daniłowicza Czerniachowskiego” w
Pieniężnie

zdjecie

„W związku z tym, iż na obecnym etapie
wyczerpano możliwości wykrywcze, postanowiono niniejsze postępowanie
umorzyć wobec niewykrycia sprawców” – czytamy w uzasadnieniu do decyzji
prokuratury. Choć postanowienie zostało wydane, prokuratura zaznacza, że
w przypadku pojawienia się informacji umożliwiającej wykrycie sprawcy
dochodzenie może zostać wznowione. W postanowieniu podano też pewne
informacje o wynikach śledztwa. „Ustalono, że sprawca(y) na pomniku
nakreślił przy użyciu farby napisy: ’Precz z komuną’ i ’Mordercy’,
znieważając w ten sposób to miejsce. Nadto dokonał zniszczenia dwóch
tablic pamiątkowych poprzez ich rozbicie”.

Z informacji o przebiegu dochodzenia, które na zlecenie prokuratury
prowadziła Powiatowa Komenda Policji w Braniewie, dowiadujemy się, że
„przeprowadzono szereg czynności, które nie doprowadziły do wykrycia
sprawcy tego czynu”. Wymienia się wśród nich m.in. „przesłuchanie
szeregu świadków”. To właśnie te czynności policji wzbudziły najwięcej
pytań. Chodzi o przesłuchanie wszystkich 15 radnych miejskich Pieniężna.
Pytania kierowane do nich dotyczyły głównie okoliczności, w jakich rada
miasta na początku bieżącego roku przyjęła uchwałę wyrażającą wolę
usunięcia pomnika Czerniachowskiego. Radni musieli się tłumaczyć, z
czyjej inicjatywy ta uchwała została wprowadzona do porządku obrad.
Policja poprosiła również o przesłanie protokołu z sesji, podczas której
podjęta została uchwała.

Prokuratura przyznaje, że nie tylko nie udało się ustalić sprawców,
ale również „nie ustalono organu właściwego do reprezentowania praw
pokrzywdzonego w niniejszej sprawie, nie zdołano także ustalić wartości
zniszczonych płyt oraz, co za tym idzie, przyjąć właściwego wniosku w
zakresie zniszczonego mienia”. Braniewska prokuratura skierowała pytanie
do Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa jako instytucji sprawującej
opiekę nad miejscami pamięci, czy czuje się pokrzywdzona dewastacją
pomnika w Pieniężnie i czy chce reprezentować prawa pokrzywdzonego w tej
sprawie. Rada jednoznacznie odpowiedziała, że nie jest stroną
pokrzywdzoną w tej sprawie.

Zaraz po pojawieniu się napisów na pomniku z podobnym pytaniem
śledczy zwrócili się do władz gminy Pieniężno jako do jego właściciela. –
Udzieliłem stanowczej odpowiedzi, że gmina nie czuje się stroną
pokrzywdzoną w tej sprawie – podkreśla burmistrz Kazimierz Kiejdo. – W
kontekście umorzenia dochodzenia przez prokuraturę zastanawia mnie,
dlaczego było ono wszczęte, skoro gmina, do której należy pomnik gen.
Czerniachowskiego, wyjaśniła prokuraturze, że nie uważa się za stronę
poszkodowaną – dodaje nasz rozmówca. Przypomnijmy, że dochodzenie
dotyczyło wydarzeń z 4 maja br. pod pomnikiem sowieckiego generała.
Miała tam wówczas przybyć grupa kilkuset motocyklistów z Rosji. W nocy z
3 na 4 maja nieznani sprawcy namalowali farbą krytyczne napisy oraz
znak Polski Walczącej. Na polecenie wojewody warmińsko-mazurskiego z
samego rana 4 maja napisy zostały usunięte. Motocykliści i tak
zrezygnowali z wizyty w Pieniężnie, a braniewska prokuratura wszczęła
śledztwo z urzędu.

Generał Armii Czerwonej Iwan Daniłowicz Czerniachowski zwany jest
przez polskich historyków „katem wileńskiej Armii Krajowej”. Był
odpowiedzialny m.in. za likwidację jej oddziałów na Wileńszczyźnie.
Sowieci aresztowali wówczas około 8 tys. żołnierzy AK. Większość z nich
wysłano na Sybir, skąd niewielu wróciło żywych. Trybem realizacji
uchwały rady Pieniężna dotyczącej usunięcia pomnika zajmuje się Rada
Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa. W najnowszym wniosku zaproponowano
Rosji przeniesienie monumentu na jej teren. Z tą pisemną propozycją,
uznaną za „najlepszą”, zwrócił się dr hab. Andrzej Kunert, sekretarz
generalny ROPWiM, do ambasadora Federacji Rosyjskiej Aleksandra
Aleksiejewa. Wniosek ten został przez stronę rosyjską odrzucony. Rada
opracowuje strategię kolejnych działań w celu realizacji uchwały.

Adam Białous

25 lipca 2014 roku delegowani
przez Związek Strzelecki z Jednostki 4034 w Białymstoku Strzelcy pobrali
ziemię z trzech miejsc pamięci znajdujących się na terenie Puszczy
Białowieskiej. Ziemia ta docelowo ma trafić na Kopiec Marszałka
Piłsudskiego w Krakowie w trakcie tegorocznych obchodów stulecia
wymarszu I Kompanii Kadrowej. Certyfikaty potwierdzające miejsce, z
którego ta ziemia pochodzi zostały wystawione przez Stowarzyszenie
Historyczne im.Danuty Siedzikówny „Inki”. Ziemia została zdeponowana w
kościele p.w. Podwyższenia Krzyża Świętego i stamtąd w niedzielę 27
lipca po Mszy świętej sprawowanej w południe wyjechała do Białegostoku
odprowadzona przez delegację mieszkańców Hajnówki.

Dla
samej Hajnówki to duże wyróżnienie. Spotkało ją ono jednak nie ze
względu na własne zasługi, ale przez fakt spoczynku w tej ziemi
Bohaterów, którzy na ołtarzu Najjaśniejszej Rzeczypospolitej złożyli
największa daninę – własne życie.

Wśród
nich są Żołnierze por.Zygmunta Błażejewicza „Zygmunta” pochowani w
osadzie Topiło-Czternasty, a walczący z wojskami NKWD i KBW w szeregach 1
szwadronu 5.Wileńskiej Brygady Armii Krajowej mjr.”Łupaszki”. Stracili
swoje życie na polu walki 28 maja 1945 roku. Obaj nieznanych nazwisk:
kpr.”Julek” i strz.”Jastrząb”.

Drugie
miejsce to cmentarz w Białowieży. Tam spoczywa gen.Józef
Bułak-Bałachowicz. Brat dowódcy wojsk ochotniczych walczących z
bolszewikami -Stanisława. Bohater wojny 1920 roku. Zamordowany przez
białoruski oddział komunistycznej partyzantki 11 czerwca 1923 roku.

Trzeci
grób to zbiorowa mogiła w Hajnówce na Międzytorzach. Miejsce przed 1939
otaczane szczególną troską mieszkańców tej miejscowości. Upamiętniające
tych, którzy polegli w walce z bolszewikami w 1920 roku. Oni są również
nieznanych nazwisk.

Wszystkie
te miejsca wiąże jeden wspólny cel walki – walka z komunizmem i obrona
cywilizacji chrześcijańskiej Europy przed spustoszeniem jakie ta
ideologia ze sobą niesie. Wszystkie te mogiły to miejsca spoczynku
Żołnierzy walczących za Świętą Sprawę. W obronie Świętych Wartości.

Być
może z tego względu dzisiejsze pożegnanie ziemi z tych grobów odbyło
się cicho i bez pompy. Bo świętość nie potrzebuje hucznej oprawy. Bez
asysty wojska i salw honorowych. Wyjechał Generał i Żołnierze z Puszczy
Białowieskiej do Krakowa by tam pełnić wartę u stóp Wawelu.

Być
może też z powodu wartości, za które ginęli ci Żołnierze kilka lat temu
ówczesny burmistrz Hajnówki zaproponował by po cichu mogiłę z
Międzytorów usunąć. Tak jak wcześniej próbowali zrobić to towarzysze w
latach 1939-41, tak towarzysz reprezentujący w samorządzie lokalnym SLD
postanowił pójść w ich ślady. Im udało się zrobić w tym miejscu
wysypisko śmieci. On miał zamiar przekształcić tę działkę na budowlaną.
Jednak jasna postawa mieszkańców nie pozwoliła na krajobraz bez krzyża.
Powstał tam nowy pomnik i od 2010 roku czeka na odsłonięcie.

Kuriozalny
jest fakt, że w tym roku (pewnie ze względu na to, że to „rok cudów” –
wybory na jesieni) na uroczyste odsłonięcie pomnika zaprasza inny już
burmistrz, ale również reprezentujący SLD (sam powiatowy I sekretarz).
Niektórzy mówią, że to już inna lewica. Że ta jest demokratyczna. Ale
czy mniej antyludzka w swoim programie opartym na deklaracjach
dotyczących chociażby aborcji czy in vitro albo popierających gender?

Im
bliżej 15 sierpnia tym więcej dyskusji na temat uroczystości pod
pomnikiem Żołnierzy Wojska Polskiego walczących z bolszewikami. Temat
ten pewnie wróci.

Tym
czasem również 27 lipca 2014 roku, również o godzinie 12–tej odbyły się
inne uroczystości w tej samej Hajnówce. Władze lokalne w asyście
wysokich urzędów oraz zaproszonych gości dokonywały pochówku żołnierzy
sowieckich okupujących Rzeczypospolitą w latach 1939-41. Nad świeżo
wykopanym grobem łopotała flaga biało-czerwona oraz
biało-granatowo-czerwona. Aby nadać tej celebrze odpowiednią rangę
sprowadzono 18 Białostocki Pułk Rozpoznawczy. Oraz duchownych dwóch
obrządków chrześcijańskich. Na czas uroczystości ustawiono też dwa
krzyże – czy na stałe? Czy też do czasu aż mogiłę zwieńczy tradycyjny na
tej nekropolii postumencik z pięcioramienną gwiazdą?

„Chwała
bohaterom”? Bo przecież taki status nadano temu wydarzeniu organizując
je w takiej formie. Jeszcze kwiaty i trębacz. Aż dziw, że bez salwy
honorowej.

„Chwała
bohaterom”? Tym, którzy min. jako okupanci aresztowali w styczniu 1940
roku ks.Mikołaja Wagnera w Narewce podczas wizyty duszpasterskiej zwanej
kolędą. Człowieka, którego krótka charakterystyka opisuje w następujący
sposób: „Jest to ksiądz wyjątkowej zacności, pobożności, asceta,
pokorny, sumienny, uczciwy i gorliwy. Ks. Wagnera z całą śmiałością
rekomenduję Waszej Ekscelencji, gdyż uważam go za księdza
pierwszorzędnej wartości.” Tego właśnie proboszcza narewkowskiej parafii
aresztowano, osadzono najpierw w Narewce a następnie w Bielsku
Podlaskim i w obliczu wojny z Niemcami wywieziono najpierw do więzienia w
Brześciu by ostatecznie zesłać na Syberię gdzie zakończył swoje życie.

„Chwała
bohaterom”? Tym, którzy min. jako okupanci jeszcze 25 czerwca 1941 roku
zamordowali ks.Tomasza Kalińskiego, którego ostatnie chwile życia
opisuje następująca relacja świadków: "W pewnej chwili wszedł [na
plebanię] szybkim krokiem oficer sowiecki, a za nim jeden lub dwóch
żołnierzy z karabinami. Oficer trzymał w ręce, wyciągniętej przed sobą -
pistolet i krzyczał: gdzie jest ksiądz? Ksiądz powiedział: ja jestem
księdzem. Wówczas podszedł blisko do księdza wciąż z wyciągniętym przed
siebie pistoletem i zaczął krzyczeć: "kto strielał is kascioła?" (kto
strzelał z kościoła?) Ksiądz odpowiedział: "nikt nie mógł strzelać z
kościoła, ponieważ kościół jest zamknięty, a klucz wisi tutaj" i wskazał
na potężny klucz, wiszący na gwoździu na ścianie. Kościół nasz miał
lane żelazne drzwi. Oficer spojrzał na klucz i krzyknął: "Siejczas
otkryć kastioł" (natychmiast otworzyć kościół). Wówczas Ksiądz zwrócił
się do mego ojca: "Panie organisto, niech pan pójdzie im otworzyć
kościół". Ojciec podszedł do ściany, zdjął z gwoździa klucz i skierował
się ku drzwiom wyjściowym. Ksiądz natomiast został w kuchni. Widząc to
oficer wrzasnął: "niet, sam idi!" (nie, sam idź). Wyszli więc: ojciec,
ksiądz, za księdzem oficer, a za nim żołnierze".

W
kościele nikogo nie znaleziono, a mimo to kazano księdzu i organiście
siadać do ciężarówki. Maria Radziwonowicz tak dalej opisuje: "Po
kilkunastu minutach wbiegła do kuchni sąsiadka wołając z płaczem: "Boże,
Boże, księdza nam zabrali, wiozą go gdzieś..." (...) Kolumna samochodów
wojskowych stała w miejscu. Na jednym z samochodów, akurat naprzeciw
okna [plebanii] na pierwszej ławce tuż za szoferką siedział ksiądz, z
lewej jego strony siedział ojciec, a z prawej mieszkaniec wsi Naumczyk
(...), a za nim dwa rzędy żołnierzy po czterech na każdej ławce". Mniej
więcej po godzinie - dokładnie nie pamiętam - do kuchni wszedł ojciec,
usiadł w kącie na stołku i nic się do nas nie odzywał, był jak
nieprzytomny (...)

Ojciec
o tym zdarzeniu długo nic nie chciał mówić, dopiero od mamy usłyszałam,
co jej opowiedział. Kolumna wojskowa jechała powoli co chwilę
przystając. Zaraz po wyruszeniu ze wsi przystanęła i Naumczykowi kazali
wysiąść mówiąc "stupaj domoj". Następnie po przejechaniu około pół
kilometra znów się zatrzymała i wtedy ojciec usłyszał terkot karabinu,
jednocześnie Ksiądz przechylił się w jego stronę i ciężko na nim się
oparł mówiąc "panie organisto..." i tejże samej chwili siedzący z tyłu
żołnierze ujęli Księdza pod pachy i za nogi i wyrzucili Go z ciężarówki
do rowu na lewą stronę drogi. Rów był płytki, porosły trawą, za nim
rosło jakieś zboże, chyba owies. Po wyrzuceniu ciała kolumna natychmiast
ruszyła dalej. Ojciec zauważył jedynie, że ksiądz upadł twarzą do ziemi
na środku rowu.”

Czy
należy się im pochówek? Tak jak i obu księżom związanym z Narewką, a
zamordowanym w 1941 roku. Tylko czy okupantów należy grzebać w taki
sposób? Czy tych, którzy swoim bestialstwem odkrywali nowe pokłady zła
należy się taka asysta?

Dzieci,
które dzisiaj przyglądały się pochówkowi na sowieckim cmentarzu w
Hajnówce będą przekonane, że brały udział w pogrzebie bohaterów. Na
lekcjach w szkole pewnie nikt nie wyjaśni czym jest ta gwiazda na
nagrobkach i jakiej ideologii jest symbolem. Zbyt wiele środowisk i osób
dało w tym roku legitymację tym uroczystościom i przez swój udział i
poprzez milczenie. I bez nowego elementarza i na wakacjach dzieciaki
odebrały kolejną lekcję.

Zupełnie
inaczej wychowywano dzieciaki w IIRP. Inaczej żegnano delegację wiozącą
ziemię z Puszczy Białowieskiej na Kopiec Piłsudskiego w 1934 roku. Było
i błogosławieństwo i uroczysta akademia. Nikt nie usprawiedliwiał
porażek wychowawczych wynikających z przyjmowania konformistycznych
postaw lub zwyczajnych zaniechań westchnieniem: „Ach ta dzisiejsza
młodzież”. Nie znaczy to wcale, że nie dbano o pochówek wrogów lub
zapominano o chrześcijańskich korzeniach własnej cywilizacji. Po prostu
inne były wówczas priorytety. I wtedy wychowano pokolenie Kolumbów.

 

Niestety
ziemia z puszczańskich mogił opuściła Hajnówkę bez błogosławieństwa, a
dzieci obecne na Mszy świętej nie dowiedziały się o tym co znajduje
się w tych woreczkach.
                                           

Za chwilę zostanie poswięcone auto.
I tylko auto...

Pożegnanie z Hajnówką pod symbolicznym krzyżem.

Czy
jest podobna ewidencja poległych w Hajnówce okupantów niemieckich? Czy
tylko jeden okupant zasługuje na taki przywilej? Właściwie gdyby
przyjąć sympatie polityczne obecnej władzy w Hajnówce to i III Rzesza
zasługuje na podobne traktowanie bo też była państwem socjalistycznym.

Policja
szczelnie wypełniała przestrzeń. Ktoś zażartował, że stoi na straż by
przypadkiem pochowani na tym cmentarzu nie zmartwychwstali.

Dzieci poznaja historię nad trumnami "bohaterów"

W tle biało-czerwona flaga? Jako znak zwycięstwa nad siłami komunistycznymi?

Po
drugiej stronie pomnika widocznego w tle wisi flaga obcego państwa.
Tymczasem opinia komisji heraldycznej brzmi: "jeżeli flaga państwowa
jest eksponowana w jednej linii z innymi flagami (np. samorządowymi)
lub flagami innych krajów, powinna zajmować pozycję uprzywilejowaną,
tj. skrajną na prawo"
Pozycja uprzywilejowana?

Pod jakim sztandarem?
W jakich barwach?

Już o
19-tej tego samego dnia krzyży w tym miejscu nie było. Czy zostanie
tam powielony postument z pięcioramienna gwiazdą? Nawet jesli to symbol
systemu totalitarnego?

Asystę
nad grobami wojsk okupacyjnych, które doprowadziły do ludobójstwa na
polskich oficerach w Katyniu zapewniło ... polskie wojsko.


----------------------------------------------------

W Hruszowicach rozwalono nielegalny pomnik UPA   2014-08-05
 
Do dziś Rada Ochrony Pamięci Walk i Pamięci, kierowana przez chwiejnego
ministra Andrzeja Kunerta, jest w stanie wyegzekwować polskiego prawa i
zlikwidować nielegalny pomnik gloryfikujący zbrodniarzy w UPA. Za
Kunerta zrobili to inni

http://xportal.pl/?p=15598

 http://niezlomni.com/?p=16463

Pomnik został tylko nieznacznie uszkodzony. Czekamy więc aż wojewoda
podkarpacki i minister Kunert wezmą się do roboty. Biorą przecież
ciężkie pieniądze, aby egzekwować polskie prawo.


http://www.isakowicz.pl/index.php?page=news&kid=8&nid=9727

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

56. Pomnikowa agenturaRosyjska


Pomnikowa agentura

Rosyjska agentura wpływu uaktywnia się w sprawie sowieckich pomników

zdjecie

Zdjęcie: Mateusz Marek/
Nasz Dziennik



Rosyjska agentura wpływu uaktywnia się w sprawie sowieckich pomników.

Jedna z takich grup – Stowarzyszenie Przyjaźni Polsko-Rosyjskiej –
domagała się wręcz od sądu informacji, z jakich środowisk pochodzą
osoby, które „sprofanowały” warszawski pomnik Braterstwa Broni
Polsko-Sowieckiej.

W sprawie oblania farbą stołecznego pomnika „Czterech Śpiących”
Stowarzyszenie Przyjaźni Polsko-Rosyjskiej uaktywniło się bardzo szybko,
występując w styczniu 2012 r. do sądu z pytaniem, kiedy rozpoczyna się
proces, trwający do dzisiaj. I z jakich środowisk pochodzą oskarżeni.

„Z jakich środowisk rodzinnych i organizacyjnych pochodzą sprawcy
profanacji pomnika Braterstwa Broni, zatrzymani na gorącym uczynku przez
policjantów z Pragi Północ?” – pyta pełnomocnik Stowarzyszenia Zbigniew
Kornell.

Sąd Rejonowy Warszawa-Praga Północ odmówił odpowiedzi, stwierdzając,
że „brak jest podstaw prawnych do udzielenia informacji odnośnie osób
oskarżonych”.

Niezrażony tym pełnomocnik skierował wniosek o umożliwienie udziału w
procesie jako przedstawiciel społeczny, uzasadniając to tym, iż wymaga
tego „ważny interes państwowy dla dobra dobrych relacji
polsko-rosyjskich”, a statut organizacji przewiduje „przyjaźń z państwem
rosyjskim w każdej możliwej dziedzinie”. Sąd miał rozpoznać ten wniosek
na pierwszej rozprawie, ale nikt ze Stowarzyszenia się nie stawił.

– Pojawiła się w aktach sprawy informacja o tym towarzystwie
broniącym idei tego monumentu, natomiast ich w procesie nie ma, nie
uzyskało statusu procesowego – mówi mec. Krzysztof Wąsowski, obrońca
jednego z oskarżonych.

Jednak na pisma Stowarzyszenia zdążył się powołać prokurator,
wskazując, że są w społeczeństwie grupy, które opowiadają się za dalszym
istnieniem tego typu pomników. – Rozumiem, że w społeczeństwie, jak
wskazuje prokurator, istnieją sentymenty jakichś ludzi do tego typu
monumentów, ale z punktu widzenia procesowego nie odgrywają oni żadnej
roli, a z punktu widzenia moralnego jestem co najmniej zdziwiony, że
ktoś taki, jeżeli poczuwa się do przynależności do Narodu Polskiego,
chce sympatyzować z taką ideą, której tak naprawdę skutkiem było
niszczenie Narodu Polskiego – podkreśla adwokat.

Członek polsko-rosyjskiej grupy ds. trudnych prof. Włodzimierz
Marciniak (PAN) ocenia, że takie przypadki pojedynczo można uznać za
pewne kurioza, ale połączone są przejawem pewnej prawidłowości.

– Zastanawiający jest czas pojawiania się, pewna regularność tego
typu inicjatyw i zachowań, na ogół zawsze w sytuacjach konfliktowych i
spornych. Ja bym tego nie tłumaczył agenturą, chociaż może tak być, ale
raczej nazwijmy to agenturą wpływu. Chyba mamy do czynienia z tego typu
środowiskami, które w tego typu sytuacjach są gotowe bronić racji, tak
jak one je rozumieją, często bez formalnej inicjatywy, Rosjan – tłumaczy
Marciniak. – To – zdaje się – ujawnia istnienie wielu środowisk, być
może w tej chwili rozproszonych w Polsce, jednak gotowych w takim czy
innym stopniu w sytuacjach konfliktowych przyznawać stronie rosyjskiej
rację – ocenia sowietolog.

– Wiadomo, że tylko Rosja się tymi pomnikami interesuje. Ma poczucie
jakiegoś zobowiązania wobec nich, ich dalszego istnienia i w związku z
tym ci ludzie czują się pewnie zobowiązani, żeby się tym też
interesować. Jeżeli są Polakami, obywatelami polskimi, to powinni
wiedzieć, co ta armia przyniosła Polsce – wcale nie wolność, tylko inne
zniewolenie, i to na wiele lat – podkreśla poseł Jarosław Sellin (PiS),
członek sejmowej Komisji Spraw Zagranicznych.

Stowarzyszenie nie odpuszcza i widać, że bacznie obserwuje postępy
procesu w sprawie pomalowania farbą pomnika „Czterech Śpiących”. W maju
br. do sądu trafiło pismo pytające, czy nie doszło przypadkiem do
prowokacji wobec Stowarzyszenia.

„W czasie pierwszej rozprawy sądowej w sprawie profanacji pomnika
Polsko-Radzieckiego Braterstwa Broni na warszawskiej Pradze miało dojść
do zakłócania przebiegu rozprawy i znieważania sędziego. Czy to prawda?
Jeśli to prawda, to czy jest to zaznaczone w protokole akt sądowych i
czy ustalono, jakie środowiska dopuściły się tych aktów awanturnictwa?
Pytam, ponieważ nasze środowisko (Stowarzyszenie) nie było obecne
wtenczas na Sali rozpraw i mogło dojść do ewentualnej prowokacji pod
naszym adresem” – pyta zatroskany Kornell.

Ale to nie jedyny przejaw aktywności Stowarzyszenia wobec posowieckich monumentów wdzięczności Armii Czerwonej.

W lutym i marcu skierowało ono pismo do władz Pieniężna i Szczecina,
broniąc tamtejszych pomników gen. Iwana Czerniachowskiego i żołnierzy
sowieckich. Padają w nich obficie sformułowania żywcem wzięte z
komunistycznej retoryki okresu PRL. Wcześniej Stowarzyszenie broniło też
podobnego pomnika w Katowicach. A kilka miesięcy temu wystąpiło do
władz Krakowa wraz z dwoma innymi organizacjami o nadanie jednemu z rond
imienia sowieckiego marszałka Iwana Koniewa.

– Z przestrzeni publicznej powinny zniknąć pomniki sławiące Armię
Czerwoną, która nam wcale wolności nie przyniosła. Jeśli oni bronią
pomników, to znaczy, że bronią pamięci armii, która rozszerzała Imperium
Zła, jak to słusznie nazwał Ronald Reagan i na pewno z polskim
patriotyzmem nie mają wiele wspólnego – podkreśla Sellin.

W procesie przed warszawskim sądem Daniel L. i Wojciech B. są
oskarżeni o zdewastowanie pomnika Braterstwa Broni i pomnika Armii
Czerwonej z parku Skaryszewskiego. Według jednego z obrońców, proces
jest niepotrzebny.

– Ten proces to kolejna strata pieniędzy polskiego podatnika,
prowadzenie tego typu spraw, które już na poziomie prokuratury powinny
być dawno prawidłowo rozstrzygnięte – podkreśla Wąsowski. – Rozumiem
robienie sobie statystyk przez prokuraturę, ale to jest zbyt duży koszt.
Prowadzenie sprawy w sprawie zbezczeszczenia pomnika, gdzie nie ma
pomnika, gdzie prokurator nawet nie podjął trudu, żeby zbadać, czy to
jest pomnik w rozumieniu prawnym, sąd za pierwszym razem wyraźnie to
podkreślił, do tej pory w aktach sprawy nie znajduje się żaden oficjalny
urzędowy dokument, jakiekolwiek potwierdzenie, że to ma status pomnika
państwowego – podkreśla adwokat.

Zenon Baranowski

Pomnik UPA nie do ruszenia?

Polskie władze są bezradne wobec nielegalnego pomnika ku czci OUN-UPA w Hruszowicach na Podkarpaciu

zdjecie

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

57. Policja pilnuje pomników




  • Policja pilnuje pomników kojarzących się z 17 września

     

    W rocznicę napaści Związku Radzieckiego na Polskę w pobliżu pomników
    upamiętniających chwałę żołnierzy radzieckich i ich polskich towarzyszy
    broni pojawili się policjanci.Udało nam się zrobić zdjęcia par policjantów przechadzających się np. w
    pobliżu pomnika stojącego na cmentarzu żołnierzy radzieckich przy ul.
    Żwirki i Wigury oraz gen. Zygmunta Berlinga, dowódcy 1. Dywizji Piechoty
    im. Tadeusza Kościuszki i 1. Armii WP. Ten ostatni stoi pomiędzy
    estakadami mostu Łazienkowskiego po praskiej stronie Wisły.


    Dlaczego umundurowani policjanci pojawili się tam dzisiaj? - W
    związku z rocznicą wkroczenia do Polski wojsk radzieckich monitorujemy
    te symbole, które przez niektórych uważane są za kontrowersyjne i budzą
    emocje - mówi st. asp. Mariusz Mrozek, rzecznik stołecznej policji.


    Z informacji, które otrzymaliśmy wynika, że policjanci pojawili
    się także m.in. w Parku Skaryszewkim, gdzie znajduje się pomnik
    poświęcony 26 żołnierzom radzieckim poległym we wrześniu 1944 r. przy
    rondzie Waszyngtona. Inni pilnują wspomnianego już pomnika na Żwirki i
    Wigury.

    17-09-2014 15:40

  • http://warszawa.gazeta.pl/warszawa/1,34862,16659734,Policja_pilnuje_pomnikow_kojarzacych_sie_z_17_wrzesnia.html



    17 września pod „szubienicami”

    W 75. rocznicę agresji ZSRS na Polskę olsztynianie domagali się demontażu postumentu Wdzięczności Armii Czerwonej

    zdjecie

    W 75. rocznicę agresji ZSRS na Polskę, pod
    pomnikiem Wdzięczności Armii Czerwonej, zwanym potocznie „szubienicami” w
    Olsztynie odbył się happening, przeciwko obecności tego monumentu w
    stolicy woj. warmińsko-mazurskiego. To już kolejna akcja przeprowadzona w
    ostatnich miesiącach, mająca na celu usunięcie postumentu z miasta.

    Uczestnicy heppeningu, wyposażeni w drelichy
    robocze i kaski ochronne, udawali ekipę rozbiórkową. Przesłaniem tego
    artystycznego sprzeciwku wobec obecności sowieckiego pomnika w Olsztynie
    jest konieczność jego rozbiórki.  Organizatorzy rozdawali ulotki z
    żądaniem usunięcia „pomnika olsztyńskiej hańby” i wykreślenia go z
    rejestru zabytków.

    – Wymowa tego pomnika wdzięczności
    czerwonoarmistom, 17 września w rocznicę sowieckiej agresji na Polskę,
    jest szczególnie straszna. Takich pomników już dawno nie powinno być w
    Polsce – mówi Jacek Adamas, organizator heppeningu w Olsztynie.

    Odsłonięty w 1954 r. postument organizacje
    patriotyczne wielokrotnie próbowały usunąć. Jednak jak na razie nie
    udało się  ruszyć pomnika z posad, głównie dla tego, iż chroni go prawo –
    w roku 1993 został on wpisany do rejestru zabytków. Jak podkreślają
    członkowie miejscowych stowarzyszeń patriotycznych, obecność tej budowli
    w centralnym punkcie miasta jest szczególnie nie na miejscu wobec osób,
    które zostały dotknięte represjami komunistycznymi, a w woj. warmińsko
    -mazurskim żyje ich niemało, bowiem właśnie tu po wojnie, szukając
    schronienia przed represjami UB, osiedlało się wielu żołnierzy
    podziemia. 

    W ubiegłym miesiącu olsztynianin Mariusz Kowalski,
    który sprzeciwia się obecności w mieście pomnika czerwonoarmistów, 
    złożył wniosek o udostępnienie informacji publicznej dotyczącej kosztów
    utrzymania „Szubienic” w okresie ostatnich 10 lat.  W otrzymanej z
    Urzędu Miasta Olsztyna z Biura Konserwatora Zabytków odpowiedzi wynika,
    iż w latach 2004-2014 z budżetu miasta Olsztyna na utrzymanie i
    przeprowadzenie prac konserwatorskich tego pomnika wydano łącznie 
    prawie 116 tys. zł. Jeszcze poważniejsze środki, ponad 5 mln zł, władze
    miasta kierują obecnie na rewitalizację otoczenia monumentu fałszującego
    historię – placu Dunikowskiego. Nazwa placu pochodzi od autora projektu
    pomnika Wdzięczności Żołnierzom Armii Czerwonej w Olsztynie Xawerego
    Dunikowskiego.

    W związku z tą rewitalizcją, oraz ochroną pomnika przez uzanie go za
    zabytek,  warmińsko-mazurskie stowarzyszenia patriotyczne i kresowe
    skierowały do  prezydenta Olsztyna list, w którym domagają się, aby na
    odnawianym obecnie placu Dunikowskiego w centrum miasta, gdzie do stoi
    pomnik Wdzięczności Żołnierzom Armii Czerwonej, stworzono swoiste muzeum
    sowieckich zbrodni.Stowarzyszenia proponują opracowanie takiego
    projektu rewitalizacji placu Dunikowskiego, który pozwoli osobom go
    odwiedzającym dowiedzieć się, jaki prawdziwy charakter miały działania
    Armii Czerwonej prowadzone podczas „wyzwalania Polski” i do jakich
    wówczas zbrodni doszło – głównie na Kresach II Rzeczpospolitej i w
    Prusach Wschodnich.

    Adam Białous

    Policja, jak zawsze, na miejscu

    Policja na straży sowieckich pomników

    zdjecie

    Polska to wprawdzie raj na zielonej wyspie, ale i na niej od
    czasu do czasu pojawiają się niebezpieczne elementy reakcyjne, które
    należy monitorować i  przed nimi się bronić. Rosja wie to najlepiej.
    Wielokrotnie doznała małostkowej niewdzięczności ze strony brunatnych
    faszystów, zwanych polskimi patriotami. Zaniepokojona ich brutalną
    aktywnością poprosiła w ostatnim czasie sojusznicze władze Warszawy o
    baczniejszą niż zawsze uwagę w czasie święta wyswabadzania Polski
    przypadającego na dzień 17 września.

    Rosjanie bardzo lubią Polaków. Tylko ich pozdrowią po przyjacielsku,
    nazywając serdecznie „pszokami”, tylko w ich stronę wykonują symboliczne
    gesty przyjaźni (słynna spiridonówka w postaci salw honorowych z
    kałasznikowa do polskiej publiczności na meczu Rosja – Niemcy).

    Wiedząc z kolei o naszej nieustającej miłości do Rosji, Moskwa
    postanowiła poprosić samodzielne i niezależne władze PO – PSL o pomoc w
    zapewnieniu czci i pamięci zagrożonych przez wspomniane czarne siły
    narodowe pomników zwycięstwa sowieckich gierojów nad faszystowskim
    okupantem niemieckim, jakże pięknie zdobiące nasze warszawskie ulice (i
    nie tylko warszawskie). Władze w ratuszu jak to władze PO, zareagowały w
    mig.

    Ponieważ od dawna starają się one prześcigać w okazywaniu szacunku
    dla zagrożonych i dyskryminowanych Rosjan w naszej Ojczyźnie,
    postanowiły i tym razem chronić ważnego – z punktu widzenia historii,
    polityki, sztuki i kultury – dziedzictwa narodowego, czyli pomników
    sowieckich.

    Na zielonej wyspie szczęśliwości Tuska, którą niedawno obwołany
    prezydent Europy zostawia w dobrobycie, środków w budżecie na takie
    okazje jest w bród. Na tyle dużo, że wystarczy ich bez mała na ten ważny
    gest kwitnącej wciąż przyjaźni polsko-rosyjskiej.

    Na wyspie szczęśliwości Tuska nie ma w końcu przestępstw, nie ma
    pilnych wydarzeń, w które dzielni funkcjonariusze musieliby być
    zaangażowani. Dlatego pilnują spokoju dla sławy sowieckiego żołnierza i
    niezakłócania ciszy bojownikom o wolność.

    Policyjne patrole, jak przystało na pamięć policyjnych mundurów
    odnajdywanych w lesie katyńskim, stały w pobliżu m.in. pomnika na
    cmentarzu żołnierzy sowieckich przy ul. Żwirki i Wigury oraz gen.
    Zygmunta Berlinga, dowódcy 1. Dywizji Piechoty im. Tadeusza Kościuszki i
    1. Armii WP.

    A i Mazowiecki Wojewódzki Konserwator Zabytków pokazał prawdziwy gest
    i wpisał do rejestru zabytków cmentarz żołnierzy sowieckich w
    Bolęcinie.

    Polskie władze stolicy i Mazowsza, jak przystało na wiernych
    sojuszników Wschodu i Zachodu, z nabożną determinacją pilnują dóbr
    kulturowych przed fanatykami narodowymi i tłuszczą pospólstwa
    patriotycznego. Szczególnie gdy chodzi o pomniki miłości i tolerancji na
    placu Zbawiciela, czy o znaki świetności naszego PRL-owskiego państwa
    przed 1989 rokiem, kiedy to zakończyła się epoka wzrostu, wolności i
    potęgi.

    17 września nie został na szczęście zakłócony. Świętowanie tego dnia
    przez Rosjan, dnia jakże ważnego, bo symbolizującego wyswobodzenie
    Polski, oznaczającego łaskawe i opiekuńcze przyjęcie jej wschodnich
    połaci do szczęśliwego grona Związku Socjalistycznych Republik
    Sowieckich, odbyło się bez incydentów. Premier Władimir Putin zjadł
    nawet z tej okazji polskie jabłko i w dobrym nastroju przygotowuje sie
    na siatkarski mecz przyjaźni polsko-rosyjskiej, który zostanie rozegrany
    dzisiaj wieczorem.

    Donald Tusk na wszelki wypadek zakodował transmisję, żeby w przypadku
    niefortunnego niepowodzenia naszych rosyjskich sojuszników polscy
    widzowie nie musieli doświadczać smutku i psuć sobie dobrego nastroju.

    Dr Tomasz M. Korczyński


    ----------------------------------------------------
    Ekshumacje wiosną

    Marcin Austyn
    Share on email Share on facebook Share on twitter More Sharing Services

    Jeśli Rosjanie ponownie nie zablokują inicjatywy, to groby czerwonoarmistów położone przy al. Wolności w Nowym Sączu zostaną przeniesione wiosną.

    Trudno ocenić, na ile wiosenny termin jest pewny, bo ekshumacje miały zostać przeprowadzone już w tym roku, ale inicjatywa spotkała się z silnym protestem strony rosyjskiej. Wówczas – w kwietniu br. – podczas rozmów z Rosjanami ustalono, że opracują oni spis wszystkich miejsc pochówku żołnierzy Armii Czerwonej, który będzie podstawą do podejmowania kolejnych, już kompleksowych działań dotyczących grobów sowieckich żołnierzy położonych w Małopolsce. Sam pomysł Rosjan wydawał się dobry, bo uregulowałby całościowo kwestię mogił wojennych. Tyle że po stronie rosyjskiej prace wciąż trwają i nic nie wiadomo o ich efektach. Dlatego wojewoda małopolski – co potwierdził Jan Brodowski, rzecznik Małopolskiego Urzędu Wojewódzkiego – zwrócił się do Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa z prośbą o poinformowanie strony rosyjskiej o zamiarze przeprowadzenia ekshumacji szczątków żołnierzy sowieckich z grobu znajdującego się w Nowym Sączu. – Ekshumacja miałaby zostać przeprowadzona wiosną 2015 roku – zaznaczył Brodowski. Rzecznik uniknął jednoznacznej odpowiedzi na pytanie, czy termin ten jest ostateczny, czy też może on zostać ponownie storpedowany przez Rosjan.

    Wiadomo, że szczątki żołnierzy Armii Czerwonej spod nowosądeckiego pomnika chwały mają zostać przeniesione na cmentarz komunalny przy ul. Rejtana i pochowane w kwaterze wojennej. Następnie z centrum miasta zniknie też sam pomnik. W przyszłym roku minie 70 lat od jego wzniesienia i 23 lata od podjęcia uchwały rady miasta w sprawie usunięcia wstydliwego monumentu.

    Brodowski, pytany o losy pozostałych małopolskich mogił czerwonoarmistów, zaznaczył, że planowane jest przeniesienie obiektów, które znajdują się na terenach prywatnych lub niedostępnych. – Można dziś powiedzieć, że zamiarem wojewody jest przeniesienie mogił znajdujących się na terenach prywatnych czy w miejscach trudno dostępnych. Jednak działanie takie każdorazowo wymaga negocjacji nie tylko ze stroną rosyjską, ale i lokalną społecznością – podkreślił. Jak dodał, na obecnym etapie trudno ocenić liczbę mogił żołnierzy Armii Czerwonej kwalifikujących się do przeniesienia. Jednak z informacji uzyskanych przez „Nasz Dziennik” wynika, że chodzi tu w sumie o „kilkanaście pojedynczych grobów, w wielu wypadkach zaniedbanych i zapomnianych”. Szczątki poległych czerwonoarmistów mają trafiać na funkcjonujące na nekropoliach kwatery Armii Czerwonej.

    http://www.naszdziennik.pl/wp/98275,ekshumacje-wiosna.html

    Relikty komuny w Grójcu

    PRL-owscy wojskowi świętują w Grójcu kolejne rocznice „wyzwolenia” miasta przez Armię Czerwoną

    zdjecie

    Byli PRL-owscy wojskowi świętują w Grójcu
    kolejne rocznice „wyzwolenia” miasta przez Armię Czerwoną. Na
    sztandarach chcą mieć symbole powiatu grójeckiego, wspiera ich lokalna
    władza.

    Rada Powiatu Grójeckiego na Mazowszu ma podczas sesji zaplanowanej na
    jutro wyrazić zgodę na umieszczenie na sztandarze Powiatowego Oddziału
    Grójeckiego Związku Weteranów i Rezerwistów Wojska Polskiego w Grójcu
    herbu powiatu grójeckiego. Przewodniczący rady powiatu Janusz Karbowiak z
    PSL przyznaje w rozmowie z „Naszym Dziennikiem”, że taki punkt został
    umieszczony w porządku obrad. – Co do przyznania im herbu, to nie chcę
    się wypowiadać. Opinię w tej sprawie wyda Komisja Promocji – tłumaczy.

    Związek skupia w większości byłych wojskowych z czasów PRL. Niewielu w
    jego szeregach pozostało weteranów z 1. i 2. Armii WP walczącej u boku
    Sowietów. Równolegle właśnie starsi z nich należą do Stowarzyszenia
    Tradycji LWP im. Zygmunta Berlinga. Przed rokiem, za sprawą m.in.
    zastępcy burmistrza gminy i miasta Grójec Janusza Gawła, został
    ufundowany sztandar, na którym widnieją m.in. symbole miasta. Sprawa ma
    oczywiście charakter lokalny, ale jej wymiar symboliczny dotyczy całej
    Polski. Wcześniej bowiem rada miejska nie przyjęła w uchwale propozycji
    nadania jednemu z rond imienia Żołnierzy Wyklętych. Dodatkowo sprawa
    nabrała pikanterii po tym, jak w styczniu tego roku Powiatowy Oddział
    ZWiR WP i berlingowcy uczestniczyli w obchodach 69. rocznicy wkroczenia
    sowieckiej armii do Grójca.

    – To właśnie wiceburmistrz ich w ten sposób dowartościowuje.
    Najdziwniejsze jest to, że te obchody zostały przywrócone cztery lata
    temu. Wcześniej ich się już w ogóle nie obchodziło – podkreśla radny
    Stanisław Sitarek.

    Jak relacjonuje, na rynku w Grójcu nie tylko świętowano rocznicę
    „wyzwolenia” miasta przez Armię Czerwoną, ale przy okazji mówiono o
    „odzyskaniu wolności”. Uroczystość zorganizowano przy monumencie, który
    wcześniej upamiętniał komunistów, działaczy tzw. Polskiej Partii
    Robotniczej zamordowanych tam w 1943 r. przez Niemców. Po 1989 r. pomnik
    przemianowano na upamiętnienie lokalnego podziemia antyniemieckiego.
    Zresztą i styczniowe obchody akcentują wyzwolenie spod niemieckiej
    okupacji, a nie rozpoczęcie nowej, sowieckiej. Przewodniczący rady
    powiatu przyznaje, że obchodami „wyzwolenia” jest skonfundowany.

    – Niezbyt pochlebnie jestem do tego ustosunkowany. Nie wiem, po co
    wojować z tymi ludźmi, choć są tam też ci wojskowi z PRL. To jest w
    ogóle nieporozumienie, by w dzisiejszych czasach zakładać organizacje z
    LWP w tle – mówi Janusz Karbowiak.

    Tymczasem podczas uroczystości nawet nie wspomniano o mieszkańcach
    Grójecczyzny zamordowanych po „wyzwoleniu” przez „wyzwolicieli”.

    – Nie wspomniano o ludziach z naszej okolicy wywiezionych do
    sowieckich łagrów! Nie przypomniano o grójeckich funkcjonariuszach
    Urzędu Bezpieczeństwa, którzy wyrywali paznokcie żołnierzom AK! Nie
    przypomniano rolników, którym zabierano ziemię na Państwowe Gospodarstwa
    Rolne – podkreśla radny powiatu grójeckiego.

    Dlatego po tych uroczystościach Stanisław Sitarek postanowił zabrać
    publicznie głos, krytykując ich organizatorów. W specjalnym liście
    przypomniał, że po „wyzwoleniu” w Grójcu rozpoczął działalność Urząd
    Bezpieczeństwa, któremu doradzał funkcjonariusz NKWD. Podobnie było w
    każdej gminie, gdzie pracę UB i Milicji Obywatelskiej nadzorowali
    sowieccy oficerowie.

    – Funkcjonariusze UB w Grójcu, jak określił ich jeden ze świadków
    tamtych zdarzeń Ryszard Pietras w swojej książce „Nie po białym! Nie po
    czarnym!”, rekrutowali się z „najgorszych mętów społecznych”. Na wieść o
    zbliżaniu się w Grójeckie Armii Czerwonej ukrywano kobiety. Sowieckie
    wojsko słynęło z gwałtów i bestialstwa wobec nich. Nie stroniło też od
    kradzieży i bezsensownego niszczenia ocalałych budynków – tłumaczył
    radny Stanisław Sitarek.

    Weterani Ludowego Wojska Polskiego ostro go zaatakowali, odsyłając do
    szkoły podstawowej i odmawiając mu prawa do wypowiadania się na ten
    temat.

    Sitarek podkreśla, że wraz z Armią Sowiecką przyszły prześladowania
    żołnierzy Armii Krajowej, działaczy Polskiego Stronnictwa Ludowego i
    miejscowych rolników.

    – Siedziba gestapo w Grójcu przy ul. Mogielnickiej stała się katownią
    UB – tam ludzi z Grójca i okolic bito, łamano im kości, miażdżono
    jądra, wyrywano paznokcie. Kilkudziesięciu mieszkańców Grójecczyzny po
    „wyzwoleniu” zostało wywiezionych do sowieckich łagrów. Mordowano ludzi
    niewinnych, uznawanych przez „wyzwolicieli” za wrogów – 1 grudnia 1945
    r. w Budkach Petrykowskich w gminie Pniewy zamordowano działaczy PSL:
    sędziego sądu grójeckiego Tadeusza Hankego, Bolesława Łukowskiego i
    Tadeusza Liszkiewicza. Józef Sikorski, prezes PSL, cudem uniknął
    śmierci. Mordu dokonała na polecenie władz tzw. Polskiej Partii
    Robotniczej, organizacji założonej przez Józefa Stalina, grupa członków
    UB dowodzona przez Władysława Rypińskiego „Rypę” – podkreśla radny,
    który sprzeciwia się nie tylko haniebnym obchodom rocznicowym, ale także
    honorowaniu berlingowców i PRL-owskich wojskowych możliwością
    wykorzystywania lokalnej symboliki na swoich sztandarach.

    Maciej Walaszczyk

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    58. 25 lat minęło ze zwycięskim Związkiem Radzieckim na czele

    PO, PiS, PSL, SP za zniesieniem 9 maja jako Święta Zwycięstwa i Wolności


    Kluby sejmowe PO, PiS, PSL i SP
    opowiedziały się za zniesieniem 9 maja jako Narodowego Święta
    Zwycięstwa i Wolności. Poprawkę do projektu w tej sprawie, dotyczącego
    dekretu Bolesława Bieruta z 1945 r., zgłosił SLD. Decyzji ws. projektu nie podjął Twój Ruch.

    Projekt nowelizacji przygotowało PiS. Podczas debaty w Sejmie, która rozpoczęła się w środę tuż przed północą, posłowie PO, PiS, PSL i
    Sprawiedliwej Polski zgodzili się, że święto, które za dzień
    zakończenia drugiej wojny światowej przyjmuje datę 9 maja, było
    związane ze znalezieniem się Polski w strefie wpływów ZSRR po 1945 r.

    Nie budzi wątpliwości, że druga wojna światowa zakończyła się
    podpisaniem przez Niemcy, które reprezentował feldmarszałek Wilhelm
    Keitel, bezwarunkowej kapitulacji w jednym z berlińskich kasyn o godz.
    22.30 czasu środkowo-europejskiego dnia 8 maja 1945 r.

    Przerwanie działań wojennych nastąpiło dokładnie o 23.01. W Moskwie w
    momencie podpisywania dokumentu było już po północy, dlatego Rosjanie
    obchody zakończenia wojny obchodzą 9 maja

    — przypomniała posłanka PO Brygida Kolenda-Łabuś.

    Poseł PiS Tadeusz Dziuba powiedział, że Narodowe Święto Zwycięstwa i
    Wolności ustanowiono dekretem Krajowej Rady Narodowej, który
    podpisał Bolesław Bierut.

    W zamierzeniu miało ono upamiętniać dzień 9 maja jako dzień
    zakończenia drugiej wojny światowej w Europie, tak jak to
    przyjęto w Związku Sowieckim

    — mówił Dziuba.

    Na władzach krajów należących do utworzonej w wyniku drugiej wojny
    światowej strefy państw kontrolowanych przez Związek Sowiecki wymuszono
    ustanowienie tego właśnie święta

    — dodał poseł PiS.

    Poseł Franciszek Stefaniuk z PSL
    zaznaczył, że „zarówno Rosjanie, jak i państwa powstałe z byłego
    Związku Radzieckiego, a jest ich łącznie 12, obchodzą dzień
    zwycięstwa 9 maja”.

    W Polsce natomiast obowiązuje czas środkowo-europejski,
    zgodnie z którym nawet kapitulacja Niemiec przyjęta przez stronę
    radziecką miała miejsce 8 maja

    — tłumaczył. Dodał, że przy okazji przeprowadzania tego
    rodzaju zmian należy oddać szacunek wszystkim, także dawnym obywatelom radzieckim, a dziś
    rosyjskim, którzy walczyli z najeźdźcą hitlerowskim.

    Również poseł Tadeusz Woźniak (SP) poparł projekt zniesienia 9 maja jako Narodowego Święta Zwycięstwa i Wolności.

    Należy przejrzeć także inne akty prawne, które są z okresu stalinowskiego,
    żebyśmy mieli ten temat zamknięty

    — powiedział Woźniak.

    Twój Ruch, jak powiedział poseł tej partii Artur Dębski, nie podjął jeszcze decyzji, czy zagłosuje za projektem.

    Trudno się nie zgodzić, że okres po 9 maja był okresem sowieckiej okupacji. Czy był
    okresem gorszym niż druga wojna światowa? Różne są na ten temat opinie. Uważam, że prace nad tego
    typu rozwiązaniami, zniesieniem różnych świąt powinny być prowadzone w latach 1990-1991. To był
    czas na tego rodzaju rozwiązania

    — mówił Dębski. Dodał jednak, że zgadza się, iż nie można
    obchodzić świąt, które ustanowił Polakom przywódca ZSRR Józef Stalin.

    Poprawki do projektu zgłosił Tadeusz Iwiński SLD, w ocenie
    którego propozycja PiS jest wywoływaniem kolejnego sporu o historię.
    Zgadzając się na zniesienie święta 9 maja Iwiński zaproponował, by
    wnieść zapis, że Narodowym Świętem Zwycięstwa (bez Wolności - PAP) jest dzień 8 maja.

    To było zwycięstwo nad III Rzeszą, które do dzisiaj jest obchodzone we wszystkich demokracjach zachodnich

    — uzasadniał poseł SLD.

    W związku ze zgłoszonymi poprawkami projekt nowelizacji trafił z powrotem do sejmowej komisji ustawodawczej.

    W uzasadnieniu projektu, który znosi dzień 9 maja jako Narodowe Święto Zwycięstwa i Wolności,
    czytamy, że święto to upamiętnia datę zakończenia II wojny światowej przyjętą w ZSRR - „wymuszoną
    przez władze sowieckie w krajach należących do utworzonej w wyniku II wojny światowej strefy państw
    kontrolowanych przez Związek Sowiecki”. Posłowie PiS podkreślili też, że Narodowe Święto Zwycięstwa
    i Wolności było wyrazem podległości polskich władz komunistycznych sowieckiemu dysponentowi”.

    W
    III RP owe upamiętnienie nie może się ostać. Mając możliwość demokratycznego stanowienia o losie
    ojczyzny, winniśmy unieważnić wciąż obowiązujący dekret, będący reliktem sowieckiego totalitaryzmu

    — napisali.


    http://wpolityce.pl/historia/215312-po-pis-psl-sp-za-zniesieniem-9-maja-...

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    59. Pogońmy bolszewików z

    Pogońmy bolszewików z samorządu

    W Polsce po roku 1989 jedynie 30 proc. pomników tzw. wdzięczności Armii Czerwonej zostało zlikwidowanych

    zdjecie

    Pomniki Armii Czerwonej, ulice 25-lecia PRL,
    Świerczewskiego czy Bohaterów Radzieckich – te relikty komunizmu wciąż
    są obecne w polskich miastach. Do walki z nimi nawołuje stowarzyszenie
    KoLiber w ramach akcji „Pogońmy bolszewików z samorządu”.

    W Polsce po roku 1989 jedynie 30 proc. pomników tzw. wdzięczności
    Armii Czerwonej zostało zlikwidowanych – wyjaśnił w audycji „Aktualności
    dnia” w Radiu Maryja dr Krzysztof Kawęcki, wiceprzewodniczący Prawicy
    Rzeczypospolitej. Sejm do tej pory nie wprowadził ustawodawstwa, które
    jednoznacznie spowodowałoby usunięcie z przestrzeni publicznej
    pozostałości po sowieckiej dominacji.

    – Wręcz przeciwnie, w poprzedniej kadencji Sejm odrzucił projekt PiS
    dotyczący tej kwestii. Natomiast w czerwcu poprzedniego roku parlament
    rzeczywiście przyjął ustawę, którą jednak rząd odesłał do „dalszych prac
    legislacyjnych”, czyli de facto za pośrednictwem ówczesnej marszałek
    Sejmu Ewy Kopacz do sejmowej zamrażarki – komentował dr Kawęcki.

    Stowarzyszenie KoLiber nawołuje do zmiany strategii. Zamiast czekać,
    aż Sejm podejmie odpowiednie kroki, należy uwagę skierować na samorządy.
    – Zbliżają się wybory samorządowe, zaapelujmy do kandydatów, aby
    zobowiązali się do przeprowadzenia realnej dekomunizacji  – mówił gość
    „Aktualności dnia”.

    Doktor Kawęcki podał przykład Węgier, gdzie stworzono specjalny
    skansen dla reliktów dawnej władzy. Wylądowały w nim wszystkie pomniki,
    tablice pamiątkowe i inne pozostałości socrealizmu. Jego zdaniem,
    samorządy mają wystarczające uprawnienia i możliwości do zmiany
    wizerunku polskich miast i jest to ich moralny obowiązek. Zapowiadana
    przez stowarzyszenie KoLiber ogólnopolska akcja ma na celu wywarcie na
    nie odpowiedniego wpływu. Rozpocznie się ona jutro o godzinie 19.00
    konferencją prasową w siedzibie ruchu w Warszawie.

    Stowarzyszenie od 2,5 roku prowadzi też akcję „Goń z pomnika
    bolszewika”, której celem jest zbieranie danych o komunistycznych
    pomnikach i doprowadzanie do ich usunięcia.





    Kto tu rządzi?! Szczecinianie chcą usunąć sowiecki pomnik. Rosja mówi "nie", więc... pomnik zostanie

    radioszczecin.pl

    Rządzący tłumaczą się obowiązującym prawem (z 1994 roku), które reguluje sposób usuwania takich pomników.


    Doniesienia do prokuratury w sprawie pomnika Armii Czerwonej

    Nie milkną echa sobotniej manifestacji w Nowym Sączu przeciwko pomnikowi Armii Czerwonej. Krzysztof Bzdyl, jeden ze współorganizatorów protestu, złożył doniesienia do prokuratury na prezydenta Nowego Sącza oraz naczelnika Wydziału Prewencji.

    Krzysztof Bzdyl wskazuje, że gospodarz miasta Ryszard Nowak świadomie
    i celowo nie wykonuje uchwały sprzed 22 lat, nakazującej rozebranie
    pomnika Żołnierzy Radzieckich, co jak tłumaczy Bzdyl jest przestępstwem.

    Podkomisarza Waldemara Górowskiego skarży z kolei za to, że – jak
    czytamy w zawiadomieniu – policja miała po proteście popychać, bić,
    kopać i przewracać na ziemię jego uczestników.

    O zdarzeniu mówi dr Jerzy Bukowski, rzecznik Porozumienia Organizacji Kombatanckich i Niepodległościowych.

    - Jedna z osób trafiła do szpitala z obrażeniami. Wśród
    zatrzymanych był 16-letni chłopiec, którego podczas przesłuchania
    policyjnego trwającego do późnych godzin wieczornych zastraszano i
    grożono mu wyrzuceniem ze szkoły. Pan Krzysztof Bzdyl porównuje te
    działania do działań, które miały miejsce za rządów komunistycznych
    zdrajców z PRL. Jestem oburzony, że takie rzeczy się dzieją 25 lat po
    odzyskaniu niepodległości; że my nie możemy usunąć tych pomników, które
    są symbolami panowania okupanta sowieckiego nad polską przez prawie pół
    wieku
    – mówi  dr Jerzy Bukowski.

    Sprawa komunistycznych pomników dotyczy również innych polskich
    miast. Jak informuje Nasz Dziennik, mieszkańcy Dąbrowy Górniczej
    domagają się od rady miasta usunięcia aż pięciu monumentów dedykowanych
    Armii Czerwonej.

    W piśmie do rady miasta działacze wskazują, że „Dwuznaczne wydaje się
    utrzymywanie mitu <<wyzwoleńczego>> Armii Czerwonej i
    oddawanie jej hołdu i czci, kiedy Konstytucja RP zabrania propagowania
    faszyzmu, hitleryzmu czy komunizmu”.



    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    60. MSZ FR: wojna z pomnikami

    MSZ FR: wojna z pomnikami koliduje z zasadami cywilizownego społeczeństwa

    Zdjęcie archiwalne

    W polskich miastach Pruszcz Gdański i Nowy Sącz popełniono akty wandalizmu wobec pomników radzieckich żołnierzy.

    MSZ Rosji zażądało od strony polskiej przestrzegania
    porozumienia między rosyjskim i polskim rządem w sprawie grobów i miejsc
    pamięci ofiar wojen i represji z 22 lutego 1994 roku a także podjęcia
    wyczerpujących działań na rzecz znalezienia winnych, udaremnienia i
    zapobiegania podobnym aktom wandalizmu w przyszłości.

    «Wojna
    z pomnikami, a tym bardziej z pamięcią o ludziach, którzy oddali swoje
    życie za swobodę i niepodległość narodu polskiego, koliduje z zasadami,
    na których opierają się cywilizowane społeczeństwa» - czytamy w
    komentarzu MSZ Rosji, umieszczonym na stronie rosyjskiego resortu
    dyplomatycznego.
    Czytaj dalej: http://polish.ruvr.ru/2014_10_03/MSZ-FR-wojna-z-pomnikami-nie-jest-zgodna-z-zasadami-cywilizownego-spoleczenstwa-5851/


    Alergia na farbę

    Rosja potępia demontaż dwóch pomników Armii Czerwonej w Polsce

    Rosyjskie oświadczenie kończy się żądaniem, by polskie władze
    przestrzegały porozumienia z 22 lutego 1994 r. o grobach i miejscach
    pamięci ofiar wojen i represji, „a także podjęcia wyczerpujących środków
    zmierzających do znalezienia winnych, zapobiegania i przeciwdziałania
    podobnym przypadkom wandalizmu w przyszłości”.

    Strona rosyjska od lat wykorzystuje tę umowę do obstrukcji planów
    polskich samorządów związanych z sowieckimi pomnikami, które szpecą
    nierzadko eksponowane miejsca w polskich miastach. Rosjanie spierają się
    z ROPWiM o interpretację umowy sprzed 20 lat, domagając się
    rozszerzenia wszystkich jej postanowień związanych z cmentarzami (lub
    innymi miejscami pochówku) na ponad 500 upamiętnień, pod którymi nie ma
    ludzkich szczątków.


    Zniszczony pomnik gen. Berlinga

    Jak w poprzednich przypadkach, wandale użyli czerwonej farby


    Cały tekst: http://warszawa.gazeta.pl/warszawa/1,34889,16749412,Pomnik_gen__Zygmunta_Berlinga_znow_zdewastowany.html


    Wymuszana wdzięczność

    Władze Szczecina nie zgadzają się z rosyjską blokadą planów usunięcia dwóch pomników ku czci Armii Czerwonej

    zdjecie
    Miasto przygotowało wniosek o ponowne
    rozpatrzenie sprawy usunięcia pomników. Zostanie on wysłany w ciągu
    kilku dni – informuje „Nasz Dziennik” Łukasz Kolasa z Biura Prasowego
    Urzędu Miasta Szczecina. Wniosek czeka tylko na podpis prezydenta miasta
    i potem zostanie przesłany do Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa.

    W czerwcu tego roku władze Szczecina wysłały pierwszy wniosek do Rady
    Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa „o wszczęcie stosownej procedury
    usunięcia dwóch szczecińskich pomników wyrażających hołd Armii
    Czerwonej, tj. Pomnika Wdzięczności, usytuowanego przy ul. Żołnierza
    Polskiego, oraz Pomnika Pamięci Tych, którzy zdobywali Szczecin,
    znajdującego się przy ul. W. Nehringa”.

    W sierpniu Rosjanie powiadomili Radę, że nie zgadzają się na ich
    usunięcie. „Dane obiekty są miejscami pamięci sowieckich żołnierzy,
    którzy oswobodzili Polskę od niemiecko-faszystowskich najeźdźców w
    czasie drugiej wojny światowej, i włączone zostały do spisu obiektów
    uwieczniających pamięć sowieckich żołnierzy i partyzantów na terytorium
    Polski” – podkreśla w swoim stanowisku przedstawiciel ministerstwa
    obrony Rosji w Polsce do spraw organizacji i zarządzania pracami
    wojskowo-memoriałowymi Wiaczesław Połowinkin.

    – Jest to do znudzenia powtarzana przez stronę rosyjską retoryka –
    ocenia prof. Włodzimierz Marciniak (PAN), sowietolog i członek
    Polsko-Rosyjskiej Grupy ds. Trudnych. – Sytuacja międzynarodowa jest już
    taka, że jest jakimś kompletnym absurdem utrzymywanie tych pomników –
    stwierdza.

    O ich usunięcie walczą mieszkańcy Szczecina, skupieni w 24
    organizacjach i stowarzyszeniach (m.in. „Solidarność”, Civitas
    Christiana, Związek Dużych Rodzin Trzy Plus, Związek Żołnierzy NSZ,
    Stowarzyszenie Osób Represjonowanych w Stanie Wojennym, Ruch Społeczny
    im. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego), którzy w styczniu zawiązali
    Inicjatywę Obywatelską w tej sprawie i wystosowali apel do władz miast.

    Od tego czasu zorganizowali też kilka manifestacji, jedną pod hasłem:
    „Goń bolszewika!”. W czerwcu ponowili apel do samorządu, wobec jego
    „bezczynności”.

    „Pomniki sowieckie mają się dobrze, sierpy i młoty oraz
    pięcioramienne gwiazdy nadal żegnają wyjeżdżających ze Szczecina w
    kierunku Polic. A w centrum miasta, w najbardziej prestiżowym miejscu
    przy placu Żołnierza Polskiego, stoi już ponad sześćdziesiąt lat
    upokarzający szczecinian monument!” – pisali.

    Połowinkin, emerytowany pułkownik, który od kilku lat pełni swoją
    funkcję w Polsce, obok argumentów z propagandy „wyzwoleńczej” powołuje
    się jednak na umowę z 1994 r., która ma chronić takie pomniki. Twierdzi,
    że zgodnie z nią „dane obiekty podlegają zachowaniu i doprowadzeniu do
    należytego wyglądu”. I dlatego „strona rosyjska wyraża sprzeciw wobec
    demontażu ’Pomnika Wdzięczności’ w Alei Jaka Pawła II i ’Pomnika tym,
    którzy odzyskali Szczecin’, na ulicy Nehringa, znajdujących się w
    mieście Szczecin”.

    Z taką interpretacją umowy z 1994 r. nie zgadzają się prawnicy.

    – Z punktu widzenia tej umowy na likwidację pomnika nie jest
    potrzebna zgoda drugiej strony – wskazuje prof. Karol Karski (UW),
    specjalista prawa międzynarodowego i unijnego. Dodaje, że z ducha umowy
    wynika, iż wymogiem jest poinformowanie, a pomniki można jednostronnie
    likwidować. Konsultacje są potrzebne w przypadku mogił lub cmentarzy,
    ale i je można likwidować lub przenosić ze względu „na wyższą
    konieczność”.

    Szczecińska Inicjatywa Obywatelska podkreśla, że dysponuje ekspertyzą
    prawną stwierdzającą, że „umowa z dnia 22 lutego 1994 r. w ogóle nie ma
    zastosowania do spraw związanych z pomnikami”, których usunięcia się
    domaga. „Pomniki noszące nazwy: ’Wdzięczności Armii Czerwonej’ oraz
    ’Sławy Armii Czerwonej’, nie spełniają i nigdy nie spełniały w
    przeszłości funkcji sepulkralnej, a ponadto nie są poświęcone pamięci
    osób, które utraciły życie w wyniku działań wojennych, lecz zbrojnej
    organizacji wojskowej państwa, które zniewoliło Rzeczpospolitą na blisko
    pół wieku!” – czytamy w opinii. „Jest oczywiste, że oba monumenty –
    Pomnik Wdzięczności Armii Czerwonej oraz Pomnik Sławy Armii Czerwonej
    powstały ku czci sił zbrojnych totalitarnego Związku Sowieckiego, a nie
    ku czci konkretnych ofiar wojskowych lub cywilnych.

    Wykładnia prawa dokonana przez Instytut Pamięci Narodowej
    jednoznacznie wskazuje, że ochrona takich obiektów jest formą
    propagowania zbrodniczej i ludobójczej ideologii i podlega penalizacji.
    Dalsze tolerowanie ich istnienia w przestrzeni publicznej nie może zatem
    mieć miejsca”.

    – Skoro nie ma podstaw prawnych, aby do rozwiązania spraw związanych z
    likwidacją przedmiotowych pomników stosować Umowę z 1994 roku,
    konsultacje w jakiejkolwiek formie ze Stroną Rosyjską za pośrednictwem
    Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa są zbędne – zaznacza IPN.

    – Uważam, że nie ma żadnych przesłanek dla dalszego utrzymywania tego
    pomnika przy ul. Żołnierza Polskiego. Powinien on być niezwłocznie
    usunięty, a opinia strony rosyjskiej nie jest w tym zakresie dla strony
    polskiej (Polaków, szczecinian) wiążąca – tłumaczy historyk dr Artur
    Kubaj z Inicjatywy Obywatelskiej. – Podmioty skupione w Inicjatywie
    Obywatelskiej jeszcze aktywniej będą mobilizować opinię publiczną w celu
    usunięcia zarówno tego pomnika, jak i pozostałych pomników tego typu z
    przestrzeni publicznej Szczecina i województwa. Armia sowiecka kojarzy
    się Polakom przede wszystkim z utratą wolności, morderstwami i gwałtami.
    Nie można udawać – tu apeluję do prezydenta miasta i władz wojewódzkich
    – że nie widzimy tego problemu. Czas skończyć z oportunizmem, nazwać
    rzeczy po imieniu, połączyć działania i obalić pamiątkę serwilizmu
    polskich komunistów – akcentuje.

    Kubaj zwraca też uwagę, że do tej pory strona rosyjska przy
    wystąpieniach samorządu zajmowała stanowisko na przeczekanie, nie
    udzielając zazwyczaj żadnej odpowiedzi. Ale ostatnio to stanowisko
    uległo zmianie, czego przykładem jest Nowy Sącz i właśnie Szczecin.

    Profesor Marciniak dodaje, że sprawa dojrzała do zastanowienia się
    nad sposobem interpretacji polsko-rosyjskiej umowy. – Wydaje mi się, że
    przedstawiciele różnych inicjatyw obywatelskich powinni się ze sobą
    skontaktować, przygotować jakąś prawną analizą, ponieważ jednak w wielu
    miejscach te pomniki zdemontowano, więc jest to możliwe – zauważa
    sowietolog. – Każda taka oddzielna inicjatywa jest raczej za słaba, żeby
    się z tym problemem uporać. Wiadomo, że Rosjanie w tej sprawie będą
    zawsze wszystko kontrować – mówi. Uważa również, iż zwolennicy usunięcia
    pomników „wdzięczności” z całej Polski powinni się zjednoczyć i
    wywierać presję na ROPWiM.

    – Należy się zastanowić, czy nie należałoby zwrócić się do Rady
    Ochrony Pamięci, aby przygotowała jakąś prawniczą ekspertyzę. Wydaje mi
    się, że jest to jałowa obstrukcja, która być może wynika z tego, że Rada
    nie ma jakiegoś wyraźnego sygnału politycznego i społecznego, co z tym
    robić, może ten sygnał powinien wyjść od inicjatyw obywatelskich –
    zastanawia się Marciniak.

    Władze Szczecina i tak zajęły łagodne stanowisko, przytaczając
    argumenty o społecznym sprzeciwie i architektonicznym niedostosowaniu.
    Ponadto nie zgłosiły sprzeciwu wobec podobnego pomnika w Dąbiu,
    dzielnicy miasta. Ale taka argumentacja nie trafiła do Rosjan.

    Władze Szczecina w swoim wniosku zwracają uwagę, że „od lat ponawiane
    są inicjatywy mieszkańców Szczecina i organizacji pozarządowych
    domagające się likwidacji obu obiektów z uwagi na nieakceptowaną
    społecznie symbolikę ideową monumentów. Ostatnia taka akcja miała
    miejsce 24 stycznia 2014 r. i stanowi wspólne wystąpienie 23 związków i
    stowarzyszeń”.

    Poza tym zwracają uwagę, że „budzi również sprzeciw formuła
    artystyczna i usytuowanie pomników w obecnej przestrzeni miasta. Obiekty
    stanowią dominantę, niedostosowaną kompozycyjnie do otoczenia, w którym
    się znajdują, m.in. z uwagi na fakt, że uległo ono znaczącej zmianie w
    ostatnich latach”.

    Zenon Baranowski

    Rosjanie chcą w Krakowie postawić pomnik "Zamęczonych w Polsce"

    Rosjanie rozpoczęli publiczną zbiórkę pieniędzy na pomnik
    "Zamęczonych w polskich obozach śmierci". Pomnik miałby stanąć na
    Cmentarzu Rakowickim w Krakowie - informuje RMF FM.
    Pieniądze zbiera Rosyjskie Towarzystwo Wojskowo-Historyczne, którym
    kieruje Władimir Medinskij (rosyjski ministr kultury).

    Na Cmentarzu Rakowickim w Krakowie ma być pochowanych ponad 1200
    czerwonoarmistów, którzy zmarli w obozie jenieckim po wojnie w 1920
    roku. Rosjanie mają już projekt pomnika i latem zwrócili się do władz
    Krakowa z prośbą o wydanie zgody na postawienie monumentu. Jak twierdzą,
    odpowiedzi do tej pory nie otrzymali.





    Wątpliwa ozdoba parkowa

    Pomnik „wdzięczności” z warszawskiego parku Skaryszewskiego powinien
    trafić na cmentarz żołnierzy sowieckich – to kwintesencja opinii IPN

    zdjecie

    Pomnik „wdzięczności” z warszawskiego parku
    Skaryszewskiego powinien trafić na cmentarz żołnierzy sowieckich – to
    kwintesencja opinii IPN na potrzeby procesu dwóch młodych ludzi, którzy
    kilka lat temu oblali go farbą

    Według ekspertyzy historycznej firmowanej przez Instytut Pamięci
    Narodowej, monument z parku Skaryszewskiego stanowi pozostałość dawnego
    nagrobka. Ale już kilkadziesiąt lat temu stracił swoją pierwotną
    funkcję, stając się rodzajem ozdoby parkowej. Jako pozostałość nagrobka
    nie nabył też do końca charakteru pomnika. Dlatego zdaniem historyka IPN
    dr. Wojciecha Muszyńskiego, najbardziej logicznym rozwiązaniem byłoby
    przeniesienie go na cmentarz żołnierzy sowieckich.

    Historia monumentu sięga 1945 r., kiedy sowiecki major Nieńko
    zaprojektował go jako pomnik nagrobny ku czci 26 żołnierzy, których w
    1944 r. pochowano przy rondzie Waszyngtona. Krótko spełniał swoją
    pierwotną funkcję, gdyż w 1948 r. doszło do ekshumacji. A w 1968 r., w
    trakcie remontu ronda, bryła została przeniesiona w głąb parku
    Skaryszewskiego.

    Tym samym, zwracają uwagę historycy, tzw. pomnik wdzięczności nie
    tylko utracił swoją pierwotną funkcję, ale nawet nie stoi w dawnej
    lokalizacji.

    Wykonany z piaskowca monum- ent zawiera jednoznaczne odwołania do
    Armii Czerwonej: na froncie płaskorzeźbę z wizerunkiem żołnierza w
    hełmie oraz skrzyżowane sztandary z pięcioramienną gwiazdą. Po bokach
    natomiast znajdują się napisy po rosyjsku i polsku: „Wieczna chwała
    bohaterom Armii Czerwonej poległym w walkach o wyzwolenie stolicy Polski
    Warszawy”.

    Pomnik z pl. Wileńskiego, obecnie zdemontowany, również ma oczywiste elementy sowieckie.

    Dziura w rubryce

    – Budowa tego pomnika była typowym symbolem sowieckiej propagandy –
    mówił w sądzie dr Muszyński. – Pierwotnie pomnik na pl. Wileńskim nosił
    nazwę Bohaterów Armii Czerwonej – podkreślał. Autor opinii akcentuje, że
    całość prac związanych z pomnikiem pozostawała w gestii sowieckiej.
    Zresztą w latach 1944-1946 Polska była pod bezpośrednią okupacją Związku
    Sowieckiego, a polskie władze jedynie imitowały narodową rekomendację,
    wykonując polecenia sowieckich komendantów. To do nich należały
    nadrzędne decyzje.

    Wykonawcami obelisku byli inżynierowie sowieccy, a strona polska
    nawet nie znała ich nazwisk, co widać w wykazie pomników warszawskich z
    1950 r., gdzie w odpowiedniej rubryce jest puste miejsce.

    Kolejna rozprawa przed Sądem Rejonowym Warszawa-Praga Północ w
    sprawie oblania farbą pomników z parku Skaryszewskiego i z pl.
    Wileńskiego odbędzie się 15 października. Prokuratura oskarża dwóch
    młodych ludzi, Daniela L. i Wojciecha B., o zdewastowanie pomnika
    Braterstwa Broni i pomnika Armii Czerwonej. Studenci podkreślają, że
    zrobili to w geście patriotyzmu, w rocznicę 17 września. To ich sprzeciw
    wobec upamiętnień sławiących rzekomo wyzwoleńczą misję Armii Czerwonej.

    Obaj nie przyznają się do znieważenia pomników. – Pomniki Armii
    Czerwonej nie powinny stać w suwerennym kraju – powiedział Daniel L. –
    Był to z naszej strony idealistyczny czyn, którym chcieliśmy pokazać,
    zaprotestować przeciwko publicznej gloryfikacji systemu totalitarnego, a
    jednocześnie zakłamywaniu prawdy historycznej – podkreślił Wojciech B.
    Według jednego z obrońców, proces jest niepotrzebny.

    – Ten proces to kolejna strata pieniędzy polskiego podatnika,
    prowadzenie tego typu spraw, które już na poziomie prokuratury powinny
    być dawno prawidłowo rozstrzygnięte – podkreśla mec. Krzysztof Wąsowski.
    – Rozumiem robienie sobie statystyk przez prokuraturę, ale to jest zbyt
    duży koszt. Prowadzenie postępowania w sprawie zbezczeszczenia pomnika,
    gdzie nie ma pomnika, gdzie prokurator nawet nie podjął trudu, żeby
    zbadać, czy to jest pomnik w rozumieniu prawnym, a sąd za pierwszym
    razem wyraźnie to podkreślił. Do tej pory w aktach sprawy nie znajduje
    się żaden oficjalny urzędowy dokument, jakiekolwiek potwierdzenie, że to
    ma status pomnika państwowego – wskazuje adwokat.

    Zenon Baranowski



    Usunąć pomnik Armii Czerwonej z Sanoka

    Środowiska kombatanckie i patriotyczne Sanoka domagają się usunięcia pomnika „wdzięczności” Żołnierzom Armii Czerwonej

    zdjecie

    Do przewodniczącego Rady Miasta Sanoka
    wpłynął wniosek o usunięcie z przestrzeni publicznej pomnika
    „wdzięczności” Żołnierzom Armii Czerwonej.

    Kombatanci, harcerze i przedstawiciele środowisk patriotycznych
    domagają się od władz miasta Sanoka usunięcia lub przeniesienia pomnika
    gloryfikującego sowieckiego agresora, który znajduje się w
    reprezentatywnym miejscu Sanoka na placu Harcerskim.

    We wniosku, jaki wpłynął do Jana Oklejewicza – przewodniczącego Rady
    Miasta Sanoka podkreślono, że we wrześniu 1939 r. Armia Czerwona
    wspólnie z Niemcami dokonała agresji na Polskę, dzieląc się jej
    terytorium, a zarazem wprowadzając na terenach okupowanych krwawe rządy.
    Jako przykład sowieckich zbrodni na Narodzie Polskim podają masowe
    deportacje na Wschód, przymusową kolektywizację wsi, nadawanie
    mieszkańcom zajętych ziem sowieckich paszportów, a co za tym idzie
    obowiązkowy pobór do Armii Czerwonej, więzienia i dokonywane w nich
    skrytobójstwa, a ponadto niezliczone grabieże i gwałty. Przypominają, że
    Sowieci ignorowali zapisy konwencji genewskich, doprowadzając w końcu
    do wymordowania Polaków m.in. w Katyniu.

    „Wkraczające siły Armii Czerwonej podstępnie rozbrajały i brały w
    niewolę polskich żołnierzy zarówno po agresji z 17 września, jak i po
    ponownym wejściu do Polski w 1944 r., podczas akcji »Burza«. Armia
    Czerwona, jako oddziały jednego z naszych wojennych agresorów, miała
    znaczący wkład w podporządkowanie Polski Związkowi Radzieckiemu na kilka
    kolejnych dekad” – czytamy we wniosku.

    – Armia Czerwona to formacja niegodna jakiejkolwiek wdzięczności i
    czci ze strony Polaków i polskiego państwa, a pozostałości po latach
    przymusowego sprzymierzenia Polski ze Związkiem Radzieckim winne zostać
    usunięte z przestrzeni miejskiej, jako gloryfikacja katów Narodu
    Polskiego. Mam nadzieję, że rzeczowe argumenty przeważą i wśród 21
    radnych miejskich znajdzie się choć jeden, który złoży stosowny
    projekt do przegłosowania w tej sprawie – uważa przedstawiciel
    wnioskodawców Michał Michniewicz, z sanockiego Ruchu Narodowego.

    To nie pierwszy wniosek jaki trafia do Rady Miasta Sanoka o usunięcie
    pomnika Armii Czerwonej. Podobne składano już w poprzedniej kadencji,
    ale jak dotąd żaden nie doczekał się realizacji.

    – Mamy nadzieję, że teraz, zwłaszcza w obliczu rosyjskiej agresji na
    Ukrainę, radni Sanoka staną na wysokości zadania i usuną ten pomnik.
    Żadne prawo nie usprawiedliwia tolerancji dla kultywowania pamięci
    okupanta, który na wiele lat zniewolił nasz kraj – zauważa Michniewicz.

    Pod wnioskiem o usunięcie pomnika rzekomych wyzwolicieli Sanoka
    podpisali się m.im. Klub Historyczny im. Armii Krajowej oraz kombatanci
    AK i Sybiracy. Wnioskodawcy wskazują, że monument powinien trafić na
    cmentarz, gdzie spoczywają sowieccy żołnierze. W ocenie historyków
    pomnik w parku miejskim miał rację bytu do początku lat 50. XX wieku,
    kiedy był integralną częścią cmentarza Żołnierzy Armii Czerwonej
    usytuowanego na zboczu wzgórza. Po ekshumacji w latach 50. i
    przeniesieniu szczątków do utworzonej kwatery na cmentarzu Centralnym w
    Sanoku pomnik zburzono. Obecny na placu Harcerskim został odbudowany w
    latach 70.

    Mariusz Kamieniecki

    Szczecin walczy o zburzenie radzieckiego pomnika. Rosja odmawia
    Władze
    Szczecina po raz kolejny odwołały się od odmownej decyzji Rosji ws.
    zburzenia Pomnika Wdzięczności dla Armii Radzieckiej - podaje RMF FM.
    Pomnik chroniony jest przez zawartą 20 lat temu umowę o grobach i miejscach pamięci ofiar wojen i represji.

    Władze Szczecina walczą o usunięcie pomnika, gdyż nie pozwala on
    na budowę przejścia podziemnego i nowej jezdni w centrum miasta. Miasto
    zaproponowało, by w ramach rekompensaty za usunięcie pomnika i dwóch
    innych obiektów w listopadzie odsłonić na dawnym radzieckim cmentarzu
    tablicę poświęconą pamięci żołnierzy poległych w walce o Szczecin.

    TVP z naszych podatków




    Ambasada RP odpowiada "KP" ws. pomnika rosyjskich jeńców: Nie było polskich obozów koncentracyjnych

    Ambasada RP w Moskwie oświadczyła, że środowa publikacja
    "Komsomolskiej Prawdy" dotycząca pomysłu budowy w Krakowie pomnika
    jeńców bolszewickich rzekomo "poległych w polskich obozach
    koncentracyjnych", nie służy poszukiwaniu porozumienia między Polską i
    Rosją.
    Swoją ocenę artykułu sformułowała w wystosowanym w czwartek liście
    do redaktora naczelnego gazety Władimira Sungorkina.

    Publikacja nie służy poszukiwaniu porozumienia
    Polska placówka dyplomatyczna oznajmiła, iż z prawdziwym żalem
    stwierdza, że "zarówno jego treść, jak i ton w żadnej mierze nie służą
    ani rozwiązaniu konkretnych kwestii martyrologicznych, ani poszukiwaniu
    porozumienia w odniesieniu do złożonych problemów w historii stosunków
    polsko–radziecko/rosyjskich w XX w".

    Ambasada stanowczo zaprotestowała przeciwko użyciu w tej publikacji
    pojęcia "polskie obozy koncentracyjne". "W Polsce okresu
    międzywojennego takich obozów nie było. Powstawały one później na
    okupowanych przez nazistów ziemiach polskich i to nasi obywatele stawali
    się pierwszymi ofiarami okupacyjnych prześladowań w czasie II wojny
    światowej" - podkreśliła.

    Polska placówka zaznaczyła, że "szczególnie bolesne" jest odniesienie
    tego pojęcia do obozów jenieckich, w których przetrzymywani byli jeńcy
    bolszewiccy wzięci do niewoli w wojnie 1920 roku. "Ich los był
    przedmiotem wspólnych badań polskich i rosyjskich historyków, ze strony
    polskiej nie wprowadzano żadnych ograniczeń w dostępie do materiałów
    badawczych" - wskazano.

    Porównanie z Katyniem - niezrozumiałe
    Ambasada oświadczyła, że "drugą bolesną i całkowicie niezrozumiałą
    sprawą jest porównywanie śmierci jeńców bolszewickich z 1920 roku do
    wymordowania polskich oficerów przez NKWD w 1940 roku i zestawienie tego
    z liczbą 4 tys. ofiar pochowanych w Katyniu k. Smoleńska".

    "Trudno przypuszczać, by kierownik sekcji naukowej Rosyjskiego
    Towarzystwa Wojenno–Historycznego nie znał rzeczywistych rozmiarów
    zbrodni dokonanej na polskiej elicie, której ofiary spoczywają w kilku
    znanych (Katyń, Miednoje, Piatichatki/Charków, Bykownia) oraz bliżej
    nieznanych (mimo upłynięcia ponad 70 lat od tej tragedii!) miejscach. W
    sumie rozstrzelano wtedy ponad 21 tys. ludzi – obywateli naszego Kraju" -
    napisała ambasada.

    Polska placówka dyplomatyczna podkreśliła, że "nie o same cyfry tu
    jednak chodzi, choć i one stają się, jak widać, przedmiotem
    manipulacji". Przypomniała w tym kontekście o "działaniach mogących
    doprowadzić do wspólnych ustaleń i – nawet przy różnicach w ocenie
    określonych wydarzeń – stopniowego zbliżenia stanowisk".

    "Niestety, w taką logikę w żadnej mierze nie wpisuje się opublikowany w
    +KP+ artykuł. Szkoda, bo dzięki temu tracimy coraz więcej z pozytywnego
    dorobku osiągniętego w stosunkach polsko–rosyjskich na przestrzeni
    ostatnich lat" - oświadczyła polska ambasada.






    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    61. Wczoraj w Gdyni odsłonięto pomnik wysiedlonych

    http://giz3.salon24.pl/610707,wczoraj-w-gdyni-odslonieto-pomnik-wysiedlo...


    Matka
    z dziećmi, z których jedno spogląda na pozostającego w oddali psa to
    główne elementy, z których składa się pomnik upamiętniający przymusowe
    wysiedlenia gdynian podczas II wojny światowej. Monument został
    odsłonięty na przebudowanym przy okazji Placu Gdynian Wysiedlonych przy
    ul. Starowiejskiej.







    Monument
    "Wysiedlonym gdynianom - społeczeństwo" przedstawia nieprzypadkowo
    kobietę z dziećmi. Mężczyźni w tym czasie byli zajęci walką na froncie.
    Pies ma symbolizować wszystko to, co trzeba było zostawić za sobą w
    Gdyni - wyjaśnia Benedykt Wietrzykowski, prezes Stowarzyszenia Gdynian
    Wysiedlonych.







    Niektórym
    nie pozwalano wręcz zabrać niczego, jeśli akurat któremuś z oprawców
    się spieszyło. Prawo wyznaczał bowiem wtedy naładowany karabin. Przemocą
    i ze strachu swoje domy opuściło ponad 50 tys. gdynian, czyli mniej
    więcej połowa ówczesnych mieszkańców miasta. Nie brakuje takich, którzy
    twierdzą, że mogło to być nawet 80 proc. mieszkańców, których nazwiska
    nie zawsze zostały zapisane na kartach historii.







    Planowe
    działania rozpoczęto 15 października 1939 r., ale przedtem odbywały się
    dzikie wysiedlenia, na skutek represji i tortur stosowanych wobec
    ludności. Na przyjazd Hitlera aresztowano 4 tysiące mieszkańców - w
    większości mężczyzn i młodzieży powyżej 14 lat, którą potem skierowano
    do Piaśnicy i obozu koncentracyjnego Stutthoff. Raczej nie przeżyli II
    wojny światowej - opowiada Wietrzykowski.







    O
    budowę pomnika od dłuższego czasu walczyło stowarzyszenie Gdynian
    Wysiedlonych. Na przeszkodzie stawał brak środków finansowych oraz brak
    stosownej lokalizacji, gdzie mogłoby zostać upamiętnionych 50 tys.
    gdynian, którzy - według źródeł historycznych - zostali zmuszeni do
    opuszczenia miasta.






    więcej:

    Wysiedleni gdynianie upamiętnieni przy dworcu

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    62. Kolejny apel IPN o zmianę

    Kolejny apel IPN o zmianę PRL-owskich nazw ulic

    Instytut Pamięci Narodowej apeluje do samorządów o zmianę
    nazw ulic pozostałych po PRL-u. Instytut rozważa skierowanie wniosków
    do wojewodów w tej sprawie – informuje Nasz Dziennik.

    Uchwały zapadałyby w trybie administracyjnym. Do wyjaśnienia pozostaje jednak kwestia uprawnień prokuratorów pionu śledczego.

    Instytut Pamięci Narodowej od wielu lat zabiega o likwidację nazw
    ulic będących pozostałością czasów komunistycznych – przypomina Andrzej
    Arseniuk, rzecznik IPN-u.

    - Ta akcja nie do końca odnosi odpowiedni skutek. Samorządy
    zasłaniają się częściowo decyzjami mieszkańców, którzy nie chcą tych
    nazw zmieniać. Z drugiej strony wskazują, iż jest to dla nich naprawdę
    uciążliwe. Stąd pomysł, by wykorzystywać możliwości prokuratorskie.
    Polegałoby to na tym, że występowano by w trybie Kodeksu
    administracyjnego o niezgodność uchwał, które nadawały ulicom
    komunistycznych patronów. Z tymi uchwałami miałby występować pion
    śledczy IPN –
    wyjaśnia Andrzej Arseniuk.

    IPN równocześnie realizuje projekt „Patroni naszych ulic” zachęcający do wybierania wartościowych patronów.

    W Sejmie natomiast są dwa projekty: poselski i senacki, zakładające
    usuwanie symboli komunistycznych z życia publicznego oraz zakazujące
    propagowania komunizmu i innego ustroju totalitarnego. W listopadzie
    zajmie się nimi sejmowa komisja administracji.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    63. Upamiętnili katów

    Upamiętnili katów

    Z „potrzeby polsko-niemieckiego pojednania” burmistrz Działdowa uhonorował dwóch członków SS

    zdjecie

    W Działdowie odsłonięta została tablica ku czci rodziny
    Gerlachów, a w parku Jana Pawła II posadzono drzewo upamiętniające
    Herberta Koschowitza. Zarówno członek rodziny Gerlachów – Jan Gerlach,
    jak i Koschowitz brali czynny udział w aresztowaniach Polaków w czasie
    okupacji niemieckiej.

    Na ten bulwersujący fakt upamiętnienia niemieckich zbrodniarzy
    zwrócił uwagę podczas ostatniej sesji Rady Miasta Działdowo radny
    Grzegorz Mrowiński, który zapytał burmistrza Bronisława Mazurkiewicza o
    uczczenie pamiątkową tablicą oraz posadzeniem drzewa pamięci osób
    mających ścisły zawiązek z niemieckimi zbrodniami w tym regionie.

    – W okresie okupacji hitlerowskiej Herbert Koschowitz był strażnikiem
    obozu koncentracyjnego w Działdowie, brał udział w aresztowaniach
    Polaków, a także w egzekucjach Polaków. Natomiast Jan Gerlach, syn tego
    Gerlacha, którego pan upamiętnił, był bliskim współpracownikiem obozu
    koncentracyjnego w Działdowie, komendanta tego obozu oraz jego zastępcy.
    Brał udział w łapankach na terenie miasta Działdowa oraz brał udział w
    likwidacji getta żydowskiego w Mławie. Jest to bardzo bulwersująca
    sprawa. Obaj ci Niemcy znaleźli się na liście zbrodniarzy niemieckich
    przebywających w czasie okupacji na terenie miasta Działdowa. Lista ta
    została sporządzona w 1947 roku przez wiceburmistrza Stanisława
    Radomskiego – poinformował radny Grzegorz Mrowiński, który zapytał
    burmistrza w imieniu mieszkańców, czym sobie zasłużyli na takie
    upokorzenie.

    Upamiętnienie członków SS burmistrz Działdowa tłumaczył niewiedzą,
    zaś jego decyzja o ich wyróżnieniu została podyktowana „potrzebą
    polsko-niemieckiego pojednania”.
     Działdowo i powiat działdowski będą się
    zawsze kojarzyły z KL Soldau – jednym z najpodlejszych niemieckich
    obozów śmierci na polskiej ziemi. Upamiętnianie po latach jakiegokolwiek
    strażnika tego obozu to hańba! Nie można tego tłumaczyć niewiedzą.
    Obowiązkiem burmistrza jest w takich wypadkach staranne sprawdzenie
    proponowanych „bohaterów” upamiętnienia – poprzez konsultację z
    lokalnymi historykami – często są oni skarbnicą wiedzy na temat historii
    miasta i regionu – i z najbliższym oddziałem IPN. To jest standard –
    wyjaśnia w rozmowie z NaszymDziennikiem.pl Piotr Szubarczyk, historyk,
    który zwrócił także uwagę na bulwersującą wypowiedź burmistrza: „Nie
    powinniśmy być tak pamiętliwi i mieć takiej obsesji”. – Te słowa
    zapierają dech w piersiach i zasługują na komentarz. Nie historyka
    wszakże, raczej… wyborców pana burmistrza – zaznaczył Szubarczyk.

    Przymnijmy, że w Działdowie w latach 1939-1945 znajdował się
    niemiecki obóz koncentracyjny. Przez obóz ten przeszło ok. 30 tys. osób,
    a około 15 tys. zostało zamordowanych. W obozie przetrzymywano także
    wielu duchownych, którzy byli tam nie tylko nieludzko torturowani, ale
    też poniżani za wiarę. 28 maja 1941 r. po okrutnych torturach fizycznych
    i psychicznych w obozie tym zamordowano bł. Antoniego Juliana
    Nowowiejskiego, arcybiskupa płockiego, i jego sufragana bł. ks. bp.
    Leona Wetmańskiego. Od 2 kwietnia 1941 r. w obozie było więzionych 36 
    mniszek klarysek kapucynek.

    Marta Milczarska

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    64. 22 lata - tyle trwała walka o usunięcie sowieckiego pamiatnika



    Runął nowosądecki pomnik Armii Czerwonej. „Mocna głowa przebiła słaby mur”

    Runął nowosądecki pomnik Armii Czerwonej. „Mocna głowa przebiła słaby mur”

    Kontrowersyjny pomnik chwały Armii Czerwonej w Nowym
    Sączu został usunięty. Członkowie stowarzyszeń patriotycznych walczyli
    o...
    czytaj dalej »

    Kontrowersyjny pomnik chwały Armii Czerwonej w Nowym
    Sączu został usunięty. Członkowie stowarzyszeń patriotycznych walczyli o
    rozbiórkę monumentu przez ponad dwadzieścia lat. Gdy nie pomagały
    demonstracje i pisma, postanowili wziąć sprawę w swoje ręce i w
    najbliższy weekend własnoręczni zburzyć pomnik. Tymczasem, tuż przed
    wyborami prezydent miasta nakazał oficjalny demontaż.

    Na 9 listopada organizacje kombatanckie i
    patriotyczne zapowiadały manifestację przy nowosądeckim pomniku i jego
    zniszczenie. Wcześniej władze Nowego Sącza wystąpiły do wojewody
    małopolskiego Jerzego Millera o oficjalne pozwolenie na rozbiórkę.
    Wojewoda zgodę na usunięcie radzieckich symboli i tablicy
    gloryfikującej  czerwonoarmistów wydał 4 listopada.

    - Jest to
    efekt porozumienia zawartego przez Krzysztofa Bzdyla, prezesa Związku
    Konfederatów Polski Niepodległej 1979-89 oraz Adama Słomkę - lidera
    KPN-Niezłomni z wiceprezydentem Nowego Sącza Jerzym Gwiżdżem – informuje
    Biuro Prasowe KPN-Niezłomni.

    Bardzo mnie cieszy, że rodziny tych, którzy zginęli z ręki radzieckiego
    okupanta na Syberii mogą odetchnąć - mówi Robert Sobol, prezes
    Stowarzyszenia Pamięci Polskiego Sybiru. - Chichotem historii jest to,
    że usuwa ten pomnik Jerzy Gwiżdż, który był prezydentem miasta, kiedy
    podjęto pierwszą uchwałę w tej sprawie. Wtedy jej nie wykonano. Trzeba
    było czekać aż do teraz – dodaje.- Uchwała Rady Miasta Nowego Sącza o usunięciu pomnika została przyjęta w
    lutym 1992 roku -
    mówi Jerzy Bukowski z Porozumienia Organizacji
    Kombatanckich i Niepodległościowych w Krakowie. – Przez tyle lat
    czekaliśmy na działanie. W tym kontekście przypominają mi się słowa
    Marszałka Piłsudskiego, który mówił „jeśli ktoś mówi ci, że nie warto
    bić głową w mur, to miej go za głupca”. My też uważamy, że warto głową
    bić, zwłaszcza, że mur słaby, a głowa mocna – dodaje.


    Wiceprezydent
    Jerzy Gwiżdż nie widzi nic dziwnego w tym, że proces usunięcia
    drażliwych elementów z pomnika trwał tak długo. Winą za to obarcza
    przedłużające się rozmowy ze stroną rosyjską.

    - Cieszmy się, że dziś udało się wreszcie te radzieckie symbole usunąć - podsumowuje Gwiżdż.

    Policja pilnuje radzieckiego pomnika w centrum Szczecina

    Policja i straż miejska przez całą dobę pilnują radzieckiego pomnika w Szczecinie. Jak podaje jeden z portali, chcą w ten sposób uchronić go przed dewastacją.

    Radziecki monument znajduje się w centrum miasta. Dodatkowo
    bulwersuje fakt, że widnieje na nim sierp i młot. Funkcjonariusze
    policji nie wiedzą jednak jak długo będą patrolowali teren na którym
    znajduje się pomnik.

    Monument budzi oburzenie wielu mieszkańców, którzy nie chcą utrzymywać komunistycznych symboli w swoim mieście.

    - Fakt, że Pomnik Sławy Armii Radzieckiej stoi w samym centrum
    miasta, na jednym z jego głównych placów, jest zadziwiający.
    Zadziwiające jest też to, że do tej pory władze miejskie pozwoliły, aby
    taki pomnik tam stał. Bardzo wiele osób we wszystkie święta, np. w dniu
    Święta Niepodległości, przychodzi tam i protestuje,   głośno mówiąc, że
    nie chce tego pomnika w Szczecinie. Opór społeczny wobec pomnika jest
    tak ogromny, że prezydent Szczecina powinien posłuchać głosu mieszkańców
    i jak najszybciej doprowadzić, aby ten pomnik zniknął
    – tłumaczy mieszkanka Szczecina.

    Z kolei prof. Wojciech Polak, historyk, wskazuje, że już dawno
    powinno być wdrożone rozwiązanie, które usunęłoby pomniki naszych
    oprawców.

    - Powinna być wprowadzona zasada, że samorządy mają prawo
    przenieść te pomniki na najbliższy cmentarz żołnierzy sowieckich w
    pobliżu danej miejscowości. Jeżeli przy pomnikach znajdują się zwłoki
    żołnierzy sowieckich, to także te zwłoki powinny być ekshumowane i w
    sposób godny pochowane na najbliższym cmentarzu żołnierzy sowieckich.
    Byłoby to doskonałe rozwiązanie sprawy. Nie może być tak, że w wielu
    miastach Polski znajdują się pomniki ku czci żołnierzy sowieckich,
    którzy byli okupantami, którzy popełniali straszne zbrodnie, którzy
    odebrali nam wolność na długie dziesiątki lat
    – zaznacza historyk.

    Na najbliższą niedzielę zaplanowano manifestację przed pomnikiem. Rozpocznie się ona o godz. 13.00.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Obibok na własny koszt

    65. Mały krok do przodu wykonany po ponad 23. latach.

    ;O))

    Warto było poczekać by w końcu coś w tej sprawie po ponad 23. latach drgnęło.
    Idźmy dalej i usuńmy wszystkie komusze monstra z Polski.

    Alleluja i do przodu.

    Kiedyś "Mieszko II"

    avatar użytkownika Maryla

    66. UJAWNIAMY: W MSZ nie ma


    UJAWNIAMY: W MSZ nie ma wykazu chronionych pomników Armii Czerwonej, a ROPWiM posiada jedynie kopię listy

    To na jakiej podstawie sowieckie relikty
    podlegają ochronie!? Czy żyjemy w pełni suwerennym kraju, skoro rosyjski
    urzędnik ustala co mają chronić polskie władze?!


    rzy okazji rozprawy wytoczonej uczestnikowi protestu pod pomnikiem wdzięczności Armii Czerwonej okazało się, że ani w MSZ, ani w
    Radzie Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa nie ma oryginału wykazu
    „miejsc pochówku i pamięci” żołnierzy Armii Czerwonej,
    rzekomo podlegających ochronie!

    Przed Sądem Rejonowym w Stargardzie Szczecińskim toczy się proces, w
    którym stargardzianin, ukarany za happening pod pomnikiem wdzięczności
    Armii Czerwonej, domaga się uniewinnienia.

    CZYTAJ WIĘCEJ: Uszkodził sowiecki pomnik w swoim mieście, teraz nęka go prokuratura. Poznajcie historię mieszkańca Stargardu Szczecińskiego

    W trakcie procesu powstały wątpliwości, czy załącznik do umowy polsko-
    rosyjskiej zawartej w Krakowie 22 lutego 1994 r., na mocy którego chroni się w naszym kraju posowieckie relikty, powstał zgodnie z obowiązującym w Polsce prawem.

    Zgodnie z krakowską umową, polski rząd zobowiązał się do sporządzenia - przez stosowny urząd - listy „miejsc pochówku i pamięci”, które będą podlegać ochronie.

    W związku z wątpliwościami, obrońca uczestnika protestu pod pomnikiem
    Armii Czerwonej w Stargardzie Szczecińskim, mecenas Michał Lizak,
    zwrócił się do Rady Ochrony Pamięci Walk i
    Męczeństwa o stosowne dokumenty.

    Uzyskał odpowiedź, w której Rada stwierdziła, iż nie posiada
    oryginałów dokumentów, ani ich załączników i zaleca skierowanie
    wniosku w tej sprawie do Ministerstwa Spraw Zagranicznych.




    Mecenas Lizak skierował więc wniosek do MSZ.
    Jak się okazało, w ministerstwie nie ma listy, ani informacji w jakich
    okolicznościach miał powstać rzekomy załącznik „miejsc pochówku i
    pamięci” żołnierzy Armii Czerwonej.




    O bałaganie w MSZ
    świadczyć może także wypowiedź Adama Siwka – Naczelnika Wydziału
    Krajowego Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa, który w audycji „Radio
    Szczecin na wieczór” w dniu 14 października 2014 r. stwierdził, iż
    okoliczności w jakich powstawał załącznik do umowy polsko-rosyjskiej z
    22 lutego 1994 r. wymagają osobnego wyjaśnienia!

    — relacjonuje nasz informator.

    Wygląda zatem na to, że rację mają szczecinianie skupieni w
    Inicjatywie
    Obywatelskiej domagający się likwidacji pomników ku czci Armii
    Czerwonej, ulokowanych na terenie miasta, i to nie tylko dlatego, że nie
    podlegają one z definicji zapisowi „miejsce pochówku i pamięci”, ale
    również dlatego, że w MSZ nie ma stosownych dokumentów. Nie ma także dokumentu upoważniającego dla osób podpisujących rzekomy załącznik

    — dodaje.

    W takiej sytuacji, co znamienne, sąd rozpatrujący sprawę uczestnika
    happeningu, ma - według naszego informatora - posługiwać się listą
    chronionych obiektów… sporządzoną przez Kierownika Wydziału
    Historyczno-Memorialnego przy ambasadzie Rosji w
    Polsce, Walerija Makowskiego.

    Czy żyjemy w pełni suwerennym kraju, skoro rosyjski urzędnik ustala, co mają chronić polskie władze?!


    Sowiecki pomnik atrakcją?

    Władze Szczecina chcą z posowieckiego pomnika zrobić
    atrakcję turystyczną – alarmuje miejska Inicjatywa Obywatelska
    opowiadająca się za jego rozbiórką


    zdjęcie

    Władze Szczecina chcą z posowieckiego
    pomnika zrobić atrakcję turystyczną – alarmuje miejska Inicjatywa
    Obywatelska opowiadająca się za jego rozbiórką. Miasto zaprzecza,
    twierdząc, że ma to być miejsce hołdu.

    – Jeszcze w tym miesiącu prezydent planuje, w ramach
    miejskiej informacji turystycznej, podpisać inny posowiecki pomnik w
    prawobrzeżnej dzielnicy Szczecina – Dąbiu. Powraca zatem do swojej
    wcześniejszej koncepcji, by z pomników sławiących okupanta Polski
    uczynić atrakcję turystyczną – zwraca uwagę Artur Kubaj z Inicjatywy
    Obywatelskiej Szczecina domagającej się usunięcia pomników ku czci Armii
    Czerwonej.

    – Zdaje się, że prezydent Szczecina zabiega tym samym o głosy w
    wyborach i że raczej są to wyborcy, którym szczególnie dobrze zapisały
    się w pamięci lata okupacji sowieckiej nad Polską – ocenia.

    Krytycy poczynań prezydenta Piotra Krzystka w sprawie sowieckich
    pomników zwracają uwagę, że dużą rolę w jego kampanii odgrywa Jan
    Stopyra, PRL-owski prezydent Szczecina w latach 1972-1984, który stara
    się o mandat radnego.

    Pomnik w dzielnicy miasta Dąbiu opisywany jest w miejskiej ewidencji
    jako wzniesiony „dla upamiętnienia żołnierzy polskich i radzieckich
    poległych w 1945 r., w czasie walk o wyzwolenie wschodnich dzielnic
    Szczecina”. Jednak w wykazie pomników sowieckich z 1997 r., stanowiącym
    załącznik do umowy polsko-rosyjskiej o miejscach pamięci, figuruje jako
    pomnik wzniesiony ku czci „bohaterskiej Armii Radzieckiej
    wyzwolicielce”.

    – Faktycznie pomnik w Dąbiu zostanie oznakowany. Zostanie to zrobione
    w ciągu najbliższych dni. To będzie informacja o historii tego miejsca,
    tego, co się działo w Dąbiu podczas walk o Szczecin i o poległych w tym
    miejscu żołnierzach polskich i radzieckich. Opracowanie treści tablicy
    odbyło się we współpracy z IPN. Zupełnie nie chodzi tu o robienie z tego
    atrakcji turystycznej – zapewnia rzecznik prezydenta Szczecina Tomasz
    Klek.

    Miasto podkreśla, że stara się o likwidację dwóch pomników w centrum
    miasta ku czci Armii Czerwonej, ale pomnik w Dąbiu ma pozostać. „W
    odniesieniu do pomnika przy ul. Emilii Gierczak w Szczecinie –
    stwierdzamy, iż […] projekt uczynienia z pomnika przy ul. Emilii
    Gierczak miejsca hołdu pamięci żołnierzy poległych w walce o Szczecin
    jest w chwili obecnej realizowany. Wybór tej lokalizacji uzasadnia
    zarówno fakt, iż jest ona – w odróżnieniu od pozostałych dwóch miejsc –
    terenem, na którym znajdował się cmentarz żołnierzy do 1953 r., oraz że
    walki o Szczecin toczyły się właśnie na terenie dzielnicy Dąbie. Nie bez
    znaczenia jest też zamknięta kompozycja urbanistyczna niewymagająca
    modernizacji czy korekt. Stosowna tablica została zamówiona przez władze
    miasta i zostanie ustawiona w listopadzie 2014 roku” – stwierdza w
    niedawnym piśmie do Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa wiceprezydent
    miasta Piotr Mync.

    Inicjatywa Obywatelska jest także zaniepokojona pracami przy pomniku
    armii sowieckiej w centrum miasta, które przeprowadzone kilka dni temu
    wyglądały na prace remontowe. – Sprawa jest mocno bulwersująca. Chodzi o
    pomnik Chwały Armii Radzieckiej przy ul. Nehringa w Szczecinie. Jest to
    jeden z pomników, o który toczymy bój. Inicjatywa Obywatelska domaga
    się jego likwidacji – podkreśla Kubaj. – Prezydent Szczecina niedawno
    napisał pismo do Rosjan via Rada Pamięci, by ten pomnik usunąć, a mimo
    tego postanowił go odnowić, wyczyścić – jak rozumiem przed rocznicą 7
    listopada – zastanawia się historyk.

    Władze miasta tłumaczą, że było to oczyszczenie. – Pomnik nie został
    odnowiony, a jedynie oczyszczony. 1 listopada doszło do wandalizmu,
    pomnik został oblany olejem. Policja zgłosiła Zakładowi Usług
    Komunalnych zabrudzenie obiektu. Po tej informacji od policji pomnik
    został oczyszczony w ramach prac interwencyjnych, bez dodatkowych
    kosztów – wyjaśnia rzecznik prezydenta.

    Klek podkreśla, że władze miasta cały czas czekają na odpowiedź Rady
    na ponowny wniosek dotyczący usunięcia ich z przestrzeni publicznej. – W
    przypadku pozostałych pomników czekamy na odpowiedź Rady Ochrony
    Pamięci Walk i Męczeństwa w sprawie usunięcia pomników przy pl.
    Żołnierza oraz przy ul. Nehringa. Od niej zależą kolejne działania w tej
    sprawie – zaznacza rzecznik.

    Zawiązana na początku roku Inicjatywa Obywatelska już kilkakrotnie
    zwracała się do władz miasta o podjęcie intensywnych działań w sprawie
    usunięcia pomników sławiących Armię Czerwoną. W czerwcu taki wniosek
    został wysłany do ROPWiM, a ta przesłała go do strony rosyjskiej, która
    we wrześniu nie zgodziła się na jakiekolwiek działania. W zeszłym
    miesiącu miasto wysłało ponowny wniosek.

    Zenon Baranowski


    Pozostał im sentyment

    W Przemyślu zawiązał się komitet,
    którego członkowie nie chcą się zgodzić na usunięcie płaskorzeźby
    komunistycznego przodownika pracy

    dr Andrzej Zapałowski, prawnik, historyk, wykładowca akademicki,
    podkreśla, że relikty systemu komunistycznego nie mają prawa znajdować
    się w przestrzeni publicznej, a o obecności pomnika, płaskorzeźby czy
    innego upamiętnienia powinny decydować władze w tym wypadku osiedla i
    jego mieszkańcy, a nie osoby postronne, które tworząc rozmaite komitety,
    w dobrze pojętym własnym interesie chcą narzucać społeczeństwu swoją
    wolę.

    – W trakcie ocieplania budynku konieczne jest ściągnięcie z
    ocieplanej powierzchni wszystkich zbędnych elementów, i to jest sprawa
    techniczna. Natomiast jeżeli mieszkańcy bloku czy osiedla nie widzą w
    danej symbolice osoby godnej upamiętnienia, tym bardziej naśladowania, a
    dany obiekt, w tym wypadku płaskorzeźba, jest jedynie symbolem
    socrealizmu, to powinien on zniknąć z przestrzeni publicznej. Rada
    osiedla może natomiast przekazać tę płaskorzeźbę członkom Komitetu
    Obrony Wincentego Pstrowskiego na pamiątkę, jeżeli tak bardzo im na tym
    zależy. Wówczas mogą ją sobie umieścić na swoich prywatnych posesjach –
    uważa dr Zapałowski. Przypomina, że Wincenty Pstrowski był symbolem
    propagandy komunistycznej w okresie zniewolenia i z pewnością nie
    kojarzy się z działaniami na rzecz demokracji czy niepodległości.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    67. Kontrowersyjna rzeźba wróciła

    • Kontrowersyjna rzeźba wróciła do autora. "Będę ją wystawiał"

    • Po ponad roku kontrowersyjna rzeźba przedstawiająca radzieckiego
      żołnierza gwałcącego ciężarną kobietę, wróciła do autora. - To absurd na
      skalę europejską, że praca była tak długo przetrzymywana - twierdzi
      artysta.


      Jerzy Bohdan Szumczyk, student ASP Gdańsku, odzyskał
      rzeźbę "Komm Frau" ("Chodź, kobieto") przedstawiająca żołnierza w
      radzieckim mundurze gwałcącego ciężarną kobietę. Ponad rok temu została
      "aresztowana" przez policję i zamknięta w magazynie.


    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    68. 70. rocznica wyzwolenia


    70. rocznica wyzwolenia Częstochowy, a w mieście awantura o komunistyczne symbole

    70. rocznica wyzwolenia Częstochowy, a w mieście awantura o komunistyczne symbole 


    Rok temu częstochowska Solidarność, stowarzyszenia Solidarność i
    Niezawisłość, WIR, Oddział Konspiracyjny Wojska Polskiego oraz Fundacja
    Orzeł Biały zaapelowały o dekomunizację przestrzeni miejskiej, żądając
    usunięcia symboli sierpa i młota z budynku rektoratu Politechniki
    Częstochowskiej i pomnika Żołnierzy Radzieckich na cmentarzu Kule.
    Uczelnia w ogóle nie podjęła tematu, ale miasto, które opiekuje się
    kwaterą Armii Czerwonej na cmentarzu, obiecało, że w sierpniu 2014 roku
    usunie symbole ustroju totalitarnego podczas prac porządkowych.
    Władze Częstochowy jednak do dzisiaj nie zrealizowały swojej obietnicy.
    Stowarzyszenia, które domagają się strącenia symboli, podkreślają,
    że data 16 stycznia w ogóle nie powinna być określana w Częstochowie
    mianem wyzwolenia, bo bilans przebywania przez 190 dni żołnierzy Armii
    Czerwonej jest tragiczny.

    Według badań historyka Sławomira Maślikowskiego z Instytutu Pamięci
    Narodowej, doszło wtedy do 22 zabójstw, 36 napadów, 136 kradzieży oraz
    11 gwałtów.

    Urząd Miasta tłumaczy, że do usunięcia sierpa i młota nie doszło z dwóch
    powodów. #- Pierwszy to brak pieniędzy, które mieliśmy otrzymać na ten
    cel z urzędu wojewódzkiego. Drugi to protesty kilku organizacji, m.in.
    Stowarzyszenia Kursk. Zwróciło ono uwagę, że do usunięcia symboli
    konieczna jest opinia wojewódzkiego konserwatora zabytków, której nie
    posiadamy - tłumaczy Włodzimierz Tutaj, rzecznik prasowy
    częstochowskiego magistratu.

    Dlatego tym razem władze miasta nie chcą obiecać, że usuną sierp i młot.
    Urząd zwróci się także o wydanie opinii w tej sprawie do Ministerstwa
    Spraw Zagranicznych i konserwatora zabytków, będzie także zabiegać o
    pieniądze z urzędu wojewódzkiego.



    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    69. Szykuje się kolejna awantura

    wPolityce.pl/tvp


    Szykuje się kolejna awantura w Pieniężnie? Rosyjscy "turyści" chcą
    przyjechać "świętować" rocznicę śmierci sowieckiego generała. Policja w
    gotowości...

    Aby nikt nie zakłócił porządku
    uroczystości ku czci kata, w Komendzie Wojewódzkiej spotkał się
    specjalny zespół, który ma pilnować "porządku".

    Co ciekawe - o obchodach poinformowano tamtejszego wojewodę, ale… nie
    zaproszono go na uroczystości. Do wizyty Rosjan może jednak nie dojść,
    bowiem burmistrz Pieniężna nie wyraził jeszcze
    zgody na taką manifestację.

    Aby nikt nie zakłócił porządku uroczystości ku czci kata, w Komendzie
    Wojewódzkiej spotkał się specjalny zespół,
    który ma pilnować „porządku”.

    czytamy.

    Sprawie będziemy się przyglądać.

    Warszawa: radni nie zajęli się usunięciem komunistycznych pomników

    Warszawscy radni nie zajęli się projektem uchwały dot.
    usunięcia komunistycznych pomników z centralnych miejsc stolicy. Wśród
    najbardziej kontrowersyjnych jest tzw. pomnik „czterech śpiących”.

    Projekt uchwały w tej sprawie przygotowali radni PiS, jednak głosami Platformy Obywatelskiej nie wprowadzono go pod obrady.

    - Uważam, że jest to bardzo niewłaściwe zachowanie, ponieważ z
    publicznej przestrzeni muszą zniknąć elementy, które sławią taką
    historię, z którą mieliśmy do czynienia od 1944 do 1989 roku. Pojawili
    się prawdziwi bohaterowie, którzy walczyli o wolną, suwerenną i silną
    Polskę w Europie oraz świecie. Mam nadzieję, że w którymś momencie PO
    dojdzie do właściwych wniosków oraz całkowicie zmieni swoją politykę i
    zacznie szerzyć, popierać i pokazywać właściwe postawy bohaterskie
    - podkreśla Jacek Cieślikowski, radny z ramienia PiS.

    Na razie także nie wiadomo, co z uchwałą w sprawie usunięcia pomnika
    braterstwa broni. Radni PiS złożyli już projekt uchwały, PO jednak
    zapowiada, że przygotowuje swój.


    Rosjanie upamiętnili w Pieniężnie „kata AK”. „Jego pomnik powinien tu zostać”






    – Pomnik gen. Iwana Czerniachowskiego powinien pozostać w Pieniężnie – powiedział ambasador...



    Uroczystości miały spokojny przebieg



    W niedzielnych obchodach wzięło udział kilkudziesięciu Rosjan, w tym
    kierownictwo ambasady FR i konsulatu generalnego w Gdańsku,
    przedstawiciele
    dumy obwodowej z Kaliningradu, delegacja samorządowców i młodzież z
    Mamonowa oraz rosyjscy dziennikarze. Pod pomnikiem złożono wieńce i
    kwiaty. Rosjanie przywieźli też portret generała, przy którym zapalili
    znicze.



    Uroczystości, które zabezpieczała policja, miały spokojny przebieg. Nie było przeciwników upamiętnienia sowieckiego generała.



    Były to już drugie rocznicowe uroczystości ku czci Czerniachowskiego,
    organizowane w tym miejscu przez rosyjskie służby dyplomatyczne od
    czasu, gdy władze Pieniężna wyraziły wolę usunięcia pomnika. Taką
    uchwałę podjęła na początku 2014 r. rada miejska, bo sowiecki generał
    odegrał - w ocenie
    historyków – „rolę zdecydowanie negatywną wobec Polski i Polaków”.



    Inicjatywę samorządu poparła Rada Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa,
    która
    poinformowała o tym stronę rosyjską. Zobowiązuje do tego międzyrządowa
    umowa z 1994 r. o grobach i miejscach pamięci. Przeciwko planom
    rozbiórki lub przeniesienia pomnika zaprotestowała jednak Ambasada
    Federacji Rosyjskiej w Warszawie.

    ----------------------------------------------------------


    Symbol Armii Radzieckiej zniknął z Warszawy. Rosja żąda wyjaśnień

    Ambasada
    Federacji Rosyjskiej w Warszawie zaniepokojona decyzją warszawskich
    radnych w sprawie pomnika "czterech śpiących". Czekają na wyjaśnienia.


    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    70. Pomnik żołnierzy radzieckich

    Pomnik żołnierzy radzieckich zniknie z centrum Trzemeszna

    Stojący w centrum Trzemeszna w Wielkopolsce pomnik
    żołnierzy radzieckich zostanie przeniesiony na pobliski cmentarz.
    Burmistrz Trzemeszna zaznaczył, że pomnik zniknie nie z powodów
    politycznych, a estetycznych. 

    Trzemeszno to niewielka miejscowość, niedaleko Gniezna. W samym centrum stoi pomnik upamiętniający żołnierzy radzieckich.

    - Ten pomnik budził kontrowersje. Wiadomo, że jest związany z
    wkroczeniem Armii Czerwonej do Polski – różnie jest to nazywane przez
    historyków
    – powiedział Krzysztof Dereziński, burmistrz Trzemeszna.

    Większość historyków zgadza się jednak ze stwierdzeniem, że należy
    pokazywać prawdę historyczną. Ta była taka, że czerwonoarmiści byli
    agresorami, a nie wyzwolicielami. Rezultatem ich działań była okupacja.

    - Cieszymy się. Można się cieszyć, że jest ten pomnik przenoszony, że tutaj go nie będzie – zaznaczył Maciej Dalewski mieszkaniec Trzemeszna.

    Po wielu perturbacjach pomnik gloryfikujący żołnierzy Armii Czerwonej
    zniknie z centrum Trzemeszna. W końcu znalazły się pieniądze na jego
    przeniesienie.

    - Jeżeli chodzi o ten pomnik, to on nie zdobi – to jest jedna
    rzecz.  Druga sprawa, jeżeli w budżecie tym i w prognozie finansowej
    mamy pieniądze na rewitalizację placów to można by było ten pomnik
    przenieść –
    powiedział Leszek Figaj, radny powiatu gnieźnieńskiego.

    Tak też się stanie. Tyle, że o przeniesieniu monumentu zadecydowały względy estetyczne, a nie ocena historyczna.

    - Tak naprawdę to jest grobowiec, który jest w złym stanie
    architektonicznym, wygląda nieciekawie i na pewno tego najważniejszego
    placu w naszym mieście nie upiększa –
    dodał burmistrz Trzemeszna.

    Od II wojny światowej monument upamiętniał 17 żołnierzy sowieckich,
    którzy zginęli w tej okolicy. W latach późniejszych ich zwłoki zostały
    ekshumowane i przeniesione do zbiorowej mogiły na cmentarzu w Mogilnie.

    - 22 stycznia 1945 roku, to byli nasi wyzwoliciele. Fakt, że ci nasi wyzwoliciele później zachowywali się różnie – dodał Leszek Figaj.

    Grabili, gwałcili i mordowali, mimo to w wielu miejscach Polski nadal
    stoją pomniki sławiące ich cześć. Okazuje się, że procedura ich
    usunięcia nie jest łatwa. Decydując się na likwidację pomnika Rada
    Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa zwraca się do strony rosyjskiej.
    Rosjanie celowo przez wiele lat nie odpowiadają. Jeśli mimo to strona
    polska zdecyduje się na usunięcie pomnika, wówczas reakcja Rosjan jest
    natychmiastowa.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    71. Dom Kultury Pomnik Czynu Bojowego Kleeberczyków w Woli Gułowski

    do likwidacji? Niewłaściwy bohater?

    http://www.telewizja.lukow.pl/index.php?option=com_content&view=article&...

    CZY BROŃ WRÓCI DO WOLI GUŁOWSKIEJ?

    Thumbnail

    Rada Gminy Adamów przyjęła zmiany w statucie Domu Kultury w Woli
    Gułowskiej. Polegają one na tym, że w strukturach placówki zapisano
    powstanie Muzeum Czynu Bojowego Kleeberczyków. Zmiany mają pomóc w
    odzyskaniu broni zabezpieczonej przez policję.

    Pod koniec lutego z Domu Kultury Pomnik Czynu Bojowego
    Kleeberczyków w Woli Gułowskiej policjanci zabrali znajdującą się tam
    broń. Zrobili to w ramach prowadzonego postępowania. Zdaniem policji
    broń znajdująca się w Domu Kultury była tam przechowywana niezgodnie z
    przepisami ustawy o broni i amunicji. Jak się okazuje część
    zabezpieczonych eksponatów, w tym amunicja historyczna, została odebrana
    i zniszczona przez saperów.
    To co pozostało, dyrektor Domu Kultury
    zamierza odzyskać. Pierwszym krokiem do tego jest zmiana statutu
    placówki.



    Czarne róże pod tablicą Róży Luksemburg w Poznaniu [WIDEO, ZDJĘCIA] 

    Czarne róże złożyli w poniedziałek pod tablicą upamiętniającą Róży
    Luksemburg młodzi działacze poznańskiego oddziału Stowarzyszenia
    Koliber. Dodatkowo zamontowali na niej specjalną nakładkę, która ich
    zdaniem, oddaje prawdę historyczną o tej postaci. Tak wyglądał happening
    urządzony przy ul. Szamarzewskiego, który w stolicy Wielkopolski ma
    zapoczątkować ich cały cykl w ramach ogólnopolskiej akcji "Goń z pomnika
    bolszewika".

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    72. Gdańszczanie protestują

    Gdańszczanie protestują przeciw honorowaniu czerwonoarmistów

    Nie ma zgody na honorowanie przez władze Gdańska
    czerwonoarmistów – podkreślali uczestnicy protestu przed Cmentarzem
    Wojennym Żołnierzy Radzieckich.
    Mieszkańcy są
    zbulwersowani, że w rocznicę aresztowania kilkudziesięciu przywódców
    Polskiego Państwa Podziemnego władze miasta honorują zbrodniarzy.

    W obecności Marynarki Wojennej, kombatantów i władz w Gdańsku złożono
    wieńce na Cmentarzu Wojennym Żołnierzy Radzieckich. Miał to być element
    uroczystości z okazji 70. rocznicy “powrotu Gdańska do macierzy”.

    Nie ma żadnego uzasadnienia oddawania hołdu sowieckim żołnierzom – mówi Anna Kołakowska, radna PiS-u w Gdańsku.

    - Jeżeli władze Gdańska, władze Polski są przeciwko prawdzie,
    to my – zwyczajni ludzie – będziemy tej prawdy bronili. Było naprawdę
    głośno, bo ze strony miasta przyszli m.in. przedstawiciele ambasady
    rosyjskiej, prezydent miasta Gdańsk Paweł Adamowicz, przedstawiciel
    zarządu Gdańska. Była też kompania honorowa Wojska Polskiego – to już
    jest w ogóle skandaliczne!  Stali ci marynarze z kompanii honorowej
    wojska polskiego, składają hołd sowietom, a obok, na drugim cmentarzu
    leży Adam Dedio – młody marynarz zamordowany w więzieniu na Kurkowej
    przez kolaborantów sowieckich, a być może przez samych sowietów –
    komentuje Anna Kołakowska.

    Radna dodaje, że policja spisała uczestników protestu upominających się o prawdę.

    27 i 28 marca 1945 r., pod pozorem rozmów o powojennych losach
    Polski, władze sowieckie zaprosiły czołowych przywódców Polskiego
    Państwa Podziemnego do willi przejętej przez NKWD. Tam aresztowano ich i
    przewieziono na proces do Moskwy, mimo że wcześniej gwarantowano
    przywódcom bezpieczeństwo.



    Protesty podczas obchodów Powrotu Gdańska do Macierzy [WIDEO, ZDJĘCIA]

    W rocznicę zdobycia Gdańska zawieszono flagę na Dworze Artusa [WIDEO]


    - Składamy też hołd żołnierzom, którzy zdobywali i wyzwalali miasto, ale
    też pamiętamy o gdańszczankach, dzielących tragiczny los miasta
    zdobywanego – dodał prezydent Adamowicz.

    Protesty podczas obchodów Powrotu Gdańska do Macierzy [WIDEO, ZDJĘCIA] 


    "Raz sierpem, raz młotem czerwoną hołotę!", "A na drzewach
    zamiast liści, będą wisieć komuniści", "Adamowicz czci morderców!",
    "Sowieci do domu!" - te okrzyki, a także śpiewy zakłóciły w piątek
    obchody 70 rocznicy powrotu Gdańska do Macierzy.

    Przed Cmentarzem Wojennym Żołnierzy Radzieckich przy pl. Zebrań
    Ludowych zebrała się grupa ok. 20 protestujących osób. Na ich czele
    stali miejscy radni PiS - Anna Kołakowska, Piotr Walentynowicz oraz
    Grzegorz Strzelczyk. Interweniowała policja, która spisała uczestników
    demonstracji.

    Składanie wieńców przez delegację władz samorządowych i wojewódzkich na
    Cmentarzu Wojennym Żołnierzy Radzieckich, to nieodłączna część
    corocznych uroczystości związanych z obchodami powrotu Gdańska do
    Macierzy.

    Jesteśmy tu dlatego, żeby powiedzieć prawdę o tamtych czasach.
    Prawdę o tym, że 27 marca jest rocznica wymordowania i spalenia żywcem w
    kościele św. Józefa stu gdańszczan, w tym kobiet i dzieci. Z całą
    pewnością te dni zapowiadały dla gdańszczan zbiorowe gwałty, grabieże i
    mordy na niespotykaną skalę. Matki były gwałcone na oczach dzieci. To
    dla mnie obrzydliwe, gdy widzę, że stoi tutaj wojsko i władze miasta-
    mówiła Kołakowska.- Nie jestem przeciwko obchodom rocznicy powrotu
    Gdańska do Macierzy. Ale przeciwko składaniu wieńców na grobach
    gwałcicieli i morderców. To niemoralne. Nie czci się zbrodniarzy,
    okupantów i tych, z rąk których zginęły miliony Polaków. Możemy się
    spodziewać, że w przyszłym roku prezydent Adamowicz postawi w Gdańsku
    pomnik żołnierzom Wehrmachtu i też będzie składał im hołd- dodała.




    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    73. Pomnik radzieckiego kata AK

    • Pomnik radzieckiego kata AK zdewastowany. ZOBACZ ZDJĘCIA

      Pomnik radzieckiego kata AK zdewastowany. ZOBACZ ZDJĘCIA

      W
      Rosji to Bohater Związku Radzieckiego, w Polsce nie mówi się o nim
      inaczej jak "kat Suwalszczyzny i Wileńszczyzny". Właśnie zdewastowano
      jego pomnik. Policja złapała sprawców. Bohater Związku Radzieckiego upamiętniony w Pieniężnie odpowiadał za likwidację oddziałów AK na Suwalszczyźnie i Wileńszczyźnie.



      17 lipca 1944 roku generał Iwan Czerniachowski wraz z generałem NKWD
      Iwanem Sierowem pod pozorem prowadzenia rozmów z AK zwabił dowódców
      Armii Krajowej w pułapkę. Aresztowani wówczas zostali ppłk Aleksander Krzyżanowski "Wilk" i szef sztabu mjr Teodor Cetys "Sław".

    • POMNIK GENERAŁA IWANA CZERNIACHOWSKIEGO ZDEWASTOWANY


    Zator z Czerniachowskim

    W sprawie rozbiórki sowieckiego
    pomnika w Pieniężnie starostwo zwraca się o zgodę do wojewody. Tam
    tłumaczą, że to nie ich kompetencje

    Starostwo w Braniewie, do którego zwróciła
    się gmina Pieniężno z wnioskiem o rozbiórkę pomnika „kata Armii
    Krajowej”, uznało, że konieczna jest w tym względzie zgoda urzędu
    wojewódzkiego.

    Urząd Wojewódzki w Olsztynie jest zaskoczony wnioskiem starostwa i
    odpowiada nam, że to sprawa władz w Braniewie.

    – Ocena, czy realizacja zamierzenia inwestycyjnego gminy Pieniężno,
    polegającego na rozbiórce pomnika generała I.D. Czerniachowskiego,
    pozostaje w zgodzie z wzajemnymi zobowiązaniami stron umowy
    międzyrządowej w zakresie zobowiązania do utrzymywania, ochrony miejsc
    pamięci, utrzymywania ich w należytym porządku oraz zasady
    przeprowadzania konsultacji pomiędzy jej stronami – należy do starosty
    braniewskiego – podkreśla rzecznik prasowy wojewody
    warmińsko-mazurskiego Edyta Wrotek.

    Władze miasta rozważają przekazanie pomnika na teren obwodu
    kaliningradzkiego lub przeniesienie go na sowiecki cmentarz wojenny.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    74. Kolejna rozprawa przeciwników

    Kolejna rozprawa przeciwników sowieckiego pomnika w Nowym Sączu

    W Nowym Sączu o godz. 09.30 odbędzie się
    kolejna rozprawa przeciwko polskim patriotom. Sprawa dotyczy zajścia,
    do jakiego doszło podczas ubiegłorocznej manifestacji, którą
    zorganizowali przeciwnicy tego monumentu na polskiej ziemi.

    W trakcie demonstracji policja zaatakowała kilka osób. Uczestnikom
    manifestacji postawiono zarzuty z Kodeksu Wykroczeń, ale także z Kodeksu
    Karnego.

    Jerzy Bukowski, rzecznik Porozumienia Organizacji Kombatanckich i
    Niepodległościowych w Krakowie podkreśla, że jest to bulwersująca
    sytuacja.

    - Przed Sądem stają ludzie oskarżeni o to,
    że wyrazili swoje patriotyczne uczucia wobec byłego już pomnika ku
    chwale Armii Czerwonej. Przypomnę bowiem, że ten pomnik przy Alei
    Wolności w Nowym Sączu został zdemontowany w listopadzie ubiegłego roku
    przez władzę Nowego Sącza. Natomiast w dalszym ciągu toczy się sprawa
    przeciwko tym osobom z Krakowa, Katowic i Nowego Sącza, które
    kilkakrotnie pod tym pomnikiem urządzały demonstracje domagając się jego
    usunięcia. Jest to pożałowania godna sytuacja
    – zaznacza Jerzy Bukowski.

    Kolejna rozprawa w tej sprawie odbędzie się 29 maja również o godz. 09.30.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    75. Pieniężno: Pomnik kata AK -

    Pieniężno: Pomnik kata AK - gen. Iwana Czernichowskiego - zostanie rozebrany. Jest decyzja starosty

    Rada Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa nie widzi problemu w
    likwidacji pomnika popiera wniosek władz Pieniężna. Starostwo powiatowe w
    Braniewie wydało jeszcze nieprawomocną decyzję o likwidacji pomnika. Za
    miesiąc, jeśli nie będzie protestów, decyzja powinna być już
    prawomocna.

    – I wtedy zaczniemy zbierać pieniądze, a potrzeba kilkudziesięciu
    tysięcy złotych, na likwidację obelisku kata żołnierzy AK – cieszy się
    burmistrz Pieniężna Kazimierz Kiejdo, zresztą wnuk żołnierza AK z
    Wileńszczyzny. Generał Czerniachowski uchodzi za bohatera wojennego w
    Rosji. Polakom kojarzy się jako kat żołnierzy AK z rejonu Wilna. Po
    zajęciu miasta sowiecki oficer oszukał dowództwo Armii Krajowej
    obiecując w zamian za ujawnienie się udział w walce z wojskami
    hitlerowskimi.

    Kiedy dowódcy AK przyszli na spotkanie sowiecki generał kazał ich
    aresztować. W sumie do więzienia a później na zsyłkę trafiło około
    sześciu tysięcy polskich patriotów. Większość z nich zginęła później w
    sowieckich łagrach.


    fot. wPolityce.pl/pieniezno.wm.pl

    fot. wPolityce.pl/pieniezno.wm.pl

    Poseł PiS zwrócił się w Sejmie do Andrzeja Seremeta o
    interwencję w sprawie szokującego postępowania prokuratury w Braniewie.
    Skierowała ona na badania psychiatryczne człowieka, który odkuł
    komunistyczne symbole ze stalinowskiego monumentu w Pięniężnie.

    Lokalna społeczność od lat walczy o usunięcie pomnika gen. Iwana
    Czerniachowskiego, sowieckiego zbrodniarza, odpowiadającego m.in. za
    pacyfikację żołnierzy Armii Krajowej na Wileńszczyźnie. Wielokrotnie
    pisaliśmy o tym na portalu wPolityce.pl. Jest szansa, że monument
    wreszcie zniknie, bo starosta braniewski wydał pozwolenie na jego rozbiórkę.

    Decyzja nie
    jest jednak prawomocna, więc sprawy – znając dotychczasowe perypetie z
    pomnikiem – nie można jeszcze uznać za zamknięta. W związku z
    przewlekłością postępowania, dwóch mieszkańców Olsztyna, jak
    przypominał w Sejmie poseł PiS Jerzy Szmit (sprawa została opisana przez
    lokalne media), postanowiło więc odkuć z pomnika komunistyczne symbole.
    Byli to Wojciech Kozioł - przedsiębiorca, księgarz, internowany w stanie wojennym, współpracownik wielu wydawnictw
    niezależnych oraz Władysław Kałudziński – dawny działacz
    antykomunistycznej opozycji, społecznik, wydawca, przewodniczący
    Stowarzyszenia ˝Pro Patria˝, twórca i lider społecznego funduszu im. Marcina Antonowicza (studenta zamordowanego w stanie wojennym przez milicję), przyznającego setki stypendiów.

    Zostali oni zatrzymani przez policję, a następnie aresztowani w
    Braniewie. Tam zostali przesłuchani, po czym zostali wypuszczeni, ale
    postawiono im zarzuty znieważenia pomnika. Po paru dniach, i to jest
    rzecz już szczególnie bulwersująca, Władysław Kałudziński dostał
    przymusowe skierowanie na badania psychiatryczne

    — poseł Szmit przytoczył bulwersujące postępowanie organów ścigania.

    Trudno to zrozumieć. Czyżby prokuratura w Braniewie cofnęła się o
    60 lat, do lat 50., gdy takie skierowania były nagminnie wydawane w
    stosunku do osób, które przeciwstawiały się komunistycznym tyranom? A
    może przeniosła się do pobliskiego obwodu kaliningradzkiego, to jest
    tylko kilka kilometrów od Braniewa, gdzie nadal tego typu praktyki są
    obowiązujące? A może dalej, do Chin czy do Korei?

    — pytał Szmit w specjalnym oświadczeniu poselskim,

    Czy my jesteśmy nienormalni? Czy powinniśmy się wszyscy poddać
    badaniom? Czy może ci, którzy chcą, aby w naszej przestrzeni publicznej
    nadal obowiązywały normy narzucone nam z zewnątrz, normy obce naszej
    kulturze, naszemu dziedzictwu narodowemu, aby one nadal były tymi, które
    funkcjonują na równych prawach z
    innymi, z naszymi prawdziwymi patriotycznymi symbolami? Czy powinniśmy
    pójść się zbadać, czy powinniśmy się po prostu domagać swoich praw?

    — dodał oburzony parlamentarzysta.

    Poseł zapowiedziął interwencję u prokuratora generalnego Andrzeja
    Seremeta. Sprawa wydaje się mieć jednak charakter nie
    tylko incydentalny.

    W zmaganiach z postumentem sowieckiego generała w Pieniężnie jak w
    soczewce odbijają się słabości tak wychwalanego przez Bronisława
    Komorowskiego ćwierćwiecza polskiej wolności. Widać brak definitywnego
    odcięcia się od PRL, tolerowanie spuścizny po
    komunizmie i brak odpowiedniej reakcji na fałszowanie historii przez
    spadkobierców Stalina. Machina państwowa III RP często działa tak, jakby zatrzymała się w czasie, gdzieś w epoce Gomułki, Gierka lub Jaruzelskiego. Aż nie chce się wierzyć, że w wolnej Polsce można trafić do „psychuszki” za zniszczenie komunistycznego posągu.

    Fot. YouTube

    Mieszkańcy Nowej Soli rozprawili się z sowieckim pomnikiem. Zbudują nowy na cześć polskich bohaterów. ZOBACZ WIDEO

    Zbiórkę na pomnik poświęcony Bohaterom
    walk o Polskę rozpoczęli kombatanci. Oficjalne odsłonięcie planowane
    jest w Święto Niepodległości.

    -------------------------------

    Usuną z Pieniężna pomnik radzieckiego generała? "Decyzja po konsultacjach"

    Usuną z Pieniężna pomnik radzieckiego generała? "Decyzja po konsultacjach"

    Uprawomocniła się zgoda na usunięcie pomnika generała
    Iwana Czerniachowskiego stojącego na rogatkach Pieniężna (woj....
    czytaj dalej  »


    Powtórny pogrzeb 30 czerwonoarmistów

    W kwaterze wojennej cmentarza komunalnego w Nowym Sączu dokonano powtórnego pochówku szczątków 30 żołnierzy Armii Czerwonej.


    Monumenty gloryfikują komunizm

    Oblanie pomników ku czci Armii Czerwonej w Warszawie było czynem patriotycznym – uznał warszawski sąd

    Sprawa dotyczyła oblania czerwoną farbą
    monumentu Braterstwa Broni na pl. Wileńskim, tzw. Czterech Śpiących, i
    pomnika w Parku Skaryszewskim w Warszawie z okazji rocznicy 17 września
    kilka lat temu przez dwóch młodych ludzi, obecnie studentów.

    – Sąd uznał ich winę, uznał, że to są rzeczywiście pomniki, co było
    przez nas kwestionowane, i że rzeczywiście oni znieważyli te pomniki –
    mówi nam mec. Krzysztof Wąsowski, obrońca jednego z młodych ludzi.

    Ostatecznie sprawa została umorzona ze względu na niewielką rangę czynu.

    – Sąd uznał, że sprawa zostanie umorzona z powodu znikomej szkodliwości
    społecznej czynu, ze względu na to, że to był patriotyczny czyn – mówi
    adwokat.

    – Z drugiej strony sąd podał niejasną interpretację, że te pomniki nie
    powinny istnieć, ponieważ one jednak gloryfikują komunizm – wskazuje
    Wąsowski, dodając, że to oznacza, że faktycznie nie mogą podlegać
    ochronie prawnej, nie są pomnikami w rozumieniu prawa.

    – My jesteśmy zadowoleni – podkreśla mecenas, dodając, że nie zamierza
    składać apelacji mimo uznania winy jego klienta.

    Z kolei prokuratura zapowiada podjęcie decyzji o ewentualnej apelacji od
    wyroku po otrzymaniu jego pisemnego uzasadnienia.

    – Wyrok ten mówi, że tak naprawdę znieważanie tych pomników nie będzie
    karane, pod warunkiem że jest motywowane czynem patriotycznym – ocenia
    Wąsowski.

    Adwokat dodaje, że jest to „dość przełomowe w mentalność sądów
    orzeczenie”, które może być brane pod uwagę przez inne sądy w tego typu
    sprawach.

    Dwóch młodzieńców od początku podkreślało, że oblanie farbą dwóch
    monumentów było z ich strony działaniem patriotycznym.

    – Był to z naszej strony idealistyczny czyn, którym chcieliśmy pokazać,
    zaprotestować przeciwko publicznej gloryfikacji systemu totalitarnego, a
    jednocześnie zakłamywaniu prawdy historycznej – podkreślał Wojciech B.
    Podobnie mówił w sądzie Daniel L.

    Sprawa toczyła się od 2011 r. i została już umorzona przez sąd. Uznał
    on, że monumentów wdzięczności Armii Czerwonej nie można uznać za
    pomniki w sensie prawnym, a co za tym idzie – nie można ich znieważyć.
    Ale prokuratura nie dawała za wygraną i w konsekwencji sprawa trafiła
    ponownie do sądu.

    Na mocy decyzji stołecznych radnych pomnik „Czterech Śpiących” nie wróci
    już na pl. Wileński i trafi prawdopodobnie do muzeum. Natomiast pomnik
    wdzięczności Armii Czerwonej z Parku Skaryszewskiego jest skrupulatnie
    odnawiany przez służby miejskie po regularnym oblewaniu go czerwona
    farbą.

    Zenon Baranowski

    Jest porozumienie ws. pomnika Inki. "Miała być długa szata, będzie cokół"

    Jest porozumienie ws. pomnika Inki. "Miała być długa szata, będzie cokół"

    Uroczystość odsłonięcia pomnika Danuty Siedzikówny ps.
    Inka została zaplanowana na 30 sierpnia. Wszystko jest już dopięte na...
    czytaj dalej »



    Źródło: materiały prasowe
    Po lewej pierwotny projekt, po prawej zmodyfikowany. Taki właśnie stanie

    Okazuje się, że inicjatorzy jego wzniesienia nie dopełnili
    formalności i nie uzyskali jeszcze pozwolenia na budowę. Sesja w tej
    sprawie odbędzie się dopiero 27 sierpnia, czyli na 3 dni przed
    zaplanowaną już uroczystością. Ponadto, w dokumencie, który trafi na
    sesję jest bezprecedensowy zapis - że Rada Miasta Gdańska wyraża tylko
    tymczasową zgodę na jego ustawienie. Dlaczego?

    - Komisja ds.
    pomników rekomenduje Radzie Miasta, żeby potraktować pomnik jako projekt
    tymczasowy, ze względu na to, że jest po prostu nieładny - wyjaśnia
    Antoni Pawlak z Urzędu Miejskiego w Gdańsku.



    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika gość z drogi

    76. Pieniężno

    wielki szacunek za determinację i patriotyzm :)
    Niech Dobry Bóg ma WAS w swojej opiece...dzięki za odwagę i skuteczność,Katowice też "zresetowały" swój "pomnik obcych"
    ukłony :)

    gość z drogi

    avatar użytkownika Maryla

    77. Z pomnika usunięto popiersie

    Z pomnika usunięto popiersie gen. Czerniachowskiego


    fot. PAP/Tomasz Waszczuk

    W czwartek z pomnika w Pieniężnie usunięto
    metalowe popiersie generała Armii Czerwonej Iwana Czerniachowskiego.
    Władze miasta wybrały taki termin demontażu, aby w symboliczny sposób
    uczcić ofiary 76. rocznicy sowieckiej napaści na Polskę.

    Na polecenie władz
    miejskich robotnicy zdjęli z betonowej kolumny metalowe popiersie
    Czerniachowskiego. Wcześniej gmina uzyskała w starostwie powiatowym w
    Braniewie formalne pozwolenie na rozbiórkę.

    Burmistrz Pieniężna Kazimierz Kiejdo
    powiedział, że zdecydował się na demontaż w czwartek, żeby nadać temu
    symboliczne znaczenie.

    - Jest 17 września, to doskonała okazja, żeby w ten choćby sposób uczcić pamięć ofiar sowieckiej agresji z 1939 r. – wyjaśnił.

    Rozbiórki monumentu generała, który był
    odpowiedzialny za likwidację Armii Krajowej na Wileńszczyźnie, od wielu
    lat domagały się polskie środowiska kombatanckie, liczne stowarzyszenia i
    osoby prywatne. Sprzeciwiała się temu Federacja Rosyjska, według której
    pomnik jest objęty międzyrządową umową z 1994 r. o grobach i miejscach
    pamięci. Dla Rosjan Czerniachowski był jednym z najzdolniejszych
    dowódców i bohaterem Wojny Ojczyźnianej.

    Z dawnego pomnika pozostał obecnie
    jedynie pusty monument z płaskorzeźbami radzieckich żołnierzy. Już na
    początku lat 90. usunięto z niego sierp i młot, a przed kilku miesiącami
    dwaj działacze opozycji z czasów PRL nielegalnie skuli napis
    upamiętniający sowieckiego dowódcę. Prokuratura umorzyła śledztwo w tej
    sprawie, uznając, że czyn ma znikomą szkodliwość społeczną, bo Władysław
    K. i Wojciech K. działali z pobudek patriotycznych.

    Burmistrz Kiejdo powiedział, że
    zdemontowane popiersie trafi na razie do gminnego magazynu, a potem
    prawdopodobnie zostanie zabrane do Rosji.

     – Zwrócili
    się już do nas w tej sprawie przedstawiciele administracji obwodu
    kurskiego, przekazałem te dokumenty do MSZ, które ma rozmawiać z
    Rosjanami, na jakich zasadach to zrobić
    – mówił.

    O “przekazanie pomnika jako daru”
    zwrócił się do burmistrza przewodniczący rejonu manturowskiego i
    jednocześnie “przedstawiciel inicjatywy społecznej mieszkańców” Siergiej
    Boczarow. Jak napisał, “planuje się umieszczenie pomnika w jednym z
    miejsc pamięci w obwodzie kurskim, poświęconym bohaterom II wojny”.

    Czerniachowski dowodził jedną z armii w
    bitwie na Łuku Kurskim. Za zasługi w czasie tych walk i forsowanie
    Dniepru został awansowany do stopnia generała porucznika i uhonorowany
    tytułem Bohatera Związku Radzieckiego.

    W ocenie polskich historyków sowiecki
    dowódca jest symbolem “narzucenia Polsce systemu komunistycznego, wbrew
    woli społeczeństwa i z pogwałceniem prawa”. Brał udział w likwidowaniu
    struktur okręgu wileńskiego AK, która była siłą zbrojną legalnego rządu
    RP na uchodźstwie. Doprowadził do aresztowania płk. Aleksandra
    Krzyżanowskiego “Wilka”. Odpowiada też za rozbrojenie i zatrzymanie 8
    tys. żołnierzy AK, z których większość zostało zesłanych do łagrów lub
    przymusowo wcielonych do Armii Czerwonej.

    W rozmowie z PAP burmistrz Kiejdo przypomniał, że o likwidację upamiętnienia sowieckiego dowódcy starał się od dawna.

    - Trudno mówić o satysfakcji, jeśli o coś, co jest oczywiste w świetle prawa, dobijałem się 8,5 roku – stwierdził.

    Ostatecznie uchwałę o woli rozebrania
    monumentu sowieckiego generała podjęła w styczniu ub. roku rada miejska
    Pieniężna. Wcześniej taka inicjatywa nie miała poparcia większości
    radnych. Plany samorządu poparła Rada Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa,
    która uznała, że “dalsze istnienie w przestrzeni publicznej
    przedmiotowego pomnika jest niezgodne z polską racją stanu”.

    Po ogłoszeniu przez samorząd Pieniężna
    woli usunięcia pomnika Rosjanie kilkakrotnie zorganizowali tam oficjalne
    uroczystości m.in. w Dniu Zwycięstwa i rocznice śmierci
    Czerniachowskiego. Bez zgody władz miasta odmalowali pomnik białą farbą.
    Wcześniej monument z popiersiem generała od lat stał praktycznie
    zapomniany i zarastał krzakami.

    Przeciwko likwidacji monumentu
    protestowało MSZ Rosji, ostatni raz w lipcu tego roku, po
    uprawomocnieniu się decyzji o rozbiórce. Polskie MSZ odpowiadało, że
    decyzje dotyczące pomników leżą w gestii władz lokalnych. Podkreślało
    też, że polsko-rosyjska umowa międzyrządowa ws. upamiętnień jest
    realizowana, bo nasze państwo otacza opieką radzieckie cmentarze wojenne
    i miejsca pochówku.

    Władze Pieniężna zapowiedziały, że w
    ciągu kilku miesięcy zamierzają usunąć również pusty monument i kolumnę,
    które pozostały po pomniku Czerniachowskiego. Prace będą sfinansowane z
    publicznej zbiórki, ogłoszonej przez miasto i organizacje kombatanckie
    AK. W tym miejscu ma powstać projekt, który – jak ocenił Kiejdo –
    “będzie łączył, a nie dzielił”. Prawdopodobnie chodzi o upamiętnienie
    ofiar systemu komunistycznego lub ofiar wojen.

    Pomnik w Pieniężnie zbudowano w latach
    70. ub. wieku niedaleko miejsca, gdzie radziecki dowódca został
    śmiertelnie ranny podczas operacji wschodniopruskiej. Zginął 18 lutego
    1945 r., pochowano go w Wilnie. Po odzyskaniu przez Litwę niepodległości
    jego szczątki przeniesiono na cmentarz w Moskwie. Wileński pomnik
    generała zabrano natomiast do rosyjskiego Woroneża.

    Pomnik Wdzięczności Żołnierzom Armii Radzieckiej w Parku Skaryszewskim

    Pomnik Wdzięczności Żołnierzom Armii Radzieckiej w Parku Skaryszewskim (PRZEMEK WIERZCHOWSKI)

    Rada Ochrony Pamięci
    Walk i Męczeństwa rekomenduje zmianę lokalizacji pomnika żołnierzy
    radzieckich z parku Skaryszewskiego na cmentarz - mauzoleum przy al.
    Żwirki i Wigury. W 1968 r. przeniesiono w ten sposób groby
    czerwonoarmistów.

    Rada odpowiedziała na pismo dzielnicowego radnego Dariusza Lasockiego (PiS) z Pragi-Południe.


    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika gość z drogi

    78. Ukłony dla

    Pieniężna..:)
    Katowice tez pozbyły się podobnego " pomnika aktu poddaństwa"

    gość z drogi

    avatar użytkownika Maryla

    79. Kradzież tablicy z pomnika


    Kradzież tablicy z pomnika poświęconego Armii Czerwonej [ZDJĘCIA,WIDEO]


    Kilka dni temu burmistrz Sławna - Krzysztof Frankenstein publicznie
    zapytał mieszkańców na oficjalnej stronie internetowej Sławna, co
    należy zrobić z pomnikiem? Wyraził przekonanie, że należy go rozebrać, a
    tablicę przenieść z należytymi honorami na część wojskową cmentarza w
    Sławnie.

    Teraz tablicę skradziono. Sprawę bada policja. Inskrypcja na tablicy
    brzmi: "Chwała bohaterom - żołnierzom Armii Radzieckiej Poległym w
    walkach z hitlerowskim najeźdźcą"

    Rada Miejska w Sławnie w 2014 roku podjęła uchwałę dotyczącą
    przeniesienia inskrypcji z pomnika na cmentarz, ale tego nie wykonano.
    Nie było zgody ambasady Rosyjskiej.




    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    80. Zdjął napis z pomnika gen.



    Sprawa, która odbyła się w piątek przed Sądem Okręgowym w Olsztynie,
    dotyczyła bezzasadnego zatrzymania Władysława Kałudzińskiego przez
    policję. We wniosku domagał się on od Skarbu Państwa 10 tys. zł
    zadośćuczynienia, sąd po rozpoznaniu sprawy przyznał połowę tej kwoty
    czyli 5 tys. zł. Prokurator występujący w procesie poparł w końcowej
    mowie wniosek „co do zasady”, jednak wnosił do sądu, by miarkował
    wysokość zadośćuczynienia.

    Kwota przyznanego przez sąd zadośćuczynienia – jak podkreślił Władysław
    Kałudziński – zostanie przekazana na cel społeczny, czyli na budowę
    mającego powstać po całkowitym demontażu pomnika sowieckiego generała
    „Miejsca pamięci ofiar wojennych i represji w Pieniężnie”. Podczas pięciogodzinnego zatrzymania postawiono zarówno Kałudzińskiemu
    jak i jego koledze zarzuty „znieważenia pomnika upamiętniającego miejsca
    pamięci przy pomocy młotka poprzez usunięcie napisu generał
    Czerniachowski”. Kałudziński nie przyznał się do winy i odmówił
    składania wyjaśnień. Po tym policja zwolniła obu mężczyzn do domów.

    Prokuratura rejonowa w Braniewie w trakcie prowadzonego dochodzenia
    wezwała Kałudzińskiego, by stawił się na badanie psychiatryczno-sądowe,
    którym się poddał. To prokuratorskie wezwanie na badanie psychiatryczne
    zbulwersowało środowisko dawnych opozycjonistów i kolegów
    Kałudzińskiego. Ostatecznie prokuratura 30 czerwca 2015 roku umorzyła
    dochodzenie uzasadniając, że szkodliwość społeczna działanie
    Kałudzińskiego była znikoma.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    81. Samorządy będą miały rok na

    Samorządy będą miały rok na usunięcie reliktów komunizmu 

    Sejmowe komisje wprowadziły poprawkę do projektu ustawy o zakazie
    propagowania komunizmu. Samorządy będą miały rok na usunięcie z
    przestrzeni publicznej nazw upamiętniających osoby, organizacje,
    wydarzenia i daty symbolizujące komunizm go upamiętniające.

    Projekt ustawy o zakazie
    propagowania komunizmu lub innego ustroju totalitarnego przez nazwy
    budowli, obiektów i urządzeń użyteczności publicznej przygotowali
    senatorowie Prawa i Sprawiedliwości. W lutym Senat podjął inicjatywę
    legislacyjną w tej sprawie.

    Pierwsze czytanie projektu
    przeprowadzono w środę na posiedzeniu połączonych sejmowych Komisji:
    Samorządu Terytorialnego i Polityki Regionalnej oraz Administracji i
    Spraw Wewnętrznych.

    Zgodnie z projektem nazwy budowli,
    obiektów i urządzeń użyteczności publicznej, w tym dróg, ulic, mostów i
    placów, nadawane przez jednostki samorządu terytorialnego nie mogą
    upamiętniać osób, organizacji, wydarzeń lub dat symbolizujących komunizm
    lub inny ustrój totalitarny, ani w inny sposób takiego ustroju
    propagować.

    W projekcie ustawy zapisano, że „za
    propagujące komunizm uważa się także nazwy odwołujące się do osób,
    organizacji, wydarzeń lub dat symbolizujących represyjny, autorytarny i
    niesuwerenny system władzy w Polsce w latach 1944–1989”.

    Oznacza to, że nie można nadawać takich
    nazw. Ewentualną decyzję o stwierdzeniu nieważności uchwały nadającej
    nazwę budowli, obiektowi lub urządzeniu użyteczności publicznej – jeśli
    nosiłby nazwę niezgodną z ustawą o zakazie propagowania komunizmu lub
    innego ustroju totalitarnego przez nazwy – podejmowałby wojewoda.

    Przed wydaniem takiej decyzji byłby on
    zobowiązany do zasięgnięcia opinii Instytutu Pamięci Narodowej – Komisji
    Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu. W razie zakwestionowania
    nazwy, władze samorządowe miałyby trzy miesiące na to, by nadać danemu
    obiektowi nową nazwę.

    Jednocześnie, zgodnie z projektem,
    samorządy będą miały obowiązek zmiany dawniej nadanych nazw, jeśli
    związane są one z osobami, wydarzeniami i datami, które będą zakazane
    według projektowanej ustawy. Senat proponował by na zmianę nazw dawniej
    nadanych samorządy miały dwa lata. Jak wyjaśnił w środę, podczas
    pierwszego czytania projektu, senator Robert Mamątow (PiS) taki czas na
    wprowadzenie zmian został zaproponowany po konsultacji z samorządami.

    Zgodnie z projektem zmiana nazwy
    dokonana na podstawie ustawy nie będzie miała wpływu na ważność
    dokumentów zawierających nazwę dotychczasową. Oznacza to, że np. dowód
    osobisty, mimo zmiany nazwy ulicy, przy której mieszka osoba
    legitymująca się nimi, będzie ważny, dopóki nie upłynie zapisany na nim
    termin ważności.

    Jak zaznaczono w uzasadnieniu do
    projektu wejście ustawy w życie będzie wiązało się z kosztami dla
    budżetu państwa w postaci zmniejszenia dochodów, spowodowanego
    zwolnieniem z opłat oraz zwiększeniem wydatków związanych z wymianą
    dokumentów. Również samorządy poniosą koszty związane z wymianą
    dokumentów, a ponadto wydatki na zmianę tablic z nazwami ulic.

    „Należy pamiętać, że obywatele będą
    ponosić koszty związane z wymianą dokumentów (inne niż opłaty – np.
    koszty fotografii zamieszczanej w dokumentach, koszty przejazdów,
    utracony zarobek), tabliczek oznaczających posesje, oraz takie koszty
    jak wymiana szyldów, wizytówek, papieru firmowego, koszty poinformowania
    nadawców korespondencji, koszty zmiany ogłoszeń i reklam” – napisano w
    uzasadnieniu.

    Ustawa ma wejść w życie po upływie 3 miesięcy od dnia jej ogłoszenia.

    Jak podał Mamątow w lutym przedstawiając
    w Senacie projekt ustawy z informacji jakie uzyskał w IPN wynika, że w
    Polsce może być jeszcze około 1200-1400 nazw miejsc, które upamiętniają
    system komunistyczny.

    fot.Kroton/CC BY-SA 3.0

    Z Mielca zniknął niechciany symbol komunizmu. Pomnik Wdzięczności Armii Radzieckiej w końcu zrównany z ziemią

    O usunięciu pomnika z reprezentacyjnego miejsca miasta zdecydowali we wrześniu 2015 roku radni. Brawo Mielec!

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    82. Nie czcijmy sowieckich



    Nie czcijmy sowieckich żołnierzy

    Nie czcijmy sowieckich żołnierzy

    Instytut Pamięci Narodowej zaapelował o to do Pawła Adamowicza, prezydenta Gdańska.

    List, którego nadawcą jest dr Karol Nawrocki, naczelnik Oddziałowego
    Biura Edukacji Publicznej w Gdańsku, adresowany jest do Pawła
    Adamowicza, prezydenta miasta, oraz Bogdana Oleszka, przewodniczącego
    Rady Miasta Gdańska.

    "W tym roku, podobnie jak w latach ubiegłych, planują Panowie złożyć
    kwiaty na Cmentarzu Mauzoleum Żołnierzy Radzieckich, gdzie w latach
    1947-1949 pochowano zebrane z całego Gdańska szczątki Sowietów, którzy w
    marcu 1945 r. zdobywali Gdańsk. Zgodnie z tradycją chrześcijańską
    należy uznać, iż ziemskie czyny żołnierzy 2. Frontu Białoruskiego
    zostaną ostatecznie osądzone przed obliczem Boga. Stąd samo trwanie
    cmentarza, sygnalizującego skomplikowane dzieje naszej ojczyzny, nie
    budzi wątpliwości" - czytamy w liście.

    "Pojawiają się one jednak w momencie oddawania przez polskie władze
    miasta Gdańska hołdu - poprzez złożenie kwiatów, zarówno samej dacie 27
    marca, jak i żołnierzom, którzy czynem zbrojnym przynieśli Polsce 45 lat
    komunistycznego zniewolenia".

    "W sposób wyraźny wątpliwego historycznie tła uroczystościom 27 (w
    tym roku obchodzonych 29) marca przydaje fakt wzniesienia na cmentarzu
    pomnika-mauzoleum, odsłoniętego 7 listopada 1947 r., czyli w dniu
    największego święta światowego komunizmu - rewolucji październikowej".  

    W dalszej części listu dr Nawrocki podkreśla, że w 1945 r. Armia
    Czerwona nie wyzwoliła Gdańska, lecz go zdobyła. "Podczas swojego pobytu
    w Gdańsku czerwonoarmiści przejawiali okrucieństwo w stosunku do
    wszystkich mieszkańców miasta, niezależnie od ich narodowości. Z podobną
    nienawiścią traktowali historyczną zabudowę naszego miasta".   Do listu dołączona została analiza pracownika IPN Krzysztofa Filipa
    dokumentująca zbrodnie i okrucieństwa Armii Czerwonej w Gdańsku.

    "Przykłady okrutnych zbrodni, grabieży, demontażu urządzeń i całych
    przedsiębiorstw, deportacji, zbiorowych gwałtów oraz umyślnych podpaleń
    dokonywanych przez żołnierzy sowieckich znaleźć można na kolejnych
    stronach załączonej notatki. Mam wielką nadzieję, że nie pozwolą one
    reprezentantowi gdańszczan oraz przewodniczącemu miejskiego samorządu
    myśleć o 27 marca i żołnierzach 2. Frontu Białoruskiego jako symbolach
    polskiej drogi do wolności" - podkreśla dr Nawrocki.

    Na zakończenie gdański IPN apeluje do władz miasta, by zamiast
    oddawać hołd sowieckim okupantom, zorganizowały marcowe uroczystości
    upamiętniające ofiary Armii Czerwonej, NWKD i UB. Jednocześnie IPN
    gwarantuje pomoc w organizacji takich obchodów.

    Kontrowersje podczas obchodów "Powrotu Gdańska do Macierzy" 

    Rada Miasta Gdańska zorganizowała we wtorek obchody 71. rocznicy
    "Powrotu Gdańska do Macierzy". Pod Cmentarzem Wojennym Żołnierzy
    Radzieckich, gdzie władze miasta składały wieńce, odbył się protest
    środowisk prawicowych.
    Podobnie jak w ubiegłym roku, na czele protestu pod cmentarzem
    stała radna PiS Anna Kołakowska. Wraz z nią członkowie Stowarzyszenia
    Republikanie oraz Klubu Młodych PiS Gdańsk. Jak podkreślali, „nie można
    czcić rocznicy wyzwolenia, które było początkiem nowej okupacji”.

    Czytaj też: Protesty podczas obchodów Powrotu Gdańska do Macierzy
    [WIDEO, ZDJĘCIA]



    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    83. Koniec zakłamywania

    Koniec zakłamywania historii

    Pomnik Wdzięczności Żołnierzom Armii Czerwonej w Sanoku w końcu zniknie z przestrzeni publicznej

    Wiele wskazuje na to, że pomnik Wdzięczności Żołnierzom Armii Czerwonej w Sanoku zniknie niebawem z przestrzeni publicznej. Wojewódzki Komitet Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa w Rzeszowie w końcu zaakceptował wniosek o usunięcie monumentu.

    Z wnioskiem o usunięcie z przestrzeni publicznej sowieckiego monumentu wystąpiły władze Sanoka. W ich ocenie najwyższy czas, aby komunistyczny relikt zniknął z przestrzeni publicznej. Monument jako wyraz wdzięczności dla czerwonoarmistów, którzy – jak głosił napis na pomniku – jakoby przynieśli miastu wolność, został wzniesiony na przełomie 1944 i 1945 r. Wówczas pomnik stanowił integralną część cmentarza Żołnierzy Armii Czerwonej usytuowanego na zboczu wzgórza. Po ekshumacji w latach 50. i przeniesieniu szczątków do utworzonej kwatery na cmentarzu Centralnym w Sanoku pomnik zburzono. W 1977 r. powstała jego obecna wersja. Zarówno idea pomnika, jak i sam napis były mocno naciągane, ponieważ – jak przypominają historycy –niemiecka niewola okupacyjna zmieniła się na sowiecką przyniesioną na bagnetach przez Armię Czerwoną, za którą do Polski wkroczyło NKWD i terror władzy ludowej.

    W latach 90. napis „Pamięci żołnierzom Armii Czerwonej poległym w walkach o wyzwolenie Sanoka” wprawdzie został usunięty z cokołu, podobnie jak gwiazda czerwona, ale pomnik jak stał, tak stoi.

    W ubiegłym roku inicjatywę przeniesienia go na cmentarz Centralny, gdzie znajduje się kwatera żołnierzy Armii Czerwonej, poparł m.in. Instytut Pamięci Narodowej Oddział w Rzeszowie. Jednak zgody nie wyraził Wojewódzki Komitet Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa w Rzeszowie, na czele którego stoi wojewoda podkarpacki. Po zmianie władzy w Polsce, kiedy urząd wojewody podkarpackiego objęła dr Ewa Leniart, władze Sanoka ponownie złożyły wniosek do Wojewódzkiego Komitetu Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa, który tym razem wyraził zgodę na usunięcie monumentu, pozostawiając władzom Sanoka decyzję co do dalszych jego losów.

    Na razie nie jest jeszcze przesądzone, gdzie ostatecznie trafi pomnik – czy na jeden z okolicznych cmentarzy z mogiłami żołnierzy sowieckich, czy może bardziej odpowiednim miejscem będzie park pomników na terenie Muzeum PRL w Rudzie Śląskiej. To jednak wiąże się z kosztami transportu, tym bardziej że monument jest duży. Jak zapowiada burmistrz Sanoka Tadeusz Pióro, wkrótce odpowiedni projekt uchwały w tej sprawie trafi pod obrady rady miasta i to miejscy rajcy zdecydują o dalszym losie po PRL-owskiego spadku. Przypomnijmy, że z wnioskiem do Rady Miasta Sanoka o usunięcie pomnika zwrócili się przedstawiciele organizacji patriotycznych, m.in. Sanockiego Ruchu Narodowego, Klubu Historycznego im. Armii Krajowej, kombatanci Armii Krajowej oraz sybiracy. Ich zdaniem, wszelkie symbole gloryfikacji katów Narodu Polskiego winny zostać usunięte z przestrzeni miejskiej, a żadne prawo nie usprawiedliwia tolerancji dla kultywowania pamięci okupanta, który na wiele lat zniewolił Polskę. O losie pomnika i zagospodarowaniu placu Harcerskiego przy Parku Miejskim w Sanoku zdecyduje rada miasta.

    Mariusz Kamieniecki
    http://www.naszdziennik.pl/polska-kraj/157947,koniec-zaklamywania-histor...

    8 ustaw z podpisem Prezydenta

    19 maja 2016 r. Prezydent RP podpisał ustawy, m.in. o Karcie Polaka i
    o zakazie propagowania komunizmu lub innego ustroju totalitarnego przez
    nazwy budowli, obiektów i urządzeń użyteczności publicznej.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    84. Jest decyzja w sprawie

    Jest decyzja w sprawie sowieckich monumentów. IPN stworzy skansen

    Instytut Pamięci Narodowej poinformował, że podjęta została decyzja o utworzeniu w Bornem-Sulinowie skansenu, w którym znajdować będą się sowieckie pomniki demontowane z miejscowości w...

    Jak poinformowała w komunikacie rzecznik IPN, w całym kraju znajduje się łącznie 229 sowieckich pomników, z czego w województwie zachodniopomorskim 43. – Chcieliśmy sprawdzić, ile tego typu monumentów znajduje się w Polsce 27 lat po odzyskaniu wolności. Wyniki inwentaryzacji nas zaskoczyły. Oczekiwaliśmy, że będzie ich jednak mniej. Tym bardziej, że szacowaliśmy, że po II wojnie światowej w PRL powstało około 500 pomników „wdzięczności” Armii Czerwonej. Jesteśmy przekonani, że monumenty te powinny zniknąć z przestrzeni publicznej – powiedział wiceprezes Instytutu Paweł Ukielski.

    W związku z chęcią oczyszczenia przestrzeni publicznej z monumentów sławiących sowieckich okupantów i oprawców, IPN skierował do samorządów propozycję podziału kosztami demontażu. Wszystkie pomniki trafiałby do skansenu, który powstanie w Bornem-Sulinowie, miejscowości w województwie zachodniopomorskim, która do 1993 roku była miastem zamkniętym całkowicie zarządzanym przez Sowietów i Rosjan. W skansenie, zwiedzający mieliby możliwość poznać ich historię wraz z historią sowieckiej podległości.

    Do pomysłu IPN przychyliły się władze samorządowe, które „przedstawiły spójną koncepcję stworzenia w ich miejscowości skansenu pomników Armii Czerwonej”.

    IPN szacuje, że koszt stworzenia skansenu wyniesie około 2 mln zł, choć ostateczne suma będzie znana po dokładnej inwentaryzacji terenu. Pierwszy etap mógłby być gotowy na 1 września 2017 roku, wtedy IPN chce zaprosić tam pierwszych zwiedzających. Pierwszy eksponat już jest – to popiersie gen. Czerniachowskiego, które zostało zdemontowane w Pieniężnie. – Zgłaszają się do nas kolejne miejscowości, które chcą zdemontować sowieckie pomniki. Mam nadzieję, że w ciągu kilku lat wszystkie znajdą się w naszym skansenie w Bornem-Sulinowie – podsumował Ukielski.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    85. Rosyjska prowokacja w


    fot. Ambasada Rosji w Polsce

    Rosyjska prowokacja w Pieniężnie. Dyplomaci z Kremla uczcili "kata wileńskiej AK"... mimo że pomnika nie ma! GALERIA

    "Być może ktoś pomyślał, że pamięć o Czerniachowskim zginie".

    Rosyjscy dyplomaci, polscy weterani oraz
    mieszkańcy Pieniężna uczcili pamięć o radzieckim generale Iwanie
    Czerniachowskim, który zginął w Pieniężnie 18 lutego 1945 roku.
    Poinformowała o tym służba prasowa władz obwodu kaliningradzkiego

    — pisze na swoim portalu Sputnik Polska.

    Akcja memorialna została zorganizowana przez rosyjską ambasadę w Polsce.
    Udział w niej wzięli: ambasador nadzwyczajny Federacji Rosyjskiej
    w Polsce Siergiej Andriejew, kierownik misji dyplomatycznej w Gdańsku
    Aleksander Karaczewcew, p.o. regionalnego ministra ds. międzynarodowych
    i międzyregionalnych Ałła Iwanowa, przedstawiciele organizacji społecznych z obwodu kaliningradzkiego oraz niestety także grupka polskich weteranów.

    Już
    od lat w ten dzień przyjeżdżamy na miejsce jego (Czerniachowskiego –
    red.) śmierci w mieście Pieniężno, aby złożyć hołd generałowi. Wcześniej
    tutaj stał jego pomnik, półtora roku temu władze lokalne zniosły go,
    łamiąc przy tym nasze porozumienia międzyrządowe o grobach i miejscach
    pamięci. Być może ktoś pomyślał, że pamięć o Czerniachowskim zginie

    http://wpolityce.pl/historia/328416-rosyjska-prowokacja-w-pienieznie-dyp...
    fot. Ambasada Rosji w Polsce
    fot. Ambasada Rosji w Polsce

    PROWOKACJA ZAKRZEWSKIEGO, JAK W UBIEGŁYCH LATACH.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    86. rojekt ustawy o rozbiórce

    rojekt ustawy o rozbiórce setek „demoralizujących” pomników propagujących komunizm i totalitaryzm przygotowali senatorowie PiS. Po poprawce złożonej przez Jerzego Czerwińskiego (PiS) do totalitaryzmu zaliczono również „nacjonalizm ukraiński i litewski” oraz „militaryzm pruski, rosyjski i niemiecki”. Z wyliczeń wynikało, że pomysł kosztować będzie miliony złotych.

    Projekt krytykowali przedstawiciele mniejszości narodowych, ale wydawało się, że bez problemu zostanie przegłosowany. W październiku Senat skierował go do Sejmu, w listopadzie jego przyjęcie pozytywnie zarekomendowały sejmowe komisje, a opinię przygotował rząd.

    Nieoczekiwany zwrot nastąpił w lutym, kiedy marszałek Senatu Stanisław Karczewski (PiS) złożył wniosek o wycofanie projektu z Sejmu. Senator Robert Mamątow (również PiS) tłumaczył w jego imieniu, że „w ustawie znalazły się zapisy, które mogą narazić nasz kraj na reperkusje międzynarodowe”.

    Sprzeciwiał się Czerwiński. – Cóż takiego się zmieniło w polskiej sytuacji międzynarodowej w ciągu dwóch miesięcy, że musimy się z tego rakiem wycofywać? – pytał. Sugerował, że może chodzić o ośmieszenie Senatu, choć formalnie wycofanie ustawy jest dopuszczalne.

    Senatorowie PiS poparli Czerwińskiego, by wniosek marszałka odrzucić. Podobnie komisje.

    Senatorowie zajęli się sprawą w piątek. Czerwiński powtarzał swoje: „po raz pierwszy obserwujemy taki dziwny, wyjątkowy tryb”, że Senat sam wycofuje się z projektu, który – jako wnioskodawca – skierował do Sejmu. Jego zdaniem wpływ na wycofanie się z projektu może mieć „fakt opisany przez część portali internetowych, który nie został zdementowany”. – A mianowicie, że to wycofanie projektu z drugiego czytania w Sejmie nastąpiło po rozmowie, nazwijmy to wprost – interwencji ambasadora Ukrainy w Polsce – mówił. – Jeśliby tak było, uważam to za bardzo naganne. Dawniej słuchaliśmy się przez długi czas Moskwy, potem przez kilkanaście lat Berlina, a teraz musimy słuchać się Kijowa. Czy tak powinny pracować obie izby parlamentu suwerennego państwa, jakim jest Polska? – pytał.

    Wycofanie projektu ustawy poparł Jerzy Fedorowicz (PO). – Polityka i polityka historyczna to coś więcej niż racje i emocje nasze i naszych bliskich – mówił.

    Dziękował mu Mamątow, podkreślając, że są momenty kiedy są rzeczy „ważniejsze niż nasze osobiste sprawy”, a ta właśnie do nich należy. – Nie możemy pozwolić sobie na psucie stosunków z sąsiadami – podkreślał. Senatorów poprosił, by opowiedzieli się za wycofaniem projektu z Sejmu. – Złożymy ją na nowo. Ja osobiście na pewno ego dopilnuję – zapewnił.

    Ostatecznie Senat poparł wniosek marszałka i wycofał projekt. Spośród obecnych na sali 49 senatorów PiS „za” było 39. Przeciw zagłosowało siedmiu, zaś trzech wstrzymało się od głosu.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    87. Sejm przyjął w czwartek

    Sejm przyjął w czwartek nowelę ustawy o zakazie propagowania komunizmu, która reguluje kwestie usunięcia obiektów budowlanych o charakterze nieużytkowym, np. pomników, gloryfikujących ustrój totalitarny. Obejmuje ona też zakazem nadawanie nazw propagujących totalitaryzm np. szkołom.
    Za nowelizacją opowiedziało się 408 posłów, 7 było przeciw, a 15 wstrzymało się od głosu.

    Przeciw byli: Gasiuk-Pihowicz, Meysztowicz, Mieszkowski, Schmidt, Szłapka z N, oraz Sawicki z PSL i Sanocki

    W grupie posłów, którzy wstrzymali się od głosu także przeważają posłowie partii Ryszarda Petru: Michał Jaros, Paweł Kobyliński, Jarosław Lubczyk, Katarzyna Lubnauer, Piotr Misiło, Mirosław Pampuch, Monika Rosa, Marek Ruciński, Marek Sowa, Elżbieta Stępień, Krzysztof Truskolaski, Witold Zembaczyński.
    Od głosu wstrzymali się także Stanisław Huskowski , Stefan Niesiołowski i Jacek Protasiewicz z Unii Europejskich Demokratów.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    88. Zburzono sowieckie mauzoleum


    Zburzono sowieckie mauzoleum w Trzciance. MSZ Rosji: To "bluźnierczy akt". FOTO i WIDEO

    "Władze wielkopolskiej Trzcianki miały prawo do demontażu
    mauzoleum żołnierzy Armii Czerwonej" - oświadczyło we wtorek
    Ministerstwo Kultury i…


    autor: youtube.com Erdfgdv Refdvewdghebs/wPolityce.pl

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    89. Nowy Sącz: pomnik

    Nowy Sącz: pomnik Piłsudskiego zastąpi pomnik Armii Czerwonej

    Pomnik Józefa Piłsudskiego stanie w Nowym Sączu przy Alejach
    Wolności, w miejscu, gdzie stał monument upamiętniający Armię Czerwoną.
    Rada Miasta jednogłośnie zaakceptowała pomysł upamiętnienia marszałka w
    100. rocznicę odzyskania niepodległości.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    90. prowokacja TVN24 i śledztwo

    Oświadczenie MSWiA:

    W związku z emisją reportażu Superwizjera, jutro (22 stycznia br.) minister Joachim Brudziński będzie na ten temat rozmawiał z nadinspektorem Jarosławem Szymczykiem, Komendantem Głównym Policji. Sprawa ta zostanie również omówiona z Bogdanem Święczkowskim, I Zastępcą Prokuratora Generalnego Prokuratorem Krajowym.

    Szef MSWiA podkreślił, że w Polsce nie ma przyzwolenia na propagowanie faszystowskiego, komunistycznego lub innego totalitarnego ustroju państwa. Nie ma również zgody na pojawianie się w przestrzeni publicznej symboliki faszystowskiej, komunistycznej lub innej totalitarnej. Polska Policja będzie podejmowała adekwatne - zgodnie ze swoimi kompetencjami - działania, wobec każdej osoby lub organizacji, która nawołuje do nienawiści na tle różnic narodowościowych, etnicznych, czy rasowych. Nie ma również przyzwolenia na agresywne zachowania i ataki na biura poselskie, powodowane różnicami w przekonaniach politycznych.
    Jest śledztwo ws. propagowania faszyzmu przez "Dumę i Nowoczesność"

    Prokurator Generalny Zbigniew Ziobro polecił w sobotę Prokuratorowi Regionalnemu w Katowicach wszczęcie śledztwa ws. publicznego propagowania faszyzmu lub innego ustroju totalitarnego i posiadania przedmiotów o takiej symbolice przez organizację „Duma i Nowoczesność” - podała Prokuratura Krajowa.

    Dodano, że chodzi o czyn z art. 256 Kodeksu karnego.

    Jak zapewnia w niedzielę PK, prokuratorzy przystąpili natychmiast do gromadzenia dowodów w tej sprawie i wykonywania czynności procesowych. "Decyzję o śledztwie Prokurator Generalny podjął bezpośrednio po emisji reportażu w programie „Superwizjer” na antenie telewizji TVN" - poinformowano.

    "Po ataku hitlerowskich Niemiec w okupowanej Polsce wymordowano miliony ludzi, w tym trzy miliony Polaków. Jeśli więc ktoś czci odpowiedzialnego za to Adolfa Hitlera, który jest jednym z największych zbrodniarzy w dziejach, to zasługuje na bezwzględne potraktowanie. W takich sytuacjach prokuratura będzie zawsze stanowcza" - powiedział PAP Zbigniew Ziobro.

    Przypomniano, że za propagowanie faszyzmu lub innego ustroju totalitarnego grozi kara do 2 lat pozbawienia wolności.

    Jak dowiedziała się PAP, że postępowanie prowadzi Prokuratura Okręgowa w Gliwicach.
    Rzecznik prezydenta: powinniśmy potępiać organizacje odwołujące się i do nazizmu i do komunizmu

    Wszyscy powinniśmy stać na gruncie konstytucji, potępiać i zwalczyć zarówno organizacje odwołujące się do nazizmu, jak i komunizmu, a więc potępiać tych, którzy przychodzą ze swastykami, jak i tych, którzy przychodzą z sierpem i młotem - powiedział rzecznik prezydenta Krzysztof Łapiński.

    "Mam nadzieję, że wszyscy powinniśmy stać na gruncie konstytucji i potępiać i zwalczyć zarówno organizacje odwołujące się do nazizmu, i komunizmu, a więc potępiać tych, którzy przychodzą z flagami, ze swastykami, jak i tych, którzy przychodzą z czerwonymi flagami, z sierpem i młotem" - powiedział w niedzielę w TVN24 Łapiński.

    Odniósł się w ten sposób do tego, że "Superwizjer" TVN24 ujawnił w sobotę wyniki swego dziennikarskiego śledztwa dotyczące działalności niektórych polskich środowisk narodowych, m.in. Stowarzyszenia "Duma i Nowoczesność".

    Na nagraniach ukrytą kamerą są pokazane m.in. zorganizowane w maju 2017 r. w lesie nieopodal Wodzisławia Śląskiego "obchody" 128. urodzin Adolfa Hitlera. Materiał pokazuje m.in. rozwieszone na drzewach czerwone flagi ze swastykami i "ołtarzyk" ku czci Adolfa Hitlera z jego czarno-białą podobizną oraz wielką drewnianą swastyką nasączoną podpałką do grilla, która po zmroku zostaje podpalona. Widać też uczestników spotkania przebranych w mundury Wehrmachtu, wznoszenie toastów "za Adolfa Hitlera i naszą ojczyznę, ukochaną Polskę" i częstowanie tortem w kolorach flagi Trzeciej Rzeszy.

    "My od wielu lat walczymy, często bezskutecznie, z kłamstwem o +polskich obozach koncentracyjnych+. Takie zachowania czy takie ruchy, czy takie w cudzysłowie imprezy też na arenie międzynarodowej Polsce nie będą służyć, bo znowu będą powielać jakieś kłamstwa o +Polsce nazistowskiej+ czy nazistach" - dodał Łapiński.

    Rzecznik prezydenta podkreślił, że Polska była pierwszą ofiarą niemieckiego nazizmu. "I właśnie takie zachowania (jak pokazane w reportażu - PAP) niestety też wpisują się w kolejne kłamstwo o +polskich obozach+" - ocenił.

    Duma i Nowoczesność

    din.org.pl/

    Informujemy, iż nastąpiła zmiana numeru rachunku bankowego konta naszego stowarzyszenia Duma i Nowoczesność. Nowy numer: 09 2530 0008 2065 1027 4019 0001. Stary numer będzie jeszcze aktywny do końca miesiąca stycznia 2018 r
    http://din.org.pl/o-nas

    Demonstracja w Gdańsku przeciwko zmianie ulicy Dąbrowszczaków na Lecha Kaczyńskiego
    Uczestnicy protestu Nie dla ulicy Kaczyńskiego

    Ok. 50 osób manifestowało w niedzielę w Gdańsku przeciwko decyzji
    wojewody pomorskiego Dariusza Drelicha zmieniającej nazwę jednej z ulic w
    dzielnicy Przymorze z Dąbrowszczaków na b. prezydenta RP Lecha
    Kaczyńskiego.

    Nazwanie ulicy imieniem Lecha Kaczyńskiego jest kontrowersyjnym pomysłem, a mieszkańcy proszą od roku, żeby w ogóle nie zmieniać ulicy Dąbrowszczaków
    - powiedziała PAP jedna z organizatorek protestu, mieszkanka Przymorza i
    działaczka gdańskiego Komitetu Obrony Demokracji Bożena Yates.


    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    91. Dekomunizacja w Lidzbarku


    Dekomunizacja w Lidzbarku Warmińskim! Rozebrano Pomnik Wdzięczności Armii Radzieckiej


    Usunięcia pomnika domagali się od lat przedstawiciele związków kombatanckich AK, środowisk konserwatywnych i narodowych.



    Demontaż pomnika upamiętniającego komunistycznego zbrodniarza gen. Karola Świerczewskiego

    W
    Jabłonkach w województwie podkarpackim ruszy dziś rozbiórka pomnika
    upamiętniającego komunistycznego zbrodniarza gen. Karola
    Świerczewskiego. Obelisk znajduje się na terenie

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    92. Już w najbliższy wtorek – 6

    Już w najbliższy wtorek – 6 marca – zostanie ogłoszony
    wyrok w sprawie trójki młodych ludzi oskarżonych o „znieważenie” komunistycznego obelisku w Rząbcu. Widnieje na nim tablica, gdzie prawdziwi bohaterowie – Żołnierze Niezłomni z Brygady Świętokrzyskiej Narodowych Sił Zbrojnych – nazwani są „zbirami wysługującymi się hitlerowskiemu okupantowi”, a ich oprawcy – sowieccy agenci i pospolici bandyci – zasługującymi na upamiętnienie bohaterami.

    W tej sprawie w styczniu br. uruchomiliśmy już petycję, którą poparło ponad 12 500 obywateli!

    W
    miniony czwartek, w Narodowy Dzień Pamięci „Żołnierzy Wyklętych”, sąd
    przesłuchał ostatnich świadków i tym samym zakończył postępowanie w tej
    sprawie.

    Poniżej przesyłam Pani dwa krótkie nagrania: Pawła Wydry, który wyjaśnia, dlaczego on i jego koledzy zdecydowali się w ten sposób zamanifestować niezgodę na fałszowanie prawdy o żołnierzach Narodowych Sił Zbrojnych oraz
    film ze wspomnianego procesu.

    W
    lewicowych mediach młodzi patrioci opisywani są jako wandale, którzy
    niszczą wszystko, co stanie im na drodze. Dlatego uprzejmie zachęcam do
    obejrzenia tych krótkich nagrań i wyrobienia sobie własnego zdania w tej sprawie.



    Oskarżony o patriotyzm


    Ordo Iuris broni patriotów!

    Instytut Ordo Iuris
    zdecydowanie występuje w obronie duchowego i kulturowego dziedzictwa
    Narodu. Dlatego podejmujemy skuteczne środki prawne w sprawach takich
    jak ustawa o IPN czy proces oskarżonych z Rząbca.

    To powinność wobec Ojczyzny oraz przyszłych pokoleń – naszych dzieci!

    Z wyrazami szacunku

    adw. Jerzy Kwaśniewski - Prezes Instytutu na Rzecz Kultury Prawnej Ordo Iuris

    P.S. Więcej informacji znajdzie Pani na stronie petycji „Cześć bohaterom z NSZ! Obalmy fałsz o Rząbcu!”, do podpisania której uprzejmie zachęcam.


    Instytut na rzecz Kultury Prawnej Ordo Iuris jest fundacją i prowadzi działalność tylko dzięki hojności swoich Darczyńców.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    93. Pomnik w Rząbcu na

    Pomnik w Rząbcu na kielecczyźnie jest jednym z niechlubnych miejsc pamięci, gloryfikującym zbrodnie komunizmu i od lat budzącym wiele emocji mieszkańców, domagających się jego usunięcia. Trzech młodych mężczyzn, nie godzących się na obecność uderzającego w polskich patriotów pomnika i brak skutecznej reakcji władz, oblało go czerwoną farbą. Składając wyjaśnienia w postępowaniu oskarżeni, jako główny motyw podjętego działania, wskazywali na ich głębokie przywiązanie do wartości narodowych i patriotycznych, czego potwierdzeniem jest ich rozległa aktywność społeczna w tym zakresie.

    Sąd Rejonowy we Włoszczowie ogłosił dziś wyrok i z uwagi na niską szkodliwość społeczną czynu, umorzył postępowanie.

    Prawnicy Ordo Iuris w toku postępowania złożyli szereg wniosków potwierdzających komunistyczny charakter obelisku w Rząbcu. Ze względu na charakter sprawy oraz konieczność uwzględnienia kontekstu społecznego i historycznego wniesiono także o przeprowadzenie dowodu z opinii biegłego z Instytutu Pamięci Narodowej. Zdaniem prawników Ordo Iuris, komunistyczny obelisk z Rząbca nie jest objęty ochroną prawno-karną przewidzianą w art. 261 Kodeksu Karnego. Dobrem chronionym na podstawie tego przepisu jest bowiem pomnik upamiętniający zdarzenie historyczne lub urządzony celem uczczenia osoby, a nie miejsce propagujące totalitarny system komunistyczny.Sąd w uzasadnieniu wyroku wskazał na znikomą społeczną szkodliwość czynu, także z uwagi na fakt, że pomnik znajduje się na wojewódzkiej liście obiektów do likwidacji, na podstawie ustawy dekomunizacyjnej. Sąd przywołał także analizę historyczną potwierdzającą, że pomnik w Rząbcu gloryfikuje totalitarną władzę komunistyczną. Sąd przytoczył również opinie na temat oskarżonych i ich działalności społecznej w zakresie obrony wartości patriotycznych.

    Prawnicy Ordo Iuris, obrońcy oskarżonych, od początku postępowania domagali się ich uniewinnienia, nie zgadzając się na warunkowe umorzenie postępowania, czego żądał prokurator.

    Dzisiejszym wyrokiem sąd odebrał ochronę prawną komunistycznym obeliskom w Polsce. Umorzenie postępowania z uwagi na znikomą szkodliwość społeczną czynu jest niewątpliwym sukcesem, choć nie do końca nas satysfakcjonuje, dlatego rozważamy zaskarżenie tego orzeczenia – powiedział adw. Bartosz Lewandowski, obrońca oskarżonych.

    Zgodnie z zapowiedziami wojewody świętokrzyskiego pomnik w Rząbcu zostanie usunięty na podstawie nowych przepisów ustawy dekom

    Źródło: Ordo Iouris

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    94. Pomnik gen. Świerczewskiego w

    Pomnik gen. Świerczewskiego w Złotoryi (fot. Gazeta Złotoryjska)

    Pomnik gen. Świerczewskiego w Złotoryi został rozebrany

    Ustawa przewiduje usunięcie reliktów komunizmu do 31 marca 2018 r. 
    zobacz więcej

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    95. Legnica: Rozbiórka Pomnika



    Legnica: Rozbiórka Pomnika Wdzięczności dla Armii Radzieckiej

    W
    Legnicy (Dolnośląskie) rozpoczęła się dziś rozbiórka Pomnika
    Wdzięczności dla Armii Radzieckiej. Monument przedstawia polskich i
    radzieckich żołnierzy trzymających na rękach dziewczynkę. Jego rozbiórkę
    zarządzono na mocy ustawy dekomunizacyjnej.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    96. Sąd przeciwko dekomunizacji

    Wojewódzki sąd administracyjny uchylił w poniedziałek
    zarządzenia wojewody mazowieckiego Zdzisława Sipiery dotyczące zmian
    nazw 12 ulic w Warszawie w związku z tzw. ustawą dekomunizacyjną - w tym
    al. Armii Ludowej na al. Lecha Kaczyńskiego.

    Przede wszystkim - jak uznał sąd - podstawowym błędem był brak
    wykazania w uzasadnieniach zarządzeń powodów takich decyzji i wskazania
    na spełnienie przesłanek ustawowych dla danej zmiany.

    WSA ocenił,
    iż wojewoda wydając zarządzenia powinien w uzasadnieniach decyzji
    wyraźnie wskazać, dlaczego w świetle ustawy dekomunizacyjnej
    dotychczasowe nazwy ulic podlegają pod te przepisy i w związku z tym
    wymagają zmiany.

    W uzasadnieniu powinno się znaleźć
    wyraźne wyjaśnienie, dlaczego w ocenie wydającego zarządzenie dana
    nazwa symbolizuje lub propaguje komunizm

    — zaznaczył sąd.

    Zgodnie
    z tzw. ustawą dekomunizacyjną, samorządy miały czas do 2 września 2017
    r. na zmianę nazw propagujących komunizm. Pod koniec sierpnia zeszłego
    roku Rada Warszawy - z inicjatywy PO - zdecydowała, że nowych patronów
    będzie miało sześć ulic. W listopadzie 2017 r. wojewoda mazowiecki
    Zdzisław Sipiera, wydając zarządzenia zastępcze, zdecydował o zmianie
    nazw 47 kolejnych ulic, w tym al. Armii Ludowej na ul.
    Lecha Kaczyńskiego.

    Wówczas - w połowie listopada ub.r. -
    Rada Warszawy głosami PO zdecydowała o zaskarżeniu do sądu
    administracyjnego zmiany tych 47 nazw ulic przez wojewodę mazowieckiego.
    Zdaniem PO wojewoda wykorzystał ustawę do celów politycznych i nie
    konsultował zmian z mieszkańcami, zaś ustawa dekomunizacyjna
    narusza konstytucję.

    Poza zmianą al. Armii Ludowej na al. Lecha
    Kaczyńskiego w poniedziałek rozpoznano też np. skargi na zmiany nazw
    ulic: z 17 stycznia na Komitetu Obrony Robotników, z St. Kulczyńskiego
    na Rodziny Ulmów, z St. Wrońskiego na Anny Walentynowicz, z S. Bartosika
    na Grzegorza Przemyka, z T. Duracza na Zbigniewa Romaszewskiego, z F.
    Bartoszka na Stanisława Pyjasa oraz z J. Wasilkowskiego na Wojciecha
    Kilara. Większość pozostałych skarg miasta na zmiany nazw ulic WSA
    ma rozpoznać we wtorek i w środę.

    CZYTAJ RÓWNIEŻ: NASZ
    WYWIAD. Siwek (IPN) o dekomunizacji ulic: „Pozbycie się z przestrzeni
    publicznej symboli obcego ucisku jest oczywiste i normalne”

    CZYTAJ RÓWNIEŻ: Historyk
    IPN: Dekomunizacja przestrzeni publicznej to nasza wspólna sprawa.
    Warto, żeby była podtrzymywana jednomyślność, bo chodzi o polską
    rację stanu

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    97. Nie będzie dekomunizacji w


    Nie będzie dekomunizacji w Warszawie? WSA uchylił zmianę nazwy kolejnej ulicy

    Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie uchylił we wtorek
    zarządzenie wojewody mazowieckiego wydane w związku z tzw. ustawą
    dekomunizacyjną i dotyczące zmiany nazwy jednej z ulic w stołecznej
    dzielnicy Wesoła. Do wyroku jeden z sędziów zgłosił zdanie odrębne.

    Wtorkowe orzeczenie WSA uchyliło zarządzenie zastępcze wojewody
    o zmianie nazwy ulicy z Hanki Sawickiej na Zofii Kossak-Szczuckiej.

    W sprawie tej zostało zgłoszone zdanie odrębne przez sędziego WSA Joannę Kube

    — poinformowano w komunikacie na stronie sądu.

    Sprawę rozpatrywał trzyosobowy skład sędziowski - oprócz sędzi Kube także Iwona Dąbrowska i Iwona Maciejuk.

    W ustnych motywach rozstrzygnięcia sąd podał argumentację analogiczną jak w sprawach będących przedmiotem rozpoznania 28 maja

    — poinformował WSA.

    Wówczas
    WSA uchylił zarządzenia o zmianach nazw 12 ulic - w tym z al. Armii
    Ludowej na al. Lecha Kaczyńskiego. Zdania odrębne do tamtych wyroków
    zgłosił sędzia Adam Lipiński.

    Z kolei 29 maja WSA uchylił
    zarządzenia dotyczące zmian 13 ulic, a 30 maja uchylono zmiany nazw
    kolejnych 12 ulic. Następne wyroki w takich sprawach zapadły 5 czerwca,
    gdy uchylono trzy zmiany, oraz 7 czerwca, gdy uchylono dwie zmiany.

    Łącznie
    z wtorkowym, w sprawach zmian nazw ulic w stolicy zapadły
    43 rozstrzygnięcia. Kolejne skargi na zarządzenia zastępcze WSA
    ma wyznaczone na 13 i 28 czerwca.

    W dotychczasowych wyrokach WSA
    konsekwentnie wskazuje, że wojewoda odpowiednio nie uzasadnił swych
    zarządzeń - nie dokonał stosownej wykładni aktu prawnego i analizy,
    tylko ograniczył się do krótkich notek biograficznych.

    Zgodnie
    z tzw. ustawą dekomunizacyjną samorządy miały czas do 2 września 2017 r.
    na zmianę nazw propagujących komunizm. Pod koniec sierpnia zeszłego
    roku Rada Warszawy - z inicjatywy PO - zdecydowała, że nowych patronów
    będzie miało sześć ulic.

    W listopadzie 2017 r. wojewoda
    mazowiecki Zdzisław Sipiera, wydając zarządzenia zastępcze, zdecydował
    o zmianie nazw 47 kolejnych ulic, w tym al. Armii Ludowej na ul.
    Lecha Kaczyńskiego.

    Wojewoda jako przedstawiciel
    rządu w terenie wykonuje tzw. zarządzenie zastępcze. Skoro władza
    samorządowa sama się zrzeka, czegoś nie wykonuje, a powinna (…) trzeba
    to wykonać przez decyzje, które są przypisane ustawowo. Z tego
    oczywiście skorzystałem

    — mówił wtedy Sipiera.

    Wówczas
    - w połowie listopada ub.r. - Rada Warszawy głosami PO zdecydowała
    o zaskarżeniu do sądu administracyjnego zmiany tych 47 nazw ulic przez
    wojewodę mazowieckiego. Ostatecznie w WSA zarejestrowano 50 skarg
    na zarządzenia zastępcze wojewody o zmianach nazw ulic, czyli
    na wszystkie zarządzenia zastępcze dotyczące Warszawy, także trzy
    podjęte w grudniu 2017 r.

    W końcu maja Sipiera mówił,
    że zarządzenia wydał w pełni „zgodnie z przepisami prawa i opierając się
    na prawie”. Zapowiedział wtedy złożenie skarg kasacyjnych do Naczelnego
    Sądu Administracyjnego od wszystkich wyroków WSA uchylających
    jego zarządzenia.

    CZYTAJ
    TAKŻE: WSA uchylił zmiany nazw kolejnych 12 ulic w Warszawie. Wojewoda
    mazowiecki odpowiada: Uzasadnienia zarządzeń były wystarczające


    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    98. WSA znowu przeciwko


    WSA znowu przeciwko dekomunizacji w Warszawie? Zmiany kolejnych czterech ulic uchylone


    Sąd rozpoznał w czwartek skargi na zmiany nazw ulic: z Henryka
    Sternhela na mjr. Mariana Bernaciaka „Orlika”, z Jadwigi i Witolda
    Kokoszków na Zbigniewa Stypułkowskiego, z Wincentego Pstrowskiego na
    Bohaterów z kopalni „Wujek” oraz z Edwarda Fondamińskiego
    na Leona Rodala.

    W komunikacie WSA podkreślono, że sąd
    uzasadniając czwartkowe wyroki podał analogiczną argumentację jak
    w przypadku orzeczeń z 28 maja.

    Sąd wskazywał wówczas,
    że „podstawowym błędem i uchybieniem, którego dopuścił się wojewoda
    mazowiecki, jest brak wykazania w uzasadnieniu tych zarządzeń, dlaczego
    dotychczasowa nazwa ulicy zmieniana tymi zarządzeniami wypełnia
    dyspozycje ustawy dekomunizacyjnej”.

    WSA ocenił wtedy,
    iż wojewoda wydając zarządzenia powinien w uzasadnieniach decyzji
    wyraźnie wskazać, dlaczego w świetle ustawy dekomunizacyjnej
    dotychczasowe nazwy ulic podlegają pod te przepisy i w związku z tym
    wymagają zmiany.

    W uzasadnieniu powinno się znaleźć
    wyraźne wyjaśnienie, dlaczego w ocenie wydającego zarządzenie dana
    nazwa symbolizuje lub propaguje komunizm

    — zaznaczył sąd.

    Zgodnie
    z tzw. ustawą dekomunizacyjną, samorządy miały czas do 2 września 2017
    r. na zmianę nazw propagujących komunizm. Pod koniec sierpnia zeszłego
    roku Rada Warszawy - z inicjatywy PO - zdecydowała, że nowych patronów
    będzie miało sześć ulic. W listopadzie 2017 r. wojewoda mazowiecki
    Zdzisław Sipiera, wydając zarządzenia zastępcze, zdecydował o zmianie
    nazw 47 kolejnych ulic, w tym al. Armii Ludowej na ul.
    Lecha Kaczyńskiego.

    Wówczas - w połowie listopada ub.r. - Rada
    Warszawy głosami PO zdecydowała o zaskarżeniu do sądu administracyjnego
    zmiany tych 47 nazw ulic przez wojewodę mazowieckiego. Ostatecznie w WSA
    zarejestrowano 50 skarg na zarządzenia zastępcze wojewody o zmianach
    nazw ulic, czyli na wszystkie zarządzenia zastępcze dotyczące Warszawy,
    także trzy podjęte w grudniu 2017 r.

    Jedynie 13 czerwca br. sąd
    wydając orzeczenie ws. zarządzenia zastępczego wojewody o zmianie nazwy
    ulicy z Józefa Szymańskiego na Wojciecha Ziembińskiego uznał, że „nie
    podziela zarzutów, co do naruszenia przez wojewodę mazowieckiego
    wskazanych w skardze przepisów Konstytucji RP, Europejskiej Karty
    Samorządu Terytorialnego oraz ustawy o zakazie propagowania komunizmu”

    Nie
    wyznaczono jeszcze terminów rozpraw ws. dwóch ostatnich zarządzeń
    wojewody - wydanych 13 grudnia zeszłego roku - zmieniających nazwy:
    z Krystyny Matysiakówny na Władysława Stasiaka oraz z Józefa Chmiela
    na ppłk. Wacława Lipińskiego.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    99. Konferencja MON -


    Konferencja MON - transmisja - zdjęcie
    W czwartek 9 sierpnia o godz. 11.00,  Mariusz Błaszczak, minister obrony
    narodowej przedstawi stanowisko MON  dotyczące decyzji Prezydenta
    Gdańska o niezaproszeniu wojska na uroczystości  rocznicy wybuchu II
    wojny światowej organizowane na Westerplatte.

    To decyzja skandaliczna. Przypominam, że Gdansk to cześć Rzeczypospolitej Polskiej, a prezydent miasta nie ma prawa do jego zawłaszczania - @mblaszczak o niezaproszeniu wojska na uroczystości rocznicy wybuchu II wojny światowej na Westerplatte. Żądam od prezydenta Gdańska zmiany tej decyzji - @mblaszczak o niezaproszeniu wojska na uroczystości rocznicy wybuchu II wojny światowej na Westerplatte

    Szewczak o decyzji Adamowicza: "Gdańsk to nadal część RP, a nie prywatny folwark prezydenta z PO"

     Można powiedzieć, że to upadek na samo dno
    do najczarniejszych kart polskiego warcholstwa, antypolskich zachowań
    zbliżonych do folksdojczów w czasie okupacji oraz pogardy wobec
    polskości w jakiejkolwiek formie— komentuje poseł
    PiS. Jak zaznacza, „polskie państwo nie musi pytać, czy może uczcić
    honor i odwagę polskich żołnierzy na Westerplatte”.

    Dr Karol Nawrocki: Paweł Adamowicz od dłuższego czasu
    wykorzystuje propagandowo kwestię Westerplatte, przez 20 lat nie dbał
    o półwysep, nic tam nie zrobił. Natomiast tuż przed wyborami
    wykorzystuje każdy moment, każdą okoliczność i każde narzędzie do tego,
    żeby podnieść sprawę Westerplatte i dzięki niej, czy za jej sprawą,
    odwrócić się plecami do polskich tradycji, historii, dobrych zwyczajów
    czy nawet wprost - do Polski. To jest konsekwentnie prowadzona polityka,
    nastawiona na sukces wyborczy, nie mająca nic wspólnego z troską
    o Westerplatte. Nie jestem tym nawet zdziwiony. Rzeczą niepojętą jest,
    że wojsko polskie nie dostaje zaproszenia na Westerplatte. Na ten
    skrawek ziemi, którego przecież broniło z taką odwagą i poświęceniem.

    Według resortu obrony, prezydent Gdańska podtrzymał swoje stanowisko
    w tej sprawie również podczas środowej rozmowy z wojewodą pomorskim
    Dariuszem Drelichem. Ministerstwo Obrony Narodowej
    podtrzymuje swoje żądanie w sprawie przywrócenia obecności wojskowej
    podczas uroczystości na Westerplatte 1 września 2018 r. —
    napisano w komunikacie. Wskazano w nim ponadto, że zaproszenie wojska
    na obchody wybuchu II wojny światowej „nie powinno być przywilejem
    urzędniczym, tylko obowiązkiem, gdyż historia na trwałe wpisała
    żołnierzy w Westerplatte, którzy bohatersko walczyli o obronę
    tego miejsca”.

    Oświadczenie: To żołnierze Wojska Polskiego bronili we wrześniu 1939 roku Westerplatte – Gdańsk, 9 sierpnia 2018

    Westerplatte – na tym uświęconym krwią bohaterskich obrońców skrawku Gdańska zawsze najważniejsi będą polscy żołnierze.




    W tym kontekście całkowicie niezrozumiała i niepojęta jest decyzja władz miasta Gdańska
    o niezaproszeniu Wojska Polskiego w charakterze współorganizatora na
    uroczystość 79. rocznicy wybuchu II wojny światowej na Westerplatte w
    dniu 1 września 2018 r.

    Przecież to właśnie żołnierzom, obrońcom Ojczyzny, byłym, obecnym i przyszłym dedykowane są te uroczystości.
    Tak jest już kilkadziesiąt lat, gdy jeszcze w odległych czasach PRL z
    trudem kształtowała się tradycja rocznicowych obchodów na Westerplatte.

    Podkreślić należy dobitnie i stanowczo: dla współczesnej armii
    Rzeczypospolitej to jedna z najświętszych tradycji, na których budujemy
    wysokie morale żołnierzy, na których budujemy tak cenne i potrzebne
    wzorce odwagi, dzielności żołnierskiej i gotowości poświęcenia życia dla
    Ojczyzny.

    Ten dzień na Westerplatte, ta corocznie świętowana rocznica, nie może
    się odbyć bez udziału i obecności Wojska Polskiego. Tu chodzi o wartości ważne dla wszystkich Polaków.

    Mam ogromną nadzieję, że Pan prezydent miasta Gdańska w pełni to rozumie.

     

    Prof. Mirosław Golon, dyrektor IPN Oddział w Gdańsku

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    100. znów Krosno



    Dwie gwiazdy wyrwane z radzieckiego pomnika


    Fot. Piotr Dymiński

    Policja zatrzymała
    sprawcę uszkodzenia sowieckiego pomnika. Z monumentu wyrwano dwie
    czerwone gwiazdy. Policja zabezpieczyła miejsce i zebrała ślady.

    W czwartek, 9 sierpnia ok. godz. 23.30
    krośnieńscy policjanci zostali powiadomieni o demolowaniu cmentarza
    żołnierzy radzieckich przy pl. Konstytucji 3-go Maja w Krośnie.

    - Policję zaalarmowała przechodząca w
    tym rejonie osoba. Sprawca uszkodzenia wyrwał dwie betonowe
    pięcioramienne gwiazdy z pomnika zlokalizowanego w rejonie skrzyżowania
    ulic: Wisłocza, Kapucyńska, pl. Konstytucji 3-go Maja. Krośnieńscy
    policjanci ustalili i zatrzymali sprawcę. Przeprowadzili oględziny
    miejsca zdarzenia oraz zabezpieczyli uszkodzone mienie. Straty
    oszacowano na kwotę 600 zł. Postępowanie prowadzi wydział
    dochodzeniowo-śledczy Komendy Miejskiej Policji w Krośnie
    - informuje Klaudyna Konarzewska z KMP Krosno.

    Sowieci nakazali wybudowanie tego
    pomnika, według własnego projektu, właśnie w centrum miasta. Został on
    wzniesiony z wymuszonych obowiązkowych "składek" ściąganych siłą z
    krośnieńskich kupców i rzemieślników oraz daniny od krośnieńskich
    zakładów przemysłowych. Pomnik został odsłonięty w 1945 roku i już w
    listopadzie tego samego roku była już pierwsza próba jego wysadzenia
    przez grupę krośnieńskiej młodzieży. W ostatnich latach kilka razy
    pomnik był dewastowany, np. oblewany farbą. Zobacz: Pomnik zabrudzony czerwoną farbą

    W 2014 roku pomnik wyremontowano ze środków Miasta przeznaczonych na "Nadzór nad Cmentarzami i Pomnikami Pamięci Narodowej". Zobacz: "Chwała orężowi rosyjskiemu" - trwa remont pomnika

    Pomnik
    znajduje się na cmentarzu, a obrońcy jego obecności w przestrzeni
    publicznej powołują się na szacunek dla zmarłych. Przeciwnicy pomnika
    powołują się na szacunek dla ofiar sowieckiej napaści na Polskę i
    późniejszej radzieckiej dominacji, w tym licznych zbrodni NKWD i UB.
    Podnoszona jest też kwestia, czy faktycznie na tym cmentarzu leżą
    żołnierze radzieccy.

    Zobacz także:
    - W Krośnie remontują pomnik czerwonoarmistów


    https://www.krosnocity.pl/index.php/aktualnosci/fakty/na-sygnale/item/20615-dwie-gwiazdy-wyrwane-z-radzieckiego-pomnika.html#comment46319

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    101. Pomnik Wdzięczności Żołnierzom Armii Radzieckiej zniknie z Warsz

    Pomnik Wdzięczności Żołnierzom Armii Radzieckiej zniknie z Warszawy
    https://www.tvp.info/38541241/pomnik-wdziecznosci-zolnierzom-armii-radzieckiej-zniknie-z-warszawy


    Elementy pomnika mają trafić do muzeum w
    Podborsku (fot. arch. PAP/Paweł Supernak)


    Jeszcze w tym roku warszawski pomnik Wdzięczności Żołnierzom Armii
    Radzieckiej zostanie zdemontowany i przekazany Instytutowi Pamięci
    Narodowej – powiedział PAP Mariusz Burkacki ze stołecznego Zarządu
    Zieleni. Elementy pomnika mają trafić do muzeum w Podborsku
    (Zachodniopomorskie).
    Doszliśmy do porozumienia z IPN. Jeszcze w tym roku zdemontujemy i
    przekażemy im ten pomnik” – powiedział Burkacki. Dodał, że Zarząd
    Zieleni, który odpowiada za demontaż i transport pomnika, uzyskał już
    zgodę konserwatora zabytków na działania. Teraz będzie szukał wykonawcy,
    który zdemontuje pomnik i przekaże go IPN. „Z tego, co wiem, elementy
    pomnika zostaną przekazane do szczecińskiego IPN i będą stanowiły stałą
    ekspozycję w muzeum w Podborsku koło Szczecina” – dodał.


    Pomnik, który stoi w warszawskim parku Skaryszewskim od 1968 roku, nie
    stanowi – zdaniem Burkackiego – integralnej części parku. „Teraz robimy
    tam prace rewitalizacyjne, więc to dobra okazja, żeby zająć się
    przeniesieniem monumentu” – podkreślił.

    Jak poinformowała PAP asystent prasowa IPN w Szczecinie Magdalena
    Ruczyńska, w Muzeum Zimnej Wojny w Podborsku ma powstać m.in. wystawa
    edukacyjna przygotowana przez IPN, której misją będzie „pokazanie
    pełnego obrazu działalności propagandowej władz Polski Ludowej w sferze
    upamiętnień, czyli m.in. pomników, kopców, obelisków, kolumn, rzeźb,
    posągów, popiersi, kamieni pamiątkowych, płyt i tablic pamiątkowych,
    napisów i znaków, a także pomnikowych sprzętów wojskowych”.


    „Na ekspozycję składać się mają przede wszystkim oryginalne
    upamiętnienia lub ich elementy, ale także opatrzone komentarzem
    historycznym dokumenty i fotografie związane m.in. z ich budową,
    odsłonięciem czy organizowanymi przy nich propagandowymi
    uroczystościami” – dodała Ruczyńska. To właśnie tam mają trafić elementy
    pomnika z warszawskiego parku.


    Do ekspozycji w Podborsku IPN wykorzysta dawny magazyn sowieckiej broni
    atomowej. W czasach PRL był ściśle tajny i szczególnie chroniony, o jego
    istnieniu wiedziało tylko kilkanaście osób. Obiekt wybudowali w latach
    1967-1969 polscy żołnierze i w 1970 r. został przekazany stronie
    radzieckiej. Kompleks nosił kryptonim 3001. Na ekspozycję, jaką
    zaplanował IPN, przeznaczono 300 hektarów.


    Utworzenie specjalnego miejsca dla sowieckich upamiętnień, m.in. tzw.
    pomników wdzięczności Armii Czerwonej, IPN zapowiadał już na początku
    2016 r.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    103. „Nasz Dziennik”: Sierp i młot

    „Nasz Dziennik”: Sierp i młot ścigane

    Sprzedaż przedmiotów propagujących ustroje totalitarne ma być wreszcie karana - czytamy w poniedziałkowym "Naszym Dzienniku".

    Jak pisze gazeta, resort sprawiedliwości chce także karalności
    rozprowadzania materiałów z taką symboliką. Nowe propozycje zmian w
    prawie karnym wypracowała grupa robocza ds. rozwiązań prawnych
    działająca w ramach powołanego w lutym międzyresortowego tzw. zespołu
    antytotalitarnego.

    „Jedną ze zmian, zaproponowanych przez Grupę
    Roboczą, która została przyjęta przez Zespół, jest zmiana w zakresie
    art. 256 § 2 k.k., zakładająca, że kryminalizowane będzie także zbywanie
    oraz oferowanie druku, nagrania lub innego przedmiotu, zawierającego
    treści faszystowskie lub inne totalitarne oraz służące nawoływaniu do
    nienawiści na tle różnic narodowościowych, etnicznych, rasowych,
    wyznaniowych albo ze względu na bezwyznaniowość”
    – czytamy w odpowiedzi na jedną z poselskich interpelacji wiceministra sprawiedliwości Marcina Warchoła cytowanej przez gazetę.

    Jak pisze „Nasz Dziennik”, Grupa Robocza zaproponowała też zmiany
    przepisów, które będą karały za „rozpowszechnianie symboliki
    faszystowskiej, komunistycznej lub innej totalitarnej”. Propozycje te,
    również przyjęte przez Zespół, wynikają z uchylenia w 2011 r. przez
    Trybunał Konstytucyjny części przepisów art. 256 § 2 kodeksu karnego
    mówiących o „nośnikach symboliki totalitarnej”.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    104. Pomnik Wdzięczności

    Pomnik Wdzięczności Żołnierzom Armii Radzieckiej znika z Warszawy. Wiemy, dokąd trafi

    W
    środę w warszawskim parku Skaryszewskim rozpoczął się demontaż pomnika
    Wdzięczności Żołnierzom Armii Radzieckiej. To pokłosie ustawy o zakazie
    propagowania komunizmu. Monument trafi najpierw do IPN, a potem stanie
    się elementem ekspozycji...Pomnik, Park Skaryszewski.

    Decyzja o rozbiórce wynika z ustawy o zakazie propagowania komunizmu lub
    innego ustroju totalitarnego przez nazwy budowli, obiektów i urządzeń
    użyteczności publicznej. Nałożyła ona na właścicieli terenów, na których
    znajdują się takie pomniki, obowiązek ich usunięcia. Zgodnie z
    nowelizacją tej ustawy z grudnia 2017 r. termin na ich demontaż upływał 31 marca.

    Procedura usunięcia pomnika rozpoczęła się kilka miesięcy temu. Przed
    ponad miesiącem uzyskano wszystkie zgody konserwatorskie i budowlane.
    Rozpoczęła się procedura wyłonienia wykonawcy, który demontuje pomnik.

    Jak poinformowała w sierpniu asystent prasowa IPN w Szczecinie Magdalena Ruczyńska, pomnik zostanie przeniesiony do Muzeum Zimnej Wojny w Podborsku.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    105. Pomnik konny marszałka

    Pomnik konny marszałka Piłsudskiego został uroczyście odsłonięty w
    niedzielę. Do 2015 r. w tym miejscu znajdował się monument żołnierzy
    Armii Czerwonej.




    – To symboliczne, że właśnie w miejscu, które przez lata upamiętniało
    tych, którzy pozbawili nas niepodległości stanął pomnik tego, który
    odzyskiwał niepodległość Polski. To dzień, który na pewno jest
    spełnieniem marzeń marszałka Józefa Piłsudskiego, który myślał o tym, że
    silna Polska może być tylko w silnej Europie, i że nie ma Europy
    niepodległej, rzeczywiście wolnej, demokratycznej bez silnej Polski i do
    tego dążyliśmy, do tego dążyły pokolenia Polaków - mówił premier.


    Po złożeniu kwiatów pod pomnikiem premier Morawiecki przeszedł na leżący
    naprzeciw nowosądecki cmentarz zasłużonych, gdzie złożył wieniec na
    grobie gen. Bronisława Pierackiego – legionisty, ministra spraw
    wewnętrznych zabitego w sierpniu 1934 r. przez nacjonalistę
    ukraińskiego.


    2 godziny temu

    Premier złożył wieńce przy pomniku Józefa Piłsudskiego oraz na grobie  generała Bronisława Pierackiego w .


    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    106. Czy wreszcie dekomunizacja


    Czy wreszcie dekomunizacja zagości na warszawskich ulicach? NSA rozpoznaje skargi wojewody mazowieckiego

    Naczelny Sąd Administracyjny w piątek od godz. 9 rozpoznaje
    skargi kasacyjne wojewody mazowieckiego od orzeczeń WSA uchylających
    zarządzenia o zmianach nazw 45 ulic w stolicy w związku z ustawą
    dekomunizacyjną. Wśród tych spraw jest m.in. zmiana al. Armii Ludowej
    na al. Lecha Kaczyńskiego.


    Sprawy odbywają się równolegle na dwóch salach NSA,
    rozpoznają je dwa składy sędziowskie. Orzeczenia w tych sprawach
    najwcześniej zapadną po południu - po godz. 14.

    Sąd
    powinien zważyć, że wydając wyrok ukształtuje przede wszystkim
    przestrzeń publiczną w aspekcie dekomunizacji. Działanie wojewody
    w świetle ustawy było jednorazowe, nie ma już możliwości ponownego
    działania, a chęć samego miasta do dekomunizacji została już objawiona

    — mówiła w piątek przed sądem uzasadniając część z tych skarg kasacyjnych pełnomocniczka wojewody mec. Maja Dudak.

    Dodała, że „przy wyeliminowaniu tych zarządzeń zastępczych (wojewody) cele ustawy zupełnie nie zostaną zrealizowane”.

    Jednocześnie
    pełnomocnicy wojewody wnieśli m.in., aby w tych sprawach sąd przekazał
    do poszerzonego składu NSA zagadnienie prawne dotyczące formalnej strony
    sprawy i uprawnień rady gminy do wnoszenia takich skarg.

    Pełnomocnik miasta mec. Adam Jaroszyński wniósł przed NSA o oddalenie skarg.

    W ustawie dekomunizacyjnej mówi się o propagowaniu ustroju komunistycznego

    — powiedział.

    Dodał,
    że osoby - które są patronami ulic - często zmarły jeszcze przed wojną
    lub zginęły podczas wojny i nie można wobec nich mówić o propagowaniu
    ustroju komunistycznego. Jak ocenił „zaczął się on bowiem od 1950 r.,
    kiedy został zlikwidowany samorząd terytorialny”.

    Mec.
    Jaroszyński zaznaczył, że kwestie, które miałyby stać się podstawą dla
    zagadnienia prawnego były już rozstrzygnięte przez WSA.

    Zgodnie
    z tzw. ustawą dekomunizacyjną samorządy miały czas do 2 września 2017
    r. na zmianę nazw propagujących komunizm. Pod koniec sierpnia zeszłego
    roku Rada Warszawy - z inicjatywy PO - zdecydowała, że nowych patronów
    będzie miało sześć ulic. W listopadzie 2017 r. wojewoda mazowiecki
    Zdzisław Sipiera, wydając zarządzenia zastępcze, zdecydował o zmianie
    nazw 47 kolejnych ulic, w tym al. Armii Ludowej na al.
    Lecha Kaczyńskiego.

    Ostatecznie do WSA trafiło 50 skarg stolicy
    na zarządzenia zastępcze wojewody o zmianach nazw ulic, czyli
    na wszystkie zarządzenia zastępcze dotyczące Warszawy, także trzy
    podjęte w grudniu 2017 r.

    Od maja do listopada tego roku
    Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie rozpoznał te skargi
    na rozprawach. W efekcie WSA uwzględnił 48 skarg miasta dotyczących
    zarządzeń wojewody ws. zmian nazw stołecznych ulic. Z kolei dwie skargi
    miasta WSA oddalił.

    Jeszcze w maju WSA uchylił
    zarządzenie wojewody mazowieckiego dotyczące zmiany nazwy al. Armii
    Ludowej na al. Lecha Kaczyńskiego. W późniejszych tygodniach uchylono
    większość z pozostałych zarządzeń wojewody - w tym wszystkie zarządzenia
    z listopada 2017 r. Dwa korzystne dla wojewody orzeczenia WSA dotyczyły
    dwóch - spośród trzech - zarządzeń zastępczych wydanych 13 grudnia
    2017 r.

    W uzasadnieniach 47 wyroków WSA wskazywał, że wojewoda
    odpowiednio nie uzasadnił swych zarządzeń - nie dokonał stosownej
    wykładni aktu prawnego i analizy, tylko ograniczył się do krótkich notek
    biograficznych. Wojewoda m.in. - jak wskazał WSA - nie wykazał
    w uzasadnieniach swych zarządzeń, w jaki sposób dane nazwy „symbolizują”
    komunizm. Ponadto - jak zaznaczał wtedy sąd - opinia IPN uzyskana przez
    wojewodę zbiorczo i lakonicznie odnosiła się do kilkudziesięciu ulic.
    48 zarządzenie WSA uchylił z innego powodu.

    W przypadku
    oddalenia skarg WSA uznał zaś, że „nie podziela zarzutów,
    co do naruszenia przez wojewodę mazowieckiego wskazanych w skardze
    przepisów Konstytucji RP, Europejskiej Karty Samorządu Terytorialnego
    oraz ustawy o zakazie propagowania komunizmu” i „spełnione zostały
    przesłanki ustawowe stanowiące podstawę wydania zarządzenia zastępczego
    przez wojewodę”.

    Skargi kasacyjne odnoszące się
    do wszystkich tych rozstrzygnięć - w tym w sprawie al. L. Kaczyńskiego -
    trafiły do Naczelnego Sądu Administracyjnego. Na 7 grudnia NSA
    wyznaczył rozpoznanie 45 tych spraw - odnoszących się do prawie
    wszystkich zarządzeń z listopada ub.r. niekorzystnych dla wojewody.

    W końcu
    października WSA oddalił natomiast skargę m.st. Warszawy na decyzję
    wojewody mazowieckiego stwierdzającą nieważność późniejszej uchwały Rady
    Warszawy o zmianie nazwy ulicy z al. Lecha Kaczyńskiego
    na Trasę Łazienkowską.


    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    107. Zmiany nazw w Warszawie. Sąd

    Zmiany nazw w Warszawie. Sąd cofnął dekomunikazję ulic w Warszawie?

    Naczelny
    Sąd Administracyjny podtrzymał w piątek wyroki WSA o uchyleniu ponad 40
    zarządzeń wojewody zmieniających nazwy ulic w Warszawie w związku z
    ustawą dekomunizacyjną - w tym ws. zmiany al. Armii Ludowej na al. Lecha
    Kaczyńskiego. Uchylenia zmian tych nazw są więc prawomocne.

    Zgodnie z tzw. ustawą dekomunizacyjną samorządy miały czas do 2 września 2017 r. na zmianę nazw propagujących komunizm. Pod koniec sierpnia zeszłego roku Rada Warszawy - z inicjatywy PO
    - zdecydowała, że nowych patronów będzie miało sześć ulic. W
    listopadzie 2017 r. wojewoda mazowiecki Zdzisław Sipiera, wydając
    zarządzenia zastępcze, zdecydował o zmianie nazw 47 kolejnych ulic, w
    tym al. Armii Ludowej na al. Lecha Kaczyńskiego.

    Ostatecznie do WSA trafiło 50 skarg stolicy na zarządzenia zastępcze
    wojewody o zmianach nazw ulic, czyli na wszystkie zarządzenia zastępcze
    dotyczące Warszawy, także trzy podjęte w grudniu 2017 r. Te trzy
    grudniowe zarządzenia nie były rozstrzygane przez NSA w piątek.

    Od maja do listopada tego roku Wojewódzki Sąd Administracyjny w
    Warszawie rozpoznał te skargi na rozprawach. W efekcie WSA uwzględnił 48
    skarg miasta dotyczących zarządzeń wojewody ws. zmian nazw stołecznych
    ulic.
    Z kolei dwie skargi miasta WSA oddalił.

    Jeszcze w maju WSA uchylił zarządzenie wojewody mazowieckiego dotyczące zmiany nazwy al. Armii Ludowej na al. Lecha Kaczyńskiego.
    W późniejszych tygodniach uchylono większość z pozostałych zarządzeń
    wojewody - w tym wszystkie zarządzenia z listopada 2017 r. Dwa korzystne
    dla wojewody orzeczenia WSA dotyczyły dwóch - spośród trzech -
    zarządzeń zastępczych wydanych 13 grudnia 2017 r.

    Skargi kasacyjne odnoszące się do wszystkich tych rozstrzygnięć - w
    tym w sprawie al. L. Kaczyńskiego - trafiły do Naczelnego Sądu
    Administracyjnego. Na 7 grudnia NSA wyznaczył rozpoznanie ponad 40 tych
    spraw - odnoszących się do prawie wszystkich zarządzeń z listopada ub.r.
    niekorzystnych dla wojewody.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    108. Wojewoda mazowiecki:

    Wojewoda mazowiecki: Przyjmuję decyzję NSA o uchyleniu zmian nazw ulic, choć się z nią nie zgadzam 

    Zdzisław Sipiera, wojewoda mazowiecki przyjmuje lecz nie zgadza
    się z wyrokiem NSA o uchyleniu 44 zarządzeń w sprawie zmiany nazw ulic w
    Warszawie. Sprawa ma zawiązek z ustawą dekomunizacyjną. Naczelny Sąd
    Administracyjny stwierdził, że wojewoda nie uzasadnił odpowiednio
    przedłożonych zarządzeń. Urzędnik podejmując decyzje powołał się jednak
    na opinie Instytutu Pamięci Narodowej.

    44 nazwy ulic zostaną przywrócone

    Dekomunizacja ulic cofnięta. Wojewoda: przyjmuję do wiadomości, choć się nie zgadzam



    Dekomunizacja ulic cofnięta. Wojewoda: przyjmuję do wiadomości, choć się nie zgadzam

    - Wyrok przyjmuję do wiadomości, mimo że
    fundamentalnie się z nim nie zgadzam - skomentował orzeczenia Naczelnego
    Sądu Administracyjnego wojewoda mazowiecki... więcej »

    Prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski jest zadowolony z decyzji
    NSA dotyczącej nazw ulic w Warszawie zmienionych przez wojewodę
    mazowieckiego w związku z ustawą dekomunizacyjną.

    Nie można zastępować samorządowców w podejmowaniu najbardziej istotnych decyzji

    — podkreślił w poniedziałek Trzaskowski.

    W piątek
    Naczelny Sąd Administracyjny podtrzymał uchylenia WSA ponad
    40 zarządzeń wojewody o zmianach nazw ulic w Warszawie w związku
    z ustawą dekomunizacyjną. Oznacza to m.in., że nie nastąpi zmiana nazwy
    al. Armii Ludowej w Warszawie na al. Lecha Kaczyńskiego. NSA
    w uzasadnieniu swych orzeczeń wskazał, że Wojewódzki Sąd Administracyjny
    w Warszawie prawidłowo uznał, iż zarządzenia wojewody o zmianach nazw
    ulic podjęto z naruszeniem przepisów, zaś sporządzenie opinii IPN - na
    której oparto te zarządzenia - było niewłaściwe.

    Cieszę
    się, że sąd potwierdził to, co myśmy mówili od dawna, że decyzje
    dotyczące zmian nazw ulic są w gestii radnych w radzie m.st. Warszawy
    i że nie może wojewoda decydować za samorząd w tak istotnych sprawach

    — oświadczył Trzaskowski w poniedziałek na konferencji prasowej.

    W jego
    ocenie decyzja ta jest „bardzo ważna”, ponieważ widać, że „rząd chce
    zagarniać coraz więcej prerogatyw, które należą do samorządu”.

    To jest przykład, że nie można iść na skróty i nie można zastępować samorządowców w podejmowaniu najbardziej istotnych decyzji

    — podkreślił prezydent stolicy.

    Jak
    zauważył, rada miasta podjęła decyzję o dekomunizacji nazw ulic, tam
    „gdzie jasne było”, że nazwa może się przyczyniać do propagowania
    systemu totalitarnego.

    Radni uznali, że w przypadku innych ulic takiego problemu nie ma

    — dodał Trzaskowski.

    Prezydent
    stolicy jest za tym, aby - zgodnie z decyzja NSA - przywrócono 44 nazwy
    ulic. Zastrzegł jednak, że będzie o tym rozmawiał z radnymi.

    Jeżeli
    będzie gotowość radnych do tego, żeby zmienić nazwy jednej, czy dwóch
    ulic, to ja się mogę ku temu przychylić, natomiast generalnie uważam, że
    powinien być powrót do stanu poprzedniego

    — powiedział.

    Trzaskowski ma nadzieję, że więcej zmian nie będzie, bo są kosztowne i tworzą „tylko i wyłącznie chaos”.

    Według
    Trzaskowskiego warto również słuchać tutaj głosu samych warszawiaków.
    Jak mówił, w bardzo wielu przypadkach widać było, że warszawiacy
    w większości - a zwłaszcza ci, którzy przy danych ulicach mieszkają -
    obstawali za pozostawieniem starych nazwy.

    Uważam, że samorząd powinien honorować tego typu opinie

    — podkreślił.

    Dyrektor
    Zarządu Dróg Miejskich (ZDM) Łukasz Puchalski oszacował, że koszty
    przywrócenia nazw ulic powinny się zamknąć w kwocie 200-250 tys. zł.
    Zaznaczył, że część tablic jest zdeponowana w magazynie i zostanie
    wykorzystana ponownie.

    Natomiast więcej niż połowę będziemy musieli domówić, w sumie jest to ponad 600 tablic

    — dodał.

    Puchalski
    poinformował też, że proces wymiany tablic na „zdekomunizowane przez
    wojewodę” wyniósł blisko 450 tys. zł, do czego trzeba jeszcze dodać
    koszty Zarządu Transportu Miejskiego (ZTM), gdyż poza zmianami
    adresowymi, nazw budynków, placów, zmieniły się też nazwy przystanków.
    Dyrektor ZDM dodał, że jest teraz analizowane, kto za to zapłaci.

    Wydaje się, że te koszty powinien pokryć wojewoda

    — powiedział.

    Zgodnie
    z decyzją NSA oprócz zmiany al. Armii Ludowej na al. Lecha Kaczyńskiego
    prawomocne stały się m.in. uchylenia zmian nazw: ze Stanisława
    Wrońskiego na Anny Walentynowicz, Małego Franka na Danuty Siedzikówny
    „Inki”, Zygmunta Modzelewskiego na Jacka Kaczmarskiego, 17 Stycznia
    na Komitetu Obrony Robotników, Teodora Duracza na Zbigniewa
    Romaszewskiego, Stanisława Kulczyńskiego na Rodziny Ulmów, Leona
    Kruczkowskiego na Zbigniewa Herberta, Antoniego Kacpury na Stefana
    Melaka oraz Hanki Sawickiej na Zofii Kossak-Szczuckiej.

    Zgodnie
    z tzw. ustawą dekomunizacyjną samorządy miały czas do 2 września 2017 r.
    na zmianę nazw propagujących komunizm. Pod koniec sierpnia zeszłego
    roku Rada Warszawy - z inicjatywy PO - zdecydowała, że nowych patronów
    będzie miało sześć ulic. W listopadzie 2017 r. wojewoda mazowiecki
    Zdzisław Sipiera, wydając zarządzenia zastępcze, zdecydował o zmianie
    nazw 47 kolejnych ulic, w tym al. Armii Ludowej na al. Lecha
    Kaczyńskiego. Ostatecznie do WSA trafiło 50 skarg stolicy na zarządzenia
    zastępcze wojewody o zmianach nazw ulic, czyli na wszystkie zarządzenia
    zastępcze dotyczące Warszawy (także trzy podjęte w grudniu 2017 r.)

    Rafał
    Trzaskowski zupełnie zignorował apel Instytutu Pamięci Narodowej, który
    prosił o to, by - po wyroku NSA - „w poczuciu obywatelskiej
    odpowiedzialności i niezależnie od bieżących sporów politycznych” władze
    Warszawy odstąpiły od przywracania nazw ulic zmienionych na podstawie
    tzw. ustawy dekomunizacyjnej.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    109. komunista zawsze wierny

    Naczelny Sąd Administracyjny podtrzymał na początku grudnia wyroki WSA o uchyleniu ponad 40 zarządzeń wojewody zmieniających nazwy ulic w Warszawie w związku z ustawą dekomunizacyjną.

    Teraz te zmiany wchodzą w życie i widać je na warszawskich ulicach. W czwartek na Bemowie pracownicy drogowi usunęli znak z nazwą ulicy – majora Hieronima Dekutowskiego „Zapory”, żołnierza niezłomnego, dowódcy oddziałów partyzanckich Armii Krajowej, a zastąpili go na powrót – sprzed dekomunizacji – nazwą im. Wacława Szadkowskiego, komunisty i członka PZPR.

    https://www.tvp.info/41221478/komunista-zamiast-zapory-wracaja-stare-nazwy-ulic

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    110. Zdjęli Kaczyńskiego,



    • Zdjęli Kaczyńskiego, powiesili Armię Ludową

      Pierwsza nowa tabliczka ze starą nazwą już jest.
      Drogowcy rozpoczęli demontaż znaków z ulicą Lecha Kaczyńskiego. Powraca
      aleja Armii Ludowej. więcej »


      autor:

      Konrad Kołodziejski

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    111. „Tablice Inki Siedzikówny,

    „Tablice Inki Siedzikówny, Lecha Kaczyńskiego, Zofii Kossak Szczuckiej, ulica KOR, Jacka Kaczmarskiego, Herberta” do utylizacji

    Jan Pospieszalski napisał: „Po długich staraniach udało
    nam się uzyskać odpowiedź warszawskiego Urzędu Miasta co do losów tablic
    demontowanych w ramach cofniętej dekomunizacji…” Odpowiedź może
    zadziwić z jednej strony niegospodarnością, a z drugiej brakiem
    społecznej wrażliwości:

    Z odpowiedzi ratusza wynika, że zdemontowane tablice trafiają do magazynów firmy zewnętrznej i będą… zutylizowane.

    Jan Pospieszalski komentuje: „tablice Inki Siedzikówny, Lecha
    Kaczyńskiego, Zofii Kossak Szczuckiej, ulica KOR, Jacka Kaczmarskiego,
    Herberta do utylizacji … Rafciu Czaska gratulacje :(

    Po długich staraniach udało nam się uzyskać
    odpowiedź warszawskiego Urzędu Miasta co do losów tablic demontowanych w
    ramach cofniętej dekomunizacji… pic.twitter.com/V5X3JY9xMB

    — Warto Rozmawiac (@WartoRozmawiac) February 26, 2019

    Mogli zachować na przyszłość, mogli wystawić na sprzedaż na jakiejś
    aukcji i pewnie by chętnych na zakup nie zabrakło, a w ogóle to i
    komentować się odechciewa.

    Przechowam wszystkie…

    — Jarosław Barbarzyńca Piórkowski (@jarekmp) February 26, 2019

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    112. Rada Krakowa przeciw


    Rada Krakowa przeciw pomnikowi Armii Krajowej! "Wojewoda ma teraz szansę po raz drugi uchylić tę uchwałę"

    Większość rady miasta Krakowa sprzeciwia się budowie pomnika
    Armii Krajowej w królewskim grodzie. Miejscy radni przegłosowali
    uchwałę, która blokuje budowę monumentu. Radni nie chcieli wysłuchać
    przedstawiciela Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej, który
    został wykluczony z obrad.

    Wydawało się, że pomnik AK stanie w końcu w Krakowie. Krakowscy radni
    we wcześniejszych uchwałach zdecydowali o lokalizacji pomnika „Wstęga
    pamięci”. Jednak w środę zdecydowali o zablokowaniu powstania pomnika.

    Ta rada
    nie chce pomnika. Mówię o klubie Platformy Obywatelskiej, Nowoczesnej
    i Kraków dla Mieszkańców, a także przedstawicielach klubu prezydenckiego

    — mówi Adam Kalita, krakowski radny PiS w rozmowie z Radiem Maryja.

    Dr Jerzy
    Bukowski, inicjator budowy pomnika „Wstęga pamięci”, który miał stanąć
    pod Wawelem twierdzi, że teraz wszystko zależy od wojewody małopolskiego
    Piotra Ćwika.

    Wojewoda ma teraz szansę
    po raz drugi uchylić tę uchwałę. Przyjęcie jej w nagłym trybie, bez
    dyskusji, bez wprowadzenia wcześniej do porządku obrad, czy bez
    zaproszenia chociażby jednego przedstawiciela Światowego Związku
    Żołnierzy Armii Krajowej

    — przekonuje w rozmowie z Radiem Maryja.

    Oburza
    nas ponowna próba niedopuszczenia do budowy „Wstęgi Pamięci”, jak
    również nagły tryb, w którym przyjęła ją wczoraj Rada nie zapraszając
    na swoje posiedzenie przedstawicieli Światowego Związku Żołnierzy AK -
    pomysłodawcy takiej formy upamiętnienia żołnierzy Polski Podziemnej

    — mówi na łamach portalu wPolityce.pl Jerzy Bukowski.

    Pierwszą
    decyzję o budowie pomnika podjęto w 2010 roku. Konkurs na projekt
    rozstrzygnięto trzy lata później i wmurowano pod Wawelem
    kamień węgielny.



    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    113. Koniec dekomunizacji w

    Koniec dekomunizacji w Warszawie. NSA oddalił ostatnie skargi wojewody na zmiany nazw ulic

    Naczelny Sąd Administracji oddalił w środę dwie ostatnie skargi wojewody
    mazowieckiego na orzeczenia sądu pierwszej instancji uchylające
    zarządzenia zmieniające nazwy stołecznych ulic w związku z
    dekomunizacją. Tym samym uchylenia wszystkich 50 takich zarządzeń dot.
    Warszawy są już prawomocne.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    114. Rzeszów: Wojewódzki Sąd

    Rzeszów: Wojewódzki Sąd Administracyjny uchylił opinię IPN ws. pomnika Wdzięczności Armii Czerwonej

    Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie uchylił opinię IPN
    dotyczącą pomnika Wdzięczności Armii Czerwonej w Rzeszowie -
    poinformował we wtorek prezydent miasta. Decyzja WSA oznacza, że pomnik
    nie będzie usunięty. IPN nie podjął jeszcze decyzji, czy wniesie kasację
    do NSA.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    115. "Dekomunizacja" w wykonaniu


    "Dekomunizacja" w wykonaniu PO! "Inka" dalej nie będzie miała swojej ulicy. Kaleta: Może ojciec Cimoszewicza kolejnym patronem

    Tak Platforma Obywatelska traktuje polskich bohaterów. Danuta
    Siedzikówna „Inka” dalej nie będzie miała swojej ulicy w Warszawie.
    PO zdjęła głosowanie nad tą sprawą z porządku obrad Rady Warszawy.

    O sprawie poinformował Sebastian Kaleta na Twitterze.

    Przed chwilą mieliśmy głosować ulicę Danuty Siedzikówny „Inki” w Warszawie. Okazało się, że tego głosowania nie będzie dzisiaj

    – powiedział radny Zjednoczonej Prawicy.

    W końcu
    Rafał Trzaskowski i Platforma mieli się przekonać do tego, że jej
    niezłomność zasługuje na uznanie na ulicach Warszawy. Zdjęto ten projekt
    z porządku obrad. Jak również projekt nazwania ulic imionami Grzegorza
    Przemyka i Stanisława Pyjasa

    – dodał.

    Kaleta przypomniał kto zamiast polskiej bohaterki będzie miał swoją ulicę w stolicy.

    W roku,
    w który mordowano „Inkę” Brandys zapisał się do PPR-u. I on ulicę
    od Warszawy otrzymuje. To jest kompletnie niepojęte, że w 2019 roku
    osoba, która w 1946 zapisała się do drużyny, która krwawo zaprowadzała
    w Polsce komunizm ma ulicę, a dziewczyna, która walczyła o wolną Polskę,
    ulicy nie ma

    – powiedział Kaleta.

    2019
    rok – liderem listy Koalicji Europejskiej Włodzimierz Cimoszewicz. Być
    może kolejnym patronem ulicy w Warszawie będzie jego ojciec

    – dodał.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    116. Chełm odebrał honorowe

    Chełm odebrał honorowe obywatelstwo Roli-Żymierskiemu

    Na
    mój wniosek Rada Miasta Chełm jednogłośnie przyjęła uchwały w sprawie
    potępienia totalitaryzmu komunistycznego, PKWN i pozbawienia honorowego
    obywatelstwa M. Roli-Żymierskiego - napisał w poniedziałek na swoim
    Twitterze prezydent miasta Jakub Banaszek.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    117. Z kolei we wtorek na terenie

    Z kolei we wtorek na terenie półwyspu, przed ruinami koszar, który to obiekt stanowił część polskiej Wojskowej Składnicy Tranzytowej na Westerplatte, pojawiły się transparenty z napisami: "Pamięć o Westerplatte, majorze Henryku Sucharskim i innych obrońcach powinna nas łączyć", "Ustawa ingeruje w prawo własności jednostki samorządu terytorialnego, którą jest miasto Gdańsk", "Wzywamy do zaprzestania oszczerczej kampanii medialnej, dyskredytującej starania Muzeum Gdańska o zagospodarowanie Westerplatte" oraz słowami zmarłego prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza: "Westerplatte nie jest na sprzedaż".

    Jak poinformował we wtorek PAP rzecznik prasowy Muzeum Gdańska, Andrzej Gierszewski, transparenty wywiesili, za zgodą miasta, pracownicy tej placówki. Zapraszają one do refleksji na temat przyszłości półwyspu Westerplatte w kontekście specustawy. Prezentowane tam hasła to wielokrotnie podnoszony w ramach dyskusji publicznej sprzeciw wobec specustawy, a także wypowiedź świętej pamięci prezydenta Gdańska o tym, że "Westerplatte nie jest na sprzedaż" nawiązująca oczywiście do złożonej przez Muzeum II Wojny Światowej oferty kupna miejskiego terenu na Westerplatte za 2 mln zł. Wzywamy też do szanowania godności osoby majora Henryka Sucharskiego – powiedział PAP Gierszewski.
    Transparenty na Westerplatte

    Specustawa zakłada budowę na terenie Westerplatte
    placówki muzealnej, która ma być oddziałem Muzeum II Wojny Światowej w
    Gdańsku. Placówka miałyby działać na terenach dziś będącym w gestii
    m.in. wojska i Straży Granicznej, ale też tych należących do miasta Gdańsk.
    Do miasta należą m.in. działki, na których zlokalizowana jest Wartownia
    nr 1, relikty budowli obronnych stanowiących niegdyś elementy wojskowej
    składnicy, a także wzgórze z Pomnikiem Obrońców Wybrzeża. Władze
    Gdańska oraz część środowiska muzealników i historyków, krytykowało
    specustawę od momentu złożenia jej projektu.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    118. "Radosny pochód" i tańce 1

    "Radosny pochód" i tańce 1 września w Gdańsku? Błaszczak: Pomysł szokujący

    Za
    "szokujący" uznał w środę minister obrony narodowej Mariusz Błaszczak
    pomysł Miasta Gdańska na obchodzenie 80. rocznicy wybuchu II wojny
    światowej. Miasto poinformowało m.in., że 1 września polsko-niemiecka
    delegacja pojawi się na Westerplatte oraz proponowało "radosny pochód" i
    tańce.

    Nie
    do wiary! Miasto Gdańsk promuje polsko-niemieckie radosne obchody 1
    września! "Zaplanowano koncert, tańce i wspólne świętowanie"



    W sobotę 31 sierpnia odbędzie
    się konferencja o trudnej historii polsko - niemieckiej, ale też
    o budowaniu relacji między narodami. Tego samego dnia, lecz wieczorem,
    odbędzie się spotkanie dla władz miasta, środowisk żydowskich i innych
    zaproszonych gości. W niedzielę 1 września polsko - niemiecka delegacja
    pojawi się o godz. 4.45 na Westerplatte, by wziąć udział w 80. rocznicy
    wybuchu II Wojny Światowej. Na godz. 15.00 zaplanowano “marsz życia”,
    czyli radosny pochód który rozpocznie się nieopodal Teatru
    Szekspirowskiego. Stamtąd uczestnicy marszu przejdą pod Bramę Zieloną,
    gdzie zaplanowano koncert, tańce i wspólne świętowanie

    — można przeczytać na stronie gdansk.pl. Radny miasta Gdańska Kacper Płażyński jest zdumiony tym komunikatem.

    Komunikat
    z oficjalnej strony Miasta Gdańska - 1 września gdańskie władze będą
    uczestniczyć w radosnym pochodzie, koncercie, tańcach i świętowaniu
    wspólnie z delegacją niemiecką. Zatkało mnie. Czy ktoś może mi wyjaśnić
    co się dzieje?

    — napisał na Twitterze Kacper Płażyński.

    Oburzenia decyzją władz Gdańska nie ukrywali politycy i publicyści.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    119. TYLKO U NAS. Dyrektor MIIWŚ:


    TYLKO U NAS. Dyrektor MIIWŚ: Radosne tańce w miejscu, gdzie mordowano i więziono Polaków budzą najgorsze skojarzenia

    Radosne tańce nad trumną blisko 6 milionów Polaków, w miejscu
    gdzie 1 września mordowano i więziono - choćby przy Victoria Schule
    w Gdańsku, budzą najgorsze skojarzenia

    — komentuje w rozmowie z portalem wPolityce.pl dr Karol Nawrocki
    pomysł gdańskiego magistratu na radosne świętowanie 80. rocznicy wybuchu
    II Wojny Światowej.

    CZYTAJ WIĘCEJ: Nie
    do wiary! Miasto Gdańsk promuje polsko-niemieckie radosne obchody
    1 września! „Zaplanowano koncert, tańce i wspólne świętowanie”

    Radosne tańce z okazji 1 września? Szef MON komentuje: Byłem zszokowany. Rządzący Gdańskiem zaprzeczają rzeczom oczywistym

    Rocznica
    wybuchu II Wojny Światowej wymaga refleksji skupionej wokół walki
    i cierpienia Polaków. Stąd nasz program obchodów, w tym uroczyste
    widowisko muzyczne 1 września, wypełnione są wspomnieniami o polskich
    miastach, na które spadły niemieckie bomby, o ofiarach cywilnych
    i wojskowych - w tym jeńcach wojennych

    — opowiada o obchodach planowanych przez Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku jego dyrektor.

    Poświęcenie,
    bohaterstwo, czy ujmująca godność w cierpieniu na tle hekatomby
    II wojny światowej budzi rzeczywiście podziw i wiarę w siłę naszego
    narodu. Ale nie radość…

    — podkreśla.

    Radosne
    tańce nad trumną blisko 6 milionów Polaków, w miejscu gdzie 1 września
    mordowano i więziono - choćby przy Victoria Schule w Gdańsku, budzą
    najgorsze skojarzenia

    — mówi dr Nawrocki.

    Victoria
    Schule przy ul. Kładki w Gdańsku to budynek dawnej szkoły, w którym
    we wrześniu 1939 r. Niemcy stworzyli więzienie przejściowe, gdzie
    bestialsko torturowali i mordowali Polaków.

    CZYTAJ RÓWNIEŻ: NASZ WYWIAD. Wyszkowski: „Decyzja Gdańska o radosnym świętowaniu wybuchu II wojny światowej może wynikać z utraty rozumu”

    Pomnik polsko-sowieckiego braterstwa broni zniknie z Czechowic-Dziedzic

    Pomnik
    polsko-sowieckiego braterstwa broni, jako obiekt propagujący komunizm,
    zniknie z Czechowic-Dziedzic - taką decyzję podjął wojewoda śląski.
    Burmistrz miasta, Marian Błachut, poinformował w poniedziałek, że
    samorząd nie będzie odwoływał od tej decyzji.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    120. Ulica Jedności Robotniczej


    Ulica
    Jedności Robotniczej zamiast gen. Fieldorfa "Nila". Publicyści i
    politycy oburzeni decyzją radnych PO: "To żart?"; "Ręce opadają"


    Szok!
    Najpierw Białystok, a teraz Żyrardów. Radni PO przyjęli uchwałę
    zmieniającą ulicę gen. Fieldorfa-Nila na Jedności Robotniczej!

    Ręce
    opadają. Nawet nie warto już wyjaśniać tym historycznym analfabetom
    z Żyrardowa, że tzw. Jedność Robotnicza oznaczała wymuszone
    „zjednoczenie” PPR i PPS oraz powstanie PZPR. Upamiętniają więc nie
    żadną „jedność”, ale nieboszczkę partię

    —napisał publicysta tygodnika „Sieci” Konrad Kołodziejski.

    Gen. Fieldorf-Nil z bliskimi / autor: Fratria/Twitter


    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    121. Burza po zmianie nazwy ulicy

    Burza po zmianie nazwy ulicy w Żyrardowie.

    Porozumienie
    Organizacji Kombatanckich i Niepodległościowych w Krakowie zwróciło się
    w sobotę z apelem do władz PO o usunięcie z partii radnych z
    Białegostoku i Żyrardowa, którzy głosowali za zmianą nazw ulic w tych
    miastach upamiętniających "Łupaszkę" i "Nila". Tymczasem radni Żyrardowa
    tłumaczą, że ulica Jedności Robotniczej nie ma nic wspólnego z
    komunizmem.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    122. Stanowcza odpowiedź Kolegium


    Stanowcza odpowiedź Kolegium IPN! "Usunięcie z nazw ulic nazwisk dwóch wielkich patriotów niegodne i uwłaczające czci"

    Oświadczenie Kolegium Instytutu Pamięci Narodowej w związku ze zmianą nazw ulic w Białymstoku i Żyrardowie

    Kolegium
    Instytutu Pamięci Narodowej wyraża głęboką dezaprobatę wobec decyzji
    Rady Miejskiej w Białymstoku gdzie usunięto nazwę ulicy pułkownika
    Zygmunta Szendzielarza „Łupaszki” i Rady Miejskiej Żyrardowa, gdzie
    usunięto nazwę ulicy generała Emila Augusta Fieldorfa „Nila”

    — wskazuje Kolegium IPN.

    CZYTAJ WIĘCEJ: Prezes IPN w liście do białostockich radnych broni mjr. „Łupaszki”: „Zasłużył na dobrą pamięć w przestrzeni publicznej”

    Usunięcie
    z nazw ulic nazwisk dwóch wielkich patriotów walczących o Wolną Polskę
    i zamordowanych przez zbrodniczy reżim komunistyczny uważamy
    za działanie niegodne i uwłaczające czci, którą powinniśmy otaczać
    polskich bohaterów

    — podkreśla.

    CZYTAJ RÓWNIEŻ: Przez radnych KO zniknie ulica „Łupaszki”. Internauci oburzeni: „Ubecy są z was pewnie dumni”; „Może nadamy nazwę Stalina?”

    Zandberg
    powtarza stalinowskie slogany: „Łupaszka” nie zasługuje na pomniki;
    Brygada Świętokrzyska NSZ to hitlerowscy kolaboranci


    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    123. „Zastanawiamy się, dlaczego

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl