Skoro nie będzie „Pomnika Pomordowanych Dzieci Polskich” przed Dworcem Gdańskim, to i Pomnik Kindertransportów musi być usunięty
Skoro nie będzie „Pomnika Pomordowanych Dzieci Polskich …” przed Dworcem Gdańskim, to i Pomnik Kindertransportów musi być sprzed Dworca usunięty.
Prezydent Gdańska, Paweł Adamowicz, udzielił odpowiedzi na wniosek Komisji Kultury i Sportu Rady Miasta o zaopiniowanie inicjatywy obywatelskiej ujętej w „Apelu do Rady Miasta Gdańska w sprawie budowy Pomnika Pomordowanych Dzieci Polskich w latach 1939-45 r.”. (http://www.blogmedia24.pl/node/20081)
Najważniejsze fragmenty tego dość krótkiego pisma, cytujemy w naszej na nie reakcji, w dwóch pismach: Do Prezydenta Pawła Adamowicza i do Rady Miasta Gdańska (dostarczonych 13.XI.09).
Adres do korespondencji: Andrzej Fic
ul. Pomorska 90 B/ 97 80-333 Gdańsk
Gdańsk, 30.X.09
Pan Paweł Adamowicz
Prezydent Miasta Gdańska
Dotyczy: odpowiedzi Prezydenta Miasta Gdańska (BPK – 00570/11/09) na wniosek 43-11/120-30/2009 Komisji Kultury i Sportu Rady Miasta Gdańska w sprawie inicjatywy mieszkańców Gdańska, reprezentowanych przez pana Andrzeja Fica, odnośnie budowy Pomnika Pomordowanych Dzieci Polskich w latach 1939-45 (zgodnie z pismem z dn. 10.07.2009 r. oraz „Apelem do Rady Miasta Gdańska…” z dn. 25 maja 2009 r.)
I
Pan Prezydent odniósł się w swym piśmie wyłącznie do kwestii technicznych i formalnych inicjatywy mieszkańców Gdańska, popartej podpisami mieszkańców Trójmiasta i innych miejscowości Polski, pomijając okoliczności naszej inicjatywy podniesione w przesłanym przez nas „Apelu” i „Uzasadnieniu” załączonym do „Zarysu idei Pomnika Pomordowanych Dzieci Polskich w latach 1939-45”.
Rozumiemy przez to, że jest Pan świadomy braku własnych argumentów do zaprzeczenia trafności naszej oceny wymowy Pomnika Kindertransportów. Przy tym, pismo z 21 września (odebrane, po korekcie błędu, z Biura RM 8 października) nie zawiera Pana życzliwości i zainteresowania dla naszej inicjatywy, a zwłaszcza chęci przyczynienia się do jej realizacji. Określenie jej „niewątpliwie słuszną”, nie jest tą wiadomością, której oczekiwaliśmy.
Okoliczności, na które postulowany przez nas monument pomordowanym dzieciom polskim jest reakcją, politycznie szkodliwe dla Polski i dla prawdy historycznej, zostały spowodowane przez Pana, Jego własną inicjatywą i własną, choć z pieniędzy Miasta, realizacją Pomnika Kindertransportów przed Dworcem Głównym w Gdańsku. Nie jesteśmy zaskoczeni Pana niechęcią do liczenia się z polską pamięcią. W minionych latach prezydentury, choćby fakt usunięcia melodii „Roty” granej z wierzy Ratusza dowodzi, że polskość jest dla Pana…niechcianym tematem.
Upamiętnienie kindertransportów z niemieckich miast bez zwrócenia się o opinię do IPN oraz bez zwrócenia się o zaopiniowanie wniosku planowanego upamiętnienia przez Radę OPWiM wskazuje, że polskie racje w ocenie tego upamiętnienia zostały zlekceważone, albo nawet potraktowane jako przeszkoda, którą należy ominąć, choćby za cenę niedopełnienia ustawowego obowiązku.
1.) W piśmie z 21.09.2009 r. wyraził Pan Prezydent opinię, że „organ samorządu terytorialnego nie jest właściwym adresatem wniosku o ufundowanie pomnika o randze ogólnonarodowej”, tzn. ogólnopolskiej. W takim razie chcemy zapytać:
jakim tytułem, uznał się Pan Prezydent właściwym adresatem wniosku o postawienie Pomnika Kindertransportów przed Dworcem Głównym w Gdańsku?
W tym miejscu warte jest podkreślenia, że uznał się Pan „właściwym” adresatem własnego wniosku.
Czy Prezydent Miasta, organ samorządu terytorialnego Rzeczypospolitej Polskiej, czy Pan, ma tytuł do upamiętniania, już nie dzieci polskich (na to pytanie otrzymaliśmy Pana negatywną odpowiedź), ale dzieci Berlina, Hanoweru, Hamburga, Frankfurtu, Dusseldorfu, Leipzig, Mannheim, Munchen, Nurnbergu, Stuttgartu, Koln, Bremen oraz przyłączonych do III Rzeszy w latach 1938, 1939 – miast Wien i Praha?
Inaczej jeszcze mówiąc – czy organ samorządu terytorialnego Rzeczypospolitej Polskiej, Prezydent Miasta Gdańska, jest właściwym adresatem wniosku a przy tym właściwym wnioskodawcą, o ufundowanie pomnika o ogólnonarodowej, ale już nie ogólnopolskiej (na co nie ma Pan ochoty), ale o ogólnoniemieckiej randze, i z czyjego nadania? Czekamy na odpowiedź.
2.) W odpowiedzi na wniosek Rady Miasta, w piśmie z 21 września 2009 r., wyraził Pan prezydent opinię, że „Gdyby faktycznie proponowany pomnik miał stanąć w naszym mieście i posiadać parametry proponowane w Apelu do Rady Miasta Gdańska…, to z pewnością należałoby wybrać dla niego inną lokalizację”. Wnioskodawcy opisują go jako …”monument o małym przekroju poprzecznym, lecz strzelisty – ponad dach dworca – ale i płomienny w wymowie”.
W związku z tym, pragniemy jeszcze raz zwrócić Panu uwagę na całość spostrzeżeń i argumentacji przytoczonych tak w „Apelu…”, jak i w piśmie z 10 lipca 2009 r. do Rady Miasta. W załączeniu przesyłamy opracowanie „Polska pamięć a Pomnik Kindertransportów w Gdańsku” systematyczniej ujmujące problem, który wywołał Pan w naszym Mieście (http://www.blogmedia24.pl/node/20081).
Rzecz przecież w tym, że postulowaną przez nas lokalizację i parametry pomnika determinują absurdy idei Pomnika Kindertransportów. Jeśli 10 tys. dzieci w nieporównywalnym stopniu mniej pokrzywdzonych przez wojnę, które wojny nie zobaczyły na własne oczy, zostały upamiętnione w tak eksponowanym miejscu, to tym bardziej należy się to co najmniej setkom tys. pomordowanych polskich dzieci i parametry obu monumentów też muszą, możliwie dobitnie, oddawać proporcje ich ofiary.
Inna lokalizacja Pomnika Pomordowanych Dzieci Polskich nie naprawi szkody wyrządzanej przez Pomnik Kindertransportów prawdzie historycznej, przez wysunięcie kindertransportów jako pierwszorzędnego wydarzenia II wojny światowej w Gdańsku. Nie mógłby również bronić prawdy dnia dzisiejszego, która jest podważana przez wchodzenie przez gdańskie władze w rolę niemieckich zarządców, wyrażających powinności Niemców. Dzieci skrzywdzonych obywateli Niemiec z Hamburga, Dusseldorfu, Frankfurtu, itd., Niemcy muszą upamiętniać na niemieckiej ziemi i za niemieckie pieniądze.
Z jakichkolwiek powodów nie ma być pomnika dla polskich dzieci przed Dworcem Głównym w Gdańsku, to nie może tam też być miejsca dla pomnika kindertransportów. O ewentualnym, stosownym co do formy i lokalizacji upamiętnieniu wyjazdów 113 dzieci żydowskiego pochodzenia z Wolnego Miasta Gdańska (także w kontekście szerszego zjawiska kindertransportów, ale i otwarcia granic dla żydowskich uchodźców przez II RP), upamiętnieniu tablicą pamiątkową, wspomnieliśmy w uzasadnieniu pisma z 10.07.2009 r., oraz na posiedzeniu KK i S Rady Miasta Gdańska w dn. 26.08.2009 r.
3.) Jeśli obok Pomnika Kindertransportów nie może powstać Pomnik Pomordowanych Dzieci Polskich w latach 1939-45, przywracający równowagę moralną i prawdę historyczną, to będziemy domagali się usunięcia absurdalnego w kontekście innych wydarzeń historycznych i w wymowie politycznej, monumentu kindertransportów – oczywiście na Pana koszt.
(Właściwym miejscem dla tego pomnika mogłoby być jedno z niemieckich miast, na niemieckiej ziemi, których nazwy są wymienione na pomniku, z których upamiętniane dzieci obywateli niemieckich, prześladowane przez Niemców, wyjechały. Jesteśmy zgodni Panu powierzyć wybór tego miasta, gdyby chciał Pan tak rozporządzić swoim pomnikiem, a społeczność niemiecka chciała go przyjąć. Z oczywistych względów nie będziemy nalegali na akurat taki dalszy los tego pomnika po jego usunięciu).
Jeżeli my, Polacy, musimy zbierać pieniądze na nasze pomniki, to Pan powinien zwrócić do kasy Miasta pieniądze wydane na upamiętnienie kindertransportów. To, czy poniesie Pan te wydatki wspólnie z radnymi, którzy podjęli, na Pana wniosek, uchwałę o postawienie tego pomnika i Panu powierzyli jej wykonanie, nie ma dla nas, oczywiście, znaczenia.
Domagamy się od Pana zwrotu do kasy Miasta pieniędzy wydanych na Pomnik Kindertransportów, pomnik, który codziennie pracuje na szkodę polskiej racji stanu. Naszym zdaniem powinno to nastąpić w ciągu trzech miesięcy.
Prosimy o potwierdzenie przyjęcia naszego żądania.
4.) Z Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa otrzymaliśmy pismo z 20 października br., informujące, że „inicjatorzy wzniesienia Pomnika Kindertransportów nie zwrócili się do ROPWiM z wnioskiem o jego zaopiniowanie. Powyższe upamiętnienie nie było również opiniowane przez Wojewódzki Komitet Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa”. Pismo podpisane przez Sekretarza Rady, Andrzeja Przewoźnika, oznajmia: „Zgodnie z art. 4 ww. Ustawy (nasz przypis: tj. Ustawy z dnia 21 stycznia 1988 r. o ROPWiM – Dz.U.88.2.2 z późn. zmianami) organy właściwe w sprawach wydawania zezwoleń na wykonanie trwałych znaków i obiektów walki i męczeństwa są obowiązane do zasięgnięcia opinii Rady i jej rozpatrzenia przed wydaniem decyzji”.
Nasze żądanie usunięcia Pomnika Kindertransportów i zwrotu wydanych nań pieniędzy do kasy Miasta, składamy niezależnie od wyroków sądowych, które – być może – zapadną w związku z niedopełnieniem obowiązku prawnego przez inicjatorów wzniesienia pomnika.
To Pan, Panie Prezydencie jest wnioskodawcą tej inicjatywy i jej wykonawcą. Z tych i wcześniej przytaczanych powodów, oraz wobec niedopełnienia obowiązku w kwestii tak istotnej, jaką jest wystąpienie o opinię ROPWiM, nazywamy w naszym piśmie Pomnik Kindertransportów Pana pomnikiem.
II
Z odpowiedzią BPK – 00570/11/09 łączy się odpowiedź ZDiZ-UZ/2434/31711/09/GB na wniosek Komisji Kultury i Sportu RMG – nr 42-10/116-26/2009 z dnia 26.08.2009r., dotyczący umieszczenia obcojęzycznych informacji przy pomnikach gdańskich.
Wniosek ten, zgłoszony na posiedzeniu KKiS RMG przez radnego Krzysztofa Wieckiego, był konkluzją z przedstawionego przez Andrzeja Fica i Adama Małopolskiego, zaproszonych na to posiedzenie przedstawicieli obywatelskiego „Apelu” z 25 maja 2009 r. , obrazu sytuacji gdańskich pomników.
Dlaczego tak oczywista kwestia – braku obcojęzycznych informacji na naszych pomnikach – musiała czekać na jej zauważenie do tego momentu?
A może była wcześniej zgłaszana, ale przez władze zarzucona, tak jak nie została wykonana uchwała RMG w sprawie budowy Pomnika Pomordowanych Pomorzan?
W piśmie Zastępcy Prezydenta Miasta Gdańska proponowany jest termin realizacji tych obcojęzycznych opisów na 2-3 lata (i to „tylko pewnej grupy pomników”), „proporcjonalnie do ilości środków finansowych możliwych do przeznaczenia na ten cel”.
Pański Pomnik Kindertransportów ma opisy w czterech językach, i naszych pieniędzy nań wydał Pan ile się Panu spodobało. A Polacy mają czekać na skromny wydatek, na kilka (kilka!) tabliczek, 2-3 lata?! Mamy godzić się na kneblowanie nas wobec niezliczonych tysięcy obcokrajowców, m.in. przez wstrzymanie realizacji Pomnika Pomordowanych Pomorzan (który i tak stałby w miejscu peryferyjnym), a zamiast polskich odpowiedzi na ich pytania dotyczące wojny, ma ich udzielać czterojęzyczny, na cztery strony świata Pana pomnik, przysłaniając nieporównywalną, rzeczywistą gehennę polską 60 tys. pomordowanych na gdańskim Pomorzu?!
A więc kolejny raz drwiny z Polaków w żywe oczy. Kolejny raz szyderstwo i prowokacja!
Czy nie zapomniał Pan u kogo jest na służbie publicznej?
Jeszcze raz powtarzamy: Domagamy się od Pana zwrotu pieniędzy do kasy Miasta wydanych na postawiony ze szkodą dla Polski, z pominięciem prawnego obowiązku zaopiniowania go przez ROPWiM, Pomnik Kindertransportów.
W związku z tym, prosimy o kopie dokumentów zestawiających wszystkie wydatki związane z upamiętnieniem kindertransportów w Gdańsku, które – w przypadku pomnika – jest upamiętnieniem dotyczącym terytorium Niemiec. Prosimy o kopie dokumentów:
a) związane z kosztami postawienia pomnika kindertransportów;
b) dotyczące dzierżawy powierzchni na której został postawiony pomnik, zwłaszcza kosztów tej dzierżawy.
c) prosimy też o informację, czy były przetargi na wykonywane prace związane z Pomnikiem, a jeśli nie, to z powołaniem się na jaki przepis.
Ale także prosimy o kopie dokumentów, które pozwolą nam zapoznać się z wydatkami, jeśli obciążyły budżet Miasta, na:
d) organizację dwóch wystaw na temat kindertransportów (na Uniwersytecie Gdańskim i w Pałacu Opatów);
e) organizację sympozjum na temat kindertransportów na Uniwersytecie Gdańskim;
f) podejmowanie gości zapraszanych w związku z upamiętnieniami i z przygotowaniami do nich;
g) oraz innych dokumentów związanych z tymi upamiętnieniami, które Pana zdaniem powinniśmy zobaczyć.
III
Niedawno pojawiła się inicjatywa przywracania na Pomorzu pomników doby niemieckiej, pruskiej.
Tak, jak Mieczysław Abramowicz zabiegał o Pomnik Kindertransportów, który ostatecznie ma wymowę ogólnoniemieckiego upamiętnienia właściwą do ulokowania go w Niemczech, tak Dorota Abramowicz zapowiedziała w „Dzienniku Bałtyckim” z 9.10.2009 r. (gazecie niemieckiego właściciela), jakby następny krok w wyraźnie dopełniających się inicjatywach – przywracanie pomników z okresu państwowej, niemieckiej i pruskiej, przynależności Pomorza.
„W końcu to świadectwo historii tych ziem” – napisała, „nie zacierajmy pamięci”. Z artykułu dowiadujemy się, że wg jednego z przedstawicieli Towarzystwa Przyjaciół Gdańska „to dobry pomysł”, a rzecznik konserwatora zabytków powiedział: „nie spodziewam się problemu”.
Jednak problem będzie, o czym z góry chcemy Pana Prezydenta uprzedzić zanim sypnie naszymi pieniędzmi dla obrońców – jak przebiegle napisała Abramowicz – „małych ojczyzn”, którzy „walczyli nie o politykę, ale o swoje ziemie i gospodarstwa”.
Problem będzie dlatego, („nie zacierajmy pamięci”! – w tym zgoda), że Polska cierpiała pod pruskim i niemieckim zaborem, i pomniki „wojaków” z dumą wznoszone dla żołnierskiej ofiary złożonej dla Niemiec ciemiężących Polskę, są w sprzeczności z tym, co nam jest drogie, i w konflikcie z walką polskich pokoleń o wolność naszej Ojczyzny.
Na podstawie licznych doświadczeń nie mamy jakiejkolwiek ufności, że zechce Pan być lojalnym reprezentantem Polski i Polaków.
Sam Pan dodał do wyłaniającego się z Pana działań stosunku do Polski swoje – jak Pan to określił – marzenie: utworzenia Niezależnego Państwa Gdańsk. Później bagatelizował Pan tą wypowiedź, tłumacząc ją jako żart. Rzecz jest bezdyskusyjna – ani Pan, ani my nie jesteśmy dziećmi, więc dziecinnych żartów nie dopuszczamy jako wiarygodnego usprawiedliwienia.
Pamiętamy też Pana słowa, wykrzyczane na posiedzeniu Rady Miasta w czerwcu br. do jednego z radnych, żeby się zastanowił „czy staje po stronie Polaków, którzy ratowali Żydów, czy po stronie szmalcowników”, gdy sugerował nadmierną Pana uwagę dla kindertransportów.
To, że postawił Pan pomnik dzieciom żydowskiego pochodzenia, nie może dawać Panu prawa wyskakiwania teraz zza niego z pałką słownej agresji. Bolączką naszego dwudziestolecia jest rzucanie oszczerstw o antysemityzm, w dwójnasób bardziej odrażające niż sam antysemityzm.
Polska i jej Gdańsk, potrzebuje swobody myśli i swobody rozmowy o wszystkim co nas, obywateli i Polaków dotyczy – w duchu wolności i rzeczywistej europejskości, czyli odwagi samodzielnego myślenia opartego na doświadczeniu, w poszanowaniu prawdy; m.in. na temat pomnika kindertransportów, jeśli mamy być ludźmi wolnymi.
W wystawieniu pomnika kindertransportów ogniskują się nasze problemy. Upamiętnienie to w takiej formie i miejscu, tak dużym kosztem finansowym, na jaki nie pozwalamy sobie w przypadku naszych pomników, jest zmaterializowanym objawem skutków ciężkich ran jakie zadane zostały naszemu społeczeństwu, które nie ma twórczej, ożywiającej go duszy, ponadczasowej pamięci i własnej, organicznie wyrosłej zeń inteligencji – lojalnie i bez kompleksów pracującej nad stawianiem polskich zadań.
Dobrowolni niewolnicy nie są europejczykami, jak również cyniczni przedstawiciele społeczeństwa – niezależnie od wielokrotności przyznanych im tytułów „europejczyka roku”.
Załączniki:
1.) kopia pisma ROPWiM z 2010.2009 r. podpisanego przez Sekretarz Rady, p.Andrzeja Przewoźnika;
2.) „Polska Pamięć a Pomnik Kindertransportów” – opracowanie będące obszernym fragmentem pism do IPN i ROPWiM.
W imieniu osób podpisanych pod „Apelem”
Andrzej Fic
Andrzej Fic Gdańsk, 4.XI.09
ul.Pomorska 90 B/ 97
80-333 Gdańsk
Rada Miasta Gdańska
ul. Wały Jagiellońskie 1
Gdańsk
Dotyczy:
1.) odpowiedzi Prezydenta Miasta Gdańska (BPK – 00570/11/09) na wniosek 43-11/120-30/2009 Komisji Kultury i Sportu Rady Miasta Gdańska w sprawie inicjatywy mieszkańców Gdańska, reprezentowanych przez pana Andrzeja Fica, odnośnie budowy Pomnika Pomordowanych Dzieci Polskich w latach 1939-45 (zgodnie z pismem z dn. 10.VII.2009 r. oraz „Apelem do Rady Miasta Gdańska…” z dn. 25.V.2009);
2.) pisma Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa podpisanego przez Sekretarza Rady, Andrzeja Przewoźnika, z dn. 20.10.2009 r. do Andrzeja Fica, reprezentanta osób podpisanych pod „Apelem do RM Gdańska… z dn. 25 maja 2009 r., informującego o niedopełnieniu obowiązku złożenia wniosku do ROPWiM przez inicjatorów Pomnika Kindertransportów, którego kopię ROPWiM przesłała do Rady Miasta Gdańska.
Prezydent Miasta Gdańska pismem z dn. 21 września 2009 r. udzielił odmownej odpowiedzi na wniosek KK i S Rady Miasta Gdańska w/w sprawie, a tym samym, odmownej odpowiedzi na nasz „Apel” w sprawie budowy przed Dworcem Głównym w Gdańsku Pomnika Pomordowanym Dzieciom Polskim w latach 1939-45.
Tak rozumiemy wypowiedzi Prezydenta:
„organ samorządu terytorialnego nie jest właściwym adresatem wniosku o ufundowanie pomnika o randze ogólnonarodowej”, „Gdyby faktycznie proponowany pomnik miał stanąć w naszym mieście i posiadać parametry proponowane w Apelu do Rady Miasta Gdańska…, to z pewnością należałoby wybrać dla niego inną lokalizację”.
W piśmie do Prezydenta Pawła Adamowicza z 30 października 2009 r. odnieśliśmy się do odmowy postawienia postulowanego przez nas Pomnika, oraz do jej uzasadnień. Radzie Miasta, jako załącznik, przedstawiamy kopię naszej odpowiedzi na ową odmowę. Pismo do Prezydenta stanowi dla nas punkt odniesienia dla następujących postulatów, które kierujemy do Rady Miasta:
1.) skierowania do Komisji Rewizyjnej Rady Miasta sprawy na którą wskazuje pismo Sekretarza Rady OPWiM Andrzeja Przewoźnika, którego kopię ROPWiM przesłała do Rady Miasta Gdańska, o niedopełnieniu obowiązku zwrócenia się z wnioskiem do ROPWiM przez inicjatorów Pomnika Kindertransportów, o zaopiniowanie upamiętnienia przez Radę (nie zwrócono się w tej sprawie także do Wojewódzkiego Komitetu Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa). Również Instytut Pamięci Narodowej na żadnym etapie realizacji Pomnika Kindertransportów nie uczestniczył w przygotowaniach do tego upamiętnienia, co również chcemy powierzyć uwadze Komisji Rewizyjnej Rady Miasta.
2a.) domagamy się od Rady Miasta spowodowania usunięcia pomnika Kindertransportów z przed Dworca Głównego w Gdańsku na koszt jego inicjatorów, skoro nie może stanąć przed Dworcem postulowany w „Apelu” „Pomnik Pomordowanym Dzieciom Polskim w latach 1939-45”.
W naszych pismach wskazywaliśmy na szkody, jakie Pomnik Kindertransportów wyrządza polskiej racji stanu i prawdzie o II wojnie światowej w Gdańsku.
Najważniejsze, obrazujące problem uzasadnienia z naszych pism to:
„Pomnik Kindentransportów wyraża łączność Gdańska z III Rzeszą niemiecką i także teraźniejsze ciążenie Miasta do Niemiec, skoro winy niemieckie wobec niemieckich obywateli upamiętniane są dziś na polskiej ziemi z woli „naszych” władz Miasta”;
„Wymowa monumentu kindertransportów stojącego już pod Dworcem jest taka, że władze Gdańska przyjęły na siebie niemiecką winę III Rzeszy, utożsamiając się z potrzebą wczuwania się w imperatyw niemieckich sumień. Pomniki odnoszące się do niemieckich win, popełnionych na niemieckiej ziemi (tabliczki z nazwami miast na Pomniku) a mimo tego stawiane u nas i za nasze pieniądze, stawiane z najwyższą, wieloaspektową ostentacją, nie mogą być inaczej odczytane”;
„Usytuowanie Pomnika Kindertransportów nadaje mu przytłaczającą inne wydarzenia rolę w pomnikowej opowieści historycznej”. Jak zostało to ujęte w Apelu do Rady Miasta Gdańska…, „stoi w miejscu ogromnego ruchu mieszkańców Miasta i przyjezdnych, którzy nigdy, albo tylko raz lub kilka razy, znajdą się (celowo albo przypadkiem) obok miejsc znajdujących się na uboczu, upamiętniających los Polaków w Wolnym Mieście (Poczta Gdańska i Westerplatte), natomiast obok Pomnika Kindertransportów będą przechodzili (uczniowie) tysiące razy.”
I dalej: „pomniki zauważone i niezauważone, fałszywie opiszą historię”.
Jednocześnie przypominamy, że nie sprzeciwiamy się stosownej formie upamiętnienia dzieci żydowskiego pochodzenia, które wyjeżdżały z Wolnego Miasta Gdańska.
Pisaliśmy o formie takiego upamiętnienia w słowach:
„skromną tablicą, a nie pomnikiem, raczej przy współfinansowaniu jej przez środowiska żydowskie, w stosownym miejscu, nie bardziej eksponowanym niż dla polskich upamiętnień, w odniesieniu do Wolnego Miasta Gdańska z wzmianką jedynie o szerszym zjawisku kindertransportów, z przypomnieniem o otwarciu granic przez Polskę dla Żydów uciekających z III Rzeszy” .
2b.) Domagamy się usunięcia Pomnika Kindertransportów również w związku z niedopełnieniem ustawowego obowiązku o którym mowa w pkt. 1.
3.) domagamy się zwrotu do budżetu Miasta kwot wydanych na Pomnik Kindertransportów przez jego inicjatorów, w związku z pkt. 1 n/n pisma, jak i faktem, że inicjatorzy polskich upamiętnień, muszą dokonywać na nie zbiórek pieniędzy.
Powołujemy się w tym miejscu również na zawarte w piśmie Prezydenta Adamowicza do RM z 21.09.2009 r. przekonanie, że: „organ samorządu terytorialnego nie jest właściwym adresatem wniosku o ufundowanie pomnika o randze ogólnonarodowej. O powstaniu takiego pomnika powinien decydować Sejm Rzeczypospolitej Polskiej po zasięgnięciu opinii ustawowego organu doradczego, tj. Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa. Organy te powinny się także wypowiedzieć, czy rzeczywiście Gdańsk jest właściwym miejscem na lokalizację monumentu o proponowanej wymowie”.
Jeśli tak, to tym bardziej nie jest samorząd terytorialny właściwym adresatem do realizacji upamiętnienia międzynarodowego kindertransportów, a ściślej mówiąc ogólnonarodowego, tj. ogólnoniemieckiego upamiętnienia, a już w szczególności, bez zaopiniowania go przez ROPWiM.
Przypominamy, że Pomnik upamiętnia niemieckie winy wobec dzieci obywateli niemieckich, które wyjeżdżały z miast całego terytorium we władaniu III Rzeszy. Fakt ten został oddany nazwami miast na pomniku: Berlina, Hanoweru, Hamburga, Frankfurtu, Dusseldorfu, Leipzig, Mannheim, Munchen, Nurnbergu, Stuttgartu, Koln, Bremen oraz przyłączonych do III Rzeszy w latach 1938, 1939 – miast Wien i Praha.
Wobec braku opinii, na temat upamiętnienia kindertransportów w formie pomnika przed Dworcem Głównym w Gdańsku, powołanych do tego instytucji oraz braku jakichkolwiek innych opinii, oprócz najbardziej powierzchownych, zawartych w enuncjacjach prasowych, raz jeszcze prosimy Radnych o zapoznanie się z naszymi uwagami na temat tego upamiętnienia, zawartymi w „Apelu do Rady Miasta…” (z 25 maja br.), w Uzasadnieniu do Zarysu Idei Pomnika Pomordowanych Dzieci Polskich w latach 1939-45 (z 10.07.2009 r.) oraz z załączonym do n/n pisma, naszym pełniejszym opracowaniem Polska Pamięć a Pomnik Kindertransportów, które jest obszernym fragmentem naszego pisma do ROPWiM i IPN (z dn., dn.16.09.2009 r.
Załączniki:
1.) pismo do Prezydenta Pawła Adamowicza z 30.10.2009 r.;
2.) kopia pisma ROPWiM z 2010.2009 r. podpisanego przez Sekretarz Rady, p.Andrzeja Przewoźnika;
3.) „Polska Pamięć a Pomnik Kindertransportów” – opracowanie będące obszernym fragmentem pism do IPN i ROPWiM z 16.09.2009 r.
W imieniu osób podpisanych pod „Apelem”
Andrzej Fic
Poniżej odpowiedź ROPWiM (A. Przewoźnika):
- Zaloguj się, by odpowiadać
10 komentarzy
1. Pomnik Pomordowanych Dzieci Polskich
2. pismo z ROPWiM
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
3. Popieram apel o upamiętnienie polskich dzieci
hrabia Pim de Pim
4. ARKA 1918
5. Psubraty
Wojciech Kozlowski
6. Jakie tam apele do "eskimosów"
RACJA JEST JAK DUPA, KAŻDY MA SWOJĄ /Józef Piłsudski/
7. Szanowni Państwo.
8. wydatkował na to bardzo dużą kwotę publicznych środków.
9. A moze prezydenta odwolac
Wojciech Kozlowski
10. Z tą kostką "margaryny" to chyba przedwcześnie ale ..
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
A .K "Andruch"
http://andruch.blogspot.com