Apartheid w polskim parlamencie
kokos26, czw., 19/02/2009 - 13:15
Wśród byłych opozycjonistów wielu jest takich, przed którymi dziennikarze, komentatorzy i eksperci różnej maści mają od lat wyćwiczony odruch stawania na baczność i kłaniania się nisko w pas.
Jeżeli w którymś z życiorysów pojawia się na dodatek epizod KOR-owski, ten podziw ulega spotęgowaniu, a dziennikarze tacy jak np. Katarzyna Kolenda-Zaleska i jej podobni spijają ze słodkich ust takich osób każde wypowiedziane słowo jakby było ze szczerego złota i na dodatek zawinięte w bisior.
Nawet reakcja na ostatnie zarzuty wobec Andrzeja Czumy wygląda tak, że dziennikarze i politycy odnosząc się do nich czują się w obowiązku poprzedzać swoje wątpliwości kurtuazyjnymi zdaniami, ozdobnikami typu „wielce zasłużony, ale…”, „kryształowo uczciwy, ale…”, „niezłomny bohater, ale…”.
Jest jednak pewien polityk, który zalazł tak za skórę różnym TW, postkomunistycznym służbom i obcej agenturze, że istnieje od lat ogólno- salonowe zezwolenie na mieszanie go z błotem, ośmieszanie, poniżanie i wykpiwanie przy każdej okazji.
Kolejne pokolenie młodych dziennikarzy i polityków jest zachęcane przez salon by bez żadnych kompleksów, szacunku dla wieku i pięknego życiorysu używało sobie na Antonim Macierewiczu, którego nie jest w stanie ochronić nawet piękna opozycyjna przeszłość.
Salon puszcza oko do różnych Karpiniuków i Nitrasów z PO czy dziennikarskich Kuźniarów z TVN24, a ci zadowoleni z siebie usłużnie nabijają się i wdeptują z lubością w glebę „Głupiego Antka”.
Satysfakcja z takiego stanu rzeczy jest bardzo widoczna na obliczach Niesiołowskiego, byłego szefa komunistycznej młodzieżówki Szmajdzińskiego czy byłego I sekretarza KW PZPR w Bydgoszczy Janusza Zemke i Grzegorza Napieralskiego. Nerwowy uśmiech i maskowany strach widać na twarzy marszałka Komorowskiego.
Kiedy Antoni Macierewicz jak przystało na etosowy życiorys opozycjonisty został aresztowany za udział w studenckim proteście roku 1968 roku Sebastiana Karpiniuka, Sławomirów Kuźniara i Nitrasa oraz towarzysza Napieralskiego nie było jeszcze na świecie.
Nie było jeszcze tych walących odważnie w Macierewicza jak w bęben młodzianów, kiedy ten organizował akcje oddawania krwi dla rannych stoczniowców w 1970 roku.
Gdy Antoni Macierewicz zakładał organizację, którą osobiście nazwał Komitetem Obrony Robotników (KOR) Mały Sebuś Karpiniuk, Sławuś Nitras, Grześ Napieralski chadzali do żłobków, przedszkoli, a Sławuś Kuźniar dalej nie odmeldowywał się jeszcze na tym świecie.
W stanie wojennym Macierewicz był internowany i więziony w Iławie, Kielcach, Rzeszowie, a następnie przeniesiony do Głoskowa skąd brawurowo zbiegł i ukrywał się do 1984 roku kierując wydawaniem podziemnego Głosu i tygodnika Wiadomości.
W tym czasie nasi etatowi opluwacze bawią się żołnierzykami, a znając ich dzisiejszą odwagę pewnie i strzelają zza węgła z proc w swoje Bogu ducha winne koleżanki. Oczywiście z wyjątkiem Sławusia Kuźniara mającego w 1981 roku trzy latka.
Należy zastanowić się nad tym, jakie grzechy ma na sumieniu Antoni Macierewicz, że dorosło już młode pokolenie przysposobione starannie przez salon do szczucia na jego osobę.
Grzech pierwszy to wykonanie w 1992 roku uchwały sejmu zobowiązującej ówczesnego szefa MSW do ujawnienia tajnych agentów służb komunistycznego państwa zajmujących wysokie stanowiska w państwie.
Wszyscy wiedzieli i wiedzą dzisiaj, że ta informacja nie zawierała instrukcji jakiejś oceny czy selekcji agentury, a suche podanie tylko, kto w materiałach archiwalnych występuje, jako tajny współpracownik. Macierewicz to zrobił, za co spotkał się z prawdziwymi seansami nienawiści.
Kolejny grzech to wypowiedź mówiąca, że większość ministrów spraw zagranicznych po 1989 roku to moskiewska agentura.
Było wielkie oburzenie i skandal jednak nie doszło do procesu sadowego.
Nie doszło, bo większość historyków i specjalistów dawno stwierdziło, że polskie służby wywiadu, kontrwywiadu i SB od początku tworzone były przy udziale Kremla i nigdy w historii PRL nie były od niego niezależne. Jednym słowem była to taka moskiewska filia służb z siedzibą w Polsce.
W tym świetle okazało się, że Macierewicz mógł mieć rację z uwagi na to, że ta większość ministrów wyglądała następująco: TW "Buyer (Dariusz Rosati), TW "Must" (Andrzej Olechowski), TW "Kosk" (Krzysztof Skubiszewski), TW "Rauf", "Rad", "Ralf" i "Serb (Adam Daniel Rotfeld), " TW "Carex" (Włodzimierz Cimoszewicz).
Lista ta może wkrótce się powiększyć o tajemniczego TW „Beatusa”, co podobno wstrząśnie większością autorytetów oraz niejakiego TW „Lewara”, którzy ponoć mieli za zadanie opanowanie „Solidarności”.
Trzecie grzech to likwidacja WSI.
Do tego zadania został Pan Antoni wyznaczony przez Jarosława Kaczyńskiego, choć jak wiadomo obaj panowie za sobą nie przepadają.
Nie ma i nie było jednak w polskim sejmie drugiej osoby o takiej odwadze i stalowych nerwach, która z pełną świadomością przyjęłaby takie karkołomne zadanie narażające na potężne ataki.
Dzisiaj jesteśmy świadkami jak spośród 460 posłów wyodrębniono dzięki PO, SLD i PSL tego jednego jedynego trędowatego i niegodnego do zasiadania w sejmowej komisji śledczej.
Wygląda na to, że jego mandat poparty ilością 40055 głosów jest mniej wart niż mandaty posła Karpiniuka 25827 głosów, Grzegorza Napieralskiego 29585 głosów, Pawła Grasia 35779 głosów czy Andrzeja Czumy 4344 głosów.
Niech się Pan dalej dzielnie trzyma Panie Antoni i wielkie dzięki za to, co Pan dla Polski zrobił.
- kokos26 - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
Etykietowanie:
9 komentarzy
1. ściemnianie
2. Prezydium Sejmu RP
basket
3. basket
4. > Kokosie: "wyznaczony przez Jarosława Kaczyńskiego"
5. Koteusz
6. Zamach na konstutucyjne uprawnienia posła RP
7. Macierewicz
8. kokos26
Errata
9. Dlaczego PO tak bardzo boi sie Macierewicza ? (czesc 1)
Czyń lub Giń.
STEIN