Prof. Marek: za śmierć Pyjasa współodpowiedzialny Wildstein
chinaski, wt., 17/02/2009 - 10:08
Świętujemy dwudziestą rocznicę "Okrągłego Stołu", który był początkiem szybkiej drogi do wolnej Polski, a raczej jej mocno niedoskonałej formy- III RP. Siła rzeczy, jak zawsze przy tego typu rocznicach, pojawiają się odmienne opinie, komentarze
Ostatnio zaznacza się jednak pewien dystans do wydarzeń sprzed dwudziestu lat. Jednoznaczna gloryfikacja Okrągłego Stołu i jej głównych aktorów (Michnika, Kuronia, Geremka, Kwaśniewskiego, Jaruzelskiego, Kiszczaka), która dominowała w latach 90. mocno przycichła. Obecnie głosy bezkrytyczne właściwie słychać już tylko z AGORY. Znacząca, w tym zakresie, była żenująca sejmowa konferencja, podczas której Frasyniuk zaczął bredzić o pomnikach dla komunistycznego generała. W tym widowisku nie tylko nie chcieli uczestniczyć nie tylko politycy z dzisiejszej pierwszej ligi, ale też sam Lech Wałęsa. To kolejny cios dla "Gazety", która znajduje się w głębokiej ideologiczno-politycznej defensywie.
Bardzo dobrą ocenę skutków Okrągłego Stołu zaprezentował Lech Kaczyński na łamach "Rzeczpospolitej". W obszernym, bardzo wyważonym (wręcz wstrzemięźliwym) tekście jest zawarta chyba najbliższa prawdy opinia, ocena tamtych wydarzeń. Sprowadza się ona do stwierdzenia: Okrągły Stół nie był zdradą ojczyzny, opozycyjnych ideałów. Był niedoskonałym, taktycznym przedsięwzięciem, które miało w sposób pokojowy dokonać demokratyzacji komunistycznej Polski. Elity wykreowane w tamtym czasie (późniejsze UW i SLD) postanowiły jednak z uporem przestrzegać tych ustaleń okrągłostołowych, które zapewniały im przywileje. Miało to wpływ na ułomność polskiej demokracji, jej największe bolączki, które odczuwamy do dziś.
Jedną z takich bolączek jest lustracja, a dokładnie jej brak. Inne postkomunistyczne państwa mogły przeprowadzić ten trudny proces do końca, w Polsce- w głównej mierze dzięki postawie elit wykreowanych w Magdalence- nigdy do tego nie doszło.
Politycy, dziennikarze, naukowcy, którzy w latach 90. odważyli się publicznie wspierać ideę lustracji byli pieczołowicie dyskredytowani; "Gazeta Wyborcza" i jej liczni 'dziennikarze' nauczyły wielu Polaków nienawiści do 'oszołomów'.
Pewien przełom nastąpił dopiero w XXI w. Tzw. lista Wildsteina, a potem kolejne ważne wydarzenia: książka ks. Issakowicza-Zaleskiego o inwigilacji księży, kolejne publikacje prasowe na temat byłych TW (chociażby na polskich uniwersytetach), film "Trzech kumpli" wreszcie "SB a Lech Wałęsa" zwróciły uwagę mediów na problem. O lustracji zaczęto mówić, toczy się debata, coraz więcej wiemy dzięki pracy naukowców z IPN.
Wiedza ta bywa czasem bywa porażająca.
Najbardziej dobitnym przykładem jest sprawa śmierci S. Pyjasa. Jak na ironie, największy moralny winowajca tej symbolicznej zbrodni, fałszywy przyjaciel, "Ketman", przez wiele lat piastował wysokie stanowisko w ...Gazecie Wyborczej, głównej antylustracyjnej tubie propagandowej.
Dziś "Rzepa" publikuje wstrząsające informacje odnośnie tej sprawy:
"Pijany Stanisław Pyjas przed śmiercią dobijał się do dziewczyny i został uderzony drzwiami - twierdzi w kontrowersyjnej książce były peerelowski lekarz sądowy Zdzisław Marek.
Profesor stawia hipotezę, że pijany student dobijał się do koleżanki mieszkającej na II piętrze kamienicy i został uderzony gwałtownie otwieranymi przez kogoś drzwiami. Zrezygnował z wizyty, zszedł na dół, a tam, siedząc u stóp schodów, zachłysnął się krwią z wargi zranionej przy uderzeniu drzwiami. Zaczął się dusić i upadł na posadzkę, doznając kolejnych urazów."
Na tego typu ohydne, przerażające kłamstwa pozwala sobie w wolnej, demokratycznej Polsce człowiek, któremu włos z głowy nie spadł. O Zdzisławie Marku jest mowa w głośnym filmie "Trzech kumpli". Oprócz niego "czarnym charakterem' dokumentu jest Jan Widacki, dziś naczelny DEMOKRATA, poseł z list LID.
Widzę znaczące podobieństwo do postawy Kiszczaka. Obaj panowie (Kiszczak i Marek) są u kresy życia. Mają niepowtarzalną okazję zachować się godnie: szczerze przeprosić, zacząć mówić prawdę, przyjąć moralną odpowiedzalność za swoje grzechy. To nie byłby wyznacznik dla człowieka honoru (jak Adam Michnik określa byłego szefa SB), ale zwyczajny, ludzki gest.
Próżno czekać na cud. Zamiast tego mamy potok fekaliów:
"Prof. Marek sugeruje, że za śmierć Pyjasa współodpowiedzialny jest Bronisław Wildstein. "Wielce ciekawe i niecodzienne było zachowanie w tym przypadku Bronisława W. – najbliższego przyjaciela (jak wielokrotnie twierdził) Staszka, a także towarzysza w ostatnim dniu życia. Zostawił nietrzeźwego przyjaciela w mieście, potem wyjechał na wiele lat za granicę. Wrócił, gdy sprawa "niegodnego postępowania biegłego" już się przedawniła. (...) Może jednak "przedawnienie" dotyczyło innej sprawy, na przykład nieumyślnego zadania obrażeń? Musi to jednak pozostać w sferze domysłów, chyba że ci, którzy znają prawdę, zdecydują się mówić" – pisze prof. Marek."
To jest dobitny przykład na porażkę Okrągłego Stołu. Oszołom B. Wildstein poświęcił w znacznej mierze swoje życie dla wali o prawdę. Prawda i pamięć po śmierci przyjaciela. Mamy demokrację, wszyscy mówią nam o demokratycznych standardach; zasady demokratycznego państwa prawa, reguły przyzwoitości. Tymczasem B. Wildstein jest oskarżany przez kogoś tak obrzydliwego i...niewiele może. Raz przegrał proces z Panem Profesorem, tak zadecydował nasz wspaniały wymiar sprawiedliwości.
Myślę, że Maleszka, Kiszczak, etc. turlają się ze śmiechu. UBkistan rulez. Nie wierze w ich żal, przemianę. Wielokroć dowiedli, że nie rozumieją swych win. Nawet teraz. Zawsze mogą liczyć na wsparcie przyjaciół z naczelnymi moralistami w osobie Michnika, Paradowskiej i Żakowskiego. To dodaje ducha.
- chinaski - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
Etykietowanie:
3 komentarze
1. chinaski
Errata
2. @Errata
3. chinaski