"Dobrodzieje i złoczyńcy III RP".

avatar użytkownika chinaski
Jesteśmy intensywnie przygotowywani do obchodów 20. rocznicy okrągłostołowego porozumienia. Pojawiają się rozmowy z 'bohaterami' tamtych wydarzeń (wywiady z Kiszczakiem i Jaruzelskim a także 'wynurzenia' L. Wałęsy), opinie (polecam tekst Kornela Morawieckiego na stronach rp.pl), analizy. "Gazeta Wyborcza" zrobiła sondaż. Przedstawia jego wyniki na swoich łamach w tekście pod znaczącym tytułem: "Dobrodzieje i złoczyńcy III RP". "Za tego, który najwięcej dobrego uczynił dla Polski od 1989 r. ankietowani uznali Jana Pawła II. Kolejne najwyższe pozycje zajęli: Jurek Owsiak, Jacek Kuroń, Lech Wałęsa, Tadeusz Mazowiecki. Najwięcej zła - zdaniem badanych - przynieśli Polsce Roman Giertych, Andrzej Lepper, Jarosław Kaczyński." Z sondażami "Gazety" jest najczęściej jeden problem: ich wyniki-dziwnym trafem- potwierdzają zbieżność poglądów większości Polaków z poglądami Adama Michnika- intelektualnego guru III RP. Niechlubnym wyjątkiem są (i tak przeszacowane na korzyść PO) sondaże poparcia dla partii politycznych. W tym ostatnim przypadku obywatele jakoś nie mogą się przekonać do wskazówek 'Maestro'. Co z resztą nie najlepiej o nich świadczy. Skoro największe zasługi w budowie demokratycznej Polski mają politycy dawnej Unii Demokratycznej oraz eksprezydent Lech Wałęsa (który notabene cieszy się-dzięki 'paszkwilowi' Cenckiewicza i Gontarczyka- największym zaufaniem Polaków) dlaczego moi rodacy nie pójdą tłumnie zagłosować na owe persony? Zadziwiająca niekonsekwencja, nieprawdaż? Może to efekt spiskowej teorii dziejów? A może skutek pewnego procesu psychologicznego, który opisał B. Wildstein w swym ostatnim komentarzu dla "Rzepy"? Zacytuje fragment: "Wbrew stereotypom naszych czasów liczba indywidualnych decyzji, które podejmujemy, jest stosunkowo niewielka. Zastanawianie się nad wszystkimi wyborami, które nastręcza każdy moment naszej egzystencji, uczyniłoby ją niemożliwą. Reagujemy więc odruchowo, a do biologicznych instynktów ludzie dorzucają kulturowe automatyzmy, wśród których na końcu pojawiają się odruchy środowiskowe. Osoby, które nie zajmują się pracą w sferze idei, zwykle nie potrafią stworzyć spójnego uzasadnienia dla swoich poglądów. Jeśli nawet żywią najsłuszniejsze, oparte na długim trwaniu kultury, intuicje, a osaczone są przez jednobrzmiące opinie medialne, po pewnym czasie zaczynają im ulegać." W przypadku preferencji wyborczych mechanizm opisany przez publicystę "Rzeczpospolitej" działa, jak widać, zupełnie odwrotnie: Polacy intuicyjnie cenią zasługi UDeków/Wałęsy, ich walory intelektualne, nieskazitelną przeszłość, bohaterstwo w czasach walki z 'komuną', nowoczesne poglądy, etc., mimo to ich (Polaków) ostateczny produkt percepcji myślowej w postaci aktu wyborczego jest wynikiem....no właśnie....jakiejś blokady, nieuzasadnionego odruchu. Smutne. Gdyby nie ten przedziwny, niczym nie uzasadniony mechanizm, od 1989 niepodzielnie ku szczęściu nasz naród prowadziliby kolejni szefowie rządu: Mazowiecki, Kuroń, Geremek i Onyszkiewicz. Nad bezpieczeństwem przemian, pieczę piastowałby najjaśniejszy, najznamienitszy, Prezydent Lech Wałęsa.
Etykietowanie:

3 komentarze

avatar użytkownika Maryla

1. konferencja w Sejmie koncesjonowana opozycja i bolszewia

słucham i uszom nie wierze, choc byłam na to przygotowana.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Bernard

2. Dwie wiązki granatów?

Granat

Żartowałem :)

avatar użytkownika Jazzek

3. Śmiać się czy płakać?

Wyniki tej ankiety są tak sprzeczne ze zdrowym rozsądkiem, że aż żałosne... Toż trzeba być pozbawionym totalnie wszelkiej refleksji, żeby brać wyniki tej ankiety za dobra monetę. Jak dla mnie, to jest ściema wyprodukowana do celów formowania wykształciucha. A z drugiej strony, jeśli ankieta była faktycznie robiona rzetelnie (w co watpię), to trzeba ubolewać nad spustoszeniem, jakie merdia poczyniły w umysłach Polaków.