Czy D. Tusk musi wiedzieć o wszystkim?

avatar użytkownika Krzysztofjaw
Przedwczoraj napisałem tekst subiektywnie podsumowujący pół roku rządów obecnej ekipy rządzącej z D. Tuskiem na czele [1], gdzie zawarłem m.in. akapit: 
 
"Aby rządzić tak dużym krajem jak Polska to trzeba po prostu umieć rządzić i chcieć rządzić a tego w rządzie D. Tuska brakuje. Nie wiem, może całe ministerstwa pracują jak onegdaj D. Tusk, czyli 3 lub 4 dni robocze. Mamy rząd patentowanych leni i nierobów. Oprócz niekompetencji właśnie nieróbstwem charakteryzuje się też obecny rząd. Mam nieraz wrażenie, że wszyscy ministrowie lub wiceministrowie wpierw czekają z decyzjami na opinię D. Tuska zanim zaczną je podejmować i realizować a to powoduje rozciągnięcie w czasie procesu decyzyjnego". 
 
Dokładnie pamiętam jak mniej więcej D. Tusk w dniu zaprzysiężenia rządu mówił do swoich nowopowołanych ministrów, że to oni podejmując się pracy w tej roli biorą odpowiedzialność za swoje decyzje. Ale też wiem jak to było za czasów pierwszych rządów D. Tuska w latach 2007-2014, gdzie tak naprawdę o wszystkim decydował sam D. Tusk, więc śmiem podejrzewać, że teraz też tak jest, jak podejrzewam w wytłuszczonym fragmencie poprzedniego akapitu. 
 
Po prostu taki sposób ręcznego kierowania ministerstwami jest charakterystyczny dla D. Tuska, który monitoruje każde ministerstwo a w razie niepopularnych społecznie decyzji zasłania się tym, że to nie on, ale odpowiedzialność spada na konkretnego ministra i tak D. Tusk pozostaje "czysty" i uwolniony od tej odpowiedzialności. Chyba najbardziej jaskrawym przykładem takiego postępowania D. Tuska było w poprzednim jego rządzie wystawienie W. Kosiniaka-Kamysza do zaprezentowania na forum Sejmu RP projektu podwyższenia wieku emerytalnego w Polsce do 67 lat dla wszystkich. Podobnie było też w ujawnionym w serialu "RESET" [1] dokumencie, gdzie wystarczyło przez D. Tuska napisać "zgoda" i już można było podpisać ze służbami rosyjskimi umowę (napisaną w Rosji - sic!) o współpracy z nimi naszych służb.  
 
Także odpowiadając na postawione w tytule pytanie ja subiektywnie odpowiadam, że TAK, D. Tusk musi wiedzieć o wszystkim co się dzieje w ministerstwach i jakie są tam podejmowane decyzje.  A dodatkowo co do ważniejszych sam osobiście zezwala na takowe lub ich zabrania. I oczywiście też podrzuca swoje pomysły i zleca ich wykonanie odpowiednim ministrom. 
 
Czy to dobrze czy źle?
 
Taki sposób kierowania teoretycznie można by nazwać stylem autokratycznym zarządzania, gdzie mamy takie oto jego cechy [2]:
 
– jednostronne podejmowanie decyzji przez lidera: autokratyczny lider ma ostateczne słowo w procesie podejmowania decyzji, niezależnie od opinii czy sugestii członków zespołu,
– ograniczona swoboda działań pracowników: decyzje są podejmowane bez konsultacji z pracownikami, co prowadzi do ograniczenia ich swobody działania oraz braku uczestnictwa w procesie decyzyjnym,
– wyraźne zdefiniowanie zadań i ich realizacji: każdy członek zespołu ma określone obowiązki, a proces wykonywania pracy jest precyzyjnie określony,
– silna hierarchia w strukturze organizacyjnej: charakterystyczna dla tego stylu jest wyraźna hierarchia, gdzie decyzje podejmowane są przez lidera, który ma kontrolę nad procesami i działaniami w firmie,
– centralizacja władzy i kontroli: decyzje są podejmowane przez lidera, co sprawia, że kontrola nad procesami i działaniami jest skoncentrowana w rękach jednej osoby,
– brak otwartości na inicjatywy pracowników: komunikacja odbywa się w sposób jednostronny, co może prowadzić do braku zaangażowania oraz frustracji w zespole.
 
Natomiast wśród kierowników autokratów można wyróżnić:
 
– Autokratów Właściwych – ci liderzy samodzielnie określają cele zespołu i egzekwują ich realizację, wykorzystując systemy kar i nagród. Jednakże, ich stosunek do podwładnych cechuje dystans, a relacje interpersonalne zwykle zaniedbują,
– Autokratów Surowych – działają zgodnie z surowymi regułami, nie pozwalając na odstępstwa nawet w kwestiach kreatywności. Ich autorytet jest wzmacniany przez strach, jaki budzą wśród podwładnych,
– Autokratów Życzliwych – mimo bezwzględności wobec pracowników, ci liderzy potrafią okazywać troskę, szczególnie gdy podwładni są posłuszni. Chociaż wykazują chęć pomocy, to jednak zakładają, że tylko oni znają najlepsze rozwiązania,
– Autokratów Nieudolnych – charakteryzują się nadmiernym wykorzystywaniem władzy, często prowadząc do kłamstw i despotycznego zarządzania. Ich nieprzewidywalność oraz przekonanie o własnej nieomylności mogą prowadzić do konfliktów z podwładnymi.
 
Oprócz tego mamy jeszcze styl zarządzania liberalny, który jest przeciwieństwem stylu autokratycznego i gdzieś po środku nich znajduje się styl demokratyczny. 
 
Z punktu widzenia całości zarządzenia tak dużym podmiotem jakim jest państwo i ministerstwami właściwymi i odpowiedzialnymi za określony wycinek tego państwa najlepszym byłby styl demokratyczny zarządzania polegający na tym, że na kluczowym miejscu są pracownicy (ministrowie, wiceministrowie) oraz podejmowane przez nich decyzje. W tym stylu lider zespołu oddaje proces decyzyjny grupie, a sam pełni rolę pomocniczą, wspierając grupę w jej postanowieniach. Pracownicy często mają możliwość samodzielnego podziału pracy między sobą. Dzięki takiemu rozwiązaniu istnieje duża szansa, że każdy będzie realizował zadania zgodne z jego preferencjami i umiejętnościami. 
 
"W stylu demokratycznym ważny jest głos każdego pracownika – każdy musi być wzięty pod uwagę, nawet jeśli jego zdanie jest odmienne od reszty osób. Tworzy to atmosferę w zespole pełną poszanowania dla innych oraz umacnia pracowników w poczuciu, że są ważni. Głos każdego z pracowników jest równie ważny, w przeciwieństwie do grup, które nie mają zbyt dużej ingerencji w aktualne sprawy. Zachęcanie zespołu do wspólnego omawiania problemu i szukania rozwiązań umacnia więzi oraz buduje zaangażowanie. Ponadto dzięki różnorodności zdań pozwala na analizę problemu z szerszej perspektywy 
 
(...) 
 
Demokratyczny proces decyzyjny może jednak opóźniać dojście do ostatecznych wniosków, co może być minusem w sytuacjach, które wymagają szybkiego rozstrzygnięcia. Efekty pracy tego typu zespołu mogą być więc mniejsze lub wolniej osiągane niż grupy zarządzanej autokratycznie. Należy też przemyśleć, czy każda decyzja wymaga omówienia jej z pracownikami, czy – jeśli jej waga nie jest duża – wystarczy podjąć ją bez angażowania całej grupy. Styl demokratyczny będzie dobrze działał w zespole o średnim zróżnicowaniu, a więc o średniej spójności norm, wartości i kultury. Kolejnym sprzyjającym warunkiem dla lidera będzie sympatia i zaufanie grupy wobec niego samego. Nielubiany lider może niestety nie zarządzać skutecznie w obrębie stylu demokratycznego." [2].
 
Także jak widać D. Tusk jest autokratą w zarządzaniu i raz bywa życzliwym a raz surowym autokratą. Bywa też autokratą nieudolnym, czyli łączy w sobie cechy niemal wszystkich stylów kierowników-autokratów. Ma po prostu już taki styl kierowania, ale najgorsze jest, że narzucając swoją wolę innym nie bierze odpowiedzialności za efekty ich pracy. 
 
Ponadto D. Tusk lubi zarządzać też poprzez strach podwładnych, którzy boją się podejmować sami decyzję ze strachu przed szefem. Tą umiejętność zarządzania poprzez strach podwładnych D. Tusk opanował bardzo dobrze i robi to od lat, zarówno w swojej partii PO jak i w rządzach przez siebie kierowanych. Nawet pokusiłbym się o nazwanie D. Tuska despotą. Taki charakter jego zarządzania i jego osobowości też opisywał J. Palikot w swojej książce "Kulisy Platformy" i ani razu D. Tusk temu nie zaprzeczył [3]. Zresztą sam nawet lubi zagaworzyć, że rządzi nieraz brutalnie i może w każdej chwili "za coś tam" zdymisjonować każdego ministra. 
 
Dochodzi też nieraz do kuriozalnych sytuacji. Minister coś wykona na polecenie premiera, po czym gdy D. Tusk oznajmia, że to była decyzja ministra, ów minister odpowiada, że decyzję zaakceptował premier. Tak było chociażby w przypadku przejęcia Prokuratury Krajowej, gdzie ostatecznie - mimo tego, iż premier dystansował się od tej decyzji - przyparty do muru A. Bodnar przyznał, że D. Tusk wiedział i akceptował takie posunięcie.
 
Tyle tylko czy D. Tuska jest w stanie ogarnąć sam wszystkie ministerstwa? Oczywiście nadzór winien mieć a dodatkowo ma całą Kancelarię Premiera do dyspozycji oraz zespoły doradców, ale niestety rządzenie tego rządu jest bardzo chaotyczne i mierne, i ma się wrażenie, iż panuje straszny bałagan połączony z niekompetencją ministrów i wiceministrów. 
 
Ale z całej tej analizy wynika, że nie są podejmowane żadne decyzje bez zgody D. Tuska i on wie jakie te decyzje są, więc nie może odsuwać od siebie odpowiedzialności za jakiekolwiek decyzje swoich ministrów czy wiceministrów. Ma po prostu pełnię władzy, ale to niesie za sobą branie też  odpowiedzialności za decyzje całego rządu. 
 
 [1] Cały czas uważam, że serial "RESET" powstał zdecydowanie za późno. Czas na to był w pierwszej kadencji rządów PiS (ZP) a jeżeli było to niemożliwe to co najmniej na początku kadencji drugiej. A tak serial ten w przypadku wyborców wahających był postrzegany jako element brudnej kampanii wyborczej,
 

Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad... 

© Krzysztof Jaworucki (krzysztofjaw) 
http://krzysztofjaw.blogspot.com/ 
kjahog@gmail.com 
 
Jeżeli moje teksty nie są dla Państwa obojętne i szanują Państwo moją pracę, to mogą mnie Państwo wesprzeć drobną kwotą. Z góry wszystkim darczyńcom dziękuję! 
 
Nr konta - ALIOR BANK: 58 2490 0005 0000 4000 7146 4814 
Paypal: paypal.me/kjahog 
 
Ten sam tekst jest jednocześnie publikowany na forach: https://www.salon24.pl/u/krzystofjaw/; https://naszeblogi.pl/users/krzysztofjaw; https://niepoprawni.pl/ludzie/krzysztofjaw, blogmedia24.pl;

napisz pierwszy komentarz