Aborcja - lewackie mordowanie żywych dzieci i kilka refleksji...

avatar użytkownika Krzysztofjaw

Jak zwykle co jakiś czas - z reguły w okresie kampanii wyborczych - wybucha sprawa aborcji, którą wszczynają fanatyczni i ideologicznie pokręceni lewaccy mordercy nienarodzonych dzieci.

Ja wiem, że ten obszar był już wielokrotnie poruszany, ale dalej bywa często tematem, który wywołuje wiele kontrowersji, choć – moim zdaniem – takich kontrowersji mieć nie powinien. Dla niektórych więc powiedziane zostało na ten temat niemal już wszystko. Mimo tego czuję kolejną potrzebę spisania na moim blogu kilku własnych refleksji, które już nieraz wygłaszałem, ale dla mnie osobiście aborcja pozostaje dalej obszarem tak traumatycznym, że będę o niej pisał tak często, jak uznam to za stosowne. Podobnie o eutanazji, którą też uważam za morderstwo w świetle jakiegoś tam anaturalnego ludzkiego prawa. 

Od razu też pragnę jeszcze raz sprecyzować swój stosunek do świadomej aborcji na życzenie, którą uważam a'priori za właśnie morderstwo i to morderstwo dokonane z premedytacją dokonane na bezbronnej istocie ludzkiej, na dziecku!

Przyznam się, że nie zawsze tak uważałem. Moje poglądy wczesnej dorosłości, czysto liberalne a nawet gnostyckie, akceptowały aborcję w sytuacjach jej konieczności, wyrażanych również li tylko przez określoną kobietę chcącą dokonać aborcji. Uważałem, że w sumie to kobieta winna decydować, czy urodzić dziecko.

Tak myślałem jeszcze kilkadziesiąt lat temu. Przemawiało za to wiele argumentów w czym i tak nie przebiję feministek, liberałów i lewicowców różnej maści. Do mnie docierał tak naprawdę tylko jeden: przyszłe dobro dziecka. Uważałem, że dziecko niechciane, wychowywane z konieczności będzie nieszczęśliwe, dziecko oddane do Domu Dziecka również, dziecko, którego urodzenie może grozić śmiercią kobiety uniemożliwiając jej wychowywanie już posiadanych dzieci lub mogących się narodzić w przyszłości też nie jest wskazane. Tak jedynie rozumiałem konieczność dopuszczalności aborcji.

Obecnie przychylam się tylko do jednej możliwości dokonywania aborcji: kiedy ciąża może grozić z pewnością utratą życia kobiety w niej będącej, choć jednoznaczne stwierdzenie, że donoszenie ciąży i poród spowodują śmierć rodzącej kobiety jest też raczej medycznie trudne i może rodzić różne zastrzeżenia i wątpliwości.

Poza wszystkim jednak każdy mały człowieczek ma prawo żyć niezależnie od tego czy jest 1 – tygodniowym malcem czy 36 – tygodniowym brzdącem. I nie jest tu istotna sytuacja materialna kobiety: dziecko można oddać do adopcji nawet gdy pochodzi z gwałtu (ilu ludzi na to czeka), upośledzenie dziecka chorobą nieśmiertelną lub też niewcześnie śmiertelną też nie jest powodem aborcji: widzieliście kiedyś ile ciepła, radości życia przejawiają dzieci np. z chorobą Downa - bywają bardziej ludzkie niż niejedne zdrowe dzieci źle wychowywane, zresztą je można również oddać bez konsekwencji. A już widzimisię kobiet – morderczyń z premedytacją, które dla własnej tylko wygody, bez żadnych skrupułów dokonują aborcji, jest nie do zaakceptowania. Podobnie jest w przypadku "tabletki dzień po" - ona też zabija już zapłodnione kobiece jajeczka.

Życie ludzkie w każdej formie godne jest gloryfikacji w najwyższym stopniu – niezależnie czy jest to życie 1-tygodniowego dziecka czy 90 – cio letniego starca...

I tu powstaje zasadnicze pytanie o początek życia człowieka. Nie rozpisując się zbytnio i nie wchodząc w dywagacje pseudonaukowców: zapłodniona komórka jest początkiem życia człowieka!. Od pierwszej milisekundy zapłodnienia rozpoczyna się proces życia, rozwija się człowiek! Jaka jest różnica pomiędzy zatrzymaniem tego rozwoju przed 12 a po 12 tygodniu jego trwania? Żadna.

Ludzka dotychczasowa wiedza na temat tajemnicy życia nie pozwala na kategoryzowanie poglądów i wskazywanie od kiedy rozpoczyna się życie człowieka w jego okresie płodowym. Można się oprzeć tylko na pewnych faktach a takim jest to, że bez połączenia komórek żeńskich i męskich nie powstaje życie, więc ich połączenie jest jego początkiem a zabicie tego życia jest i winno być kwalifikowane jako morderstwo!

Pierwszy podział komórkowy i dalej powstanie embriona uwarunkowało to, że obecnie może istnieć i funkcjonować - jako człowiek – każdy z nas. Gdyby nie embrion w ogóle by nas nie było. Innymi słowy: bez tego etapu rozwoju człowieka nie byłoby w ogóle człowieka. Embrion jest więc częścią procesu powstawania życia i eliminując go, eliminujemy więc życie, dokonujemy morderstwa z premedytacją! To kim jesteśmy kształtuje się już w zygocie: kolor i kształt oczu, włosy, kolor skóry itp. także to czy będziemy mężczyzną czy kobietą. I niestety tego etapu życia ludzkiego też nie można pominąć i niszcząc tą zygotę niszczymy życie, dokonujemy morderstwa z premedytacją!

Mam nadzieję, że coraz mniej będzie chodzić na świecie świadomych morderczyń swoich nienarodzonych dzieci a także współwinnych tych morderstw...
 
Podobnie uważam, że dokonywanie eutanazji na życzenie również jest morderstwem albo grzechem śmiertelnym, czyli samobójstwem. Dane nam zostało życie przez Boga i nie mamy prawa go na własne lub obce (np. rodziny, lekarzy czy ułomnego prawa) życzenie przerywać. Przerażającym faktem jest to, iż w wielu krajach coraz bardziej tworzy się liberalne prawo do tej eutanazji, nawet dla nieletnich czy osób, które są nie tylko chore i cierpiące fizycznie a psychicznie (np. na przecież uleczaną depresję). Europejskimi prekursorami we wprowadzaniu coraz swobodniejszego i mniej rygorystycznego prawa do eutanazji są np.: Niderlandy (Holandia), Luksemburg, Belgia i Niemcy. 
 
Pozostaje jeszcze antykoncepcja i być może dla wielu moje zdanie będzie kontrowersyjne, szczególnie z punktu widzenia  religii katolickiej. A ja za mocno wierzącego katolika się uważam.
 
Uważając bowiem, że aborcja jest morderstwem na nieurodzonych i niewinnych dzieciach rozwijających się od momentu zapłodnienia w łonie matki, to dla mnie ważnym jest, aby do tegoż zapłodnienia nie doszło. 
 
Jeżeli zatem jacyś ludzie decydują się na seks i nie chcą mieć dzieci oraz nie chcą być późniejszymi mordercami to powszechna antykoncepcja winna być dla nich swobodnie dostępna. Oczywiście za wyjątkiem środków, które zabijają już powstające życie, niszczą już zapłodnioną komórkę takie jak: wszelkiego rodzaju spirale dopochwowe czy właśnie tabletki wczesnoporonne "dzień po".  
 
Jesteśmy bowiem tak stworzeni (dla niektórych przez Boga na jego podobieństwo), że - w przeciwieństwie do większości zwierząt nasz popęd seksualny występuje stale, niezależnie od okresu rui. Poza tym potrafimy jako ludzie cieszyć się z naszej seksualności. Udany sex, własna satysfakcja z życia erotycznego i szeroko rozumianego miłosnego jest nam niezbędna do prawidłowego funkcjonowania. Jest tak naprawdę podstawowym, obok miłości duchowej, motorem, i podstawą zadowolenia z życia i chęci do działania (niezależnie od wieku). Jeżeli Ktoś (niektórzy) sprowadzają akt seksualny li tylko do prokreacji to zabierają nam część człowieczeństwa i sprowadzają do poziomu zwierząt. Tak już jesteśmy stworzeni, że seks dla nas jest radością a nie karą za grzechy.
 
Nie chcąc wobec tego zabijać nienarodzonych a jednocześnie realizując nasze człowieczeństwo powinniśmy robić wszystko - jeżeli akurat teraz nie chcemy dziecka - aby nie dopuścić do zapłodnienia.  
 
I tu z pomocą podąża współczesna medycyna.
 
Jest obecnie taki wybór środków antykoncepcyjnych, że swobodnie można się cieszyć z seksu bez obawy późniejszej ewentualnie myśli o aborcji. Ich skuteczność bywa już prawie 95-100%. Pozostają też prezerwatywy. 
 
Oczywiście akt seksualny nie może być celem samym w sobie. Nasza seksualność jest naszym człowieka atutem. Cieszmy się nią ale odpowiedzialnie. Uświadamiajmy nasze dzieci na temat środków antykoncepcyjnych, wprowadźmy do szkół bezpłatne broszury na ten temat, uczmy piękna miłości dwojga ludzi, ale też wynikającego z niej erotyzmu.
 
Chcąc nie zabijać nienarodzonych i zwiększyć dostępność środków antykoncepcyjnych walczmy o ich pełną refundację z NFZ.
 
Wiem, że dla niektórych taka perspektywa jest przerażająca i odrzucają ją a'prori, mając ku temu nieraz słuszne argumenty. Ale cóż jest lepsze: zabijanie nienarodzonych dzieci czy też walka o to żeby tego niechcianego zapłodnienia nie było?
 
I nie łudźmy się: młodzi ludzie będą coraz wcześniej rozpoczynali współżycie seksualne i uświadamiać ich winniśmy znacznie wcześniej (zanim rozpoznają u siebie własną seksualność) bo później może być za późno. I nic tu nie pomoże uciekanie od tematu czy też nakazy, zakazy i wołanie z ambony.
 
Stawiam wobec tego, jako przyczynek do dyskusji, tezę, że nie można być jednocześnie przeciw aborcji i przeciw antykoncepcji nie dopuszczającej do zapłodnienia. 
 
-----------------
 
Informacja!
 
Serdecznie dziękuję moim dotychczasowym darczyńcom. Naprawdę nawet Państwo nie wiedzą, ile to dla mnie znaczy, bo daje mi jakąś szansę i motywację do dalszego blogowania a przede wszystkim to wsparcie świadczy, że jednak warto poświęcić swój - coraz mniej dla mnie dostępny - czas na tą moją "pisaninę". Jestem zobowiązany nawet za wsparcie małą kwotą, bo dla mnie jest to i tak indywidualne wydarzenie obrazujące wielkość Państwa Serc.  Tym bardziej, że miałem ostatnio udar mózgu, ale jego konsekwencje na szczęście są relatywnie niewielkie.
 
 
 
 

Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad... 

© Krzysztof Jaworucki (krzysztofjaw) 
http://krzysztofjaw.blogspot.com/ 
kjahog@gmail.com
 
Jeżeli moje teksty nie są dla Państwa obojętne i szanują Państwo moją pracę, to mogą mnie Państwo wesprzeć drobną kwotą. Z góry wszystkim darczyńcom dziękuję! 
Nr konta - ALIOR BANK: 58 2490 0005 0000 4000 7146 4814 
Paypal: paypal.me/kjahog

 

1 komentarz

avatar użytkownika UPARTY

1. Wbrew pozorom można być przeciw jednemu

i drugiemu. Wszystko zależy od systemu społecznego w którym się żyje, dokładnie od praw kobiet. Jeżeli przyjmiemy, że naturalną cechą kobiety jest to, że może być w ciąży i że potem będzie wychowywać dziecko to normy społeczne powinny jej zapewnić bezpieczeństwo socjalne i materialne i wtedy jest to możliwe. Przy czym te normy to zarówno opieka socjalna społeczności (w dalszej kolejności państwa) w jak i nałożenie realnego obowiązku alimentacyjnego na ojca dziecka ale jest to możliwe tylko łącznie z zapewnienie mu możliwości sprostania tym obowiązkom.
Natomiast jak się chce by kobiety od młodości musiały pracować a mężczyźni zarabiali za mało to wtedy potrzebna jest, i aborcja, i każda skuteczna antykoncepcja.
Moim zdaniem w dyskusji o aborcji chodzi przede wszystkim o dostępność siły roboczej, godziwą płacę ( a w zasadzie jej brak) i dochodowość z produkcji ( dostarczania ) usług niezbędnych do życia.
Jeżeli wyciągniemy wnioski z wpływów podatkowych to zobaczymy, że jak mała grupa ludzi ma jakąkolwiek nadwyżkę finansową w swoich budżetach a zakaz aborcji i antykoncepcji wymagałby takiej płacy, która daje nadwyżkę finansową dla każdego zatrudnionego i od pierwszej pracy. Czyli nie było by tylu pieniędzy, dla tych co obecnie mają nadwyżkę finansową. Ta powszechna nadwyżka finansową potrzebna byłaby na pokrycie ewentualnych potrzeb matki jego dziecka.
Można sobie, tak zorganizowane społeczeństwo wyobrazić ale bez dominującej roli sektora finansowego i bez kredytowo-wekslowego systemu emisji pieniądza w sferze ekonomii, a sferze prawa i władzy państwowej powinna być nadrzędna powag norm moralnych.

Jak długo zakazana jest aborcja na życzenie, tak długo istniej ryzyko iż ludzie pomyślą o tym co napisałem, istniej ryzyko, że może kiedyś dojdą do wniosku, iż tak będzie lepiej a to oznacza rewolucje ale nie socjalistyczna, nie postępową a moralną i konserwatywną . Tego elity bardzo nie chcą i chyba nawet w podświadomości trochę się obawiają, choć to nie jest pewne.

uparty