Komu i na co zabraknie siedemnaście miliardów z budżetu ?

avatar użytkownika stagaz1
No bo przecież komuś musi zabraknąć, jeśli mu się uszczknie nawet co nieco, a wcześniej miał te środki w budżecie zaplanowane. Ja mam nadzieję, że minister Sławomir Nowak , który z entuzjazmem sprawozdawcy , godnym samego Tomasz Zimocha, relacjonuje kolejne odkrywane oszczędności, z tą samą szczerością ujawni na co zabraknie. Jest to pytanie zasadne, bo wypowiedzi członków rządu i samej PO tworzą jedynie przekaz pozytywny, a mianowicie wskazują kto może być spokojny i komu nie ubędzie. Sam Donald Tusk ujawnił grupę strategiczną, której nie dotkną cięcia, czyli, jak się wyraził „zwykłych ludzi”. To jest dość enigmatyczne określenie, bo już wiadomo, że podwyżkę dostaną parlamentarzyści, zatem ich oszczędności nie dotkną, czyli należałoby ich zaliczyć do zwykłych ludzi, a na tę kwalifikację zgody w społeczeństwie raczej nie ma. Jest chyba w tej kwestii jakaś sprzeczność, ale może ja się nie znam na zwykłych ludziach. Ponoć nie będą cięte środki na infrastrukturę, gdyż właśnie w dobie kryzysu trzeba się zaprzeć i porobić inwestycje, żeby po przejściu kryzysu stanąć od razu na dwóch nogach. Schetyna twierdzi, że nie zabraknie środków na pensje policjantów i paliwo do radiowozów. Nie ucierpią w żadnym wypadku pacjenci zapewnia z kolei Ministerstwo Zdrowia. Mowy nie ma, żeby oszczędności dotknęły emerytów i rencistów, zaklinają się urzędnicy Vincenta Rostowskiego. Za żadne skarby nie nie będzie cięć, tam gdzie uderzałyby one w ludzi (sic!) - będą pieniądze na pensje. Chronione będą inwestycje współfinansowane z UE. W MEN zapewniają, że pieniądze na posłanie sześciolatków do szkół są nie do ruszenia. Oszczędności nie odbiją się na planowanych budowach dróg. Tako rzecze Donald Tusk et consortes, ale zwykli ludzie mają coraz większe wątpliwości, bo już dzisiaj Poczta Polska ogłasza plan restrukturyzacji - będą podwyżki cen listów i paczek, zwolnienia pracowników oraz likwidacja niektórych placówek na wsiach i w małych miasteczkach. Ale możliwe, ze klientów i pracowników poczty premier nie zalicza do „zwykłych ludzi”. To samo mniej więcej dotyczy zamierzonego cięcia wydatków na modernizację naszej niezwyciężonej armii – w końcu oznacza to brak zamówień i zwolnienia w zbrojeniówce. Nie chce mi się dalej wyliczać, kogo nie dotknie kryzys, bo w końcu mi wyjdzie, że ucierpią tylko członkowie Business Centre Club, Polskiej Konfederacji Pracodawców Prywatnych „Lewiatan” oraz Kazimierz Marcinkiewicz. Jest jeszcze drugi problem, który mnie nurtuje, ale raczej osobisty, więc tylko króciutko nadmienię. Otóż rząd, parlament, eksperci trudzili się nad budżetem chyba z pół roku, jak to mówił premier Tusk, oglądali uważnie każdą złotówkę. Teraz okazuje się, że można w dwa dni obciąć z tego siedemnaście miliardów bez większej szkody dla kogokolwiek. Skoro to jest takie proste, to ja zgłaszam swoją kandydaturę na dowolne stanowisko w rządzie lub parlamencie, a także ofiarowuję swoje usługi eksperckie w dziedzinie finansów. Nie mam najmniejszej wątpliwości, że podołam, mało tego, twierdzę, że taką robotę może wykonać pierwszy lepszy człowiek wyrwany na chybił trafił z tłumu przechodniów na ulicy. W związku z tym zgłaszam postulat wybitnie oszczędnościowy, aby członków rządu wybierać przez losowanie. Zapewniam, nie będzie żadnej różnicy merytorycznej w stosunku do obecnej ekipy.

2 komentarze

avatar użytkownika Maryla

1. aby członków rządu wybierać przez losowanie.

Witam, z tym rządem było jeszcze gorzej, wygląda, jakby losowano w złych grupach losowych. Z Pax-u do śmaksu - tak mówiono o obsadzeniach partyjnych w PRL. Tym razem zastosowano inna metodologie - losowano obsadę zamieniając "bębny do losowania". Ten rząd był z łapanki. pozdrawiam

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika stagaz1

2. Maryla

"z tym rządem było jeszcze gorzej, wygląda, jakby losowano w złych grupach losowych" Dlatego mój pomysł jest bardziej demokratyczny, żeby losować z całego narodu, bo wygląda na to, że ilość głupków w całej populacji jest procentowo mniejsza niż w tej ekipie. Zatem korzyść merytoryczna jest oczywista i demokracja nic a nic nie ucierpi. Pzdr.