O kontrowersyjnych przekazach i komercjalizacji śmierci.
Anonim, pt., 30/01/2009 - 23:51
Ciężko jest pisać o czymś, co jest częścią naszego życia. Poniekąd wywołane przez nas samych. To nasza ciekawość, dociekliwość i chęć poznania doprowadza, że media wszelkimi sposobami próbują przykuć naszą uwagę.
To my widzowie staliśmy się wybrednymi odbiorcami. To my oceniamy, co może być kontrowersyjne a co nie. Jesteśmy jednocześnie sprawcą i sędzią. Media to tylko instrument by nas zadowolić i przyciągnąć naszą uwagę.
Czemu tak się dzieje? To dziwne, ale wszystkich podnieca śmierć. Im krwawsza tym lepsza. Wyostrzył nam się smak, gust i wyrafinowanie. To my narzucamy, co ma być w materiałach medialnych.
Dziś ukazanie jakiegokolwiek konfliktu zbrojnego bez ciał, krwi i całej brutalnej rzeczywistości nie jest dla nas wojną. Na wojnie giną ludzie a my musimy zobaczyć, w jaki sposób. Widzieliśmy już wieszanie, strzelanie, wysadzanie teraz czas na rozjeżdżanie czołgiem i żywcem wbijanie na pal? Czy musimy, co raz bardziej wymuszać brutalizację przekazu?
To widz stworzył kontrowersyjny przekaz. To na zapotrzebowanie tych odbiorców, którzy potrzebują dawki adrenaliny w codziennych informacjach media posuwają się do pseudo – ciekawostek typu spalony szczeniak lub egzekucja w Iraku.
Nasza zwykła ludzka ciekawość pcha do brutalizacji mediów. Tylko trzeba sobie zadać pytanie czy jest to moralne? Kategorie, co jest kontrowersyjnym przekazem możemy sobie dowolnie przesuwać. Jednak aspektów moralnych już nie. Czy ta śmierć, która przyciąga nas przed odbiornik jest warta naszego zezwierzęcenia?
Czy ktoś kiedykolwiek zadał sobie pytanie jak by jemu było przyjemnie gdyby ktoś relacjonował jego śmierć? Pokazywanie ofiar na ekranie telewizora jest to obdzieranie tych ludzi z godności. Kto daje takie prawo mediom i nam?
Chronimy swoją prywatność. Nie chcielibyśmy, aby wścibskie kamery towarzyszyły nam wszędzie. A co mają powiedzieć ludzie umierający przed tymi kamerami? Kto dba o ich prywatność? Czy wojna i relacja z niej daje mediom przepustkę do przekraczania barier tylko, dlatego, że my odbiorcy tego właśnie chcemy?
Po mimo kontrowersji, jakie wzbudza taki czy inny materiał jednak dajemy przyzwolenie mediom. Nasza pazerność i egoizm nie mają końca. Świat cywilizowany potrzebuje igrzysk. Igrzyska można dostarczyć za pomocą mediów z krajów trzeciego świata gdzie wieśniacy lub rebelianci dokonują straszliwych rzezi.
Do czego może doprowadzić nas ten stan wiecznego wymuszania na mediach ciągłej rozrywki? Czy specjalnie na nasze potrzeby będzie się dokonywać egzekucji lub innych brutalnych eksperymentów by zaspokoić nasze żądze?
Czy faktycznie istnieje kontrowersyjny przekaz w mediach czy jest on tylko wymysłem znudzonych ludzi pragnących rozrywki?
W tym całym zapotrzebowaniu na śmierć i kontrowersję odnaleźć można zdrowy rozsądek. To obrona przed tego typu materiałami medialnymi. Ochrona prawna przed samowolnym emitowaniem przemocy w mediach.
To widzowie wytwarzają kontrowersyjny przekaz. To na ich przyciągnięcie szuka się coraz to bardziej niewybrednych informacji. Im więcej tego typu przekazów tym większe zobojętnienie odbiorcy. A w informowaniu nie chodzi o handel śmiercią tylko o uwrażliwianie nas na drugiego człowieka. Choć w tym całym szumie człowiek to tylko element pewnej układanki, która zawsze kończy się śmiercią.
- - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
Etykietowanie:
1 komentarz
1. Wydaje mi się,