Szturm z Białorusi. Ukraińscy nacjonaliści piszą do polskiego MSZ

avatar użytkownika Foxx

 Pod moimi notkami opisującymi różne wydarzenia związane z dominującym nurtem aktualnego ukraińskiego nacjonalizmu wielokrotnie przewijały się opinie o antypolonizmie sąsiadów znad Dniepru. Zwłaszcza tych radykalnych. Tak się złożyło, że dwa dni przed Świętem Niepodległości Korpus Narodowy, partia wyłoniona z zrzeszającego wielu weteranów wojny rosyjsko-ukraińskiej 2014+ Ruchu Azowskiego, publicznie wystosował pismo do ministra Raua. Nie zauważyłem choćby małego śladu tego faktu w polskich multimediach, a choćby w kategoriach socjologicznych rzecz jest bardzo ciekawa. 

["MIĘDZYMORZE - PODSTAWA KOMPROMISU NARODOWYCH HISTORIOGRAFII UKRAINY I POLSKI" - kliknij grafikę by powiększyć]

Chociaż, pisząc szczerze, umiarkowanie zaskakująca dla każdego rzetelnego obserwatora ukraińskiej sceny politycznej oraz jednego z wiekopomnych dzieł Putina – skokowego rozwoju tzw. „nowego” ogólnoukraińskiego nacjonalizmu m.in. kosztem tzw. „starego” ufundowanego na banderowskich resentymentach z zachodniej części kraju. 

Wracając do stanowiska Korpusu sygnowanego przez głównego ich ideologa i współtwórcę ochotniczego batalionu „Azow”, Mykołę Krawczenko ps. „Kruk”. Obszerne streszczenie można znaleźć pod linkiem (Національний Корпус запропонував допомогу польському народу у зв’язку з міграційною кризою) i potrzebne ewentualnie tłumaczenie uzyskać za pomocą tłumacza google. Kluczowy fragment w moim tłumaczeniu brzmi następująco:

Korpus Narodowy zaoferował Polakom wsparcie w związku z kryzysem migracyjnym

(…) My, kierownictwo i członkowie partii politycznej „Korpus Narodowy”, jesteśmy gotowi na czyny, nie słowa wobec naszych sojuszników – Polaków. Tylko zjednoczeni możemy sie oprzeć hybrydowej agresji ze Wschodu. W związku z powyższym prosimy o rozważenie zaangażowania ukraińskich ochotników, weteranów wojny rosyjsko-ukraińskiej, członków naszego Ruchu, jako wolontariuszy do pomocy personelowi zaangażowanemu w przeciwdziałanie hybrydowej agresji Federacji Rosyjskiej na granicy białorusko-polskiej.

Trudno mieć wątpliwości, że reakcji z polskiej strony nie będzie. Interesujący fakt pozostaje faktem oraz swojego rodzaju „sprawdzam” dla różnych opinii funkcjonujących w multimediach. Polskojęzycznych.


Link: całość pisma w oryginale



napisz pierwszy komentarz